Drogi Willi!
W pierwszych słowach mego listu chciałabym wytłumaczyć Ci,dlaczego od Ciebie odeszłam. Długo odkładałam tę decyzję,ale w końcu nie miałam innego wyjścia.
Na początku naszego związku byłam z Tobą niezwykle szczęśliwa. Obsypywałeś mnie prezentami,chodziliśmy na różne spektakle,na spacery. Ale z czasem zaczęła z Ciebie wychodzić Twoja prawdziwa natura. Myślałam,że to minie,że po prostu masz jakiś trudny okres w swoim życiu. Ale było coraz gorzej... Zacząłeś mnie traktować jak marionetkę,miałam robić to,co chciałeś. A gdy stawiałam choć najmniejszy opór,natychmiast wywierałeś na mnie taką presję,że godziłam się na wszystko.
Starałam się przymykać oko na pogłoski o Twoich romansach. Gdy spytałam Cię wprost,czy masz kogoś,kłamałeś patrząc mi w oczy. Nawet nie wiesz jak mnie to bolało... Najgorsza prawda byłaby lepsza od tych kłamstw.
Coraz częściej zapominałeś o mnie,bo jedyną ważną dla Ciebie kobietą była Twoja matka. Gdy patrzyłam jak bardzo starasz się zdobyć dla niej jakiś wyszukany,niepowtarzalny prezent,podczas gdy mnie zdobywałeś banalnymi drobiazgami,byłam zwyczajnie zazdrosna. Byłeś pewien,że jestem z Tobą szczęśliwa,że nie zauważam tego,z jaką obojętnością mnie traktujesz. Ale Twoja dwulicowość wyszła w końcu na jaw.
Kluczowym wydarzeniem,któro zadecydowało o moim odejściu było to,jak potraktowałeś panią Soerensen. Liczyłam na to,że gdy ta kobieta poprosi Cię o pomoc,odnajdę w Tobie choć cień człowieczeństwa. A tymczasem ty,z zimną krwią powiedziałeś,że jej syn żyje,chociaż umarł poprzedniej nocy! Dałeś jej niepotrzebną nadzieję,złudzenia. I po co? Żeby zdobyć ten cholerny naszyjnik?!
To właśnie Twoja perfidność zmusiła mnie do takiego kroku. Nie mogłam tego dłużej znieść. Owinąłeś mnie sobie wokół palca,ale w porę zorientowałam sie jaki jesteś fałszywy. Twoje wady przykryły miłość,jaką Ciebie darzyłam. Dziękuję Ci za piękne chwile,gdy byliśmy tylko we dwoje. Mam nadzieję,że znajdziesz sobie kobietę,która będzie umiała Cię zmienić. Ja nie potrafiłam.
Marika.