Kolumbia
Kolumbii nie ma na liście Departamentu Stanu, bo prezydent Pastrana robi, co może, by spacyfikować organizacje FARC i ELN, które prowadzą z rządem niekończącą się wojnę domową. Obie partyzantki porywają pracowników amerykańskich i międzynarodowych koncernów, napadają na ich siedziby, wysadzają w powietrze ropociągi, a także handlują na wielką skalę kokainą, która niemal w całości ląduje w USA. Z porwań dla okupu i narkobiznesu czerpią razem prawdopodobnie sporo ponad miliard dolarów rocznie i są uzbrojone po zęby. Administracja Billa Clintona postanowiła przystąpić do wielkiego Planu Kolumbia, za pomocą którego prezydent Pastrana chce wyplenić uprawy koki, zdusić narkobizens i ustanowić pokój. Prezydent Bush potwierdził, że USA w blisko jednej szóstej sfinansują plan, którego koszty szacuje się na 7 mld dol. Amerykanie ostro zareagowali na wieść o pojmaniu w sierpniu w Bogocie trzech wysłanników irlandzkiej IRA, którzy prawdopodobnie szkolili "farków" w posługiwaniu się nowoczesnymi materiałami wybuchowymi i terrorze miejskim. W ostatnich dwóch latach obozy FARC odwiedziło aż 15 członków IRA. Po ataku na USA Departament Stanu dał do zrozumienia Bogocie, że presja na zduszenie narkoterroru w Kolumbii nie zelżeje, a zwalczanie muzułmańskich fundamentalistów będzie częścią globalnej walki z terroryzmem. Ostatnio USA uznały też za organizację terrorystyczną szwadrony śmierci (AUC), przy pomocy których plantatorzy i hodowcy kolumbijscy zwalczają partyzantów