Objęła Pam tak samo, jak kilka godzin temu. Pam z gniewem strząsnęła jej rękę.
Nie zostawię go samego.
Wszystko... w porządku — powiedział Moreland. — Dziękuję, że się
mną zajęłaś. Idź z nią. Ze względu na mnie.
Nie rozumiem, tatusiu.
Robin — powiedział Moreland — czy mogłabyś pójść" z nimi i pomóc
to wyjaśnić?
Oczywiście — odparła Robin.
Dlaczego ty mi nie powiesz, tatusiu?
Powiem ci wszystko w swoim czasie. Teraz jednak chcę odpocząć.
Pójdź z nimi. Proszę cię, kochanie.
Kiedy opuściły pokój, Moreland przywołał mnie skinieniem ręki.
Deszcz gwałtownie bębnił o szyby.
Przyglądał mi się. Przygryzał wargi. Mrugał oczyma.
Pytałeś, co Hoffman ma na mnie... słyszałeś, co powiedział Creedman.
Jest w tym pewna doza prawdy. — Z trudem odwrócił się twarzą w stronę
oparcia kanapy. — W tamtych czasach byłem innym człowiekiem, Alex.
Lubiłem kobiety. — Zwrócił się ku mnie twarzą. — Popełniłem wiele
pomyłek. Bardzo istotnych.
Wiem. Dennis myśli, że jego ojcem był marynarz, który zginął na
morzu. A to nieprawda.
Usiłował coś powiedzieć, ale nie mógł wykrztusić ani słowa.
— Ja cię nie osądzam, Bili.
Pomimo że w pokoju było ciemno, dostrzegłem ciemne plamy na białej kanapie. Plamy krwi. Oczy Morelanda były suche i zapadnięte.
Kiedy się tego domyśliłeś?
Płaciłeś za naukę Dennisa. Bardzo się zdenerwowałeś, że Pam i Dennis
zbliżyli się do siebie. Tak się tym zaniepokoiłeś, że powiedziałeś o tym Jacąui,
która przywołała Dennisa do porządku. Nie wydaje mi się, żebyś był rasistą.
A po tym, co powiedział Creedman, wszystko nabrało sensu. Musiało ci być
bardzo ciężko, skoro zgodziłeś się, by Pam wróciła do domu.
Och! — westchnął. — Nie nadawałem się na ojca. Obydwoje wyrośli
na lepszych niż na to zasługiwałem. Odesłałem Pamelę z domu, bo nie
mogłem... nie umiałem sobie poradzić po śmierci Barbary. — Podparł się
i usiadł. — Nie, to nie tak. Odesłałem ją, bo czułem się winny.
Z powodu Jacąui?
Jej i innych. Wielu innych. I rzeczywiście robiłem im aborcje.
Barbara nie była ze mną szczęśliwa. Unieszczęśliwiłem ją. — Opadł na
kanapę. — Ten łajdak miał rację, byłem obrzydliwym rozpustnikiem.
Rozpustnikiem z przygotowaniem medycznym... ale Jacqui nie zgodziła się
na usunięcie... Śmierć Barbary sprawiła, że zrozumiałem... Jakże mogłem
mieć nadzieję, że uda mi się wychować córkę?
A poza tym miałeś już dzieci.
280
Zamknął oczy.
— Wbiłem igłę w ich ramiona... Od tamtej pory moje życie stało się
próbą odkupienia, ale wątpię, bym odkupił... Jacąui była taka piękna. Nie
miała osiemnastu lat. Byłem zawsze... nienasycony, a Barbara była... damą.
Miała inne... zainteresowania.
Samotna kobieta na plaży, na dzień przed śmiercią.
To tamto dziecko wpłynęło na jej decyzję — powiedział. — Fakt, że
posunąłem się tak daleko.
W jaki sposób się dowiedziała?
Ktoś jej powiedział.
Hoffman?
Możliwe. On i Barbara przyjaźnili się, byli partnerami do brydża.
A więc Barbara wiedziała, że szachrował.
Uśmiechnął się.
Myślę, że można jej wybaczyć ten mały rewanż.
Czy ich gra dotyczyła czegoś więcej niż brydż?
— Naprawdę nie wiem, wszystko jest możliwe. Jednak, jak już wspo
mniałem, Barbara nie lubiła kontaktów fizycznych... pod koniec znienawidziła
mnie. A jego zawsze lubiła, podziwiała jego zainteresowania kuchnią
i krawiectwem.
— Wiec dlaczego powiedział jej o Jacqui?
Żeby mnie zranić. Po naszej kolacji w bazie rozmawialiśmy na wiele
tematów. Łącznie z tym, że widział się z Barbarą w Honolulu na dzień przed
jej śmiercią. To on zrobił zdjęcie, które ci pokazałem. Nie wiedziałem o tym.
Przysłano mi je z hotelu, w którym mieszkała, z wyrazami ubolewania od
dyrektora.
Barbara pojechała do Honolulu specjalnie po to, żeby się z nim
spotkać?
Twierdził, że nie, że wpadli na siebie przypadkowo w barze hotelo
wym. Jakoby przyjechał tam w sprawach służbowych. Może to prawda.
Barbara lubiła wypić drinka... Powiedział jej o Jacąui i Denni się, a ona
wypłakiwała się na jego ramieniu z powodu dziwki i małego bękarta.
Powiedział, że była zdruzgotana. A potem się uśmiechnął — tym swoim
uśmieszkiem.
Ale jak on się dowiedział?
W tamtych czasach nie byłem zbytnio dyskretny — dyskrecja nie jest
zaletą podrywacza. Tak więc Hoffman lub ktoś z jego obstawy z łatwością
mógł coś usłyszeć, czy nawet zobaczyć. W północnej części bazy stał pusty
hangar. Oficerowie używali małych pomieszczeń biurowych na schadzki
z miejscowymi dziewczynami. Nazywaliśmy je „pokojami zabaw". Materace,
napoje i przenośne radio, żeby stworzyć odpowiedni nastrój. Wciąż uważaliśmy
się za bohaterów wojennych.
Czy Hoffman także sprowadzał tam dziewczyny?
Nic o tym nie wiem. Jego jedyną namiętnością była żądza władzy.
281