WIELKI TESTAMENT, FRANCOIS VILLON
Pod koniec życia, między kolejnymi wyrokami skazującymi na pobyt w więzieniu, Villon pisze swoje najwybitniejsze dzieło, Wielki Testament. Utwór powstał najprawdopodobniej na dwa lata przed domniemaną śmiercią poety i można go chyba określić jako liryczne rozliczenie się z własnym dotychczasowym życiem. Villon ocenia siebie samego jako poetę i jako stojącego nad grobem człowieka.
Wielki Testament to opowieść Villona o sobie, opowieść opowiadana z lekkim autoironicznym uśmiechem, przyprawionym jednak sporą dozą goryczy. Wydaje się, że poeta ma świadomość zmarnowanego życia, roztrwonionego talentu i zniszczonego zdrowia. Nie przeszkadza mu to jednak w obiektywnym spojrzeniu na otaczający go świat, na określenie w nim własnego miejsca. Chociaż potoczne znaczenie słowa "testament" kojarzy się z ostatnią wolą zmarłego, to jednak w przypadku poezji mamy do czynienia ze świadomym zabiegiem stylistycznym. Testament poety to ocena własnej twórczości, postawy życiowej i próba pozostawienia po sobie jakiegoś śladu w pamięci potomnych. Utwór został przełożony na język polski przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego, najwybitniejszego polskiego znawcę i tłumacza literatury francuskiej. Boy dokonuje świadomej, świetnej stylizacji języka wiersza na staropolszczyznę średniowieczną, stąd niektóre "dziwne" i pozornie niezrozumiałe wyrazy.
Villon przedstawia w Wielkim Testamencie siebie samego jako człowieka żegnającego się z życiem, spisującego swą ostatnią wolę. Ma świadomość własnego ubóstwa - życie złodzieja i bandyty nie przysporzyło mu majątku. Z charakterystycznym dla siebie "wisielczym" humorem zapisuje jedyne swe bogactwo, a więc własne ciało "Ziemi wielmożney rodzicielce". Nie zapomina przy tym jednak dodać, że jest ono tak bardzo wychudzone i wynędzniałe, że "Robactwo się ta niem nie naie". To dość krytyczne spojrzenie na własne ciało jest jednocześnie świadectwem gorzkich myśli i nieszczęść, jakie przez całe życie trapiły poetę. Zgodnie z tradycją napisów nagrobnych, Villon zwraca się z prośbą do ludzi przechodzących obok jego mogiły o modlitwę. I znowu czyni to w sposób ironiczny, nie zapominając w dość dosadny sposób wspomnieć o swej nędzy i tułaczym losie: "W sam zadek celnie ugodzony Bąkał się tułacz wiekuisty Day Bóg spoczynek zasłużony..." Tak więc z jednej strony śmierć i prośba o łaskę Bożą, z drugiej - ironia i zabarwiony goryczą cierpki uśmiech, przywołany na twarz z pewnym wysiłkiem. To wyraźne, bolesne rozdwojenie podmiotu lirycznego najlepiej określił sam Villon pisząc: "Śmieję się płacząc".
Ciekawe, że Villon odchodzi od średniowiecznego postrzegania roli poety i poezji - nie stara się skryć w cieniu jako anonimowy autor sławiący Boga. Dzieje się wprost przeciwnie - swoją twórczością chce zaistnieć w pamięci potomnych, co jest charakterystyczne raczej dla literatury renesansowej. I nie należy się temu dziwić - Franqois Villon był poetą znacznie wykraczającym formatem własnej osobowości ponad czasy, w których przyszło mu żyć.
OPRACOWANIE
Wielki Testament Villona to utwór niezwykły jak na swoje czasy, przede wszystkim zaskakuje niezwykła szczerość i bezpośredniość poetyckiego wyznania pozbawiona jakiegokolwiek średniowiecznego alegoryzmu. Niezwykły okazuje się również bohater tej opowieści, dla nas być może niezwykły i barwny poeta-rzezimieszek, ale z punktu widzenia człowieka Średniowiecza osobnik jak najbardziej przeciętny: ani rycerz, ani święty, ani król – ot jeden z tłumu paryskich żaków. Jednak ten zwyczajny nędzarz dzięki sile swego słowa przeszedł do historii jako jeden z najbarwniejszych bohaterów europejskiego średniowiecza.
Wielki Testament ma charakter autobiograficzny, świadczą o tym choćby daty podawane przez autora, fakty, nazwiska przyjaciół i wrogów, a przede wszystkim siła emocji, z jakimi narrator opowiada o swoim życiu. Villon dyktując swój testament ma trzydzieści lat, a więc jest w „Gombrowiczowskim” wieku. Utwór ten to nie tylko testament, ale również i spowiedź, rozrachunek z przeszłością. Kolejne zdarzenia jego życia zostają opatrzone gamą opowiadających im uczuć: melancholii, goryczy, żalu, gniewu, a wszystko to dodatkowo przybrane ironią i specyficznym humorem. Villon z jednej strony żałuje zmarnowanej (nazbyt szalonej) młodości, ale z drugiej nie wyobraża sobie by „młode żaki” nie zażywały uciech życia. Poezja Villona łączy w sobie elementy makabryczne i groteskowe, naiwne i fantastyczne, często posługuje się obyczajową i artystyczną prowokacją, nierzadko przekraczającą granice dobrego smaku.
Wątkiem wciąż powracającym jest ludzka nędza, nie w sensie metaforycznym, tylko dosłownym: głód, choroby, itp. To w biedzie i niedostatku Villon upatruje przyczyn swoich wczesnych nieopatrznych decyzji życiowych, które sprowadziły go na margines społeczeństwa. Gdyby ktoś zechciał uczynić go bogatym, na pewno zszedłby ze złej drogi. Ten utwór jest zaprzeczeniem powiedzenia, że cierpienie uszlachetnia.
Wielki Testament jako dokument epoki
Wielki Testament można również potraktować jako ciekawy dokument pewnej epoki. Na pewno nie jest to przekaz obiektywny, ale właśnie jego podstawową zaletą okazuje się subiektywizm narratora i jego specyficzne cechy. Zauważmy, że Villon to z jednej strony biedny, zdemoralizowany rzezimieszek, z drugiej jednak człowiek wykształcony (jak na owe czasy, to bardzo wykształcony). Świadczy o tym choćby znajomość imion postaci mitologicznych, biblijnych, historycznych, które często przywołuje w tekście. Tak więc osobowość Villona łączy w sobie cechy człowieka wykształconego i ulicznika. Podobnie jego język jest pełen kontrastów: wulgaryzmom towarzyszy obecność takich postaci jak Salomon, Dawid, Orfeusz, itp. Tesatament to poza wszystkim ciekawy obraz świadomości człowieka końca Średniowiecza.
Oczywiście w życiu średniowiecznego człowieka – nawet rzezimieszka - nie mogło zabraknąć Boga. W Testamencie nie brak aktów wiary i wierności wygłaszanych przez umierającego. (Oczywiście współczesnemu człowiekowi dziwne się może wydać, że trzydziestoletni mężczyzna przygotowuje się na śmierć, ale pamiętajmy, że standardy ówczesnego życia były zupełnie inne niż nasze. Człowiek Średniowiecza żył w nieustannej bliskości ze śmiercią i z reguły nie dożywał późnej starości). Villon wielokrotnie zwraca się do Boga, Jezusa, Najświętszej Marii Panny z prośbą o pomoc, wstawiennictwo czy przebaczenie. Villon jak każdy ówcześnie myśli o zbawieniu swe duszy. Nie wypiera się swoich grzechów, wręcz przeciwnie, mówi o nich otwarcie, nie boi się jednak Boskiego potępienia, ufa Jezusowemu miłosierdziu, które obdarzyło litością większych grzeszników niż on.
Villon dostarcza również opisów ówczesnej obyczajowości, stosunków międzyludzkich (szczególnie damsko-męskich), pokazuje jak wyglądał średniowieczny Paryż (oczywiście chodzi tu o wyrywkowe obrazki z życia biedoty, a nie panoramiczne przedstawienie miasta).
Gatunki literackie w Wielkim Testamencie
Wielki Testament składa się z 181 strof ośmiowiersowych, przeplatanych innymi utworami, głównie balladami, o różnorodnej tematyce, związanej z głównym tokiem opowiadania. Ballada, jaką posługiwał się Villon, nie ma nic wspólnego z powszechnie znaną balladą romantyczną. Ballada francuska to gatunek powszechnie spotykany we Francji już od XIV wieku, a autor Wielkiego Testamentu nie jest z pewnością jej wynalazcą. Jednak z czystym sumieniem można go uznać za mistrza tego gatunku. Ballada francuską rozpoznajemy po formie (inaczej niż balladę romantyczną, której głównym wyznacznikiem gatunkowym jest tematyka),
Ballada francuska składa się z :
trzech zwrotek (8-10 wersowych, z których każda zakończona jest identycznym wersetem w funkcji refrenu)
umieszczonego na końcu „przesłania” (zwykle czterowersowego). Inna popularna forma wypowiedzi poetyckiej występująca w Wielkim Testamencie to rondo, którego cechą charakterystyczną jest kilkakrotne powtórzenie tego samego wersetu
obecność tylko dwóch rymów w kilkunastowierszowym zwykle utworze. W polskich przekładach utworów tego gatunku zazwyczaj nie udaje się zachować oryginalnego układu rymów, zresztą w naszym języku nie brzmiałyby one zbyt korzystnie.
MOTYWY W WIELKIM TESTAMENCIE:
W Wielkm testamencie kilkakrotnie zostaje przywołany topos ubi sunt – z łac. „gdzież są”. Najsłynniejszą jego realizacją jest w powtarzającym się piękny refren „Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi”
Kwestię przemijania, niemożliwości powrotu do dawnych czasów i do dawnej świetności Villon porusza w sposób najdoskonalszy w Balladzie o paniach minionego czasu. W utworze nie brak również nawiązań do wszechoobecnego w średniowiecznej sztuce motywu danse macabre (tańca śmierci). Cały utwór przepełniony został zdaniami przypominającymi o tym, że każdy umrze. Zdaje się, jakby poeta lubował się tą myślą: chociaż wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. Ponadto w Testamencie występuje mnogość naturalistycznych oraz turpistycznych przedstawień ciała człowieka.
Miłość w Wielkim Testamencie
W Wielkim testamencie Villon poświęca wiele miejsca swym dawnym kochankom, wymienia je po imieniu, przywołuje okoliczności związków z paniami. Nie snuje tu opowieści o wielkich „duchowych” miłościach, choć przyznaje, że bywał czasem pod niezwykle silnym urokiem niektórych kochanek. Jednak miłość u Villona jest przede wszystkim cielesna i ulotna. Najważniejsza jest chwilowa – ale autentyczna – rozkosz. Wiersze takie jak Ballada o Wilonie y Grubey Małgośce pokazują pogodzenie z plugastwem, w jakim żyją ówcześni ulicznicy. Warto zaznaczyć, że poeta uważa miłość za właściwą jedynie młodym. Starość, która niesie ze sobą chorobę i szpetotę, wyklucza człowieka z uczestnictwa w tej sferze życia. Stąd też chyba rady Villona nakazujące wykorzystywać młodość do cna, pobrzmiewa tu wezwanie carpe diem. Pragnienie miłości według sądów i doświadczeń poety prowadzi wszystkich mężczyzn w jedno miejsce:
O, czyś handlarzem iest odpustów,
Frantem, szalbierzem, graczem w kości,
Sparzysz się, na kształt tych oszustów,
Co ich przygrzano do białości;
Czyś zdraycą iest, co wstydu nie ma,
Rabusiem, gwałcicielem święta,
Gdzie zysk wasz idzie – iak kto mniema? –
Wszytko na karczmę y dziewczęta.
Wielki Testament - streszczenie
Strofy I-XLI
Trzydziestoletni narrator (Villon) opowiada o pobycie więzieniu. Po trosze ironicznie, po trosze złośliwie wyraża się o biskupie, który był jego oprawcą. Nie chce jednak pomsty na księdzu, wie, że Bóg go sam osądzi. Zgodnie z nauką Kościoła modli się za swego wroga. Jest to jednak „pikardzki pacierz” czyli modlitwa niewierzącego, która na pewno nie zostanie spełniona. Natomiast szczerą modlitwę kieruje Villon w intencji Króla Ludwika, swego wybawiciela. Prosi dla niego o dobra ziemskie i pośmiertne.
Narrator, choć nie posiada wiele mienia, pragnie teraz spisać swój jedyny i nieodwołalny testament:
Piszę go w sześćdziesiątym roku
Y pierwszym, kiedy mnie wyzwolił
Dobry król z kaźniey y wyroku
Y znów ku życiu mnie pozwolił;
Za co, póki mi serce biie,
Zawżdy on będzie móy dobrodziey,
Y czcić go będę, póki żyię;
Dobra przepomnieć się nie godzi.
Rozpoczyna się spowiedź grzesznika, który jednak wierzy, że Bóg, karzący jedynie zatwardziałych, pragnie jego zbawienia. Źródła swojej skłonności do grzechu upatruje Villon w nędzy i cierpieniu. Przytacza historię Diomedesa, nędzarza i łotra, z czasów króla Alexandra, który przywiedziony przed oblicze cesarza i zapytany o przyczyny jego występków odpowiedział, że został złodziejem z powodu „nędzy nazbyt srogiej”. Na te słowa monarcha odmienił jego dole, a Diomedes odtąd stał się zacnym człowiekiem. Villonowi marzy się podobny los.
Narrator biedzi nad swą zmarnowaną młodością. Żałuje, że zamiast pilnie się uczyć, szalał bardziej niż inni. Teraz jest nędzarzem, choć mógł mieć dom i miłość. Przyznaje, że kochał nie raz, ale obecnie głód i bieda odwodzą go od miłosnych dróżek. Wspomina ponadto swoich dawnych kompanów: wielu już pomarło, ale wśród tych, co wciąż chodzą po ziemi, są zarówno biedni, jak i bogaci. Jak odmienne są ich losy: możni żyją spokojnie, drwiąc z biedy za zastawionymi smakowitym jadłem stołami. Biedacy, jak Villon nie mając nic, muszą chodzić po prośbie. Tak się przedstawia średniowieczny nędzarz:
Biedakiem iestem iuż od młodu -
Ot, niebożęta leda iacy ! -
Oyciec móy był z biednego rodu,
Toż praszczur, co był zwan Horacy.
Bieda nas ściga aż do trumny.
Gdzie zewłok przodków mych złożony
Nie sterczy tam grobowiec dumny,
Nie uźrzysz bereł ni korony.
Villon wie jednak, że wszystkich: bogatych i biednych, hojnych i skąpych, czeka ten sam koniec – śmierć. Od śmierci nikt nie uchroni człowieka, nikt go nie zastąpi w ostatecznym losie. Ludzkie – nawet najpiękniejsze - ciała skazane są na rozkład i zgniliznę.
Ballada o paniach minionego czasu
Podmiot ballady pyta, gdzie są teraz kobiety, które słynęły z wielkiej urody. Spośród pięknych, sławnych, dzielnych, kochanych tego świata wymienia między innymi: Florę, Archippę, Tais, Echo oraz Helois, królową Blankę, Joannę d’Arc. W przesłaniu poeta radzi nie pytać, gdzie są „hoże dziewki”, bo to pytanie przywodzi w odpowiedzi przyśpiewkę:
Ach, gdzież są niegdysieysze śniegi!
Ballada o paniach minionego czasu jest najsłynniejszym fragmentem Wielkiego Testamentu, przywołuje topos Ubi sunt (łac. "Gdzież są").
Ballada o panach dawnego czasu prowadząca daley ten sam przedmiot
W tej balladzie podmiot wspomina dawnych walecznych, mądrych władców i rycerzy, sam siebie przywołuje do porządku: nie ma po co zadawać tak głupich pytań, wszyscy skończyli tak samo:Wszytko to ieno dym y mara;
Nikt się od śmierci nie wykupi
Za berło ani za talara;
Ballada w teyże samey materyey
Ciągnąc dalej temat przemijania, poeta mówi, że nawet pobożni apostołowie i księża nie ujdą śmierci. Wszyscy odejdą,
„Hey, jak ten wichr, co w polu wieie...”.
Strofy XLII-XLVI
Skoro śmierć dotyka papieży i królów, dlaczego miałaby ominąć nędzarza – autora testamentu? Ale podmiot jest pogodzony z tym wyrokiem, nie boi się uczciwej śmierci, chce tylko zażyć trochę życia. Starzy ludzie też by się chcieli bawić, jak młodzi, ale powstrzymuje ich strach przed Bogiem. Po kwietnej młodości nadchodzi starość, która staje się przedmiotem pogardy.
Żale pięknej Płatnerki dobrze iuż sięgniętej przez starość (strofy XLVII-LVI)
Poeta przywołuje skargi pięknej Płatnerki (prostytuki), która przeklina starość oraz nędzę teraźniejszego żywota. Kobieta ubolewa nad starością, bo ta według niej przyszła za szybko, za szybko odebrała jej pychę i dumę, jaką czerpała z niezwykłej urody. Płatnerka wspomina dawnych odrzuconych adoratorów oraz chłopca, którego „ulubiła”. Kiedy kochała, była wstanie zrobić wszystko dla swej miłości. Ukochany jednak dawno umarł, a Płatnerka oglądając dziś swoje ciało w lustrze, dostrzega jedynie jego nędzę i brzydotę. Nic nie pozostało z jej dawnych uroków. Takim podsumowaniem kończy swój lament:
Tak dobrych czasów żałujemy,
Gomada starych wiedźm, siedząca
W kuczki, w żałości grzęznąc niemey,
Łachmanów kupa, ot, cuchnąca;
Niby konopnych sznur paździerzy,
Co ledwo zatli sie, iuż gaśnie;
Niegdy kwiat ziemi, cudny, wieży:
Otoć samicza dola właśnie.
Ballada piękney Płatnerki do dziewcząt letkiego obyczaju
Płatnerka zwraca się do młodych dziewcząt: Rozalii, Cecylii, Wilhelminy, Katarzyny, Jaśki i Zośki, by używały życia i mężczyzn, póki są młode i piękne. Starość przyjdzie stanowczo za szybko i wtedy będzie już za późno, bo:
Minie uroda, gładkość luba
Stopi się w kształt brudnego śniegu;
Tyle wam będzie wasza chluba,
Co grosz, wypadły iuż z obiegu.
Strofy LVII-LXIV
Poeta spisuje wiernie rady „wczorajszej dziewki”, choć nie wie czy są słuszne. Przywołuje też gdzie indziej zasłyszane słowa: panny, które sprzedają się za „grosz miły” kocha się tylko „najem”, zacny człowiek szuka miłości u zacnych panien. Jednak poeta dochodzi do wniosku, że przecież początkowo wszystkie dziewki są niewinne, cnotliwe, kochają się w jednym (kleryku, żaczku, mnichu), ale potem naglone potrzebą oddają swoje wdzięki w posiadanie każdemu.
Co ie pcha k'temu ? Nie chcąc cześci
Samiczey kalać, tako mniemam,
Że taki snadź iuż los niewieści;
Inszego sądu o tem nie mam;
Podwóyna ballada w tymże samym przedmiocie
Podmiot ballady jakby na przekór kończącego każdą strofę refrenu:
„Szczęśliw, kto nie zna co te rany!”
(oczywiście idzie o rany zadane przez miłość), zachęca do rzucania się w wir miłosnych uniesień. Mimo że opisuje przypadki miłosne nie mające raczej szczęśliwego zakończenia, to nie wyobraża sobie, żeby „żaczek” miał się wyrzec młodych „dzierlatek”. Obok opowieści rodem z Biblii (Salomon, Dawid) czy mitologii (Orfeusz, Narcyz) przywołuje również historię swego uczucia do czarnookiej Kasi:
O sobie, biednym, też rzec muszę:
Zbito mnie niby w rzece płótno,
Na goło, drągiem... Na mą duszę,
Tę kaźń któż ziednał mi okrutną,
Ieśli nie Kasia czarnooka ?
Strofy LXV-LXXXIX
Villon wspomina dalej Kasię, w której był kiedyś bez pamięci zakochany. Dziewczyna tak go w sobie rozkochała, że mogła mu wmówić wszystko, a on wierzył jak dziecko:
Na niebo, że to misa z cyny,
Na obłok, że cielęca skóra,
Na ranek, że to wieczór siny,
Na głąb kapusty, że to góra;
Na stary fuzel, że moszcz młody,
Na świnie, że to młyn powietrzny,
Na powróz, że to włosek z brody,
Na mnicha, że to rycerz grzeczny...
Miłość jednak jak to zwykle bywa okazała się zdradliwa, a Villon został przepędzony przez ukochaną. Teraz nie pozwala sobie na Amory. Dziś, kiedy zbliża się śmierć, nikt go nie kocha, on jednak nie życzy źle nikomu, przebacza nawet swoim więziennym oprawcom. Leżąc w łóżku zaczyna dyktować swój testament towarzyszowi – klerykowi o imieniu Fremin.
Testamet zaczyna od wezwania św. Trójcy, Villon jest przekonany, że Bóg nad nim czuwa, bo przecież Jezus przedłożył trędowatego nad bogacza. Tak tchnienie swe poeta oddaje Trójcy świętej, ciało rodzicielce Ziemi, ukochanemu opiekunowi, „dobremu oćcu – więcey! -/ Mistrzu Wilhelmu Wilonowi” pozostawia swoje księgi. W testamencie wspomina również rodzoną matkę, której przysporzył wiele kłopotów i boleści, zmawia za nią modlitwę do Najświętszej Panny.
Ballada, iaką Wilon napisał na prośbę swey matki, aby ubłagać łaski Nayświętszey Panny
W tej balladzie narrator wciela się w postać własnej matki (starej, ubogiej prostaczki) i jako ona przemawia do Najświętszej Panny. Ballada jest modlitwą o przebaczenie grzechów i pośmiertne przyjęcie w poczet zbawionych. Kobiecina zapewnia Królową Niebios o swej ufności i wierności wobec Jezusa. Ballada ta zawiera również akt wiary w niepokalane poczęcie:
Dziewico, któraś, nie racząc otwierać
Żywota, owoc bez zmazy poczęła.
W tey wierze pragnę żyć iak y umierać.
Strofy XC-XCIII
Kolejny zapis w Villonowym testamencie, tym razem dla ukochanej Różyczki, poeta nie zapisuje jej nic (ani serca, ani nawet wątroby) poza Balladą (patrz niżej).
Ballada Wilona dla swey miłey
Ballada rozpoczyna się apostrofą do miłości zwodnej i nieszczęśliwej. Poeta wspomina swoją bezwolność wobec ukochanej. Oczekuje czasu, kiedy ciało ukochanej będzie pomarszczone, żółte i brzydkie, by mógł się z niej zaśmiać, ale uświadamia sobie, że i on będzie już wtedy „staruchem”. Powraca tutaj znamienny refren: Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka
Miłość powinna być dla niego – nędzarza i cierpiętnika – ukojeniem, a jest kolejną przyczyną męczarni.
Strofa XCIV
Villon zapisuje „imć Marszant Ytierowi” poniższą piosnkę.
Piosnka lub raczey rondo
Wezwanie do Śmierci, poeta pyta, czemu zabrała mu jego ukochaną, czemu teraz chce zabrać jego. W dwojgu zakochanych biło jedno serce, skoro ona odeszła i trzeba jego zabrać z tej ziemii.
Strofy XCV-CXXV
Kolejne zapisy w testamencie: Villon rozdaje swoje „dobra” (między innymi kozik, trzy garście groszy, kęs tłustego ciastka, ukradzionego z kuchni pisarza, poszewkę z sakwy) tym, którzy mu nie raz pomogli lub dzielili jego los. Na koniec ofiarowuje Balladę y modlitwę „mistrzowi Ianu Kotru”, który reprezentował narratora w trybunale.
Balladę y modlitwę
Villon modli się o zbawienie dla Kotra Iana, prosi o wstawiennictwo Noego, Lota oraz Archityklina za jednego z największych pijaków, jakich widział świat.
Strofy CXXVI-CXXXIX
Następne zapisy w testamencie: Villon pragnie nauczyć trzech lichwiarzy łaciny, za sprawą kleryków (choć nie są jego synami), pisze dwa listy do kolatora, dalej wymienia jeszcze kilku towarzyszy. Ostatniemu z nich ofiarowuje balladę.
Ballada, iaką Wilon udarował pewnego świeżo ożenionego szlachcica, iżby posłał ią swey małżonce, którą zdobył sobie mieczem
Mamy tu do czynienia z pieśnią miłosna. Villon pisze w imieniu pewnego świeżego żonkosia, który „wywalczył swoią damę/ W turnieyu króla Reneusa,/ Zagnawszy w kozi róg (...) Hektora oraz Troilusa”. Jako zakochany mąż tłumaczy ukochanej czemu są razem, wyraża wiarę, że sama obecność małżonki będzie mu ukojeniem w najgorszych cierpieniach. Poza tym prawi jej szereg komplementów.
Strofy CXL-CXLI
Tu wspomina Villon Iana Perdyera oraz jego brata Franciszka, ale nie wspomina ich bynajmniej jako przyjaciół i spadkobierców:
Za to, w szczególney dość potrzebie,
Franiszek przez swóy ozór szpetny,
Na wpół z rozkazu, na wpół z siebie,
Uczcił mnie w sposób zbyt szlachetny.
Kolejna ballada zdaje się być inspirowana czynem wspomnianego Franciszka.
Ballada
Ciekawy utwór jest przekleństwem rzucanym na zawistne języki: „Niechay się smażą zawistne ięzyki!”. Ballada ta obfituje w liczne wulgaryzmy, opisy okropieństw, szpetot, zgnilizny, to wszystko razem tworzy obraz najgorszych i najbardziej niesmacznych przykrości, jakie powinny spotkać kogoś, kto jest człowiekiem o zawistnym języku.
Strofy CXLII-CXLIII
Villon dedykuje Przeciwrzeczenia Ianowi Kuriowi.
Ballada zatytułowana: Przeciwrzeczenia Fran-Gontirowe
Tezą tej ballady jest zdanie: Nie masz nic w świecie nad wygodne życie
Jest to właśnie zaprzeczenie tezy Gontira, który w przeciwieństwie do Villona chwali swoją biedę. Podmiot opisując życie Gontina i jego kochanki nie szczędzi niesmacznych szczegółów, a zestawiając ten nędzny obraz z obrazem życia dostatniego, dodatkowo ośmiesza i tak nieprzystojną parę.
Strofa CXLIV
Villon życzy sobie, aby Pani de Bruier zajęła się umacnianiem wiary swojej i dwóch dziewuszek (zdaje się, że mowa tu o właścicielce domu schadzek).
Ballada o niewiastach parizkich
Villon wywyższa paryskie dziewczyny, słynące szczególenie z ostrych języczków. Kobiety żadnej innej nacji nie dorównają im bystrością, błyskotliwością i giętkością wymowy.
Strofy CXLV-CL
Villon przywołuje obraz paryżanek rozsiadających się na swych spódnicach w kościelnych nawach. Jakiż to przepiękny widok! Opisuje zabiegi „biednych dziewcząt”, które w dzień pracują w pocie czoła, by nocą mogły się zabawić. Spośród nich szczególnie sobie poeta upodobał grubą Małgośkę i jej dedykuje kolejną balladę.
Ballada o Wilonie y Grubey Małgośce
Wilon wchodzi w rolę sutenera Grubej Małgośki. Jest dobry dla niej, gdy kobieta przynosi pieniądze od klientów, kiedy zaś wraca z niczym, wpada we wściekłość i bije swoją podopieczną. Potem, kiedy razem coś wypija, godzą się. Ostatecznie oboje żyją plugawo, jak świnie:
„Małgośka świnia, iam też świntuch przedni”.
Strofy CLI-CLVIII
Villon wspomina tu publiczne szkoły, szpitale oraz dzieci porzucone przez rodziców.
Piękna lekcya Wilona do straconych dziatek (strofy CLVI-CLVIII)
Poeta poucza „stracone dziatki” o prawdziwych wartościach życiowych. W życiu nie chodzi „o orzechy”, ziemskie bytowanie to walka nie tylko o ciało, ale i o duszę, a w dalszej perspektywie życie wieczne:
Kto przegra, na nic późne żale;
Hańbę ten ścirpi y katusze!
Jednak lekcja kończy się poradą innego charakteru: najważniejsze, by czasem osuszyć beczułkę wina i wydać pieniądze, jeżeli akurat się je ma.
Ballada zawierająca dobrą naukę dla chłopiąt złego życia
Każdy – gracz w kości, oszust, handlarz odpustami – wydaje najwięcej pieniędzy na karczmę i dziewczęta. Kimkolwiek by nie był, mężczyzna zawsze ulegnie czyhającym w karczmach pokusom: kobietom i alkoholowi. Wszyscy z radością oddają się rozpuście, nie bacząc na ponoszone koszta.
Strofy CLIX-CLXV
Villon przestrzega przed brakiem opamiętania w grzechu, przecież wszystkich czeka kiedyś śmierć, a po niej sąd Boży. Śmierć nie baczy na majątek i stan:
Kiedy na one patrzę głowy,
Het, porzucone w tey kostnicy,
Rozeznać pośród ciżby owey
Człek by się silił po próżnicy,
Gdzie zacne są referendarze,
Kędy biskupy znów nadobne,
Pachołki czy też dygnitarze –
Iedne do drugich zbyt podobne!
Wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci.
Rondo
Szczęśliwym trafem wypuszczony z więzienia skazaniec wierzy, że teraz jego los się odmieni. Zaznał już swojej kary i teraz ma nadzieję, że nie zazna już uszczerbku ani na ciele, ani na duszy. Prosi Bóga, by skruszył jego serce i pozwoli zbliżać się W radości do jego Majestatu.
Strofy CLXVII-CLXXVIII
Kolejny spis porad i nakazów dla przyjaciół: mistrzowi Lomerowi narrator testuje miłość płci gładkiej, ale zakazuje mu się kochać w jakiejkolwiek pannie, mężatce czy wdowie, nie wolno też płacić za miłość; Jakobowi zezwala starać się o kobiece względy, ale broni mu żenić się z którąkolwiek; imć Seneszali przekazuje pisarskie brednie, które obdarowany może wrzucić do pieca; Jan z Kala ma w razie potrzeby wyczyścić Testament z „przeszkód”. Ciało Villona ma zostać pochowane w kaplicy świętej Jadwigi (bez grobowca, by nie obciążać nikogo kosztami). Na mogile ma znaleźć się poniższy napis autorstwa poety:
TU LEGŁ, Z AMORA DŁONI SROGIEY,
Z SERCEM BOLEŚNIE SKALECZONEM,
ZACZYNA LICHY Y UBOGI,
CO BYŁ FRANCISZKIEM ZWAŃ WILONEM;
ZIEMI NIE POSIADŁ NI ZAGONA,
ODDAWAŁ WSZYTKO: CHLEB, KOSZYCZEK,
STÓŁ. ANO TEDY, ZA WILONA,
ODMÓWCIE BOGU TEN WIERSZYCZEK:
Rondo
Modlitwa za zmarłego biedaka, tułacza, więźnia uśmierconego celnym strzałem „w zadek”, w której prosi się o wiekuisty odpoczynek dla niego.
Strofy CLXXIX-CLXXXI
Villon prosi by podczas pogrzebu biły dzwony.
Ballada, w którey Wilon pyta u wszystkich przebaczenia
Poeta prosi wszystkich o przebaczenie: zakonników, dewotki, wałkoniów, ślicznotki różnego autoramentu, biboszów. Villon nie baczy tylko na przebaczenie tych, którzy kazali mu przestrzegać świętych postów i żywili twardym chlebem – tą grupę traktuje z pogardą i niechęcią:
Niech im kto siódme mości żebra,
Wziąwszy tęgiego głaz kamienia
Lub kiy sękaty; niech ich febra...
U wszytkich pytam przebaczenia.
Ballada, służąca na zakończenie
Villon kończąc Testament zaprasza wszystkich na pogrzeb, by przybyli pożegnać biedaka, który padł ofiarą miłości
.