referat zakon

Wstęp

Niezwykłe dzieje Rycerskiego Zakonu Szpitalników św. Jana, kolejno z Jerozolimy, Rodos i Malty, stanowią jeden z bardziej interesujących wątków średniowiecznej i nowożytnej historii Europy. Ten najdłużej istniejący zakon rycerski przeszedł w ciągu dziewięciu wieków wiele zmian, uczestniczył w znaczących wydarzeniach, dokonał godnych pamięci czynów, wytworzył też towarzyszącą mu legendę i etos rycerski- kawalera maltańskiego. Dzisiaj Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników św. Jana Jerozolimskiego, bo tak brzmi jego oficjalna nazwa, zwany potocznie Zakonem Maltańskim, powrócił do swych pierwotnych funkcji zakonu szpitalnego, szeroko rozwijając akcję ochrony życia i zdrowia ludzkiego oraz prowadząc na wielką skalę działalność charytatywną .

Zakon Maltański wywodzi swoje korzenie z charytatywnego bractwa powołanego około połowy XI wieku w Jerozolimie przez włoskich kupców z Amalfi. Nabyli oni wówczas posiadłość w pobliżu Grobu Świętego i zbudowali tam hospicjum dla pielgrzymów przybywających z Europy. Gdy w roku 1099 krzyżowcy zdobyli Jerozolimę, bractwo prowadzące hospicjum przyjęło regułę św. Augustyna i przerodziło się w zakon szpitalny. Jeszcze w pierwszej połowie XII wieku bractwo zmieniło swe oblicze dodając do swych zadań zbrojną opiekę nad pielgrzymami stało się równocześnie tak jak wcześniej rycerze świątyni, czyli templariusze, zakonem rycerskim podległym bezpośrednio papieżowi. Nie wyrzekając się działalności charytatywnej, bracia św. Jana już wkrótce stanowili jeden z filarów sił zbrojnych Królestwa Jerozolimskiego i chcąc nie chcąc podzielili jego los. Po upadku Królestwa Zakon przeniósł swą działalność najpierw na Cypr, potem na Rodos i wreszcie na Maltę. Siłą rzeczy zmienił się też charakter militarnej działalności joannitów, którzy stali się wkrótce jedną z morskich potęg Morza Śródziemnego.

Zarys dziejów joannitów na ziemiach polskich w średniowieczu

Ruch krucjatowy należy do najbarwniejszych i najbardziej znanych prądów w dziejach średniowiecznego chrześcijaństwa. Narastające przez cały XI wiek zainteresowanie miejscami ziemskiego życia Chrystusa i losem chrześcijan pod rządami muzułmanów spowodowało upowszechnienie się pielgrzymek do Palestyny. Ożywienie tych zainteresowań zbiegło się z powstaniem ideału rycerza chrześcijańskiego, którego obowiązkiem miała być walka w obronie wiary. W tej atmosferze sformułowano program odzyskania dla chrześcijan miejsc świętych, a otoczone w tym celu wojny z wrogami wiary rangę wojen świętych - krucjat. Ich uczestnicy uzyskiwali specjalne odpusty, a same wyprawy postrzegano jako rodzaj zbrojnych pielgrzymek. O upowszechnieniu się idei krucjatowej w świecie chrześcijańskim zdecydowały także polityczne i gospodarcze korzyści, jakie spodziewano się osiągnąć w wyniku zdobycia Ziemi Świętej. Pierwsza krucjata, ogłoszona w 1095 r. przez papieża Urbana II na synodzie w Clermont, została w 1099 r. uwieńczona zdobyciem Jerozolimy i utworzeniem Królestwa Jerozolimskiego. Jerozolima pozostawała w rękach krzyżowców do czasu zdobycia jej przez Saladyna w 1187r. ,zaś pozostałe obszary Palestyny z głównym ośrodkiem w Akce utracili chrześcijanie w 1291r.

Krzyżowcy, którzy w Palestynie spotkali się z innymi grupami etnicznymi i religijnymi: muzułmańskimi Turkami i Arabami, Żydami, chrześcijanami różnych obrządków wschodnich: prawosławnymi i Ormianami, mimo nieprzyjaznej wobec nich postawy przyswoili sobie pewne ich zwyczaje. Choć państwo swe organizowali za wzór feudalnych państw europejskich, niektóre tamtejsze instytucje i zwyczaje dostosowane były do miejscowych warunków.

Walki o utrzymanie, a później odzyskanie Jerozolimy w XII i XIII wieku przyciągały uwagę całego świata chrześcijańskiego. Uczestniczyło w nich wielu ochotników z całej Europy, pragnących zyskać przysługujące krzyżowcom odpusty, Zdbic łupy i przeżyć rycerską przygodę. Nie wszyscy jednak mogli osobiście udać się do Palestyny. Ci, którzy nie mogli tego uczynić, wspierali ruch krucjatowy pośrednio poprzez modlitwę lub ofiary pieniężne. Tak pojęty udział w krucjacie stał się ważnym obowiązkiem chrześcijan. W XIV w., po utracie Akki, co miało uniemożliwić skuteczność prób odzyskania Jerozolimy, idea krucjatowa straciła popularność, zwłaszcza, że społeczeństwo europejskie przeżywało wówczas poważny kryzys gospodarczy i społeczny i nie było wstanie podejmować dodatkowych zadań na Wschodzie. Po ruchu krucjatowym pozostały jednak pewne zjawiska, które stały się ważnymi składnikami ówczesnej religijności: kult relikwi, zainteresowania dla ziemskich pamiątek po Chrystusie, idea walki za wiarę.1

Instytucją powstałą w atmosferze ruchu krucjatowego, która, w bardzo zmienionej postaci, przetrwała do dnia dzisiejszego, jest Zakon Kawalerów Maltańskich czyli Rycerzy Szpitala św. Jana Chrzciciela w Jerozolimie, popularnie nazywany zakonem joannitów. Dla okresu średniowiecza niewłaściwa jest nazwa „kawalerowie maltańscy”, gdyż zakon osiedlił się na Malcie dopiero w I połowie XVI wieku.

Zalążkiem zakonu było działające w Jerozolimie jeszcze w okresie rządów muzułmańskich bractwo szpitalne, otaczające opieką przybywających do tego miasta pielgrzymów. Bractwo to utworzyli włoscy kupcy z Amalfi. Po zajęciu Jerozolimy przez chrześcijan bractwo kierowane przez Gerarda, a następnie Francuza Rajmunda z Puy przyjęło regułę zakonną, tzw. regułę św. Augustyna, umożliwiającą aktywną działalność na zewnątrz klasztoru. Wraz z napływem pielgrzymów do Jerozolimy i kształtowaniem się instytucji Królestwa Jerozolimskiego poszerzały się i zmieniały zadania zakonu. Opieka nad pielgrzymami wymagała często zapewnienia im zbrojnej ochrony przed rabusiami. Coraz bardziej zagrożony byt państwa krzyżowców wymagał zmobilizowania wszystkich sił dla jego obrony. Dlatego też już w połowie XII wieku joannici, wzorując się na innym zakonie założonym przez przybyłych z Europy ochotników- templariuszach, przyjęli także zadania orężnej walki w obronie Jerozolimy. Zakon przekształcił się ze szpitalnego w rycerski, chociaż nie porzucił także swojego pierwotnego powołania.

Po utracie Akki i po kilkunastoletniej tułaczce joannici zdobyli w 1309 r. wyspę Rodos, gdzie utworzyli państwo zakonne, mające teoretycznie stanowić przyczółek dla dalszych prób odzyskania Ziemi Świętej. Państwo to jednak, często samo zagrożone przez Turków, nie mogło skutecznie odegrać takiej roli, a działalność joannitów na Rodos sprowadzała się do rozpaczliwych wysiłków utrzymania wyspy. Ostatecznie, w 1522 r. wyspa została zdobyta przez Turków, a joannici po kolejnej wędrówce przenieśli swą siedzibę na Maltę. Bracia zakonni dzielili się na rycerzy, kapłanów i braci służebnych. Na czele zakonu stał wybierany spośród rycerzy wielki mistrz.2

Do Polski przybyli joannici dzięki przeniknięciu tu prądów krucjatowych. Do spopularyzowania idei walki o Grób Święty w Europie Środkowej przyczynił się udział cesarza Konrada III w otoczeniu licznych wasali z Niemiec i krajów sąsiednich w drugiej krucjacie w 1147 r. Wśród władców i możnych tego regionu upowszechniła się moda na pielgrzymki do Jerozolimy. Udali się tam m.in. margrabia Albrecht Niedźwiedź i możnowładca małopolski Jaksa. Podróże takie stanowiły okazję dla poznania zakonów działających w Ziemi Świętej; joannitów, bożogrobców i templariuszy, a pielgrzymi po powrocie często nadawali im dobra w swoich krajach, by wspomóc zakony materialnie i umożliwić im głoszenie krucjaty z dala od Palestyny.3

W ten sposób joannici przybyli też na ziemie polskie. Ze względu na trwające wówczas rozbicie dzielnicowe kraju i konflikty między książętami, domy joannitów stworzyły kilka grup związanych z obozami politycznymi poszczególnych fundatorów.

Najwcześniej kontakt z Zakonem nawiązał książę sandomierski Henryk, jeden z młodszych synów Bolesława Krzywoustego. W 1154 r. wyprawił się on do Ziemi Świętej. Książę mocno przejął się ideą walki z wrogami wiary, bowiem w kilkanaście lat później, w 1166 r. wziął udział w toczonych pod hasłami religijnymi walkami z pogańskimi Prusami, w których poległ. Po powrocie z Ziemi Świętej, a przed śmiercią, czyli w latach 1154-1166 r., Henryk nadał joannitom dobra wokół Zagości nad Nidą, w pobliżu Wiślicy. Mieli oni zbudować tam kościół, co uczynili do końca XII w, i stworzyć klasztor.4

Dwa klasztory joannicie zawdzięczają swe powstanie rywalizującemu z Kazimierzem Sprawiedliwym obozowi politycznemu skupionemu wokół Mieszka III Starego. Prawdopodobnie starszym z nich był dom w Stargardzie szczecińskim, ufundowany w latach 1181-1187 przez księcia zachodniopomorskiego Bogusława, sojusznika i zięcia Mieszka Starego. Sam Mieszko, po powrocie z wygnania w 1187r. nadał Zakonowi utworzony już wcześniej szpital św. Michała pod Poznaniem. Przedmieście, na którym leżał szpital, nosi obecnie nazwę Malta.5 Oba klasztory uposażone były licznymi wsiami.

W 1237 r. książę wielkopolski Władysław Odonic nadał joannitom duży, prawie nie zamieszkały kompleks dóbr na północnym pograniczu Wielkopolski, wokół miejscowości Korytowo i Recz w pobliżu Choszczna. Posiadłości te sąsiadowały z wsiami należącymi do joannitów ze Stargardu i w zależności od zmiennego na tym obszarze przebiegu granic podlegały albo szpitalowi w Poznaniu albo komturowi ze Stargardu. Ostatecznie gdy w ostatniej ćwierci XIII w. ziemie te zajęli margrabiowie brandenburscy, joannici oddali im Recz i Korytowo.

Pod koniec XIII w. Zakon próbował stworzyć jeszcze jedną placówkę na Pomorzu. W 1291 r. książęta pomorscy nadali joannitom stargardzkim kilka wsi, którymi zarządzać miał rezydujący w Goleniowie zakonnik.

Jednakże najgęstsza sieć klasztorów joannitów miała powstać na Śląsku. Sprowadzenie Zakonu do tej dzielnicy nastąpiło nie w wyniku bezpośrednich kontaktów z Ziemią Świętą, lecz za pośrednictwem Czech, gdzie joannici w końcu XII w. przeżywali rozkwit. Joannici przybyli na Śląsk z dwu ośrodków na pograniczu Czech, Moraw i Śląska: Kłodzka i Grobnik koło Głubczyc, gzie tuż po 1180r. powstały domy joannitów. Zwłaszcza dom w Kłodzku, leżący przy uczęszczanym szlaku z Pragi do Wrocławia, miał odegrać istotną rolę. W 1187 r. biskup wrocławski Żyrosław nadał joannitom kościół w Bardzie Śląskim wraz z jego uposażeniem. Miejscowość ta leży w pobliżu Kłodzka, ale już na Śląsku i w średniowiecz stanowiła punkt graniczny przy drodze z Pragi do Wrocławia. Krótko przed nadanie kościoła w Bardzie zakon otrzymał też dobra wokół Tyńca nad Ślężą, także leżącego na tymże szlaku. Prawdopodobnie nadali je zakonowi miejscowi możnowładcy, pochodzący z rodu Awdańców, choć zainspirował ich biskup Żyrosław. W pierwszej połowie XIII w. dom w Tyńcu pozyskał nowe kompleksy dóbr w Piławie koło Kątów Wrocławskich i Łosiowie nad Nysą, koło Brzegu i przed 1261 r. utworzył w nich nowe placówki. Natomiast już przed 1210 r., z nieznanych nam dziś powodów, joannici stracili kościół w Bardzie, który przeszedł pod władzę kanoników regularnych, a później cystersów z Kamieńca Ząbkowickiego.6

Mimo gasnącego zapału do walki z niewiernymi w samym Zakonie joannici niekiedy próbowali też zachęcić do udziału w niej materialnego wsparcia inne osoby. W 1323 r. dwaj rycerze śląscy, Henryk ze Świń i Konrad uzyskali od papieża zezwolenie na wyjazd w obronie Rodos i odpusty przysługujące krzyżowcom. Wyprawę tę podjęli z pewnością dzięki zachęcie śląskich joannitów. Ponieważ znany jest tylko jeden taki wypadek można przypuszczać, że później Zakon zaniechał podobnej propagandy. Natomiast około 1480 r., gdy Turcy przygotowywali wielkie oblężenie Rodos, władze zakonne czyniły rozpaczliwe wysiłki, by zmobilizować do pomocy wszystkie możliwe siły. Wtedy też na ziemiach polskich pojawili się wysłannicy władz zakonnych apelujący do wiernych o pomoc materialną lub modlitwę. Osobom, które poparły ale Zakonu, udzielano odpustów i prawa wyboru własnego spowiednika. Jednak w XV wieku Zakon coraz bardziej tracił zainteresowanie dla sprawy obrony wiary przed niewiernymi.

Joannici przybyli do Polski jako instytucja związana z ruchem krucjatowym. Ich działalność przyczyniła się do szerszego spopularyzowania idei krzyżowych w polskim społeczeństwie i umożliwiała mieszkańcom Polski włączenie się w prąd ruchu krucjatowego. Na ziemiach polskich Zakon przeżył wygasanie tego ruchu, co zmusiło go do podjęcia nowych zadań, bardziej odpowiadających potrzebom późnośredniowiecznego społeczeństwa. Wymagało to daleko idących przeobrażeń Zakonu, wskutek czego niektóre jego domy zatraciły rycerski charakter. Na losach polskiej gałęzi Zakonu zaważyło też odpadnięcie od Polski obszarów, gdzie były liczne komturie joannitów. Wskutek tego u progu epoki nowożytnej na terytorium Królestwa Polskiego pozostała tylko komturia poznańska wraz z filią w Kościanie.

Zakon Maltański w Polsce w XVI i XVII wieku

„Waleczna Korono Polska i przesławne Wielkie Księstwo Litewskie, Słowiańskiego Naredu ozdobo jedyna, Zakonu św.Jana Chrzciciela z Jeruzalem Kawalerskiego gorąca miłośnico”. Tymi podniosłymi słowy rozpoczął Bartłomiej Nowodwroski wstęp do wydanego drukiem kazania, które na pogrzebie Zygmunta Srzedzińskiego, kawalera maltańskiego wygłosił dominikani ojciec Fabian Birkowski 21 maja 1616 r. w Warszawie. Jako dowód łączności między Rzeczpospolitą Obojga Narodów a Zakonem Kawalerów Maltańskich przytoczył Nowodworski istnienie komandorii zakonnych w Poznaniu, Łagowie i Stwołowiczach.

Bartłomiej Nowodworski był czołową postacią Zakonu Maltańskiego w Polsce, dobrze orietnował się w działalności Zakonu i stanie jego posiadania. Wymienił dwa najważniejsze ośrodki zakonne tj, Poznań i Stwołowicze,ale aby zmonumentalizować ten obraz rozbudował go komandorią w Łagowie, która od dawna nie leżała w granicach Polski.

W rzeczywistości poczynając od początku XVI wieku, działalność Zakonu w Polsce była ograniczona. Aż do początku XVII stulecia funkcjonowała jedynie komandoria poznańska, jedyny rzeczywisty ośrodek maltański w Polsce. Ostatni Jagiellonowie na tronie polskim, w szczególności Zygmunt August, nie podejmowali szczególnych kroków w celu umocnienia zakonu św. Jana Chrzciciela w Polsce i rozszerzenia jego działalności. Postępowanie Zygmunta Augusta sprawiało nawet wrażenie, jakby starał się ograniczyć dziłalność zakonu i osłabić jego związki z władzami na Malcie.

Status komadorii poznańskiej przez wieki nie uległ większym zmianom. Oparty był on na średniowiecznym nadaniom i przywilejach dotyczących utrzymania kościoła, szpitala i działalności gospodarczej w licznych dobrach ziemskich. Dokumenty fundacyjne zobowiązywały kawalerów maltańskich do odprawiania nabożeństw w kosciele św. Jana oraz do opieki nad chorymi i ubogimi pielgrzymami. „Przez kilka wieków-pisze Stanisław Karwowski, autor studium o komandorii poznańskiej- zadaniu temu w całej pełni zadość czynili, a przy kościele i szpitalu pełniła służbę pewna liczba członków Zakonu, którzy tworzyli konwent.Komandorowie zaś poznańscy przedsiębiorąc jakąs czynność, dodawali,że czynią to una cum toto conventu ibidem snacti Johannis Hierosolimitani. Wszystki zatem środki finansowe, jakie przynosiły dobra komandorskie, przeznaczono na utrzymanie konwent, szpitala i kościoła.7

W ciągu XVI wieku zasada ta uległa zmianie. Konwent przestał istnieć,a a dobra wszystkie zagarneli Komandorowie, obracając pewną tylko część dochodów wedle własnego uznania na szpital tak, że istnienie i stan jego zależał zupełnie od ich dobre woli. Podobnie przedstawiała się sprawa z uposażeniem kościoła św. Jana i dochodami pleban. Wprawdzie zabezpieczać je miały wpływy ze wsi Pogorzelicy, wchodzącej w skład dóbr komandorskich, ale niektórzy komandorzy przejmowali dobra i płynące z nich dochody, wyznaczając proboszczom niewielkie i niekiedy wręcz niewystarczające na utrzymanie uposażenie. Było to przyczyną konfliktów między proboszczami i komandorami poznańskimi. W ciągu II połowy XVI w. i I połwy XVII wieku ukształtował się model komandora poznańskiego zbliżony bardziej do możnowładcy dysponującego swobodnie posiadanymi dobrami, aniżeli do wizerunku zakonnika- rycerza.

W XVI w. widoczne było również coraz większe uzależnienie komandorii od króla na wzór innych beneficjów kościelnych pozostających w rozporządzeniu królewskim.

W ciągu XVII w. nastąpiło znaczne umocnienie pozycji Zakonu Maltańskiego w Polsce. Przebiegało to w dwóch fazach, z których pierwsza nastąpiła za czasów pierwszych królów z dynastii Wazów, druga zaś przypadła na okres rządów Jana III.

Zakon Maltański był doskonałą okazją do propagowania wojny pobożnej, którą Rzeczpospolita prowadziła z wrogami państwa i Kościoła. Stefan Hermna pisze, że „Katolicka Rzeczpospolita pod rządami Wazów toczyła wojny tylko pańskie- błogosławione przez Kościół. Stąd też i żołnierz sarmacki, który w nich uczestniczył, godnoscią swoją awansował wysoko, bowiem w oczach niektórych kaznodziejów stawał się Bożym darem i wszelkich inszych darów stróżem. A takie cnoty rycerskie, takim Bożym darem uosabiał w sposób szczególny Mile christianus- rycerz Zakonu Świętego Jana”.8

Zmieniło się spojrzenie na Zakon Maltański w Polsce w II połowie XVIIw. Wprawdzie do jego cnót, ideałów i chlubnej rycerskiej tradycji odwoływano się na sejmikach w czasie walki o pozyskanie dla Zakonu należnej mu Ordynacji Ostrogskiej,ale król Jan III dostrzegł w nim wyłacznie międzynarodową, wyspecjalizowaną organizację, w której chciał znaleźć partnera w prowadzonych przez siebie wojnach z Turcją. Janowi III nie chodziło o wewnętrzną mobilizację społeczeństwa do wojny „pobożnej”, czy „wojny o jedność Kościoła Bożego” korzystając z wzorów zaczerpniętych z Zakonu Maltańskiego, lecz o jego bezpośrednią, militarną czy też dyplomatyczną przydatność. Poszukiwał król wparcia w organizacji, dla członków której rycerskie rzemiosło było i powołaniem zakonnym i powinnością. Były to już bowiem czasy, w których dla szlachcica polskiego wojna była już tylko koniecznością, a nie żywiołem, a Zakon Maltański wytracał powoli swoje militarne możliwości i rycerską werwę. Dowodem tego odpowiedzi udzielane Janowi III przez Wielkiego Mistrza i Radę Zakonu, uchylające się od wspólnego działania przeciwko Turkom.

Kawalerowie maltańscy w Polsce w XVIII i XIX wieku

Po ustanowieniu Królestwa Polskiego w 1815r. polscy kawalerwie maltańscy podjęli wysiłki w celu przywrócenia Wielkiego Przeoratu Polskiego. Wniosek dotyczący roszczeń Zakonu Maltańskiego do dóbr Ordynacji Ostrogskiej przesłany był do cara Aleksandra I w 1816 r., bowiem 10 stycznia 1817 r. Wincenty Modzelewski otrzymał odpowiedź podpisaną przez Bowosilcowa, powiadamiającą go, że na polecenie cara sprawa zostalaprzekazana do Ministerstwa Finansów Cesarstwa. W 1817 i 1818 r. kawalerowie maltańscy dawnego Wielekiego Przeoratu Polskiego kierują kolejne petycje do cara o zwrot „temuż Zakonowi posiadanego niegdy w dawnym Królestwie Polskim Wielkiego Przeorstwa”. Wielokrotnie interweniował też Minister Pełnomocny Zakonu przy dworze petersburskim Giulio Renato Litta. Jednak wobec niechętnego stosunku do Zakonu Aleksandra I, ich wysiłki spełzły na niczym.9

Dwóch Polaków wybiło się w ciągu krótkiego istnienia Wielkiego Przeoratu Rosyjskiego. Jednym był komandor Wincenty Raczyński. Zlecono mu misje dyplomatyczne Wielkiego Przeoratu Rosyjskiegomw tym najważniejszą, kiedy w maju 1803r. posłował do Wielkiego Mistrza Jean- Baptiste Tommadra I, oraz by zwrócić archiwa i insygnia maltańskie. Drugim był komandor Adam Jerzy Czartoryski, Wielki Kustosz Przeoratu od 1798 r. i członek Najwyższej Rady. W swych pamiętnikach znakomicie oddał nastrój i okoliczności panujące na dworze Pawła I, kiedy car pzejął najwyższą godność Zakonu Maltańskiego. „Paweł zapalił się do myśli, iż sam mógłby zostać wielkim mistrzem maltańskim, jednocząc tym samym w swej osobie zarówno chwalebny w dziejach tytuł oraz siłę niezbędną do obrony niezawisłości równie ważnego posterunku na Morzu Śródziemnym. Jeśli chodzi o niego, to rachuby polityczne mniej się w jego postanowieniu liczyły niźli pasja, która go wówczas całkowicie opanowała, by w oczach księżnej Łąpuchin przyoblekając się w rycerskie bohaterstwo. Jako najwyższy zwierzchnik i obrońca Kościoła schizmatyckiego, nie dostrzegał żadnych trudności w przewodzeniu najbardziej rzymskokatolickiemu z zakonów tudzież w oświadczeniu iż pragnie jego odrodzenia. Gabinety koalicji z wyjątkiem Angli, starały się gorliwie nie przeszkadzać mu w tych projektach. Bailly, hrabia Litta, i jego brat, nuncjusz papieski u boku cesarza, późniejszy kardynał, z wielką gorliwością zastosowali się do jego woli i bardzo go do tego czasu ośmielali. W zakonie maltańskim było niegdyś i polskie przeorstwo. Od czasu, gdy książę Poniński, potępiony i zohydzony marszałek semjmu pierwszorozbiorowego, położył rękę na sprawach i trudnił się frumaczeniem dobrami owego zakonu, źle był on u nas widziany. Jednak istniały jeszcze w Polsce komandorie, Były więc odnajdowane i przywracane. Paweł powołał ich kilka dla Rosjan, nie zwracając uwagi na różnice wyznań. Bailly Litta zgodnie z dawnymi zasadami ustalił rytułał wielkiej kapituły, w ramach którego nowy wielki mistrz miałby przejąć swoją godność. Cesarz zasiadał wielokrotnie na tronie w stroju wielkiego mistrza, z szyi zwisł mu przesłany z Rzymu krzyż wielkiego mistrza La Valetty. Paweł uwielbiał uroczystości, brał w nich udział z niezmąconą powagą i traktował je niezmiernie serio. Wraz z bratem zostaliśmy mianowani komandorami i zobowiązano nas do widzenia dawnego stroju zakonu: długich płaszczy z czarnego aksamitu, zdobnych w pasy i haftowane krzyże. Zbierano kapituły przygotowawcze, aby ofiarować cesarzowi godność wielkiego mistrza. Za sekretarza kapituły mieliśmy naszego dawnego znajomego- de Maisonneuvea, Francuza, który w młodości szukając szczęścia w Polsce, znalazł sukcesy u boku dam, a przez nie uzyskał stopień w wojsku i Krzyż Maltański. Na starość przybył do Rosji, by podreperować swą fortunęm którą przejadł dwakroć. BaillyLitta wziął go sobie za sekretarza. Dobrze władał piórem i potrafił przygotować tematy do omówienia na posiedzeniach kapituły.” 10

Wspomniany przez Czartoryskiego Joseph de Maisonneuve, który zaczynał swą karierę kawalera maltańskiego w Polsce, był jednym z najaktywniejszych polskich kawalerów maltańskich w dążeniu do przejęcia przez Pawła I spraw Przeoratu Polskiego. Osiągnął on w Wielkim Przeoracie Rosyjskim godność komandora, mistrza ceremonii i w końcu wicekanclerza Zakonu.

W ciągu następnych stu lat Polacy, tak jak przed powołaniem Wielkiego Przeoratu Polskiego, zmuszeni byli ubiegać się o godność kawalera maltańskiego w innych przeoratach europejskich lub in Gremio Religionis. Większość Polaków wstępowała do Wielkiego Przeoratu Czesko- Austryjackiego, przekształconego następnie w Wielki Przeorat Czeski i Wielki Przeorat Austriacki. Kiedy po 1872 r. zaczęły powstawać związki narodowe, Polacy wstępowali przeważnie do Związku Śląskiego z siedzibą we Wrocławiu. Z tą różnicą, że nie były to już pojedyncze przypadki, jak w XVI i XVII czy w I połowie XVIII wieku.

Odrodzone w wieku Oświecenia ideały rycerskości zaczęły funkcjonować w kulturze europejskiej tego czasu jako mit o społeczno- politycznym charakterze. Z jednej strony był on wyrazem społecznej potrzeby na uzewnętrznienie tęsknoty za godną narodową historią i za narodowymi bohaterami. Z drugiej strony tak sterowano w XIX w. metamorfozą rycerskiego wzorca, aby obowiązujące w nim pojęcia honoru, służby i postępowania używane być mogły w procesie kształtowania nowych postaw obywatelskich i nowego kodeksu zachowania. Szczególnie w Polsce, kraju pozbawionym własnej państwowości, wzorzec rycerski powołany był do służby politycznej, społecznej i wychowawczej. Przyjmowanie godności kawalera maltańskiego było wic dla jednych wyrazem romantycznej tęsknoty za utraconą potęgą rycerskiej Polski, dla drugich stwarzać miało złudzenie długiej historii rodu i tworzyć dla niego dostojne ramy. W wielu jednak wypadkach przyjęcie tej godności nasycone było w XIX w. patriotycznym poczuciem rycerskiego obowiązku w stosunku do utraconej Ojczyzny.

Związek Polskich Kawalerów Maltańskich w latach 1920-1944

Natychmiast po odzyskaniu niepodległości i utworzeniu Państwa Polskiego podjęto kroki w celu złożenia Związku Polskich Kawalerów Maltańskich. Inicjatorem założenia Związku był członek Związku Śląskich Kawalerów Maltańskich Alfred Chłapowski z Bonikowa. Zgodnie z jego zamierzeniami Związek Polskich Kawalerów Maltańskich miał być organizacją, do której przystąpiliby kawalerowie maltańscy- obywatele Państwa Polskiego, którzy dotąd należeli do Wielkich Przeoratów Czeskiego i Austriackiego, do Związku Śląskich Kawalerów Maltańskich lub też przyjęci w szeregi kawalerów maltańskich w Rzymie przez Wielkiego Mistrza. Alfred Chłapowski przedstawił myśl swoją księciu Ferdynandowi Radziwiłłowi, wiekiem i stanowiskiem najstarszemu z Polaków należących do Zakonu. Ferdynand Radziwiłł odniósł się do inicjatywy z życzliwością i bez wahania podpisał pierwsze dokumenty rodzącego się związku. Zebranie konstytucyjne związku odbyło się 21 czerwca 1920 r. Prezydentem został wybrany Ferdynand Radziwiłł, a jego zastępcą Alfred Chłapowski. Tego samego dnia dokonano zapisu w rejestrze Sądu Powiatowego w Poznaniu, oficjalnie rejestrując Związek Polskich Kawalerów Maltańskich.11

Mimo ożywionej działalności, Związek natrafił na poważną przeszkodę, jaką był brak oficjalnego jego zatwierdzenia przez Wielkiego Mistrza i Radę. Podjęto więc energiczne kroki. W celu uzyskania zatwierdzenia, w maju 1923 r. na prośbę Zarządu Związku, kawaler maltański hrabia Bogdan Hutten Czapski udał się do Rzymu. W zastępstwie prezydenta ZPKM Ferdynanda Radziwiłła rozpoczął on rokowania z Wielkim Magisterium. Celem tych rokowań miało być zatwierdzenie powołanego w 1920 r. Związku Polskich Kawalerów Maltańskich i tym samym uznanie Związku za samoistną część Zakonu. Dopiero bullą datowaną 27 czerwca 1927 r. Wielki Mistrz Zakonu książę Galeazzo Thun zum Hohenstein uznał związek Polskich Kawalerów Maltańskich za samodzielną część Zakonu na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej i nadał Związkowi wszystkie prawa i nałożył wszystkie obowiązki przypisane statutowi innym związkom maltańskim. Dopiero od tego momentu Wielki Mistrz mógł mianować kawalerami maltańskimi obywateli polskich, starających się o tę godność na wniosek Związku Polskiego. O tym zdarzeniu został powiadomiony papież Pius XI, który udzielił związkowi apostolskiego błogosławieństwa.

Po wkroczeniu do Warszawy hitlerowców wydano zarządzenie, na mocy którego uznano Szpital Maltański za szpital wojskowy, a z kolei wszystkie polskie szpitale wojskowe uznano za szpitale jenieckie. Od 1 października 1939 r. do 31 marca 1940 r. Szpital Maltański pracował pod komisarycznym zarządem armii niemieckiej. Szczególnie ciężkie były ostatnie trzy miesiące 1939 r., głownie z powodu braku żywności dla chorych. Wiosną 1940 r. szpital zorganizował dom dla oficerów rekonwalescentów w Milanówku. Od 1 maja 1941 r. Szpital Maltański stał się szpitalem obrony przeciwlotniczej. Dzięki tej decyzji organizacyjnej, która nadała szpitalowi charakter lecznicy urazowej, co oznaczało nieprzerwany ruch w przyjmowaniu i zwalnianiu chorych, Szpital Maltański mógł stać się prawdziwym szpitalem organizacji podziemnej. „Jeśli chodzi o działalność konspiracyjną- wspomina Stanisław Milewski – Lipkowski- to szpital wchodził w skład warszawskiego sanitariatu Armii Krajowej, aczkolwiek członkami personelu należeli do różnych tajnych organizacji.” Przyjęto m.in. rannych uczestników zamachu na Kutscherę, akcji pod Arsenałem, zamachu na transport pieniędzy na ulicy Senatorskiej, akcji w Wilanowie i wielu innych. Do historii Szpitala Maltańskiego przeszła przede wszystkim akcja ratowania przez personel szpitalny dzieci z Zamojszczyzny, a także zorganizowanie ucieczki z Pawlaka i przewiezienie maltańskim samochodem sanitarnym wiceprezydenta Warszawy Tadeusza Szpotańskiego.

Szpital Maltański otrzymał też bardzo ważne zadanie w planach Komendy Głównej AK na wypadek powstania. Szpital pracować miał w budynku głównym, w dawnym Banku Landaua i kamienicy przy ulicy Senatorskiej 38. Objąć też miał swą działalnością inne warszawskie szpitale polowe. Losy Szpitala Maltańskiego w ciągu pierwszych czternastu dni, czyli od momentu opuszczenia budynku przy Senatorskiej, nakreślił w suchej, lecz przejmującej relacji, naczelny lekarz szpitala, Jerzy Dreyza. Oddał on nastrój chwili i nie uświadamianego w pełni heroizmu ludzi:

„Dnia 3 sierpnia zjawiły się na terenie szpitala Władze Polskie z pułkownikem Albrechtem na czele, komendantem Obwodu. Pracowaliśmy, jeśli tak można powiedzieć normalnie, jako szpital przyfrontowy. Rannych napływało coraz więcej, przede wszystkim ze szpitali prowizorycznych na Woli, gdyż tam ruszyło natarcie niemieckie. Również rannych Niemców dostarczano nam do szpitala. Miejsc wolnych w szpitalu już nie było i z tego powodu zajęliśmy lokal po jakimś biurze niemieckim przy ulicy Senatorskiej 36 i tam urządziliśmy filię dla lżej rannych.”12

Z kolei Stanisław Milewski- Lipkowski tak zapamiętał te dramatyczne dni: „3 sierpnia przybył do naszego szpitala pł dr med. Leon Strehl, pseudonim Feliks, szef służby sanitarnej Komendy Głównej AK, wraz ze sztabem, i tu założył swoją kwaterę. Na Senatorskiej utrzymywaliśmy się zaledwie dwa tygodnie. Ciężkie chwile przeżywaliśmy w dniu 7 sierpnia. Niemcy paląc ulicę Niecałą uderzyli przez pasaż Simonsa i teren kościoła św. Antoniego na ul. Senatorską. Zajęli Szpital Maltański, spalili wszystkie budynki, aż po plac Teatralny. Część naszego personelu zabrali do niewoli, m.in. siostrę przełożoną, Barbarę Glińską. W czasie tego ataku zostałem ranny”.

14 sierpnia budynek zajęła kompania SS z brygady Dirlewangera. W szpitalu było w tym dniu w tym dniu blisko dwustu rannych i chorych niezdolnych do marszu- rozpoczęła się dramatyczna ewakuacja. Dzięki bohaterskiej postawie personelu dotarło do Szpitala Wolskiego, gdzie zajęto jeden z pustych oddziałów. Parę dni później szpital przeszedł kolejną ewakuację przez plac Żelaznej Bramy, ulicę Królewską dotarł do placu Dąbrowskiego. Najciężej ranni ulokowani zostali w szpitalu w machu PKP, a Szpital Maltański zajął gmach dawnego banku przy ulicy Zgoda 11. Po bombardowaniu 4 września, przez Aleje jerozolimskie dotarł na nowe miejsce przy ulicy Śniadeckich 71.

Po kapitulacji powstania Szpital Maltański, teraz już jako szpital cywilny, ewakuowano 15 października 1944r. do Piastowa, gdzie przetrwał do 1 lutego 1945r. W lutym 1945r. przeniesiono Szpital do Częstochowy, gdzie na żądanie 7 Zapasowego Pułku Piechoty pracował jako Pomocniczy Szpital Garnizonowy. Po zakończeniu wojny podlegał organizacyjnie Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi i funkcjonował do 1949 r., kiedy został ostatecznie zlikwidowany.

Przez ponad pięć lat swej działalności w Warszawie przeszło przez Szpital Maltański około 15 tys. Rannych i chorych, w tym ponad 500 żołnierzy organizacji podziemnych, rannych w akcjach zbrojnych. Przeszkolono ponad 400 pielęgniarek i sanitariuszek z różnych organizacji i ugrupowań kombatanckich. W sumie pracowało w Szpitalu Maltańskim blisko 500 ochotniczego personelu.

7 września 1979 r. dla uczczenia personelu i pacjentów Szpitala Kawalerów Maltańskich w Warszawie, w czterdziestą rocznicę jego powstania, wmurowano w warszawskim kościele Garnizonowym przy ulicy Długiej, tablicę pamiątkową. Z okazji tej Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński skierował do byłego komendanta szpitala, Stanisława Milewskiego- Lipkowskiego następujące słowa:

„Obchodzą w tym roku 40-tą rocznicę powstania tej chlubnej placówki samarytańskiej, łączę się z Wami w modlitwie. Upraszam miłosierdzie Boże dla zmarłych, a wszystkich żyjących oddaje w mych modłach w dłonie Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski, aby ubezpieczyć nadal w dochowaniu wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i naszym duchowym skarbom kultury i tradycji katolickiej, oraz z serca błogosławię”.

Związek Polskich Kawalerów Maltańskich na emigracji po II wojnie światowej

Wypadki II wojny światowej i bezpośrednio po niej i w jej rezultacie następujące wpłynęły niemal katastrofalnie na Związek Polskich Kawalerów Maltańskich. Niezależnie od strat personalnych w poległych, zamordowanych, zmarłych i zaginionych Związek i jego członkowie stracili podstawy materialne swej działalności, a jego największe dzieło, jakim był warszawski Szpital Maltański, został przez władze komunistyczne zlikwidowany. Nadto członkowie Związku Polskiego ulegli znacznemu rozproszeniu, a wielu z nich znalazło się na emigracji- w konsekwencji uległa zniszczeniu struktura organizacyjna, a warunki wojenne i powojenne, w tym śmierć ostatniego przedwojennego Prezydenta Alfreda Chłapowskiego w więzieniu niemieckim w 1940 r., nie pozwoliły na jej natychmiastowe odbudowanie.

Niemniej już pod koniec 1939 r. zawiązał się w Paryżu komitet koordynujący działania Związku, któremu przewodniczył baliw Olgierd książę Czartoryski, urzędujący wiceprezydent ZPKM.

Po zakończeniu wojny sytuacja zaczęła dość szybko ulegać zmianom na lepsze. Naprawa rozpoczęła się od konsolidacji organizacyjnej. Decydującą rolę odegrał baliw Emeryk hrabia Hutten- Czapski(1897-+1979), osobistość powszechnie znana i szanowana dzięki działalności politycznej, wojskowej, społecznej i kulturalnej. Wobec oczywistej niemożliwości odbudowy Związku w kraju E. Hutten-Czapski doprowadził w 1948 r. do reaktywowania Związku Polskich Kawalerów Maltańskich z siedzibą w Rzymie i na Konwencie, który odbył się w Paryżu został wybrany jego czwartym od założenia, a pierwszym po reaktywowaniu Prezydentem. Pozostawał na tym stanowisku do 1975 r. W czasach jego prezydentury nastąpił wyraźny rozwój liczebny Związku od małej garstki ocalałych z pogromu wojennego, a biorących udział w jego reaktywowaniu, do znacznej liczby 95 członków 1975 r.

Następnie po hrabim Hutten- Czapskim Prezydentem Związku Polskiego został w 1975 r. hrabia Władysław Poniński (1921-1992), który pełnił tą funkcję przez lat piętnaście, tj. do 1990r. W tych czasach, które nie sprzyjały jeszcze z jednej napływowi kandydatur z kraju, a z drugiej strony ubywali kandydaci z emigracji, udało się utrzymać liczbę członków na mniej więcej nie zmienionym poziomie: w 1981r. Związek liczył 89 członków, w 1988 r.85 i w 1991 r. 88 członków.

W 1990 r. Prezydent Związku został hrabia Jan Badeni, który pozostał na tym stanowisku do 1992r. Prezydent J. Badeni, pełnił swój urząd w czasie największych zmian politycznych w Polsce. Zmiany, jakie następowały w Polsce w latach 1989-1990, odbiły się wyraźnie na sytuacji Związku i spowodowały znaczne zwiększenie liczby członków, w 1992 r. ich liczba wzrosła do 115. Było to rezultatem zarówno aktywności Związku na terenie kraju, owocującej zwiększonym zainteresowaniem Zakonem, jak i łatwiejszych kontaktów emigracji z krajem. Polacy mieszkający za granicą angażowali się w pracę w instytucjach, pracujących na rzecz kraju- m.in. na rzecz Związku Polskich Kawalerów Maltańskich. Należy zaznaczyć, że liczba członków Związku mieszkających w Polsce wzrosła proporcjonalnie.

Od wypadków politycznych w Polsce w latach 1980-1981 ożywiła się działalność charytatywna Związku, i to nie tylko prowadzona indywidualnie przez poszczególnych jego członków, ale i będąca oficjalną działalnością Zakonu. Zaznaczyło się to wyraźnie zwiększoną pomocą dla kraju- szczególnie ze strony członków Związku, mieszkających w Anglii. Zgodnie z praktyką Zakonu Związek powołał do prowadzenia działalności charytatywnej specjalnie wyodrębnione organy: niezależnie od istniejącej od 1973r. w Londynie Polish Knights od Malta Associatio, również w Londynie w 1981 r. powołany został do życia z inicjatywy hrabiego Adama Zamoyskiego Committee for Relief to Hospitals In Poland, który zorganizował wiele transportów darów dla Polski przez zbiórkę pieniędzy na znaczną skalę na polskie cele dobroczynne. Równolegle hrabia Rafał Smorczewski z małżonką stworzyli organizację „SOS Polan”. W 1990 r. z ramienia Polish Knights of Malta Association, hrabia Adam Zamoyski zarejestrował w Warszawie Fundację Św. Jana Jerozolimskiego- Pomoc Maltańska, co umożliwiło prowadzenie zorganizowanej pracy charytatywnej na terenie kraju. Fundacja pod kierunkiem księcia Mikołaja Radziwiła, rozpoczęła swą działalność od pomocy dla biednych i bezdomnych, i przez finansowanie domu dla chorych na AIDS w Piastowie koło Warszawy. Działalność Fundacji niebawem objęła inne części kraju. W Krakowie Związek wziął pod swoją opiekę szkolenie ochotników pierwszej pomocy i pomagał w prowadzeniu domu dziennego, przytułku dla dzieci z rodzin znajdujących się w trudnych warunkach, a w Poznaniu przystąpił do zakładania specjalistycznej przychodni onkologicznej przy Parafii Św. Jana Jerozolimskiego.

Nie sposób objąć całość działalności charytatywnej członków Związku, prowadzonej na miarę sił i możliwości w różnych zakresach. Ponadto prowadzono zbiórki pieniężne na cele charytatywne Związku. Organizowano koncerty, bale i inne imprezy dochodowe.

Dodać należy, że już w latach pięćdziesiątych staraniem Prezydenta Związku oraz baliwa Tyszkiewicza powstało w Rzymie Hospicjum Maltańskie, które stanowiło oparcie dla Polaków z kraju, zwłaszcza ludzi nauki, sztuki i pióra. W latach sześćdziesiątych powstało kosztem hrabiego Andrzeja Ciechanowieckiego Hospicjum Maltańskie w Londynie, w którym mieszkało wielu Polaków. Przede wszystkim starszych i znajdujących się w trudnych warunkach bytowych. W następnych latach, a zwłaszcza w okresie stanu wojennego w Polsce, Hospicjum londyńskie przygarnęło wieku przybyszy z kraju.

W 1982 r. Związek Polski po raz pierwszy wziął udział w corocznej międzynarodowej pielgrzymce Zakonu do Lourdes, w ramach grupy belgijskiej. Natomiast w 1987 r. grupa konfratrów z Londynu pod kierownictwem hrabiego Adama Zamoyskiego zorganizowała samodzielną pielgrzymkę- początkowo z chorymi z Polski i Anglii, a od 1989 r. wyłącznie z chorymi z kraju. Miało to wielkie znaczenie zarówno ze względu na umożliwienie dziesiątkom chorych odbycia tej drogi, jak i na prestiż Związku Polskiego: pielgrzymka do Lourdes, zawsze w pierwszym tygodniu maja, jest pielgrzymką całego Zakonu i ma charakter spotkania Maltańczyków o zasięgu światowym, a widoczny w nim udział Związku Polskiego świadczy dobitnie o jego aktywności.

Mimo szczególne trudnej sytuacji Związku Polskiego w okresie powojennym i jego, w stosunku do wielu innych Związków krajowych, małej liczebności, wielu polskich Maltańczyków pełniło w tym czasie wysokie funkcje zakonne. Świadczy to o ich wysokich kwalifikacjach osobistych i pozycji docenionej przez Zakon. Tak więc Emeryk Hutten-Czapski był członkiem Rady Suwerennej ,a nawet przez pewien czas pełnił obowiązki Kanclerza Zakonu, Olgierd Czartoryski był ambasadorem Zakonu w Brazyli, Karol Rdziwił w Argentynie, a Henryk Sobański był radcą ambasady maltańskiej również w Argentynie. Wysoką pozycję w Zakonie jako kawaler procesyjny zajmuje Jerzy Lasocki.

Bardzo ważne dla Zakonu, a szczególnie dla Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, było przyczynienie się w istotny sposób przez członka ZPKM hrabiego Andrzeja Ciechanowieckiego do wybudowania kościoła pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbego w Krakowie, Nowej Hucie Mistrzejowicach z Kaplicą Maltańską św. Jana Chrzciciela. Dzięki temu kościół ten stał się swego rodzaju drugim obok kościoła św. Jana Jerozolimskiego, byłej Komandorii Maltańskiej w Poznaniu, sanktuarium Zakonu Maltańskiego.

Okres powojenny na długie lata wykluczył członków Związku Polskich Kawalerów Maltańskich z udziału w życiu państwowym Polski. Dopiero zmiany, jakie zaszły w Polsce w latach 1989-1990, otworzyły przed członkami Związku szeroki możliwości służenia krajowi na polu publicznym. W tym czasie wielu z nich zajęło wysokie stanowiska, przede wszystkim w Parlamencie i w dyplomacji Rzeczypospolitej.

Zasadnicze znaczenie dla wzrastającego w Polsce prestiżu Zakonu miało nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Rzeczpospolitą Polską a Zakonem Maltańskim, co nastąpiło 9 lipca 1990r. i było szeroko komentowane przez środki masowego przekazu. Wkrótce potem Zakon akredytował w Polsce swego ambasadora.

17 października 1992r. odbył się, przygotowany pod kierownictwem Prezydenta J. Badaniego, bardzo ważny dla powojennej historii Związku Konwent. Odbywał się on po raz pierwszy od ponad 50 lat w Polce, a jego przebieg miał niezwykle uroczysty charakter. Mszę Świętą odprawił w Katedrze Warszawskiej Prymas Polski kardynał Józef Glemp, obrady odbywały się w Zamku Królewskim w Warszawie, a Prezydent Rzeczypospolitej Lech Wałęsa skierował do zebranych specjalny list odczytane w czasie obrad przez jego przedstawiciela. Na 115 członków Związku w obradach wzięło udział ponad osiemdziesięciu, a pełnomocnictwa do głosowania w ich imieniu przesłało ponad dwudziestu, tak więc bezpośrednio lub pośrednio udział w Konwencie wzięło udział ponad 90% członków Związku. Biorąc pod uwagę ogromne rozproszenie członków Związku, mieszkających niemal dosłownie na wszystkich kontynentach, świadczy to o dobrej organizacji, wielkim zaangażowaniu i pełnej mobilizacji Związku Polskiego.

Z okazji Konwentu ukazały się liczne publikacje prasowe, a Poczta Polska wydała kartkę pocztową z wydrukowanym znaczkiem z portretem Bartłomieja Nowodworskiego oraz okolicznościowym nadrukiem i stemplem pocztowym.

W 1992.r Poczta Polska wprowadziła również do obiegu znaczek pocztowy o wartości 3000 zł z herbem Suwerennego Rycerskiego Zakonu Maltańskiego, upamiętniający zawartą 18 kwietnia 1991 r. umowę Ministerstwa Łączności RP z Pocztą Magistralną Zakonu o współpracy w zakresie świadczenia usług pocztowych.

Ten pierwszy powojenny Konwent był istnym powrotem Związku Polskich Kawalerów Maltańskich do kraju. Toteż wybierając nowy Zarząd, pod prezydenturą hrabiego Władysława Tarnowskiego, w skład którego weszli hrabia Andrzej Ciechanowiecki i hrabia Juliusz Ostrowski(wiceprezydenci), Maciej Morawski (Kanclerz), Witold Sulimirski (Skarbnik), hrabia Adam Zamoyski (Szpitalnik), oraz Marcin Libicki, hrabia Jacek Mycielski oraz książę Mikołaj Radziwiłł. Konwent zlecił temu ostatniemu dokonanie w jak najszybciej ponownego zarejestrowania w Polsce Związku, zdelegalizowanego przez władze komunistyczne.

Dziś po ponad ośmiu wiekach działalności Zakonu w Polsce, ponad 70 latach od powstania Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, po 40 latach od reaktywowania go w 1948 r. w Rzymie, Zakon Maltański w Polsce jest instytucją aktywną i zajmującą czołowe miejsce wśród instytucji katolickich i charytatywnych. Zawdzięcza to wielkiemu oddaniu polskich Maltańczyków w kraju, ale przede wszystkim na emigracji, którzy w najtrudniejszych warunkach odbudowywali struktury Związku Polskiego, jego pozycje i jego działalność. Dzięki temu, a także dzięki odbudowie suwerenności Polski w latach 1989-1990, Zakon poprzednio uważany przez szerszą opinię polską za instytucje historyczną i na poły legendarną stał się w świadomości społecznej instytucją żywą, z którą wielu Polaków styka się w swym codziennym życiu, a przede wszystkim, której wielu Polaków wiele zawdzięcza.


  1. S. Runciman,Dzieje wypraw krzyżowych, t I-III,Warszawa 1987r, W.i M. Hrochowie, W obronie Grobu Chrystusa. Krzyżowcy w Lewancie, Warszawa 1992

  2. T.W. Lange Szpitalnicy. Joannici. Kawalerowie Maltańscy, Poznań 1994 r.

  3. R. Grodecki, Polska wobes idei wypraw krzyżowych,1923 r.

  4. K.Tymieniecki, Majętność książęca w Zagościu i pierwotne uposażenie klasztoru joannitów na tle osadnictwa dorzecza dolnej Nidy.Stadium z dziejów gospodarczych XIIw.,1956 r. Warszawa

  5. A.Gąsiorowski, Najdawniejsze dokumenty poznańskiego domu joannitów, „Studia Źródłoznawcze t. VIII, s. 85, 1963r

  6. K.Dola,Zakon joannitów na Śląsku do połowy XIVw.Studia Teologiczne Śląska Opolskiego,t III,1973,s 81

  7. S.Karwowski, Komandoria i kościół św. Jana Jerozolimskiego w Poznaniu, „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskich t XXXVI, 1911 r.

  8. S.Herman, Wojna i żołnierze

  9. P. Czerwiński, Zakon Maltański

  10. A.J.Czartoryski, Pamiętniki i memoriały polityczne1776-1809,Warszawa 1986 r.

  11. E.Majkowski, Podręcznik Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, Warszawa 1932r.

  12. J. Dreyza Szpital Maltański przy ul. Senatorskiej w czasie powstania warszawskiego,”Archiwum Historii Medycyny, t XXXIII, 1968r.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Referat Inżynieria Produkcji Rolniczej
referat solidy
statystyka referat MPrzybyl
referat 4
Referat 3 v3
Referat 4
04 referat Pieprzyk szczelność powietrzna
Prywatne znaczy gorsze referat a krol 0
referat z biochemi, notatki
TEST NIEDOKOŃCZONYCH ZDAŃ, referaty
referat - adamek, resocjalizacja
referat bibliografia Fakultet, polityka społeczna fakultet
Referat - Pedagogika społ. - Szkoła, Studia =), Resocjalizacja
referat - obrzęd świecki w 30 tezach, KULTUROZNAWSTWO, antropologia widowisk
Referat o Irlandii, Dokumenty( referaty, opisy, sprawdziany, itp.)
Wpływ różnego rodzaju pyłów na wzrost nadziemnej części roślin, referaty i materiały, biologia, dośw
cv, referaty

więcej podobnych podstron