O jabłuszku i Ogrodowym Ludku – E. Szelburg – Zarembina
Leciały o świcie dzikie gęsi. Przelatywały niziutko nad ogrodem. Zobaczyły na jabłoni jedno, jedyne jabłko, całe zielone.
- To ty jeszcze tu?! – krzyknęły. – Czy nie wiesz, że za nami leci zima na śniegowych skrzydłach? Skryj się prędko do spiżarki!
Przestraszyło się biedne jabłuszko. Jeszcze bardziej pobladła mu zielona buzia. Co miało robić? Przecież tyle siedziało na jabłoni, a miało blade policzki.
- Wietrzyku, wietrzyku, strąć mnie na ziemię! – prosiło.
Przyjrzał się wietrzyk jabłku.
- Nie masz rumieńca – mruknął. – Ale nic mi do tego. Ja nie zbieram jabłek do spiżarni. Mogę cię strącić, jeśli o to prosisz. Dmuchnął mocno i zatrząsł jabłonią.
Spadło jabłko na ziemię. Potoczyło się po trawie. Właśnie przechodził tamtędy krasny Ludek Ogrodowy w słomianym kapeluszu, w kubraczku z pajęczyny. Potknął się o jabłuszko i krzyknął:
- Co ty tu robisz? Zima leci za dzikimi gęśmi. Lada chwila wejdzie do ogrodu. Schowaj się do spiżarni!
- Nie mogę – powiedziało jabłko. – Nikt mnie nie zechce przechować, bo nie mam rumieńca.
- Na to jest sposób – rzekł Ogrodowy Ludek. – poczekaj chwilkę.
Szast, prast! Zrobił ten Ludek pędzelek ze źdźbeł suchej trawy. Nazbierał żwawo złocistych promyków słonecznych, wymieszał je z rosą w makówkowej miseczce i wymalował śliczne rumieńce na bladziutkiej buzi jabłka. I co się dalej stało?
Przyszły dzieci do ogrodu. Zobaczyły na trawie rumiane jabłuszko.
- Jakie śliczne!
Chwyciły je i czym prędzej zaniosły do spiżarni. Było najpiękniejsze wśród rumianych jabłek, w sam raz na choinkę.
Jan Brzechwa „Entliczek pentliczek”
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,
W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
A na tym robaczku zielony kubraczek.
Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,
A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.
Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.
Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte:
Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,
A w karcie - okropność! - przyznacie to sami:
Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,
Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
I z jabłek szarlotka, i komput [placek], i babka!
No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.