1018

Wkurzam sektę Polityk lokuje się w Polsce na samym dole hierarchii szacunku, w najlepszym tonie jest na całej „klasie politycznej” jako takiej psy wieszać i deklarować, że się jej serdecznie nie jest ciekawym, że polityką się brzydzi i nie zajmuje − a wbrew temu widzowie, słuchacze i czytelnicy śledzą najdrobniejsze nawet ruchy robaczkowe w polityce z natężoną uwagą. Nawet jeśli jest to ten rodzaj uwagi, jakim darzy się cyrkowe zapasy w błocie. Sam właśnie stałem się tej prawidłowości przykładem, co jest dla mnie o tyle przykre, iż pokazało rzeczywiste, skromne rozmiary mojej popularności jako publicysty, którą z oczywistych względów chciałbym przeceniać. O tym, że wybór między PiS a PO jest wyborem między sektą a mafią pisałem przecież bodaj już w „Czasie wrzeszczących staruszków”, a potem powtórzyłem to w różnych tekstach wielokrotnie, nawet z pewnymi cytowaniami − i nic. Powiedziałem to samo na konwencji partii, niedużej, dopiero powstającej − i dopiero mogę być usatysfakcjonowany rozmiarami reakcji. Możliwe − tu się trochę pocieszam − iż rzecz nie tyle w samym zasięgu moich wypowiedzi publicystycznych, co w sposobie odbioru, który stał się niestety dla naszego życia publicznego normą. To znaczy, odbioru polegającego na tym, że się zauważa tylko to, czego się oczekuje. Jeśli ktoś jest medialnie formatowany jako „pisowiec” oczekuje się po nim, że będzie chwalił Prezesa i atakował jego wrogów. Nawet gdy się z tego wzorca wyjdzie, odbiorca, i to już na poziomie impulsów pozakorowych, samorzutnie wypiera nie przystającą do oczekiwań część przekazu. Na przykład, pewien czas temu, gdy jeszcze PiS zdecydowanie przegrywał we wszystkich sondażach z PO i powszechnie uważano, iż zmiana tego stanu rzeczy jest niemożliwa, napisałem w „Do Rzeczy” artykuł „PiS wygrywa Polskę”, konstatujący odwrócenie trendów. Istotnym czynnikiem, napisałem tam między innymi, jest fakt, że dojście PiS do władzy w Warszawie jest z bardzo wielu względów korzystne dla Rosji i Putin na pewno będzie na to właśnie grał, a po kompletnym zawaleniu przez Tuska smoleńskiego egzaminu ma w ręku wszystkie karty i jeszcze kilka dodatkowych szulerskich asów po rękawach. Wbrew obawom części redakcji, że oburzy to co bardziej pisowskich czytelników, ten w wątek w ogóle nie zaistniał w cytowaniach; jakby odebrano tylko tytuł, a tytuł był akurat tym, czego potrzebowali znękani zwolennicy opozycji i czego propagandyści władzy chcieli do szydery. Dla odmiany, w ubiegłym tygodniu zamieściłem w „Gazecie Polskiej” tekst chwalący wizytę Kaczyńskiego w Kijowie, w którym stwierdziłem też, że użycie tam banderowskiego pozdrowienia było zdecydowanie wpadką. A ponieważ od ostatniej soboty nie jestem już, przynajmniej chwilowo, formatowany na pisowca, tylko na anty-pisowca, ukuto z tego newsa „Ziemkiewicz krytykuje Kaczyńskiego”. I spotkany znajomy, skądinąd poważny analityk, zaczął mi tłumaczyć, że wpadka wpadką, ale żebym docenił, iż generalnie wyjazd był strzałem w dziesiątkę… Nawet on, zajmujący się tym zawodowo, nie przeczytał oryginału, tylko internetową notkę.

No cóż, publicysta nie ma zbyt wielkich możliwości walczyć z wciskaniem go w szufladę, ale te, które ma, musi wykorzystywać. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie chyba twierdzić, że polskie partie polityczne są organizmami w typie zachodnim, że PO i PiS rządzą się tymi samymi zasadami, co CDU, SPD czy UDF (już nie mówiąc o partiach anglosaskich, gdzie jednomandatowe okręgi wyborcze całkowicie odwracają partyjne podległości). Są to bez wątpienia organizmy wodzowskie, co wzmacnia ordynacja wyborcza i finansowanie z budżetu płynące na ręce przewodniczącego. Nikt też chyba nie może nie zauważyć, że jednak dwie główne polskie partie to nie są organizacje identyczne − mimo pewnych podobieństw, coś je, w sensie sposobu funkcjonowania, różni. Spoiwem PO jest wzajemne wspieranie się w osiąganiu zysku dla siebie i organizacji – a więc dokładnie to, co czyni mafię. Spoiwem PiS jest bezwarunkowe oddanie przywódcy, guru, zwanemu tu prezesem − co czyni sektę. Quod erat demonstrandum. Typową cechą mafii jest całkowita bezideowość – może taktycznie różne rzeczy deklarować (np. mafie etniczne zwykle przedstawiają się jako obrońca i dobroczyńca odpowiedniej mniejszości, często działając pod przykrywką organizacji charytatywnych, samopomocowych czy politycznych) ale poświęci wszystko dla zysku. Typową cechą sekty jest połączenie krańcowej ideowości z krańcowym zawierzeniem, że guru jest tą osobą, która nieomylnie interpretuje co jest z ideą zgodne, a co nie. A zwłaszcza – kto jest z ideą zgodny, a kto nie. Bardzo typowy dla sekty jest dyskurs pisowskich blogerów i dziennikarzy przeciwko nowej inicjatywie. Gowin był ministrem w rządzie PO, więc powinien być na zawsze poddany anatemie. Podobnie, jak obecni dziś przy nim ludzie, którzy kiedyś byli w PiS, ale PiS ich wyrzucił − choć stawiam przedniego burbona, że żaden z zajadłych żołnierzy prezesa nie byłby w stanie nawet po długim namyśle wymienić bodaj jednej konkretnej zbrodni, za którą prezes z PiS usunął Kowala czy Jakubiak. Ba, nie byłby w stanie nawet wskazać żadnego wypadku, by już po usunięciu z PiS któreś z nich popełniło jakiś czyn względem swego byłego prezesa niegodziwy czy choćby tylko nielojalny (poza samym faktem, że chcą nadal istnieć, nie rozumiejąc, iż po wygnaniu z grona jedynie słusznego takie prawo już im nie przysługuje) A gdyby tak prezes zaprosił Gowina, byłego ministra w rządzie PO, do PiS i obdarzył jakąś partyjną funkcją − to co by było? Zaręczam, że wtedy nikt nie śmiałby dostrzec w jego przeszłości niczego złego. Czyż jakikolwiek pisowiec okazał kiedyś dyskomfort z tego powodu, że najwyższym autorytetem i ekspertem ekonomicznym jego partii jest Zyta Gilowska (nawet przed wyborami nie umiał prezes podać innej partyjnej kandydatury na ministra finansów, choć jako członek RPP nie może ona z zasady takich funkcji sprawować). A przecież Gilowska jest nie tylko jednym z założycieli Platformy. To ona była autorką jej pierwotnego, bardzo liberalnego programu obniżki podatków, hasłowo streszczanego jako „trzy razy piętnaście”. Programu, który według ówczesnych klipów wyborczych PiS miał spustoszyć polskie lodówki i dziecięce półki z pluszakami. Ale prezes to klepnął, więc nie ma tematu. Ba − Gilowska miała jeszcze poważny problem lustracyjny. Gdyby podobny trafił się komukolwiek nawet nie z liderów, ale zwykłych działaczy czy doradców Ruchu Narodowego albo Gowina − Boże mój, wszystko byłoby dla pisowców jasne i oczywiste! Ale w tym wypadku − prezes zaręczył za panią profesor osobiście, więc nie ma ona żadnej przeszłości, tak jak sędzia Kryże… Nie chce mi się bawić z pisowskimi „demaskatorami”, którzy z taką przenikliwością wyszukują „skompromitowane” postaci u Gowina czy Narodowców w przerzucanie się nazwiskami działaczy czy nominatów PiS, którzy byli w PZPR, w PRON, w peerelowskim aparacie przemocy, którym się zdarzało urżnąc i rajdować meleksem albo na inny sposób nastrzelać obciachu. Prezes ich akceptuje, tak jak do pewnego momentu akceptował np. Kluzik Rostkowską, od zawsze przecież głoszącą poglądy pasujące do linii PiS jak śledź do kremówki, i dopóki on akceptował, nikt nie śmiał mieć wątów. Co innego, gdy „Kluzica” okazała się zdrajczynią − wtedy jasne się stało, że była nią od zawsze, co wyjaśniło też oczywiste błędy PiS w minionym okresie, które nie mogły być przecież błędami prezesa, bo guru błędów nie popełnia. Nie nazwę tego hipokryzją, bo hipokryzja jest tam, gdzie relatywizowanie kryteriów przynosi korzyść. A popieranie PiS nie daje żadnych korzyści (mówię o prostych zwolennikach, nie posłach czy różnych nominatach) tylko straty i guzy. Ale jeśli się krytykuje obłudę salonu, to i niekonsekwencje po swojej stronie wypada dostrzegać. W PO, jak Donald Tusk zmieni zdanie, to wszyscy mówią, że zmienili zdanie razem z nim. To jest oportunizm. W PiS, jak Jarosław Kaczyński zmieni zdanie, wszyscy mówią że zawsze byli takiego zdania jak teraz, i więcej, że on sam też zawsze był takiego zdania. To jest właśnie sekta. Dobrym przykładem służy tu niedawna zmiana taktyki wobec Smoleńska (skądinąd zresztą słuszna). Dzisiaj prezes, pytany o to przecież na każdym spotkaniu, nie mówi już o „niesłychanej zbrodni” i „oczywistej dowiedzionej przez ekspertów prawdzie”, tylko tonując emocje oznajmia, że mnożących się w tej sprawie wątpliwości nie da się wytłumaczyć dopóki nie zdobędzie się władzy, więc PiS będzie o niej pamiętał i wyjaśni gdy to się stanie możliwe… A Antoni Macierewicz oburza się demonstracyjnie na moje „tefałenowskie kłamstwa” jakoby kiedykolwiek mówił − on! − że w Smoleńsku doszło do zamachu. Czy żeby w ogóle ktokolwiek z PiS tak mówił. Dokładnie to właśnie doradzałem swego czasu w artykule, który oburzeni pisowcy zgodnie opluli, ale po cichu wzięli sobie do serca. Panowie i panie, traktujmy się poważnie. Ja nigdy nie ukrywałem, że z dwojga złego wolę sektę od mafii. Nigdy też nie ukrywałem, że mniejsze zło nie jest optymalnym rozwiązaniem polskich problemów, że trzeba nie tylko wygrać z mafią, ale jeszcze umieć Polskę naprawić i mieć na to dość siły, żeby za jakiś czas nie powiedzieć znowu sromotnie „nie daliśmy rady”, usprawiedliwiając się potęgą sprzysiężonych przeciwko słusznej sprawie sił. A więc, że trzeba wspierać wszystkie rodzące się siły, które mogą współtworzyć przyszłą odnowę. Stąd moja obecność na spotkaniach Kongresu Nowej Prawicy, Ruchu Narodowego, a teraz Polski Razem. Gdzie, mówiąc nawiasem, nie mówiłem o żadnej „sekcie smoleńskiej”, jak to łżą różni PiS-makerzy by mobilizować przeciwko mnie oburzenie pisowskiego ludu i skłonić go do kupowania ich produkcji zamiast moich. Nigdy w życiu takiego sformułowania nie użyłem, jest to niemożliwe choćby z tej przyczyny, że to giewu zrzyna ode mnie, a nie ja od giewu.

W polityce, mówię i pisze o tym często, jest zło większe i mniejsze, w polityce trzeba zawierać kompromisy, godzić się na różne niedoskonałości, zatykać czasem nos albo udawać że się nie wie czegoś co się wie. Zwykłem o tym wszystkim otwarcie pisać, bo taki mój zawód, i ani myślę tego zmieniać. Jeśli ktoś się upiera, że powinienem popierać Kaczyńskiego mimo wszystkich jego i jego formacji wad, to ja się zgodzę albo nie, zobaczę jeszcze. Ale jeśli domaga się wrzaskiem, żebym sobie zawiązał trzy czwarte mózgu za plecami i zaczął udawać, że sauna jest perfumerią, bo inaczej okrzyknie mnie zdrajcą Polski − to niech się idzie czochrać. Powiedziałem. Na koniec wypada mi, nie do końca a propos, zauważyć z gorzką satyskacją, że drugiej części mojego opisu polskiej sceny politycznej − o mafii − nikt nawet nie próbował oprotestowywać. Przynajmniej tyle… Po części wynika to pewnie z cynicznej natury mafii, której przyznanie czym jest naprawdę przychodzi znacznie łatwiej. Po części stanowi zaś jeszcze jeden dowód, że PO jest w podobnym stadium rozkładu, jak PZPR końca lat 80-tych. Już nie próbuje udawać, że wszystko złe, co o niej myślimy, nie jest prawdą. Mówi tylko: jak nas pogonicie, to będzie jeszcze gorzej, podpalą Polskę, naruszą sojusze i w ogóle…

RAZ

W służbie bezpieczeństwa „Cierpi kraj na niedostatek” - głosi popularna piosenka biesiadna. Chodzi tam co prawda tylko o „niedostatek morskich opowieści”, ale nie wymagajmy od piosenki, żeby wyczerpująco przedstawiała wszystkie obszary niedostatku w kraju. Takie na przykład niedostatki w sektorze ochrony zdrowia przedstawiła ostatnio Najwyższa Izba Kontroli, no a jeśli chodzi o niedostatek w finansach publicznych, to „koń, jaki jest, każdy widzi” i rząd musiał po raz kolejny obrabować obywateli. Na niedostatek skarży się nasza niezwyciężona armia i inne służby mundurowe, słowem - jedynie rząd jakoś się wyżywia, no i Umiłowani Przywódcy, dzięki okruchom spadającym ze stołu pańskiego w ramach finansowania partii politycznych, też „tyją i głupieją” - w każdym razie tak uważa poeta. Ostatnio nawet w stopniu wskazującym na całkowitą utratę poczucia rzeczywistości - ale mniejsza z tym. Nie ma co mnożyć przykładów, bo sytuację można podsumować w krótkich, żołnierskich słowach: niedostatek występuje powszechnie. Ale sentencja, że nulla regula sine exceptione, co się wykłada, że nie ma reguły bez wyjątku, również i w tej sprawie jest aktualna. Niedostatek występuje wszędzie - z wyjątkiem bezpieczeństwa. Nad bezpieczeństwem czuwa nie tylko policja i nasza niezwyciężona armia, nie wspominając już nawet o Bundeswehrze, która zgodnie z milczącym założeniem naszej wspaniałej doktryny obronnej, ma bronić polskich interesów państwowych do ostatniej kropli krwi - no a przede wszystkim - siedem tajnych służb: Centralne Biuro Śledcze, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Służba Wywiadu Wojskowego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i policja skarbowa - a słyszymy, że pod kierownictwem generała Krzysztofa Bondaryka powstaje kolejna, ósma tajna służba - „Narodowe Centrum Kryptologii”. Widać jak na dłoni, że o żadnym niedostatku w zakresie bezpieczeństwa nie ma mowy, przeciwnie - mamy tu charakterystyczny embarras de richesse, co się wykłada jako kłopot z nadmiaru i w związku z tym nie będzie wielkiej, a może nawet żadnej przesady, kiedy powiemy, że cały cierpiący na niedostatek kraj jest w służbie bezpieczeństwa. To ścisłe określenie można rozumieć dwojako. Po pierwsze - jako postępującą okupację naszego nieszczęśliwego kraju przez bezpieczniackie watahy z komunistycznym rodowodem, reprodukujące się w III RP w kolejnych pokoleniach; drugim, a nawet trzecim oraz - po drugie - jako postępujące wciąganie coraz to nowych osób, a nawet całych środowisk do tajnej współpracy z bezpieką. Oto jeszcze w ubiegłym roku zdominowany przez PO Senat uchwalił nowelizację ustawy o ABW, która obecnie znajduje się w tzw. „uzgodnieniach międzyresortowych”, co w przełożeniu na język ludzki oznacza, że bezpieczniacy nadzorujący poszczególne resorty namawiają się, jak uregulować te sprawy, żeby interes żadnej z bezpieczniackich watah nie doznał uszczerbku. Z przecieków przedostających się z tych „uzgodnień” wynika, że ABW nie będzie już mogła pozyskiwać do tajnej współpracy adwokatów, sędziów, ministrów, premiera, prezydenta, a pod pewnymi warunkami - nawet dziennikarzy. Może to oznaczać uszczuplenie możliwości ABW, ale niekoniecznie poprzez immunizowanie tych osobistości i środowisk na werbunek. Jeśli dajmy na to, prezydent czy premier, a także sędziowie, nie mogą być werbowani przez ABW w charakterze konfidentów, to być może dlatego, że taka możliwość będzie odtąd przysługiwać wyłącznie tajnym służbom wojskowym: SKW lub SWW, które wśród bezpieczniackich watah pełnią „przewodnią rolę” niczym za pierwszej komuny PZPR „w budowie socjalizmu”. Zresztą - czy o takich możliwościach musimy koniecznie mówić w czasie przyszłym? Słowem - porządek musi być. Ale żeby jakoś zrekompensować ABW te ograniczenia, ma być wprowadzony obowiązek współpracy z ABW dla urzędników państwowych, a także przedsiębiorców, jeśli tylko któryś z nich będzie prowadził działalność w zakresie użyteczności publicznej. Wtedy nie tylko będzie musiał z ABW współpracować, ale w dodatku utrzymywać fakt tej współpracy w tajemnicy. Wygląda na to, że w nadchodzącej perspektywie wszystkie posady w sektorze publicznym będą zarezerwowane dla konfidentów, podobnie jak zamówienia publiczne. Ma się rozumieć, wszelkie pozory w postaci konkursów i przetargów będą zachowane, bo wszak III RP jest „demokratycznym państwem prawnym” i dlatego właśnie okupacja naszego nieszczęśliwego kraju przez bezpieczniackie watahy jest właśnie regulowana ustawowo.

Stanisław Michalkiewicz

15/12/2013 „Ryba psuje się od ogona” - twierdzi pani Beata Kempa z Solidarnej Polski pana Zbigniewa Zbiory. Do tej pory psuła się zawsze od głowy, ale może to nieprawda. Może psuć się i od głowy- i od ogona. Albo od Solidarnej Polski.. Bo w ogóle Polska psuje się od tych wszystkich partii politycznych rządzących Polską od dwudziestu paru lat.. To tym partiom zawdzięczamy obecny stan naszego kraju.. Każda ciągnie w swoją stronę, żeby sobie poobsadzać co się w demokratycznym państwie prawnym da, a razem ciągną nas w stronę przepaści.. Rozdzierają to sienkiewiczowskie sukno na wszystkie możliwe strony.. I uchwalają ciągle nowe ustawy.. Więcej ustaw! Pani Beata Agnieszka Kempa była posłanką aż trzech kadencji sejmowych w demokratycznym Sejmie: V,VI i VII.. Dlaczego lewica wobec kadencji Sejmu używa jeszcze cyfr rzymskich, a nie arabskich? Nie lepiej byłoby- 5,6 i 7.?. Albo słownie- piątej, szóstej i siódmej.. Gdzie używa się jeszcze cyfr rzymskich? Wszystko co przyszło do nas z Rzymu – jest likwidowane- systematycznie.. Postęp wymusza zapominanie o przeszłości.. Prawo rzymskie już prawie nie istnieje- zasada, że chcącemu nie dzieje się krzywda- przechodzi powili w niepamięć.. Państwo decyduje o tym, żeby swojemu „obywatelowi” nie działa się krzywda- eliminuje ryzyko. I powoli wszystkiego mu zakazuje.. To nie jest już nasza cywilizacja.. To jest cywilizacja Orwella.. Totalitaryzm budowany na koncepcjach Orewlla. .Byle pozbawić człowieka wolności i zapędzić do przezroczystej klatki niewoli.. A jeszcze w demokratycznej Ameryce jakiś czas temu Tomasz Jefferson twierdził, że:” posiadanie broni jest jednym z warunków obrony obywateli przed rządem”(!!!!). Jak dzisiaj bronić się przed rządem- jak nie mamy prawa do posiadania broni.? Trzy kadencje w Sejmie i co z tego wynika dla nas .? W latach 1998- 2005 była radną w miejscowości Syców, przez wiele lat była kuratorem dla dorosłych.. Zajmowała się dorosłymi dziećmi za pieniądze podatnika.. Próbowała zostać burmistrzem Sycowa.. Potem parlamentarzystą w Parlamencie Europejskim.. W roku 1990 ukończyła studia w zakresie administracji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego.. W latach 2006- 2007 była sekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.. Typowa osoba budżetowa…. W roku 2011 kandydując z okręgu kieleckiego zdobyła – uwaga! 70 127 głosów(????).. I tacy ludzie w demokracji zdobywają potworne ilości głosów nie mając nic do zaoferowania, oprócz dzielenia i obietnic propagandowych? Wykluczona z Prawa i Sprawiedliwości- obecnie w Solidarnej Polsce.. Na samo słowo” solidarna” dostaję drgawek.. Kojarzy mi się to z komuną.. I oczywiście Solidarna Polska ma pomysł na rozwiązanie problemów rodzinnych.. 700 złotych dla każdej rodziny(???) No nie z kieszeni pani Beaty Agnieszki Kempy z Solidarnej Polski. Oooo- to to-to nie!. Ale z naszych kieszeni, które już są coraz bardziej puste.. A będą jeszcze bardzie puste po Starym Roku- zresztą jak zwykle po dwudziestu czterech latach rządów. Nowe podatki akcyzowe i brak zmiany progów podatkowych. Ile już się nasłuchaliśmy przez ostatnie lata budowy III Rzeczpospolitej o tym rozdawnictwie? Mieszkania „ za darmo”, każdemu po 100 milionów, Samoobrona proponowała po 900 złotych każdemu- i nawet ostatnio Centrum Adama Smitha forsuje „emeryturę obywatelską” w wysokości po 600 złotych – każdemu.. Dlaczego” obywatelską”? Bo żyjemy w państwie obywatelskim- demokratycznym państwie prawny według obywatelskim.. Każdemu według minimalnych potrzeb.. Na rachunek pozostałych, którzy też mają potrzeby.. A kto ich nie ma? Ostatnio bezdomny w Krakowie pchnął nożem czy czymś ostrym człowieka, który nie chciał mu kupić placków???? Też miał potrzebę.. Poprosił, ale nie dostał- więc sięgnął po ostateczność.. Nie mógł poprosić kogoś innego..?? Coraz więcej ”obywateli” w państwie obywatelskim no i oczywiście prawnym nie ma pieniędzy dzięki polityce rabunkowej rządu, więc mogłoby się okazać, że nawet dziesięciu poproszonych „obywateli”- i nikt mu nie kupi placków.. Może nawet dwudziestu! Trzeba by pchnąć nożem co najmniej dziesięciu, albo nawet dwudziestu.. Jeden przeciw dziesięciu albo dwudziestu. Prawo powinno być tolerancyjne dla bezdomnych.. Nie powinno być kary dla takiego bezdomnego, który zabił z głodu– w końcu był głodny, a tamten nie chciał mu kupić placków.. Winny jest ten co sprowokował bezdomnego i wystawił go na zdenerwowanie z powodu głodu bezdomnego .- i nie kupił mu placków. Jak ktoś nie jest bezdomny to powinien być ustawowo zmuszany do tego, żeby kupował placki bezdomnym. W demokratycznym państwie prawnym, bo w normalnym państwie nie powinien być zmuszany. To samo powinno dotyczyć niepełnosprawnych. Im się powinno należeć wszystko! Z jakiego powodu? Bo są niepełnosprawni! Nareszcie żylibyśmy w państwie nie tylko demokratycznego prawa- ale w państwie solidarności społecznej.. Jak powiedział pan Wojciech Olejniczak z Sojuszu Lewicy Demokratycznej w audycji „Siódmy Dzień Tygodnia”- w niedziele- która jest pierwszym dniem tygodnia według kalendarza chrześcijańskiego- solidaryzm społeczny to jest coś takiego, jak ktoś ma oszczędności na poziomie 100 000 złotych i płaci od tego 1000 złotych podatku, a inny mając 1000 złotych oszczędności płaci 1 złotych podatku.. To jest solidaryzm społeczny w płaceniu na marnotrawne państwo.. I nich ten wiatr głupoty wieje coraz wietrzniej. I niech pan Wojciech Olejniczak skodyfikuje wszystkie ceny we wszystkich branżach w zależności od zamożności płacącego… Wtedy będzie prawdziwa solidarność społeczna.. I będzie tak, jak powiedział jeden zgrywus w kabarecie.. Gdy wyszedł na spacer z psem, a bardzo wtedy wiało, to ludzie myśleli, że nie wyszedł na spacer z psem, tylko, że puszcza latawca.. To samo chce zrobić z nami europoseł Wojciech Olejniczak.. Wypuszcza głupotę, a my mamy myśleć, że to jest sprawiedliwość.. To siedemset złotych Solidarna Polska chce dać rodzinie za urodzenie dziecka..(???) Chcą płacić z budżetu państwa za rodzenie dzieci(???) Kupować dzieci za pieniądze budżetowe- i to ma być pomysł na rozbrojenie bomby demograficznej.. Myślenie socjalistów jest zawsze takie samo.. Zrobić wszystkim dobrze za pieniądze budżetowe.. Które najpierw muszą zrabować tym, którym chcą zrobić dobrze, i przy okazji innym, którym nie robią dobrze, bo oni mają dzieci ,ale nie za 700 złotych.. Po prostu normalnie- bo chcą! I nie wierzą, że ZUS im na starość da.. Wcześniej gdy Solidarna Polska była częścią Prawa i Sprawiedliwości, popierała pomysł szalonego prezesa, żeby rozdać 3 miliony mieszkań(???) Biednym- oczywiście! Przecież nie bogatym.. Ale takie plany były w wielkim klubie Prawa i Sprawiedliwości.. W małym klubie, którym jest Solidarna Polska- obietnice są mniejsze- tylko po 700 złotych. Ale jak poseł Wipler wyrwie im kilku posłów do koła Polska Razem– to może się okazać, że będą propagować po 300 złotych dla wszystkich, którzy jeszcze chcą żyć- w tym burdelu demokratycznego państwa prawnego.. Bo Polska Razem też będzie prowadziła politykę parorodzinną.. Jeszcze nie podali za ile na łebka? Każda ryba psuje się od głowy.. W demokracji psuje się od ogona.. Zresztą w demokracji wszystko się psuje się- niekoniecznie od głowy albo od ogona.. W demokracji wszystko psuje się ze wszystkich stron.. Bo to absurdalny ustrój oparty o zasadę większości.. Większość może wszystko zrobić z jednostką.. Jednostka niczym- jednostka zerem. Liczy się tłum! I te wieczne obietnice oddziaływujące na brak wyobraźni tłumu.

Bo tłum kieruje się wyłącznie emocjami…I dlatego tyle tych zgłaszanych bzdur.. Co innego gdyby kierował się rozumem.. No ale wtedy nie byłaby potrzebna demokracja.. WJR

Po 6 latach nic nie robienia, Tusk ogłosił kontynuację „wielkiej zmiany”

1. Wczoraj podczas posiedzenia Rady Krajowej Platformy, Donald Tusk wygłosił już chyba 5 expose w karierze premiera i wyznaczył cele dla swojego rządu do końca tej kadencji czyli do jesieni 2015 roku. To zadziwiające jak co kilkanaście miesięcy szef rządu, dostrzega jakieś ważne dla zwykłych Polaków problemy, których przez ponad 6 lat nie udało mu się rozwiązać i bez żadnych zahamowań, ogłasza że w najbliższym czasie, to wreszcie załatwi. Tym razem premier Tusk dostrzegł aż 3 problemy, które gnębią Polaków i zwracając się do ministrów obecnych na sali wręcz ich zobowiązał, że natychmiast mają się zająć ich rozwiązywaniem. Wymienił konieczność ograniczenia kolejek do lekarzy, ograniczenie ilości i cen podręczników z jakich muszą korzystać uczniowie w szkołach i stopniowe ograniczanie umów śmieciowych o pracę. To są oczywiście ważne problemy społeczne i gospodarcze ale mimo wszystko wyglądają na zestawione pośpiesznie i zostały zaprezentowane przez premiera Tuska w taki sposób, że można mieć poważne wątpliwości czy dokładnie wiedział o czym mówił.

2. Tak było właśnie w przypadku skrócenia kolejek do lekarzy. Premier zwracając się do siedzącego na sali ministra Arłukowicza „zobowiązał go aby ten do wiosny przedstawił precyzyjne działania, które doprowadzą do wyraźnego skrócenia czasu na wizytę u lekarza i zmniejszenia kolejek w służbie zdrowia i dodał, że mówi przede wszystkim o podstawowej opiece zdrowotnej”. Jednak kolejki do lekarzy dotyczą przede wszystkim specjalistycznej opieki zdrowotnej (a nie podstawowej) takich specjalności jak kardiologia, onkologia, urologia czy okulistyka i najczęściej nie wynikają z braku tych specjalistów ale zbyt małej ilości tego rodzaju usług kontraktowanych przez wojewódzkie oddziały NFZ. Przyczyna tego stanu rzeczy jest znana od lat, to zbyt mała ilość środków jaką NFZ przeznacza na ten rodzaj usług i nic nie wskazuje na to aby tych środków mogło się nagle znaleźć więcej.

3. Drugi problem z którym chce w najbliższym czasie walczyć premier Tusk, to zbyt duża ilość i to drogich podręczników, których wymaga się od uczniów i tutaj zdaniem szefa rządu należy się postawić się lobby, które żyje ze sprzedaży podręczników. Do takich działań premier zobowiązał minister Kluzik – Rostkowską i już na rozpoczęcie nowego roku szkolnego we wrześniu 2014 roku, ma być pod tym względem lżej zarówno dzieciom w szkołach podstawowych i ich rodzicom. Minister edukacji z aprobatą kiwała głową na te wynurzenia premiera ale sprawiała wrażenie jakby słyszała o tym zobowiązaniu pierwszy raz mimo, że szef rządu twierdził, że rozmawiał z nią na ten temat wcześniej przez wiele godzin.

4. Wreszcie ograniczenie ilości umów śmieciowych „ma się stawać powoli, aby zbyt mocno nie uderzyło w rynek pracy” przy czym tego zadania premier Tusk nie zaadresował do żadnego z ministrów ale mówił o całym rządzie. Tę sprawę nazwał „dylematem prostym chociaż okrutnym” i przy okazji mówił o oskładkowaniu ale i o opodatkowaniu umów śmieciowych, choć przecież te umowy opodatkowane już są. „Likwidacja śmieciówek to jest zwiększenie opodatkowania lub oskładkowania wobec tych którzy dziś tego nie płacą. Koniec, kropka”, zakończył omawianie najważniejszych zamierzeń jego rządu na najbliższe 2 lata”.

5. Widać więc, że nie tylko premier Tusk „goni w przysłowiową piętkę” ale także jego PR-owi doradcy i nowi ministrowie, nie bardzo wiedzą co mają robić w najbliższych miesiącach aby chociaż odwrócić negatywne trendy dla rządu i w konsekwencji Platformy, bo przecież poprawa losu zwykłych ludzi tej ekipy już kompletnie nie interesuje. Stąd ta miałkość pomysłów i kompletny chaos myślowy premiera i tylko przychylność mediów „mętnego nurtu”, pozwala zaprezentować ten zlepek przypadkowych propozycji Donalda Tuska jako kontynuację jakiejś „wielkiej zmiany” Kuźmiuk

16/12/2013 W latach 2008-2012 - ministerstwa i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wydały na ogłoszenia i komunikaty w różnych sprawach wagi państwowej demokratycznego państwa prawnego wydały- uwaga!- 124 mln 626 tysięcy 539 złotych(!!!!) Zawsze mnie zadziwia jaki wielki porządek panuje w wydatkach rządowo- państwowych-prezentowanych publicznie z dokładnością aż do 1 złotówki. Marnotrawstwo jest ogromne- ale z dokładnością do jednej złotówki.. Szkoda, że nie do jednego grosza. To tak jak z budową lokalnych dróg.. Na pewno Państwo zauważyliście, że na tablicach znajdujących się przy nowo wybudowanych drogach lokalnych.- znajdują się informacje, że na drogę taką a taką wydano z funduszu takiego a takiego na przykład- 9 543 256 złotych i 64 grosze(!!!) Co za dokładność i precyzja..” Siła w precyzji”- jak głosi hasło wymyślone dla Radomia, przez pracowników Wydziału Promocji Miasta. Za poprzedniej komuny nie było wydziałów promocji miasta i jakoś żyliśmy.. Nie było takiej liczby urzędników- i też jakoś żyliśmy.. Jeśli komunę mierzyć liczbą wszędzie zalegających urzędników- to komuna jest oczywiście większa.. Liczba urzędników wzrosła sześcio- a na pewno pięciokrotnie -co najmniej.. To nie ma już tej komuny- czy nadal jest? Bo komunistyczne twarze co jakiś czas widać w telewizji i słychać w radiu.. Twarze komunizmu są wszechobecne.. No i twarze tych, którzy się dzisiaj z komunistami pobratali.. Dzisiaj w dobie Internetu, wystarczyłoby, że rząd zamieszcza swoje decyzje na swoich stronach internetowych poszczególnych ministerstw, z których dwadzieścia powinno być zlikwidowanych- jako szkodliwych- a pozostałych kilka- nie powinno zamieszczać płatnych ogłoszeń w gazetach-no powiedzmy w wyjątkowych przypadkach- na przykład w wypadku likwidacji poszczególnych ministerstw.. Albo w przypadku mobilizacji wojennej.. Są jeszcze konferencje prasowe jako sposób na ogłaszanie bzdur, pardon- spraw, które wkrótce wejdą w życie- i nas dotkną.. Sprawy przegłosowywane w Świątyni Rozumu- są ogłaszane w drukach sejmowych.. I niech poprzebierani za dziennikarzy różni tacy- sami sobie biorą co im jest potrzebne… Naród powinien móc sobie poczytać o tym i o owym- na stronach internetowych pozostałych przy życiu sześciu ministerstw… A 124 mln 626 tysięcy 539 złotych- powinno wrócić do podatnika.. Bo to jego pieniądze.. Jak wynika z informacji zaprezentowanych przez parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa na podstawie danych udzielonych mu przez ministerstwa i Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, z sumy 124 miliony 626 tysięcy i 539 złotych- 51,6 % tej sumy zgarnęła….”Gazeta Wyborcza”(???). W tym samym czasie „ nasz Dziennik” – na ten przykład – dostał 0,1% rządowych wydatków na ogłoszenia i komunikaty.. Nie żebym domagał się zwiększenia procentowego wydatków rządowych na „ Nasz Dziennik”.. Gazeta powinna żyć z prywatnych reklam, a nie z rozrzutności państwowych spółek czy rozrzutności rządu.. Ale, żeby futrować gazetę, w której pracuje syn premiera- przynajmniej pracował..(???) W następnej kolejności rozrzutności- pieniądze trafiły do „Polityki” i „ Newsweeka”.. Ja akurat żadnej z tych gazet nie czytam, tak jak miliony moich rodaków, a czytających je te kilkaset tysięcy czytelników, powinno się złożyć na utrzymywanie tych lewicowych gazet we własnym zakresie, a nie okradać koła gospodyń wiejskich z pieniędzy, żeby utrzymać przy życiu gazety mędlące o niczym.. Kwoty zaprezentowane przez Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa nie są pełne bo nie uwzględniają wydatków na cele np. Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Funduszu Ochrony Środowiska, Agencji Mienia Wojskowego i innych instytucji podległych poszczególnym resortom. Ciekawe ile milionów wyciągają wymienione przeze mnie gazety z Ministerstwa Ochrony Środowiska czy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad? Prawie wszystkie przeglądy prasy w radio i telewizji tzw. publicznej zaczynają się od czytania Gazety Wyborczej.(???) -której miliony Polaków nie czytają.. Ale prenumerują ministerstwa , szkoły czy biblioteki państwowe.. I wszędzie jej pełno.. I czyta państwowe radio i telewizja.. Proszę sobie czasami prześledzić przeglądy prasy przygotowywane przez niezależnych dziennikarzy pracujących w państwowych środkach masowej dezinformacji.. I zwrócić uwagę na reklamy, którymi rząd futruje środki państwowej dezinformacji.. Zobaczycie Państwo- włos się na głowie jeży.. Ile naszych pieniędzy idzie na utrzymanie tej propagandy? I nie ma oficjalnie Wydziału Propagandy i Agitacji. przy Komitecie Centralnym.. Może dlatego , że nie ma Komitetu Centralnego.????- wspólnego dla wszystkich tych demokratycznych partii. Ale są komitety centralne poszczególnych partii demokratycznych i prawnych.. I one się dogadują pomiędzy sobą centralnie.. W sprawie naszych pieniędzy.. I tak to się robi.. Lecą jakie idiotyczne reklamy o niczym, na przykład widziałem w jednej z telewizji, jak pani Edyta Górniak gasiła światło(????)- w ramach kampanii gaś światło. Wzięła za to kilkaset tysięcy złotych, żeby powiedzieć normalnym ludziom, żeby gasili światło… Bo ludzie nie wiedzą, żeby gasić światło, a jeśli nawet- to przecież sami za nie płacą i co pani Edycie Górniak do tego.. Reklama była finansowana- o ile pamiętam- z Funduszu Ochrony Środowiska czy Ministerstwa Rolnictwa- czyli z naszych pieniędzy.. Tak samo kampania „Pij mleko będziesz wielki”- organizowana przez panią Kayę.. Można przeprowadzić kampanię ”Nie śpij za długo” finansowaną z pieniędzy Ministerstwa Sportu. Bo kto rano wstaje- temu Pan Bóg daje.. I powtarzać rzecz do znudzenia przez różne” gwiazdy” A to pana Żebrowskiego” -Europejczyka”, a to pana Żaka- również „Europejczyka,” a to panią Górniak- „Europejkę”- całą gębą.. Każdej gwieździe dać po 10 milionów złotych- i niech powtarzają jak papugi…. Kto rano wstaje temu rząd odbiera.. Boga do tego nie mieszać.. Można też propagować poranną gimnastykę dla wszystkich finansowaną z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej.. Niech cały naród ćwiczy.. Bo w zdrowym ciele zdrowy duch.. Choć niekoniecznie.. Można mieć zdrowe ciało, a zgniłego ducha.. A można mieć ciało schorowane i niezdrowe- ale ducha mieć nadal zdrowego.. Szefową takiej kampanii mianowałbym- gdyby ode mnie zależało, panią Joannę Muchę z Platformy Obywatelskiej.. Ona- jak nikt inny- potrafiła wdzięcznie biegać wokół Stadionu Narodowego wybudowanego za jedyne 2 miliardy złotych(!!!) Prawda, że niedrogo? Ile miała siły, żeby biegać i się wyginać sportowo.. W ładnej kobiecie zawsze zdrowy duch.. I zawsze to miło popatrzeć jak pani ministra biega.. Na zdrowie! Luter podeptał prawa w Kościele, Robespierre- podeptał prawa ustroju, Lenin podeptał prawa w ekonomii. Rządzący Polską depczą codziennie zdrowy rozsądek i wydają niepotrzebnie góry pieniędzy.. No cóż.. Demokracja! W demokracji wszystko wolno-władzy.. Myślą, że reprezentują heglowską” chytrość rozumu”. Jak ktoś słusznie zauważył: gdyby ludzie w referendum glosowali nad przygotowaniem skoków Małysza, to Małysz nigdy by nie wygrał..??? Ciekawe ile władza demokratyczna i prawna wyda na finansowanie zaprzyjaźnionych gazet w kolejnych latach demokracji?

Nakłady na propagandę powinny wzrosnąć- rzecz jasna... WJR

Komorowski coraz bardziej poirytowany rządzeniem Tuska

1. Premier Tusk i rezultaty jego rządzenia, coraz bardziej irytują prezydenta Komorowskiego, o czym on sam wprawdzie publicznie nie mówi ale jego najbliżsi współpracownicy jak najbardziej. Na przestrzeni ostatnich kliku miesięcy takich powodów było co najmniej klika i chodziło głównie o stawianie prezydenta pod ścianą jeżeli chodzi o popisywanie ustaw przepychanych przez rząd przez Parlament bez żadnej dyskusji w ciągu kilku dni. Donald Tusk jeszcze w czasie tzw. prawyborów kandydata na prezydenta w samej Platformie w 2010 roku, użył sformułowania, że prezydent do tylko „strażnik żyrandola” i dlatego on tą funkcją się specjalnie nie interesuje. I rzeczywiście coraz częściej Komorowski jest tak właśnie traktowany przez premiera Tuska i jego ekipę rządową albo żąda się od niego szybkiego podpisywania ustaw ze złamaniem przysługującego mu 21 dniowego okresu przeznaczanego na sprawdzanie zgodności ustawy z Konstytucją RP albo też szef rządu ogłasza inicjatywy, których wcześniej z prezydentem nie konsultował.

2. Sztandarowym przykładem takiego sposobu postępowania było procedowanie projektu ustawy o zmianach w OFE, który to trafił do Sejmu dopiero pod koniec listopada, choć rządzący doskonale wiedzieli, że musi być uchwalony przed ustawą budżetową, a więc tak naprawdę w ciągu jednego posiedzenia Sejmu. I tak też się stało, ustawa była procedowana w Sejmie zaledwie 4 dni, a Senatowi wręcz zabroniono wprowadzania do niej poprawek, żeby nie musiała z powrotem trafić do Sejmu, tylko bezpośrednio z Senatu, mogła zostać wysłana do prezydenta. Ale prezydenta Komorowskiego zirytował nie sposób uchwalania tej ustawy w Parlamencie ale właśnie fakt postawienia go w tej sprawie pod ścianą, że musi ją podpisać, bo jeżeli tego nie zrobi, to zawali się projekt budżetu na 2014 rok. Otóż do projektu budżetu już we wrześniu tego roku rząd wpisał aż 23 mld zł pochodzące z projektowanych zmian w OFE (wtedy jeszcze nie było nawet założeń do projektu ustawy o zmianach w OFE) i w konsekwencji ustawa o zmianach w OFE musiała być uchwalona przed budżetem państwa. Prezydent Komorowski więc najprawdopodobniej ustawę o zmianach w OFE podpisze i dopiero później skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, choć wyraźnie miał ochotę aby w tej sprawie spowodować kontrolę prewencyjną TK czyli wysłać tam ustawę nie podpisaną.

3. Jakby tego było mało, premier Tusk na ostatniej Konwencji Platformy ogłosił, że zwróci się do prezydenta Komorowskiego o zorganizowanie okrągłego stołu wszystkich sił politycznych w sprawie Ukrainy i szerzej polskiej polityki wschodniej, a także ustalenia polskich kandydatów na stanowiska w instytucjach Unii Europejskiej. Odpowiedziała prawie natychmiast rzeczniczka prezydenta Komorowskiego stwierdzając, „że w dojrzałych demokracjach trzeba potrafić wykorzystywać instytucje i mechanizmy, które ten dialog umożliwiają – w Polsce oprócz Parlamentu mamy konstytucyjnie umocowaną Radę Bezpieczeństwa Narodowego”. I dodała, „że prezydent rozważy zorganizowanie ponadpartyjnego spotkania, które miałoby służyć osiągnięciu porozumienia dotyczącego walki z kryzysem demograficznym oraz w sprawie systemu emerytalnego”.

4. Premier Tusk dostał więc od razu od otoczenia prezydenta Komorowskiego przysłowiowego „prztyczka w nos”, bo jego inicjatywa została odrzucona. Ktoś może powiedzieć to przecież „kłótnia w rodzinie”, wszak obydwaj panowie pochodzą z jednej partii politycznej ale wydaje się, że prezydent Komorowski, a szczególnie jego otoczenie wywodzące się z dawnej Unii Wolności i „zielonych służb specjalnych”, są jednak coraz bardziej poirytowani problemami, które stwarza im ekipa Donalda Tuska i sam szef rządu. Gdyby było na kogo wymienić Tuska, prezydent do tej pory doprowadziłby już do przesilenia w Platformie ale szef rządu profilaktycznie wcześniej albo wypchnął z partii albo zmarginalizował swoich ewentualnych następców. Kuźmiuk

Przepychanki sukinsynów Oj, coś za długo się ciągnie ta rewolucja na Ukrainie. Prezydent Janukowycz myślał, że Unia na dzieńdobry obsypie go złotem, a kiedy się okazało, że nie obsypie, to „wstrzymał” podpisanie umowy stowarzyszeniowej, co spowodowało jęk zawodu w Warszawie, a właściwie nie tyle może „w Warszawie”, co w Warszawce, to znaczy - demi-mondzie Umiłowanych Przywódców, którym Nasza Złota Pani z Berlina pozwoliła na „postjagiellońskie mrzonki” - ale pod ścisłą swoja kuratelą. Okazało się wszelako, że bez pieniędzy o żadnych „mrzonkach” mowy być nie może. Więc kiedy prezydent Juszczenko wrócił w Chin przez Moskwę ale bez pieniędzy - również do płomiennych bojowników o demokracje zaczęło docierać, że żadnego złotego deszczy ani ze wschodu ani z zachodu nie będzie, w związku z tym rewolucja zaczęła skręcać w kierunku naciskania na zmianę rządu tym bardziej, że i prezydent Janukowycz zaczął dawać sygnały, że gotów jest i boksera Kliczkę i banderowca Tiahnyboka zarekomendować wielkiej rodzinie tamtejszych oligarchów, jako „naszych sukinsynów”. Dotychczas bowiem i bokser Kliczko i banderowiec Tiahnybok w oczach oligarchów uchodzili za sukinsynów jakichś takich nie naszych. Po nocy pełnej napięcia milicja nawet wycofała się z Majdanu, na którym demonstranci zbudowali barykady i się okopali. To specjalnie nie zakłóca funkcjonowania tamtejszego rządu, więc sytuacja patowa może potrwać nawet do 17 grudnia, kiedy to według krążących plotek zimny rosyjski czekista Putin ma z prezydentem Janukowyczem podpisać cyrograf „zbliżający” Ukrainę do celnej unii z Rosją. Czy to plotki, czy też nie - w każdym razie gdy to piszę, ukraiński wicepremier Arbuzow oświadczył, ze Ukraina „już niedługo” podpisze umowę stowarzyszeniową z UE. Krótko mówiąc - Ukraina próbuje licytować, komu rozłoży nogi. Sukces ma wielu ojców, podczas gdy klęska jest sierotą. Dopóki były widoki, że po wizycie prezesa Kaczyńskiego w Kijowie skonfundowani ukraińscy przywódcy podrepcą do brukselskiej Canossy, w ugrupowaniach tworzących Stronnictwo Pruskie panowała moralno-polityczna jedność, kiedy jednak okazało się, że prezes Kaczyński nie zdołał tamtejszych zatwardzialców przytłoczyć swoim autorytetem, natychmiast wybuchły potępieńcze swary między bufonowatym ministrem Sikorskim, co to znakomicie potrafi wiązać krawaty i nosić szelki, a posłem Witoldem Waszczykowskim. Minister Sikorski stwierdził w Sejmie, że starał się zrobić dla Ukraińców „jak najwięcej”, ale niczego nie może zrobić „zamiast nich”. Co tam minister Sikorski „zrobił”, nie bardzo wiadomo, ale że niczego nie może zrobić „zamiast nich” to jużci - też prawda. Widocznie poseł Waszczykowski spodziewał się, że minister Sikorski jednak coś zrobi zamiast Ukraińców, bo zapytał go, czy „złoży meldunek ministrowi Ławrowowi”. Minister Sikorski zawrzał na to gniewem, jakby rzeczywiście jakieś meldunki ministrowi Ławrowowi składał i krytykując posła Waszczykowskiego za „nielojalność”, przypomniał, że kontrazwiedka odebrała mu certyfikat dostępu do informacji niejawnych, wykluczając go tym samym z nomenklatury i że nie tylko nie jest on „dżentelmenem”, ale w dodatku - „błędem personalnym”. Znając skłonności ministra Sikorskiego do koloryzowania chyba przesadził z tym przypisywaniem sobie „błędu personalnego”. Jeśli bowiem „Gazeta Wyborcza” nie kłamała, to żyją przecież ludzie pamiętający jej uspokajające wyjaśnienia po nominacji Radosława Sikorskiego na ministra spraw zagranicznych w nagrodę za porzucenie Kaczyńskich i zgłoszenie gotowości do „dorżnięcia watahy” - że niezależnie od tego, kto formalnie jest ministrem spraw zagranicznych, resortem tym faktycznie kieruje ekipa skompletowana jeszcze przez nieboszczyka Geremka. I właśnie na ten aspekt ukraińskiej rewolucji warto zwrócić uwagę. Na Majdanie Niepodległości nie pojawił się jak dotąd pan red. Adam Michnik, nie mówiąc już nawet o panu Aleksandrze Smolarze. Skoro tak, to do ostatecznego zwycięstwa może być jeszcze daleko tym bardziej, że w ukraińskiej stolicy nie pojawiły się też dziewuchy z Femenu, które nie przeoczą żadnej okazji, żeby pokazać cycki. Wprawdzie w Kijowie zimno, ale nigdy nie jest za zimno, by w słusznej sprawie zdjąć stanik, a nawet majtki. A skoro Femen się w Kijowie nie rozbiera, ani pan red. Michnik nie staje tam we własnej straszliwej postaci, to nieomylny to znak, że sprawa nie jest taka słuszna, na jaką próbują kreować ją funkcjonariusze poprzebierani za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu. I jeśli na Ukrainie na tzw. „naszego sukinsyna” wyrasta bokser Witalij Kliczko, to z kolei w naszym nieszczęśliwym kraju pojawił się kolejny zaród zbawienia („Ach w kogóż nieszczęsny ma wpatrzyć się naród, by szukać jasnego idola, w którego umyśle zbawienia tkwi zaród? To jasne, że w pana Karola!”) w postaci partii Polska Razem, będącej rodzajem lazaretu dla weteranów rozłamów partyjnych i czystek zarówno w PiS, jak i PO, którzy chcieliby wziąć udział w przyszłorocznym konkursie synekur w Parlamencie Europejskim. Od razu niezależne media głównego nurtu okazały jej życzliwe zainteresowanie, a sondaże na „dzieńdobry” wpuściły ją do Sejmu, co wskazuje, że przygotowania do podmianki są kontynuowane. Oczywiście Polska Razem przedstawiła bardzo śmiały program „przyjaznego państwa”, którym próbował się nastręczać również biłgorajski filozof. Ale nie to było gwoździem programu, tylko koncepcja głosowania za dzieci. Prezes Kaczyński natychmiast zareagował, zapowiadając rzucenie biliona złotych na inwestycje. Wzmianka o takiej forsie wywołała zrozumiałe zainteresowanie tym bardziej, że prezes Kaczyński, dozując napięcie niczym w filmach Hitchcocka, nie powiedział, skąd taką forsę weźmie. Tedy „zachodzim w um z Podgornym Kolą”, gubiąc się w domysłach, bo nawet gdyby chciał, to przecież nie byłby w stanie obrabować każdego aktualnego mieszkańca Polski z co najmniej 30 tysięcy złotych. To już prędzej można znieść konstytucyjny zakaz kredytowania deficytu budżetowej przez NBP, dzięki czemu można by sobie wydrukować nie tylko bilion, ale w dodatku - funtów, albo w ostateczności - franków szwajcarskich. Czyżby tę myśl podsunął prezesowi Kaczyńskiemu Instytut Myśli Państwowej, w którym zasiada pan Leszek Moczulski, co to, jeszcze jako przywódca Konfederacji Polski Niepodległej takie koncepcje w początkach lat 90-tych lansował? Gdyby tak było, to by jeszcze raz potwierdzało prawidłowość, że słuszna myśl raz rzucona w przestrzeń, prędzej czy później znajdzie swego amatora.

Żeby w tych smutnych czasach nie uronić żadnego rozweselającego momentu, odnotujmy fakt zgorszenia, jakiego doznał pan red. Jarosław Kurski z „Gazety Wyborczej” na widok wystąpienia pani posłanki Krystyny Pawłowicz, która błękitną flagę z wieńcem z 12 złotych, pięcioramiennych gwiazd, nazwała „unijną szmatą”. Chodziło jej o to, że formalnie znikąd nie wynika, że jest to flaga Unii Europejskiej, w związku z czym nie wiadomo, dlaczego ozdabia ona gmachy publiczne w naszym nieszczęśliwym kraju obok państwowej flagi biało-czerwonej. Red. Kurski zasugerował, że posłanka Pawłowicz podważa kult maryjny w Polsce. Najwyraźniej uwierzył w zapewnienia, że te gwiazdy pochodzą z wizji nakreślonej przez św. Jana w „Apokalipsie”, gdzie rzeczywiście pojawia się „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”. Ale jeśli nawet, to nie trzeba być specjalnie przenikliwym, by się domyślić, że owe 12 gwiazd w wieńcu na głowie Niewiasty to nic innego, jak 12 pokoleń Izraela - bo niby cóż innego mógłby mieć na myśli św. Jan? Ale wobec tego - jaką ideę miałoby wyrażać umieszczenie symbolu 12 pokoleń Izraela jako emblematu Unii Europejskiej, jeśli nie żydowskiego triumfu nad chrześcijańską do niedawna Europą? To by nawet dobrze pasowało do obecnego forsowania przez władze Unii Europejskiej ideologii marksizmu kulturowego, wprost obliczonej na podkopanie fundamentów łacińskiej cywilizacji, no i wyjaśniałoby też przyczynę, dla której pan Jarosław Kurski, biegający u pana red. Michnika za szabesgoja, tak się wypowiedzią posłanki Krystyny Pawłowicz ostentacyjnie zgorszył. Stanisław Michalkiewicz

Tusk chce wrobić Kaczyńskiego w Hofmana i Kaczmarka ? „Poseł Kaczmarek groził mężowi swoje partnerki „...”Tygodnik opisuje w najnowszym wydaniu losy burzliwego romansu posła PiS Tomasza Kaczmarka z olsztyńską bizneswoman Katarzyną Sztylc. Według "Wprost", były "agent Tomek" miał grozić jej mężowi i straszyć go kolegami ze służb.”.....”Dziennikarze szybko zainteresowali się tym, jak to możliwe, że przy poselskiej diecie Kaczmarka stać na luksusowe auto. Szybko okazało się, że samochód pożyczyła mu "olsztyńska bizneswoman", Katarzyna Sztylc. Agent Tomek przedstawił ją jako swoją narzeczoną, wyznał też, że zwrócił się do Biura Analiz Sejmowych z pytaniem, czy użyczone porsche powinien wpisać do oświadczenia majątkowego. Tekst o ich uczuciach napisał w "Do Rzeczy" Cezary Gmyz.”......”"Nie jesteśmy grzecznymi chłopcami" „.....”Ciemniejsze strony tych relacji opisuje najnowszy "Wprost". Według tygodnika, między posłem Kaczmarkiem a mężem Sztylc doszło przynajmniej dwukrotnie do ostrej kłótni. W czerwcu Arkadiusz Sztylc przyjechał do pensjonatu "U Jacka" w Olsztynie, żeby porozmawiać z agentem Tomkiem, którego podejrzewał o romans ze swoją żoną. Rozmowa została nagrana, taśmy ma Sąd Okręgowy w Olsztynie.”....”Dzień po spotkaniu w pensjonacie "U Jacka" odbywały się imieniny jego właścicielki, Iwony Arent, posłanki PiS. Przyszedł na nie także Arkadiusz Sztylc. W pozwie rozwodowym (Katarzyna złożyła go w lipcu) napisał, że na imprezie była też jego żona, która doskonale bawiła się z agentem Tomkiem. Z tej imprezy także są taśmy. Co mówi na nich poseł Kaczmarek? "Za trzy sekundy wstanę i cię naje..ę. Jedź do domu, bo ja się napier...iłem i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i cię naj...ę. Spier...aj"......(źródło )
Cezary Gmyz „ Jak ustaliło „Do Rzeczy”, porsche cayenne, którym jechał poseł i spowodował stłuczkę na rondzie Zesłańców Syberyjskich, należy do firmy olsztyńskiej bizneswoman Katarzyny Sztylc . Potwierdza to sam zainteresowany. – Od pewnego czasu jesteśmy parą – mówi „Do Rzeczy” poseł i były funkcjonariusz CBA. Samochód został wzięty w leasing. Jego wartość to 289 tys., a nie pół miliona – jak pisały media. „...”Sztylc i Kaczmarek poznali się dzięki partii. „....”Kaczmarek zanim zasiadł za kierownicą porsche, zwrócił się z zapytaniem do Biura Analiz Sejmowych, czy musi to wpisać do rejestru korzyści. – Wciąż czekam na odpowiedź w tej sprawie – mówi. ….(źródło )
„Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim odmówiła wszczęcia śledztwa ws. nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych posła Adama Hofmana. Stwierdziła, że brak jest uzasadnionego podejrzenia zaistnienia przestępstwa. „.....”Centralne Biuro Antykorupcyjne złożyło zawiadomienie po kontroli prawidłowości i prawdziwości oświadczeń majątkowych złożonych przez polityka w związku ze sprawowaniem przez niego mandatu posła na Sejm RP. Postępowaniem objęto lata 2007-2012. „....(źródło )
„Krytyka Platformy Obywatelskiej po aferze taśmowej nie cichnie. Dzięki nagraniu rozmowy posła z działaczem PO dowiedzieliśmy się, że pracę w KGHM może dostać każdy kto ma znajomości w partii rządzącej. Co ciekawe partii Donalda Tuska nie krytykuje jedynie Adam Hofman, który zazwyczaj nie traci okazji do wbicia szpili Platformie. Dlaczego teraz milczy? Bo jego żona również dostała pracę w KGHM”....”Czy stępiła mi się czujność, czy nie słyszałem wyrazów pana oburzenia na te oferty zatrudniania działaczy PO i ich żon w KGHM – zapytał Konrad Piasecki swojego gościa Adama Hofmana na antenie radia RMF FM. Dziennikarz przypomniał, że żona posła dostała pracę w KGHM w czasie gdy u władzy był PiS.”....”Ja popełniłem jako niedoświadczony polityk błąd. To prawda, ale to wszystko w moim przypadku odbyło się zgodnie z prawem – powiedział Hofman. Rzecznik PiS dodał, że więcej takiego błędu by nie popełnił. Dopytywany czy załatwił żonie pracę, lub czy na zatrudnienie wpłynęło rządzące PiS odparł, że „wszystko odbyło się zgodnie z prawem”. – Dostała w tym czasie, kiedy rządziło PiS i to był błąd. Więcej takich rzeczy nigdy nie popełniłbym – powtarzał Adam Hofman. „....(źródło)
„Według mediów podczas kontroli oświadczeń majątkowych posła PiS agenci CBA znaleźli wpływające na konto Hofmana kwoty niezgłoszone urzędowi skarbowemu. Według RMF FM może chodzić o transakcje na kwotę ok. 100 tys. zł. '.. (więcej )
„Z badania Homo homini wynika, że formacja Gowina może liczyć tylko na 4 proc. poparcia. A jak podkreśla SEzostało one wykonane już po ogłoszeniu powołania partii.  Jak zaznacza tabloid nowe ugrupowanie przegrywa nawet z Twoim Ruchem Janusza Palikota, który ma 4,6 proc. poparcia. Choć niezależnie od tej różnicy też ląduje poza Sejmem.Niekwestionowanym liderem sondażu jest PiS (31 proc.), który wyraźnie dystansuje Platformę (23, 8 proc. ). Do Sejmu weszłoby jeszcze SLD z 14, 5 proc. poparciem i PSL z 5 procentowym wynikiem. Poza parlamentem oprócz Twojego Ruchu i Polski Razem znalazłaby się również "Solidarna Polska (3 proc.).”.....(źródło)
Kaczyński „ Czy nadal powinno się wymuszać poprawność polityczną, która de facto znosi dotychczasowe systemy wartości i niszczy tożsamości, zmienia społeczeństwo w manipulowaną bez trudu masę?  „.....”odrzucić hedonistyczną koncepcję życia człowieka sprowadzającą go do roli konsumenta” …..(więcej)
Jarosław Kaczyński ”Obecna konstytucja jest naprawdę niedobra. Wchodząc w życie w 1997 r. spetryfikowała ona czysty postkomunizm. Przecież polski aparat państwowy nie został zbudowany do nowa, jest mutacją aparatu komunistycznego. „....”W nowej konstytucji trzeba jednak przede wszystkim wyraźnie zapisać kwestie aksjologiczne. Obecny wstęp [„Obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielający tej wiary" – red.] przypomina sformułowanie z czasów Gomułki: „partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący". To jest całkowicie puste. Aksjologia konstytucji musi być jasna i zakorzeniona w tradycji – konstytucja powinna się zaczynać wezwaniem „W imię Boga wszechmogącego". „...”W Anglii bardzo niewielu ludzi przyznaje się do wiary, a mimo to każde posiedzenie Izby Gmin rozpoczyna się od modlitwy. Bo to jest tradycja. Invocatio Dei miały Konstytucja 3 maja oraz Konstytucja marcowa – kluczowe ustawy zasadnicze w historii Polski. Ja nie chcę budować państwa wyznaniowego, tylko państwo mocno osadzone w polskiej tradycji. Czas przyjąć do wiadomości, że polityka to sztuka  wyboru opartego na zespole wartości ukształtowanych przez tradycje i religię.”....”musimy się zdecydować: albo rządzi prezydent, albo rząd.  W Polsce stworzono koncepcję prezydentury czynnej, która – jeśli prezydent i premier nie są ze sobą ściśle związani – musi prowadzić do konfliktu. Należy też jasno zapisać kwestie suwerenności Polski i wyższości krajowych przepisów nad prawem europejskim. Musi być jasno rozstrzygnięte, że gospodarzami w Polsce są Polacy i nie można nam narzucać niczego, co jest sprzeczne z polskim porządkiem prawnym i systemem aksjologicznym. Dlatego też jednoznacznie musi zostać zapisana kwestia rodziny i związku małżeńskiego. „.....”Rodzina jako związek kobiety i mężczyzny jest afirmowana przez państwo. Inne związki powinny być jedynie tolerowane. Zresztą, do pewnych granic – tą granicą jest pedofilia. Jest tendencja, żeby legalizować pedofilię. Jeśli w niektórych krajach zezwala się na stosunki z 12-latkami, to jest to właśnie pedofilia. Musimy się obronić przed tym szaleństwem. „...(więcej )
Jarosław Kaczyński „ Pan Hofman przestanie być szefem regionu, przestanie być rzecznikiem i nie będzie czynnym członkiem partii, nie będzie też członkiem klubu „....”Z całą pewnością zostaną zastosowane najdalej idące, możliwe w świetle przepisów statutowych działania. Będziemy zważali na to, czy tego rodzaju standardy będą stosowane wobec pana ministra Sławomira Nowaka, który nadal jest szefem regionu „ ….(więcej )
„Poseł Tomasz Kaczmarek został zawieszony w prawach członka klubu PiS - poinformował zastępca rzecznika PiS Marcin Mastalerek. Były agent CBA będzie zawieszony do czasu wyjaśnienia, czy groził mężowi swojej partnerki Decyzję podjął szef klubu Mariusz Błaszczak po poniedziałkowej publikacji tygodnika "Wprost". ….(źródło )

Kiedy zacząłem przygotowywać ten tekst jeszcze nie znałem reakcji PiS na „taśmy Kaczmarka” . Reakcja na sposób życia Kaczmarka przyszła w ostatniej , choć przyszła trochę za późno . Już po ujawnieniu że Kaczmarek znajduje się w dwuznacznej sytuacji i jest utrzymankiem bogatej kobiety powinna zostać wszczęta wewnętrzna procedura wyjaśniająca . W każdym razie z politycznego punktu widzenia Kaczyński zamknął sprawę Kaczmarka . Cieniem rzuca się tutaj postawa Gmyza, który tragedie rodziny i koszmar jakimi było rozbicie małżeństwa przez Kaczmarka przedstawił jako ciepłe love story . Kaczmarek zamiast sutego koryta w Brukseli ,z którym już się witał będzie musiał zadowolić się statusem utrzymanka . Cezary Gmyz „ Jak ustaliło „Do Rzeczy”, porsche cayenne, którym jechał poseł i spowodował stłuczkę na rondzie Zesłańców Syberyjskich, należy do firmy olsztyńskiej bizneswoman Katarzyny Sztylc . Potwierdza to sam zainteresowany. – Od pewnego czasu jesteśmy parą – mówi „Do Rzeczy” poseł i były funkcjonariusz CBA. Samochód został wzięty w leasing. Jego wartość to 289 tys., a nie pół miliona – jak pisały media. „...”Sztylc i Kaczmarek poznali się dzięki partii. „....”Kaczmarek zanim zasiadł za kierownicą porsche, zwrócił się z zapytaniem do Biura Analiz Sejmowych, czy musi to wpisać do rejestru korzyści. – Wciąż czekam na odpowiedź w tej sprawie – mówi. ….(więcej )
Dużo poważniejszą sprawa jest kukułcze jajo , które Tusk w tej chwili chce podrzucić Kaczyńskiemu . Az trudno uwierzyć ,że prokuratura tak sobie bez decyzji na samej górze odmówiła wszczęcie postępowania Kaczyński w sprawie Hofmana zareagował natychmiast i ostro . Nieopatrznie jednak zadeklarowano że Hofman po zakończeniu procedury powróci na stanowisko rzecznika PiS Spraw żony to zwykłe kumoterstwo , ale sprawa finansowania to dużo poważniejszy kaliber . CzyHofman pieniądze od ludzi z układu, który swego czasu zbudował otrzymywał tylko w drodze przelewów bankowych . O jakich sumach naprawę mówimy . Czy przelewy miały udowodnić pokrycie na wydatki . Na co tak naprawdę je wykorzystywał . I czy co ludzie mają na niego kwity lub nagrane rozmowy Hofman jest bombą z opóźnionym zapłonem , która wybuchnie w czasie wyborów Śmietnik Gowina i Cyrk Palikota według sondaży to slumsy polityczne . Kaczyński na pewno wygra , kwestią tylko jest jak wysoka . „Układ „ już na pewno do tego się przygotowuje . Lokuje swoich ludzi w otoczeniu Kaczyńskiego. Wspiera tych , których losy i struktura psychiczna dadzą się wykorzystać w przyszłości Kaczyński powinien głęboko zadumać się nad maksymą kardynała Richelieu „Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam. „....(źródło )
Kaczyński dobrze sobie zdaje sprawę z tego jakie znaczenie będzie miało to jacy ludzie będą koło niego kiedy dojdzie do władzy. Najlepiej o tym świadczy to jak argumentował spuszczenie do kanału Bielana
Nie ma szans na powrót Adama Bielana do PiS – powiedział w tygodniku „wSieci” Jarosław Kaczyński, tłumacząc, że „jego rola w przegranej w 2007 roku kampanii, sposób, w jaki zabieg o powrót do nas, a także inne okoliczności powodują, że Bielan jest na rękę wielu środowiskom nam nieprzychylnym” „....(więcej )
Co tera zrobi Kaczyński Czy odsunie roześmianego bawidamka Hofmana od ścisłego kierownictwa PiS ?
„Prezes PiS Jarosław Kaczyński przywrócił Adama Hofmana w prawach członka partii i klubu - poinformował zastępca rzecznika PiS Marcin Mastalerek. Hofman ma także wrócić na stanowisko rzecznika partii i odzyskać pozostałe funkcje partyjne.”...(źródło ) Marek Mojsiewicz
CENA BŁĘDÓW I PRZEMILCZEŃ
Nawet wybitni „fachowcy od bezpieczeństwa” z belwederskiego BBN wiedzą, że bez trafnego odczytania intencji przeciwnika nie uda się zbudować dobrej strategii. Opozycja, która myśli o przejęciu władzy nie może więc zaniechać analizowania zachowań reżimu, biorąc przy tym pod uwagę, że błędne konkluzje będą ją kosztować znacznie więcej niż utrata futurystycznych „wyników poparcia” ze strony rządowych sondażowni.

Tymczasem prawidłowa ocena decyzji politycznych w obszarze służb specjalnych oraz działań na linii Belweder-rząd, jest dziś dla opozycji nie lada problemem. O ile można zrozumieć, że „nasze” media i publicyści wypisują wierutne fantazje na temat reformy służb (nie widząc nawet jej autorów i nie dostrzegając końcowego celu) lub dokonują oceny decyzji personalnych w oparciu o plotki krążące w tzw. środowisku, o tyle nie sposób pogodzić się z faktem, że kardynalne błędy popełniają sami politycy opozycji oraz ludzie związani ze służbami. Gdy poseł PiS nazywa niedawną dymisję gen. Noska "dobrym dniem dla demokracji” i chwali Donalda Tuska za „wsłuchanie się w słowa opozycji”, z pewnością zachowuje normy politpoprawności, a nawet przekonuje kilku wyborców o własnej skuteczności. Niewykluczone, że za kilka miesięcy, gdy obecnego szefa SKW zastąpi żołnierz zawodowy, pan poseł będzie mógł powtórzyć swoją „pochwałę demokracji”. Jeszcze lepszy efekt - budowania na piasku mitologii „silnego szefa MSW”, osiąga inny poseł opozycji perorując, iż „Bartłomiej Sienkiewicz, chce jak najszybciej przejąć służby specjalne w Polsce i podporządkować je sobie. Pierwszym przykładem była dymisja gen. Krzysztofa Bondaryka z funkcji szefa ABW, a teraz przyszła kolej na gen. Noska i zapewne czekają nas następne dymisje”. Jakie zaś intencje przyświecają tym, którzy sugerują, jakoby odejście gen. Skrzypczaka to taka sprawa „Szeremietiew-bis” i każą nam widzieć w tej postaci „człowieka honoru” – nie chcę dociekać. Pewne jest, że za błędy popełniane w tak ważnych obszarach spraw publicznych, trzeba płacić adekwatną cenę. Poseł Kaczmarek chwaląc we wrześniu br. „demokrację” III RP podzielił się również swoimi oczekiwaniami związanymi z dymisją gen. Noska i wyznał: „Liczę, że skończą się działania inwigilujące działaczy opozycji, mówię o podsłuchach, obserwacji, które stosował Janusz Nosek wobec polityków PiS. Szafę Lesiaka już przeżyliśmy, znamy to z historii, jak opozycja była inwigilowana przez służby. Dość tych haniebnych praktyk.” Nietrudno zauważyć, że gdyby opinie posła opozycji odpowiadały rzeczywistości, nie tylko nie doszłoby do „lesiakowej” prowokacji wobec prof. Cieszewskiego, ale przede wszystkim nie miałaby miejsca eskalacja ataku na Antoniego Macierewicza, w której doskonale widać „nową” praktykę działań SKW. W obu przypadkach mamy też do czynienia z aktywnością ludzi służb specjalnych i ich ścisłą współpracą z funkcjonariuszami ośrodków propagandy. Ujawniła się ona na jeszcze jednym polu, gdy parlamentarzyści z ruchu posła na P. podjęli próbę powołania parlamentarnego zespołu „ds. zbadania likwidacji WSI i skutków tego procesu dla obronności Polski”. Informacja o skutecznym przejęciu tej inicjatywy przez posłów PiS, przyćmiła sens tej szczególnie groźnej kombinacji. Łatwo też dostrzec, że dymisje szefów służb w niczym nie zmieniły pozycji ministra Sienkiewicza, nie przydały mu cienia realnej władzy ani grama dodatkowych kompetencji. Nie skorzystał na nich również Donald Tusk. Pozwoliłby natomiast na ograniczenie uprawnień cywilnego kontrwywiadu i uczyniły z kontrwywiadu wojskowego całkowicie bezwolne narządzie w walce politycznej. Zastąpienie złych, nieudolnych (lecz powiązanych z Platformą) dotychczasowych szefów, bezbarwnymi ludźmi „drugiego szeregu”, nie tylko nie posłużyło wzmocnieniu interesów grupy Tuska lecz przesunęło centrum decyzyjne z dala od rządu. „Zagospodarowany” przez MON Krzysztof Bondaryk stał się np. nominalnym szefem Narodowego Centrum Kryptologii, by pod okiem wojskowych kryptologów rozwijać swoje pasje na chwałę i pożytek Pałacu Prezydenckiego. Tak się bowiem składa, że ludzie analizujący wydarzenia ze świata służb z zadziwiającą łatwością pomijają jedyne środowisko i jedynego decydenta, który odnosi korzyści z tych zmian. Czytelnicy mojego bloga doskonale wiedzą, że od ponad dwóch lat forsuję tezę, że wszystkie decyzje w obszarze służb specjalnych oraz reformy Sił Zbrojnych znajdują źródło w tzw. rekomendacjach i planach Belwederu, powstałych w ramach Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) i służą budowaniu reżimu prezydenckiego. Ta teza znajduje dziś kolejne potwierdzenie, zaś kluczem do obecnych roszad wydaje się nowelizacja ustawy - Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego. Projekt MON (początkowo z dnia 16 października 2012 roku) stał się przedmiotem zaawansowanych konsultacji i uzgodnień, do których zaproszono również żołnierzy byłych WSI, skupionych w stowarzyszeniu SOWA. Z wykazu prac legislacyjnych zamieszczonym w KPRM wynika, że nowela ma zostać przyjęta w IV kwartale br.

O projekcie tym informowałem w dwóch tekstach: z marca br. – „USTAWA O REAKTYWACJI WSI” i z października - „Z DESZCZU POD RYNNĘ”. Treść noweli odnosi się m.in. do procedury "uzupełnienia raportu" z Weryfikacji WSI, zaś przewidziane w niej środki prawne mają ułatwić ponowną weryfikację żołnierzy i funkcjonariuszy byłych WSI. Relacjonując założenia tej ustawy w marcu br. napisałem, że „uzupełnienia mogą sporządzić tylko szefowie SKW lub SWW. W perspektywie planowanej reformy służb, staje się oczywiste, że szefowie tych służb zostaną postawieni wobec alternatywy: albo przygotują „uzupełnienie”, zgodnie z interesem „pokrzywdzonych” raportem ludzi WSI, albo odejdą ze stanowisk.” Z perspektywy ostatnich tygodni wyraźnie widać, że dymisja Noska była efektem roszad związanych z planami Belwederu i mogła mieć na celu ułatwienie realizacji interesów ludzi byłych WSI. Już na początku br. roku było wiadomo, że Kancelaria Prezydenta rozsyła pisma do urzędów i służb podległych premierowi, pytając je o lokalizację materiałów badanych przez Komisję Weryfikacyjną WSI. Z chwilą odejścia Noska, SKW nie tylko została zaangażowana w nagonkę na Antoniego Macierewicza i Komisję Weryfikacyjną, ale ruszyła procedura przygotowań do sporządzenia „uzupełnienia” Raportu z Weryfikacji. Jestem przekonany, że płk Pytel nie będzie stawiał żadnych przeszkód w sprawnym przeprowadzeniu tej procedury. Działania postanowiono poprzedzić kampanią dyskredytowania przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej. Inicjatywa grupy posłów z partii przyjaciela Bronisława Komorowskiego oraz sterowany dokumentami SKW atak dotyczący sprawy rzekomego tłumaczenia raportu, są sygnałem, że ludzie „wojskówki” przystąpili do ofensywy. Można się spodziewać, że jest to dopiero początek kampanii. Wypowiedziana przed kilkoma dniami „rewolucyjna” teza gen. Dukaczewskiego, iż "publikacja raportu ws. WSI była ujawnieniem tajemnicy niezwykle istotnej dla bezpieczeństwa państwa", wsparta oskarżeniem, że „na opublikowaniu tzw. raportu Macierewicza skorzystali terroryści oraz obce wywiady” oraz groźba sformułowana przez jednego z posłów partii przyjaciela Komorowskiego: „Macierewicz stanie przed sądem i odpowie za swoje grzechy” – wytyczają ogólny kierunek obecnych działań.

O znaczeniu ustawy może też świadczyć fakt, że właśnie Czesław Mroczek – sekretarz stanu w MON odpowiedzialny za opracowanie projektu nowelizacji został obecnie awansowany na miejsce gen. Skrzypczaka i będzie nadzorował zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Ten obszar objęty jest bowiem szczególną troską lokatora Belwederu. Projekty, nazwane już „doktryną Komorowskiego” tylko pozornie wydają się nonsensowne. Posłużą one generowaniu olbrzymich środków na rzecz środowisk związanych z przemysłem zbrojeniowym i – jak się wydaje – mają związek z reaktywacją wpływów byłych WSI oraz planami związanymi z budową reżimu prezydenckiego. Jednym z elementów tego planu byłby zamysł powierzenia ludziom „wojskówki” nadzoru nad technologiami wojskowymi oraz zaangażowanie tego środowiska w procesy gospodarcze związane z modernizacją Sił Zbrojnych. Natomiast w kontekście wymuszonej dymisji gen. Skrzypczaka (w związku z którą doczekaliśmy się wielu fantastycznych hipotez), warto przypomnieć kilka faktów:

- projekt tzw. „modernizacji sił powietrznych”, a w jego ramach zastąpienia wysłużonych Su-22 innymi samolotami lub przejęcia części ich zadań przez bezzałogowe statki powietrzne, to koncepcja niezwykle bliska gen. Koziejowi i w pełni wspierana przez Belweder.

- tak się składa, że przyspieszenie działań medialnych związanych z osobą Skrzypczaka, nastąpiło tuż po listopadowej wizycie Bronisława Komorowskiego w Izraelu.

- podawana przez „nasze” media tytułem „wytłumaczenia zaskakującego listu gen. Skrzypczaka do koncernu Elbit” rewelacja, iż kody źródłowe do dronów oferowanych przez konkurencyjną firmę są w rękach Rosjan, nie jest warta funta kłaków, zaś użycie tego „argumentu” przez samego Skrzypczaka stawia postać generała w szczególnie niekorzystnym świetle. Nie tylko dlatego, że ów news jest znany co najmniej od roku i był znany Skrzypczakowi w listopadzie 2012 roku, gdy prowadził rozmowy z gen. Shmaya Avielem z izraelskiego ministerstwa obrony, ale i z tej przyczyny, że zestrzelone przez Rosjan w marcu i kwietniu 2008 roku gruzińskie drony zostały wyprodukowane właśnie przez firmę Elbit System, z którą generał prowadził korespondencję. Można zatem sądzić, że to do tych maszyn Rosjanie uzyskali kody. Skoro gen. Skrzypczak wskazuje na takie okoliczności, to zasada ograniczonego zaufania do kontrahentów izraelskich powinna w równym stopniu dotyczyć firmy Israel Aerospace Industry (IAI), jak i Elbit System. W takiej sytuacji, argument „z kodów” nie wydaje się przekonujący. Jeśli w kontekście tej dymisji mówi się o „grach lobbystów i obcych wywiadów”, nie trzeba ich szukać w dalekich regionach świata ani przedstawiać gen Skrzypczaka jako „ofiary zakulisowych działań”. Wystarczy cierpliwie zaczekać na rozstrzygnięcia zakupów uzbrojenia i wykazać się pamięcią nieco dłuższą niż odległość od ekranu telewizora. Cierpliwość i pamięć nie wystarczą jednak, by skutecznie zablokować proces budowania reżimu prezydenckiego. Nie sprzyja temu wartość analiz wygłaszanych przez posłów opozycji ani praktyka omijania wątku belwederskiego. Na temat noweli ustawy o reaktywacji WSI usłyszymy zapewne wówczas, gdy trafi pod obrady Sejmu. Jej uchwalenie będzie okazją do kilku poselskich wystąpień i wywoła zalew wnikliwych artykułów w „naszych” mediach. Taką bowiem sekwencję opozycja odgrywa od lat. O tym, że będą to żale daremne i spóźnione – nikt nie odważy się przypomnieć.

Źródła:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/63105-to-dobry-dzien-dla-demokracji-nosek-stal-sie-narzedziem-w-rozgrywce-rosyjskich-sluzb-specjalnych-tomasz-kaczmarek-o-odwolaniu-szefa-skw-nasz-wywiad

http://wpolityce.pl/wydarzenia/68587-gen-skrzypczak-byl-przeszkoda-by-podzial-pieniedzy-na-modernizacje-wojska-odbyl-sie-w-sposob-niejasny-nasz-wywiad-z-bylym-funkcjonariuszem-skw

http://legislacja.rcl.gov.pl/lista/1/projekt/141032/katalog/193757

http://bip.kprm.gov.pl/kpr/form/r268,Zalozenia-do-projektu-ustawy-o-zmianie-ustawy-Przepisy-wprowadzajace-ustawe-o-Sl.html

http://faktypofaktach.tvn24.pl/byly-szef-wsi-na-raporcie-macierewicza-skorzystali-terrorysci-i-obce-wywiady,377306.html

http://www.wprost.pl/ar/428110/Macierewicz-pomogl-terrorystom-i-obcym-wywiadom/

http://bezdekretu.blogspot.com/2013/04/doktryna-komorowskiego.html

http://wpolityce.pl/wydarzenia/68574-kody-do-izraelskich-dronow-w-rekach-rosjan-jest-wytlumaczenie-dla-zaskakujacego-listu-gen-skrzypczaka

http://www.psz.pl/tekst-10541/Gruzja-Rosja-Kreml-zaprzecza-zestrzeleniu-gruzinskiego-samolotu

http://niezalezna.pl/35231-polskie-bezzalogowce-pod-kontrola-rosjan

http://bezdekretu.blogspot.com/2012/09/nadlatuja-drony.html

http://bezdekretu.blogspot.com/2013/03/ustawa-o-reaktywacji-wsi.html

http://bezdekretu.blogspot.com/2013/10/z-deszczu-pod-rynne.html

Aleksander Ścios

17/12/2013 „Generał Wojciech Jaruzelski powinien zostać zdegradowany i siedzieć w więzieniu”- powiedział w państwowym radiu rządowym marszałek Senatu, pan Bogdan Borusewicz w 32 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Konkretnie w audycji” Sygnały dnia”.Wiecie Państwo co jeszcze ciekawego powiedział pan marszałek Borusewicz? Powiedział mianowicie, że pan generał „ nie został osądzony bo po roku 1989 sądy w Polsce stały się niezależne”(???) Ja bardzo cenię sobie poczucie honoru- pardon- humoru pana marszałka.. Nawet wtedy jak powiedział jakiś czas temu – gdy papież Benedykt XVI przywrócił na łono Kościoła Powszechnego konserwatywne Bractwo Św. Piusa X, po tym jak papież Jan Paweł II je wyrzucił… Powiedział był mianowicie, że” papież popełnia błąd za błędem”(????) Zapamiętam tę wypowiedź do końca mojego życia.. Konserwatywny papież przywraca konserwatywne ugrupowanie na łono Kościoła Powszechnego, wzmacniając Kościół Powszechny a pan Bogdan Michał Borusewicz – lewicowcy solidarnościowiec pozwala sobie publicznie na tego typu uwagę.. Nie cenię pana marszałka za nic co robił w swoim życiu wekslując nasze sprawy w kierunku lewicowej konstrukcji organizacji naszego życia.. To on jest współtwórcą tego bałaganu panującego w naszym kraju będącego obecnie częścią innego państwa o nazwie- Unia Europejska.. Nie ceniłem go gdy pozostawał w zespole lewicowego pisma” Robotnik”, nie ceniłem gdy związał się z KOR-em przed którym przestrzegał Prymas Tysiąclecia, ani gdy wekslował w kierunku Unii Demokratycznej, a potem gdy został członkiem Unii Wolności.. Ani gdy był sekretarzem stanu przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji w rządzie pana premiera profesora Jerzego Buzka- twórcy wiekopomnych reform biurokratycznych.. Ani gdy tworzył Partię Demokratyczną- Demokracji.pl…. Ani gdy w roku 2005 był popierany na senatora zarówno przez Platformę Obywatelską i jednocześnie przez Prawo i Sprawiedliwość.. Ani jak w roku 2007 roku jako kandydat Platformy Obywat6eslkiej Unii Europejskiej i Rynków Finansowych startował na senatora.. Ani jak w roku 2011 wstępował do Platformy Obywatelskiej.. Ani jak w dniu 14 grudnia 2013 roku został wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej.. Jego wizja Polski podporządkowanej Unii Europejskiej, jako lewicowej konstrukcji zabijającej wolny rynek i promującej dotacje zabijające energię ludzi i redystrybującej góry pieniędzy- jest odmienna od mojej wizji Polski…. Całe życie popełniał błąd za błędem wiążąc się z tym wszystkimi, którzy widzieli Polskę jako część Unii Europejskiej.. I dzisiaj ponosimy tego skutki.. Oczywiście ta retoryka, że generał Jaruzelski powinien siedzieć w więzieniu i być zdegradowany.- to retoryka wyłącznie na użytek mas . Masy pragną zemsty i z przyjemnością słuchają, że można byłoby kogoś posłać na szafot.. To dlaczego przez ostatnie lata żadnemu komunistycznemu aparatczykowi włos z głowy nie spadł? Wprost przeciwnie- brylują na salonach i mają się zupełnie dobrze. Bo było porozumienie Okrągłego Stołu.. Wy nie ruszacie naszych, a my nie ruszamy- waszych.. A najgorsze jest to, że poprzedni system nie został potępiony moralnie- jako zło.. Wprost przeciwnie.. Wszędzie pełno PRL-u. . Wszystko się rozmyło i zrelatywizowało.. Generał” nie został osądzony, ponieważ po 1989 roku sądy w Polsce stały się niezależne”(???) Ach- gdyby były zależne- to wtedy zostałby osądzony.. Ale jak byłyby zależne- to zależne od czego i kogo? W poprzedniej komunie sądy były niezależne- niezależne od Pana Boga, ale zależne od Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.. A jak jest dzisiaj z tymi sądami niezależnymi? Oczywiście, że są niezależne od Prawa i Sprawiedliwości- jak rządzi Platforma Obywatelska.. I oczywiście niezależne od Platformy Obywatelskiej- jak rządzi Prawo i Sprawiedliwość. W każdym razie systematycznie są niezależne… Zakląłbym- ale dzisiaj Lewica światowa ustanowiła kolejne” święto’- „Dzień bez Przekleństw”. Na razie po dobroci- ale w przyszłości- kto wie! Może będą kary za przeklinanie w miejscu pracy i w domu.. Człowiek kulturalny, nie wychowany w marksizmie kulturowym- nie przeklina.. No może czasami, a zwykły marksistowsko- kulturowy cham- przeklina.. I żadne miejsce nie jest mu straszne.. Pan Lech Wałęsa z pewnością chciałby zakląć w związku z sytuacją swojej córki Marii Wiktorii.. Pani Maria Wiktoria Wałęsa kilka lat temu założyła firmę o nazwie Cottonsushi, która miała sprzedawać ciuchy na imprezy. Spółka splajtowała a w kraju, w którym warunki dla przedsiębiorczości przygotował między innymi jej tata- pan Lech Wałęsa, razem z kolegami z Unii Wolności, Platformy Obywatelskiej Akcji Wyborczej Solidarność. Koszty już są tak okropne, że mały drobny biznes nie ma szans się utrzymać.. Właśnie wracam z firmy przez miasto Radom… Pełno lokali na wynajem.. Co kawałek” Wynajmę”,. „wynajmę”,’ wynajmę”.. Już nie da się podnosić podatków od nieruchomości.. Każda podwyżka- kolejne zamykane firmy.. W Radomiu podnosi podatki Prawo i Sprawiedliwość Społeczna.. W innych miastach podnosi podatki Platforma Obywatelska. Pani Wiktoria narobiła mnóstwo długów, w pewnym momencie przestała się zajmować firmą , po prostu dała sobie spokój .. Myślała, że tak można, albo nie miała już siły. Sąd wlepił jej grzywnę, była poszukiwana nawet przez policję, a prokuratura wszczęła śledztwo.. Grzywnę 2000 złotych zapłacił na razie pan Lech Wałęsa…. W końcu tata- to i pomoże.. Ale kto pomoże tysiącom film które plajtują pod ciężarem podatków i regulacji oraz kontroli skarbowych? Kto poniesie odpowiedzialność za zainstalowanie w Polsce tego okrutnego systemu antygospodarczego wzorowanego na systemie Unii Europejskiej? Przecież tam już wszystko ledwo pełza.. A to co pełza, musi się liczyć z tym, że opodatkują.. Sitwa okrągłostołowa wepchnęła nas do socjalizmu europejskiego, który wykańcza systematycznie polskie firmy.. Jak coś funkcjonuje należy jak najszybciej to coś opodatkować. Jak po opodatkowaniu nadal funkcjonuje- to należy oregulować. Ujarzmić regulacjami tak- żeby nawet nie pełzło.. A jak jeszcze po tym wszystkim pełznie- należy całość dotować.. No i ten model antygospodarczy preferowany jest w socjalistycznej Unii Europejskiej. Jedynie pożytki czerpie z tego biurokracja, której lepkie ręce przywłaszczają sobie ogromne sumy z sum idących poprzez dotacje. .Pochodzące zresztą z kieszeni tych, którzy jeszcze pełzną, w systemie ogólnego pełzania gospodarczego… Ale ile można tak pełznąć nie stojąc normalnie na nogach? W końcu nie starczy miejsca dla pełzających? Pan generał Wojciech Jaruzelski powinien ustawę Wilczka- Rakowskiego o wolnej przedsiębiorczości wprowadzić nie w roku 1988, ale w roku 1981.. Zyskalibyśmy – jako Polacy – osiem lat- w kierunku bogacenia się.. Co prawda i tak wszystko zostało zaprzepaszczone przyłączając Polskę do standardów i wymogów europejskich.. Ile miliardów złotych utopiliśmy w tych standardach i wymogach? Krzywdząc miliony Polaków i nie pozwalając się im bogacić? No i kto powinien tak naprawdę siedzieć w więzieniu. Generał, który dał wolność Polakom poprzez liberalną ustawę, Wilczka- Rakowskiego, czy ci wszyscy, którzy wolność Polakom odebrali, poprzez koncesje, wymogi i standardy- wprowadzając nas do kołchozu europejskiego..? Na to pytanie nich sobie Państwo sami odpowiedzą.. Precz z europejską komuną.. WJR

Czy minister Szczurek jest „słupem”?

1. Jakiś czas temu w swoim tekście na blogu pytałem czy nowy minister Mateusz Szczurek nie został „oddelegowany” przez szeroko rozumiany sektor finansowy na stanowisko szefa resortu finansów i przytoczyłem kilka argumentów, które mogły potwierdzać taką właśnie tezę. Pisałem wtedy, że został on wprawdzie przez premiera Tuska przedstawiony na konferencji prasowej jako jeden z najzdolniejszych ekonomistów młodego pokolenia, nie chcę więc podważać jego kwalifikacji, bo zwyczajnie nie znam człowieka ale w najwyższym stopniu zaniepokoił mnie jako obywatela i posła RP, sposób tej nominacji i jej przyszłe skutki. Bowiem żaden szanujący się kraj europejski, nie pozwoliłby sobie aby ministrem w jego rządzie został człowiek, który jednego dnia reprezentuje jako główny ekonomista dużą zagraniczną grupę bankowo-ubezpieczeniową (ING), a już drugiego, reprezentuje ten kraj jako szef resortu finansów. Stwierdziłem więc że mamy do czynienia z klasycznym konfliktem interesów.

2. To pytanie zadawałem w kontekście procedowanej w Sejmie rządowej ustawy o zmianach w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), która zawierała aż trzy „bonusy” na rzecz właścicieli Funduszy czyli Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (takich jak zniesienie minimalnej stopy zwrotu, postawienie na dotychczasowym poziomie opłaty za zarządzanie, radykalne zwiększenie (z 5% do 30% ) poziomu inwestycji za granicą). Twierdziłem, że skoro w tak ważnym momencie dla przyszłości OFE i ich właścicieli czyli PTE, którzy do tej pory zarobili na Polakach przynajmniej 18 mld zł i chcą zarabiać dalej, oddelegowuje się do polskiego rządu na stanowisko ministra finansów głównego ekonomistę zagranicznej grupy bankowo-ubezpieczeniowej, to zasadnym jest pytanie czyje interesy będzie on teraz reprezentował? Pytałem także czy premier Tusk jest pewien, że nowy minister który w banku zarabiał przynajmniej 50 tysięcy złotych miesięcznie, a teraz najwyżej 12 tysięcy złotych miesięcznie, naprawdę będzie pilnował interesów Skarbu Państwa? Otwarcie także pytałem czy premier godząc się na takiego ministra finansów, nie ma żadnych wątpliwości, że może on „dwom Panom służyć”, a jeżeli nawet jednemu to niekoniecznie musi to być polskie państwo? Ustawa o OFE przeszła przez Parlament w takim kształcie jak chciał rząd, odpowiedzi na postawione pytania ze strony premiera Donalda Tuska, jak nie było tak nie ma.

3. Ale okazuje się, że mediach jest coraz więcej komentarzy, których jądrem jest zwracanie uwagi na niesamodzielność ministra Szczurka. Otóż redaktor portalu wGospodarce.pl Arkady Saulski w wywiadzie udzielonym innemu portalowi Jagieloński24, mówi o nowym ministrze finansów tak „on ma być mówiąc po bandycku „słupem”, który ma brać na siebie największe „gorąco” związane z uchwaleniem budżetu i rozmaitymi innymi tematami, a gdzieś za nim będą działali na pewno Jan Krzysztof Bielecki i Jan Vincent Rostowski”.

4.Co do tego, że Jan Krzysztof Bielecki działał i działa na zapleczu tego rządu, chyba nikt nie ma specjalnie wątpliwości. To nazwisko było wymieniane między innymi w notatkach dyplomatów USA opublikowanych przez portal WikiLeaks, w których informowano właśnie o namawianiu przez Bieleckiego inwestorów ze Stanów Zjednoczonych do uczestnictwa w prywatyzacji zasobów polskiej ochrony zdrowia (choć oficjalnie rząd Tuska zarzekał się, że nie ma zamiaru prowadzić takiej prywatyzacji) czy też w przypadku prób wejścia inwestora rosyjskiego (Wiaczesława Mosze Kantora właściciela firmy Acron) do Zakładów Azotowych w Tarnowie. Rostowski po odejściu z rządu sprawiał wrażenie, że wyjedzie za granicę ale teraz kiedy jednak Tusk zdecydował się go powołać do zarządu Platformy, wszystko wskazuje na to, że być może będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego, a jego pozycja polityczna w stosunku do obecnego ministra finansów, uległa znacznemu wzmocnieniu. Wygląda więc na to, że redaktor portalu wGospodarce.pl, może mieć rację. Kuźmiuk

Niemiecki rydwan w Europie ciągnie lewica i homolobby Waldemar Łysiak „ Dużo gorzej, patrząc od strony „Salonu, ma się sprawa z gejami i faszystami. Dla „postępowych” elit – vulgo: dla lewicy inteligenckiej – świat był pod tym względem prosty do niedawna. „Geje” to byli ci „dobrzy ludzie”, których trzeba wspierać, a wszelka prawica, konserwa, kler, narodowcy, antykomuniści, antysemici itp., wszelki „ciemnogród” i „oszołomstwo – to byli „faszyści”, marszałka Piłsudskiego nie wyłączając. Jasne i proste jak drut. Ale ten drut stanął „Salonowi” kością w gardle, gdy holenderski „Faszysta”, „rasista” i „antysemita” do tego zadeklarowany, jawny gej, P. Fortuyn, słysząc zarzut, iż nienawidzi muzułmanów, publicznie parsknął „- Ja miałbym ich nienawidzić ?! Przecież wczoraj wieczorem obciągnąłem jednemu druta!”. Fortuyna dało się uciszyć kulą strzeloną mu w łeb przez „ekologa”, lecz nie dało się wyciszyć wewnątrz salonowej konfuzji. Wszystko zaczęło się biedakom terminologicznie mieszać: „faszysta”+ „rasista” + „gej” + wielbiciel Arabów – trochę tego było za dużo”...” Przypadek Fortuyna można dziś określić jako drobiazg, pestkę. Wydarzyły się ważne rzeczy. Choćby takie, jak powstanie silnych antysemickich organizacji pederastów: Geje Przeciw Semityzmowi, Korpus Aryjskiego Oporu, Gejowska Rasa Białych Panów, etc… lejące Żydów czym popadnie. Internet pęka dziś od takich stron. Kosmopolityczny „Salon” zgłupiał, zaczęły go rozdzierać spory i pytania bardzo „niepoprawne politycznie”: dlaczego, u diabła, bronimy pedałów ?! Koniec z poparciem dla tych świń, które walą swoim dobroczyńcom nóż w plecy ! Rytualny „coup de gra^ce” (dobijający „cios miłosierdzia” sztyletem – aż się prosi, by rzec : cios „tolerancji” ) wymierzyło „Salonowi” sztandarowe pismo anglosaskich homoseksualistów, „Attitude” (lipiec  2004) piórem czołowej figury „ruchów gejowskich” J.Hariego który wielostronicowym artykułem udowodnił, że prawie wszystkie (z wyjątkiem jednej) organizacje faszystowskie globu ( partie, stowarzyszenia, grupy neohitlerowskie, grupy skinheadów, itp.) są dowodzone przez gejów i w dużym stopniu składają się z gejów ! Pedryle uwielbiają faszyzm ! Dla „Salonu” to jest niewyobrażalny szok. „Ręka w nocniku” par excellence ! „.....”Hari zaczął od przypomnienia rzeczy dobrze znanych historykom. Mianowicie od przypomnienia faktu, iż ruch nazistowski w III Rzeszy był bardzo mocno przesiąknięty homoseksualizmem. Faraon tego nurtu pedalskiego, szef SA, E. Rohm, polecał starogrecki zwyczaj wysyłania do boju par homoseksualistów, gdyż uważano w Antyku, że pedalskie tandemy najzacieklej walczą ( głośnych Termopili broniło 300 Spartan, czyli 150 par pederastów) i – co przedkłada historyk L. Synder – „ marzył o porządku społecznym z homoseksualizmem traktowanym jako chlubny wzorzec ludzkich zachowań”. Hitler później wykończył Rohma i mordował homoseksualistów, by uciszyć ciągłe pogłoski i spekulacje na temat własnego homoseksualizmu (miał być „chłoptasiem” Rohma, a znaleźli się też świadkowie jego młodzieńczych stosunków z płcią własną) /w literaturze spotkałem się też z informacją, że Hitler studiując malarstwo w Wiedniu , ze względu na brak pieniędzy prostytuował się homoseksualnie, homoseksualistą lub biseksualistą miał być H. Goring – przypis Józef1962/ Hari detalicznie przypomniał całe to nazistowskie „gejstapo”, zacytował wypowiedzi różnych znanych gejów (m.in. Szefa Korpusu Aryjskiego Oporu, W. Powersa : „ – Zawsze wiedziałem, że faszyzm i homoseksualizm są tożsame. Nie widzę żadnego konfliktu między jednym a drugim. To opanowane przez Żydów światowa prasa próbuje nam wmówić, że jest inaczej”) i podsumował krótko: „Paradoksalnie prawda jest taka, że homoseksualiści znajdowali się w centrum wszystkich ruchów faszystowskich, jakie narodziły się kiedykolwiek, nie wyłączając Trzeciej Rzeszy i nazistów. Z wyjątkiem Jean-Marie Le Pena  - wszyscy najbardziej znani faszyści europejscy ostatnich trzydziestu lat ( Eduard Pfeiffer, Neil Griffin, Jorg Heider, Pim Fortuyn i in) neonaziści (Michael Kuhner i in.), skini (Nicky Crane i in.)   byli i są gejami !”. „Salon” światowy wciąż nie może otrząsnąć się z tego szoku. Tymczasem „Salon” polski „rżnie głupa” i siedzi cicho. Kiedy latem tego roku (2004) organizowano w Krakowie szumną paradę homosiów, nasz „Salon” nie znał jeszcze tekstu Hardego, więc salonowe ikony, mistrz Cz. Miłosz  oraz mistrzyni W. Szymborska, mogły głośno poprzeć zboczeńców, co mi przypomniało Goethe’ owskie słowa Mefistofelesa „I wiedzę swoją opierają mistrze Na obracaniu niskiego w najwyższe „….Waldemar Łysiak „Salon – Rzeczpospolita Kłamców”  Wydawnictwo Nobis 2004 s.259-261. „....” .(źródło )
Łukasz Warzecha „Jazgot homoseksualnego lobby „.....”Homoseksualiści są trochę jak Adam Michnik, który pozwał Rafała Ziemkiewicza między innymi za stwierdzenie, że terroryzuje oponentów pozwami. Są gotowi wprowadzić cenzurę wobec każdego, kto stwierdzi, że chcą wprowadzać cenzurę i ograniczać wolność słowa „....”społeczeństwo wciąż jeszcze nie spełnia oczekiwań homoseksualnych hunwejbinów. „....”Areszt za poglądy'....”Walka homoaktywistów nie jest walką o tolerancję wobec nich czy o równe prawa. To walka o dominację i zamknięcie ust wszystkim, którzy mogliby się im przeciwstawić. Tę walkę trzeba jednak toczyć pod kłamliwymi sztandarami „praw człowieka" i stawiania tamy „faszyzmowi". Nie można przecież powiedzieć otwarcie, o co chodzi, bo istnieje niebezpieczeństwo, że wówczas większa liczba ludzi mogłaby się zorientować, co im grozi. Cele są zatem dwa i należy je realizować równolegle. Pierwszym jest stopniowe rozmywanie norm i pojęć. Najpierw związki partnerskie, potem homomałżeństwa, na koniec adopcja dzieci. Dokładnie tak jak choćby we Francji: najpierw PACS (związki partnerskie) przy akompaniamencie obietnic, że to już kres żądań i kolejnych nie będzie. A kilka lat później – reszta praw. „....”Drugim celem jest wprowadzanie cenzury, ukrytej pod płaszczykiem poszanowania mniejszości. To konieczne dla realizacji pierwszego celu. Francja jest tutaj doskonałym przykładem. Masowe demonstracje, w których Francuzi okazywali swój sprzeciw wobec homomałżeństw i umożliwienia parom homoseksualnym adopcji dzieci, były wyjątkowo brutalnie tłumione przez policję, a ich uczestnicy lądowali w aresztach. Nie za agresję, ale za poglądy. „.....”Homodziałacze mają problem ze słowem „dyktatura". „Słowo dyktatura rozumiane jest najczęściej jako totalitarna, autorytarna forma rządzenia. Rażące jest jego zastosowanie w zestawieniu z jakąkolwiek mniejszością, w tym mniejszością seksualną, gdyż od wieków w dyktaturach to właśnie mniejszości i grupy marginalizowane były najbardziej prześladowane" – stwierdzają działacze KPH w swojej skardze do KRRiT.Wywód ten jest absurdalny. Pojęcie dyktatury ma znaczenie dosłowne – to, do którego odwołują się homodziałacze – i figuratywne. W tym ostatnim sensie możemy mówić o „dyktatorze mody" czy „dyktacie Niemiec w Unii Europejskiej", ale też właśnie o „dyktaturze mniejszości" w demokracji. Nie chodzi, rzecz jasna, o formę rządów, lecz o sytuację, gdy niewielka grupa, korzystając z demokratycznych instrumentów, stopniowo coraz bardziej ogranicza swobodę wypowiedzi i wyborów wbrew woli większości. To się właśnie dzieje w Polsce, a dokonało się już w wielu innych państwach.”......” rzekome prześladowania i dyskryminacja ustałyby jedynie w momencie, gdyby przyjęte zostały wszystkie postulaty: homomałżeństwa, adopcja dzieci i restrykcyjne przepisy dotyczące krytyki homoseksualistów i ich aktywności. „.....”Nie ma mowy o dialoguCzy zatem dzisiaj dyktatura lobby homoseksualnego jest w Polsce faktem? Jeśli zestawić naszą sytuację z przywoływaną wcześniej Francją czy z Hiszpanią, która podczas rządów socjalistów przyjęła ustawodawstwo radykalnie sprzyjające postulatom homolobby – odpowiedź brzmi: jeszcze nie. Wciąż jeszcze małżeństwo w Polsce oznacza związek mężczyzny i kobiety, wciąż udało się nie uczynić pierwszego kroku w kierunku legalizacji homomałżeństw, czyli zezwolić na związki partnerskie”.....”Tu nie ma mowy o żadnym dialogu, kompromisie, uzgadnianiu. Cele są maksymalistyczne i zamordystyczne. A to właśnie cechy dyktatury. „.....”Zdaniem działaczy gejowskich używanie słowa „dyktatura” w kontekście mniejszości seksualnych jest „mową nienawiści”. Cóż to znaczy „mowa nienawiści”? To nie znaczy nic. Lub może znaczyć cokolwiek, w zależności od tego, co jest wygodne dla gejowskich lobbystów – „....”Niedopuszczalne naszym zdaniem jest bezrefleksyjne powielanie nienawistnego dyskursu na antenie i na łamach strony internetowej publicznej stacji radiowej. Podobnie jak niedopuszczalne byłoby publikowanie sondy zatytułowanej »Czy w Polsce mamy dyktaturę Żydów?«. Fakt, że pewne wyrażenia funkcjonują w debacie społecznej, nie oznacza, iż należy je legitymizować autorytetem Polskiego Radia i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji".”.....”Zdaniem działaczy KPH używanie słowa „dyktatura" w kontekście mniejszości seksualnych jest „mową nienawiści"”....”Cała koncepcja mowy nienawiści to wymysł nawet nie lewicy, ale po prostu radykalnego lewactwa, które potrzebuje wygodnego instrumentu krępowania ust swoim oponentom. Mową nienawiści może się stać wszystko, co jako mowę nienawiści zdefiniują przedstawiciele tego nurtu. Może nią być stwierdzenie, że aborcja to zabicie nienarodzonego dziecka, że homoseksualizm nie jest normą albo że celem homolobby jest delegalizacja wszelkich wypowiedzi je krytykujących”....(źródło )
Filip Memches „ Niemcy przerażone własną potęgą „.....” Kwestia dominacji Niemiec w Unii Europejskiej jest w Polsce swoistym tematem tabu, nad którym unosi się aura poprawności politycznej. „....”Kiedy ktoś podnosi problem „niemieckiej Europy", narażony jest na szydercze śmiechy euroentuzjastów. Udają oni, że nie ma o czym mówić, i demagogicznie argumentują, że o hegemonii Berlina mogą roić tylko zwolennicy spiskowych teorii. „...”Z kolei eurosceptycy straszący „niemiecką Europą" z góry zakładają, że stoi za nią projekt będący ponurym dziedzictwem bismarckowskich Prus i III Rzeszy. W kręgach konserwatywnych modne jest również postrzeganie Berlina jako sodomy i gomory, która na całym Starym Kontynencie rozpowszechnia zdobycze rewolucji obyczajowej lat 60. ubiegłego wieku (przywileje dla mniejszości seksualnych itp.). „....”Na uwagę zatem zasługuje wydanie specjalne „Krytyki Politycznej" (nr 34), w którym mamy do czynienia z naruszeniem wspomnianego na wstępie tabu. Redakcja „KP" nie chowa głowy w piasek i podejmuje kwestię „niemieckiej Europy", tyle że z pozycji euroentuzjastycznych. „.....”Jedną z przyczyn, dla których projekt „niemieckiej Europy" skazany jest na klęskę, stanowi faktyczne (bo oczywiście nie deklaratywne) odrzucenie przez berliński establishment chrześcijaństwa jako aksjologicznej podstawy wspólnoty narodów europejskich. Niemiecka chadecja przestała być strażnikiem karolińskiego dziedzictwa pielęgnowanego przez ojców założycieli UE, a nieraz włącza zielone światło dla lewicowych eksperymentów społecznych. „....”A przecież solidarność europejska, której pragną Beck i Habermas, może być żywą wartością tylko wówczas, gdy będzie sięgać swoich źródeł. A te tkwią w chrześcijaństwie. Tyle że dziś żyjemy w epoce politycznych liliputów obsługujących marne mieszczańskie potrzeby, a nie takich władców jak Otton III, który próbował budować – niestety, bez powodzenia – chrześcijańskie europejskie imperium. „....(źródło)
Cichocki „Europa nie pogrąży się w ciemności, ale z kryzysu Unii, prawdopodobnie na bazie unii walutowej, może nie całej, wyłoni się jej nowy polityczny i gospodarczy kształt. „....”Z jednej strony mamy tych, którzy coraz głośniej twierdzą, że za fasadą kolejnych programów ratunkowych oraz walki z kryzysem powstaje jakiś rodzaj oświeconej, absolutystycznej władzy z siedzibą w Pałacu Elizejskim oraz berlińskim Kancleramcie – le Groupe de Francfort (Grupa Frankfurcka). Używając UE i MFW, obala on oporne demokratyczne rządy, narzuca drakońskie programy reform, buduje plany nowych europejskich rozwiązań, nie pytając nikogo o zdanie. Jego działania w istocie relatywizują lub całkiem podważają demokratyczną wolność suwerennych państw oraz narodów. „....”jest nią nowa kultura stabilizacji i bezpieczeństwa, o której tak często i tak chętnie w ostatnim czasie mówi Angela Merkel „....”I czy dzisiaj nie da się stwierdzić, że narodowe polityki gospodarcze oraz społeczne, dyktowane przez demokratyczne wyroki obywateli, może i są wyrazem suwerennej wolności, ale w efekcie na południu Europy przyniosły przede wszystkim korupcję, życie ponad stan, bezrobocie, zadłużenie państwa, a dalej stały się śmiertelnym zagrożeniem dla ekonomicznej i społecznej stabilności całej Europy? „.....”Na fundamencie euro , albo na jego gruzach, powinien powstać zarządzany w nowy sposób, bardziej autorytatywnie, obszar bezpieczeństwa, wzrostu oraz rozwoju. Niektórzy nazwą go europejskim państwem rozwojowym, inni przypomną sobie w tym kontekście o starym niemieckim pojęciu Leistungsraum. „....”Chodzi tak czy inaczej o nowy sposób rządzenia, który przywróci wewnętrzną stabilność oraz globalną konkurencyjność. Autorytatywność tego nowego sposobu rządzenia nie musi wcale – i nie będzie – oznaczać łamania prawa. Współcześni filozofowie polityki z różnych stron, Habermas, Gray czy Rawls, już dawno odkryli, że możliwa jest autorytatywna władza zachowująca praworządność. Dotąd jednak widzieli ją jako fenomen możliwy tylko poza Europą. Dlaczego jednak w stanie wyższej konieczności, jakim jest kryzys, nie miałaby zawitać także do nas? „....

http://mojsiewicz.salon24.pl/365192,cichocki-ideologiem-autorytarnej-niemieckiej-europy
Wyborcza „""Walka o gender" przeniosła się z kościołów i Sejmu do szkół. Nauczyciele mają dość. - Musimy walczyć z agresją wymierzoną w nauczycieli i nauczycielki realizujących edukację równościową - przekonuje ZNP.”.....”Plakat ze szkoły Marianny to tylko jeden z przykładów "walki o gender", która rozpoczęła się w polskich szkołach. Ta walka zrobiła się tak ostra, że Związek Nauczycielstwa Polskiego wydał oświadczenie.”.....”Już w październiku abp Wiktor Skworc zachęcał, by rodzice zabezpieczali dzieci przed ideologią w szkole i wizytami "szkolnych domokrążców". - Szkoła, chociaż jest państwowa, jest szkołą rodziców – mówił.”....(źródło )
„Profesor Śpiewak „Zresztą program KPP był całkowicie sprzeczny z interesami Polski . W imieniu Polaków oddawano Niemcom cały Śląsk , Gdańsk , Pomorze Nadwiślańskie „....”Ale nie tylko polscy komuniści oddawali znaczne połacie swojego państwa sąsiadom .Hasła o oderwaniu Alzacji i Lotaryngii od Francji , Sudetów od Czechosłowacji , okręgu Kłajpedy od Litwy , Tyrolu od Litwy wysuwane były przez partie komunistyczne Francji , Woch, Litwy , Czechosłowacji „...” Zastanawiające jest to ,że partie komunistyczne w Europie robiły ustępstwa niemal wyłącznie na rzecz Niemiec i Rosji , faktycznie wspierając przedwojenny , XIX wieczny podział Europy „...(więcej)
Filip Memches „ Z kolei eurosceptycy straszący „niemiecką Europą" z góry zakładają, że stoi za nią projekt będący ponurym dziedzictwem bismarckowskich Prus i III Rzeszy. W kręgach konserwatywnych modne jest również postrzeganie Berlina jako sodomy i gomory, która na całym Starym Kontynencie rozpowszechnia zdobycze rewolucji obyczajowej lat 60. ubiegłego wieku (przywileje dla mniejszości seksualnych itp.) ….(źródło)
Proszę zwrócić uwagę na pogląd profesora Śpiewaka ,że socjaliści , lewica w całej Europie wysługiwała się Niemcom i Rosji . Rosja osiągnęła to dzięki swojej agenturze umiejscowionej e władzach europejskich partii socjalistycznych i lewicowych . Niemcy robiły dokładnie to samo Tak jest do tej pory . Czy zdumiewające zjawisko kolaboracji socjalistów i lewaków z Niemcami w realizacji ich celów politycznych i ideologicznych jest przypadkowe Aby uświadomić sobie siłę , metody i cele Niemiec realizowane prze ich służby specjalne, a polegające na umieszczaniu agentury we władzach partii politycznych i poprzez tą agenturę kierowanie organizacjami politycznymi przytoczę dziwną informację
Niemiecki Bundesrat skieruje na początku grudnia do Trybunału Konstytucyjnego wnisoek o zdelegalizowanie Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD) jako rasistowskiego ugrupowania gloryfikującego przemoc - poinformowało dziś MSW Badenii-Wirtembergii. „...”Pełnomocnicy procesowi zakończy;i prace nad wnioskiem do TK prowadzone na podstawie dowodów zebranych przez działającą od zeszłego roku grupę roboczą - powiedział minister spraw wewnętrznych Badenii-Wirtembergii Reinhold Gall, jeden z inicjatorów zakazu działalności skrajnej prawicy. „....”W 2003 roku sędziowie Trybunału Konstytucyjnego oddalili wniosek o delegalizację, uznając, że materiał dowodowy mający wskazywać na niezgodną z prawem działalność NPD jest niewiarygodny ze względu na istnienie w kierownictwie partii agentów niemieckich służb specjalnych. Sędziowie nie byli pewni, czy materiał obciążający pochodzi od autentycznych członków partii, czy też od współpracowników policji. „...(więcej )

Proszę zwrócić uwagę ,że funkcjonariusze niemieckich służb specjalnych przejęli kierownictwo niemieckiej partii . Czy w takim razie istnieje możliwość ,że niemieckie służby wprowadziły swoją agenturę do kierownictwa polskich partii politycznych , szczególnie lewicowych i lewackich , takich jak Ruch Palikota , czy Platforma . Pytanie hipotetyczne .Profesor Śpiewak jednoznacznie stwierdził ,że działania partii lewicowych, komunistycznych na rzecz Niemiec i Rosji jest zastanawiające . Zarówno Platforma jak i Ruch Palikota ,a teraz Twój Ruch ślepo wspierają interesy Niemiec w Europie i składają wiernopoddańcze hołdy przy każdej okazji Niemcy nie bez powodu przejęły większość mediów Europie Środkowo Wschodniej Tekst Łysiaka pokazuje silne związki pomiędzy ideologia socjalistyczną Hitlera i homoseksualizmem Praktyka niemieckich służb specjalnych budowania i kontroli lewicowych , socjalistycznych i narodowo socjalistycznych partii , przejęcie kontroli nad mediami i użycie homoseksualistów do szerzenia ideologicznego narzędzia dominacji Niemiec w Europie czyli etatyzmu i socjalizmu , który w naszych czasach przyjął formę politycznej poprawności uzasadnia tezę ,że partie lewicowe i homoseksualne są wprzęgnięte w rydwan Niemiec video Dr Michael Eugene Jones autor książki "Libido Dominandi. Seks jako narzędzie społecznej kontroli". Wojna z rewolucją obyczajową w USA została przegrana. Obecnie polem bitwy stała się Polska. Wasz kraj może znów uratować świat, tak jak to uczynił w 1683 roku pod Wiedniem król Jan III Sobieski -- podkreślił E. Michael Jones Sąd najwyższy w Indiach utrzymał w mocy prawo z czasów kolonialnych mówiące, że seks osób tej samej płci to przestępstwo przeciwko naturze, karane nawet 10 latami więzienia. Sędziowie uznali, że tylko parlament może je zmienić'...(źródło)
Australijski Sąd Najwyższy cofnął prawo pozwalające homoseksualistom na zawieranie związków małżeńskich. Decyzja oznacza, że 27 ślubów udzielonych w miniony weekend w Australii osobom tej samej płci, zostanie uznanych za nieważne zaledwie po kilku dniach. W październiku regionalny parlament Australijskiego Terytorium Stołecznego jako pierwszy w kraju zezwolił na zawieranie związków małżeńskich osobom tej samej płci. W Canberrze i na terenie całego otaczającego stolicę regionu ślub mogły wziąć pary homoseksualne z całego kraju. Jednak władze państwa zakwestionowały zgodność przepisów lokalnych z prawem federalnym i zwróciły się o rozstrzygnięcie sporu do Sądu Najwyższego. Australijskie prawo federalne z 2004 roku podkreśla, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. W ubiegłym roku obie izby australijskiego parlamentu odrzuciły propozycję przepisów dotyczących zawierania związków małżeńskich przez osoby tej samej płci. „.....(źródło) Marek Mojsiewicz
Korwin-Mikke: Czy warto zabiegać o sojusz KNP z Gowinem i innymi partiami?
Pan profesor Adam Wielomski jest (a) człowiekiem mądrym, (b) profesorem, (c) Członkiem Honorowym KNP. Jest więc jasne, że jego tekstu „KNP a Gowin” zamieszczonego w poprzednim „Najwyższym CZASIE!” (gdyby ktoś nie miał, to jest na stronie „Czy warto zabiegać o sojusz Gowina z Korwinem?„) nie tylko nie można zlekceważyć, ale też trzeba go potraktować bardzo poważnie. Dezyderat prof. Wielomskiego brzmi: „Nie będę ukrywał, że czynnik wyborczy uważam za decydujący w pytaniu, czy KNP i Partia Gowina powinny taki sojusz zawrzeć. Apeluję więc do władz KNP o stworzenie takiego prawicowego »Frontu Ludowego«. Zdaję sobie sprawę, że najbliższe wybory – do Parlamentu Europejskiego – są dla takiego sojuszu wyjątkowo niefortunne, ponieważ KNP chce z Unii Europejskiej wyjść. Partia Gowina tak radykalnego postulatu z pewnością nie postawi. Mimo to wybory te są szansą na przetestowanie ewentualnej możliwości współpracy i uzyskanie dobrego wyniku. Chciałbym w nich móc dać głos na Zjednoczoną Listę Konserwatywno-Liberalną”.

Odpowiedź jest – powtarzam się – negatywna. W wyborach do Sejmu – jak najbardziej. W wyborach samorządowych (wojewódzkich w każdym razie) – jak najbardziej. W wyborach do PE – nie. W tych wyborach, poza bandą oszustów i złodziei z Bandy już Sześciorga, po raz pierwszy w historii III RP wystąpi opozycja: KNP, przypuszczalnie Ruch Narodowy i przypuszczalnie Polska Razem (Gowin-Kowal-Wipler–GKW). Z punktu widzenia KNP zblokowanie się z Polską Razem oznacza utratę ok. połowy elektoratu na rzecz Ruchu Narodowego. Zblokowanie się z Ruchem Narodowym – to utrata 2/3 elektoratu na rzecz Polski Razem. Strata ta byłaby zminimalizowana, gdyby te trzy ugrupowania wystartowały razem – co jest możliwe po odcięciu się RN od narodowych socjalistów. Taka lista otrzymałaby mniej głosów niż trzy listy idące osobno – ale z uwagi na ordynację mogłoby to być opłacalne. Jest jednak mało realne. W 1993 PC i KLD odmówiły takiego sojuszu (z UPR każda z tych partyj gotowa była sojusz zawrzeć!). Sądzę, że w 2014 roku byłoby podobnie. P. prof. Wielomski pyta: „Ruch wydaje się być po stronie kierownictwa KNP, które musi zdecydować, czy jest zdolne do poważnego kompromisu ideowego, i zjednoczyć siły – czy też do takiego kompromisu nie jest zdolne i uznaje gowinizm za ekspozyturę reżimu, który chce oszukać konserwatywno-liberalnych wyborców?”. Cóż, mogę odpowiedzieć tylko za siebie: nie, nie uważam gowinizmu za ekspozyturę reżimu. Twierdzę natomiast, że w wyborach do PE gowinizm ma szanse bliskie zeru – a im więcej ludzi z PO i PiS poprze ten ruch, tym szanse te będą mniejsze. Posady ultrafederastów, federastów i rozważnych reformatorów są już zajęte przez TR, PO i PiS – miejsce jest tylko dla uniosceptyków. Jeśli nawet partia GKW zdobędzie jakieś głosy – to będą to głosy odebrane PO i PiS. Nie Twojemu Ruchowi – i nie KNP. Chrystus mówi: „Bądźcie zimni albo gorący, ale nie bądźcie letni!” – i WCzc. Jarosław Gowin powinien o tym pomyśleć. P. prof. Wielomski ma przy tym rację – w istocie podstawowe pytanie brzmi: „Czy KNP chce grać o pełną stawkę, jaką jest liberalna rewolucja totalna, przy świadomości, że szanse realnego wpływu na władze (nie mówiąc o jej samodzielnym przejęciu) są nikłe – czy też woli iść na kompromis i mieć szansę zrealizowania jakiejś tam tylko części swojego programu? Z mojej strony odpowiedź na to pytanie jest prosta: jeśli mam do wyboru nikłe szanse na realizację 100% moich postulatów i realne szanse na realizację 20%, to wybieram opcję numer dwa”. Na to pytanie odpowiadam dwoma pytaniami – i przypomnieniem uwagi z początku tej diatryby:

1) Czy p. prof. Wielomski odpowiedziałby podobnie, gdyby wiedział, ze szanse opcji nr 1 wynoszą 3%, szanse opcji nr 2 wynoszą 30% – ale po zrealizowaniu opcji nr 2 w ciągu siedmiu lat reforma zostanie anulowana i wszystko wróci w stare koryto? A to jest praktycznie pewne. Rzeka nieco tylko przesunięta wraca w stare koryto…

2) Start z blokiem GKW oznacza marginalizację KNP (o co już postarają się merdia) i utratę moralnego autorytetu wśród kontrrewolucjonistów na rzecz RN.

3) Warto spytać: czy GKW mają chęć iść razem z KNP? Nie widać żadnych oznak – zresztą słusznie: chęć pełniejszej współpracy powinna być przed ogółem zamaskowana.

Reasumując: GKW oraz KNP startując osobno, zdobędą na pewno więcej głosów, niż startując jako „Zjednoczona Lista Konserwatywno-Liberalna”. To może dać gorszy wynik w wyborach do PE, które z punktu widzenia interesów Polski są absolutnie bez znaczenia – ale lepsze perspektywy w wyborach do Senatu i Sejmu. Myśląc długofalowo, odpowiadam więc „Nie” – i mam nadzieję, że p. Profesora przekonałem? JKM

Ludzie rosną - ale krzywo Jak wiadomo, ludzie rosną razem z krajem, chociaż z drugiej strony nawet w takiej sytuacji należy pamiętać o francuskim przysłowiu, że kto raz był królem, ten zawsze zachowa majestat. Tym bardziej trzeba o tym pamiętać, że ta prawidłowość działa w obydwie strony i że kto na przykład był popychadłem, to też zachowa tę właściwość nawet kiedy będzie rosnąć razem z krajem. Pan Ryszard Stachurski, którego premier Tusk wystrugał z banana na stanowisko wojewody pomorskiego, z pewnością przeżywa to, jako wielkie wyniesienie, zwłaszcza gdy przyjrzymy się jego dotychczasowej drodze życiowej. Skończył filologię polską, był nauczycielem, w tym charakterze informował dzieci, że „głód wypędza wilka z lasu” i przekazywał inne perły wiedzy, ale potem „kształcił się” podyplomowo m.in. w zakresie „zarządzania”, gdzie, jak wiadomo, przysłowiowy Marcin, co to nie potrafi zarządzać nawet własną żoną - uczy Marcina. Oczywiście zapisał się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, był sekretarzem gminy, a więc kimś takim jak niejaki Czerepach w serialu „Ranczo” - ale potem rósł razem z krajem, wspinając się po kolejnych szczeblach biurokratycznej kariery. Najpierw nosił teczkę za posłem i wykonywał czynności opisane w wierszu Boya-Żeleńskiego o pracy posła: „Praca posła ciężka, szczera. Z rana poseł się ubiera, fagas listy mu otwiera...” - i tak dalej. Więc pan Ryszard Stachurski tak samo, aż w nagrodę za dobre sprawowanie wychodził sobie posadę dyrektora Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie, skąd trafił nawet do samego gniazda szerszeni, to znaczy - do Ministerstwa Sportu. Musiał tam się nieźle wykazać, skoro premieru Tusku spodobało się wystrugać go z banana na wojewodę pomorskiego. Wspominam o tym wszystkim by pokazać, że pan Ryszard Stachurski wprawdzie wyrósł wraz z krajem, ale - podobnie jak i nasz nieszczęśliwy kraj - trochę krzywo. O tym skrzywieniu wspomina Konstanty Ildefons Gałczyński w poemacie „Tatuś”: „Oto biuro, kałuża niepokoju. Od ósmej do trzeciej Tatuś się czołga”. Jeśli dodać do tego przynależność do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, to już mamy pełny obraz przyczyn tego chronicznego skrzywienia. Nic zatem dziwnego, że kiedy kibice Lechii Gdańsk podczas meczu z Legią Warszawa rozwinęli tak zwaną „sektorówkę”, czyli mówiąc inaczej - ogromny transparent z wizerunkami generała Czesława Kiszczaka, generała Wojciecha Jaruzelskiego, Jerzego Urbana, red. Adama Michnika i Tadeusza Mazowieckiego z pętlami na szyi, opatrzonymi napisem: „System upadł, Myślenie pozostało. Lata mijają, a drzew ciągle mało” - pan wojewoda Ryszard Stachurski na widok takiego świętokradztwa musiał wpaść w panikę, w której zaświtało mu w głowie, że jeśli natychmiast nie zareaguje, to tak pięknie zapowiadająca się kariera w jednej chwili może się załamać, a on sam wyląduje w ciemnościach zewnętrznych, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów, czyli - jak to nazywał modelowy przykład sanacyjnych i dzisiejszych karierowiczów, czyli generał Felicjan Sławoj Składkowski - na „zwisaka”. A wtedy nie tylko przypomną mu, skąd wyrastają mu nogi, ale kto wie? Może spowodują, że - „żegnajcie mi na zawsze chłopcy i dziewczęta, żegnajcie druhowie i ty, miłości ma!” W obliczu takiego ryzyka pan Stachurski wojewoda doznał gwałtownego przypływu nadgorliwości, włączył się w świętą wojnę z „faszyzmem” i zażądał od prezesa PZPN Zbigniewa Bońka wyciągnięcia najsurowszych konsekwencji. Jeśli nawet prezes Boniek uczyniłby zadość oczekiwaniom pana wojewody Stachurskiego, to jestem pewien, że jego niepokoju o dalszy rozwój chmur kłębiastych, to znaczy pardon - oczywiście o dalszy rozwój kariery to nie uśmierzy. A co by mogło go uśmierzyć? Myślę, że jakieś nabożeństwo wynagradzające, - oczywiście według obrzędowości świeckiej, której zasady i liturgię opracował jeszcze za pierwszej komuny specjalnie powołany wydział w Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w której pan Ryszard Stachurski debiutował jako polityk i karierowicz. Myślę, że dopiero wtedy mógłby liczyć na zachowanie stanowiska wojewody pomorskiego nawet gdyby po kolejnych wyborach zewnętrzne znamiona władzy powierzone zostałyby przez naszych okupantów koalicji SLD-PO pod przewodnictwem premiera Leszka Millera, który w przeciwnym razie gotów wyrzucić go z tej lukratywnej posady na zbity łeb. Stanisław Michalkiewicz

Chytrość rozumu - pana premiera Donalda Tuska z Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej i Rynków Finansowych budzi systematycznie moje zdziwienie.. Co jakiś czas pan premier wypowiada się zdecydowanie w określonych sprawach, przyjmując przy tym minę wielkiego zatroskania o kraj w którym żyjemy, wielkiej przybranej powagi i wielkiej wagi jaką przywiązuje do pozostałych milionów Polaków, którzy jeszcze zostali w Polsce i nigdzie się nie wybierają na emigrację, tak jak ci co się wybrali- zmuszeni rządami Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej .To jest wielka sztuka.. Bardzo podoba mi się to zatroskanie i bardzo głęboko patrzę wtedy w oczy pana premiera- czy przypadkiem nie widać w nich zawahania… To tak jakby pan redaktor Piotr Kraśko zwrócił się na wizji telewizyjnej do swojej mamy pani Niny Tetentiew, spojrzał jej głęboko oczy i powiedział głęboko:” Mamo ! Kocham Cię”. Pan redaktor Piotr Kaśko jest owocem miłości syna Wincentego Kraśki z Wydziału Kultury Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i jej osobistej.. Od lat pracuje w Telewizji Polskiej. Dlaczego przypominam moje wrażenia z oglądalności pana premiera Donalda Tuska właśnie teraz? Bo właśnie teraz pan premier Donald Tusk powiedział, że w końcu rozprawi się z tymi” umowami śmieciowymi”, które jak góry śmieci zalegają w naszym życiu gospodarczym i politycznym oraz społecznym i przeszkadzają socjalistycznemu rządowi realizować wobec nas polityki dobroci., żeby zabrać po dobroci nam nasze dobra. Bo chodzi o dobra , które jeszcze posiadamy.. Rząd – jak zwykle – chce naszego dobra, ale my mamy go coraz mniej.. Jak systematycznie zabierają- to musimy go mieć coraz mniej.. Pula dóbr maleje w sektorze prywatnym … Rośnie jedynie po stronie budżetowej i biurokratycznej.. Strach pomyśleć jak dobra wytwarzane jeszcze w dobrej wierze zysku w sektorze prywatnym- skończą się.. Kogo wtedy rząd będzie rabował? Przecież nie samego siebie? Obskubać i bogatych i biednych.. Najwięcej zostawić dla siebie.. Niepokoi mnie używanie przez pana premiera Donalda Tuska słów wulgarnych publicznie. Co prawda nie są to słowa uznane powszechnie za wulgarne publicznie, ale moim zdaniem są.. Bo jak można umowy pracy o dzieło czy umowy pracy na zlecenie nazywać” śmieciowymi”? Kto wymyślił propagandowo taką zbitkę słowną krzywdzącą 700 000 ludzi, którzy w takiej formie relacji pracodawca- pracobiorca- żyją… Za obopólną zgodą,.. Obie strony się zobowiązują, a przy okazji nie opłacają tzw. ZUS-u.. Są bogatsi o wartość nie zapłaconego podatku ZUS.. No i nich im będzie na zdrowie.. Oni lepiej wydadzą swoje pieniądze niż socjalistyczny rząd pana premiera Donalda Tuska.. Zdecydowanie lepiej! Ktoś nie chce być niewolnikiem ZUS-u- zatrudnia się na umowę o dzieło albo na zlecenie.. Powinien mieć takie prawo, a obowiązkiem rządu jest takie prawo uszanować, a nie kombinować, jakby tu jeszcze coś ozusować i napełnić wiecznie głodny brzuch tego ubezpieczeniowego potwora, który nic innego nie robi – jak tonie w długach.. Już prawie 3 biliony złotych.!!! I wali się na potęgę.. Pan premier Donald Tusk nie powinien posługiwać się terminem” umowy śmieciowe”. publicznie, nie tylko ze wzglądów kulturalnych i grzecznościowych, ale przede wszystkim dlatego, że właśnie obchodziliśmy” Dzień bez przekleństw” ustanowiony na pamiątkę pierwszego przekleństwa wypowiedzianego przez jednego z komisarzy ludowych i europejskich- nie pamiętam w którym roku. Zresztą należałoby szybko powrócić do liczenia upływającego czasu nie we według Kalendarza – papieża- Gregoriańskiego, ale według twórców Rewolucji Francuskiej.. Do tych różnych thermidorów, florealów, germinalów, fructidorów.. Nie wiem czy Państwo wiecie, ale Kalendarz Rewolucyjny został wprowadzony 5 października 1793 roku przez Konwent Republikański, a zlikwidowany przez Napoleona 9 września 1805 roku. Jeszcze raz Kalendarz Rewolucyjny komuniści próbowali wskrzesić podczas rozruchów Komuny Paryskiej w 1870 roku.. I co jest ciekawe w tym Kalendarzu Rewolucyjnym? Oprócz oczywiście tego, że skończyć się miała era chrześcijańska, a na to miejsce powstać era rewolucyjna.. Każdy dzień w roku został nazwany na cześć zwierząt, roślin, narzędzi pracy, minerałów i zjawisk.. KAŻDY DZIEŃ ROKU! Zlikwidowano święta kościele- a na to miejsce wprowadzono Dni Sankiulotów.. Święto Cnoty, Święto Talentu, Święto Pracy, Święto Opinii, Święto Nagród, Święto Rewolucji.. Proszę zwrócić uwagę na podobieństwo Kalendarza Rewolucyjnego z Kalendarzem Postępowca, który nam media serwują na co dzień.. i o takich dniach przypominają. Takich „ Dni bez Przekleństw” jest wiele.. Tygodnik” Najwyższy Czas” każdego roku publikuje spis wszystkich tych” świąt”.. Każdego dnia jest takich „ świat” i kilka.(!!!!) W sumie już jest ich ponad 500- na pewno- i przybywają nowe- każdego roku. ”Dzień bez samochodu”,” Dzień bez papierosa”,” Międzynarodowy Dzień Zwierząt”” Dzień bez futra”, ”Międzynarodowy Dzień Chorych na AIDS”,” Dzień niepełnosprawnych”,” ”Dzień Rewolucji Francuskiej”,” Międzynarodowy Dzień Sekretarki”,” „Dzień chorych na stwardnienie rozsiane”? „ Dzień cukrzyka”. „Wielka Orkiestra świątecznej Pomocy,” Dzień Pracownika Socjalnego”, ”Dzień Grean Peace”,” Dzień Drzewa”, ”Dzień Dialogu”,” Dzień rybaka”,” Dzień uwolnienia narodów afrykańskich i kolonializmu”( może coś przestawiłem – piszę z pamięci!), „Dzień bez nocy”,” Noc bez dnia”, „Dzień bez spodni”, „Dzień bez majtek ”Dzień w nocy bez samochodu”, ”Dzień głupoty,” Dzień socjalizmu”,” Dzień bez telewizji”- i wiele innych idących w setki.. Chodzi o to, żeby zamulić święta chrześcijańskie.. Nie udało się zaatakować frontalnie- lewicowcy robią to po cichu.. I są cierpliwi! W każdym razie pan Donald Tusk opodatkuje prace na zlecenia i prace o dzieło.. Może to i dobrze! Ludzie- artyści przestaną na niego glosować jak ich opodatkuje ZUS-em.. Tak samo wszyscy ci, którzy dorabiają na zlecenia albo o dzieło.. A także jak ci wszyscy, którzy wykonują pracę okazyjną i nie potrzebują płacić ZUS-owi, tym bardziej, że wiedzą, że wszystko to bankrutuje i emerytur w przyszłości nie będzie.. To lepiej już dziś sobie odkładać nie oddając państwu.. To przecież jasne i proste.. Można sobie opłacić zdrowotne- na wszelki wypadek.. Ale ”liberał” Donald Tusk nie poprzestaje na wprowadzaniu dalszego socjalizmu.. O dalsze doskonalenie socjalizmu demokratycznego przez socjaldemokratę Donalda Tuska.. Najbardziej mi żal tych wszystkich, którzy zarabiają ledwo ledwo, a teraz padną ofiarą ozusowania zlecenia.. Bo pracodawcy nie będzie się opłacało zapłacić za pracownika na zleceniu. Przejdą najwyżej w strefę wolności od państwa socjalistycznego Będą musieli pozostać w konspiracji okupacyjnej.. I czas zacząć czytać „Poradnik konspiratora” w wolnej” demokratycznej Polsce.. I nauczyć się jak tu unikać zmasowanych kontroli i obław na budowach.. I jakoś trzeba żyć w tej socjalistycznej Europie- coraz bardziej przytułku dla starców.. I jaki to chytry rozumowo , ten pan premier Donad Tusk? Zresztą już kilka razy zmieniał zdanie w tej sprawie.. Ale widocznie przewodniczący Duda go przekonał- żeby zwiększyć w Polsce bezrobocie.. I tak to źle wygląda.. WJR

Ile ze 140 mld zł dla wojska zostanie rozkradzione?

1. W mediach bardzo dużo informacji o wycięciu posła Grzegorza Schetyny z zarządu Platformy, o umorzeniu postępowania przez prokuraturę w sprawie prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, nie wszczynaniu postępowania przez prokuraturę w sprawie pożyczki posła Adama Hofmana, czy zwieszeniu w prawach członka klubu parlamentarnego posła Tomasza Kaczmarka, a zdecydowanie mniej o dymisji generała Sławomira Skrzypczaka ze stanowiska wiceministra obrony narodowej, a w szczególności jej powodów. W tej ostatniej sprawie może wydawać się, że wszystko „zostało już pozamiatane”, bowiem premier Tusk zdymisjonował już szefa kontrwywiadu wojskowego, odszedł także z MON generał Skrzypczak, a jego zakres obowiązków przejął w tym resorcie wiceminister Mroczek ale ciągle aktualne jest wydanie przez nasz kraj w ciągu najbliższych 10 lat około 140 mld zł na nowe uzbrojenie dla wojska. Niezwykle istotne jest, czy ta astronomiczna kwota pochodząca przecież z budżetu państwa, a więc z naszych obecnych i przyszłych podatków, zostanie wydana w sposób przejrzysty, efektywny, zgodny z obowiązującym prawem i w taki sposób aby będący od wielu lat „w likwidacji” polski przemysł zbrojeniowy, wreszcie nabrał przysłowiowego „wiatru w żagle”.

2. Po ostatnich niespodziewanych wizytach w Polsce „wielkich tego świata” między innymi sekretarza stanu USA Johna Kerry, czy dwukrotnej prezydenta Francji Francoisa Hollande’a, można się zorientować, że zabiegi światowego przemysłu zbrojeniowego o te wielkie zamówienia, już się rozpoczęły. W mediach w Polsce podawano wiele powodów wizyt sekretarza stanu USA czy prezydenta Francji ale tylko z nielicznych można było dowiedzieć się, że tym jedynym prawdziwym, było rozpoczęcie zabiegów o kontrakty zbrojeniowe ze wskazaniem konkretnego sprzętu jaki obydwa kraje są gotowe dostarczyć naszej armii. Jak widać odbywanie takich wizyt i prowadzenie rozmów przez przywódców krajów gdzie przemysł zbrojeniowy jest ważną częścią ich gospodarek z szefami rządów czy prezydentami krajów, które chcą modernizować własną armię jest dla tych pierwszych oczywistością i tylko szkoda, że premier Tusk i prezydent Komorowski w tej dziedzinie (ale także w innych w których Polska w ostatnich latach wydała dziesiątki miliardów złotych), nie mogą pochwalić się specjalną skutecznością.

3. Wprawdzie generał Skrzypczak odszedł z resortu w atmosferze podejrzeń o jego lobbing na rzecz pewnej izraelskiej firmy ale pojawiają się głosy, że jego sprawa jest podobna do tej sprzed lat, ministra obrony Romualda Szeremietiewa, który dopiero niedawno został oczyszczony z zarzutów przez sądy. Ba sam generał Skrzypczak udziela wywiadów, w których mówi rzeczy dotyczące zakupów uzbrojenia przez polską armię, które można określić jako w najwyższym stopniu bulwersujące i niepokojące. O swoim odejściu mówi tak „to jak zostałem potraktowany, było niczym strzał w plecy, a myślałem, że to NKWD strzelało w ten sposób”. Generał mówi także wręcz wprost, że nie dał sobie rady z lobbystami i kryjącymi ich tajnymi służbami tymi poprzednimi (WSI) i obecnymi (SKW) i że jego zdaniem mimo wielkich zamówień jakie realizuje i w przyszłości będzie realizować armia, polska zbrojeniówka może przestać istnieć.

O tym wielkim niebezpieczeństwie mówi tak: „Nasza zbrojeniówka nie jest tak silna aby mogła konkurować z zagranicznymi gigantami. Nie wierzę, że będą chcieli dać nam technologię. Rzucą ochłapy, malowanie powłok malarskich. Zrobią z naszych fachowców, młotkowych. Straty będą wielkie. Teraz obawiam się tego, by Polska nie uległa presji politycznej i biznesowej, ze strony państw które chcą zgarnąć naszą kasę i zniszczyć polską zbrojeniówkę”.

4. Może dobrze byłoby, żebyśmy przy wydaniu tej olbrzymiej kasy na modernizację polskiej armii, byli mądrzy przed szkodą a nie po niej. Ale jak słucham i czytam o kolejnych odsłonach afery informatyzacyjnej, aferach przy budowie stadionów, autostrad i dróg krajowych, zakupie Pendolino itd. itp., to niestety obawiam się, że i wydanie ogromnej kwoty 140 mld zł na modernizację armii jeżeli będzie dalej rządził Tusk i jego ekipa, będzie podlegało tym samym regułom jak do tej pory. Kuźmiuk

Kaczyński centralna postacią całej Europy Środkowej Piotr Gursztyn.To nie Donald Tusk jest centralną postacią polskiej polityki. Jest nią Jarosław Kaczyński. Bez Tuska wszystko wyglądałoby podobnie, bez Kaczyńskiego runąłby cały obecny system polityczny „....”Wprawdzie to Donald Tusk rządzi, decyduje o wydawaniu pieniędzy, rozdaje stanowiska, ale częściej prowadzi politykę w odniesieniu do Jarosława Kaczyńskiego niż Kaczyński w odniesieniu do Tuska. Donald Tusk jest wymienialny, Jarosław Kaczyński nie. Pozycja Tuska wynika z tego, że pełni on funkcję naczelnego antykaczysty kraju. Robi to doskonale, sam poniekąd wykreował tę funkcję, lecz łatwo wyobrazić sobie, że ktoś inny także by ją skutecznie pełnił. „....”Zwolennicy premiera – sprzymierzone z nim media, przedstawiciele establishmentu, kibicujący mu celebryci – nie traktują poważnie odwołań do walki z kryzysem. „....”Natomiast ci sami ludzie „zagrożenie” ze strony Kaczyńskiego uważają za zupełnie realne i bardzo niebezpieczne dla nich samych. „....”będą go wspierać. Przynajmniej do czasu, gdy znajdzie się nowy równie sprawny i silny antykaczysta. Wtedy może dojść do wymiany. „...(źródło )
Arkady Rzegocki „Polska to nadzieja dla wszystkich małych krajów" -  prezydenta Estonii, Toomas Hendrik Ilves wezwał  ostatnio Polskę do odegrania większej roli w UE i NATO, do wzięcia na siebie roli przywódczej w regionie. „....”Polacy są jedynym dużym narodem, który miał te same doświadczenia historyczne co inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Lepiej widzą  zagrożenia, powinni więc wziąć na siebie odpowiedzialność za cały region leżący od stuleci miedzy „młotem (czasem sierpem) a kowadłem". „.....”Fakt, że znacząca część Polaków nie uznaje III RP za własne państwo wskazuje na istnienie jakiegoś ważnego mankamentu, istotnego braku. „....”Skąd ten – nazwijmy rzecz wprost – krzyk rozpaczy przywódcy Estonii?  Ilves nie ukrywa, że jego wystąpienie miało ośmielić (dosłownie) polskie elity i społeczeństwo do prowadzenia bardziej ambitnej polityki. „.....”Dla „Frondy" prezydent Węgier Viktor Orbán stwierdził: „Kiedy w lewicowej prasie węgierskiej czytam krytyki pod adresem Polski, że ma aspiracje, by na nowo stać się regionalną potęgą Europy Środkowej, to wtedy głośno mówię do siebie: No wreszcie!". …...”Od lat 90. wyrażane były podobne oczekiwania kierowane przez m.in. pełniących najwyższe stanowiska Węgrów, Rumunów, Chorwatów czy Słowaków. …..(więcej )
Staniłko „Z punktu widzenia Berlina, Lech Kaczyński był wyjątkowo trudnym i niewygodnym partnerem. Domagał się on bowiem pełnego głosu dla krajów tzw. Nowej Europy w decydowaniu o kształcie Unii Europejskiej, co budziło irytację starych państw Unii.”.....”Po trzecie wreszcie, polityka Lecha Kaczyńskiego zmierzała do politycznego zintegrowania krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Działania prezydenta nie przyniosły spodziewanych szybkich skutków, bo też tego typu wysiłki rzadko kończą się szybkim powodzeniem, jednak w oczach rosyjskich strategów i elit politycznych ich logika była całkowicie jasna i niebywale szkodliwa dla rosyjskich zamierzeń.Prezydent Kaczyński dążył bowiem do zbudowania trwałej koalicji Polski – jako lidera Europy Środkowej– nie tylko z krajami tzw. nowej Europy, ale również z krajami tzw. BUMAGI, czyli Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii.Ta strategia zbudowana była na tradycyjnym polskim myśleniu geopolitycznym, którego korzenie sięgają czasów jagiellońskich „...(więcej)
Tuż po Zamachu Smoleńskim „„Jak ocenia komentator "Sueddeutsche Zeitung", Polska skłania się ku temu, by utwierdzić się teraz w swej "historii cierpienia". "Dlatego katastrofa samolotu z Katynia niesie ze sobą zagrożenie przeistoczenia się w mit narodowej historiografii. Nakłada się tu na siebie zbyt dużo symboliki i tragizmu" - pisze "Sueddeutsche Zeitung" i apeluje: "Tak nie może się stać"…”Według dziennika, tragedii nie wolno nadawać cech mistycznych."Jeśli jest jakaś nadzieja w całym tym cierpieniu, to taka: może uda się teraz to, co nie udawało się od początku III Rzeczpospolitej, wskutek sporów ideologicznych i partyjnych - pojednanie narodu z jego przeszłością, porozumienie społeczeństwa co do postrzegania historii, odpolitycznienie historii" - ocenia dziennik. Dodaje, że polityka historyczna Lecha Kaczyńskiego dzieliła i czerpała siłę z mitów przeszłości.”…” "Tragedia musi być zatem przestrogą, by Polska uwolniła się z kajdan własnej historii. Prezydent Kaczyński był niewrażliwy na delikatne sygnały pojednania, które wysłał rosyjski premier Władimir Putin jeszcze przed kilkoma dniami nad grobami (w Katyniu). Zamiast tego Kaczyński chciał prowadzić politykę koncentrującą się na ofiarach, gdy ze swoją delegacją wsiadał do samolot”…” Także "Die Welt" ocenia, że w bólu i żałobie jest też pewna nadzieja. "Zachowanie polskiego premiera i przywódców w Moskwie po katastrofie pokazuje w sposób imponujący, że obie strony dokładają starań, by nie obudziły się stare demony" - pisze "Welt". Dodaje, że także dla Europejczyków, żyjących w oddali, ten element nadziei ma też ważne znaczenie na przyszłość.” ...(więcej )
Romuald Szeremietiew ”Rzeczpospolita: Polska – Białoruś – Ukraina?”....”Od pewnego czasu w gronach analityków i znawców polityki międzynarodowej pojawiają się głosy, że Europa znowu może być miejscem sprzecznych interesów prowadzących do konfliktów, podobnych do tych z przeszłości. Wydaje się, ze w interesie odpowiedzialnego kształtowania relacji między narodami leży, aby Europa Środkowa także z racji takich obaw stała się mocnym ogniwem spajającym europejski system. Dlatego też  Rzeczpospolita, jako związek Polaków, Białorusinów i Ukraińców powinna wrócić na polityczną mapę świata. Taką potrzebę powinniśmy uświadamiać odwołując się do doświadczeń z przeszłości.Amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie” przedstawił europejskie terytoria, na których w pierwszej połowie XX wieku dochodziło do największych zorganizowanych mordów ludności cywilnej. Na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi reżimy Stalina i Hitlera wymordowały co najmniej 14 milionów ludzi. W książce znajduje się mapka „skrwawionych ziem”. Zarysowany na niej obszar w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej.  Bez wątpienia to jej brak umożliwił ludobójstwo ludności białoruskiej, estońskiej, litewskiej, łotewskiej, polskiej, ukraińskiej, żydowskiej. Zarówno Stalin jak i Hitler mordowali narody Rzeczypospolitej. Rzeczypospolitą trzeba odbudować także przez pamięć dla tych ofiar.” ….(więcej )
„Rząd USA przekazał we wtorek Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie odnaleziony po latach pamiętnik jednego z głównych współpracowników Adolfa Hitlera, Alfreda Rosenberga. Z dokumentu wyłania się pod koniec wojny obraz człowieka rozczarowanego, ale wytrwale wierzącego w nazizm”.....”„to, co uderzające w tym pamiętniku, to to, że Rosenberg był rozczarowany na koniec wojny. Ale to było rozczarowanie indywidualnymi osobami, a nie systemem jako całością. Do końca swych dni pozostał przekonanym nazistą. „....(źródło )
Zacznę od niezwykłego tekstu opisującego fanatyczną , wręcz wiarę socjalisty niemieckiego Rosenberga w socjalizm hitlerowski „wytrwale wierzącego w nazizm”. Michael Burleigh* „...”Czyli w co wierzą ludzie nowocześni „...”socjolog Raymond Aron przyjął funkcjonalniejsze podejście: "Proponuję nazwać religiami świeckimi te doktryny, które w duszach ludzi współczesnych zajmują miejsce umarłej wiary i umiejscawiają zbawienie ludzkości na tym świecie, w odległej przyszłości, w formie porządku społecznego, który trzeba stworzyć". „....”Termin "religia polityczna" ma bardziej nobliwą historię, niż można by sądzić. Do powszechnego użytku wszedł po 1917 roku, gdy to określał reżimy ustanowione przez Lenina, Mussoliniego, Hitlera i Stalina”.....”Ciekawe, że podobnego porównania z islamem dokonał stulecie wcześniej arystokratyczny uczony Alexis de Tocqueville, gdy pisał o jakobinach podczas Rewolucji Francuskiej - „.....”Tocqueville napisał: "Ponieważ z pozoru bardziej jeszcze niż do reformy Francji [Rewolucja Francuska] zmierzała do regeneracji rodu ludzkiego, rozpaliła namiętności, których do tej pory nie umiały rozbudzić najgwałtowniejsze nawet rewolucje polityczne. Zdobywała żarliwych wyznawców, dała początek propagandzie. Dzięki temu wreszcie mogła przybrać ten pozór rewolucji religijnej, który tak przeraził współczesnych; albo raczej sama stała się rodzajem religii, religii niedoskonałej, co prawda, bez Boga, bez kultu i życia pośmiertnego, ale zdolnej, jak islam, zalać całą ziemię swoimi żołnierzami, swoimi apostołami i męczennikami" „...(więcej )
Dokładnie ten sam typ wiary co hitlerowski socjalista prezentują wyznawcy socjalistycznej politycznej poprawności i gender

http://naszeblogi.pl/42748-srodzie-za-oszustwa-naukowe-odbiora-tytul-profesora

Tacy jak Środka , Biedroń , Palikot , Michnik i cała masa lewactwa Wracając do Kaczyńskiego. Orban i sporo polityków Europy Środkowo Wschodniej wyczekuje z utęsknieniem na powrót Polski do polityki jagiellońskiej , czyli na powrót Kaczyńskiego do władzy. Niemcy tak bardzo boją się Jarosława Kaczyńskiego i budowanego przez niego kultu politycznego Lecha Kaczyńskiego że cała ich agentura kontrolowane prze nich niemieckie media polskojęzyczne bezkrytycznie nie tylko popiera i Tuska, ale ustabilizowały jego władzę i przez to ustabilizowały cały system polityczny ,ale zmuszone są tolerować ogromną koncentrację władzy przez jego ferajnę Zamach Smoleński jest najlepszym dowodem na znaczenia jakie bracia Kaczyńscy mieli , a Jarosław Kaczyński ma do tej pory O d tego jak potoczy się sytuacja w Polsce i w jaki sposób i z jakimi ludźmi Kaczyński przejmie władzę będzie zależeć cała polityka w regionie. Orban tylko czeka na to , aby zacząć z Kaczyńskim budować Sojusz Środkowoeuropejski . Polska Kaczyńskiego może oznaczać zwrot w marszu politycznej poprawności na Wschód . Może oznaczać nie tylko zniszczenie tego szaleństwa w Polsce, ale i rozpocząć likwidację tej religii politycznej w całej Europie Na koniec przytoczę słowa Rymkiewicza Rymkiewicz „ Uważam ,że Kaczyński jest największym polskim politykiem od czasów Józefa Piłsudskiego. Tak jak Piłsudski był największym polskim politykiem od czasów kanclerza Zamojskiego „.....(więcej)
Na koniec dygresja Skandal z Kaczmarkiem i Hofmanem pokazuje ,że coś złego dzieje się za plecami Kaczyńskiego. Że ci którzy powinni chronić Kaczyńskiego przed takimi ludźmi zawiedli . Że nastąpiła daleko posunięta demoralizacja części działaczy ,że powstały układy i powiązania , które pozwoliły komuś takiemu jak Kaczmarek tak daleko zajść Oznacza to że PiS wewnętrznie jeszcze nie jset tak skonsolidowany jak powinien być video francuski historyk Reginald Secher Zbrodnia pamięciobójstwa , Przedmiotem „pamięciobójstwa" stał się tak los mieszkańców Wandei, jak i innych ofiar rewolucyjnego terroru, w tym także poza granicami Francji. Tak jest w przypadku ofiar komunizmu -- stalinowskie i komunistyczne sympatie pozostają we Francji wciąż silne - Romuald Szeremietiew„Niestety w Rosji podtrzymuje się mit o rzekomym polskim zagrożeniu. Odkurzono nawet zdarzenie sprzed czterystu lat i ustanowiono 4 listopada święto państwowe – Dzień Jedności Narodowej. Prezentowana jest fałszywa opowieść jakoby tego dnia w 1612 roku doszło do rosyjskiego zrywu narodowego przeciwko polskim okupantom. Tymczasem Polacy byli na Kremlu w rezultacie zaproszenia przez bojarów polskiego królewicza Władysława na carski tron. Pisze rosyjski historyk Lew Szylnik: „…koronacja Władysława na moskiewskiego cara rokowała dla Rusi wspaniałe perspektywy. (…) A więc Władysław zostaje ruskim carem, a po jakimś czasie z prawa dziedziczenia – także królem Rzeczypospolitej. Marzenia słowianofilów ziściłoby się jeszcze w XVII w. – przeklęty polski problem zniszczony w zarodku! Ogromne imperium, rozciągające się od Morza Czarnego do Bałtyku i od Karpat i Wisły po Daleki Wschód, istnieje nie na papierze geopolityków,  a w rzeczywistości, zmuszając do liczenia się z nim najsilniejsze monarchie Europy Zachodniej.” W takim kontekście Rosjanie wspominając uwolnienie Kremla od Polaków raczej czczą własną klęskę niż zwycięstwo. „...(źródło )
Michael Burleigh* „...”Czyli w co wierzą ludzie nowocześni „...”socjolog Raymond Aron przyjął funkcjonalniejsze podejście: "Proponuję nazwać religiami świeckimi te doktryny, które w duszach ludzi współczesnych zajmują miejsce umarłej wiary i umiejscawiają zbawienie ludzkości na tym świecie, w odległej przyszłości, w formie porządku społecznego, który trzeba stworzyć". „....”Termin "religia polityczna" ma bardziej nobliwą historię, niż można by sądzić. Do powszechnego użytku wszedł po 1917 roku, gdy to określał reżimy ustanowione przez Lenina, Mussoliniego, Hitlera i Stalina”.....”Ciekawe, że podobnego porównania z islamem dokonał stulecie wcześniej arystokratyczny uczony Alexis de Tocqueville, gdy pisał o jakobinach podczas Rewolucji Francuskiej - „.....”Tocqueville napisał: "Ponieważ z pozoru bardziej jeszcze niż do reformy Francji [Rewolucja Francuska] zmierzała do regeneracji rodu ludzkiego, rozpaliła namiętności, których do tej pory nie umiały rozbudzić najgwałtowniejsze nawet rewolucje polityczne. Zdobywała żarliwych wyznawców, dała początek propagandzie. Dzięki temu wreszcie mogła przybrać ten pozór rewolucji religijnej, który tak przeraził współczesnych; albo raczej sama stała się rodzajem religii, religii niedoskonałej, co prawda, bez Boga, bez kultu i życia pośmiertnego, ale zdolnej, jak islam, zalać całą ziemię swoimi żołnierzami, swoimi apostołami i męczennikami". „......”W cyklu wykładów wygłoszonych w 1932 roku w Niemczech Werfel określił komunizm i nazizm mianem "ersatzów religii" oraz "form światopoglądowych, które są antyreligijnymi surogatami religii, a nie tylko ideałami politycznymi". „.....”Celem Voegelina było pokazanie, że komunizm, faszyzm i narodowy socjalizm nie są jedynie wytworami "idiotyzmów autorstwa paru XIX-wiecznych i XX-wiecznych intelektualistów”......”W krótkiej książce "Religie polityczne" z 1938 roku wprowadził kluczowe rozróżnienie na religie "transcendentne" oraz "immanentne", czyli fałszywy kult ziemskich odprysków tych pierwszych. Te pierwsze czciły bogów, drugie - bożków. „.....”W książce "Religion and State" (1935) Dawson prześledził tworzenie się nowożytnego państwa imperialnego, dążącego do skolonizowania obszarów istnienia, do których "politycy z przeszłości nie ośmieliliby się mieszać, tak samo jak nie próbowaliby majstrować przy kolejności pór roku czy ruchach gwiazd". Stosowało się to - twierdził Dawson - zarówno do łagodnego i miękkiego totalitaryzmu biurokratycznego państwa opiekuńczego, jak i do brutalnych i twardych państw policyjnych spod znaku komunizmu i narodowego socjalizmu. Polityka zreplikowała absolutystyczne uroszczenia religii, zagarniając coraz szersze obszary życia, a tym samym ograniczając sferę prywatną. Na wzór Kościoła ruchy te sterowały histerycznym entuzjazmem i sentymentalizmem mas, jednocześnie dyktując reguły moralności i dobrego smaku oraz definiując podstawowe wartości życiowe. Próbowały jednak zdławić religię, spychając Kościół do nowej dla niego roli obrońcy demokracji i pluralizmu. „.....”Frederick Voigt ….W jednym z jej fragmentów zestawił totalitaryzmy z religiami: "Mówiliśmy o marksizmie i narodowym socjalizmie jako o świeckich religiach. Systemy te nie są przeciwieństwami, lecz łączy je zasadnicze pokrewieństwo na płaszczyźnie świeckiej, jak i religijnej. Oba są mesjanistyczne i socjalistyczne „.....”George'a Bernarda Shawa: "Dzikus kłania się bożkom z drewna i kamienia; człowiek cywilizowany - bożkom z krwi i kości". „....”Brytyjski historyk Michael Burleigh analizuje dziś na łamach "Europy" pojęcie politycznej religii. Stało się ono popularne wraz z pionierskimi krytycznymi analizami nazizmu i komunizmu pisanymi przez takich badaczy jak Eric Voegelin czy Raymond Aron. Analizy te nie ograniczały się do wychwytywania powierzchownych podobieństw między religijną liturgią a masową "obrzędowością" charakterystyczną dla obu totalitarnych ideologii. Sięgały głębiej, by odkryć coś, co Voegelin nazwał "fałszywą immanentyzacją", czyli oderwanie religijnych symboli od wypełniającego je doświadczenia transcendencji i przeniesienie ich na grunt czysto ziemskich politycznych instytucji. Horyzont zbawienia przybliża się wtedy niebezpiecznie, a instytucje organizujące zbiorowość zaczynają pełnić funkcję jego narzędzi. Publikowany tekst pochodzi z najnowszej książki Burleigha "Earthly Powers: Religion and Politics in Europe from the French Revolution to the Great War? „...(więcej )
Przed paroma tygodniami dyrektor państwowego Naukowo-Badawczego Instytutu Statystyki Rosji Wasilij Simczera ujawnił wstrząsające dane ukrywane wiele lat przez Kreml. Z liczb tych wynika, że gospodarka Rosji jest na krawędzi upadku. „....”Według informacji Simczery rosyjski wzrost PKB jest o 1/3 niższy od oficjalnego, podobnie jak udział inwestycji w PKB. Z kolei realna średnioroczna inflacja jest trzykrotnie wyższa od oficjalnej i wynosi aż 18 proc. Oficjalne bezrobocie wynosi w Rosji 2-3 proc., realne zaś 10-12 proc. - stwierdził Simczera. „....”Według oficjalnych danych, różnica między dochodami 10 proc. najbogatszych i 10 proc. najbiedniejszych Rosjan jest 16-krotna. W rzeczywistości jest ona nawet 36-krotna „....”Ponadto różnica w dochodach między najbogatszymi i najbiedniejszymi regionami Rosji - oficjalnie: 14-krotna - faktycznie jest 42-krotna. „...”o nie wszystko. W 140-milionowej Rosji żyje 12 mln alkoholików, 4,5 mln narkomanów i 1 mln bezdomnych dzieci, a skala przestępczości jest prawie 10-krotnie wyższa od oficjalnej. „....”Simczera ujawnił również, że rosyjska gospodarka poza surowcami nie jest w stanie produkować i eksportować praktycznie żadnych atrakcyjnych towarów. Wydatki na modenizację, które według rządowej propagandy wynoszą 750 mld rubli, zamykają się faktycznie w 30 mld, przy czym większość środków i tak jest rozkradana. "W wyniku tego realne efekty modernizacji są faktycznie 250 razy niższe niż oficjalne" …..(źródło ) Marek Mojsiewicz

Pod choinkę pod rozwagę Przegłosowana w Sejmie w dniu św. Mikołaja ustawa stwarzająca pozory legalności dla rabunku obywateli przez rząd, który wykombinował sobie przekazanie posiadanych przez OFE obligacji do ZUS, a następnie ich „umorzenie” pokazuje, że wiekopomne reformy charyzmatycznego premiera Buzka, które sprzedajni i zdemoralizowani funkcjonariusze poumieszczani w niezależnych mediach głównego nurtu stręczyli ludziom jako sam cymes, zaczynają się sypać. Niedawno Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport o sytuacji w ochronie zdrowia, z którego też wynika, że wszystko się sypie. Przypomnijmy, na czym ta reforma polegała. Otóż przyświecała jej „koncepcja”, by „pieniądze szły za pacjentem”. Przy pomocy tej formuły nasi okupanci próbowali stworzyć wrażenie, że sprawy idą w kierunku rozwiązań wolnorynkowych. Ale czar prysnął. Jeśli pieniądze idą za pacjentami, to w takiej odległości, że nie tylko kontakt wzrokowy, ale w ogóle wszelki kontakt między pacjentami i ich pieniędzmi został bezpowrotnie zerwany. Warto tedy przypomnieć, że wszelkie reformy mają cele zadekretowane i cele rzeczywiste. Cele zadekretowane są zazwyczaj wzniosłe - na przykład, żeby emerytom, pacjentom, dzieciom, czy obywatelom przychylić nieba. W tym kierunku rozwija się propaganda, w wykonaniu konfidentów poprzebieranych przez bezpiekę za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu, te wszystkie „Stokrotki” itp, albo pożytecznych idiotów, tworzących tzw. michnikowszczyznę - w którą to propagandę spora część naszego mniej wartościowego narodu tubylczego niestety nie tylko wierzy, ale w dodatku jest w tej wierze utwierdzana przez część swoich duchowych przywódców, nie mających zielonego pojęcia ani o mechanizmach funkcjonowania państwa, ani o gospodarce. Więc cele zadekretowane mają to do siebie, że albo zostaną osiągnięte, albo nie. Przeważnie nie. Inaczej z celami rzeczywistymi. Łatwo je poznać po tym, że MUSZĄ pojawić się jako naturalna konsekwencja reform - no i że pojawiają się natychmiast. Tak właśnie było w przypadku czterech wiekopomnych reform realizowanych przez rząd charyzmatycznego premiera Buzka: reformy ubezpieczeń społecznych, reformy edukacyjnej, reformy ochrony zdrowia i reformy samorządowej. Każda z nich doprowadziła do skokowego zwiększenia synekur w sektorze publicznym i gwałtownego wzrostu kosztów funkcjonowania państwa. Chodziło bowiem o to, by pod pretekstem reform wziąć na utrzymanie podatników zaplecze polityczne Umiłowanych Przywódców, które w przeciwnym razie, na skutek „zawłaszczenia państwa” przez rządzącą krajem w latach 1993-1997 koalicję SLD-PSL, musiałoby wydłubywać kit z okien. Więc synekury zostały poobsadzane, obciążenia fiskalne wzrosły, ale sytuacja w reformowanych dziedzinach nie tylko się nie poprawiła, a nawet pogorszyła. Ostatnio coraz wyraźniej widać pogorszenie sytuacji w samorządach terytorialnych. Najlepszym tego przykładem jest samorządowe województwo mazowieckie, które - jak to się przed wojną nazywało w sferach kupieckich - właśnie „idzie bankrutować”. Brakuje mu 200 mln złotych w tegorocznym budżecie, a w roku przyszłym zabraknie mu co najmniej ćwierć miliarda. Do tego trzeba dodać prawie 3 miliardy zadłużenia, co stanowi 108 procent dochodów samorządu wojewódzkiego. A żeby było śmieszniej, to trzeba dodać, że tak naprawdę, to samorząd wojewódzki, podobnie zresztą, jak i powiatowy, jest w ogóle niepotrzebny. Jedyną prawdziwą przyczyną powołania tych dwóch szczebli samorządu terytorialnego w ramach reformy administracyjnej, było stworzenie wspomnianych synekur w postaci sejmików wojewódzkich i urzędów marszałkowskich, podobnie jak synekur w postaci rad i starostw powiatowych. Bo tak naprawdę, to jedyny autentyczny samorząd może funkcjonować na szczeblu gminnym, czy to na wsi, czy w miastach.

Żeby jednak nie poprzestawać tylko na narzekaniu, czy pokazaniu przyczyn złej sytuacji, przedstawię propozycję zmierzającą nie tylko do zahamowania ześlizgu, nie tylko odwrócenia niekorzystnych procesów, ale stanowiącą również alternatywę rozwojową. Trzeba by w tym celu nie tylko zlikwidować samorządy powiatowe i wojewódzkie, ale również zreformować mechanizm finansów publicznych. Obecnie jest tak, że głównym poborcą podatkowym jest rząd w Warszawie, który samorządom wyznacza „zadania” i przekazuje na nie pieniądze z podatków. Przeważnie zresztą za mało, wskutek czego samorządy się zadłużają. Pomysł polega na tym, by sytuację odwrócić; głównymi poborcami podatkowymi byłyby gminy. Miałyby one obowiązek przekazywania do Warszawy ustalanej każdego roku przez Sejm „składki na państwo” - a co by im zostało, to już byłoby ich. Korzyści z takiego rozwiązania byłyby następujące: po pierwsze - samorządy terytorialne stałyby się dodatkowym czynnikiem hamującym rozrzutność rządu - co leży w interesie podatników. Po drugie - od razu by się wyjaśniło, które gminy są zdolne do samodzielnego istnienia, a które nie. Po trzecie - gminy byłyby zainteresowane sprzyjaniem rozwojowi przedsiębiorczości na swoim terenie. Po czwarte - sprzyjałoby to wytworzeniu się zdrowej konkurencji między gminami. Zdrowej - bo konkurencja nie polegałaby na współzawodnictwie, która więcej wydoi z Warszawy, tylko - która więcej zarobi u siebie. Żeby dodatkowo wzmocnić pozycję gmin względem rządu, trzeba by zmienić sposób wybierania Senatu. Czynne prawo wyborcze do Senatu powinno zostać ograniczone tak, by prawo wybierania senatorów mieli wyłącznie tzw. obywatele kwalifikowani, to znaczy tacy, którzy sami sprawują jakąś funkcję publiczną z wyboru. Zdecydowaną większość tych wyborców stanowiliby członkowie samorządów gminnych, więc Senat w ten sposób wybierany z pewnością blokowałby każdą próbę ograniczenia autonomii samorządu terytorialnego przez rząd. Temu rozwiązaniu towarzyszy ryzyko pewnego rozluźnienia spoistości państwa, której już zagraża forsowanie przez Unię Europejską na terenie Polski polityki tzw. „regionalizacji”, ale - po pierwsze - nie ma rzeczy doskonałych, a po drugie - takie ryzyko można by wydatnie zmniejszyć, eliminując agenturę w strukturach państwa i przywracając karę śmierci nie tylko za morderstwa, ale i za zdradę stanu, która w naszym nieszczęśliwym kraju niestety uchodzi bezkarnie, czego najlepszym przykładem jest tzw. „afera Olina” sprzed 18 lat.

Stanisław Michalkiewicz

19/12/2013 Demokracja nie jest rządami ludu i dla ludu- lecz rządami nad ludem, ponad jego tłumnością- w imieniu ludu.. Rządzącym demokratom potrzebne są tylko emocje tłumu ludowego podczas wyborczych bachanaliów.. Po to, żeby zdobyć emocjonalne głosy pobawione rozumu. Żeby otumanić, zdezorientować, ogłupić.. A jak się już skrzykną w Świątyni Demokratycznego Rozumu- robić ponad tłumem pełnym złości i emocji- to co korzystne jest dla biurokracji.. Demokracja działa totalnie na wszystkich.. Każda ustawa gwałci prawa jednostki do samodzielnego decydowania o sobie.. Demokracja jest kolektywna poprzez swoją zbiorowość i kolektywna poprzez gwałt na jednostce… Demokracja jest właściwą drogą do piekła prawnego.. A Świątynia Demokratycznego Rozumu- to gigantyczna Rada Pracownicza.. Posłowie demokratyczni- to Rada Pracownicza wielkiego biurokratycznego biura, które decyduje o naszym życiu.. Rada Pracownicza produkuje ustawy, ustawy wyprodukowane dotyczą nas, my nie mamy wpływu na uchwalane ustawy w biurze Rady Pracowniczej. Czy to nie jest szaleństwo? Nie w każdym szaleństwie jest oczywiście metoda- w tym szaleństwie jest metoda.. Chodzi o pobawienie wolność jednostki- , jej naturalnego prawa do wolności.. Bo jak być wolnym w wielkim biurokratycznym biurze.? W biurze obowiązują przepisy, mnóstwo przepisów, przepisy decydują o życiu.. Kolektywne przepisy decydują o indywidualnym życiu jednostki.. Demokracja to totalitaryzm….

To tak jakby ktoś próbował skonstruować kolektywne przepisy na dietę żywieniową.., a miałyby one dotyczyć życia jednostki.. Niech każdy decyduje o sobie sam w sprawie jedzenia.. Chociaż- wielkie niedopatrzenie socjalistów demokratycznych- nie ma jeszcze Ministerstwa Aprowizacji Obywatelskiej, które zajmowałoby się zaopatrywaniem „obywateli” w najpotrzebniejsze do życia środki żywieniowe.. Ale kto wie! Co jeszcze socjaliści – demokraci wymyślą.. Ciągle coś wymyślają- dla naszego dobra- jak najbardziej.. Swojego czasu pan Ludwik Dorn, kiedyś w Prawie i Sprawiedliwości Społecznej, obecnie w Solidarnej Polsce- wymyślił, żeby ustawić radary na stokach. górskich.(????) Ale na razie nie przeszło kolektywnie w Świątyni Demokratycznego Rozumu.. Nie wiem czy członkowie sejmowej Rady Pracowniczej nie mają głowy do tych stoków, czy nie mają pieniędzy na radary na stokach.. Kierowcy drogowi nauczyli się zwalniać przed radarami, żeby potem przyspieszyć- nadrabiając stracony czas. Ministerstwo Finansów nic z tego nie ma, pieniądze nie wpływają- tak jak kiedyś do skarbca państwa socjalistycznego i prawnego; można byłoby jeszcze obniżyć dopuszczalną prędkość jazdy samochodów, na przykład do 10 kilometrów na godzinę.. Narciarzom gorzej byłoby zwalniać przed ustawionym radarem na stoku.. Ale można byłoby wymusić jakieś poduszki i spadochrony powietrzne, które zmniejszałyby prędkość szusującego narciarza.. Antyradar w tym przypadku nie pomoże.. Bo jednak trzeba trochę zwolnić.. Tym bardziej, że drogówka narciarska mogłaby wlepić szusującemu mandat.. No cóż… Mafiozi powiązani z gangsterami – spokojnie mogliby wymienić się pistoletami, pardon-personelem z socjaldemokratami…. I nic by się nie zmieniło.. W Polsce – jak do tej pory- rządzą różne odmiany socjaldemokratów.. Socjaldemokraci pobożni- i socjaldemokraci bezbożni.. Są też socjaldemokraci biurowi.. Jeśli chodzi o centralne żywienie ustawowe to wydaje mi się to dobry pomysł przyszłości… Bo samo powołanie Ministerstwa Aprowizacji Obywatelskiej- to żaden problem.. Kilkadziesiąt tysięcy urzędników zawsze się znajdzie na posady państwowe i żeby sobie porządzić.. Z tym nie byłoby kłopotu.. Ale jak zorganizować centralnie, co, kiedy, jak i ile powinien jeść codziennie „obywatel” demokratycznego państwa prawnego? Jak to zorganizować centralnie? Pewne jest, że nie powinien chodzić głodny- bo to byłby skandal- w demokratycznym państwie prawnym urzeczywistniającym zasady społecznej niesprawiedliwości.. Chociaż przybąkuje się już o kilku milionach głodnych w Polsce, o niedożywionych dzieciach, duża część jest już na garnuszku państwa.. W Unii Europejskiej jest już 125 milionów „obywateli” głodnych i wykluczonych- tak podawał niedawno tamtejszy GUS- Eurostat…(????) Dlaczego ja o tym żywieniu i głodzie? Tydzień temu byłem na imprezie pięćdziesiątych urodzin kolegi, imprezie zorganizowanej z wielkim rozmachem w pięknym hotelu radomskim, w towarzystwie ludzi w Radomiu znaczących.. W różnym sensie.. Był tez obecny pan Janusz Korwin- Mikke z małżonką oraz do kolacji śpiewał i opowiadał dowcipy- pan Andrzej Rosiewicz, z którym w roku 2004 startowałem do Parlamentu Europejskiego. Podszedł do mnie jeden prezesów radomskiej spółdzielni mieszkaniowej i powiedział, że zmarł człowiek, w wieku 62 lat- który był pracownikiem spółdzielni. Pomyślałem, że to nic szczególnego- ludzie roszą się i umierają- jak to zwykle- w historii ludzkości.. Jedni odchodzą – inni się pojawiają.. Ale prezes opowiedział mi jakie życie zdrowotne prowadził zmarły nagle pracownik.. I to mnie zaciekawiło.. Prowadził bardzo szczegółowy sposób żywienia. Sporządzał sobie tabele żywienia w ciągu dnia, tygodnia.. Na śniadanie pół jajka, łyżka dżemu, naparstek mleka.. Na obiad mały kawałek czegoś tam, trochę sałatki- na kolacje też skromnie i zdrowotnie.. Biegał zdecydowanie zdrowotnie, jadł zdrowotnie, chciał żyć zdrowo i pogodnie, unikał stresów.. Bardzo dokładnie planował życie żywieniowe- komponował sobie dokładne tabele żywieniowe, żeby tylko było zdrowo i zdrowotnie.. Żeby tylko nie umrzeć. Tak jak to propagują różne ośrodki żywienia, żyjące ze straszenia ludzi, że jak nie będą żyli zdrowo i bez stresu i będą jedli co jak leci- to poumierają szybko. Widocznie pan ów bardzo przejął się tymi radami i przystąpił do sporządzania tabel żywienia, kiedy, co, w jaki dzień.. No i sport- w odpowiednich ilościach, tak jak radzą” specjaliści” i różnego rodzaju doradcy.. Być może nie zauważył, że często takie rady są sprzeczne ze sobą i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. .Rady wegetarian czy wegan są sprzeczne z radami mięsożernych…. To jasne! Nie wiem dokładnie czy zmarły nagle pracownik spółdzielni należał do jakiejś sekty żywieniowej.. Ale … „To właśnie dlatego zmarł”- powiedziałem interlokutorowi. Popełnił jeden zasadniczy błąd.. Skonstruował sobie teoretyczny model żywieniowy swojego życia, bardzo teoretyczny- prawdopodobnie oparty o enuncjacje prasowe i różne teoretyzujące ośrodki propagujące zdrowe żywienie i zapomniał, że oprócz teorii jest jeszcze realne życie.. Próbował- okazuje się bez powodzenia- wepchnąć w stworzony przez siebie teoretyczny model życia- prawdziwy model życia, którego był udziałowcem…. Orwell miał rację” Najgorsza jest dyktatura teoretyków”. Indywidualny organizm- żywy i reagujący na wszystkie zewnętrzne bodźce- próbować wepchnąć w teoretyczny model. To musi skończyć się katastrofą… I się skończyło.. Szkoda, że nie można mu o tym powiedzieć.. Rzecz już się stała.. Szkoda człowieka- być może mógł sobie jeszcze pożyć, gdyby nie uległ manii teoretyków żywienia i tzw. zdrowego trybu życia.. Pan Janusz Korwin- Mikke kiedyś na pytanie dziennikarki „ Co je?” odpowiedział:” To co mi żona daje”(!!!) I to jest jego słuszna racja.. chyba, że zaufany lekarz,. bo człowiek jest chory -zadecyduje inaczej i pośle nas na dietę.. Wszelka teoria jest tylko teorią- praktyka to co innego.. Im bardziej teoria nie zgadza się z praktyką- tym gorzej dla praktyki- tak twierdził duchowy przywódca tych wszystkich, którzy propagują dyktaturę wszelkich teorii.. Demokracja większościowa to też jedna wielka teoria.. Praktyka nigdy nie zgodzi się z dyktaturą większości. Większość- mać! WJR

Arłukowicz przed swoim odwołaniem znalazł kozła ofiarnego

1. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz „wywołany do tablicy” w sprawie skrócenia kolejek pacjentów do lekarzy przez premiera Tuska na Konwencji Platformy w minioną sobotę, musiał niezwykle mocno to przeżyć. Już bowiem w poniedziałek wystąpił z wnioskiem do premiera o odwołanie prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszki Pachciarz, którą przecież niewiele ponad rok temu jako swoją najbliższą współpracowniczkę (była w jego resorcie wiceministrem), wprowadził na to stanowisko. Jak uzasadnił to wczoraj na konferencji prasowej, głównym powodem tego odwołania było upominanie się przez prezes NFZ pieniędzy z budżetu państwa na leczenie pacjentów nieubezpieczonych, których słynny system eWUŚ, zaczął wykazywać.

2. Rzeczywiście od kilku miesięcy trwa spór pomiędzy resortem zdrowia, a NFZ-em o ilość osób nieubezpieczonych, którym udzielono usług medycznych i za których powinien zapłacić minister zdrowia z budżetu resortu. W 2013 roku według NFZ, ta dotacja tylko od stycznia do sierpnia powinna wynieść 836 mln zł, podczas gdy resort zdrowia przewidział zaledwie 217 mln zł na cały rok. W tej sytuacji prezes NFZ wystąpiła o zwiększenie tegorocznej dotacji o kwotę 938,7 mln zł i ponieważ na to wystąpienie nie było żadnej reakcji resortu zdrowia, skierowała sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Z punktu widzenia pacjentów postępowanie prezes NFZ jest jak najbardziej słuszne (ktoś za przyjętych nieubezpieczonych pacjentów powinien jednak zapłacić), z punktu widzenia ministra zdrowia, który nie ma dodatkowego blisko miliarda złotych, aby przekazać go Funduszowi, to skandal i przyczynek do odwołania jego szefowej.

3. Ale jak się wydaje minister Arłukowicz wykorzystał sprawę sporu z NFZ o dodatkowe środki za nieubezpieczonych jako pretekst do odwołania jego prezesa. Wydaje się również, że głównym bodźcem do zrobienia tego ruchu, było „putinowskie” wezwanie ministra Arłukowicza przez premiera Tuska do skrócenia kolejek do lekarzy do wiosny 2014 roku. Szef rządu właśnie w ostatnią sobotę, zwracając się do ministra Arłukowicza „zobowiązał go aby ten do wiosny przedstawił precyzyjne działania, które doprowadzą do wyraźnego skrócenia czasu na wizytę u lekarza i zmniejszenia kolejek w służbie zdrowia i dodał, że mówi przede wszystkim o podstawowej opiece zdrowotnej”. Wprawdzie kolejki do lekarzy dotyczą przede wszystkim specjalistycznej opieki zdrowotnej (a nie podstawowej) takich specjalności jak kardiologia, onkologia, urologia czy okulistyka i najczęściej nie wynikają z braku tych specjalistów ale zbyt małej ilości tego rodzaju usług kontraktowanych przez wojewódzkie oddziały NFZ. Przyczyna tego stanu rzeczy jest znana od lat, to zbyt mała ilość środków jaką NFZ przeznacza na ten rodzaj usług i nic nie wskazuje na to aby tych środków mogło się nagle znaleźć więcej i odwołanie szefowej Funduszu nic tu nie zmieni.

4. Coraz poważniejszym problemem w ochronie zdrowia są także wzrastające dopłaty do leków ze strony pacjentów będące rezultatem tzw. nowej ustawy refundacyjnej, która zaczęła obowiązywać od 1 stycznia 2012 roku. Otóż zupełnie niedawno IMS Health (firma która od kilku lat bada rynek leków w Polsce), opublikował swoje prognozy dotyczące odpłatności pacjentów za leki i wydatków refundacyjnych NFZ za cały rok 2013 ale oparte już na twardych danych za 3 kwartały tego roku. Według tych danych współpłacenie pacjentów za leki w 2013 roku znowu wzrośnie z 38,7% w 2012 roku do 42% (chodzi o leki refundowane sprzedawane na recepty z częściową i 100% odpłatnością), ponieważ aż 12,2% leków refundowanych pacjenci wykupują na recepty ze 100% odpłatnością. Z kolei wydatki NFZ na refundację spadną w stosunku do planowanych aż o 1,2 mld zł, a razem ze zmniejszonymi wydatkami do programów lekowych i chemioterapii, będą mniejsze o ponad 1,7 mld zł. Należy przy okazji przypomnieć, że przekroczenie współpłacenia pacjentów za leki poziomu 40%, zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), oznacza poważne ograniczenia dla chorych w dostępie do leków. Ustawa refundacyjna jak widać pozwala na ograniczenie wydatków na refundację leków przez NFZ o kolejne miliardy złotych, tyle tylko, że odpłatność pacjentów za leki refundowane gwałtownie rośnie z 36,7% w roku 2011 (z przed wprowadzenia ustawy) do 42% na koniec 2013, a więc aż o 5 pkt. procentowych.

5. Jak z tego wynika problemy w ochronie zdrowia za ministrowania Bartosza Arłukowicza, coraz bardziej narastają, premier postawił mu ultimatum więc ten szybko poszukał kozła ofiarnego, którym okazała się jego protegowana szefowa NFZ. Wydaje się, że jednak przyszedł już czas na samego ministra Arłukowicza więc być może w tej napiętej sytuacji na pierwszej sesji Sejmu w nowym roku wniosek o wotum nieufności dla szefa resortu zdrowia złożony przez klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości, uzyska jednak większość. Kuźmiuk

Niesiołowski bez wazeliny buduje kult jednostki Tuska Stefan Niesiołowski „ Dzisiaj to przewodniczący naszej partii, to premier podejmuje odpowiedzialność za Platfiormę, ale także w dużym stopniu odpowiedzialność za Polskę. W stopniu decydującym. I ta lista to jest wyraz tej odpowiedzialności „....”Od dawna z różnych powodów Platforma jest zajadle atakowana. Muszę powiedzieć, że niektóre z tych ataków przynoszą nam tylko zachwyt. Oczywiście to jest spowodowane tym, że bardzo dużo ludzi wie, że nie ma Platformy bez Donalda Tuska, że atakowanie Donalda Tuska, zniszczenie naszego lidera to pierwsza droga do odebrania, do przejęcia władzy nad Polską ludzi, którzy są najwyraźniej Polski niegodni „...”Każde podważanie, osłabianie pozycji naszego lidera, jest osłabianiem w dalszej perspektywie pozycji Platformy i Polski. Budujemy dzisiaj Polskę tak, jak dotąd nie budował nikt „...(źródło )
Wikipedia „Kult jednostki − kult przywódcy w autorytarnym lub totalitarnym systemie władzy.”...”Przywódca otaczany takim kultem jest przedstawiany przez państwową propagandę jako osoba nieprzeciętnie utalentowana, nieomylna, której cały naród jest winien wdzięczność. Jego wizerunek jest powielany w niezliczonych pomnikach, obrazach itd., a przypisywane mu myśli i wypowiedzi są nieustannie cytowane w książkach i innych mediach. Jakakolwiek próba kwestionowania geniuszu osoby otaczanej kultem bądź dewastowania jej wizerunków w totalitarnym państwie jest karana surowymi represjami.Czasami kult przybiera formę parareligijną z "rytuałami" na część przywódcy, "modlitwami" do niego i "medytowaniem" jego wypowiedzi. „...(źródło)
Stosunek młodzieży do demokracji jest po części konsekwencją ich oceny działalności polityków. Opinia, że to najlepszy z ustrojów, przeważała w tej grupie w 1998 roku (38 proc. badanych) i 2008 roku (34 proc.), a więc na początku rządów AWS – UW, a potem PO – PSL. W 2010 roku spadła poniżej 30 proc., a tymczasem na przestrzeni tych lat mniej więcej jedna piąta uważa, że rządy niedemokratyczne mogą być bardziej pożądane. „....(więcej )
Rozpoczęła się budowa kultu jednostki Tuska . Jeszcze nie wiemy , czy Tusk ma wystarczające możliwości , czyli pełną kontrolę nad służbami i zmuszenie ich do lojalności wobec siebie , a nie wobec państwa . Czy Tusk ma instrumenty całkowitej kontroli mad mediami i pacyfikacji mu nieprzyjaznych . To zobaczymy Czasz jednej strony sprzyja Kaczyńskiemu , który w obliczu katastrofy ekonomicznej, demograficznej , społecznej całego systemu może nawet zdobyć pełnię władzy w wyniku wyborów System gospodarczy socjalizmu niemieckiego w Europie się zapadał . Bezwzględne Wprowadzanie ideologi politycznej poprawności jako religii panującej , jako religii zniewolonych ludzi już teraz doprowadza do milionowych pokojowych marszów protestu Wcześniej czy później przemienią się one w zamieszki . Do tego może dojść do narodowo religijnych powstań muzułmanów w Europie Niemcy liczą się z możliwością takich powstań już teraz przygotowały prawne podstawy do ich masakrowania prze wojsko czołgami , lotnictwem i pociskami rakietowymi „Trybunał konstytucyjny w Karlsruhezezwolił Bundeswehrze na prowadzenie działań z użyciem sprzętu bojowego na terenie Niemiec. Pozostawił jednak kilka zastrzeżeń ograniczających możliwość użycia wojska na terenie kraju.Pierwsze przymiarki do złagodzenia bardzo restrykcyjnego prawa dotyczącego użycia Bundeswehry na terenie Niemiec podjęto już w 2006 roku. Wtedy trybunał zezwolił na „wyprowadzenie wojska na ulice” w wypadku stanu nadzwyczajnego, czyli do „zwalczania zorganizowanych i wojskowo uzbrojonych grup powstańczych”....”Obecny wyrok uchwalony stosunkiem głosów 15:1 zezwala wojsku na użycie „militarnych środków walki” w operacjach antyterrorystycznych. „...(więcej )
W ślad za Niemcami również Tusk przygotowuje się do użycia wojska przeciwko Polakom ,z tym Niemcy raczej liczą się z wybuchem powstań muzułmańskich Katarzyna PawlakDonald Tuskskierował do MSWprojekt zarządzenia przewidujący „użycie 11 listopada żołnierzy Żandarmerii Wojskowej do udzielenia pomocy policji”. Wojskowi mają zabezpieczać Marsz Niepodległości i odbywający się tego samego dnia szczyt klimatyczny. „....”W uzasadnieniu do projektu na uwagę zasługują słowa Tuska, który zastrzega: „Projekt ten będzie również testem dla służb odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa i porządku publicznego w zakresie właściwego zapobiegania i przeciwdziałania zidentyfikowanym ryzykom, a także likwidacji wszelkich źródeł napięć i niepokojów społecznych”...(więcej)
Tak więc czas paradoksalnie służy Tuskowi . Jeśli w całej Europie nastąpi wybuch Tusk będzie mógł zawiesić tak jak za czasów Jaruzelskiego wszelkie swobody , rozprawić się siłowo z opozycją i zostać „Umiłowanym Przywódcą „.
Rzecz niewyobrażalna ? A dlaczego nie mamy mieć powtórki ze stan wojennego i Jaruzelskiego Marek Mojsiewicz

Polska Razem i licytacja Kaczyńskiego W maju przyszłego roku będą wybory do Parlamentu Europejskiego, które dla partii politycznych są sprawdzianem popularności, no a dla samych kandydatów – konkursem na lukratywne synekury. Synekury – bo ten cały Parlament Europejski nie ma żadnych istotnych kompetencji, będąc demokratycznym kwiatkiem do biurokratycznego kożucha. W dodatku przypomina – jak zauważył Włodzimierz Bukowski – cygański obóz, co to ze wszystkimi taborami szlaja się między Brukselą a Strasburgiem. Wszystko to oczywiście kosztuje, bo taki jeden z drugim europarlamentarzysta byle czego przecież nie zje ani nie wypije, a podliczając forsę, jaką każdy z nich inkasuje za statystowanie w tym widowisku, nietrudno zauważyć, że już za jedną kadencję można urządzić się na całe życie. Ja tam im nie żałuję, daj Boże każdemu, a jeśli w ogóle o tym wspominam, to dlatego, że „stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał, a nigdy nie był człowiekiem”, czyli pani prof. Joanna Senyszyn, wykazuje niezdrowe zainteresowanie cudzymi, m.in. moimi pieniędzmi. Ale nie o to w tej chwili chodzi, żeby wypominać tym wszystkim Umiłowanym Przywódcom ich apanaże, tylko o to, że w miarę zbliżania się terminu wyborów w środowiskach politycznych narastają objawy amoku. Trudno się temu dziwić, kiedy sobie uświadomimy, o jakie alimenty toczy się ta gra, ale nawet biorąc i tę poprawkę pod uwagę, trzeba powiedzieć, że przekracza to jednak granice przyzwoitości. Oto pobożny poseł Gowin wykombinował sobie, że gwoli zdobycia popularności przez stworzony przezeń lazaret dla ofiar partyjnych rozłamów pod pretensjonalną nazwą „Polska Razem”, będzie lansował pomysł wyposażenia rodziców w dodatkowe głosy małoletnich dzieci. Ha! Już teraz system przeliczania głosów na mandaty jest tak skomplikowany, że ruskie serwery rozgrzewają się przy tych obliczeniach do czerwoności i często mija tydzień, zanim Państwowa Komisja Wyborcza dostanie razrieszenije na publikację wyników, chociaż przecież w Moskwie przeszkolona.

A jeśli doszłaby do tego konieczność uwzględniania, dajmy na to, każdych 20 procent głosu, w jaki miałby zostać wyposażony nastolatek, to razwiedka spokojnie mogłaby wyniki wyznaczać z góry, bo wtedy już na pewno nikt nie doszedłby prawdy. Kto wie, czy nie o to właśnie chodzi, bo czyż byłby inny powód, dla którego niezależne media głównego nurtu natychmiast rozpoczęły nadymanie tej politycznej inicjatywy? Merytorycznie żadnego powodu nie ma i obawiam się, że być nie może, bo do jakiej merytorycznej konkluzji może dojść taki, dajmy na to, poseł Wipler, któremu mimo bytności w PiS jeszcze kołaczą się po głowie resztki wolnorynkowych wspomnień z UPR, z taką, dajmy na to, panią Elżbietą Jakubiak, co to zupełnie serio tłumaczyła red. Mazurkowi, że ludzie zyskują zdolność do pracy dzięki wystawianym przez nią zaświadczeniom? Ex nihilo nihil fit, chociaż oczywiście na razie można snuć rzewne opowieści o „przyjaznym państwie”, w którym – jak to w przyjaznych państwach bywa – z roku na rok przybywa wesołych miejsc pracy w sektorze publicznym, podatki są niskie, a pensje – ho, ho! Warto przypomnieć, że na tym patencie jechał też biłgorajski filozof, dopóki nie rzucono go na odcinek światopoglądowo-genitalny. Ale to jeszcze nic, bo na razie wszystkich przelicytował prezes Jarosław Kaczyński oznajmiając, tym razem beż żadnych prochów, które tak zmieniły mu osobowość podczas kampanii prezydenckiej, że gdy tylko w Polsce obejmie władzę („Gdy tylko w Polsce obejmę władzę, szereg surowych ustaw wprowadzę; za krowobójstwo, za świniobicie będę odbierał mienie i życie” – odgrażał się Gnom podczas słynnej rozmowy w kartoflarni), to niezwłocznie przeznaczy bilion, to znaczy – jak podkreślił z naciskiem – 1000 miliardów złotych na inwestycje. Jest to co prawda trochę mniej, niż w swoim czasie proponował Kukuniek, bo ten miał „koncepcję” 100 milionów dla każdego, przy której nawet sam pan dr Andrzej Olechowski, chociaż z niejednego komina przecież wygartywał, nie bardzo potrafił „przejść do konkretów” – ale wtedy nie było jeszcze takiego kryzysu jak teraz, więc dzisiejszy „bilion” to tak jak tamte „100 milionów dla każdego”. Biorąc pod uwagę faktyczną liczbę mieszkańców Polski, każdego trzeba by obrabować dodatkowo na co najmniej 30 tysięcy złotych. To oczywiście jest możliwe; zgodnie z zasadą Murphy’ego, jeśli tylko coś złego może się stać, to na pewno się stanie – a przecież kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego dopiero się zaczyna, więc i ten „bilion” to z pewnością nie jest ostatnie słowo, a raczej – parva principia. Do maja jeszcze niejedno usłyszymy, bo przecież i Platforma Obywatelska też czymś będzie musiała się wyborcom nastręczyć, nie mówiąc już o SLD czy dziwnie osobliwej trzódce biłgorajskiego filozofa. Gdzieś około przyszłorocznej Wielkiej Nocy amok zacznie narastać lawinowo, sięgnie zenitu, aż wreszcie mandaty zostaną rozdzielone, lud zasiądzie w Parlamencie Europejskim zadami swoich Umiłowanych Przedstawicieli i nastąpi bolesny powrót do rzeczywistości, chociaż tym razem na krótko, bo tylko patrzeć, a rozpocznie się kampania do parlamentu tubylczego – oczywiście pod nadzorem razwiedki, w którą mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają jeden drugiego po zapachu, ma się rozumieć „nie wierzą”. Być może nie bez kozery, bo trudno nie zgodzić się ze spostrzeżeniem, że w naszym nieszczęśliwym kraju już od 69 lat toczy się walka między UB i AK, tyle że już w trzecim pokoleniu: trzecie pokolenie ubowców, którzy przecież reprodukują się w ramach ubeckich dynastii, wojuje z trzecim pokoleniem AK-owców. Warto zwrócić uwagę na jeden aspekt tej walki, który właśnie dzisiaj nabiera szczególnej aktualności, m.in. w związku w planami, jakie żydokomuna snuje względem cywilizacji łacińskiej, no i oczywiście planami, jakie nasi sąsiedzi, strategiczni partnerzy snują względem naszego mniej wartościowego narodu tubylczego. Jak pamiętamy, warunkiem dostania się do Urzędu Bezpieczeństwa („W Urzędzie dają broń i władzę, a wkoło kraj, jak zachód dziki!”) było zaparcie się Boga. Toteż moskiewskie psiaki dla miłego grosza się zapierały i dlatego Polacy obchodzący chrześcijańskie święta byli i są dla nich wyrzutem sumienia. Ciekawe, że ta dolegliwość przenosi się z pokolenia na pokolenie i trzecia generacja dla higieny psychicznej próbuje w ogóle wyrugować religię z terenu publicznego. Ci egoistyczni durnie nie rozumieją, że jako ateiści mogą egzystować tylko w otoczeniu chrześcijańskim, bo gdyby tak religia zanikła, to cóż by powstrzymało kogokolwiek przed zerżnięciem pani Doroty Wojcik z Fundacji „Wolność od Religii”, poćwiartowaniem jej, uwędzeniem i zjedzeniem ze smakiem podczas uroczystych obchodów Przesilenia Zimowego? Jeśli Boga nie ma, to takie zachowanie byłoby całkowicie racjonalne, zwłaszcza podczas bankietów dziwnie osobliwej trzódki, do której pani Dorota należy. SM

Trucizna sączy się nieustannie Właśnie minęło 18 lat od dnia, kiedy minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski, z trybuny sejmowej, na oczach całej Polski, oskarżył ówczesnego premiera rządu Józefa Oleksego o szpiegostwo na rzecz Rosji, a więc - o zdradę stanu. Minęło 18 lat - i nikt nie został z tego powodu pociągnięty do odpowiedzialności przed żadnym niezawisłym sądem. A przecież ktoś chyba powinien - bo jeśli premier Józef Oleksy rzeczywiście był tym szpiegiem, to na dobry porządek dzisiaj powinien być już starym nieboszczykiem - a jeśli szpiegiem nie był, no to Andrzej Milczanowski powinien dożywać swoich dni w jakimś lochu, jęcząc i płacząc de profundis. Tymczasem widzimy, że Józef Oleksy przypomina księżyc w pełni; jest pełen wigoru i planów na przyszłość, również jako doradca ekologiczny prezydenta Komorowskiego, któremu na pewno niejedno ekologicznie doradza. Andrzej Milczanowski aż takiej kariery nie zrobił, ale - zważywszy na to, że w odróżnieniu od Józefa Oleksego, nie był funkcjonariuszem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego - zakonspirowanej jaczejki wewnątrz razwiedki wojskowej - to powinien być ze wszystkiego, a już zwłaszcza ze swego losu, zadowolony. Przypominam o tamtej sprawie co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że w roku 1995 sprawą ochrony kontrwywiadowczej naszego nieszczęśliwego kraju zajmowały się Wojskowe Służby Informacyjne. Skoro tak, to nietrudno uchwycić związek przyczynowy między nimi, a brakiem jakichkolwiek konsekwencji publicznego oskarżenia premiera rządu o szpiegostwo. Jestem przekonany, że to właśnie Wojskowe Służby Informacyjne, wykorzystując rozbudowaną agenturę w organach ścigania, wymiarze sprawiedliwości, w mediach, no i oczywiście - wśród Umiłowanych Przywódców ze wszystkich partii, a zwłaszcza - z ugrupowań parlamentarnych - nie tylko doprowadziły do zatuszowania tej sprawy, ale i do jej wyrugowania ze społecznej pamięci. Trudno o lepszą ilustrację faktu, że III Rzeczpospolita nie jest państwem poważnym - bo trudno uważać za poważne państwo, w którym bezkarnie uchodzi oskarżenie - wszystko jedno; prawdziwe, czy fałszywe - o zdradę stanu. Nic zatem dziwnego, że widząc to, zagranica również nie traktuje Polski poważnie. Dlaczegóż by poważne państwa miały traktować serio nasz nieszczęśliwy kraj, skoro mają tutaj na zawołanie tylu agentów, ile dusza zapragnie? Na tym przykładzie widać, że Wojskowe Służby Informacyjne nie służyły państwu polskiemu, tylko na zasadzie przyzwyczajenia, które jest drugą naturą, wysługiwały się naszym okupantom w zamian za obietnicę możliwości dalszego pasożytowania na polskim narodzie i polskim państwie. Co więcej - nie można chyba mówić o tym tylko w czasie przeszłym, skoro właśnie wydało się że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, która wypączkowała z Wojskowych Służb Informacyjnych, pan generał Nosek, jeszcze w roku 2010, zaraz po katastrofie w Smoleńsku, podpisał cyrograf o współpracy z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa? Drugim powodem, dla którego wracam do tamtej sprawy sprzed 18 lat, jest wysuniecie przez Umiłowanych Przywódców z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i dziwnie osobliwej trzódki posła Janusza Palikota oskarżenia o szpiegostwo na rzecz Rosji przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. Sami oskarżyciele przyznają, że nie mają żadnych dowodów, ani nawet poszlak, więc skoro w takiej sytuacji tego rodzaju oskarżenia podnoszą, to nietrudno podejrzewać, iż kieruje nimi ta sama ręka, która nie tylko nakręca ich codziennie rano i wieczorem, żeby ćwierkali kuranty na zadaną nutę, ale i w razie potrzeby potrafi odciąć ich ze stryczka. Warto tedy przypomnieć, że Antoni Macierewicz już raz był oskarżany o zamach stanu. Mam oczywiście na myśli próbę ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa, podjętą 4 czerwca 1992 roku w następstwie uchwały lustracyjnej Sejmu z 28 maja. Ta próba się nie udała, bo została storpedowana przez obydwie strony umowy „okrągłego stołu”, dzięki której komunistyczna soldateska zapewniła sobie kontynuowanie okupacji i rozkradania Polski za demokratycznym parawanem, rozstawionym przez konfidentów generała Czesława Kiszczaka. W ten sposób pępowina łącząca PRL z III Rzeczpospolitą nigdy nie została nie tylko przecięta, ale nawet naruszona. W rezultacie już 23 lata sączy się przez nią nieustannie komunistyczny jad, zatruwając polityczną i społeczną atmosferę.

Stanisław Michalkiewicz

Sojusz Lewicy Demokratycznej chce, by paliwo zużywane w autobusach wykonujących publiczny transport osób było zwolnione z podatku akcyzowego(????) gdyż z publicznego transportu osób korzystają regularnie pasażerowie o niskich dochodach, zamieszkujących głównie obszary wiejskie i małe miejscowości. Komunikacja autobusowa jest często jedynym środkiem transportu umożliwiającym dzieciom i młodzieży z terenów wiejskich i małomiasteczkowych dotarcie do szkół, a dorosłym- zapewnienie dostępu do pracy. Hmmm…. Bardzo dobry pomysł na ulżenie” obywatelom” o niskich dochodach.. Lepszy od tego, zaproponowanego przez socjalistyczny Sojusz Lewicy Demokratycznej byłby taki, który w ogóle eliminuje akcyzę w paliwie dla wszystkich- a nie tylko dla wybranych- przez Sojusz Lewicy Demokratycznej… Sojusz chce pozostać w sojuszu z masami pracującymi miast,. miasteczek i wsi.. No właśnie.. Ale… Jak tu oddzielić światło od ciemności, to znaczy paliwo autobusowe do tej pory akcyzowane, od paliwa nieakcyzowanego też używanego w autobusach. Chyba w taki sam sposób jak olej napędowy akcyzowany używany do ciągników, od oleju opałowego nieakcyzowanego używanego do palenia celem ogrzania się, żeby nie umrzeć z zimna.. Efekt jest taki, że „obywatele” używają oleju opałowego nie do ogrzewania, ale do napędu, bo ten jest tańczy od oleju napędowego o wartość akcyzy.. Policja Obywatelska ma wtedy więcej roboty, bo musi sprawdzać jakie paliwo ma w prywatnym baku właściciel pojazdu. Tym sposobem władza demokratyczna, prawna i ludowa upaństwowiła „obywatelom” baki samochodów.(????) Przy okazji wyszło szydło z worka, przepraszam panią posłankę Beatę Szydło z worka Prawa i Sprawiedliwości Społecznej – demokratycznego państwa prawnego, bo okazuje się, że” obywatel” tego demokratycznego państwa nie może sobie nalać do baku czego chce- chociażby wody, w końcu to teoretycznie jego samochód. I ten „jego” samochód znajduje w państwowym Centralnym Rejestrze Samochodów nadzorowanych przez biurokrację państwową.. Skoro jeszcze jest jego- to powinien do niego móc lać co chce.. Woda na razie jeszcze nie jest akcyzowana, ale jak „obywatele” dalej będą lać w takich ilościach wodę do czajników w wyniku czego tworzy się w czajniku kamień- to woda powinna być jak najbardziej akcyzowana… Byłoby wtedy mniej czajników okamienowanych, bo „obywatele”: laliby do nich mniej wody akcyzowanej.. Woda ognista jest akcyzowana, w przeciwieństwie do wody święconej, która też jeszcze akcyzowana nie jest.. Czas opodatkować tacę i oakacyzwować wodę święconą.. No i połamać się opłatkiem z urzędem skarbowym.. W międzyczasie należałoby skonstruować – tak jak na porządny socjalizm biurokratyczny przystało- centralne rejestry pralek, odkurzaczy i lodówek, żeby władza wiedziała najlepiej jak to jest możliwe, kto z „obywateli” ile ich ma, kiedy wymieniał i na ile go stać.. I czy systematycznie robi przeglądy pralki, lodówki czy odkurzacza.. Przeglądy powinny być robione w specjalnie do tego przygotowanych punktach konsultacyjnych nadzorowanych przez socjalistyczne państwo i gminy- tak jak to jest zorganizowane z samochodami. Raz w roku każdy” obywatel” powinien zawozić do takiego punktu odkurzacz, lodówkę i pralkę, żeby zrobić prewencyjny przegląd, żeby w domu „obywatele” czuli się bezpiecznie.. Oczywiście całość powinna być płatna.. Im wyżej płatna- tym bezpieczniej w domu będzie się czuł” obywatel” demokratycznego państwa prawnego.. No i można przy okazji oakcyzować opłatę za przeglądy pralek, lodówek i odkurzaczy.. W najbliższym czasie wejdą w życie – oczekiwane przez wszystkich „ właścicieli:” samochodów przepisy- odnoście przeglądów samochodów . Ma być trudniej zrobić przegląd, bo podobno przeglądy są robione na niby.. Maja być zainstalowane kamery w zakładach robiących przeglądy państwowe w prywatnych samochodach.. Czy jeszcze prywatne samochody są prywatne- a może już państwowe? Niechby państwowe samochody było poddawane przymusowym przeglądom państwowym, ale dlaczego” prywatne”? Może będą w punktach przeglądu samochodów instalowane jakieś liczniki, które zliczałyby ilość przeglądów, bardziej uszczelniłyby proces kontroli prywatnych samochodów przez państwo biurokratyczne i socjalistyczne.. Swojego czasu pani Doda, czyli Dorota Rabczewska, jak mówi o niej pan redaktor Roman Czejarek z polskiego Radia Publicznego” Dorota”- na pytanie czy często uprawia seks odpowiedziała:” Nie wiem, nie mam w d….e licznika”(????) I słuszna jej racja.. Znowu naprała się jakiś ziół. Chociaż w jej przypadku specjalnym, taki licznik byłby jej się przydał.. No i akcyza.. W każdym razie, jaku uda się Sojuszowi Lewicy Demokratycznej przepchnąć ustawę dotyczącą rozdzielenia paliwa nieakcyzowanego do autobusów, od paliwa akcyzowanego wcześniej do autobusów- to dopiero zaczną się szopki.. Kto znajdzie dojście do kierowców autobusów, którzy decydują o paliwie nieoakcyzowanym do autobusów, tego będzie na górze.. Będzie jeździł- tak jak oni- na paliwie nieoakcyzowanym.. No i zaczną się kombinacje z paliwem nieakcyzowanym.. Będą wielkie afery, których i bez tego jest dość w aferalnym i demokratycznym państwie prawa aferalnego.. Bo ten pomysł- to kolejny przykład na psucie demokratycznych zasad demokratycznego państwa prawnego.. Jeśli w demokratycznym państwie można jeszcze coś popsuć i pisać o zasadach… Jakby sama demokracja większościowa nie wystarczyła, żeby popsuć całe państwo.. W Sojuszu Lewicy Demokratycznej muszą mieć tęgie mózgi od wymyślania tego typu pomysłów- albo mają przygotowanych ludzi, żeby robić biznesy na paliwie nieakcyzowanym.. Bo gdyby całe paliwo zwolnić od akcyzy- to zarobilibyśmy wszyscy, a nie tylko wybrani szczęśliwcy- wybrani przez Sojusz Lewicy Demokratycznej.. Opowieść o biednych, których tak broni zawzięcie Sojusz Lewicy Demokratycznej- można spokojnie włożyć pomiędzy bajki.. Chodzi o bogatych-, których się namnoży po wprowadzeniu apartheidu pomiędzy paliwem akcyzowanym, a nieakcyzowanym.. Biednych państwo socjalistyczne i prawne i demokratyczne tworzy- podnosząc im podatki. W różnej formie i na różnych poziomach.. Im więcej podatków , parapodatków i opłat- tym więcej bezrobotnych.. I wygląda na to, że rządzący nie rozumieją tej prostej zależności.. Albo rozumieją- i dlatego podnoszą, żeby jak twierdzi Ojciec Tadeusz” oczyścić Polskę z Polaków”.. A jak będzie wyglądała Polska bez Polaków, tylko z milionową biurokracją i rozrośniętą budżetówką..? No i sprawnymi służbami specjalnymi?.. Kto dożyje- zobaczy! Roman Dmowski , lansowany przez wrogie mu media jako „ antysemita” twierdził, że ”Polska bez Żydów, byłaby jak zupa bez pieprzu i bez smaku”. A czym będzie Polska bez Polaków? Nie mam pojęcia.. Chyba nie będzie już Polski..! Starzy powymierają, młodzi nie bardzo się rodzą.. Rosjanie ustawiają rakiety u naszych granic, z tym, że nie na pewno- nie wiadomo, czy Bundeshwera będzie nas bronić.. Jak się dogada z Rosjanami- nie będzie. Jaka jest różnica pomiędzy blondynką a żabą?- pytał na swoim wieczorze pan Andrzej Rosiewicz. Żaba czasami kuma.. inaczej jest z Sojuszem Lewicy Demokratycznej.. WJR

W sprawie łupków od ściany do ściany

1. Kilka miesięcy temu pisałem, że Parlament Europejski (PE) próbuje zaostrzyć przepisy ogólnounijne dotyczące poszukiwania i wydobywania gazu łupkowego w krajach członkowskich UE. Otóż PE przegłosował wtedy zaostrzenie dyrektywy środowiskowej dla gazu wydobywanego z łupków, co znacząco utrudniłoby poszukiwania takiego gazu w Polsce. Rzeczywiście projekt dyrektywy w tej sprawie przewidywał konieczność sporządzania oceny oddziaływania tego rodzaju inwestycji na środowisko (OOŚ), już na etapie poszukiwań gazu z łupków, a konkretnie tam, gdzie jest prowadzone tzw. szczelinowanie hydrauliczne. Wprawdzie projekt ten w pierwszym czytaniu został przyjęty przez PE niewielką ilością głosów (332 głosy za 311 głosów przeciw, 14 wstrzymujących się) i przedstawiciel Parlamentu poszedł na negocjacje z Radą UE ze słabym mandatem i była nadzieja, że przedstawiciele rządów krajów członkowskich (w tym szczególnie przedstawiciel polskiego rządu), wymogą na nim ustępstwa.

2. Niestety taka, a nie inna zawartość dyrektywy przygotowanej przez Komisję Europejską, jak się okazuje została spowodowana oczekiwaniami sformułowanymi w tzw. raporcie europosła Platformy Bogusława Sonika, przyjętym przez PE ponad rok temu tj. 21 listopada 2012 roku. W raporcie tym znalazły się zapisy, które zachęcały KE do zaostrzenia przepisów środowiskowych nie tylko w odniesieniu do wydobycia gazu łupkowego metodą szczelinową ale także na etapie jego poszukiwań. Pierwszy z nich brzmiał „każdy rodzaj paliw kopalnych oraz wydobycia minerałów, niesie za sobą potencjalne ryzyko dla zdrowia i środowiska: mając na uwadze, że sprawą istotną jest stosowanie zasady ostrożności oraz zasady „zanieczyszczający płaci” w odniesieniu do wszelkich dalszych decyzji dotyczących rozwoju zasobów kopalnych w Europie, z uwzględnieniem potencjalnego wpływu na wszystkich etapach poszukiwań i procesu eksploatacji”. Drugi fragment brzmiał „Parlament wzywa Komisję do wdrożenia ogólnounijnych ram zarządzania ryzykiem związanym z poszukiwaniem lub wydobywaniem niekonwencjonalnych paliw kopalnych w celu zagwarantowania, że we wszystkich państwach członkowskich będą miały zastosowanie ujednolicone przepisy ochrony zdrowia ludzkiego i środowiska”. Wreszcie trzeci fragment brzmiał „Parlament wzywa Komisję do przedstawienia wniosków, które zagwarantują, że przepisy dyrektywy w sprawie oceny oddziaływania na środowisko będą uwzględniały specyfikę poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego”.

3. We wczorajszych negocjacjach przedstawicieli rządów krajów UE i PE zapisy dotyczące konieczności przygotowywania przez inwestorów pełnej oceny oddziaływania na środowisko na etapie poszukiwań gazu, zostały na szczęście wykreślone i wygląda na to, że zarówno Parlament jak i Rada UE w styczniu przyjmą wspomnianą dyrektywę w wynegocjowanym kształcie. Można by więc otrąbić sukces naszego kraju w walce o łagodne unijne przepisy dotyczące wydobycia gazu łupkowego gdyby nie fakt, że Komisja Europejska także w styczniu przyszłego roku, ma wyjść z propozycją nowych przepisów bądź wytycznych regulujących wydobycie gazu łupkowego w krajach UE. Niestety wszystko wskazuje na to, że KE w dalszym ciągu będzie robiła wszystko aby na terenie całej UE wprowadzić jednak przepisy, które pod pretekstem ochrony środowiska będą znacząco podwyższały dla inwestorów koszty poszukiwania i wydobycia gazu z łupków.

4. Także w Polsce po załamaniu się procesu poszukiwań gazu łupkowego w 2012 roku i wycofaniu się z Polski aż 3 globalnych graczy na tym rynku: Marathon Oil, Talisman Energy i Exxon Mobil, po zmianie ministra ochrony środowiska, mamy przynajmniej zapowiedzi przyśpieszenia tworzenia kluczowej „ustawy łupkowej”. Wczoraj minister Grabowski odwołał dotychczasowego Głównego Geologa Kraju Piotra Woźniaka i powołał nowego Sławomira Brodzińskiego, który wprawdzie był do tej pory szefem służby cywilnej ale ponoć jest fachowcem w dziedzinie geologii. Jednocześnie zapowiedział, że wspomniana ustawa łupkowa zostanie uchwalona już na wiosnę przyszłego roku i znowu przynajmniej werbalnie, powiało optymizmem. Za rządów Platformy w sprawie wydobycia gazu łupkowego odo 6 lat, zataczamy się więc od ściany do ściany.Kuźmiuk

Ukraina rozkłada nogi

*Westerwelle nam nie imponuje *Któż by je... skunksa? *Kłótnie magnaterii

*Kryzys zaostrza apetyty * Kwaśniewski puszcza farbę

Niemiecki minister spraw zagranicznych, Gwidon Westerwelle jest pederastą i nawet w oficjalne zagraniczne podróże zabiera swego kochanka, którego nawet „poślubił” – informują media. Zboczenia wśród polityków mają swą historię...

Kiedy prezydent Francji Valery Giscard d’Estaing przyjmował pierwszą wizytę ministra kultury Francji, ten od samego progu powiedział: „ Wie pan, co o mnie mówią: że żyję z mężczyzną. Pragnę wiec poinformować pana, panie prezydencie, że żyję z dwoma mężczyznami”. Nie poślubił jednak wówczas żadnego z dwóch kochanków, ani obydwu na raz: nie było jeszcze wtedy we Francji dostatecznie postępowej ustawy. Valery Giscard d’Estaing nie poradził mu, by zamiast kulturą zajął się raczej porno-biznesem, tylko pokornie przyjął tę deklarację. Pod takimi ministrami kultura francuska zwolna zdycha. Zboczenia pośród polityków zdarzały się i wcześniej, ale bez ostentacji. Jak to powiedział Rochefaucauld: „Hipokryzja jest to hołd, jaki występek składa cnocie”. Była kiedyś cnota w życiu publicznym... W czasach przedchrześcijańskich Kaligula i Neron znani byli z jawnej rozpusty, obydwaj byli pederastami, ten pierwszy nadto kazirodcą i pedofilem (o sobie mawiał szczerze: „Moją najcenniejszą cechą jest bezczelność”!); chłopcu imieniem Sporus – odnotowują historycy – kazał wyciąć jądra by „uczynić go kobietą” - mógłby więc dzisiaj patronować transwestytom. Krótko mówiąc: Westerwelle nam nie imponuje, bo - jak to mawiał pewien amerykański aktor komediowy - „Lilipuci mi nie imponują, widywałem już większych”... Wspominam o tym Westerwelle bo pojawił się na Ukrainie wspierając tamtejszych europejsów. Jednakże bez względu na to, czyja będzie Ukraina, niemiecka czy rosyjska, podział stref wpływów między Berlin a Moskwę w Europie Wschodniej wydaje się już dokonany. Jeśli Ukraina „wejdzie do UE”, to wcale nie znaczy, że Rosja z Ukrainy wyjdzie. Wejście Ukrainy do UE może oznaczać dla Polski (i innych „partnerów wschodnich”) ponoszenie kosztów „ukraińskich reform prounijnych” pod pretekstem, że unijna Ukraina to „gwarancja bezpieczeństwa Polski na Wschodzie”. Tę „gwarancję” jednak nader łatwo byłoby Niemcom i Rosjanom przekształcić w „psa do poszczucia”. Zamiast debaty o stosunkach polsko-ukraińskich z przyległościami – w naszym Sejmie Twój Ruch zapowiada, że uda się aż do Strasburga, żeby tam nakazano zdjąć krzyż wiszący w polskim Sejmie. Mocne muszą być te kwity, które w latach 80-ych filozof z Biłgoraja podpisał SB-kom, i we wprawnych rękach: chodzi jak na sznurku! Jego rywal do „przywództwa na lewicy”, Leszek Miller, co to trafnie określił elektorat biłgorajskiego śmierdziela jako naćpaną hołotę, ostatnio określił Palikota pewną przedwojenną fraszką Tuwima. Przypomnijmy ją: „Próżnoś repliki się spodziewał, nie dam ci przytyczka ani klapsa, nie powiem nawet pies cię jeb... bo były to mezalians dla psa”. W rzeczy samej – nawet najpodlejszy pies nie je... skunksa. Proponuje więc, by Twój Ruch Palikota nazywać od dzisiaj Ruchem Skunksa. Tymczasem w Ukrainie sprawy zmierzały najpierw w stronę „okrągłego stołu” legalnych władz i opozycji. Ale w Ukrainie są już legalne partie będące w opozycji do partii rządzącej (np.partia Julii Tymoszenko) i rozmawiają ze sobą w parlamencie. Kim więc jest ta „opozycja”, z którą spotkać się miałaby władza przy ukraińskim „okrągłym stole”? I czy miała jakiś program oprócz „stowarzyszenia się Ukrainy z UE” i „dymisji rządu”, wybranego przecież „demokratycznie”? Jeśli chodzi o to „stowarzyszenie się”, to właśnie z okazji wizyty niemieckiego pederasty w Kijowie dowiedzieliśmy się, że warunkiem stowarzyszenia stawianym przez UE jest...reforma prokuratury! O innych warunkach ani słowa. Tam do diabła: i o to cały ten raban? Prokuratura w Ukrainie działała dotąd tak, że jak rządziła Tymoszenko, to „pod prokuratora” szli jedni magnaci, „nie nasi”, a jak rząd się zmieniał, to pod prokuratura szli ci dotąd nietykalni. Czyżby „okrągły stół” w Ukrainie posłużyć miał temu, czemu posłużył w Polsce: uzgodnieniu zasady, że bez względu na to, która partia rządzi - „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”? A cała ta otoczka majdanowa to tylko zasłona dymna? „Towarzystwo” z Majdanu służyłoby tylko za narzędzie nacisku, żeby ten kompromis został jak najszybciej zawarty? Gdzie dwóch się bije, tam trzeci (a i czwarty, piąty...) korzysta, a co dopiero, gdy bije się więcej niż trzech. W Ukrainie są dwie pozakonstytucyjne koterie magnaterii (to właściwsze słowo, niż oligarchowie!): koteria doniecka i koteria gazowa, trzymające prawdziwą władzę, plus „Familia”, czyli rządząca ekipa Janukowycza. Jest i polityczne lobby żydowskie, któremu przewodzi Ihor Kołomojski (szef wspólnoty żydowskiej w Ukrainie), skromny inżynier z lat 90-ych, którego majątek szacowany jest dziś na ok.6,5 miliarda dolarów, a jego magnackie włości (przemysłowe, ma się rozumieć) skupione w grupie „Privat” szacuje się na 11 miliardów dolarów. Zapewne wspiera go i Pinczuk (u którego dostał posadę Kwaśniewski) z majątkiem szacowanym na 3 miliardy dolarów. Nie jeden „demokratyczny majdan” golców można utrzymywać z samego kurzu ot tej forsy... A przecież koteria doniecka, koteria gazowa, „Familia” i lobby żydowskie nie wyczerpują jeszcze listy pozakonstytucyjnych ośrodków władzy w Ukrainie: czynne tam są służby rosyjskie, niemieckie, amerykańskie, izraelskie – aktywne na miarę majątku, jaki jest do rozgrabienia, eksploatacji surowców do owładnięcia i tych 45 milionów Ukraińców, których niewolnicza praca ma swój walor. Taki potencjał do wzięcia musi szalenie ekscytować wszystkie te ośrodki, zwłaszcza w czasie kryzysu, którego końca nie widać, a nawet – wprost przeciwnie. (100 najbogatszych magnatów ukraińskich dysponuje majątkiem wartym 67 miliardów dolarów, co stanowi 38 procent PKB; dla porównania: w Rosji 100 najbogatszych magnatów trzyma majątek warty „tylko” 20 procent PKB, a w USA – wart 8 procent PKB) Co więcej – taki potencjał musi też kusić wielu innych. Właśnie Kwaśniewski puścił trochę farby i poinformował, że wprawdzie UE nie da Ukrainie 20 miliardów na „stowarzyszanie się” (reformę prokuratury?...), ale „możliwe są przecież inne instrumenty wsparcia – kredyt z MFW i innych światowych instytucji finansowych”. To się nawet układało w logiczna całość: Ukraina dostanie pożyczkę na „realizację warunków stowarzyszania się”; te „warunki” okażą się niebywale kosztowne i nie wiadomo, jak długo trwać będzie ich spełnianie; procenty od kredytów narosną, więc zagranicznym lichwiarzom trzeba będzie postąpić z żerowiska, z majątku, i dla nich zrobić trochę miejsca. Ciekawe, że ta pozasystemowa „opozycja”, co to gromadziła się na majdanie, nie wysuwała żadnych innych postulatów, ani politycznych, ani ekonomicznych, ani żadnych innych poza stowarzyszeniem się z UE i dymisją rządu. Toteż ten majdan, ta „opozycja” nie wyglądały poważnie, nie wyglądały na samodzielne, demokratyczne, kozackie towarzystwo, co to „prosi, a nie – to samo weźmie”. Po smutnych doświadczeniach Polski – wierzyli jeszcze w „okrągły stół” u siebie?... Aliści Putin wyjaśnił szybko niejasną sytuację: tańszy gaz i 15 miliardów kredytu w dolarach, i wszystko zostało po staremu. „Kto szybko daje – dwa razy daje” – powiada stare porzekadło. Wprawdzie UE, co to wpompowała niedawno w swój system finansowy ok.1 biliona euro mogła przelicytować niezbyt w końcu wysoką ruską ofertę, ale najwidoczniej uznała, że niemiecko-rosyjski podział stref w Europie musi być uszanowany. Bo i kto w UE miałby wierzgnąć przeciw Berlinowi?

Marian Miszalski

Rating Standard & Poor's Unia Europejska to syf i malaria Westerwelle„, „Jeśli gospodarka Chin nadal będzie rosła w siłę w takim tempie, że (tutaj chodzi o skalę przyrostu PKB ) że w 12 tygodni będzie wytwarzać tyle, ile gospodarka Grecji, a w 12 miesięcy tyle, ile gospodarka Hiszpanii, to dla całej Europy powinien być to sygnał wzywający do obrania lepszej strategii.  „„Natomiast jedno jest dla Niemiec sprawą nie do podważenia: Unia Europejska znaczy dla nas dużo więcej niż tylko rynek wewnętrzny. Jest ona dla nas wspólnotą pokoju i wspólnotą losu. „....”Ostatecznie ta właśnie istota polityczna utrzymała spójność strefy euro w czasie jej największego k ryzysu – na przekór wszystkim sceptykom, którzy swoje spojrzenie zawęzili wyłącznie do ekonomicznego rachunku zysków i strat. Teraz od nas zależy, czy z determinacją, mając wizję przyszłości, będziemy kontynuować ten wspaniały projekt „....”Jesteśmy przekonani, że z kryzysu finansowego i globalizacji może płynąć tylko jedna nauka: potrzebujemy więcej, a nie mniej Europy. „....(więcej) wypowiedź ministra spraw zagranicznych Niemiec Westerwelle sprzed prawie roku „„Angela Merkel podczas expose wygłoszonego w parlamencie, inaugurującego jej trzecią kadencję na stanowisku kanclerza podkreśliła, iż remedium na wszystkie bolączki Niemiec i UE będzie „więcej Europy w Europie”. Innymi słowy szefowa niemieckiego rządu opowiedziała się za oddelegowaniem przez rządy krajowe większej władzy do instytucji unijnych. „....”W dwudziestominutowym przemówieniu wygłoszonym w Bundestagu Merkel skupiła się na sprawach Europy i jej dalszej integracji. Podkreśliła, iż priorytetem jej rządu będzie lobbowanie na rzecz wprowadzenia ściślejszego nadzoru polityki gospodarczej poszczególnych państw członkowskich Unii. Wg kanclerz „Niemcy tylko wtedy będą silne, gdy Europa się wzmocni”.....”Kanclerz zaznaczyła w przemówieniu, iż Europa musi się rozwijać, a kraje UE muszą zaakceptować fundamentalną zmianę, w tym utratę suwerenności . - Każdy, kto chce więcej Europy musi zaakceptować to, iż niektóre zadania będą przekazane innym podmiotom – mówiła.”...”Wobec rosnących w siłę partii eurosceptycznych coraz więcej polityków wyraża swoje obawy dot. wyrzeczenia się suwerenności.....Wskazują także na niebezpieczeństwo wkroczenia Europy na drogę dezintegracji, która może się okazać procesem trudnym do opanowania.”...(źródło)
Jarosław Gowin „Czy składka do ZUS może wynosić 50 złotych”..”Polacy, którzy prowadzą firmy w Wielkiej Brytanii, płacą miesięcznie równowartość 50 zł składki. W Polsce płacą co miesiąc 1000 zł „.....”Wczoraj wraz z profesorem Stanisławem Gomułką, wiceprezes PRJG prof. Krystyną Iglicką-Okólską i posłem Przemysławem Wiplerem przedstawiliśmy projekt, który to umożliwia. „.....”Prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą jest prawie 1,7 miliona. Wielu Polakom nie opłaca się jednak rejestrować działalności gospodarczej, bo konieczność płacenia składki na ZUS czyniłaby ich działalność zupełnie nieopłacalną „....(źródło )
Profesor Niall Ferguson „ Zdaniem Heinego ...Rotschild stworzył nową społeczną elitę Europy Pól wieku po Waterloo Rotschildowie zdominowali międzynarodowe finanse w stopniu , który nawet dzisiaj musi budzić zdumienie . Ich dokonania wydawały się tak niezwykłe ...”....”Zdaniem Song Hongbinga , autora bestsellerowej książki Currency Wars ( polskie tłumaczenie „Wojna o pieniądz” ) wydanej w Chinach w2007 roku , Rotschildowie nadal kontrolują globalny system monetarny dzięki rzekomemu wpływowi jaki wywierają na system Rezerwy Federalnej . Prozaiczna prawda jest taka , że Rotschildowie zdołali wykorzystać sukces finansowy , który odnieśli w końcowym okresie wojen napoleońskich , by zająć na trwałe pozycje dominujących graczy na coraz bardziej umiędzynarodowionym brytyjskim rynku obligacji . Swoje osiągnięcia zawdzięczają temu ,że mieli większą bazę kapitałową i lepiej rozwiniętą sieć informacyjną ...”...” Rotschildowie niemal zmonopolizowali emisję obligacji rządu belgijskiego po 1831 roku „.....” Zdaniem Heinego ...Rotschild stworzył nową społeczną elitę Europy „...”największe oburzenie wydawały się jednak budzić przypisywane Rotschildom wpływy polityczne , które miały sprawiać , że mogli oni wedle własnej woli zapobiegać wybuchowi wojen , lub decydować o ich wszczęciu już w 1828 roku księże Puckler Muskau wspominał o Rotschildzie […] bez którego poparcia żadna siła w dzisiejszej Europie nie byłaby chyba w stanie prowadzić wojny '...Niall Ferguson „ Potęga pieniądza „strona 88 – 92 ) „Zaskakujące jest to, że waluta Państwa Środka wyprzedziła euro jako drugi na świecie najczęściej używany pieniądz w handlu międzynarodowym – wynika z informacji Society Worldwide Interbank Financial Telecommunication (SWIFT). I chociaż nadal pozostaje dopiero 12. walutą jako globalny środek płatniczy (handel, depozyty, inwestycje), to jednak jego rola nieustannie rośnie. Kryzys uderzył w euro Od trzech lat Chiny są największym eksporterem na świecie. W październiku 2013 r. 8,66 proc. akredytyw było wystawionych w juanach, zaś 6,64 proc. w euro. Przy tym chińska waluta wykorzystywana jest najczęściej, także w Hongkongu, co nie dziwi, ale również w Singapurze i Australii oraz – co już jest zaskoczeniem – także przez firmy niemieckie. Przy tym – jak informuje Standard Chartered – w styczniu 2012 roku juan miał zaledwie 1,89 proc. udziału w międzynarodowych transakcjach handlowych, zaś udział euro wynosił wówczas 7,87 proc. Bank nie ma przy tym wątpliwości, że w handlu azjatyckim juan wkrótce wyprze dolara i stanie się główną walutą handlową. '...(więcej )
Agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła w piątek rating Unii Europejskiej o jeden stopień, z najwyższego poziomu AAA do AA+. Według agencji dyskusje budżetowe między krajami "28" stają się coraz ostrzejsze. „...”W nocy ze środy na czwartek ministrowie finansów krajów UE uzgodnili drugi filar unii bankowej,czyli wspólny system restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (SRM). …..(źródło )
Danuta Hübner „Zgodnie z projektem w ramach unii bankowej występują trzy elementy: jednolity mechanizm nadzorczy (SSM), jednolity mechanizm restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (SRM) oraz jednolity system gwarantowania depozytów (SDGS). Europejski jednolity mechanizm nadzorczy został przyjęty jesienią tego roku i zacznie obowiązywać od września 2014 r. Po utworzeniu scentralizowanego nadzoru bankowego naturalnym kolejnym krokiem było ustanowienie odpowiedniego mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji na poziomie europejskim. Mechanizm zapewniałby bankom mającym kłopoty dostęp do konkretnych działań naprawczych, które nie wymagają korzystania z pieniędzy podatników. W tym celu Komisja Europejska opracowała projekt jednolitego mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji. Mam nadzieję, że mechanizm ten będzie gotowy przed upływem bieżącej kadencji. „...(źródło)
Socjalistyczna Europa zdycha , czego najlepszym dowodem inicjatywa Gowina , aby polscy mali przedsiębiorcy płacili 50 złotych ZUS miesięcznie . Bandycki system podatkowy jaki został Polakom narzucony w ramach socjalizmu niemieckiego załamał Polskę gospodarczo i demograficznie . Gowin proponuje coś w rodzaju liftingu trupa . Leninowskiego NEP u Nie zauważył ,że Wielka Brytania pomimo dużo korzystniejszego systemu podatkowego jest także w trakcie upadku . Wikipedia Nowa Polityka Ekonomiczna (ros. Новая экономическая политика, Nowaja ekonomiczeskaja politika w skrócie NEP) – określenie doktryny polityki gospodarczej Rosji Radzieckiej i później ZSRR w latach 1921-1929. „.....”Oficjalnie został przedstawiony przez Lenina i zatwierdzony na X Zjeździe Rosyjskiej Partii Komunistycznej (bolszewików). 21 marca 1921 roku został podjęty dekret w sprawie zastąpienia prodrazwerstki przez prodnalog wydanego przez Ogólnorosyjski Komitet Wykonawczy Rad, który zastąpił obowiązkowe kontyngenty w rolnictwie, podatkiem żywnościowym. Oficjalnie wprowadzenie NEP-u było wymuszone odbudową gospodarki narodowej oraz małym uprzemysłowieniem Rosji, gdzie w rolnictwie było zatrudnionych 80% społeczeństwa, co uniemożliwiało budowę socjalizmu. Przyczynami wprowadzenia tej polityki było także narastające niezadowolenie społeczne z powodu tragicznej sytuacji gospodarczej. „...(źródło )
Socjalizm niemiecki, który jest ustrojem gospodarczym państw Unii Europejskiej , a prawie stał się ustrojem USA to prymitywny system ekonomiczny . Jak może być inna przyczyna że w XXI wieku Polacy nie są w staniu utrzymać dwójki dzieci na rodzinę , a najbardziej zaawansowana technologicznie i naukowo cywilizacja europejska zsuwa się do śmietnika historii .Prymitywny XIX wieczny system bankowy, który w tej chwili ma być monopolistycznym systemem IV Rzeszy , czyli Unii Europejskiej Fundamentami ekonomicznym IV Rzeszy ma być socjalizm hitlerowski , czyli centralne sterowanie całą gospodarka . Bandyckie opodatkowanie ma pozbawić ludzi praktycznie wszystkich dochodów, i majątku . Cały majątek , włącznie z mieszkaniami ma być w rękach nielicznej dziedzicznej grupy. Monopolistyczny system bankowy ma z jednej strony okradać ludzi poprzez druk pieniądz i inflację ,a z drugiej strony poprzez sterowanie i decydowanie komu maja być udzielany pożyczki niedopuszczenie do powstania klasy średniej i sterowanie kierunkami rozwoju gospodarczego i społecznego A czas nagli lewactwo IV Rzeszy i same Niemcy . Jeśli w tej chwili nie zapędza całej Europy do odrutowanego od świata zewnętrznego niemieckiego obozu to cała IV Rzesza się rozpadnie , a ludy Europy zrzucą bandyckie , zwierzęce jarzmo socjalizmu niemieckiego Adam Machaj „Chińczycy zawiesili podatek dochodowy od drobnych przedsiębiorców „.....”od 1. sierpnia „komunistyczny” rząd w Pekinie zawiesił pobór podatków od firm, których obrót jest mniejszy niż 3200 dolarów amerykańskich miesięcznie!!! . ...(więcej )
video W organizacji prawa i państwa mamy jeden wielki... bałagan! - wykład Janusza Korwin-Mikkego
video Polska skolonizowana na nowo - Debata wokół 1 numeru "Nowej Konfederacji" .W debacie wokół tez zarysowanych w tekście otwierającym pierwszy numer "Nowej Konfederacji":" udział wzięli: Jadwiga Staniszkis, Marcin Celiński (Liberte), Marceli Sommer (Nowy Obywatel, Nowe Peryferie) oraz Bartłomiej Radziejewski. Dyskusję prowadził Bronisław Wildstein. Tomasz Grzegorz Grosse „Działania kolejnych rządów III RP bardziej dostosowują się do wymogów europejskich, niż programują samodzielną strategię rozwoju. Jesteśmy też poddani ograniczeniom regulacyjnym wynikającym z integracji. To zmniejsza pole manewru w polityce gospodarczej „....”Wzrost gospodarczy i tworzenie miejsc pracy staje się największym wyzwaniem w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych Ameryki. Różne są recepty wyjścia z wieloletniego kryzysu, ale jedno jest pewne – bez silnego pobudzenia tempa wzrostu problemy państw zachodnich będą się utrzymywały latami. „....”A to grozi nie tylko napięciami społecznymi i politycznymi. Niektórzy twierdzą, że zagraża wręcz demokracji i pozycji geopolitycznej Zachodu na scenie globalnej „....(źródło )
Profesor Jadwiga Staniszkis „ Podwójna peryferyjność Polski „....”Polska jest na 4. miejscu klasyfikacji co do braku osłon własnego rynku, choć wcale nie liberalna z perspektywy kapitału krajowego. P „....”Zarówno stan gospodarki, jak i stan państwa coraz silniej wskazuje na zależny charakter naszego rozwoju. Problem ten jest wzmagany przez brak kluczowych dla krajów centralnych doświadczeń w sferze kultury. „...”Ekonomia polityczna postkomunistycznych peryferii Diagnoza postkomunistycznego kapitalizmu w Europie Środkowo-Wschodniej – na przykładzie Polski – wymaga analizy na trzech płaszczyznach. Deindustrializacji, a następnie – rozwoju zależnego, wyzysku (z charakterystycznym dla tego obszaru zjawiskiem biedy wśród pracujących) oraz patologicznych mechanizmów przyśpieszonego formowania kapitału (tolerowanych lub wręcz wspieranych przez państwo). „...”Słabe, klientelistyczne rządy w Europie Środkowo-Wschodniej, usprawiedliwiające swoją bierność (i często służebną rolę w promowaniu rozwoju zależnego i tolerowaniu patologicznych mechanizmów formowania kapitału oraz fenomenu „wewnętrznej kolonizacji” społeczeństwa i państwa) retoryką „powrotu do normalności” i interesem teoretycznym (nie ma kapitalizmu bez kapitału) same stały się źródłem nowych dysfunkcji. Chodzi z jednej strony o intensywne upartyjnienie państwa (i kanał awansu dla członków własnej partii), a z drugiej – o malejące zdolności zachowania sterowności. „...”Powyższemu towarzyszy kuriozalny (typowy dla krajów zacofanych) fakt, iż płace w gospodarce są niższe niż w administracji. A płace w nauce – niższe od obu. Zaś rozpiętość dochodów – najwyższa w UE. „...(źródło ) Marek Mojsiewicz

Kratka noworocznaDo tego, że w III RP, jak ongiś w peerelu, zima zaskakuje drogowców, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ale ponieważ III RP stale się rozwija, mamy nowy rekord Guinnessa: Nowy Rok zaskoczył urzędników Ministerstwa Finansów. Poważnie! Fakt, że po 31 grudnia następuje 1 stycznia, i że tego pierwszego stycznia przeskakuje cyfra w dacie rocznej, uszedł uwagi oberresortu. W efekcie ministerstwo nie przygotowało przepisów regulujących w 2014 roku odliczenia podatku VAT. Stare przepisy tracą w sylwestrową północ ważność, nowych nie ma, choćbyś bił łbem w ścianę. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie? Ano to będzie, że z braku przepisów aktualnych wrócą na czas nieokreślony nieaktualne. A tak się przypadkiem - przypadeczkiem zupełnym, uważacie Państwo − składa, że to właśnie te wielokrotnie krytykowane przepisy, zgodnie z którymi wmontowanie za przednimi siedzeniami symbolicznej kratki względnie podstawy na metalową kasetkę z pieniędzmi zmienia limuzynę w samochód ciężarowy i pozwala pomniejszyć jej cenę o wspomniane już dwadzieścia kilka procent odpisanego VAT-u. Jakkolwiek absurdalne by to było, oszczędności są wymierne i oczywiste, więc u zacierających ręce dilerów potworzyły się już, jak donosi prasa, długie noworoczne kolejki klientów pragnących jak najszybciej (bo ile to eldorado potrwa, nie wiadomo) zdyskontować "niedopatrzenie" ministerialnych urzędników kupnem kratkowej beemki, merca, a kogo stać to nawet i bentleya. Coś nowego? Bynajmniej, powrót do źródeł. Jedna z pierwszych fortun III RP wyrosła wszak na podobnym "przeoczeniu" innego ministerstwa, które nie zauważyło, że sierpień ma 31 dni i stare stawki celne wycofało 30 sierpnia, a nowe wprowadziło z dniem 1 września. Czystym przypadeczkiem pewien zaprzyjaźniony z ówczesną (ale i obecną, bo było to za premierowania pana z KLD, który dziś jest głównym intelektualnym zapleczem pana też wywodzącego się z KLD) władzą biznesmen miał do wwiezienia do Polski kilkadziesiąt tirów z asortymentem elektronicznym i wszystkie one wjechały do Polski akurat tego jednego dnia, gdy asortyment ten chwilowo nie był clony. Nie była to, powiem od razu, jedyna fortunka, która na takim "przeoczeniu" wyrosła. Napisano nawet o tym parę książek, ale lemingom nie wolno ich czytać, bo są nie mniej "obrzydliwe" niż "Resortowe dzieci". Cóż, jakiś papier w ministerstwie przypadeczkiem wpadł za biurko czy szafę, tak jak w peerelu wpadały za drobną grzecznością papiery na komendzie uzupełnień. Jedyny pech, że ktoś − może kolejnym przypadeczkiem pominięty? − sprawę nadał dziennikarzom. Nie żeby tam zrobiło się o niej głośno. Jak wszyscy wiemy, media żyją zupełnie innymi sprawami: pożyczką Hofmana, krzesłem Kaczmarka czy mniemanym przetłumaczeniem raportu WSI. Ale w działach gospodarczych paru gazet informacja się pojawiła i zrobiło się jeszcze śmieszniej, bo ministerstwo zaczęło się odgrażać, żeby ze stworzonej przez nie luki prawnej nie korzystać, bo kto skorzysta, tego oni pociągną za konsekwencję (skądinąd nie wiadomo, jakim prawem, ale kogo u nas obchodzi prawo). I że w ogóle nowe przepisy zaraz przygotuje, i żeby do tego momentu wszyscy dotrwali na wstrzymanym oddechu. Jaja, mówiąc, krótko, na całego, nikt nic wie, kupować czy sprzedawać, krążą oficjalne pisma, oskarżenia i zawiadomienia, ksiądz wini pana, pan księdza, a nam żyjącym na kredyt zewsząd największy cywilizacyjny sukces w tysiącletniej historii. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam, że wskutek całej tej sprawy "Donald się wściekł". No, wścieknij się Donaldzie, nie tylko ja się tego nie mogę doczekać, ale cały naró... pardon, całe społeczeństwo. Wystąp publicznie i okaż, jaki to jesteś wkurzony dyletanctwem tych urzędasów, którzy zupełnie nie wiesz skąd się tam wzięli (pewnie Jaro ich podstępnie nasłał?). Zwołaj telekonferencję, na której wojewodowie będą meldowali procent ukratkowienia albo odkratkowienia, a gromowładny premier będzie ich publicznie rugał i zobowiązywał do niezwłocznego wyciągnięcia wniosków odnośnie zaistniałej sytuacji i postawienia ich na zarządzie. Słuchaj, Donaldzie, jak cię błaga lud, i pokaż, jaki z ciebie srogi gospodarz. Radziłbym tylko uważać, by mikrofonów nie nastawić na nadmierną czułość, bo mogą zebrać, jak ci wszyscy pokazowo rugani i pouczani za kamerą śmieją się w kułak. Najzabawniejsze jest, że jeśli nawet premier mnie posłucha i autentycznie się w sprawę zaangażuje, to choćby pękł, żadnego winnego nie znajdzie. Wezwie ministra finansów, to ten mu powie - a co mnie to, ja tu jestem od paru dni dopiero, jeszcze mi się zdarza zgubić, jak z toalety skręcę nie w tę stronę. Wezwie jego poprzednika, to ten oczywiście oznajmi, że jemu to tym bardziej obojętne, bo już żadnym ministrem nie jest, tylko obywatelem brytyjskim z zagwarantowaną przez rząd jej królewskiej mości emeryturą. Musiałby teraz premier sam latać od biurka do biurka, ciskając maciami i plikami papierów, ale można być pewnym, że w każdym departamencie każdy referent okaże się czysty jak łza i bez trudu udowodni odpowiednim dokumentem, że on akurat zrobił wszystko, co do niego należało, a kto nawalił, naprawdę, od niego proszę nie wymagać, żeby to umiał wyjaśnić. I pan Tusk może udawać idiotę, czy raczej z nas robić idiotów, że się niby na ten stan rzeczy gniewa, że z nim się mocuje − ale przecież obecna sytuacja to efekt jego świadomej decyzji, by jak ognia unikać narażenia się jakiejkolwiek grupie interesów, by niczego nie reformować, a już zwłaszcza systemu sprawowania w Rywinlandzie władzy. Mała kratka, a jakiż wielki symbol daremności całej ustrojowej przemiany, prowadzonej przez dwie dekady w myśl zasady, aby jak najwięcej zmienić, ale tak, żeby nie tknąć rzeczy zasadniczej - rządów nomenklatury, zrośniętej w urzędniczo-polityczno-medialny skrzep, który zablokował krwiobieg państwa polskiego do granicy stanu przedzawałowego...Zdrowych Świąt życzę.

Rafał Ziemkiewicz

Jadwiga Staniszkis: rekonstrukcja czy roszady personalne? Moje oceny poszczególnych ministrów w rządzie PO są inne, niż te opublikowane w "Gazecie Wyborczej" - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis. Chodzi o tekst "Półmetek rządu. Oceniamy ministrów". Po pierwsze – brak w gazecie oceny samego szefa rządu: niekompetentnego i, dlatego, chwiejnego i mściwego premiera Tuska. Idzie za tym, co mu daje nadzieję na wizerunkowy plus w Unii Europejskiej (UE). Jeżeli, jak w sprawie OFE, dowiaduje się że międzynarodowe kręgi biznesowe źle to oceniają i że w związku z wymogami unijnego ESA 2010 przejęcie przez sektor publiczny środków z systemu kapitałowego (i – zobowiązań) nie będzie traktowane jako poprawa salda budżetowego w danym roku, to nie wycofuje się z „reformy” ale zaczyna przy niej chaotycznie majstrować. Ta destrukcja destrukcji i ewentualna dymisja ministra Rostowskiego jako kozła ofiarnego, to typowe chwyty Tuska: słabeusza, z gruntu nielojalnego wobec swoich współpracowników. Bo Rostowski to jedyny naprawdę kompetentny minister, który liczy i nie kieruje się żadną ideologią czy, jak Tusk, kalkulacjami politycznymi. Rozumie jak dramatyczne strukturalne dylematy stoją przed Polską. Czego, paradoksalnie, nie widzi w swoich raportach UE. Poprawił tzw. „regułę wydatkową”, cieszy się zaufaniem rynków finansowych, co pomogło Polsce przejść przez kryzys. Oczywiście powinien silniej akcentować powody kryzysu systemu emerytur: choć to on przeforsował (mimo Tuska) ograniczenie przywilejów. Ale chodzi też o zbyt niskie płace (nieskorelowane ze wzrostem wydajności). Cynicznie niskie stawki za godzinę (kilkanaście razy niższe niż w Niemczech, co przyspiesza emigrację też przyczyniającą się do kryzysu systemu emerytalnego). Nieozusowane umowy śmieciowe (ok. 30 proc. zatrudnionych) i za niskie (na minimalnym zryczałtowanym poziomie) składki samo zatrudnionych. Luka między dochodem z pracy i dochodami z kapitału rośnie w całym świecie. Ale w Polsce towarzyszy temu niespotykany wyzysk. Minister Kosiniak-Kamysz życzliwym okiem patrzy na pomysły uszczelnienia wypłat dla bezrobotnych i komercjalizację służb zatrudnienia. Ale jest za słabo umocowany, aby coś zmienić w nieefektywnym systemie i też traktowany przez Tuska jako zderzak. Tzw. instytucje dialogu społecznego są w tej sytuacji konieczne: związki zawodowe i biznes proponują nowe formy bliskie zachodnich rozwiązań typu „partnerstwa”. Pod koniec listopada odbędzie się spotkanie m. in. Piotra Dudy (też tam będę) z udziałem europejskich uczestników takich struktur dialogu. Dowiedzą się że premier Tusk przestał być wiarygodny i stracił zaufanie środowisk pracy i przedsiębiorców. Bo potrzebny jest konstruktywny radykalizm, a nie – absurdalna w Polskich warunkach – a więc radykalne głupie posunięcie jak 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet. Czy likwidacja wypłat za nadgodziny – przy – i tak bardzo niskich dochodach z pracy. A ożywienie popytu (w tym – inwestycyjnego – m.in. ulgi i zwroty podatkowe) jest konieczne. Z drugiej strony na całym świecie powstają nowe rozwiązania: wewnętrzne nieprzejrzyste rynki finansowe w grupach firm. Wymykające się regulacjom i podatkom. U nas przestępstwa w białych kołnierzykach rosną bo pojawiły się środki unijne, łatwy cel takich działań. To tym powinien głównie zajmować się min. Sienkiewicz, który zresztą powinien przemyśleć, dlaczego działa wszystkim na nerwy i który też - jak Tusk – stawia wyżej sprawy wizerunku niż skuteczności. A ideologiczność myślenia (nie formułuję tu oskarżeń o prowokację np. 11 listopada choć wcześniej słownie na pewno prowokował) przeszkadza mu we współpracy z apolitycznymi profesjonalistami. Także w policji. Jest za krótko, by go dymisjonować, ale nie pomaga notowaniom PO. Gorzej też, niż "Gazeta Wyborcza", oceniam min. Sikorskiego. Skoncentrowany na własnej karierze, pogorszył współpracę (i obniżył zaufanie wobec Polski) w Europie Środkowo-Wschodniej. Dał się zablokować i zneutralizować w kwestii integracji Ukrainy tandemowi Cox-Kwaśniewski. Ich naciski i koncentracja na sprawie Tymoszenko usztywniły i UE i – władze Ukrainy. De facto służy to Rosji. Bo, jak sugerowali zresztą euro posłowie Kowal i Zaleski, elastyczność (i pozostawienie przestrzeni dla zachowania twarzy strony ukraińskiej i decyzji wysłania byłej premier na leczenie po podpisaniu stowarzyszenia) byłoby lepsze. Szczególnie dla Polski. Tym bardziej, że Ukraina zna cenę wejścia do sfery wolnego handlu: nierówne współzawodnictwo z kapitałem globalnym, bankructwa krajowych firm i uzależnienie od importu oraz – naciski na przejęcie sektora finansowego. Podobnie jak stało się w Polsce. I bez większych nadziei zrekompensowania przez UE rosyjskich sankcji ekonomicznych za integrację. W tym – ewentualnego zablokowania dostaw gazu. Zresztą Polska walnie przyczyniła się do tych obaw tworząc linie przesyłowe, np. do Słowacji, omijających Ukrainę. Sikorski wpasował się w PR-owski styl Tuska. Ale stosunki z Rosją wcale się nie poprawiły: patrz skandaliczne niewywiązywanie się Rosji z elementarnych wymogów pomocy prawnej w śledztwie smoleńskim. Czy, ostatnio, groźby zablokowania eksportu polskiej żywności.
O minister Kudryckiej już nie wspominam, ale zrobiła wiele dla zniszczenia ducha nauki. Szczególnie w humanistyce i naukach społecznych. Pod jej rządami występują wingerencje programowe, formalizm ocen wyłącznie ilościowych, rozbijanie zespołów, arbitralnośc robienia wyjątków od wprowadzanych zasad, straszenie że krytykanctwo to choroba umysłowa. Ministrowie Arłukowicz i Kalemba są jak w chocholim tańcu. Wiedzą, co robić (m.in. wycena świadczeń – wyższa dla dzieci, czy – dorolnienie gospodarstw oraz połączenie agencji). Ale nic się nie dzieje. Bo Tusk skoncentrował całą władzę (w tym prawo inicjatywy) i nie wie jak jej używać. Jest wypalony, nieobecny, chwiejny, nielojalny wobec współpracowników i pełen złych emocji. Nie ma własnych przekonań – i, jak chorągiewka – ulega zmieniającym się wpływom. Do wymiany - choćby przez wcześniejsze wybory! Jadwiga Staniszkis

Stanisław Michalkiewicz: I pieniądze zarobił, i wianuszka nie stracił Gdybyśmy od naszych Umiłowanych Przywódców oraz niezależnych mediów głównego nurtu, co to ponad podziałami zawsze śpiewają z tego samego klucza, nie wiedzieli, że ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz jest Płatnym Zdrajcą, Pachołkiem Rosji, to pewnie by nam się wydawało, że ten – jak go nazywa faworyta naszych Umiłowanych, czyli piękna Julia Tymoszenko – „kryminalista” jest przebiegłym politykiem, który nie tylko swoich przeciwników potrafi zapędzać w kozi róg, ale przy okazji zdobyć forsę. Co więcej – wiele wskazuje na to, że zgodnie z zasadami walk wschodnich posłużył się w tym wszystkim siłą, zbudowaną przeciwko niemu przez jego politycznych przeciwników. No bo popatrzmy: Unia Europejska, wykorzystując położenie Ukrainy, postawiła jej nie tylko twarde warunki umowy stowarzyszeniowej w postaci otwarcia tamtejszego rynku dla unijnych rekinów oraz konieczności podwyższenia cen energii dla obywateli i przemysłu, co tamtejszą gospodarkę mogłoby doprowadzić do stanu bezbronności, ale w dodatku postanowiła przeczołgać Janukowycza na oczach całej Europy, żądając wypuszczenia z turmy pięknej Julii. Zwłaszcza w tym ostatnim żądaniu wyczuwam inspirację naszych Umiłowanych Przywódców, którzy piękną Julię dlaczegoś od dawna sobie upodobali. Jakiś dobroczyńca ludzkości znowu sypnął złotem, podobnie jak podczas „pomarańczowej rewolucji” finansowy grandziarz, co to wyłożył 20 mln dolarów, dzięki czemu na Majdanie Niepodległości znów powstało namiotowe miasteczko, zaludnione przez płomiennych zwolenników Anschlussu Ukrainy do UE, co to bezterminowo porzucili zarobkowe zajęcia dla demonstracji. Rozwój wypadków skłania do podejrzeń, że gwoli dodatkowego utwierdzenia demonstrantów w zapamiętałości przebiegły prezydent Janukowycz napuścił na nich „Berkuta” – żeby przypadkiem demonstracje nie wygasły przed 17 grudnia, kiedy to miał spotkać się z zimnym rosyjskim czekistą Putinem. Z punktu widzenia czekisty perspektywa wyłuskania Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, rozciągającej się na wschód od linii Ribbentrop-Mołotow, oznaczała nie tylko stratę strategiczną, ale przede wszystkim prestiżową, więc nietrudno było się domyślić, że im większą zapamiętałość będą wykazywać demonstranci na Majdanie, tym większą wyrozumiałość wykaże on wobec ukraińskiej oferty: damy temu, kto więcej zapłaci. I tak właśnie się stało; prezydent Janukowycz, bez konieczności podpisywania cyrografu o Unii Celnej z Rosją, uzyskał w Moskwie obniżenie ceny sprzedawanego Ukrainie gazu o 35 procent oraz obietnicę wykupienia przez Rosję ukraińskich obligacji na sumę 15 miliardów dolarów, których pożałowała mu podobna do konia Angielka, co to z pomocą naszego Radka Sikorskiego podobno „kieruje” unijną dyplomacją. W ten sposób nie tylko Ukraina zyskała możliwość złapania oddechu, ale jednocześnie przebiegły prezydent Janukowycz wytrącił manifestantom atuty z rąk. Jeśli nadal będą demonstrowali za stowarzyszeniem z Unią, która chciała Ukrainę mieć za darmo, podczas gdy Rosja jednak sypnęła złotem, to tylko skompromitują się w oczach opinii publicznej, gotowej uznać ich albo za agentów, albo w najlepszym razie za idiotów, podobnych do Umiłowanych Przywódców w Polsce. Wydaje się, że liderzy demonstrantów w osobie boksera Witalija Kliczki i banderowca Ołeha Tiahnyboka już się zorientowali, bo chociaż prezydent Janukowycz żadnego z ich ultimatów nie spełnił, podreptali na rozmowy okrągłego stołu, by się wstępnie z nim obwąchać i w ten sposób zorientować, na ile rządząca Ukrainą oligarchia gotowa jest posunąć się na ławce, by zrobić im miejsce. Ale trzeba się spieszyć, bo nie wiadomo, jak długo demonstracje potrwają, to znaczy jak długo potrwa finansowe zasilanie Majdanu. Nowy niemiecki minister spraw zagranicznych ma właśnie odpowiednio ustawić ministra Sikorskiego, co skłania do podejrzeń, że tym razem na sponsora ukraińskiej rewolucji mógł zostać wyznaczony nasz nieszczęśliwy kraj. Jeśli tak właśnie było, to nieomylny znak, iż Nasza Złota Pani, która po raz trzeci objęła stanowisko kanclerza RFN, nadal stoi na nieubłaganym gruncie strategicznego partnerstwa, co oczywiście nie przeszkadza jej wpędzać Rosji w koszty. Stanisław Michalkiewicz

Znowu się zaczyna W maju przyszłego roku będą wybory do Parlamentu Europejskiego, które dla partii politycznych są sprawdzianem popularności, no a dla samych kandydatów - konkursem na lukratywne synekury. Synekury - bo ten cały Parlament Europejski nie ma żadnym istotnych kompetencji, będąc demokratycznym kwiatkiem do biurokratycznego kożucha. W dodatku przypomina - jak zauważył Włodzimierz Bukowski - cygański obóz, co to ze wszystkimi taborami szlaja się między Brukselą a Strasburgiem. Wszystko to oczywiście kosztuje, bo taki jeden z drugim europarlamentarzysta byle czego przecież nie zje, ani nie wypije, a podliczając forsę, jaką każdy z nich inkasuje za statystowanie w tym widowisku nietrudno zauważyć, że już za jedną kadencję można urządzić się na całe życie. Ja tam im nie żałuję, daj Boże każdemu, a jeśli w ogóle o tym wspominam to dlatego, że „stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał, a nigdy nie był człowiekiem”, czyli pani prof. Joanna Senyszyn wykazuje niezdrowe zainteresowanie cudzymi, m.in. moimi pieniędzmi. Ale nie o to w tej chwili chodzi, żeby wypominać tym wszystkim Umiłowanym Przywódcom ich apanaże, tylko o to, że w miarę zbliżania się terminu wyborów w środowiskach politycznych narastają objawy amoku. Trudno się temu dziwić, kiedy sobie uświadomimy, o jakie alimenty toczy się ta gra, ale nawet biorąc i tę poprawkę pod uwagę trzeba powiedzieć, że przekracza to jednak granice przyzwoitości. Oto pobożny poseł Gowin wykombinował sobie, że gwoli zdobycia popularności przez stworzony przezeń lazaret dla ofiar partyjnych rozłamów pod pretensjonalną nazwą „Polska Razem”, będzie lansował pomysł wyposażenia rodziców w dodatkowe głosy małoletnich dzieci. Ha! Już teraz system przeliczania głosów na mandaty jest tak skomplikowany, że ruskie serwery rozgrzewają się przy tych obliczeniach do czerwoności i często mija tydzień, zanim Państwowa Komisja Wyborcza dostanie razrieszenije na publikację wyników, chociaż przecież w Moskwie przeszkolona. A jeśli doszłaby do tego konieczność uwzględniania, dajmy na to, każdych 20 procent głosu, w jaki miałby zostać wyposażony nastolatek, to razwiedka spokojnie mogłaby wyniki wyznaczać z góry, bo wtedy już na pewno nikt nie doszedłby prawdy. Kto wie, czy nie o to właśnie chodzi, bo czyż byłby inny powód, dla którego niezależne media głównego nurtu natychmiast rozpoczęły nadymanie tej politycznej inicjatywy? Merytorycznie żadnego powodu nie ma i obawiam się, że być nie może, bo do jakiej merytorycznej konkluzji może dojść taki, dajmy na to, poseł Wipler, któremu mimo bytności w PiS jeszcze kołaczą się po głowie resztki wolnorynkowych wspomnień z UPR, z taką, dajmy na to, panią Elżbietą Jakubiak, co to zupełnie serio tłumaczyła red. Mazurkowi, że ludzie zyskują zdolność do pracy dzięki wystawianym przez nią zaświadczeniom? Ex nihilo nihil fit, chociaż oczywiście póki co można snuć rzewne opowieści o „przyjaznym państwie”, w którym - jak to w przyjaznych państwach bywa - z roku na rok przybywa wesołych miejsc pracy w sektorze publicznym, podatki są niskie, a pensje - ho, ho! Warto przypomnieć, że na tym patencie jechał też biłgorajski filozof, dopóki nie rzucono go na odcinek światopoglądowo-genitalny. Ale to jeszcze nic, bo na razie wszystkich przelicytował prezes Jarosław Kaczyński oznajmiając, tym razem beż żadnych prochów, które tak zmieniły mu osobowość podczas kampanii prezydenckiej, że gdy tylko w Polsce obejmie władzę („Gdy tylko w Polsce obejmę władzę, szereg surowych ustaw wprowadzę; za krowobójstwo, za świniobicie będę odbierał mienie i życie” - odgrażał się Gnom podczas słynnej rozmowy w kartoflarni) to niezwłocznie przeznaczy bilion, to znaczy - jak podkreślił z naciskiem - 1000 miliardów złotych na inwestycje. Jest to co prawda trochę mniej, niż w swoim czasie proponował Kukuniek, bo ten miał „koncepcję” 100 milionów dla każdego, przy której nawet sam pan dr Andrzej Olechowski, chociaż z niejednego komina przecież wygartywał, nie bardzo potrafił „przejść do konkretów” - ale wtedy nie było jeszcze takiego kryzysu, jak teraz, więc dzisiejszy „bilion”, to tak, jak tamte „100 milionów dla każdego”. Biorąc pod uwagę faktyczną liczbę mieszkańców Polski, to każdego trzeba by obrabować dodatkowo na co najmniej 30 tysięcy złotych. To oczywiście jest możliwe; zgodnie z zasadą Murphy’ego, jeśli tylko coś złego może się stać, to na pewno się stanie - a przecież kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego dopiero się zaczyna, więc i ten „bilion” to z pewnością nie jest ostatnie słowo, a raczej - parva principia. Do maja jeszcze niejedno usłyszymy, bo przecież i Platforma Obywatelska też czymś będzie musiała się wyborcom nastręczyć, nie mówiąc już o SLD, czy dziwnie osobliwej trzódce biłgorajskiego filozofa. Gdzieś około przyszłorocznej Wielkiej Nocy amok zacznie narastać lawinowo, sięgnie zenitu, aż wreszcie mandaty zostaną rozdzielone, lud zasiądzie w Parlamencie Europejskim zadami swoich Umiłowanych Przedstawicieli i nastąpi bolesny powrót do rzeczywistości, chociaż tym razem na krótko, bo tylko patrzeć, a rozpocznie się kampania do parlamentu tubylczego - oczywiście pod nadzorem razwiedki, w którą mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają jeden drugiego po zapachu, ma się rozumieć - „nie wierzą”. Być może nie bez kozery, bo trudno nie zgodzić się ze spostrzeżeniem, że w naszym nieszczęśliwym kraju już od 69 lat toczy się walka między UB i AK, tyle, że już w trzecim pokoleniu: trzecie pokolenie ubowców, którzy przecież reprodukują się w ramach ubeckich dynastii, wojuje z trzecim pokoleniem AK-owców. Warto zwrócić uwagę na jeden aspekt tej walki, który właśnie dzisiaj nabiera szczególnej aktualności, m.in. w związku w planami, jakie żydokomuna snuje względem cywilizacji łacińskiej, no i oczywiście planami, jakie nasi sąsiedzi, strategiczni partnerzy snują względem naszego mniej wartościowego narodu tubylczego. Jak pamiętamy, warunkiem dostania się do Urzędu Bezpieczeństwa („W Urzędzie dają broń i władzę, a wkoło kraj, jak zachód dziki!”), było zaparcie się Boga. Toteż moskiewskie psiaki dla miłego grosza się zapierały i dlatego Polacy obchodzący chrześcijańskie święta byli i są dla nich wyrzutem sumienia. Ciekawe, że ta dolegliwość przenosi się z pokolenia na pokolenie i trzecia generacja dla higieny psychicznej próbuje w ogóle wyrugować religię z terenu publicznego. Ci egoistyczni durnie nie rozumieją, że jako ateiści mogą egzystować tylko w otoczeniu chrześcijańskim, bo gdyby tak religia zanikła, to cóż by powstrzymało kogokolwiek przed zarżnięciem pani Doroty Wojcik z fundacji „Wolność od Religii”, poćwiartowaniem jej, uwędzeniem i zjedzeniem ze smakiem podczas uroczystych obchodów Przesilenia Zimowego? Jeśli Boga nie ma, to takie zachowanie byłoby całkowicie racjonalne, zwłaszcza podczas bankietów dziwnie osobliwej trzódki, do której pani Dorota należy. Stanisław Michalkiewicz

21/12/2013 „Por ver a Dios nacer” - „ że nam się Bóg narodził”- śpiewają Hiszpanie podczas Nocy Wigilijnej, którą obchodzą 24 grudnia bardzo wesoło i uroczyście. Są to słowa z kolędy pod tytułem:” Ale patrz jak rybki piją”- „Pero mira como beben”. I jeszcze: ”Por ver a Dios nasido”- „ chcąc ujrzeć Boskie Dziecię”.. Noc Wigilijną obchodzą na bardzo wesoło- trochę inaczej niż my, mają kolację wigilijną, nie ma potraw postnych, po kolacji wylegają na ulice miast i bawią się, śpiewają i cieszą aż do rana z narodzin Chrystusa Pana.. Taka jest wielo- wiekowa tradycja.. Ale..

Jadąc wczoraj samochodem do Lublina ( 20.12.13 )włączyłem rozgłośnię państwowego radia tzw. publicznego , mającego spełniać „ misję”, co ma ją gdzieś zapisaną, może w papierach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji- gdzieś przed dziesiątą rano. Wygląda na to, że tę misję – radio państwowe- ma gdzieś. Jak słyszę słowo ”misja”, w ustach tych wszystkich, którzy przewracają na co dzień nasze życie w każdym względzie i na każdym kierunku- kierunek to po hiszpańsku- carrera- to jedynie się uśmiecham do siebie. Jaką to „ misję” spełnia” opanowane przez polityków wrogich Polsce radio publiczne? Ano właśnie- jaką misję?.. Moim zdaniem misję narzucania słuchaczom nowoczesnego punktu widzenia na współczesne życie, z którym ja- jako tradycjonalista się nie zgadzam- ogłupiania i dezinformacji.. Czasami kompletnej dezinformacji, już nawet nie zachowują pozorów i nie ukrywają umiejętnie.. Nie wiem czy agent Tomasz Karczmarek rozbił Porche- Carrera, czy może jakieś inne.. W każdym razie Agent 0000 ma nową dziewczynę.. Wszedł w konflikt z jej mężem- dziewczyna jest tym razem z Olsztyna.. Agent Tomek 0000 nie jest poddanym Jego Królewskiej Mości.. Jest poddanym Jej Niskości Demokracji.. A wiadomo, przynajmniej od czasów Arystotelesa, że demokraci to” ludzie nieokrzesani”.. Akurat trafiłem na korespondencję z Barcelony, pani redaktor Ewy Wysockiej dotyczącej Świąt w Hiszpanii. W końcu idzie wielkimi krokami Boże Narodzenie- tradycyjne Święto chrześcijan, wierzących, że w Noc Wigilijną Bóg się narodził.. Bóg się rodzi- noc truchleje.. Czy to nie piękne? I ja struchlałem- zatrzymując samochód- jak usłyszałem co powiedziała pani redaktor Ewa Wysocka, będąca obecnie korespondentką Radia” Publicznego”, a wcześniej radia niepublicznego- RFM FM, którego nie słucham. Przyznam się Państwu, że nie lubię ludzi z kręgów Unii Wolności, Unii Demokratycznej- obecnie Platformy Obywatelskiej i tych wszystkich, którzy zagospodarowali III Rzeczpospolitą pod swoim kątem i opanowali prawie wszystkie segmenty naszego życia i narzucają nam swój punkt widzenia.. Obsadzili jak wrony całe państwo i ze wszystkich stron prowadzą dywersję przeciwko nam i przeciwko państwu polskiemu.. Nie zapisałem dokładnie co powiedziała pani redaktor Ewa Wysocka z dawnego radia RMF FM utworzonego za poparciem pana Kozłowskiego, dzisiaj już nieżyjącego szefa MSW, który to swojego czasu wpuścił do MSW tzw. Komisję Michnika, która przez trzy miesiące porządkowała archiwum MSW. Czego tam szukała” Do dzisiaj oficjalnie nie wiadomo. Ale co inteligentniejsi mogą się domyślać.. W każdym razie pani Ewa Wysoka – redaktor- powiedziała, że Hiszpanie nie obchodzą Wigilii, nie biorą do ust karpia, a mężczyźni grają w karty, a który z nich przegra- biegnie do sklepu po churros..(???) Churros to przysmak podawany podczas śniadania- coś pomiędzy racuchem a ciastem na ciepło- rodzaj ptysia. Ale nie podczas Cena de Nochebuena. Nie wiem co jeszcze wcześniej powiedziała bo włączyłem radio w określonym momencie.. Akurat mnie to zainteresowało, bo wiecie Państwo, że od jakiegoś czasu uczę się hiszpańskiego i poznaję kulturę Hiszpanów.. W końcu to kiedyś imperium- katolickie imperium świata.. Hiszpanie składają sobie życzenia przed Bożym Narodzeniem. Wysyłają kartki, SMS-y, maile.,. ”La palabra bonita no cuesto nada sin embargo en un regale lo mas bonito de todos”- tak często piszą. Ale mówią też:” Feliz Navidad y prospero ano nuevo”.. La Navidad- to Boże Narodzenie.. Zaczynają około 21.00.. W domach są przede wszystkim szopki bożonarodzeniowe- ale też są choinki- choinki są głównie na placach ulic. El arbol de Navidad- drzewko bożonarodzeniowe. Szopka to Belen-od Betlejem.. Los regalos- prezentów w czasie Cena de Nochebuena sobie nie wręczają.. Prezenty wręczają sobie w Dia de los Reyes Magos- czyli w dniu Trzech Króli- 6 stycznia.. Lepią też bałwany- jak jest śnieg. El muneco de nive.. Całość radości z Bożego Narodzenia zaczyna się 22 grudnia od wielkiej loterii świątecznej- La loteria navidena… Można wygrać nawet kilka milionów euro…(!!!!) Jak się trafi” sorteo gordo”- gruby los.. Podczas losowania wyśpiewują numery kolejno losowane.- dzieci z sierocińca w Madrycie. Z Coleagio San Ildefonso w Madrycie.. Podczas Kolacji Wigilijnej jedzą – w zależności od regionu kraju- prosie i jagnięcie- na przykład w okręgu antonomicznym- Castilla y Leon, albo Castilla La Mancha.. W Andaluzji i innych wspólnotach autonomicznych-jedzą pieczonego indyka- pavo. El marisco- owoce morza jedzą w miejscach położonych bliżej morza.. No i turron- rodzaj nugatu z migdałami.. Popijają winem, szampanem, whisky. .Cava- to tradycyjne wino białe musujące.. A potem na Pasterkę- Misa del Gallo- Msza Koguta.. Kogut pierwszy ogłosił światu przyjście na świat Chrystusa.. Ważnym symbolem jest krowa-vaca., która ogrzewała dziecię.. Po Pasterce zabawa ludowa w miastach, miasteczkach i na wsiach.. Jota- to szybki taniec połączony z piosenką przy dźwiękach gitar i kastanietów.. Co jeszcze jedzą podczas Cena de Nochebuena? La lombarda- czerwona kapusta o długich liściach( Kastylia) z czosnkiem i oliwą. W Kraju Basków jedzą kalafiora w sosie vinagratte- El besugo asado- pieczony leszcz skropiony cytrną., pavo- indyk, codero- jagnię, lechon- prosie, capon- kogut, conejo- królik. Pani redaktor Ewa Wysoka powinna być zaniepokojona, że nie ma potraw wegetariańskich.. W końcu lewica chce odzwyczaić normalnych ludzi- w dalszej perspektywie- od jedzenia mięsa.. Żeby ludzi po okresie wegetarianizmu stali się ludożercami.. Są świeże owoce- pomarańcze, banany, avocado.. Są i turrones- słodycze- suszone owoce, miód.. Mazapanes- marcepany; almendras garrapinadas- migdały w cukrze; frutas escarchadas- owoce w cukrze na przykład gruszki; nueces- orzechy; orejones- uszyska- suszone morele.. Jedzą też dorsze, okonie, leszcze.. Carpa en gelatina- karp w galarecie, carpa frita- karp smażony.. Jest i- nie wszędzie- sopa de remolacha- barszcz czerwony.. No i las ravioles- uszka.. Na arbol de Navidad- drzewku bożonarodzeniowym są bombki- bolas de color.. y guirnaldas- łańcuchy kolorowe.. Repartise una oblea- łamać się opłatkiem.. Rolę opłatka często pełni rodzaj chałwy.. 28 grudzień to tradycyjny El Dia de los Santos Inocentes.. Dzień Świętych Niewiniątek.. Krwawa rzeź dzieci dokonana na rozkaz Heroda, żeby zabić Chrystusa.. Wielka odpowiedzialność zbiorowa.. Jest to obecnie dzień żartów- tak jak w dniu prima aprilis.. W Hiszpanii traktowany jest na wesoło.. No i Nochevieja..Stara Noc- sylwester. W Madrycie ludzie zbierają się na Puerta del Sol i tam obserwują zegar który dwanaście razy wybija godzinę dwunastą.. Mają ze sobą winogrona albo rodzynki- suszone winogrona.. Co jedno uderzenie zegara- jedno winogrono.. 12 życzeń na cały rok.. 5 stycznia ulicami miast przechodzą parady- 6 stycznia Dia de los Reyes Magos.. Trzech króli . Wielka zabawa i parady.. Wtedy wręczają sobie prezenty, a. dzieci zostawiają 5 stycznia pod drzwiami buty ze słomą- tam rano znajdują prezenty. Tak świętują Hiszpanie.. Przykro, że pani redaktor Ewa Wysoka, mieszkając wiele lat w Hiszpanii, pracując dla Radia RFM FM i Polskiego Radia, widzi tylko wśród swoich znajomych, że grają w karty i biegają po churros, nie obchodzą Wigilii i nie biorą do ust karpia.. Należałoby baczniej rozejrzeć się wokół.. A nie tylko pośród pracowników Radia RFM FM i Polskiego Radia.. I nie przenosić walki z polską tradycją wigilijną jaką jest karp- na ziemię hiszpańską.. To, że pan Muniek Staszczyk, pani Maja Ostaszewska i Paulina Przybysz- walczą, żeby karpia nie zjadać- to ich problem.. Hiszpanie nie muszą tego wiedzieć- dobrze, że nie znają polskiego.. Dobrze, że się nam Bóg narodził- Por ver a Dios nacer- i chcą ujrzeć Boskie Dziecię.. A wszystkim Hiszpanom… Que aproveche!. Czyli- smacznego!

A my pozostańmy przy swoich kolędach i potrawach wigilijnych.. Ale jesteśmy w tych samych koleinach chrześcijańskich.. oprócz pani redaktor Ewy Wysockiej- ma się rozumieć Jeszcze raz! Que aproveche! I churros na śniadanie, obiad i kolację.. I nich cały czas gra sobie w karty z przyjaciółmi, szczególnie podczas Wigilii Bożego Narodzenia.. To jej wybór. Bóg się rodzi- moc truchleje.. WJR

Arłukowiczowi jednak pali się grunt pod nogami

1. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz „wywołany do tablicy” w sprawie skrócenia kolejek pacjentów do lekarzy przez premiera Tuska na Konwencji Platformy w minioną sobotę, musiał niezwykle mocno to przeżyć. Już bowiem we wtorek wystąpił z wnioskiem do premiera o odwołanie prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszki Pachciarz, którą przecież niewiele ponad rok temu jako swoją najbliższą współpracowniczkę (była w jego resorcie wiceministrem), wprowadził na to stanowisko. Jak uzasadnił to na konferencji prasowej, głównym powodem tego odwołania było upominanie się przez prezes NFZ pieniędzy z budżetu państwa na leczenie pacjentów nieubezpieczonych, których słynny system eWUŚ, zaczął wykazywać. Wczoraj premier Tusk odwołał Agnieszkę Pachciarz, pełniącym obowiązki prezesa NFZ, będzie dotychczasowy jej zastępca, a dla ministra Arłukowicza przekazał jeszcze jeden komunikat- teraz to on jednoosobowo odpowiada za wszystkie problemy w ochronie zdrowia.

2. Arłukowicz robi się w związku z tym coraz bardziej nerwowy i widać to było na wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia, która została zwołana w trybie pilnym po ogłoszeniu odwołania szefowej NFZ. Minister wyjątkowo obcesowo odpowiadał na pytania posłów, stwierdzając wręcz, że posłowie bez powodu nękają go zawsze pod koniec grudnia w sytuacji kiedy nic złego w ochronie zdrowia się nie dzieje. Wręcz przeciwnie w tym roku już na przełomie listopada i grudnia wszystkie placówki ochrony zdrowia zawarły kontrakty z NFZ i nie ma żadnego niebezpieczeństwa, że któraś z nich nie będzie przyjmowała pacjentów od początku nowego roku. Minister wręcz mówił tak jakby to on i jego resort kontraktował usługi zdrowotne na następny rok, podczas gdy jak powszechnie wiadomo, zrobiły to oddziały wojewódzkie NFZ i w tym roku odbyło się wyjątkowo szybko, ponieważ wszystkim świadczeniodawcom zaproponowano półroczne aneksy do wcześniejszych kontraktów bez żadnych negocjacji. Jeżeli jakiejś placówce proponowany przez NFZ kontrakt nie odpowiadał to mogła go tylko odrzucić, zostając bez jakichkolwiek publicznych środków, więc nie było to żadne kontraktowanie, tylko zwyczajny dyktat NFZ.

3. Arłukowicz na posiedzeniu komisji także sugerował, że posłowie opozycji wręcz bezprawnie mieszają się mu do polityki kadrowej, podczas gdy decyzje dotyczące odwoływania i powoływania prezesa NFZ, należą do tandemu minister zdrowia-premier. Szef resortu zdrowia wyraźnie zapomniał, że Sejm (a więc i jego komisje ), nie tylko zajmuje się tworzeniem prawa ale także sprawuje funkcję kontrolną nad działalnością rządu, a więc także nad jego działalnością.

Posłowie mają więc nie tylko prawo ale i obowiązek pytać ministra jakie były prawdziwe powody nagłego odwołania szefowej NFZ w sytuacji kiedy jak podkreśla sam minister kontrakty z zakładami opieki zdrowotnej zostały zawarte pod koniec tego roku wyjątkowo sprawnie.

4. Minister Arłukowicz po sformułowaniu wobec niego swoistego ultimatum przez premiera Tuska ( albo do wiosny zaproponuje rozwiązania pozwalające na skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów i do niektórych rodzajów zabiegów albo zrobi to już jego następca), wyraźnie się miota. Stracił dwa lata na nic nie robienie, wyspecjalizował się tylko w składaniu kolejnych zapowiedzi (a to miał zlikwidować centralę NFZ, a w to miejsce powołać agencję wyceniającą wartość poszczególnych procedur medycznych, a to miał zaproponować dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne) i teraz wyraźnie brakuje mu czasu. Skoro bowiem przez 2 lata urzędowania nie tylko nie udało mu się doprowadzić do skrócenia kolejek (a wręcz przeciwnie jak wynika z ostatniego raportu NIK uległy one wyraźnemu wydłużeniu), to trudno sobie wyobrazić aby był to wstanie zrobić przez najbliższe 3-4 miesiące. W zasadzie więc powinien zacząć się pakować. Klub Prawa i Sprawiedliwości składając wniosek o wotum nieufności dla niego, tak naprawdę chce „skrócić jego męki” na stanowisku ministra zdrowia. Kuźmiuk

Prokuratura oskarży nauczycielki gender o znęcanie się ? Lew Starowicz” Filozofia gender, owszem, podoba się elitom, ale to nie przekłada się na praktykę. „....”mogliby się znaleźć chętni, żeby wychowywać dziecko apłciowo, bo taki postulat też się czasem pojawia. Niech dziecko samo zdecyduje, kim jest. Jako naukowiec, który trochę wie na temat rozwoju psychofizycznego, mogę stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że cechy męskie i kobiece wykształcają się u dziecka na bardzo wczesnym etapie rozwoju. I że przez taki sposób wychowywania można komuś po prostu zwichnąć tożsamość. Zniszczyć życie. Negowanie uwarunkowań genetycznych nigdy nie doprowadzi do niczego dobrego. „...(źródło)
Andrzej Brzozowski ”Lewactwo i dzieci”....” Zakaz prowadzenia demoralizujących zajęć edukacji seksualnej, natychmiastowe zdelegalizowanie środowisk LGBT, „.....”Całkowita prohibicja na tęczowe flagi, sierpy i młoty, a przede wszystkim na obleśne marsze szmat i równości, na które patrzeć muszą niewinne dzieci, oglądające zza pleców rodziców wieczorne wiadomości. -”....”To oczywiście fikcja, ale czy wyobrażają sobie państwo skowyty i jęki, które podniosłyby się po lewej stronie ? „...”Próbujemy na siłę dostrzec reakcje na słowa amerykańskiego aktywisty – Dana Savage’a: „[Przede wszystkim] kontrola populacji: jest za dużo cholernych ludzi. […] uważam,że aborcja powinna być przymusowa od jakiś 30 lat”. Nasłuchujemy, gdy Związek Nauczycielstwa Polskiego ramię w ramię z minister ds. równości (czyli – zobowiązanym do neutralności – organem publicznym) obejmują patronatem podręcznik i materiał dydaktyczny pod tytułem „Lekcja równości”. Niesie on jasne instrukcje dla nauczycieli, mające na celu stanowcze ukrócenie przejawów dyskryminacji, takich jak (UWAGA!): tańczenie poloneza na studniówce. „...(źródło)
Duma Państwowa, niższa izba rosyjskiego parlamentu, we wtorek uchwaliła ustawęzakazującą "propagowania nietradycyjnych relacji seksualnych" wśród nieletnich.Za jej łamanie Duma wprowadziła kary administracyjne, w tymnawet do 15 dni aresztu. „....”Ustawa, która w pierwotnej wersji miała zakazywać "propagowania homoseksualizmu", ostatecznie zabrania dystrybucji informacji o "atrakcyjności nietradycyjnych stosunków seksualnych" oraz "równorzędności tradycyjnych i nietradycyjnych relacji". Zakazuje także "narzucania informacji wywołujących zainteresowanie takimi relacjami". "Działania" takie ustawa kwalifikuje jako "szkodzące zdrowiu dzieci". „.....” Natomiast w stosunku do cudzoziemców wprowadza - poza karą grzywny - deportację z terytorium FR, którą może poprzedzić areszt do 15 dni. „....”O jej nieuchwalanie apelowała do Federacji Rosyjskiej m.in. Unia Europejska. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wezwała Rosję, by dotrzymywała swych narodowych i międzynarodowych zobowiązań, w tym tych podjętych w ramach Rady Europy jako sygnatariusz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. „....”W Moskwie ustanowiono nawet zakaz urządzania parad gejowskich przez najbliższe 100 lat „...(więcej )
Australijski Sąd Najwyższy cofnął prawo pozwalające homoseksualistom na zawieranie związków małżeńskich. Decyzja oznacza, że 27 ślubów udzielonych w miniony weekend w Australii osobom tej samej płci, zostanie uznanych za nieważne zaledwie po kilku dniach.W październiku regionalny parlament Australijskiego Terytorium Stołecznego jako pierwszy w kraju zezwolił na zawieranie związków małżeńskich osobom tej samej płci. W Canberrze i na terenie całego otaczającego stolicę regionu ślub mogły wziąć pary homoseksualne z całego kraju. Jednak władze państwa zakwestionowały zgodność przepisów lokalnych z prawem federalnym i zwróciły się o rozstrzygnięcie sporu do Sądu Najwyższego. Australijskie prawo federalne z 2004 roku podkreśla, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. W ubiegłym roku obie izby australijskiego parlamentu odrzuciły propozycję przepisów dotyczących zawierania związków małżeńskich przez osoby tej samej płci. „...(więcej )
Sąd najwyższy w Indiach utrzymał w mocy prawo z czasów kolonialnych mówiące, że seks osób tej samej płci to przestępstwo przeciwko naturze, karane nawet 10 latami więzienia. Sędziowie uznali, że tylko parlament może je zmienić'. ….(więcej )
http://naszeblogi.pl/42748-srodzie-za-oszustwa-naukowe-odbiora-tytul-profesora )
Z tekstu Starowicza wynika, że lewactwo prowadzi działalność przestępczą w polskich przedszkolach i szkołach . Bandycka działalność fanatyków socjalistycznej politycznej poprawności przy użyciu parareligijnej ideologi gender polega na psychicznym znęcaniu się nad dziećmi prowadzącym do zwichnięcia psychik, zaburzeń emocjonalnych , co prowadzi w efekcie jak to ujął profesor Starowicz do zniszczenia całego życia „Brzozowski ”Lewactwo i dzieci”....” Zakaz prowadzenia demoralizujących zajęć edukacji seksualnej, natychmiastowe zdelegalizowanie środowisk LGBT, „.....”Całkowita prohibicja na tęczowe flagi, sierpy i młoty, a przede wszystkim na obleśne marsze szmat i równości, na które patrzeć muszą niewinne dzieci, oglądające zza pleców rodziców wieczorne wiadomości. -”....”To oczywiście fikcja, ...”
Brzozowski myli się . To nie żadna fikcja. To rzeczywistość. W większości krajów świata nauczycielki i nauczyciele oraz działacze lewaccy i osoby współpracujące w procederze znęcania się psychicznego nad dziećmi przy użyciu ideologi i praktyk gender znaleźliby się w więzieniu Nawet w takiej Rosji działalność lewaków spod znaku politycznej poprawności i gender wyjęta jest spod prawa i grozi więzieniem Obłąkani fanatycy religii politycznej jaką jest politycznej poprawność i paranoiczny jej nurt gender powinni być w Polsce za przestępstwa przeciwko dzieciom nie tylko ścigani prze prokuraturę i wsadzani do więzień , ale również skazywani na ogromne odszkodowania finansowe za szkody psychiczne jakie wyrządzili swoim ofiarom Chorzy fanatycy stworzyli para naukę, hochsztaplerstwo jakim jest gender oparte negacji osiągnięć nauki i wybitnych naukowców w takich dziedzinach jak genetyka, epi genetyka, neurologia, badania mózgu ,socjologia Rodzice powinni już pomimo tego że Polska rządzi lewacki rząd , lewacka klika wystąpić do prokuratury o ściganie nauczycieli gender za znęcanie się nad bezbronnymi polskimi dziećmi Kaczyński „ Czy nadal powinno się wymuszać poprawność polityczną, która de facto znosi dotychczasowe systemy wartości i niszczy tożsamości, zmienia społeczeństwo w manipulowaną bez trudu masę? .....”odrzucić hedonistyczną koncepcję życia człowieka sprowadzającą go do roli konsumenta”..” Ta władza czuje się bezkarna . ….(więcej )
Jarosław Kaczyński „Nie możemy powiedzieć, że nastąpiło związanie polskiego porządku prawnego z chrześcijaństwem, z katolicyzmem. Ta konstytucja nie zaczyna się, jak powinna się zaczynać: w imię Boga wszechmogącego - podkreślił oklaskiwany prezes PiS. „....”sukces Kościoła podważałby postkomunistyczny porządek społeczny. „....”dawnego systemu broni m.in. "dawny społeczny zasób o tradycjach antyklerykalnych" uzupełniony przez "bardzo daleko idące wsparcie zewnętrzne". Jak wyjaśnił, chodzi o "zasób europejski", czyli Unię Europejską, a także organizacje związane z Narodami Zjednoczonymi. „....”w dyskusji nad nową organizacją państwa po 1989 r. elity odrzuciły m.in. koncepcję Jana Pawła II, który w 91 r. sformułował propozycję odwołującą się do dekalogu, ale też uniwersalizującą polski katolicyzm i polską katolicką tożsamość. Elity te, jak mówił Kaczyński, w dużej części ukształtowane były przez komunizm, w innej - wywodziły się z akcji dysydenckich wobec komunizmu, w jeszcze innej były związane z agenturą, a w ostatniej - były związane z "liberalizmem integralnym", czerpiącym m.in. z permisywizmu obyczajowego. „..(więcej)
Lekcje seksu dla czterolatka”...”Edukacji seksualnej powinny być poddane już małe dzieci – wynika z konferencji współorganizowanej przez MEN „.....”Już sześciolatek powinien rozumieć pojęcie „akceptowalny seks",”....”Była poświęcona prezentacji „standardów edukacji seksualnej w Europie", które WHO opracowało z niemieckim Federalnym Biurem ds. Edukacji Zdrowotnej. „...”edukację należy rozpocząć przed czwartym rokiem życia. „.....”Zdaniem WHO młodzieży w wieku powyżej 15. roku życia można dodatkowo wpoić „krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp." „....(więcej )
Grzegorz Górny „Jednocześnie w świecie akademickim i kulturze masowej rozpowszechnia się klimat przyzwolenia na traktowanie dziecka jako obiektu seksualnego. „....”holenderski działacz gejowski i seksuolog dr Frits Bernard. To on ukuł pojęcie tzw. pedofilii pozytywnej, twierdząc, że współżycie z dorosłymi wyzwala w dzieciach osobowość i wspiera ich rozwój emocjonalny. Zapytany przed śmiercią, jaki czynnik może spowodować społeczną akceptację pedofilii, odpowiedział jednym słowem: "czas" …..(więcej

Mojsiewicz

Wyżej!...Niżej!...Teraz!

*Opowieści dziwnej treści*Zagadka narodu śląskiego*„Sztuka” „tumult”

* Wszyscy jesteśmy Saudyjczykami! *Bartłomiej batożyć nie będzie...

W wesołych czasach studenckich kolega Kabziński raczył nas rozmaitymi dykteryjkami, które wymyślał ad hoc, na użytek, by tak rzec, sytuacyjny. Gdy pewien nasz wspólny znajomy, bardzo majętny lecz znany z kompletnej nieznajomości kobiet doprowadzony został do ołtarza, nie tyle nawet przez energiczną i przedsiębiorczą narzeczoną, co jej matkę – kol.Kabziński opisywał rolę tej teściowej, patronującej nocy poślubnej : Wyżej! Niżej! Teraz!...- miała wołać pod adresem pana młodego. Kiedy Okręgowy Sąd w Opolu zadekretował dwa lata temu, że istnieje „narodowość śląska”, w związku z czym należy Stowarzyszenie Osób Narodowi Śląskiej wpisać do rejestru stowarzyszeń – przypomniała mi się wesoła opowieść kolegi K. To byłoby to „Wyżej!”. Wyżej podnieśmy poprzeczkę postępu! Aliści kilka dni temu Sąd Najwyższy stwierdził, że nie ma „narodowości śląskiej”, w zawiązku z czym Sąd Okręgowy w Opolu musi raz jeszcze ustosunkować się do rejestracji tego stowarzyszenia. To byłoby to „Niżej!”. Niżej opuśćmy poprzeczkę postępu! Co tu dużo mówić: nie jest dobrze, gdy w takiej sprawie dwa sądy wydają dwie tak zasadniczo odmienne opinie, warunkujące dwa całkiem odmienne orzeczenia. Jest w końcu „narodowość śląska”, czy jej nie ma? Diabli wiedzą, dlaczego tą kwestią miałyby w ogóle zajmować się sądy. Jeśli ktoś chce uważać się za „osobę narodowości śląskiej” ( kabardyjskiej, pigmejskiej, białostockiej czy chińskiej) – nie się uważa. Państwu ani sądom nic do tego. Państwo i sądy interesować powinno tylko „polskie obywatelstwo”. Jeśli jednak do Konstytucji wprowadzono – jak Polsce – pojęcie „mniejszości narodowej”, wyposażając mniejszości w przywileje prawne (niższy próg wyborczy, dotacje kulturowe i edukacyjne...), nie ustalając nadto żadnych kryteriów sprawdzających (pokaż ptaszka? gdzie masz skośne oczy?...) – to oczywiste, że podobne sprawy muszą kończyć się w „niezawisłych sądach”, z których jeden niezawisły sąd uzna tak („Wyżej!”), inny owak („Niżej!”), a przesądzi koniunkturalny, sytuacyjny „czynnik polityczny” („Teraz!”). Z tym czynnikiem politycznym jest tak, że raz – ze względu na „sytuację polityczną” – czynnik polityczny uzna tak, innym razem – gdy „sytuacja polityczna” zmieni się – uzna siak, a jeszcze innym razem – uzna owak. W kwestii narodowości śląskiej mieliśmy więc i „Wyżej” i „Niżej!”– ale ostatnim słowem będzie „Teraz!”. Kiedy nastąpi to „teraz”? Chyba nie za długo, bo ponad Sądem Najwyższym jest jeszcze Strasburg, dokąd „osoby narodowości śląskiej” mają zamiar odwołać się na wypadek niekorzystnego dla nich ponownego rozpoznania sprawy przez Sąd Okręgowy w Opolu. Nadzór w postaci politycznego „Wyżej, niżej, teraz!” – zamiast państwa prawa - objawia się nie tylko w sądownictwie, ale także w finansach. Bezczelny rabunek emeryckich pieniędzy przez rząd Tuska to przejaw koniunkturalnego „Teraz!” – bo jest okazja. Przedtem było „Wyżej” ( tylko ZUS jako przejaw najwyższego postępu), potem miało być „Niżej” ( wybór między ZUS, OFE i dobrowolnością) , a wyszło na „Teraz!” ( kasujemy emerycką forsę i zaczynamy od nowa zabawą w „dobrodziejstw przymusowych ubezpieczeń”). Ale analogiczne rabunki mają przecież miejsce jak Polska długa i szeroka, także na szczeblach samorządowych. Te szczeble – wbrew zapisom ustawy o zakazie prowadzenia przez samorządy działalności gospodarczej – z powodzeniem rozwijają działalność gospodarczą, czego najlepszym ostatnio dowodem wielka powracająca „afera Żydowicza”. Było już „Wyżej!”, gdy za prezydentury Jerzego Kropiwnickiego usiłował (nie bez powodzenia!) wtrynić miastu projekt „centrum festiwalowo-konferencyjnego Camerimage” za ciężkie miliony płatne z kieszeni biednych łódzkich podatników i utrzymywanego potem z ich pieniędzy! Gdy nastała prezydent Hanna Zdanowska – celnie spenetrowała ten szalbierczy pomysł i popędziła pomysłodawcę precz z miasta, aż zatrzymał się w Bydgoszczy. Postęp i polityczna poprawność dołowały, było więc „Niżej!”, bliżej prawdy i prawa. Ale sprawa wraca, tym razem w wymiarze „tylko” 5 milionów złotych z kasy miasta dla „pomysłodawcy”. Ileż bułek z masłem i szynką dla niedożywionych dzieci z łódzkich enklaw nędzy, o których uczeni socjologowie piszą w Uniwersytecie Łódzkim wielkie rozprawy, ileż książek dla bibliotek za te pieniądze, ile miejsc w żłobkach i przedszkolach! Ale gdzie tam: wiele wskazuje, że „Teraz!” znów nadarza się okazja i 5 milionów z kasy miasta zasili prywatne konta. Co dziwi, to fakt, że poszczególnymi etapami wikłania miasto w „projekt Żydowicza” nie zainteresowała się na przestrzeni kilku przecież lat żadna z siedmiu już bodaj służb specjalnych: CBA, ABW, policja podatkowa...Ani niezawisła prokuratura, co to ma dbać m.in. o publiczną forsę, o wszystkie te „przelewy” z publicznego w prywatne. Czym oni tam się zajmują? „Faszystami”, „ksenofobami” i „rasistami”?... Róbta tak dalej! Trzeba jednak oddać Żydowiczowi z Fundacji „Sztuki Świata” i „Tumult” sprawiedliwość: „przelewy” z forsy publicznej na prywatne konta to z pewnością wielka nowoczesna sztuka świata, zwłaszcza, jeśli wytworzyć wokół niej odpowiednio wielki tumult. Tymczasem minister od spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapodał w związku z chuligańskimi wybrykami na stadionach, że „miejsce bandytów jest w areszcie”. To nieprawda: miejsce bandytów jest na szubienicy. W areszcie jest miejsce ewentualnie dla podejrzanych, lecz jeszcze nie osądzonych. Co do chuliganów stadionowych – trzeba się raczej wzorować nie na barbarzyńskiej Brukseli, ale na światłej Arabii Saudyjskiej (wielokulturowość!), cennym sojuszniku i Stanów Zjednoczonych, i Izraela... Tam miejsce bandytów jest na szubienicy, zaś co do chuliganów – stosowane są kary cielesne: od 25 do 100 batów na goły tyłek w miejscu publicznym. Plus darmowy, fachowy kompres lekarza sądowego na koszt państwa. Jest to najlepsza metoda na chuligaństwo. Rozumiem, że Bartłomiej ma wyższe aspiracje, chciałby „Wyżej” wedle brukselskich idiotyzmów zwanych europejskimi standardami, ale czasami trzeba pochylić się pokornie „Niżej”, żeby ujrzeć prawdę. Zdaje się zatem, że i w tej dziedzinie skończy się na koniunkturalnym „Teraz!”: areszty zapełniać się będą „kibolami” i „faszystami”. Dodajmy, że w Arabii Saudyjskiej batami wymierzanymi w miejscach publicznych karani są także urzędnicy państwowi, dopuszczający się korupcji. Nikomu nie przychodzi do głowy, żeby w związku z batożeniem przestępców mówić o „naruszaniu godności człowieka”, bo przecież sam przestępca swym czynem poniża swą godność. Niestety, Bartłomiej nie wygląda mi na Saudyjczyka; prędzej już na europejsa. Bartołomiej batożyć nie będzie.

Marian Miszalski

I pieniądze zarobił i wianuszka nie stracił Gdybyśmy od naszych Umiłowanych Przywódców oraz niezależnych mediów głównego nurtu, co to ponad podziałami zawsze śpiewają z tego samego klucza nie wiedzieli, że ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz jest Płatnym Zdrajcą, Pachołkiem Rosji, to pewnie by nam się wydawało, że ten - jak go nazywa faworyta naszych Umiłowanych, czyli piękna Julia Tymoszenko - „kryminalista”, jest przebiegłym politykiem, który nie tylko swoich przeciwników potrafi zapędzać w kozi róg, ale przy okazji zdobyć forsę. Co więcej - wiele wskazuje na to, że zgodnie z zasadami walk wschodnich, posłużył się w tym wszystkim siłą, zbudowaną przeciwko niemu przez jego politycznych przeciwników. No bo popatrzmy: Unia Europejska, wykorzystując położenie Ukrainy, postawiła jej nie tylko twarde warunki umowy stowarzyszeniowej w postaci otwarcia tamtejszego rynku dla unijnych rekinów oraz konieczności podwyższenia cen energii dla obywateli i przemysłu, co tamtejszą gospodarkę mogłoby doprowadzić do stanu bezbronności, ale w dodatku postanowiła Janukowycza na oczach całej Europy przeczołgać, żądając wypuszczenia z turmy pięknej Julii. Zwłaszcza w tym ostatnim żądaniu wyczuwam inspirację naszych Umiłowanych Przywódców, którzy w pięknej Julii dlaczegoś od dawna sobie upodobali. Jakiś dobroczyńca ludzkości znowu sypnął złotem, podobnie jak podczas „Pomarańczowej Rewolucji” finansowy grandziarz, co to wyłożył 20 mln dolarów, dzięki czemu na Majdanie Niepodległości znów powstało namiotowe miasteczko, zaludnione przez płomiennych zwolenników Anschlussu Ukrainy do UE, co to bezterminowo porzucili zarobkowe zajęcia dla demonstracji. Rozwój wypadków skłania do podejrzeń, że gwoli dodatkowego utwierdzenia demonstrantów w zapamiętałości, przebiegły prezydent Janukowycz napuścił na nich „Berkuta” - żeby przypadkiem demonstracje nie wygasły przed 17 grudnia, kiedy to miał spotkać się z zimnym rosyjskim czekistą Putinem. Z punktu widzenia czekisty, perspektywa wyłuskania Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, rozciągającej się na wschód od linii Ribbentrop-Mołotow, oznaczała nie tylko stratę strategiczną, ale przede wszystkim - prestiżową, więc nietrudno było się domyślić, że im większą zapamiętałość będą wykazywać demonstranci na Majdanie, tym większą wyrozumiałość wykaże on wobec ukraińskiej oferty: damy temu, kto więcej zapłaci. I tak właśnie się stało; prezydent Janukowycz, bez konieczności podpisywania cyrografu o unii celnej z Rosją, uzyskał w Moskwie obniżenie ceny sprzedawanego Ukrainie gazu o 35 procent oraz obietnicę wykupienia przez Rosję ukraińskich obligacji na sumę 15 miliardów dolarów, których pożałowała mu podobna do konia Angielka, co to z pomocą naszego Radka Sikorskiego podobno „kieruje” unijną dyplomacją. W ten sposób nie tylko Ukraina zyskała możliwość złapania oddechu, ale jednocześnie przebiegły prezydent Janukowycz wytrącił manifestantom atuty z rąk. Jeśli nadal będą demonstrowali za stowarzyszeniem z Unią, która chciała Ukrainę mieć za darmo, podczas gdy Rosja jednak sypnęła złotem, to tylko skompromitują się w oczach opinii publicznej, gotowej uznać ich albo za agentów, albo w najlepszym razie - za idiotów, podobnych do Umiłowanych Przywódców w Polsce. Wydaje się, że liderzy demonstrantów w osobie boksera Witalija Kliczki i banderowca Olega Tiahnyboka już się zorientowali, bo chociaż prezydent Janukowycz żadnego z ich ultimatów nie spełnił, podreptali na rozmowy okrągłego stołu, by się wstępnie z nim obwąchać i w ten sposób zorientować, na ile rządząca Ukrainą oligarchia gotowa posunąć się na ławce, by zrobić im miejsce. Ale trzeba się spieszyć, bo nie wiadomo jak długo demonstracje potrwają, to znaczy - jak długo potrwa finansowe zasilanie Majdanu. Nowy niemiecki minister spraw zagranicznych ma właśnie odpowiednio ustawić ministra Sikorskiego, co skłania do podejrzeń, że tym razem na sponsora ukraińskiej rewolucji mógł zostać wyznaczony nasz nieszczęśliwy kraj. Jeśli tak właśnie było, to nieomylny znak, iż Nasza Złota Pani, która po raz trzeci objęła stanowisko kanclerza RFN, nadal stoi na nieubłaganym gruncie strategicznego partnerstwa, co oczywiście nie przeszkadza jej wpędzać Rosji w koszty. Stanisław Michalkiewicz

22/12/2013 „Bardziej niż dzieci wzruszają mnie zwierzęta”- twierdzi pani Doda- Dorota Rabczewska, którą pan redaktor Roman Czejarek z Polskiego Radia Publicznego nazywa” Dorotą”. A ja bym rozkazał- gdybym szefował Polskiemu Radiu Publicznemu żeby „dziennikarze” nazywali ją „Dorcią”. Byłoby bardziej pieszczotliwie.. – j jakoś bardziej strawnie.. I takie bardziej przyjacielskie i niewinne. .”Dorcia” Rabczewska? Chyba, że naprułaby się jakimiś winem albo paliła jakieś zioła- pod tym warunkiem żeby nie paliła się nie napruła. Jak nie- to nie.! Dalej byłaby ‘Dorotą’ i Diodą, pardon Dodą – Elektrodą… „Kobieta” mówiąca publicznie, że „ bardziej niż dzieci wzruszają mnie zwierzęta” musi mieć coś niedobrego pod sufitem.. Straszne rzeczy potrafią być pod sufitem- niedawno malowałem pokój- więc wiem. Normalna kobieta chciałaby mieć dziecko- taka jest jej natura.. Ale taka co chce mieć zwierzęta..(????) Żeby ją bardziej wzruszały niż własne dzieci? Naprawdę musi pójść do lekarza.. I to młoda dziewczyna- rocznik 1984.. Gdyby miała siedemdziesiątkę na karku.. No , powiedzmy- lubi psa czy kota.. Tak jak pani lewicowa Maria Alicja Czubaszek, którą w sposób nieustający przebywa w mediach, głównie w” Szkle kontaktowym” TVN. .Jak się urodziła nazywała się Alicja Bacz. Autorka wielu tekstów i…… dwóch aborcji, o czym poinformowała widzów w rozmowie z panią Moniką Olejnik. Nie lubi dzieci.. Ale lubi ględzić i zalewać.. Autorka tekstu” Wyszłam za mąż, zaraz wracam”.. Ale jakoś tkwi przy panu Karolaku tyle lat – jak on ją z nią wytrzymuje- swoją drogą.. Wyszła za mąż, może by wróciła.. Ale gdzie?. Jedno mądre zdanie pamiętam:” Jak chcesz mieć radio, to sobie kup”..(!!!) I dalej twierdzi Dorota Rabczewska:” Dzieci nie wyzwalają we mnie kompletnie żadnych uczuć. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale większy mam kontakt z drzewem, do którego potrafię się przytulić i czerpać energię”(???) Ach przytulić się do drzewa i czerpać energię..(???) Chyba wtedy jak piorun w niego uderzy.. To jest najlepszy moment- wtedy jest największa energia. Doda przytulona do drzewa w momencie gdy uderzy w nie piorun.(????) Ale właśnie wtedy nie należy się do niego przytulać. Ani się pod nim chować. Albo jak jest przeznaczone na opał i się spala. Wtedy też można się przytulić. Wtedy można przytulić się do ognia- bliżej satanizmu piekielnego. Byle nie do dziecka.. Ciekawe jak wyglądałaby pani Doda przytulona do osiemsetletniego( kto to sprawdził!) Bartka w Zagnańsku niedaleko Kielc? Tego wielkiego rozłożystego drzewa stojącego przy drodze? Czasami tamtędy przejeżdżam.. Doda i Bartek? Prawie tak jak Doda i Majdan, czy Doda i Nergal? Teraz się ustatkowała- jest Błażej Szychowski. Czy to nie piękne? Pani Dorota całe swoje serce oddała zwierzętom, ale kadzi Chrześcijanom.. Bo już z serca jej nic nie pozostało dla Chrześcijan – mają je niechrześcijańskie zwierzęta. Dostała nawet od sądu 5000 złotych kary za obrazę uczuć religijnych.. Będzie się odwoływała do Międzynarodowego Trybunału.. Ludzi i ich wiarę obraża- ale zwierząt jakoś nie obraża. Kocha je! Czy nie mogłaby pokochać ludzi, nawet jak są Chrześcijanami? Jakoś Muzułmanów i Żydów nie rusza. Niech spróbuje!- jak taka harda.. ”Oczarowała całą Polskę”- tak jak pan premier Donald Tusk. Sama o tym mówiła w programie propagandowym pana redaktora Tomasza Lisa- na żywo.. To znaczy wtedy mówiła, że to pan premier Donald Tusk oczarował całą Polskę.. Tak oczarował, że popiera go już tylko 15% badanych przez jakąś sondażownię demokratyczną.. W obronie pani Dody wystąpił pan Włodzimierz Cimoszewicz, który też zasłynął z jednego mądrego zadnia wypowiedzianego publicznie podczas powodzi we Wrocławiu w roku 1997.. Powiedział mianowicie, że ludzie powinni się wcześniej ubezpieczyć zanim ich zaleje woda. I słuszna jego racja, bo po zalaniu państwo reguluje sprawy wynikłe ze szkód rujnując tym samym firmy ubezpieczeniowe. Ten co się ubezpieczył dostaje odszkodowanie, i ten co się nie ubezpieczył- też dostaje. Tylko ten co stał obok i o niczym nie wiedział- nie dostaje. Mógł się też nie ubezpieczyć. Dostają też pieniądze ci wszyscy, którzy kręcą się przy wypłacanych pieniądzach państwowych. Komuś zalało dom we Wrocławiu, a ktoś inny- komu nie zalało w Warszawie- musi mu płacić temu co zalało we Wrocławiu.. Co za pokrętna logika państwa demokratycznego i prawnego? Zmusza go do tego demokratyczne państwo przeciwpowodziowe i oczywiście prawne Za powódź we Wrocławiu płacą też inni mieszkańcy miast, miasteczek i wsi. Kilkadziesiąt milionów ludzi składa się na powodzian we Wrocławiu pod przymusem…To jaki sens się ubezpieczać? Żaden! Precz z ubezpieczeniami! Nich się święci państwowe państwo ubezpieczeniowe. .Niech płaci wszystkim za wszystko, a prywatne firmy wszelkie polikwidować. Będzie już jak w Korei Północnej.. Wszystkim zajmuje się państwo.. Niepotrzebne są żadne firmy- tylko rozbijają jedność państwa. Komunizm z socjalizmem- to wielcy bracia.. Żeby tylko nie było żadnego rynku.. Wszystko pod kontrolą państwa.. Z panem Majdanem, wbrew nazwisku , pani Doda nie poznała się na Majdanie w Kijowie- ale w Ustce, w czasie meczu czy po meczu. Wytatuowała sobie nawet na ręce” Kochać Radek”- w języku hebrajskim(???). Nie znam hebrajskiego uczę się hiszpańskiego, ale chyba jest jakaś odmiana czasowników i rzeczowników w hebrajskim- nie tylko bezokoliczniki i mianownik.. Pan Majdan zakochał się w pani Dodzie na zabój, ale było to już stosunkowo dawno- już dawno się odkochał.. Jednak okazuje się można się w tej kobiecie zakochać, nawet jak bardziej ją wzruszają zwierzęta niż dzieci.. Może pan Radek Majdan chciał mieć dzieci? Ale jak mieć dzieci z” kobietą” która woli przytulać się do drzewa? Może i można mieć dzieci z drzewem. Nic dokładnie nie wiadomo o przytulaniu się pani Dody do mężczyzn.. Były erotyczne sesje w CKM i Playboyu- ale to za mało, żeby coś dokładnie powiedzieć o przytulaniu się do drzew. Czy czasami to nie są męskie szowinistyczne świnie ci mężczyźni ? Przytulać się do męskiej szowinistycznej świni? W końcu świnia też zwierzę.. I bardzo smaczne! Jak się dobrze przyrządzi. Proletariat świński niech się łączy we wzajemnym przytulaniu.. A wiecie Państwo gdzie się oświadczył pani Dodzie pan Bartek, pardon- pan Radek? W Jerozolimie!!..(???) Na tamtejszym zgrupowaniu. Ona miała wytatułowane po hebrajsku „ Kochać Majdan”- znowu pardon-„Kochać Radek”, a on- chyba też coś miał wytatuowane, ale nie pamiętam co.. Kiedyś pani Doda miała wytatuowany na prawej ręce trójkąt- symbol boskości…(???) Ale chyba już zmazała- nie jest już boginią, jest „ królową”. Bogiem pozostał pan Adam Darski- bóg sumeryjski- Nergal. Też jest wytatuowany. Po wyroku sądowym za obrazę uczuć religijnych Chrześcijan pani Doda” Powiedziała:”.. Stałam się ofiarą polskiego zacofanego sądownictwa”(???) „ Zacofane sądownictwo” Pierwsze słyszę.. Niemrawe, niesprawiedliwe,, w rozkładzie- ale „ zacofane”(???) I takie mamy autorytety, które nam narzucają środki masowej dezinformacji albo informacji o bzdurach. Ale będzie ślub.. Pani Kaya wychodzi za mąż za Pako Sarrem- z Senegalu- będzie ślub muzułmański.. Do tej pory pani Kaya przyznawała się do powiązania z judaizmem Kabały.. Trzeba będzie to jakoś powiązać, żeby trwało.. Pani Kaya powiedziała:” Czuję się obywatelem świata. Jestem ciekawa ludzi, a odmienność i różnorodność traktuję jako urodę naszego globu i ludzkiej rasy”(???) Tak powiedziała.. Jak na razie można być „obywatelem” danego kraju, do którego się jest przywiązanym przepisami jak kiedyś pies na łańcuchu. .Psy są zwalniane z łańcuchów- za to ludzie przywiązywani łańcuchami przepisów, Nie można być” obywatelem” świata, bo na razie nie ma światowego państwa i światowego rządu.. To znaczy są namiastki takiego rządu, ale takiego z prawdziwego zdarzenia na razie nie ma.. Tak samo jak nie ma ludzkiej rasy.. Są ludzkie rasy.. Czerwona, biała, żółta, czarna.. Teoretycznie żółtej jest najwięcej, ale tak naprawdę czerwonej ideologicznie. Ale to co mówi pani Kaya to to, o czym marzą różni masoni tego świata.. To na razie marzenia- jeden rząd, jedna religia, człowiek- obywatel świata.. Jedno wielki biuro obywatelskie zarządzane przez” elitę” świata. Znowu mam pytanie do Państwa: skąd pani Kaya wie, że należy posługiwać się słowami” :”obywatel świata” czy.. „ludzka rasa”.?. To są pojęcia z arsenału organizatorów porządku światowego.. Nowy Porządek Świata. I jak tu nie być zwolennikiem teorii spiskowej świata..? Ale pani Kaya ma syna Rocha- z poprzedniego małżeństwa… Będzie więcej „obywateli świata”- przynajmniej.. A co z Bułecką z Zakopower? WJR

Kompromitacja rządu - KE broni polskich pracowników

1. Przedstawiciele Komisji Krajowej Związku Zawodowego Solidarność poinformowali w ostatni piątek, że w reakcji na ich skargę do Komisji Europejskiej, zdecydowała ona o wszczęciu wobec Polski procedury o naruszenie unijnego prawa dotyczącego umów o pracę na czas określony. Chodzi o nieprawidłowe wdrożenie do polskiego prawa unijnej dyrektywy z 1999 roku, która miała na celu ograniczenie ilości umów o pracę na czas określony, a także usuniecie licznych nadużyć związanych z ich stosowaniem. Była to pierwsza skarga jaką zdecydowała się złożyć w Brukseli „Solidarność” i nastąpiło to po licznych wystąpieniach związkowców do rządu Donalda Tuska o usunięcie tych nieprawidłowości poprzez zmianę polskiego prawa w tym zakresie. Ponieważ pomimo tych monitów związkowców, nie było żadnej reakcji polskiego rządu we wrześniu 2012 roku, skarga została przesłana do Komisji Europejskiej, a ta po zbadaniu polskiego prawodawstwa w zakresie umów o pracę na czas określony, a także jego stosowania w praktyce, zdecydowała się na rozpoczęcie wobec Polski wspomnianej procedury.

2. Po pierwsze Komisja Europejska ma zastrzeżenia związane z nadużywaniem tej formy zatrudnienia w Polsce. Nasz kraj jest niestety niechlubnym liderem w UE pod względem tej formy zatrudnienia. W ten sposób zatrudnionych jest w naszym kraju aż 27% ogółu pracowników podczas gdy średnia unijna jest blisko o połowę niższa i wynosi 14%. Po drugie, zwraca uwagę na zbyt dużą różnicę pomiędzy długością okresu wypowiedzenia w umowach o pracę na czas nieokreślony i w umowach o pracę na czas nieokreślony. W tych pierwszych ten okres wynosi w Polsce 3 miesiące w tych drugich zaledwie 2-tygodnie i to zdaniem Komisji oznacza mniej korzystne traktowanie pracowników zatrudnionych na czas określony bez obiektywnego uzasadnienia. Po trzecie KE uważa, że okres jaki musi upłynąć pomiędzy dwoma umowami na czas określony dla tego samego pracownika jest w naszym kraju zbyt krótki aby nie były one uznane „za następujące po sobie”. Wreszcie po czwarte KE uważa, że użyte w polskim prawie pojęcie „zadań realizowanych cyklicznie” w ramach którego dozwolone jest nieograniczone zawieranie następujących po sobie umów o pracę na czas określony, nie jest wystarczająco precyzyjnie opisane w tym prawie.

3. Otwarcie procedury o naruszenie unijnego prawa jest jak już wspomniałem pierwszym etapem przywołania polskiego rządu do doprowadzeniu naszego prawa do porządku. Jeżeli nie będzie jego właściwej reakcji wtedy KE, rozpocznie drugi etap postępowania czyli wyśle do Polski tzw. uzasadnioną opinię i dopiero przy braku reakcji na to wystąpienie, rozpoczyna się trzeci etap czyli skarga na polski rząd do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Wypada mieć nadzieję, że już uruchomienie przez KE tego pierwszego etapu procedury o naruszenie unijnego prawa, spowoduje reakcję polskiego rządu i do Sejmu wpłynie propozycja nowelizacji polskiego prawa w tym zakresie.

4. Niezależnie jednak od tego jak ta sprawa się ostatecznie zakończy już w tej chwili można powiedzieć, że doszło do gigantycznej kompromitacji rządu Donalda Tuska, ponieważ to nie on, a Komisja Europejska występuje w obronie interesów polskich pracowników. Jeżeli weźmiemy również pod uwagę, że podczas już ponad 6 letnich rządów Donalda Tuska także inne rodzaje tzw. umów śmieciowych, są w Polsce nadużywane na ogromną skalę (umowy o dzieło, umowy zlecenia, przymuszanie pracowników do tzw. samozatrudnienia), to dopiero widać jak bardzo antypracownicza jest ta ekipa rządowa. Być może to zdecydowane wystąpienie Komisji Europejskiej w obronie polskich pracowników, będzie wystarczającym ostrzeżeniem dla rządu Donalda Tuska i wreszcie zabierze się on za tworzenie prawa chroniącego interesy pracowników. Kuźmiuk

23/12/2013

Należy”wzmocnić rolę lekarza pierwszego kontaktu”- uważa poseł Andrzej Rozenek z dawnego Ruchu Palikota, a obecnie ”Twojego Ruchu.”. Żeby poprawić funkcjonowanie państwowej służby zdrowia- skansenu komunistycznego.. No pewnie- w tym państwowym burdelu zasilanym państwowymi pieniędzmi wystarczy wzmocnić rolę lekarza pierwszego kontaktu i wpompować w nią kolejne miliardy złotych- i wszystko będzie super.. Już pseudprzekształcają państwowe szpitale- nazywając- kolejną „ reformę” prywatyzacją… A właściciela nadal nie będzie- rolę pełniącego obowiązki będzie pełniło socjalistyczne państwo. Powstają w całym kraju rady nadzorcze.. Może się okazać, że będzie więcej członków rad nadzorczych radzących nad losem pacjentów- niż samych pacjentów.. Znowu wzrośnie biurokracja i koszty państwowych szpitali.. Będzie pozorowane zajęcie dla swoich. Ciągłe udoskonalanie złego systemu leczenia opartego o reglamentację i brak wolnego rynku usług medycznych i zasilanie państwowymi pieniędzmi– nic nie da. Sytuacja zła się tylko pogłębia. Jeszcze kilka lat temu ten skansen komunistyczny kosztował nas podatników 30 miliardów złotych- obecnie prawie 70 miliardów.(!!!) A kolejki coraz większe! Im więcej pieniędzy w systemie- tym gorzej- i tym gorsze marnotrawstwo. Ale macherzy nie ustają w demagogii. Pan Andrzej Rozenek we wczesnej młodości należał do Związku Studentów Polskich.. Od 1997 roku związał się z panem redaktorem Jerzym Urbanem i tygodnikiem” Nie” Był nawet zastępcą redaktora naczelnego.. Tygodnik „Nie” to taka gazeta, której naczelnym zadaniem jest wyśmiewanie się z Chrześcijaństwa…. Jest uczestnikiem Klubu Wałdajskiego, członkiem Stowarzyszenia Ordynacka. Człowiek Lewicy całą gębą.. Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej, Polska Partia Socjalistyczna, Sojusz Lewicy Demokratycznej i ostatecznie Ruch Palikota, a jeszcze bardziej ostatecznie-Twój Ruch. Która to nazwę rzekomo wymyśliła pani Maria Czubaszek, która utożsamia się z programem tej skrajnie lewicowej partii.. Już pisałem: w radomskiej telewizji kilka lat temu przewijała reklama reklamująca hurtownię „Ruch”. Bohater reklamy- zresztą radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej- mówił w pewnym momencie ”Twój Ruch”- chcąc zachęcić do zakupu produktów oferowanych przez hurtownię” Twój Ruch”.- oczywiście hurtownię” Ruch”.. Międzynarodowy Klub Dyskusyjny ”Władaj”- spotykają się eksperci i „ rozmawiają’ o polityce wewnętrznej i zagranicznej Rosji.. „Eksperci” gromadzą się w Klubie Wałdajskim od roku 2004. trochę sobie pogadają, a potem… A potem spotykają się z Wałdimirem Putinem i też sobie rozmawiają.. Tak przynajmniej było przez ostatnich czterech sesji.. Na siódmej sesji, która odbyła się w roku 2010 w Sankt Petersburgu- uczestnicy też spotkali się z Wadymirem Putinem, ale nie wiadomo o czym dokładnie rozmawiali- spotkali się w jego letniej rezydencji w Soczi. Tematem siódmej sesji była” Rosja- historia i przyszły rozwój”. A co było tematem prywatnego spotkania panów Adama Michnika, Leszka Millera i Andrzeja Rozenka z Władymirem Władymirowiczem? Prasa jakoś mało miejsca poświęca tym spotkaniom- ale my- jako Polacy powinniśmy wiedzieć o czym pan Adam Michnik , pan Leszek Miller czy pan Andrzej Rozenek rozmawiają z prezydentem Putinem? Tym bardziej, że pan Andrzej Rozetek jest człowiekiem pana Jerzego Urbana, a pan Jerzy Urban jest jednym głównych twórców okrąglostołowej III Rzeczpospolitej wyrosłej na porozumieniu pana generała Kiszczaka, Wojciecha Jaruzelskiego, Jerzego Urbana., Andrzeja Olechowskiego…. A po drugiej stronie- pana Bronisława Geremka, Tadeusza Mazowieckiego, pana Adama Michnika, pana Jarosłwa Kaczyńskiego, czy pana Waldemara Pawlaka… Do okrągłego stołu zasiadło wielu agentów Służby Bezpieczeństwa- mam na myśli ludzi reprezentujących tzw. stronę solidarnościową.. Panu generałowi Czesławowi Kiszczakowi podlegało w tym czasie 200 000 ludzi różnych służb(!!!!) Pan Czesław Kiszczak to bardzo inteligentny człowiek.. Jak potrafił zorganizować taki teatr.. Tak jak powinniśmy wiedzieć o czym rozmawiał pan Jacek Vincent Rostowski spotkając się z uczestnikami Bilderberg Grup, czy pan Aleksander Kwaśniewski, czy pan Janusz Palikot- bardziej w Komisji Trójstronnej, ale to jeden czort.. Tak jak powinniśmy wiedzieć o czym rozmawiał pan Donald Tusk z władzami izraelskimi, podczas wyjazdowej sesji rządu polskiego w Izraelu w roku 2011 – w lutym.. Też znikąd pomocy, żeby się dowiedzieć o czym rozmawiało 55 osób,. które pojechały w lutym do Izraela na wyjazdową sesję? Dlaczego nie możemy się dowiedzieć? Czy to jakaś tajemnica? Co tam ustalano, o czym rozmawiano? Ponad naszymi głowami.. Co nas czeka po tych rozmowach w przyszłości.. A to w Klubie Bilderberg, a to w Klubie Wałdajskim, a to w Izraelu.. A to w Waszyngtonie.. O Polsce i o nas! Nic dobrego z tego nie będzie, jak różni ludzie rozmawiają o Polsce z obcymi.. I to nie można dowiedzieć się o czym. rozmawiają.. I nie ma już kary śmierci za morderstwa, ani za zdradę stanu.. Jeśli te rozmowy ocierają się o zdradę stanu.. To są sprawy bardzo poważne, ale dla pana Andrzeja Rozenka najważniejsze jest- jako dla socjalisty- poprawiać w nieskończoność model państwowej służby zdrowia, którego to modelu poprawić się nie da- de facto. Żeby nie wiem ile pieniędzy wpakowano w ten komunistyczny model, żeby nie wiem ile” reform” zrobiono, żeby nie wiem jak się „reformatorzy” naprężali- to nie udźwigną – taki to ciężar, nawet jak się bardzo naprężał.. Po prostu – nie! Żeby to funkcjonowało, należałoby oddać” obywatelom” pieniądze, czyli obniżyć wszystkie podatki, zrobić wolny rynek usług medycznych, sprywatyzować naprawdę służbę zdrowia, a nie naumyślnie.. Tworzyć kolejne rady nadzorcze.. I jeszcze więcej reglamentować usługi medyczne- bo nie ma pieniędzy.. Można byłoby wmontować w całość jeszcze jeden Narodowy fundusz Zdrowia- taki nadrzędny- wobec obecnego.. I jeszcze żeby był kosztowniejszy od obecnego.. A lekarzy można porobić różnych kontaktów, tak jak politycy mający wiele kontaktów z obcymi.. Lekarz pierwszego, drugiego i trzeciego kontaktu.. Nawet dziesiątego kontaktu. I niech odsyłają od Annasza do Kajfasza.. A pieniądze nich wędrują za ogołoconym z pieniędzmi pacjentem. Razem z papierami. Im więcej papierów- tym zdrowszy będzie pacjent. Czy jak pacjent idzie do sklepu, to pieniądze idą za nim- czy może z nim? Pacjent powinien mieć pieniądze, żeby chodził się leczyć w systemie konkurencyjnego lecznictwa.. A nie żeby pieniądze w systemie wielkiej państwowej grabieży go szukały.. Często go nie znajdują, bo po drodze jest pełno różnych takich, którym te pieniądze się przyklejają do dłoni.. Im więcej ich jest w systemie państwowego lecznictwa, tym więcej się przykleją do różnych dłoni.. Oprócz tych, które przyklejają się prywatnie do dłoni lekarzy pierwszego i innych kontaktów.. Panie Andrzeju! Nie ma pan racji! Wzmocnienie lekarza pierwszego kontaktu nic nie da.. Bo potem będzie potrzebne wzmocnienie innych kontaktów. Co innego wzmocnienie pacjenta! …najlepiej jego ciężko zarobionymi pieniędzmi, nieprawdaż? Tak go wzmocnić, żeby nie musiał żebrać pod drzwiami państwowej służby zdrowia i krzyczeć.. Więcccccccej pańssssstwowej służby zdrowia! No i na zdrowie! WJR

Unia zablokowała środki na projekty informatyczne w Polsce

1. Jak informuje tygodnik Wprost do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju (nowy resort który powstał po połączeniu ministerstwa rozwoju regionalnego i ministerstwa infrastruktury i budownictwa i gospodarski morskiej), w ostatnim tygodniu dotarło ostre wystąpienie Komisji Europejskiej (KE), w którym domaga się wyjaśnień związanych z kolejną falą aresztowań w związku z realizacją w Polsce projektów informatycznych współfinansowanych ze środków unijnych.

KE domaga się od ministerstwa odpowiedzi na wiele pytań związanych z przetargami na projekty informatyczne organizowane między innymi przez ministerstwo spraw wewnętrznych i Główny Urząd Statystyczny i zapowiada wstrzymanie ich współfinansowania do czasu zakończenia spraw sądowych z nimi związanych.

2. Przypomnijmy tylko, że w 2011 roku CBA zatrzymało wiceministra spraw wewnętrznych i podległych mu dyrektorów zajmujących się informatyzacją, a także dyrektorów z Komendy Głównej Policji, także odpowiedzialnych za informatyzację. Już wtedy rzecznik CBA mówił, że to największa afera korupcyjna w III RP. W listopadzie tego roku nastąpiła druga fala zatrzymań. Dotyczyły one 18 osób z resortu spraw zagranicznych, GUS, a także kilkunastu firm informatycznych. Sumarycznie do tej pory zatrzymano już 37 osób, choć sądy zaaprobowały aresztowanie tylko kilku z nich, reszta została zwolniona i objęta poręczeniami. CBA do tej pory zakwestionowało około 100 przetargów ogólnej wartości około 1,5 mld zł, stwierdzając, że najwyższa łapówka sięgnęła 5 mln zł i według wypowiedzi samego szefa tej służby sprawa ma charakter rozwojowy, możliwe są dalsze aresztowania. Szef CBA Paweł Wojtunik, posunął się nawet do tego, że wezwał w mediach wszystkich tych, którzy łapówki dawali przy okazji przetargów informatycznych w administracji aby sami zgłaszali się do jego instytucji, to zgodnie z obowiązującą ustawą po złożeniu wyczerpujących wyjaśnień, zostaną uwolnieni od odpowiedzialności karnej.

3. Ale przetargów informatycznych na poziomie centralnym było znacznie więcej (na ten cel w latach 2007-2013, mieliśmy wydać przynajmniej 4 mld zł), co więcej ogromnej wartości projekty informatyczne są realizowane w każdym z 16 samorządów województw. Kilka dni temu Gazeta Polska Codziennie, poinformowała o gigantycznym skandalu związanym z takim projektem realizowanym przez samorząd województwa małopolskiego rządzonym przez marszałka z Platformy. Otóż za niewielkie pieniądze samorząd województwa zbył swoją spółkę na rzecz podmiotu kierowanego przez byłego posła Platformy, generała byłej SB i syna Lwa Rywina, której następnego dnia po sprzedaży, przyznano ze środków europejskich dotację, wynoszącą ponad 60 mln zł. Spółka ma realizować ogromny projekt informatyczny, polegający na zbudowaniu sieci informatycznej, którą następnie przez wiele lat ma eksploatować i uzyskiwać z tego tytułu stosowne opłaty.

4. Póki co KE tak głęboko na razie nie sięga ale zapowiada wstrzymanie rozliczeń projektów informatycznych realizowanych przez poszczególne resorty i instytucje centralne jak już wspomniałem do czasu rozstrzygnięcia procesów sądowych osób z nimi związanych, a oskarżonych o korupcję. Takie stanowisko Komisji oznacza, że duża część środków ze wspomnianych 4 mld zł może być zagrożona, ponieważ trudno będzie przeforsować w Brukseli inne odpowiednio przygotowane i zaawansowane projekty informatyczne. Tak właśnie udało się uratować zablokowane przez Brukselę środki na projekty drogowe. Te wobec których polska prokuratura wszczęła postępowania wyjaśniające w związku z korupcją, zostały wykreślone ze współfinansowania niejako automatycznie i tylko zgłoszenie projektów rezerwowych, uratowało środki przewidziane dla naszego kraju. W przypadku projektów informatycznych takiej możliwości nie będzie, bo rezerwowych projektów nie ma więc wszystko wskazuje na to, że duża część środków przewidzianych dla Polski na nie zwyczajnie przepadnie. Kuźmiuk


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1018
1018
1018
1018
1018
1018
1018
1018 Jump Shirley Czerwony diament
2009 Nr 122 poz 1018 klasyfikacja stanu ekol wod pow
CSB 1018 3 Static audio failure
1018 Harper Fiona Wielka gala
CSB 1018 3
Regeneracja Toneru Drukarki Laserowej HP 1018 Q2612A
1018
#1018 Raising Teenagers
1018

więcej podobnych podstron