Ściągi 111


87. „Sumienie? Mglisty kształt, puste słowo, jeszcze jedno słowo...” Do jakich refleksji na temat kategorii sumienia skłania Cię lektura wybranych utworów literackich?

Poetka współczesna Anna Kamieńska zdefiniuje sumienie jako „wewnętrzną wagę”, „Jest we mnie waga, która waży (...) żywych i umarłych miłości zawsze nierówne”. (wiersz pt. „Wagi”)

Sumienie to kategoria moralna -wyznacza kierunek naszych wyborów „waży” argumenty „za” i przeciw podejmowanym przez nas decyzjom, nadaje kształt naszemu życiu.

Człowiek to wspaniała, skomplikowana istota stworzona na obraz boski. W nim obok „gliny ludzkiej” jest „iskra boga słońca”, a więc obok pierwiastka „niskiego”, ziemskiego cząstka „wysoka”, boska. Przychodząc na świat jest czysty jak „tabula rasa”, w której „zapisaniu”, istotną rolę odgrywają rodzice, rodzina, tradycja, otoczenie. Te czynniki mają wpływ na budowanie systemu wartości. Przy pomocy owego systemu człowiek stara się jak najlepiej, jak najgodniej wykorzystać najważniejszy boski dar- Życie. W wyborze właściwej drogi pomaga mu coś, czego nie możemy scharakteryzować ziemskimi kategoriami, jakiś „mglisty kształt”. Jest to Sumienie. W takim razie wydawałoby się, że świat powinien być pełen dobrych, wspaniałych ludzi. Jednakże tak nie jest. Na świecie jest mnóstwo Zła, czynionego przez tych, którzy uśpili własne sumienie, dla których jest ono tylko „pustym słowem”. Należy postawić pytania: Czy jest to do końca możliwe, czy można „uśpić” część naszego „ja” i normalnie funkcjonować? A może lepiej, korzystniej wyciszyć zupełnie ów wewnętrzny głos? Czy ludzie, którzy próbują to zrobić, zasługują na miano człowieka?

Sumienie jest kategorią moralną, a więc czynnikiem odgrywającym istotną rolę w życiu człowieka, już od wieków skłania pisarzy do refleksji. Jednym z takich autorów jest Sofokles. W swoim dramacie pt. „Antygona” przedstawia młodą tebańską księżniczkę, która do końca była wierna sobie. To ona jedna w obliczu zakazu, jaki wydał nowy król Teb- Kreon, potrafiła powiedzieć: nie. Choć większość tebańczyków myślała tak jak Antygona, tylko ona była w stanie przekroczyć zakaz. Kreon zabronił pochować ciało Polinejkesa, który zginął w bratobójczej walce. Nowy władca uznał Polinejkesa za zdrajcę ojczyzny, gdyż w walce o tron, który miał mu oddać jego brat Eteokles (a tego nie uczynił), użył obcych wojsk. Z tego względu Kreon wydał zakaz, w myśl którego ciało Polinejkesa miało gnić poza murami miasta, zbezczeszczone przez dzikie bestie, co uniemożliwiało jego duszy znalezienie się w Hadesie. Natomiast Eteoklesowi- bohaterowi narodowemu wyprawił uroczysty narodowy pogrzeb. W obliczu zaistniałej sytuacji jedynie Antygona, w przeciwieństwie do swej siostry, Ismeny, nie jest zdolna do kompromisu, naginania się do sytuacji, aby ratować życie. A przecież to młoda kobieta, która w życiu mogła zaznać szczęścia, miłości małżeńskiej, młodość, macierzyństwa. Jednakże ona rezygnuje z tego na rzecz wierności samej sobie, wyznawanym przez siebie wartościom. Dla niej liczą się prawa boskie, a nie te stanowione przez człowieka. Ważniejsze jest życie pozagrobowe, toteż podejmuje ona następującą decyzję:

„Pogrzebię. Potem- zginę, ale z chwałą! (...)

Wszakże tam zmarłym

Dłużej mam miłą być niż tu ziemianom”

Ona „nie widzi bólu w tym, że taki los ją spotka, lecz by z jednej matki brata pogrzebać nie miała po śmierci, /To straszny ból! Więc los jej jej nie martwi”. Dla Antygony wartością jest odwaga mówienia prawdy, tego co się myśli, toteż ona -odważna, harda, dumna- powie:

„Mój los- współkochać,

nie- współnienawidzić”.

A następnie udowodnić to czynem: pogrzebie Polinejkesa, który według niej zasługuje na takie traktowanie jak Eteokles, bo przecież nie można wybierać między braćmi, z którymi zawsze, bez względu na okoliczności, jest połączona więzami krwi. Rozkaz Kreona godził w siostrzane uczucia Antygony, dlatego musiała się zbuntować.

Postąpiła tak jak jej dyktowało sumienie. Przez to straciła szansę na spokojne, bezpieczne, dostatnie życie księżniczki tebańskiej, narzeczonej Hajmona, syna króla. Lecz czymże jest to wszystko wobec czystości wewnętrznej, spokojnego sumienia, zgodności myśli, uczuć i czynów?

Inną postacią, która tak jak Antygona do końca szła za głosem sumienia, jest Antenor- bohater tragedii Jana Kochanowskiego zatytułowanej „Odprawa posłów greckich”. Utwór zawiera dyskusję o tym, czy ważniejsze jest szczęście jednostki, czy państwa. Jest to problem ponadczasowy, uniwersalny. Dotyczy więc również Polski współczesnej Kochanowskiemu. Troja jest tylko maską, kostiumem historycznym. Przesłanie „Odprawy posłów greckich” stanowi apel do władców, dostojników państwowych o rządy mądre i sprawiedliwe. Władcy powinni troszczyć się o sprawiedliwość, gdyż możliwe jest wówczas, by obywatele żyli lepiej, byli szczęśliwi, we własnym państwie. Gdy nie ma sprawiedliwości, rodzi się słabość wewnętrzna, a z niej- słabość zewnętrzna. Zdaniem Kochanowskiego rządzący powinien dbać o swoje państwo i podwładnych tak jak Bóg dba o swoja owczarnię. Władca musi być jak ojciec, kochający, ale zarazem surowy i sprawiedliwy i nieprzekupny:

„Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie,

A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie,(...)

Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi,

Żeście miejsce zasiedli Boże na ziemi,

Z którego macie nie tak swe własne rzeczy,

Jako wszystek ludzki mieć rodzaj na pieczy.”

Priam i jego syn nie spełnili tego ideału, ich celem było dobro prywatne i narażali tym społeczeństwo na konflikt prowadzący do wojny.

Młody i nierozważny Aleksander ulega namiętnościom, kieruje się racjami egoistycznymi. Zupełnie przeciwstawne racje wyznaje dojrzały i mądry Antenor. On gości u siebie posłów greckich, żądających zwrotu Heleny, porwanej przez Aleksandra. Na postępek przyjaciela argumentowany przez niego następująco:

„Wenus mi ją samą

Najpierwej zleciła i za żonę dała.”

Antenor patrzy jak w „Iliadzie” Hektor, ostro potępiający brata, „Parysa zelżonego”. Wychodzi z założenia, iż wszystkim należy użyczać gościny, nawet przeciwnikom, jeśli tylko są oni uczciwi. Aleksander zarzuca Antenorowi, że ten użycza gościnności Grekom, na co Antenor odpowiada iż przyjmie każdego kto jest uczciwy i sprawiedliwy i nie jemu sądzić kto jest zły- „Swoje sumienie każdego ma sądzić”.

Obiektywny Antenor, uważa, że jeśli obcy występuje w słusznej sprawie, to należy go poprzeć. On nie ulega przekupstwu, dla niego ważniejsze jest dobro państwa. Na rzucone przez Aleksandra zarzuty, iż przyjmuje Greków w celu uzyskania dla siebie korzyści materialnych- odpowiada:

„Trzeba mi bowiem sędziom na podarki,

Bom cudzą żonę wziął, o którą czynią”.

Tylko Antenor spośród członków rady trojańskiej nie daje się przekonać Aleksandrowi, mimo iż ten używa bardzo silnych argumentów, godzących w przyjacielską lojalność Antenora.

Antenor, którego cechuje rozwaga, łączy pojęcie przyjaźni ze słuszną sprawą dobra publicznego, z pojęciem czystości sumienia. Ważna jest dla niego prawda, sprawiedliwość i uczciwość. Z tego względu przyjaciel syna Priama nie uzna opinii większości za słuszną, gdyż kłóci się ona z jego sumieniem i- jak Antygona- do końca pozostanie wierny sobie. Postępowanie Aleksandra przyczyni się do zguby miasta, „pod mury nieprzyjacielskie staną szańce”, a na sprawcę nieszczęścia spadnie zasłużona kara. Jan Kochanowski również w pieśni „Serce roście” zawierającej zapis refleksyjny dotyczący sumienia ukazuje stoicką postawę wobec życia- wyborów należy dokonywać zgodnie z zasadami „cnoty” (skarb wieczny, klejnot drogi) wtedy człowiek żyje również w zgodzie z sobą- „Ale to grunt wesela prawego, kiedy człowiek sumienia całego”. Jeśli zaś człowiek żyje w niezgodzie z wartościami, postępuje jednocześnie wbrew sobie, bo naraża się na wyzuty sumienia, które potrafią „zaprawić goryczą” radość istnienia:

„Ale kogo gryzie mól zakryty

Nie idzie mu w smak obiad obfity

Żadna go pieśń, żaden głos nie ruszy...”

Jak powiedział Fiodor Dostojewski, „Człowiek to tajemnica”, której do końca nawet on sam nie może odgadnąć. Wielokrotnie zdarza się, iż człowiek o wrażliwym sumieniu, niezbyt świadomie popełnia okropny błąd. Wtedy odzywa się najlepszy „doradca” i poprzez wyrzuty sprowadza „błądzącego” na właściwą drogę. Za przykład może tu służyć tytułowy bohater utworu „Lord Jim” Josepha Conrada.

Był on jednym z synów pastora. Atmosfera domu rodzinnego wykształciła w nim uczciwość, wierność, dobroć, współczucie dla krzywdy ludzkiej, odwagę. Dla tego wykształconego Europejczyka wiernego kodeksowi etycznemu honor- to najważniejsza rzecz. Powieść opisuje losy człowieka, którego ukształtowała wielka literatura romantyczna, idealisty i indywidualisty, młodzieńca, który głęboko wierzył w to, że można i trzeba w rzeczywistości realizować marzenia, że można dosięgnąć ideału. Na wzór posagów antycznych piękno zewnętrzne było odbiciem piękna jego duszy: „Był to rodzaj człowieka, któremu by się oddało- na podstawie jego wyglądu -statek w opiekę, mówiąc dosłownie i w przenośni”. Miejscem akcji powieści Conrada jest morze. Właśnie żywioł morski, z którym zmaga się człowiek jest terenem próby i doświadczeń, decyzji i wyborów moralnych bohaterów, także i Jima.

Tytułowy bohater postanawia zostać marynarzem i zaciąga się na statek szkoleniowy, gdzie odbywa praktykę. Ów idealista ma pełne zaufanie do własnej wyobraźni, wypełnionej serią aktów wielkiej odwagi, uśmierzeniem buntów w podzwrotnikowych krainach, ratowaniu rozbitków. Zaufanie to osłabia w bohaterze zdolność do rzeczywistej interwencji, opóźnia jego reakcje. Niespójność charakteru przyniesie Jimowi pierwszą porażkę jeszcze w życiu młodzieńczym- nie zdąży skoczyć z pokładu szkolnego okrętu na kuter spieszący z pomocą rozbitkom.

Pospieszył się natomiast z drugim skokiem, który zaważył na jego życiu. Nie lęk przed śmiercią miał wpływ na decyzję skoku do łodzi ratunkowej z pogrążającej się w oceanie „Patny”. Okoliczności, przykład kapitana- którym jednocześnie pogardzał- oraz impuls odegrały durzą rolę. Jim, wychowany na literaturze, nazwie ten skok swoją klęską. On ma wyrzuty sumienia dlatego, że nie skorzystał z danej mu szansy i okazał się niezdolny do wyczekiwanego czynu. „Co za sposobność przepadła- mówi i dodaje:- Wszystko polega na tym, żeby człowiek był w pogotowiu. Ja nie byłem, nie byłem- w tamtej chwili”- zarzuca sobie. W tym właśnie sensie skok z „Patny” był upadkiem „z wysokości, na którą się juz nigdy nie będzie mógł wspiąć”.

Idący za ideałem, marzeniem Jim będzie miał możliwość rehabilitacji w małym kraju malajskim, na wyspie Patusan. Uciekinier ze społeczeństwa białych, w którym to najmniejsza wzmianka o słynnej wtedy sprawie z „Patną” wytrącała go z równowagi, w głębi puszczy, wśród wiernych serc dzikusów osiągnie upragnioną przywódczą pozycję. Dokona też swego wymarzonego czynu: podejmie na czas, zgubną dla siebie decyzję. W jej konsekwencji zginie z rąk Malaja, ale z dumą w oczach, z poczuciem, że pozostał tym razem na pokładzie „Patny”, której właściwie nie opuszczał od pamiętnego wydarzenia z pielgrzymami.

Marzenie doprowadziło Jima do śmierci, lecz śmierć ta to w pewnym sensie zwycięstwo bohatera. Umiera on bowiem ze spokojnym sumieniem, w stanie czystości wewnętrznej, kiedy to jego myśli, uczucia i czyny są zgodne. „Mglisty kształt” przyczynił się do tego, iż po dokonaniu haniebnego czynu nie uciekł przed odpowiedzialnością, ale godnie przyjął karę i jeszcze się wspaniale zrehabilitował. Wierność, konsekwencja i upór w postępowaniu doprowadziły do śmierci, ale śmierci wspaniałej dla bohatera, gdyż będącej wykorzystaniem owej „sposobności” i możliwością ponownego stania się godnym miana człowieka.

Sumienie odegrało niezwykle ważną rolę w życiu Jacka Soplicy. Bohater „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza był typowym sarmatą, szlacheckim warchołem obdarzonym wielkim temperamentem i zdolnościami przywódczymi, który zdając sobie sprawę ze swej wartości: „rodzinę Sopliców miał jakby w dowództwie i trzysta ich kreskami rządził wedle woli”, myślał że mu się wiele od świata należy. Na tym etapie w jego życiu pojawia się Ewa Horeszkówna. Miłość do niej początkowo ma pozytywny wpływ na bohatera, rzeźbi jego wnętrze. Jednakże trwa to krótko- do momentu, kiedy pewnemu siebie Jackowi Soplicy Stolnik podaje „czarną polewkę”. Od tej pory wielkie uczucie zaczyna swe destruktywne oddziaływanie: nieszczęśliwe małżeństwo, utrata autorytetu. Mickiewicz ukazuje niszczącą siłę miłości, która powoduje upadek moralny, zbrodnię na Stolniku Horeszce. I już na tym etapie, kiedy Soplica stoi przed zamkiem Stolnika, zaznacza się rola sumienia:

„Czyż uciekałem, kiedyś mierzył do mnie z góry?

Utkwiłem oczy we dwie twojej broni rury,

Rozpacz jakaś! Żal dziwny do ziemi mnie przybił

Czemuż, ach mój Gerwazy, czemuś wtenczas chybił” -mówi relacjonując tamten wypadek. To ów „mglisty kształt” nie pozwolił mu na wykorzystanie pojawiających się przed nim możliwości, oferowanych przez zaborcę rosyjskiego, uznającego Soplicę za swego sprzymierzeńca. Wręcz przeciwnie -jak niegdyś był dumnym, tak teraz stał się pokornym kwestarzem, wstąpił do zakonu bernardynów i nazwał się Robakiem -„jako robak w prochu”. Sam sobie wybiera karę, wybiera anonimowość, a wszystkie swe przyszłe czyny oddaje w ręce Boga. Od tej pory to, co robi, jest poświęcone ogółowi i ojczyźnie. Duma, pycha i zbrodnia zostają zamienione na krew, poświęcenie i pokorę. W życie bohatera wkracza historia - wielka scena polityczna Europy staje się polem do działania, daje możliwość odkupienia win czynem. Robak wychodzi naprzeciw wypadkom. Jest nie tylko żołnierzem na takich frontach wojen Napoleona, ale także emisariuszem, wielokrotnie przenikającym do kraju. „Użyteczne” czyny konspiratora bardziej odpowiadają mu niż sławne bitwy. Rola konspiratora wiąże się często z więzieniem, gdzie nieraz przebywa. Jednak mimo to nie rezygnuje ze swej działalności. Ma w świadomości swą pierwszą biografię. Nie przyznając się do niej, organizuje jeszcze dodatkowo spisek powstania, przygotowując przez to grunt wojskom napoleońskim, aby mogły łatwo przejść przez Litwę do Rosji. Dom Sopliców wybiera na ten, który „pierwszy się uzbroi”. Chce, aby „pierwszą Pogoń w Litwie zatknęli krewni jego”. To, iż wraca do Soplicowa, miejsca dawnej miłości i zbrodni, jest kolejnym rodzajem kary i pokuty. Plany mnicha częściowo się spełniają. On sam jednak zostaje ranny i umiera bez świadomości rehabilitacji, ale nie odgrywa to istotnej dla niego roli. Najistotniejszy jest fakt uzyskania zgody z samym sobą, przebaczenia Bożego i przebaczenia największego wroga- Gerwazego Zapewnia mu to czystość wewnętrzną, a więc i uspokojenie sumienia, tak ważnego w jego życiu, a dzięki któremu wzniósł się na wyżyny człowieczeństwa.

Jednak nie zawsze dobro ojczyzny idzie w parze z postępowaniem zgodnym z głosem sumienia. Przykładem tego są dzieje bohatera utworu Adama Mickiewicza- Konrada Wallenroda.

Już w dzieciństwie został dramatycznie doświadczony, kiedy w jego „sielskie, anielskie” życie wkroczyli Niemcy, zabili ojca, matkę, braci, a jego samego porwali. Trafił pod opiekę Winrycha, który dał mu poczucie bezpieczeństwa i miłość, był jego ojcem chrzestnym, nauczył rzemiosła rycerskiego. Młody Litwin, Walter Alf, z dala od ojczyzny był narażony na wynarodowienie. I to by się zapewne stało, gdyby nie pojawienie się w jego życiu Halbana, który: „Rozpowiadał o Litwie, duszę stęsknioną otrzeźwiał/ Pieszczotami i dźwiękiem mowy ojczystej, i pieśnią”, uczył miłości do ojczyzny -Litwy. Walter za sprawą starca zyskał świadomość narodową. Bez wątpienia był to dla bohatera ogromny dar, ale jednocześnie obciążenie. Walter nie mógł jak wolni rycerze „na polu otwartym bić się równymi siłami”, on był niewolnikiem, a „jedyna broń niewolników - podstępy”. Halban obciążył go świadomością misji -zemsty, koniecznością udawania i pozostaniem na zamku Winrycha do odpowiedniego czasu. Kiedy w biografii młodzieńca pojawia się szansa narzucenia maski, przestania bycia obłudnym- ów bohater tak bardzo pragnący zgodności ze swym sumieniem- skorzysta z niej. W efekcie trafia na dwór księcia Kiejstuta, gdzie znajduje szczęście, dom i miłość. Jednak jest to nietrwałe, gdyż historia nie pozwala na spokój bohatera, którego „wielkie serce jest jak ul zbyt wielkie”. Z jednej strony przeklina godzinę, „w której od wrogów zmuszony” będzie musiał sięgać po „metodę lisa”, a z drugiej - „szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Walter Alf opuszcza Litwę i ogarnięty „żądzą zemsty” wyrusza do Niemiec. Staje się giermkiem hrabiego Konrada Wallenroda, którego zabija. Następnie ucieka do Hiszpanii - występując pod imieniem Wallenroda - a stamtąd już jako sławny rycerz trafia do zakonu krzyżackiego, składa śluby zakonne. Po latach zostaje wybrany Wielkim Mistrzem, mimo to nie jest on szczęśliwym i spokojnym człowiekiem. Choć był jeszcze młody, ale włosy jego już były siwe, „zwiędłe jagody napiętnowane starością cierpienia”, cierpienia człowieka, który nie może zaznać spokoju wewnętrznego, gdyż ma świadomość swej zbrodni, ohydy, przestępstw, które popełnił. Jest bohaterem tragicznym, rozdartym wewnętrznie pomiędzy koniecznością dokonania misji ratowania ojczyzny, a własnym sumieniem. Zasada „cel uświęca środki” doprowadziła go do samozniszczenia. W obliczu dzieła zniszczenia zakonu krzyżackiego powie:

„Trafiłem w serce stugłowej poczwary,(...)

Zgorzały miasta, morze krwi wyciekło;

Jam to uczynił, dopełnił przysięgi,

Straszniejszej zemsty nie wymyśli piekło”.

Ale później doda: „<<Ja więcej nie chcę, wszak jestem człowiekiem!

Spędziłem młodość w bezecnej obłudzie,

W krwawych rozbojach- dziś schylony wiekiem,

Zdrady mię nudzą, niezdolny do bitwy,

Już dosyć zemsty- i Niemcy są ludzie.

Bóg mię oświecił...>>”

Był to człowiek, który nie potrafił, po dokonaniu tak strasznego czynu wrócić do normalnego życia. Szukał zapomnienia w samotności w swej celi zamkowej i „trunku palącym”. Dla niego sumienie znaczyło więcej niż „jeszcze jedno słowo”, a już zapewne nie było „pustym słowem”, toteż „jak Samson jednym wstrząśnieniem kolumny „Zburzył gmach cały, i runął pod gmachem”- nie potrafiąc żyć, popełnił samobójstwo.

Czasami bywa tak, że chęć posiadania, władzy, jest tak silna, iż człowiek, mimo że wie, iż to niemożliwe, próbuje zabić, lub chociażby uśpić swe sumienie. I tak ma się rzecz w przypadku bohatera Szekspira. W chwili, kiedy go poznajemy Makbet to modelowy rycerz, najznakomitszy dowódca, wierny, lojalny sługa kochający swego króla. Najważniejsze dla niego to: Bóg, Honor, Ojczyzna i etos rycerski. Jest to więc człowiek mający poczucie moralności, zdający sobie sprawę, jaki potworny jest czyn zabójstwa króla, do którego namawia go żona i jakie on może ponieść konsekwencje. Makbet jest człowiekiem, który ma świadomość moralną, w jego myśleniu funkcjonuje wyraźnie rozdzielone dobro i zło. Spotkanie z czarownicami powoduje zachwianie się jednoznaczności tych pojęć. Makbet zaczyna w złu widzieć zyski. Żądza władzy staje się coraz większa. W jego świadomości tkwi także dobro, dlatego też będąc prawie zdecydowanym, jest równocześnie przestraszony. Nie potrafi popełnić tej zbrodni bez żony. To ona jest „machina napędowa” morderstwa. Makbet jest słaby i nie potrafi dopełnić zbrodni. Dokonuje tego Lady Makbet, która z miłości do męża wypełniła się złem i zabiła swa kobiecość. Dla niej wystarczy trochę wody, a ręce po zbrodni mogą być czyste, jak każde inne. Jest to dowód, iż w strukturze psychicznej Lady Makbet nie funkcjonuje żaden „mglisty kształt”. Ale czy jest to do końca prawda, czy to jest w ogóle możliwe? Czy rzeczywiście „Człowiek jest podły, do wszystkiego przywyka”? Nie, to nieprawda, a dowód? Wystarczy przyjrzeć się losom małżeństwa Makbetów po dokonaniu zbrodni.

Kara za morderstwo jest straszna, dosięga ich już „TU”, na ziemi. Zabójcy cierpią już za życia, czara z jadem, jaką podali światu, obraca się przeciw nim. Ginie harmonia między małżonkami, Lady Makbet nie rozumie męża, który mówi:

„Zdało mi się, że słyszałem

Głos wołający: Nie zaśniesz już więcej!”

Według niej wyobraźnia i marzenia to, rozmiękczanie tęgości ducha”. Ona do czasu dokonania zbrodni i tuż po zachowuje zimną krew, w przeciwieństwie do Makbeta, który żałuje, że nie „umarł godzinę przed ich wypadkiem, zamknąłby był piękny okres żywota”. Owszem, dzieło dało mu wielkość, ale stracił wiarę we wszelkie wartości. Władza królewska nie potrafiła spowodować powrotu Makbeta do normalnego życia. Bohater, słysząc ciągłe kołatanie do wrót zamku, rozumie, ze jest to kara, która otwiera przed nim piekło. Jego struktura wewnętrzna ulega coraz większemu rozbiciu. Rozdwojony w sobie Makbet rozmawia z duchem Banka. Jest to także rozmowa z głosem jego sumienia. Makbet nie potrafi patrzeć w oczy żony błyszczące i przypominające mu zbrodnię, która zniszczyła jego wewnętrzny ład. Nie może znieść jej obecności. Na zamku nie ma dla niego już nikogo, z kim mógłby porozmawiać i kto mógłby go zrozumieć. Z owej pustki, braku sensu życia rodzi się rozpaczliwa potrzeba zapukania do bram piekła, lub chociażby otrzymania znaków. Wielka rozpacz króla rodzi w nim odwagę spojrzenia w przyszłość. Jak się okazuje jest ona tragiczna, to „bezimienne dzieło”.

Tymczasem Lady Makbet , która do pewnego momentu była gotowa stawić czoła sobie i swojej osobowości, stała się strzępem człowieka. Żyjąca samotnie, pozbawiona kontaktu z mężem, królowa cierpi nie tylko na lunatyzm, ale także na schizofrenię, skrajne skoncentrowanie na sobie. Lady Makbet nie widzi innych, nie potrafi z nikim nawiązać kontaktu. Wędrując w ciemnościach rozmawia ze sobą o przyczynach nieszczęścia. Pozostawiona sobie okazuje się być osobą wrażliwą, której sumienie nie pozwoliło wytrzymać ogromnego obciążenia zbrodnią. Jeszcze przed śmiercią, rozumianą dosłownie, stała się umarła dla świata.

Makbet zanim umrze, tuż po śmierci swej żony wygłosi monolog, w którym wyrazi, że wszystko to, co do tej pory miało miejsce:

„Życie jest tylko przechodnim półcieniem,

Nędznym aktorem, który swoją rolę

Przez parę godzin wygrawszy na scenie

W nicość przepada”.

Zadaniem człowieka jest, aby owe „parę godzin”, przeżyć najlepiej. W tym pomocny jest bez wątpienia „mglisty kształt”. To właśnie ci, którzy postępują zgodnie z sumieniem są godnymi miana człowieka i mogą z dumą, bez żadnych obaw, spojrzeć w oczy innemu człowiekowi. Ten wspaniały wewnętrzny głos jaki tkwi w naszej podświadomość, niejednokrotnie pomaga podźwignąć się z upadku, zrehabilitować się. To bez wątpienia nie jest „puste słowo”, na które można nie zwracać uwagi. Człowiek, który nie dopuszcza do swej świadomości głosu sumienia, będąc „mniej niż niczym pośród ludzi”, ponosi klęskę.

88. Marzenia, trudne wybory i ich konsekwencje. Rola literatury, jaki typ literatury, jakie dzieła cenisz najbardziej? Co ocaleje z dorobku literatury? Co warto czytać? Lektury uniwersalne. „Od nas także zależy co w dziełach widzimy.” Maski w literaturze (alegoria, przenośnia, parabola).

„Czym jest poezja, która nie ocala narodów ani ludzi?”- pyta podmiot liryczny „Przedmowy” rozpoczynającej tomik Czesława Miłosza „Ocalenie”. I odpowiada: „Wspólnota narodowych kłamstw, Piosenką pijaków, którym za chwile ktoś poderżnie gardła. Czytanką z panieńskiego pokoju”.

Ten sam twórca, w tym samym tomiku apeluje: „Zostawcie poetom chwilę radości, bo zginie wasz świat”.

Czy sztuka jest wartością autonomiczną, czy zaangażowaną? Jeśli autonomiczną, to czy jest potrzebna prostemu człowiekowi, który pragnie najpierw chleba, potem igrzysk? Jeśli zaangażowaną, to czy nie grozi jej przemiana w publicystykę, w formę agitującego plakatu, z którym spotkaliśmy się w realizmie socjalistycznym?

Czy nie ma drogi pośredniej, czy jest możliwy model sztuki, która łączy historyczne z uniwersalnym, artystyczne z estetycznym, wolność z przydatnością? Jest ale jak każda wielkość i doskonałość jest rzadkością. Nieczęsto spotyka się wytwór kultury ludzkiej wartościach uniwersalnych, piękny i dobry, odbierany z zapartym tchem jak natchnienie i sugestie do natychmiastowej realizacji, będący świadectwem konkretnych przeżyć, a jednocześnie objawiający się jako pełna zadumy refleksja nad światem i życiem w ogóle. Najczęściej tego typu utwory można spotkać wśród sztuk niesemantycznych, takich jak muzyka. „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta to jego osobisty, indywidualny porachunek z demonami, to realizacja zadanego mu zlecenia, ale i piękna muzyka, która niezależnie od okoliczności powstania działa jak oczyszczenie, jest hymnem wielkości wątłego człowieka skazanego na przemijanie. To dzieło grzesznika korzącego się przed Panem, przerażonego jego mocą, ale też wygrywającego tym lękiem i przerażeniem przełożonym na niebiańskie dźwięki własną nieśmiertelność, tworzącego sobie pomnik „trwalszy niż ze spiżu”.

Mój odbiór „Requiem” zdeterminowany jest przez film „Amadeusz” M. Formana. Kto filmu nie widział, z pewnością inaczej odbiorze tę muzykę, ale jej nie umniejszy- ona broni się sama swą siłą oddziaływania i możliwością nieograniczonych interpretacji, do których zmusza każdego, kto ma odwagę zastanowić się nad życiem, śmiercią i Bogiem. Podobnie może być z literaturą, która powstaje jako wynik określonych, aktualnych układów historycznych, zainteresowań lub przeżyć twórcy, jego chęci wpłynięcia na rzeczywistość, ale- o ile jest wartościowa- potrafi przetrwać próbę czasu, oderwać się od konkretnych realiów nie tracąc nic, wciąż zmuszając do refleksji. Wartość taką posiada literatura zajmująca się człowiekiem i tym co go dotyczy, co sprawia mu ból i radość, przed czym staje zadumany, czego się boi i co go fascynuje. Bo człowiek jest wieczny- choć żyje w różnych czasach i różnych miejscach jest zawsze taki sam: wielki i mały, zakochany i porzucony, zagubiony i triumfujący, pokorny i zbuntowany, dokonujący trudnych wyborów, „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie”. Jeśli o Nim mówi literatura, nigdy nie przeminie, jeśli chce Mu pomóc, ocalić Go od niego samego, zawsze znajdzie odbiorców. Zagrożeniem dla literatury jest więc zbytnie angażowanie się w to, co chwilowe i koniunkturalne- w politykę, partyjne rozgrywki, społeczne reformy. Ocaleniem- refleksja nad naturą ludzką, nad miejscem człowieka w świecie, nad problemami, które go dotyczą.

Gdy czytamy mitologię grecką jako zbiór ciekawych i niesamowitych opowieści, to może ona intrygować swoją fantastyką, barwnością. Dopiero głębsza refleksja uświadamia nam, że mity ukazują większość typowych życiowych sytuacji- dostrzegamy w nich archetypy. Syzyf wtaczający swój głaz pod górę może być ziemianinem ukaranym przez bogów za niedotrzymanie tajemnicy. Może być też człowiekiem, który mimo świadomości absurdu swej sytuacji potrafi walczyć i wspinać się na szczyt którego nie osiągnie. W ten heroiczny sposób zinterpretował antyczny mit Albert Camus dla którego Syzyf jest symbolem każdego człowieka.

Biblijny Hiob to człowiek bogobojny i sprawiedliwy, którego niespodziewanie dotknęła boska ręka. Hiob cierpi fizycznie, traci majątek, rodzinę i przyjaciół. Każdy kto czyta o jego losach mu współczuje. A przecież źródło prawdziwego cierpienia Hioba tkwi gdzie indziej- on nie może zrozumieć dlaczego dobry i sprawiedliwy Bóg zsyła na niego, człowieka bez winy tyle nieszczęść. Tragedia Hioba tkwi w niemożności zrozumienia wyroków Boga, a prawdziwe jego zwycięstwo polega na przyjęciu tych wyroków bez próby dochodzenia ich słuszności.

Hiobem jest każdy człowiek, który pyta „dlaczego?”

Pytanie takie postawił sobie na pewnym etapie życia Jan Kochanowski. W 1579r. zmarła Urszula Kochanowska. W 1580r. Jan z Czarnolasu wydał cykl 19 trenów. Czy możliwe było żeby dzieło uznane za doskonałe powstało w tak krótkim czasie? Czy możliwe było aby pracowicie przez całe życie budowano światopogląd, niezwykle spójny: logiczny w ciągu krótkiego czasu został podważony i z niesamowitą dojrzałością odbudowany?

Kochanowski znany nam z pieśni i fraszek to dumny artysta przekonany o swoim talencie i nieśmiertelności jaką zapewnią mu własne dzieła. To chrześcijanin traktujący Boga jak artystę, twórcę świata pełnego ładu, harmonii, porządku („Czego chcesz od nas Panie...”). To wreszcie filozof i myśliciel głoszący pochwałę postawy stoickiej, jako tej, która gwarantuje ład serca i spokój wewnętrzny, która chroni przed zbytnim uleganiem emocjom. Jako humanista Kochanowski wierzy w możliwość ludzkiego rozumu , dzięki któremu może zapanować nad losem, uniezależnić się od fortuny. Jaki inny jest obraz Kochanowskiego w „Trenach”!

„Treny” nazywane „przygodami człowieka myślącego” są świadectwem doznania absurdu istnienia ludzkiego, znakiem kontaktu z przemijaniem i skończonością bytu ludzkiego i wyrazem przekonania, że „Takie są dusze ludzi, jakim światłem sam ojciec Jowisz oświecił żyzne Ziemie”.

W „Trenach” myśli i działania ludzkie są uzależnione od losu, a ich bohater, który chciał być widzem w teatrze świata, okazuje się marionetką. Spośród różnych możliwych bohaterów „Trenów” (zmarłe dziecko, rozpaczający ojciec, wątpiący filozof i chrześcijanin) najbardziej intryguje mnie postać filozofa i chrześcijanina, człowieka, który zaczyna wątpić w dotychczas wyznawane wartości.

„Tren X” pokazuje człowieka wierzącego, stojącego na skraju przepaści. Szuka on zmarłego dziecka w zaświatach różnych kręgów kulturowych, a gdy nie znajduje z rozpaczą wzywa: „gdzieśkolwiek jest, jeślisz jest ...”. W ustach katolika to bluźnierstwo, to zwątpienie w podstawy wiary.

Bohaterem „Trenu IX” jest filozof, były stoik, który przyznaje, że jego poszukiwania cnoty uważanej za wartość gwarantującą szczęście, okazały się wielką pomyłką. Jak Hiob rozpacza i stwierdza, że nie wie dlaczego „pańska ręka go dotknęła”. W świetle obu trenów Kochanowski jawi się jako człowiek załamany, wątpiący w porządek świata, w dobroć i sprawiedliwość Boga, cóż więc mu pozostaje? Jak ojciec Peneloux musi „wszystko przyjąć albo wszystko odrzucić” („Dżuma” A. Camus). Gdyby cykl kończył się na „Trenie XVI”, pozostawiłby w świadomości czytelnika obraz człowieka załamanego, byłby świadectwem klęski humanizmu. Treny końcowe jednak pokazują dorastanie bohatera do wielkości. Cierpienie ma jakiś sens, jest próbą, z której człowiek może wyjść tylko przy pomocy Boga. Ostatecznie „Treny” pokazują człowieka wielkiego w swej ograniczoności, Syzyfa dźwigającego swój głaz na szczyt, Hioba przyjmującego Boże wyroki. Choć świat nie jest doskonały, dobro współistnieje ze złem, a Boga nie można zrozumieć, to przecież trzeba żyć, cieszyć się i cierpieć, doznawać wzlotów i porażeń, bo wszystko to są rzeczy ludzkie, a przecież „człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce”.

Oczywiście można czytać „Treny” jako utwór o rozpaczy ojca po śmierci córki. Można w nich widzieć piękny obraz życia rodzinnego. Można wierzyć, że są utworem okolicznościowym związanym z konkretnym wydarzeniem. Dla mnie jednak są refleksją człowieka zastanawiającego się nad sensem życia, nad obrazem Boga, muszącego w życiu dokonywać trudnego wyboru decydującego o Sensie. Tak czytane „Treny” będą atrakcyjne dla każdego czytelnika w każdym czasie i w każdym miejscu.

Gdy w 1828r. ukazał się „Konrad Wallenrod” Adama Mickiewicza. Młodzież przyjęła go entuzjastycznie i odczytała jednoznacznie jako głos Mickiewicza nawołującego do walki podstępnej i działalności spiskowej. Jeden z powstańców miał powiedzieć, że „Słowo stało się ciałem, a Wallenrod Belwederem”. Sformułowanie to pokazuje najlepiej recepcje poematu, a sam Mickiewicz określił „Konrada Wallenroda” jako „broszurę w sprawach politycznych”, do której potem nie przywiązywał większego znaczenia. Czy jednak rzeczywiście był to utwór wyłącznie okolicznościowy i pozbawiony treści ponadhistorycznych?

Motto do „Konrada Wallenroda” zaczerpnięte z Machiavellego sugeruje bezkompromisowość w dążeniu do celu gdyż dobro ojczyzny uświęca wszelkie działania. Wydawałoby się, że dzieło będzie pochwałą zdrady, apoteozą działania nieetycznego ale skutecznego. Jednakże losy głównego bohatera udowadniają, że zgoda na obecność w naszym działaniu zła musi za sobą pociągnąć konsekwencje.

Walter Alf to doskonały rycerz średniowieczny, ceniący ponad wszystko sławę rycerską, dumny, prawy i wierny przykazaniom Dekalogu. Gdy zdecydował się walczyć w obronie ojczyzny swych ojców musiał przystać na działania nieetyczne, nierycerskie i niezgodne z przykazaniami bożymi. Bohater chce zwalczyć zło przy pomocy zła. Choć od początku zdaje sobie sprawę, że „stokroć przeklęta godzina w której od wrogów zmuszony chwyci się tego sposobu”, to jednak dopiero klęska Krzyżaków w wojnie z Litwą uświadamia mu ogrom własnej nędzy. Działając metodą piekielna nie może liczyć na spokój sumienia. Nie ma ucieczki przed samym sobą, przed pustka jaką spowodowało działanie nieetyczne. Cel nie uświęca środków, bo chociaż Litwa wygrała, chociaż o Konradzie Wallenrodzie będą śpiewać pieśni, to on sam wie, że jest krzywoprzysięzcą, zdrajcą i mordercą.

„Konrada Wallenroda” można czytać jak utwór o metodach walki, ale można również widzieć w nim dzieło o człowieku tragicznym, który mimo zwycięstwa przegrał własne życie. Decydując się na jakieś działanie musimy patrzeć nie tylko na jego cel, ale także na metody. Nie pamiętał o tym bohater powieści Zofii Nałkowskiej pt. „Granica” Zenon Ziembiewicz. W przeciwieństwie do Konrada Wallenroda nie był człowiekiem refleksyjnym nadwrażliwym ani tym bardziej tragicznym. Od jego działania nie zależało dobro państwa ani losy narodu. Był zwykłym człowiekiem, który najpierw postawił sobie w życiu cel prosty i szlachetny- być uczciwym. Potem, udając, że zachowuje uczciwość, zapragnął władzy i pieniędzy. Dążąc do osiągnięcia kariery nie pamiętał o tym by, metody jej osiągania były uczciwe. Zenon Ziembiewicz przekroczył w swoim życiu kilka granic i dlatego poniósł klęskę. Jest taki fragment przy końcu powieści, kiedy Elżbieta- żona bohatera -w rozmowie z mężem, który stoi na progu przegranej życiowej, mówi do niego:

„-Nie, chodzi o to że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą.

-Granica- mruknął i wzruszył ramionami.- Granica.

-Roześmiał się.”

W chwili gdy to mówił, dla jego żony było już jasne, że przekroczył granicę, poza którą człowiek nie może pozostać sobą. Staje się własną karykaturą.

Istnieją w życiu różne granice: są granice cierpienia, wytrzymałości, człowieczeństwa. Są też granice moralne. Każdy człowiek je odczuwa, ale nie każdy jednakowo. Można je sobie wyobrazić na zasadzie okręgu opisanego wokół człowieka. Są postępki, które leżą niewątpliwie poza tą granicą. Tam znajdują się czyny powszechnie potępione, zarówno przez prawo, jak i religię, a określone nakazami: nie kradnij, nie kłam, nie zabijaj, nie krzywdź bliźniego.

Tak więc granice moralnego i niemoralnego postępowania są różne. Każdy człowiek zakreśla je sobie sam, zależnie od tego, jakie otrzymał wychowanie, jakie są jego poglądy, wrażliwość, uczuciowość, sumienie. Ale jest też linia nieprzekraczalna, poza którą znajduje się krzywda drugiego człowieka.

Powieść Zofii Nałkowskiej pokazuje właśnie przypadek, kiedy granice moralności zostają przekroczone. Jej bohater, przechodzi w życiu drogę od studenta pełnego dobrych intencji i buntującego się przeciw złu świata -do prezydenta miasta, odpowiedzialnego za strzelanie do strajkujących robotników. W swoim życiu przekracza granice, w ramach których mieści się odpowiedzialność moralna, uczciwość i godność pozwalające „czuć się sobą”.

Przekroczenie granicy uczciwości następuje wtedy, gdy Zenon, choć zaręczony z kobietą, którą właściwie kocha, podejmuje romans ze swą dawną kochanką Justyną i spotyka się z nią potajemnie. Ukrywa przed nią to, że niebawem ma się ożenić z inną. Wie, że zawiedzie jej naiwne zaufanie, że skaże ją na ogromne rozczarowanie, samotność, ciężkie przeżycie związane z przerwaniem ciąży. Wie o tym wszystkim, a jednak nie potrafi się cofnąć. Postępuje nieuczciwie. Jego słabość i brak zdecydowanego poczucia, że postępuje źle, prowadzi go do czynu lezącego poza granicą przyzwoitości i moralności. To się mści. W konsekwencji stanie się jednym z czynników prowadzących go do życiowej klęski.

W stosunku do żony jest także Ziembiewicz nie w porządku. W tym przypadku jego zachowanie może być oceniane różnie. Wydaje się jednak, że wciąganie swej żony w sprawy Justyny, posługiwanie się nią, przerzucanie na nią żenujących dla niej i upokarzających obowiązków, np. znalezienie Justynie pracy, wzywanie do niej lekarza, przekracza też granice, jeśli nie moralności, to na pewno przyzwoitości wobec oddanej żony.

Z czasem Zenon staje się postacią publiczna. Najpierw pracuje jako dziennikarz. Chociaż początkowo był uczciwy, z czasem coraz częściej wybierał drogę kompromisów moralnych. Nie potrafił przeciwstawić się naciskom osób wpływowych. Jego granice tolerancji dla fałszu i ustępstw rozszerzają się coraz bardziej. Jego uległość i stępienie moralne prowadzi do przekroczenia granicy.

Idąc po stopniach kariery, Ziembiewicz coraz częściej przekracza granice dopuszczalnych ustępstw. Bogaci się, wchodzi do elity władzy. Jego problemy i kłopoty są podszyte egoizmem. Wie, że to, co mu się nie udało, może zaciążyć na jego karierze, więc coraz ostrzej reaguje na przeciwności. Wreszcie zdobywa się na czyn haniebny -pozwala, by strzelano do bezbronnych, strajkujących robotników, którzy żądają pracy. To ostatecznie stawia go poza granicą moralności po stronie krzywdy. Potem próbuje on sam siebie usprawiedliwiać. Mówi, że świat jest okropny, że on sam go nie zmieni, że jest bezradny. Ale nie chce przyznać, a może nie rozumie tego, że świat jest taki na skutek działań ludzi jemu podobnych.

„Granica” jest smutną opowieścią o słabości człowieka, o jego braku odpowiedzialności, pochopności i egoizmie, które prowadzą go poza granice uznanej i przyjętej moralności. Pokazuje także, jak mechanizmy władzy pchają człowieka do czynów niemoralnych i zmuszają go do wejścia w konflikt ze zbiorowością, ze światem zewnętrznym.

Zenon Ziembiewicz ponosi klęskę życiową. Oblany żrącym kwasem przez porzuconą Justynę traci wzrok, traci pozycję społeczną i szacunek otoczenia. Ostatecznie popełnia samobójstwo.

Autorka ukazała w powieści, że przekroczenie granic moralnych musi prowadzić do klęski. Klęska ta może wyrazić się dręczącymi wyrzutami sumienia, nieszczęściem bliskiej rodziny, utratą godności szacunku dla samego siebie, spowodować tak całkowitą ruinę życia jak zdarzyło się to w przypadku Zenona Ziembiewicza, który zignorował prawdę, że pewnych granic w życiu przekraczać nie wolno, jeśli chce się pozostać człowiekiem moralnym, honorowym i zasługującym na ludzki szacunek.

Jest w „Wieży” Gustawa Herlinga -Grudzińskiego pewien piękny obraz o wartościach archetypu- kamienny pielgrzym u stóp góry, który według miejscowej legendy przesuwa się każdego roku o ziarenko maku zmierzając na szczyt. Rzeźba jest okaleczona przez czas- zamiast oczu ma dwa ciemne otwory wyglądające jak oczy ślepców nie widzących kresu drogi, ramiona opuszczone nienaturalnie nisko w geście rezygnacji, ugięte kolana pokornego pątnika, obtłuczone fałdy szaty- ale to okaleczenie nie nadaje jej tragicznej wymowy. Jest jak człowiek poszukujący celu swego życia, dążący do Prawdy, choć Bóg uparcie milczy, więc nie ma pewności jego akceptacji, a nawet istnienia. Jego postawa, tak podobna do życia trędowatego Lebrosso, cierpień Hioba przy wytrwałości Syzyfa uparcie toczącego swój głaz na górę, jest znakiem wierności wbrew wszystkiemu, symbolem postawy wyprostowanej. „Bądź wierny Idź” nakazuje Pan Cogito, bohater poezji Z. Herberta, przynależący do tej samej rodziny tragicznie samotnych, stawiających trudne, choć podstawowe pytania, bezkompromisowych w dążeniu do Prawdy. I znowu nie sposób oprzeć się refleksji o wielkości dzieła, które prowokuje do myślenia o ludzkiej kondycji. Dzieła łączącego niebanalną konstrukcję, atrakcyjną anegdotę z wiecznym poszukiwaniem prawdy o życiu, cierpieniu, Bogu, miłości i wierności. Choć oczywiście książka pozostanie atrakcyjna nawet przy odbiorze naiwnym, nawet pozbawiona motywu kamiennego pielgrzyma i czytana jako historia Lebrosso i nauczyciela z Turynu.

„Chleba i igrzysk” żądali antyczni Rzymianie. Człowiek pierwotny, zaspokoiwszy głód, wykorzystywał krew zwierzęcia, jego zwęglone szczątki do ozdabiania swych siedzib, miejsc kultu (jaskinie w Lescaux). Zaspokojenie potrzeb fizjologicznych to za mało, trzeba jeszcze zaspokoić głód Piękna, Dobra i Prawdy, wrażeń estetycznych i etycznych (przeżycie katharsis tak cenione w antycznej tragedii). To odróżnia istotę ludzką od innych stworzeń; to stało się źródłem rozwoju kultury. Jedna z dziedzin tej kultury jest literatura, która raz angażuje się w sprawy chwilowe i przemijające, innym razem snuje refleksje nad uniwersaliami, czasem łączy oba zjawiska; raz chce być przewodniczką narodu, kiedy indziej staje się intymna, wyciszona, pełna pokory. Jest różna, ale zawsze dotyczy człowieka, jest świadectwem jego życia, wrażliwości, problemów. Jedna- potrafi być odbierana przez każdego inaczej. Kiedyś starała się wychowywać, uczyć podawać gotowe wzorce życia; współcześnie raczej ukazuje problem, skłania do refleksji, czasem prowokuje. Istnieje i to jest najważniejsze. Reszta zależy od nas -możemy ją szybko „zaliczyć”, zaklasyfikować raz na zawsze jak Gombrowiczowskie „ciotki literackie” albo wracać do niej, smakować ją, odczytywać wciąż na nowo. Gdy któregoś dnia stwierdzimy, że nie warto zaglądać do książki, że nie czytamy nic innego od codziennej prasy, niech to będzie ostrzeżeniem, sygnałem alarmowym zwiastującym nie kryzys literatury, ale kryzys naszego człowieczeństwa.

89. „Być człowiekiem- to właśnie być odpowiedzialnym” -rozwiń myśl Antoine de Saint Exupery'ego odwołując się do utworów literatury polskiej i obcej XX wieku.

„Być człowiekiem- to właśnie być odpowiedzialnym...”- oto suma doświadczeń jednego z nas, recepta na życie i jego kwintesencja, kanon moralności, jedno zdanie. Aby je zapisać potrzeba jednej minuty, aby udowodnić niewiele więcej- jednego życia. Taka jest cena za wiedzę o maleńkim fragmencie tego świata, drobnym i mało znaczącym, ale będącym jego nieodłączną częścią, o człowieku.

Czy odpowiedzialność stanowi miarę człowieczeństwa? Próbując dać odpowiedź, musimy uświadomić sobie, co to znaczy „być odpowiedzialnym”?

„Być odpowiedzialnym” to znaczy świadomie wybierać i ponosić konsekwencje wyboru. To stwierdzenie definiujące odpowiedzialność określa mój do niej stosunek. Jasna koncepcja odpowiedzialności jako pojęcie jest bardzo ważna, na niej bowiem opiera się wszelka dyskusja odpowiedzialności jako problemu.

Dwa fakty stanowią o sensie istnienia odpowiedzialności- istnienie wyboru i jego świadomość. Bez spełnienia tych warunków nie ma mowy o istnieniu jakiegokolwiek systemu etycznego oraz odpowiedzialności w szczególności. Czy zatem dane nam jest wybierać? Nie. Idziemy tam, gdzie kieruje nas przypadek, gdzie rzuci nas los czy intencje innych ludzi. Jeżeli już możemy wybierać, często robimy to przypadkowo, nieświadomie właśnie, co z kolei kłóci się z definicją odpowiedzialności. Idąc ta drogą dochodzimy do wniosku, że wolna wola człowieka w istocie jest wolna tylko z nazwy. „Na tym świecie można być wolnym tylko będąc wariatem”- mówi Ha*ek. Tylko Outsider jest wolny, wolny pozornie, bo nie przez siebie, ale zwolniony ze „stanowiska” członka społeczeństwa. On może wszystko, bo jego nie ma. Został wymieniony jak zużyte części, fragment mechanizmu, niesprawny, a więc zbędny i wręcz szkodliwy dla całości. Pozostając w obrębie mechanizmu decyduje się na pełnienie ściśle określonej funkcji- moje życie reguluje życie innych, oni regulują moje- proste sprzężenie zwrotne. Jak wobec tego, zgubiony i pozbawiony wyboru mogę ponosić za cokolwiek odpowiedzialność.

Otóż mogę. Mogę właśnie dlatego, że nie mam wyboru. Ponoszę odpowiedzialność zbiorową, odpowiedzialność, która upewnia mnie co do irracjonalności życia. Rodzę się przypadkiem i przypadkiem umieram, żyję zaś nie wiedząc ani jak ani po co.

Niedoskonałość i ułomność świata, zanegowanie wolnej woli jako podstawy moralności, każe wątpić w istnienie doskonałości niematerialnej- Boga. Skoro zaś nie ma Boga, cóż nam pozostaje? Tylko „lotny piasek naszych intencji”. Cóż znaczą zaś intencje istoty tak słabej moralnie jak człowiek.

Jesteśmy więc skazani na życie na własny rachunek, w którym ocena i wyrok pozostawione są nam samym. Nasz świat dzieli się więc wyraźnie na świat zewnętrzny i wewnętrzny. W świecie zewnętrznym nasze zachowanie jest normowane przez prawo, prawo ustalane na zasadzie zasiedzenia. Takie jest, bo takie było zawsze. Prawo więc to tylko odmiana intencji, próba utworzenia systemu, systemu opartego jednak na etyce zaczerpniętej z Dekalogu.

Takie prawo można podważyć. Tak rozumuje Raskolnikow; to właśnie każe mu zabić, aby przekonać się, że nie ma kanonu moralności, że dla zaspokojenia własnych ambicji, żądz i pragnień można wszystko, byle w zgodzie z sobą.

Klęska Raskolnikowa to klęska w świecie wewnętrznym. Przekonuje się, że jego moralność jest fałszywa, bo gnębią go jednak wyrzuty sumienia. Przegrywa jednak, nie dlatego, że zabił, że odezwało się w nim owo kantowskie „prawo moralne”, ale dlatego, że był zbyt słaby. Można to potraktować jako wybieg Dostojewskiego, który, być może, pragnął pragnął uniknąć stwierdzenia absurdu rzeczywistości. Świadczy o tym finał powieści, w którym powrót do Boga jest dowodem rezygnacji, a nie skruchy. Skoro nie można stworzyć własnej moralności, to musi istnieć Bóg. Inaczej życie nie ma sensu. Tego nie powiedział Dostojewski. Na takie stwierdzenie trzeba było poczekać jeszcze ponad pół wieku.

Co zas kieruje nami od wewnątrz? Tu jeszcze gorzej. Gdy na zewnątrz istnieja choćby normy i prawa, nasze wnętrza są puste i to niezależnie od światopoglądu.

Wierzący powie: Żyję, aby życiem ziemskim zasłużyć na życie wieczne. Moja moralność to prawdy objawione w przykazaniach. Kto postępuje zgodnie z nimi, dostąpi łaski zbawienia. Tak powie, ale czy wystarczą słowa, czy wystarczy nawet życie ściśle zgodnie z tymi zasadami. Dowodem na to, jak pozorna i samo uspokajająca może być taka miara,

90. Wojna była trudnym egzaminem wartości każdego człowieka. Nie zawsze i nie wszystkim udawało się wyjść z tej ciężkiej próby zwycięsko. Wydarzenia wojny pokazały, jak wielkim i jak małym, jak podłym i jak szlachetnym potrafi być człowiek.

Okres wojny to koniec normalnego świata, w którym można było decydować o własnym życiu oraz podejmować trudne decyzje, za które ponosi się odpowiedzialność. Wojna zniszczyła taki obraz świata. Skompromitowała także cywilizację i kulturę oraz podważyła okres uznawanych dotychczas systemów etycznych. Wartości wykreowane przez kulturę okazały się fikcją. Nie udało się ich ocalić i one również nie przyniosły ocalenia. Miłość, współczucie, litość, sprawiedliwość i prawda stały się tylko pustymi słowami, zupełnie bezużytecznymi w nowej rzeczywistości. Człowiek poddany trudnej próbie nie zawsze sprostał zadaniu, bo jak powiedział Gustaw Herling-Grudziński -„Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach”. Czy to znaczy, że nie ma nawet odrobiny dobra w otchłani zła? Takie pytania stawia sobie literatura współczesna i stara się na nie odpowiedzieć

Z łapanek ulicznych i aresztowań ludzie trafiają do obozów pracy. Ich wspomnienia z pobytu w nich składają się na wstrząsający obraz martyrologii obozowej. Jednym z pisarzy, który przeżył obóz jest Tadeusz Borowski. Został aresztowany w 1943r. I przeszło dwa lata przebywał w obozach koncentracyjnych. Swój zbiór pt. „Pożegnanie Marią” oparł więc na własnych przeżyciach.

Tadeusz Borowski w swych utworach powołał do życia bohaterów zdecydowanie odchodzących od stereotypowych modeli występujących w literaturze mówiącej o hitlerowskich obozach zagłady. Nie jest to więzień, który umiera męczeńską śmiercią, człowiek jednocześnie pozytywny. Uznający tradycyjny system wartości, ale jest to człowiek walczący o byt, o przetrwanie biologiczne. Obozy ukazane przez Borowskiego to miejsca, w których nie tylko się umiera, ale również trzeba żyć. Efektem takiego ukazania rzeczywistości był szok wywołany ukazaniem się zbioru „Pożegnanie z Marią”. Uznano je za herezje, utwory bowiem negowały obrazy obozów stworzone przez innych autorów. Obóz koncentracyjny widziany oczyma Borowskiego jest rzeczywistością autonomiczną, rządzi się własnymi prawami, likwiduje wszelkie przyzwyczajenia normy i wartości z „tamtego świata”. Wytworzone zostały odmienne niepowtarzalne reguły. Stosunki panujące w obozie koncentracyjnym kształtują odmienne więzi społeczne i nowe hierarchie. Jedno z doświadczeń życia obozowego , które autor podkreśla najsilniej, było nieustanne zagrożenie śmiercią Przede wszystkim przejawia się ono poprzez system kar i represji Potężnym zwielokrotnieniem tej groźby była śmierć masowa. Jego opowiadanie „Proszę państwa do gazu” zostało w całości poświęcone rampie, czyli rozładowaniu jednego z wielu transportów. Opowiadanie „Ludzie, którzy szli” zbudowane jest na zasadzie zestawienia życia obozowego z powtarzającym się motywem rampy, przemijającego pochodu ludzi. Droga do krematorium staje się symbolem wspólnego przeznaczenia wszystkich, stanowi „memento mori” dla wszystkich, którzy jeszcze zostali przy życiu. Masowość śmierci podkreślona jest poprzez cyfry, które przemawiają do wyobraźni czytelnika, w sposób ograniczony: śmierć milionów to jednocześnie śmierć anonimowa, to śmierć jednostek ludzkich. T. Borowski przeciwstawia całokształt ukształtowanego przez tradycję kulturalną „człowieka przyzwyczajonego”. „Nie byli to ludzie źli tylko przyzwyczajeni”- mówi narrator w opowiadaniu „Proszę państwa do gazu”. Słowem są to ludzie już wychowani, poddani kiedyś skrajnej próbie, teraz funkcjonują w zadanych granicach, przystosowani, a nawet dobrze czujący się w swej roli. Ten właśnie typ więźnia reprezentuje narrator- Tadeusz. Jest on typowym więźniem obozu, jego cechy psychiczne determinowane są nową, swoistą sytuacją egzystencjalną. Narrator istnieje wyłącznie w obozie, którego rzeczywistość przedstawia z perspektywy świadka. Narracja cechuje się silnym beznamiętnym, rzeczowym tonem opisu koszmarnych scen. Określa również psychikę narratora, określa stopień przedmiotowej degradacji. Cała relacja jest zawsze precyzyjna i rzeczowa. Borowski używa języka z dokumentu, w którym znajdują się elementy języka mówionego, swoistego dialektu obozowego.

Istnieje analogia pomiędzy sposobem przedstawienia „różnych światów przez autora „Pożegnania z Marią”, a „Medalionami” Zofii Nałkowskiej. Nałkowska lata wojny spędziła w Warszawie. Bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości podjęła pracę w Międzynarodowej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.

Uzyskała dzięki temu dostęp do rozlicznych źródeł, mogła rozmawiać z ofiarami oraz katami hitlerowskimi systemu ludobójstwa. Literackim rezultatem owej działalności są „Medaliony”. Jest to zaledwie kilkadziesiąt stronic prozy jedynej w swoim rodzaju. Prozy o dniu zwykłym szalonego koszmaru, o mechanizmach mordowania człowieka i zabijania jego nadziei „Tylko dlatego mogłem to przeżyć, że ani przez chwilę nie wierzyłem w ocalenie. Gdybym oddawał się złudzeniom, nie miałbym tego moralnego spokoju, który zachował mnie przy życiu” -słowa doktora Mansfelda, profesora uniwersytetu w Budapeszcie. Skrajny autentyzm, sucha, beznamiętna narracja, ograniczenie prawie do zera komentarza autorskiego wszelkich dygresji powodują, że „Medaliony” stoją na pograniczu opowiadania i reportażu. Każdy rozdział jest jedną autonomiczną historią dotyczącą okupacyjnej rzezi, doświadczeń prowadzonych na ludziach, obozów koncentracyjnych, krematoriów, getta. „Medaliony” to studium ludzkiej psychiki, ludzkich zachowań i ludzkiego strachu. Bohaterowie opowiadań są jednoznacznie świadkami relacjonowanych zdarzeń. Nałkowska przytacza ich zeznania, wspomnienia, przeżycia. Książkę otwiera opowiadanie „Profesor Spanner”, które zawiera opis instytutu zajmującego się produkcją mydła z ludzkiego tłuszczu i preparowaniem ludzkiej skóry. Bohater -maturzysta- pracujący przy preparowaniu trupów, wiedział co robił i świadomie godził się na to. Widać w tym opowiadaniu moralny upadek młodego chłopca, który w wykorzystaniu zwłok ludzkich nie widzi niczego nagannego. Wypowiada szokujące słowa, że Niemcy potrafią zrobić coś z niczego.

Kolejnym opowiadaniem jest „Dwojra Zielona”, jest to relacja byłej więźniarki obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Jej wyznanie jest dowodem na niezwykły stan duchowy. Wielu ludzi trzymała przy życiu jedynie myśl o rodzinie. Dwojra Zielona -świadek Prawdy- utraciła swoich bliskich, a jednak chciała żyć, po to aby świat dowiedział się, co robili oprawcy w obozie. Swoje życie uważała za cenne dlatego, ze po wojnie będzie mogła zeznawać, aby „dać świadectwo prawdzie”, nie pozostawić zbrodniarzy bezkarnych.

„Dno” jest to symbol upadku ludzkiego, kobiety zamykane w bunkrze żywiły się ciałami zmarłych towarzyszek. Najniższa forma upadku -kanibalizm. Oskarżenie o ten upadek kierujemy przeciwko Niemcom, tym, którzy w ten sposób zabijali człowieczeństwo w więźniach.

Michał P. -bohater opowiadania „Człowiek jest mocny” jest podobnie jak Dwojra świadkiem Prawdy. Kiedy zobaczył zwłoki swojej żony i swoich dzieci, życie przestało mieć dla niego sens. Nie chciano go jednak zabić, gdyż fizycznie był jeszcze silny i mógł przydać się jeszcze do pracy w obozie. Jeden z Niemców powiedział: „Człowiek jest mocny, może jeszcze pracować”.

W opowiadaniu „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu” pokazana jest demoralizacja dzieci. Kiedy doktor Epstein profesor z Pragi zobaczył bawiących się w pisku drogi dwoje małych dzieci, zapytał się ich co robią, dzieci odpowiedziały mu: „My się bawimy w palenie Żydów”. W opowiadaniu tym przedstawiono tragizm dzieci obozowych i ich doświadczenia egzystencjalne.

Zagadnienia martyrologii narodu, podobnie jak Borowski czy Nałkowska nurtowały także Gustawa Herlinga- Grudzińskiego. „Inny świat „ Grudzińskiego jest próba ukazania najgorszego zniszczenia i upodlenia ale i heroicznego wręcz poszukiwania nadziei, wolności, godności, miłości przyjaźni. W swojej powieści ukazuje rzeczywistość łagrów sowieckich. Obserwując zachowanie więźniów stwierdza, że człowiek potrafi znaleźć w sobie ludzkie uczucia i humanitaryzm tylko w ludzkich warunkach: „Człowiek jest ludzki tylko w ludzkich warunkach”. Charakteryzuje w ten sposób znaczną część więźniów, a do całości dodaje, że największym wrogiem człowieka jest strach. Więźniowie boją się przesłuchań boją się głodu, zimą pracy i niespodziewanej śmierci. Autor z powaga pisze o nieludzkich prawach obozu i obojętności wobec czyjegoś cierpienia. Pisze o tym w sposób doskonały, ponieważ sam był więźniem obozów sowieckich. Opowiada o zachowaniu, które przeczy zasadom człowieczeństwa. Człowiek skazany na łagier i podporządkowany prawom życia obozowego stawał się produktem łagrowym czyli nieczuły na cierpienie, pragnącym zdobyć żywność, po prostu- przeżyć. Jest to grupa ludzi, którzy pogodzili się ze swym losem, poddali się i nie zleży im na niczym więcej jak tylko na przetrwaniu jeszcze jednego dnia. Dla nich godność czy uczucia nie mają najmniejszej wartości.

Druga grupa to osoby, które starają zachować ”na dnie piekła” swoje człowieczeństwo jak Kostylew, który nie chce pracować dla oprawców, chce zachować własna wolę, nie chce pracować wbrew niej. Jako jeden z nielicznych decyduje o własnym życiu Grudziński jednak nie tylko w Kostylewie próbuje odszukać ślady człowieczeństwa- w każdym z więźniów. Grupa Polaków (wśród nich był także sam autor), która podjęła heroiczny protest głodowy -pomimo wydawanych i tak małych racji jedzenia- w obronie swojej narodowej tożsamości. Uzyskali wolność, udowodnili swoją siłę moralną i stali się żywym dowodem na potwierdzenie słów Ernesta Hemingway`a, że „człowieka można zabić, ale nie można go pokonać” jeżeli idee, wartości, które on sobą reprezentuje są uniwersalne. Grudziński podkreśla, że ludzie powinni być wierni do końca wartościom moralnym, albowiem jeżeli je utracą nigdy już nie wrócą do prawdziwego życia.

91. Umiłowanie życia i dramat ludzkiej egzystencji w ujęciu literatury staropolskiej i baroku.

Na przełomie dziejów człowiek w różny sposób odnosił się do spraw dotyczących życia, Boga czy śmierci. Raz głosił radość istnienia, widział świat harmonijnym, zaś w innym czasie jego spojrzenie nacechowane było pesymizmem, poczuciem dysharmonii, świadomością marności naszego ziemskiego istnienia. Okresami w których te wartości zostały wyrażone najpełniej i najbardziej kontrastowo, są renesans i barok.

Renesans jest epoką apollińską, która głosi radość życia i w której dominuje antropocentryzm, zakładający wielkość człowieka jako istoty doskonałej, twórczej, o dużych możliwościach. Twórczość renesansowa nawiązuje do kultury starożytnej. Popularnością cieszą się filozofowie antyczni tacy jak: Epikur, głoszący zasadę „carpe diem” (chwytaj dzień). Jest to okres gospodarczego rozwoju Polski, która w tym czasie jest potęgą polityczną i w której panuje tolerancja religijna. Rozwija się także humanizm- prąd umysłowy determinujący tendencje pacyfistyczne, dążące do gwarancji prawa człowieka do szczęścia, do jego ustawicznego rozwoju. Nawiązuje do antyku, proklamuje wiarę w człowieka stojącego w centrum zainteresowań myślicieli i artystów owego czasu.

Przykładem twórcy przedstawiającego w swej twórczości harmonię, radość i afirmację życia jest „ojciec literatury polskiej”- Mikołaj Rej.

W utworze „Żywot człowieka poczciwego” ukazuje on urodzonego w zamożnym domu szlachcica i jego życie: dzieciństwo, lata nauki, podróże, ożenek. Bohater jest rozkochany w życiu na wsi, jest dobrym mężem, kochającym ojcem, wspaniałym gospodarzem, umiejącym podnieść poziom swojego majątku. Ale przede wszystkim jest humanistą, korzysta z przyjemności życiowych, jest uczciwy, uczestniczy jako poseł w sejmikach i sejmie, nie uznaje nauk ścisłych. Utwór jest jednym z najbardziej renesansowych w polskiej literaturze. „Człowiek poczciwy” nie buntuje się przeciw przemijaniu, bo to prawo zostało wkomponowane w harmonijny ład świata.

W sposób finezyjny urodę świata oddaje także Jan Kochanowski- „poeta doctus”, eurudyta, „ojciec poezji polskiej”, miłośnik Horacego i Epikura. Wyraża przekonanie, że poeta narodowi służy poezją, która przez włożony w nią trud, okaże podobną trwałość i ku chwale ojczystego kraju zyska podobny rozgłos jak dzieła starożytne. Podkreślając swój wysiłek niby przy wysokogórskiej wspinaczce, w dedykacji do „Psałterza Dawidów” pisze: „I wdarłem się na skałę pięknej Kalifopy, gdzie dotychczas nie było znaku polskiej stopy”.

Podobnie jak Mikołaj Rej „poeta doctus” wychwala życie na wsi. W „Pieśni świętojańskiej o Sobótce” poucza że jest ono najpiękniejsze. Kochanowski porównuje życie wieśniaka z życiem marynarza, podróżnika, żołnierza. Mówi, że praca chłopa choć ciężka, to jest przyjemniejsza od innych zajęć. Nawołuje do radości, tańca i śmiechu.

„Ojciec poezji polskiej” jako typowy humanista najpełniej wykazał się w swych pieśniach. Wyraża w wielu w rozmaity sposób swoje życiowe ideały, pochwały: cnoty, czystego sumienia, zabawy i miłości.

W pieśni pt. „Serce roście” Jan z Czarnolasu stwierdza, że podstawowym warunkiem do osiągnięcia szczęścia jest postępowanie zgodne z nakazami własnego sumienia. Natomiast ten którego „gryzie mól zakryty”, a więc człowiek dręczony wyrzutami sumienia, nigdy nie zazna spokoju, ani radości. Czyste sumienie nazywa poeta „Dobrą Myślą”.

W swych pieśniach J. Kochanowski jako prawdziwy człowiek renesansu afirmował życie, zachęcał do wesołej zabawy przy muzyce. W epikurejskim tonie utrzymana jest pieśń „Miło szaleć, kiedy czas po temu”. Ze starożytną zasadą „carpe diem” Jan Kochanowski zaprasza do biesiady, w czasie której należy zapomnieć o różnicach stanowych.

Wśród pieśni Jana z Czarnolasu znajdował się również obraz liryki religijnej. Hymn „Czego chcesz od nas Panie” wychwala Boga przede wszystkim jako stwórcę i artystę. Zbiorowy podmiot liryczny dziękuje mu, że tak doskonale stworzył świat w którym panuje ład i porządek.

J.Kochanowski swoje przemyślenia i poglądy humanisty zawarł także we fraszkach. Mają one charakter renesansowy. Poeta poruszył w nich także problemy związane ze swoim życiem codziennym, ze swoimi radościami i smutkami. Utwory te cechuje atmosfera realizmu, pochwała zabawy, przyjaźni, dźwięczą w nich też echa przeżytych zawodów miłosnych. Autor wyrażą zamiłowanie do swej pracy twórczej, pragnie sławy, ukazuje swój stosunek emocjonalny do fraszek. Jan Kochanowski oddaje afirmację świata, oddaje jego piękno („Na lipę”, „Do gór i lasów”).

Jednak nie wszystkie epigramaty sa utworami „lekkimi”. W dwóch fraszkach noszących ten sam tytuł „O żywocie ludzkim” poeta zastanawia się nad sensem życia, porównuje je do marionetek, w którym wszystko przemija i jest nietrwałe. Nie warto zabiegać o cokolwiek, ponieważ wszystkich czeka ten sam koniec. Widzimy więc, że renesansowego poetę- humanistę także nawiedzają myśli pesymistyczne. Bóg nazwany jest „Wieczną Myślą”.

Jednak apogeum tego pesymizmu odnajdujemy w „Trenach”. W obliczu śmierci ukochanej córki Kochanowski przeżywa głęboki kryzys światopoglądowy Fraszką nazywa cnotę, wszystkie wartości przez niego uprzednio afirmowane i głoszone zostają podważone. W cyklu 19 utworów poeta przedstawił kolejne stadia swoich przeżyć. Jego córka została zaprezentowana wszechstronnie: jej wyglad, gesty, zachowanie i niezwykłe zdolności pojawiają się we wspomnieniach ojcowskich, by wywołać jeszcze większy żal i smutek oraz aby podkreślić wszechogarniające go poczucie pustki. Szczególnie wzruszający charakter ma przytoczenie piosenki, której Urszulka już nie zaśpiewa: „”Cóż ja tobie moja matko służyć nie będę”. Po stracie dziecka poeta czuje się oszukany i osamotnion. W obliczu tragedii dokonuje rozrachunku z całą dotychczas głoszoną przez siebie filozofią. Zaczyna nawet wątpić w życie po śmierci. Gwałtownie polemizuje z poglądami stoików głoszących naukę sprzeczną z ludzka naturą, nie potrafił także zachować równowagi w szczęściu i nieszczęściu. Cnota i uczciwość tracą swój charakter. Zburzony system wartości zostaje odbudowany dopiero w ostatnich utworach owego cyklu, kiedy to do głosu dochodzi matka poety mówiąc „Ludzkie przygody, ludzkie noś”. Jej słowa przekonują Kochanowskiego, że Urszulka jest teraz szczęśliwa ponieważ uniknęła wiele ludzkich trosk.

Analizując kolejne stadia stanu psychicznego Jana z Czarnolasu można wysnuć wniosek, że mimo niepowodzeń i tragedii, powinniśmy żyć dalej, mieć dystans wobec przemijania, a nawet śmierci. Życie powinno harmonijnie biec swoim torem i do wszystkiego należy podchodzić w sposób ludzki.

Poeta, którego twórczość jest wybitnie barokowa pomimo ram czasowych życia wiążących go z odrodzeniem jest Mikołaj Sęp- Szarzyński. Traktuje on życie w sposób diametralnie różny od Jana Kochanowskiego. Twierdzi, ze bytem człowieka na ziemi jest walka, wieczny bój z szatanem, który ukazany jest jako „srogi Hetman ciemności”, który wraz z marnościami tego świata stara się omamić ludzkie umysły. Twórca ten odrzuca renesansową harmonię życia, ukazuje świat pełen chaosu, odrzuca możliwości pokoju w życiu doczesnym. Widzi Boga jako ideę - Chrystusa Króla. Autor twierdzi, że bogactwo i sława są tylko ziemskimi marnościami. Ukazuje człowieka tragicznego, świadomego własnej niedoskonałości, rozdartego wewnętrznie, nie potrafiącego dokonać właściwego wyboru pomiędzy szczęściem doczesnym, a życiem w niebie- wiecznym pokoju.

„Cóż będę czynił w tym straszliwym boju?

Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie...”

Tragizm owej jednostki widoczny jest nawet w pojmowaniu przez nią miłości. Podczas gdy u Jana Kochanowskiego miłość jest źródłem radości, pozwala w pełni realizować swoje człowieczeństwo, to u Sępa -Szarzyńskiego jest ona źródłem tragicznej dysharmonii.

Epoka, której założenia prezentują się całkiem inaczej niż w renesansie, epoką dionizyjską jest barok. Nazwa ta wywodzi się prawdopodobnie z języka portugalskiego, w którym słowo „barocco” oznacza rzadką, cenną perłę o nieregularnym kształcie. W literaturze owego czasu zrywa się z odrodzeniowym ładem i harmonią oraz daleko odbiega od klasycyzmu epoki następnej- oświecenia

Człowiek baroku jest więc jednostką borykającą się z problemami natury, jest zmuszony do dramatycznych wyborów. Poszukuje więc wartości trwałych, które jednak mogą zostać osiągnięte tylko po dokonaniu wyboru, odrzucenia pokus świata, nietrwałego bogactwa i sławy.

Jednym z twórców tej epoki jest Daniel Naborowski- rozpatrujący sens życia ludzkiego z perspektywy wieczności. Twierdzi on, że świat obraca się wokół spraw mało ważnych, że człowiek pożąda wartosci przemijających, niestałych. Nawiązuje do „Księgi Koheleta”, określając marnością wszystkie sprawy doczesne:

„To na wieki nie minie,

że marna marność słynie”.

Autor twierdzi, że taki stan rzeczy będzie trwał wiecznie, ponieważ taka jest natura człowieka, pragnącego tylko tego co ziemskie. Jeżeli więc nie można zmienić owego stanu, to chociaż powinniśmy korzystać ze wszystkiego uczciwie, z godnością, miłując Boga.

W samym utworze poeta akceptuje świat przesycony marnościami, ale daje także wskazówki dotyczące problemu przemijania, ukazuje także autor w wierszu „Krótkość żywota”. Porównanie egzystencji ludzkiej do dźwięku cienia, sugeruje, że nasze życie minie, zanim zdążymy to spostrzec. Daniel Naborowski sugeruje, że człowiek rodzący się jest w chwili narodzin skazany na śmierć. Jednak mimo wszech ogólnej śmierci w ogarniającym nas świecie życie trwa nadal. Rodzi się

potomek, który kontynuuje to, co zaczęte było przez jego przodka. Czas jest porównywany do kręcącego się bez przerwy koła. Twórczość Daniela Naborowskiego nie obraca się tylko wokół spraw egzystencjalnych. W utworze „Do Anny”. Autor stara się ukazać potęgę swych uczuć. W utworze tym poeta stosuje anafory, które prowadzą do wprowadzenia znamiennego dla baroku wyszukanego pomysłu literackiego.

Reprezentantem nurtu dworskiego doby baroku jest Jan Andrzej Morsztyn. Jego wiersze są pomysłowe, lekkie w odbiorze, o tematyce głównie towarzyskiej i miłosnej. Przykładem doskonałego konceptu jest wiersz „Niestatek”. Autor twierdzi, iż prędzej rzeczywistością staną się rzeczy niemożliwe, „niźli będzie stateczna, która białogłowa”. Utwór trzyma czytelnika w napięciu, by w końcowej części spowodować jego rozładunek i wyłonić zaskakujący wniosek. J.A. Morsztyn prezentuje w swej twórczości człowieka, który odrzucił dramatyczne wybory, i który dystansem patrzy na życie z przyjemnością dworaka i światowych rozkoszy.

Analizując twórczość epoki renesansu i baroku, można dojść do wniosku, że nie ma chyba w historii epoki jednolitej, głoszącej jednostronne przekonania. Zawsze w radości istnienia afirmacji życia zostaje wtrącona nuta pesymizmu. I na odwrót-zawsze w twórczości rozważającej sens istnienia, traktującej o zadumie nad światem, dostrzec można skrawek nadziei. Tragizm ludzkiej egzystencji nierozerwalnie łączy się z harmonią życia. Zdawać by się mogło -jedno nie może istnieć bez drugiego. I kiedy epikurejskie „carpe diem” dominuje w twórczości poetów, biblijne „vanitas vanitatum”, „memento mori”, czekają przyczajone gdzieś w cieniu, aby wyjść w odpowiedniej chwili i zawładnąć umysłami twórców, dając początek nowej erze.

92. „Mierząc się z przeszkodą, człowiek poznaje siebie”- rozważ tę myśl na przykładzie utworów literackich.

Określenie „Mierząc się z przeszkodą, człowiek poznaje siebie” brzmi niewątpliwie mądrze, lecz wyraża borykanie się z trudnościami życiowymi. Doświadczenia faszystowskich obozów koncentracyjnych, a po wojnie sowieckich łagrów pokazały jak słaby, kruchy fizycznie, a zarazem i mocny psychicznie potrafi być człowiek.

W „Medalionach „ Zofii Nałkowskiej byli więźniowie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu opowiadają o swoich koszmarnych przeżyciach i o tym co się stało w obozie. Ludzkie życie stało się z jednej strony niemal bezwartościowe, a z drugiej strony niesłychanie cenne, człowiek był w stanie znieść i zrobić wszystko aby uratować życie.

Bohaterowie „Medalionów” dają świadectwo okrutnej, niewiarygodnej prawdzie; ile wyrafinowanych, bestialskich tortur można stosować wobec człowieka i na ile sposobów można go zabić. Fizycznie więc człowiek nie miał żadnej możliwości obrony, stał się przedmiotem tych, którzy uważali się za nadludzi. Należy dodać, że wielu członków partii Hitlera wywodziło się spośród przestępców, morderców i złodziei. Ustawa Hitlera zabraniała zarzucania członkom partii ich osobistej przeszłości. Specjalne kursy i ćwiczenia w sadystycznym okrucieństwie wzbudzały najdziksze instynkty i przemoc. Człowieka niszczono również psychicznie, gdyż załamanie duchowe prowadzi do bardzo szybkiego wyniszczenia fizycznego, osłabia wolę życia. W obozach koncentracyjnych zginęły miliony ludzi, ci którym udało się ocaleć do końca życia pozostali okaleczeni psychicznie. Bohaterowie w opowiadaniach Nałkowskiej z trudem mówią o swoich przeżyciach, najczęściej relacjonują je beznamiętnie, gdyż ich zdolność wyrażania emocji i wrażliwości zostały całkowicie zniszczone. Żyją, chociaż nie są już takimi samymi ludźmi, jak przed obozem.

Został przewartościowany system wartości, z dawnych ideałów i zasad etycznych często nie pozostało już nic. W tym sensie człowiek ocalał tylko fizycznie, psychika została zniszczona, cel i sens życia zagubiony. O tym pisał Tadeusz Borowski w wierszu „Ocalony”.

„Ocalałeś, bo byłeś pierwszy.

Ocalałeś, bo byłeś ostatni.

Bo sam, bo ludzie...”

W „Medalionach Nałkowskiej, w opowiadaniu „Dwojra Zielona”, relacja byłej więźniarki obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu jest dowodem na jej niezwykły stan duchowy. Wielu ludzi trzymała przy życiu jedynie myśl o rodzinie. Dwojra Zielona utraciła swoich bliskich, a jednak chciała żyć, po to aby świat dowiedział się, co oni robili. Swoje życie uważała za cenne dlatego, że po wojnie będzie mogła zeznawać, aby „dać świadectwo prawdzie, nie pozostawić zbrodniarzy bezkarnych.

„Człowiek jest mocny, może jeszcze pracować” stwierdził jeden z Niemców gdy Michał P., bohater opowiadania „Człowiek jest mocny” chciał, aby go zastrzelono. Cała jego rodzina została wymordowana, a gdy zobaczył zwłoki swej żony i dzieci, życie przestało mieć dla niego sens. Nie chciano go jednak zabić, gdyż fizycznie był jeszcze silny i mógł przydać się do pracy w obozie.

Dla dzisiejszego człowieka niewiarygodne jest ile można znieść w życiu, jak silny jest instynkt przetrwania, nawet gdy nie pozostało w życiu już nic, co było cenne. Przy życiu utrzymuje siła nadziei, która zawsze istnieje nawet, gdy sytuacja jest tragiczna i ekstremalna.

W kolejnym opowiadaniu pod tytułem „Wiza”, więźniarki obozu przez cały tydzień, każdego dnia wygnane były na wizę, czyli na łąkę pod lasem, gdzie musiały stać cały dzień bez jedzenia i picia, często chore lub umierające. Pewnego zimnego październikowego dnia, gdy zaświeciło słońce, Greczynki zaśpiewały hymn narodowy, ale nie po grecku, lecz po hebrajsku- żydowski hymn.

„...śpiewały w tym słońcu bardzo pięknie i głośno, jakby były zdrowe. To nie była fizyczna siła (...) bo przecież one właśnie były najsłabsze. To była siła tęsknoty i pragnienia.”

Paradoksalne jest, że człowiek mógł przetrwać i dlatego, ze nie wierzył w swoje ocalenie: „Tylko dlatego mogłem to przeżyć, ze ani przez chwilę nie wierzyłem w swoje ocalenie. Gdybym oddawał się złudzeniom nie miałbym tego moralnego spokoju, który zachowałby mnie przy życiu. (dr Mansteld, prof. Uniwersytetu w Budapeszcie).

Narrator opowiadań oświęcimskich Borowskiego, Tadek, w liście do swojej dziewczyny, Marii („U nas w Auschwitzu...”) stwierdza jak niewiarygodne jest, że można tak szybko zabić kilkaset tysięcy ludzi „(...)najpierw jedna wiejska stodoła pomalowana na biało i -duszą w niej ludzi. Potem w większe budynki - dwadzieścia tysięcy jak nic. Bez czarów, bez trucizn, bez hipnozy”.

System funkcjonowania sowieckich łagrów był w zasadzie podobny do hitlerowskich obozów koncentracyjnych chociaż nie było w wielu z nich pieców krematoryjnych, jednak przede wszystkim chodziło o maksymalne wykorzystanie pracy ludzkiej. Obozy dostarczały taniej siły roboczej. Podobnie jak w obozach faszystowskich stosowany był dla wymuszenia posłuszeństwa terror głodu i strachu, Lecz ludzie się nie poddawali, wierzyli w swoje siły, wiedzieli, że ich psychika wytrzyma te wszystkie poniżenia i wykorzystywanie. Chociaż mieli nadzieję to kilkunastogodzinna praca na mrozie w lichym ubraniu przy głodowych racjach jedzenia podkopywała siły najzdrowszych. Siłą utrzymującą przy życiu była znów nadzieja i psychiczny opór. Kostylew, jeden z więźniów sowieckiego łagru (Gustaw Herling-Grudziński „Inny świat”, okaleczał swą rękę aby nie pracować, być zwolnionym, ocalić swą psychikę. Żył wprawdzie w łagrze, ale nie był zdolny do pracy, był jak gdyby we własnym świecie, ale fizycznie doprowadził się do zniszczeni. Został skierowany z transportem na Kołymę, co równało się szybkiej śmierci, dlatego popełnił samobójstwo.

Człowieka niszczono także psychicznie. Głód łamał ludzi, nie było rzeczy, której nie można byłoby zrobić za kawałek chleba. Kobiety rodziły niechciane dzieci, splugawione zostały najwartościowsze rzeczy w życiu człowieka. A jednak i w tym morzu nędzy, brudu i cierpienia ludzie potrafili przetrwać. Najrzadszym zjawiskiem w obozie była litość wobec drugiego człowieka, a jednak dzięki niej zycie nabierało sensu, jak w przypadku Natalii Lwownej, która wynosiła innym więźniom ziemniaki z kuchni. Ona również przyniosła autorowi „Innego świata” „Zapiski z martwego domu” F. Dostojewskiego. Lektura tego tekstu przyniosła Grudzińskiemu niezwykłą otuchę. Los tysięcy więzionych przez carskie władze, ich cierpienia fizyczne i psychiczne, były niemal identyczne z przeżyciami więźniów sowieckich łagrów. Gdy możliwość czerpania nadziei staje się coraz mniejsze, otuchę może przynieść nawet świadomość wspólnych cierpień. „Jednak (...) jedyną rzeczą, przed którą należy się bronić w więzieniu bardziej uporczywie niż przed głodem i śmiercią fizyczną, jest utrata pełnej świadomości.

Gdy człowiek zostaje zniewolony psychicznie i fizycznie, a w każdej chwili może ponieść śmierć z ręki drugiego człowieka, najgorszą męczarnią okazuje się świadomość, że nikt nie dowie się o naszej śmierci.

Jeżeli już znikąd nie widać ratunku i nadzieja okazuje się bezpodstawna, człowiek w pewnym sensie godzi się z nieuchronnością śmierci, pragnie jedynie, aby wybór i rodzaj tej śmierci był zależny od niego samego, a więc od kata. Przeświadczenie, że człowiek należy przecież do siebie jest jedyną drogą do wolności. Okazuje się, że w warunkach ekstremalnych nadzieję wspomagającą przetrwanie można czerpać z możliwości popełnienia samobójstwa. „Jest zawsze miejsce na nadzieję, gdy życie okazuje się czymś tak beznadziejnym, że staję się nagle naszą wyłączną wartością.(...)Gdy nie widać już znikąd ratunku, najmniejszej szczeliny w otaczającym nas murze, gdy nie można podnieść ręki na los właśnie dlatego, że jest losem, pozostaje jeszcze jedno- obrócić je przeciwko samemu sobie.

Koszmarne doświadczenie życia w świecie systemu totalitarnego wiążą się przede wszystkim ze śmiercią wielu istnień ludzkich, z tragedią, cierpieniem psychicznym i fizycznym. Cierpienie zwiększa jednak poznanie i świadomość człowieka. Niejednokrotnie właśnie z cierpienia i nędzy, a niekiedy z dosytu i spokoju rodzą się rzeczy piękne i wartościowe. Wielu ludzi poniosło śmierć, lecz pomimo wszystko siła człowieczeństwa okazała się niezwykła. Człowieka zmuszano fizycznie i psychicznie, lecz nie pokonano go do końca. Świadczą o tym akty niezwykłego heroizmu jednostek i tych którzy zaświadczali prawdzie. Borowski pisał z przerażeniem o przeszłości, jaka jawiła się po wygranej przez Niemców wojnie.

„Najkrwawsza bitwa wojny, największe zwycięstwo, solidarnych, zjednoczonych Niemiec.(...) Spalą się Żydzi, spalą się Polacy i Rosjanie... (T. Borowski- „Proszę państwa do gazu”).

Ta przerażająca wizja nie ziściła się. Wydawałoby się, że wszechogarniające absolutne zło zostało pokonane, zwyciężyła prawda i podstawowe ludzkie wartości świadczące o człowieczeństwie, godności duchowej, indywidualnej, bądź zbiorowej narodu.

93. Pytania literatury o sens i istotę cierpienia.

Z motywem cierpienia spotykamy się wielokrotnie czytając lektury pochodzące z różnych okresów literackich. Cierpienie ma prawie za każdym razem inny charakter. Można powiedzieć, że każde cierpienie jest oryginalne, niepowtarzalne. Pierwsi bohaterowie cierpiący pochodzą z antyku, są to, np. Prometeusz, Chrystus, Hiob, a także św. Aleksy jako przykład ascety.

Cierpienie Prometeusza można traktować dwojako. Po pierwsze jest to kara za bunt przeciwko bogom. Bohater jest symbolem stwórcy, kreatora. Dał początek ludzkości. Prometeusz stworzył człowieka na podobieństwo bogów gdyż dał mu nie tylko ciało, ale i duszę. Stworzył on swoje dzieło świadomie i był wrażliwy na dalsze jego losy. Wiedział, że postępuje wbrew woli bogów, jednak jego przywiązanie do ludzi okazało się silniejsze. Bogowie skazują bohatera, za jego postępowanie na ogromne cierpienie. Zostaje on przykuty do skał Kaukazu, skazany na głód, zimno, upał, pragnienie, a codziennie sęp wygryza mu wątrobę, która na nowo odrasta. Prometeusz cierpi również psychicznie, gdyż nie wie, co się dzieje z człowiekiem.

Drugi aspekt cierpienia Prometeusza jest taki sam jak w przypadku Chrystusa. Jest to cierpienie w imię miłości do ludzi. Pierwszy z bohaterów staje się symbolem miłości, która przerasta egoizm. Dowodzą jej ofiary darowane przez niego człowiekowi: ogień, ciepło, światło, ognisko domowe, uczył rozpoznawać zwierzęta, rośliny, metale i z nich korzystać. Jest jednak element różniący te dwie postacie. U Prometeusza cierpienie staje się efektem miłości, u Chrystusa natomiast jest ono sposobem okazania miłości. Chrystus to Mesjasz, Syn Boga, który przychodzi na Ziemię, aby zbawić ludzkość. Jezus z góry wie, w jaki sposób ma wypełnić swoje zadanie, wie, że zostanie ukrzyżowany, a jednak nie cofa się. Uwidacznia się tu również bezgraniczna miłość Chrystusa do Ojca, który Go posłał. Chrystus cierpi nie tylko w chwili samej śmierci, ale również wcześniej, gdy jest oskarżany o łamanie praw boskich, wyszydzany, czy wyśmiewany przez ludzi, których przecież ma zbawić, za których ma umrzeć na krzyżu. Jezus jest gotów zginąć dla dobra ogółu, wziąć na siebie grzechy wszystkich ludzi w imię miłości, która jest dla niego najwyższą wartością. Nawet w chwili śmierci, pobity, zakrwawiony, obnażony zwraca się do swojego Ojca w niebie, aby ten przebaczył ludziom.

Inny rodzaj cierpienia prezentuje Hiob, podobnie jak Chrystus postać biblijna. Był to człowiek bogaty, mający liczną rodzinę i na wskroś sprawiedliwy. Bardzo kochał Boga i wiedział, że Jemu zawdzięcza to szczęście. Jednak Bóg wystawił Hioba na próbę. Na jego przykładzie można wyjaśnić tajemnicę cierpienia niezawinionego. Bóg pozwolił szatanowi pozbawić Hioba dzieci, majątku, a w końcu i zdrowia. Przyjaciele Hioba stoją na stanowisku, że każde cierpienie jest karą za grzechy. Wszyscy się od niego odwracają. Tymczasem Hiob nie poczuwa się do winy, za którą miałoby go spotkać takie nieszczęście. Bohater nie złorzeczy Bogu, nie wnika w sens , w przyczynę swego cierpienia. Hiob nigdy nie upadnie, ale rodzi się w nim pragnienie, by Bóg już nie zsyłał na niego więcej nieszczęść. W końcu zostaje wynagrodzony za swoją wytrwałość. Bóg przywraca mu wszystko.

Zupełnie inaczej cierpi św. Aleksy. Reprezentuje on cierpienie z wyboru. Jest ascetą, czyli człowiekiem wyrzekającym się wszystkiego co materialne, ziemskie (rodziny, żony i szczęścia rodzinnego, przywilejów płynących z pochodzenia, bogactwa, przyjemności cielesnych) w imię wiary. Aleksy jest rzymianinem, pochodzi z bogatej rodziny, jednak nie potrafi się znaleźć w swoim otoczeniu. W wieku 24 lat zostawia żonę, rodzinę i wyjeżdża, aby samotnie wychwalać Boga. Bóg staje się bowiem dla niego najważniejszy. Bohater uważa, że powinien poświęcić Bogu całe swoje życie. Rozdaje więc wszystkie swoje bogactwa, a gdy już nie ma nic, modli się pod kościołem. W imię miłości do Boga cierpi głód, nędzę i ubóstwo. Prowadzony przez Boga Aleksy wkrótce dociera do Rzymu i udaje się przed dom swego ojca, a ponieważ jest żebrakiem, nie może wejść do środka. Wkrótce umiera z wycieńczenia. Bohater jest samotny lecz w pełni świadomy śmierci. Nie była ona dla niego zaskoczeniem, ale wyrazem najwyższego ładu, któremu podporządkował całe swe życie. Najważniejsze dla niego było bowiem istnienie wieczne. Cierpienie jest więc w przypadku Aleksego sposobem na życie, sposobem ma osiągnięcie zbawienia.

W epokach późniejszych cierpienie spotykamy między innymi w „Trenach” Jana Kochanowskiego. Bohaterem „Trenów” jest zbolały, rozpaczający ojciec, który pisze jak gdyby intymny, liryczny pamiętnik. Kochanowski cierpi po stracie ukochanej córki. „Tren I” to postawienie dramatycznych pytań: Jak żyć dalej, doznawszy absurdu cierpienia? Jaką postawę przyjąć w obliczu cierpienia- buntu czy rozpaczy? Człowiek okazuje się być wiecznym pielgrzymem, poszukującym i błądzącym, a pomyłki wpisane są w jego ludzką kondycję. W „Trenie V” mamy do czynienia z rozbudowanym porównaniem homeryckim. Dawna wizja świata jako rajskiego ogrodu okazała się fałszem. Harmonię zastąpiła dysharmonia, skoro młodzi umierają przed starymi, a ciosy śmierci wymierzane są na oślep i przypadkowo. Inne treny to przede wszystkim wyrażenie żalu. Zestawienie Urszuli z Safoną, co podkreśla głębię i niezwykłość cierpienia, ukazanie powszedniości, codzienności uwypuklającej stratę.

Obok tragedii ojca zawarty jest dramat chrześcijanina, filozofa, humanisty. Gmach Mądrości zawalił się. Wiara w doktryny filozoficzne okazała się złudna i fałszywa, żadna teoria nie może ubezpieczyć człowieka przed prawdziwym nieszczęściem. W „Trenie IX” odwołaniu i zaprzeczeniu uległa najwyższa wartość, którą uwzględniała humanistyczna koncepcja człowieka. Mądrość jednocześnie była wyniesieniem, stawiała człowieka na szczycie. Obecnie poeta- filozof stał się takim człowiekiem jak inni, cierpienie równa wszystkich. Następuje również kryzys wiary. Najlepiej widać to w „Trenie X”, w którym stawiane są kolejne pytania zawierające przypuszczenia co do miejsca pobytu zmarłego dziecka. Te pytania są jawną maską nasyconej rozpaczą niewiedzy, której szczytowym wyrazem jest dopuszczenie myśli o nieistnieniu zmarłej. Stwierdzenie „ gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest” ma posmak herezji, bo wyraża zwątpienie w życie pozagrobowe.

Począwszy od „Trenu VI” następuje próba odbudowy światopoglądu. Poeta mówi, że człowiek błądzi w życiu, jest dumny, prawdę odkrywa dopiero wtedy, gdy dotknie go cierpienie. Kochanowski dochodzi do wniosku, że człowiek zmienia poglądy i myśli doświadczony przez los, przez fortunę. Próba odbudowy światopoglądu pojawia się przez odwołanie do czasu. Czas jest lekarzem, który leczy rany, łagodzi cierpienie. W końcu cierpiący ojciec znajduje ukojenie i godzi się z losem. Poddaje się woli Boga już bez ambicji zrozumienia Jego zamysłów. Zrozumiał, że akt chrześcijańskiej pokory pozwala człowiekowi osiągnąć spokój. Od uczonych ksiąg mądrzejsze jest życie, czas jest najlepszym lekarzem, a w los ludzki wpisane jest cierpienie, nie tylko radość.

Powyższe przykłady prezentowały cierpienie metafizyczne. Cierpienie może być również potraktowane jako martyrologia. Z takim cierpieniem spotykamy się w „Dziadach cz. III” Adama Mickiewicza, „Opowiadaniach” Tadeusza Borowskiego i „Innym świecie” Gustawa Herlinga- Grudzińskiego. Zarówno w twórczości Mickiewicza jak i twórczości pisarzy powojennych, historia zajmuje pierwszorzędne miejsce. Losy narodów, walka dobra ze złem, despotyzmu z wolnością to rzeczy, które inspirowały artystów. To właśnie despotyzm władców, ich zachcianki doprowadzały do zniewolenia i ucisku słabszych narodów.

Niemożność wzięcia udziału w powstaniu listopadowym była dla Mickiewicza bolesnym przeżyciem. W chwili rozpoczęcia działań powstańczych pisarz przebywał w Rzymie. Pragnąc zbliżyć się chociaż trochę do powstańców napisał III część „Dziadów”. Chciał również, czerpiąc materiały z procesu filomatów i filaretów, złożyć hołd „współwięźniom- współwygnańcom, za miłość ku ojczyźnie prześladowanym, z tęsknoty ku ojczyźnie zmarłym”. Większość z nich przebywała w tym czasie w więzieniu. Byli podejrzani o działalność podziemną, spiskowanie przeciw carowi. Więzienie opisane w „Dziadach cz. III” ma być parabolą Polski, która cała jest jak jedno wielkie więzienie. Cela umieszczona w klasztorze, opisana w scenie więziennej, ma charakter niemal sakralny, święty. Ta sytuacja jeszcze bardziej idealizuje uwięzionych chłopców. Choć fizycznie odizolowani, duchowo pozostają wolni, gdyż nie uległy zniszczeniu ich przekonania. Więzienie nie tylko nie zniszczyło osobowości chłopców, lecz jeszcze zwiększyło poczucie wspólnoty i słuszności obranej drogi. W wieczór wigilijny więźniowie spotykają się i opowiadają o metodach carskich prześladowań. Dowiadujemy się między innymi o biciu, groźbach, brutalnym śledztwie Powszechne było męczenie głodem, albo podawanie zepsutego jedzenia. Jeden z więźniów, Jan Sobolewski, był prowadzony przez miasto na przesłuchanie i widział wywożenie skazańców na Sybir. Byli to ludzie bardzo młodzi, a między nimi nawet dziesięcioletnie dziecko, które nie miało siły, by udźwignąć kajdany. Ale mimo tej tragicznej sytuacji, nie udało się więźniów duchowo złamać. Kiedy wozy ze skazańcami ruszyły, rozpoznany przez Sobolewskiego Janczewski krzyknął: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Inny więzień, Wasilewski, był okrutnie bity podczas śledztwa, nie mógł iść o własnych siłach. Niesiony przez żołnierza miał rozkrzyżowane ręce. Jego cierpienie miało symbolizować mękę Chrystusa.

Również w scenie VII zatytułowanej „Salon warszawski” odnajdujemy echa męczeństwa młodzieży polskiej. Akcja w tej scenie toczy się w dwóch miejscach naraz: przy drzwiach i przy stoliku. Opowieść o Cichowskim n a pewien czas łączy dwa towarzystwa, jednak później reakcje rozbiegają się. Młodzież była najbardziej represjonowaną grupą społeczeństwa. Władze carskie niszcząc młodzież chciały pozbawić Polskę perspektyw na przyszłość. Młodzież cierpi, jest prześladowana, ale do końca nieugięta. Żaden przetrzymywany więzień nie wydał swego towarzysza, podczas przesłuchań nie padło żadne polskie nazwisko. Przykładem nieugiętości może być właśnie Cichowski, młody człowiek, który po latach więzienia i tortur wrócił do domu w stanie skrajnego wyczerpania, z objawami choroby psychicznej. Z młodego, cieszącego się życiem chłopca, przemienił się w starego, zniszczonego i zastraszonego człowieka, nie mogącego już odzyskać ani sił, ani zdrowia.

W scenie VIII poznajemy bliżej Nowosilcowa oraz Pelikana i doktora- jawnych zdrajców ojczyzny. To oni, mimo swego pochodzenia, przyczyniali się do prześladowań studentów, uczniów gimnazjum, a wśród nich syna pani Rollison. Pomimo strasznych tortur, chłopiec, o którego męczeństwie chodziły po Wilnie legendy, został przez Pelikana i Doktora wypchnięty przez okno.

Natomiast w utworach pisarzy współczesnych męczeństwo, cierpienie było następstwem totalitarnych ideologii. Zarówno „Inny świat” G. Herlinga- Grudzińskiego, jak i „Opowiadania” T. Borowskiego ukazują realia życia w obozach. Kolejne rozdziały przynoszą opis funkcjonowania obozowych instytucji, mechanizmów rządzących światem więźniów. Terror i strach to codzienność mieszkańców obozu w Jercewie, bohaterów „Innego świata”. Więźniowie musieli wykonywać plan opracowany w Moskwie. Jercewo jest jednym z zakładów przemysłu drzewnego, jest zarazem miejscem eksterminacji „wrogów ludu” i pospolitych kryminalistów. Najczęstszym doświadczeniem więźniów jest głód. Pożywienie jest odpowiednio racjonowane, co ma na celu wprowadzenie hierarchizacji ludzi. W zależności od wyrabianej normy prac przysługuje odpowiednia porcja jedzenia zgodnie z zasadą: kto mało pracuje, mało je. Doprowadza to do skrajnego wycieńczenia więźniów, którzy chcąc zdobyć dodatkową porcję jedzenia, skłonni są dłużej pracować. Wynika stąd kolejne narzędzie tortur, mianowicie praca nadgodzinowa. Namiastką wolności ma być fakt, że więźniów prosi się o tę pracę, daje im się pozory wyboru. Oczywistym jednak jest, że skazańcy zawsze się na to zgodzą, bo jest to okazja do zdobycia kilku gram chleba i chociaż chwilowego zaspokojenia głodu. Również przesłuchiwanie polega na zadawaniu różnorakiego bólu. Zrywanie więźnia w środku nocy, sadzanie na twardym stołku, świecenie prosto w oczy. Celem przesłuchania nie jest proste przyznanie się do winy, ale złamanie osobowości przesłuchiwanego, w wyniku czego ten sam uwierzy we własną winę. Grudziński porównuje przesłuchanie do operacji serca, polegającej na jego wyjęciu, włożeniu z drugiej strony i odwróceniu biegu krwi. Inne przykłady męczenia więźniów to zabieranie fotografii, utrudnianie spotkań z rodziną, odcięcie od świata zewnętrznego. Więźniowie nie poddają się jednak biernie prawom rządzącym w obozie. Chcą zachować swoje człowieczeństwo i robią to na różne sposoby. Jedni chcą okazywać miłosierdzie innym, przez co sami czują się ludźmi, inni próbują ocalić okruchy moralności przez męczeństwo, nie pracowanie na rzecz systemu. Na przykładzie Kostylewa widzimy nawet próbę demonstracji swojej wolności poprzez samobójstwo, którym chciał udowodnić, że to jednak on decyduje o swoim życiu. Radzieckie więziennictwo było ważnym składnikiem gospodarki. Służyło mobilizacji milionowych mas ludzkich do pracy niewolniczej, zabójczej, uchybiającej wszelkim zasadom humanistycznym. Kształtowało nową moralność opartą na strachu, niepewności, pogardzie dla osoby. Nie istniały bowiem żadne reguły chroniące człowieka przed więzieniem, istniały natomiast reguły życia lagrowego Nadrzędną zasadą była selekcja i zagłada słabszych. Człowiek dążył za wszelką cenę do tego, by jak najdłużej pozostać po stronie silniejszych.

Degradacji ulega również człowiek który przebywa w obozach niemieckich przedstawionych w „Opowiadaniach” T. Borowskiego. Więźniowie są w sposób masowy wyniszczani. Żydów pali się w krematoriach, truje gazem, rozstrzeliwuje. Więźniowie wykorzystują nowoprzybyłe transporty skazanych do zaspokojenia własnych potrzeb. Zdobywają w te sposób jedzenie, ubranie. Egoizm posunięty jest do ostateczności. To nadzieja na życie powoduje apatię i otępienie. Główną ideą jest ochrona własnego życia. Dla każdego więźnia inni ludzie są potencjalnym zagrożeniem. Rodzi to dwie różne postawy: całkowite podporządkowanie się systemowi lub poczucie pełnej wolności, bo śmierć jest i tak nieunikniona. Człowiek jest bezbronny, bezdomny, poddany presji zdarzeń, nie znajdujący przeciw nim oparcia w kruchej, stale narażanej na zniszczenie sferze wartości humanistycznych. W obozie Borowskiego granica między więźniem a katem ulega zatarciu. Dla obydwu świat obozowy jest rzeczywistością prawdziwą, oboje żyją w świecie zamkniętym. Proces dehumanizacji obejmuje obydwu. Niemcy u Borowskiego to zwykli ludzie, a ich zwyczajność skontrastowana jest z ogromem zbrodni, jakich się dopuszczają. Kontrast ten ukazuje banalność zła, jest to zwyczajna apokalipsa. Autor pokazuje że triada platońska nie ma prawa bytu. Wystarczą bowiem tylko odpowiednie warunki, jak wojna, aby dobro, piękno i prawda nie miały miejsca.

Widoczny staje się rozdźwięk w opisach prześladowań Polaków, które spotykamy w III części „Dziadów” A. Mickiewicza, „Innym świecie” G. Herlinga- Grudzińskiego oraz „Opowiadaniach” T. Borowskiego. W „Dziadach cz. III” mamy wyraźny podział na bohaterów dobrych i złych. Nie zauważamy tego u pisarzy współczesnych, szczególnie u Borowskiego. U Herlinga- Grudzińskiego ta granica jest zauważalna, jednak jest ona często zacierana. Różnica wynika również z rodzaju cierpienia. U Mickiewicza cierpienie ma wymiar uniwersalny, jest jakby odwieczną walką dobra ze złem, światła i ciemności. W „Opowiadaniach” i „Innym świecie” natomiast zło nie pochodzi z zewnątrz, autorem zła jest sam człowiek. Tutaj nie istnieją kategorie dobra i zła, nie ma czegoś takiego jak niewinność, podczas gdy młodzież więziona przez cara ma świadomość swojej niewinności. Różne są również stosunki między więźniami. Mickiewicz ukazuje ich jako przyjaciół gotowych oddać za siebie życie. Więzienie jest czynnikiem wzmacniającym przyjaźń. U Borowskiego życie własne jest najważniejsze, inni się nie liczą, są wręcz zagrożeniem. Szczątkowe solidarności spotykamy u Grudzińskiego. Tu ludzie chcą walczyć o swoje człowieczeństwo. Ujawnia się to szczególnie w momentach, gdy nie ma zagrożenia. W części III „Dziadów” wizja świata jest więc jasna, widać wyraźny podział na dobro i zło. W świecie tym istnieje Bóg. U pisarzy współczesnych świat jest chaotyczny, nie ma wyznaczonych reguł życia, jest to świat bez Boga i szatana.

Na przykładzie tych kilku lektur poznaliśmy różne kategorie cierpienia. Było to cierpienie jako kara, cierpienie niezawinione czy cierpienie dobrowolne. Myślę, że należy dokonać jeszcze jednego podziału. W większości przypadków mieliśmy do czynienia z cierpieniem mającym sens, prowadzącym do czegoś. Spotkaliśmy się jednak również z cierpieniem bezsensownym. Dotyczy to głównie literatury obozowej, bo o ile można mówić o martyrologii w „Dziadach”, o tyle cierpienie obozowe jest amartyrologiczne, bezcelowe, niepotrzebne.

94. „Człowiek jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest” - [Joseph Conrad] - rozważania o złożoności natury ludzkiej na podstawie dowolnie wybranych utworów.

Szwajcarski lekarz i chemik - Paracelus stwierdził kiedyś „kto chce poznać człowieka, musi dostrzegać całość - ciało i duszę”. Na gruncie filozoficznym ważniejsza jest oczywiście owa „dusza”, bowiem pozwala ona zgłębiać naturę ludzką, przez co możemy próbować odpowiedzieć sobie na nurtujące nas pytania egzystencjonalne. Jednak nie jest to takie proste, ponieważ, w moim przekonaniu, istoty osobowości człowieka nie sposób odkryć do końca.

Przecież w różnych sytuacjach zdarza się, iż osoba którą wydawałoby się dobrze znamy, zaskakuje nas nietypową reakcją, zachowaniem lub spojrzeniem na świat. W ten sposób potrafi zaintrygować, ukazując jednocześnie nowy element swojego „ja”.

Dlatego właśnie zgadzam się ze stwierdzeniem Marii Dąbrowskiej: „człowiek jest tajemnicą, z tajemnicy przybywa i w tajemnicę odchodzi...”. Bynajmniej nie uważam tego za ludzką wadę. Wręcz przeciwnie, uważam, że stanowi to pozytywny aspekt naszej natury, bowiem nadaje sens naszej egzystencji, czyniąc ją fascynującą podróżą w nieznane.

Z tych powodów nie dziwi mnie fakt, iż zagadka ludzkiego bytu inspirowała w przeszłości, inspiruje obecnie i prawdopodobnie inspirować będzie w przyszłości artystów różnych epok. To przecież natura człowieka, a konkretnie jej złożoność, sprawi, że ludzkość wciąż szuka odpowiedzi we wszystkich dziedzinach życia, błądząc w labiryncie możliwych rozwiązań.

Chodziażby w samej literaturze możemy odnaleźć wiele utworów traktujących o skomplikowanym obliczu jednostki ludzkiej.

Swoje rozważania pragnę rozpocząć od przytoczenia przykładów, które znam z twórczości Adama Mickiewicza. W utworze „dziady cz. III” przedstawia on czytelnikom bohatera o złożonej osobowości, czego dowody znajdujemy zarówno na płaszczyźnie zewnętrznej, jak i wewnętrznej.

Świadczy o tym chodziażby sam fakt zmiany imienia postaci, co symbolizuje napis na ścianie celi więziennej:

„D.O.M.

gustavus

obiit MDCCCXXIII

calendis novembris

hic natus est

conradus

MDCCCXXIII

calendis novembris”

Najpierw w drugiej części tego dramatu obserwujemy Gustawa, czyli typowego kochanka romantycznego, który przeżywa nieszczęśliwą miłość, odczuwa niechęć do świata, buntuje się przeciw niemu, żyjąc w samotności i cierpiąc. Niespodziewanie w ciągu zaledwie jednej nocy dokonuje się w nim istotna przemiana wyrażona w działaniu i poglądach, tym ważniejsza, że służyć one teraz moją wypełnieniu szczególnego zadania, jakim jest zbawienie narodu. W duszy Konrada odzywają się mianowicie wyższe i szlachetniejsze uczucia, bowiem staje się on zdolny do poświęceń i cierpienia w imię ogólnego dobra. W pewnym sensie budzi się ze snu, którym było jego dotychczasowe życie.

Fakt, iż bohater zwraca się ku wartością patriotycznym, czuje swoją niezwykłą siłę poetycką („Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata!”) i jako indywidualność pragnie przysłużyć się społeczeństwu potwierdza pozytywne aspekty jego metamorfozy, które ukazują właśnie to „zdumiewające” oblicze osobowości Konrada

Lecz jego literacką kreacje cechują też negatywne czynniki świadczące o tym, iż „arcydziełem on nie jest”. Przede wszystkim mam tu na myśli prometejski bunt postaci wyzywającej Boga na pojedynek „na serca”:

„Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,

cóż Ty większego mogłeś zrobić Boże?”.

Poza tym bohater zarzuca Stwórcy brak uczucia, domaga się od niego rzędu dusz:

„Ja chcę duszami władać jak Ty nimi władasz”;

posuwa się nawet do groźby - bluźnierstwa:

„Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale...” (słowo „carem” dopowiada diabeł).

Tak więc Konrad zgrzeszył własną pychą, egoizmem, chęcią absolutnej władzy nad ludźmi i postawą bogoburczą, co przyczyniło się przecież do jego tragizmu wynikającego z rozdźwięku między jego osobistymi wyobrażeniami a faktycznymi możliwościami.

Myślę jednak, że powyższe cechy dowodzą złożoności natury bohatera ujawniającej się w dwóch odmiennych postawach - Gustawa i Konrada -, które wyrażają jego bogactwo wewnętrzne i czynią „zdumiewającym”, lecz nie „arcydziełem”.

Myślę, że warto przytoczyć tu jeszcze jeden tytuł utworu Adama Mickiewicza, a mianowicie „Pana Tadeusza”, w którym jednym z głównych bohaterów jest Jacek Soplica. Ma on niejako dwie biografie: zbrodniarza i pokutnika. W pierwszym wcieleniu jawi się jako sarmacki hulaka i dumny warchoł, który dopiero po zamordowaniu Stolnika i oskarżeniach o zdradę kraju przeżywa metamorfozę:

„Zabiłem; więc pokora, wszedłem między mnichy,

Ja, niegdyś dumny z rodu, ja com był junakiem,

Spuściłem głowę, kwestarz, zwałem się Robakiem,

że jako robak w prochu ...”.

Bohater staje się wówczas księdzem Robakiem - pokornym zakonnikiem i bojownikiem sprawy narodowej. Główny motyw jego działań stanowi odtąd chęć oddalenia ciążących nad nim i odpokutowania grzechów:

„Zły przykład dla ojczyzny, zachętę do zdrady

trzeba było odkupić dobrymi przykłady,

krwią, poświęceniem się...”.

Mimo iż jego prawdziwą winą było zabicie Stolnika, a nie sprzymierzenie się z wrogiem: ”Ba fałsz, żebym był w jakiej z Moskalami zmowie”, całe późniejsze życie księdza Robaka podporządkowane zostało idei służby Ojczyźnie, która stać się miała swoistym zadośćuczynieniem.
W losach Jacka Soplicy istotną rolę odegrała historia. W utworze wspomina się bowiem kolejne etapy jego życia związane z walkami na różnych frontach w kampanii Napoleona, działalnością polityczną i emisaryjną, które na drodze moralnej rehabilitacji ukształtowały bojownika oddanego sprawie narodowej.

Ze względu na bogactwo swych doświadczeń bohater stanowi wzór polskiego patrioty Według autora jego powinnością jest poświęcenie się idei odzyskania niepodległości. Pomimo pozytywnej przemiany postawy, nie możemy zapomnieć jednak o grzechach przeszłości Robaka także kreującej jego osobowość. Przecież każdy z nas jest istotą niedoskonałą, więc popełnia błędy. Dlatego uważam, że również literacka postać Soplicy dowodzi, iż człowiek o złożonej naturze potrafi być „zdumiewający”, lecz z pewnością „arcydziełem nie jest”.

Elementy biografii bohatera „Pana Tadeusza” wykorzystał Henryk Sienkiewicz, przedstawiając w „potopie” postać Andrzeja Kmicica, ponieważ ich losy są momentami analogiczne.

Na początku powieści autor ukazuje go jako typowego przedstawiciela szlacht XVII wieku, odważnego optymistę, co podkreśla nawet jego wygląd zewnętrzny: „miał oczy bystro przed siebie patrzące, ciemny wąs i twarz młodą, orlikowatą, a wesołą i junacką”. Kmicica cechuje bujny temperament, zdolność zarówno do szlachetności jak i do wielkiej miłości, jak i gwałtownej nienawiści. Awanturnicza natura („w gorącej wodzie kąpany”), porywczość i skłonność do „bitki i wypitki” psują mu reputację. Powoli popada w dramatyczny konflikt z otoczeniem. Stopniowo traci dobrą sławę, Oleńkę i zaufanie przyjaciół Pierwszy punkt zwrotny w jego karierze przynoszą hetmańskie listy zapowiednie, które polecają mu formowanie oddziału. Już wówczas ma możność odzyskania dobrego imienia. Jednak najbardziej dramatyczne przeżycia są jeszcze przed nim.

Oddając się pod komendę Janusza Radziwiłła i składając mu przysięgę wierności, wpada w sidła zdrajcy. Może wybrać złamanie obietnicy i splamienie honoru rycerskiego, bądź dotrzymanie przyrzeczenia i bycie zdrajcą ojczyzny w oczach ludzi. Jest jak „dziki zwierz otoczony siecią, z której nie może się wyplątać”. Na początku aczkolwiek wierzy, że jego służba przyczynia się do ratowania kraju. Dopiero podczas rozmowy z Bogusławem w Pilwiszkach Kmicic uświadamia sobie tragiczną pomyłkę, jaką popełnił, ufając Radziwiłłom.

Wtedy to postanawia się zemścić i na drodze moralnego odrodzenia, słusznej walki oczyścić się z win. Dlatego przeistacza się w Babinicza i narażając życie broni ojczyzny ( np. w Warszawie, na Jasnej Górze, czy ocalając króla w Tatrach). Pragnie się zrehabilitować. Staje się prawym bojownikiem ceniącym obowiązek patriotyczny ponad wszystko. Jako wielki obrońca Rzeczypospolitej dojrzewa psychicznie, a swoją postawą zmazuje grzech przeszłości, przez c w kościele w Upicie ostatecznie odzyskuje dobrą sławę, a tym samym miłość Oleńki.

Tak więc Andrzej Kmicic, podobnie jak Jacek Soplica, łączy w sobie dwie postaci i przeżywa pozytywną metamorfozę, chodziarz należy pamiętać przecież, iż mimo „zdumiewających” rysów charakteru, ma też na sumieniu złe postępki wynikające z ludzkich słabości i z faktu, że nie jest on „arcydziełem”.

Pozostają w kręgu utworów pozytywistycznych, chciałbym nawiązać do dzieła Bolesława Prusa pt. „Lalka”, w którym interesującą postacią jest Stanisław Wokulski. Doktor Schuman powiedział o nim: „skupiło się w nim dwóch ludzi: romantyk sprzed 1860r. I pozytywista z 1870”, bowiem złożona osobowość bohatera ukształtowała się w epoce romantyzmu, ale żyć i działać przyszło jej w pozytywizmie.

Wpływ pierwszej epoki ujawnił się u niego aktywnością konspiracyjną (udział1863r. w powstaniu styczniowym), skłóceniem z otoczeniem (np. z ojcem czy pracownikami Hopfera) oraz stosunkiem do miłości. Bohater kocha się mianowicie w Izabeli Łęckiej, idealizując wybrankę. Uczucie to jest jednak nieodwzajemnione i krępowane wymogami towarzyskich konwenansów Wokulski wciąż walczy z samym sobą, przeżywa męki zazdrości. Mimo przebłysków trzeźwego krytycyzmu nie potrafi zrezygnować z miłości. Wychowany na poezji pokolenia Mickiewicza i później nowocześnie wykształcony, ma romantyczne serce oraz umysł pozytywistyczny:

„Któż to miłość przedstawił mi jako świętą tajemnicę, kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami, a szukać niepochwytnego ideału? Miłość jest radością świata, słońcem świata, wesoła melodią w pustyni, a ty co z niej zrobiłeś?... Żałobny ołtarz”.

W rezultacie ponosi klęskę niczym kochanek romantyczny, ponieważ jego uczucie jest zbyt czyste i wielkie, wobec czego w momencie załamania próbuje nawet popełnić samobójstwo. Romantyzm wpływa więc na jego bogate wnętrze, czyni losy bohatera zagadkowymi i tajemniczymi (np. różne wersje dalszego ciągu jego biografii).

Lecz mimo to Wokulski przejawia też wiele cech pozytywistycznych. Po pierwsze szanuje naukę i wiedzę, którym przyznaje prymat nad irracjonalizmem. Interesuje się wynalazkami naukowymi (kontakt z Ochockim i Geistem). Jest przedsiębiorczą i energiczną jednostką, bowiem do fortuny dochodzi własną pracą i wysiłkiem. Zajmuje się też działalnością filantropijną i społeczną, gdyż zauważ nędzę ludności i stara się jej pomóc (Magdalenka, Węgiełek, Wysocki). Realizuje hasło pracy u podstaw. Obchodzi go ekonomiczny status kraju.

Z powyższych powodów Stach przez całe życie był w konflikcie z otoczeniem, a zaważyły na tym skłócone wpływy dwóch epok. Nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca w społeczeństwie, przegrywa życie przywalony „ resztkami feudalizmu” , choć jego zwycięstwem pozostaje jednak ocalenie dawnego „ja” i uchronienie się od porażki moralnej. W moim przekonaniu Stanisław Wokulski łącząc w sobie dwie, skraje postawy, które są „zdumiewające, ale nie są to arcydzieła”, dowodzi złożoności swojej natury.

Jeśli chodzi natomiast o dzieła klasyki światowej, to myślę, że warto wymienić w tym miejscu Makbeta Williama Szekspira. Ten najsłynniejszy w historii literatury angielskiej twórca wprowadził do swego dramatu kilka elementów nowatorskich dla ówczesnej epoki, z których jeden dotyczy zmienności charakteru postaci. Widać to na przykładzie głównego bohatera. Jego postawa i stan psychiki bowiem ewoluują, ulegając skrajnej przemianie. Początkowo Makbet jawi się jako prawy, szlachetny i honorowy rycerz, który zasłużył się zwycięską walką w bitwie za Szkockimi zdrajcami, przez co doprowadził do przegranej wojsk norweskich. Lecz w dzielnym bohaterze odezwała się wreszcie wygórowana ambicja, szczególnie po otrzymaniu od króla Dunkana nominacji na namiestnika Kawdoru. Od tej pory rozważał możliwość spełnienia się wcześniejszej przepowiedni czarownic, które zapowiedziały mu, że zostanie królem. Wtedy to jego żona podsunęła mu pomysł zabicia Dunkana. Wiedziony jej namowami bohater, roztrząsał się i zastanawiał nad tą kwestią,, lecz miał skrupuły:

„Nie postępujmy dalej na tej drodze.

Dopiero co mnie obdarzył godnością

I sam dopiero co sobie kupiłem

Złotą u ludzi sławę, sławę, którą

godziłoby się jak najdłużej w świeżym utrzymać blasku,

Nie zaś tak skwapliwie odrzucać”

Gdy jednak Lady Makbet oskarżyła go o tchórzostwo, zdecydował się na haniebny czyn. Motywację stanowiły wówczas dla niego ambicja, żądza władzy, męska próżność i chęć zaspokojenia marzeń oraz namiętność.

Od momentu pierwszej zbrodni rozpoczęła się jego walka wewnętrzna, gdyż chciał on pozostać godnym szacunku w oczach ludzi i własnych oraz lękał się ziemskiej sprawiedliwości (bo nie przywiązywał wagi do życia pozagrobowego). Niestety pierwsze zabójstwo uczyniło go swym niewolnikiem. W celu utrzymania władzy i ukrycia swego postępku musiał dalej kroczyć drogą zbrodni, by sprostać nieprzewidzianym następstwom pierwszego czynu:

„ Jużem tak głęboko

w krwi zagrzązł, że wstecz iść niepodobieństwo,

w miejscu zaś grozi mi niebezpieczeństwo,

Trzeba więc dalej brnąć”.

Dalsze zabójstwa przerosły jednak jego siłę i wytrąciły z równowagi, dlatego zrozpaczony doznał szoku. Dręczyły go wizje i zjawy, wyniku czego stracił poczucie sensu życia, a świat stał się dla niego pusty i beznadziejny:

„Życie jest tylko przechodnim półcieniem,

nędznym aktorem, który swoją rolę

przez parę godzin wygrawszy na scenie

w nicość przepada- powieścią idioty,

Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą”.

W końcu udało mu się zagłuszyć sumienie i stłumić wyrzuty, lecz w konsekwencji zobojętniał na wszystko (nawet śmierć Lady Makbet). Chciał być dobrym królem, ale został tyranem. Doszedł do przekonania, że to cały świat dokoła jest bezsensowny i jego obdarzył odpowiedzialnością za własne czyny. Ostatecznie umarł w pojedynku z Makdufem.

Losy Makbeta dowodzą, że naruszenie moralnego ładu niszczy człowieka, karząc go i przynosząc cierpienie. Bohater sam przecież tworzył swój los a kierując się negatywnymi pobudkami przyczynił się do własnej tragedii. Wpłynęła na to także rozbieżność pomiędzy chorobliwą ambicją i niezwykle słabym charakterem. Tak więc Makbet przeżył konflikt z otoczeniem i ten wewnętrzny (między dobrem a złem), o czym dowiadujemy się dzięki psychologicznej analizie myśli, czynów i stanów emocjonalnych postaci. Szekspir ukazał w ten sposób skomplikowaną i niejednolitą naturę człowieka, co po raz kolejny uzasadnia tezę o złożoności naszej osobowości.

Wybierając ostatni przykład, chciałbym odwołać się do utworu wspomnianego wyżej Josepha Conrada- „Lord Jim”. Autor ukazał w nim bohatera uwikłanego w kolejne perypetie życiowe, zwracając uwagę na stany jego psychiki. Już w dzieciństwie atmosfera domu rodzinnego miała istotny wpływ na ukształtowanie się jego osobowości Bowiem przez odpowiednie wychowanie rodzinie udało się zaszczepić w Jimie żelazne zasady etyczne oparte na uczciwości, wierności, odwadze i honorze jako priorytecie egzystencji, czemu wyraz dały słowa oficera francuskiego: ”Na służbie odważnym być się musi, tego wymusza nasz zawód..., ale honor, honor! To jest rzeczywiste, to naprawdę istnieje A co życie może być warte, jeśli honor stracony”. Jima cechowała też niezwykła wyobraźnia, ponieważ „kochał on te swoje marzenia i sukcesy wyobrażonych czynów. Były najlepszą częścią życia, jego tajną prawdą, ukrytą rzeczywistością”.

Wkraczając w dorosłe życie Jim żywił przekonanie, iż „nie ma nic, czemu by nie potrafił stawić czoła”, gdyż „już kiedy był zupełnie małym smykiem, przygotowywał się do spotkania wszystkich trudności, jakie się mogą przydarzyć na lądzie i morzu”. Jim uważał się za człowieka o wyjątkowej odwadze: „przyznawał się z dumą do swej przezorności, obmyślał niebezpieczeństwa i obronę przed nimi (...) wypróbowując na ile go stać”. Lecz już w młodości ujawniły się też jego słabości, m.in. w szkole, kiedy kuter z kolegami popłynął na ratunek rozbitkom, Jim jako jedyny nie wziął udziału w akcji. Oglądając zawziętość sztormu, „miał wrażenie, iż to wszystko zwraca się przeciw niemu i trwoga zaparła mu dech”.

Przykra przygoda na „Patnie” stała się momentem przełomowym w życiu bohatera, bo zaważyła na jego dalszych losach. Jim wychowany jako maksymalista etyczny w poczuciu obowiązku niesienia pomocy innym, nie potrafi w sytuacji zagrożenia znaleźć wyjścia z dramatycznego położenia. Chwila słabości i zwycięstwo instynktu nad honorem zadecydowały o ówczesnej klęsce moralnej bohatera i jego sprzeniewierzenie się własnym ideałom, czego wyrazem był nieszczęsny skok do łodzi ratunkowej. Wtedy to Jim „spadł z wysokości na którą nigdy już nie będzie się mógł wspiąć”. Moralne konsekwencje jego winy sprawiły, że do końca życia dręczyły go wyrzuty sumienia.

Następnym upokarzający momentem był incydent w sądzie, kiedy to Jim mylnie zrozumiał opinię jednego z obserwatorów procesu, który wskazując na psa krzyknął do towarzystwa: „Niech pan spojrzy na tego parszywego kundla”. Bohater stracił wówczas panowanie nad sobą, sądząc, że został obrażony i upokorzony. Zdradził się ze swoją wrażliwością na sprawy honoru, co pozwala nam wyobrazić sobie, jak bolesna być musiała dla niego klęska moralna po pamiętnym skoku z „Patny”.

Podczas kolejnego etapu życia związanego z pracą akwizytora Jim był znakomitym pracownikiem, lecz zadziwiał otoczenie jedną rzeczą, mianowicie nieuzasadnionym porzucaniem posady.. Wędrował od portu do portu, każde przywołanie przez kogoś wydarzeń na „Patnie” powodowało, że rozpoczynał dalszą tułaczkę, będącą ucieczką przed dręczącymi go wyrzutami sumienia. Pragnął zapomnieć o przeszłości, ale poczucie niepokoju moralnego towarzyszyło mu aż do śmierci. Przecież nawet na Patusanie Jim mówił: „Nie zapomniałem, dlaczego się tu znalazłem. Jeszcze nie!”.

Ostatni etap życia bohatera, który spędzał wśród Malajów, należał do najszczęśliwszych, bowiem odnalazł wtedy miłość, przyjaźń, szacunek i zaufanie.

Nadzieja na odzyskanie spokoju sumienia, jaką niósł ze sobą pobyt na Patusanie, mobilizowała Jima do działania z uwzględnieniem poświęceń, ryzyka. „Niekiedy wymykało mu się jakieś słowo lub zdanie, dowodzące jak głęboko, jak poważnie przejmował się pracą, która dawała mu pewność rehabilitacji”. Sławę przyniosła mu zwycięsko zakończona wojna z Szarifem Alim, podczas której Jim okazał się właśnie zdumiewający na gruncie sprytu, odwagi, umiejętności organizacyjnych. Jedynym błędem „lorda” była tendencja do egocentryzmu, która sprawiła, że uznając Browna nieszczęśliwym Postanowił dać mu szansę odrodzenia moralnego w celu zaspokojenia własnego sumienia.

Tuż przed śmiercią „cisnął w prawo i lewo- na wszystkich ludzi- dumne, nieugięte spojrzenie”, bowiem ostatecznie odniósł moralne zwycięstwo i pokonał „złowrogi los”.

Z pewnością pozytywne cechy jego charakteru, z których najważniejsze to: gotowość do poświęceń i heroicznych czynów (niczym romantycy). Odpowiedzialność za swoje postępowanie i moralność oparta na kodeksie etycznym, sprawiają (obok zwykłych słabości ludzkich), że istotę osobowości lorda Jima potwierdza myśl: „człowiek jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest”'

Powyższe przykłady, w moim przekonaniu, w pełni uzasadniają twierdzenie Josepha Conrada.

Myślę, że nie tylko w literaturze przeszłych epok odnaleźć można jednostki o złożonej naturze, ponieważ sam dostrzega takich ludzi we współczesności. Potrafią oni łączyć dwie, skrajne postawy czy uczucia, które nie mogąc się pogodzić, przyczyniają się do liczny konfliktów życiowych.

Osobiście uważam jednak, że odmienne reakcje i zmienność charakteru wynikają z ludzkiej niedoskonałości. Każdy człowiek jest omylny, ponieważ „nic co ludzkie nie jest mu obce”, więc nawet wady i słabości kształtują jego osobowość.

Dlatego właśnie popieram myśl: „człowiek jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest”.

Kiedy zastanawiam się, czy jest to negatywnym zjawiskiem dla ludzkości, dochodzę do wniosku, że w pewnym sensie nie. Przecież według Dostojewskiego: „człowiek to tajemnica”, czyli istota, której natury nie sposób zgłębić do końca, a postępowania przewidzieć.

Ale czyż to właśnie nie nadaje sens naszej egzystencji i czyni ją fascynującą?

95. Człowiek.

Człowiek to tajemnica niezgłębiona i niepoznawalna. Niejednokrotnie próbujemy odkryć chociaż jej rąbek, niestety nigdy nie uda nam się wedrzeć do jej wnętrza. Bo człowiek jest zagadką, na którą nikt nie zna jeszcze rozwiązania, Jednak należy pamiętać, że „Trzeba ją odgadnąć, lecz jeśli przyjdzie ci odgadywać przez całe życie, nie mów że straciłeś czas (...)”. Poznawanie samego siebie powinno być jednym z celów naszego życia. Owo odkrywanie musi dokonywać się drogą wielu doświadczeń, gdyż te wzbogacają naszą osobowość, sprawiają że stajemy się pełniejszymi, bogatszymi w różne wartości.

Nie każdy jednak potrafi podjąć wezwanie jakim jest życie, przyjąć w pokorze zarówno jego gorycz, jak i słodycz. Niektórzy szukają ucieczki od realności wstępując w świat idei. Wielokrotnie popełniają wówczas „błąd w ujęciu rzeczywistości ”. Uzurpują sobie prawa, które im się nie należą, a to często prowadzi do katastrofy.

Bogatą galerię bohaterów tragicznych otwiera Antygona, tytułowa bohatera tragedii Sofoklesa. Ta młoda dziewczyna musiała wybierać pomiędzy prawem boskim, które nakazywało grzebać zwłoki zmarłych, a prawem pisanym, które stanowił sam Kreon. Zakaz władzy godził w godność człowieka, traktował go jak rzecz, materiał. Bohaterka wybrała prawo obyczajowe, boskie pozostając jednocześnie wierną swoim ideałom. Tragizm postaci polega na konieczności wyboru między dwoma równoczesnymi racjami. Opowiedzenie się za którąkolwiek z nich powoduje katastrofę. Tak też jest w przypadku Antygony, która umiera. Jednak król Kreon zwycięża tylko pozornie, moralnie tryumfuje Antygona. Jej śmierć pociąga za sobą szereg tragicznych wydarzeń: ginie syn i żona władcy Tab. Kreon zakazując pochówku zmarłego Polinejkesa, złamał odwieczne prawo boże, za co został dotkliwie ukarany.

„Zło” i „dobro” to dwa słowa występujące od zarania dziejów. Wyrazy te są z nami od najmłodszych lat, gdy rodzice uczą nas, że coś jest „dobre” , a tego nie ruszaj bo to jest złe. Ciągle przeplatają się przez nasze życie. Każdy z nas dąży, aby tylko „dobro” zawładnęło nim samym, aby wszystko co mu się przydarzy było miłe, by mógł się tym radować i być szczęśliwym. Przed „złem” zaś ciągle ucieka, ukrywa się. Są i tacy którzy próbują z nim, walczyć. Wychodzą mu naprzeciw i za wszelką cenę chcą je pokonać, aby już nigdy nie mogło ich skrzywdzić. Jednak co dokładnie oznaczają te dwa słowa ? Czy doktor Korzecki w „Ludziach bezdomnych” miał rację mówiąc, iż ostateczną instancją „dobra” i „zła” jest jednostka ludzka, pojedynczy konkretny człowiek „i czy, złe niewątpliwie jest tylko jedno: krzywda bliźniego”.

Stefan Żeromski w twórczości często korzystał ze swoich doświadczeń. Studiując, udzielając korepetycji, a potem pracując na dworach jako guwernant niejednokrotnie miał do czynienie z biedotą, nędzą, a jednocześnie z przepychem i bogactwem. Problem życia ubogich często poruszał w swoich utworach, głównie w „Ludziach bezdomnych”. Wielokrotnie pisarz przytacza tu opisy biednych dzielnic Warszawy, czy Paryża. Ukazuje jak straszne jest życie nędzarzy. To głównie ich dosięga zło, z którym sami nie potrafią sobie poradzić. Często decydują się na cierpienie, gdyż nie umieją, a może nie mają już siły walczyć ze złem świata. Żyją w nadziei, że zjawi się ktoś, kto pomoże im udźwignąć się z nędzy. Czy tym kimś miał być doktor Judym? Jego tarczą przeciw „włóczni złego” jest walka. Dąży on do poprawienia bytu ludzi najuboższych. Uważa on, że doktor nie może być lekarzem tylko bogatych ale musi się także troszczyć o ludzi ubogich. Nie wystarczy jedynie wyleczyć człowieka, ale należy zadbać także o jego rehabilitację, aby po przebytej chorobie nie powrócił ponownie do warunków, w których zachorował. Judym pragnie, aby tak jak on myśleli wszyscy lekarze, niestety, w swojej walce jest osamotniony. Mimo tego, decyduje się ją podjąć, nawet kosztem szczęścia osobistego. Mówi „muszę rozbić te śmierdzące nory”, muszę walczyć ze złem, gdyż tylko w ten sposób mogę je pokonać.

„Dżuma” Alberta Canuse rozpoczyna się jak prawdziwa kronika, opisująca wydarzenia, które miały miejsce w Oranie. Owe miasto nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych miejsc na świecie. Jego mieszkańcy to ludzie, którymi kieruje żądza władzy, chęć bogacenia się, zaspokajania elementarnych potrzeb. Miasto, to symbol współczesnej cywilizacji mieszczańskiej, w której istnieje ukryte zło. Ujawnia się ono jako zaraza, epidemia dżumy. Bohaterowie utworu wiedzą, że złu należy się przeciwstawić. Jest ono wszędzie, towarzyszy powszedności i tylko od nas samych zależy czy zawładnie światem. Dlatego bohaterowie utworu niemalże natychmiast biorą udział w akcji przeciwko epidemii. Tworzą brygady sanitarne, najlepiej jak tylko mogą pomagają Dr Rieux. Wierzą że „w tym wszystkim nie chodzi o bohaterstwo, chodzi o uczuciowość”. Człowiek dzięki aktywnemu działaniu sprawdza swoją wartość, poznaje sam siebie. Według mnie na szczególne uznanie zasługuje Rambert, dziennikarz z Paryża. On w Oranie był kimś obcym i dlatego, gdy wybuchła epidemia pragnął za wszelką cenę wydostać się poza mury miasta. Kiedy jednak staje przed szansą wyjechania zmienia decyzję stwierdza „ kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem wiem, że jestem stąd, czy chcę tego, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich”. Rambert wie, że nie może stchórzyć, nie może uciekać przed odpowiedzialnością za własne czyny i dlatego wybiera walkę ze złem.

Inne postacie to także wzory godne naśladowania Dr Rieux, Torrou, Rambert, Griand, ks. Panelaux, każdy z nich reprezentuje inną postawę, kieruje się odmiennymi racjami, inaczej rozumie to co się wokół niego dzieje. Jednak łączy ich wspólna walka ze złem świata. Wiedzą oni, że ich działania są heroiczne, gdyż nie ma nadziei na zwycięstwo „... bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony”. Choroba przychodzi i odchodzi kiedy chce. Lecz mimo wszystko są oni konsekwentni w swoim działaniu, gdyż żyją zgodnie z tezą „o człowieku świadczą jego czyny”

Rodia, Romanycz Raskolnikow, to były student prawa, buntownik, mający aspirację do bycia nadczłowiekiem. Uważa się on za kogoś niezwykłego, komu przysługuje własna etyka. Taki światopogląd zrodziła w nim brutalna rzeczywistość miasta Petersburg, będąca swoistym „jądrem ciemności”. Nędza w jakiej żyje Rodia, powoduje, że w jego umyśle rodzi się podział na „Napoleonów” i „wszy”. Ludzi niższych, których zadaniem jest płodzenie potomnych i ludzi wyższych posiadających szczególny dar głoszenia nowego słowa „Uważam że człowiek niezwykły ma prawo; właściwie nie prawo urzędowe, tylko sam sobie może w sumieniu pozwolić na przebaczenie (..) niektórych zapór i to jedynie w razie, gdy tego wymaga urzeczywistnienie idei niekiedy może nawet zbawiennej dla całej ludzkości”. Stara lichwiarka Aldona Iwanowna - była dla niego przedstawicielką owego niedoskonałego gatunku, uosobieniem zła. Wierzył, że mordując ją stanie się altruistą, dobroczyńcą ludzkości. Jednak po dokonanym morderstwie zaczęły go męczyć wyrzuty sumienia. Ogarnęła go wewnętrzna pustaka i załamał się. Jego pseudo - Nitzscheńska teoria podziału na „wszy” i panów upadła. „Za pomocą samej logiki nie da się przeskoczyć natury. Logika może przewidzieć trzy wypadki, a wypadków jest milion”. Raskolnikow zdaje sobie sprawę, iż za popełnioną zbrodnię musi ponieść karę. Jedyną szansą na przebaczenie i oczyszczenie, czyli katharsis jest szczery żal, odprawienie pokuty i zadośćuczynienie bliźniemu swemu.

„Idź zaraz w tej chwili, stań na rozdrożu i pokłoń się, najpierw pocałuj ziemię, którą splugawiłeś, potem się pokłoń całemu światu na wszystkie cztery strony i powiedz wszystkim głośno << To ja zamordowałem >> wtedy Pan bóg ześle ci życie!”

„Przedwiośnie” to powieść o pierwszych latach niepodległości Polski. Bohater powieści to Cezary Baryka, młody chłopak poszukujący sposobu na życie, prawdy czy idei, która by go przyciągnęła. Staje się on obserwatorem powojennej rzeczywistości w Rzeczpospolitej, krytykiem sytuacji społ. - politycznej. Bohater boleśnie przeżywa konfrontację zastanej rzeczywistości, z ideą „szklanych domów” przekazaną mu przez umierającego ojca. Owe bolesne doświadczenie powoduje, iż bohater pragnie służyć dla dobra ojczyzny. W tym celu zapoznaje się z różnymi programami reform. Jednym z nich był program Gajowca, który uważał, że siła państwa zależy od dobrych układów dyplomatycznych z innymi państwami. Aby pokazać, że Polska jest potęgą, trzeba stworzyć olbrzymią, dobrze uzbrojoną armię. To ona miałaby reprezentować siłę państwa. Dużą uwagę zwracał także na kwestie finansowe. Według niego potęga państwa to stabilny pieniądz, dlatego też trzeba dokonać reformy złotówki. W programie Gajowca była reforma agrarna. Niestety miała ona niewielki zasięg, nie uwzględniała poprawy warunków materialnych chłopa i miała charakter raczej ekonomiczny, a nie wzięła pod uwagę spraw społecznych. Koncepcja rozwoju kraju reprezentowana przez Szymona Gajowca opierała się na ewolucji. Zawierała postulaty powolnych, ale gruntownie i dokładnie przeprowadzonych reform, rozwoju struktur państwowości, gospodarki, oświaty, spółdzielczości, wzmocnienia obronności ojczyzny, poszanowania prawa.

Inny program reform przedstawił Lulek. Była to koncepcja komunistycznej rewolucji. Uważał on, że jedyne granice jakie powinny istnieć w Europie, to granice klasowe, a nie państwowe. Cezary Baryka był sceptycznie nastawiony wobec tej koncepcji, gdyż w jego pamięci tkwił obraz rewolucji w Baku, ten straszny, krwawy siejący pożogę i śmierć koszmar. On wiedział co oznacza rewolucja i jaka jest jej cena. Wiedział, że ona nie doprowadziłaby Polski do szczęśliwej przyszłości, natomiast pozostawiłaby wiele nieszczęść i cierpienia.

Owe programy reform według których Cezary miał walczyć o przyszłość Polski były niedoskonałe. Świadczy o tym wymowa ostatniej sceny, w której Baryka co prawda staje na czele manifestacji robotników, ale idzie osobno. Tym samym daje czytelnikowi do zrozumienia, że Polsce potrzebne są przemiany, ale nie mogą się one odbywać pod wpływem jakiś doktryn politycznych, czy narzuconych z zewnątrz obcych wzorców

J.Kocha to jeden z najwybitniejszych humanistów literatury polskiej. Przez całe życie budował swój system wartości, „wędrował w stronę Grzechu Mądrości” Jednak on z jego strącony w momencie, gdy wydaje się już bliski dotarcia do głębi tajemnicy. Śmierć ukochanej Orszuli, staje się wydarzeniem, które zachwiało całym systemem filozoficznym uznawanym przez ojca. Uważa on że rozum i opanowanie (f. stoicka) zagwarantują mu umiejętność uniezależnienia się od nieszczęść i trosk jakie przynieść może życie. Jednak w zderzeniu ze śmiercią dziecka wszelkie recepty filozoficzne i teoretyczne mądrości okazały się niewystarczające, runęły w gruzy. Wynikiem owego kryzysu jest jeden z najwspanialszych w literaturze polskiej zbiorów żałobnych wierszy, cykl dziewiętnastu trenów. Są one najbardziej autobiograficznym dziełem Kochanowskiego. Wyrażają wielki ból i żal. Są pełne smutku, goryczy, rozpaczy, rozczarowania. Są odzwierciedleniem stanu duchowego poety, który pragnie ukazywać światu, jak wielką przeżywa tragedię, jak wielka była jego miłość do dziecka. Poeta w trenie IX atakuje rozum, któremu przecież hołdował przez całe życie. Droga prowadząca do mądrości wcale nie okazała się szlakiem wiodącym ku szczęściu, wewnętrznej równowadze pozwalającej skutecznie odpierać każdy cios zadawany przez otaczający świat. Kochanowski podważa także sens egzystencji ludzkiej i wiary w nieśmiertelność duszy. Rozpaczliwe zdania zawarte w Trenie X „Gdzieś mi się podziała?” , „Gdziekolwiek jest, jeśliś jest..” są w gruncie rzeczy pytaniem o samo istnienie Boga. Dowodem zachowanej wiary chrześcijańskiej. Jednak ostatecznie wybitny humanista będzie próbował pogodzić się ze światem. W Trenie XVI będzie prosił o ukojenie cierpień, które ma przynieść upływający czas „ojciec niepamięci”. Będzie dążył do odbudowania systemu wartości. Ukoronowaniem tych zabiegów jest ostatni, Tren XIX, w którym podmiotowi lirycznemu ojcu ukazuje się jego matka z Urszulą na rękach. Zapewnia go o istnieniu Boga, nieba, o szczęściu, jakiego Orszula zaznaje po śmierci. Scena to powoduje ukojenie cierpień, przezwyciężenie słabości, pokonanie kryzysu światopoglądowego Kochanowskiego.

96. Młodzi gniewni.

Literatura od samego początku swego istnienia pokazywała skomplikowane problemy ludzkiej egzystencji. Niejednokrotnie ukazywała jednostką zmagającą się z codzienną rzeczywistością, czasami w których się znalazł. To człowiek jest głównym tematem wielu dzieł ;literackich. Każda epoka próbuje wskazać mu jak najlepszą drogę życia. Odpowiada na pytanie „Jak należy żyć, aby być szczęśliwym?”. Każdy okres ma różne odpowiedzi na to pytanie. Jednak według mnie najważniejszym kryterium szczęścia człowieka jest jego wolność. Podobnie twierdzili także wielcy twórcy romantyzmu, epoki w której wolność człowieka była szczególnie zagrożona. Głównym hasłem owych czasów, stało się „wolność równość, braterstwo”. Poeci w swoich utworach namawiali do buntu przeciwko nastałej rzeczywistości i obowiązującym normą społecznym.

W literaturze romantyzmu bez trudu odnajdziemy sylwetki takich właśnie bohaterów. Ich bogatą galerię otwiera Werter , bohater utworu „Cierpienia młodego Wertera” Jana Wolfganga Gothego. Główny bohater jest postacią o wybujałej uczciwości. Świat widzi przez pryzmat marzeń i poezji, i co najważniejsze jest nieszczęśliwie zakochany. Jego ukochana Lotta, jest zaręczona z tymczasowo nieobecnym Albertem. Początkowo nie przeszkadza to Werterowi i coraz głębiej angażuje się w związek uczuciowy z dziewczyną, która traktuje go wyłącznie jako przyjaciela. Owa miłość powoduje, że bohater popada w coraz głębszą rozpacz, a nawet myśli o samobójstwie. Uczucie niszczy bohatera, wypala go wewnętrznie. Jednak kiedy Lotta postanawia ostatecznie zerwać swą znajomość z Werterem, ten decyduje się popełnić samobójstwo, gdyż nie widzi już sensu ani celu życia. Śmierć Wertera ma symbolizować niezgodę z zastaną rzeczywistością. Jest buntem przeciwko feudalnym przesądom klasowym i normom moralnym. Postawę bohatera cechuje skłócenie się ze światem i brak akceptacji rzeczywistości.

Uważam, że samobójstwo tytułowego bohatera powieści Wolfganga Goethego jest jedynie ucieczką. Czyn ten nie powoduje żadnych zmian. Światem nadal będą rządziły te same prawa i normy, które doprowadziły Wertera do skrajnej rozpaczy. Samobójstwo nie jest wyjściem z sytuacji. Jednak należy pamiętać że jest manifestem bólu, aktem ostatecznej rozpaczy. Według mnie nie ma ono najmniejszego sensu. Jedynie aktywne działanie, dążenie z uporem do wymarzonego celu może doprowadzić do pełnego sukcesu i bohater na nowo może być człowiekiem szczęśliwym.

Przykładem owej czynnej postawy tzw. bajronicznej jest tytułowy bohater „Giaura” Georga Byrona, lecz on nie może już być człowiekiem szczęśliwym, gdyż nic nie przywróci życia jego ukochanej. Giaur poprzez zamordowanie Hassana buntuje się przeciwko istniejącym stosunkom społecznym i normom obyczajowym. Swoim działaniem stara się je zmienić, ale w swojej walce jest osamotniony, pozostawiony samemu sobie. Czyn jakiego dopuścił się Giaur zaciążył na jego życiu. Spowodował wewnętrzną zmianę bohatera. Od tej pory będzie on unikał ludzi, aby móc w samotności szukać ukojenia.

Uważam, że czyn Giaura, podobnie jak Wertera, zasługuje na pogardę innych. Nie ma takiej rzeczy, która mogłaby usprawiedliwić morderstwo. Żaden człowiek nie ma prawa odbierać życia innym. Giaur zabijając Hassana splamił swoje ręce krwią, za to będzie pokutował, w samotności, w klasztornych lochach. Jego bunt, choć wyrażony czynem, nie ma żadnego sensu. Nic nie jest już w stanie przywrócić życia ukochanej Leili. Zaś krwawa zemsta zasługuje na wzgardę u innych.

W literaturze polskiego romantyzmu pojawiły się elementy bohatera bajronicznego jak i werterycznego. Przykładem zbuntowanego, nieszczęśliwego kochanka może być Gustaw, główny bohater „Dziadów cz. IV” , Adama Mickiewicza. W czasie zaduszek przychodzi on do księdza i opowiada o swoim zmarnowanym przez miłość życiu. To ona doprowadziła go do czynu ostatecznego i podobnie jak Werter Gustaw popełnia samobójstwo. Jego bunt osiąga punkt kulminacyjny w słynnym monologu: „Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto! / Postaci twojej zazdroszczą Anieli, / A duszę gorszą masz, gorszą niżeli! / Przebóg ! tak ciebie oślepiło złoto.”

Główny bohater „Dziadów cz.IV” sprzeciwia się zastanej rzeczywistości, w której skarb i bogactwo ważniejsze są od prawdziwego uczucia. Dla kobiety nie liczy się już czysta nieskazitelna miłość, ale ważniejsza jest „ honorów świecąca bańka”

Literatura polskiego romantyzmu rozwijała się w specyficznych warunkach politycznych, a mianowicie w okresie niewoli narodowej, dlatego na większą uwagę zasługują ci bohaterowie romantyczni, którzy buntowali się przeciwko niewoli własnego narodu.

Do takich bohaterów należy Konrad Wallenrod tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. Wallenroda cechuje aktywny bunt przeciwko zastanej rzeczywistości . Bohater postanawia poświęcić szczęście osobiste dla dobra ojczyzny. Całkowicie oddaje się walce o wolność kraju. Jego bunt ma sens , gdyż odnosi on sukces i ratuje ojczyznę przed zagładą. Jednak należy pamiętać, że Konrad jako człowiek ponosi klęskę, gdyż nie ma on dla kogo żyć. Nękany wyrzutami sumienia będzie dążył do tragicznego finału. Śmierć stanie się dla niego wybawieniem od cierpień życia. Wallenrod poprzez bunt osiąga sukces. Jego ojczyzna zostaje uwolniona z jarzma niewoli. Jednak owy czyn wymaga wielkiego poświęcenia, prowadzi do rozdarcia wewnętrznego bohatera, a w ostateczności do samobójstwa. Tak więc kolejny bunt prowadzi do śmierci „młodego gniewnego”. Jednak należy pamiętać , że celem owego buntu była walka o wolność ojczyzny i cel ten został osiągnięty.

Buntowniczym patriotą jest także Konrad, główny bohater „Dziadów cz. III” Adama Mickiewicza. Konrad jawi się jako samotnik, wybujały indywidualista, poeta. Jest on świadomy

rangi swojej poezji, której nadaje atrybuty boskości. Konrad czuje siłę, wie że ma moc kreowania świata. Ta chwila wyniesienia Konrada, w której odczuwa niezłomną potęgę przeradza się w walkę z Bogiem. Konrad buntuje się przeciwko Niemu, gdyż sądzi że nie potrafi On uszczęśliwić ludzi. Bunt ten ma na celu walkę o poprawienie losów Polaków, Konrad pragnie szczęścia ojczyzny. „Ja kocham cały naród objąłem w ramiona / Wszystkie przyszłe i przeszłe jego pokolenia / Przycisnąłem tu do łona (...) /Chcę go dźwignąć uszczęśliwić? Konrad gotów jest poświęcić się za naród. Dla niego najważniejsza jest wolność ojczyzny cyt. „Nazywam się milijon. Bo za milijony Kocham i cierpię katusze”. Bunt Konrada przeciwko Bogu świadczy prometeizmie. Jednak prometejski bunt wynika z pychy i chęci kreowania świata jednak należy pamiętać że jest to bunt przeciwko Bogu w imię miłości do człowieka, a przede wszystkim do ojczyzny. Jednak Konrad nie otrzymuje odpowiedzi od Boga. Uważam że bohater mimo poczucia ogromnej wartości i drzemiących w nim możliwości jest bezsilny. Nic nie może zrobić dla ludzkości jest rządzony przez uczucie które w świecie realnym staje się niewystarczające dla objęcia „rządu dusz”.

Przeciwko niewoli własnego narodu buntuje się także Kordian, tytułowy bohater utworu Juliusza Słowackiego. Jest on rozdarty wewnętrznie, znudzony życiem, marzyciel, szuka on sensu i celu życia cyt. „Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba”. W tym celu wędruje po Europie i szuka swoich wartości. Podsumowaniem jego duchowych i moralnych doświadczeń, wyniesionych z jego podróży jest monolog na szczycie Monte Blanc. Bohater zdaje sobie sprawę z tego ze, rozwiązanie kwestii polskiej może się dokonać jedynie za cenę ogromnego wysiłku duchowego i ofiary z życie. Wypowiedź Kordiana jest świadectwem zasadniczego zwrotu, głębokiej przemiany, która nastąpiła umyśle i w duszy, w intelektualnym i moralnym stanie młodzieńca. Dlatego Kordian postanawia poświęcić dla dobra ojczyzny i rodaków własne życie. Wie on, że po dokonaniu zabójstwa cara ucieczka nie ma sensu, skazany on jest na śmierć. Monolog Kordiana na szczycie Monte Blanc jest rodzajem buntu przeciwko otaczającej rzeczywistości, przeciwko niesprawiedliwościom dnia codziennego. Bohater pragnie, aby Polska odzyskała niepodległość chce wyzwolić swój naród z jarzma niewoli. Niestety nie odnosi on sukcesu. Na drodze do popełnienia morderstwa staje mu własny strach i Imaginacje. Kordian przegrywa z własną niedojrzałością polityczną. Jest on wewnętrznie zbyt słaby, aby móc dokonać „królobójstwa”.

Wszyscy wielcy romantyczni bohaterowie to z pewnością buntownicy. Poprzez swój bunt wyrażają oni niezgodę na zastaną rzeczywistość. Chcieliby oni zmienić otaczający ich świat na lepszy. Pragną oni szczęścia i radości wszystkich ludzi, aby nikt nie czuł się porzucony, niepotrzebny. Jednak wewnętrznie są oni zbyt słabi aby móc cokolwiek zmienić. Ponadto często w walce są oni osamotnieni, pozostawieni samym sobie. Uważam, że wyrażenie własnej niezgody na zastałą rzeczywistość ma bardzo duże znaczenie. Jednak ważniejszym od samego słowa, „nie” jest czyn. Jedynie aktywne działanie może doprowadzić do poprawienia rzeczywistości. Dlatego nie zgadzam się z tymi bohaterami, którzy swój bunt wyrażają poprzez śmierć. Samobójstwo może zostać odczytane jako poddanie złu, a przecież tak nie ma e być. To dobro ma zwyciężyć. Ludzie powinni to zrozumieć i wspólnie zacząć zmieniać świat na lepszy.

Uważam, że aktywne działanie ma wielkie znaczenie. Każdy powinien brać przykład z Konrada Wallenroda który gotów jest poświęcić szczęście osobiste dla dobra ogółu. To ten bohater zasługuje na największe trofea, gdyż dobro ogółu stawia nad dobrem jednostki. Dokonując owego wyboru dał świadectwo swojej odwadze. „ocalałeś nie po to aby żyć / masz mało czasu trzeba dać świadectwo / bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny/ w ostatecznym rachunku, jedynie to się liczy”- Z.Herbert.

97. Heroizm moralny bohaterów romantycznych i postaci z utworów S. Żeromskiego.

Kreacje bohaterów literackich zafascynowanych ideą stworzenia nowego porządku budzą podziw wielkością ducha i heroizmem moralnym. Przez całą twórczość polskich romantyków i utwory Stefana Żeromskiego przepływa nurt głębokiego niepokoju dotyczącego pytania o sens ludzkiego życia, i o dalsze losy ojczyzny. Problemy te w różnorodny sposób rozstrzygają bohaterowie kolejnych utworów przywoływanych pisarzy.

Kreacje bohaterów odpowiadają stanowi duszy ich twórców. U Żeromskiego są oni wyrazem poszukiwań, zwątpień i błądzenia po ścieżkach utopii i marzeń. Bogaty jest zakres tematyki, jaką podjął pisarz w swych utworach. Dostrzegł nędzę ludu polskiego, życie proletariatu miejskiego oraz łączące się z tymi problemami kwestie narodowowyzwoleńcze.

Bohaterowie utworów Żeromskiego to niezwykli indywidualiści, patrioci nie znający granic poświęcenia dla ojczyzny. Bohaterowie ci, podobnie jak bohaterowie romantyczni, kształtują swój wewnętrzny i zewnętrzny świat z niepojętą energią wykraczającą poza granice rozumu. Mickiewiczowskie: „Dalej bryło z posad świata, nowymi cię pchniemy tory” oraz camussowskie „buntuje się, więc jestem” określają światopogląd bohaterów, którzy w pasji naprawiania świata, niezgodzie na zastaną rzeczywistość, łamali wszelkie konwenanse i odrzucali moralne zobowiązania wobec najbliższych.

Wolność narodu i wymarzony kształt społeczeństwa staje się dla bohaterów romantycznych i postaci z utworów Żeromskiego, celem nadrzędnym w dążeniu do jego realizacji wykazują heroizm moralny.

Do największych i najwybitniejszych twórców romantycznych na świecie należy Adam Mickiewicz. W swych utworach porusza on wiele tematów, jednak jako wielki patriota na czoło wysuwał sprawy dotyczące ojczyzny. Warunki w jakich przyszło tworzyć Mickiewiczowi nie były łatwe ze względu na sytuację polityczną kraju. Polska znajdowała się pod zaborami, dlatego trudno było pisać o jej problemach i otwarcie wyrażać swoje myśli. Mimo wszystko Mickiewicz nie zrezygnował z „poetyckiej walki” o wolności kraju niejednokrotnie narażając się carskiej cenzurze. W swych utworach nakłaniał rodaków do działania. Wiele dzieł Mickiewicza do dziś działa na czytelników wywołując w nich patriotyczne uczucia. Należy do nich poemat „Konrad Wallenrod”.

Mickiewicz ukazał w poemacie dramatyczną i pełną opowieści o losach najemnego mistrza krzyżackiego Konrada Wallenroda. Tytułowy bohater poematu jest jedną z najtragiczniejszych postaci literackich. Przez całe niemal życie los zmuszał go do noszenia maski do ukrywania swoich uczuć i myśli. Historię jego życia autor powiązał z dziejami młodego Litwina, który w dzieciństwie został porwany przez Krzyżaków i wychowany na dworze mistrza krzyżackiego Winrycha. Wychowywany przez obcych, w obcej mu kulturze i zgodnie z założeniami wyrastać miał na wroga swoich rodaków. Od najwcześniejszych lat jego emocje targane były skrajnymi uczuciami: miłością (do Litwy, do Halbana) i nienawiścią (do Krzyżaków, do Winrycha). Dowiedziawszy się o prawdziwej ojczyźnie opuścił Zakon Krzyżacki aby doprowadzić go do zguby. Droga, jaką wybrał Konrad, nie była łatwa i nie mieściła się w ramach etycznych, gdyż wymagało to od bohatera rezygnacji z miłości do ukochanej kobiety, mordowania, użycia podstępu i zdrady. Jego poczucie obowiązku wobec ojczyzny determinowało życie osobiste. Od początku był świadom, że jego wybór wiąże się z wewnętrznym konfliktem sumienia. Walka z potężnym Zakonem metodą „lisią” była jedynym ratunkiem dla Litwy i bohater nie miał innego wyboru. Jedyna w tym przypadku metoda skutecznej walki z wrogiem budziła w nim moralny sprzeciw, ale była równocześnie nakazem. Mimo że Konrad doprowadził swoją misję do końca, to jednak nie przyniosło mu to osobistego zwycięstwa, lecz śmierć samobójczą. W „Konradzie Wallenrodzie” Mickiewicz ukazał ogromny patriotyzm głównego bohatera, który ojczyznę postawił w swym życiu na pierwszym miejscu. Odchodząc od najbliższych Alf był świadom swego dramatu i czekających go trudności: „...stokroć przeklęta godzina,| w której od wrogów zmuszony| chwycę się tego sposobu.”. Przeistoczenie w Wallenroda zmusiło go do nałożenia kolejnej maski, wymagało odwagi, przebiegłości i samozaparcia. Tragedia Konrada rozgrywała się przede wszystkim w sferze moralnej. Jego poświęcenie było absolutnie heroiczne. Dla wyższego celu poświęcił wszystko - miłość kobiety, własny honor i dobre imię.

Utworem również traktującym o problemach walki o niepodległość jest „Dziadów cz. III” Adama Mickiewicza. Sam autor mówi o nim tak:” To dzieło uważam za kontynuację wojny, która teraz kiedy jak miecze schowane, piórem prowadzić trzeba”, co najdobitniej świadczy o ich patriotycznym charakterze.

Problem walki narodowowyzwoleńczej zarysowany jest tutaj w kategoriach realistyczno- fantastycznych. Stanowi to ideę tego dramatu. „Dziady” Adama Mickiewicza uważane są za wzór dramatu mają również wstawki epickie oraz fragmenty poezji lirycznej. Za przykład epiki można uznać mowę Jana Sobolewskiego opowiadanie Adolfa o losach Cichowskiego. Przykładem wielkiej poezji lirycznej jest „ Wielka Improwizacja”. W tym fragmencie utworu Konrad romantyczny poeta podejmuje samotną walkę, w której celem jest uszczęśliwienie ludzi. Uszczęśliwienie własnego narodu. Zwrócenie uwagi na jego losy. Rozprawienie się z obojętnym na cierpienie ludzkie Bogiem. Konrad zdaje sobie sprawę z siły, swej potęgi. Wydaje mu się, że jego poezja, w którą wkłada całe uczucie była zdolna do zmiany świata którym gardzi:” Gardzę tą martwą budową, Którą gmin światem zowie ”. Pogarda poety dla świata bierze się stąd, że jest on nie doskonały, że jest siedliskiem zła. Konrad chcąc uszczęśliwić świat dochodzi do wniosku, że tą siłą może być miłość. Tej miłości brakuje Bogu „Kłamca kto Ciebie nazywał miłością, ty jesteś tylko mądrością”. Mądrość kojarzy nam się z rozumem. Rozum odrzuca zawsze uczucie. Podejście do świata oparte na rozumie jest pozbawione ciepła. Konrad daje wyraźnie do zrozumienia, że aby poznać świat, zrozumieć ludzi, obok rozumu potrzebne jest uczucie, potrzebna jest miłość. W przekonaniu o słuszności swych sądów wyzywa Boga na pojedynek. Mądrości boskiej przeciwstawić chce siłę swojej miłości:” Ja wydam tobie krwawszą bitwę niźli szatan,| on walczył na rozumy| ja wyzwę na serce”. Samotny bohater jakim jest Konrad walczy, buduje się w poczuciu krzywd ogólnych, krzywd narodu. Utożsamia się z tym narodem. Świadczą o tym słowa poety:” Ja i ojczyzna to jedno, bo za milijony| kocham i cierpię katusze.| Patrzę na ojczyznę biedną”. Bóg pozostaje jednak obojętnym, milczy. U Konrada pojawia się zwątpienie we wszelkie dotychczas znane mu prawdy takie jak nieomylność Boska, sprawiedliwość. Miłość stwórcy do swego dzieła. Jest to wyraźne bluźnierstwo, przejaw pychy bohatera, tej pychy z którą pragnie również walczyć. Bunt poety osiąga wreszcie swój szczyt. Od zarzutów stanowych stwórcy przechodzi do gróźb. Chce za pomocą uczucia zniszczyć obojętność stwórcy:” Widzisz to moje ognisko-uczucie...| Wbijam je w żelazne woli na ukłucie jak| nabój zburzący działo odezwij się bo| strzelą przeciw tej naturze, jeśli jej w gruz| zburzę to wstrząsnę całych państw twoich obszarów”. Chodzi tu o to, by stwórca przestał być obojętny. By dał dowody swojej miłości dla cierpiącego ludu Polaków. Bóg, tak należy odczytać intencję Konrada, jest okrutny skoro pozwala na cierpienia narodu, jest bezduszny tak jak bezduszny jest car. Ostateczne słowo wypowiada za Konrada Szatan. Konrad mimo swoich bluźnierstw nie zostanie zabrany do piekła. Podczas całej Improwizacji odzywają się głosy z lewej i z prawej strony. Głosy z lewej to odbicie bluźnierczych myśli Konrada, głosy z prawej są głosami tej części w osobowości poety, która nakazuje szacunek dla stwórcy. Głosy towarzyszące Improwizacji to odbicie wewnętrznego rozdarcia podmiotu lirycznego. To wewnętrzne rozdarcie i wiara w przemożną siłę uczucia. Samotna walka utożsamianie się z cierpiącymi milionami rezygnacja z osobistego szczęścia:” Kiedyś mnie wydarł osobiste szczęście| na własnej piersi ja skrwawiłem pięście, przeciw niemu ich nie zniosę” są typowymi cechami bohatera romantycznego. Konrada z III cz. Dziadów można porównywać do Prometeusza „Boga, który cierpiał przez miłość do ludzi”, który walczył o ich szczęście. Dochodzimy tutaj do heroizmu moralnego - samotny romantyczny bohater walczy o szczęście ogółu. Buntuje się przeciwko nie sprawiedliwym prawą rządzącym światem. Godna uwagi w tym samum dziele jest również scena związana z wizją Księdza Piotra, mająca charakter mesjanistyczny. W scenie tej ksiądz upokarza się przed Bogiem i dzięki temu może poznać przyszłość Polski i Polaków jako narodu wybranego, którego misją jest odkupienie cierpieniem grzechów całej ludzkości.

„ Pan Tadeusz” to kolejny utwór podejmujący w owych czasach problem buntu i walki, a Jacek Soplica postać niewątpliwie najważniejsza w tej epopei narodowej. Jest to bohater uosabiający cierpienie całego narodu i jego walką o wolność i niepodległość kraju. Jacek Soplica typowy szlachcic warchoła i zawadiaki. W wyniku przełomu moralnego, jaki nastąpił w nim po zabiciu Stolnika, przeistacza się w żarliwego patriotę i żołnierza. Pod przybranym nazwiskiem działa jako mnich wśród szlachty zaściankowej i chłopów, przygotowując wielki zryw narodowy na Litwie, który miałby poprzedzić nadejście wojsk Napoleona. Główny bohater Jacek Soplica to postać, która chciała wyzwolić naród od zaborców. W młodości przeżył nieszczęśliwą miłość, popełnił także zbrodnie. Chcąc odkupić swe dawne winy wyjeżdża z rodzinnych stron i przyjmuje imię Księdza Robaka. Próbuje przekonywać ludzi, że wyzwolić kraj można tylko wtedy gdy wszystkie stany zjednoczą się w walce przeciw zaborcy. Robak wie, że żadna jednostka nie jest w stanie wyzwolić narodu, nawet gdy bardzo go kocha i gotowa jest za niego cierpieć. Tylko jako matka może przynieść sukces i tylko taki bohater nie poniesie klęski.

Oprócz Mickiewicza tematykę narodowowyzwoleńczą podejmowali inni pisarze, a wśród nich Juliusz Słowacki, który wraz z Mickiewiczem otrzymali miano wieszczy narodowych. „Kordian” jest dramatem podejmującym próbę interpretacji dziejów Polski i losów Polaków. Główny bohater Kordian jest nieszczęśliwie zakochanym żołnierzem, mającym idealne wyobrażenie o świecie. Podczas swojej podróży po świecie zmienia zupełnie poglądy. Dowiaduje się, że za pieniądze można kupić w świecie wszystko: stanowiska, urzędy a nawet miłość, o której Kordian miał idealne wyobrażenie. Załamany szuka zrozumienia i otuchy w słowach papieża, do którego jedzie z garstką ziemi przesyconej krwią powstańców. Jednak papież solidaryzuje się z carem i nakazuje narodowi polskiemu uległość wobec Rosji. Po tych słowach załamuje się nawet wiara Kordiana. Szuka on jakiejś myśli, idei której mógłby się poświęcić. Uważa, że tylko wtedy jego życie nabiera sensu. Znajduje cel swego życia, jest nim walka o niepodległość Polski i wolność narodu polskiego. Kordian monologuje na szczycie Mount Blanc. Doznaje tam natłoku uczuć i żąda od Boga, podobnie jak Konrad, władzy nad ludźmi. Jednak Bóg milczy, z tego powodu Kordian postanawia samemu uwolnić Polaków od zaborców. Jego zdaniem, jedynym sposobem na to jest zabicie cara i jego rodziny. Uważa, że jeden heroiczny czyn może wyzwolić cały naród. Konrad jest przygotowany do zamachu fizycznie, lecz jest za słaby psychicznie i w ostatniej chwili zawodzi zdaniem autora cała ideologia spiskowa jest szatańskim podszeptem. W utworze jeden z lekarzy pokazuje Kordianowi człowieka obłąkanego, zamkniętego w zakładzie. Człowiek ten ma podobne wizje do Kordiana. Wydaje mu się, że może rządzić ludźmi i wyzwolić ich. Uważa, że urządziłby świat lepiej od Boga. Chce wyzwolić swój naród i nie boi się cierpieć za niego. Ponosi klęskę i jego trud okazuje się daremny. Po próbie zamachu zostaje skazany na śmierć, lecz udaje mu się jej uniknąć. Kordian ponosi klęskę, bo jest rozdarty moralnie, pozbawiony silnej woli i determinacji, ulega wyobraźni, marzeniom. Mimo, że prezentuje czystą intencję i ogromne poświęcenie. Nie może zwyciężyć, bo jako spiskowiec wchodzi w kolizję z etyką i tradycją narodową, które nakazują czcić króla, postępować honorowo. I na tym polega tragizm Kordiana.

Kolejną wybitną jednostką, która cierpi i doznaje klęski jest hrabia Henryk z „Nie-Boskiej Komedii”. W utworze ukazane jest starcie dwóch światów: arystokracji oraz obozu rewolucyjnego. Na czele obozu arystokracji stoi hrabia Henryk, na czele obozu rewolucji - Pankracy. Obóz arystokracji stanowią: ziemianie, hrabiowie, kupcy, arystokracja, szlachta, bankierzy, duchowieństwo a rewolucyjny: chłopi, rzemieślnicy, Żydzi i robotnicy. Dzieło Z. Krasińskiego jest jednym z najwybitniejszych utworów polskiego romantyzmu. Łączy ono różne tematy przedstawione w dwóch przenikających się planach: metafizycznym i realistycznym. Postacią, która spaja utwór jest 36-letni mężczyzna- hrabia Henryk. Henryk staje wobec bankructwa każdego wysiłku. Gdy pragnie odszukać dla siebie jakiegoś miejsca w świecie. Nie może znaleźć wspólnego języka ani ze „starym” ani „młodym” światem. Bohater nie walczy o sprawę ojczyzny, narodu czy ludności lecz o interesy danej klasy społecznej. Arystokracja jako forma przestarzała, musi odejść by ustąpić miejsca nowym, rodzącym się siłom społecznym. Mąż broni wartości i zasług własnej klasy. Przytacza argumenty dowodzące jej roli we wszechstronnym rozwoju kraju, dbania o bezpieczeństwo obywateli oraz słaniu na straty religii chrześcijańskiej. Stwierdza jednak fakt, że obóz klasy rządzącej, także nie przedstawia trwalszych wartości. Na arystokratach ciążą ponadto zbrodnie popełniane od wieków na niższych klasach społecznych. Broni wartości i zasług, oraz godności własnej klasy skazanej na zagładę. Urzekające jest piękno jego gestów jednego „człowieka honoru”. Wśród spotkanych feudałów występuje on jako obrońca stałego porządku. Hrabia Henryk jest oddany swojej grupie społecznej, walczył w imię honoru i wierności w klasie, która schodziła z areny politycznej. Przeciwstawnym do arystokracji jest obóz rewolucyjny. Jego przywódca Pankracy uważa, że arystokracja jest klasą przestarzałą. Powinna zejść z areny politycznej. Zarzuca jej wielowiekowe krzywdy, wyrządzone niższym stanom społecznym. Oskarża je o wszystkie zbrodnie świata. Sądzi, że jego rewolucyjny obóz powinien zająć miejsce arystokracji. Rewolucjoniści dążą do zniszczenia bogaczy i wywalczenia sobie spraw do lepszego, przede wszystkim pod względem warunków materialnych, życia. Hasłem ich staje się pragnienie „chleba, zarobku, drzewa na opał w zimie, odpoczynku w lecie”. Rewolucjoniści występują przeciw tym, którzy zabrali im radość życia i człowieczeństwo. Henryk wie, że arystokracja jest warstwą przeżytą, ale to ona tworzyła całą historię, kulturę i sztukę. Hrabia uważa, że rewolucjoniści nie mogą rządzić krajem gdyż nie mają do tego niezbędnej wiedzy. Oni chcą tylko najeść się, napić się i nic nie robić. Henryk chciałby widzieć swój naród zjednoczony i silny lecz niestety rewolucja zwycięża i hrabia jako przywódca arystokracji zostaje zabity.

Heroizm moralny zawarty jest również w dziełach S. Żeromskiego. Pisarz w swoich opowiadaniach koncentruje się zasadniczo na dwóch zagadnieniach: pierwsze ukazuje problem moralnego wyboru drogi postępowania i odpowiedzialności za swoje decyzje; ukazanej nierzadko w kontekście społeczno- obyczajowym, natomiast drugie jest zdominowane przez problematykę zrywów narodowowyzwoleńczych, a w szczególności powstania styczniowego z 1863 roku.

Opowiadanie „Doktor Piotr” przytacza problem wyboru, którego musi dokonać tytułowy bohater. Jego ojciec Dominik Cedzyna, oszukuje robotników, by zdobyć pieniądze dla uczącego się w Anglii syna. Kiedy ten po przyjeździe do kraju dowiaduje się o oszustwach ojca, rozpoczyna się konflikt postaw moralnych. Syn postanawia zwrócić robotnikom zabrane im przez ojca pieniądze. Aby je zdobyć musi wyjechać za granicę. W imię moralnej czystości decyduje się opuścić starego Cedzynę. Dominik nie rozumie motywów postępowania syna, jest to oskarżenie wymierzone przez autora w nieludzkie warunki kapitalistycznego wyzysku, który jego zdaniem, dopuszcza do okradania jednego człowieka przez drugiego. Doktor Piotr to maksymalista etyczny i człowiek zawsze wierny, za wszelką cenę wyznawanym zasadą moralnym. Celem utworu jest nie tylko potępienie nagannej moralnie postawy ojca i pięknego zachowania syna, jest również surową oceną rzeczywistości, w jakiej przychodzi żyć i pracować zwykłym ludziom.

Również cennym dziełem Żeromskiego jest opowiadanie „Rozdziobią nas kruki i wrony”. Akcja rozgrywa się pod koniec powstania styczniowego. Powstaniec Szymon Winrych wędruje z transportem broni przez galicyjskie pola. Ma pełną świadomość, że powstanie chyli się ku upadkowi ale w imię ideałów patriotycznych decyduje się na ten odważny czyn. Złapany przez oddział Moskali zostaje brutalnie przez nich zamordowany. Śmierć powstańca i jego ostatnie myśli to oskarżenie obozu arystokratów i konserwatystów. Gdy wrony i kruki zaczynają „ ucztować” na trupie Winrycha, nietrudno domyśleć się tu aluzji do stronnictwa zwolenników ugody z zaborcami. W końcu pojawia się chłop z pobliskiej wioski, rabuje trupa ze wszystkiego, co zostawili Moskale. Odczuwa zadowolenie z łupu. Nie rozpacza nad tragedią powstańca, cieszy się, że zyskał obuwie, odzież, pieniądze a następnie spuszcza go do dołu kartoflanego. W tym utworze autor porusza kilka zagadnień. Krytykuje środowiska niechętne powstaniu i ugodowe względem zaborców, podkreśla fatalne skutki nie przyciągnięcia do powstania chłopów i w końcu stara się wskazać na przyczyny tego nieszczęścia. Obojętność chłopa wobec śmierci powstańca jest wynikiem wielowiekowego ucisku najuboższych, szerzącej się wśród nich ciemnoty i zabobonów. Chłopi nie zostali uświadomieni patriotycznie, nie było programu przyciągającego ich do powstania. Prymitywizm i brak zasad moralnych wieśniaka jest tylko kolejnym oskarżeniem, jakie Żeromski wysuwa pod adresem warstw wyższych, obojętnych na los i stan świadomości narodowej chłopów. Opowiadanie pełne jest dramatycznych szczegółów związanych ze śmiercią Winrycha. Autor osiąga przez to zamierzony efekt. Wpływa na emocje czytelnika, wstrząsa nim, pobudza go do myślenia.

Natomiast w opowiadaniu „Siłaczka” Żeromski próbuje rozliczyć się z pozytywistycznym ideałem pracy u podstaw. Tytułowa „Siłaczka” to młoda nauczycielka Stanisława Bozowska, która zafascynowana szczytną misją walki z ciemnotą, panującą wśród najuboższych warstw społecznych, wyjeżdża na wieś. Stasia jest idealistką, działa w imię pięknego hasła i pięknej idei. Jej decyzja jest wynikiem wewnętrznego nakazu niesienia pomocy bliźnim. Szybko okazuje się jednak, że rzeczywistość przerasta wątłe siły dziewczyny. Jej organizm nie wytrzymuje próby. Stanisława Bozowska umiera na tyfus. Siłaczka jest wyrazem tendencji anty- pozytywistycznych, które zaczęły narastać z początkiem lat 90-tych. Tytuł noweli stał się określeniem postawy życiowej, którą cechuje idealistyczny stosunek do życia, gotowość do poświęcenia swego życia innym, porwania się na sprawy trudne, często przekraczające możliwości działającej samotnie jednostki. Stefan Żeromski, poruszający w swoich opowiadaniach problematykę moralno- społeczną, prezentuje galerię ludzi pięknych moralnie, postawionych w sytuacji wyboru: „Siłaczka”, „Doktor Piotr”. Mogą oni wybrać albo łatwe życie, albo zdecydować się w imię wyznawanych ideałów na walkę z losem. Wybierają niepewne, często przegrywają, ale pozostają czyści moralnie. Kierują się heroizmem moralnym. Opowiadania te ukazują również konsekwencje niesprawiedliwości społecznej i wyzysk jednych ludzi przez drugich. Poszkodowani są najubożsi albo najwrażliwsi, często nawet ci, którzy czynią zło, również ofiarami nieludzkich stosunków panujących na świecie.

Problematykę heroizmu moralnego Żeromski podejmuje również w powieści „Ludzie bezdomni”. Głównym bohaterem „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego jest Tomasz Judym. Urodzony w biednej rodzinie robotniczej, dzięki niezwykłemu przypadkowi zdobywa wykształcenie. Za możliwość zdobycia nauki płaci jednak wieloma upokorzeniami. Znosi wszystko, byleby zdobyć zawód lekarza. Kiedy mu się to wreszcie udaje, rozpoczyna pracę. Wbrew jego wyobrażeniom środowisko lekarskie, w którym się znajduje, składa się głównie z ludzi bardziej interesujących się pieniędzmi niż leczeniem. Leczą oni tylko bogatych. Jakiekolwiek próby zmiany trudnej sytuacji społecznej warstw najniższych, jakakolwiek myśl o przymierzeniu się do poprawy warunków bytowych i higienicznych, spotyka się z ich niechęcią. Judyma uważają za „idealistę”, trochę niebezpiecznego szaleńca. Jego pomysły nazywają wybrykami młodości. Nic dziwnego, że Tomasz odstaje od swego zawodowego środowiska - on chce zmieniać świat, ale nie w imię wydumałych ideałów, lecz w imię dobra żywych ludzi. Niewiele może zrobić, napotyka tylko niezrozumienie środowiska lekarskiego. Nie udaje mu się doprowadzić do osuszenia stawów w Cisach, stanowiących źródło epidemii, gdyż nie zgadza się miejscowe ziemiaństwo. Kiedy wyjeżdża do Zagłębia Dąbrowskiego także nie może liczyć na wsparcie. Pomimo to decyduje się na podjęcie trudnej, niemal heroicznej pracy lekarskiej wśród tych, którzy jej najbardziej potrzebują.. Rezygnuje ze wszystkiego, co mogłoby go od niej odrywać. Odrzuca nawet miłość kobiety, nauczycielki Joasi Podborskiej. Jego losy przypominają los rozdartej sosny. Według Judyma racje prywatne nie dadzą się pogodzić z publicznymi. Jego ofiara jest całkowita. Stawia go to na równi z bohaterami romantycznymi. Ich heroizm polegał na walce, której podejmowali się bez nadziei zwycięstwa. Podobnie postępuje doktor Tomasz. W warunkach istniejących nie może liczyć na poparcie innych. Jego decyzja leczenia ubogich niewiele zmieni w panujących stosunkach, najwyżej przyczyni się do poprawy higieny pracy w jakimś zakładzie i pozwoli na uratowanie życia kilkorgu ludziom. Doktor zdaje sobie z tego sprawę, nie ma złudzeń, jest realistą. Pomimo to nie rezygnuje dwa razy podjętej decyzji i w tym dopatruje się heroizmu Tomasza. W działaniach swych romantyk i pozytywista zarazem, z programu pozytywista. Doktor obraca się w środowiskach bardzo różnych, praca lekarza umożliwia mu poznanie życia ludzi bogatych i biednych. Akcja dzieje się w Paryżu, Warszawie, Cisach- majątku ziemiańskim, i w Zagłębiu Dąbrowskim. Myślę, że ma to pewne znaczenie w ukształtowaniu postaci głównego bohatera- doktora Judyma. Jego wybór działalności społecznej jest rzeczywistym wyborem- Tomasz widział, jak żyją panowie. Sam przez pewien czas żył takim życiem i odrzucił je. Postanowienie Judyma o pracy na rzecz innych, pracy nie przynoszącej korzyści materialnej, często bardzo trudnej i bez widocznych skutków, umotywowane jest także jego pochodzeniem. Judym to inteligent rekrutujący się z niższych warstw społecznych, z proletariatu. W dotychczasowej literaturze polskiej- bohater inteligencki pochodził prawie zawsze ze szlachty. Wiązało się to z określonymi warunkami historyczno- politycznymi. Postacie inteligentów spoza tej sfery pojawiały się rzadko. Żeromski, wprowadzając bohatera wywodzącego się z proletariatu, nadawał swej powieści nowy charakter, wprowadzał do niej nowy rys. Ta cecha Judyma daje się również interpretować jako krytyka współczesnych autorowi stosunków społecznych, uniemożliwiających kształcenie młodzieży z niższych warstw społecznych. Tylko przez przypadek Judym mógł pozwolić sobie na wykształcenie. Pochodzenie ciąży na Judymie jak zobowiązanie, stale pamięta skąd pochodzi.

Kolejną powieścią traktującą o heroizmie jest „Przedwiośnie” tegoż samego autora. „Przedwiośnie” składa się z trzech części, poprzedzonych rodowodem. Bohater powieści to Cezary Baryka, młody chłopak poszukujący sposobu na życie, prawdy czy idei, która by go przyciągnęła. Cezary Baryka przeżywa rewolucję w Rosji, traci matkę i spokojny dom, następnie przyjeżdża do Polski wraz z ojcem. Podróż jest koszmarna i kończy się katastrofą, wielką tragedią- śmiercią ojca. Jeszcze przed jego zgonem, Cezary chętnie słuchał opowieści ojca o tym, że w Polsce jest pięknie. Stary Baryka opowiadał synowi o „szklanych domach” pełnych wygód, o domach czystych, z komfortowymi warunkami i przydatnymi do życia urządzeniami. Polska wg. mitu Seweryna to kraj szczęśliwości, sprawiedliwości i praworządności. Wszyscy mają tam zapewnione warunki życia, wszystkim się bardzo dobrze powodzi. Marzenie Seweryna Baryki stało się marzeniem Cezarego. Bardziej ze względu na ojca przyjechał do nieznanej sobie Polski. Kiedy Seweryn zmarł, młody Baryka pozostał sam na drodze poszukiwań kraju szczęśliwości. Sam był również wtedy, gdy w gruzy padły jego marzenia, obalając bez reszty mit ojca. Stało się to w momencie, gdy Cezary Baryka przekroczył granicę radziecko- polską. Znalazł się na terenie Polski, ale przed jego oczyma nie roztoczył się widok pięknych, szklanych, jasnych domów. Żydowskie przygraniczne miasteczko było podobne do wielu innych jakie znał i widział. Było brudne, szare, tynki pokrywające domy były podrapane, dziurawe i brzydkie. Miasto wyglądało jak chore, przedstawiało widok bardzo nędzny. Cezary przestraszył się, zrozumiał, że „szklanych domów” nie ma i że był to tylko metaforyczny sposób przekazania synowi marzeń starego ojca. Dla Cezarego konfrontacja marzeń z rzeczywistością stała się tragedią. Podczas całego pobytu w Polsce spotykał się bohater z tego typu zaskoczeniami. Kolejnym było poznanie życia w nawłockim dworze u państwa Wielosławskich. Wytworność i przepych , kunsztowność, stały w Nawłoci na pierwszym miejscu, jednocześnie wszystko to było bardzo sztuczne, nienaturalne. Nawet posiłki miały w Nawłoci charakter obrzędu, obrzędu pustego, nadętego, który w sposób bolesny kontrastował z tym, z czym spotykał się Baryka na Chłodku. Na tym dworskim folwarku panowała nędza. Chłopi nie mogli pozwolić sobie na to, aby utrzymać kogokolwiek, kto nie zarabiał na swoje życie pracą własnych rąk. Do takich ludzi należeli m.in. starcy. Wstrząsający dramat tych ludzi, z którymi Cezary się spotkał, bez względu na ich stan zdrowia i porę roku. Cezary znał nie tylko nędzę życia wiejskiego, ale także życia w mieście. Przyszła inteligencja była stale głodna, moralnie (?) ubrana, często trafiały się w tym środowisku przypadki gruźlicy. Dlatego też bardzo ważne stało się dla wszystkich, aby zmienić to , co jest niedoskonałe w odzyskanej po 123 latach niewoli w Polsce. Po bolesnej konfrontacji marzeń z rzeczywistością, po szukaniu szklanych domów, o których opowiadał mu ojciec Cezary zrozumiał, że sytuacja Polski jest tragiczna. Przekonał się jak żyją ludzie w mieście, jak chłopi na wsi. Dlatego chciał udzielać się dla jej dobra, troszczył się o jej przyszłość. W celu wyboru działań prowadzących do poprawy sytuacji, Baryka zapoznał się z różnymi programami reform. Jednym z nich był program Gajowca. Gajowiec i jego zwolennicy uważali, że siła państwa zależy w pierwszym rzędzie od dobrych układów dyplomatycznych z innymi państwami. Aby pokazać, że Polska jest potęgą, trzeba stworzyć olbrzymią, dobrze uzbrojoną armię. To ona miałaby reprezentować siłę państwa. Dużą uwagę zwracał program Gajowca na kwestie finansowe. Wg. niego potęga państwa to stabilny pieniądz, dlatego też trzeba dokonać reformy złotówki, mającej niewielką wartość. W programie Gajowca była też reforma agrarna. Niestety , ta reforma miała niewielki zasięg, nie uwzględniała poprawy warunków materialnych chłopa i miała charakter raczej ekonomiczny, a nie wzięła pod uwagę spraw społecznych. Inny program , z którym spotkał się Cezary, przedstawili komuniści. Wytykali wady układów społecznych istniejących w Polsce, niesprawiedliwe podziały na klasy. Szczególne miejsce w tym programie zajmowały kwestie społeczne. Spośród nich najważniejszymi były: poprawa warunków bytowania, zajęcia się oświatą dla ludu, pomocą medyczną i poprawą warunków pracy robotników. Minęło dopiero niewiele czasu od dnia, w którym Polska odzyskała niepodległość. Był to program zbyt radykalny , jak na ówczesną sytuację w Polsce. Jeszcze nie tak dawno Polacy walczyli ze Związkiem Radzieckim w wojnie w 1920 r., w której uczestniczyli też bohaterowie powieści, Hipolit i Cezary. Cezary ponadto pamięta obraz rewolucji w Baku, ten straszny, krwawy, siejący pożogę i śmierć koszmar. On wiedział, co oznacza rewolucja i jaka jest jej cena. Widział, że ona nie doprowadziłaby Polski do szczęśliwej przyszłości, natomiast pozostawiłaby wiele nieszczęść i cierpienia. Idee, które miałaby wywalczyć, były słuszne. Biedna część społeczeństwa żyła w koszmarze ciągłej walki o zaspokojenie najprostszych, wręcz elementarnych potrzeb. Brak pieniędzy, jedzenia, opieki medycznej, dobrych warunków życia i pracy, powodowało wegetację dużej części społeczeństwa. Ale Cezary postawił pytanie o sens walki o lepsze życie za pomocą rewolucji. Bał się, że ona może zniszczyć jeszcze życie człowieka, zwłaszcza biednego, bo on nie jest do tej rewolucji przygotowany. Dwa programy reform podług których Cezary miał walczyć o świetlaną przyszłość Polski były więc niedoskonałe. Baryka znalazł się w rozterce, nie wiedział, którą z proponowanych dróg wybrać. Pozostał pomiędzy nimi dwiema, stawiając znak zapytania. Czuje się zbyt obcy, utożsamia się z kimkolwiek lub czymkolwiek(?). Obcość, samotność prześladują go od wczesnych lat młodości. Ten smutek i obcość dotykają go w stosunku do Polski, której tradycji nie rozumie. Cezary walczy ze sobą. Pociąga go pokusa urody życia reprezentowana przez szaleństwo miłosne, a jednocześnie myśli o pracy dla społeczeństwa i o potrzebie znalezienia idei, za którą warto zapłacić każdą cenę. Można by go porównać z Judymem, który wybiera między pracą dla społeczeństwa a miłością do Joasi - choćby powiedzieć, że Judym ten sens znalazł, a Cezaremu się to nie udało. Życie Cezarego Baryki to nieustanna wędrówka w poszukiwaniu idei Polski. Cezary to bohater zaangażowany w poszukiwanie celu i sensu życia. Wykreowani przez Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego i Żeromskiego bohaterowie literaccy ciągle zadziwiają bogactwem duchowym i heroizmem moralnym. Problemy dotyczące natury świata i sensu egzystencji ludzkiej poddane zostały w wielu utworach romantycznych i dziełach Żeromskiego szczegółowej analizie. Bohaterowie romantyczni i ich duchowi następcy próbują znaleźć swe miejsce w społeczeństwie. Wybierają różne drogi życiowe lecz najczęściej kroczą drogą poświęceń i wyrzeczeń w imię dobra ogółu, dobra Ojczyzny. Taka postawa wymaga heroizmu moralnego. Bohaterowie utworów Żeromskiego stanowią dopełnienie postaci romantycznych, których idee kontynuują. Ich heroizm moralny nie ginie w czasie i jest dowodem trudnych wyborów między prawem do szczęścia a obowiązkiem wobec innych.

98. Koncepcja poety i poezji.

Poeta odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu każdego narodu. Poezja Ludowa przekazywana z pokolenia na pokolenie jest największą świętością narodową, arką przymierza dla każdego narodu, łącznikiem między przeszłością a dniem dzisiejszym. W poezji znajdują swój poetycki wyraz wszystkie myśli i uczucia narodowe. Pieśń jest trwalsza od innych dóbr kulturalnych, ponieważ przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.

"Płomień rozgryzie malowane dzieje

Skarby mieczowi spustoszą złodzieje

Pieśń ujdzie cało"

Poezja towarzyszy narodowi w jego dobrych i złych chwilach. Głosi chwałę swoich bohaterów, a jeśli naród wypierany jest przez wroga ze swoich ziem, chroni się wraz z nim wśród gór i lasów, podtrzymuje na duchu, dodaje otuchy, zagrzewa do walki. Jednak poezja zastała ukazana także jako siła niszcząca, mogąca doprowadzić do upadku światopoglądu, podstawowych wartości humanistycznych.

Już w literaturze antycznej w mitach, możemy zaobserwować jaką moc osiadała sztuka. Mit o Orfeuszu i Eurydyce jest opowieścią o miłości małżeńskiej. Po śmierci Eurydyki, Orfeusz decyduje się na czyn , na który nie poważył się dotąd żaden śmiertelnik: zstępuje do Hadesu, królestwa umarłych i piękna grą na lirze oczarowuje Hadesa, który zgadza się na oddanie mu żony. W micie tym ukazana została potęga sztuki, możliwość oddziaływania na Bogów. W antyku artysta to postać, której sztuka jako należąca do sfery ducha, przekracza wszelkie bariery i granice, daje poecie nieśmiertelność, wywyższa go ponad innych. Najwybitniejszy poeta starożytny głosił zasadę "złotego środka". Opierała się ona na przekonaniu, że w życiu należy cenić rozum, sprawny umysł. Horacy głosił pochwałę indywidualizmu. Zasadę "dulce et decorum est pro patria nori", głosił w swojej poezji Tyrteusz. Jego imię stało się synonimem poezji walczącej, czy też wodzowskiej, czyli prowadzącej do walki.

W renesansie, Kochanowski wierzył, że moc poetyckiego słowa może przekształcać świat, w ten sposób głosił pochwałę indywidualizmu artysty. Kochanowski w swoich pieśniach buduje system wartości pozwalający człowiekowi znaleźć się w labiryncie życia. Wybudował gmach mądrości, który daje możliwość bezpiecznego pielgrzymowania przez życie. Człowiek może się nauczyć odpowiedniej postawy.

Takiego poetę oratora Kochanowski ukazał nam w pieśni "O spustoszeniu Podola". Mówca określa sytuację, w której znaleźli się Polacy po najeździe tatarskim. To co zaszło przyniosło Polakom wstyd i hańbę. Orator apeluje do uczuć Polaków, mówiąc że zabrano im dzieci i żony odwołuje się do honoru i ambicji wspominając o córach szlachetnych które "psom bisurmańskim łóżka ścielą", które zostały zabrane do haremów. Używa też argumentów materialnych, roztaczając wizję zniszczonych ziem podolskich. W swym apelu wybiega w przyszłość. Pyta co Polacy zrobią, gdy nawet Tatarom nie dość skutecznie się przeciwstawili. Poeta apeluje o zmobilizowanie sił, bo wojna się jeszcze nie skończyła, nie została przegrana, trzeba walczyć. Orator nawołuje do odwetu. Na końcu utworu, w podsumowaniu, mówca wyraża swoją wątpliwość w to czy jego słowa naprawdę trafią do Polaków. Wyraża przekonanie, że Polak "... i przed szkodą i po szkodzie głupi".

Inną utworem, w której Kochanowski porusza kwestię poety jest pieśń "Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony". Utwór ten jest parafrazą utworu Horacego "Do mecenasa". W obu utworach poeci stawiają tezę "Non omnis moriar", ich poezja przetrwa w pamięci potomnych. Ich sława nie zostanie naruszona przez żywioły, ani przez czas. Poeta ma naturę dwoistą, w części jest stąpającym po ziemi człowiekiem, a w części szybującym w przestworzach ptakiem. Śmierć wyzwala tą drugą stronę natury, co powoduje, że poeta nigdy nie umrze. Poeta przywiązuje wagę do nieśmiertelnej sławy, która jest wartością ocalającą przed śmiercią. Nieśmiertelna sławę zapewnia geniusz artysty. Przesz swój indywidualizm artysta jest kimś wielkim.

W romantyzmie żywiono niezwykły kult dla poezji, a poetę uważano za proroka, geniusza, prawodawcę i wysłannika Boga. Takim symbolicznym uosobieniem poezji w poemacie "Konrad Wallenrod" Adama Mickiewicza jest Wajdelota Halban. Podtrzymuje on świadomość i tożsamość narodową. Uczy miłości do ojczyzny. Halban staje się przywódcą i doradcą bohatera. Jest on także jego sumieniem. Kiedy Konrad zwleka z ostateczną realizacją śmiałych zamierzeń, przypomina mu o tym szlachetnym obowiązku, przyrzekając po śmierci bohatera rozsławić jego czyny.

Taką samą rolę jak Halban w życiu Konrada, życiu każdego innego narodu pełni poezja. Kult romantycznego poety odnajdujemy także w "Dziadach cz. III". Pojawia się tutaj nowe pojęcie poety wieszcza, geniusza, prawodawcy i proroka. W "Wielkiej Improwizacji" poeta porusza problem istnienia w narodzie wybitnej jednostki i jej stosunku do Boga. Konrad, romantyk, poeta uważa się właśnie za jednostkę wybitną, wyrastającą ponad tłum śmiertelników. Choć na wpół obłąkany, półprzytomny, ma jednak świadomość swojej wartości i niezwykłości, lecz również wynikających z tego obowiązków wobec rodaków. Bunt Konrada przeciw Bogu został wzniesiony w imię ludzkości, w imię miłości do ludzi. Konrad wyraża przekonanie że świat fikcji literackiej zrodzony w wyobraźni twórców jest nie mniej trwały os świata zjawisk realnych. Świat fikcji literackiej jest nawet doskonalszy od świata realnego, gdyż jest on wolny od zła, przemocy i niewoli.

Próbą rozliczenia się z istotą oraz funkcjonowaniem poezji w życiu człowieka jest "Nie-Boska komedia" Krasińskiego. Hrabia Henryk, główny bohater utworu, został ukazany jako arystokrata, uważający siebie za poetę geniusza. Marzy o wielkiej sławie, pragnie być wieszczem. Jest jednak tylko poetą fałszywym, nie umie odróżnić prawdy od kłamstwa i traktuje życie jako natchnienie poetyckie. Nieszczęścia, jakie powoduje przekonanie hrabiego Henryka o swojej misji poetyckiej, dowodzą negatywnego stosunku Krasińskiego do poezji romantycznej, której przede wszystkim zarzuca oderwanie od rzeczywistości i okaleczanie ludzi. Romantyczni poeci stają się ludźmi zapatrzonymi w siebie, czyli nieczułymi na nieszczęścia innych, egoistami. Krasiński krytykuje w tym utworze poezję romantyczną, która jest oderwana od rzeczywistości.

W modernistycznej koncepcji poety i poezji, odnajdujemy wiele podobieństw do poezji romantycznej, chociaż są tu także pewne różnice. W literaturze młodopolskiej nadal żywy był kult indywidualizmu w sztuce. Poeta nadal funkcjonował jako jednostka nieprzeciętna, wyrastająca ponad tłum. Modernistyczny kult sztuki pokazany jest w wierszu Kazimierza Przerwy Tetmajera "Evieva l'arte". Wiersz ren jest rozważaniami poety nad miejscem i rolą artysty w społeczeństwie. Tetmajer wyraźnie nawiązuje do młodopolskiej, lecz popularnej już w romantyzmie koncepcji wynoszenia sztuki na ołtarze i stawiania artysty ponad innymi ludźmi. Wiersz wyraża przekonanie, że chociaż sztuka nie daje pieniędzy, to jednak pozwala wyzwolić się z oków codziennej egzystencji daje możliwość zapomnienia o żądzy i głodzie. Uprawianie sztuki wyróżnia artystę z tłumu, gdyż talent jest znakiem daru Boga. Być artystą jest dla poety powodem do dumy, co uwidacznia się w traktowaniu zwykłych śmiertelników jako czegoś wyraźnie gorszego. Poeta powinien pogardzić przyziemnymi troskami, kłopotami szarego życia. Poezja jest sztuką, jest religią, jest całym życiem artysty. W życiu artysty nie liczy się żadna wartość, żadne niepowodzenie, najważniejsza jest poetycka sława.

W literaturze współczesnej rozważaniami na temat roli literatury i zadaniach poety zajmuje się Czesław Miłosz. Według poety literatura ma być świadectwem i dialogiem. Twórca często podkreśla, że "Poeta jest świadkiem", więc czuje się odpowiedzialny za słowo. Podobnie jak w Biblii i opartym na tej kulturze średniowieczu artysta wyrażał Boga, był narzędziem w Jego rękach i tak według Miłosza poeta poddany jest działaniu siły zewnętrznej i po jej naciskiem tworzy, ale nie ma pewności, że to siła dobra. Zadaniem poezji jest próba ocalenia tradycji, wartości kultury europejskiej, w świecie wydziedziczonych, ocalenie pamięci ginących bohaterski, czy też krzywdzonych przez totalitarną władze biednych ludzi.

Sztuka pojmowana była w sposób metafizyczny, niezwykły kult artysty, kapłana i proroka. Artysta został ukazany jako człowiek zaangażowany w sprawy narodu i państwa. Poezja z jednej strony to wielka radość, ale z drugiej trucizna, która potrafi zniszczyć jednostkę. Człowiek ma wybór: może się poddać, być gotowym na wszystko albo odrzucić to, zdradzić swój kraj, nie może być już synem narodu. Pieśń ludowa podtrzymuje tradycję, łącząc przeszłość z teraźniejszością. Zawiera dzieje sławnych ludzi, najpiękniejsze myśli i uczucia narodu. Pieśń to skarbnica duchowych wartości narodów. Ale może też mieć moc karzącą. Pieśń posiada w sobie siłę wyższą niż każdy inny materialny dowód narodowy, bo ona należy do sfery ducha. Poezja ma także przechowywać pamięć o wielkich czynach i wielkich bohaterach., aby powstał mściciel narodów. Poezja towarzyszy narodowi w jego złych i dobrych chwilach.

99. Literackie arkadie i apokalipsy.

Pytania dotyczące końca świata, końca ludzkiej egzystencji jak i wizje świata doskonałego, raju, który być może czeka na nas po śmierci, to rzeczy jedne z najbardziej zajmujących nie tylko człowieka współczesnego. W literaturze bardzo często spotykamy próby wyjaśnień, odpowiedzi, dyskusji na te tematy. Wielu autorów przedstawia własne koncepcje apokalipsy, powszechnej zagłady czy arkadii, raju na Ziemi. Na pewno sami również odczuwamy dreszcz emocji, strach, trwogę myśląc o śmierci, jak również marzymy o osiągnięciu szczęścia, znalezieniu się w miejscu pozbawionym problemów, zmartwień. Jest to naturalny odruch każdego człowieka i oczywistym jest chyba, skąd on się bierze. Możemy być natomiast ciekawi, jak podchodzili do tego wielcy tego świata, pisarze, artyści. Czy nasze refleksje i wnioski pokrywają się chociaż częściowo z koncepcjami innych?

Jedną z pierwszych arkadii spotykamy w „Biblii”. Biblijny raj to wspaniały ogród stworzony przez Boga dla ludzi. Miał być wyrazem bezgranicznej miłości Stwórcy do człowieka. Eden jest symbolem miejsca, w którym można czuć się szczęśliwym, żyć w zgodzie z naturą. Spotykamy w nim rośliny przeróżnych gatunków i zwierzęta przeróżnych ras. Wszystko ze sobą współgra, nie ma konfliktów. Człowiek postawiony przez Boga w tej arkadii ma panować nad wszystkim, zarządzać i pilnować, a przede wszystkim korzystać z dobroci jaką obdarzył go Bóg. Mimo tak wielkiej hojności Stwórcy, człowiek ulega ciekawości i zjada jabłko z drzewa, z którego Pan zakazał mu jeść. W wyniku tego grzechu, nazwanego później pierworodnym, zostaje on wygnany z Edenu. Raj od tej pory staje się przedmiotem marzeń i celem każdego człowieka. Niektórzy pragną zapewnić sobie miejsce w raju biblijnym, po śmierci, inni starają się urządzić dla siebie raj na Ziemi, jeszcze inni próbują dostrzec elementy arkadii w codziennym życiu.

Do tych ostatnich należał twórca epoki renesansu - Jan Kochanowski. Jego radość i zadowolenie z życia przejawia się we fraszkach, które ukazują oblicze artysty jako humanisty. Potrafił on cieszyć się codziennością, była bowiem dla niego okazją do obserwacji ludzkich słabostek. Dostrzegał te wartości, które dla każdego są istotne: miłość, spokojne i szczęśliwe życie. Kochanowski nawołuje również innych do korzystania z uroków każdej chwili. Swoją arkadię znalazł poeta w tzw. Gmachu Mądrości, czyli zespole wartości, które powalają człowiekowi poruszać się w labiryncie życia. Podstawą tych poglądów na życie jest filozofia stoicka, epikurejska w połączeniu z wiarą chrześcijańską, dlatego artysta mówi: „A milsza mi daleko niż pieniądze cnota”. Gmach Mądrości został ukazany przede wszystkim w pieśniach. Kochanowski wskazywał w nich na to, że los ludzki jest zmienny, człowiek więc nie zna swego jutra. Można się jednak nauczyć mądrości, która pozwala bezpiecznie pielgrzymować przez życie. Wzorów należy szukać w harmonii przyrody. Przyroda rządzi się prawem nieustannych przemian i następstw. Analogicznie powinien postępować człowiek. W „Pieśni świętojańskiej o Sobótce” artysta zbudował arkadyjską wizję wsi. Wspiera się ona na idealizacji pracy, która daje radość życia, a uzupełniają ją wartości moralne. To na wsi można osiągnąć spokój i zapomnieć o problemach. Jedynie tutaj można żyć uczciwie:

„Wsi spokojna, wsi wesoła”.

„Człowiek w twej pieczy uczciwie

bez wszelakiej lichwy żywie.”

Jest to utwór głoszący ideał życia ziemiańskiego. Przedstawia wieś z punktu widzenia szlachcica.

Podobne podejście do życia miał inny twórca renesansowy, Mikołaj Rej. W „Żywocie człowieka poczciwego” ukazał szlachecko - ziemiański ideał życia. Reja charakteryzowało silne przekonanie o głębokim związku człowieka z naturą. Utwór jest opisem ludzkiego życia widzianego w harmonii z naturalnym porządkiem świata. Każdemu etapowi odpowiada kolejna pora roku: od wiosny - dzieciństwa po jesień - starość. Według autora, ziemianin to człowiek żyjący zgodnie z prawami natury, bo przyroda jest arkadią, którą winno się naśladować i korzystać z niej. Jest epikurejczykiem, któremu przyjemności stołu sprawiają rokosz zmysłową. „Używaj miła duszo, masz wszystkiego dobrego dosyć”.

Z arkadią szlachecką spotykamy się również w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza. Polska ukazana jest w utworze w sposób wyidealizowany. Także tutaj ważną rolę odgrywa natura, przyroda. Życie toczy się w sposób niezmienny od wielu pokoleń. Zbiorowość szlachecka pełna oryginałów prezentuje istotne dla bytu narodowego wartości: przywiązanie do tradycji, waleczność, poczucie wspólnoty, patriotyzmu, ale nie jest też pozbawiona wad: prywata, pieniactwo, pycha, jednakże wady te są potraktowane z dobrotliwym, pełnym wyrozumiałości humorem, bo ich nosicielami są przedstawiciele czasów przemijających, ludzie ostatni w swoim rodzaju. To dzięki nim wpływ zaborców słabnie na progu Soplicowa. To oni pokazują w rozmowach i gawędach młodym pokoleniom całą mądrość przodków. To oni, twórcy domu polskiego, bastionu niezależności i wolności, kształtują narodową tożsamość i uczą dumy z niej. Rodzina jest w takim domu modelem narodowej gminy. Do owej wspólnoty przyjmowani są przybysze z zewnątrz, ale nie przedstawiciele władzy zaborczej. Patriotyczne zadania domu rodzinnego umacniają ciągłość narodową poprzez dziedzictwo materialne, ale głównie duchowe, obyczajowe, obrzędowe. Być Polakiem to znaczy także zachowywać rytuał rodzinno - narodowo - religijny.

Kolejną arkadię odnajdujemy w utworze Elizy Orzeszkowej zatytułowanym „Nad Niemnem”. Arkadię, u Orzeszkowej, człowiek tworzy sobie sam. Jest ona wytworem ciężkiej pracy i niejednokrotnie wielkiego poświęcenia. Doskonale widać to na przykładzie rodu Bohatyrowiczów. Są to przedstawiciele zaścianka, drobnej szlachta, której życie niewiele różni się od życia chłopów. Jednakże ród ten ma świadomość swoich korzeni, kultywuje rodzinne tradycje. Szczególnie pozytywnym wzorcem jest Jan Bohatyrowicz. Wychowywany przez stryja w kulcie pracy, w szacunku dla ojca i dla idei, za którą poległ, w poczuciu odpowiedzialności za losy swoje i swojej siostry. Orzeszkowa zwraca również uwagę na ogromną rolę arkadii prywatnych, na które składa się najbliższa przestrzeń, tradycja, idee. Okazuje się bowiem, że w dniach zagrożenia ojczyzny historycznej rośnie rola ojczyzny prywatnej. W powieści to co lokalne, a nawet zaściankowe jest oceniane dodatnio, a to co zewnętrzne, obce jest traktowane jak zagrożenie, naraża na utratę tożsamości narodowej i wartości moralnych. W pełni wartościowy jest tylko człowiek podejmujący swe obowiązki z dumą, potrafiący się wpisać w obyczaje rodzinne i znaleźć swe miejsce we wspólnocie. Ogromną rolę w procesie zakorzenienia odgrywa dom, który jest odpowiedzialny za oblicze moralne młodego człowieka. To rodzina powinna przekazywać tradycje , wskazywać wzorce do naśladowania, kształtować charakter. Tam gdzie struktura rodziny jest naruszona, wypaczona, młodzi ludzie mają trudności z określeniem własnej tożsamości, np. Leonia czy Zygmunt.

Wyobrażenia kraju idealnego miał również autor „Przedwiośnia” - Stefan Żeromski. Mamy tu do czynienia z dwoma koncepcjami arkadii. Pierwsza z nich to wizja szklanych domów, którą Seweryn Baryka przedstawia swojemu synowi Cezaremu podczas podróży do ojczyzny. Według Seweryna szklane domy miałyby zapewnić równość i demokrację, gdyż nie przewidywał on szklanych pałaców. Ludzie pracowaliby w fabrykach, których właścicielami mieli być sami robotnicy, co wyeliminowałoby strajki. Poza tym szklane domy są bardzo korzystne ekonomicznie, ponieważ łatwo w nich utrzymać czystość, a słońce zapewnia dostateczne ogrzewanie, co wiąże się z dodatkową oszczędnością. Niestety wizja szklanych domów okazała się nierealna, utopijna, była symbolem tęsknoty za cudem, nadzieją, że Polska zapewni spokój, porządek. Druga arkadia ukazana w „Przedwiośniu” to Nawłoć, gdzie Cezary trafia wraz Hipolitem Wielosławskim. Jest to dla bohatera spotkanie z domem, którego od dawna nie miał, z domem pełnym ciepła i przytulności, harmonii. Ulega pełnej satysfakcji zastałą sytuacją. Nawłoć to miejsce, gdzie można osiągnąć „ład serca”. Ludzie tu żyjący są dla siebie serdeczni, uczynni, poważne konflikty są tutaj niemożliwe. Istnieje pewien ustalony porządek, stabilność, pozwalające na branie z życia tego co najważniejsze. Mimo że toczy się wojna, tu ludzie potrafią się bawić, uczestniczyć w balach, polowaniach. Jednak również ta wizja kraju szczęśliwego zostaje zanegowana. Ten model życia w czasie kryzysu, „wiatru od wschodu” jest rodzajem niebezpieczeństwa, znieczulenia na współcześnie ważne problemy. Społeczność nawłocka pogrążona jest w leniwym używaniu dostatku i nieświadoma wydarzeń rewolucyjnych.

Tak artyści, pisarze ukazywali swoje wizje arkadii. Okazuje się jednak, że motyw końca świata był tematem nie mniej popularnym. Z pierwszą apokalipsą mamy do czynienia w „Biblii”. Apokalipsa to szczególny rodzaj wypowiedzi biblijnej, opisującej tajemnice czasów ostatecznych i wyjaśniającej sens dziejów. W Nowym Testamencie znajdują się wypowiedzi apokaliptyczne. Najważniejsza jest Apokalipsa św. Jana, która zamyka całość „historii świętej”. Księga zawiera wizje sądu ostatecznego. Św. Jan nie tylko przepowiada, ale też napomina, grozi, pociesza. Adresatami Apokalipsy byli chrześcijanie Azji Mniejszej, ma ona jednak wymiar ponadczasowy. Apokalipsa św. Jana jest najbardziej tajemniczą księgą Nowego Testamentu. Obfituje w symboliczne obrazy, znaki, liczby.

Wizje końca świata, powszechnej zagłady nasilają się wraz z końcem wieku. Wtedy to narasta strach i trwoga przed tym, co może nastąpić, a do czego nieuchronnie się zbliżamy. Tak było w wieku XIX, co widać w utworze Kazimierza Przerwy-Tetmajera pt. „Koniec wieku XIX”. Jest to wiersz opisujący objawy choroby wieku, świadomość pokolenia dekadentów. Anaforyczne pytania retoryczne wyrażają niemoc, bezradność człowieka, który nie wie, w jakie wartości wierzyć, jaką przybrać postawę wobec życia. Jest to pokolenie wychowane w kulcie nauki, nastawione sceptycznie wobec wielkich autorytetów i przez to pozbawione ideałów, nie wierzące w nic. Charakteryzuje je bezradność, pesymizm, bierność, apatia. Podmiot wypowiedzi odcina się w końcowych fragmentach utworu od pokolenia pogrążonego w niewierze, przez co sugeruje, że istnieją dla niego jakieś wartości pozytywne.

Wątek apokalipsy spotykamy też w utworze innego twórcy epoki Młodej Polski, Jana Kasprowicza, zatytułowanym „Dies irae”. Jest to przykład literatury katastroficznej. W hymnie ukazane są przeróżne obrazy, które możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsze z nich są przerażające, budzące odrazę wizje ostatecznej katastrofy, której towarzyszą padalce, węże, rozkładające się ciało ludzkie. Do drugiej grupy zaliczają się obrazy estetycznie dodatnie, skontrastowane z zasadniczym kataklizmem - wizerunek Chrystusa i Ewy. Główny bohater utworu, Adam, Zajmuje postawę antagonistyczną wobec Boga, występuje w imieniu cierpiącej ludzkości. Bóg jest jednak obojętny, bezwzględny, nie odpowiada na prośby i zarzuty, nie reaguje na cierpienie. Tego Boga charakteryzuje brak miłości do stworzonego przez siebie człowieka. Adam identyfikuje się z cierpiącymi, jest jednym z nich. Choć wyraża swą pokorę i lęk przed Bogiem, poddaje się Jego woli, to jednak chce ściągnąć Boga do poziomu człowieka. Oskarża Boga o to, że bezmiar grzechu i winy, w które pogrąża się człowiek, są dziełem Boga - stwórcy niedoskonałego świata i człowieka. Bóg nie jest sprawiedliwy, bo zrzuca na człowieka winy, którym sam zawinił. To człowiek jest moralnie wyższy od Boga, bo jest miłosierny i współczuje innym ludziom. Widać więc, że strach przed końcem świata, przed zagładą budzi w człowieku skłonności bluźniercze.

Inny jest katastrofizm u Stanisława Ignacego Witkiewicza. W „Szewcach” wyraża on przekonanie, że społeczeństwo zatraca zdolność do indywidualizmu, staje się jednolitą masą. Człowiek coraz bardziej wytraca człowieczeństwo, staje się maszyną. Można się przed tym uchronić poprzez religię, filozofię i sztukę. Sztuka powinna zaszokować odbiorcę , skłonić go do reakcji, aby chociaż na chwilę wydobyć z niego indywidualizm. Witkacy przedstawia w „Szewcach” świat, który jest niszczony przewrotami. Praca przestaje przynosić satysfakcję. Człowiek ulega „automatyzacji” jest kierowany, a nie decyduje sam. Atrybutem człowieczeństwa jest zdolność do przeżycia metafizycznego. Bez tej zdolności istota ludzka ewoluuje ku bytom animalnym, zostaje unicestwiona. Według Witkacego, grozi to ludziom mu współczesnym, gdyż rozwijająca się kultura egalitarna, masowa niszczy jednostki wybitne, wprowadza standaryzację. Tworzy się społeczeństwo owadów , gdzie instynkt, dyscyplina zastępują intelekt i zdolność wyboru. Autor wskazuje na upadek tradycyjnych wartości, kres cywilizacji ceniącej indywidualność. Koniec świata to rozprzęganie norm społecznych i moralnych. Narastające znużenie chaosem w konsekwencji przygotuje zgodę na cokolwiek. Powszechna staje się potrzeba szczęścia tandetnego, jakie oferuje kultura masowa, które ogłupia, odrywa od refleksji nad tajemnicą istnienia.

W wierszu „Żal” Józefa Czechowicza odnajdujemy kolejne przeczucie zbliżającej się katastrofy. Jest to utwór z tomu „Nuta człowiecza”. Pierwsza strofa o charakterze narracyjnym przedstawia bohatera u schyłku dnia i życia wędrującego ulicami małego miasta. Realistyczny obraz zmienia się w symboliczną wizję. Konkretne, jednostkowe „ja” staje się zbiorowością, albo raczej znakiem ludzkości skazanej na zagładę. Jest katem i ofiarą, umiera wielokrotnie. Bohater przeżywa wszystkie możliwe rodzaje śmierci, której rychłe nadejście prorokuje mówiąc, że będą to „żniwa huku i blasków”. Dla Czechowicza katastrofa nie jest jednak kresem ostatecznym. Kataklizm ma przynieść oczyszczenie, dać szansę na odrodzenie.

Franz Kafka ukazuje natomiast w „Procesie” absurdalność świata, która może prowadzić jedynie do śmierci, jak to miało miejsce w przypadku Józefa K. Świat przedstawiony w utworze nie naśladuje rzeczywistości, rządzi się własnymi, wewnętrznymi prawami. Niektóre elementy są wzięte z życia, ale ich układ, wzajemne relacje przywodzą na myśl senny koszmar i poetykę absurdu. I czas, i miejsce, i bohaterowie są pozbawieni konkretnego wymiaru oraz jakichkolwiek cech charakterystycznych. Józef K. Jest postacią powołaną do życia jedynie po to, by odegrać rolę oskarżonego. Podobnie inni bohaterowie kafkowskiego świata są uprzedmiotowieni, pozbawieni wolności, zdeterminowani przez obcy i wrogi im świat. Wszystko to ma służyć uogólnieniu. Każdy z nas jest Józefem K., który walczy o swoje życie, bierze udział we własnym procesie, choć jego wynik jest z góry przesądzony. Powieść tę można odczytywać na różne sposoby. Jedną z interpretacji jest potraktowanie „Procesu” jako metafory ludzkiego losu, którego istotą jest wina (grzech pierworodny). Życie to proces sądowy, a człowiek jest oskarżonym i obrońcą jednocześnie. Sąd to Bóg, od wyroku którego nie ma odwołania, a egzekucja to śmierć, do której zmierzamy od momentu narodzin. Autor zdaje się stwierdzać, że od apokalipsy nie ma ucieczki, a jedyne co możemy zrobić, to starać się dobrze do niej przygotować.

Różni autorzy wyobrażają sobie apokalipsę na różne sposoby. Czesław Miłosz dostrzega ją w obojętności innych na krzywdę otoczenia. W pochodzącym z 1943r. wierszu „Campo di Fiori” poeta zestawia dwa bardzo odległe wydarzenia: spalenie na stosie Giordana Bruna w 1600r. oraz powstanie w warszawskim getcie w 1943r. Wydarzenia te są podstawą do snucia ogólniejszych refleksji nad problemem nieczułości ludzi, którzy przechodzą obok jednostkowych tragedii jak obok spektaklu, który ich nie dotyczy. Miłosz mówi też o zapomnieniu „co rośnie”, o przemijaniu wszystkiego oraz o samotności ginących. Jedyną winą skazanych jest ich odmienność, dlatego muszą zginąć. Jest to również powodem ich samotności w chwili śmierci. Nikt nie poczuwa się do wspólnoty z nimi, nikt ich nie rozumie. Można powiedzieć, że są „po drugiej stronie”. Rzeczy ludzkie, codzienne troski są im już obojętne, a ludzie z zewnątrz nie mają takich doświadczeń jak oni. Dlatego dzieli ich mur - nie tylko dosłownie.

Innym poetą podejmującym w swojej twórczości motyw apokalipsy jest Krzysztof Kamil Baczyński. Jego utwory należą do literatury wojennej, zdeterminowanej przez cierpienie, ból, śmierć. Początkowe wiersze Baczyńskiego są przykładami katastrofizmu generacyjnego, wyrażającego pogląd, że wydarzenia są nielogiczne, brak w nich harmonii, a pokolenie autora skazane jest na zagładę. Do tej grupy należy „Miserere”. Poeta pisze słowa takie jak Kain, Abel, Akropol małymi literami, co powoduje ich uogólnienie, a także zwraca uwagę na to, że straciły one na znaczeniu. Autor patrzy na Ziemię z perspektywy kosmicznej. Ziemia przepełniona jest „kitami dymów”. Ludzie zadają pytania: czy zabijać. Kultura w takim świecie umarła. Do katastrofizmu generacyjnego zalicza się również utwór pt. „Żyjemy na dnie ciała”. Jest to obraz człowieka, który, zaszczuty jak zwierzę, ucieka w głąb siebie. Przystaje przy oknie, które dzisiaj jest symbolem nadziei, a które w wierszu stanowi zagrożenie. Za oknem czeka śmierć. Bohater przyznaje się do nieszczerości, mówi: „nie patrzmy sobie w oczy”. Jedyną nadzieją okazuje się śmierć, która może dać ciepło, zbliżyć do Boga.

Tadeusz Borowski jest również twórcą literatury wojennej. W „Opowiadaniach” przedstawia dramat więźniów niemieckich przetrzymywanych w obozach. Są oni w sposób masowy wyniszczani. Żydów pali się w krematoriach, truje gazem, rozstrzeliwuje. Mieszkańcy obozów wykorzystują nowoprzybyłe transporty skazanych do zaspokojenia własnych potrzeb. Zdobywają w ten sposób jedzenie, ubranie. Egoizm posunięty jest do ostateczności. To nadzieja na życie powoduje apatię i otępienie. Główną ideą jest ochrona własnego życia. Dla każdego więźnia inni ludzie są potencjalnym zagrożeniem. Rodzi to dwie różne postawy: całkowite podporządkowanie się systemowi lub poczucie pełnej wolności, bo śmierć jest i tak nieunikniona. Człowiek jest bezbronny, bezdomny, poddany presji zdarzeń, nie znajdujący przeciw nim oparcia w kruchej, stale narażanej na zniszczenie sferze wartości humanistycznych. W obozie Borowskiego granica między więźniem a katem ulega zatarciu. Dla obydwu świat obozowy jest rzeczywistością prawdziwą, oboje żyją w świecie zamkniętym. Proces dehumanizacji obejmuje obydwu. Niemcy u Borowskiego to zwykli ludzie, a ich zwyczajność skontrastowana jest z ogromem zbrodni, jakich się dopuszczają. Kontrast ten ukazuje banalność zła, jest to zwyczajna apokalipsa. Autor pokazuje że triada platońska nie ma prawa bytu. Wystarczą bowiem tylko odpowiednie warunki, jak wojna, aby dobro, piękno i prawda nie miały miejsca.

Czym jest arkadia? Czym jest apokalipsa? Na przykładach tych kilku lektur przedstawionych powyżej widać, że każdy człowiek ma swoją wizję krainy szczęścia i sądu ostatecznego. My również nosimy w sobie własne przemyślenia tych spraw, które tak często zajmują artystów, pisarzy. Choćby literackie wizje arkadii i apokalipsy były jak najbardziej realistyczne, każdy z nas ma własne zdanie na te tematy i własny do nich stosunek. Trudno tu spekulować, jaki stosunek byłby najlepszy, jednak wszyscy się chyba zgodzą, że powinniśmy mieć świadomość zbliżającej się apokalipsy, a mimo to, a może właśnie dlatego, dążyć do arkadii.

100. Patriotyzm.

Burzliwe dzieje naszej ojczyzny sprawiły, że walka o niepodległość stała się trwałym, powracającym tematem polskiej literatury. Nie ma epoki, która nie posiada patriotycznych wypowiedzi poetyckich, publicystycznych czy prozatorskich, nawet gdy zdarzały się w naszej historii czasy względnego spokoju i wolności-temat troski o kraj był obecny w literaturze. Natomiast gdy na skutek rozbiorów utraciliśmy niepodległość, literatura stała się ważnym orężem boju o jej odzyskanie a także o zachowanie polskości. „Nie miecz, nie tarcza bronią języka, lecz arcydzieła” -głosił „późny” poeta romantyzmu Cyprian Kamil Norwid. Tak więc, najpierw zacznę od przedstawienia czym jest poezja i jakie jest jej przesłanie. Poezja jest tą dziedziną sztuki, która w sposób niezwykle silny i bezpośredni oddziałuje na psychikę człowieka, pobudza jego wzruszenia, skłania do przemyśleń, sugeruje określone postawy społeczne, tworzy wzorce osobowe i wzorce zachowań, jednym słowem-ma wielki wpływ na ludzi.

Już od wieków starożytnych zdawano sobie sprawę z wielkiej roli poezji w życiu narodu. Poeci, jej twórcy, byli więc w przeszłości bardzo wysoko cenieni i stawiano im szczególne wymagania moralne i obywatelskie.

Od połowy XIV do połowy XV wieku królowie polscy dawali szlachcie różnorodne przywileje. Były to szczególne ulgi i prawa, które miały moc ustawy. Ukoronowaniem ich stał się przywilej „Nihil novi” nadany w 1505 roku, który określił, że nic nie można zrobić w kraju bez zgody szlachty. W rezultacie stała się ona stanem korzystającym ze szczególnych ułatwień w życiu gospodarczym. Decydowała też o wszystkich sprawach politycznych, gospodarczych i społecznych w kraju. Prowadziło to do ogromnej samowoli i zaniku wszelkich działań w obronie kraju.

Wiek XVII jest czasem narastania w Polsce anarchii politycznej. Budzi się wtedy potrzeba zwrócenia uwagi społecznej na zło dziejące się w kraju. Rodzi się wówczas poezja patriotyczna, która bierze na siebie rolę nauczycielki uczuć patriotycznych. Poeta ma uczyć miłości ojczyzny i wskazywać co dla ojczyzny jest dobre, a co złe.

I tak w swym poemacie „Wojna chocimska” Wacław Potocki opisuje bohaterstwo rycerstwa polskiego w przeszłości, dając je za przykład współczesnej szlachcie-zniewieściałej, samowolnej, u której nastąpił zanik dyscypliny, gorących uczuć patriotycznych. W czasach nasilających się wojen poeta nawoływał do powrotu do cnót rycerskich i tworzenia silnej armii zdolnej obronić kraj. Tak więc poeta, pisarz, malarz był zawsze związany z sytuacją panującą w kraju. Przez swoje dzieła starał się pobudzić w Polakach chęć walki w obronie ojczyzny.

Tak też było w dobie oświecenia kiedy to dążono do przeprowadzenia wszechstronnych reform, które zapobiegłyby klęsce utraty niepodległości.

Twórcy literatury stają wtedy w jednym szeregu z publicystami, politykami, oddają swe pióra w imię „naprawy” kraju. Ignacy Krasicki, Adam Naruszewicz, Stanisław Trembecki-pisali bajki i satyry, w których ośmieszali wady szlacheckie i wskazywali właściwe drogi postępowania.

Utwory tworzone w czasach niewoli Polski miały być orężem w walce o zachowanie tożsamości narodowej, miały zagrzewać do walki z zaborcą, zachęcać do oporu, nieść nadzieję na odzyskanie wolności. Poeta, prozaik stawał się głosicielem tych wszystkich idei, jego głosem przemawiał cały naród, wskutek niewoli pozbawiony możliwości wyrażania swych uczuć i poglądów.

Przejdę teraz do ukazania istoty poezji w dobie romantyzmu.

Koncepcja poezji romantycznej ściśle związana była z ideologią tego okresu. Poezja traktowana była jako absolut lub też jako głos wnętrza twórcy. Pisanie poezji było darem. Miała ona odzwierciedlać wielkość autora i dwoistość świata w jego materialnym i duchowym wymiarze. Poezja miała również wyrażać tajemniczość istnienia i natury, nazywać to co do tej pory było nienazwane. Ale w gruncie rzeczy miała ona pełnić funkcję społeczną. Głosiła hasła braterstwa, równości i wolności. Podejmowała tematykę narodowo-wyzwoleńczą i rewolucyjną. Nawoływała do podjęcia walki z ciemiężycielami narodów. Wpływała na poczucie świadomości narodowej.

Jednak epoka romantyczna nie stanowi tylko okresu w dziejach literatury, ale również jest okresem historycznym. O zawartości treściowej utworów doby tej epoki decydowały w dużym stopniu wydarzenia historyczne. Poeci i pisarze romantyczni żyli i tworzyli w XIX wieku. Był to czarny okres w dziejach Polski, gdyż rozdarta była ona między trzech zaborców.

Kolejne próby uwolnienia się z obcego panowania i niewoli nie dawały rezultatów. Okres ten stanowił przełom związany z przemianami wewnątrz społeczeństwa feudalnego, zarówno w Polsce jak i w Europie. Był to okres „burzy i naporu” i szeroko pojętych zrywów narodowo-wyzwoleńczych. Na tym tle zrodziły się dwie postawy młodych: aktywna, buntownicza, wykazująca chęć walki i zmiany otaczającego świata, oraz bierna, pesymistyczna, odrzucająca myśli o możliwości dokonania zmian. Stąd właśnie wywodzi się preromantyczna literatura niemiecka, która z kolei miała ogromny wpływ na rozwój literatury preromantycznej w Polsce. Były to głównie teksty o charakterze elegijnym i patriotycznym. Zaliczyć tu można „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech” Józefa Wybickiego. Utwór powstał u schyłku XVIII wieku kiedy to Polska wykreślona była z mapy Europy. Jednak dla autora tego liryka patriotycznego najważniejszy był duch narodowy, który żył zawsze. Nieważne było to czy kraj posiada swoje terytorium, ważne by żyli w nim ludzie, którzy pozostaną wiernymi patriotami i będą wierzyli w odrodzenie ojczyzny, nawet gdyby mieli ginąć za tę słuszną sprawę. „Pieśń...” miała na celu dodać wiary we własne siły i podtrzymać na duchu ciemiężony naród: „Jeszcze Polska nie umarła,| kiedy my żyjemy”. Słowa te miały nie dopuścić do uśpienia przytomności narodowej i całkowitego zniewolenia. Największą wartością w życiu człowieka jest jego wolność, dlatego też poeta przywołuje pamięć bohaterów narodowych, którzy nie zrezygnowali z niej, walczyli w imię słusznej idei autor mówi o Kościuszce, Czarneckim czy Napoleonie. Zrezygnowanie z owej przytomności równa się z całkowitym zniewoleniem i utratą niepodległości.

Bardziej rewolucyjną wymowę posiada utwór „Warszawianka” francuskiego poety, którego polską wersję stworzył Karol Sienkiewicz-historyk i poeta. Utwór ten choć napisany wiele lat później niż „Pieśń Legionów...” bo w 1831 jest również przykładem poezji tyrtejskiej tzn. pobudzającej, nawołującej do walki. Utwór stanowi swoistą odezwę do narodu, mającą na celu „zerwania” wszystkich Polaków-całej Polski, do walki: „Powstań Polsko! Krusz kajdany!| Dziś twój tryumf albo zgon”| Poeta stara się by naród bezkompromisowo podjął walkę, która musi być prowadzona wspólnymi siłami, nie bacząc na to, czy w konsekwencji będzie przegrana czy wygrana. Wierzy, że naród polski stanie do walki, dlatego kieruje ku niemu słowa otuchy i patetycznej pewności: „Hej! kto Polak na bagnety!”| „Warszawianka” jest utworem zarówno wzniosłym i patetycznym jak i optymistycznym i radosnym.

Typowe teksty o charakterze elegijnym i patriotycznym preferowały zbiorowość ludzką, która zdolna byłaby do działania jako jednolita masa. Natomiast poeci romantyczni szczególnym kultem otoczyli jednostkę, kogoś nieprzeciętnego, wybitnego. Kreowali swego bohatera na bojownika, który samotnie walczył o wolność ojczyzny. Podjęcie samotnej walki dotyka człowieka niespodziewanie lub jest jego świadomym wyborem. Przy czym należy pamiętać, Ze zawsze był to wybór dramatyczny i stawał się jedną z przyczyn tragizmu bohatera. W takiej sytuacji znalazł się tytułowy bohater dramatu Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod. Życiowa tragedia tej postaci polegała na tym, że musiał on wybrać między słuszną ideą, a niemoralnym sposobem walki o dobro ojczyzny, którą znał tylko z opowiadań starego Litwina, wajdeloty. Starzec opowiadał mu o wspaniałościach rodzinnego kraju, niezmierzonych borach, rzekach oraz wspaniałych ludziach. Jego opowieści były skarbnicą kultury narodowej, świadectwem ciągłości narodowej, kulturowej i historycznej, dlatego młody Walter Alf pragnął uciec do niej, tam żyć i walczyć z jej wrogami. Realizując swoje marzenia ucieka na Litwę i tam zakochuje się miłością czystą i szczerą. Był szczęśliwy, że poznał wreszcie ukochaną ojczyznę tak piękną jak według starego pieśniarza. Jednak jej wolność była zagrożona przez wciąż napierające wojska Krzyżackie. Bohater wiedział, że nie może pozostać bierny na taki stan rzeczy, bowiem już w opowiadaniach bezgranicznie ją ukochał. Powstanie jego życiowej idei, doprowadza do podjęcia tragicznego w skutki wyboru.

Decydując się na samotne działanie staje się jednym z rycerzy krzyżackich. Podejmuje walkę spiskową polegającą na świadomym doprowadzeniu do klęski Zakonu Krzyżackiego na czele, którego stał. Osiągając swój cel, powoduje, że miotają nim dylematy egzystencjalno-moralne.

Poświęcając wszystko co miał najdroższego dla ratowania ojczyzny. Okazał się heroicznym bohaterem, lecz działającym wbrew własnym wyobrażeniom o postawie prawdziwie etycznego rycerza.

Czy jego wybór drogi był słuszny?

Jego dekalog moralny przewidywał zarówno miłość do ojczyzny, oddanie i walkę w jej obronie ale także otwartą i uczciwą postawę honorowego, prawego rycerza.

K.W. wybierając drogę samotnego konspiranta „wydał” na siebie wyrok. Przyjęcie postawy heroicznego patrioty pociągnęło za sobą kolejną walkę, bardzo trudną, indywidualną i samotną. Była to walka z sumieniem, poczuciem odpowiedzialności i honorem rycerskim. Ta działalność doprowadziła bohatera do samobójczej śmierci. Jego przeznaczenie i wybór trudnej drogi dopełniło się Konrad zwyciężył fizycznie, poniósł jednak klęskę moralną; przegrał jako człowiek, ale zwyciężył jako bohater narodowy, którego idea i działanie wypełniało całe życie.

Wydaje mi się, bowiem, iż Mickiewicz poprzez długie męczeństwo” swego bohatera pragnął powiedzieć jak konieczne jest podejmowanie walki w obronie ojczyzny, niezależnie od taktyki. Konrad jest bohaterem, który nigdy nie zatracił świadomości narodowej, całym swym życiem ukazał, jakie znaczenie miała dla niego niepodległość ojczyzny.

Autor mówi, że niezależnie od drogi jaką wybierze człowiek, zawsze najwyższą wartością jest sprawa narodu. Tylko wtedy gdy nie zatraci on przytomności może być naprawdę wolny.

Swą obywatelską i patriotyczną postawę ukazał Mickiewicz w „Dziadach” części III .W utworze tym mówi poeta o przyczynach upadku powstania listopadowego (choć utwór nie nawiązuje bezpośrednio do tych zdarzeń), przedstawia martyrologię narodu polskiego na tle podzielonego społeczeństwa. Jedną część stanowi bowiem arystokracja oraz polscy literaci uznający władzę cara i współpracujący z nim. Druga cześć to polska młodzież bezgranicznie oddana sprawie narodowej, pragnąca walczyć o jego niepodległość. Społeczeństwo charakteryzuje autor następująco: „Nasz naród jak lawa,| Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,| Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi...”. Na tle tak ukazanego polskiego narodu ukazał Mickiewicz -Konrada-głównego bohatera utworu. Jego talent poetycki i ogromna miłość do ojczyzny, stawiają go niejako ponad współwięźniów. Korzystając z domniemanych nadprzyrodzonych zdolności uzurpował sobie prawo do reprezentowania całego narodu: „Nazywam się Milijon-bo za miliony kocham i cierpię katusze”. Nie potrafi patrzeć na cierpienie ludzi, dlatego też chce od Stwórcy władzy, siły, która pomoże mu rządzić światem i uszczęśliwić narody: „Lecz czuję w sobie, że gdybym mą wolę ścisnął, natężył (...)| Może bym sto gwiazd zgasił, a drugie sto wzniecił-| Bo jestem nieśmiertelny...”. Jako jednostka ponadprzeciętna czuje w sobie dar przepowiadania przyszłości. Jednak pozostałości charakteru poety nie pozwalają mu przebić bariery czasu. Oczekując poparcia próby jasnowidzenia wśród współwięźniów, a nie potrafiąc wyrazić pełni swych uczuć pozostaje odosobniony i wyobcowany w swoich zamierzeniach. W przypływie natchnienia zaczyna więc Wielką Improwizację. Nie licząc się z przeciętnymi słuchaczami rozpoczyna polemikę z Bogiem. Sądzi, że wyrasta ponad ludzi i jedyną satysfakcję przynieść może mu rozmowa ze Stwórcą. Pragnie władzy nad światem dusz. „Daj mi rząd dusz”- rozkazuje Bogu. Czuje się silny i chce wziąć na siebie rolę władcy świata. Uważa, że potrafi dać ludziom szczęście i wolność, a Bóg jest jedynie mądrością: „Kłamca, kto Ciebie nazwał miłością,| Ty jesteś tylko mądrością”|. Chce przejąć moc od Boga i wyzwolić swój lud z niewoli. W swoim monologu bohater staje się coraz bardziej nieugięty, bluźnierczy, podobny do Prometeusza, który ukradł bogom ogień i dał go ludziom. Jego prometejska postawa, ani nawet świadomość własnego talentu nie pozwalają mu dostąpić łask boskich i przejąć od Najwyższego władzy. Nie zdobył „rządu dusz”, mimo szczególnej indywidualności, cierpienia za ideę, miłości do ojczyzny i chęci walki o jej szczęście oraz bogatego, pełnego gorących uczuć wnętrza.

Autor poematu po niepowodzeniu Konrada nie pozostawia jednak Polski bez szansy na odzyskanie suwerenności. Patrzy na ten problem z perspektywy „Widzenia księdza Piotra”, gdzie występuje bardzo często powtarzający się w literaturze romantycznej motyw mesjanizmu. Rozwinął się on szczególnie po upadku powstania listopadowego i miał być wytłumaczeniem klęsk, niepowodzeń i cierpień poniesionych przez Polaków. Uważano, iż są one konieczne do późniejszego uzyskania niepodległości, a Polska niczym Chrystus ma cierpieć, by w rezultacie wyzwolić wszystkie potrzebujące tego narody.

Utwór ten odzwierciedla zaangażowanie Mickiewicza w sprawy ojczyzny, ukazując go jako gorącego patriotę, dla którego wolność kraju jest sprawą nadrzędną. Dramat stanowi jednak krytykę samotnej działalności jednostki, której czyny z góry skazane były na przegraną. Ukazuje słabość i niemoc człowieka odosobnionego w tak ważnym przedsięwzięciu. Zdaniem Mickiewicza walka powinna odbyć się na zasadzie współdziałania „masy” dlatego samotną walkę bohatera dążącą do uzdrowienia ojczyzny, przyrównuje do niepowodzenia i klęski powstania listopadowego. Poeta nie tracąc świadomości narodowej, ukazuje błędy w postępowaniu społeczeństwa mającego różne spojrzenie na sprawy kraju, dalej troszcząc się o jego dobro.

O zgubnym znaczeniu samotnej walki mówi także Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”. Utwór ten jest epopeją narodową zawierającą w swej treści wszystko co polskie i zrozumiałe tylko dla Polaków. Ukazuje ona losy agitatora polskiego-Jacka Soplicy, który organizuje powstanie zbrojne angażując w nie całe społeczeństwo polskie. Bohater jest wielkim patriotą bez reszty oddanym sprawie ojczyzny. Powstanie to ma jednoczyć wszystkie warstwy społeczne, a jego wybuch przewidziany jest na moment wkroczenia do kraju wojsk napoleońskich. Bohater chodzi od karczmy do karczmy, agitując lud i szlachtę, zachęcając do wzięcia udziału w walce o wolność ojczyzny. Widzimy więc nową koncepcję działań-ma to być wspólne wystąpienie wszystkich warstw społecznych. Przez swoją konspiracyjną działalność Jacek Soplica jako ksiądz Robak okrzyknięty zostaje bohaterem narodowym, a grzechy młodości zostają mu „odpuszczone”. Istnieje wyraźna analogia między postacią Jacka Soplicy, a samym autorem epopei. Obydwu charakteryzuje pełna oddania miłość do „kraju lat dziecinnych”. Nie tracą oni przytomności, ani świadomości narodowej ale stanowią oparcie duchowe dla „uśpionego” i zniewolonego narodu.

Krytykę takiego postępowania szlachty, które doprowadziło do klęski powstania wyraża także inny romantyczny poeta-Juliusz Słowacki w utworze „Kordian”. Już w „Przygotowaniu” mówi o przywódcach powstania: Chłopickim, Lelewelu czy też Krukowieckim, których cechował konserwatyzm, niepodejmowanie konkretnych działań, bierność. Mówi także Słowacki o działaniu szlachty, bez wsparcia ze strony innych warstw społecznych.

Głównego bohatera utworu -Kordiana-poznajemy jako piętnastoletniego poetę poszukującego sensu i celu życia. Przerażony rzeczywistością, jaką miał okazję poznać podróżując po świecie, wygłasza monolog na Mont Blanc. Tam też wypowiada słowa: „Jam jest posąg człowieka na posągu świata”, decydując się na podjęcie walki w obronie ojczyzny. Po powrocie do kraju przystępuje do koronacyjnego spisku podchorążych, wysuwając propozycję zabicia cara jako najbardziej słuszną decyzję, jako czyn polityczny, prowadzący do odzyskania wolności kraju. Prezes spisku i inni jego uczestnicy odrzucają jednak plan Kordiana. Wtedy postanawia on sam ponieść ofiarę, decyduje się sam dokonać morderstwa. Tłumaczy to ogromną miłością do narodu. Kiedy jednak idzie do komnaty władcy stacza się w jego wnętrzu walka między imaginacją a sercem, strachem i rozumem: „Puszczajcie mię! puszczajcie! jam carów morderca;|

Idę zabijać... ktoś mię za włos trzyma”.| Upiera się jednak przy swej decyzji „Pójdę mimo diabłów głosy,| Abym się we krwi ochłodził...| Jaka barwa carskiej krwi?...”|. Okazuje się, że jest mimo wszystko zbyt słaby wewnętrznie. Ponosi klęskę padając przed komnatą cara... Osamotniony nie zrealizował swojego zamierzonego celu. Był słaby psychicznie, pokonała go własna pewność i poetycka wyobraźnia. Po druzgocącej klęsce w walce ze strachem i imaginacją trafił do szpitala dla obłąkanych. Tam też postać diabła jako doktora na przykładzie dwóch wariatów próbowała ukazać bezsensowność samotnej walki, uzmysłowić Kordianowi, iż jego idea była jedynie utopią: „A cóż ty wiesz, że nie jesteś jak ci obłąkani?| Ty chciałeś zabić widmo, poświęcić się za nic...”|. Jednak Kordian uważał swą decyzję za słuszną-godną człowieka: „Łżesz podły! Każdy człowiek, który poświęca się za wolność| Jest człowiekiem, nowym Boga tworem ”|. Twierdził, że nawet jeżeli nie odniósł zwycięstwa jako takiego, zwyciężył jako patriota, obywatel, gdyż nie zatracił świadomości narodowej, poświęcił się dla ojczyzny.

Słowacki w swym utworze uważa, krytykuje to, że Kordian nie posiadał konkretnego programu politycznego, krytykuje także naiwność spiskowców, którzy uważali, że samo zabicie cara doprowadzi do wyzwolenia kraju. Nie pozytywnie wyraził się poeta także o przywódcach powstania, o ich konserwatyzmie i bierności. Wszystko to uważał Słowacki za główne przyczyny upadku powstania listopadowego.

Ukazując błędy społeczeństwa podejmuje Słowacki także w „Kordianie” polemikę z Mickiewiczem. Sprzeciwia się jego mesjanistycznej wizji Polski, uważając, że tylko poderwanie do walki całego narodu przyniesie oczekiwane skutki. Zarzuca Mickiewiczowi usypianie narodu, które jest wynikiem utwierdzenia się autora „Dziadów” w przekonaniu, że „Polska jest Chrystusem narodów”. Tak więc i Słowacki wykazuje ogromne zaangażowanie w sprawy tak wówczas istotne. Nie zatraca świadomości narodowego istnienia i nawołuje do walki. O tych właśnie problemach mówi poeta także w wierszu „Grób Agamemnona”. Wypowiada się na temat upadku powstania listopadowego ukazując na zasadzie kontrastu działanie społeczeństwa polskiego oraz walkę Spartan pod Termopilami, które na zawsze pozostały symbolem męstwa, zwycięstwa i bezgranicznego poświęcenia się za sprawę ojczyzny. Właśnie tam setki lat temu Spartanie dzielnie bronili swego kraju, umierając za naród. Polacy niestety nie wykazali się taką godnością w powstaniu listopadowym. Mówi poeta, iż nie odważy się zatrzymać swego konia pod Termopilami: „Na Termopilach ja się nie odważę| Osadzić konia w wędrownym szlaku;| Bo tam być muszą tak patrzące twarze,| Że serce skruszy wstyd-w każdym Polaku.”|. Jedynym miejscem godnym odwiedzin Polaków jest, według Słowackiego, Cheronea, gdzie Grecy ponieśli totalną klęskę, uciekając z pola bitwy. Jako główną przyczynę klęski Polaków w powstaniu przedstawia Słowacki działanie szlachty bez udziału ludu. Porównuje je do zabójczego działania koszuli Dejaniry. Mówi, iż szlachta-„czerep rubaszny” -doprowadziła do zguby kraju i utraty niepodległości. Mimo tak pesymistycznej wymowy wiersza zawarł w nim autor pierwiastek optymistyczny. Nawołuje do walki wspólnymi słowami: „Niech ku północy z cichej się mogiły| Podniesie naród i ludy przelęknie”| aby doprowadzić do oswobodzenia kraju.

Literatura romantyczna wykreowała więc bohaterów, którzy bezgranicznie poświęcali się za sprawy ojczyzny. Twórczość ta jest wyrazem ogromnego zaangażowania poetów w sprawy narodowe, która pozwoli do końca zachować „obecność” -nie pozwoli utracić niepodległości. Autorzy ci ukazują błędy społeczeństwa i zachęcają do walki, podtrzymując naród na duchu. Ich działanie oraz to, co prezentują zgodne jest ze słowami romantycznego poety-Norwida, że „naród tracąc przytomność, traci obecność”. Czy słowa te dotyczyły jednak tylko romantyzmu? Czy tylko w tym okresie nawoływano naród do walki i dążono do tego, by naród nie zatracił wiary, by realizował idee dotyczące odzyskania niepodległości? Z pewnością nie. A jak do spraw ojczyzny ustosunkowała się następna epoka-pozytywizm?

Jednym z twórców pozytywizmu jest Adam Asnyk. W sonecie: „Póki w narodzie myśl swobody żyje...” nawiązuje jednak do idei romantycznych. Snuje rozważania dotyczące niewoli narodu polskiego, zastanawiając się, kiedy naprawdę zostaje on zniewolony. Poeta, podobnie jak Byron i twórcy polskiego romantyzmu uważa, że naród znajduje się w niewoli dopiero wtedy, gdy zabraknie idei walki, gdy sam zgodzi się na niewolę, gdy podda się myśli o przegraniu. Klęska następuje wraz z „samobójstwem ducha”. Mówi autor o narodzie: „Zginąć on może z własnej tylko ręki,| Gdy nim owładnie rozpacz senna, głucha”. Kraj zatem znajduje się pod panowaniem innego narodu dopiero wówczas, gdy straci świadomość narodową.

Młode pokolenie-pokolenie pozytywistów-choć próbowało dojść do tego samego celu, jakim było wyswobodzenie kraju spod jarzma niewoli, przyjęło zupełnie inną taktykę walki. Ludzie ci odrzucili mickiewiczowski mesjanizm, czy wallenrodyzm, nie zgadzali się z poglądami Słowackiego, który uważał Polskę za Winkelrieda narodów. Odrzucili walkę na drodze „lisa” albo „lwa”. Wyszukano nowe sposoby-drogi, dzięki którym chciano osiągnąć niepodległość i wolność. Okazało się bowiem, że podjęcie czynnej walki z wrogiem jest niemożliwe, a naród niewątpliwie znosił już dostatecznie wiele cierpień. Wysunięto więc propozycję zmiany sytuacji w kraju przez pracę. Pozytywiści polscy przedstawili hasła tzw.: „pracy organicznej”- całkowitej przebudowy i odnowy wszystkich dziedzin gospodarki i kultury oraz „pracy u podstaw” tj. przebudowy, zmiany sytuacji w polskim społeczeństwie, zaczynając od podstaw, czyli od najniższych warstw społecznych.

W powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem” praca jest podstawą ładu moralnego, jest miernikiem wartości człowieka. Jest formą utrzymania świadomości narodowej, stanowi wartość nadrzędną, łączącą się bezpośrednio z patriotyzmem. Bohaterką, której życiu właśnie praca nadała sens i treść jest niewątpliwie Justyna Orzelska. To spotkanie z Janem Bohatyrowiczem, wizyty w zaścianku, zetknięcie z pracą na roli przyniosło szczęście i zmieniło życie bohaterki-do tej pory nudne, bez ideałów i wartości. Justyna realizuje więc podstawowe założenia pozytywizmu, poświęcając się pracy i ojczyźnie zarazem.

Jako innych pozytywnych bohaterów ukazuje Orzeszkowa mieszkańców zaścianka-zubożałą, zdeklasowaną szlachtę, niemal chłopów. Są to ludzie, dla których praca na roli jest największą wartością. Są to ludzie prości, uczciwi, ich obyczaje przechowują tradycje, na które zabrakło miejsca w życiu wyższych warstw społecznych. Ukazując małżeństwo Justyny Orzelskiej z Janem Bohatyrowiczem opowiada się Eliza Orzeszkowa za propagowaniem właśnie pracy organicznej. Twierdzi, że walka o swój kraj nie musi być jedynie wystąpieniem z bronią w ręku, gdyż zachowanie świadomości narodowej może odbywać się właśnie poprzez wspólną pracę, siłami wszystkich ludzi, bez względu na przynależność klasową

Tak więc jako anty-wzory potraktowała Orzeszkowa tych bohaterów, którzy nie chcieli włączyć się do wspólnej pracy na rzecz ojczyzny. Na przykładzie Marty, która nie jest jednak postawą negatywną, ukazała jak wpłynąć mogą na życie człowieka uprzedzenia klasowe, i związana z nimi obawa mezaliansu. Marta mimo miłości, którą żywiła do człowieka wywodzącego się z ludu, nie zdecydowała się wyjść za niego za mąż, bała się także ciężkiej pracy na wsi. Decyzji swej żałowała przez całe życie, które poświęciła jednak pracy w domu Benedykta Korczyńskiego.

Eliza Orzeszkowa nawoływała zatem w swej powieści do realizacji haseł pozytywistycznych, uważając pracę i patriotyzm za najwyższe wartości w życiu człowieka, wartości, które nie dopuszczą do utraty narodowej przytomności i doprowadzą do rozwoju państwa.

Innym twórcą epoki pozytywizmu, opowiadającym się za przebudową, zmianą struktury społeczeństwa na drodze urzeczywistnienia haseł „pracy organicznej” i „pracy u podstaw” był Bolesław Prus. Wyraża to w powieści „Lalka”, w której na tle rozkładu społeczeństwa polskiego ukazuje losy targanego między dwoma racjami kupca-Stanisława Wokulskiego. Choć osobowość jego ukształtowana została w romantyzmie, jest on człowiekiem działającym w dobie pozytywizmu. Jednak kolidujące ze sobą cechy romantyczne i pozytywistyczne doprowadzają do klęski bohatera. Jako pozytywistę widzimy Wokulskiego pracującego w winiarni u Hopfera, pobierającego nauki w Szkole Przygotowawczej, później w Szkole Głównej. Przebywając na Syberii rozpoczyna on pracę naukową, którą zamierza kontynuować po powrocie do kraju. Zaniechał tego jednak poświęcając się pracy w handlu. W rozwój sklepu włożył dużo pracy, a pozostawiony po żonie majątek w szybkim tempie powiększył dziesięciokrotnie. Bohater zakłada także spółkę nakierowaną na handel ze wschodem. W realizacji idei pozytywistycznych przeszkodziła Wokulskiemu miłość, którą żywił do panny Izabeli Łęckiej-kobiety wywodzącej się z arystokracji.

Odrzuca ona uczucie Wokulskiego, człowieka wywodzącego się z niższej warstwy społecznej. Tutaj odnajdujemy w Wokulskim romantyka-stawiającego wszystko na jedną kartę, aby wejść do środowiska arystokracji, by być bliżej ukochanej kobiety. Płytka pozbawiona ideałów panna Łęcka nie tylko nie potrafi odwzajemnić uczuć Wokulskiego, ale nie potrafi przestać igrać z jego uczuciami. Doprowadza to w rezultacie do próby samobójstwa. Starając przypodobać się Izabeli, zaniechał pracy w handlu, zaczął bywać w warszawskich salonach, uczyć się „modnego” języka, brał udział w akcjach filantropijnych. Osamotniony-nie zostaje przyjęty do grona arystokracji, a wśród kupców, uważany za dziwaka i szaleńca-nie może znaleźć już poparcia. Ponosi więc całkowitą klęskę, i jako pozytywista, i jako romantyk.

Walka o zachowanie polskości prowadzona we wszystkich trzech zaborach była bardzo ciężka, ryzykowna, ale skuteczna. Gdy w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, naród polski okazał się taki, jakby nie pozostawał przez 123 lata w niewoli. Przez lata te, mimo że minęły dwa pokolenia, Polacy tworzyli własną, narodową kulturę, zachowali język, religię, tradycję, obyczaje, stroje, pieśni, obrzędy. Także nie byli w stanie zaborcy przeszkodzić w powstawaniu wspaniałych, patriotycznych dzieł literackich. Na ten narodowy sukces złożyła się praca i patriotyczna postawa setek nauczycieli polskich, księży, działaczy oświatowych i różnych nielegalnie działających organizacji patriotycznych. Niemały udział miała w tym także polska literatura. Polscy pisarze i poeci, zarówno ci, którzy pozostawali w kraju, jak i ci, których losy wygnały na emigrację, poświęcili swe pióra i talenty walce o wyzwolenie narodowe Polski.

101. Literatura staropolska.

Literatura staropolska to czas od początku naszej twórczości , od Średniowiecza po Oświecenie. Przez te wszystkie epoki przewijają się motyw naprawy Rzeczpospolitej w piśmiennictwie politycznym i literaturze pięknej. Spór, konflikt między kulturą pogańską i duchem chrześcijańskim wypełnia całą literaturę wczesnochrześcijańską, potem literaturę Średniowiecza. Okres między V a X stuleciem jest okresem zamętu i etapem przejściowym, z którego wyłoni się dopiero u schyłku X wielu właściwe Średniowiecze. Dawni badacze traktowali Średniowiecze jako okres mroczny, popularne stało się określenie „długa noc średniowiecza”. Trudno dziś ocenić dorobek literacki polskiego Średniowiecza, możemy bowiem tej oceny dokonać na podstawie zachowanych tekstów. Z pierwszego okresu mamy tych tekstów niewiele parę łacińskich kronik i żywotów świętych oraz nieliczne utwory w języku narodowym. Z bardziej ożywioną działalnością pisarską spotykamy się dopiero w XV stuleciu. Powstaje piśmiennictwo znacznie obfitsze, o bardziej różnorodnej treści i formie. Szczególnie ważne osiągnięcia odnotowujemy w dziedzinie myśli polityczno-społecznej. W poezji dominuje tematyka religijna, ale coraz częściej dochodzi do głosu zwykłe ludzkie uczucie i pochwała radości życia. Zmierzch polskiego Średniowiecza jest zapowiedzią renesansowego świtu. W dziejach narodu społeczeństwa i państwa polskiego wiek XVI określany jest mianem Złotego Wieku. Złoty wiek kultury i piśmiennictwa był także złotym wiekiem gospodarki. W okresie Odrodzenia toczyła się polityczna walka o reformy państwa, toczyła się nie tylko na sejmach, ale wyszła poza szeregi poselskie i objęła szeroki krąg społeczeństwa. Zarysowały się dwa obozy zwolenników i przeciwników programu egzekucji. Do ich dyspozycji stanęło ówczesne piśmiennictwo. Powstawały broszury i traktaty, satyry i dowcipne wiersze. Jedne tłumaczyły i przekonywały, drugie- kompromitowały i ośmieszały przeciwników. W tej powodzi pism i pisemek tak bardzo różnych, zarówno pod względem ideowym , jak literackim znaleźć można pisma mądre, głębokie, podyktowane serdeczną troską o losy ojczyzny i jej obywateli. Następujący po Renesansie okres literacki w dziejach Europy nazwano Barokiem. Trudno ustalić dokładną datę rozgraniczającą obie epoki, przejście bowiem od jednej do drugiej następowało stopniowo i ewolucyjnie, poczynając od końcowych dziesięcioleci wieku XVI a po początek XVIIw. Schyłek więc jednej epoki i narodziny drugiej zazębiły się wzajemnie, a procesy przemian dokonywały się w atmosferze kryzysu ideałów renesansowych i niepokojów nurtujących jednostki oraz społeczeństwo. Wiek XVII w Polsce to pasmo wojen z Moskwą, Szwecją i Turcją oraz ich sojusznikami. Wieloletnie wojny wyczerpały polskie siły obronne, przetrzebiły ludność i wyniszczyły kraj. W Polsce objętej kontrreformacją, ponownie zaznaczyła się potęga kościoła. Z tego też względu niemałą rolę w kształtowaniu światopoglądu odegrał zakon Jezuitów. Szeroko rozwinięta sieć szkół zakonnych spowodowała wzrost liczby osób wykształconych, ale jednocześnie obniżył się poziom tego wykształcenia. Wszelkie przejawy wolnej myśli, poglądy heretyckie i antykościelne podlegały surowej cenzurze. Niepożądane książki umieszczano na indeksie. Wynikiem takiej polityki kościoła było obniżenie ogólnego poziomu literatury, w której pojawiać się zaczęły płytkie utwory o charakterze dewocyjnym i panegiryki. Wiek XVIII stanowi nową epokę w dziejach kultury europejskiej, nazwaną w drugiej jego połowie przez filozofów niemieckich - Oświeceniem. Nazwa związana była z postawą ludzi, którzy wierzyli w rozum jako naturalne światło torujące drogi poznaniu ludzkiemu. Literatura Oświecenia rozwija się w warunkach przełomu umysłowego, który doprowadził do zasadniczych i trwałych przeobrażeń świadomości zbiorowej Polaków. W trudnej walce z opozycją wewnątrz kraju i interwencją sił obcych został przezwyciężony konserwatyzm szlachecki. Rzeczpospolita nie tracąc swej tożsamości historycznej i kulturalnej, stała się krajem otwartym dla nowatorskiej myśli wieku filozoficznego. W literaturze polskiego Oświecenia dominuje myśl społeczna i pedagogiczna, wsparta praktycznymi propozycjami , a często też konkretnym działaniem. Nie spotykany gdzie indziej w takim nasileniu duch reformy, dał Polsce najnowocześniejszy w ówczesnej Europie system oświatowy. W okresie Oświecenia literatura Polska odnowiła związki z prądami europejskimi i rozwinęła typowe dla epoki gatunki literackie. Prądy literackie polskiego Oświecenia - klasycyzm., sentymentalizm, rokoko - nawiązywały do najważniejszych zjawisk kultury ogólnoeuropejskiej, miały jednak elementy wybitnie polskie i własną dynamikę rozwoju. Literatura Oświecenia udoskonaliła polski język poetycki i stworzyła styl nowoczesnej powieści, rozwinęła sposoby zwracania się do ogółu społeczeństwa i kształtowania opinii publicznej. W fazie rozkwitu zdobyła stosunkowo szeroki krąg odbiorców, co stało się trwałym osiągnięciem kultury polskiej. Literatura staropolska, realizująca cele dydaktyczne, miała do spełnienia dwa zadania : kształtowanie postaw obywatelskich i piętnowanie wad. Postulaty ruchu naprawy Rzeczpospolitej znajdują swoje odzwierciedlenie zarówno w publicystyce jak i literaturze pięknej owego czasu.

Dowodem takiego stanu rzeczy jest dorobek literacki ojca literatury polskiej - Mikołaja Reja, przede wszystkim zaś jego krótka rozprawa między trzema osobami Panem, Wójtem, a Plebanem. Jest to rozdzielony na głosy , wierszowany dyskurs publicystyczny o niedomaganiach Rzeczpospolitej, nawiązujący do tematyki ówczesnych sporów i dyskusji politycznych. W „Krótkiej rozprawie” wszyscy rozmówcy oskarżają instytucje ówczesnej Rzeczpospolitej. Sejmy nie podejmują koniecznych uchwał, bo posłowie „z pustą głową” dbają tylko o swoje interesy. Urzędnicy dopuszczają się nadużyć, a sędziowie zbytnią wagę przywiązują do „pamiętnego” ,więc trudno doczekać się sprawiedliwości. Przestarzały system obrony nie zapewnia państwu bezpieczeństwa. Gdy dyskutanci rozchodzą się do domów, zjawia się sama upersonifikowana Ojczyzna, która narzeka , że wszyscy „widzą, iż złe, cóż gdy nic nie dbają” , a zwłaszcza przełożeni troszczą się o swoje interesy, lekceważąc dobro państwa. Do nich zwraca się też autor „Odprawy posłów greckich” - Jan Kochanowski w drugiej pieśni Chóru „Wy , którzy pospolitą rzeczą władacie.., wzywając do dbania nie tak o własne sprawy, co o powierzone im interesy ogółu. Twórczość pisarzy omawianego okresu przepojona była ideałami służby narodowej.

Najpiękniej ów program formułował w swych pieśniach Jan Kochanowski, pewien, że ”(...) jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą ojczyźnie”. Poprawa zagrożonej nierządem i prywatą Rzeczpospolitej była w rozumieniu twórcy fraszek i jemu współczesnych sprawą najważniejszą , bowiem od niej zależały przyszłe losy państwa i jego obywateli. Piśmiennictwo politycznie i społecznie zaangażowane dostrzegało bolączki ustrojowe oraz nieobywatelskie zachowania rodaków.

Wszystkie „choroby” kraju omawia w „ Kazaniach sejmowych”. Piotr Skarga. Adresując je do członków senatu, wybitny Jezuita wytyka grzechy i wady obywatelskie, niezgodę i waśni religijne. Namiętnie apeluje o wzmocnienie władzy królewskiej, roztaczając przed czytelnikami stylizowane w duchu biblijnym obrazy przyszłej zguby i zatraty państwa, jeśli wezwania do poprawy nie odniosą skutku (topos tonącego statku).

Równie słynnym poetą doby Odrodzenia jest Andrzej Frycz Modrzewski., który w traktacie „O poprawie Rzeczypospolitej” dokonał wnikliwej analizy ustroju ówczesnej Polski i przedstawił wszechstronny program jego przebudowy. Domagał się równości obywateli wobec prawa , monarchii o scentralizowanej , ale podporządkowanej prawu władzy królewskiej, sprawiedliwych sądów. Postulował laicyzację wychowania , podniesienie stanu oświaty, wysoko stawiał wartość nauki. Głosił, iż celem państwa jest zapewnienie obywatelom spokojnego i szczęśliwego życia, a pod nazwą obywateli należy rozumieć wszystkich , którzy mieszkają razem w tej Rzeczypospolitej i są jakby jej członkami. Sytuacja w kraju nie uległa znaczniejszym poprawą. W epoce Baroku ponawiano próby „naprawy Rzeczypospolitej”, próby przeprowadzenia bardziej lub mniej zasadniczych reform mających na celu wzmocnienie władzy królewskiej i uratowanie rozkładającego się coraz bardziej od wewnątrz aparatu państwowego.

Jednym z bardziej znanych pisarzy barokowych był Wacław Potocki. Pozostawił po sobie dużą liczbę utworów, które związane były z ówczesnym życiem społecznym i politycznym Polaków. Poruszał w nich problemy, z jakimi borykała się siedemnastowieczna Rzeczpospolita, krytykował panujące w niej stosunki i wytykał wady społeczeństwa. Poprzez twórczość pragnął wyrazić swój niepokój i obawę o losy ojczyzny, chciał nauczać i wychowywać. W wierszu ''Nierządem Polska stoi'' autor podkreśla nierząd i bałagan, jaki panuje w kraju. Krytycznie odnosi się do ciągłych zmian w prawie, które porównuje do kalendarzy użytecznych tylko przez rok. W „Pospolitym ruszeniu” natomiast autor ukazuje pogrążoną w pijackim śnie szlachtę, która nie chce stanąć do obrony, gdy wróg planuje napad. Krytykuje pospolite ruszenie , które nie spełnia swoich podstawowych zadań. Szlachta zachowuje się egoistycznie, mając na względzie tylko swoje prywatne dobro.

W dobie Oświecenia królowała literatura dydaktyczna. Podstawowymi gatunkami literatury dydaktycznej są bajki i satyry. Mistrzem w tych dwóch gatunkach był Ignacy Krasicki. Poeta drwił z wad szlachty. W „Żonie modnej” ośmieszył bezmyślne naśladowanie wzorów francuskich. Piętnuje w niej Krasicki głupotę polskich kobiet. Owa „żona modna” jest osobą próżną, wzorującą się wyłącznie na stylu zachodnim, kapryśną i rozrzutną. Satyryk w sposób dowcipny ośmiesza jej upodobania , które nie idą w parze z mądrością. Jednym z najbardziej znanych utworów Krasickiego jest satyra „'Do króla”'. Poeta ośmiesza w niej sarmatów - tradycjonalistów. Autor posłużył się bolesną ironią, którą widzimy w pozornej zgodzie poety ze szlachtą konserwatywną. Pisarz atakuje bezpośrednie zarzuty szlachty wobec króla poprzez ironiczne go potraktowanie. W zaletach Stanisława Augusta szlachta widziała wady, czym podważała autorytet władzy. Z największą wadą społeczną , aktualną do dnia dzisiejszego, walczył biskup warmiński w satyrze „Pijaństwo”. Jest ona utworem gorzkim i bolesnym. Poeta przedstawił w niej nie tylko znakomitą historię pijacką, ale stworzył studium portretowe nałogowego pijaka. Satyra ma wspaniałe zakończenie, narrator nie szczędzi wyrzutów pijakom, wygłasza mowę na cześć trzeźwości, zaś na pytanie , gdzie idzie, odpowiada „Napiję się wódki”. Prawdziwym zbiorem wad ludzkich są „Bajki”. To właśnie one przyniosły sławę Ignacemu Krasickiemu. Wyrażają filozofię życiową poety. Można je rozpatrywać jako bolesną satyrę na społeczeństwo. Pod alegoryczną postacią zwierząt kryje się wiat ludzki oraz ujawniają się ich wzajemne stosunki. Bajki wyrażają pogląd poety na świat, na istotę natury ludzkiej, na stosunki między ludźmi. Demaskują zło świata, zło i obłudę ludzką, pychę i próżność, brak sprawiedliwości.

Losy Rzeczpospolitej nie są obojętne również J.U.Niemcewiczowi. Największą sławę przyniosła mu komedia „Powrót posła”. Uznano ją za pierwszą polska komedię polityczną. Działaczy stronnictwa patriotycznego reprezentują w utworze - Podkomorzy i jego syn Walery, poseł na sejm, zaś obrońców starego porządku - Starosta Gadulski, jego żona i Szarmancki. By zdemaskować konserwatystów autor posłużył się kpiną i ironią. Zadowolony z siebie Starosta Gadulski niemal z dumą chwali się swoim nieuctwem i ciasnotą poglądów. „To, co przedtem bywało”' budzi jego szczery entuzjazm, broni zaciekle liberum veto, z czułością wspomina czasy saskie, kiedy „człek jadł, pił, nic nie robił i suto miał w kieszeni”, obrady sejmu uważa za zbyteczne i niepotrzebne. Podkomorzy Szarmancki to również przykład kosmopolity, który odwiedzając kraje europejskie, nie nabywa praktycznej wiedzy. Polska jest mu zupełnie obojętna.

Wybitnym polskim pisarzem doby Oświecenia jest także Stanisław Staszic. Pisarz łączy w sobie gruntowną i wszechstronną wiedzę z głęboką szlachetnością serca. Szczególnie mocno przejmował go los mieszczan i chłopów. Poglądy swoje wyłożył w dwóch dziełach w „Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego” i w „Przestrogach dla Polski”. Staszic wzywa do ratowania kraju poprzez uchwalenie konstytucji, która dawałaby równe prawa wszystkim stanom. Domaga się przestrzegania praw człowieka, zaprzestania zbytniego gadulstwa, jakie obserwowano podczas obrad Sejmu Wielkiego. Przeciwstawia się wolnej elekcji, a opowiada za tronem dziedzicznym, co uchroni nasz kraj przed dalszym podziałem. Domaga się przyznania mieszczanom praw, które zrównałyby ich z innymi stanami.

Drugim, obok Staszica, pisarzem politycznym, działaczem obozu postępu i reformy był Hugo Kołłątaj. Program Kołłątaja w szczegółach tylko różni się od programu Staszica. Żądał on m.in. równouprawnienia mieszczan, uwolnienia chłopów z poddaństwa, stopniowego znoszenia pańszczyzny przez zamianę jej na czynszu. Unormowaniem stosunków pomiędzy stanami powinno ująć się prawo-unowocześnione, zreformowane, dbające o interesy wszystkich obywateli. Podobnie jak Staszic, oskarża magnatów o doprowadzenie kraju do upadku. Kołłątaj proponował również utworzenie i utrzymanie licznej dobrze uzbrojonej armii, która byłaby w stanie zadbać o bezpieczeństwo Rzeczpospolitej. Troska o losy ojczyzny to często spotykany temat twórczości wybitnych pisarzy polskich.

„Motyw naprawy Rzeczpospolitej w staropolskim piśmiennictwie politycznym i literaturze pięknej” jest głównym tematem pisarzy. W swych dziełach podejmują walkę z bezmyślnym i niesprawiedliwym prawem. Alarmują o ujemnej sytuacji w jakiej znalazła się Rzeczpospolita. Literatura staropolska obejmująca dorobek piśmienniczy Odrodzenia ,Baroku i Oświecenia włącza się aktywnie w nurt życia społecznego i politycznego, ujawnia i piętnuje ujemne strony życia społeczeństwa, szuka dróg naprawy rzeczywistości, wyraża głęboką troskę o dobro ojczyzny , o jej bezpieczeństwo i przyszłość. W każdej z epok literatury staropolskiej pisarze protestują przeciwko tragicznej sytuacji chłopa uciskanego przez stany wyższe. Kultura Średniowiecza związana jest z dominującą rolą Kościoła. Nauka, sztuka, piśmiennictwo rozwijają się głównie w ośrodkach kościelnych. Niewiele zabytków piśmiennictwa pozostawiła tą - ogromnie długa - epoka, ale nie można traktować Średniowiecza jako okresu martwego i zamkniętego, ponieważ mimo niewielkiej ilości dzieł, w okresie Średniowiecza podjęta jest próba naprawy Rzeczpospolitej. Dopiero „Złoty wiek” może w pełni wykazać się dorobkiem literackim. To właśnie w okresie Odrodzenia tworzyło wielu wybitnych ludzi. Ojciec literatury Staropolskiej - Mikołaj Rej w swej „Krótkiej rozprawie” skutecznie odsłania stan kulturalny społeczeństwa. Jego stosunek do państwa. Również wybitnym poetą Renesansu jest Jan Kochanowski. Wymierza w kierunku społeczeństwa polskiego ostrze satyr. W kompromitujący ich sposób ukazuje społeczność Rzeczpospolitej. Także jego pieśni i fraszki przepełnione są próbą naprawy Polski.

Sprawy kraju nie są obojętne są również A.F.Modrzewskiemu. W utworze „O poprawie Rzeczpospolitej” broni stan niższy, podważa zasadę szlachecką. Również Barok może pochwalić się wspaniałymi utworami. Napisane przez Wacława Potockiego wiersze odzwierciedlają sytuację społeczną panującą we współczesnym autorowi okresie. Literatura Oświecenia była ściśle powiązana z życiem narodu, z walką o odnowę polityczną, o postęp społeczny i kulturalny, Ośmieszała wady społeczeństwa, obnażała zło, zwalczała szlachecki sarmatyzm, zabobon i ciemnotę. Próbowała uczyć i wychowywać. Zaciekłe broniła godności stanów niższych. Podkreślała ich znaczenie w narodzie. Jak widać „Motyw naprawy Rzeczpospolitej...” przewijał się we wszystkich czterech epokach. Poeci za pomocą pióra próbują naprawić sytuację panującą w społeczeństwie polskim. Dzięki ich wspaniałym dziełom, mamy możność poznania sytuacji panującej w „Literaturze Staropolskiej”.

102. Współczesność.

Każdy człowiek wielokrotnie w życiu znajduje się w sytuacji wyboru. Jednak ludzie żyjący w pierwszej połowie XX wieku zmuszeni byli do trudnego wyboru, a jednocześnie niezwykle ważnego, decydującego o ich postawie życiowej, a także odpowiedzialności moralnej za własne czyny. Wielokrotnie musieli wybierać pomiędzy własnym życiem, a życiem rodziny, pomiędzy większym, a mniejszym złem. Ludzie żyjący w tamtych czasach nie mogli zaznać szczęścia. Życie człowieka żyjącego w XX wieku związane jest przede wszystkim z walką narodowowyzwoleńczą. Jednym z najbardziej tragicznych rozdziałów wojennego kataklizmu były obozy koncentracyjne, hitlerowskie fabryki śmierci, które nie pozwalały człowiekowi być szczęśliwym, jednak to właśnie "ludzie ludziom zgotowali ten los".

Wstrząsający obraz hitlerowskiego ludobójstwa przedstawiony został w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego- więźnia hitlerowskiego obozu zagłady. Postrzegał on drugą wojnę światową jako kryzys europejskiej cywilizacji i kultury. Nie przemilczał żadnych, nawet najbardziej drastycznych przykładów zaniku człowieczeństwa i upadku moralnego. Borowski potraktował obóz jako miejsce, w którym dokonuje się największa demistyfikacja życia, odarcie ze wszystkich kłamstw naszych opinii o człowieku. Więzień obozu, człowiek zlagrowany, przystosowuje się do obozowych warunków, godzi się z nimi, nie ocenia ich pod względem moralnym. Szansę przeżycia ma tylko ten, kto odrzuca wszelkie kryteria moralne, bity- sam też zaczyna bić, głodzony- przyzwyczaja się do cudzego głodu, staje się cyniczny i egoistyczny. Nie reaguje na żadne okrucieństwo, chociaż w każdej chwili może zobaczyć dym unoszący się z kominów krematorium. Narrator zastanawia się dziwnym opętaniem człowieka przez człowieka. Nie może zrozumieć jak to jest, że można zabijać miliony ludzi tak, że nikt o tym nie wie, trzymać tysiące w więzieniu, morzyć głodem, upokarzać i nikt się przeciw temu nie buntuje. Nikt nie reaguje gdy na jego oczach innych ludzi prowadzi się na śmierć. Tym bardziej trzeba to wszystko zapamiętać "Bo może z tego obozu i z tego czasu oszustw będziemy musieli zdać ludziom żywym relację i stanąć w obronie zmarłych". Narrator zastanawia się nad przyczyną, która każe ludziom znosić takie cierpienia, robić rzeczy niegodne człowieka, sprzeczne z zasadami moralnymi. Jest nią nadzieja, że obozy się skończą i nadejdzie ten inny, dobry, normalny świat. To właśnie ta nadzieja każe nie ryzykować buntu. Obóz koncentracyjny stwarza ekstremalne warunki, nieporównywalne z żadną inną sytuacją. Codziennością jest tu śmierć, zbrodnia, wyzysk, zadawanie bólu. Pogwałcenie człowieczeństwa ma w obozie tym ostrzejszy wymiar, że więźniowie nie są wyłącznie ofiarami, lecz przystosowując się do praw obozu wyrażają zgodę na zbrodnie i biorą w nich udział. Więźniowie zmuszani są do tego, by zadawać ból, czy nawet śmierć współwięźnia, by żyć kosztem innych ludzi. W ten sposób z ofiar stają się katami.

Podobny obraz zniewolenia człowieka ukazał w utworze pt. "Inny świat" Herling Grudziński. Ukazuje on człowieka poniżanego, upadlanego. Głównym celem obozu miała być jak najwydatniejsza praca na rzecz państwa, połączona ze zniszczeniem prawdziwych lub domniemanych wrogów systemu komunistycznego. Na przymusowe prace w łagrach skazywani byli ludzie często niewinni - na podstawie absurdalnych oskarżeń o wrogie nastawienie wobec państwa. Podstawą oskarżenia mógł być zwykły żart lub przypadkiem wypowiedziane, nieznaczące zdanie. NKWD wychodził z założenia, że nie ma ludzi niewinnych, każdemu można jakąś winę udowodnić. Przyznanie się aresztowanego do najbardziej nieprawdopodobnych czynów uzyskiwano przez długotrwałe przesłuchania, w czasie których posługiwano się torturami. Więźniów nakłaniano do współpracy, przez co w łagrach i więzieniach panowała atmosfera wzajemnej nieufności, zastraszenia. Ofiarami terroru odbierano nadzieję także przez bezprawne przedłużanie wyroków. Czasem więzień na krótko przed końcem kary dowiadywał się o jej zwiększeniu - nieraz prowadziło to do tragedii. Więźniowie nie mieli żadnej możliwości obrony, apelacji. Ludzie żyjący w łagrach podporządkowali się temu systemowi, gdyż to był tylko sposób na przeżycie. Grudziński ukazuje w swoim utworze, że wartość człowieka mierzono jego użytecznością.

Taki system obozowy wyzwalał w swoich ofiarach najgorsze zwierzęce instynkty wrogości i nienawiści wobec współwięźniów., chęć zemsty którą często wyładowywał na słabszych. Herling- Grudziński twierdził że obóz własną moralność opartą na prawie walki o byt, w której zwyciężał silniejszy i bardziej sprytny. Prowadziło to do moralnej, duchowej, degradacji i do zubożenia psychicznego, rezygnacja z uczuć takich jak: miłość, współczucie, wspaniałomyślność i litość. Fakty przedstawione w "Innym świecie" są jeszcze jednym świadectwem funkcjonowania systemu totalitarnego, opartego na pogardzie dla człowieka, poniżaniu jego godności, podporządkowaniu go celom państwa, które staje się najwyższą racją. Efektem tego systemu jest stworzenie pozbawionego prawa do szczęścia, bezwolnego społeczeństwa, przyjmującego bez protestu wszelkie kłamstwa, w obawie przed represjami

Autor dostrzega, że ludzie z obozu nie wiedzą co to szczęście. Zostało ono zniszczone wraz z prowadzeniem systemu totalitarnego. Nie umie on cieszyć się światem. Wszystko zostało zniszczone przez system.

Katastroficzny obraz wojny ukazuje w wierszu "Pokolenie" Krzysztof Kamil Baczyński. W pierwszej części utworu, mającej charakter obrazowy, prezentowana jest rzeczywistość czasu wojny. Jest to obraz niepokojący, podkreślone bowiem zostało dojście świata do jakieś granicy, osiągnięcie zenitu, punktu najwyższego, którego przekroczyć już nie można, w którym musi stać się coś złego. Dalszy rozwój świata jest już niemożliwy, musi nastąpić jakieś przesilenie, katastrofa. Zapowiadana jest ona przez elementy pejzażu związane z niebezpieczeństwem i grozą. Te elementy kojarzą się nie tylko ze śmiercią, ale już wyraźnie z wojną i jej okrucieństwem. Obraz świata zostaje zdominowany przez rzeczywistość wojenną, jest bardzo ekspresyjny.

Natomiast druga część wiersza ma charakter refleksyjny. Jest ona swoistym wyznaniem wiary całego pokolenia. Określony zostaje nowy kodeks moralny, jaki wprowadziła wojna, a który jest zaprzeczeniem wartości obowiązujących dotychczas. W życiu ludzi nie obowiązuje już litość, odkąd codziennie trzeba patrzeć na śmierć ludzi bliskich, na ich męczarnie. Skoro im nie okazuje się litości, nie można jej wymagać od nikogo. Już nie sumienie czyli zdolność odróżniania dobra od zła i wybierania dobra, lecz strach decydują o postępowaniu ludzi. Serca ludzi są puste jak rozpruty strąk, pozbawione są uczuć. Człowiek zaszczuty otoczony złymi ludźmi, pragnącymi jego zguby, nie może kierować się miłością. Zapomnienie to jedyny ratunek człowieka, a zarazem ratunek przed śmiercią, przed szaleństwem. Przeznaczeniem pokolenia poety jest walka i śmierć. Taka świadomość niewątpliwie budzi lęk i cierpienie. Ale najbardziej bolesna jest niepewność, czy będzie to walka i śmierć heroiczna doceniana przez potomnych, opiewana i głoszona jak czyny bohaterów "Iliady", czy też raczej zostanie zapomniana i nie wzbudzi nawet uczucia litości. Baczyński dostrzega że jego pokolenie nie może zaznać szczęścia, które zostało zabrane przez wojnę i niepewność jutra.

„Dżuma” Alberta Camus to powieść parabola, co oznacza, że przedstawionej akcji nie należy odczytywać realistycznie, ale szukać trzeba ukrytego znaczenia pod prezentowanymi postaciami i zdarzeniami. Utwór ten jest powieścią egzystencjalną. Camus zajmuje się rozważaniami roli jednostki w świecie, postrzegane przede wszystkim jako konieczność dokonywania bezustannych wyborów. Każdy człowiek jest w swym wyborze wolny, ale również osamotniony, sam musi podejmować ważne decyzje. Każdy za swe czyny bierze na siebie odpowiedzialność.

Sam tytuł książki sugeruje, że celem pisarza było ukazanie historii ludzkiej walki z szalejącą w Oranie epidemią dżumy. Jednak tak naprawdę dżuma była metaforą, pretekstem, dzięki któremu Albert Camus ukazał zjawisko o wiele szersze i głębsze znaczeniowo. Dżumę zinterpretować można jako metaforę śmierci. Śmierć jest również zarazą, tyle że nieskończenie powszechniejsza niż dżuma, umrzeć musi każdy człowiek. Inną wykładnią, jeszcze szerszą znaczeniowo, jest traktowanie dżumy jako metafory Zła. Zło towarzyszy człowiekowi od początku jego dziejów, jest przeciwstawieniem Dobra. Zaraza jest tu więc alegorią wojny, nieszczęścia, zagrożenia, zła. Autor analizuje postawy ludzkie w sytuacji zagrożenia śmiercią w obliczu zła, w czasie wojny. Bada reakcje i zachowania w momentach ekstremalnych, sprawdzających wartość wyznawanych przez ludzi zasad.

Kronikarz nie umie zachować obiektywizmu, gdyż jest moralistą. Wyraźnie wskazuje postawy godne naśladowania. W absurdalnym świecie, w którym istnieją duma, wojna i zło, człowiek skazany jest na dokonywanie nieustannych wyborów. Ważne jest by nie godził się na dżumę, nie usprawiedliwiał zła. Bohaterowie powieści często błądzą, ale ostatecznie wybierają walkę, rozumieją że taki jest obowiązek człowieka. Jedyną negatywną postacią jest Cottard, bo myśląc o sobie, nie przyłączył się do wspólnej batalii, a wprost przeciwnie cieszył się z rozprzestrzeniania się zarazy.

Mieszkańcy Orany nie spodziewali się niczego, a więc zaraza zaskoczyła ich. Z niedowierzaniem obserwują pojawienie się szczurów masowo zdychających na ulicach. Gdy pojawiają się przypadki zachorowań i śmierci ludzi, władze miasta i lekarze nie wierzą w możliwości epidemii. "Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie".

Ciągły stan zagrożenia powoduje stopniowe przyzwyczajanie się do tej sytuacji. Ludzie tracą pamięć, pozbawiają się wielkich uczuć, żyją teraźniejszością, uczą się rozmawiać o nieobecnych. Jest to rodzaj prowizorycznej zgody, przystosowania. Obywatele Oranu wyrzekli się tego co najbardziej osobiste, teraz interesowali się już tylko tym, co obchodziło innych "ich myśli były myślami ogólnymi". Trudno się więc dziwić, że w tej sytuacji z niedowierzaniem przyjmują wiadomość o cofaniu się choroby. Ludzie przyczaili się w nieufności i czekali nie spiesząc się z radością. Gdy prefekt wydał rozkaz o przywróceniu oświetlenia, ludzie znowu zaczęli się uśmiechać. Zachowanie ludzi w mieście ogarniętym dżumą kojarzy się z czasami wojny - zgodnie z alegorycznym znaczeniem powieści. Rozłąka z najbliższymi, samotność, wygnanie, zagrożenie śmiercią, obozy masowe groby, krematoria, zaciemnienie, braki żywności - to wszystko przypomina życie ludzi w czasie wojny.

103. Relacje między szczęściem jednostki a dobrem ogółu w literaturze polskiej i twojej własnej ocenie.

Literatura polska w pewnych epokach tworzyła wzorce osobowe, które miały być przykładem postaw społecznych i wskazywanego postępowania. Przez cały wiek XIX, który był czasem niewoli i uciemiężenia narodu polskiego, takim wzorcem był spiskowiec walczący o wyzwolenie kraju spod ucisku zaborcy.

Najbardziej wymowny taki wzorzec stworzyła literatura okresu romantyzmu. Bohaterowie największych dzieł literackich powstałych w okresie powstania listopadowego i po jego upadku - to młodzi ludzie poświęcający się dla ojczyzny.

Typowym przykładem takiego bohatera jest Konrad z III cz. „Dziadów”. Odrzuca on szczęście osobiste. Swą zawiedzioną miłość traktuje jako ofiarę. Poświęca ją w imię wyższego celu, jakim jest walka o niepodległość swojego kraju. Jego ideą staje się dobro ogółu, całego narodu. Własne życie, własne szczęście nie ma już dla niego znaczenia. W Wielkiej Improwizacji, zwraca się do Boga z żądaniem, by dał mu część swej boskiej władzy.

Własne szczęście i utraconą wielką miłość traktuje poeta jako mniej ważne niż sprawy patriotyczne. Mówi, że mimo szalonych cierpień zranionego, zrozpaczonego kochanka, nie zwracał się wtedy o pomoc do Boga, nie żądał, by zwrócił ku niemu serce dziewczyny. Ale w sprawie całego narodu, wszystkich współrodaków, czuje się uprawniony do żądań wobec Boga. Dobro ojczyzny jest ideą tak wzniosłą i ważną, że dla niej można i trzeba wracać się do Boga z żądaniem, dyskutować z nim jak równy z równym, narażać się Bogu, nawet bluźnić przeciw niemu. Podobne relacje między szczęściem osobistym a szczęściem ogółu występują w postępowaniu bohatera drugiego wielkiego dramatu romantycznego „Kordiana” Juliusza Słowackiego. On także znajduje cel życia w walce z zaborcą ojczyzny. Ale przedtem jego życie osobiste nie spełniło jego pragnień i oczekiwań. Nie znalazł szczęścia ani w miłości, ani w spokojnym, dostatnim życiu w swoim majątku, ani w podróżach. Stał się bojownikiem - spiskowcem w chwili największych frustracji, w skutek przekonania, że na nic wzniosłego, szlachetnego i dobrego w życiu nie może liczyć. Głębokie poczucie nieszczęścia ukazało mu dopiero ten cel, któremu warto było poświęcić życie - dobro ojczyzny, wyzwolenie jej z niewoli dla szczęścia ogółu współrodaków.

Regułą jest w literaturze romantycznej, że ten, który podejmuje walkę o szczytne ideały służące dobru ogółu, musi być samotnikiem rezygnującym z osobistego szczęścia. Taki też jest Hrabia Henryk z „Nie - Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego. Ten możny arystokrata próbował szczęścia rodzinnego. Miał żonę i syna. Ale jego natura i poetycka niezależność sprawiły, że życie rodzinne nużyło go i męczyło. Nie potrafił spełniać obowiązków męża i ojca. Choć wiązał z rodziną dość silne uczucia, doprowadził swe życie osobiste do ruiny: jego żona popadła w obłęd i umarła, a syn chory na oczy z braku opieki i leczenia stracił wzrok.

Jako nieszczęśliwy, samotny człowiek poniósłszy w życiu osobistym klęskę, staje na czele swej klasy, poświęcając się dla sprawy wyższej, związanej z dobrem i zwycięstwem zbiorowości. Staje się wodzem obozu arystokracji w walce przeciwko rewolucji ludowej.

Niemożność pogodzenia szczęścia osobistego ze służbą dla dobra ogółu stało się więc charakterystyczną cechą bohatera romantycznego. Tylko poprzez poświęcenie swego życia osobistego, szczęścia, miłości, można było - zdaniem poetów romantycznych - oddać całkowicie swoje serce, myśli i uczucia sprawom patriotycznym; w warunkach niewoli - sprawie wyzwolenia ojczyzny.

Podobnie tragiczna jest postać młodopolskiego bohatera powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni” - Tomasza Judyma. Sam tytuł powieści określa przeznaczenie tych ludzi, którzy postanowili poświęcić się pracy dla dobra innych, dla społeczeństwa. Muszą oni pozostać bezdomni: bez rodziny, bez bliskich, bez zobowiązań, które ograniczałyby ich w działaniu. Nie widziano możliwości połączenia szczęścia osobistego ze służbą dla społeczeństwa. Te dwie dziedziny życia ludzkiego wykluczały się. Albo po założeniu rodziny trzeba było pracować dla pieniędzy, by tę rodzinę utrzymać i jej poświęcać swe myśli, uczucia i starania, albo poświęcić się pracy dla innych, rezygnując z własnego życia osobistego i szczęścia.

Tę drugą drogę życiową wybiera Tomasz Judym, lekarz z wykształcenia. Rezygnuje, choć z wielkim bólem z miłości Joasi Podborskiej, którą gorąco pokochał. Chce być lekarzem - społecznikiem, leczyć nędzarzy, więc choć cierpi z tego powodu, decyduje się na wieczną „bezdomność”.

W powieści tej nie tylko Judym jest „bezdomny”. Podobne życie bezdomne i pozbawione szczęścia osobistego wybiera brat Judyma, działacz robotniczy, który musi przed aresztowaniem chronić się na emigracji. „Bezdomna” też pozostanie Joasia, która ze złamanym sercem prawdopodobnie nie zazna już szczęśliwego życia.

Powieść Żeromskiego nasuwa refleksje, w jakim stopniu człowiek jako jednostka powinien czuć się odpowiedzialny za rzeczywistość, która go otacza, do jakiego stopnia powinien poświęcić się dla obowiązków społecznych, gdzie przebiegają granice tego poświęcenia.

Refleksje te prowadzą do dalszych wątpliwości: czy jednostka ma prawo do osobistego szczęścia, czy jest ono wtórne, ważniejsze, czy też tak samo ważne jak praca dla innych, praca czy walka w imię dobra ogółu.

Z dzisiejszego punktu widzenia obie te dziedziny są tak samo ważne i dopiero razem dają pełnię zadowolenia z życia. Dadzą się one z powodzeniem połączyć. Nie trzeba być samotnikiem i „kapłanem” wyrzekającym się miłości i szczęścia, by móc pracować z korzyścią dla innych. Musi być jednak zachowana pewna równowaga, która nie zawsze łatwa jest do utrzymania. Chodzi o to, by pochłaniająca człowieka praca zawodowa nie sprawiała, że zbyt mało czasu i uczuć poświęca on rodzinie. Zła jest też sytuacja, gdy mnożenie dóbr materialnych i bogactw dla zaspokojenia własnych potrzeb osobistych prowadzi człowieka w jego pracy zawodowej czy społecznej na manowce moralne. Wtedy traci się z oczu nie tylko dobro społeczne, ale łatwo przekształcić się w pasożyta społecznego, żyjącego kosztem wyzysku innych, kosztem ludzkiej krzywdy.

W dzisiejszych czasach ideałem byłoby, by Judym ożenił się z Joasią i mając dwójkę ładnych i zdrowych dzieci otworzył sobie gabinet lekarski w niewielkim mieście, gdzie jego zdolności i dobroć charakteru byłyby błogosławieństwem dla miejscowej ludności. Nie leczyłby bezpłatnie, ale też nie znaczy, że leczyłby tylko ludzi zamożnych. Swoje honoraria uzależniałby od zamożności pacjentów. Pozwoliłoby mu to z jednej strony żyć spokojnie i w miarę dostatnio z własną rodziną, a z drugiej nieść pomoc lekarską bardzo potrzebną i wysoko cenioną przez środowisko.

Szybko zyskałby szacunek i uznanie otoczenia i dlatego jego społecznikowskie pasje znalazłyby z pewnością pole do działania także poza pracą zawodową. Może zostałby wybrany radnym, a wtedy z dobrym skutkiem doprowadziłby do końca osuszanie okolicznych bagien, które były przyczyną wielu chorób w miasteczku. Jako człowiek zdolny do poświęceń umiałby postarać się o fundusze z różnych źródeł, dzięki czemu z czasem zbudowałby ładny ośrodek zdrowia w tym mieście i oczyszczalnię ścieków, co podniosłoby stan sanitarny miasta i jego okolicy.

Joasia, jego żona, byłaby stale przy nim, kochająca i wyrozumiała. Może uczyłaby w miejscowej szkole? Razem żyjąc, pomagając sobie, wspierając się w trudnościach i wspólnie ciesząc osiągnięciami, osiągnęliby to, co stanowi o pełni życia człowieka: szczęście osobiste oraz poczucie dobrze spełnionego obowiązku wobec innych, a więc pełne szczęście płynące z przekonania, że jednocześnie pracuje się dla siebie, dla swoich dzieci i dla dobra ogółu.

104. Bohater tragiczny w literaturze antycznej, romantycznej i współczesnej.

Bohater tragiczny jest to zwykle jednostka nieprzeciętna, o silnym charakterze i bogatej psychice, którą los stawia przed koniecznością wyboru. Musi ona wybrać jedną z dwóch możliwości, wiedząc, że każda z nich jest dla niej niepomyślna, każda niesie klęskę, problemy życiowe lub moralne, czasami wyrzuty sumienia, niewolę, a nawet śmierć.

Bohater tragiczny staje więc wobec konieczności rozstrzygnięcia w swoim sumieniu, którą rację ma wybrać. Sprzeczność między tymi racjami może dotyczyć różnych sfer życia: może to być konflikt między uczuciem a rozumem, honorem a miłością, obowiązkiem a poczuciem moralnej słuszności, interesem własnym a interesem jakiejś zbiorowości.

W rezultacie dokonanego wyboru bohater tragiczny z reguły ponosi klęskę, przeważnie ginie, zachowując przy tym przekonanie o konieczności tej ofiary. Często nękany jest przez różne cierpienia moralne i psychiczne, związane ze swym wyborem. I w tym kontekście mówi się, że „tragizm polega na przedwczesnym zniszczeniu dużej wartości”; w przypadku bohatera tragicznego - przedwczesnej śmierci jednostki wartościowej i godnej uznania.

Bohater tragiczny pojawił się w literaturze od jej zarania. Był główną postacią tragedii antycznych, tragizmem naznaczeni byli bohaterowie wybitnych dzieł epoki romantyzmu, nosiły pewne cechy tragiczne postacie z powieści pozytywistycznych, z poezji młodopolskiej, a także są tacy bohaterowie w literaturze współczesnej. Jest to dowodem, że tragizm związany jest z egzystencją ludzką od wieków, jest jej nieprzemijającym elementem.

Typową bohaterką tragiczną jest Antygona, główna postać tragedii Sofoklesa. Jest to młoda dziewczyna, która - wbrew zakazowi króla a swego wuja - decyduje się pochować zwłoki zabitego brata. Był on zdrajcą kraju. Zginął pod murami miasta z ręki swego brata. Zgodnie z wierzeniami Greków, dusza człowieka, którego zwłoki nie zostaną pogrzebane, nie może zaznać spokoju i przejść do krainy zmarłych.

Antygona kochała swego brata Polinika. Stanęła przed koniecznością podjęcia decyzji: czy wbrew woli króla, wiedząc, że grozi jej za to kara śmierci, ma pochować potajemnie brata, czy też pozostawić go na żer sępom i do końca życia cierpieć wyrzuty sumienia, że nie oddała mu ostatniej posługi. Jest to decyzja trudna. Antygona jest młoda, pragnie żyć, ma narzeczonego, którego kocha. Pochodzi z rodu królewskiego, czeka ją więc świetna przyszłość. Ale musiałaby żyć ze świadomością, że dusza brata nigdy nie zazna spokoju, lecz cierpiąc będzie się błąkać po świecie. Antygona ma zasady moralne. Do końca życia będzie się czuła za to odpowiedzialna, a więc tchórzliwa i niegodna.

Podejmuje decyzję. Nocą przysypuje ciało brata ziemią. Kreon dowiaduje się o tym i musi skazać ją na śmierć. W jego decyzji też jest element tragizmu, bo Kreon rozumie racje Antygony, nawet podziwia jej odwagę i szlachetność, ale nie może dla niej pogwałcić obowiązującego prawa. Jeśli on złamałby je dla własnej siostrzenicy, jakże mógłby żądać posłuszeństwa i szacunku dla prawa od swoich poddanych.

„Antygona” jest więc tragedią niejako podwójną. I Antygona i Kreon stają przed koniecznością tragicznego wyboru, dokonują go i ponoszą klęskę. Ona musi zginąć, a on, wskutek całego szeregu nieszczęśliwych zdarzeń wynikłych po jej śmierci, także ponosi klęskę - rodzinną i moralną.

Przedstawiony przez Sofoklesa konflikt między nakazem moralnym a nakazem prawa jest uniwersalny, ponadczasowy. W różnych okolicznościach i w różnych epokach los stawiał ludzi przed koniecznością takiego wyboru. Toteż „Antygona” pobudza do refleksji czytelników i widzów teatralnych przez ponad dwa tysiące lat.

Inny rodzaj tragizmu wyrażali bohaterowie utworów romantycznych.

Giaur Byrona - to posępny bohater, który decyduje się na dokonanie zemsty na zabójcy swej kochanki, Hassanie. Mógł zemsty zaniechać, wyjechać z kraju, który nie był jego ojczyzną, żyć bezpiecznie, ale ze świadomością, że zabójca jego ukochanej Leili żyje bezkarnie, że jej śmierć nie została pomszczona. Zdecydował się na rację trudniejszą, ale zgodną z jego sumieniem: zabił Hassana, ale do końca życia nie przebaczył sobie tej zbrodni. Cierpiał straszne wyrzuty sumienia, zaszył się w klasztorze, skazał na osamotnienie i ciężką pokutę do końca życia.

Podobnie tragiczne są losy zakochanego Wertera z powieści Goethego. On stanął także przed koniecznością wyboru: żyć z ciągłym bolesnym uczuciem utraconej miłości lub odebrać sobie życie. Wybiera tę drugą drogę. Jest w swej decyzji tragiczny, gdyż umiera młodo, mógł w życiu wiele osiągnąć, wiele dobrego zrobić i przeżyć. Niestety, wartość jego osobowości przekreśliła nieszczęśliwa miłość.

Bohaterowie prawie wszystkich wielkich utworów romantycznych w polskiej literaturze są także tragiczni. Tacy są przede wszystkim bohaterowie wielkich dramatów: Kordian i Konrad. Chcieliby poświęcić wszystkie swe siły, całe życie, dla wyzwolenia ojczyzny, mają ogromne pragnienie służenia jej, a jednocześnie czują swą niemoc, niemożność spełnienia tego obowiązku i pragnienia. Niemoc ta płynie z nadwrażliwości, którą przejawia każdy poeta.

Konrad z „Dziadów” rezygnuje z miłości na rzecz patriotycznego poświęcenia, ale do żadnych działań dojść nie może, bo po rozmowie z Bogiem, jaką odbył w Wielkiej Improwizacji, pada bezsilny i zemdlony.

Podobnie układają się losy Kordiana. Też poświęca miłość, spokojną przyszłość, dostatek, dla idei wyzwoleńczej. Ale w decydującym momencie zawodzi. Na nic zdają się jego poświęcenie, determinacja, gotowość oddania życia. Pada zemdlony u drzwi carskiej sypialni. Nie zabije cara, a dalsze jego życie będzie tragicznym skutkiem tego faktu. Będzie żył na wpół obłąkany, nie mogąc sobie wybaczyć słabości, której doznał w decydującej chwili.

Wielkim tragizmem przepojona jest postać Konrada Wallenroda, bohatera poematu Mickiewicza. Jego dylemat jest natury moralnej. Czy w imię miłości do ojczyzny można zdradzić kogoś, kto nam zawierzył i zaufał? Wallenrod też musi wybrać. Czy pozostać wierny Krzyżakom, którzy wychowali go, wykształcili, obdarzyli miłością i najwyższym zaufaniem, czy podle i podstępnie zdradzić ich, gdyż są oni wrogami jego dawno utraconej ojczyzny. Wallenrod zdradza, Krzyżacy ponoszą klęskę. Jednocześnie i on ponosi klęskę moralną. Nie może żyć ze świadomością swego czynu. Popełnia samobójstwo.

Jest także bohaterem tragicznym hrabia Henryk z „Nie - Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego. Jego tragizm wypływa z poczucia przynależności klasowej. Jest arystokratą związanym ze swoją klasą więzami krwi i tradycją. Ale wie też, że jest to klasa zdegenerowana i skazana na klęskę, tchórzliwa, egoistyczna, obciążona wieloma grzechami z przeszłości. Nie identyfikuje się z nią, a jednak w chwili zagrożenia staje na czele tej klasy jako jej przywódca. Mógł tego nie robić, tym bardziej, że idee obozu arystokracji nie są jego ideami i wątpi, czy słuszność jest po stronie, której służy. Ponadto wódz przeciwników, Pankracy, gwarantował mu bezpieczeństwo, a nawet oddanie mu rodzinnych majątków, jeśli zrezygnuje z walki, odejdzie. Henryk jednak wybiera walkę i ginie. Jego wybór jest tragiczny, ale zgodny z jego sumieniem.

Stworzyła bohaterów tragicznych także literatura współczesna. Całe pokolenie Kolumbów, młodych chłopców, którzy w czasie okupacji walczyli z Niemcami i ginęli w tej walce, jest tragiczne.

Krzysztof Kamil Baczyński, młody poeta, który zginął w powstaniu warszawskim, sam jako postać jest tragiczny i tragiczny jest bohater jego wierszy. On sam wybiera udział w powstaniu, choć z racji swojej poetyckiej wrażliwości nie nadawał się do walki zbrojnej. Niebawem zginął.

Podmiot liryczny jego wierszy staje przed koniecznością walki. Wie, że musi podjąć czyn zbrojny, chociaż jego moralność i wrażliwość buntuje się przeciw temu. W wierszu „Pokolenie” pisze, że młodych chłopców uczy się, jak nienawidzić, mordować, być brutalnym i nieczułym, okrutnym i bezwzględnym. Bez tego nie można dobrze walczyć i zwyciężać. A przecież tak bardzo chce się żyć, gdy ma się 20 lat, tak bardzo chciałoby się uczyć, kochać, współczuć, rozwijać w sobie właśnie wszystkie te uczucia, które trzeba w sobie stłumić i zdusić, by móc walczyć z wrogiem. Na tym właśnie polegał tragizm wielu młodych chłopców z czasów wojny, że musieli wybierać walkę wbrew sobie, że racje patriotyczne musieli przedłożyć nad własne pragnienia, uczucie obrzydzenia do przemocy i niezdolność do zabijania. Jakże często po tym wyborze ponosili klęskę. Często ginęli, a ich poświęcenie nie zawsze było należycie docenione.

Uwikłanie jednostki w tragiczne konflikty współczesności możemy też znaleźć w literaturze powojennej. Przykładem może być poezja Tadeusza Różewicza. Przeżycia wojenne zrodziły w nim przekonanie, że człowiek jest istotą okrutną, niemoralną, równą zwierzęciu. Przestał wierzyć w nakazy moralne, rolę kultury, religii.

W wierszu „Zostawcie nas” prosi tylko o to, by miał prawo odsunąć się od życia, nie wspominać, zapomnieć. A jednak postawa ta budzi jego wewnętrzny sprzeciw. Bierność, obojętność, odwrócenie się od świata - to pożywka dla wszelkiego zła. Dlatego może się ono szerzyć i opanowywać całe dziedziny życia, że nie znajduje oporu, że nikt z nim nie walczy.

W wierszu „Matka powieszonych” zrozpaczona matka nie znajduje u nikogo zrozumienia, współczucia. Uświadamia sobie, że od obojętności prowadzi prosta droga do niezrozumienia drugiego człowieka, a niewiedza jest często źródłem nietolerancji i wrogości.

Podmiot liryczny wierszy Różewicza też staje przed tragicznym wyborem: czy włączyć się aktywnie do życia i cierpieć zadawane razy, czy też zachować obojętną neutralność, mając świadomość, że przyczyniamy się tym do szerzenia zła.

Sytuacje tragiczne i tragiczni bohaterowie występują nie tylko w literaturze, ale i w konkretnym, codziennym życiu. Współczesne stosunki społeczne często stawiają człowieka wobec konieczności wyboru. Czy pomóc człowiekowi ściganemu, jak dyktuje nam współczucie, narażając się na karę, czy odrzucając wszelkie uczucia oddać go policji, jak nakazuje prawo.

Przykłady podobnych dylematów spotykanych w codziennym życiu można mnożyć. Każdy człowiek rozstrzyga je we własnym sumieniu. Wielkie dzieła literatury odzwierciedlają zaledwie cząstkę tragicznych konfliktów, jakie od wieków ludzie przezywają i nadal będą przeżywali.

105. „Jedynym sposobem uratowania godności ludzkiej w nieludzkich warunkach jest uwierzyć, choćby w otchłani zła, w istnienie dobra” - skomentuj myśl odwołując się do literatury współczesnej.

„Każdego więc, kto słów moich słucha i wypełnia je można porównać z człowiekiem, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichury i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto słów moich słucha, a nie wypełnia ich można porównać z człowiekiem, który dom swój zbudował na piasku. I spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.” Ta przypowieść o dwóch budowniczych, to opowieść o człowieku i jego wielu twarzach. O człowieku, w którym odwiecznie ścierają się dwa potężne misteria, dwaj kreatorzy: Anioł i Szatan. Dobro i Zło to dwie siły zmagające się ze sobą o Kosmos, Ziemię, Człowieka. To one każą nam toczyć walkę o każdą część siebie, uważać by nie przesunąć granicy między nimi. Czyn taki byłby wówczas opowiedzeniem się po jednej ze stron, wyborem Mistrza, któremu się służy. Ten irracjonalny podział został stworzony przez religię, systemy wartości, filozofię. On stoi na straży naszego człowieczeństwa. Zarazem zmusza do uczestnictwa, do ciągłego wyboru, tworzy czas ciągłej alternatywy, czas, z którego wydarzeń wybieramy zawsze mniejsze zło. Te ciągłe sprzeczności, zagrożenie i walka sprawiająca, że człowiek „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie” traci poczucie stabilności i określoności. Dla Baudelaire'a - „w górze i w dole zewsząd pustka i milczenie, przestrzeń straszliwa, w której czujemy opętanie”. Zawsze mamy jednak możliwość wyboru. Choć w czasach nieludzkich, człowiek nie potrafi odnaleźć tej granicy. Świat w jakim przyszło mu żyć, to czas, w którym niebo „mówiło obcą mową”, spuszczało na ludzi grad czynów nieprawdopodobnych, działań mogących mieć swe miejsce jedynie w „Bajkach”. Ale to, co mogło wydawać się snem, zostało przeżyte.

Człowiek „czasów pogardy” stanął twarzą w twarz ze swoim drugim odbiciem. Całkowita dehumanizacja spowodowała upadek największych wartości, zdewaluowała wszelkie kryteria ocen, zło stało się pierwiastkiem podstawowym. Tryglodyci, opanowali ziemię, wyzwalając u jednostek jeszcze zdegradowanych instynkty najstraszniejsze.

Ten „inny świat”, świat człowieka zlagrowanego, który jeszcze żył, ale tak jakby już umarł, zreifikowanego, bez oznak najmniejszych odruchów człowieczeństwa przedstawili w swej twórczości: Borowski, Sołżenlcyn, Gustaw Herling - Grudziński.

Ukazywali oni przede wszystkim zasady, na jakich opierała się organizacja w obozach czy to faszystowskich, czy stalinowskich. Zarówno jedne jak i drugie były wynikiem systemu totalitarnego, systemu, który kreował rzeczywistość nieludzką, miejsce psychicznego i fizycznego wyniszczenia człowieka. W takim faszystowskim „minipaństwie totalitarnym” znalazł się Tadek, bohater opowiadań Borowskiego. Relacjonuje swój pobyt w obozie „na zimno”, przedstawia to miejsce nie jako miejsce w którym się umiera, ale miejsce, w którym można żyć. Aby żyć, trzeba jednak zrezygnować z wartości dotychczasowych, zostawić za bramą z napisem „Arbeit macht frei” swą etykę, moralność, godność. Tak, to prawda, „że człowiek jest istotą, która się do wszystkiego przyzwyczaja, ale winna temu jest nie jego psychika, winne jest ciało”. To o nim mówi Borowski i z nienawiścią, to ono swą fizycznością potrafi zniszczyć nawet najpiękniejszą duszę, najgorętsze serce. To, jakim się jest uzależnione jest przede wszystkim od miejsca i czasu. Nic dziwnego, że poddawany ciągłym torturom, straszony i bity, głodzony i zaszczuty zapomniał o umyśle i sercu. To nie on był winien zdrady, to system, który wyzwolił w nich te najskrytsze zakamarki ludzkiej psychiki, zezwierzęcenie i zbrodnicze instynkty.

Człowiek poddawany dwom czynnikom destrukcyjnym: głodowi i nadziei tracił wszelką indywidualność, osobowość, zreifikowany dawał się dowolnie kierować i modelować. Wygrywał instynkt zwierzęcy, chęć przeżycia za wszelką cenę, instynkt podżegany przez nadzieję. To ona obezwładniała ludzi, kazała iść bez sprzeciwu do komory gazowej, ona „kazała matkom sprzedawać się za chleb, ojcom zabijać dzieci”. Nadzieja, że może następny dzień będzie dniem wyzwolenia, dniem powrotu do normalności, życia dawnego, o którym pamięć powoli zaczęła słabnąć. W podobnych warunkach przebywał autor „Innego świata” - Gustaw Herling - Grudziński. Jego obóz to nie ciągle dymiące piece krematoriów, jego obóz to śnieżna pustynia, mróz, wycieńczająca praca, nastawiona praktycznie na całkowite wyeksploatowanie człowieka przy minimalnych porcjach żywieniowych i nieludzkich warunkach bytowania. Autor opisuje swój pobyt w więzieniu, czas pracy w rosyjskich obozach, system ustroju panującego podówczas w kraju, nastawionego na całkowite podporządkowanie sobie ludzi, na wymuszaniu na ludziach określonych zachowań. Tak jak totalitaryzm faszystowski polegał na zorganizowanej winie i zbiorowej odpowiedzialności, tak rosyjski na zakorzenieniu, że nie ma ludzi bez winy. Terror, strach, przemoc, sprawiały, że ludzie w tej „przestrzeni bez głębi”, „czasie bez nieba” nie mogli już rozeznać się w sensie otaczającej rzeczywistości. Bruno Schulz powie o takich ludziach, że „stali się na wzór i podobieństwo manekinami”, „narzędziami tak ślepymi jak miecz w dłoni kata”.

Najbrutalniejszą jednak prawdą, jaką Borowski objawił, był fakt istnienia owych zasad nieludzkich w świecie, od zawsze. Nie stworzył ich faszyzm ani stalinizm, one istniały - od zawsze - na ich filarach wzniesiono wielkie piramidy i posągi, wszelkie symbole piękna, wzorce kultury. Pod ich znakami kryje się wielkie męczeństwo milionów ludzi. To prawda straszna więc oburza, bo bez pretensjonalności ujawnia prawa, jakimi rządzi się świat. Z tej ofiary, jaką ponieśli ci ludzie, buduje się później piękno, stwarza filozofię i religię. A przecież piękno ani dobro nie mogą istnieć tam, gdzie krzywda drugiego człowieka, bezprawie, przemoc i wyzysk. Są to prawa, jakimi świat kieruje się od zawsze, dlatego właśnie trzeba umieć w tym wszystkim znaleźć dobro, wartości, które będą uzasadniały jakiekolwiek działanie w absurdalnym świecie. W obozach, w których głód przeradza się w abstrakcyjną ideę, nabiera irracjonalnej wartości degradującej wszelkie normy i hierarchie wartości; gdzie degradacja podmiotu prowadzi do degradacji wartości a stosunki między więźniami świadczą o poszczuciu brata na brata. „człowiek jest ludzki, w ludzkich warunkach”. Jest to stwierdzenie, które nie łatwo podważyć, bowiem wartości, którym hołdował winny były przetrwać każdy czas, a jego zadaniem było ciągłe szukanie i ponawianie prób ochrony człowieczeństwa. Utwory te dają nieliczne przykłady obrony przed dehumanizacją i urzeczowieniem, jest ich niewiele, ale dają promyk nadziei, wiary. Człowiek i świat ludzkich istnień będzie trwał tak długo, jak będzie istniało człowieczeństwo i wartości, które nie pozwolą „rzucić się ostatniemu Kainowi na ostatniego Abla”. Ratunkiem więc i dla ludzi znajdujących się w ekstremalnych warunkach tak jak Tadeusz utworu Herlinga - Grudzińskiego czy bohater powieści antyutopijnej „Rok 1984” Orwella - Winston, mogła stać się wiara w dobro, w niezaprzeczalne jego istnienie w ludziach i na ziemi, wiara w istnienie dekalogu, Wiary, Nadziei, Miłości. Nie jest to literatura budująca; pokazuje człowieka wystawionego na próbę Czasu, Historii, ujawnia jego nowe oblicze, nową twarz, kreśli czasy, w których „matki rodzą okrakiem na grobach”. To śmierć i życie czyni taką wspólnotę.

Ludzie, tacy jak Baczyński, zmuszeni byli zapomnieć o świcie dobra, miłości, litości, o dekalogu. Stali się narzędziem zła w ręku Księcia Ciemności. Wydarzenia z „prawdziwej otchłani” sprawiły, że człowiek stracił miarę rzeczy, zatarła mu się granica między dobrem a złem, pojęcia i wyrazy stały się „puste i jednoznaczne”, ciemność zmieszała się z jasnością, „czasy były duże, ludzie zbyt mali”. Różewicz w jednym z wierszy tak określił sytuację współczesnego człowieka: „człowiek współczesny spada we wszystkich kierunkach jednocześnie”; zdewaluowały się wszelkie wartości, człowiek zdradził samego siebie. Czyżby to był już koniec społeczeństwa? Tak, tą partię wygrał Szatan, zmroził swym oddechem wszystkie serca, poraził „jądrem ciemności”. Mojżesz oddalił się od Ziemi otulony dymem krematoryjnym. Arka zamarła w lodowych uściskach oceanów chłodzonych powiewem z naszych serc. Zapanował Mistrz Ciemności dyktujący swój ponury „dekalog”.

Ale humanizm będzie trwał tak długo, jak długo będzie się tliła w sercu człowieka iskierka miłości, chęć „zabliźnienia się”. Świat będzie tak długo istniał, jak długo będziemy z jego złem walczyć miłością. Będzie istniał dotąd, aż nie zamilknie ostatni z takich poetów jak Różewicz, krzyczący w „Poemacie otwartym”: „ludzie ludzie zlitujcie się rzućcie kruszynkę miłości”. Rzućcie nawet jeżeli to będzie świat bezlitosny, pozornie nierealny, składający się z „rekonwalescentów (...) o zrastającej się na nowo osobowości”, świat równości absolutnej i totalitarnego marazmu tak jak w „Roku 1984” Orwella. Główny bohater, Winston próbuje podnieść bunt przeciwko otaczającej go rzeczywistości, strachu, terroru i aparatowi państwa. Tęskni do świata normalnego, bez Wielkiego Brata, szarości, kłamstwa. Aparat państwowy zmusił go w końcu do porzucenia myśli o wolności bowiem „wolność to niewola”. Ostatecznie wyrzeka się uczuć i miłości, zostaje uprzedmiotowiony, jest częścią maszyny, trybikiem w doskonałej maszynie społecznej, sprowadzonym jedynie do funkcji, jaką w niej pełni, bytem biologicznym wyposażonym w „nowe serce bijące inaczej”. Istnieniem w świecie, w którym „but depcze ludzką twarz”. Bowiem, według Orwella, „istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki się ktoś upiera przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu - pozostaje normalny”. „oto ziemia ludzi, głodu, śmierci i upokorzeń, ziemia wiecznego strachu, twardych jak kamień serc i wypalonych płaczem oczu, jałowa ziemia pustynna, porażona bezlitośnie przez gorące tchnienie szatana”. Z niej poeci próbujący wskazać drogę ratowania tego, co w człowieku najcenniejsze, próbujący wesprzeć chwiejące się fundamenty myśli i wyobrażeń o świecie dobrym, zamieszkałym przez ludzi otwartych na drugiego człowieka. Jednym z nich jest Czesław Miłosz, głoszący swe credo w „Traktacie moralnym”: „Nie jesteś jednak tak bezwolny

A choćbyś był jak kamień polny,

lawina, bieg od tego zmienia

po jakich toczy się kamieniach”.

Choć wokół nas nieznana i mroczna Tajemnica Istnienia, losy spowite szczelnie w „jądro ciemności”, nad nami „puste niebo”, to powinien on właśnie szukać w świecie dobra i wartości „być marzeń ambasadorem”. Uświadomić sobie wreszcie, że tworzymy „tu i teraz”, od nas zależy kształt i postać; nie musi to być przecież „konwencja długich noży”. Wiara w dobro, w miłość, w siłę i wartość człowieka sprawić może, że stanie się kamieniem, od którego „lawina zmienia swój bieg”. Nie jest on bezsilny, jego mieczem stają się odwieczne atrybuty człowieczeństwa, których winien strzec, bez względu na otaczającą rzeczywistość i jej siłę oddziaływania i w ten sposób „łagodzić jej dzikość i okrucieństwo”. Przecież jak stwierdził Herbert w wierszu pt.: „Przesłanie Pana Cogito”, „żyjemy po to, aby dać świadectwo”, świadectwo swego człowieczeństwa, walczyć o świat idealnych wartości, dobra i sprawiedliwości, „królestwa bez kresu”, o który walczyli Antygona, Roland, Hektor. Baśnie i legendy, stare zaklęcia ludzkości mają w sobie wartość, która z kolei daje świadectwo wyższości naszego gatunku. „Świadomość zła jest nieodłączna od świadomości dobra”, bowiem „bakcyl dżumy nigdy nie umiera”. Walka z dżumą - pisze Camus w swej powieści - to uczciwość. Walka ze złem nigdy nie jest ostatecznie uwieńczona zwycięstwem. „A każdy z nas powinien napisać tak, aby dać wiarę swej wartości”. Zło pod każdą postacią jest wszędzie, w świecie, w każdym człowieku. I trzeba być czujnym, aby nie stać się nosicielem dżumy, nie przyczyniać się do roznoszenia choroby i jeszcze trzeba uważać, aby w chwilach słabości nie rzucić jej komuś w twarz. Dżuma, walka z mocą Szatana staje się naszym życiowym zadaniem. Ona nie może uczynić nas swoimi niewolnikami. Należy „sobie Syzyfa wyobrażać szczęśliwym”, zdać sprawę z absurdu i bezsensu towarzyszącego życiu, dźwignąć swój Krzyż jak Chrystus i nie poddawać się, nieść go do końca. Pozornie może wydawać się, że działanie takie pozbawione jest celu. Cel nie jest nigdy osiągnięty. Ale wartość stanowić może tutaj każdorazowa próba przezwyciężenia rozpaczy, wyrwania się z beznadziejności sytuacji. Walka z dżumą to zaczynanie ciągle od nowa, ale trzeba walczyć do końca, walczyć o siebie i świat, o miłość i mniejsze zło, nie można przed wielkim Ciemnym Reżyserem świata padać na kolana. Zrozumiał to bohater opowiadania „Wieża” Herlinga - Grudzińskiego. Trędowaty, tak jak pielgrzym przyjął na siebie misję - dźwignąć swój ciężar, jaki przypadł mu w udziale. Jego życie stało się analogiczne do kamiennego pielgrzyma posuwającego się na kolanach o jedno ziarnko piasku co roku. Jest pielgrzymem, „który dojdzie kiedyś i nie dojdzie nigdy” do celu. W pierwszym i drugim przypadku rezultat będzie taki sam. Ciemność, Pustka, w ostateczności koniec świata. Każdy zmaga się z losem i jest Syzyfem, niesie ciężar i próbuje w ten sposób ocalić swoją godność, próbuje w „królestwie dżumy” zachować człowieczeństwo.

Tak to Misterium Oczekiwania pozwala odnaleźć w Rozpaczy - Nadzieję, w Absurdzie - Sens Misterium. Oczekiwanie na dzień, kiedy Książe Jasności obejmie nad nim władzę absolutną.

I oto koniec „dance macabre”, na scenie stoi samotny człowiek, bez maski, bez kostiumu, wieczny aktor nie ma wcale twarzy. Stoi, głowę zwiesił, smutno opuścił ręce. Nad nim na „balkonie”, w Wielkim Teatrze Świata siedzi Bóg, siedzi na twardym krześle i patrzy, oczom nie wierzy, ale patrzy. Aktor odegrał swą rolę. Stoi bezbronny. Widzowie, drugoplanowi bohaterzy grający według scenariusz Wielkiego Reżysera Ciemności, klaszczą. Nagle człowiek lekko podnosi głowę, oklaski milkną. A więc jednak: Wiara, Nadzieja, Miłość.

106. Rozwiń pojęcia totalitaryzmu faszystowskiego i sowieckiego w świetle znanych ci przykładów literackich.

Borowski, Nałkowska, Grudziński.

Systemy totalitarne, ustroje oparte o przemoc, procesy manipulowania człowiekiem - to główny temat rozważań i dociekań twórców współczesnych. Ich proza, dramat, poezja mają na celu: upamiętnić, utrwalić zło, jakie tego typu działania przyniosły, być przestrogą dla ludzkości, lecz także poddać analizie samo zjawisko - jego przyczyny, rozwój i skutki.

Czas wojennego koszmaru unicestwił miliony ludzkich istnień i na długo odcisnął tragiczne piętno w ludzkiej psychice. Wojna jest zawsze wydarzeniem, które wstrząsa całym społeczeństwem, odbija się nie tylko w życiu jednostek czy rodzin, lecz w dziejach narodów. Niewątpliwie wstrząsem największym do tej pory była II wojna światowa. Od pierwszych dni wojny świat człowieka uwikłanego w wojenny los stał się obiektem zainteresowania twórców literatury zniewolonego narodu.

Totalitaryzm to określenie systemów politycznych, które ingerują w osobiste życie człowieka i podporządkowują go odgórnym prawom, są oparte o rozbudowany system kontroli, oddziałują poprzez strach i przemoc. Przykładem takich systemów był faszyzm i stalinizm. Skutkiem: tortury, ekstremacje, piece, niemieckie obozy koncentracyjne i sowieckie łagry.

Pisarze literatury współczesnej ukazywali przede wszystkim zasady, na jakich opierała się organizacja w obozach czy to faszystowskich, czy stalinowskich. Zarówno jedne jak i drugie były wynikiem systemu totalitarnego, systemu który kreował rzeczywistość nieludzką, miejsce psychicznego i fizycznego wyniszczenia człowieka.

W takim „minipaństwie totalitarnym” znalazł się Tadek, bohater opowiadań Borowskiego. Tadeusz Borowski, poeta i prozaik przedstawił w swoich utworach rzeczywistość wojenną, prawdę o obozach hitlerowskich i walkę człowieka o przetrwanie. On sam również przebywał w latach 1943 - 1945 w obozach koncentracyjnych. Aresztowanie i więzienie w obozach zagłady, głównie w Oświęcimiu, poznanie rozmiarów zjawiska, jakim był faszyzm, stały się dla pisarza wstrząsem wewnętrznym zmuszającym do bezwzględnej, zaciekłej rewizji wszystkiego, czym żył i co go ukształtowało. Zapowiedź tej rewizji zjawia się w tytułowym opowiadaniu tomu „Pożegnanie z Marią” (1948). Bohatera i narratora swoich opowiadań obdarzył Borowski własnym imieniem, a nawet cechami własnej osobowości. Przypisał mu także koleje własnego życia, podkreślając w ten sposób fakt, że on sam żył w tym koszmarze i nie ma zamiaru szukać dla siebie usprawiedliwienia za to, co tam się działo. Narrator oświęcimskich opowiadań Borowskiego jest jednym z więźniów i dzięki temu może oglądać rzeczywistość więzienną od wewnątrz, jak również poznać dokładnie prawdę o obozach hitlerowskich. Narratorem jest doświadczony więzień, umiejący zająć w obozie taką postawę i pełnić taką funkcję, które pomogą mu przetrwać. Będzie więc „flegerem” - sanitariuszem („U nas w Auschwitzu ...”), „vortarbeiterem” - pomocnikiem kapo („Dzień na Hermenzach”), ustosunkowanym lagrowcem potrafiącym załatwić sobie przydział do dobrego komanda („Proszę państwa do gazu”). Ów narrator - to znawca tajemnych mechanizmów funkcjonowania obozu, człowiek, który za cenę rezygnacji z hierarchii wartości humanistycznych potrafi ukształtować swój wewnętrzny system samoobrony i postawy ułatwiającej mu przetrwanie. Jest nim człowiek, który przystosowuje się do nieludzkich obozowych warunków i radzi sobie w nich tak, aby przeżyć. Często przy tym jego postępowanie budzi etyczny sprzeciw, ponieważ jest ono sprzeczne z takimi kanonami moralnymi, jakie stanowią podstawę kultury i moralności. Tadek relacjonuje swój pobyt w obozie „na zimno”. Przedstawia to miejsce nie jako miejsce, w którym się umiera, ale miejsce, w którym można żyć. Aby żyć, trzeba jednak zrezygnować z wartości dotychczasowych, zostawić za bramą z napisem „Arbeit macht frei” swą etykę, moralność, godność. Na przykład w opowiadaniu „Ludzie którzy szli”, narrator mówi o tym, jak grał ze współwięźniami w piłkę w momencie gdy na pobliską rampę nadjechał transport więźniów, skierowany wprost do krematorium.

Tak, to prawda, że człowiek jest istotą, która się do wszystkiego przyzwyczaja, ale winna jest nie jego psychika, winne jest ciało. To o nim mówi Borowski z nienawiścią, to ono swą fizycznością potrafi zniszczyć nawet najpiękniejszą duszę, najgorętsze serce. To, jakim się jest, uzależnione jest przede wszystkim od miejsca i czasu. Nic dziwnego, że poddawany ciągłym torturom, straszony i bity, głodzony i zaszczuty zapomniał o umyśle i sercu. To nie on był winien zdrady, to system, który wyzwolił w nich te najskrytsze zakamarki ludzkiej psychiki, zezwierzęcenie i zbrodnicze instynkty.

Człowiek poddawany dwom czynnikom destrukcyjnym: głodowi i nadziei tracił wszelką indywidualność, osobowość, zreifikowany dawał się dowolnie kierować i modelować. Wygrywał instynkt zwierzęcy, chęć przeżycia za wszelką cenę, instynkt podżegany przez nadzieję. To ona obezwładniała ludzi, kazała iść bez sprzeciwu do komory gazowej, ona „kazała matkom sprzedawać się za chleb, ojcom zabijać dzieci”. Nadzieja, że może następny dzień będzie dniem wyzwolenia, dniem powrotu do normalności, życia dawnego, o którym pamięć powoli zaczęła słabnąć.

W opowiadaniach Borowskiego zobrazowany został świat, którego okrutnym prawom, podyktowanym przez twórców owego obozowego systemu, podporządkowują się również i same ofiary. Jest to bowiem nie tylko system zagłady, ale i deprawacji człowieka. Rzeczywistość obozową oglądamy tu oczyma „ludzi zlagrowanych” i tylko czasem w ich rozmowach pojawia się jakieś echo niezależnej myśli, oceny rzeczywistości, w której są zanurzeni, np. krótki dialog w opowiadaniu „Proszę państwa do gazu”, rozpoczęty słowami: „Słuchaj Henri, czy my jesteśmy ludzie dobrzy?”. Znaleźć można w tym dialogu celną, skrótową ocenę tego, czym jest obozowa rzeczywistość.

Głównym problemem opowiadań Borowskiego jest bowiem wpływ obozu koncentracyjnego na psychikę i kodeks etyczny człowieka. Obóz koncentracyjny to swoiste państwo, które rządzi się własnym systemem wartości i kto się tam znalazł, musiał się do niego przystosować, jeśli chciał żyć.

Ludzie osadzeni w obozach mają bowiem kilka możliwych postaw do wyboru. Mogą walczyć z obozową rzeczywistością, próbować ucieczek, buntować się. Tacy są skazani na śmierć. Mogą przyjąć postawę całkowitej bierności, rezygnacji. Również i ci nie mają według Borowskiego, szans przeżycia. To tzw. „muzułmanie”, ludzie, którzy umierają za życia. I wreszcie trzecia grupa. Są to ludzie, którym udało się przystosować do obozowych reguł. Wiedzą, jak należy funkcjonować, żyć w obozie.

Borowski pokazuje życie w obozie koncentracyjnym z tej szczególnej perspektywy, która polega na pozornym odrzuceniu wszelkich kryteriów moralnych. Postępowanie ludzi nie ma tu moralnego znaczenia, więźniowie męczą się, giną, ale równocześnie handlują, zdobywają pożywienie, organizują przyjemności, to jest świat żywy, aktywizujący na swój sposób człowieka, tyle, że jest to piekło, gdzie wszelkie wartości duchowe przestały mieć znaczenie. Okazuje się, że warunkiem koniecznym do przeżycia obozu jest zmiana całego kodeksu etycznego człowieka, totalne przemianowanie wartości. Przeżyć można było tylko w jeden sposób - kosztem innych. Powoduje to zanik etyki chrześcijańskiej. Kradzieże i zabójstwa są na porządku dziennym.

W koncentracyjnym społeczeństwie człowiek to „zwierzę, które chce żyć”. Dostrzec można bezwzględną walkę o przetrwanie, w której nie przebierano w środkach i w której nie liczył się inny człowiek. Liczyło się własne życie i własny żołądek. Głód popychał więźniów do rzeczy w naszym rozumieniu nienormalnych: „Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka jako obiekt do zjedzenia”. Ginie więź między ludźmi oraz współczucie. Wśród więźniów panują prawa dżungli.

Proces dehumanizacji „odczłowieczenia” ludzi był jednym z podstawowych celów istnienia obozów koncentracyjnych. Więźniowie rozwinęli mechanizm systemu. Ten system miał doprowadzić do zaniku ludzkiej solidarności. Dla słabych i wrażliwych nie ma miejsca w obozie, dla nich jest tylko jedna droga, do gazu.

Zanik człowieka obrazuje przykład z „Proszę państwa do gazu”. Młoda kobieta w obawie przed śmiercią, nie przyznaje się do swego kilkuletniego dziecka, ucieka przed nim. Instynkt macierzyński zostaje tu przytłumiony, walka o przetrwanie dominuje.

Również w opowiadaniu „Dzień na Hermenzach” stary Beker opowiada o tym, że powiesił własnego syna za kradzież chleba: „Mój syn kradł, to go też zabiłem. Ja jestem tragarz, to znam życie”. „Pożegnanie z Marią” Tadeusza Borowskiego - to zbiór opowiadań ukazujących życie w obozach hitlerowskich bez retuszowania, upiększania, wygładzania prawdy o ludziach. Ukazał on zmagania człowieka z totalitaryzmem hitlerowskim. Był człowiekiem, który doświadczył skutków totalitaryzmu na „własnej skórze”. Pisał z myślą o tym, że kiedyś cały świat dowie się o okrucieństwie wojny, prawdy o obozach zagłady oraz brutalności ludzi prowadzących tę wojnę. Można stwierdzić, że zamierzenia te w pełni mu się udały.

W podobnych warunkach przebywał autor „Innego świata” - Herling - Grudziński. Jego obóz to nie ciągle dymiące piece krematoriów, jego obóz to „śnieżna pustynia”, mróz, wycieńczająca praca, nastawiona praktycznie na całkowite wyeksploatowanie człowieka przy minimalnych porcjach żywieniowych i nieludzkich warunkach bytowania. Autor opisuje swój pobyt w więzieniu, czas pracy w rosyjskich obozach, system ustroju panującego podówczas w kraju, nastawionego na całkowite podporządkowanie sobie ludzi, na wymuszaniu na ludziach określonych zachowań. Tak jak totalitaryzm faszystowski polegał na zorganizowanej winie i zbiorowej odpowiedzialności, tak rosyjski na zakorzenieniu, że nie ma ludzi bez winy. Terror, strach, przemoc, sprawiały, że ludzie w tej „przestrzeni bez głębi”, „czasie bez nieba” nie mogli już rozeznać się w sensie otaczającej rzeczywistości.

Gustaw Herling - Grudziński przeżył sowiecki obóz w Wiercewie. „Inny świat” obejmuje dwa lata obozowego życia - od aresztowania za przestępstwo „bycia Polakiem” po styczeń 1942 - kiedy to narrator po głodówce protestacyjnej został zwolniony i przedostał się do Armii Andersa. Książka rzeczywiście przedstawia inny świat, świat łagru sowieckiego, w którym „preparuje się więźnia” - tzn. człowiek popada w stan, w którym „uczucia i myśli obluzowują się, pomiędzy skojarzeniami powstają luki” - coś na kształt tępoty, posłuszeństwa, uległości - po to, aby przeżyć lub choćby uniknąć bólu czy głodu. Obozowe zaniedbanie - to fizyczne i psychiczne załamanie człowieka. Grudziński poraża czytelnika panoramą łagru, jaką odmalowuje w powieści. Kolejne części utworu dotyczą różnych sfer obozowego życia: praca, posiłki, choroba, spotkania z ludźmi z zewnątrz, wiara, życie seksualne. Te cząstki składają się na zorganizowaną całość, która ma być nie tylko dowodem potworności, lecz także próbą analizy i zrozumienia tak niepojętego systemu. Grudziński odtwarza łagrowy świat z precyzją i dokładnością. Jest to świat totalnie inny - za drutami łagru obowiązują inne prawa, jest to machina nastawiona na całkowite wyeksploatowanie człowieka w nieludzkiej pracy i pozbawienie go indywidualności.

Realia obozu sowieckiego to selekcja i niszczenie słabszych (klasyfikacja ludzi według kotłów) oraz „wyższość” więźniów przestępczych tzw. urków nad politycznymi. Samobójstwo staje się aktem wolności i stanowienia o sobie. Śmierć nie czyni wrażenia na tych, którzy zostają.

Książka Gustawa Herlinga - Grudzińskiego daje świadectwo niszczącego wpływu sowieckich łagrów na psychikę i świat wartości etyczno - moralnych więźniów. Osadzeni w łagrach ludzie są zmuszeni do zapomnienia o prawach i zasadach, wyznaczających dotychczasowe granice ich postępowania. Jest to warunek przeżycia, przetrwania. „Inny świat” to wstrząsający zapis procesu degradacji moralnej i etycznej człowieka zniewolonego przez wymyślny system represji i ograniczeń. Sowieckie obozy pracy były bowiem miejscami, które miały zmienić każdego więzionego w nich nieszczęśnika. Życie w łagrach składało się przede wszystkim z katorżniczej pracy przy wyrębach lasów, budowie miast i miasteczek, elektrowni czy zakładów pracy. Warunki pracy były nieludzko trudne. Obozy pracy tworzono na Syberii, gdzie panowały ciężkie warunki klimatyczne: mrozy, śniegi, temperatura dochodząca nawet do minus 50oC. Ponieważ więźniowie w Związku Radzieckim od czasów rewolucji październikowej stanowili niezwykle liczną grupę, byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii, jak tania siła robocza. Stąd właśnie wynikało bezwzględne traktowanie i maksymalne wykorzystanie „materiału ludzkiego” do pracy. Więźniów politycznych mieszano starannie z pospolitymi bandytami, wykształconych i subtelnych naukowców z prymitywnymi mordercami. W łagrach przestawały obowiązywać jakiekolwiek normy prawne i moralne, życie ludzkie nie przedstawiało żadnej wartości, każdego więźnia można było zabić i zastąpić innym. Człowiek, który żyje w koszmarnej rzeczywistości sowieckich obozów pracy to „człowiek złagrowany”. Właściwie dzieje wszystkich więźniów Jercewa są wstrząsające, szokują nawet mało wrażliwego człowieka. Jako przykład można podać osobę Kostylewa i jego proces samookaleczenia. Człowiek ten, aby uniknąć pracy codziennie wkładał rękę w ogień. Lecz nie dla samego „uciekania” przed wysiłkiem. „Ręka w ogień” to bunt Kostylewa przeciw zniewoleniu, to idea: „nie będę dla nich pracował choćby za cenę swojego cierpienia, zdrowia i życia”. Inny przykład rzeczy, które szokują człowieka to nocne łowy i historia Marusi. Łowy na kobiety i gwałty nie mieszczą się w wyobraźni. Fakt, że w potrzebie choćby odrobiny ludzkiego uczucia Marusia niewolniczo oddaje się kowalowi, a ten by nie zrazić do siebie kolegów „oddaje” ją im jak „rzecz” do użytkowania - dławi w gardle.

W łagrze panowało bezprawie czyste. W treści wyroku podawano wprawdzie więźniom liczbę lat skazania, ale w praktyce można było przebywać w łagrze bez wyroku, można było spodziewać się dowolnego przedłużenia pobytu, można było być rozstrzelanym w każdej chwili. Jedni starali się zyskać względy strażników donosząc na współtowarzyszy, inni próbowali ocalić ludzką godność, byli odważni i zdecydowani.

„Inny świat” jest zapisem więziennej i obozowej martyrologii. Autora interesują przede wszystkim ludzkie postawy i ich uwarunkowania społeczne. Herling - Grudziński wnikliwie przedstawia degradację społeczeństwa w warunkach więziennych i łagrowych; analizuje proces duchowego umierania istoty ludzkiej w systemie totalitarnym.

„Inny świat” łączy z opowiadaniami Borowskiego odważne, przenikliwe spojrzenie na to co stanowiło istotę systemu lagrowego i łagrowego. Borowski na przykładzie niemieckich lagrów, a Grudziński sowieckich łagrów opisują mechanizm działania totalitarnego państwa i degradację ludzkich wartości w warunkach ekstremalnych. Obrazy łagrów i lagrów oraz panujące w nich warunki są do siebie podobne. Obozy niemieckie wyrosły z obłąkanej idei Hitlera o konieczności poszerzania życiowej przestrzeni dla Niemców, uznawanych za nadludzi. Więźniowie sowieckich łagrów pracować mieli dla chwały socjalistycznej gospodarki. Obozy obydwu państw totalitarnych w ujęciu Grudzińskiego i Borowskiego stanowiły zorganizowane przedsiębiorstwa nastawione na maksymalne wykorzystanie człowieka.

Tak jak i wyżej opisywani przeze mnie pisarze również Nałkowska swe lata dojrzałe przeżyła w obliczu wielkich wstrząsów społecznych. Rozmiary moralnej katastrofy, jaką przyniosła okupacja hitlerowska Zofia Nałkowska wyraziła najpełniej. Zbiór tej pisarki zatytułowany „Medaliony” podejmuje tematykę zniszczeń moralnych, jakie niósł ze sobą faszyzm.

Utwór ten opatrzony znamiennym mottem: „Ludzie ludziom zgotowali ten los” - rysuje postaci ludzi porażonych wewnętrznie przez zbrodnie, jakie działy się wokół nich, przez katastrofę moralną, jakiej byli ofiarami. Autorka oddaje niejako głos tym ludziom, oni sami opowiadają o zjawiskach przekraczających możliwość moralnej oceny, nie zdając sobie sprawy z wpływu, jaki przeżycia te w nich samych pozostawiły. Wyczuć tu można gorycz - refleksję i pytanie: jak to się mogło stać? Jak człowiek mógł tak skrzywdzić i upokorzyć drugiego człowieka? Motto Nałkowskiej to bezmiar przerażenia, że przedstawione „drobne” obrazy są dziełem człowieka, że ludzie stworzyli faszyzm, hitleryzm, piece i miejsca kaźni, że są autorami tak strasznej rzeczywistości. Zofia Nałkowska miała okazję poznać prawdę o okresie wojny w sposób dokładny i jaskrawy. Po pierwsze - sama przeżyła sześć lat wojennych w okupowanej przez hitlerowców Warszawie. Po drugie - po wojnie brała udział w pracach Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, uczestniczyła w przewodach sądowych, jeździła na liczne wizje moralne miejsc zbrodni.

Każde z opowiadań zawarte w cyklu „Medalionów” jest straszne. Po ponad czterdziestu latach od wojny wydaje się fantazją, trudną do przyjęcia dla normalnego umysłu. Tematem tu jest technika ludobójstwa, mechanizmy mordowania człowieka - „zwykły dzień szalonego koszmaru”.

W opowiadaniu pod tytułem „Profesor Spanner” sucho i lakonicznie podane jest sprawozdanie z przesłuchania młodego chłopca, którego Spanner zatrudnił jako preparatora trupów w swym przedsiębiorstwie zajmującym się produkcją mydła z tłuszczu ludzkiego. Wszystkie odpowiedzi młodego człowieka są rzeczowe i zupełnie pozbawione jakiegokolwiek zabarwienia emocjonalnego. Chłopiec opowiada o sposobach produkcji, o recepturze, o trudnościach technicznych tak, jakby opisywał normalny proces produkcyjny, jakby chodziło o sprawy zupełnie naturalne. Nie jest przerażony, nie jest ogarnięty zgrozą, aż do końca przesłuchania świadomość jego pozostaje w kręgu spraw, które ludzie tacy, jak doktor Spanner kazali mu uznać za naturalne. Na koniec mówi on dumnie: „w Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić - z niczego ...”.

W kilku zdaniach zawarta tu została przerażająca prawda o epoce. Jej pierwszą warstwą podaną najbardziej bezpośrednio, są wiadomości o tym, iż podczas II wojny światowej uczeni niemieccy po wielu eksperymentach osiągnęli umiejętność wytapiania mydła z tłuszczu ludzkiego. Ludzie myli się mydłem z ludzi. Informację tę można usłyszeć z ust chłopca, którego nie sposób uznać za zbrodniarza, a którego faszyści nauczyli obojętności dla zbrodni, traktowania jej jako czegoś zupełnie naturalnego, a nawet niezauważania jej. Chłopiec ten z całą nieświadomością własnego okrucieństwa mówi o rzeczywistości normalnej, zrozumiałej, o rzeczywistości, która była jego codziennym zajęciem. Pracując tam zarabiał na chleb. Robił co mu kazano. Początkowo miał dreszcze obrzydzenia, gdy przychodziło myć się mydłem spreparowanym z ludzi, ale i to minęło.

W ten sposób ukazał Nałkowska jedną z najbardziej przejmujących prawd o okupacji: zniszczenie przez faszyzm psychiki człowieka, zabicie jego wrażliwości moralnej. Normalnego, prostego człowieka, nie mającego nic wspólnego z samym mechanizmem zbrodni - doprowadzono do całkowitej obojętności na to, co się działo, że zabito w nim zdolność do wewnętrznego protestu. Pozwolę sobie powrócić jeszcze do słów wypowiedzianych przez owego chłopca: „w Niemczech można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić - z niczego ...”. Coś, to znaczy mydło, artykuł w czasie okupacji wysoko ceniony i poszukiwany, jest tu przeciwstawione owemu niczemu z czego jest fabrykować, a tym niczym jest martwe ciało ludzkie. Oto skala wartości w pojęciach narzuconych temu chłopcu przez faszyzm. Mydło jest czymś, ciało ludzkie - niczym.

Ukazanie zniszczeń, jakich okupacja faszystowska dokonała w psychice ludzi jest jedną z największych wartości „Medalionów”. Jest to bowiem rodzaj wiedzy, której nie znajdzie się nigdzie. Są to fakty, o których milczy historia, a o których najpełniej może mówić właśnie sztuka.

Na zakończenie mojej pracy chciałbym przytoczyć przypowieść o dwóch budowniczych: „Każdego więc, kto słów moich słucha i wypełnia je można porównać z człowiekiem, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichury i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto słów moich słucha, a nie wypełnia ich można porównać z człowiekiem, który dom swój zbudował na piasku. I spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.” Ta przypowieść o dwóch budowniczych, to opowieść o człowieku i jego wielu twarzach. Człowiek do tej pory zadaje pytanie dlaczego musi ciągle żyć „pod pustym niebem”, toczyć walkę o każdą część siebie, uważać, by owej granicy nie przesunąć. Czyn taki byłby wówczas opowiedzeniem się po jednej ze stron. Ten który „słów słucha i wypełnia je” będzie żył, natomiast ten „kto słów słucha, a nie wypełnia ich” musi umrzeć. Te ciągłe sprzeczności, zagrożenie i walka sprawiają, że człowiek „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie” traci poczucie stabilności.

Zawsze mamy jednak możliwość wyboru. Choć w czasach nieludzkich, czasach totalitaryzmu faszystowskiego i sowieckiego, człowiek nie potrafi odnaleźć tej granicy. Świat, w jakim przyszło mu żyć to czas, w którym niebo „mówiło obcą mową”, spuszczało na ludzi grad czynów nieprawdopodobnych.

107. „Między uczuciem a obowiązkiem” dylematy moralne bohaterów literatury polskiej XIX wieku.

Wiek XIX to dla Polski okres zaborów , dla Polaków natomiast był to okres walki o wolność swego kraju. Dla każdego Polaka wolność ojczyzny była sprawą najważniejszą . Sytuacja w jakiej znalazła się Polska , sprawiła że zaczęto szukać dróg prowadzących do wolności, zaczęto rozpatrywać różne sposoby walki aby odnaleźć ten jedyny najlepszy . Polacy doszli do wniosku , że jedyną skuteczną metodą walki o wolność jest bunt sprzeciw , próba czynnej walki z zaborcami . Zaczęli realizować swoje plany , lecz pojawiła się nowa trudność i kolejne pytania - jaka to ma być walka. Takie pytania stawiała sobie także literatura polska polscy poeci i pisarze . W swych utworach starali się oni odnaleźć odpowiedź na pytanie dręczące Polaków.

Literatura XIX wieku w Europie to pojawienie się epoki romantyzmu . Nowa epoka w dziejach literatury o jakże odmiennych ideałach . Także i w Polsce romantyzm rozwinął się bardzo szybko. Wpływ na ten szybki rozwój miała zapewne również sytuacja polityczna w kraju po zaborami. Romantycy w swych programach zakładali bunt przeciwko „staremu światu” , bunt przeciwko panującej rzeczywistości , co w realiach Polski miało duże znaczenie . Polscy romantycy zaczęli więc w swych utworach ukazywać różne drogi walki o wolność kraju. Literatura miała rolę przewodnią , bohaterowie literaccy stawali się wzorcami do naśladowania . Typ bohatera romantycznego to człowiek który zna swoje możliwości ,docenia własne osiągnięcia , typowy indywidualista , dla którego sprawa ojczyzny jest sprawą najważniejszą . To człowiek rozdarty wewnętrznie pomiędzy życiem osobistym a obowiązkiem wobec ojczyzny.

Bohater romantyczny stanął więc przed dylematem moralnym polegającym na wyborze pomiędzy własnymi przekonaniami i uczuciami a owym obowiązkiem , jaki miał do spełnienia wobec swojej ojczyzny w niewoli. Dylemat ten staje się dla człowieka powodem bólu i cierpienia , jednakże zawsze wybiera on dobro ojczyzny , jako wartość najwyższą świętą .

Typem takiego bohatera i takiej postawy życiowej polegającym na ciągłym wyborze jest bohater utworu Adama Mickiewicza pt. „Konrad Wallenrod” . W utworze poznajemy go jako Mistrza Zakonu Krzyżackiego , lecz na początku utworu ukazany jest jako dziwny człowiek . Jest typem samotnika , swe problemy „topi” w alkoholu , nie lubi przyjęć , jest człowiekiem tajemniczym . Z pieśni Wajdeloty dowiadujemy się o jego życiu . Urodził się na Litwie , został porwany przez rycerzy Zakonu i wychowany przez Wielkiego Mistrza . Jednak już w młodości znał swe pochodzenie UZUPELNIĆ.

Przez cały ten czas był przy nim Halban , który uświadamiał Konrada skąd ten się wywodzi .

Jednakże młody Litwin pokochał Mistrza , który go wychował . Pod wpływem próśb Halbana uciekają oni w czasie pierwszej bitwy i przechodzą na stronę wojsk litewskich . Młody Walter Alf wychowywany dotychczas przez Krzyżaków zostaje przedstawiony księciu Kjestutowi . Wśród nowo poznanych ludzi znajduję kobietę, którą pokochuje z którą później bierze ślub . Jest nią Aldona . Walter Alf czuje wielką miłość do Aldony , jest prawdziwe wzniosłe uczucie które jednak przeszkadza w „w walce” . Uświadomiony przez Halbana o trudnej sytuacji Litwinów , Walter Alf musi podjąć walkę przeciwko zakonowi , by pomóc swemu narodowi . Powraca do Zakonu Krzyżackiego jako Konrad Wallenrod , przywłaszczając sobie imię człowieka , którego prawdopodobnie zabił w jeden z potyczek . Tu musi podjąć , lisią , tajną , nieetyczną walkę z wrogiem . To powoduje dylemat moralny bohatera - musi dokonać wyboru pomiędzy idealnymi rycerskimi , którym dotąd hołdował , które były bliskie jego sercu a lisią walką , która całkowicie zaprzecza jego ideałom . Ta sytuacja powoduje ból , cierpienia i nawet degradację moralną bohatera . Halban stara się jednak przekonać „Konrada”, że ten typ walki to jedyna droga do wolności dla jego narodu : „tyś niewolnik, jedyna broń niewolników - podstępy”.

Konrad Wallenrod wybiera jednak dobro ojczyzny, rezygnując z ideałów rycerskich i ze szczęścia osobistego . Prowadzi wojnę z Litwą tak nieudolnie, że Zakon traci dużo rycerzy . Konrad W. Jednak nie może prowadzić takiego działania w nieskończoność , jest zrujnowany moralnie , nie ma już sił , by prowadzić taką walkę , jest zmęczony tym , co robi . Kiedy Rada Zakonu dowiaduje się o jego czynie , zostaje on skazany na śmierć za zdradę . Konrad popełnia samobójstwo nie z lęku przed karą która go czeka , lecz z bólu i cierpienia wewnętrznego . Taka sytuacja ,nieetyczna walka doprowadziła tego człowieka na skraj przepaści , w którą sam się rzucił.

Bohater utworu A.Mickiewicza był właśnie człowiekiem rozdartym wewnętrznie między uczuciem a obowiązkiem. Uczucie to jego miłość do kobiety i przywiązanie do tradycji rycerskiej , próba wierności ideałom młodości . To uczucie musiał przeciwstawić obowiązkowi wobec ojczyzny, który wymagał od niego walki nieetycznej , walki która zdegradowała go moralnie. Zniszczyła nie tylko jego życie , ale przede wszystkim psychikę tego człowieka : „Jak Samson jednym wstrząśnięciem kolumny , zburzyć gmach cały i runąć pod gmachem”. W przypadku tego bohatera owe rozdarcie wewnętrzne , ból i cierpienie było tak silne ,że spowodowało śmierć człowieka.

Konrad W. Jest dowodem jak wiele człowiek może poświęcić dla idei , jaką jest walka o wolność ojczyzny . Ten bohater był bliski wielu romantykom . W innym swym utworze Adam M. ukazał podobnego bohatera , także bliskiego ideałom romantycznym lecz jakże różnego od Konrada W . Jest nim Gustaw Konrad, bohater trzeciej części „Dziadów”. Konrad jest także wybitną jednostkową indywidualnością, jest człowiekiem zbuntowanym przeciw otaczającej go rzeczywistości. Poznajemy go w scenie gdy z romantycznego kochanka, Gustawa, zmienia się w bojownika o sprawy narodowe, Konrada .Znajduje się on w carskim więzieniu , w celi. Konrada poznajemy bliżej w czasie Wielkiej improwizacji kiedy to występuje przeciw Bogu. Konrad jest poetą , świadomym swej siły i potęgi . Ma także świadomość tego że jego naród cierpi i jest niszczony. Jako poeta jest niezrozumiany w narodzie , lecz to nie przeszkadza mu , by walczyć o ten naród : „samotność : cóż p ludziach? Czym śpiewak dla ludzi”.

Zdaje sobie sprawę , że jego poezja jest wielka , nieśmiertelna , potężna . Konrad dochodzi do wniosku że mógłby poprowadzić naród , „wyzwolić go”. „Boga natury godne takie pienie , pieśń wielka tworzenie”

Konrad utożsamia się ze swym cierpiącym narodem i właśnie dlatego chce mu pomóc „Ja kocham cały naród”

Świadomość cierpienia , bólu narodu sprawia ,że Konrad „udaje się „ do Boga i to właśnie jego obarcza winą za klęski , łzy narodu . Uważa że to Bóg stworzył taki świat w którym panuje niesprawiedliwość , w którym Polska zawsze cierpi. Świadom swej wielkości Konrad uważa , że sam mógłby stworzyć świat lepszy, piękniejszy , wspanialszy. „Przychodzi” więc prosić Boga o rząd nad duszami by mógł świat ulepszyć , zmienić. Wielka miłość Konrada do ojczyzny i cierpiącego narodu powoduje w nim bunt przeciw Bogu , podważa wszystkie „czyny Boga” - jego miłość , mądrość , dobroć , wszechwiedze . Ten bunt osiąga zenit , gdy Konrad wyzywa Boga na pojedynek , pojedynek stracony pojedynek na serca: „Jeśli ja będę bluźniercą , ja wydam tobie krwawszą bitwę niźli szatan , on walczył na rozumy , ja wyzwę na serca”. Konrad sam mówił o sobie „ Jestem Milijon , bo za Milijony kocham i cierpię katusze”.

Konrad jest bluźniercą wypowiadając takie słowa do Boga , oskarżając go o celowe zbudowanie takiego , a nie innego świata , o wprowadzenie zła na ziemię , o niesprawiedliwość , o cierpienie , niewinnych ofiar tj. Polska.

Konrad przejmuje na siebie cały żal i rozgoryczenie Polaków , całe cierpienie narodu. Te uczucia potęgują w nim i doprowadzają do sytuacji buntu i oskarżenia samego Boga.

Konrada cechuje prometejski bunt , bunt przeciwko Bogu w imię dobra ludzkości, narodu. Dylemat moralny Konrada polega na tym ,że potrafił on w sposób szczególny czuć jedność z narodem , potrafił utożsamić się z cierpiącymi Polakami i właśnie to wielkie uczucie miłości do ojczyzny popchnęło go do wystąpienia przeciwko stwórcy , jego miłości i dobroci. Konrad nie znalazł drogi wyjścia z sytuacji kraju więc potrzebna była ingerencja pierwiastka boskiego.

Z jednej strony cierpienia ofiary niewinnej - narodu polskiego , z drugiej strony niemoc bohatera zdającego sobie sprawę że sam nie jest w stanie nic zrobić . Jakże wielki musiał być jego ból niezrozumienie świata, niezgoda na taką rzeczywistość by wystąpić przeciwko Bogu. Konrad z III części „Dziadów” stał się ideałem postawy patriotycznej , stał się bohaterem bliskim romantykom polskim , którzy przeżywali podobne problemy i dylematy moralne.

Epoka pozytywizmu przyniosła z sobą nowe ideały , wzorce godne naśladowania . Pozytywiści doszli do wniosku że działania romantyków tzn. walka o wolną ojczyznę , często zakończona śmiercią dla ideałów , nie przynoszą określonych rezultatów. Doszli do wniosku, że śmierć ta nie niesie ze sobą widocznych efektów . W epoce pozytywizmu pojawiły się więc nowe ideały . Pojawiły się pojęcia tak często spotykane , jak praca u podstaw oznaczająca pracę z ludem i nad ludem , czy utylitaryzmu-dobro ogółu ponad dobro jednostki lub scjentyzm .Pozytywiści uważali , że ważną sprawą w obecnej sytuacji kraju jest utrzymanie ziemi , praca na roli , zachowanie ziemi w rękach Polaków . Często pojawiały się hasła solidaryzmu społecznego . Ważną rolę odgrywał rozwój wszystkich dziedzin przemysłu gospodarki .

Pojawił się nowy typ bohatera godnego naśladowania. Bohater pozytywistyczny to społecznik opowiadający się za rozwojem nauki , człowiek utrzymujący role , pracujący na niej . Jednakże i tej epoce nie obca była sytuacja rozdarcia wewnętrznego bohatera.

Bohater „Lalki” Bolesława Prusa - Stanisław Wokulski jest typem bohatera , pozytywisty rozdartego wewnętrznie pomiędzy uczuciem - miłością do pięknej kobiety a własnymi ideałami pozytywistycznymi . Ta sytuacja powoduje ból i cierpienie bohatera , rezygnację z życia , nieufność . Stach Wokulski za młodu pracował winiarni , lecz już w młodości cechowały go ideały pozytywistyczne. Pragnął on uczyć się , zdobywać wiedzę walczyć o możliwość nauki , zdobywał książki od studentów. Jego postępowanie było wyśmiewane przez współtowarzyszy nie rozumiejących go. Kiedy zdobył wykształcenie , nie mógł znaleźć sobie miejsca w społeczeństwie. Kupcy nie uznawali go , myśląc o nim jako o artyście , arystokracja zaś uznawała go za kupca . Taka sytuacja powodowała rozgoryczenie Wokulskiego. Tragizm jego trudnej sytuacji spowodowała nieszczęśliwa miłość do kobiety wyższego stanu - Izabeli Łęckiej , kobiety, która dumna ze swego pochodzenia a Wokulskiego uważała za kupca, który nie był jej wart.

Wokulski rozdarty był jak gdyby pomiędzy epoką romantyzmu i pozytywizmu. Miłość do Izabeli ,idealne uczucie było „romantyczną” stroną jego natury, działanie, które towarzyszyło tej miłości było działaniem pozytywistycznym. Wokulski jako pozytywista pomnażał swój majątek (wyjazd do Bułgarii ), robił dobre interesy, myślał o pomocy wielu ludziom i tę pomoc realizował. Spełniając swe pozytywistyczne ideały Wokulski pomógł pani Starskiej, ubogiej mieszkance - zdobywając dla niej pracę , udzielił pomocy Wysockim i Węgiełkowi.

Wokulski był świadom , że majątek jaki posiadał , mógł by pomóc wielu ludziom , pieniądze , które jemu szczęścia nie przyniosły , uszczęśliwiłyby tysiące rodzin : „Nawet moim skromnym majątkiem mógłbym wydźwignąć parę tysięcy rodzin. Nieprawdopodobne , a przecież tak jest”.

Podczas pobytu w Paryżu uwidacznia się pozytywistyczny charakter natury Wokulskiego. Jest zafascynowany wynalazkami Geista , przypomina mu to jego wspaniałą młodość ,fascynację nauką i techniką .Postanawia zostać , by wraz z Geistem kontynuować pracę nad tymi wynalazkami.

Jednak jego miłość do Izabeli jest silniejsza , więc powraca do kraju .

Tragizm Wokulskiego polega na rozdarciu między nieszczęśliwą miłością do kobiety ,która rujnuje jego życie , a chęcią pracy i wcielania w życie swoich ideałów pozytywistycznych .Dla Wokulskiego jest to bardzo trudny wybór .Mimo , że kobieta ,którą pokochał odtrąca go , nie szanuje , poniża , nie jest on w stanie zrezygnować z miłości .

Miłość ta jest czynnikiem destrukcyjnym w życiu Wokulskiego .Uczucie to powoduje ,że „młody pozytywista” , dotąd wierny swoim ideałom ,porzuca je , zapomina o swym „powołaniu” i niszczy swe życie .Wokuski przegrywa jako pozytywista , porzucając pracę , naukę , uwielbienie techniki , wygrywa jednak jako człowiek ocalając swą wizję idealnej miłości .

Odtrąca natomiast Izabelę , która jako kobieta nie warta była jego miłości .

Tragizm Wokulskiego to nie tylko nieszczęśliwa miłość , to także niezrozumienie w społeczeństwie , odtrącenie przez ludzi .

Jego dylemat polegał także na konieczności wyboru pomiędzy nauką , która sprawiła , że „nie był już kupcem”, a zaprzestaniem kultu nauki , co spowodowałoby jego przynależność do tej grupy społecznej . Wybór jakiego dokonał bohater , spowodował jego samotność , odtrącenie , niewiarę w ludzi i w konsekwencji utratę chęci do życia .

Bohater powieści Elizy Orzeszkowej pt. „Nad Niemnem”, Benedykt Korczyński , jest również bohaterem , któremu nie obce były problemy i konieczności wyboru .

Benedykt Korczyński jako młody człowiek był pozytywistą , wierny swym ideałom próbował wcielać je w życie . W jego majątku wcielano w życie „ pracę u podstaw”, chłopi byli częstymi gośćmi .

Dla Benedykta największą i najświętszą wartością w życiu była ziemia , którą kochał i dla której gotów był poświęcić wszystko co posiadał . Ziemia , rola - to największa miłość jego życia .

Takie postępowanie cechowało Benedykta do chwili powstania styczniowego .Upadek powstania i represje , jakie spadły na ziemiaństwo polskie , spowodowały duże zmiany w postępowaniu Benedykta . Zaborcy skupili się na odbieraniu ziem polskiemu ziemiaństwu . Dla Benedykta była to rzecz straszna . Zrobiłby wszystko , by utrzymać ziemię w swoich rękach . W tej sytuacji Benedykt zapomniał o ideałach swojej młodości , porzucił hasła pozytywistyczne , rozpoczął ciężką , trudną i wyczerpującą walkę o utrzymanie ziemi . Od tego czasu

Dochodzi do kłótni pomiędzy zaściankiem Bohatyrowiczów a majątkiem Korczyńskich . Benedykt stał się bezlitosny . Praca pochłonęła całe jego życie , zrezygnował z rodziny a jego postępowanie spowodowało niezrozumienie ze strony żony , dzieci i dotychczasowych przyjaciół .Lecz dla Benedykta wszystko to nie miało znaczenia , zachował bowiem swoją największą miłość - ziemię . Po upadku Powstania Styczniowego Benedykt Korczyński zostaje postawiony przed trudnym wyborem : zachować ideały co może spowodować utratę majątku , ziemi , lub porzucić ideały młodości na rzecz utrzymania roli . Dla Benedykta był to trudny wybór . Musiał wybrać między miłością do ziemi a wiernością samemu sobie .

Dokonał wyboru , który spowodował odtrącenie ze strony rodziny , wyboru , który w przyszłości zaważy między nim a synem . Trudno ocenić czy wybór , jakiego dokonał Benedykt jest słuszny . On sam uważał , że jest to jedyny sposób ocalenia „ziemi rodzinnej”. Mimo że zrezygnował z ideałów pozytywistycznych to zachowanie roli i walka o nią ostatnimi siłami była także , w pewnym sensie odzwierciedleniem jego pozytywistycznych dążeń . Pozytywiści przecież uważali , że jednym z ich celów jest zachowanie ziemi , nie oddanie jej w ręce zaborców . Benedykt Korczyński został postawiony przed trudnym wyborem , mimo że również był pozytywistą jego sytuacja wyraźnie różni się od sytuacji Wokulskiego z „Lalki”.

„Opowiadania” Stefana Żeromskiego należą również do literatury XIX wieku. Także w tych utworach dostrzec można dylematy moralne bohaterów epoki. Opowiadanie pt. „Rozdziobią nas kruki, wrony...” dotyczy sytuacji w kraju po powstaniu styczniowym. . Bohaterem utworu jest Winrych . autor przedstawia sytuacje kończącą powstanie. Winrych jest jednym z powstańców , dostarcza on broń . Zdaje sobie sprawę ,że powstanie dobiega końca , Że sytuacja jest beznadziejna , nie ma już szans na powodzenie . Jego wygląd świadczy , że przeżył wiele , doświadczył wielu rzeczy w swym życiu , jednak sprawa wolności ojczyzny jest dal niego najważniejsza .Świadomość , że wszystko czego ci ludzie próbowali dokonać , legło w gruzach , jest dla niego straszne . Winrych mówi : „wszystko przełajdaczone”. Zdaje on sobie sprawę ,że dalszy udział w powstaniu może zakończyć się jego śmiercią , gdyż zaborcy szukają powstańców . Jednak sprawa którą rozpoczął , walka o wolny kraj nie pozwala mu odejść od upadającego powstania . Postanawia pozostać i „walczyć” do końca , mimo świadomości , że w niczym to już nie pomoże . Charakteryzuje go wierność do końca „upadającej idei”. Postępowanie jego przypomina postępowanie bohaterów romantycznych wiernych do końca swym ideałom . Winrych zostaje zatrzymany przez patrol i zostaje zabity przez żołnierzy . Pozostawione na polu zwłoki byłego powstańca zostają zbezczeszczone przez ptactwo . Zwłoki te okrada chłop , który przyszedł na pole - ten obraz symbolizuje rozłam w społeczeństwie polskim co przyczyniło się upadku powstania i śmierci wielu podobnych do Winrycha.

Mimo że ideały i prądy filozoficzne epok składających się literatury polskiej w XIX wieku tak bardzo się różniły i kontrastowały się ze sobą , bohaterowie tych epok zawsze stawiani byli w obliczu trudnych wyborów . Bohaterowie byli rozdarci wewnętrznie pomiędzy „uczuciem a obowiązkiem” i to bardzo często było powodem ich tragizmu , a nawet porażki moralnej . Ludzie ci musieli dokonywać wyboru nie tylko między uczuciem , np. miłością a obowiązkiem , np. wobec ojczyzny , często był to wybór pomiędzy życiem a śmiercią .

Myślę jednak ,że ludzie żyjący w XX wieku mimo , że ich sytuacja odbiega od sytuacji ludzi żyjących w XIX wieku od ich problemów , zobowiązań , są często także stawiani w obliczu trudnych wyborów. Mimo ,że zmieniły się epoki , ludzie w nich żyjący , to jednak problemy i dylematy moralne pozostały . Także i one uległy zmianie , lecz często pojawiają się w naszym życiu . Może nie jesteśmy stawiani przed takim wyborem jak Konrad Wallenrod , lecz dla wielu z nas wybór ,którego mamy dokonać jest również trudny i wymaga równie dużo siły i odwagi.

108. Ironia satyra i groteska w polskiej literaturze po 1918 roku.

W okresie dwudziestolecia bardzo rozwinęły się te formy literackie w których znalazło się odbicie satyryczne i ironiczne podejście do rzeczywistości . Atmosfera pierwszych lat niepodległości stworzyła zapotrzebowanie na tego typu twórczość. Panował nastrój swobody twórczej, nie skrępowania satyry i krytyki. Potrzebne było też odreagowanie po latach niewoli , żałoby narodowej , poświęcanie się w imię wyzwolenia ojczyzny. Odczuwano też potrzebę ośmieszania obłudy i zakłamania warstwy mieszczańskiej i obowiązujących obyczajowych konwenansów. Zaczęły powstawać pisma satyryczne, np. „Cyrulik Warszawski” i kabarety literackie do których teksty pisali poeci tego okresu : Tuwim, Lechoń, Słonimski, Hemar.

Akcenty ironii i satyry często też groteski i humoru tzw. Abstrakcyjnego , nadawały ton licznym utworom futurystów. Swego rodzaju kpiną z obowiązującej ortografii było odrzucenie jej wymogów i pisanie fonetyczne. Bruno Jasieński w ten sposób napisał manifest pt. „Nóż w brzuchu”.

Poezja okresu dwudziestolecia przesiąknięta jest kpiną i humorem . Szczególnie dużo wierszy żartobliwych i satyrycznych pisali Julian Tuwim . Czasem jest w nich lekki żart jak na przykład w wierszu o pewnej pani „z ulicy Marszałkowskiej” , który napisany jest tak , jakby mówił go ktoś sepleniący. Częściej satyra Tuwima jest gorzka i gryząca . Taką satyrą na ograniczoność i tępotę małomieszczaństwa jest wiersz „Mieszkańcy” w którym kpina z małomieszczańskiego „kołtuna” przeradza się w budzący obrazę jego mentalności.

Satyrą na obyczajowość i styl życia klasy panującej w okresie dwudziestolecia jest „Bal w operze”. W wierszu tym z wielką werwą i humorem a przy tym za złośliwością , zgryźliwą ironią przedstawia poeta gorączkę wśród uczestników przed balem , a potem nastrój sztucznej pompy i snobizmu jakie ten bal wywołuje.

Drugim poetą , którego twórczość zawierała wiele elementów satyry i groteski był Konstanty Idefons Gałczyński. Jego debiutem książkowym w 1929 roku była poetycka opowieść o charakterze groteskowym pt.”Porfirion Osiołek” . Bohater tei opowieści będzie się pojawiał także w dalszej twórczości poety m.in. w teatrzyku „Zielona Gęś” którego teksty zaczęły ukazywać się w „Przekroju” od `1945 roku.

Gałczyński zaprezentował w nich bardzo specyficzny humor typu groteskowego , oparty na absurdzie. W mikroscenkach teatrzyku „Zielona Gęś” panuje komizm absurdalny. Polega on nie na banalnym wyśmiewaniu innych , lecz na kpinie z samego siebie i z czytelnika. Autor jakby porozumiewawczo mrugał do czytelnika licząc na jego inteligencję i poczucie humoru.

W scence pt.”Straszna rozmowa Gżegżółki z duchem” tłem jest sala senatorska na Wawelu . Po tytule i scenerii czytelnik oczekuje czegoś niesamowitego i bardzo zabawnego. Tymczasem dialog między Gżegżółką i duchem polega na tym , że ten pierwszy pyta : „Co słychać?”, na to duch: „Nic”. „No to w porządku”- odpowiada Gżegżółka i zapada kurtyna . Dowcip polega tu właśnie na braku jakiegoś stereotypowego dowcipu. Zostaliśmy w komiczny sposób wystrychnięci na dudka i śmiejemy się sami z siebie.

Scenki „Zielonej Gęsi” są maleńkie złożone z kilku najwyżej wypowiedzi. Za to tło jest często niezwykłe , udziwnione, bohaterowie mówią stylem patetycznym , napuszonym a kurtyna opada „dyskretnie”, „złowieszczo” lub „tragicznie”. Autor ośmiesza w ten sposób nudną i nadętą tradycję polskiej literatury i dramaturgii.

„Zielona Gęś” w czasach patetycznej dostojności i oficjalności wykorzystywała groteskowy nonsens i jego komizm dla wyśmiania wszelkich przeżytków pozostałych w obyczajach i mentalności ludzi , a także patos i napuszoność panoszące się w ówczesnym życiu.

Gałczyński nie wyśmiewa świata w poezji tego , który jest mądrzejszy . Przyjmuje pozę wesołka , który trochę nas przedrzeźnia i śmieje się razem z nami. Jego dowcip , oparty na absurdzie , działa ożywczo jest oryginalny, zabawny , jedyny w swoim rodzaju. Dlatego „Zielona Gęś” zamieszczana przez Gałczyńskiego co tydzień w powojennym „Przekroju”, cieszyła się wielką popularnością i dzięki niej uznano go za świetnego kpiarza humorystę i satyryka.

Jeszcze przed wojną , w latach trzydziestych , zaczął się formować teatr awangardowy oparty na grotesce i absurdzie . Jego twórcą był Stanisław Ignacy Witkiewicz . Jego sztuki poruszały sprawy wielkiej wagi społecznej , ale ukazywały je w sposób komicznie przejaskrawiony , karykaturalny . Sytuacje jakie przedstawia Witkiewicz są nieprawdopodobne. Zrywa programowo z sensowną logiczną akcją z jednoznaczną charakterystyką bohaterów z wszystkimi zasadami przyjętymi w dramatach konwencjonalnych .

W sztuce „szewcy” ukazuje groteskowy obraz społeczeństwa w czasie rewolucji i po jej zwycięstwie . Ale komizm tej sztuki jest dość ponury . Śmieszność sytuacji , nazwisk, zachowań , bliska jest gorzkiemu szyderstwu . Groteskowa , udziwniona rzeczywistość w pewnej chwili zaczyna przerażać . Oparty na nonsensach i dziwactwach świat Witkiewicza okazuje się zmierzać do wcale nie śmiesznej apokalipsy. W dramacie zostają wyśmiewane i zanegowane wszystkie wartości moralne na których opiera się społeczeństwo: praca, miłość, swoboda przekonań, porządek , ład społeczny , ruchy wolnościowe, religia , rewolucja , tradycja.

„Szewcy” są groteskowym obrazem świata , takim jakim widział go Witkiewicz w swoich katastroficznych poglądach na przyszłość ludzkości. Kontynuatorami dramatu Witkiewicza stali się Gombrowicz i Mrożek .

W twórczości Gombrowicza , podobnie jak u Witkiewicza mamy ukazany świat w konwencji groteski . Tak właśnie ujęta jest jego najbardziej znana powieść pt. „Ferdydurke” , napisana w 1937 roku. Autor sprzeciwia się w niej normom i nakazom obowiązującym w świecie , do którego każdy człowiek musi się nagiąć wskutek nacisków otoczenia. Poprzez losy i przygody swego bohatera Józia w sposób satyryczny ukazał nonsensy i absurdy tkwiące w życiu społecznym. Świetnie uchwycił i oddał śmieszność opisywanych środowisk , charakterów ludzkich , poglądów i postaw. Wszystkie postacie w tej książce są śmieszne , karykaturalnie przerysowane . Także groteskowe i zabawne są sytuacje , jakie powstają wskutek działań Józia .

Spoza drwiny i groteski przebija tragizm i ponurość przedstawionej przez Gombrowicza rzeczywistość . Kiedy przestajemy się śmiać widzimy , że to , z czego się śmiejemy jest w gruncie rzeczy poważne a nawet groźne. Zaczynamy rozumieć , że my podlegamy tym samym mechanizmom społecznym rządzącymi ludzkimi zachowaniami , które doprowadzają bohaterów „Ferdydurke” do sytuacji krańcowych i absurdalnych . I tak np. poglądy Młodziaków jako przedstawicieli inteligencji są śmieszne , ale zarazem żałosne . Uświadamiamy sobie , Ze przecież takich „Młodziaków” możemy spotkać i dziś w swoim otoczeniu a ich snobistyczna , ośmieszona przez Gombrowicza postawa niesie w praktyce wiele bardzo poważnych skutków społecznych.

Podobny stosunek do świata , szyderczy i prześmiewczy , prezentuje pisarz w swoim dramacie pt. „Operetka”. Jest on utrzymany w formie groteski. Frywolna , lekka forma operetki , zachowując wszystkie charakterystyczne cechy tego gatunku sztuki posłużyła autorowi do wyrażenia dramatycznych , a nawet tragicznych problemów trapiących ludzkość takich jak :krwawe rewolucje , upodlenie człowieka zezwierzęcenie ludzkich instynktów i odruchów , nierówności społeczne , głupota warstw stojących najwyżej w hierarchii społecznej , faszystowska totalitarna ideologia.

Treść :Operetki” jest zabawna , postacie groteskowe , karykaturalne . oprócz „nagiej Albertynki” wszystkie są przedmiotem kpiny autora . Niezwykle śmieszne są dialogi , język , sytuacje . Ale podobnie jak w „Ferdydurke” - spoza komizmu tej sztuki w miarę jej trwania coraz wyrażniej wyłania się powaga i tragizm problemów , z których autor szydzi.

Podobne cechy groteski i satyry charakteryzuje twórczość Stanisława Mrożka . Jego opowiadanie pt. „Wesele w Atomicach” jest zabawną parodią wiejskiego wesela . Śmieszność wynika z tego , że autor zderza tradycyjne zwyczaje weselne i XIX - wieczną mentalność chłopa z atomową techniką XXI wieku , zastosowaną jakoby na wsi . W posagu państwo młodzi wnoszą nie morgi i krowy , ale reaktory i atomowe siłownie , gośćmi nie są sąsiedzi zza płota tylko utytułowani naukowcy . I oczywiście , gdy sobie popiją to biją się tak samo jak przed wiekiem tyle , że sztachetami z płotu czy nożami , ale wystrzeliwują do siebie z rakiet , po czym otoczenie staje się radioaktymwne , a narrator zmienia się w karalucha.

Na ironii , paradoksie i grotesce opiera także Mrożek swoje sztuki sceniczne , między innymi „Tango”. Budując groteskowe postacie bohaterów i stwarzając pewne śmieszne, paradoksalne sytuacje ukazuje cały obszar ludzkiej głupoty , nonsensownych a przyjętych i „uklepanych” stereotypów.

Bohaterowie „Tanga” przyjmują za obowiązujący kanon życie w chaosie, bezładzie i byle jakości. Uważają , że w ten sposób realizują zasadę nowoczesności. Oryginalność swojej postawy manifestują tym , że nikomu na niczym nie zależy ani niczego od nikogo się nie wymaga . Młody syn , Artur pragnie przywrócić tradycję i porządek w rodzinie. Powstaje paradoksalna sytuacja , że on młody zamiast jak zwykle , od pokoleń przeciwstawiać się tradycji i dążyć do nowoczesnych zmian chce wrócić do tego co było , a jego rodzice walczą o ową swoiście pojętą nowoczesność . Odwrócenie tradycyjnych ról niesie komiczny efekt.

Sztuka Mrożka jest satyryczną metaforą . Postawa każdej postaci jest sparodiowana i ośmieszona. Totalnie skompromitowane są : twarda realizacja idei przez prostackiego Edka i obyczajowość współczesna i miniona . Właściwe nie ma nic , co nie byłoby w tej sztuce sprawdzone do absurdu i groteski. Okazuje się , że satyra i groteska jest formą literacką pozwalającą wypowiedzieć bardzo ważne i poważne treści naszego życia. Za jej pomocą pisarze mogli obnażyć obłudę , niesprawiedliwość , cynizm ,głupotę i terror . Groteski Gombrowicza i Mrożka podnoszą problemy uniwersalne , ważne nie tylko w naszym kraju , ale dotyczące w ogóle wszystkich ludzi i wielu węzłowych spraw rządzących ludzkim życiem.

109. Mickiewicz przemieniał polszczyznę i duszę Polaków.

Adam Mickiewicz stworzył fundamenty polskiego romantyzmu . Wskazał nowe sposoby postrzegania świata i człowieka. Intelektowi rozumowemu przeciwstawił potęgę uczucia .

Jego „Ojczyzną” ziemią ojców , krajem „lat dziecinnych” i młodości , o którym poeta - wygnaniec zachował najczulsze wspomnienia , były ziemie litewskie. Kuźnicą zaś młodzieńczego charakteru były przede wszystkim studia na Uniwersytecie Wileńskim i działalność w organizacjach Filomatów i Filaretów . To wtedy w swych poetyckich utworach przed młodzieżą filomacką roztaczał ideały : „Ojczyzna , nauka , cnota”. Hasła te kształtowały dusze ówczesnego młodego pokolenia wileńskiego , które nawet w chwilach żegnania , niejednokrotnie na zawsze kraju ojczystego , w swych najbliższych osób odjeżdżało na Sybir z okrzykiem na ustach : „Jeszcze Polska nie zginęła”. To przecież młode pokolenie Polaków czytając „Ode do młodości” uczyło się wiary w postęp przezwyciężania samolubstwa , humanitaryzmu i solidarności ludzkiej , wznoszenia się w świat ideału i zapału , który „tworzy cudy”. Utwór kształtował przeświadczenie , że istnieją w człowieku siły potężniejsze od siły rozumu , mianowicie : entuzjazm , zapał , miłość , braterstwo . Należy je tylko wyzwolić w sobie a przyniosą zwycięstwo . Młodzi muszą być „rozumni szałem” i podejmować zadania pozornie niemożliwe do zrealizowania : „Tam sięgaj , gdzie wzrok nie sięga : łam czego rozum nie złamie”. Dzięki śmiałych myślą i gwałtownym uczuciom „Oda” jest utworem żywym i gorącym .Apostrofy nie są pusta ozdobą lecz wyrazem płomiennego wyrazu. Wyzwania spełniają rolę prawdziwych nakazów . Obrazy i personifikacje przemawiają prawdą .

W kilka lat po napisaniu „ Ody do młodości” odpisy jej krążyły jako wyrazy młodzieży spiskującej przeciw uciskowi zaborców . W czasie powstania listopadowego zwrotka końcowa „Witaj jutrzenko swobody” była napisana na murach ratusza warszawskiego.

Zupełnie inny ton poetycki i aspekt ideowego oddziaływania wychowawczego na człowieka zawierają ballady . Zamieszczone w pierwszym tomie „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza , wydanym w roku 1822 roztaczają czar i piękno krajobrazu polskiego . Poeta pokazał jeziora , dzikie i odludne zakątki leśne , grzęzawiska , zarośla , stworzył groźna i malowniczą scenerie przedstawiając noc, chmury, cienie , blask księżyca , pohukiwania sów i puszczyków . na tym tle pojawił się nie znany dotąd w poezji polskiej świta fantastyczny : boginki wodne , upiory i strachy . W świecie tym panowała surowa sprawiedliwość , w którą wierzył lud Litewski. Zdradę ,wiarołomstwo ,złamanie przysięgi („Świtezianka”) spotykała zawsze kara . Krzywda uwiedzionej przez pana dziewczyny z ludu zostaje pomszczona („Rybka”) . Kara spotkała morderczynie własnego męża („Lillie”) . Motywy balladowe czerpał Mickiewicz wprost z poezji ludowej . Ich poczucia moralne wpływały dodatnio na kształtowanie duszy Polaków , a ponieważ idee te mają charakter uniwersalny , wpływają również dodatnio na postawy moralne ludzi naszych czasów .

Język ballada kontrastował z językiem salonów a szczególnie z językiem ówczesnych pseudoklasyków . Był niezwykle malowniczy i jędrny . Obfitował w różnego rodzaju prowincjonalizmy : zapiał kur , czy : dziewczyna duby smalone bredzi” . Są to wyrażenia z rodzinnych stron poety . Dzięki swobodzie językowej pierwszy tom poezji wniósł świeże tchnienie w duszna atmosferę literatury pseudo klasycznej , otworzył przed czytelnikami świat pełen nieznanego dotąd uroku .

W następnym tomie poezji wydanym w roku 1823 zawarł poeta wiele wskazań moralnych i patriotycznych kształtujących duszę polskiego narodu . W „Grażynie” wyraził głęboki imperatyw patriotyczny , że pod żadnym pozorem nie wolno bratać się z wrogiem swojego narodu .

W „Dziadach część II” lud uczynił sądem nad życiem ziemskim . Zjawy zmarłych , wywołane zaklęciami Gustawa : dzieci , co jeszcze nie zaznały życia , okrutnego dla podwładnych pana i sentymentalnej pasterki , łaknęły ludzkiej pomocy w swej nie ziemskiej drodze . Sąd ten , dokonywany miarą człowieczeństwa , wypowiadał chór wieśniaczy słowami prostymi jak ludowe przysłowia . W to mroczne - nocne ludowe misterium wplótł poeta dramat bohatera, dzieje jego „miłość i rozpacz” które przywiodły go do szaleństwa i samobójstwa („Dziady część IV”). Pokazał poeta , do czego prowadzą przesądy stanowe , jak bardzo niszczą duszę człowieka . Odtwarzając ten problem stworzył język uczuć , jakiego dotychczas nie znała literatura polska .

Niezwykłym pięknem języka oznaczają się „Sonety krymskie”. Mistrzowskie wypowiedzenie orientalizmów wzbogaciło język poetycki a tęsknota do kraju ojczystego , bliskich osób nabierała wymiaru ogólnego -tęsknoty do wolności („Stepy Akermańskie”).

Utworem który wyznaczał wielką role w kształtowaniu świadomości narodowej , zespalał nierozerwalnie egzystencją jednostki z egzystencją narodu był „Konrad Wallenrod” . Jest to atmosfera tragizmu wielkich konfliktów moralnych ludzi epoki panowania olbrzymiej przemocy wroga, epoki spisków i walk podziemnych . Poeta pokazał i uczył , że człowiek , a szczególnie Polak w ówczesnej sytuacji politycznej winien szczęście osobiste poświęcić dla „sprawy narodu”. Poemat stał się apoteozą patriotyzmu buntu przeciw niewoli a zarazem wezwaniem do zbrojnego czynu . Tak właśnie odczytali go współcześni. W źródłach pamiętnikarskich można odnaleźć wypowiedź „słowo stało się ciałem a Wallenrod Belwederem”.

Na klęskę Belwederczyków zareagował poeta pięknymi lirykami , które uczyły naród głębokiej czci dla tych , którzy na ołtarzu wolności składali to , co mieli najdroższego - własne życie lub skazywali się na dozgonną tułaczkę emigracyjną . Czyn Ordona („Reduta Ordona”) „patrona szańców uczył bezkompromisowej walki w obronie świętych praw ludzkości , której grozi zagłada , jeśli zapanują na ziemi „despotyzm i duma szalona”. Natomiast w prostym wierszu „Śmierć pułkownika” złożył poeta hołd powstańczemu dowódcy Emilii Plater opłakiwanemu przez „Lud prosty”.

W „Dziadach część III” oddał Mickiewicz atmosferę wysublimowanego patriotyzmu ,szczególnie młodzieży filomackiej oraz klimat zbrodniczej zemsty ze strony wroga .

Treścią najwspanialszej sceny zwanej Wielką Improwizacją jest walka o wolność narodu stoczona przez jednostkę o niezwykłej sile ducha i wielkiej wartości moralnej . Jest to na miarę Prometeusza poświecenie się dla dobra ludzkości i Ojczyzny. Uczyło ono naród altruizmu i głębokiego patriotyzmu . W realistycznej scenie Salon Warszawski wskazał poeta , w której warstwie narodu ten patriotyzm głęboko tkwi , potępiając jednocześnie służalczość wobec caratu

„Nasz naród jak lawa.

Zwierzchni zima , sucha i plugawa.

Lecz wewnętrznego ognia i sto lat nie wyziębi.

Plwajmy na tę skorupę a

Zstąpmy do głębi”

To właśnie (Dziady część III) dały pobudkę młodzieży akademickiej w roku 1968 do wielkiego protestu przeciwko komunistycznej cenzurze ówczesnego teatru polskiego . Wspaniale ukazuje to serial telewizyjny „Dom” w reżyserii Dejmka . To wyeksponowane słowa : „Łotry , zdejmą tylko z rąk i nóg kajdany , a włożą na duszę”- pokazywał narodowi i światu jak bardzo w tym czasie byliśmy zniewoleni pod płaszczykiem rzekomej przyjaźni. Fakt ten najdobitniej ukazuje jak zawsze aktualną jest poezja Mickiewicza. Katechizmem wiary dla zwaśnionej zbolałej emigracji były „Księgi narodu i Pielgrzymstwa polskiego”. Głosząc wiarę w Boga jako fundament moralności „Księgi” nakazywały miłość ojczyzny , daleką jednak od narodowego szowinizmu , znamionującą się „duchem poświecenia” dla innych .

Umiłowania kraju ojczystego , jego piękna we wszystkich przejawach , a więc uroczej przyrody , staropolskich obyczajów , ludzkiego stosunku do poddanych , a nade wszystko głębokiego patriotyzmu uczył „Pan Tadeusz” . Kształtował duszę narodu poprzez wyrażoną tęsknotę do kraju ojczystego , do utraconego kraju lat dziecinnych . Na przykładzie losów Jacka Soplicy uczył równocześnie jak człowiek może odrodzić się moralnie , podnieść nawet z haniebnych czynów . Oddziaływanie „Pana Tadeusza” na uczucia patriotyczne najlepiej oddał Sienkiewicz w noweli „Latarnik”.

„Pan Tadeusz „ napisany jest językiem bardzo naturalnym , który mimo nagromadzenia różnych środków artystycznych , sprawia wrażenie mowy potocznej . Osiągnął to poeta konkretnością metafor i porównań.

Duszę narodu polskiego kształtował również poeta poprzez przykład swej działalności czynnej szczególnie okresie Wiosny Ludów . Był wtedy naczelnym redaktorem „Trybuny Ludów”. W artykułach napisanych do niej głosił idee współpracy ludów w walce z despotyzmem . Umarł na placówce w Turcji gdzie chciał walczyć czynnie o wolność Polski .

Dzieła Mickiewicza są wiecznie żywe . Nieustannie dostarczają wzruszeń , uczą postępowania i dokonywania odpowiednich wyborów życiowych . Mobilizują do wzniosłych czynów , a nade wszystko miłości do ojczyzny . Kształtują wrażliwość na piękno języka i uczuciowe nastawienie do utworów literackich.

110. Ojczyzna.

„Minęły czasy carów i ich jarzma. Nie ma rozbicia ,nie ma korytarzy. O polskie brzegi bije polskie morze. Polak polską drogą kroczy i gospodarzy”.

Słowa te streszczają szmat historii naszej Ojczyzny ,która ma na imię Polska. Cytat rozpoczyna słowo „minęły”. Łatwo się je wypowiada, ale na jego treść składa się ogrom ciągłych zmagań z najeźdźcami, walk o swoją tożsamość, lat konspiracji i poświęceń, entuzjastycznych zrywów wyzwoleńczych pociągających za sobą setki ofiar złożonych na ołtarzu wolności. Wolność nie przyszła sama. Trud w nią włożony należy docenić

Tymczasem nie zawsze tak jest .Czytałem niedawno w młodzieżowym czasopiśmie Cogito wypowiedź młodzieńca, która mnie przeraziła. Ów młodzieniaszek z lekceważeniem, a nawet z pretensją wyrażał się o polskim „wywijaniu szabelką”, powołując się na inne narody ,które tego nie czyniły i dla tego o wiele bardziej dzisiaj są zasobne. Zapomniał ów młodzieniec, albo może nie wie, lub nie chce wiedzieć, że gdyby nie owo „wywijanie szabelką” byłby dzisiaj zgermanizowanym sługą lub zmoskwiczonym niby Polakiem.

Nasze młode pokolenie winno sobie zdawać sprawę z tragizmu polskich tułaczy, których walka o wolność i to niejednokrotnie nawet powszechną nie została odpowiednio doceniona. Ten, „który zostawił ślady swojej stopy na wszystkich niedostępnych drogach Europy” [„Przypowieść”- J.Lechoń] został oszukany, a za swoje cierpienie i krew nie otrzymał tego o co walczył. Ten, który zajadłością w boju przezwyciężał wszystkich ,który wdzierał się na niedostępne szczyty Narviku , chylił głowę w afrykańskim słońcu pod ciężarem brytyjskiego hełmu , który ranił dłonie skałami Monte Cassino został człowiekiem bez ziemi . Jego Ojczyzna po ostatnim kataklizmie dziejowym odzyskała tylko półwolność. Nie mogła samodzielnie decydować o swoim losie, o swych poczynaniach ekonomicznych. Jej matki Polki nie mogły oficjalnie uczyć swych dzieci pacierza - wiary naszych ojców : „Po raz pierwszy sama Polska Polskę zhańbiła i wdeptała w błoto” [„Początek” - A.Szczypiorski].Ojczyzna nasza musiała przeżyć jeszcze jedną apokalipsę i znaleźć się w stanie całkowitego rozkładu [ „Mała apokalipsa” T.Konwicki ]. Przejściowo sprawdziły się obawy K.K.Baczyńskiego : „ ... czy nam postawią z litości chociaż nad grobem krzyż” [„Pokolenie” ]

A przecież to przede wszystkim mieszkańcy Warszawy przeżyli swą apokalipsę spełnioną . Szli rozproszeni bez rąk i nóg , w łachmanach na grzbietach , „ bezdomni na ziemi matce”. Szli jako rozbitkowie , jako wygnańcy z rodzinnej ziemi , z ukochanego miasta zgruzowanego w Powstaniu Warszawskim [„ Pamiętnik powstania warszawskiego” - M.Białoszewski ].To mieszkańcy Warszawy, wprawdzie innej narodowości , ale także synowie naszej ziemi - Żydzi pokazywali światu , że chcą godnie umierać jak przystoi na bohaterski naród [„ Zdążyć przed Panem Bogiem” - H.Krall ]. Tyle trzeba było przelać krwi , znieść męczeństwa przerastającego męczeństwo pierwszych chrześcijan [ „Quo vadis” - H.Sienkiewicz ] , żeby dzisiaj Polska mogła „ polską drogą kroczyć i sama gospodarzyć” .

Zdolność do takiego heroizmu mógł mieć tylko naród , który był wykarmiony przez wieki wspaniałymi uczuciami patriotycznymi przez matki Polki , które swe dzieci hartowały od powicia , aby nie „ zbladły na widok powroza” [ „ Do matki Polki” - A.Mickiewicz ]. Tylko naród karmiony głębokim poczuciem obowiązku na miarę Konrada Wallenroda , który „ szczęścia nie zazna bo go nie było w ojczyźnie” , który „ miłość , niebo za młodu , umiał poświęcić dla sprawy narodu” mógł przetrwać apokaliptyczną gehennę XX wieku .

Nie uległ marazmowi chocholego tańca [ „ Wesele” - St.Wyspiański ] , ale jak Kordian [ „Kordian” - J.Słowacki ] ojczyźnie swojej „zapisywał krew swoją i życie” i to nie tylko w poezji , ale w rzeczywistym konkretnym świecie jak czynili to Kolumbowie . Rozproszony po całym globie ziemskim naród polski przenosił się myślami jak latarnik Skawiński „ ... do tych pagórków leśnych , do tych łąk zielonych , do tych pól malowanych zbożem rozmaitem , wyzłacanych pszenicą , posrebrzanych żytem” [„Pan Tadeusz” ].

I przenosi się jeszcze dziś , i pragnie do niego powrócić jak na przykład wygnańcy polscy mieszkający w Kazachstanie . O powrót do kraju ojczystego modliło się wielu Polaków . „ Do kraju , gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba ... Tęskno mi Panie ...” - wzdychał C.K.Norwid. Juliusz Słowacki ubolewał że „... mój okręt nie do kraju płynie”. J.Tuwim w dalekiej Ameryce pisał :

„ Przywróć nam chleb z polskiego pola ,

Przywróć nam trumny z polskiej sosny”.

Tylko naród o tradycjach Antenora [ „Odprawa posłów greckich” ] i Podkomorzego [ „Powrót Posła” ] , według którego „ dom zawsze winien ustępować krajowi” mógł składać hołd i pielęgnować mogiłę powstańców z 1863 roku [ „ Nad Niemnem” - E.Orzeszkowa ] . Nie tylko ludzie , lecz i leśne drzewa i kwiaty , jako świadkowie krwawych walk powstańczych przechowywały pamięć o tych dniach i odczuwały łzy osieroconej , pogrążonej w żałobie Anieli Tarłowskiej [ „ Gloria victis” - E.Orzeszkowa ].

Głębokie zrozumienie idei powstańczych podyktowało Marii Konopnickiej słowa : „ Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. Czynnymi realizatorami tych patriotycznych idei byli w literaturze Ślimak [ „Placówka” - B.Prus ] i Benedykt Korczyński [ „Nad Niemnem” - E.Orzeszkowa ].

Konieczność dziejowa zawsze wyznaczała i wyznacza poczynania narodu. Dziś przyszedł czas realizacji idei M.Konopnickiej :

„Wznieśmy Ojczyźnie dom wspaniały ,

Z żelaznych brył , kamiennych gród ,

A tyle zjednamy sobie chwały ,

Ile wart będzie ten nasz trud”.

Trudu potrzeba wiele . Wyniszczony duchowo naród trzeba niejednokrotnie przebudowywać od podstaw. Przypominają mi się bowiem słowa i niestety aktualne : „ ... jak poklask zdobywa i rentę , kto krzyczy i żyje dla niej [ojczyzny]” [ „Księga ubogich” - J.Kasprowicz ]. Trzeba walczyć nie tylko o materialną egzystencję narodu , ale również i przede wszystkim o duszę młodego pokolenia , aby nie uległo nihilizmowi . Trzeba w myśl literackiej bajki zwierzęcej , będącej alegorią państwa powieści „Folwark zwierzęcy” G.Orwellar nie dopuścić do skorumpowania elit rządzących . Poszukiwać bezustannie doskonalszych rozwiązań współżycia i współdziałania w społeczeństwie . Dążyć do układu i form społecznych , opartych na partnerstwie , eliminujących krzywdę drugiego człowieka . Ojczyźnie naszej wszyscy powinni mieć możliwość urządzić sobie godziwe życie , aby nie miał miejsca slogan , że „wszystkie zwierzęta są równe , ale niektóre są równiejsze od innych”(Folwark zwierzęcy” G.Orwella) . W tej nowej rzeczywistości stworzonej przez nas i przyszłe pokolenia winni doceniani być ludzie , którzy w trudnych minionych czasach kierowali się wskazaniami Pana Cogito i zachowali swą godność i człowieczeństwo , nie ugieli się , nie poddali „urokowi” w totalitarnej władzy , ale kierowali się nakazem „bądź wierny Idź”(Z.Herbert)

Aktualnie czynimy usilne starania do połączenia się z Zachodem . Nie oznacza to , że mamy zapomnieć o swych tradycjach narodowych , o naszej drodze do samodzielnego decydowania o swym losie . Wielki Polak naszych czasów Jan Paweł II w homilii wygłoszonej do Polaków w czasie jego pielgrzymki do swego ojczystego kraju powiedział : „Naród ,który odcina się od swych tradycji , traci swoją tożsamość”.

Podobnie ongiś A. Asnyk : „...ale nie depczcie przeszłości ołtarzy . Choć macie sami doskonalsze zmieść . Na nich się jeszcze święty ogień żarzy . I miłość ludzka stoi tam na straży .I wy winniście im cześć”(„Do Młodych”)

O mój drogi Przyjacielu z Cogito ! nie miej pretensji , że twoi dziadowie „wywiali szabelką” i dlatego pozostawili ci w spadku ojczyznę biedną . Pozostawili ją jednak wielką duchem . Ciesz się że dzięki nam masz ją wolną możesz w niej myśleć i czuć po polsku , samodzielnie gospodarzyć . Klęknij przed nami na kolana ucałuj ziemię przesiąkniętą ich krwią przechowującą ich często bezimienne prochy , kryjąc ból i łzy osieroconych matek , żon i dzieci , a do rozkwitu doprowadź ją ty, aby była świecznikiem w jednoczącej się Europie , a ogromną na miarę marzeń Słowackiego ,że „ ... w gromach nie pęknie”(Grób Agamemnona)

111. Wierność ideałom młodości, kariera i sukces życiowy, wybory moralne bohaterów pozytywizmu, młodej polski, dwudziestolecia międzywojennego.

Rodzina szkoła otoczenie wpływają na kształtowanie ideałów i systemów wartości młodego człowieka. Jeślite środowiska są zdrowe moralnie , oparte na podstawach dekalogu, to młody odbiorca ich ma wzniosłe cele i ambitne dążenia. Najcześciej obiecuje sobie dochowac wierności tym wartosciom. Zdaje sobie sprawę zezaprzepaszczenie swoich młodzieńczych ideałw będzie oznaczało jego życiową klęskę . To wielka sztuka przejść przez zycie, dochować wierności swym zasadom z młodości,przyjętym lub ustanowionym przez samego siebie. Problem ten był wielokrotnie podejmowany przez pisarzy polskich.

Są dzieła literackie w których bohaterowie osiągają sukcesy życiowe a jednocześnie nie łamia wierności swym ideałom młodości. Justyma Orzelska( Nad Niemnem) młoda wychowana na zdrowych zasadach moralnych potrafiła się oprzeć ponętnym propozycjom zmanierowanego Zygmunta Korczyńskiego i męfinisty Różyca a życie swe ułożyła przy boku spracowanego chłopa Jana Bohaterowicza zdając sobie sprawę z trudów jakie ją czekają . Małżeństwo z dobrym kochającym mężczyzna i prawo do życia z pracy własnych rąk jest spełnieniem jej marzeń osobistym sukcesem życiowym.

Sukcesy życiowe osiągają również młode pary z powieści Henryka Sienkiewicza ( Potop, Ogniem i mieczem ) Droga do szczęścia tych bohaterów: Oleńki i Kmicica , Heleny i Skrzetuskiego była ciernista i długa związana z huraganami dziejowymi a jednak spełniły się ich marzeniami ponieważ wytrwali w swoich zdrowych zasadach moralnych . Z tych powodów małżeństwa ich rokują na trwałość i szczęście a to jest największy sukces życiowy człowieka.

Wierny ideałom młodości chciał być również St. Wokulski ( Lalka).Chciał ale życie nie pozwoliło mu tego osiągnąć. Zrobił wielka kariere materialną ale jego głównym celem życiowym było wzbudzenie miłości i osiągnięcie ręki Izabelii Łęckiej którą wyidealizował do szczytów doskonałości i piekności. Zderzył się jednak zupełnie z czymś innym. Był to bowiem tylko pozór ideału płci niewieściej . Nie była zdolna do prawdziwej głębokiej miłosci . Wypełniała ją pustka istnienia. Dlatego stała się przyczyną klęski Wokulskiego. Odrzucenie jego miłości sprawiło ze stracił cheć do życia . w niejasnym zakończeniu powieści Prus pozostawił mu dwie drogi .Jeżeli popełnił samobójstwo to była już jego zupełna klęska. Na nic się zdały jego sukcesy majątkowe . Mógł jednak wybrać lepszą drogę poświęcić się nauce razem z entuzjastą Ochockim . Wróciłby wtedy do ideałów młodości, kiedy to z ogromnym uporem zdobywał wiedze.

Wiernymi idealom młodości jest wielu bohaterów St. Żeromskiego . Piotr Cedzyna ( Doktor piotr ) St. Bozowska ( Siłaczka ) Tomasz Judym ( Ludzie bezdomni) Wychowani są na zasadach pozytywistycznych dochowali ich wierności nawet za cenę szczęścia osobistego. Zadania jakie sobie postawili to „praca u podstaw”, szerzenie higieny oświaty, przestrzeganie uczciwości społecznej . Ich entuzjazm jednak nie wystarczył aby zrealizować owe ideały.Stasia umiera na swej placówce. Piotr podeptał uczucia ojcowskie a Judym pod rozdartą sosną nie wiedział, co dalej robić. Smutne to zakończenie ich losów , ale szlachetne i wzniosłe, bo pozostali wierni swym ideałom. Sukcesów materialnych nie osiągnęli żadnych . Inaczej postąpił kolega Stasi-Paweł Obarecki. Wychowany na podobnych ideałach sprzeniewierzył się im i został karierowiczem „Utył i pieniędzy worek nazbierał”.

Jim (Lord Jim) miał „kilka prostych zasad”: honor odwagę , heroizm .Złamał jednak ten kodeks , uciekł z tonącego statku i musiał ponieść z tego powodu konsekwencje. Nie miał możliwości , mimo usilnych dążeń aby naprawić swój błąd . Złamanie zasad moralnych jest niewybaczalne.

Ciekawym spojrzeniem na problem dochowania wierności wartościom jest kreacja Cezarego Baryki. Jest to bohater który posiada tylko ogólny cel -pragnie służyć Polsce . Wychowany poza krajem , a następnie bez rodziców nie posiada pełnego systemu wartości. Poszukuje go dopiero w podróżach, przygodach, spotkaniach z ludżmi . Nie umie jednak dokonać wyboru pomiędzy sprzecznymi postawami polityków. Z tego powodu pozostaje osamotniony w swych wahaniach . Według mnie dochowałby wierności ideałom, gdyby był w stanie znaleźć takie , które byłyby sprzeczne z jego nie skażonymi żadną propagandą poglądami.

Obrazem człowieka który sprzeniewierzył się swoim młodzieńczym ideałom jest Zenon Ziembiewicz (Granica). Obiecał sobie nie popełnić błędów swego ojca. Jego ojciec przeżywał różne przygody miłosne. Matka przymykała na to oczy. Zenon nie chciał postępować tak jak jego ojciec . Nie umiał jednak dotrzymać postanowień i kiedy jedynym godnym wyjściem z sytuacji był wybór między Elżbietą a Justyną , nie umiał tego wyboru właściwie dokonać .Tak samo zawiódł swe ideały , kiedy dla kariery zdradził interesy robotnicze i stał się pionkiem w rękach bogatych mieszkańców miasta. Ziembiewicz poświęcił swe ideały . Czy jednak kosztem tego udało mu się osiągnąć sukces, zrobić karierę w życiu? Przez krótki okres jego stan materialny powiększył się , osiągnął również wysoką pozycję społeczną . Jednakże już wtedy jego rozterki moralne nie pozwalały mu się cieszyć tym , co osiągnął . W ostatecznym rozrachunku poniósł największą klęskę jaka może spotkać człowieka . Zginął śmiercią samobójczą , co było przyznaniem się do popełnionych błędów oraz stwierdzeniem , że jego sytuacja była bez wyjścia. Samobójstwo to najgorszy wyrok jaki człowiek może na siebie wydać , a w przypadku bohatera Nałkowskiej jest to cena jaką zapłacił za sprzeniewierzenie się swym ideałom z okresu dorastania . „Granica” jest dla mnie refleksją , że życie bez „wartości młodzieńczych” jest niemożliwe , a przynajmniej bardzo trudne. Jeśli nawet w ten sposób można zrobić karierę to cieszyć się może tylko człowiek bez skrupułów.

Bardzo często w życiu trzeba wybierać, ideały młodości albo kariera . Nie jest to jednak wybór łatwy , gdyż ideały młodości są zawsze bardzo wzniosłe , natomiast droga do kariery jest bardzo często brutalna. Odpowiedzią na te wybory może być główna postać „Ferdydurke” . Józio swoim postępowaniem zrywa z utartymi konwenansami , formami , tradycjami . Jego recepta na życie brzmi „bądź sobą” Będąc sobą nie pogrzebie się ideałów , ponieważ być sobą , to kierować się swoim sercem , sumieniem , zasadami zawartymi w dekalogu , które mają charakter uniwersalny.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
111 Twórcy widowiska teatralnego Iid 12853
33 Rama zamknięta ze ściągiem
111 114 Markowska Rehabilitacja foniatryczna
Opara S, Filozofia Współczesne kierunki i problemy, s 98 111
Materiał pomocniczy, Szkoła, wypracowania, ściągi
Funkcje łowiectw-łowiectwo ściągi-kolumny, myślistwo, Broń
Etos, Ściągi
ściąga do ćwiczennia XII, Szkoła, penek, Przedmioty, Urządzenia nawigacyjne, Zaliczenie, egzamin, Ś
88888888, aszyny elektryczne, maszyny elektryczne!!!!!!!!!!!!!, maszyny sciagi
formy organiz, Szkoła, wypracowania, ściągi
chemia, Ściągi
Mickiewicz, TG, ściagii, ŚCIĄGI, Ściągi itp, Epoki, Epoki, 06. Romantyzm, 2
Maszynoznawstwo ogolne, Automatyka i Robotyka, Semestr 1, Maszynoznastwo, kolos, ściągi
Teoria konsumenta, Studia, STUDIA PRACE ŚCIĄGI SKRYPTY

więcej podobnych podstron