CHICAGO I MISJA SOBÓTKA (22)
Seans chanelingu telepatycznego numer 22
Wrocław, 16 listopada 2003
Seans przeprowadzony z Lucyną Łobos
Uczestnicy: Łucja Szajda
Łucja - Pytanie od Łucji Szajdy oraz w imieniu Barbary Choroszy i Andrzeja Wójcikiewicza
Samuel - Odpowiedź Samuela za pośrednictwem Lucyny Łobos.
Samuel: Witajcie dnia dzisiejszego. Witam ciebie, Łucjo, i witam ciebie, Lucyno. Zostaliśmy tutaj sprowadzeni i myślę, że odpowiem na pytania, które napłynęły zza wielkiej wody. Jeszcze jedno słowo powiem tobie, Łucjo, zanim rozpoczniemy odpowiedzi i pytania. Otóż w tym domu czuję się dobrze - ja, Samuel. Teraz słucham Łucjo pytań, jakie przybyły.
Łucja: Witaj, Samuelu. Cieszę się, że w tym domu czujesz się dobrze. Mam przygotowane pytania od Barbary z Chicago i od Andrzeja, który teraz też tam przebywa. Od których pytań mam zacząć?
Samuel: Wolałbym od Barbary. Słucham.
Łucja: (w imieniu Barbary) Dobrze, Samuelu. Oto pytania od Barbary. Przekazuję pozdrowienia. W związku z wizytą Andrzeja w Chicago chciałabym odbyć sesję hipnozy dotyczącą faktu montowania urządzenia w Piramidzie Cheopsa. Powody mam dwa. Po pierwsze - liczę na zmobilizowanie Ryszarda do pracy nad scenariuszem, do którego - nie wiem, czemu - ma wielkie opory i trudno byłoby mi powiedzieć, żeby był dla mnie wsparciem. Po drugie - nie będę ukrywać, że i mnie interesują też pewne szczegóły. I pytanie Samuelu - czy mogę prosić o przewodnictwo i opiekę w tej podróży?
Samuel: Pytanie obszerne to i odpowiedź też będzie obszerna. Barbaro - witaj. Barbaro, już tobie mówiłem, wspomniałem na temat hipnozy. Oczywiście, możesz się położyć, czyli poddać seansowi hipnozy, którą poprowadzi Andrzej. Barbaro - chcesz się dowiedzieć czegoś więcej na temat montowania urządzenia w Piramidzie. Otóż dobrze rozumujesz, że przy tym dziele stworzenia pracowała cała armia nie tylko istot ludzkich, ale i bytów z Oriona. Barbaro, z jednej strony masz ogromną ochotę poddać się hipnozie, z drugiej strony jest w tobie lęk... Pytam się, zatem ciebie: czego się boisz, skoro masz nasze przyzwolenie? Prosisz o wsparcie i ochronę. A jak ty sobie to wyobrażasz, że zostawimy ciebie samą sobie? Albo inaczej, że podczas hipnozy, kiedy to zobaczysz tamte czasy i będziesz czuła dokładnie to samo, co czuje Lucyna podczas hipnozy, to myślisz, że pozwolimy tobie zostać? Nic z tego, Barbaro. Kiedy uzyskasz odpowiedzi, posłusznie wrócisz do tych czasów. Jesteś potrzebna tutaj i teraz, Barbaro. A Andrzej niech się nie ociąga. Skoro wszedł na drogę jednokierunkową, to może iść tylko do przodu, nigdy do tyłu... Pomimo, że będą po drodze odpadać osoby z misji, to Andrzej ma iść tylko do przodu. Słucham dalej.
Łucja: (w imieniu Barbary) Następne pytanie tyczy się Don Severiano (Juno) z Peru. Już został nawiązany kontakt, uważam - przychylny. Don Severiano patrząc na zdjęcie Lucyny czuł się szczęśliwy i z pomocą innego szamana zobaczyli na wszystkich trzech zdjęciach białą energię, która Lucynę ochrania, informuje i uskrzydla. On nic nie kojarzy z piramidami, z Faraonem. Jak go naprowadzić? Czy zasugerować mu regresję wieku w czas budowania piramid? Kto ma to zrobić? Prosimy o sugestię, mamy dobrego tłumacza.
Samuel: Barbaro, to, co mógłbym zaproponować wam, na waszym terenie - a wybraliśmy Chicago nie przez przypadek, ale to było dokładnie przekalkulowane. Jest to odpowiedni teren na działanie i odpowiedni ludzie na nim działają. Otóż, Barbaro, sprawa wygląda tak. Oczywiście - Severiano, ten obecny (w środku Juno), nie może wiedzieć o Piramidzie z prostego względu. Jest takim samym prostym człowiekiem, jak jest też Lucyna i na poziomie świadomym nic nie czuje do Piramidy, ani do Egiptu, tak samo jak kiedyś Lucyna. Dopiero podczas hipnozy i to takiej regresyjnej, głębokiej, cofać się można do tych czasów. U niego sprawa wygląda dwojako. Oczywiście można spróbować poddać Severiano regresji wieku, ale zważcie jedno. Severiano jest, pomimo swojej prostoty, bardzo silną osobowością i nie tak łatwo można do niego byłoby dotrzeć, a tym bardziej hipnozą. Mógłby się sam wprowadzić poprzez zażycie odpowiednich środków halucynogennych. Ale jest inna metoda, bardzo skuteczna i - Barbaro, uwierz mi - jeśli tę metodę doprowadzicie do skutku, to poruszycie całe Chicago i wszystkich tych, którzy są zainteresowani. Otóż tych dwoje powinno się spotkać tak, jak to się mówi, oko w oko. Ciała fizyczne oczywiście mają inne, ale ich ciała astralne się rozpoznają. Na poziomie duchowym odbiorą się i zobaczysz, co się wtedy będzie działo. Zatem ja mam taką propozycję: spotkanie. Spotkanie tych dwojga i zobaczysz finał. Słucham dalej.
Łucja: Samuelu - wobec tego pozwolę sobie zapytać, jak by to spotkanie miało wyglądać, bo pewnie Barbara i Andrzej chcieliby jakichś szczegółów? Czy możesz coś więcej powiedzieć na temat tego spotkania?
Samuel: Co mogę powiedzieć. Spotkanie na pewno powinno odbyć się albo w Peru, albo w Chicago. Na razie nie w Polsce. W Chicago ludzie są ufni jak małe dzieci. Wyraźnie powiedział Jezus swego czasu, kiedy żył na Ziemi, do ludzi, kiedy miał przesłanie: "Stańcie się jako te dzieci i miejcie serca otwarte. Wtedy zrozumiecie Boga i jego przesłanie". Moja propozycja - spotkanie w Chicago, tych dwoje ludzi. Słucham.
Łucja: (w imieniu Barbary) Samuelu, czy przesłanie Marii dla świata w postaci książki (jestem w posiadaniu tych ważnych informacji) powinno być rozpowszechniane w ramach misji epokowej "Faraon"? Wewnętrznie czuję taką potrzebę.
Samuel: Jest następne słowo Barbaro: "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu". A tutaj powiem inaczej: wszystkie drogi prowadzą do Piramidy i wszystkie środki, które będą użyte, a stwierdzisz, że są dobre, trzeba wykorzystać. Wszystkimi drogami docieraj do ludzi i do misji, do Faraona. Każde przesłanie, czy to jest Maria, czy to jest Ojciec Pio, czy to jest Matka Teresa z Kalkuty, czy to jest jeszcze inna postać... trzeba mówić, gdyż oni wszyscy mieli przesłania, a wszystkie przesłania nawiązywały do jednego. Do opamiętania się, do zauważenia drugiego człowieka, do otwarcia serca na drugiego człowieka. Więc, Barbaro - daję tobie wolną rękę. No, troszeczkę może się będę przyglądał i w pewnych momentach zatrzymam tę rękę, ale działaj Barbaro, działaj. Słucham.
Łucja: Samuelu, to są wszystkie pytania od Basi. Przekazuje jej podziękowania: Bardzo dziękuję Samuelu za pomoc w wyciszeniu mnie, za prowadzenie. Teraz na pewno mam umysł wolny do pracy w misji. Też przekazuję serdeczne podziękowania od Sławy, która pisze: "Proszę przekazać ode mnie całą moją miłość i podziękowania za to, co od ciebie Samuelu Sława otrzymuje". To są podziękowania, Samuelu, od Barbary i Sławy.
Samuel: Jeszcze słowo wtrącę. Barbaro, słowa "dziękuję" przyjmuję. Słowa te są szczere, bo to też czuję. Jest taka bardzo istotna, drobna rzecz, której wy, ludzie, nie zauważacie i myślicie, że łatwo nas można wyprowadzić w pole. Przecież nas nie widać. Przecież Lucyna tylko odbiera, a kiedy nie ma Lucyny, można działać - i tak nic nie zauważymy. Jest to błąd, ogromny błąd gdyż, że ja nie jestem przy danej osobie, to nie znaczy, że nie wysłałem kogoś na zwiady, że krok w krok, za wami ktoś się porusza i skrzętnie informuje o waszych czynach. A ja potem i tak przeglądam to, co się wydarzyło u moich jaskółeczek. Czasami jest mi przykro, że moje słowa są lekceważone. I tutaj mogę spokojnie skierować moje słowa w kierunku Ryszarda. Ryszardzie, z wielkim szacunkiem ja, istota duchowa zwracam się do ciebie. I tutaj jeszcze mogę powiedzieć - pokornie proszę ciebie Ryszardzie, zakasaj rękawy i bierz się do pracy. Twoja misja - uwierz mi - jest bardzo ważna, gdyż masz lekką rękę do pisania i pisał będziesz. Misję każdy ma przydzieloną inaczej i ma ją wykonywać. Ryszardzie - nie uważaj się za gorszego. Pomimo twojego uporu, twardości jesteś miły mojemu sercu. Ja, Samuel - bo takie imię sobie przybrałem, proszę ciebie, aby nie było konfliktów w waszym domu. Nie będzie ten dom świątynią, bo tego nie oczekuję, ale niech ten dom tchnie miłością i spokojem. Waszym celem jest misja Faraon. Za misją Faraon idzie Ziemia i ludzie. Faraon, misja, to nie tylko Faraon. Ludzie, Ryszardzie, ludzie, których trzeba ratować. Ratować tych, którzy zechcą się otworzyć i przyjąć tę waszą wyciągniętą rękę. Jeszcze raz, Ryszardzie, powtarzam tobie teraz, podczas tego seansu. Jestem całym sercem w waszym domu i kiedy tylko jest potrzeba - wzywajcie mnie, a się stawię. Tyle słów moich do ciebie Ryszardzie.
Teraz Sławo - cieszę się ogromnie, że moje słowa, które zostały tobie przekazane, zostały dobrze zrozumiane i Sławo - jeszcze jedno, co chciałbym tobie podpowiedzieć. Słuchaj swojej intuicji, ale tylko na zasadzie takiej. Pierwsze słowa intuicji, które do ciebie dotrą, te są prawdziwe. Pierwsze. Następne słowa to już jest iluzja, albo podpowiedź twojej podświadomości. Więc słuchaj - pierwsze słowa, które tobie przyjdą na myśl, te pochodzą od nas, od nas z zaświatów. Słucham was dalej.
Łucja: Ja Samuelu chciałabym zapytać o to spotkanie, które sugerujesz, że byłoby najlepsze. Spotkanie Lucyny z Don Severiano. Czy jest jakaś dobra, czy najlepsza pora, kiedy to miałoby nastąpić? Czy byś coś sugerował odnośnie czasu spotkania ewentualnie?
Samuel: Nie ma Łucjo ani pory ani godziny. Tylko po prostu trzeba tam wszystko zorganizować, wpakować w samolot tych dwoje i niech się spotkają. To dopiero będzie spotkanie na skalę światową. Takiego spotkania jeszcze świat nie widział. Dwojga kochanków z przeszłości. Słucham.
Łucja: W związku z tym mam też pytanie, Samuelu, bo rozmawiałam kiedyś z Lucyną na ten temat i Lucyna widzi mnie - tak twierdziła - przy sobie. Chciałabym właśnie też wiedzieć, bo wiesz, że chcę wspierać Lucynę, czy ja jestem potrzebna wtedy, bo jest Andrzej przecież, który znakomicie wszystkim kieruje, czy moja osoba się przyda, czy też nie? Natomiast znasz moje zdanie i wolę wspierania Lucyny. Chciałabym wiedzieć, co o tym myślisz...?
Samuel: Łucjo, teraz posłuchaj uważnie. To, co się wydarzy podczas spotkania tych dwojga będzie na pewno rejestrowane i Łucjo - przy tym spotkaniu dwóch psychologów to mało, żeby zapanować nad tymi dwojga ludźmi i tym, co się będzie działo. Ale i podczas lotu na to spotkanie Lucyna też będzie potrzebowała wsparcia psychicznego, gdyż już będzie się w niej odzywać emocja. Bardzo twoja obecność jest potrzebna i wręcz proszę, żeby takie wsparcie było. Jeśli moje słowa coś znaczą, to jeszcze kieruję słowa do Barbary i całej misji Faraon w Chicago. Łucja jest potrzebna tam na miejscu do pilnowania i wspierania psychicznie Lucyny. Słucham.
Łucja: Dobrze, Samuelu. Oczywiście będę z Lucyną, jak najbardziej zapewniam cię, że będę z Lucyną, będę ją wspierać. Dziękuję bardzo za odpowiedź i mam teraz pytania od Andrzeja.
Samuel: Słucham.
Łucja: (w imieniu Andrzeja) Czy jest sens, aby zaprosić Danikena do Chicago w lutym przyszłego roku z prośbą o wykład na temat piramid w Egipcie, w kontekście jego teorii i tego, co wiemy przez Lucynę, zakładając, że czytał nasze sesje?
Samuel: Witaj Andrzeju i słuchaj uważnie. To, co będę mówił do ciebie Andrzeju, również będzie słuchać Barbara i Sława. Niech te kobiety też to przyjmą do swojej wiadomości. Czy jest sens zapraszać Danikena? No cóż, sens to by był, ale poza tym, co już wiecie, dużo więcej Daniken nie powie. Jest zadufanym pyszałkiem, już to mówiłem. Czy czytał sesje? Andrzeju oczywiście, że czytał, ale Daniken dalej czeka na pokorne proszenie jego, żeby to łaskawie chciał ze swojej strony rzec słowo, żeby więcej ludzi go wysłuchało i misja nabrała rozgłosu. Jeśli chodzi o misję - potwierdzi - i to jest faktem, ale jeśli chodzi o pomoc w misji, to raczej będzie trudne, gdyż tych dwoje, Daniken i Hawass serdecznymi są wrogami. Źle powiedziałem... trudna jest ta mowa. Otóż nienawidzą się bardzo i tutaj działałbym ostrożnie, bo kiedy Hawass dowie się, że w misji Faraon jest Daniken, to pół 7-go nieba nie będzie w stanie przełamać uporu tego strażnika. A strażnik ten, no cóż, musi pozostać na Ziemi, bo tak naprawdę, gdyby nie jego upór, to już dawno by Piramida Cheopsa była rozebrana. Czuwa i dobrze, że czuwa. Dalej powracam do przyjazdu Danikena do Chicago. Niech Barbara sobie weźmie zimny prysznic... Przyjazd będzie łączył się z ogromnymi wydatkami. Ten człowiek życzy sobie ogromnych pieniędzy za przyjazd. I cóż do tego wniesie? Siebie i swój rozgłos i tylko tyle. Uważam, że na ten czas przyjazd Danikena jest niepotrzebny. Wam będą potrzebne pieniądze, żeby sprowadzić te osoby najpotrzebniejsze do Chicago na to spotkanie. I uwierz mi, Barbaro. To, co się wydarzy na tym spotkaniu przyniesie ogromny rozgłos i niejedno serce się otworzy. Ty, Andrzeju, jako umysł otwarty powinieneś poprowadzić, poprowadzić, popilotować tę sprawę. Tak bardzo ufasz w programowanie snów Andrzeju, więc zaprogramuj się tym razem na Lucynę i Severiano i zobacz, jaką otrzymasz odpowiedź. Dlatego moje słowa kieruję do waszej trójki. Andrzeju, Barbaro, Sławo - spotkanie tym razem tych dwoje, a później zobaczymy czy sprowadzić Danikena do Chicago. Na razie nie. Tym razem Andrzeju posłuchaj mnie. Słucham dalej.
Łucja: (w imieniu Andrzeja) Następne pytanie troszkę z innego obszaru. Andrzej pyta, jakie są powiązania pomiędzy Drugą Ziemią i planetą, która była pomiędzy Jowiszem a Marsem, i z której ludzie przesiedlili się na Ziemię.
Samuel: Andrzeju, to już było mówione. Nie chcę wątpić w twoją rozwagę, w twój umysł, ale musiałeś gdzieś to przeoczyć. Otóż istoty ludzkie, czyli ty też jesteś tym potomkiem, zostały sprowadzone z planety, która uległa zagładzie, czyli która znajdowała się pomiędzy Jowiszem a Marsem. Tutaj muszę jeszcze coś wyjaśnić Andrzeju. Kiedy powiedziałem: "Potomkiem jesteś owej planety" - kiedy było już wiadome, że planeta ulegnie zagładzie, przesiedlane były istoty na różne planety. Ty wybrałeś planetę Oriona i dlatego to powiedziałem, że pochodziłeś rodem z owej planety, która uległa zagładzie. Część istot przeniosła się w inne światy, a bardzo dużo ludzi przyszło tu, na planetę Ziemia. Co jeszcze? Słucham.
Łucja: (w imieniu Andrzeja) Andrzej pyta, Samuelu, czy są jakieś nowe sugestie, co do misji Ślęża?
Samuel: Oj są, Andrzeju, oj są. Widzisz jak to jest - kiedy zabraknie szefa, nic się nie robi. Otóż Robert będzie działał, ale wtedy, kiedy się trochę nim potrząśnie i pokieruje. Grupa wybrana do misji Ślęża, czyli nazwijmy tę misję "Sobótka", czeka na ciebie Andrzeju, żeby ruszyć tę sprawę. Wiesz doskonale o tym, o co nam chodzi. Głównie po to, żeby wskazać wiarygodność słów Lucyny i to już się po części sprawdziło. A do środka to się dostać musimy, żeby dalej otworzyć ludziom oczy. Zatem, Andrzeju, czekamy na twój powrót do Polski z niecierpliwością. Słucham.
Łucja: Samuelu, to wszystkie pytania, jakie były od Andrzeja. Czy sam jeszcze byś coś nam poradził, jakieś sugestie podał odnośnie i misji Faraon i ewentualnie tej misji Sobótka, o której powiedziałeś?
Samuel: Jeśli się sprawa tyczy misji - nazwijmy to - Sobótka, tak. Ale tutaj są trochę niższe progi, niż próg "Faraon", gdyż będziemy docierać do władz tutejszych, wrocławskich. Kiedy Andrzej powróci do Wrocławia, zasiądziemy przy stole i będziemy ustalać. Ustalać, jakiż to program przekazać i co powiedzieć władzom, kiedy się będzie chciało kopać i szukać. To, że znajdzie się skarb - jest to faktem. Dlatego też każde kłamstwo ubrane nawet w najpiękniejsze szaty, co by było najpiękniej umalowane, w pewnym momencie wychodzi, pęka. Dlatego trzeba będzie tę sprawę przedstawić tak faktycznie, jak się ma. Dlatego słowa, że to "badania radiestezyjne" będzie to najwłaściwsze rozwiązanie. Co się zaś tyczy misji Faraon, Egipt, to naprawdę sprawa, chociaż powoli, ale posuwa się do przodu. I teraz, kiedy w misji nastąpiło pewne wyciszenie, sprawa jakby szybciej ruszyła do przodu. Kiedy to dojdzie do tego historycznego spotkania, to wtedy dopiero na konto misji zaczną wpływać te, tak bardzo potrzebne pieniądze. Łucjo, ty masz pytanie. Słucham.
Łucja: Nie wiem właśnie, co chciałbyś mi powiedzieć, Samuelu. Proszę cię wobec tego powiedz... Jestem otwarta.
Samuel: Łucjo, wspieraj naszą misję swoją energią i swoim otwarciem. Dziękuję, zatem za cierpliwe wysłuchanie słów moich.
Łucja: Ja również dziękuję, Samuelu. Chcę jeszcze podziękować i dziękuję za wsparcie. Znasz moje serce, chcę pomagać ludziom. Dziękuję za pomoc jeszcze raz. Chcę ci powiedzieć, że będę wspierać Lucynę i będę wspierać misję. Dziękuję bardzo.