Kochać i być kochanym
Każda z nas chce kochać i być kochana! Gdyby wystarczyły dobre chęci, wokół byłoby pełno szczęśliwych ludzi. Niestety, większość z nas albo kocha, albo jest kochana.
Marek szukał goździków przez kilka godzin. Żeby podobały się Joannie. Kiedy stanął w drzwiach, wzięła bukiet: "Kwiaty? To takie banalne". Dlaczego to zrobiła? Jeżeli rodzice kochali nas za mało, nie kochamy siebie i nie umiemy przyjmować miłości. Co to znaczy kochać, jak miłość okazywać, jak przyjmować - uczymy się w domu.
Joanna w dzieciństwie za każdy prezent płaciła upokorzeniem. "Kupiłam ci magnetofon, ale musiałam się zadłużyć i nie wiem, jak teraz sobie poradzę" - mówiła jej matka. Nie zarabiała mało, ale córce skąpiła nawet swojego czasu. "Mam z tobą same kłopoty" - twierdziła, kiedy lekarz zalecił gimnastykę korekcyjną. Trudno się dziwić, że w dorosłym życiu nie pozwalała siebie kochać. Bez dodatkowej lekcji miłości Joanna wciąż będzie ranić Marka, odrzucając jego uczucia, aż w końcu on ja porzuci. Ona będzie szukała miłości w kolejnych związkach i znów napotka na te same trudności.
Na szczęście miłość to sztuka, której można się nauczyć. Jeżeli przyjmowanie miłości sprawia ci trudność, zacznij naukę od osób, które nie są ci zbyt bliskie. Nie odrzucaj drobnego prezentu od znajomej. Pozwól ukochanemu, żeby za ciebie coś załatwił, np. kupił bilety na koncert. Naucz się czerpać radość z tego, że inni coś ci dają. Bez tego nie poczujesz się kochana. Prawdziwa miłość to troska, akceptacja i wsparcie. Możemy ją rozpoznać po tym, że ktoś daje nam wszystko z potrzeby serca, bez wypominania.
Uczuciowi skąpcy
Nie jesteśmy kochane, choć same kochamy z całego serca. Często dlatego, że wybieramy osoby, które miłości nam nie dadzą, bo nie mogą albo nie chcą. Nasz wybór wciąż pada na podobnych mężczyzn, bo nie jest przypadkowy.
Dorota, 30-letnia nauczycielka, przez 10 lat była związana z trzema mężczyznami, z których każdy był uczuciowym skąpcem. Dorota czuła się wykorzystywana i niekochana. Nie uwierzyła koleżance, kiedy ta powiedziała, że sama siebie skazuje na brak miłości, wybierając takich partnerów. "Niemożliwe - myślała - przecież tak pragnę wsparcia, czułości". Uwierzyła jej dopiero, kiedy poznała opiekuńczego Krzysztofa. "Drętwiałam, kiedy na ulicy, przy ludziach, przytulał mnie albo całował. Było mi wstyd, ale jednocześnie cieszyłam się jak dziecko. Krzysztof wciąż mi pomagał: robił zakupy, pracował w ogrodzie".
Na szczęście Dorota wyjaśniła mu, że choć tego nie widać, sprawia jej przyjemność swoim zachowaniem. W jej rodzinnym domu miłość utożsamiano z wykonywaniem obowiązków domowych. Rodzice nie okazywali uczuć ani sobie, ani dzieciom. Ona zawsze czuła, że czegoś jej brakuje. A teraz okazuje się, że nie umie tego czegoś przyjąć. Zdarza się, że w dorosłym życiu szukamy w mężczyznach uczucia, którego nie dał nam ojciec. Wybieramy takich mężczyzn, którzy ojca przypominają w tym, że nie darzą nas uczuciem.
Kochaj bliźniego jak...
Zanim ktoś nas pokocha, same musimy pokochać siebie. Nie jest to łatwe, jeżeli niechęć do nas zaszczepili bliscy. Matka Basi, 29-letniej prawniczki, wciąż ją krytykowała. Kiedy wyrosła, była przekonana, że jest niezgrabna, nieciekawa. Podchodziła z nieufnością do mężczyzn okazujących jej zainteresowanie, dostrzegających jej delikatność, szare oczy. Podejrzewała ich o nieszczerość. Jeśli ktoś ją krytykował i wytykał wady - budził zaufanie. Przecież tak zawsze robiła mama.