Nie pogodzeni ze światem literackie portrety bohaterów zbuntowanych, samotnych i obcych.
"Wiele trzeba trudu, a żeby własnymi oczami szukać prawdy, znacznie łatwiej jest iść na oślep gościńcem, którym inni kroczą bez rozwagi" (filozof anarchistyczny Cl. Gilbert). Zbuntowani, samotni, obcy, inni istnieją w naszej kulturze chyba "od zawsze". W każdej bowiem epoce, na każdym etapie rozwoju człowieka czy to duchowego, społecznego czy politycznego, znajdowali się ludzie, którzy chcieli iść własną drogą, nie chcieli poddawać się regułom i schematom. Buntowali się przeciwko zastanej rzeczywistości, ale także przeciw dogmatom wiary i etyki, a nawet przeciw ludzkiej naturze. Ich walka najczęściej skazana była, prędzej czy później na klęskę, a marzenia i przekonania mogłyby wydać się utopijnymi i śmiesznymi w swej naiwności. Zasługują oni jednak na szacunek, choćby z uwagi na swój ogromny indywidualizm i cierpienia jakie przeszli w życiu. Ludzie inni, zbuntowani, często odrzuceni i wyśmiani przez społeczeństwo pomagali ujrzeć świat z zupełnie innej perspektywy, dostrzec przysłowiową "drugą stronę medalu", drugą stronę świata, której być może my "porządni" i "normalni" poznać nigdy nie chcieliśmy.
Typowym przykładem bohatera zbuntowanego, przepełnionego żarem wiary w "naprawę świata" jest doktor Judym z "Ludzi Bezdomnych" Stefana Żeromskiego. Syn warszawskiego robotnika, pijaka, tak wspominał swój dom rodzinny:
"... suterena, wilgotny grób pełen śmierdzącej pary. Ojciec wiecznie pijany, matka wiecznie chora. Zepsucie, nędza, śmierć"
Udało mu się jednak wyrwać z tego środowiska- zdobył wykształcenie medyczne w Paryżu. Nigdy jednak nie zapomniał skąd się wywodził, pamiętał o własnym nieszczęśliwym dzieciństwie, nie odcinał się od klasy robotniczej. Swą dalszą pracę postanowił poświęcić działaniom na rzecz najuboższych. Judym jest typowym przykładem pozytywisty, człowiekiem wierzącym, że uczciwą i wytrwałą pracą u "podstaw" społeczeństwa, uda się stworzyć lepszy świat. Świat bez wojen, krzywdy i głodu... Przedstawił swe plany poprawienia higieny i warunków życia biedoty, innym lekarzom, ci jednak nie byli zbyt zainteresowani tym projektem- woleli leczyć bogatych za duże pieniądze. Judym jednak nie poddał się pracował wśród najuboższych w polskich wsiach i miasteczkach, uważa się za odpowiedzialnego za poprawę losów proletariatu:
"Jeśli tego nie zrobię ja, lekarz, to któż to uczyni? Otrzymałem wszystko co potrzeba... Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty..."
Pracy społecznej poświęcił wszystko, nawet własne szczęście- miłość do ukochanej Joasi. Nie mógł pojąć okropności świata w którym bezwzględnie rządzi pieniądz i przemoc. Mimo całego swego pozytywizmu był romantycznym buntownikiem:
"Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe nory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden, żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał"
Judym jest bohaterem zbuntowanym do granic szaleństwa, a jego cierpienie potęgowane jest przez rozdarcie między miłością, a poczuciem obowiązku wobec cierpiących. Jego niezgoda na świat w którym żył, przesłaniała mu wszelkie przeciwności. Szczerze wierzył, że uda mu się ten "ziemski padół łez" naprawić. Niestety okazało się, że świat nie składa się z takich idealistów jak on. Judym poniósł klęskę...
Człowiekiem nieco podobnym do doktora Judyma jest inny bohater książki Stefana Żeromskiego "Przedwiośnie"- Cezary Baryka. Przeżywa on rewolucję, w której traci rodziców, po czym postanawia wyruszyć do Polski, kraju idealizowanego przez jego ojca. Cezary marzy o lepszej przyszłości- dla siebie i ogółu społeczeństwa, oczami wyobraźni widzi polskie "szklane domy" z opowiadań ojca- symbole dobrobytu i genialnej myśli technicznej Polaków. Rzeczywistość mocno rozczarowuje bohatera- Polska to kraj biedny, z mocno zarysowanym podziałem społeczeństwa na klasy- różnica między bogatymi, a biednymi była ogromna. Cezary chce poprawić świat. Szuka alternatywy dla rzeczywistości w jakiej przyszło mu żyć. Zaczyna spotykać się z komunistami. Jednak nie do końca ich popiera, jest indywidualistą, nie potrafi się z niczym związać ideowo. Z drugiej strony pociąga go także sielankowe życie, którego zaznał na wsi w Nawłoci. Jest bohaterem samotnym, rozdartym między dwie sprzeczności- walkę o poprawę bytu społeczeństwa, a spokojnym życiem na prowincji. Którąkolwiek opcję wybierze- nie będzie szczęśliwy. Ostatecznie Baryka nie zostaje rewolucjonistą, mimo brania udziału w akcjach komunistów, zawsze kładzie nacisk na swój indywidualizm:
"...wyszedł z szeregów robotników i parł oddzielnie, wprost na ten szary mur żołnierzy- na czele zbiedzonego tłumu"
Kim, że jest więc ten buntownik, nie mogący odnaleźć się w rzeczywistości, której nienawidzi? Można spytać za Gustwem Herlingiem Grudzińskim:
"Bo kimże w istocie był ten samopas puszczany, dziwny chłopak, rojący piękne sny o szklanych domach, łokciem przepychający się przez splątany gąszcz najżywotniejszych spraw naszej ojczyzny?"
Bunt jednostek- wielkich indywidualności, nie ograniczał się bynajmniej tylko do sytuacji społeczno- politycznych. Czasem sięgał także w sferę duchową. Taki wymiar miał sprzeciw Konrada z III części "Dziadów" Mickiewicza przeciw Bogu. Konrad był poetą przekonanym o swym wielkim geniuszu, był ponad tłumem- pospólstwem, które nie rozumiało go i odrzucało. Dzięki wyalienowaniu ze społeczeństwa uważał, że nie zasługuje ono na jego poezję. Jedynymi godnymi uwagi odbiorcami byli natura i sam Bóg. Poezja jest według Kordiana aktem tworzenia i może zbliżyć, a nawet zrównać człowieka z Bogiem:
"Jam się twórczy urodził
Stamtąd przyszły siły moje
Skąd do Ciebie przyszły Twoje"
Kordian kocha swoją ojczyznę Polskę, cierpi gdy ona krwawi pod zaborami, buntuje się przeciw Stwórcy, że ten pozwala na taką niesprawiedliwość. Utożsamia się z Polską i Polakami:
"Ja i ojczyzna to jedno
Nazywam się Milion- bo za miliony
Kocham i cierpię katusze"
Dochodzi do wniosku, że Bóg wcale nie jest miłosierny, że jest dla stworzonych przez siebie ludzi, katem- carem. Kordian jest tak zbuntowany, niepokorny i pewny swych sił i uczuć, że wyzywa Wszechmogącego na pojedynek serc. Chce się przekonać, który z nich potrafi bardziej kochać, choć tak naprawdę zdaje sobie sprawę że nigdy nie wygra z Bogiem- jego walka będzie nadaremna. Bunt bohatera III części "Dziadów" jest tak ogromny, że nie cofnął się on nawet od wyzwania Boga na próbę sił i choćby za to należy się Kordianowi szacunek, nie ważne jak ocenimy jego postępowanie.
Mistrz z "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa jest buntownikiem- artystą, broniącym swej niezależności. Żyje w Moskwie w latach trzydziestych, kiedy to szaleje cenzura wydawnicza, okropnego, totalitarnego państwa. Mistrz pisze o Jezusie, niestety jest to w ZSRR zakazane i nikt nie interesuje się jego dziełem. Nikt oprócz jego Małgorzaty. Jednak pisarzowi w pewnym momencie przestaje wystarczać moralne wsparcie ukochanej. Tak bardzo cierpi z powodu nie wydania swej książki, zaprzepaszczenia pracy życia, że zapada na psychiczną chorobę i niszczy swe dzieło. Jest przykładem niezależności twórczej i buntu przeciw próbom ingerencji w nią. Woli spalić swą książkę niż wydać ją w ocenzurowanej wersji. Wiele go to jednak kosztuje- jest chory i leczy się w szpitalu dla ludzi niezrównoważonych. W końcu jednak wygrywa- z pomocą przychodzi mu sam Szatan "król" buntowników- wszak to on pierwszy sprzeciwił się Bogu.
Przykładem człowieka zagubionego we współczesnym świecie biurokracji i socjotechnicznych sztuczek jest Józef K., bohater "Procesu" Franca Kafki. Jest zwykłym szarym człowiekiem, niczym nie wyróżniającym się spośród milionów takich jak on. Pewnego dnia zostaje aresztowany i jego życie zamienia się w nieustannie trwający proces. Bohater nie wie o co właściwie został oskarżony, pierwsze chwile buntu ustępują miejsca poddaniu się losowi. K. nie ma siły buntować się, nie potrafi odnaleźć się w świecie w którym aresztują go właściwie nie wiadomo za co. Józef nie rozumie, ale też i nie chce zrozumieć tego świata. Spokojnie przyjmuje wyrok skazujący go na karę śmierci. Nie jest on żadnym romantycznym bohaterem- buntownikiem, walczącym o lepszy świat, jego osoba stanowi przerażający przykład działania totalitarnego państwa.
Poznając Józia z "Ferdydurke" Gombrowicza, łatwo dojść do wniosku, że wszelki bunt nie ma sensu. Wszystko co bowiem robimy w życiu jest schematem- formą zachowań. Józio nigdzie nie mógł się odnaleźć. Szkoła w której pojawia się w pierwszej części powieści jest instytucją skostniałą, zbiorem niezaprzeczalnych reguł i schematów. Nie ma w niej miejsca na indywidualizm i samodzielne myślenie uczniów. Dyrektor chwali się, że w głowach nauczycieli szkolnych:
"nie powstanie żadna myśl własna"
Nawet grupa uczniów- pseudo buntowników jest schematyczna- wszyscy zachowują się tak samo- łamiąc reguły ustalają swoje własne. Józio mieszka u państwa Młodziaków, ludzi sprawiających wrażenie rodziny nowoczesnej i inteligentnej, nie pasującej do formuły typowych mieszczańskich familii. Niestety jest to ułudą- rodzina ta oszukuje samą siebie, cała otoczka wokół niej jest sztuczna i nieprawdziwa. Józio postanawia więc odnaleźć sielankowe szczęście na wsi. Okazuje się jednak, że i tam wszystko dzieje się według ustalonych przez społeczeństwo schematów. Józio dochodzi do wniosku, że całe życie jest formą- schematem, a wszelkie próby buntu są także w niego wpisane. Nie zgadzam się do końca z tą pesymistyczną wizją świata. Owszem, czasem nawet nieświadomie popadamy w skostniałą formę zachowań, może nawet bunt jest schematem, ale ja wierzę w słowa rosyjskiego anarchisty Michała Bakunina:
"Prawdą jest że każdy bunt, choćby nie prowadził do żadnych sukcesów, zawsze przynosi korzyść"
Wszyscy jesteśmy trybami w jednej wielkiej maszynie- systemie społeczno- polityczno- moralnym jaki sami tworzymy. Wszyscy jesteśmy jego częścią i często nawet nieświadomie wspomagamy go. Niektóre jednostki czują jednak, że nie pasują do rzeczywistości jaką ta maszyna tworzy. Są oni jak poluzowane śruby i tryby- wystarczy ich kilku, aby zmienić pracę całej maszyny, lub też ją zniszczyć. Wybór należy do nich.