Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (19)

Znaczenie "kodu obrazowego"
Spis treści
Znaczenie "kodu obrazowego"
Strona 2

Strona 1 z 2

- Krystyna Sztuka

Znaczenie "kodu obrazowego" dla rozumienia siebie i odkrywania głębszych znaczeń Słowa Bożego, czyli od malarstwa sakralnego do bibliodramy 

Wiadomo, że niektóre dzieła sztuki spełniały, spełniają i pewnie długo jeszcze spełniać będą funkcję ewangelizacyjną czy wręcz duszpasterską. Tak traktowano niegdyś obrazy Tycjana, Rafaela, Caravaggia, Michała Anioła, Fra Angelico czy Rembrandta...   

Na temat niektórych obrazów – np. Powrót syna marnotrawnego - powstawały później dzieła literackie pogłębiające i poszerzające ich rozumienie. Te opracowania są dowodem na to, jak wiele jest możliwości „rozkodywawania obrazu” czyli odczytywania znaczeń kodu wizualnego w sztuce. I choć teoria komunikacji twierdzi, że przekaz oparty na obrazie musi być tak skonstruowany, by odbiorca nadał mu pożądaną przez nadawcę interpretację, to jednak w odniesieniu do sztuki odbiorca może zrobić to zawsze na swój indywidualny, twórczy sposób odkrywając przy tym nierzadko nowe, istotne znaczenia.

   Język sztuki operujący metaforą, alegorią, obrazem (zarówno tym poetyckim, malowanym słowem jak i tym realnym - na desce, płótnie czy papierze) pozwala wyrazić więcej złożonych uczuć i więcej duchowych doświadczeń człowieka niż same tylko pojęcia werbalne.

    W zakresie wiary i przeżyć religijnych obraz (nieco inaczej traktowany we wschodnim i zachodnim chrześcijaństwie) od wieków zawierał treść bogatszą; był jakby bardziej pojemny. Obrazy wyrażały to, czego nie mogły wyrazić słowa.

   Mimo, że chrześcijaństwo jest religią Słowa zawsze posługiwało się kodem obrazowym. Metaforyczne obrazy zawarte w Jezusowych przypowieściach przemawiały dobitniej, niż gdyby próbował On mówić „wprost”. Plastyczne opisy z Ewangelii wywołują żywsze emocje, przykuwają uwagę i poruszają naszą wyobraźnię podobnie jak poruszały wyobraźnię uczniów Jezusa.

   Ażeby coś zrozumieć usiłujemy zwykle przełożyć słowo na obraz. Obraz - z psychologicznego punktu widzenia - odnosi się do bezpośredniego doświadczenia zmysłowego, a więc „trafia nie tylko do rozumu, ale i do serca”.

   Bezspornie uznać możemy, że sztuka sakralna od wieków towarzysząca Kościołowi w jego nauczaniu dopomagała ludziom w poznawaniu Pisma Św. w rozumieniu prawd katechizmowych, ale też pomagała docierać do głębszych sensów życia: tajemnicy bólu i cierpienia, poświęcenia i ofiary, tajemnicy Odkupienia. Dziś dokumentuje nam ona zarówno wiarę wspólnoty jak i siłę uczuć religijnych pojedynczego człowieka.

    Obrazy pozostawione przez artystów dawnych wieków są z jednej strony owocem ich ogromnej pracy i talentu, z drugiej dowodem wpisanych w duszę ludzką dążeń do przekraczania granic przemijania, do pozostawienia po sobie spuścizny, widomego znaku. Działają one na nas dzisiaj z nie mniejszą siłą emocjonalnego wyrazu niż działały niegdyś na ludzi sobie współczesnych. Jednak rzadko mamy możność podziwiania ich w oryginale. Na ogół dzieła dawnych mistrzów sztuki sakralnej znamy z reprodukcji i albumów. Jeśli człowiek zada sobie trud by spotkać się z realnym dziełem, a nie jego zreprodukowaną komputerowo (choćby najdoskonalszą techniczne) formą, zazwyczaj doświadcza różnicy w odbiorze: - bezpośrednie zetknięcie z wielkim dziełem wywołać może prawdziwe zaskoczenie. Człowiek staje wręcz zdumiony siłą oddziaływania – autentyzmem zapisu uczuć i wiary artysty. Spotkanie z rzeczywistym obrazem w konkretnej scenerii, w atmosferze danego miejsca nierzadko przerasta całą naszą wiedzę i dotychczasowe wyobrażenia.

    Jeśli ktoś miał możność widzieć np. poliptyk Mathiasa Grunewalda w muzeum w Colmarze malowany dla szpitala trędowatych wie, na czym takie zaskoczenie może polegać. Scena Ukrzyżowania przemawia tam silniej niż jakiekolwiek słowne opisy.

    Znaczenie kontaktu z autentycznym dziełem sztuki można by tu porównać do spotkania z żywym człowiekiem, z czyjąś niezwykłą wiarą, z czyjąś świętością. Wydaje się, że poprzez tę materialną obecność drugiego doświadczamy jakby światła, które nas na chwilę przenika i coś istotnego w naszym wnętrzu oświetla.

    Podobną myśl wyraził - może bardziej trafnie Jan Paweł II w homili podczas uroczystości odsłonięcia w Kaplicy Sykstyńskiej odrestaurowanych fresków Michała Anioła. „W granicach dostępnych dla widzialnego obrazu powiedziano tutaj wszystko. Jeżeli wobec ścian tej Kaplicy stajemy jak gdyby olśnieni - równocześnie blaskiem i trwogą (...) to równocześnie rozumiemy, że cała ta wizja przeniknięta jest dogłębnie jednym światłem, jedną artystyczną logiką: jest nią światło wiary i logika tej wiary, jaką głosi i wyznaje Kościół (..)".

   W obrazach dawnych mistrzów czujemy autentyzm wiary. Mimo, że wykonywali swą pracę na zamówienie nie przychodzili z zewnątrz. Ich uczucia przemawiają do nas tak silnie, że wręcz odczuwamy ich przynależność do wspólnoty wierzących. Być może siła oddziaływania obrazu religijnego wymaga przede wszystkim relacji, bycia wewnątrz wspólnoty wierzących...
   

    Do końca XIX w. do epoki romantyzmu i współczesnego mu klasycyzmu obecność motywów religijnych w sztuce była stała i jakby naturalnie z nią związana.. Religia, wiara, zdarzenia i postacie ze Starego i Nowego Testamentu były nieodłącznym tematem malarskim i warunkiem powstawania i życia dzieł. Następujące jednak w XX wieku złożone "procesy ewolucji w sztuce" - jak je określa S. Rodziński (1999) - doprowadziły do radykalnych przemian w rozumieniu sensu sztuki i twórczości i w jakiś sposób odwróciły uwagę artystów od tematyki biblijnej.

    Mówi się, że sztuka sakralna ostatnich dziesięcioleci przemawia tak wieloma językami, że przypomina to już wieżę Babel. Twórcy mogą dowolnie operować bardzo różnymi środkami wyrazu łącząc je na sposób eklektyczny. Obok licznych przetworzeń dawnych dzieł funkcjonują obok siebie różne style i stylizacje, formy nowatorskie i... nijakie. Tak jak gdyby wiek XX z całą swoją dramaturgią wojen i kolejnych totalitaryzmów zagubił gdzieś istotę tego, co stanowiło szczególny wyróżnik sztuki sakralnej tj. element wartości sacrum. Sentymentalna, płaska sztuka religijna sugeruje, że jej autor nigdy nie odbył drogi postulowanej przez św. Ignacego – trudnej drogi rozwoju duchowego. A przecież można by pomyśleć – jak pisał Merton – że twórca niezdolny do ukazania w swoim dziele rzeczywistości nadprzyrodzonej bardziej szkodzi wiernym niż im pomaga.

    I tak jak ołtarz Grunewalda ze wstrząsającym obrazem Ukrzyżowania jest przykładem przedstawienia wartości centralnych dla tego, co tę rzeczywistość nadprzyrodzoną buduje poruszając przy tym najgłębsze pokłady naszej emocjonalności, tak sentymentalna, powielana mechanicznie sztuka dewocyjna XX wieku, mimo swej dekoracyjności, z rzeczywistością duchową niewiele ma wspólnego.

    Pisząc o roli obrazu religijnego należałoby jednak dodać, że oprócz ekspresyjnych dzieł malarskich istnieje w Kościele i w ostatnim czasie budzi szczególne zainteresowanie zjawisko ikony, która jest „czymś mniej lub czymś więcej niż dzieło sztuki” (Jazykowa, 1998).

    Kult ikony w tradycji patrystycznej wiązał się z innym podejściem do obrazowania, a odkrycie na nowo wartości ikony w początkach XX w. zmusiło do teologicznej refleksji nad jej sensem. Bo ikona to od pierwszych wieków Chrześcijaństwa bardziej tekst niż obraz. Od początku uważana była za swego rodzaju „tekst sakralny”, który jak każdy tekst wymaga określonych „umiejętności czytania i pisania”. Ponieważ jest to umiejętność (a więc coś, co podlega uczeniu) zarówno czytanie jak i pisanie ikon może się odbywać na różnych poziomach. Podobnie jak czytanie Pisma Świętego  - o którym św. Augustyn pisał, że może odbywać się na poziomie literalnym, alegorycznym, moralnym i anagogicznym. Kontemplacja ikony to przede wszystkim akt modlitewny.

   Dziś wiele ikon jest traktowanych jako szczególny przedmiot kultu (tak jak ikona Matki Boskiej Częstochowskiej). Zawsze jednak moc ikony wyraża się w tym, że jet ona bardziej symbolem, bardziej znakiem Bożej obecności niż formą artystycznej ekspresji.

   „Znaczenie tego obrazu nie leży w piękności farby ani pędzla, ale w wielkości Łaski mojej, która mu będzie towarzyszyć” - powiedział Jezus do św. Faustyny zawiedzionej przedstawieniem jej wizji przez malarza Kazimierowskiego. A przecież artysta ten jako człowiek wierzący starał się przedstawić wizerunek Chrystusa najlepiej jak umiał. Malował go jednak tylko na podstawie słownych opisów. Widać stąd, że „kod werbalny” to za mało. Potrzeba tu było kogoś, kto byłby zdolny przetransponować słowny opis w obraz nasycony tą nadprzyrodzonością, której doświadczyła sama Święta.

  W licznych kopiach obrazu Bożego Miłosierdzia nie chodzi już zresztą o siłę, z jaką oddziaływać winno dzieło sztuki, ale być może głównie o znak, o to działanie, którym obdarzona jest ikona. No i przede wszystkim o Łaskę.
   
   Zanim współczesna technika pozwoliła na niezliczone powielanie obrazów i na tworzenie wszelkiego rodzaju iluzji i obrazów ruchomych ludzie wyrażali swoje przeżycia tworząc formy statyczne (kapliczki przydrożne, amatorskie obrazy i rzeźby tzw. świątki) a także w formie bardziej dynamicznej, umożliwiającej ekspresję twórczą grupy. Co najmniej od czasów średniowiecza formy teatralne i parateatralne ( różnego rodzaju przedstawienia i inscenizacje oparte na przekazie biblijnym) obecne były zawsze – zwłaszcza w kulturze ludowej. Wyrażano w nich pewną tradycyjną formę przeżywania wydarzeń z życia Jezusa ubogacając ją elementami folklorystycznymi i sentymentalnymi. Niektóre z tych tradycyjnych widowisk jak np. Misterium Męki Pańskiej oparte były na kompilacji dosłownych tekstów ewangelicznych.

   Nierzadko towarzyszące aktorom uczucia były tak żywe i głębokie, że wywoływały u widzów równie głęboki rezonans - przeżywając uczestniczyli w dziejącej się akcji na swój sposób współtworząc emocjonalny klimat i nadając mu osobisty koloryt.

  Niewiele pozostało już z tej bogatej ongiś tradycji ludowych misteriów. "Szopka" odgrywana w okresie Bożego Narodzenia przez dzieci czy wielkopostne przedstawienia pasyjne są dziś jakąś pozostałością tamtej epoki i niewątpliwie posiadają walory "aktywnej dydaktyki", o którą tu kiedyś chodziło. Konkurują już z nimi jednak widowiska medialne i wszelkiego rodzaju produkcje filmowe, które widz przeżywa zupełnie inaczej.

poprzednia - następna

Strona 2 z 2

   Gdy wiek XX odkrył znaczenie potrzeb estetycznych i artystycznej ekspresji (a nawet „głodu twórczości”) u całkiem zwyczajnych ludzi zaczęto wykorzystywać język sztuki także dla celów terapeutycznych. Człowiek potrzebuje bowiem "twórczej ekspresji", potrzebuje opowiedzieć o sobie, o swoich tęsknotach i nadziejach, a także o swoim cierpieniu używając języka sztuki. Każdy kiedyś odczuł potrzebę wyrażenia swoich myśli i uczuć używając bogatego w sensy języka symboli - wcześniej rezerwowanego głownie dla artystów. Od dawna docenia się też walory zdrowotne takiej twórczości, jej działanie profilaktyczne, przywracające równowagę nerwową i emocjonalną. W tzw. arteterapii wykorzystuje się formy plastyczne i teatralne, które dają możliwość symbolicznego wyrazu trudnych doświadczeń, przeżycia emocji w warunkach bezpiecznych. Jest to zwykle forma narracji pośredniej, która obniża napięcie i pomaga nazwać przeżywane uczucia.

   Wielowymiarowe doświadczenie treści obrazów biblijnych może być w ten sposób zarówno wyrażane (w formach plastycznych, w liniach i barwach) jak i powiązane z indywidualnym doświadczeniem. Może być też odgrywane w różnie pomyślanych dramatach i misteriach.

    Obecny Papież Benedykt XVI - jeszcze jako kardynał Ratzinger - zwracał uwagę na doniosłość roli sztuki w Kościele powszechnym: "Bóg staje się nam bliższy, gdy patrzymy na wspaniałość świętości i na sztukę płynącą z wnętrza wspólnoty wierzących"

    Jeśli jednak działania takie mają być rzeczywiście „ekspresją przez sztukę” muszą spełniać podobne warunki, jakie stawia się każdemu działaniu twórczemu. Muszą to więc być formy ekspresji płynące z autentycznych pobudek, a więc z tych samych motywacji, co modlitwa i kontemplacja. Wspólne działanie może integrować, ale przede wszystkim musi angażować całą uwagę i emocje uczestników, tak by następowało rzeczywiste poznawanie sensu tekstów biblijnych, ich wielopoziomowe odczytywanie i aby sztuki nie mylić z mechaniczną, czysto odtwórczą praktyką zasługującą bardziej na miano ruchowej zabawy tematycznej..


    W ostatnich latach coraz większe zainteresowanie formatorów i osób odpowiedzialnych za ewangelizację w Kościele budzi metoda zwana bibliodramą. Jej formy i coraz to nowe odmiany rozwijane są w licznych krajach Europy Zach. a także przez niektóre ośrodki w Polsce. Ostatnio (przy wspólracy międzynarodowej) powstał program łączenia Ćwiczeń Ignacjańskich z sesjami bibliodramatycznymi..

    Bibliodrama ma wiele cech wspólnych ze znaną od lat 20 tych ub. wieku metodą grupowej psychoterapii tzw. psychodramą. Zgodnie z założeniami jej twórcy Jakuba Moreno, psychodrama miała wydobywać na światło dzienne ukryte i nieświadome impulsy dochodzące do głosu w procesie odgrywania roli. Niewątpliwie wykorzystywano tu język sztuki ( i to zarówno dramatu jak i sztuk plastycznych) dla celów grupowej psychoterapii, a tworzone obrazy były symbolicznymi formami twórczej ekspresji uczestników. Podręczniki podają, że Moreno był pierwszym terapeutą, który uczynił z działań teatralnych podstawową technikę pracy z ludzkimi problemami. Jako młody psychiatra otworzył w Wiedniu (w roku 1922) amatorski teatr, w którym grano role bez przygotowania, po prostu improwizując, a widzowie również, mogli włączać się do gry. Na początku chodziło mu głównie o walory artystyczne, o przeżycie, ale później odkrył wyraźne efekty terapeutyczne tej metody stosowanej jako spontanicznie i w oparciu o własne doświadczenia uczestników tworzone i odgrywane widowisko teatralne W 1952 r. Moreno emigruje do USA, gdzie opracowuje swój system, jako „terapeutyczną metodę psychodramy”.

    W psychodramie dąży się do stworzenia „bezpiecznego modelu rzeczywistości, w którym może pojawić się niezakłócony element prawidłowego funkcjonowania społecznego danej osoby”. Zarówno Moreno jak i jego uczniowie zwracali też jednak uwagę na pojawiające się w trakcie odgrywania roli zjawisko wglądu w naturę psychicznych problemów. Rozszerza się tu bowiem obszar uświadamianych emocji, a przez to niejako spontanicznie może nastąpić zrozumienie mechanizmu ich powstawania. Możliwa jest więc zmiana sposobu odczuwania poprzez odkrycie nowej perspektywy, innego spojrzenie na swoją sytuację i - co za tym idzie - spontaniczna korekcja własnych uczuć.

   Mówi się, że wprawdzie sytuacja jest tu stworzona sztucznie, ale powstające emocje są zawsze autentyczne. Warunkiem ich powstania jest określony klimat, powstające napięcie dramatyczne między uczestnikami, a także tworzące się między nimi relacje umożliwiające „przeżywanie razem” i wspólną kreację. Proces ten określa się też jako „współkonstruowanie znaczeń” - w ujęciu hermeneutycznym. Uczucia tu powstające (sięgające nieraz korzeniami wczesnego dzieciństwa) mogą być wyrażone pośrednio, w warunkach bezpiecznych, w symbolicznym języku właściwym tej kategorii sztuki.

  Sama struktura psychoterapii grupowej w ujęciu Moreno rozwijać miała spontaniczność i twórczość, pobudzać człowieka do tego, aby „strząsnął z siebie” szablonowe sposoby zachowania i próbował innych.
 

    Z psychodramy wyrosła metoda poznawania Pisma Sw w sposób oparty również na improwizowanym przedstawieniu teatralnym. Metoda ta wykorzystuje elementy zarówno metody Moreno jak i teatru klasycznego, pantomimy, tańca artystycznego sięgając też czasem do tradycji tzw. "żywych obrazów". Stosowana jest zawsze w warunkach grupowych, w grupie osób, które chcą poznawać siebie, „prześwietlać swoje życie” w świetle Słowa Bożego i gotowe są dzielić się i współpracować w tym zakresie z innymi. Jest to więc praca nad aktualizacją Słowa Bożego na użytek konkretnie przeżywanych życiowych doświadczeń

    Zgodnie z celem i założeniami tej formy działań bibliodrama służyć winna zarówno aktywnemu poznawaniu tekstów Pisma Sw. jak i lepszemu rozumieniu sensu własnych - nieraz trudnych i bolesnych przeżyć. W ujęciu Ignacjańskim byłaby więc ona pomocą zarówno w uważnym czytaniu i „przeżuwaniu” Słowa Bożego jak i w porządkowaniu swoich uczuć.

   Wiadomo, że metafory i obrazy symboliczne pełnią w naszych głowach rolę „drogi na skróty” - wykorzystujemy w nich dawne doświadczenia i łączymy je w nowe całości z elementami zupełnie nowych, twórczych wyobrażeń. Obrazowe narracje biblijne dostarczają uczestnikom takich pobudzających wyobraźnię metafor i pojemnych alegorii, pomocnych dla porządkowania każdego indywidualnego doświadczenia i każdego życia. Język Biblii jest językiem obrazowym i sam w sobie posiada właściwości katalizatora dla naszych myśli i uczuć. Bibliodrama uwypukla tę jego właściwość.
 
   Od strony metodologicznej można opisać sesję bibliodramy jako bardzo indywidualne przetwarzanie emocji na obrazy "czytelne dla podświadomego umysłu" z zaangażowaniem wyobraźni i sfery uczuciowej. Takie działanie ułatwia racjonalne opracowanie własnych doświadczeń przybierające nieraz postać „wglądu” czyli jasnego, nowego i niejako na głębszym poziomie dokonanego zrozumienia sytuacji.  

   Pożądanym skutkiem sesji bibliodramy dla poszczególnych jej uczestników ma być zarówno głębsze "wniknięcie" i przeżycie danej sceny z Nowego bądź Starego Testamentu, zrozumienie jej znaczenia jak i skonfrontowanie z nią epizodów z własnego życia Ważne jest tu poszukiwanie głębszego sensu wydarzeń trudnych i refleksja nad ich znaczeniem „w Bozej perspektywie”. Proces ten ma na celu z jednej strony pomoc w ocenie źródła uczuć oraz w ich porządkowaniu, z drugiej zaś daje możliwość głębszej duchowej refleksji.

   Cechą antropologii biblijnej, jest założenie, że człowieka odróżnia od zwierząt samorefleksyjność. To, że ludzie potrafią myśleć o swoim życiu jako o całości, troszczyć się o nie i poszukiwać w nim sensu jest cechą typowo ludzką. Głęboko ludzkie jest też cierpienie wynikające z braku zrozumienia oraz poszukiwanie odpowiedzi na pytania „dlaczego?” Często od ludzi przeżywających swoje trudne doświadczenia słyszymy pytanie: "Dlaczego ja?", "Dlaczego tak muszę cierpieć? "Dlaczego akurat mnie się to przytrafiło?", "Co takiego zrobiłem, że.."

   Do pewnego stopnia są to pytania usprawiedliwione kulturowo. Przyzwyczajeni bowiem jesteśmy do stawiania diagnoz. Cała nasza naukowo-techniczna cywilizacja analizuje i szuka przyczyn. Jeśli jednak przeformułujemy pytanie: "Dlaczego?" na mniej kategoryczne pytania otwarte typu: „po co?”, „w jakim celu?”, wtedy zmienia się zupełnie perspektywa widzenia i odczuwania.

    Obrazy, historie i przypowieści biblijne dostarczają bogactwa przykładów dla tego typu myślenia. Pomagają też w poszukiwaniu „odpowiedzi rozumiejących” dostarczając niejako gotowych schematów (według narracyjnej psychologii: nowych schematów narracji i autonarracji) pomagających zobaczyć swoje życie w nowym świetle. Zagranie roli biblijnego bohatera, głębokie wczucie się w tę rolę pozwala na skonfrontowanie jego uczuć i postaw z własnymi. Daje wyraziste doświadczenie zarówno podobieństw jak i różnic w przeżywaniu swojej wiary, poziomu zaufania, jakości relacji z Bogiem.  

     Każdy człowiek ma skłonność tworzyć i rozwijać w ciągu życia jakąś „swoją teorię biegu wydarzeń". Pomaga mu ona na co dzień rozwiązywać problemy życiowe w indywidualny dla siebie sposób. Zawiera też zarówno wiedzę odnoszącą się do świata zewnętrznego jak i jego wiedzę o sobie samym. Choć ta osobista teoria rzeczywistości jest pewnym systemem poznawczym wywodzi się jednak zawsze z emocji. Dlatego tak ważny dla naszego rozwoju jest stały trud i wysiłek by dystansować się od nieuporządkowań wewnętrznych, by nie stanowiły one mgły zaciemniającej widzenie siebie, innych i – co za tym idzie – naszą relację z Bogiem. Nie można tego zrobić raz na zawsze. Życie we wszystkich jego fazach i zmieniających się warunkach wymaga stałego trudzenia się nad świadomym porządkowaniem uczuć, do czego również przybliża nas posługiwanie się darem kreacji i obrazowym językiem sztuki.

Częstochowa, listopad 2007    

http://www.jezuici.pl/czestochowa/index.php?option=com_content&task=view&id=138&Itemid=93&limit=1&limitstart=1

Porządkowanie uczuć
Spis treści
Porządkowanie uczuć
Strona 2
Strona 3

Strona 1 z 3

- Krystyna Sztuka

Porządkowanie uczuć z udziałem twórczej wyobraźni Wyobraźnia i jej rola w naszym życiu

 
  Nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, że większą część życia spędzamy w świecie naszej wyobraźni. Aktualnie działająca na zmysły rzeczywistość odbierana w postaci wrażeń i spostrzeżeń jest nieprzerwanie przez nas interpretowana i konfrontowana z tym co wiemy, co pamiętamy, czego doświadczyliśmy wcześniej lub też... czego spodziewamy się doświadczyć. Poza tym bodźce napływające z otoczenia często uruchamiają całe łańcuchy skojarzeń, wspomnień, nowych idei i odkrywczych pomysłów. Można by więc powiedzieć, że wystawieni jesteśmy na jednoczesne oddziaływanie „dwóch rzeczywistości”: zewnętrznej (odbieranej zmysłami) i wewnętrznej (przechowywanej w obszernym rezerwuarze pamięci i ciągle gotowej do odtwarzania się jako wyobrażenia).

   Praca wyobraźni towarzyszy prawie wszystkim naszym czynnościom złożonym. Nie można wyobrazić sobie (no właśnie!) działań kierowcy, stolarza czy inżyniera, a nawet tak prostych zdawałoby się czynności jak gotowanie, sprzątanie czy przyrządzanie smacznej potrawy bez udziału wyobraźni. Nasz umysł potrzebuje jej zarówno do przechowywania wspomnień jak i do odtwarzania ich z pamięci, do myślenia i planowania, jak też (może przede wszystkim) do rozwiązywania problemów.

   Ale też wcale nie tak rzadko posługujemy się wyobraźnią w sposób, który nam szkodzi, pozbawia nas energii do działania, po prostu utrudnia życie. Używamy jej bowiem również do „produkowania” strachu, zazdrości, zawiści, różnorodnych lęków, do martwienia się o przyszłość, do snucia obaw i do wielu jeszcze innych niszczących nas stanów emocjonalnych. Wyobrażenia poruszają nas w tym samym stopniu, co zewnętrzne sytuacje i podniety. Wiadomo, że przy braku jakichkolwiek bodźców z zewnątrz możemy poczuć się zdenerwowani, jedynie „przypominając sobie” jakieś zdarzenie lub osobę. Tym, co wywołuje nasze emocje, jest tu tylko wyobrażenie – obraz powstały w naszej głowie.

    Pierwszy chyba Arystoteles zajmował się poważnie wyobraźnią w swoim dziele „O duszy”. Określił tam wyobraźnię jako zdolność, która jest człowiekowi niezbędna dla rozumienia i osądzania. Uważał, że wyobraźnia jest „światłem dla duszy” ponieważ ułatwia i modyfikuje nasze spostrzeżenia. Późniejszy traktat pt. „Liber de imaginatione” z XVI w. napisany przez Gianfranco P. Mirandolę był całkowicie wyobraźni poświęcony. Zdaniem tego autora wyobraźnia zajmuje miejsce pośrednie pomiędzy zmysłami a intelektem. Przetwarza informacje ze zmysłów i przekazuje je rozumowi stojącemu wyżej w hierarchii „władz duszy”. Podobnie jak Arystoteles uznawało wyobraźnię za „zdolność” wielu późniejszych autorów i tak jest też ona często definiowana współcześnie. Jako zdolność pozwalająca na mniej lub bardziej szczegółowe tworzenie w umyśle dowolnych sytuacji już kiedyś zaistniałych, mogących zaistnieć jak i takich, które nie mogłyby zaistnieć w rzeczywistości. Zwraca się też uwagę, że wyobraźnia pozwala na rozważanie możliwości niedostępnych zmysłom.

   Dla psychologów wyobraźnia to proces poznawczy polegający na umiejętności wytwarzania w umyśle dowolnych, odbieranych zmysłowo pobudzeń: obrazów, dźwięków, zapachów smaków, wrażeń dotykowych, a także tworzeniu obrazów zaistniałych kiedyś lub mogących zaistnieć sytuacji. Ale też wyobraźnia zdolna jest kreować sytuacje niemożliwe. Te fantastyczne wizje (bo tu używamy częściej terminu fantazja) występują nieraz w naszych snach, ale też czasem – gdy posiadają wartość estetyczną – stanowić mogą materiał inspirujący działania twórcze o charakterze artystycznym. I tak, jak dla artysty wyobraźnia jest tworzywem, dla filozofa narzędziem i elementem poznawania rzeczywistości, dla pedagoga podstawą procesów uczenia (posiadającą walor wychowawczy), to psychologia łączy ją z procesami pamięci, myślenia i emocji.

   Spontanicznie wchodząc w świat naszej wyobraźni nie zastanawiamy się na ogół nad tym, jakie wartości zmysłowe tworzą owe – mniej lub bardziej wyraziste obrazy, zdolne nieraz bardzo silnie przykuć naszą uwagę. Przypominanie sobie zdarzeń z przeszłości np. wspomnień z dzieciństwa, spotkań z ukochaną osobą – czy też analizowanie „w głowie” tego, co nas czeka w przyszłej, nowej dla nas sytuacji, składa się jednak z wyraźnie doświadczanych zmysłowo właściwości. Można odczuwać wyraziście poszczególne bodźce i całą sytuację, jej nastrój i klimat poprzez „malowanie” w wyobraźni obrazów wzrokowych (z użyciem barwy, formy, światła itp.) albo też głównie poprzez „odczuwane na nowo” zapachy, słyszane odgłosy (warkot, szum, melodia) czy też odtwarzane zdania.  

   Zajmujący się badaniem procesu „wyobrażania sobie” naukowcy twierdzą, że w jego skład wchodzi prawdopodobnie szereg czynności takich jak generowanie wyobrażeń, przeglądanie wyobrażeń, porównywanie ich i szczególnie ważne dla twórczego myślenia: przekształcanie. Ta ostatnia zdolność jest bardzo ceniona i rozwijana przez różne „szkoły twórczości”. Wiadomo, że wyobraźnia i myślenie jako dwie czynności psychiczne leżą bardzo blisko siebie. Można powiedzieć, że proces myślenia większości ludzi opiera się głównie na wyobrażeniach i czują się oni niezbyt komfortowo, gdy muszą np. dłużej słuchać wykładu opartego tylko na pojęciach abstrakcyjnych. Okoliczność tę brał pewnie pod uwagę Pan Jezus zwracając się tak często do swych uczniów w obrazowych przypowieściach. 
 

Rodzaje wyobraźni

    Z przedstawionego opisu wynika, że wyobraźnia jako zdolność (czynność) polegająca na posługiwaniu się wyobrażeniami przybiera w naszym życiu różne formy. Ponieważ towarzyszy każdej działalności człowieka, można powiedzieć, iż ma tyle odmian, ile jest rodzajów tej działalności. Inna jest wyobraźnia kucharza czy mechanika, a inna kompozytora czy artysty muzyka. Jednak każdy z nich musi rozwinąć zdolność sprawnego operowania możliwie plastycznymi wyobrażeniami powstającymi w jakiejś ważnej dla swej dziedziny modalności zmysłowej.

   Wiadomo z potocznych obserwacji, że także łatwość zapamiętywania i odtwarzania doznań płynących z poszczególnych zmysłów różnicuje ludzi między sobą. Mówimy przecież często o dominującym typie pamięci (bądź wyobraźni) np. wzrokowej (gdy słuchając lub czytając powieść „widzimy” rozgrywające się sceny), słuchowej (gdy potrafimy „słyszeć” frazy muzyczne lub całą melodię wykonywaną na określonych instrumentach), przestrzennej czy kinestetyczno - ruchowej (tę ostatnią wiąże się np. ze zdolnościami przydatnymi w tańcu oraz w większości dyscyplin sportowych).

    W zależności od tego, czy jej aktywność wynika ze świadomego zamiaru i wysiłku woli czy też następuje zupełnie swobodnie, wyobraźnia może być dowolna lub mimowolna. W zależności od stopnia samodzielności jej przebiegu może być zależna (czyli kierowana) lub niezależna (albo twórcza). Twórczą wyobraźnię charakteryzuje zdolność wybiegania myślą w przyszłość (zdolność planowania, projektowania, przekształcania i ulepszania zastanej rzeczywistości), zdolność tworzenia nowych oryginalnych idei. Już Kant dzielił wyobraźnię i wyobrażenia na odtwórcze, czyli zależne od doświadczenia, i wytwórcze – łączące wcześniejsze doświadczenia lub ich elementy w nowe całości. Później dyskutowano jednak wielokrotnie znaczenie terminu „twórczość” i „twórcza wyobraźnia”. W słowniku Rebera (1995) definiuje się ją jako „proces przekształcania przeszłego doświadczenia i wcześniej uformowanych wyobrażeń w nowe struktury”. Twórcza wyobraźnia pozwala nam docierać głębiej, wyjaśniać przyczyny zjawisk, a nie tylko widzieć ich skutki. Jest zawsze procesem szukania i odkrywania nowych perspektyw widzenia tego, co pozornie już znane. Pozwala ona człowiekowi odrywać się od utartych schematów i rutynowych sposobów myślenia, znajdować nowe rozwiązania i nowe drogi dochodzenia do celu. Umożliwia mu też dostrzeganie i tworzenie nowych celów, wyznaczanie kierunków dążeń. Można by sądzić, że mówiąc o „Wyobraźni Miłosierdzia” Ojciec Św. Jan Paweł II miał na uwadze taką właśnie formę posługiwania się wyobraźnią – gdy „widząc sercem” w sposób uważny i empatyczny dostrzegamy to, co ukryte dla zwyczajnego, powierzchownego oglądu.
Dar twórczej wyobraźni – doskonalony i rozwijany – pozwala człowiekowi poszerzać obraz świata i „wypływać na głębię”. 
  
Wyobraźnia a duchowość
  
   Otwieranie się na słuchanie tego, co Bóg ma nam do powiedzenia, stopniowe dojrzewanie do rozumienia znaczenia metafor i przypowieści zawartych w Piśmie Św. dokonuje się dzięki umiejętności tworzenia wyobrażeń, ich porównywania i przetwarzania. Choć możliwe jest bez wątpienia trwanie przy Bogu „z wyłączeniem” myśli i wyobrażeń – tak jak ma to miejsce np. w modlitwie kontemplacyjnej –  to jednak w rozwoju naszej osobistej religijności korzystamy zazwyczaj obficie z daru wyobraźni. Najpierw wtedy, gdy jako dzieci kształtujemy sobie obraz Boga i uczymy się kontaktu z nim na modlitwie i w liturgii, potem kiedy w toku duchowego rozwoju przechodzimy przez kolejne fazy religijnego „dojrzewania”, gdy staramy się pełniej poznawać Go poprzez Jego Słowo i wchodzić w osobistą z Nim relację. Nasza wyobraźnia pozwala nam tworzyć stopniowo indywidualny wizerunek Boga jako Kogoś bliskiego i kochającego na podobieństwo znanych nam z dzieciństwa, a przez to dających się wyobrazić relacji i postaci.

   Już w samej etymologii słowa „religia” zawarte jest jej rozumienie jako więzi z Bogiem. Ale na poziomie psychologicznym Bóg jest doświadczany przez nas jako wspierający i chroniący nas „obiekt przywiązania”, co jest równoznaczne z koniecznością posiadania wyobrażenia więzi, jaka występuje pomiędzy rodzicami a dzieckiem. Dostępne wszystkim ludziom doświadczenie miłosnego związku z dzieciństwa jest podstawą dla naszych późniejszych wyobrażeń Boga jako naszego ojca i stworzenia podobnie bliskiej z Nim relacji. I tę naszą zdolność musiał Bóg dla nas przewidzieć ... „Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę”(Oz 11,4) 

   Każda „modlitwa myślna” wymaga zdolności skupienia się na wyobrażeniach. Niektórym z nas przychodzi to trudno – zwłaszcza w sytuacjach dnia codziennego, gdy tak łatwo rozpraszają nas bogate wrażenia ze świata, wypełnionego szumem współczesnej „kultury medialnej”. Często dopiero wewnętrzny ból, doznany zawód i cierpienie kierują naszą uwagę „w głąb” i pomagają nam skoncentrować się na tym, co w życiu jest tak naprawdę istotne. Wtedy też zazwyczaj odkrywamy w sobie na nowo obszar duchowości i znaczenie kontaktu z Kimś od nas większym i mocniejszym. Może w takich chwilach szczególnie przydatna staje się wielu osobom modlitwa różańcowa skupiająca na powtarzalnej czynności, z wymaganą (zalecaną) aktywnością wyobraźni.

   Wydaje się, że zawsze angażowanie sfery uczuć oraz różnorodne formy ich pośredniej ekspresji sprzyjały zarówno skupieniu na modlitwie – jak i rozwojowi ludzkiej wyobraźni. Gdyby prześledzić historię Kościoła i historię sztuki europejskiej łatwo by można dostrzec potwierdzające tę tezę prawidłowości. Przede wszystkim postawa uświadamiania sobie Sacrum, czyli „świętości w świecie” poprzez aktywność wyobraźni bliska była zarówno mistykom jak i artystom. Już starochrześcijańskie bazyliki z IV i V wieku wypełniano freskami rozwijającymi w przejmujących obrazach tematykę Starego i Nowego Testamentu. A w późnym średniowieczu powstawały kościoły takie jak Notre Dame la Grande w Poitiers, w których od portalu głównego poprzez sklepienie i ściany boczne aż do prezbiterium rozwijany jest jeden motyw ikonograficzny oparty o wyobrażenia ze Starego i Nowego Testamentu. Jednak tematem wiodącym we wszystkich stylach i epokach było niewątpliwie Misterium Golgoty.

   Przeżywanie ewangelicznych obrazów Golgoty to nie tylko domena plastyki. Rozpoczęte przez bł. Henryka Suzo a rozwinięte przez mistyków XVI w. rozpamiętywanie Męki Pańskiej było zarówno „wznoszeniem się ku Bogu”, wchodzeniem na wyższy poziom modlitwy jak też poprzez zaangażowanie sfery wyobraźni i emocji stanowiło ważną pomoc w wymiarze czysto ludzkim, prowadząc do odnajdywaniu wewnętrznego spokoju i równowagi. Była to jakby intuicyjnie wykorzystywana forma pracy z własnymi uczuciami poprzez ich celowe ukierunkowywanie, świadome pobudzanie, a następnie mniej lub bardziej dynamiczną ekspresję. Teksty i melodie nabożeństwa Gorzkich Żali stanowią ciągle aktualny artystyczny zapis takiej ekspresji uczuć kierowanych żywą wyobraźnią .  

 

Ćwiczenia duchowne a wyobraźnia
  
   Można bez trudu zauważyć, że Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli przyznają również ogromną rolę zarówno kierowanej jak i twórczej wyobraźni i to nie tylko w jej aspekcie wizualnym. Stawiane rekolektantowi zadania są bardzo konkretne i stanowią zazwyczaj próbę uaktualnienia w obrazach tego, co wymyka się zwykłym procesom myślenia i konceptualizacji. Ćwiczący uczy się kierować swoją dowolną uwagą, skupiać się wewnętrznie i nie ulegać przypadkowym skojarzeniom myślowym. Powinien umieć wytrwać w tej koncentracji, utrzymując wyobrażenie i rozwijając je zgodnie z powziętym planem lub ewangelicznym scenariuszem. Jego wyobraźnia ma być aktywna, ale też służyć ma modlitewnemu skupieniu nie rozpraszając się i nie wymykając spod kontroli. Św Ignacy żąda od ćwiczącego dużej szczegółowości wykreowanego obrazu: każe go uzupełniać dźwiękiem, zapachem, smakiem, czuciem dotyku i ruchu w przestrzeni. Nazywa to applicatio sensuum – zastosowaniem zmysłów. Jest to jednak przede wszystkim wymóg całkowitej wewnętrznej koncentracji, która nie przychodzi łatwo, a w której plastyczność wyobraźni spełnia bardzo istotną rolę. Ćwiczenie wyobraźni zmierza tu do całkowitego zaangażowania człowieka, pełnej koncentracji jego woli, umysłu, uczuć i zmysłów i skierowania ich ku Bogu. Dopiero taki stan wewnętrznej koncentracji umożliwia modlitwę medytacyjną, która otwiera etap drogi duchowej nazywany via illuminativa.

   Medytacja jest postawą modlitewną polegającą na podniesieniu myśli i uczuć do sfery nadprzyrodzonej. Jest to przede wszystkim modlitwa myśli, w której usiłujemy obserwować pewne aspekty świata materialnego w świetle Bożej obecności. Naszą wyobraźnię mobilizują przy tym różne modalności zmysłowe. A więc św. Ignacy Loyola nie dezawuuje bynajmniej poziomu fizyczno - fizjologicznego organizmu. Wielokrotnie podkreśla wręcz znaczenie sfery fizycznej i całej cielesności człowieka. Modlitwa nasycona emocjonalnie i budowana niejako na doświadczeniach płynących z wnętrza organizmu „wybucha samorzutnie wieńcząc rozmyślanie”. Jeden z uczniów Mistrza z Loyoli skarżył się podobno w liście w ten sposób: „Ojciec Ignacy chce z nas uczynić artystów – każe nam tworzyć obrazy rzeczy i osób, przyznawać się do własnych dzieł, a potem ulegać ich wpływowi (...)”. Jednakże w tym właśnie aspekcie współczesna psychofizjologia dostarcza dowodów pozwalających uznać genialność intuicji Świętego.

   W życiu codziennym – na co zwraca nam uwagę psychologia – człowiek reaguje bowiem emocjami nie w odpowiedzi na konkretnie zaistniałą sytuację, lecz na swoje o niej wyobrażenie. Wiadomo, że również sama pobudzona wyobraźnia, tworzone przez nią wyobrażenia mogą w tym samym stopniu kierować naszymi działaniami, co realne sytuacje zewnętrzne. Wiele współczesnych szkół i nurtów w psychoterapii uznaje, że ćwiczenie wyobraźni może zmieniać zachowanie z tym samym lub przynajmniej podobnym skutkiem, co uczenie się czy rozumowanie logiczne. Tylko brak konkretnej wiedzy na temat funkcjonowania naszego umysłu jest częstą przyczyną niedoceniania wagi wyobraźni w wychowaniu, w formacji jak i w trudnościach dnia codziennego.

Korzystanie z daru twórczej wyobraźni dla celów terapii i rozwoju duchowego
  
   Ktoś, kto ulega nerwicowym lękom na ogół zdaje sobie sprawę, że jego lęk „nie ma sensu”, że nie ma związku z realnym zagrożeniem zewnętrznym. Wie, że boi się sytuacji lub przedmiotów, które tak naprawdę niczym mu nie grożą, a więc takiej reakcji nie powinny wywoływać. To jego wyobraźnia go przeraża. Wyobraźnia, która wymknęła się spod kontroli świadomego umysłu.

   Również człowiek ulegający złości ( a zwłaszcza z tzw. „zakorzenionym gniewem” jak nazywa to ks. Rossetti) reaguje na swoje wyobrażenie o sytuacji. Ludzie ci skarżą się nieraz „straciłem kontrolę nad własną złością – jest silniejsza ode mnie”. Wprawdzie wypowiedź taka sugeruje niemożność opanowania emocji, ale bliższe przyjrzenie się źródłom gniewu wskazuje również jasno na rolę wyobraźni.

   Kontrola nad wyobrażeniami, sterowanie i dyscyplinowanie wyobraźni jest sprawą tak samo ważną jak jej rozwijanie i stymulowanie – choć często w praktyce jest to problem zupełnie niedoceniany. Jeśli uświadomimy sobie, jak wiele  jest we współczesnym świecie sztucznie produkowanych obrazów, które ją nadmiernie pobudzają, nie powinniśmy się dziwić kłopotom dzieci z koncentracją uwagi, nadpobudliwością, agresywnością czy przeżywaniem irracjonalnych lęków. Kierowania swoimi wyobrażeniami człowiek powinien się uczyć możliwie wcześnie w trosce o własne zdrowie psychiczne. 

   Jednak nieumiejętność obchodzenia się z darem wyobrażni dotyczy dziś często w równym stopniu dzieci co i osób bardzo już dorosłych – przy czym ci ostatni w zadziwiająco łatwy sposób uzależniają się od swoich „zewnętrznie stymulowanych” wyobrażeń. I choć człowiek dojrzały powinien umieć wznieść się ponad zniewalający nacisk swoich popędów i emocji, to jednak wszechogarniająca „kultura wizualna” znieczula nas na sygnały ostrzegawcze płynące z wnętrza: nie tylko naszego organizmu, ale wręcz z wnętrza naszego ja.

   „Nie obfitość wiedzy – mówi św. Ignacy – lecz wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę” (CD 2). Konieczne jest dziś uczenie się nie tyle nowych informacji (które są już powszechnie dostępne), ale ich selekcji i kontroli, a także stawianie granic uzależniającym naszą wyobraźnię ingerencjom z zewnątrz. Uczenie się przejmowania odpowiedzialności za nasz wewnętrzny „obszar wolności” zmusza do czujności – wcześniej niż nastąpi jego zawłaszczenie, a później też nieuchronnie uzależnienie.

    Z drugiej strony szereg badaczy podkreśla terapeutyczne znaczenie wyjścia poza pojęcia werbalne, poza czysto racjonalne interpretacje problemów człowieka – w stronę metafor i obrazów symbolicznych. Źródłem takich obrazów może być: teatr, film, muzyka, poezja czy sztuki plastyczne. Mogą one podsuwać nam obrazy poruszające wyobraźnię i emocje, splatające z sobą procesy poznawcze i emocjonalne. Ze względu na to, że są w stanie w krótkim czasie zintegrować wiele różnych treści i „sensów” zawartych w różnych narracjach, spełniają rolę katharsis, pozwalają człowiekowi zrzucić jakąś część obciążającego go wewnętrznego napięcia. Jednocześnie stymulując i odblokowując myślenie, dają też możliwość wprowadzenia porządku w bardzo nieraz męczącym chaosie uczuć i wartości.

     Jeśli uważnie przyjrzymy się typowym sytuacjom, w których ludzie dramatycznie opowiadają o swoich krzywdach – drżąc, płacząc lub wygrażając swoim prześladowcom – możemy się zastanawiać, dlaczego takie powtarzające się odreagowania nie przynoszą im trwale spodziewanej ulgi? Wydaje się, że wszelkie okazjonalne opowieści, dla których niektórzy ciągle szukają słuchaczy, jedynie na chwilę zmniejszają doskwierający narratorowi ból, złość czy urazę. Można by wręcz wysunąć przypuszczenie, że „słowne odreagowanie” umacnia jedynie podmiot w określonej pozycji „ja”, z której to dokonuje on swoich narracji. Opowieści utrwalają jedynie istniejący już schemat interpretacji zewnętrznej sytuacji ( tj. najczęściej: zachowania innych ludzi wobec niego), a także umacnia jeden określony punkt widzenia. Opowiadający nie dopuszcza już wewnętrznego dialogu, a jego narracje stają się „przepowiadanym monologiem”. Próby podważenia schematu opartego jedynie na słowie, są mało efektywne, ponieważ są przez podmiot traktowane, jako kolejny atak na jego subiektywną prawdę. Łatwiej pomóc takiemu człowiekowi uświadomić sobie możliwości zmiany odczuwania, jeśli spróbujemy dokonać innego „rozkładu znaczeń”, jeśli uda się przepracować jego emocjonalne doświadczenie niejako na nowo, poprzez język sztuki, „która sama w sobie jest środkiem wyrazu tego, co nieświadome lub niewyrażalne”. Stwarzaniem warunków dla takich działań i proponowaniem metod możliwie najbardziej skutecznych form pracy z wyobraźnią zajmuje się arteterapia.
 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (2)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (16)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (3)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (2)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word 6
Fiza laborka Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word 2
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (2)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (6)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word 8
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Aniołek Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word (9)
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word
Nowy Dokument programu Microsoft Office Word

więcej podobnych podstron