T.Piekot, Bibliotekoznawstwo


http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/56,89421,12723575,Najdziwniejsze_propozycje_budzetu_obywatelskiego__PRZEGLAD_.html

Jak pisać, żeby wszyscy zrozumieli? Naukowcy już to wiedzą

Joanna Banaś, Wrocław Rozmawiała Joanna Banaś 2012-10-24, ostatnia aktualizacja 2012-10-24 18:49:40.0

Polscy naukowcy stworzyli program komputerowy, który powie nam, jakim językiem piszemy swoje teksty - prostym i zrozumiałym czy trudnym i specjalistycznym. "Gazeta Wyborcza" zdała egzamin. Ale już notkę autorstwa policji o kradzieży 400 litrów paliwa bez trudu przeczyta dopiero osoba studiująca

W latach 50. amerykański wydawca Robert Gunning wymyślił wskaźnik mglistości języka FOG (od angielskiego słowa "mgła"). Ocenia on trudność tekstu, wyliczając lata edukacji zapewniające swobodną lekturę.

Językoznawcy z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego wspólnie z inżynierami lingwistycznymi z Politechniki Wrocławskiej rozpoczęli dostosowywać wzór FOG do języka polskiego. Udostępnili też na stronie www pracowni aplikację, która ocenia mglistość tekstu automatycznie. Można ją znaleźć pod adresem www.logios.pl. Jest dobrze, jeśli tekst uzyska 9-10 punktów FOG. Oznacza to, że zrozumieją go osoby z wykształceniem gimnazjalnym. Im wskaźnik wyższy, tym tekst trudniejszy. FOG 22 - to już poziom doktoratu.

Teksty z papierowego wydania "Gazety Wyborczej" mają średnio 11-12 punktów (matura), natomiast z portalu Gazeta.pl znacznie mniej - nawet 7-8.

Rozmowa z dr. Tomaszem Piekotem

Joanna Banaś: Dlaczego tak trudno jest pisać i mówić prosto?

Dr Tomasz Piekot, językoznawca, kierownik Pracowni Prostej Polszczyzny w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego: Głównym problemem jest zmiana języka w nietypowej sytuacji. Pamiętajmy, że teksty skomplikowane tworzą specjaliści. Urzędnicy, prawnicy, naukowcy, lekarze mają swoje narzecza, w których się świetnie ze sobą czują. Niestety, kiedy opuszczają to środowisko, mówią w ten sam specjalistyczny sposób. Nie zmieniają języka i artykuł popularyzatorski piszą tak jak rozprawę naukową. A przecież wypowiedź - trochę jak oko - może się dostosować do każdej sytuacji i każdego odbiorcy.

Książki najwybitniejszych światowych fizyków są prawdziwymi bestsellerami. Oni nie pozwoliliby przetłumaczyć żartobliwego "Big Bang Theory" (teoria wielkiego bum) na "Teorię Wielkiego Wybuchu". To zbyt poważne.

Pamiętam sprzed lat wykład prof. Stanisława Cebrata podczas Dolnośląskiego Festiwalu Nauki, który opowiadając o terapii genowej, dosłownie zaczarował słuchaczy, a jedyne obce słowa, jakich użył, to: RNA, DNA i gen.

- Najwięksi naukowcy, którzy mają tu we Wrocławiu swoje ulice, o nauce pisali prosto i atrakcyjnie. To nie tylko kwestia kompetencji. To kwestia odwagi i mentalności.

Oczywiście, język prawniczy musi być precyzyjny, a ustawa musi zawierać specjalistyczne słownictwo. Ale przecież urzędnicy są przedstawicielami administracji, a nie prawa. Ich zadaniem jest przybliżenie trudnych przepisów obywatelom. Niestety, wielu z nich boi się zmiany sensu regulacji prawnych i wybiera metodę "kopiuj-wklej".

Osobną kwestią jest sztuczne budowanie własnego autorytetu. Wiele osób myśli, że trudny, skomplikowany język wzmocni ich status.

Ostatnią przyczyną jest intencja ukrycia informacji. Spółki i instytucje publiczne muszą od czasu do czasu przekazać na swój temat informacje negatywne. Używają wówczas języka trudnego, by dane te nie dotarły do opinii publicznej zbyt szybko. Tekst skomplikowany przetwarzamy wolniej, zmniejsza się też pewność tego, co o nim myślimy. Zawiły sposób mówienia to podstawowa umiejętność każdego rzecznika prasowego.

Sprawdziłam w programie FOG-PL notki ze strony policji. Kilkuzdaniowa informacja o kradzieży 400 litrów paliwa miała wskaźnik 13-17, czyli bez trudu przeczyta ją dopiero osoba studiująca.

- Rzecz w tym, że policjanci są równocześnie urzędnikami i ludźmi pracującymi na ulicy - często niebezpiecznej, patologicznej. Tam, w sytuacjach stresowych, muszą używać języka ekspresywnego, zwięzłego i ostrego. I gdy siadają za biurkiem, by pisać raport jako bezosobowi urzędnicy, nie mogą się tego dosadnego sposobu myślenia pozbyć. Oczywiście, wiedzą, że styl urzędowy jest oschły i rozwlekły, ale język zmieniają tylko na powierzchni. Tak rodzą się zdania typu:"Podejrzany zrobił dużą i małą potrzebę wewnątrz spodni celem uniknięcia odpowiedzialności".

W redakcji obserwujemy, że stażystów nie drażnią określenia w rodzaju "doprowadził do bezbronności". Może warto wprowadzić prosty język do szkół?

- Prostego języka nie można używać w szkole, zwłaszcza w podręcznikach do języka polskiego. W szkole uczniowie mają się rozwijać. Choć pozostaje wątpliwość, co z innymi przedmiotami. Czy podręcznik do fizyki ma także rozwijać kompetencje językowe, czy może jednak język powinien być tam przezroczysty, sformułowany tak, by uczeń koncentrował się tylko na fizyce?

Pracownia Prostej Polszczyzny UWr współpracuje z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego, ale gdy weszłam na ich stronę, kliknęłam w zakładkę "fundusze unijne", to pierwszy tekst miał indeks 18, co oznacza, że jest bardzo trudny, przeznaczony dla doktorantów. Czy to znaczy, że urzędnicy są niewyuczalni?

- To nie jest takie proste. A temat prostego języka rzeczywiście przyszedł do nas właśnie z tego ministerstwa. Dwa lata temu zostaliśmy poproszeni o sprawdzenie, czy język, którego używają urzędnicy MRR, jest zrozumiały. Przeprowadziliśmy więc badania języka ministerialnych pism, napisaliśmy poradnik, a potem zorganizowaliśmy dla urzędników szkolenia. Niedługo sprawdzimy, czy są efekty.

Przed nami jeszcze wiele do zrobienia. W niektórych krajach są już przepisy, które mówią, że obok treści ustawy ma się znaleźć jej streszczenie napisane prostym językiem. Eksperci przygotowują też słowniki pokazujące, jak zamieniać specjalistyczne pojęcia na proste, zachowując ich sens. Bo tylko specjalista wie, że administracyjne rekomendacje i zalecenia to nie to samo.

A jak przystępny język wpływa na skuteczność działań?

- Coraz głośniej mówi się, że gdyby na przykład dokumenty adresowane do przyszłych przedsiębiorców były przyjaźniejsze, więcej osób rozpoczynałoby działalność gospodarczą.

Często nie rozumiem instrukcji po polsku, a po niemiecku owszem.

- Ponieważ w Niemczech są już standardy prostego języka urzędowego. W niektórych krajach dokumenty takie jak instrukcje czy umowy są sprawdzane pod kątem przystępności i odsyłane do poprawek, jeśli przekraczają poziom szkoły gimnazjalnej.

Powstają też łatwe w czytaniu strony www instytucji publicznych, gdzie wszystkie teksty adresowane do osób o najsłabszych kompetencjach komunikacyjnych. Chodzi tu o osoby, dla których język polski nie jest pierwszym językiem (imigranci, Głusi) oraz osoby, którym różne choroby ograniczają zdolności poznawcze, intelektualne, zwłaszcza zdolność koncentracji i myślenia abstrakcyjnego.

Muszę się przyznać do porażki, w wydaniu "Gazety", które niedawno redagowałam, część magazynowa była na 9-10, główny tekst na 11-12, a artykuł o odkryciu zabytkowych malowideł aż na 13-17 (studia wyższe). Jego autorka kategorycznie zastrzegła, że nadal będzie używać fachowych określeń w rodzaju "putto".

- Nie można się przejmować wyłącznie wskaźnikiem mglistości. Po pierwsze - teksty specjalistyczne nie muszą być pisane prostą polszczyzną. Po drugie - zawsze można sprawdzić frekwencję naszego wyrazu w wyszukiwarce internetowej lub w profesjonalnym korpusie polszczyzny (na stronie www.nkjp.pl). Korpus to ogromny zbiór tekstów reprezentatywny dla danego języka. Jeśli słowo, którego chcemy użyć, jest rzadkie, warto jednak z niego zrezygnować. Ostatecznie, jak "putto", można je też w tekście wyjaśnić.

Tabloidy nie mogą sobie pozwolić na trudny język, bo starają się, by przekaz dotarł do każdego. W środowisku dziennikarskim znane są anegdoty o tym, jak to doświadczeni dziennikarze po przejściu do pewnego polskiego tabloidu musieli przejść półroczny kurs pisania, a ich wprawki oceniali gimnazjaliści.

Pewien dziennikarz ekonomiczny wyznał kiedyś, że pisząc na trudny temat, zawsze przed oczami ma swoją niewykształconą babcię - i to ona jest najważniejszą czytelniczą każdego jego tekstu.

Wszystko warto pisać prostą polszczyzną?

- To trudne pytanie. Na pewno nie można w ten sposób redagować tekstów specjalistycznych (naukowych, prawnych itp.). Dość szalone byłoby też "tłumaczenie" na prosty język literatury pięknej. Z drugiej strony, czy osoby, które mają ograniczone kompetencje komunikacyjne lub poznawcze z powodu różnych chorób i urazów, nie mają prawa dostępu do polskiego dziedzictwa literackiego?

Jednego jestem pewien: jeśli ktoś chciałby mnie namówić na elektrownię atomową tuż za moim domem, to powinien przedstawić mi wszystkie wynikające z tego korzyści i zagrożenia w formie maksymalnie przystępnej.

Jak zabrać się do pisania tekstu w prostym języku?

- Pierwszym wrogiem komunikatywności jest właśnie mglistość. Osoby nieprzyzwyczajone do regularnego czytania słabiej sobie radzą z tekstem pełnym długich akapitów, długich zdań i długich wyrazów. Tę właśnie cechę sprawdza FOG-PL. Po drugie - unikajmy bezosobowości (zrobiono, przedstawiono, rozbito, informuje się, że...). Nasze myślenie porządkuje antropocentryzm. Lubimy czytać o ludziach i ich działaniach. Po trzecie wreszcie - piszmy zawsze zgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy.

Czyli...

- Chodzi o to, że informacje powinniśmy podawać w naturalnej dla nich formie i kolejności. Pierwszy zły przykład to nienaturalna składnia. W polszczyźnie dobre zdanie ma na początku podmiot, potem orzeczenie i dopełnienie. Nie warto tego porządku odwracać czy też rozbijać wtrąceniami. Przecież najczęściej podmiot to wykonawca czynności! Drugi zły przykład to nienaturalna zmiana części mowy. Rzeczowniki nazywają rzeczy, przymiotniki cechy, a czasowniki czynności i stany. Znacznie utrudnimy lekturę tekstu, jeśli czynności opiszemy za pomocą rzeczowników (budowanie, rozwarstwienie, nieusprawiedliwienie).

Ktoś nawet, bardzo dosadnie, nazwał tę manierę rzeczownikową chorobą języka. Jedyne skuteczne antidotum to styl czasownikowy! Tam, gdzie są czasowniki, jest życie, dynamika, tam też są uczestnicy zdarzeń. Czytelnicy lubią: krótkie zdania i wyrazy (do trzech sylab); chronologiczną kompozycję tekstu, czasowniki, naturalny szyk zdań. Nie lubią: form bezosobowych (zrobiono, robi się); strony biernej (jest zrobiony); rzeczowników odczasownikowych (robienie); szyku przestawnego (nocą meble robił Antoś).

Jak powstał polski program liczący wskaźnik FOG?

- Na początku badań dla ministerstwa było nas czterech: trzech polonistów i dr Marek Maziarz, językoznawca z Politechniki Wrocławskiej. W jednej ze starszych prac prof. Walerego Pisarka znaleźliśmy wzmiankę o wzorze FOG. Zaczęliśmy więc "ręcznie" przeliczać własne teksty naukowe. Okazało się, że FOG uszeregował je według trudności zgodnie z naszą intuicją. Potem sprawdziliśmy kilka światowych bestsellerów (wersje angielskie i polskie). Okazało się, że były one napisane językiem gimnazjalnym (9-10). Badania porównawcze są bardzo ważne, ponieważ przyjmuje się, że pewne teksty w różnych kulturach mają podobną przystępność. Potwierdziło się to na przykład w odniesieniu do tłumaczeń Harry'ego Pottera, Biblii i języka tabloidów.

Oczywiście, ręczne obliczanie mglistości tekstu było bardzo męczące i pracochłonne. Ale informatycy lingwistyczni z politechniki uświadomili nam, że wiele cech języka można mierzyć automatycznie. I oni przygotowali dla nas program FOG-PL.

Ostatnio wreszcie rozpoczęliśmy na Facebooku akcję edukacyjną pt. "Prosto po polsku".

I co dalej?

- Przez najbliższe lata będziemy tworzyć i testować model prostego języka dla polszczyzny. Jego podstawą jest właśnie indeks FOG. Oczywiście, sprawdzamy empirycznie nowe parametry, takie jak osobowość, szyk, wieloznaczność, metaforyczność, itp. Na koniec czekają nas badania eksperymentalne, czyli testowanie modelu w prawdziwej lekturze. Bez obaw, automatyczna analiza tekstu jest bardzo trudna i ryzykowna, więc raczej nam nie grozi, żeby jakiś android pisał coś za nas. Jeśli już, to będzie to osobisty doradca językowy.

Od redakcji: Ta rozmowa ma wskaźnik mglistości 11-12, czyli odpowiada średniemu wskaźnikowi tekstów w "Gazecie Wyborczej"

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl - http://wyborcza.pl/0,0.html © Agora SA



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Biblioteki naukowe gromadzenie
bibliografia 4
OPRACOWANIE FORMALNE ZBIORÓW W BIBLIOTECE (książka,
Fotografia Bibliografia
III semestr INiB Teoria i organizacja bibliografi0003
biblioterapia zestawienie
Modul matem bibliografia
Apollodoros Bibliotheke ksiega I id 67143 (2)
biblioterapia
ocena ryzyka dla bibliotekarza

więcej podobnych podstron