PIJ BRACIE PIJ (1/3)
Przed dwoma miesiącami napisałem artykuł podejmujący kwestię
Równowagi Kwasowo-Zasadowej (RKZ). Chciałbym w dzisiejszym artykule
kontynuować ten wątek, gdyż dokonałem nowych przemyśleń, dotarłem
również do nowych informacji na ten temat. Chciałbym się z nimi
dzisiaj z Państwem podzielić.
Już po napisaniu poprzedniego artykułu przeczytałem książkę "Nie
bądź skwaszony" Mai Błaszczyszyn, osoby znanej w światku dietetycznym,
choć nie koniecznie tym oscylującym wokół diet niskowęglowodanowych. W
książce tej poruszany jest szeroko temat zakwaszenia organizmu,
omawiane są jego przyczyny i skutki. I choć książka napisana jest w
tonie nieco nadmiernie optymistycznym, co może zniechęcać zwolenników
racjonalnego i spokojnego wymieniania poglądów, a szczególnie lekarzy
klasycznej medycyny, to jednak prawda nadrzędna przebijająca przez tę
książkę wydaje się być niepodważalna: zaburzenia równowagi
kwasowo-zasadowej są istotną, mocno niedocenianą przyczyną rozwijania
się bardzo wielu dolegliwości chorobowych. Sprawą do dyskusji
pozostaje jedynie, czy lista dolegliwości związanych z RKZ nie została
w tej książce z rozpędu nieco rozciągnięta.
Nerki
Bardzo istotną przyczyną rozwijania się zaburzeń RKZ, o której nie
wspomniałem w poprzednim artykule jest picie zbyt małej ilości wody.
Gdy pijemy mało wody, nerki są zmuszane do intensywnej pracy związanej
z koniecznością upchnięcia w tej niedużej ilości wody całego ładunku
kwasowego, który się nagromadził w organizmie. Jeśli pH moczu wynosi
5.0 (a tyle bardzo często widzimy w naszych analizach moczu) to
znaczy, że stężenie jonów wodorowych jest 250x większe niż we krwi.
Żeby wpompować te jony do moczu wbrew temu gradientowi potrzeba
oczywiście dostarczyć nerkom określonej energii. Mało kto wie, że
nerki to narząd, przez który przepływa aż ok. 20% krwi wypompowywanej
z serca, oznacza to, że wykonują one nawet większą pracę w
przeliczeniu na gram tkanki, niż serce czy wątroba. Generalnie można
powiedzieć, że im bardziej nerki muszą zagęścić mocz, tym większą
pracę muszą wykonać. Dokładanie im pracy jest naprawdę niezbyt
sympatyczne z naszej strony.
Jest intuicyjnie logiczne, że w miarę procesu starzenia się
organizmu maleje zdolność do wytwarzania energii i przemiany materii.
Skoro nerki są narządem o przemianie materii jednej z największych w
organizmie, to jako jedne z pierwszych będą też reagować na
niedostatek w wytwarzaniu tej energii. Skutkować to będzie
zmniejszaniem się zdolności do oczyszczania krwi a więc i odkwaszania.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że już w latach 60-tych prof. Sedlak w
jednej ze swych publikacji zwracał uwagę na powolne zakwaszanie się
organizmu w miarę procesu starzenia się.
Pragnienie
Osobną obserwacją jest ta, że w miarę procesu starzenia się maleje
wrażliwość ośrodka pragnienia w mózgu na niedostatek wody w
organizmie. Oznacza to, że im jesteśmy starsi, tym bardziej musimy pić
z rozsądku, pomimo braku odczuwania pragnienia. Zauważmy, że gdy osoba
starsza traci siły i przestaje się sama poruszać, to przestaje sama
pić i jest to często początek końca - wszystkie ograny stopniowo
powoli się zakwaszają, przestają wydolnie pracować i stopniowo zbliża
się śmierć.
Jeszcze inną ciekawostką jest to, że osoby, które pod wpływem
przeczytania książki bądź zaleceń lekarskich zaczynają dużo pić,
zaczynają dopiero wtedy odczuwać wzmożone pragnienie. Każe ono im pić
i pić i nie mogą tego pragnienia zaspokoić. Wygląda to tak, jakby
osłabienie pragnienia było reakcją przystosowawczą do zmniejszonej
dostępności wody w otoczeniu. Jeśli spojrzymy ewolucyjnie to wydaje
się to logiczne, że rozwinął się mechanizm adaptacyjny do
długotrwałych okresów niedostatku wody. Organizm zaczyna w miarę
dobrze funkcjonować na mniejszej ilości wody, odkładając co nieco
kwasów w tkankach, jednak, gdy dostępność wody po kilku miesiącach
wzrasta, organizm zaczyna z powrotem pić i wypłukuje sobie kwasy,
które się w tym czasie nagromadziły.
Dlaczego ten mechanizm się nie włącza prawidłowo? Myślę że: (1)
przyzwyczajenie - przyzwyczajamy się do picia określonych napojów
(kawa, herbata) przy określonych okazjach. Picie co 2 godziny szklanki
wody tak dla zasady wymaga bądź co bądź zmiany przyzwyczajeń; (2) mimo
wszystko pewna niedostępność czystej, świeżej, niegazowanej wody do
picia. Woda mineralna, szczególnie ta z wyższą zawartością minerałów
zasadowych, mimo wszystko cenowo nie dla wszystkich jest dostępna.
Przegotowywanie wody w czajniku jest rozwiązaniem, ale woda ta jest
mniej smaczna i też wymaga pomyślenia o tym, żeby tę wodę wstawić a
potem przelać do dzbanka. A jeśli miałyby być w domu np. 3 osoby i
każda miałaby wypić tylko 1.5 litra, to dziennie schodziłoby 4.5
litra. W takich warunkach trzeba by wstawiać wodę w czajniku 2-3 razy
dziennie. Do picia prosto z kranu trudno namawiać, choć przyznam się,
że często tak robię i robiłem i jakoś nigdy się nie strułem. Tylko raz
miałem niewielkie perturbacje, gdy na wyprawie rowerowej wlałem sobie
do bidonu wodę na kampingu mieszczącym się nad Dunajem w okolicach
Budapesztu. Śmiem zaryzykować tezę, że jeśli się pije na czczo, to
ryzyko zakażenia się czymś jest bardzo małe, gdyż ewentualne bakterie
są neutralizowane przez sok żołądkowy. W każdym bądź razie tak jest w
przypadku cholery - jeśli się pije nieduże ilości zakażonej cholerą
wody na czczo, to zakażenie nie następuje.
cdn... PIJ BRACIE PIJ (2/3)
A co się dzieje z jonami H+, których nerki nie są w stanie
wydalić?
Wróćmy do stanu przewlekłego zakwaszenia. Mogłoby się wydawać, że
jeśli nerki nie są w stanie wydalić wszystkich jonów H+ po prostu
wzrośnie ich stężenie we krwi, czyli spadnie pH. I tak się dzieje
rzeczywiście, jeśli zakwaszenie pojawia się bardzo szybko, jak np. w
trakcie ustania akcji serca bądź wstrzymania oddechu. Jeśli jednak
nadmiar jonów H+ w stosunku do możliwości wydalenia ich przez nerki
jest bardzo niewielki, to jony te zwyczajnie się odkładają w tkankach.
No może nie tak zwyczajnie. Przyłączają się one do różnych anionów
organicznych i nieorganicznych i wytrącają się jako kryształki kwasów.
Najbardziej spektakularnym kwasem wytrącającym się w dużych
ilościach w tkankach w skutek ich zakwaszenia jest kwas moczowy.
Szczególnie dużo można go znaleźć w stawach w czasie ataku dny
moczanowej. Jeśli nagromadzenie go przekroczy określony dla pacjenta
próg, pojawia się silny stan zapalny. Ładunek jonów H+ nagromadzonych
przez miesiące i lata w stawach i innych tkankach może być u takiego
pacjenta naprawdę duży. Podstawą terapii, oprócz oczywiście leków
przeciwzapalnych powinna być w takim przypadku intensywna alkalizacja
i płukanie.
Dodatkowym czynnikiem, który ułatwia kumulację kwasu moczowego w
tkankach jest fakt, że jego rozpuszczalność mocno maleje w miarę
spadku pH. Szczególnie dotyczy to kamieni moczanowych w nerkach. W
podręczniku dla studentów "Biochemia Harpera" (rok 2001) na stronie
470 czytamy: "Podczas gdy w moczu o odczynie kwaśnym pH 5 może się
rozpuścić tylko 15mg/ml całkowitych moczanów, to w pH 7 może się
rozpuścić 150-200mg/ml moczanów. Tworzenie się kamieni można
zmniejszyć przez alkalizację moczu."
Oznacza to, że jeśli organizm produkuje indywidualnie więcej kwasu
moczowego a w tkankach pojawi się lokalne zakwaszenie, więcej anionów
moczanowych przyłączy jon H+ stając się kwasem moczowym, a ten z
powodu małej rozpuszczalności wytrąci się w tkankach.
Podawanie preparatów alkalicznych działa więc nie tylko poprzez
neutralizację jonów H+ ale również poprzez zwiększenie
rozpuszczalności kwasu moczowego we krwi lub moczu.
Osteoporoza
Innym efektem zakwaszenia tkanek może być tzw. transmineralizacja
prowadząca do osteoporozy. W kościach mamy do czynienia z bardzo
subtelną równowagą pomiędzy jonami wapniowymi, magnezowymi i
fosforanowymi - głównymi minerałami tworzącymi kość. Normalnie ich
stężenie we krwi oscyluje w pobliżu granicy ich rozpuszczalności.
Ponieważ rozpuszczalność fosforanu wapnia zależy od lokalnego pH,
niewielkie lokalne zmiany kwasowości tkanki mogą prowadzić do
wytrącania się soli wapnia w tkankach miękkich bądź do ich ucieczki z
kości. Ponieważ mechanizmy regulacyjne dbają o precyzyjne utrzymanie
stałego stężenia jonów Ca++ we krwi, nadmierne uwalnianie jonów Ca++ z
kości może doprowadzić do odkładania się ich w tkankach miękkich oraz
nerkach.
Mezenchyma
Mezenchyma to przestrzeń płynowa, w której zanurzone są wszystkie
nasze komórki. Przez mezenchymę dokonuje się transport tlenu oraz
substancji odżywczych z krwi do komórek a także usuwanie zbędnych
produktów przemiany materii z komórek do krwi. W podręcznikach dla
zobrazowania tej części naszego organizmu częściej jest używane
pojęcie płyn pozakomórkowy, co trochę przekłamuje istotę tej
struktury. Sugeruje, że jest to ciecz zbliżona do osocza krwi.
Tymczasem zawiera ona sporo białek łącznotkankowych (kolagenu,
elastyny), co bardziej upodabnia ją do płynnej galarety. Łączna ilość
tej substancji u 70kg człowieka to ok. 10kg. Można powiedzieć trochę
przewrotnie, że to największy narząd w naszym organizmie.
Jeśli w jakichś obszarach tejże mezenchymy dojdzie lokalnego
zakwaszenia, zaczynają się w niej wytrącać różne kwasy i złogi
utrudniając procesy transportu między komórkami a krwią. Narządy
zaczynają gorzej funkcjonować.
cdn...
dr n. med. Krzysztof Piotr Michalak
PIJ BRACIE PIJ (3/3)
Zakwasy
Odkładanie się kwasów w tkankach najlepiej widać na przykładzie
tzw. powysiłkowych "zakwasów" w mięśniach u sportowców. Gdy wysiłek
sportowy był zbyt intensywny w stosunku do możliwości energetycznych
mięśnia, pojawia się w nim metabolizm beztlenowy prowadzący w krótkim
czasie do jego zakwaszenia, pojawia się wzrost napięcia mięśnia i ból.
Mija kilka dni zanim "zakwas" się rozejdzie. Popularne wśród młodych
sportowców piwo po wysiłku jest korzystne na zakwasy ze względu na (a)
obecność dużej ilości wody, (b) obecność węglowodanów, które
przyspieszają powysiłkową regenerację glikogenu w mięśniu (c)
alkaliczny charakter tego napoju, (d) niedużą ilość alkoholu, który
rozszerza naczynia krwionośne i zmniejsza napięcie mięśnia. Trzeba
jednakże pamiętać, że sam alkohol w większych dawkach zakwasza. Objawy
kaca i kwasicy są w sumie dość podobne.
Z problemem picia w długotrwałym intensywnym wysiłku zetknąłem się
również przy okazji maratonu rowerowego, na którym byłem w lipcu 2007
(artykuł: ''Mój pierwszy maraton rowerowy'' na www.drmichalak.pl).
Zasada jaką kierują się maratończycy, to picie na zapas, zanim jeszcze
zachce się pić. Jeśli zachciało się pić to jest już za późno -
organizm się odwodnił, sprawność procesów pozyskiwania energii zmalała
i zostaje się w tyle. Innymi słowy, do odwodnienia i zakwaszenia w
czasie całego wyścigu doprowadzić nie wolno.
Z zakwasami w mięśniach mamy jednak do czynienia nie tylko u
sportowców. Często dotyczą one również normalnych ludzi. Umiejscawiają
się one najczęściej wokół kręgosłupa, gdyż są to mięśnie, które
praktycznie stale są w stanie napięcia i przez to łatwiej dochodzi tam
do lokalnych zaburzeń odżywiania. Pojawienie się lokalnego zakwaszenia
często ma początek w "zawianiu" czyli odruchowym obkurczeniu się
naczyń krwionośnych na skutek np. zimna. Zimno może też prowadzić do
wzrostu napięcia mięśni a nawet dreszczy, które mają na celu
pozyskanie ciepła w skutek skurczu mięśnia. Wzrost napięcia pogarsza
przepływ krwi i chłonki przez mięsień. Rozpoczyna się błędne koło,
które może prowadzić do chronicznego bólu utrzymującego się czasami
długie tygodnie. Ten typ bólów kręgosłupa dobrze reaguje na terapię
masażami i akupunkturą, które rozszerzają naczynia krwionośne i
umożliwiają odblokowanie się błędnego koła. W pierwszych 1-3 dniach po
zbyt intensywnym pierwszym zabiegu czasem pojawia się nasilenie
dolegliwości bólowych, które jest skutkiem rozpoczęcia się procesu
uwalniania z mezenchymy różnorakich złogów.
Inną częstą przyczyną rozwijania się tego stanu jest ból
spowodowany uciskiem wypadniętego dysku na korzonek. Masaże i
akupunktura znoszą wtedy komponent wegetatywny i zakwasowy bólu, nie
powodują jednak wstawienia dysku z powrotem między kręgi i ustania
przyczyny pierwotnej bólu.
Inne zbliżone przyczynowo zespoły chorobowe opisywane w
podręcznikach ortopedii czy neurologii to (1) zespół Sudecka, gdzie
dominuje wzrost napięcia układu współczulnego doprowadzający m.in. do
zakwaszenia oraz (2) zespół przedziałów powięziowych, w których
zakwaszenie obejmuje jeden cały mięsień lub ich grupę leżącą w jednym
''worku'' powięziowym. Silne zakwaszenie z różnych przyczyn może
doprowadzić do obrzęku mięśnia. Niemożność rozszerzenia się
obrzękniętego mięśnia doprowadza do zamknięcia dopływu krwi i mięsień
może w krótkim czasie ulec martwicy. Leczeniem jest szybkie
chirurgiczne nacięcie powięzi umożliwiające rozszerzenie się mięśnia i
dopływ krwi. Podobne sytuacje na szczęście zdarzają się w medycynie
bardzo rzadko.
Nowotwory
Alkalizacja jest ważną kwestią w trakcie leczenia nowotworu.
Większość nowotworów ma upośledzoną zdolność pozyskiwania energii z
tłuszczu a nadmiernie pobudzone spalanie cukru. Ponieważ jednak
spalanie cukru ma w dużej mierze charakter beztlenowy, produkują one
duże ilości kwasu mlekowego. Jeszcze przed II Wojną Światową Otto
Heinrich Warburg - laureat Nagrody Nobla z 1931 roku - odkrył, że
zawartość kwasu mlekowego w nowotworach jest 10-krotnie większa niż w
pozostałych tkankach oraz, że potrafią one pozyskiwać energię również
w warunkach braku tlenu (produktem odpadowym jest właśnie kwas
mlekowy). Oznacza to, że otoczenie nowotworu jest silnie zakwaszone,
co utrudnia dostęp komórek układu odpornościowego do guza w celu jego
zwalczania. Potwierdza to poza tym jeszcze raz, jak ważne jest w tej
chorobie ograniczenie podaży węglowodanów. Komórki nowotworowe mają
wtedy nie tylko mniej paliwa do wzrostu, ale również produkują mniej
kwasu mlekowego, który utrudnia dostęp leukocytom NK - Naturalnym
Kilerom komórek nowotworowych. Należy dodać, że samo zmniejszenie
spożycia węglowodanów może co najwyżej spowolnić wzrost nowotworu,
jakkolwiek słyszałem o jednym przypadku, w którym radykalna dieta
niskowęglowodanowa utrzymywała nowotwór w stanie stabilnym. Jednak
natychmiast po powrocie do normalnej diety - zaczął on z powrotem
rosnąć.
To tyle na dziś, jeśli chodzi o równowagę kwasowo-zasadową. Do
tematu będę z pewnością wracał, gdyż nie wszystkie kwestie udało mi
się poruszyć.
c.d.n...
dr n. med. Krzysztof Piotr Michalak