Dobro i zło. Dwa przeciwstawne pojęcia, które wryły się tak głęboko w naszą zbiorową świadomość, że na ich podstawie oceniamy czyny ludzi. Jednak czy da się dokładanie określić znaczenie tych dwóch słów? Słownik języka polskiego podaje, że „dobro” to: „to, co jest oceniane jako pomyślne, pożyteczne, wartościowe; ideał moralny” oraz „skłonność do czynienia dobrze; łagodność, życzliwość”. Natomiast „zło” jest określane jako: „ to, co jest niezgodne z zasadami moralności, z zasadami współżycia społecznego, co przynosi nieszczęście; przeciwieństwo dobra, ideału moralnego”. Naturalne jest zatem, że można mówić o walce dobra ze złem, której przykłady postaram się ukazać.
Zacznijmy zatem podróż od starożytnej Grecji i jej mitologii, która jest skarbnicą przeróżnych motywów. Czym właściwie jest mit? Definicji mitu jest co najmniej tyle, ilu ludzi się nad nimi zastanawiało. Jan Parandowski podaje, że: „Mitologia jest zbiorem baśni o bogach i bohaterach”, natomiast słownik języka polskiego określa mit jako: „fantastyczna historia, opowieść o bogach, demonach, legendarnych bohaterach oraz o nadnaturalnych wydarzeniach z udziałem tych postaci; stanowi próbę wyjaśnienia odwiecznych zagadnień bytu, świata i człowieka, życia i śmierci, dobra i zła”.
Po pierwsze, pierwiastki dobra i zła istnieją w każdym człowieku, gdyż Prometeusz ulepił człowieka z gliny, która przesiąknięta była krwią niedawno pokonanych przez bogów gigantów. Jednakże zmieszał ją z własnymi łzami, więc oprócz dziedzictwa gigantów w ludziach istnieje także spadek po dobrym tytanie. Prometeusz w ogóle przez ludzi starożytnych uważany był za ojca ludzkości, który nauczył ją trudnej sztuki przetrwania, podarował pismo i cyfry, pouczył o sztuce medycznej i pokazał jak wydobywać metale. Parandowski pisze: „Prometeusz w człowieku rozbudził ducha i dał mu moc panowania nad światem”. Złym duchem tegoż mitu jest sam Zeus, najważniejszy z bogów, który po walce z gigantami nie miał zaufania do tworów ziemi i próbował zniszczyć ludzi. Najpierw nasłał na nich Pandorę z puszka pełną nieszczęść, po czym przykuł Prometeusza do skały Kaukazu, pozbawiając ludzi jego opieki, kiedy zaś został przez nich obrażony, zesłał potop, by ich zgładzić.
Jak zatem widać bogowie greccy także mogą być obdarzeni cechami negatywnymi, przez co są bardzo podobni do ludzi. Bywają zazdrośni i skorzy do zemsty, a także niesprawiedliwi. Ten przykład najlepiej ilustruje historia zawodów muzycznych pomiędzy Apollem a pasterzem Marsjasem. Pomimo wygranej, Apollo okrutnie zemścił się na przeciwniku, żywcem obdzierając go ze skóry.
Innym przykładem walki dobra ze złem może być mit o Demeter i Korze (Persefonie). Podstępem porwana przez Hadesa córka, zmusza Demeter do wymierzenia kary samej Ziemi, bowiem była ona boginią urodzaju. Ziemia przestaje rodzic owoce, ludzie cierpią z głodu do czasu aż Zeus nakazał bogowi podziemi oddać Persefonę matce. Ten jednak poczęstował ją jabłkiem granatu, co sprawiło, że co roku na kilka miesięcy musiała ona wracać do świata zmarłych. Rozpacz Demeter za każdym razem była tak wielka, ze cały świat pogrążał się w smutku i zamierał, czekając na powrót Kory, która przynosiła ze sobą wiosnę. W tym micie pojedynek pozytywnej i negatywnej siły toczy się poprzez zmiany przyrody, które cyklicznie się powtarzają.
Najpełniej jednak widać to na przykładzie rodu Tantalosa. Początkowo szczęśliwy i dobry król, zapraszany przez bogów do wspólnego stołu na Olimpie, zmienił się w okrutnika. By sprawdzić prawdziwy zasięg władzy bogów, zaprosił ich na ucztę, na której podał pieczeń z własnego syna. Oczywiście bogowie wykryli podstęp i przywrócili życie chłopcu, a zbrodniczego króla strącili do Tartaru, gdzie wiecznie miał odczuwać głód i pragnienie, nie mogąc ich zaspokoić. Nie był to jednak koniec przygód jego rodu. Uratowany przez bogów Pelops podstępem wygrał rękę Hipodameji, a przekupionego sługę strącił ze skały. Jego synowie natomiast ogromnie się nienawidzili, jednak z natury łagodniejszy Tiestes zgodził się przyjąć przeprosiny brata, który na uczcie podał mu pieczeń z jego własnych dzieci. Ludzie z tego rodu nie potrafili zapanować nad złem tkwiącym w nich, przez co doprowadzali do sytuacji niebywałego wręcz okrucieństwa.
Oczywistym symbolem zła jest także postać hydry lernejskiej, której zabicie stanowiło jedną z dwunastu prac Heraklesa.. Potwór ten miał dziesięć głów, z których jedna była nieśmiertelna. Herakles najpierw próbował oberwać jej parę głów, jednak na miejsce każdej straconej od razu wyrastały trzy kolejne. Może to symbolizować wieczne odradzanie się zła, którego nie da się pokonać ostatecznie. Dopiero wypalenie miejsc po straconych głowach dało Heraklesowi przewagę. Zakończył walkę pozbawieniem hydry nieśmiertelnej głowy, którą zakopał i przykrył kamieniem, by nie mogła połączyć się z resztą ciała.
Takich potworów w mitologii nie brakuje. Warto wspomnieć choćby o straszliwej Meduzie, która zamieniała ludzi w kamień, psim strażniku piekła - Cerberze czy Minotaurze, żyjącym w labiryncie. Zawsze jednak znajduje się bohater, który jest w stanie go pokonać i przywrócić zastraszonej ludności spokój. Grecy uważali, że takie czyny są godne uwiecznienia i powinny stanowić wzór dla wszystkich innych żyjących.
Ważne są także uczucia przyjaźni i miłości, które niejednokrotnie pomagają bohaterom. Tezeusz nie znalazłby drogi powrotnej z labiryntu, gdyby Ariadna nie dała mu kłębka nici. Jazon nie zdobyłby złotego runa, bez towarzystwa wiernych druhów, którzy razem z nimi znosili trudy wyprawy i pomagali mu nie zapomnieć o celu ich wędrówki oraz miłości Medei, córki króla Kolchidy, która podarowała mu cudowny balsam, czyniący go odpornym na trujące wyziewy byków Hefajstosa podpowiedziała jak pokonać zbrojnych mężów i smoka, strzegącego złotego runa.
Mircea Eliade w swojej książce pt.: „Aspekty mitu” stwierdza: „Mit jako taki nie jest gwarancją „dobroci” i moralności. Jego funkcja polega na dostarczaniu wzorców i nadawaniu sensu Światu i ludzkiej egzystencji. Trudno chyba przecenić jego rolę w kształtowaniu się człowieka.” Zatem w mitach zaobserwować można cała złożoność świata, nic nie jest w nich czarno-białe. Świat mityczny składa się zarówno z dobra, jak i zła, które często współistnieją nawet w jednej istocie. Ludzie i bogowie mają zalety i wady, z którymi muszą walczyć. Mity obfitują także w postacie - potwory, które są czystym uosobieniem zła. Są bezrozumne, a niszczenie to ich jedyne powołanie. Zawsze jednak znajduje się ktoś na tyle odważny lub sprytny by je pokonać.
Trochę inaczej sytuacja przedstawia się w książkach Johna Ronalda Reuela Tolkiena, gdzie wyraźnie widać, które postacie znajdują się po stronie dobra, a którymi owładnęła mroczna siła zła. W „Władcy pierścieni” zło zostało uprzedmiotowione w postaci Pierścienia Władzy i uosobione w Sauronie. Wszyscy inni, którzy pomagają negatywnej stronie w jakiś sposób zostali zarażeni przez siły ciemności. Saruman poprzez palantir, który zapewniał Sauronowi stały kontakt ze swym sługą oraz przez pożądanie Pierścienia, Gollum przez kontakt z nim. Bezpośrednio zło oddziałuje także na Froda, który z konieczności jako Powiernik Pierścienia ma za zadanie, go zniszczyć.
I tutaj właśnie objawia się kolejny aspekt walki dobra ze złem, walki prowadzonej przez istotę myślącą, hobbita, który musi przeciwstawić Pierścieniowi całą swoją dobrą wolę, poświęcić się dla innych. Frodo, początkowo nieświadomy zagrożenia, zgadza się zostać Powiernikiem Pierścienia, który podarował mu wuj Bilbo i przed którym ostrzegał go Gandalf. Wyrusza w podróż w towarzystwie wiernej drużyny, jednak po drodze odkrywa, że nie na wszystkich jej członków może liczyć. Boromir stara się odebrać powierzony mu skarb. Czyni to, co prawda, z szlachetnych pobudek, chce uratować swój lud, lecz nie bez znaczenia jest także zły wpływ Pierścienia. Tutaj też po raz pierwszy Frodo zdaje sobie sprawę, że musi sam pokonać zło, że nikogo innego nie może obciążyć tą odpowiedzialnością: „Zrobię, co do mnie należy. To w każdym razie jest jasne: zły czar Pierścienia działa już nawet wśród Drużyny, więc Pierścień musi ją opuścić, nim wyrządzi gorsze szkody. Pójdę sam.” Nie docenia jednak Sama, który postanawia mu towarzyszyć do końca. Z czasem Frodo stawał się coraz bardziej wyczerpany, nie mógł spać, a Pierścień coraz silniej na niego oddziaływał. Z czasem zaczął tracić nadzieję i tylko Sam podtrzymywał go w dążeniu, do Góry Przeznaczenia: „Wszystko stracone. Nawet jeśli spełnię zadanie, nikt się już o tym nigdy nie dowie. Nie pozostanie nikt, komu bym mógł o swoim wyczynie opowiedzieć. Cały trud pójdzie na marne.” Ostatecznie jednak dzięki wytrwałości wiernego przyjaciela Frodo dociera do Orodruiny, jednak wpływ Pierścienia był już tak wielki, ze Frodo nie był w stanie go zniszczyć: „Przyszedłem, ale nie spełnię tego, po co tu dążyłem. Nie uczynię tego. Pierścień należy do mnie.” Wszystko wydawało się być stracone. Frodo przegrał ze złem, nie potrafił już dłużej mu się opierać. I gdyby nie Gollum, który postanowił odebrać „swój skarb”, nigdy nie nadeszłyby dni spokoju i szczęścia. Jednak Gollum zaślepiony władzą Pierścienia, odebrał go hobbitowi i spadł z nim w przepaść - niszcząc go. Sauron również został zniszczony, gdyż jego siła życiowa zawarta była właśnie w Pierścieniu. Beata Iwicka w rozdziale „Krytycy, potwory i entuzjaści” przywołuje słowa Jerzego Wilhelmiego: „Bajka to obowiązek. [...] Walcz przeciw złu, oczywiście, ale najpierw walcz o siebie. O własną dobroć, o własną subtelność, o własną odwagę.”
Oczywiście niebagatelną rolę odgrywa także walka zbrojna, rycerska, jednak nie jest w stanie zapewnić ona całkowitego zwycięstwa. Bitwa o Minas Tirith stanowi tylko punkt rozproszenia uwagi Saurona, dzięki czemu nie skupiał się na poszukiwaniu Pierścienia. Zapewne jednak, gdyby nie udało się jej wygrać, świetność ludzi w Czwartej Erze nie byłaby zupełna. Warto wspomnieć tutaj o męstwie Aragona, który przeszedł Ścieżkę Umarłych, by pomóc towarzyszom, rozsądku i sile Gandalfa, który podtrzymywał nadzieję w opuszczonym przez namiestnika mieście czy Eowinie, kobiecie tak dzielnej, że zdołała pokonać Wodza Nazgulów przy drobnej pomocy Merriadoka.
Walkę dobra ze złem można także zauważyć w przyrodzie. W czasie wędrówki Frodo pokonuje najpierw tereny o bujnej, zdrowej roślinności, w których nie brakuje ani pokarmu ani wody. Jednak zbliżając się do Mordoru zauważa, że ziemia staje się jałowa, sucha, słychać tylko wycie wiatru hulającego po otwartych przestrzeniach. Coraz trudniej znaleźć wodę, brakuje zwierząt i zieleni: „Otaczały ich posępne, płaskie, szarobure pola.” Wszystko zostało skażone przez zło. Michał Błażejewski określa to tak: „We „Władcy” bohaterowie wędrują w ciemnościach, by przywrócić światu zabrane przez Cień słońce.”
Warto zauważyć, ze Tolkien korzystał z mitów, by stworzyć swój jedyny i niepowtarzalny świat, jednakże znacznie je przekształcając. W książce „J.R.R. Tolkien - Powiernik Pieśni” określone zostało to tak: „Tolkienowskie historie są baśnią. […] Są baśnią bliską mitom, baśnią wymyśloną, zrekonstruowanym a zagubionym ogniwem między mitami a baśniami ludowymi. […] Mit jest pogański, baśń jest naznaczona wiarą. Mit jest tragiczny, ale obojętnym spojrzeniem ogarnia ludzkie dramaty. Baśń pochyla się nad każdą istotą ze słowami pociechy, jest dobrą nowiną i jak ewangelia przynosi obietnicę ostatecznego zwycięstwa Dobra.”