Idzie banie lato Jeszcze pełnia lata - - Sierpniowe upały, Ale coś się wplata - Coś-ktoś nieśmiały, Ten ktoś dni nam skraca, Odbiera słońcu blaski, Chłodzi gwiaździste wieczory, I złociste brzaski. Ptakom odbiera nuty, Kwiatom odbiera wonie, I gdzie niegdzie idzie – powoli – na skróty, I rozwiesza na drzewach nić srebrną – jak na starości skronie. To babie lato idzie – mój Józieniu drogi, A wrzos i astry – tkają mu kobierce, Pod jego bose nogi. Lecz nie bój się jesieni, Co kroczy po babim lecie, Bo ona gustuje w złocie i w różnych odcieniach czerwieni… I w tych barwach stwarza zamiecie… - Zamiecie – z liści – jesieni, I tymi barwami maluje – nawet wszelkie owoce, Które zrodziła wiosna, a wychowało lato, Bo takie jest prawo Natury, I wszelka nauka nasza - nic nie poradzi na to. A więc – na chłodne chwile mamy – mamy cieplutkie koce, A na cieplejsze momenty - - Słodkie i barwne owoce… Iwa Warszawa 2014-08-02