1. Mursi lub Murzu - lud pasterski w Etiopii, ściśle powiązany z ludem Suri, posługujący się językiem mursi. Język ten w 80% pokrywa się z językiem suri. Lud ten zamieszkuje centrum sąsiędniego do Suri rejonu dorzecza Omo w strefie Debub Omo. Sami Mursi nie uważają się za Suri, jednak występują pomiędzy nimi podobieństwa kulturowe i językowe.
2. Mieszkają nad dolnym biegiem rzeki Omo. Jej dolina od 200 lat pustynnieje, ale wciąż pozostaje wyjątkowym w skali kontynentu, fantastycznym skupiskiem różnorodnych afrykańskich „niecywilizowanych” plemion, wiodących życie jak ich przodkowie.
3. mursi mieszkają w szałasach z gałęzi i trawy przypominających odwrócone ptasie gniazdo
4.
Mursi, których jest ok. 10 tys., są pasterzami. Bydło jest dla nich pożywieniem, a także środkiem płatniczym, za który na targach nabywają sorgo, fasolę, kukurydzę oraz alkohol. Od niedawna plemię ma też dodatkowe źródło dochodu – turystów. Odwiedziny w ich wioskach stały się bowiem jednym z żelaznych punktów wycieczek po Etiopii. Turyści chcą przecież zobaczyć nie tylko wielkie zwierzęta, ale też półnagich wojowników oraz ich kobiety z wargą rozciągniętą glinianą płytką – ostatnich afrykańskich dzikich. Mursi są jednym z najagresywniejszych plemion Czarnego Lądu. Żyjąc w bardzo niegościnnym środowisku, wszystko podporządkowali przetrwaniu. Podejrzewano ich o kanibalizm. Prawa własności nie uznają – kradną więc wszystko, co należy do obcych, a co wpadnie im w ręce. Chodzą nago, w czasie ceremonii zdobią ciała malunkami, mieszkają zaś w szałasach z gałęzi i trawy przypominających odwrócone ptasie gniazdo.
Ci dumni i wyniośli pasterze uważali się niegdyś za panów świata. Jednak wtedy ograniczał się on do doliny rzeki Omo. Dziś Mursi wiedzą już, że żyją na jego obrzeżach – zacofani i biedni. A jak powstaje symbol ich kultury?
5. Ile ludzi, tyle ideałów piękna – o tym wiem. Jednak w etiopskim plemieniu Mursi wyznacznik atrakcyjności kobiety jest dość zaskakujący.
Co ciekawe czasem walki o wybrankę, prowadzone na kije, toczone są na śmierć i życie.
Otóż matki przecinają córkom dolną wargę, kiedy te mają 15–16 lat. Najpierw w ranę wkładają drewnianą zatyczkę, potem coraz szersze gliniane płytki. To okupiony bólem i niewygodą symbol dorosłości, gotowości do założenia rodziny. Ale też oznaka społecznego statusu. Im bowiem większa jest średnica krążka, tym wiyższej ceny (wyrażonej najczęściej w sztukach bydła) może się spodziewać ojciec dziewczyny od potencjalnego kandydata na męża.
Geneza „dziurawych warg” kobiet Mursi nie jest jasna. Według jednej z teorii takie okaleczenie miało czynić je nieatrakcyjnymi dla handlarzy niewolników. Jego ubocznym skutkiem okazała się konieczność... rezygnacji z pocałunków.
Oprócz krążków w wardze lub uszach, wiele kobiet posiadało niezwykłe ozdoby na głowach. Kły guźców, metalowe obręcze, jakieś sznury, kolorowe plamy na twarzach itd. Ubrane były na ogół w skóry zwierząt, nieraz pięknie malowane w pasy i linie. Nie mogłem jednak pozbyć się wrażenia, że wszystko to jest rodzajem maskarady, afrykańskiej cepeliady dla turystów.
Członkowie plemienia Mursi rzeczywiście nie należą do towarzyskich.
Są szczupłe, wysokie jak Amazonki, mają skórę ciemniejszą niż Etiopczycy i nagie piersi.