110 (28)


— Nic jej nie powiem, Cheiyl. Obiecuję. A teraz już idź sin

postąpiłaś.

Popędziła do kuchni, a ja pokazałem kartkę Robin. Było za ciemno *, ją przeczytać, a nie chciałem zapalać światła. Pobiegliśmy do naszJ apartamentu. Po drodze odginałem rogi.

Dobrze znane pismo Morelanda:

DISR. 184: 18

- Co to? — spytała Robin. — Numer katalogowy z biblioteki?

Rozdzieliła czasopisma na dwie kupki i zaczęliśmy przeglądać spisy treści.

Francuskie wydanie „Yogue" — mruknąłem. — Tak, to będzie to. Jak
Disraeli bywał ubrany podczas wystąpień w parlamencie. Co on, do diabła,
wyprawia? Stary głupiec zabawia się nawet w najcięższych chwilach.

Robin przejrzała „Elle" i zabrała się do „Town and Country."

- Posługuje się tą biedną Cheryl. Skoro miał mi coś do powiedzenia,
dlaczego po prostu nie przyszedł do mnie?

Może myślał, że to zbyt niebezpieczne?

- A może jest przesadnie skryty. — Sięgnąłem po „Esąuire" sprzed sześciu
lat. — Wszystko, co robi, jest wykalkulowane. Czuję się jak bohater sztuki. Ta
wiadomość. Nawet jego znikniecie. O północy, takie cholernie teatralne.

Deszcz walił o szyby, aż drżały framugi. Przesunąłem palcem po następnym spisie treści.

Może właśnie to albo jakieś inne wydarzenie pobudziło g° '

224

ia. Albo jest w poważnych kłopotach. Wiedział, że grozi mu niebez-L-zeństwo, i zostawił ci wiadomość, bo tylko na ciebie może liczyć. P1 _ W jakich kłopotach?

__ Ktoś mógł się tu wedrzeć i uprowadzić go.

Albo znowu przewrócił się w pracowni.

Tak — powiedziała. — Zauważyłam, że często traci równowagę. I to

. 0 roztargnienie. Może on jest chory, Alex?

Albo po prostu zbyt wiele od siebie wymaga.

W każdym razie współczuję mu, że jest w taką noc poza domem.

Deszcz nie ustawał. Spike słuchał go zafascynowany. Skończyliśmy przeglądać czasopisma. Ani śladu Disraelego.

Zeszliśmy na dół. Dom był pełen tajemniczych cieni, mrocznych zakamarków, ciemnych kątów i dusznego powietrza.

Przeszliśmy przez pokój frontowy i jadalnię. Drzwi do biblioteki zamknięte były tylko na klamkę.

Zapaliłem kryształowy żyrandol. Przyćmione światło; kryte łososiową morą ściany sprawiały wrażenie brązowych, ciemne meble wyglądały jak zabłocone.

Niewiele książek. Pewnie ze sto tomów na kilku półkach.

W przeciwieństwie do książek w dużej bibliotece, te były ustawione alfabetycznie i tematycznie: fantastyka na lewo, na prawo skrócone wersje bestselerów, książki o sztuce i biografie.

Szybko znalazłem Disraelego: stara brytyjska edycja powieści zatytuło­wanej Tankred. W środku była różowa kartka z napisem: EX LIBRIS Barbara wehoven Moreland. Nazwisko było wykaligrafowane pismem o wiele bardziej eleganckim od pisma Morelanda.

Otworzyłem na stronie sto osiemdziesiątej czwartej.

Żadnych znaków ani notatek.

.. " linijce osiemnastej, ani w osiemnastym słowie, ani w osiemnastej k126 nie było nic godnego uwagi.

Nic godnego uwagi w całej książce.

Przeczytałem te stronę jeszcze raz i jeszcze- Podałem książkę Robin. i zwróciła mi ją.

225



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
UGN, ART 13 UGN, III CZP 110/12 - z dnia 28 lutego 2013 r
UGN, ART 68 UGN, III CZP 110/12 - z dnia 28 lutego 2013 r
Kosci, kregoslup 28[1][1][1] 10 06 dla studentow
Ch 28 Pelites
PR CYW PR ROP WYKLAD 28
28 Subkultury medialne i internetowe
28 poniedziałek
Psychiatria W4 28 04 2014 Zaburzenia spowodowane substancjami psychoaktywnymi
28 Zjawiska towarzyszące bombardowaniu ciała stałego elektro
2001 08 28
28 Wykłady z Zarządzania Strategicznego
28
2 (110)
MIKROBIOLOGIA JAMY USTNEJ, WYKŁAD 3, 28 03 2013
28 407 pol ed02 2005
000 Alfabetyczny indeks zawodów do KZiS (Dz U 28 08 14,poz 1145)st 22 12 2014
Foliogram nr 28 (II)

więcej podobnych podstron