Narkomania w społeczeństwie, ·•●Pedagogika ═══════════════


"Narkomania w społeczeństwie"
____________________________________________________________

Autor: Jolanta Nocek
"Psychologia i Rzeczywistość" nr 3/2002

____________________________________________________________

Artykuł ten adresowany jest do wszystkich tych osób, które zainteresowane są tematem narkomanii. Myślę, że mogą być nimi szczególnie ludzie młodzi, którzy kształtują swoją osobowość oraz ci, którzy kształtują osobowość innych: wychowawcy, opiekunowie, rodzice, nauczyciele. Każdy z nich bowiem spotyka się ze zjawiskiem narkomanii.

O tym, czym jest narkomania, jakie są przyczyny zażywania narkotyków, jak wyglądają i jak działają poszczególne narkotyki, możemy dowiedzieć się i z bogatej literatury omawiającej to zjawisko, i z mediów, w których również temat narkomanii jest często poruszany. Chciałabym natomiast zwrócić uwagę na mit „miękkich” narkotyków, który jest dziś bardzo popularny w społeczeństwie. Wiele mówi się o tym, że tzw. „miękkie” narkotyki nie są szkodliwe, tymczasem właśnie od nich zazwyczaj zaczyna się nałóg.

Ważnym problemem, według mnie, jest także postawa społeczeństwa wobec narkomanii. Wiele mówi się o postawach tolerancji i akceptacji w społeczeństwie. Są to jednak postawy bardzo różne. Myślę, że należy rozróżnić mądrą akceptację i pożądaną tolerancję, od znieczulicy i zobojętnienia na problemy ludzkie. Wszystkie te zachowania charakteryzują postawy ludzi wobec narkomanów. Są także i bardzo skrajne zachowania, w których widać uprzedzenia ludzi wobec narkomanów, niesprawiedliwe i krzywdzące opinie, odwrócenie się od problemu.

W ostatnich czasach zaczęło się coraz częściej zauważać pozytywne konsekwencje zażywania narkotyków. Mówi się dużo o leczniczych właściwościach narkotyków. Promuje się hasło: „Marihuana na receptę”. Wpływa to wszystko na proces legalizacji marihuany, co według mnie nie jest pozytywne. Skutek jest taki, że zjawisko narkomanii powoli ogarnia coraz więcej dzieci, młodzieży i dorosłych. Całe szczęście, że coraz więcej ludzi zauważa problem narkomanii i próbuje przeciwdziałać temu zjawisku tworząc coraz to nowe instytucje i organizacje walczące z narkotykami.

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do analizy zasygnalizowanych przeze mnie tematów.


Narkomania w ocenie społeczności


Narkomania kojarzy się z najgorszymi sprawami gatunku ludzkiego, przyrównywana jest często do zbrodni, zboczeń i moralnego dna. Rzadko natomiast społeczeństwo uświadamia sobie, że to ono tworzy tę społeczną plagę, lekceważąc pochopnie to, co w życiu najważniejsze: miłość do drugiego człowieka; burząc poczucie bezpieczeństwa i godności, rwąc nici przyjaźni, depcząc bliźniego w imię własnych, niegodnych celów. To społeczeństwo odpowiedzialne jest za zjawisko narkomanii, tymczasem próbuje ono odciąć się od tego problemu, uważa, że nie ma z nim nic wspólnego.

Narkoman odrzucany jest często przez własnych rodziców, pozbawiony jest przez to wzorów do naśladowania, jest w gruncie rzeczy bezbronnym człowiekiem, pełnym sprzeczności i lęków, pozbawionym naturalnej odporności na stres codziennej egzystencji, pogardzanym przez bliskich i społeczeństwo, zagubionym i bezwolnym. Narkotyk jest dla niego jedyną, znaną mu i dostępną formą obrony przed bólem istnienia, paradoksalnym schronem, w którym przyjdzie mu kiedyś zginąć. Jednakże społeczeństwo pozornie tylko chce mu pomóc.

Narkoman czuje warstwę pozoru i fałszu, która kryje się pod propozycją pomocy wysuwaną przez społeczeństwo. Tak naprawdę, to nie za bardzo społeczeństwo lubi odmieńców, jakimi są narkomani. My, jako społeczeństwo, nie potrafimy ich akceptować, gdyż są oni niejako uosobieniem naszych wad, mając zbudowany z nich swój kościec moralny. Narkomani nie zechcą skorzystać z naszej pomocy póki nie będzie ona szczera. A taka właśnie powinna być: szczera, autentyczna, bez wymówek i łajań. Potrzebna jest do tego pokora, szacunek dla cudzego nieszczęścia, a także wiara w człowieka i jego wielkie możliwości.

To wszystko tylko teoria, jednakże bardzo ważne jest, według mnie, uświadamianie społeczeństwa. Wiele mówi się o tolerancji we współczesnym świecie. Wszyscy uważamy się za ludzi tolerancyjnych. Bardzo obrażamy się, gdy ktoś mówi, że jest inaczej. Chciałabym pokazać, na pewny przykładzie, jak naprawdę wygląda tolerancja wobec narkomanów.

Od paru miesięcy w Boryni Krzyżowicach, dzielnicy Jastrzębia Zdroju mieszkają byli narkomani: czterech Włochów, dwunastu Chorwatów, pięciu Polaków i Niemiec. Należą oni do międzynarodowej wspólnoty „Cenacolo”. Przedtem w tym budynku był klasztor Sióstr Służebniczek. Teraz jest to dom, gdzie ludzie odnajdują siebie i Boga. Większość przebywających tu osób śpi na materacach na strychu. Przez pojedyncze popękane szybki wnika mróz. Oni jednak nie narzekają. Cieszą się z tego, co mają.

Wspólnota „Cenacolo” to szkoła życia. Wszystko tutaj robi się własnymi rękami. Narkomani uczą się tu pracy. Każdy co trzy miesiące zmienia swoje zajęcie. Kto doił krowy, będzie sadził pomidory. Kto dbał o spiżarnię, poprowadzi remont budowlany. Każda praca wiąże się z innymi problemami. Pracując, każdy je poznaje i uczy się radzić sobie z nimi.

W „Cenacolo” narkomani nie leczą się chemią. Siostra Elwira, założycielka wspólnoty, mówi,
że narkomania jest tylko krzykiem wewnętrznej pustki. Młody człowiek jest sam, rodzice nie mieli czasu doprowadzić go do Boga. Siostra Elwira stwierdziła, że komu brakuje miłości, temu ją trzeba dać tutaj. I to działa! Chłopaki się spowiadają, chcą często przyjmować Komunię Św. i zdrowieją. Każdy z wstępujących ma swojego przewodnika: kolegę, który jest tu dłużej - ten objaśnia mu, co trzeba robić, uśmiechem dodaje sił.

Wspólnota ma bardzo wysoką wyleczalność. 80% tych, którzy tu wstępują, nie wraca do nałogu. Chłopcy wracają do świata po trzech, czterech latach. Przebywający tu raczej nie kontaktują się z bliskimi, rodziną, bo po widzeniu z bliskimi, mniej dojrzały człowiek mógłby się rozkleić i zechcieć zrezygnować z leczenia we wspólnocie. Jest to trudne dla wielu, ale terapia nie może być łatwa, bo nie daje efektów. Istnieje tu taka zasada, że każdy co tydzień, dwa mówi, co ostatnio sprawiło mu trudność, co się nie udało - za to, co zrobili niedobrze, nieważne czy specjalnie czy nie - przepraszają. Jak ktoś nie potrafi porozumieć się z którymś z kolegów, pracuje z nim cały dzień - i w końcu nawiązuje nić porozumienia.

Chłopcy dostali tu 4 ha ziemi. Poradzą się sąsiadów, co zasiać, i będą tam ostro pracowali. Niektórzy gospodarze już im pomagają. Wielu nie jest jednak zadowolonych z obecności we wsi narkomanów. Kiedy przyjechała telewizja, część mieszkańców zorganizowała nawet pikietę protestacyjną. Boją się o swoje dzieci, wnuki, o to, że kiedyś ten dom przekształci się w jakiś dom publiczny. Istnieje jednak nadzieja, że miejscowi ludzie kiedyś się do nich przekonają. Najbardziej przeciwni wspólnocie „Cenacolo” są bowiem ci, którzy mieszkają daleko od wspólnoty i nie mają z nią żadnego kontaktu. Zresztą jest to bardzo popularne zjawisko w naszym społeczeństwie. Zwykle najbardziej niezadowoleni są ci, którzy z problemem mają najmniej wspólnego.

Piotrek, były narkoman, jeden ze wspólnoty „Cenacolo”, obala mit „miękkich” narkotyków. Jest we wspólnocie od dwóch lat. Z zawodu jest fryzjerem. Jak tu trafił ? Bywało, że na imprezie zapalił „trawkę” - marihuanę. Z czasem, powoli, dawka się zwiększała. >>Hasło: „legalizacja miękkich narkotyków” to wielkie oszustwo<< - mówi. >>Bo z czasem marihuana się znudzi, próbujesz czegoś mocniejszego. Myślisz: „nie jestem narkomanem, ja tylko zażywam”. Ale tak nie jest.<<

Piotrek przez dwa lata brał heroinę - na szczęście nigdy nie kradł w domu - ale robił w nim np. kłótnie. Do wstąpienia do „Cenacolo” przekonała go ciocia. Musiał tylko udowodnić, że się nadaje. >>Trzy miesiące siedziałem w domu, w izolacji. Nie ćpałem. Ale cały czas był ze mną albo ojciec, albo matka<< - wspomina.

Wielu specjalistów zajmujących się narkomanami, w tym np. Marek Kotański, próbują przekonać społeczeństwo, że narkomani to osoby chore, które potrzebują naszej pomocy, za które jesteśmy odpowiedzialni, bo cierpią oni wskutek naszych błędów - błędy dorosłych osób, sprawiają bowiem, że młodzi ludzie sięgają po narkotyki.

Zaczyna zwracać się uwagę na to, że narkomania jest chorobą wyleczalną - „nie jest to proste, ale możliwe” - twierdzą terapeuci. Wskazuje na to np. uczestnik wspólnoty „Cenacolo” - Piotrek. Wskazują na to także listy osób,które zerwały z narkotykami. Oto fragmenty jednego z nich pisanego do monarowskich terapeutów.

Montreal 27 I 1983

„Kochani!

Ja naprawdę jestem bydlę i minął już rok z kawałkiem, a ja dopiero teraz zdobyłem się, żeby usiąść i napisać parę słów. Prawdę mówiąc(...) próbowałem dodzwonić się do Was, niestety bezskutecznie. (...) Za jedno chcę Wam podziękować - za to, że nauczyliście mnie pewnej dyscypliny, za to, że nauczyliście mnie pracować. Nawet nie wyobrażacie sobie jak mi pomogliście.

W tej chwili wydaję się być innym człowiekiem. Pracuję dużo, bo muszę. A teraz dwa słowa do załogi Monaru: Słuchajcie mnie wszyscy toksycy! Ten człowiek, który przed Wami siada dwa razy w tygodniu i zachowuje się jak oszołom jest nieuleczalnym przypadkiem. Wszyscy o tym wiemy, tak, że nie myślcie sobie, że jestem pod takim Jego wpływem, że nie wiem, co mówię. Wiem doskonale. Tylko dzięki temu, że to taki wariat jeszcze jesteście z Nim(...) Zaufajcie Mu, jestem pewien, że się to opłaca i wielokrotnie w momentach kiedy czuję się po prostu źle przypominają mi się chwile z Monaru - i to pomaga!

Trzymajcie się ciepło. Kiedyś wpadnę Was odwiedzić. Jacek ”

Wiele jest takich przykładów. Nie znaczy to, że łatwo jest wyrwać się z nałogu, ale że jest to możliwe. Dziś bardzo często spotykamy się z złością kierowaną wobec narkomanów. Często uważa się, że są oni sobie sami winni. Że zasłużyli sobie na to swoim zachowaniem, bezmyślnością. Jednocześnie litujemy się nad tymi dziećmi i młodzieżą, którzy mają zaburzenia emocjonalne wskutek braku zainteresowania ze strony rodziców i wychowawców, którzy wskutek złego wychowania popadli w problemy - im chcemy pomóc, bo to nie ich wina, że warunki życia, okoliczności nie sprzyjały, by mogli się oni prawidłowo rozwijać i w przyszłości prawidłowo funkcjonować.

Dlaczego więc nie chcemy usprawiedliwić w ten sposób narkomanów. To też biedni ludzie, którym, gdy byli młodzi, zabrakło zainteresowania, miłości ze strony dorosłych, sprzyjających warunków do rozwoju. Im też należy się zrozumienie i pomoc.


Autorka studiuje pedagogikę w Jastrzębiu Zdroju (Uniwersytet Śląski)



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Problemy w przystosowaniu się do życia społecznego narkomanów po leczeniu odwykowym
Patologia społeczna, Czesław M. Ciekiera - Psychospołeczne uwarunkowania narkomanii, Czesław M
Patologia społeczna, Czesław M. Ciekiera - Psychospołeczne uwarunkowania narkomanii, Czesław M
6 Choroby społeczne narkomania, alkoholizm, nikotynizm, 6 3 a Przyczyny i skutki palenia tytoniu
Narkomania jako problem społeczny
Narkomania-1, Patologie społeczne
Narkomania, Studia, Przedmioty, Patologia społeczna
USTAWA o przeciwdzialaniu narkomanii, psychoprofilaktyka patologii społecznej
Narkomania patologie, SEMESTR IV, Patologie społeczne
26. Narkomania, Patologia społeczna
Narkomania w kontekście społecznym, Pedagogika studia magisterskie, wybrane problemy polityki społec
Choroby Zakazne I Spoleczne Alkoholizm I Narkomania, Zdrowie
053 , Biomedyka - patologie społeczne (alkoholizm, nikotynizm, narkomania, AIDS)
Narkomania, Patologie społeczne
Patologia społeczna, NARKOMANIA, NARKOMANIA
alkoholizm i narkomania młodzieżowe patologie społeczne (4 s
6 Choroby społeczne narkomania, alkoholizm, nikotynizm, 6 3 a Przyczyny i skutki palenia tytoniu

więcej podobnych podstron