Rzeczpospolita 31.03.07 Nr 077
POZORNE ZATRUDNIENIE
Pracę na niby ZUS musi udowodnić
ZUS podejrzewał, że ciężarna fikcyjnie zatrudniła się w drugiej firmie, aby wyłudzić wysokie świadczenia macierzyńskie. Kobieta przekonała jednak sąd apelacyjny, że praca nie była pozorna
Sąd uznał, że nie chciała obejść przepisów pracowniczo-ubezpieczeniowych, by wyłudzić świadczenia związane z ciążą. A chodziło o znaczne kwoty, gdyż w drugiej pracy, którą Zakład Ubezpieczeń Społeczny zakwestionował, jako księgowa na pół etatu miała pensję 7200 zł.
W tym samym czasie (jesień 2002 r. - wiosna 2003 r.) pracowała też w poprzedniej spółce z tej samej branży reklamowo-filmowej - jako jej prezes. Miała tam umowę o pracę z pensją 1000 zł. Oprócz niej miała tam także umowę menedżerską z wynagrodzeniem 5000 zł miesięcznie (ale kontrakt tak był sformułowany, że do tej pory pieniędzy z niego nie dostała). Generalnie kobieta w obu spółkach zajmowała się negocjowaniem umów z kontrahentami.
ZUS kwestionował zatrudnienie na etacie księgowej. Nie był zdecydowany, czy chodzi o pozorność zatrudnienia, czy o obejście prawa, w każdym razie podejrzewał chęć wyłudzenia świadczeń macierzyńskich. Stanowisko to podzielił sąd okręgowy.
Sąd apelacyjny postanowił uzupełnić postępowanie dowodowe. Przesłuchał dyrektorkę jednej z firm z branży, z którą Marzena Sz. negocjowała od kilku lat kontrakty. Powódka zeznała, że udawało się jej pogodzić dwie prace na pół etatu, bo nie miała ściśle normowanego czasu pracy, a obydwie firmy były na tej samej ulicy.
Sąd II instancji zmienił wyrok. Uznał, że kobieta podlegała ubezpieczeniu społecznemu, a jej zatrudnienie nie było pozorne. Nie przeszkodziło to, że obie firmy były konkurencyjne, że zapytana o nazwisko szefa jednej z nich, nie potrafiła odpowiedzieć poprawnie, że zajmowała się księgowością, mając jedynie średnie wykształcenie kierującego ruchem.
Sąd zakwalifikował jej zajęcie jako pracę menedżera, a za prawdziwością zatrudnienia przemawiały dowody: umowa o pracę, zeznania świadków oraz fakt, że gdy podejmowała nową pracę, była jeszcze w niezaawansowanej ciąży (sygn. IIIAUa10769/06).
Samej wysokości nowej pensji ZUS nie kwestionował. Przypomnijmy zresztą, że podejrzanie wysoka pensja może być przez ZUS zakwestionowana jako służąca wyłudzeniu zasiłków, ale nie dyskwalifikuje sama przez się całej umowy o pracę (z wyroku Sądu Najwyższego z 9 sierpnia 2005 r., sygn. III UK 89/05).
Rzeczpospolita 25.04.07 Nr 97
Prawo pracy
UBEZPIECZENIA SPOŁECZNE
Sąd zbada, czy praca była faktem, czy chodziło tylko o zgłoszenie do ZUS
Jeżeli firma przyjmuje pracownika na wysoką pensję, niekoniecznie oznacza to pozorne zatrudnienie w celu wyłudzenia świadczeń z ubezpieczenia społecznego
Kierując się m.in. wysokim wynagrodzeniem Kingi P., ZUS w decyzji stwierdził, że nie podlega ona od 2 maja 2003 r. ubezpieczeniom społecznym. Uznał, że podjęła ona zatrudnienie, by uzyskać świadczenia z ubezpieczenia chorobowego.
Również sąd okręgowy nie przyznał racji odwołującej się Kindze P. Ustalił, że po studiach pracowała jako handlowiec w firmach nieprowadzących działalności w zakresie produkcji lub dystrybucji materiałów budowlanych. W maju 2003 r. zawarła umowę o pracę ze spółką cywilną K. na stanowisku dyrektora handlowego z pensją 4500 zł miesięcznie. Jedna z właścicielek firmy znała wcześniej Kingę P. Nie żądała świadectwa pracy, nie przeszkadzało jej też długotrwałe zwolnienie lekarskie - od grudnia 2002 r. do kwietnia 2003 r. Poza tym spółka zatrudniała handlowców z pensją 800 -1100 zł.
W okresie swojej pracy Kinga P. przedstawiła oferty okien PCW dwóm podmiotom, jednak do dalszych rozmów nie doszło. Od 6 czerwca 2003 r. do marca 2004 r. chorowała (zapalenie oskrzeli typu astmatycznego), a po upływie okresu zasiłkowego rozwiązano z nią umowę o pracę. Na jej miejsce nikogo nie zatrudniono. W grudniu 2004 r. spółka uległa rozwiązaniu.
Sąd uznał, że strony, zawierając umowę o pracę, działały z zamiarem objęcia Kingi P. ubezpieczeniem społecznym i uzyskania przez nią świadczeń z ubezpieczenia chorobowego. Jego zdaniem wiedziały od początku, że kreowany przez nie stosunek prawny jest fikcyjny. Świadczy o tym wysokie wynagrodzenie, pozostające w rażącej dysproporcji do pensji innych pracowników. Kinga P. poszła więc do sądu apelacyjnego. Ten uznał, że ustalenia sądu okręgowego są prawidłowe. Dają więc podstawę do uznania, że umowa o pracę została zawarta w celu obejścia prawa.
Sprawą zajął się Sąd Najwyższy. Swoją skargę Kinga P. oparła na naruszeniu prawa materialnego przez niewłaściwe zastosowanie art. 58 §1 kodeksu cywilnego, polegające na przyjęciu, że umowa o pracę jest nieważna, oraz art. 67 konstytucji. Uzasadniła, że sąd apelacyjny pominąłfakt świadczenia przez nią pracy, której rodzaj i charakter strony ustaliły przed zawarciem umowy. A zamiaru obejścia prawa nie wykazano. SN uznał zarzut Kingi P. w zakresie art. 58 § 1 k.c. Argumentował, że skoro z zawarciem umowy o pracę wiąże się obowiązek ubezpieczeń społecznych, to podjęcie zatrudnienia w celu objęcia nimi i ewentualnego korzystania ze świadczeń nie jest obejściem prawa. Kwestia ważności czynności prawnej natomiast może mieć znaczenie do oceny wzajemnych roszczeń osób składających oświadczenia woli.
ZUS zakwestionował dokument zgłoszeniowy złożony przez płatnika, gdyż miał posłużyć do uzyskania świadczeń. Oznacza to, że jego treść nie odpowiada woli stron, czyli zakwestionował nawiązanie stosunku pracy.
Gdyby się okazało, że strony posłużyły się dokumentem w celu umożliwienia skorzystania ze świadczeń z ubezpieczenia chorobowego, dokonały niewątpliwie czynności prawnej. Nie było jednak potrzeby ustalania jej charakteru ani też zgodności z prawem czy zasadami współżycia społecznego, jeżeli nie była ona umową o pracę. Z tych powodów SN uchylił wyrok i przekazał sprawę sądowi apelacyjnemu do ponownego rozpoznania (sygn. IUK207/06).