Mała ucieczka od rzeczywistości. Zbyt wiele czasu spędziłem
animatorów życia.
Zajmowałeś się polityką?
Z całą jej marnością i splendorem. — Uniósł butelkę. — Za
życie na wyspie.
Piwo było lodowato zimne, wspaniałe.
Robin wzięła mnie za rękę. Creedman sięgnął po notes.
Pracuję nad książką. Zmiany warunków życia na wyspie, izolacja
rewolucja wewnętrzna. Stosunek do charakterystycznego dla końca stulecia
Zeitgeist*. — Uśmiechnął się. — Naprawdę nie mogę powiedzieć nie
więcej.
Ciekawe — stwierdziłem.
Mój wydawca także spodziewa się, że wyjdzie z tego ciekawa
książka. Zapłacili mi tyle, że teraz wyjdą ze skóry, żeby ją rozreklamować.
Piszesz tylko o Aruk, czy byłeś również na innych wyspach?
Podróżowałem ponad rok. Tahiti, Fidżi, Tonga, Wyspy Marshalla,
Guam, pozostała część Marianów. Na Aruk przyjechałem w zeszłym roku,
żeby pisać, bo nie dzieje się tu nic takiego, co mogłoby mnie rozpraszać. —
Roześmiał się popijając piwo. — A wy jak długo tu zostaniecie?
Prawdopodobnie kilka miesięcy — odparłem.
Właściwie po co tu jesteście?
Żeby pomóc doktorowi Morelandowi porządkować dane.
Dane związane z medycyną?
Wszystko, co ma.
Interesują was jakieś specjalne schorzenia?
Nie, robimy ogólny przegląd.
Żeby napisać książkę?
Jeśli starczy materiału.
Jesteś psychologiem, prawda?
Tak.
Wiec on chce, żebyś analizował jego pacjentów pod kątem psycho
logii?
Na razie omawiamy przypadki.
Uśmiechnął się.
Odmawiasz komentarza?
Mówię tylko, że na razie omawiamy przypadki — odparte"1
z uśmiechem.
A ty, Robin? Nad czym pracujesz?
Jestem tu na wakacjach.
Masz szczęście. — Znów zwrócił się do mnie. —Jeszcze jedno pi*°
Nie, dziękuję.
Zeitgeist— duch czasu (niem.) (przyp. tłum.).
54
_ Niezłe, prawda? — Większość towarów sprowadza się tu z Japonii. cenach kilkakrotnie wyższych — oto zemsta Japończyków. — Odstawił butelkę. — Chciałbym zaprosić was do siebie na obiad. _ A gdzie mieszkasz? — spytałem.
_ Tam. - - Wskazał głową zbocze góry. — Spędziłem kilka dni Morelanda, ale nie mogłem dłużej wytrzymać. To nie dla mnie. Facet jest niezwykle energiczny, prawda?
— Sprawia wrażenie bardzo oddanego wyspie.
___ Nie sztuka być oddanym, gdy się jest nadzianym. Wiecie, że jego ojciec był wielką szychą w San Francisco?
przecząco pokręciłem głową.
_ Wielki szmal. Miał dom maklerski, kilka banków, winnice. Moreland był jedynym dzieckiem, odziedziczył cały majątek. Inaczej nic by tu nie zdziałał. Chociaż nie na wiele się to zdało. Stracona sprawa.
Niby co? — spytała Robin.
Ratowanie tej wyspy. Nie chcę źle wróżyć, ale Aruk kończy się. Brak
bogactw naturalnych, brak przemysłu. Ci ludzie to próżniacy. Wystarczy
spojrzeć na plaże. Nie mają nawet dość energii, żeby popływać. Co sprytniejsi
wynoszą się stąd. Jeszcze trochę, a Aruk zmieni się w bezludną wyspę
z komiksu, z rozbitkiem pod palmą.
Mam nadzieje, że do tego nie dojdzie — powiedziała Robin. — Tak
tu pięknie.
Może i pięknie, Robin — powiedział, przysuwając się do niej. —
Spójrzmy jednak prawdzie w oczy, przypływ i odpływ są częściami rytmu
życia — to właśnie temat mojej książki.
W jakim stopniu do upadku wyspy przyczyniła się blokada południowej
drogi przez marynarkę? — spytałem.
Byliście w Stanton?
— Nie.
- Jeśli to ma być baza, to ja jestem Chińczykiem. Lądują tam tylko wloty z dostawami żywności i ekwipunkiem dla szczątkowej załogi. 'yby nawet wpuszczono do miasta tych kilku marynarzy, żeby się tu spili 1 Przespali, gospodarka nie odżyłaby.
Co się stanie ze Stanton, gdy wyspa opustoszeje?
Kto wie? Może marynarka odsprzeda wyspę? A może ją po prostu
porzuci?
Baza nie ma znaczenia strategicznego?
brjiT' ^traciła je, gdy skończyła się zimna wojna. Najważniejsza sprawa, że *yborców. Mewy nie mają prawa głosu, o n*e <x*nosisz wrażenia, że marynarka celowo likwiduje życie na
Kto ci tak powiedział?
eden z gości w domu Morelanda zasugerował coś takiego. °oktor Picker. — Zachichotał. — Niezły dupek, no nie? Jeszcze kilka
55