SCENARIUSZ BAJKI
O KRASNOLUDKACH I O SIEROTCE MARYSI
INSCENIZACJA OPRACOWANA NA PODSTAWIE WYBRANYCH FRAGMENTÓW BAŚNI MARII KONOPNICKIEJ
Postacie:
NARRATOR
MARYSIA SIEROTKA
KRÓL BŁYSTEK
KOSZAŁEK-OPAŁEK
GASIO
WRÓBELKI
WIOSNA
MGŁA
GWIAZDKI
PODZIOMEK
SIKOREK
BIEDRONEK
LIS SADEŁKO
ZOSIA
KUBUŚ
NARRATOR (przed sceną)
Czy to bajka, czy nie bajka, Myślcie sobie, jak tam chcecie. A ja przecież wam powiadam: Krasnoludki są na świecie.
Naród wielce osobliwy. Drobny — niby ziarnka w bani; Jeśli które z was nie wierzy, Niech zapyta starej niani.
W górach, w jamach, pod kamykiem,
Na zapiecku czy w komorze Siedzą sobie krasnoludki W byle jakiej mysiej norze.
Zresztą myślcie, jako chcecie,
Czy kto chwali, czy kto gani,
Krasnoludki są na świecie!
Spytajcie się starej niani.
(Narrator wychodzi, za ekranem zapala się światło.)
Odsłona I -
W podziemnej grocie króla Błystka
Z lewej strony sceny tron. Na tronie siedzi król Błystek i drży z zimna, aż mu
berło skacze. Krasnoludki zgrupowane przy tronie. Z prawej strony pulpit z olbrzymią księgą. Koszałek-Opałek pisze wielkim gęsim piórem. Całość utrzymana w niebiesko-liliowym tonie.
SIKOREK (płaczliwie, drżąc z zimna)
Och, jaka ta zima ciężka i długa...
BIEDRONEK (zziębnięty)
Brr... brr... gdybyż tak ogień rozpalić...
SIKOREK (podskakuje z oburzenia)
Ogień ? Ogień ? Przecież wszystko potrzaska ! Posadzki lśniące
i kryształowe ściany naszej pięknej groty! Że mróz, to mróz...
PODZIOMEK (wskazując na króla)
Ale spójrzcie na miłościwego króla naszego Błystka, jak srodze drży. Berła utrzymać nie może.
SIKOREK
W koronie, zamiast pereł, iskrzą się krople zamarzniętej rosy... BIEDRONEK
Siwa królewska głowa uczyniła się srebrną od szronu.
PODZIOMEK
Wiadomo, król nie może otulić się tak jak my...
SIKOREK
Nie może naciągnąć kaptura na uszy. BIEDRONEK
Król Błystek musi nosić koronę i purpurową szatę!
PODZIOMEK (z westchnieniem)
A ta szata dobrze już wytarta i wiatr przez nią świszczę.
BIEDRONEK (smutno)
Jak długo jeszcze będziemy grzać się przy blasku srebra
i złota?
SIKOREK
I przy tęczach, które promyk dziennego światła zapala w kryształowych ścianach tronowej sali.
KRASNOLUDKI (razem)
Kiedyż przyjdzie wreszcie wiosna... wiosna...
(Król Błystek wznosi berło.)
BIEDRONEK
Ciiicho, ciicho, król chce mówić!
KRÓL BLYSTEK
Podziomku, sługo wierny, wyjrzyj no na świat, czy nie idzie wiosna ?
PODZIOMEK (podbiega, kłania się)
Królu i Panie! Nie czas na mnie, póki się pokrzywy pod chłopskim płotem nie zaczną zielenić. A do tego jeszcze daleko...
KRASNOLUDKI (razem)
Daleko... daleko...
KRÓL BLYSTEK
Sikorek! A może ty wyjrzysz?
SIKOREK (podbiega, kłania się)
Królu i Panie! Nie pora na mnie, aż pliszka ćwierkać zacznie...
A do tego jeszcze daleko!...
KRASNOLUDKI (razem)
Daleko...
KRÓL BLYSTEK (po chwili zupełnej ciszy)
Biedronek, sługo mój! A ty byś nie wyjrzał?
BIEDRONEK (podbiega, kłania się)
Królu, panie! Nie pora ,na mnie, aż się pod zeschłym listkiem śpiąca muszka zbudzi. A do tego jeszcze daleko'!...
KRASNOLUDKI (razem)
Daleko... daleko...
PODZIOMEK (podbiega do tronu, kłania się)
Najjaśniejszy Panie! Może królewskie twe serce ucieszymy śpiewem i tańcami i skrócimy to tęskne wyczekiwanie ?
KRÓL BLYSTEK (ucieszony)
Dobra myśl, Podziomku, świetna myśl! Tancerze na środek groty! Raz, dwa, trzy!
(Marsz i tańce Krasnoludków. Tylko Koszałek-Opałek nie bierze udziału w zabawie. Przez cały czas pisze kronikę.)
KRÓL (ożywiony)
Brawo! Brawo! Brawo! A może teraz, moi mili poddani, zaśpiewacie jeszcze coś o wiośnie?
KRASNOLUDKI (razem)
Rozkaz, najjaśniejszy królu! Już śpiewamy.
BIEDRONEK (szeptem)
Ale co?
(Naradzają się)
PODZIOMEK
Tak, tak! Ta będzie najlepsza'!
KRASNOLUDKI (śpiewają, Król Błystek dyryguje berłem.)
Pójdziemy w pole, w ranny czas:
młode traweczki, witam was!
Młode traweczki zielone,
poranną rosą zroszone.
Długoście spały twardym snem,
pod białym śnieżkiem w polu tym.
Teraz główeczki wznosicie,
bo przyszło słońce i życie.
KRÓL BLYSTEK
Dziękuję wam, moi mili, aż cieplej się uczyniło.
SIKOREK (do Krasnoludków)
A mnie się zdaje, że jakby, jakby jaśniej... BIEDRONEK
Masz rację, Sikorku, mnie się też tak wydaje. PODZIOMEK (skacząc)
To chyba odwilż, odwilż, odwilż!
SIKOREK (radośnie) .
Może to już wiosna na świecie?
BIEDRONEK
Trzeba by się przekonać o tym. Ale kto pierwszy wyruszy na zwiady?
SIKOREK
Otóż to! Otóż to! Kto pierwszy wydostanie się z podziemi ?
PODZIOMEK (podbiegając do Biedronka) Może ty, Biedronku?
BIEDRONEK (zaskoczony)
Ja ? Dlaczego ? Może lepiej ty, Podziomku ?
PODZIOMEK:
O, co to, to nie! Może Sikorek, on taki .odważny!
SIKOREK
Dziękuję za uznanie. Biedronek odważniejszy ode mnie.
BIEDRONEK
Najlepiej poradźmy się króla.
KRASNOLUDKI (razem)
Tak, tak, poradźmy się króla!
(Zwracają się w stronę króla, Sikorek podbiega do tronu.)
SIKOREK (kłaniając się)
Królu i panie. Na świecie może już wiosna. Trzeba by się przekonać o tym. Kogo zatem wyślesz w tę daleką podróż?
KRÓL BLYSTEK (wolno, dostojnie)
Wierni moi poddani! Serce rośnie na myśl, że może to już . kres długiej, ciężkiej zimy. Niechaj przekona nas o tym — uczony kronikarz — Koszałek-Opałek.
SIKOREK (kłaniając się)
Mądre królewskie słowo!
KRASNOLUDKI (razem)
Mądre królewskie słowo!
KOSZALEK-OPAŁEK (przerywa pisanie, unosi głowę znad księgi.)
Czym... czym dobrze słyszał? Ja mam iść na zwiady? (Podchodzi do tronu.)
KRÓL BŁYSTEK
Tak, tak, ty, Kronikarzu, który opisujesz wszystko, co się od najdawniejszych czasów zdarzyło w państwie naszym. Ty Koszałku-Opałku, który, co słyszysz i widzisz, spisujesz wiernie, a czego nie widzisz, zmyślasz tak pięknie, iż przy czytaniu twej księgi serca nam wszystkim rosną. Ty zbadasz najdokładniej, czy wiosna już na świecie.
KOSZALEK-OPAŁEK (kłania się wolno, z godnością)
Wedle rozkazu, miłościwy panie, już się do drogi szykuję. (Wraca do pulpitu.)
BIEDRONEK
Chętnie ci, Koszałku-Opałku, dopomożemy.
SIKOREK
A jakże, a jakże, z przyjemnością.
PODZIOMEK
Oto twa księga.
KOSZALEK-OPAŁEK (roztargniony)
A tak, a tak, doskonale! Poza księgą i piórem nic mi nie potrzeba. Jużem do drogi gotów. Żegnaj, miły królu. Szybko powrócę z dobrą nowiną. (Kłania się.)
KRÓL BLYSTEK (bardzo wzruszony)
Żegnaj, uczony Koszałku! Chciałbym cię uściskać, bo cenię cię bardzo za twoją mądrość, ale ruszyć się jeszcze nie mogę, gdyż zupełnie do tronu przymarzły mi szaty.
KOSZALEK-OPAŁEK
Do widzenia, przyjaciele moi, do widzenia!
BIEDRONEK
Do widzenia, Kronikarzu! A wracaj szybko!
KRASNOLUDKI (razem)
Do widzenia, do widzenia... (Koszalek-Opałek wychodzi.)
SIKOREK (patrząc na króla)
Patrz, Biedronku, perły się toczą po królewskim licu.
BIEDRONEK (szeptem)
Ciiicho! To łzy naszego dobrego króla.
. KRÓL BŁYSTEK
Tak jakoś pusto i smutno uczyniło się w naszej grocie... KRASNOLUDKI (siadają u stóp tronu) I smutno...
Odsłona II
Jak Koszałek-Opałek wiosny szukał
Pole. Z prawej strony sceny olbrzymi krzak — przypięty od strony widowni— na nim parę zielonych listków. W oddali wieś. Z lewej strony drzewko i kawał chruścianego plota. Przy plocie fiołeczek.
WRÓBEL I (skacząc po plocie)
ćwir-, ćwir, ćwir, wiosna już!
WRÓBEL II (także skacząc po płocie)
Co za radość, radość, radość!
WRÓBEL I
Ćwir, ćwir, ćwir, słońce jasno świeci, ćwir, ćwir, ćwir!
KOSZAŁEK-OPAŁEK (wchodzi nucąc „Pójdziemy w pole la la la...".)
Oho, gromada wróbli na chruścianym płocie. Nie godzi mi się nucić. Niech te wróbliska wiedzą, iż mężem uczonym będąc, z wróblami kompanii nie trzymam.
(Po chwili.)
A może o wiosnę spytać ? Et, co takie głuptaki o niej wiedzieć mogą!
WRÓBEL I (śmiejąc się)
Ćwir, ćwir, taki mały, a jaki nadęty, ćwir, ćwir, ćwir! WRÓBEL II
Pęknie zaraz, ćwir, ćwir. Hi! hi! hi!
WRÓBEL I
Wiosny szuka, a nie widzi, że się trawy zielenią. Ćwir, ćwir, ćwir!
WRÓBEL II:
Każdy wróbel to widzi. Ćwir, ćwir, ćwir!
KOSZAŁEK-OPAŁEK
Jakże się drą te ptaszyska! Pójdę dalej wiosny szukać.
(Wychodzi)
WRÓBEL I
Ćwir, ćwir, ćwir, Pyszałek-Opałek, ćwir, ćwir, ćwir!
(Wróble odlatują.)
ZOSIA (Wbiega, ogląda listki na krzaku, spostrzegła fiołeczka. Może nucić jakąś wiosenną piosenkę. Po chwili wola)
Kubuś! Kubuś!
KUBUŚ (wchodzi)
A bo co?
ZOSIA (wesoło)
Zobacz no, Kubusiu, jakie listki zielone!
KUBUŚ
A juści, że zielone. Przecie to wiosna.
ZOSIA
A tu fiołeczek!
KUBUŚ
Jak pachnie...
ZOSIA
Już poszła nareszcie ta zima zła.
KUBUŚ
Pewno, że zła. I długa, i mroźna.
KOSZALEK-OPAŁEK (wchodzi zamyślony. Nagle dostrzega dzieci)
Co widzę? Dzieci? Nikogo nie kocham tak, jak te milutkie
istoty. Witajcie, dzieci!
ZOSIA (zdumiona)
O... krasnoludek...
KUBUŚ
Witajcie, krasnoludku!
KOSZALEK-OPAŁEK
Czy mogę usiąść i pogwarzyć z wami ?
ZOSIA (nieśmiało)
A pewno, że mogą...
KOSZALEK-OPAŁEK
O mojeż wy, dzieci kochane, czymże wam się odpłacę?
KUBUŚ
A to nam bajkę powiedzą
ZOSIA
Et, co tam bajka! Prawda lepsza niż bajki!
KOSZALEK-OPAŁEK
Pewno, że lepsza.
KUBUŚ
A to niech nam powiedzą coś o krasnoludkach.
KOSZALEK-OPAŁEK
Dobrze. Opowiem. Posłuchajcie.
(Koszulek i Zosia siadają. Kubuś stoi przy Zosi. Cicha muzyka.)
Dawniej nie nazywali my się krasnoludki, ale bożęta.
ZOSIA
Bożęta? Słyszysz, Kubuś?
KUBUŚ
A pewno, że słyszę!
KOSZAŁEK-OPAŁEK
Dawno to było, przedawno. Jeszcze nad tym tu krajem panował Lech, który ufundował miasto Gniezno. Sani ze siebie , niewiele o tym wiem, ale był jeden stary, stary skrzat, co znał jeszcze starszego dęba, który świetnie tę historię opowiadał.
KUBUŚ
A to dęby umieją gadać?
ZOSIA
Pewno, że umieją.
Panie Jeżu, panie Jeżu, czy mogę prosić o to jabłuszko? Uczonym kronikarzem jestem i na tym jabłku drogę wiosny wymierzę. Co to? Uciekasz?
JEŻ
Pff, pff, głodny jestem! Całą zimę nic nie jadłem. Wygrzebałem to jabłuszko spod liści w sadzie. Nikomu nie oddam takiego skarbu.
(Wybiega.)
KOSZAŁEK-OPAŁEK
Stój ! Czekaj ! A to niemądre stworzenie! Uciekł z taką piękną ziemią. Co ja teraz zrobię? Zajrzę chyba do mądrej księgi, może wskazówki jakie znajdę. (Siada pod krzakiem, i zagłębia się to czytanie.)
WIOSNA (wchodzi)
Oto idę przez świat radosna i błogosławiąca. Pod moją bosą stopą wykwitają bratki i stokrotki.
Idę cicha — a dokoła mnie dzwonią pieśni ptaszęce i trzepoty skrzydeł. Gdziekolwiek przejdę, budzą się tęcze i kolory.
Ja jestem — Wiosna. Biedny Koszałku-Opałku od młodości pogrążony w księgach, oto idę tuż koło ciebie, nawet owiał cię zapach fiołków, co się tulą do mych jasnych włosów. Ale ty nie widzisz mnie... A ja idę oto przez świat radosna i cicha, a moje dłonie wzniesione — błogosławią ziemi.
(Wychodzi.)
KOSZAŁEK-OPAŁEK
Aaapsik, aaapsik! Co za zapachy, aż w nosie kręci. A otoin co z księgi wyczytał: Wiosna wcale na świat nie przyjdzie. Aapsik! Drogę zgubiła, aaapsik, za morzem została. Aaapsik!
Odsłona III
Sierotka Marysia
Dekoracja jak w odsłonie II.
WRÓBEL I (skacząc po plocie)
Cwir, ćwir, ćwir, wiosna, wiosna!
WRÓBEL II
Radość, radość, radość, ćwir, ćwir, ćwir!
WRÓBEL I
Ktoś nadchodzi, ćwir, ćwir, ćwir!
(Słychać z dala piosenkę Marysi.)
WRÓBEL II
To Marysia, sierotka Marysia, lećmy na spotkanie.
(Wylatują.)
MARYSIA (wchodzi z gąskami, śpiewa, mel. 1)
Służyła sierota, gdzie te cudze wrota! Pomagała ci jej ta zorzeńka złota! Służyła sierota za ten kęsek chleba, Pomagało ci jej to słoneczko z nieba! Halela, gąski, halela! Halela, gąski, halela na trawę! Gasiu! Gasiu!
GASIO (wpada)
Hau, hau, hau!
MARYSIA
A, jesteś, piesku. Pilnujże i ty gąsek, bo gospodyni gniewać
się będą i wieczerzy nam nie dadzą, jak się gąski nie napasą.
(Gąski gęgają, Gasio szczeka.)
Pójdziemy jeszcze pod las. Tam trawa bujniejsza, a jak słonko za drzewa się stoczy, wracać będziemy. Halela, gąski, halela!
(Wychodzi z gąskami i Gasłem, śpiewając: „Służyła sierota".)
LIS SADEŁKO (wchodzi, patrzy w Mad za Marysią)
Och, jakaż to biedna sierotka! Aż siedem gąsek paść musi!
A to kto mi po piętach depce ?
(Odwraca się gwałtownie i widzi Koszałka, może być zderzenie.)
Odo, przepraszam, przepraszam, kogo widzę ? To nasz uczony, Koszałek-Opałek. Przyglądam się właśnie z najgłębszym współczuciem tej biednej Marysi sierotce. Dopomogę jej!
Dopomogę, jakem lis Sadełko — przyjaciel kur i gęsi Tylko ten pies. Obrzydliwe stworzenie. Nie ma nic szkaradniejszego.' Co za uszy spiczaste, niestosowne, a sierść?! Rudy jak wiewiórka. To darmozjad. Co on robi? Pilnuje gęsi? A gdzież jest prostak, któremu by gęsina smakowała! Ja na przykład brzydzę się gęsiną. Ale co to ? Nic nie mówisz ? Co za zmartwienie masz, drogi Koszałku?
KOSZAŁEK-OPAŁEK (z ciężkim westchnieniem)
Och, lepiej nie mówić o tym. Spotkało mnie straszne nieszczęście! Księga moja zniszczona, a pióro złamane.
LIS SADEŁKO
Pióro złamane? To drobiazg. Dam ci sto — za jedną przysługę.
KOSZAŁEK-OPAŁEK
Mów! Wszystko uczynię!
LIS SADEŁKO
Posłuchaj! Ten pies, o którym ci mówiłem, zatruwa mi godziny poświęcone uczonym pracom. Zaraz Marysia będzie wracała. Tu, pod tym drzewkiem, odpoczywa chwilę razem z tym wstrętnym psiakiem. Podrażnij go trochę, aby odbiegł dalej, a ja tymczasem pójdę do domu i dokończę w spokoju swe wielkie dzieło o budowaniu kurników. Potem wręczę ci pęk najwyborniejszych piór.
KOSZAŁEK-OPAŁEK
Żądasz drobnostki, drogi przyjacielu.
LIS SADEŁKO
A więc do dzieła! Ukryj się tam za drzewem, a ja idę do pracy.
(Szybko wybiega.)
KOSZAŁEK-OPAŁEK '
Powodzenia w pracy... O, już go nie ma. Ktoś śpiewa, to na pewno Marysia.
(Chowa się za drzewo.)
MARYSIA (wchodzi s gąskami, śpiewa, mel. 2)
Pójdźcie, pójdźcie, gąski moje, Pójdźcie, pójdźcie do domu! Noc nadchodzi, ja się boję, Bronić mnie nie ma komu.
(Wbiega Gasio.)
MARYSIA (mówi) '
Odpocznijmy piesku. A wy paście się, gąski moje!
(Siada. Gąski gęgają i wychodzą. Gasio takie wybiega za nimi)
WRÓBEL I (przyfrunął, usiadł na płocie, śpiewa, mel. 3)
Sieroto, sieroto, Co masz główkę złotą, W oczach błękit nieba, Czego ci potrzeba ?
MARYSIA (śpiewa)
Nie trzeba mi srebra, Nie trzeba mi złota, Jeno onej wierzby U własnego płota.
WRÓBEL II
Sieroto, sieroto,
Co masz główkę złotą, Czego sobie pragniesz, Proszę teraz o to!
MARYSIA
O, moi ptaszkowie, Mam was prosić o co! Niechże mi się przyśni Matuleńka nocą!
(Chwilka ciszy, nagle wbiega Gasio ze szczekaniem. Zobaczył wychylającego się zza drzewa Koszałka. Wróble odleciały.)
MARYSIA (mówi)
Co ci to, piesko ? Czego poszczekujesz ? Gąski się pasą spokojnie!
(Gasio ujada coraz gwałtowniej. Wybiega za Koszalkiem. Marysia zaniepokojona, walając: „Gasio ! Gasio.'", wybiega za nim. Z przeciwnej strony wpadają spłoszone przez lisa gąski. Zamieszanie, gęganie. Lis wygania je znowu. Gęganie coraz cichsze. Wpada Marysia.)
MARYSIA (przerażona)
Rety! O rety! Gąski moje! Śliczne gąski moje! Uduszone! O ja biedna, nieszczęśliwą! Gąski moje, gąski...
(Siada i plącze. Z daleka słychać śpiew Podziomku, mel. 4.)
PODZIOMEK
Pod stopami ziemi grudka,
A nad głową skrawek nieba.
Dla małego krasnoludka
Czegóż, bracie, więcej trzeba ? -'
(Zobaczył Marysię, mówi.) , ' ,
Oho, zamiast Koszałka-Opałka, którego miłościwy król Blystek odnaleźć kazali, dziecko widzę płaczące. Czego płaczesz? Jaka krzywda cię spotkała?
MARYSIA (przestraszona, przez łzy) ' .
Kto to taki? Ja się boję...
(Wstaje, przygląda się Podziomkowi.)
PODZIOMEK (łagodnie)
Nie bój się! Jestem krasnoludek, który ci z pomocą śpieszy.
MARYSIA
Krasnoludek? Toć wiem. Kiedyś o tych krasnoludkach maleńka mówiła, że dobre są.
PODZIOMEK (ucieszony)
Mateńka prawdę mówiła. Czy mógłbym podziękować jej za to ?
MARYSIA
Nie ma już mateńki...
( Westchnienie.)
Sierota jestem...
PODZIOMEK
Sierota? Oj, ciężkie to słowo. I kamień lżejszy od niego. A jakże się nazywała maleńka?
MARYSIA
Kukulina.
PODZIOMEK
Znałem, znałem. Złote serce miała. A ty jej córka? Mów, rozkazuj, co mam czynić, aby ci pomóc ?
MARYSIA
O, nic mi już pomóc nie można.
(Wybucha płaczem.)
PODZIOMEK
Szkoda modrych ocząt na takie gorzkie płakanie. Trzeba do chaty wracać.
MARYSIA
Nie mam już chaty. Oj, wygna mnie gospodyni, wygna. Już. i nie pójdę tam, nie pójdę.,.
PODZIOMEK
Za co wygna ?
MARYSIA
Za gąski! Za siedem uduszonych gąsek!
PODZIOMEK
Nic tu łzy nie pomogą. Trzeba do domu wracać.
MARYSIA
Nie, nie, nie mogę. W świat pójdę! Do boru pójdę! Pójdę, gdzie mnie oczy poniosą!
PODZIOMEK
I co dalej ?
MARYSIA
Nie wiem... nie wiem... pójdę w świat.
PODZIOMEK
Ha, kiedy tak, to nie ma co, tylko trzeba iść do królowej Tatry. Ona jedna poradzić może.
MARYSIA
A, a dobraż ona ?
PODZIOMEK
Mądra jesteś, Marysiu, że nie pytasz wpierw, czy mocną, ale czy jest dobra. Cóż bowiem jest moc wszelka bez dobroci? Nic i mniej jeszcze! Zabierajmy się więc w drogę, która jest daleka i trudna, a ja rad do królowej Tatry cię zawiodę, bo łzy sier.oty godne są pocieszenia i wszelkiej pomocy.
MARYSIA
To idźmy.
(Wychodzą.)
Odsłona IV U królowej Tatry Pałac królowej Tatry na wysokiej skale.
KRÓLOWA TATRA
Mgiełko! Mgiełko!
MGŁA (wbiegając)
Co rozkażesz piękna i potężna królowo?
KRÓLOWA TATRA (śpiewnie)
Spłyń, Mgiełko, w dolinę. Zobacz, czy orły powróciły do gniazd swoich i ucisz wiatr halny. Swawolił dzień cały. Niech spocznie.
IGŁA (nisko się Mania)
Będzie jak każesz, królowo. Już idę.
KRÓLOWA TATRA
Chwileczkę. Poproś Gwiazdę Wieczorną, niech ci towarzyszy i drogę rozjaśni.
MGŁA
Już biegnę po nią.
(Wychodzi, po chwili wraca z Gwiazdą Wieczorną.)
GWIAZDA
Witaj, królowo.
KRÓLOWA TATRA
Znasz już mój rozkaz. Idźże wraz z Mgiełką.
(Mgła i Gwiazda wychodzą, po chwili wraca Mgła)
MGŁA (zaniepokojona)
Królowo wspaniała i łaskawa, ktoś idzie tu, do twego skalnego pałacu.
KRÓLOWA TATRA
Cóż to za śmiałek odważa się wejść aż tutaj ?
MGŁĄ
Nie mogłam rozpoznać z daleka. Ale to jakiś malutki śmiałek.
KRÓLOWA TATRA
Zaczekam zatem.
(Mgła wychodzi. U podnóża góry zjawia się Podziomek i Marysia.)
PODZIOMEK
Spojrzyj, Marysiu, jesteśmy u celu. Pałac królowej Tatry przed nami. Zmęczonaś okropnie. Może odpoczniesz ?
MARYSIA (bardzo zmęczona)
O nie, o nie! Szliśmy tak długo, aż wiosna w lato się zmieniła, a nie odpoczywaliśmy. Tylko... tylko się teraz okropnie tej królowej boję...
PODZIOMEK
Nie trzeba się bać.
CHÓR I (z daleka, bardzo potężnie, groźnie)
Straszna i potężna jest królowa Tatra. Wysoko nad ziemią wzniesiona jej głowa. Jej oczy posępne i mściwe rzucają błyskawice, jej głos jest hukiem potoków i grzmotów burzy. Jej gniew zapala pioruny i łamie bory. Jej serce kamienne nie wzrusza się nigdy! Straszna i potężna jest królowa Tatra!
(Marysia cofa się kilka kroków do tyłu.)
MARYSIA (szeptem, przerażona)
Boję się... boję się... Ale iść muszę.
CHÓR II (łagodnie, lirycznie)
Dobra i litościwa jest królowa Tatra. Ona mgły cienkie przędzie, nagość gór odziewa. Ona śniegi martwe w jasne potoki zamienia, pola i niziny wodą zdrojową poi, aby wydały plon chleba. Ona wyżywia lud ubogi, co pól i zbóż nie ma... a dziatki z góralskiej chaty uczy patrzeć w błękit, gdzie ma dom swój... Dobra i litościwa jest królowa Tatra!
MARYSIA
Kiedy tak dobra ta królowa jest, to i mnie, sieroty, wysłuchać może zechce. Chodźmy!
(Idą po schodach do królewskiej komnaty.)
KRÓLOWA TATRA
Kto jesteś, dziecko?
PODZIOMEK (Wysuwa się przed Marysię, kłania się.)
To jest pastuszka z Głodowej Wólki, Marysia sierotka!
KRÓLOWA TATRA
Jakże trafiłaś tu do mnie, sieroto? Kto drogę ci wskazał?
PODZIOMEK
Wiodły ją te polne dróżki,
Modre chabry i ostróżki,
Wiodła ją ta miedza szara,
Śpiew skowronka, brzęk komara,
Wiodły ci ją dęby, sosny,
Szum głęboki, szum żałosny.
Wiódł ci ją bór przez swe wrota,
Bo sierota!
MARYSIA
Wiodły mnie te skalne szczyty,
Ten świat górski w niebo wzbity,
Wiodły mnie te szumne zdroje
Na te zamki, na pokoje...
Wiodły mnie te orle pióra,
Ta stojąca w śniegach góra.
Wiodła mnie ta zorza złota,
Bom — sierota...
KRÓLOWA TATRA
Czego chcesz, sierotko ?
MARYSIA (błagalnie)
Gąsek moich chcę, jasna królowo! Gąsek moich żywych siedmiu, co mi je lis zdusił!
(Plącze)
KRÓLOWA TATRA (majestatycznie)
Wielu tu było i wielu prośby swe niosło. I prosili mnie o złoto, o srebro, o poprawę doli. Lecz taki, który by chciał odejść tym, czym był z początku swego — jako to dziecko chce —nie znalazł się tutaj. Niech więc się stanie, jak pragniesz! (U podnóża góry ukazują się maleńkie, białe gąski.)
MARYSIA (zdumiona)
Czy to sen, czy nie sen ? Na łączce siedem gąsek trawę skubie! O, dziękuję ci, jasna królowo, dziękuję!
(Gąski znikają.)
KRÓLOWA TATRA
Usiądź teraz i odpocznij, Marysiu. Czeka cię jeszcze daleka, powrotna droga. Hejże, Mgiełko, Gwiazdki, zabawcież naszego gościa.
(Marysia i PODZIOMEK siadają. Mgielka i Gwiazdki tańczą.)
Cyt! Usnęła sierotka. Zmęczone biedactwo. Otul ją, Mgiełko. Niech śpi.
(Mgla otula Marysię i Podziomku. Kolysanka.)
KONIEC
Inscenizacja opracowana i przygotowana przez Irenę i Jacka Niezgoda Zespół Szkół w Szerzynach |