430


Ogrom przyrody nawraca ludzi.

            Przeglądając podręczniki szkolne zwróciłem uwagę na krótką wzmiankę o życiu Johna Newtona. W życiu przeżył on swoje przemienienie. Był synem kapitana statku. W wieku ośmiu lat umiera mu matka. Ojciec zabiera go z sobą na statek. Młody chłopak uczy się marynarskiego życia. Jak to zwykle bywa - jako nastolatek występuje przeciw swojemu ojcu, po prostu buntuje się. Opuszcza statek, wkracza w atmosferę swobodnego życia i w awantury. Następnie zaciąga się do pracy na statku przewożącym niewolników z Afryki do Ameryki. Szybko awansuje na kapitana nie przejmując się losem  podwładnych  i niewolników. Nie zastanawiał się czy to dobrze, czy źle robi. Najważniejsze były pieniądze, które zarabiał na tej transakcji.

            I oto jedna noc odmienia jego życie. Na pełnym morzu Bóg dopuszcza niebezpieczny sztorm. Olbrzymie fale rzucają statkiem jak łupina orzecha. Wszystkich ogarnęła trwoga. John pada na kolana, zaczyna się modlić i wola na cały głos : ,, Boże jeżeli ocalisz mnie, przyrzekam być Twoim niewolnikiem na zawsze”. Bóg wysłuchał jego prośby. Statek i ludzie ocaleli, dopłynęli szczęśliwie do portu. Nasz bohater porzucił  dotychczasowy ,, biznes ”, udał się na studia, zostaje protestanckim pastorem w Anglii. Zasłynął jako mówca, autor pieśni. W jednej z nich napisał : ,, Zdumiewająca łaska, jak słodko brzmi, ocaliła rozbitka takiego, jak ja Byłem zgubiony, a teraz odnalazłem się, byłem ślepy, a teraz widzę. Przez wiele niebezpieczeństw przeszedłem, trudów i zasadzek. Ta łaska teraz prowadzi mnie do domu...”

Apostołowie zobaczyli Boga w blasku chwały na Taborze.   

            Newtona przeraziła trwoga na morzu, doświadczył sztormu nie tylko na statek, ale i na jego uparty charakter pełen niewiary. Może według powiedzenia : ,, jak trwoga, to do Boga”. Raz na zawsze to przeżył i zapamiętał.

            Trzej z grona uczniów Chrystusa weszli na szczyt góry, trudzili się idąc z pewnością z zadyszką . Wszystko było takie normalne - jak zawsze. I oto Pan Jezus odsłania przed nimi swoją Boską nie tyle potęgę, ale chwałę. Oni tez padli na kolana , a Piotr zawołał : Panie, dobrze nam tu, dobrze , że tu jesteśmy. Chciał nawet budować przybytki jakby na stałe. Ten rąbek tajemnicy odsłanianej się Boskości przemienił nie tylko Chrystusa, alei świadków zakrywających swą twarz przed Boską światłością.

            Przypomina mi się katecheza jednego z księży w szkole podstawowej. Prowadzący obiecał dzieciom , ze urządzi wycieczkę do nieba, opowie im wszystko o niebie. Było to bardzo obiecujące wydarzenie. Iść do nieba za doczesnego życia ? poznać tak wspaniałą przyszłość ?  Na początku zapowiedział uczestnikom, ze musi ich zapoznać z drogowskazami na drodze do nieba. I tak na pierwszym drogowskazie napis : ,, Aby dostać się do nieba, Pana Boga kochać trzeba... na drugim ... aby dostać się do nieba , ludzi kochać szczerze trzeba ...” . Podobnie było na wszystkich innych drogowskazach. drogowskazach tak katechizujący przypomniał wszystkie przykazania Boże i uświadomił młodym ciekawskim, że grzech jest największą przeszkoda, blokadą na drodze do nieba. Wreszcie  ukazał trud drogi na szczyt , pod górę i idącego na czele Nauczyciela Prawdy - Bożego Zbawiciela.

Przemienienie Pana Jezusa - naszym drogowskazem.

        Pewna ciekawość wypełnia serca uczestników tej drogi na górę Przemienienia. Z pewnością Piotr, Jakub i Jan też byli bardzo podniesieni na duchu. Jednak zaskoczenie powaliło ich na ziemię. Przestraszył jeszcze bardzie słyszany głos Ojca : ,, Ten jest Syn mój miły, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie „ !  Bardzo ważne to polecenie i dla nas wspinających się na nasze małe góry w życiu. Trwając na szczycie góry z pewnością widać dalej i widać niebo. Apostołom widok zasłonił obłok, jakby mgła zstąpiła wokół. Ujrzeli prawodawcę Mojżesza trzymającego tablicę z przykazaniami i proroka Eliasza z Księgą Bożą. A okazana chwała nieba widziana tak krótko bardzo ich upokorzyła - stali się tacy mali i słabi wobec majestatu Bożego. A przecież Pan Jezus powiedział, ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, to co Bóg przygotował tym , którzy Boga miłują. Niebo, to miejsce wiecznej szczęśliwości. Zwykle to , co najpiękniejsze, darmo nie przychodzi. Trzeba iść z uczniami Pana Jezusa na trudne szczyty, uwierzyć mocno Boskiemu Przewodnikowi i miłować Go z całego serca. To właśnie jest głównym drogowskazem dla nas w tę drugą niedzielę Wielkiego Postu, w tym czasie przygotowanie do wielkopostnych rekolekcji, do naszego nawrócenia się do Boga.    Z resztą - to za mało widzieć górę od dołu, z doliny, u podnóża. Dopiero szczyt potrafi wynagradzać wytrwałych pielgrzymów. Znając swój cel, wspinamy się ze świadomością trudu , ale i nagrody. Zdobyty cel podnosi człowieka na duchu, świadczy o nas, że cos potrafimy, że nas stać .

Nie krzyż jest naszym celem - ale niebo.

            Wielu ze współczesnych chrześcijan nie może pojąć , ze naszej drodze do nieba musi być akurat trud, cierpienie, krzyż !  Nie bez znaczenia są słowa Mistrza - ,,kto chce iść za Mną niech weźmie swój krzyż i naśladuje mnie. Celem naszej wędrówki przez czterdzieści  dni  Wielkiego Postu - jest skorygowanie naszej drogi, dokonanie koniecznych poprawek, powrotów z bocznych ścieżek życia, na tę najważniejszą, ostateczną. Celem jest nie krzyż, ale niebo, nasze zbawienie. Nigdy celem budowniczego dla siebie domu - nie jest tylko praca, ale radosne zamieszkanie w dziele swojej pracy. Dzień ziemskiego szczęścia - to być u siebie ! Być w swoim zasłużonym, wypracowanym domu ! Jaki więc był cel przemienienia się Pana Jezusa na górze Tabor ? Pan Jezus pragnął w obliczu czekającej Go męki, poniżenia i doświadczeń nawet tak bardzo bolesnych umocnić swoich uczniów przed ,, zgorszeniem Krzyża” . Chciał tez obudzić nadzieję nagrody czekającej na tych, którzy uwierzą, mężnie przejdą przez próbę krzyża. Niech nie przeraża nas logika Ewangelii - przez krzyż do nieba. Ta prawda dla wielu nie odpowiada. To oni nie rozumieją Chrystusa do końca. W każdej epoce życie ludzkie jest ciągłym wychodzeniem z niewoli, jest droga na szczyt  radości i szczęścia, Cieszy się uczeń świadectwem z paskiem, maturzysta zdanymi egzaminami - ale droga przecież ciągnie i każe iść dalej. Nie dziwmy się uczniom z Taboru, że nie chcieli wracać na dół , do szarej, trudnej codzienności. Dlatego wołali - zostańmy tu , zbudujmy trzy namioty, trzy przybytki ... dobrze nam tu . A jednak - jeszcze nie pora na triumfy, nie czas nagrody. Jeszcze musieli wiele zdziałać dla Ewangelii, nauczać, wędrować , zaliczyć drogę do mety -nawet przez męczeństwo za wiarę. Oni nie wstydzili się ani swojego trudu, czasem kruchej wiary, ale przede wszystkim  wierności Chrystusowi za wszelką cenę przezwyciężając nawet lęk i ból.

Po co Piotr chciał stawiać trzy namioty ?      Mówiąc o pozostaniu na szczycie i budowaniu namiotów być może Apostoł z zachwytu nie wiedział co mówi. A może w ten sposób chciał wyrazić to, co czul w swoim sercu. Namiot w jego myśli był miejscem zamieszkania  , chciał, aby te chwile radości trwały jak najdłużej, aby nigdy się nie skończyły. Tak im tam na górze było dobrze. Oglądali objawioną chwałę Boga, wielkość i godność Chrystusa poświadczoną głosem Ojca z nieba, a zarazem - jak to potem zrozumieli - Boga w trzech osobach ! Oni jakby umarli dla ziemi - widzieli niebo na ziemi. Czy więc warto jeszcze żyć na ziemi, gdy widziało się wielkość i chwałę Boga ? Św. Teresa z Wilii powiedziała to bardzo dosadnie : nasze życie na ziemi to kiepski nocleg w niewygodnej gospodzie. Warto rozważyć do końca to świadectwo, zwłaszcza teraz , w czasie Wielkiego Postu, w czasie drogi na nasza górę przemienienia. Poprzez wysiłek, trud, cierpliwość i wierność wspinamy się na górę , aby widzieć Chrystusa, przekonać się o prawdziwości Jego słów i naszego celu, Nie możemy o tym milczeć, ani na nawet na chwilę zapominać - odsunięcie, niezrozumienie  swojej drogi przez ziemię kończy się zawsze tragicznie.

Chwile ziemskiego zachwytu szybko mijają i kończą się rozczarowaniem.    Mijają chwile sukcesów  w  życiu aktorów, sportowców, wielkich tego świata. Jedni schodzą ze swoich stanowisk jak z tronu, dla innych gaśnie blask chwały niemal w mgnieniu oka. Nieudany rok w nauce w szkole - można powtórzyć, jakieś błędy naprawić, ale są tak wielkie wartości, które osiąga się raz i na zawsze. Można oglądać szczyty Tatr, zmagać się z przełęczami wśród stawów - a przecież tylu młodych ludzi z Tych na Śląsku - w dniu 28 stycznia skończyło swa drogę w  ogromnej i śmiercionośnej lawinie śniegu. Nawet nie weszli na szczyt Rysów - nie zaznali ziemskiej chwały !   Potrzeba nam radości. Tak wielkich i radosnych chwil jak Apostołowie na górze Tabor. Nawet dla naszego rozwoju, wzrostu duchowego tak bardzo potrzeba nam chwil miłych, radosnych, szczęśliwych. To jednak prawdziwa radość, dobrze pojęte szczęście zawsze wiąże człowieka z Bogiem, z bliźnimi. Z doświadczenia wiemy, że chętniej modlimy się razem w domu, albo w kościele. W czasie wielu uroczystości doznajemy głębokiego Bożego wzruszenia . Dobrze, ze nie brakuje nam choć trochę tych momentów radości, zdrowego zadowolenia, ze potrafimy wychodzić , jakby wyrywać się ze stanu przygnębienia, czarnego pesymizmu, z krępujących i poniżających nas nałogów - by po prostu potrafić zwyciężać samego siebie. To dobry znak, ale pamiętajmy dla wielkich szczytów, dla wspaniałego celu, jakim jest oglądanie Boga - warto wejść na naszą górę, pokonać wszelkie trudności nawet za cenę wyrzeczeń  - wyrzeczeń to wszystko dla naszego już nieustannego szczęścia - oglądania Boga w Jego cudownej chwale. Amen.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IV CSK 430 12 1
430 (2)
dz u nr 43 poz 430 czesc
Dziennik Ustaw z 1999 r Nr 43 poz 430
!430 Obwod RLCid 510 Nieznany (2)
430
430 , Tożsamość grupowa a kompetencje kulturowe
430
GARMIN GNS 430
430 431
fizjologia sportu, fizjologia sportu0, W organizmie znajduje się ponad 430 mięśni zależnych od woli-
Instrukcja montażu Lexus SC 430
HP DesignJet 430 Quick Reference Service Manual
430
430
430
430 - Kod ramki - szablon(2), ⊱✿ JESIEŃ ⊱✿, ⊱✿ RAMKI JESIENNE ⊱✿
Dz U 99 43 430 drogi i ich ustytuowanie

więcej podobnych podstron