Był późny czerwiec. W Polsce pogoda była bardzo ładna. Za oknem świeciło słońce i zachęcało do wyjścia z domu. Marcin miał tego dnia popłynąć, do cioci ,do Szwecji. Był to jego wymarzony wyjazd, planowany już od ponad roku. Nie widział bowiem cioci od kilku lat.
Bilet na prom dostał od cioci pod choinkę, bo jego rodziców nie było stać na taki wyjazd. Mama zawiozła go do Kołobrzegu. Marcin szybko wybiegł z samochodu, wziął bagaże i machając mamie na pożegnanie. wszedł do informacji. Podszedł do pani tam pracującej i zapytał kiedy i skąd odpływa prom na jego wymarzone wakacje. Ku jego zdziwieniu usłyszał ,że prom odpłynął godzinę temu.
Okazało sie, że ciocia pomyliła godziny. Zrozpaczony nastolatek zadzwonił do mamy i opowiedział jej o przykrym zdarzeniu ,które przed chwilą miało miejsce. Mama szybko po niego przyjechała . Będąc w domu, Marcin zadzwonił do cioci i przeprosił ją, że pieniądze wydane na bilet poszły na marne. Mówił szybko. Nie zwrócił uwagi, że ciocia milczy. Gdy w końcu odpowiedziała, zauważył, że jej głos jest dziwnie uradowany. Chwilami było w nim, słychać nutkę ulgi. Ciocia powiedziała mu, żeby szybko włączył kanał z wiadomościami. Odłożył słuchawkę i włączył telewizor, by obejrzeć powód dziwnego zachowania cioci. O mało nie zemdlał, kiedy w telewizorze zobaczył wielki czerwony napis: "Tragedia. Prom płynący z Kołobrzegu do Szwecji zatonął. Tylko cztery osoby przeżyły, ale są w ciężkim stanie".
Pomimo smutnych wieści, Marcin w głębi serca cieszył się, że kochana ciocia pomyliła godziny. Stwierdził ,że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.