26 niedziela C
Temat: Z sercem na dłoni
Kilka lat temu w "Przewodniku katolickim" wydrukowano reportaż o ludziach z marginesu. O tych, którzy popadli w nałóg alkoholizmu, stracili pracę, a potem stali się żebrakami. Jeden z nich na łamach tej gazety wypowiada się w następujący sposób:
"Ja dzielę ludzi na trzy kategorie. Do pierwszej zaliczam tych, którzy obrzucali mnie wyzwiskami, przekleństwami, ludzie ci budzą we mnie ogromną niechęć. Do drugiej kategorii zaliczam tych, którzy traktowali mnie jak powietrze, byli obojętni nawet wtedy, gdy błagałem ich o pomoc. Do nich mam ogromny żal. Człowiek nigdy nie przestaje być człowiekiem i nie wolno odmawiać mu ludzkiego spojrzenia, odrobiny życzliwości. I wreszcie do trzeciej kategorii zaliczam tych wszystkich, którzy usiłowali mi pomóc, którzy nie żałowali dla mnie czasu i traktowali mnie jak człowieka. Oni dali mi smak dobra. Dzięki nim wróciłem do wiary w człowieka".
Moi drodzy
Ta wypowiedź jednego z ludzi bardzo pokrzywdzonych przez los i przez swoje złe decyzje jest ściśle związana z dzisiejszym Słowem Bożym. Pokazuje nam, że człowiek, który jest słaby na skutek grzechu pierwszych ludzi, potrafi bardzo mocno ulec egoizmowi, tak ogromnemu, że nie widzi na tym świecie nic poza sobą, nie widzi ludzkiej biedy i cierpienia, lecz tworzy dokoła siebie taki ochronny mur, który bardzo skutecznie zasłania mu bliźniego będącego w potrzebie, mało tego, nie widzi nawet Boga, który jest Panem życia każdego z nas.
Pierwsze czytanie ukazuje nam proroka Amosa, który na osiem wieków przed przyjściem Chrystusa, opisuje beztroskich i dufnych: „Leżą na łożach z kości słoniowej i wylegują się na dywanach, jedzą jagnięta z trzody i cielęta, piją czaszami wino i najlepszym olejkiem się namaszczają, a nic się nie martwią upadkiem domu Józefa”. Prorok Amos żyje w czasach, cechujących się długotrwałym pokojem i dobrobytem. Niestety poziom religijno-moralny ludu obniżał się coraz bardziej. Ponadto zwiększała się niesprawiedliwość. Coraz bardziej wyzyskiwało się biednych i uciskało niższe warstwy społeczne. Amos, zajmujący się wypasaniem świń i hodowlą sykomór, bardzo ostro występuje przeciwko wszelkiej niesprawiedliwości. Wzywa do przemiany serca, a jeśli to się nie dokona mówi o konsekwencji takiego stylu życia: stracicie swoje majątki i zostaniecie wygnani ze swoich posiadłości. Skutkiem takiej postawy będzie utrata osobistego majątku i życie na obczyźnie – w niewoli.
Również wypowiedź Chrystusa, opowiadającego o bogaczu i Łazarzu.
Widzimy, jak bardzo ich życie po śmierci różni się od tego tu na ziemi. Łazarz, który za życia żył w nędzy i poniżeniu cieszy się radościami nieba podczas, gdy bogacz, któremu nigdy niczego nie brakowało cierpi okrutne męki. Na pewno niektórzy z nas zastanawiają się, za co tak naprawdę został potępiony bogacz. Za co spotkała go taka okrutna kara? Czy za to, że był człowiekiem zamożnym? Czy za to, że za życia żył wygodnie i dostatnio. Czy za to, że niczego mu na tym świecie nie brakowało? Na pewno nie, bo przecież znamy bądź słyszeliśmy o osobach bogatych, którym ich majątek wcale nie przeszkodził dojść do świętości. Przecież Jezus nigdy nie powiedział, że bogaty człowiek nie może być zbawiony. Powiedział natomiast, że może być to bardzo trudne. Trudne, bo bogactwo może zaślepić, może zamknąć go na drugiego człowieka, może uczynić go zupełnie nieczułym i obojętnym na jego potrzeby, na jego nędzę, samotność i odrzucenie. I tak stało się właśnie w przypadku bogacza. Zupełnie nie obchodziło go, że przed bramą jego pałacu leży człowiek, który umiera z głodu. Zupełnie nie dostrzegał tego, że tuż obok niego jest człowiek, któremu koniecznie trzeba przyjść z pomocą.
Zastanówmy się, czy ta dzisiejsza Ewangelia, nie jest powodem do zrobienia sobie rachunku sumienia ze swojego chrześcijaństwa. Z tego chrześcijaństwa, które sprawdza się nie w słowach, lecz w codziennych sytuacjach, w naszej postawie wobec drugiego człowieka. Bo czy nie jest przypadkiem tak, że najczęściej jesteśmy obojętni wobec innych, nie zauważamy naszego brata czy siostry, którzy są w potrzebie i udajemy, że wszystko jest w porządku. To przecież o wiele wygodniej. I wcale nie próbujemy pomóc znajdując sobie natychmiast wiele usprawiedliwień. A ktoś kiedyś powiedział, że nikt nie ma tak mało, aby nie mógł czegoś dać drugiemu. Najczęściej wcale nie chodzi o rzeczy materialne. Bardzo często temu potrzebującemu człowiekowi wystarczy odrobina naszego zainteresowania, chwila poświęconego czasu czy trochę współczucia. Przecież tak wielu żyje wokół nas ludzi samotnych i opuszczonych, czy chociażby takich, którzy stracili nadzieję i sens życia. Czasami naprawdę wystarczy bardzo niewiele, aby człowiekowi pomóc.
Moi drodzy
Papież Jan Paweł II napisał list apostolski o sensie ludzkiego cierpienia. Są tam także teksty o zderzeniu się z ludzką biedą. Mówi sługa boży, że ludzkie cierpienie wyzwala naszą miłość. Powołując się na przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, który zatrzymał się przy umierającym człowieku, na którego napadli zbójcy, i podpowiada, że wszystko zaczyna się od poruszenia serca. Trzeba najpierw wzruszyć się ludzką biedą. Chcieć i umieć ją dostrzec, a potem pozwolić sercu na wzruszenie. Serce podpowie najlepsze rozwiązanie w odpowiedzi na pytanie: jakiej pomocy człowiek potrzebuje i jak jej udzielić.? Pewnie trzeba ofiarować swój czas, może pieniądze, ale tylko serce będzie najlepszym doradcą, kiedy będzie przepełnione naszą modlitwą i bliskością Pana Boga.
I jeszcze jedna sprawa. W przypowieści nędzarz otrzymuje imię Łazarz, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Bóg z nami”. Bogacz natomiast jest bezimienny. To potwierdza, że Bóg widzi i pamięta. Że Bogu zależy na Łazarzu, na biedaku, który leży pod bramą i który zdaje się mniej znaczyć niż pies. To właśnie na nim Bogu zależy.
A nam Jezus chce przez to powiedzieć: zobaczcie Łazarza takim, jak ja go widzę! Pomimo całego waszego zabiegania, pomimo uprzedzeń. Stańcie się uważni, patrzcie dalej niż tylko czubek własnego nosa. Bądźcie uważni, bo tak wielu – zwłaszcza dziś – potrzebuje aby ich zauważyć.
Moi drodzy
Ktoś może przyjąć: że dzisiejsze Słowo Boże jest tylko dla bogatych. Otóż nie. Błędem by było takie myślenie. Jestem przekonany, że każdy z nas ma coś do ofiarowania drugiemu, niekoniecznie pieniądze. A więc dawajmy…