„Szukanie barbarzyńcy”
Tekst ma bronić ideę europocentryzmu, która od dziesięcioleci była przedmiotem napaści i prawie przez to wyszła z obiegu. Wiele jest takich słów, idei, których definicji nie znamy a bardzo lekko nam przychodzi posługiwanie się nimi. Dużo ich w żargonie dziennikarskim, jak np. słowa czarne: eliotyzm, liberalizm i słowa białe: egalitaryzm, sprawiedliwość społeczna, humanizm itd.
Europocentryzm – pozornie ma napiętnować absurdy takie np. że Europa nie ma po co interesować się resztą świata lub ze jej historia jest rośnięciem rozumu i cnoty. Ma wzbudzać oburzenie na ideologię osiemnastowiecznych handlarzy niewolnikami albo doktrynę prostackiego ewolucjonizmu z XX wieku. Prawdziwą funkcją jest godzenie w amalgamat.
Kultura europejska jest zagrożona. Sama zabija się przez uniwersalność, np. poprzez zobojętnienie na tradycję. Kultury europejskiej nie podobna definiować nie zakładając sądów oceniających. „To terytorium duchowe, którego nazwa sama (…) jest pochodzenia asyryjskiego”. Nie wiadomo kiedy narodziła się ta kultura.
Rozstrzyga się też problem geograficzny, np. czy Bizancjum albo Rosja należą do tej historii. To pytania, których nie rozstrzygną badania naukowe tylko co najwyżej głosowanie. Ale głosowanie większości nie może decydować o istnieniu kultury, bo ona istnieje dopóki choćby niewielka wspólnota utożsamia się z nią.
Nie wiadomo też kiedy europejczycy uświadomili sobie, że stanowią korpus kulturalny. Samowiedza europejczyków bywa różna, ale ukształtowała się na podstawie wiary i utrwaliła gdy ta jedność wiary zaczęła się kruszyć. Wtedy też nastąpiło przyśpieszenie cywilizacji doprowadzając nas do stanu obecnego. To cywilizacja wielka ale też nędzna i ten strach przed nędzą do nas przemawia a co za tym idzie – kultura europejska podlega zwątpieniu. Kwestionowanie jej wartości.
Autor stawia pytanie czy tolerancje i życzliwość względem innych cywilizacji możliwe jest tylko po zwątpieniu we własną? Raczej tak. Jako fascynaci własnej cywilizacji jesteśmy barbarzyńcami pozostałych. Jaki jest zakres tolerancji dla innych kultur, by nie okazać się barbarzyńcą? Pierwotnie za barbarzyńcę uznawano kogoś kto posługiwał się niezrozumiałym językiem, z czasem przybrało to innego znaczenia, treści pejoratywnej kulturalnie.
Kultura europejska posiada zdolność do kwestionowania samej siebie. Dzięki zagrożeniu tureckiemu Europa doszła do świadomości własnej identyczności kulturowej, zakwestionowała wyższość własnych wartości i uruchomiło proces samokrytyki – to źródło jej siły i słabości. To z tego zrodził się wysiłek łamania jej „etnocentrycznego” zamknięcia – z samokrytyki. To okresla naszą kulturę.
Idee tolerancji i krytycyzmu nie sa wolne od normatywnych założeń.
Czy wszystkie kultury sa równe?
Kultura określa ludzkie zachowania: technikę, obyczaje, rytuały, prawo itd. To poddaje się uniwersalizacji. Najmniej da się temu język, najbardziej wiedza np. matematyczna. I mają na myśli taką wiedzą naukową najczęściej mówi się o uniwersalności kultur. Zakaz kazirodztwa czy normy logiki dwuwartościowej to reguły prawomocne w sensie transcedentalnym, które obowiązują wszędzie. Sztuka, religia czy moralność nie są uniwersalne lecz często mylnie za takie je uznajemy i to duży błąd.
Nasza obecność w kulturze jest określana poprzez krytycyzm względem obcych. Uważamy siebie za barbarzyńców gdy jesteśmy zapatrzeni w swoją kulturę i nie podejmujemy choćby wysiłku dla dostrzeżenia racji innych. Usilnie bronimy swojej wyłączności.
Wierzyć w uniwersalność europejskiej tradycji nie znaczy głosić ideał świata jednostajnego, gdzie panują te same wartości, gusta. Chodzi o zakażenie selektywne, krzewienie wartości, które są źródłem wielkości Europy. Wpływy kulturalne działają wedle własnych reguł selekcji, które nie poddają się nadzorowi.
To że języki pod naporem Zachodu ulegają językom europejskim to bardziej tragedia niż powód do zadowolenia.
Wszyscy jesteśmy dziedzicami wielkich prorokó, filozofów, polityków. Tak napisał w 1947r Arnold Toynbee. Żyjemy w świecie który oni ukształtowali. To ciągłość idei. Ale tak nie jest, nie można być jednoczesnie dziedzicem wszystkich bo te wartości się wzajemni wykluczają. Podzielamy tylko wybrane ideologie.