Akcja powieści zaczyna się rankiem 16 kwietnia, kiedy to doktor Bernard Rieux, wychodząc ze swego gabinetu, natknął się na ciało padłego szczura. Epizod ten nie miałby najmniejszego znaczenia, gdyby nie to, że następnego dnia martwych szczurów jest o wiele więcej. Dozorca Michel uważa, iż ktoś ma kiepskie poczucie humoru, podrzucając na próg czyjegoś domu taki „prezent". Stary Hiszpan, pacjent doktora, dochodzi do wniosku, że szczury padają z głodu. Na dobrą sprawę cała dzielnica nie mówi o niczym innym. Gdy Rieux odwozi chorą żonę na pociąg, widzi człowieka niosącego całą skrzynię zdechłych zwierząt. Po powrocie do biura, Rieux spotyka się z młodym dziennikarzem, Raymondem Rambertem, który przyjechał do Oranu, by napisać reportaż o warunkach życia Arabów. W trakcie rozmowy Rambert przyznaje, że nie będzie mógł w swej pracy napisać całej prawdy, więc Rieux odmawia współpracy, twierdząc, że jest zdecydowany nie przystać na niesprawiedliwość i ustępstwa.
Choroba panuje nad miastem. Coraz częściej zdarzają się przypadki irracjonalnego zachowania. Ludzie, mimo tego, że domy w których przebywali zadżumieni są dezynfekowane, zaczynają je podpalać, by ostatecznie pozbyć się zarazy. Pojawia się coraz więcej problemów z grzebaniem zwłok, gdyż brakuje miejsc na cmentarzach, a także środków transportu. Aby usprawnić usuwanie trupów, władze decydują się przewozić zmarłych nieużywaną obecnie nadmorską linią tramwajową do krematorium. Mieszkańcy przyzwyczaili się już do dżumy, poddali się jej. Jak zauważa narrator:
miasto zaludniali ludzie śpiący z otwartymi oczyma, którzy wymykali się swemu losowi tylko w. tych rzadkich chwilach, kiedy ich rana z pozoru zamknięta, otwierała się nagle w nocy. (...) Rano wracali do zarazy, to znaczy do rutyny.
CZĘŚĆ IV
Zaraza nie ustępuje, a ludzie niosący pomoc innym są coraz bardziej zmęczeni i obojętni. W ich życie wkrada się rutyna. Rieux dowiaduje się, że stan zdrowia jego żony przebywającej w sanatorium uległ pogorszeniu. Na dżumę choruje synek sędziego Othona, Filip. Jego stan jest beznadziejny. Doktor Castel właśnie skończył przygotowywanie nowego serum i Rieux proponuje, by wypróbować szczepionkę na chłopcu. Przy łóżku dziecka gromadzą się wszyscyzaangażowani w sprawę: Castel, Rieux, Tarrou, Paneloux, Grand i Rambert. Następuje wstrząsający opis agonii chłopczyka, tym bardziej przejmujący, że surowy i powściągliwy. Dziecko w końcu umiera, a wzburzony Rieux mówi do ojca Paneloux: Ach, ten przynajmniej był niewinny, ksiądz wie o tym dobrze! Gdy rozmawiają ze sobą na dworze i ksiądz próbuje po raz kolejny przekonać doktora do swych racji, ten w końcu stwierdza: Nienawidzę śmierci i zła, ksiądz wie o tym dobrze. I czy ksiądz tego chce, czy nie, jesteśmy razem, żeby je znosić i żeby z nimi walczyć.
CZĘŚĆ V
Mieszkańcy Oranu widząc, że zaraza ustępuje, zaczynają nieco optymistyczniej spoglądać na świat. Mimo nieustających problemów z aprowizacją, ceny systematycznie spadają. 25 stycznia władze miasta w końcu ogłaszają, że epidemia się skończyła i jeśli nie nastąpi niespodziewany nawrót choroby, bramy Oranu zostaną otwarte za dwa tygodnie.
Jedyna osoba, która nie przyłącza się do pochodu radości to Cottard, u którego powracają dawne lęki. Parę dni później, gdy wraz z Tarrou wraca z miasta, policjanci próbują go aresztować. Cottard ucieka. Niespodziewanie Tarrou zaczyna chorować. Niestety, jest to dżuma. Mimo troskliwej opieki doktora Rieux i jego matki, Tarrou umiera na dwa dni przed otwarciem miasta. Następnego ranka Rieux dostaje telegram zawiadamiający go o śmierci żony.
W końcu, w piękny lutowy poranek otwierają się bramy miasta. Ci, którzy byli rozdzieleni od prawie roku, mogą się nareszcie spotkać. Cały Oran świętuje, jedynie doktor Rieux jest samotny w tłumie roześmianych twarzy. Spacerując po ulicach, rozważa, jak dżuma wpłynęła na wszystkich, których znał.