Rozdział

„Edward”

Byłem skończony! I taki kurwa szczęśliwy.

Mimo zmęczenia, jakie odczuwałem nie mogłem usnąć. Trzymałem w ramionach drobną osóbkę, która była całym moim światem. Nie wiedziałem jakim cudem przez te wszystkie lata potrafiłem trzymać się z daleka od niej. Nie umiałem pojąć jak potrafiłem żyć tak jak to ostatnio robiłem.

W momencie, w którym Bella mnie dziś zatrzymała, myślałem, że sobie żartuje. Popatrzyłem na nią, spodziewając się zobaczyć jak się ze mnie naśmiewa, ale nic takiego w jej spojrzeniu nie dostrzegłem. Mruknąłem, że prześpię się na kanapie, a wgłębi duszy czułem jak latam ze szczęścia. Jednak Bells zaskoczyła mnie jeszcze bardziej, mówiąc bym został z nią w łóżku! Jeśli wcześniej nauczyłem się latać to w tym momencie umarłem ze szczęścia i trafiłem do raju. Znów na nią spojrzałem i po raz kolejny nie dostrzegłem nic, co by wskazywało, że sobie ze mnie żartuje. Wręcz przeciwnie, wydawała się przestraszona i niepewna mojej reakcji na jej prośbę. Jeśli myślała, że zaprzepaszczę taką szansę by z nią zostać, to czekało ją rozczarowanie, bo ja się nigdzie nie wybierałem.

Ściągnąłem spodnie i koszule, nie zastanowiwszy się wcześniej czy Belli to nie przeszkadza. Na jej ślicznej twarzy rozkwitł delikatny uśmiech, odpowiadając tym czasem na moje nieme pytanie. Odwzajemniłem uśmiech i chwilę później ułożyłem się koło niej na łóżku, a moje ramie automatycznie owinęło się koło jej tali, przyciągając ją do siebie. Nie protestowała. Jej ciało dostosowało się do mojego, na co się uśmiechnąłem. Czułem ciepło bijące od niej i zapach. Tak pięknie pachniała truskawkami. Jej włosy, rozsypane po poduszce były miękkie w dotyku. Musiałem skupić całą swoją siłę woli, by się na nią nie rzucić. Moje ręce aż świerzbiły by zbadać wszystkie krągłości jej ciała, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Chciałem dla nas czegoś innego, niż tylko fizyczność. Kochałem ją. Ponownie zanurzyłem nos w jej włosach, delektując się słodkim zapachem, kobiety w moich ramionach. Byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi.

- Moja Bello, nawet nie wiesz jak ja Cię cholernie kocham – szepnąłem w jej włosy, a moje usta lekko musnęły jej kark.

- I nie pozwolę Ci już odejść…

„Bella”

Nie pamiętałam, kiedy dokładnie usnęłam. Nie było to szczególnie ważne. Pamiętałam za to równy oddech, który łaskotał moją szyję, pocałunek złożony na karku. Jego ramię owinięte wokół mojej tali, przyciskające mnie do niego. Uczucie ciepła, bliskości i bezpieczeństwa. Czułam się taka szczęśliwa, wiedząc, że Edward jest tu ze mną, przytula mnie do swojego ciała. Nigdy nie czułam się tak przy Jaku. Owszem przebywanie z nim, przytulanie, było przyjemne, wiedziałam, że brunet będzie się o mnie troszczył, zawsze mogę na niego liczyć, ale to było tyle. Przy Edwardzie czułam się…nie umiem tego opisać. Szczęśliwa to za mało powiedziane. Czułam każdy nerw swojego ciała, tętniącą krew w żyłach. Czułam, że żyję. Każda komórka mojego ciała krzyczała do Edwarda. Uwielbiałam patrzeć na niego, rozmawiać z nim. Nawet milczenie, gdy byliśmy razem było czymś naturalnym. Pamiętałam miękkość jego ust gdy pocałował mnie w czoło, a potem w szyję. To wtedy usłyszałam słowa, które sprawiły, że moje serce przestało bić na kilka sekund. Myślał, że śpię i go nie słyszę. Jednak ja cieszyłam się jak dziecko. Dziękowałam sama nie wiem komu, za niemoc w uśnięciu i za niezdradzenie się przed miłością mojego życia. Być może nie powiedział by wtedy tych słów? A tak to wiedziałam już, że mnie kocha. Czuł do mnie to samo, co ja do niego.

Popatrzyłam na niego. Jego piękna twarz wyrażała spokój, a na ustach igrał delikatny uśmiech. Miałam nadzieję, że śni o mnie. Patrząc tak na niego, zdałam sobie sprawę, że jest hmm przystojniejszy, piękniejszy niż myślałam w. Zastanawiałam się jak to jest możliwe.

- Ja też Cię kocham – szepnęłam.

Nagle zdałam sobie sprawę, że nie boli mnie już gardło i mój głoś się poprawił. Nie było jeszcze normalnie, ale w porównaniu do wczoraj jest o wiele lepiej. Mogłam w miarę normalnie mówić, a moja głowa nie pulsowała tępym bólem.

Postanowiłam wziąć prysznic, póki Edward spał, a niewątpliwie był mi potrzebny. Nawet nie chciałam widzieć jak wyglądam. Delikatnie odsunęłam rękę mojego ukochanego mężczyzny i wyślizgnęłam się spod kołdry. Na palcach wyszłam z sypialni, kierując się do łazienki. Nie chciałam go budzić, wydawał się taki spokojny gdy spał. Wiedziała, że sen jest mu potrzebny, widać było wczoraj po nim zmęczenie, mimo, że nie chciał się do niego przyznać.

Zrzuciłam z siebie ubrania, zostawiając je byle gdzie i weszłam do kabiny. Odkręciłam kurki i ciepła woda zaczęła spływać po moim ciele, na co zamruczałam z przyjemności. Tego było mi trzeba, pomyślałam. Nagle usłyszałam zgrzyt i przerażona odwróciłam się w stronę drzwi łazienki. Stał w nich nie kto inny, jak sam Edward. Patrzyłam na niego, a oszołomienie musiało być wypisane na mojej twarzy. Stałam nago pod prysznicem, z niezasuniętymi drzwiami od kabiny prysznicowej i wpatrywałam się w niego, zupełnie zapominając, że może sobie mnie oglądnąć z każdej strony. Zaś w mojej głowie przewijało się tylko to jakie miał idealne ciało. Umięśniony brzuch, szerokie ramiona i silne dłonie o długich i jak się domyślałam zwinnych palcach. Jego miedziane włosy były w totalnym chaosie, a oczy oh jego oczy były praktycznie czarne. Znałam ten wzrok, to było pożądanie.

Zaczął wolno podchodzić, a ja wstrzymałam oddech. Moje serce biło szybko i mocno. Nie byłam do końca świadoma ile czasu upłynęło, zatonęłam w spojrzeniu Edwarda. Jego oczy nie opuszczały moich. Wszedł do kabiny, zasuwając za sobą drzwi. Woda spłynęła po jego ciele, gdy znalazł się pod jej strumieniem. Mój wzrok powędrował za strumieniem wody, zatrzymując się najpierw na brzuchu, a potem na jego bokserkach. Jęknęłam, widząc duże podniecenie Edwarda. Nie wytrzymał. Warknął, popychając mnie delikatnie na ścianę. Jego ciało przylgnęło do mojego, przypierając mnie. Moje usta odszukały jego, wpijając się w nie natarczywie. Swoim językiem oblizałam wargi Edwarda, prosząc o pozwolenie. Jego usta rozchyliły się delikatnie, a język wyszedł naprzeciw mojemu, spragniony. Nasze języki rozpoczęły dziki taniec, pieszcząc się nawzajem. Przycisnął się mocniej do mnie , a ja jęknęłam mu w usta czując jego erekcje, napierającą na mój brzuch. Jego ręce znalazły się wszędzie. Czułam jakbym płonęła w każdym miejscu, w którym mnie dotknął. Jego ręce najpierw przejechały wzdłuż moich boków, drażniąc się ze mną gdy zetknęły się z moimi piersiami. Zaczął je ugniatać i masować. Oderwał swoje usta od moich, przenosząc je szyje. Jego pocałunki były namiętne i porywcze. Czułam jego zarost na delikatnej skórze. Jedną ze swoich rąk włożyłam w jego włosy, przyciągając go bliżej, a drugą dotknęłam jego penisa. Był tak cholernie twardy! Zaczęłam masować go i ruszać swoją ręką po całej jego długości. Warknął na to doznanie, po czym znieruchomiał. Nagle jego ręce zaprzestały wędrówki po moim ciele. Oparł je na ścianie po obu stronach mojej głowy. Jego usta oderwały się od mojej szyi, a wzrok odszukał mój. Jego oczy były nieodgadnione. Nie rozumiałam jego reakcji.

- Bello, proszę Cię przestań – powiedział cicho. Teraz ja znieruchomiałam na jego słowa, czując zbierające się łzy w oczach.

- Nie mogę tak – mruknął. Przywarłam plecami do ściany, jeśli w ogóle było to możliwe. W tym momencie chciałam być jak najdalej od niego, ale w niewielkiej kabinie prysznicowej nie było to zbytnio możliwe. Przerwałam nasz kontakt wzrokowy, patrząc wszędzie tylko nie na Edwarda. Nie chciałam by zobaczył łzy wzbierające się w moich oczach.

- Idź sobie – szepnęłam. Obawiałam się, że tylko na tyle mnie stać. Nie poruszył się. Tknięta jakimś impulsem nagle krzyknęłam na niego.

- Nie słyszysz?! Idź sobie! – Silna ręka chłopaka złapała mnie za brodę bym na niego spojrzała. Był delikatny, ale stanowczy.

- Bello – zaczął, ale mu przerwałam.

- Zrozumiałam aluzję Edwardzie – warknęłam. – Seks ze mną nie jest wystarczająco satysfakcjonujący dla Ciebie. Więc bardzo Cię proszę daj mi te ostatki dumy jakie mi jeszcze zostały i wyjdź. – Czułam jak mi się w ciszy przygląda, po chwili wybuchnął gromkim śmiechem. W tym momencie miałam ochotę go udusić. Czułam się odrzucona i poniżona. Najchętniej zapadłabym się pod ziemie. Jak on mógł mi zrobić coś takiego?! Przez ostatnie godziny był przy mnie, opiekował się mną. Powiedział, że mnie kocha, gdy myślał, iż usnęłam. I to, co wydarzyło się tu pod prysznicem, zaledwie kilka minut temu, pozwoliło mi myśleć, ze jestem chciana i kochana. Więc o co chodziło? Dlaczego mnie odrzucał? Skoro sam tu przyszedł. Sam zaczął mnie całować z takim zapamiętaniem i namiętnością, jak nigdy nie byłam całowana. Sam zaczął mnie dotykać, wywołując ogień na moim ciele. Po co to zrobił? Cholera! A ja głupia wierzyłam w każde gorąco spojrzenie jego oczy, w każdy dotyk jego dłoni na moim ciele.

- Bello – powiedział cicho, miękko – popatrz na mnie, proszę. –Przygryzłam wargę, a mój wzrok odnalazł jego. Zobaczyłam grymas na jego twarzy.

- Chryste Bells, nie płacz. Jestem takim cholernym idiotą – warknął, zły chyba na samego siebie.

- Jak mogłaś pomyśleć, że Cię nie chce, albo, że nie jesteś wystarczająco dobra ?

- Przecież sam dałeś mi to do zrozumienia mówiąc mi, że nie chcesz i mam przestać. Jak dla nie to był dość jasny przekaz – odparłam zdezorientowana, a zarazem zła. Przeczesał ręką swoje mokre włosy. Był zdenerwowany.

- Nie to miałem na myśli – jęknął skruszony.

- Nie rozumiesz? Chce Cię Bello. Pragnę Cię. Każda cząstka mojego ciała chce do Ciebie. Nawet sobie nie wyobrażasz jak muszę się w tej chwili powstrzymywać, patrząc na Twojego seksowne, nagie ciało! – jego wzrok, przemknął po mnie, a ja znów poczułam to gorąco.

- Nie rozumiem – wyjąkałam.

- Nie rozumiesz? Ja Cię kocham! Nie chce Cię pieprzyć na tyłach klubów i pod prysznicem! Chce się z Tobą kochać. Pieścić godzinami Twoje wspaniałe ciało. Pokazać Ci jak wiele dla mnie znaczysz. Chce żeby to znaczyło dla nas obojga więcej, niż tylko przygoda. – Jego wzrok był pełen emocji, miłości i rządzy, a dotyk na brodzie palący. Patrzyłam oszołomiona na niego. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie powiedział.

- Chociaż, furtki sobie zamykać nie chcę, wspólne gorące prysznice będą mile widziane – uśmiechnął się swoim krzywym uśmiechem, od którego miękną kolana i robi się mokro w majtkach, których nie miałam.

- Czyli chcesz mnie? – wyjąkałam, patrząc na niego. Skinął głową z uśmiechem

- Położysz się ze mną? – szepnęłam.

- Oczywiście. Bello, nie przeszkadza Ci to, że jesteśmy nadzy? – zapytał. Poczułam gorąco na swoich policzkach. Owszem było mi niezręcznie, w końcu niecodziennie stałam przed facetem. I to facetem z takim ciałem! Co prawda Jakowie też nie można było nic zarzucić, wręcz przeciwnie i wiedziałam, że moje ciało także mu się podoba. Patrząc jednak w tym momencie na Edwarda, który nie mógł się powstrzymać i taksował moje ciało swoim pożądliwym wzrokiem, wiedziałam, że jemu też się podoba to co widzi.

- Nie – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko. Mijając go wyszłam z kabiny i skierowałam się do sypialni. Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim. Edward szedł tuż za mną, bacznie mnie obserwując. Na jego pięknej twarzy pojawił się grymas, gdy przykryłam się kołdrą. Najwyraźniej nie spodobało mu się to i chwilę później leżał już obok mnie.

- Skoro nie przeszkadza Ci nagość, to czemu zakrywasz swoje seksowne i piękne ciało? – wymruczał mi do ucha. Poczułam jak moje serce zaczyna walić.

- Zimno mi. Może znasz jakiś sposób by mnie rozgrzać? – szepnęłam, patrząc mu w oczy.

- Myślę, że znam i to nie jeden – powiedział uśmiechając się po raz kolejny tym swoim krzywym uśmieszkiem.

Bez ostrzeżenia usta Edwarda przywarły do moich. Zaczął całować mnie namiętnie. Delikatnie przygryzając moją dolną wargę. Moje usta rozchyliły się, kiedy westchnęłam na tą pieszczotę. Wykorzystując to jego język wdarł się do moich ust. Nasze języki zaczęły swój taniec. Smakował tak dobrze! Nasz pocałunek był inny. Delikatny, a za razem bardzo erotyczny. Myślałam tylko o tym aby ręce Edwarda znalazły się na moim ciele. Pragnęłam poczuć jego dotyk wszędzie, gdzie tylko się dało. Jakby czytając mi w myślach jego dłoń przejechała po moim ciele, zatrzymując się na udzie. Zaczął pieścić moją nogę, a jego ręka przesuwała się w stronę mojego tyłka. Ścisnął go, a z moich ust wyrwało się kolejne westchnienie. Oderwał się od moich ust, uśmiechając się zadowolony. Jego ręka znów rozpoczęła wędrówkę, skrzętnie omijając to miejsce, w którym potrzebowałam i chciałam go najbardziej poczuć. Dotyk Edwarda na moim ciele był palący, musiałam się do tego przyzwyczaić. Wątpiłam by kiedyś zmieniło się to jak na mnie działał. Jego dłoń zahaczyła o mój pępek, a usta przeniosły się na szyję. Zdecydowanie to był mój słaby punkt. Uwielbiałam uczucie jego ust na mojej szyi, ssących i całujących każdy skrawek mojej skóry. Jego język, który liżąc mnie zostawiał mokry ślad, który w połączeniu z jego oddechem, wywoływał gęsią skórkę na moim ciele. Jego dłoń tymczasem dotarła do moich sterczących sutków. Nasze jęki zmieszały się, gdy dotknął moich piersi.

- Edwardzie - powiedziałam słabym głosem.

- Co kochanie? – wymruczał w moją szyję.

- Proszę – pisnęłam. Podniósł głowę, patrząc mi w oczy. Po chwili jego usta zjechały w dół zatrzymując się na mojej klatce.

- O co dokładnie mnie prosisz kotku? - Jego oddech szczypał moją mokrą od pocałunków skórę. Jedna z jego dłoni pokryła moją pierś, a drugą wziął w usta. Jęknęłam, łapiąc Edwarda za włosy. Jego język był tak cholernie utalentowany! Lizał, ssał i przygryzał moją pierś. Słyszałam swój ciężki oddech i z trudem powstrzymywałam kolejne jęki.

- Dotknij mnie – poprosiłam.

- Powiedz tylko gdzie – wymruczał, pokrywając moje usta swoimi. Oderwał się ode mnie, widząc jak się wije obok niego.

- Proszę, dotknij mojej cipki – zaskomlałam. Jego palec przejechał po mnie, boleśnie powoli. Jęknęłam na to doznanie, chcąc więcej. Miedziano włosy zaczął masować moją cipkę, schodząc ustami na mój brzuch, który obsypał pocałunkami, by po chwili zejść niżej. Gdy dotarł do mojej cipki, rozszerzył mi nogi. Przejechał po mnie językiem, a ja myślałam, że eksploduje w tej chwili.

- Proszę – błagałam o więcej. Jego palce zaczęły pocierać moją łechtaczkę, a język wdarł się do mnie. Jeśli myślałam, że jego język wyczyniał cuda, gdy był w moich ustach, to nie wiem co robił teraz! Moje plecy wygięły się w łuk, zaczęłam pieścić swoje piersi, a z moich ust wychodziły głośne jęki. Czułam jak napięcie buduje się we mnie.

- Edwardzie, zaraz dojdę – wycharczałam wręcz.

- Jeszcze nie teraz kochanie - wymruczał, odrywając się ode mnie. Wykorzystując to, podniosłam się, popychając Edwarda na materac.

- Czas na Twoją przyjemność, skarbie – mruknęłam, siadając na nim okrakiem i maczając go sokami z mojej cipki. Moje ręce wędrowały po jego ciele głaszcząc go. Nachyliłam się nad nim składając namiętny pocałunek na jego ustach. Odrywając się od niego przeniosłam swoje usta na zagłębienie jego ucha, gdzie lizałam i przygryzałam jego skórę. Zjechałam ustami na jego szyję składając pocałunki, ssąc, przygryzając ją. Zeszłam z niego, łapiąc w dłonie jego penisa. Był kurewsko twardy. Jedna z moich dłoni jeździła po jego fiucie, a drugą pieściłam jego jądra. Jęknął.

- Podoba Ci się skarbie? – zapytałam, robiąc niewinne oczy.

- A co byś powiedział na to? – zapytałam biorąc go do ust. Warknął, na co ja się uśmiechnęłam. Poruszałam ustami w górę i w dół, w rytmicznych ruchach wraz z moją dłonią. Sądząc po jego zachowaniu, stwierdziłam, że mu się podobało. Jego ust wychodziły przekleństwa, pomieszane z moim imieniem. Poczułam jak zaczyna pulsować w mojej buzi, co oznaczało bliski orgazm. Przestałam pieścić go. Popatrzył na mnie. Jego oczy wyrażały czystą żądze i szaleństwo.

- Dzisiaj dojdziesz we mnie – stwierdziłam. Zwinnym ruchem znalazł się znów nade mną, a jego język pieścił moją szyję. Włożył we mnie swój palec, pieprząc mnie szybko, by po chwili włożyć drugi . Jęczałam głośno z przyjemności.

- Pieprz się Edward, jeśli Twój penis nie znajdzie się zaraz we mnie – krzyknęłam.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, kochanie – powiedział, wyjmując ze mnie swoje palce. Rozszerzył mojego nogi, poczułam jaka jestem mokra. Jego penis znalazł się przy moim wejściu.

-Edward – warknęłam na niego. Bez ostrzeżenie, jednym, szybkim ruchem znalazł się we mnie.

- Oh, jesteś taki cholernie twardy – jęknęłam, na co mój ukochany zaczął się ruszać, najpierw powoli, dając mi czas na zapoznanie mojej cipki z jego dużym penisem.

- Kurwa, kochanie, a ty jesteś taka zajebiście ciasna. – Wiedziałam, że się hamuje. Chciał być delikatny i czuły, pokazać mi tym samym, to jak mnie kocha. Problem polegała na tym, że ja byłam pewna jego uczucia do mnie. Nie wiem skąd się to wzięło, ale w tym momencie, wiedziałam, że mnie kocha i chce być ze mną. W tym momencie nie potrzebowałam tego by był delikatny, potrzebowałam by pieprzył mnie mocno.

- Proszę, nie hamuj się – powiedziałam patrząc mu w oczy.

- Chcesz tego kochanie?

- Szybciej i mocniej. Chce czuć Cię w sobie całego, prawdziwego Ciebie.

Jego ruchy stały się takie jak chciałam szybkie i mocne. Zdesperowane. My byliśmy zdesperowani, pragnąc siebie nawzajem.

- Taak….własnie kurwa tak Edwardzie, oh, lubisz mnie mieć w taki sposób prawda? – Jęczałam.

- Nie przestawaj skarbie. Kurwa tak…oh tak

- Bello, ja też, kurwa. – Nasze jęki i krzyki zmieszały się ze sobą, podobnie jak orgazmy, które rozeszły się po naszych ciałach, obezwładniając nas.

Potrzebowaliśmy dłuższej chwili, by nasze oddechy się uspokoiły. Edward zszedł ze mnie, kładąc się obok. Jego silne ramie owinęło się wokół mojej tali, przytulając mnie do niego. Jego miękkie wargi musnęły moje czoło. Przymknęłam powieki, rozkoszując się tym jak przyjemny i delikatny był ten gest.

- Dziękuje kochanie –szepnął. Zadarłam głowę do góry patrząc mu w oczy. Miał piękne, szmaragdowe oczy. Iskrzyły się jak u małego dziecka, na widok wymarzonej zabawki, jednocześnie uwodząc mnie . Być może dla kogoś postronnego było by to dziwne lub głupie, ale ja w tym momencie czułam się szczęśliwa jak nigdy. I to nie dlatego, że odbyłam właśnie najlepszy seks w moim życiu, choć pewnie to też dołożyło swój skrawek szczęścia. Seks był ważny w każdym związku. Jednakże w tym momencie najważniejszy był fakt, że leże obok mężczyzny, którego kochałam od chwili gdy zobaczyłam go po raz pierwszy na tym nieszczęsnym korytarzu naszego liceum. Nigdy w swoim życiu nie zapomnę tego dnia i wcale nie z powodu mojego stanu zdrowia. To w tym właśnie dniu, zobaczyłam go po raz pierwszy i od tamtej chwili nie było mowy, bym mogła wyrzucić go ze swojej głowy. Mieliśmy za sobą sześć lat rozłąki, jednak ja czułam jakby to było nic w tym momencie. Nie osłabiło to naszej miłości, jak wydawało mi się na początku. Wręcz przeciwnie, wierzyłam w to, że teraz już nikt i nic nas nie rozdzieli. Nasza miłość była z jednej strony doświadczona, szczera, długa i niezaprzeczalnie silna, a zarazem szaleńcza i niedojrzała. Chyba już tak miało z nami być. Nie czułam żadnego znudzenia, ponadto wiedziałam, że nigdy nie będę mieć takiego poczucia. Związek, który stworzę z Edwardem, w pewnym czasie doświadczy rutyny jaką wiąże ze sobą małżeństwo, dom czy dzieci, to i tak nie będę się tak czuła. Ukochany pokazał mi dziś swoją miłość do mnie, a to dało mi najważniejsze, nadzieję.

- Ja też Cię kocham Edwardzie, zawsze kochałam – powiedziałam uparcie wpatrując się w dwa zielone ogniki. Miałam nadzieję, że zobaczy w moich oczach, tą miłość, którą go darzyłam. Pocałowałam go delikatnie. Oderwał się ode mnie pierwszy i oparł swoje czoło o moje.

- Powtórz to – powiedział cicho.

- Kocham Cię Edwardzie – powiedziałam, uśmiechając się do niego.

- Chryste Bells, nawet nie wiesz jaki jestem cholernie szczęśliwy! Ja też Cię kocham i już nie pozwolę nikomu Nas rozdzielić.- Powiedział, a w jego głosie słychać było determinację.

- Wiem to – odrzekłam. Pocałował mnie znów, jego język delikatnie pieścił moje podniebienie, oddając się tańcu z moim.

I żeby uczcić naszą miłość oddaliśmy się słodkiemu lenistwu. Nio prawie lenistwu. Edward wciąż miał wyrzuty sumienia, uważał, że niedostatecznie pokazał mi swoją miłość. Tak więc z łóżka wychodziliśmy tylko po to by coś zjeść i do ubikacji, ( nawiasem mówiąc byłam podobno całkiem smacznym deserem, w bitej śmietanie), przez resztę czasu pokazywał mi swoją miłość.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
Ir 1 (R 1) 127 142 Rozdział 09
Bulimia rozdział 5; część 2 program
05 rozdzial 04 nzig3du5fdy5tkt5 Nieznany (2)
PEDAGOGIKA SPOŁECZNA Pilch Lepalczyk skrót 3 pierwszych rozdziałów
Instrukcja 07 Symbole oraz parametry zaworów rozdzielających
04 Rozdział 03 Efektywne rozwiązywanie pewnych typów równań różniczkowych
Kurcz Język a myślenie rozdział 12
Ekonomia zerówka rozdział 8 strona 171
28 rozdzial 27 vmxgkzibmm3xcof4 Nieznany (2)
Meyer Stephenie Intruz [rozdział 1]
04 Rozdział 04

więcej podobnych podstron