swoją spluwę tak, że znalazła się w odległości kilkunastu centymetrów od prawego oka Robin. — W razie jakichś problemów chcę widzieć jej mózg na ścianie.
Cofnął się o kilka kroków i stanął przy wejściu do latryny, a potem pod samą ścianą, policyjnym sposobem ruszył wolno ku wejściu z bronią gotową do strzału.
Stanął. Obejrzał się na nas. Odczekał jeszcze trochę.
Zajrzał do środka. Długie, baczne spojrzenie.
Na jego szerokiej twarzy pojawił się wyraz zdziwienia.
Zbliżył się do następnych drzwi. Równie ostrożnie.
— Poczekaj — powiedziałem. — To jest pułapka. Urządził zasadzkę.
Haygood odwrócił się.
To szaleniec — powiedziałem. — Gromadzi tu jedzenie, ubranie
i inne potrzebne do przeżycia rzeczy, przygotowuje się na koniec świata. Nie
mam nic przeciwko temu, żebyś wyleciał w powietrze, ale napchał tam dosyć
materiałów wybuchowych, żeby z nas wszystkich zrobić marmoladę.
Więc to tak? — powiedział Haygood.
Powiedz mu, Bili.
Bzdura — powiedział Moreland. — Kompletna bzdura.
Haygood zastanawiał się przez chwilę.
Do których drzwi podłączony jest materiał wybuchowy?
— Na pewno do tych — odpowiedziałem. — W pomieszczeniu, z którego
dochodzi muzyka, widziałem dynamit przymocowany do gramofonu. Kabel
idzie do sąsiedniego pokoju. Podłączony jest do generatora. Posłuchaj.
Buczenie.
Urządził to tak, że gdy ramię gramofonu zostanie uniesione — buum.
Prawdopodobnie są i inne pułapki, ale tylko tę nam pokazał.
Głupoty — powiedział Moreland. — Sam zobacz, Anders.
- A może ty tam wejdziesz — odparł Haygood. — Wyłącz muzykę, a ja sobie popatrzę.
Moreland zamrugał oczyma.
Nie.
Dlaczego?
Bo to głupota — odparł Moreland.
Chodź tutaj — powiedział Haygood.
Moreland nie zareagował.
Chodź tutaj, gnido.
Moreland zamknął oczy i poruszył bezgłośnie ustami. Creedman złapał go za koszulę i pociągnął do przodu.
Ruszaj się, ty zwariowany dupku!
Moreland podszedł do drzwi, Haygood za nim.
Idź — powiedział, popychając starca.
Moreland zatoczył się i zatrzymał.
Nie.
Idź, bo cię zabiję.
Nie...
268
- W porządku — powiedział Haygood, uśmiechając się do mnie. -Dziękuję za wskazówkę, doktorku. Co jeszcze powinniśmy wiedzieć?
Sam bym chciał wiedzieć.
Pieprzony maniak — powiedział Creedman. -•- Wystrzelajmy ich
wszystkich i wynośmy się stąd do diabła, Anders.
Nic z tego — odparł Haygood.
Dostał od swoich szefów wytyczne, by wziąć Morelanda żywcem. Dopóki nie znajdą zabezpieczenia... Hoffman cackał się z nim przez trzydzieści lat, może poczekać jeszcze trochę.
Trzydzieści lat milczenia Morelanda przekonało go, że „rajska igła" została zapomniana. Poczuł się bezpieczny i ponownie zajął się wyspą. Zniszczy Aruk, wyludni i odbuduje wedle własnego pomysłu.
Moreland twierdził, że Hoffmanem powodowała wyłącznie chciwość, ale ja w to nie wierzyłem.
Wyobraziłem go sobie przy lunchu z braćmi od Stasher—Laymana. Akcje zmieniają właściciela, trwa dyskusja o lokalizacji budowy przewidzianej w wielomiliardowym kontrakcie, Hoffman ma dostać swoją część.
Ludzkie odpady pospołu z plutonem, kobaltem i strontem.
Zapotrzebowanie na odizolowane miejsce. Odległą wyspę pozbawioną wyborców.
Hoffman uśmiecha się i składa swoją propozycję.
Dowiaduje się, że Moreland nadal mieszka na Aruk, ale nie jest w stanie lub nie chce zapobiec degradacji gospodarczej wyspy. Liczba ludności maleje, czeki pomocy społecznej nadchodzą regularnie, upadający handel jest całkowicie uzależniony od bazy marynarki.
Wysyła zespół pilotażowy: Creedman, Haygood, małżeństwo Picker. Prawdopodobnie jeszcze kogoś. Cel: przyspieszyć upadek i odosobnić Morelanda tak, aby tanio się sprzedał.
Wtedy Moreland zaczyna pisać listy i zespół dostaje polecenie szybszego działania.
Creedman i Haygood decydują się na przerażający czyn — perwersyjną powtórkę morderstwa, które zrujnowało ich karierę. Dodatkowa korzyść: zademonstrowanie własnej nienawiści do kobiet.
Zespół... Katastrofa pyskatego Lymana Pickera była wypadkiem, czy też skutkiem narażenia się tym z góry?
Haygood, mieszkający na lotnisku Harry'ego Amalfiego, bez trudu mógł uszkodzić samolot.
Creedman... Katastrofa miała miejsce zaraz po tym, jak wypiliśmy z nim piwo przed restauracją. Creedman i Jacqui weszli do środka, ale po wybuchu tylko Jacqui pojawiła się na zewnątrz.
Creedman nie pofatygował się, bo wiedział, co się stało.
Wiedział ktoś jeszcze: Jo, która zrezygnowała z lotu w ostatniej chwili. Zrezygnowała również z kolacji w bazie, aby podłożyć nam karaluchy. A teraz była na górze z Pam...
269