3. "Włatcy móch" - pomiędzy propagandą nihilizmu a gorszeniem maluczkich Z czego się śmiejesz?
"Włatcy móch" to polski serial animowany przeznaczony zasadniczo dla osób dorosłych. Jest nadawany w stacji telewizyjnej TV 4 i tworzony we wrocławskim studiu RMG. Najchętniej oglądane epizody przyciągają prawie milionową widownię. Popularność "Włatców móch" jest jednak zdecydowanie większa, gdyż dwa razy tyle osób ogląda film w internecie.
Bohaterami kreskówki są czterej 8-latkowie - Anusiak, Konieczko, Maślana i Czesio - pierwszoplanowa postać, który jest "żywym trupem", czyli zombie. Są to uczniowie klasy II B szkoły podstawowej im. Batalionu Zośka, ich nauczycielką jest Pani Frał, w serialu występuje też Higienistka. Poza tym istnieje wiele postaci drugoplanowych. Toczone w kreskówce dialogi (szczególnie pomiędzy chłopcami) obfitują w niezliczone i najbardziej niewybredne - jakie w ogóle zna język polski - wulgaryzmy.
Z tej racji "oficjalnie" serial jest przeznaczony dla widzów od 16 lat (w wersji ocenzurowanej, czyli wersja BEZ), i od 18 lat (w wersji bez cenzury). Film, choć kierowany jest do widza 16-letniego, to jednak cieszy się potężną i chyba większą popularnością wśród dzieci i młodszej młodzieży (nie wspominając o dorosłych, którzy też są zagrożeni, bardziej niż sami myślą). W rzeczywistości film jest oglądany przez 80 proc. 12-latków, a nawet przez młodsze dzieci, czemu sprzyja fakt, że bohaterowie mają tylko 9 lat.
Bohaterowie kreskówki doczekali się pełnometrażowego filmu kinowego. 13 lutego br. na ekrany kin weszli "Włatcy móch. Ćmoki, czopki i mondzioły". Klasa II B jako zadanie domowe otrzymuje do napisania wypracowanie pod tytułem: "Kim zostanę, gdy dorosnę". Uczniowie spędzają więc czas na przelewaniu na papier swych marzeń. Następnego dnia rano, dumnie niosąc swe wypracowania, przechodzą obok przybytku Wróżki Jowity. Rozpoczyna się wciągająca widzów "zabawa" we wróżbiarstwo. Jest to rzekomo doskonały sposób, by sprawdzić, czy ich marzenia się spełnią.
Oprócz wielu podobnych okultystycznych i satanistycznych motywów we "Włatcach móch" - co można stwierdzić szczególnie we wcześniejszych telewizyjnych odcinkach - widzimy używanie wszystkich możliwych ciężkich wulgaryzmów, przekleństw, a nawet bluźnierstw, dotyczących chrześcijańskiej wiary. W tym względzie kreskówka, a następnie pełnometrażowy film przejawiają swoiste kreatywne słowotwórstwo, które w połączeniu z prymitywnym "upadłym" humorem zamienia zdrowy ludzki śmiech na nieludzki i profaniczny rechot. Rechot Belzebuba.
Rechot Belzebuba, czyli zwycięstwo odczłowieczonego nihilizmu
Tytuł kreskówki nawiązuje do tytułu powieści "Władca much" angielskiego pisarza Williama Goldinga, zaś ten wybitny i głęboki analityk problematyki zła - co czyni w poważny i wnikliwy sposób - odwołuje się niewątpliwie do jednego z podstawowych imion szatana w Biblii, czyli Belzebuba. Na ten istotny fakt rzadko zwraca się uwagę w komentarzach na temat omawianej kreskówki, co należy traktować jako wyraz ignorancji lub świadomego przemilczania sprawy.
Ciekawy jest w tym kontekście fakt, że muzykę do filmu - zresztą często nie do zniesienia, nawet z fizycznego punktu widzenia - napisał Behavior - polski zespół muzyczny tworzący muzykę będącą symbiozą rocka i hip-hopu. Sami muzycy określają swoją twórczość mianem alternatywnej, zaś jeden z ostatnich albumów zespołu posiada wymowny w tym kontekście tytuł: "Demon... stracja"
Już Dostojewski w "Braciach Karamazow" nazwał demona czy złego ducha wielkim duchem nicości, demaskując także w wielu innych powieściach nihilizm obecny w ludziach owładniętych przez biesy. Czyni to także właśnie w "Biesach", gdzie wiąże przyczynowo obydwie te rzeczywistości: nihilizm i działanie demonów. Słowo "nihilizm" pochodzi od łacińskiego "nihil", co oznacza nicość lub egzystencjalną i duchową pustkę pozbawioną wszelkich odniesień, autorytetów i wartości. Powiedz mi, z czego się śmiejesz, a powiem ci, kim jesteś. Powaga istnienia, odpowiedzialność wobec innych, radość istnienia i wdzięczność wobec Boga giną w tej pustce jak w czarnej dziurze, pochłaniane przez nihilizm i cynizm, obśmiewający profanicznie wszelkie wartości.
Wskazuje na to fakt, iż odcinki "Włatców móch" celowo zawierają wiele błędów ortograficznych - w tym sam tytuł serialu. Już w samej nazwie twórcy zasygnalizowali swój stosunek do pisowni ojczystej, można domniemywać, że chodzi o chęć wyśmiania ortografii języka polskiego. To może oznaczać lekceważenie wartości narodowych i bardziej skuteczne ich eliminowanie niż w przypadku zwykłego prześladowania. Zniekształcanie języka w sensie gramatyki to pośrednio uderzenie w patriotyzm (w serialu pojawia się m.in. parodia hymnu narodowego).
Widzimy też podobny zamach na wartości rodzinne. Rodzice nie są pokazywani z twarzy, co sugeruje ich nieobecność lub całkiem nieludzki brak znaczenia w życiu bohaterów filmu, którzy zresztą często traktują ich instrumentalnie. Proponowane są natomiast "wartości alternatywne". W filmie występują np. dwaj policjanci, którzy współpracują ze sobą (występują w odcinkach "Miś Przekliniak", "Móndial", "Motorynka" i "Myszykiszki", "Fluder", "Gigant" i "Krfawy wtorek"). Jeden policjant jest chudy, a drugi gruby, drugi ponadto jest transseksualistą. Są rodzicami tytułowego Fludera, którego poszukiwali przez dwa lata. Także inne kwestie seksualne są podejmowane w kreskówce wyzywająco i poniżane, co widać choćby w obscenicznym czy obsesyjnym stosunku głównego bohatera Czesia do własnej seksualności. Inna postać to Romek (kuzyn Maślany), który przeżywa problemy okresu dojrzewania, masturbuje się. Ogląda niezrozumiałe jeszcze dla głównej czwórki filmy pornograficzne. Pojawia się w odcinku "Romek i jego Fred" (sam tytuł dotyczy masturbacji).
Mamy tu bezsporne - na wielu poziomach - poniżenie godności człowieka, kuszenie tym, co niskie i płaskie, utrwalanie upadku. Jest to rechot Belzebuba, który pomniejsza, a nawet niszczy człowieka, choć nie zawsze on sam to dostrzega. Czasami spotykam, z głębokim bólem i smutkiem, ten sam upadek i rechot w chrześcijańskich rodzinach czy wspólnotach, gdzie opowiada się "świńskie kawały" lub bez ogródek nadużywa mowy w obmowie, tracąc pod wpływem alkoholu panowanie nad sobą. To nie jest terapia czy estetyczne katharsis, ale droga donikąd. Droga ku nicości. Brak jest punktu odniesienia, wszystko leży w błocie. Jest to radykalne zabijanie wszelkiej wzniosłości, heroizmu, pragnienia świętości czy duchowego piękna. Film ten - poprzez formę rysunku czy nawet muzykę - od samego początku epatuje brzydotą. Wszystko tam jest wykoślawione, przerysowane. Świat jest brzydki, szpetny, odrażający. Tu nie można chwalić Boga, chyba że poprzez profaniczną parodię, co jest nagminnie nadużywane w omawianym filmie.
Włatca Móch to Belzebub, odczuwany poprzez odór śmietnika, z którego Czesio wyjada odpadki, i piekła, które stoi za takim upadkiem człowieka. Oglądanie tych filmów wiąże się dla mnie i wielu moich chrześcijańskich przyjaciół z odczuciem moralnego bólu, a nawet fizycznych mdłości. Piekło to istnienie absurdalne, gdzie nie ma żadnych głębokich ludzkich relacji, ale instrumentalne używanie drugiego. To "trwanie w istnieniu pozbawionym znaczenia i nadziei" (I. Congar). W filmie rysowane są rzeczywiście "klimaty infernalne": piekło i śmietnik, rozkład i odór śmierci, brzydota i degeneracja, nihilizm i profanacja, egoizm i konformizm, cyniczny rechot i brak szacunku do kogokolwiek i czegokolwiek (przede wszystkim do siebie samego).
Wszystkie inne negatywne skojarzenia tematyczne występujące w filmie są ze sobą powiązane. Są to:
1) nihilizm i prymitywny seksualizm (już omawiane),
2) wulgaryzmy oraz profaniczne i bluźniercze obśmiewanie religii, nadużycie Imion Bożych, krytyka Kościoła katolickiego i Papieża, a także Radia Maryja,
3) okultyzm i satanizm.
Oswajanie z wulgaryzmami
Zwulgaryzowany język mający cechy słownej agresji określa jednocześnie antypersonalistyczną i cyniczną naturę wszelkich ludzkich relacji. Pomysłodawca całości Bartosz Kędzierski (którego głos możemy usłyszeć, ilekroć z ekranu odzywa się opóźniony w rozwoju Czesio) postawił na schemat bardzo bliski amerykańskiemu "South Park". Tak jak we wspomnianym hicie Treya Parkera i Matta Stone'a, źródłem "humoru" jest szokujące nadużywanie wulgaryzmów i przekleństw, a także nihilistyczny nadmiar przemocy oraz bezlitosna kpina z zachowań nieletnich bohaterów.
Miś Przekliniak to maskotka głównego bohatera Czesia. Znany jest (jak nazwa wskazuje) z niezwykle częstego używania wulgaryzmów, występuje w odcinkach "Miś Przekliniak", "Pszypadek Czesława", "Mel", "Kosmata Demokracja", "Gigant", "Ekskumancja" oraz w odcinku "Jasełki". Miś Przekliniak jest najbliższym przyjacielem Czesia, co zwiększa możliwości oswojenia tego rodzaju mowy i sposobu bycia. Infernalna energia "Włatców móch" - siła wyładowująca się głównie w wulgaryzmach (obecnych w emitowanej wieczorami wersji nieocenzurowanej, tzw. wersji BEZ), słusznie przysparza serialowi zaciekłych przeciwników. Warto jednak zauważyć, z jaką "inwencją" polskie wulgaryzmy i przekleństwa są we "Włatcach" przetwarzane, a także, jak dużo znajdujemy w nich wpływów języka angielskiego, co samo w sobie jest zanieczyszczeniem ojczystej mowy.
Ten właśnie pełen wulgaryzmów filmowy obraz, który dystrybutor określa jako "najbardziej spektakularny sukces polskiej animacji pełnometrażowej od czasów Bolka i Lolka", zaraz po premierze 13 lutego obejrzało ponad 150 tys. widzów. Dozwolony był dla osób od 12. roku życia. W kilka dni później SPI International Polska wydała oświadczenie, że podwyższa kategorię wiekową do lat 15. Piotr Reisch, szef SPI, decyzję tłumaczy... trzema listami od rodziców zaniepokojonych wulgaryzmami w filmie. Jakże niewielka to reakcja!
Problemu z wulgaryzmami we "Włatcach móch" nie widzi scenarzysta i reżyser filmu Bartosz Kędzierski. "Z założenia jestem przeciwnikiem ograniczeń wiekowych. Poza tym mój film jest skierowany do dorosłych widzów. Nigdy nie był reklamowany jako film dla dzieci, chociaż jestem przekonany, że 12-latkowie niczego nowego się z niego nie dowiedzą. Gorsze przekleństwa słyszą choćby na przystanku". Jest to chowanie głowy w piasek. Sumienie przesłania kasa. Kosztem ludzi, kosztem dzieci.
Zakres wulgaryzmu jest zmienny i silnie powiązany z wyrażeniem obraźliwym wobec ludzi oraz ich ludzkiej godności jako takiej. Dlatego wulgaryzm nie jest żadnym środkiem do celu, jest zawsze destrukcją. Nieprzypadkowo używanie wulgaryzmów regulowane jest często nie tylko przez normy społeczne, ale i prawne. Na przykład w Polsce art. 141 kodeksu wykroczeń mówi: "Kto w miejscach publicznych umieszcza nieprzyzwoite napisy, rysunki albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze grzywny do 1500 złotych". Ale przecież kino jest także miejscem publicznym. Czy będziemy się teraz bawić w sofistykę prawną? Nie o to chodzi, ale o rzeczy dużo ważniejsze.
Oswajanie z bluźnierstwami, przekleństwami i profanacjami
Z teologicznego punktu widzenia wulgaryzmy łatwo przechodzą w bluźnierstwa wobec Boga czy przekleństwa wobec ludzi (czarna magia, złorzeczenie, a nie tylko wulgaryzm - przekleństwo). Są nośnikiem nie tyle "złej energii", co złej woli i mogą mieć charakter poważnego grzechu, wpędzającego ludzi w duchowe problemy. Bluźnierstwo (blasfemia) nie oznacza tylko obrazy "uczuć religijnych", ale Boga samego. Jest grzechem bezwarunkowym. Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. Kto zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Nie można więc nigdy się bawić w bluźnierstwo. Jak przypomina w tym kontekście Katechizm Kościoła Katolickiego: "Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich, biorąca pod uwagę tylko intencję, która je inspiruje, lub okoliczności (środowisko, presja społeczna, przymus lub konieczność działania itd.) stanowiące ich tło. Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo i krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikło z niego dobro" (KKK, 1756).
Oto przykłady bluźnierstwa czy profanacji lub przynajmniej dotykania tych rzeczywistości. Znany już nam Miś Przekliniak - w odcinku "Ekskumancja", nawiązuje bezpośredni kontakt z Bogiem, który objawia się jemu jako "Jestem, Który Jestem" (Imię Boże). W podobny sposób wyśmiewane jest doświadczenie Boga u Higienistki, właśnie w odcinku "Miś Przekliniak", gdzie roi się od wulgaryzmów bardziej niż w innych odcinkach. Używa się też określenia "Jezus Chystusiasty", zniekształcając imię Pana. Tymczasem "Imię Pańskie jest święte. Dlatego więc człowiek nie może go nadużywać" (KKK, 2143).
Profanacja i bluźnierstwo dotyczą też katolickich sakramentów. W odcinku "Piersza komunja" jeden z bohaterów doświadcza piekła. Ale to przebywanie w konfesjonale podczas spowiedzi porównane jest do piekła. W odcinku "Memęto Mori" chłopcy idą do zakrystii, gdyż chcą zostać ministrantami, ale tam wypijają całą butelkę wina. Dolewają wtedy do kielicha coca-colę. Ksiądz konsekruje Krew Pana na tym napoju, a ponieważ ma uczulenie na kofeinę, traci przytomność i Msza św. zostaje przerwana - i tym podobne bezbożne brednie. W tym samym odcinku jest podważany dogmat, że Jezus zasiądzie po prawicy Ojca, krytykowany jest też "katolicki zaścianek". W jednym z odcinków ("Radyjko babci") wyśmiewane jest Radio Maryja. Profanacja dotyczy także samej osoby Maryi. W odcinku "Pochót" na transparencie Czesia widnieje jego koleżanka Andżelika w szatach Matki Bożej.
Jak daleko odeszliśmy od chrześcijańskich wzorów. Święty Polikarp, biskup Smyrny z II wieku, zmuszany przed męczeństwem przez sędziego do bluźnierstw, argumentował, że skoro Chrystus przez tyle lat nie uczynił mu nic złego, nie ma powodów, by Mu złorzeczyć, a groźba spłonięcia na stosie może się wydawać surowa tylko temu, kto nie wie nic o ogniu wiecznym. A oto przykład z naszej rzeczywistości. Mała dziewczynka w wieku 9 lat, bawiąca się w pociągu kartami tarota (!), szukała imienia dla swojego psa. Zapytała nagle znajomą mi osobę (będącą naocznym świadkiem zdarzenia), czy może go nazwać "Jezus". Na pytanie, skąd jej to przyszło to do głowy, odpowiedziała, że słyszała śmieszny kawał o Jezusie, stąd ta myśl, że śmiesznie byłoby nazwać psa tym imieniem.
Biednemu dziecku nikt wcześniej nie wytłumaczył kwestii najwyższej wagi, o których mówi Katechizm Kościoła Katolickiego:
1) "Drugie przykazanie zabrania nadużywania imienia Bożego, to znaczy wszelkiego nieodpowiedniego używania imienia Boga, Jezusa Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny i wszystkich świętych" (KKK, 2146).
2) "Bluźnierstwo sprzeciwia się bezpośrednio drugiemu przykazaniu. Polega ono na wypowiadaniu przeciw Bogu - wewnętrznie lub zewnętrznie - słów nienawiści, wyrzutów, wyzwań, na mówieniu źle o Bogu, na braku szacunku względem Niego w słowach, na nadużywaniu imienia Bożego. Św. Jakub piętnuje tych, którzy 'bluźnią zaszczytnemu Imieniu (Jezusa), które wypowiedziano nad (nimi)' (Jk 2, 7). Zakaz bluźnierstwa rozciąga się także na słowa przeciw Kościołowi Chrystusa, świętym lub rzeczom świętym. (...)
Bluźnierstwo sprzeciwia się szacunkowi należnemu Bogu i Jego świętemu imieniu. Ze swej natury jest grzechem ciężkim" (KKK, 2148).
3) "Przekleństwa posługujące się imieniem Boga bez intencji bluźnierstwa są brakiem szacunku wobec Pana. Drugie przykazanie zabrania także magicznego używania imienia Bożego" (KKK, 2149).
4) "Świętość imienia Bożego wymaga, by nie używać go do błahych spraw" (KKK, 2155).
Odniesienia do okultyzmu i satanizmu
Nihilizm łatwo współpracuje z okultyzmem i satanizmem. W filmie przywołani są druidzi, wilkołaki, wiedźmy czy nawet demony. Czesio - jeden z czwórki głównych bohaterów, to zombie, czyli żywy trup mieszkający na cmentarzu. Skumulowały się w nim wszystkie możliwe wady genetyczne i rozwojowe, więc dopiero po śmierci mógł się dobrze poczuć. Chce zostać piosenkarzem i tworzyć gorzkie żale (w rozumieniu Czesia - ogół starych, smutnych pieśni kościelnych). Także tu mamy do czynienia z nutą profanacji (Czesio wyśpiewuje, fałszując, "alleluja" w każdych okolicznościach - są już takie dzwonki w komórkach).
Inny zombie to Marcel, zmarły mąż Higienistki, który popełnił samobójstwo, skacząc z mostu, i dlatego nie może się dostać do raju. To dobry sąsiad Czesia na cmentarzu, ale jest moment, że zamienia się w diabła ("Piersza komunja"), proponując chłopcom pakt jako drogę na skróty, by zaliczyć egzamin przed Pierwszą Komunią. Także Maria Curie-Skłodowska - znana noblistka, przedstawiona jest w odcinku "Pochót" jako zombie. Pojęcie zombie wywodzi się z kultu magii wudu, otwierającej na opętanie, w którym oznacza osobę silnie zniewoloną i ślepo lub nieświadomie wykonującą polecenia osoby kontrolującej, najczęściej będąc pod wpływem środków odurzających. Zombie i inne tego rodzaju istoty według niektórych wierzeń przywoływał nekromanta, który zajmował się ożywianiem zmarłych, wydając im rozkazy.
W filmie są też elementy wyraźnie satanistyczne. W odcinku "Memęto Mori" po wyproszeniu chłopców z kościoła, gdy przyczynili się do profanacji Mszy św., idą na cmentarz dokonać jeszcze innej profanacji. Chcą odprawić czarną mszę, są też zachęcani do profanacji grobów jako rzekomo niezbędnego elementu czarnej mszy. Do tego rytuału namawia ich kierowca autokaru, drugoplanowa postać serialu, metalowiec i satanista. Chce sam odprawić wraz z głównymi bohaterami czarną mszę. W jednym z ostatnich odcinków lutowych (2009) film kończy się jego zawołaniem "Ave Satan" (powielanym w innych odcinkach). Pojawia się też w grze "Magiczni Wojownicy", odnoszącej się do tematu okultyzmu.
Bohaterowie filmu zafascynowani są grą "Magiczni Wojownicy", która nawiązuje do "World of Warcraft" - ulubionej okultystycznej gry reżysera filmu. W odcinku "Wiedźma Shigella" wykorzystano fragmenty interfejsu "World of Warcraft", która jest grą silnie uzależniającą. Istnieją nawet grupy wsparcia dla żon, których mężowie wpadli w sidła tego nałogu.
Jedna z głównych postaci - Higienistka, jest wierną fanką Boba Marleya (ruch rastafariański). Jej postacią w grze "Magiczni Wojownicy" jest Tajemniczy Paladyn Siekacz w odcinku "Pozytywna wibracja". Zawsze marzyła o tym, by zrzucić bombę atomową na Hiroszimę. Ma czarny pas w karate.
Elementy okultystyczne, połączone z wulgaryzmami, są także obecne w grze komputerowej "Wrzód na dópie": Anusiak, Maślana, Konieczko i Czesio wracają do szkoły z przerwy wakacyjnej i dowiadują się, że Pani Frał została zaatakowana przez pajęczakowatego kosmitę (tytułowy Wrzód), który przyczepił się jej do odbytu, powodując opętanie. Bez komentarza.
Zamiast zakończenia
Święta Faustyna w jednym ze swoich widzeń usłyszała, że małe dzieci bardzo ranią Pana Jezusa. Modląc się w intencji dzieci, po chwili stwierdziła, że sama modlitwa nie wystarczy (Dz., 765). Dlatego trzeba ostrzegać. Same dzieci, ale zwłaszcza tych, którzy je gorszą. Czy "gorszyciele maluczkich" nie obawiają się "kamienia młyńskiego zawieszonego na szyi", przed którym ostrzegał Jezus (Mt 18, 6-8)? A ci, którzy będą wyśmiewać czy bagatelizować to ostrzeżenie?
Artykuł z: Nasz Dziennik; Piątek, 27 lutego 2009, Nr 49 (3370)