Kazania - 26 Niedziela Zw.Rok C, Homilie i kazania


Ubóstwo i bogactwo

Prorok Amos w bardzo plastyczny sposób odmalowuje życie bogaczy, którym zapowiada dotkliwą karę. Bardzo wymowna natomiast przypowieść Jezusa ukazuje wartość bogactwa i ubóstwa w perspektywie wieczności.

W myśli biblijnej obserwujemy bardzo charakterystyczną zmianę poglądów na przyczynę ubóstwa i jego znaczenie. W początkowych etapach dziejów zbawienia bogactwo człowieka uważano za przejaw szczególnego błogosławieństwa Bożego, a zatem ubóstwo było oznaką braku tego błogosławieństwa, co wiązało się z karą Bożą za grzechy. Człowiek więc ubogi to człowiek grzeszny, zasługujący na gniew Boży.

Myśl ta bardzo dobitnie została wyakcentowana w niezwykłej medytacji na temat ludzkiego cierpienia i nędzy, jaką jest biblijna Księga Hioba. Hiob był sprawiedliwy i dlatego Bóg obsypał go licznymi darami, miał dorodne dzieci i wielki majątek. Jednak Bóg poddaje go próbie i zsyła nieszczęścia, giną w jednej chwili wszystkie dzieci, a majątek zostaje rozgrabiony. Na domiar złego ciało Hioba pokrywa trąd. W tej koncepcji ubóstwa i bogactwa, o jakiej wspominaliśmy powyżej, ten rozmiar nieszczęścia spadający na sprawiedliwego jest jakimś nieporozumieniem, wielką zagadką.

Księga Hioba jest dobitną medytacją religijną, która podejmuje trudny problem i próbuje ukazać nowe drogi myślenia. Dotychczasowy sposób traktowania ubóstwa i cierpienia jedynie jako kary Bożej, musi być skorygowany, jeżeli bez naruszenia Bożej sprawiedliwości trzeba przyjąć, że ubóstwo i cierpienie może stać się udziałem także sprawiedliwego.

Jeżeli w stworzonym przez Boga świecie istnieje tyle tajemnic, których rozum ludzki nie może przeniknąć, to tym bardziej, jakże może on rozwiązać tajemnicę cierpienia. Ubóstwo i cierpienie jest więc tajemnicą, ale dla Boga nie ma tajemnic ani w całym zewnętrznym świecie, ani w ludzkim życiu, On nad wszystkim panuje i wszystkim rządzi w mądrości.

Ubóstwo i cierpienie, które jest dla człowieka niezrozumiałe, ma w Bożych planach swój sens, swoje znaczenie i chociaż człowiekowi wydaje się bezsensem, to prawdziwie nim nie jest. W przypadku Hioba było ono próbą, której nie wykorzystał, gdyż nie przyjął jej z całkowitym zaufaniem, że Bóg jest nie tylko sprawiedliwy, ale jest także Miłością, również wtedy, gdy dopuszcza na człowieka ubóstwo i cierpienie.

Obserwacja natomiast życia społecznego prowadziła do wniosku, że ubóstwo jest bardziej skutkiem niesprawiedliwości społecznej niż sprawiedliwości Bożej. Bogaci, a więc ci, którzy mieliby być wynagrodzonymi przez Boga za swoją sprawiedliwość, najczęściej okazywali się gnębicielami ubogich i sprawcami ich jeszcze głębszego ubóstwa.

Dlatego w pismach prorockich znajdujemy bardzo liczne napomnienia kierowane przeciw bogatym i możnym, których bogactwo w wielu wypadkach rosło na ludzkiej krzywdzie.

Pismo Święte nie tylko zajmuje się sprawą materialnego ubóstwa, na jego kartach ukazana jest wspaniała postawa człowieka, który wobec wszystkich dóbr tego świata zachowuje swoją wolność, bogactwo nie zaślepia jego umysłu i nie wiąże serca, które wolne od przywiązania do rzeczy materialnych może otworzyć się całkowicie na Boga. Taką postawę praktykowali już sprawiedliwi Starego Testamentu, których nazywamy anawim Jahwe - ubogimi Jahwe. Do nich zalicza się Maryja, Służebnica Pańska, która wyśpiewała swój hymn całkowitej zależności od Pana, zapisany w Ewangelii Łukaszowej. Jezus urodził się w warunkach skrajnego ubóstwa, na Jego spotkanie wychodzą ubodzy Jahwe: Symeon i Anna, uczniów będzie uczył tej postawy.

Na końcu drogi rozwojowej biblijnego pouczenia ubóstwo staje się znakiem Bożego upodobania, a bogactwo nie musi być wyrazem Bożego błogosławieństwa. Jest ono często niebezpieczeństwem zagrażającym prawdziwemu dobru człowieka.

Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19, 23-24).

Królestwo Boże obiecane jest bowiem ubogim w duchu, błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 3). W tym duchu trzeba rozumieć stwierdzenie, że w Ewangelii według świętego Łukasza ukazane jest bogactwo ubogich i ubóstwo bogatych. Ubodzy w dobra materialne posiadają bogactwo dóbr duchowych, a bogaci pod względem materialnym bardzo często duchowo są ubodzy i wobec Boga są jak ci mieszkańcy Laodycei, do których w Apokalipsie Jezus poprzez Jana kieruje słowa: Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział (Ap 3, 17-18).

To duchowe ubóstwo jest także jedną z postaci człowieka pozostającego w potrzebie, choć posiada wiele bogactw materialnych, brak mu tego, co najważniejsze.

Od przyjęcia orędzia biblijnego do wiary w Jezusa

Dziś przyszliśmy do naszej świątyni, aby nauczyć się Jezusowej mądrości, zapisanej w tekście Pisma Świętego oraz spojrzeć na to, jak On realizował tę nieskończoną doskonałość w swoim życiu.

Ewangelia opowiada o bogaczu i Łazarzu. To obraz jasności i mroku, dobra i zła, które są bardzo blisko siebie i „stykają się” ze sobą. Nawet nie wyobrażamy sobie jak blisko siebie, na areale ziemskim naszego człowieczeństwa, rosną pszenica i chwast! Nasze serce posiada te dwa rodzaje zasiewu: Boży i diabelski. Jesteśmy z jednej strony bogaczami, którzy pragną się bawić, ucztować, dogadzać zmysłom i własnej pysze, a z drugiej Łazarzami, którzy ciągle muszą wyciągać rękę po jałmużnę ze strony bliźnich! Bogacza, jak to wiemy z Ewangelii, w konsekwencji popełnionych uczynków spotkało cierpienie i beznadziejność. Łazarz natomiast zdobył ukojenie i trwałe dobra. Łazarz był żebrakiem, który dodatkowo dźwigał cierpienie i odrzucenie społeczne z powodu bolących wrzodów. Choroba i nędza, nagrodzone uzdrowieniem i bogactwem ducha. Natomiast bogacz to człowiek zapatrzony w samego siebie, ubierający się w najdroższe i najmodniejsze stroje, trwoniący czas na imprezowaniu. Beztroska bogatego, który nie dostrzega potrzeb bliźnich, stanowi podstawowy zarzut skierowany przeciw niemu. Jest jeszcze jeden element ważny w tej Ewangelii, którym jest „nieprzebyta przepaść” pomiędzy szczęśliwymi i potępionymi po śmierci. Oddzielenie to rozpoczyna się jednak już tutaj, gdy my sami budujemy mur, oddzielający nas od drugiego człowieka. Odrzucenie biednych i słabych, nade wszystko odrzucenie grzeszników, którzy żebrzą o nasze przebaczenie, zawsze zaowocuje tragedią! Jezus zniszczył w sobie samym wszystkie mury i podziały (por. Ef 2, 16)! Nie pozwala nikomu ze swych uczniów odgradzać się od bliźniego, który jest daleko od bogactwa wiary! My musimy otworzyć podwoje naszych domów i serc na dawanie, i to hojne dawanie świadectwa wiary w Zmartwychwstałego wobec każdego nędzarza - żebraka wiary!

W podobnym duchu możemy odczytać słowa proroka Amosa, który mówi w pierwszym czytaniu o beztrosce bogatych mieszkańców Jerozolimy i Samarii. Dla nich ważniejsze było jedzenie i picie oraz inne wygody od ratowania „upadającego domu Józefa”! Z pewnością te słowa nas poruszyły, gdyż i my często nie bierzemy sobie do serca faktu, że Europa wyludnia się jeśli chodzi o chrześcijan. Rośnie natomiast liczba budowanych meczetów i wyznawców Mahometa. Ale to nas samych mało obchodzi, my mamy „ważniejsze sprawy” na głowie: budowa luksusowego domu „wyłożonego kością słoniową” - najdroższymi gresami, „leżenie na dywanach” - fotelach z masażem, domowym basenem czy sauną, „jedzenie jagniąt i cieląt” - wytwornych potraw i najdroższych napojów. A fakt, że za pięćdziesiąt czy sto lat wasi wnukowie będą prześladowani jako wyznawcy Jezusa mało kogokolwiek interesuje. To przecież sprawa papieża, biskupów... nie moja, ja mam inne - moje prywatne cele, nie uwzględniające w żaden sposób miejsca Jezusa w Europie!

Święty Paweł mówi o tym zagadnieniu w taki sposób: „Ty, o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością”. W żadnej religii nie ma takiej łagodności wobec grzesznika jak w naszej! Jeśli nie chrześcijaństwo będzie w Europie dominujące, stracimy wolność i demokrację na rzecz fundamentalizmu i zasady „świętej wojny”. Jeśli nie Jezus i Jego Dobra Nowina będą naszym modelem życia, „dobiją” nas w podeszłym wieku ci, którzy nie respektują przykazania: „nie zabijaj”. Trzeba słuchać słów Pawła i zachowywać „przykazanie nieskalane i bez zarzutu”. W horyzoncie naszych dążeń zechciejmy także uwzględnić Ewangelię i przekazać ją jako jeden z bezcennych skarbów następnym pokoleniom, aby i one przechowały go i przekazały ów dar wiary w Jezusa Chrystusa w „sztafecie pokoleń” ludzi Kościoła.

Od obrazu bogacza i Łazarza doszliśmy do odpowiedzialności wobec naszej przyszłości. Zechciejmy naprawdę słuchać - przyjmować do serca i umysłu - wskazania Bożej mądrości. Zechciejmy popatrzeć poza granice naszej działki i domu. Zechciejmy analizować dziejące się wokół wydarzenia i wpłynąć na bieg historii, aby za kilkadziesiąt czy więcej lat nasi następcy powiedzieli, że pierwszy raz chrześcijaństwo w Europie uratował Sobieski, a drugim razem pokolenie Polaków początku XXI wieku. Niech Jezus, który przychodzi do nas w Eucharystii, da nam moc do wypełnienia tego naszego zadania. AMEN.

Przepaść

Dzisiaj słowo Boże mówi nam o przepaści. Zapewne każdy z nas widział w swoim życiu jakąś przepaść: większą czy mniejszą, mniej lub bardziej mrożącą krew w żyłach; zwłaszcza wtedy, kiedyśmy się nad nią znajdowali czy trzeba nam było może gdzieś w górach ją pokonać.

Wszystkie przepaście utworzone przez ukształtowanie ziemi czy przez działalność człowieka są niczym wobec tej, o której opowiada dzisiaj Jezus. Jest to bowiem przepaść przerzucona w wieczność, której w żaden sposób nie da się pokonać po śmierci. A więc cóż może to nas obchodzić?

Obchodzi nas dlatego, że ta przepaść, dzieląca człowieka od człowieka, której nie można pokonać w wieczności, rodzi się często tu, na ziemi, z wielkiej terytorialnej bliskości ludzi. Bardzo znamienne jest, że ci, którzy w żaden sposób nie mogą się do siebie zbliżyć po śmierci: bogacz i Łazarz, na ziemi mieszkali nieprawdopodobnie blisko. Bogacz żył w pałacu, a Łazarz leżał u jego bramy, i oni się codziennie mijali. I to nieodparte pragnienie, które staje się męką, też zaczyna się na ziemi; jest pragnieniem Łazarza, który chciał się nasycić odpadkami spadającymi ze stołu bogacza.

Pan Jezus opowiada tę przypowieść po to, aby nikt z nas nie popełniał podobnego błędu, to znaczy, żeby nie był zaślepiony niewidzeniem człowieka. My nie dostrzegamy ludzi najbliższych, którzy wobec nas są głęboko spragnieni: mąż nie dostrzega żony, a żona męża; rodzice nie dostrzegają dzieci, a dzieci rodziców. W różnych wspólnotach, w jakich jesteśmy, nie dostrzegamy człowieka, który jest obok nas i jest gruntownie spragniony; bo jak uczy Chrystus: jeden otrzymuje swoje dobra, a drugi niedolę; jeden jest zdrowy, a drugi chory; jeden jest pewny siebie, a drugi zahukany; jednemu płynie z ust potok słów, a drugiemu jest się ciężko wysłowić. Jeden otrzymuje dobra, a drugi niedolę, a choć jest między nimi wielka bliskość zewnętrzna, to istnieje nieraz nieprawdopodobna przepaść w wyposażeniu. Bóg tę przepaść zamyślił i chce ją zasypać. I ta przepaść, która się tworzy między człowiekiem bogatym i tym, który żyje w nędzy, w planie Bożym ma być zasypana tu, na ziemi. Pan Jezus dał nam siebie samego jako Tego, który chce nam w tym pomóc.

Jak to się dzieje, że nie widzimy drugiego człowieka? Dlaczego nie dostrzegamy jego potrzeb i pragnień, choć żyjemy z nim na co dzień, choć się o niego ocieramy? Dzieje się tak dlatego, że nie słuchamy słowa Bożego. Zauważmy, co mówi bogacz pogrążony w mękach w Otchłani. Okazuje się, że on doskonale wiedział o istnieniu Abrahama, Mojżesza i proroków. On wiedział o tym, będąc jeszcze na ziemi, ale to go wtedy zupełnie nie interesowało. Bogacz nie widział spragnionego bliźniego, dlatego że nie słuchał słowa Bożego! Jego horyzont był zamknięty na Boże słowo przez doczesne przyjemności życia. Zamykało go na to słowo bogactwo: pałac i jego wyposażenie. Zamykał go też sposób życia ograniczający się do zabawy i koncentracja na swoim ciele, co tak fantastycznie określa dzisiejsze pierwsze czytanie: Leżą na łożach z kości słoniowej i wylegują się na dywanach (...) i najlepszym olejkiem się namaszczają (...) (Am 6, 4. 6).

Iluż ludzi i dzisiaj jest całkowicie zamkniętych na słowo Boże przez przypadłości, które nie są nic warte, bo nie pozwalają dostrzegać obok siebie potrzebującego człowieka, spragnionego najbardziej naszej uwagi i dobrego słowa, a więc bogactwa, jakiego możemy mu udzielić. A my najczęściej tego mu skąpimy. W iluż to małżeństwach jest tak, że żona nie pamięta, kiedy usłyszała od męża dobre słowo, albo mąż nie wie, kiedy żona wykazała zainteresowanie jego sprawami zawodowymi czy troskami. Tak dzieje się we wszystkich naszych wzajemnych relacjach.

Bóg dał nam samego siebie do zasypywania przepaści, które powstają na skutek naszych ludzkich słabości i ułomności. Tak jak śpiewaliśmy: Jezus Chrystus, będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8, 9). Jest przedziwne, jakich narzędzi używa Bóg do zasypywania przepaści między ludźmi. Najpierw użył żłobu, bo tam pozwolił się położyć; a potem w drodze powrotnej do nieba - krzyża, na którym zawisnął. Przyniósł nam samego siebie jako Tego, który jedynie jest w stanie uchronić ludzi od budowania trwałych przepaści między sobą nawzajem. Jeśli człowiek nie słucha tego, co mówi do niego Bóg, jeśli się nie otwiera na Jego słowo ani nim nie żyje, przestaje dostrzegać człowieka, który jest obok. W Ewangelii, której dzisiaj wysłuchaliśmy, zaskakuje nas ten obraz, że pies przychodził i lizał wrzody Łazarza, a bogacz nie widział biedaka. Jakie to jest wielkie oskarżenie postawy człowieka, który potrafi być tak - powiedzielibyśmy: nieludzko - obojętny na swojego bliźniego! Nie widzi go dlatego, bo nie słucha słowa Bożego.

Czasami jesteśmy zmuszeni do pójścia do okulisty i leczenia swojego wzroku. Ale dzisiejsza liturgia uświadamia nam, że zdolność widzenia drugiego człowieka, otwierania się na niego i dostrzegania jego pragnień jest całkowicie uzależniona od tego, czy słuchamy Boga, który mówi do nas już nie tylko przez Abrahama, Mojżesza i proroków, ale także przez swojego Syna. To On właśnie powiedział nam wszystko, co jest ważne dla życia, aby ono nie skończyło się tragicznie.

Jakim bezcennym skarbem jest słowo Boże, skoro pozwala dostrzec człowieka, a w nim i siebie samego, i poznać, co jest mi najbardziej potrzebne. Jakiż to bezcenny skarb, którzy pozwala zobaczyć, że wszystko, do czego dążę, za czym gonię, czemu poświęcam tyle starań - a co bardzo często koncentruje się całkowicie na doczesności - jest bezsensowne i zupełnie niepotrzebne. Jeśli to porzucę, wtedy zobaczę prawdziwe potrzeby, które Bóg złożył w mojej głębi. A tą potrzebą jest przede wszystkim miłowanie Boga, drugiego człowieka i siebie, czyli umiejętność szukania tego, co jest naprawdę dla mnie dobre, co może mi przynieść korzyść i uczynić szczęśliwym już tu na ziemi i po śmierci.

Pan Jezus w dzisiejszym opowiadaniu mówi o człowieku bogatym i nędzarzu, a cała Ewangelia jest skoncentrowana na wychowaniu człowieka do ubóstwa. Jezus Chrystus, będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Przepaść między bogatym i nędzarzem zasypuje ten, kto na wzór Chrystusa staje się ubogim. Jeśli ma dobra - obojętnie jakiekolwiek by one były: materialne czy duchowe - to wie, że trzeba się nimi dzielić. Jeśli jest nim człowiek, któ­ry żyje w nędzy, to będąc ubogim, staje się człowiekiem, który jest w stanie to przyjąć. W ten sposób wszyscy możemy dokonywać błogosławionej wymiany. Możemy zasypywać przepaść, jaka jest między nami.

To właśnie w taki sposób możemy miłować Boga, a miłując Jego, miłujemy siebie samych i tych, którzy są obok nas i którzy czekają na naszą miłość, która się wyraża w sprawiedliwości, wytrwałości, łagodności i wrażliwości na drugiego człowieka.

Dziękujmy Bogu, że nam to właśnie dzisiaj mówi, że Jego słowo - ten bezcenny skarb - jest skierowane do naszych uszu, aby one mogły się porozumieć z naszymi oczami; abyśmy dzięki słowu Boga przejrzeli, aby nasze oczy mogły się porozumieć z naszym sercem, byśmy mogli czynić to, co naprawdę trzeba i co warto czynić.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kazania - 23 Niedziela zw.Rok C, Homilie i kazania
Kazania - 28 Niedziela Zw.Rok C, Homilie i kazania
Kazania - 29 Niedziela Zw.Rok C, Homilie i kazania
Kazania - 24 Niedziela Zw. Rok C, Homilie i kazania
Kazania - 30 Niedziela Zw.Rok C, Homilie i kazania
Kazania - 25 Niedziela Zw.Rok C, Homilie i kazania
Kazanie - 27 Niedziela Zw.Rok C, Homilie i kazania
XVII niedziela zw. rok C, kazania, rok C
XXI niedziela zw. rok C, kazania, rok C
II Niedziela Wielkanocna rok B, Homilie i kazania
XVII niedziela zw. rok A, rok A
26 NIEDZIELA ZWYKŁA ROK C, Lectio Divina, Okres Zwykły, Rok C
26 NIEDZIELA ZWYKŁA ROK A, Lectio Divina, Okres Zwykły, Rok A
XXII niedziela zw, kazania, rok C
XXX niedziela zw, Kazania, rok C
VII niedziela zw, kazania rok C
V niedziela postu rok A, Kazania, rok A
III niedziela postu rok A, kazania, rok A
XVI niedziela zwykła rok B, kazania, rok B

więcej podobnych podstron