Mickiewicz wiersze

ZIMA MIEJSKA :

Zima miejska jest pierwszym wierszem Mickiewicza, który ukazał się drukiem. Było to w 1818 r. na łamach „Tygodnika Wileńskiego”. Poeta opisuje w nim, jak wskazuje już sam tytuł, miejską zimę. Swoje obserwacje skupia jednak głównie na rozrywkach miejskiej młodzieży, które z tą właśnie porą roku się wiążą.

Pierwsza strofa zapowiada nadejście zimowej pory, minęły już deszczowa wiosna, upalne lato i jesienne ulewy. „Bruk ziębnącą obleczony szatą” – tak peryfrastycznie poeta oznajmia nadejście zimy. Podmiot liryczny w imieniu mieszkańców miasta kieruje do niej swe powitanie:

Witaj! narodom miejskim pora błoga.

W tej apostrofie do zimy określa ją jako porę „błogą”, bardzo pożądaną i wyczekiwaną. To raczej jesienna słota uwięziła ludzi w ich domach, teraz zaś mogą oddychać swobodnie świeżym zimowym powietrzem. Przejmujące zimno nie jest wcale straszne, może sprawiać przyjemność, tak, jak wiejący wiatr i śnieg, który właśnie spadł.

Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca […]

To dlatego warto być teraz w mieście i ktoś, kogo znudziło wiejskie, spokojne życie przybywa
teraz do miasta, ktoś

Zmuszony widzieć łyse gór wiszary,
Grunt dziki, knieję […]

Miasto oferuje mu bowiem szereg różnorodnych rozrywek. By jednak cieszyć się nimi potrzebuje dużo gotówki, sprzedaje więc zboże, wymieniając je na pieniądze – „dając chętnie Cererę za Płuta”, jak to za pomocą metonimii określa poeta. Teraz będzie mógł już w pełni cieszyć się rozrywkami i zbytkami oferowanymi przez miasto.

Kolejne strofy przynoszą opis jednego dnia w trakcie „zimy miejskiej”. Podzielony na poszczególne pory tworzy opis zajęć arystokratycznej młodzieży spędzającej czas wyłącznie na rozrywce: na przyjęciach, zabawach, grach hazardowych, jeździe saniami. „Poranne godziny” (choć znów nie takie wczesne, bowiem jest to moment, kiedy już „słońce zajmie nieba średnie”) to pierwsza okazja do spotkania w gronie przyjaciół. Mijają one na rozmowach, czynnościach pielęgnacyjnych („Ten […] / Wschodnim balsamem złoty kędzior pieści”), zajmowaniu się strojem. To także czas, kiedy ktoś

[…] stambulskie oddycha gorycze
Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści

Poeta bawi się słowem nieraz do granic zrozumiałości – za pomocą tych dwóch peryfraz chce po prostu powiedzieć, że niektórzy z obecnych palą fajki bądź piją herbatę, ale robi to w niezwykle zagadkowy sposób. „Chwila dwunasta” to czas, kiedy bohater wsiada do powozu i okryty ciepłym i kosztownym futrem udaje się na wystawne przyjęcie:

Wszyscy siadają za biesiadnym stołem,
W kolej szlą pełne smaków porcelany […]
Pijemy węgrzyn, mocny setnym latem,
Wrą po kryształach koniaki i pącze […]

Zabawa połączona ze spożywaniem wykwintnych dań i degustowaniu trunków przeciąga się do wieczora. Alkohol znacząco wpływa na nastroje zgromadzonych, rozluźnienie atmosfery, tak, że:

Dowcipne, czułe wszystkim płyną słowa,
Niejeden uwdzięk zarumieni lice,
Niejedna wzrokiem zapala się głowa

A kiedy „słońce zniżone zagasło”, ponieważ „rozsiewa mroki dobroczynna zima”:

Boginie dają do rozjazdu hasło […

„Boginie”, czyli obecne kobiety i w ich towarzystwie wszyscy opuszczają przyjęcie. Niektórzy jeszcze „pędzą po suknach wytoczone słonie”, czyli grają w bilard (kolejna wymyślna peryfraza). Ostatni obraz, jaki prezentuje poeta wraz z nadejściem nocy to wesoła jazda saniami, która zwieńcza ten spędzony na samych przyjemnościach dzień:

Młodzież, dzień kończąc wesoło spędzony,
Tysiączną sanią szlifuje ulice.

Nie należy raczej przypisywać temu poetyckiemu obrazowi zbytkowego życia wielkomiejskiej młodzieży charakteru satyrycznego. Ton wiersza jest bowiem żartobliwy, humorystyczny i nie ma na celu dydaktycznego pouczenia, moralizatorstwa. Mickiewicz wcale nie próbuje oceniać czy wręcz piętnować miejskiej młodzieży. Zabawa słowem, „ćwiczenie w zakresie pewnego stylu pisarskiego” (J. Kleiner), żart literacki – tak określilibyśmy charakter tego utworu.
Najważniejsza jest w nim strona formalna, tworząca wymyślny a zarazem kunsztowny styl Zimy miejskiej. Autor koncentruje się na dążeniu do osiągnięcia wirtuozerii poetyckiej, a jego zamysł stylistyczny polega na stworzeniu niezwykle ozdobnej, kunsztownej, choć żartobliwej wypowiedzi. Forma wiersza jest bardzo regularna: Zima miejska składa się z osiemnastu czterowersowych strof o schemacie jedenastozgłoskowca ze średniówką po piątej sylabie zakończonego rymami krzyżowymi. Patetyczny styl tworzy poeta przez zagęszczenie zastosowanych środków stylistycznych, zwłaszcza zagadkowych metaforycznych peryfraz („stambulskie oddycha gorycze”, „bruk ziębiącą obleczony szatą”, „noc ciemne rozepnie zasłony”) czy skomplikowanych inwersji („śpię atłasowym pod cieniem firanek”). Za sprawą tych środków utrzymany w poetyce klasycystycznej wiersz nabiera wręcz cech rokokowych (badacze wskazują na związki Zimy miejskiej z poezją S. Trembeckiego).
REDUTA ORDONAWiersz ten napisany został na podstawie opowiadania adiutanta, przyjaciela poety - Stefana Garczyńskiego. Ma on charakter epicki. Na samym początku widzimy opisany układ sił wrogich sobie wojsk. Moskali, którzy ruszyli z atakiem na redutę Ordona, było zdecydowanie więcej. Ci drudzy dysponowali zaledwie sześcioma działami, jednak walczyli dzielnie i z oddaniem. Poeta pisze o sile, z jaką car twardą ręką sprawuje rządy i niewzruszony wysyła ludzi na śmierć za swoje państwo:

Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?
Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?
Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy (...)

W państwie cara posłuszeństwo było egzekwowane siłą. Służyć temu miały tysiące kibitek, które wywoziły skazańców na Syberię. Dlatego też przeciwstawienie się Polaków zasługuje na tym większą pochwałę i poszanowanie. W obliczu prawdziwego zagrożenia mieli oni bowiem odwagę, aby stanąć do walki z potężnym władcą. Byli oni również osamotnieni w swoim przeciwstawieniu się carowi:

Warszawa jedna twojej mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,
Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy,
Boś ją ukradł i skrwawił synu Wasilowy.

Wiersz jest relacją adiutanta, który opisuje zdobycie reduty. Dramatyzm sytuacji został przedstawiony za pomocą krótkich, urywanych zdań. Broniącym reduty, którzy byli atakowani przez znacznie większe siły carskie, zabrakło nagle amunicji. Dla walczącego żołnierza brak amunicji był wyrokiem. Śmierć poniesiona z powodu braku możliwości obrony była nie tylko osobistą klęską, ale i hańbą. Świadomość kończącej się za chwilę amunicji przyprawiała żołnierza o zawrót głowy:

... – i żołnierz pobladnął,
Nie znalazłszy ładunku już bronią nie władną
I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;
Upuścił ją i upadł; - nim dobiją skona.

Aby amunicja z reduty nie dostała się w ręce nieprzyjaciela, Ordon zdecydował się wysadzić ją w powietrze. Choć w rzeczywistości wiadomo, że Ordon ocalał z eksplozji, w wierszu Mickiewicza zginął pod gruzami reduty. Takie zakończenie losów bohatera miało na celu uwznioślenie jego czynu i podkreślenie zasług jako wzorcowego zachowania powstańca, godnego naśladowania.

Utwór kończy się opisem pola bitwy, które rysuje przed nami obraz leżących, martwych ciał, zarówno powstańców jak i napastników. Pomimo iż został zawarty pokój, straty poniesione przez obydwie strony były duże. Zakończenie wiersza jest optymistyczne. Poeta wyraża nadzieję, że kiedyś nadejdzie kres carskiego despotyzmu:

Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona / Obleją, jak Moskale redutę Ordona; / Karząc plemię zwycięzców zbrodniami zatrute, / Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.

Lata 1829 – 1831 spędził Mickiewicz we Włoszech; w ostatnich miesiącach powstania listopadowego był w Wielkopolsce, zaś na wiosnę 1832 roku przybył do Drezna. Wiersze z tych lat nazywane są liryką rzymsko – drezdeńską. Znajdują się tu wiersze patriotyczne, a także utwory poświęcone przeżyciom religijnym. Do pierwszej grupy można zaliczyć Do matki polki, Śmierć pułkownika oraz Redutę Ordona. Zaś drugą grupę, reprezentującą rzymsko – drezdeńskie liryki, reprezentuje wiersz Rozmowa wieczorna.
Wiersze Śmierć Pułkownika i Reduta Ordona to poetyckie echa klęski powstania listopadowego.

Już się z pogodnych niebios ocenią
W czasie studiów wstąpił do Towarzystwa filomatów , i pisał dla towarzystwa wiersze problemowe. Nimjestten.
Jest to mowa wierszowana i nosi w sobie wszelkie konsekwencje tej retorycznej koncepcji wypowiedzi:

o        W ładzie wewnętrznym powiązań myślowych

o        W logice architektoniki dwu pierwszych członów utworu

o        W jednolicie zorganizowanej linii intonacyjnej, która wiedzie rozwój wątku lirycznego od argumentacji nasyconej przykładami wzorów ze świata kultury antycznej do zwięzłych, aforystycznie ukształtowanych stwierdzeń, uniesionych energią apelów i nakazów etycznych

Najwyraźniej to widać w początkowym fragmencie utworu- ujęto go w następstwo trzech kolejnych etapów rozwojowych: 1)wezwanie do żeglugi i obraz Argonautów; 2)przyrównanie grona filomackiego do dzielnej postawy „bohaterów greckich”; 3)sześć dwuwierszowych stwierdzeń aforystycznych w funkcji prawd lub zaleceń filomackich. Jest to układ intonacyjnie zamknięty, w którym ład, proporcja i rygor składniowy nie krępuje swobody narastania akcentów wypowiedzi. Mówca to osobowość obdarzona autorytetem przywódcy pouczającego z wysoka, ale złączonego z gromadą słuchaczy solidarnością wspólnego powołania. W jego ustach „wy” przybiera w wezwaniach najczęściej postać „my”, podkreślającą więź wspólnoty w przekonaniach i w działaniu. Wszystko jest ujęte w ramy ukształtowań typowych dla retoryki klasycystycznej (peryfrastyczna maniera nazywania przedmiotu zawiłymi omówieniami, kunsztowne układy zdań zbudowanych analogicznie lub przeciwstawnie, skupienie na niektórych odcinkach wiersza itp.)

PIEŚŃ FILARETÓW

Pieśń filaretów powstała w 1820 r. i prawdopodobnie w grudniu tego roku została przywieziona przez Mickiewicza do Wilna, gdzie poeta przyjechał spędzić wraz z przyjaciółmi Boże Narodzenie.

Słowa rozpoczynające utwór:

Hej, użyjmy żywota!
Wszak żyjem tylko raz […]

przywodzą na myśl anakreontyczne wezwanie do korzystania z uroków życia (co ciekawe, pieśń po raz pierwszy ukazała się w 1828 r. w warszawskim czasopiśmie „Motyl” właśnie pod tytułem Anakreontyk). Cały zresztą utwór utrzymany jest w tym radosnym, lekkim, wręcz biesiadnym tonie. Podmiotem lirycznym wiersza jest pewna zbiorowość – filareci, młodzi ludzie, których łączą wspólne studia i więzy koleżeństwa. Sytuacja, którą się opisuje to spotkanie owych filaretów, zabawa połączona z piciem alkoholu:

Niechaj ta czara złota / Nie próżno wabi nas.

Hajże do niej wesoło!
Niechaj obiega w koło,
Chwytaj do dna i chyl
Zwiastunkę słodkich chwil!

Osoba mówiąca w wierszu wypowiada się w imieniu tych wszystkich ludzi, zachęcając do wykorzystania miłych chwil. Atmosfera, która panuje, jest zatem wesoła, swobodna, pełna humoru. Biesiadnicy cieszą się ze wspólnie spędzanych chwil, miłość i przyjaźń to dla nich bowiem uczucia najważniejsze. W żartobliwy sposób traktują mądrości nauki. Z ksiąg greckich wzorować się należy na filozofii epikurejskiej – trzeba się bawić, cieszyć się bieżącą chwilą („Byś bawił się jak Greki […]”). Wszystkie dziedziny nauki traktuje się z dystansem, nieco żartobliwie:

Ten się wśród mędrców liczy,
Zna chemiją, ma gust,
Kto pierwiastek słodyczy
Z lubych wyciągnął ust.

Właśnie ów stosunek do nauki odzwierciedla romantyczny sposób widzenia świata:

Cyrkla, wagi i miary
Do martwych użyj brył […]

Za jej pomocą można opisać tylko świat martwy, nauka nie potrafi bowiem odpowiedzieć na najważniejsze dla człowieka pytania, stąd też trudno traktować ją zupełnie poważnie. Najważniejsze jest serce, dusza, uniesienie – taką myśl się wyraża w tej pieśni. Radość płynącą ze szczerej przyjaźni i wspólnej zabawy podkreśla zastosowany gatunek poetycki. Pieśń w naturalny sposób łącząca się z biesiadą przy winie, pozwala podkreślić panujący nastrój. Powtarzające się wykrzykniki czy nawet całe zdania wykrzyknikowe („Hej, użyjmy żywota!”), użycie zdań rozkazujących nakłaniających do wzięcia udziału w zabawie („Chwytaj i do dna chyl […]”), zarysowują pełną dynamizmu sytuację, emocje, które towarzyszą takiemu spotkaniu. Powtórzenie pierwszej strofy w nieco tylko zmienionym kształcie ma charakter refreniczny, a śpiewność utworu podkreśla także odpowiednia wersyfikacja. Pieśń filaretów to bowiem siedmiozgłoskowiec żeński przeplatany z sześciozgłoskowcem męskim o toku przeważająco jambicznym, urozmaiconym trochejami. Krótkie wersy i wyrazisty rytm – oto forma odpowiadająca tematyce utworu.

Pod tym pozornie lekkim tonem pieśni biesiadnej kryją się jednak głębsze myśli. Są to hasła filomackie, nawołujące do narodowej zgody i patriotyzmu, przynoszące pochwałę przyjaźni, wolności, a także mądrych, sprawiedliwych praw, bez których nie może się obyć społeczeństwo. Pomiędzy wezwaniami do zabawy pojawiają się, na przykład, akcenty patriotyczne:

Po co tu obce mowy,
Polski pijemy miód;
Lepszy śpiew narodowy
I lepszy bratni ród.

Treści narodowe mają wręcz zabarwienie rewolucyjne:

Mierz siłę na zamiary,
Nie zamiar podług sił.
Bo gdzie się serca palą,
Cyrklem uniesień duch,
Dobro powszechne skalą,
Jedność większa od dwóch.

Najwyższym dobrem jest wspólnota i dlatego też młodzi ludzie osiągną więcej, jeśli będą dążyli do celu wspólnie. Myśl ta wyraża jeszcze ducha oświeceniowego podkreślającego wartość wspólnoty. Nie ma tu romantycznego indywidualizmu stawiającego jednostkę ponad społeczeństwem. Romantyczne jest już jednak przekonanie, że trzeba podejmować wszelkie wyzwania, że jeżeli człowiek czegoś bardzo pragnie, zrealizuje to, co nawet pozornie wydaje się niemożliwe.
Pieśń ta stała się bardzo popularna, nie tylko zresztą w kręgu filareckim. Jej narodowe i rewolucyjne treści budziły zainteresowanie w czasie śledztwa poprzedzającego proces młodzieży wileńskiej, choć wówczas nazwisko autora nie zostało ujawnione. Publikowano ją także kilkakrotnie w okresie powstania listopadowego, ale w tomie poezji Mickiewicza pojawiła się dopiero w 1844 r. w wydaniu paryskim.

ODA DO MŁODOŚCI

Utwór Adama Mickiewicza „Oda do młodości” jest liryką zwrotu do adresata (występują liczne apostrofy, np.: „Młodości!”, „młodzi przyjaciele”), a także liryką apelu, ze względu na występujące rozkazy:
„Zestrzelmy myśli w jedno ognisko”. Wiersz to manifest pokoleniowy, zapowiedź nadchodzących zmian, jakie chcą przeprowadzić młodzi ludzie oraz ich krytycyzm wobec starego pokolenia. Podmiot liryczny wypowiada się zarówno w imieniu swoim jak i innych, kreuje się na przywódcę, wzywa wszystkich do zjednoczenia:
„Razem, młodzi przyjaciele!...” Mickiewicz rozpoczyna od ukazania wad starego pokolenia. Klasyków, którzy byli racjonalistami kierującymi się w swoim życiu głównie rozumem porównuje do „płaza w skorupie”. Jest to symbol poprzedniego pokolenia, a skorupa oznacza wyalienowanie i zamknięcie na nowe rzeczy i idee:
„Nie lgnie do niego fala ani on do fali” Natomiast fala symbolizuje nowy świat, który zostanie zreformowany przez młodych. Autor w ten sposób chce pokazać, że przestarzałe poglądy klasyków nie pasują już do ówczesnego im otoczenia. Z kolei nowe pokolenie Mickiewicz porównuje do orła:
„Młodości! orla twych lotów potęga” Orzeł od zawsze był symbolem władzy, potęgi i majestatu i także do tych wartości odnosi się poeta. Mickiewicz pokazuje wyższość młodych nad starszymi, pojawia się również motyw lotu, który nawiązuje do mitu ikaryjskiego. Młodzi – współcześni buntownicy podobnie jak Ikar poznają inne drogi, a także są marzycielami, którzy pragną zbudować nowy świat.
Poeta kolejny raz odrzuca poglądy racjonalistów:
„Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;/ Łam, czego rozum nie złamie” Uważa, że oczy nie wystarczą, aby poznać świat i człowieka. Należy patrzeć duszą, ponieważ uczucia oraz intuicja są ważniejsze od rozumu. Zjednoczeni młodzi ludzie zmienią świat:
„Jednością silni, rozumni szałem” Mickiewicz używa oksymoronu, po raz kolejny widoczna jest wyższość emocji i uczuć nad rozumem. Nowe pokolenie nie pogodzi się z tym, co było, za wszelką cenę pragnie wszystko zmienić. Poeta zachęca także do pozostawienia po sobie na ziemi śladu, nawet jeżeli pociągnie to za sobą pewne konsekwencje:
„Dał innym szczebel do sławy grodu” Mickiewicz kończy utwór zapowiedzią nowego świata:
„Witaj jutrzenko swobody,/ Zbawienia za tobą słońce!”. Język utworu jest bardzo podniosły, ma charakter patetyczny, jednocześnie silnie nacechowany emocjonalnie, występuje w nim wiele wykrzyknień.

„Hymn na dzień Zwiastowania N. P. Maryi”. Utwór ten spełnia stawiane gatunkowi przez poetyki klasycystyczne wymogi: uroczystości, patetyczności tonu, stosowania apostrof do chwalonego adresata, w tym wypadku Matki Bożej.
Pokłon Przeczystej Rodzicy!
Nad niebiosa Twoje skronie,
Gwiazdami Twój wieniec płonie
Jehowie na prawicy.
Wielkie natężenie emocjonalne objawia się wierszem „nieregularnym, pulsującym rytmicznie” .
Podmiot zbiorowy zostaje w pewnym momencie zastąpiony przez postać proroka:
Oto śród niemej bojaźnią czerni
Powstaje prorok i woła
„Wolno się domyślać, że prorok to sam Mickiewicz” – pisze Adam Ważyk . Nie rozstrzygając tej kwestii, skłonni jesteśmy uważać, że prorok to jednak poeta , który głosem swoim, sławiącym Maryję, pragnie przekroczyć granice świata ziemskiego:

Takim grzmotem Twoje chluby,
Gdzie piekło, gdzie gwiazdy świecą,
Nieskończoność niech oblecą,
Wieczność przeżyją!

Widać tutaj świadomość mocy słowa – zgódźmy się – poetyckiego, mogącego docierać do nieskończoności. Mocy jednak zależnej od łaski, natchnienia; poeta prosi przecież na początku swojej mowy: „Głosu mi otwórz strumienie!”
z nadzieją, że otrzyma upragnioną siłę twórczą od Boga. Ale wystąpienie proroka-poety jest także przejawem indywidualizmu: to on jako jedyny odważa się wystąpić z przestraszonego zgromadzenia („niemej bojaźnią czerni”); to jego, nikogo innego, słowa mogą posiąść tak wielką moc, mogą być godne obiektu pochwały.
Można by sądzić, że ich treść nie dorównuje ambicjom. Prorok opisuje ziemskie, fizyczne piękno Matki Bożej, także poprzez aluzje do mitologii
(w słowach „Jak ranek z morskiej kąpieli” określających „Maryi lica”,
a niosących skojarzenia z narodzinami Afrodyty z piany morskiej), pomijając podstawowe, zdawałoby się, dla jej osoby i życia aspekty moralne i sugerując, że wybranie właśnie jej na matkę dla wcielonego Boga miało związek głównie
z estetyką. Ten dysonans szczególnie razi Wiktora Weintrauba: „O Matce Boskiej to czy o obrazie Botticellego? Oczywistą jest rzeczą, iż dla takiego »pienia« nieporozumieniem było fatygowanie proroka” . Warto jednak pamiętać o klasycznym utożsamianiu piękna z dobrem: „co jest dobre, jest piękne; co jest piękne, jest dobre”. W tym świetle szczególny zachwyt proroka nad ziemskim pięknem Maryi jest też hołdem dla jej moralnej czystości, a powiązanie z owym pięknem wybrania jej przez Boga staje się zrozumiałe.
Pokonawszy ten problem, możemy zauważyć, że zastosowanie przez proroka- poetę czasu teraźniejszego w opisie Zwiastowania, począwszy od wersu:
A któż to wschodzi? – Wschodzi na Syjon
dziewica.
służy urzeczywistnieniu tej sceny w dniu, kiedy Kościół ją wspomina. Dojrzenie perspektywy, w której zamierzchłe wydarzenia wciąż się dzieją, dane jest osobie proroka-poety, wybrańca mogącego tę aktualność ukazać ludziom, spośród których „powstał”.
W „Hymnie” perspektywa nieskończoności ma ścisły związek z religią chrześcijańską. Do tematyki chrześcijańskiej zwróci się Mickiewicz w większym stopniu w latach trzydziestych w lirykach rzymsko-drezdeńskich oraz w „Zdaniach i uwagach”. Powstała jednak w tym samym czasie co „Hymn” – „Oda do młodości”

ŻEGLARZ jest typowym wierszem nawiązującym do przeżyć wewnętrznych poety. Mickiewicz wyraził w nim nastrój, jaki go opanował po wyjściu za mąż Maryli Wereszczakówny za Puttkamera. Poeta stworzył obraz żeglarza, który znudzony wędrówką życiową myśli o śmierci. Mimo, iż poeta przezwycięża tę myśl, to uczucie zawodu życiowego
i poczucie osamotnienia każą mu w zakończeniu powiedzieć słowa goryczy.

DO M*** Jest to jeden z najpiękniejszych liryków Mickiewicza napisany w 1822 r., rozpoczynający się od słów: „Precz z moich oczu...”Tematem tego wiersza jest siła pamięci, której nic nie zdoła zatrzeć. Podmiot liryczny twierdzi, że pamięć o nim będzie prześladować dawną kochankę już na zawsze. Każda czynność którą wspólnie wykonywali, miejsce gdzie razem przebywali będzie zawsze przywoływać wspomnienia jego postaci.
Wiersz ten jest jednym z najbardziej oczywistych dowodów na bardzo silny związek twórczości Mickiewicza z jego życiem.
Wiersz Do M*** to erotyk, który Mickiewicz napisał jesienią 1822 r. lub w pierwszej połowie roku następnego. Utwór porusza tematykę nieszczęśliwej, niespełnionej miłości. Podmiot liryczny, mężczyzna, prowadzi – jak to określa Czesław Zgorzelski – „wyimaginowany dialog z ukochaną”. Dialog jest „wyimaginowany” bowiem w takiej formie nie miał nigdy miejsca, to tylko bohater wyobraża sobie rozmowę z kobietą, która odrzuciła jego uczucie. W paralelnie zbudowanej strofie pierwszej trzykrotnie powtarza się rozkaźnik „precz”:

Precz z moich oczu! […]
Precz z mego serca! […]
Precz z mej pamięci! […]

Powtórzenia podkreślają bolesność chwili rozstania. Kobieta każe mu odejść i mężczyzna – choć ją kocha – godzi się z wolą wybranki. Stara się uciec jak najdalej, nie pomaga mu to jednak wcale w tym, aby zapomnieć:

Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy…
Tak moja postać, im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy

Ucieczka nie jest rozwiązaniem, potęguje tylko ból po starcie, sprawia, że bohater jeszcze intensywniej myśli o ukochanej. Wie już, że zapomnieć po prostu się nie da:

Precz z mej pamięci!… nie… tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha

To jedyne, czego zrobić nie jest w stanie – wyrzucić z pamięci myśli o minionym szczęściu. Oddalenie ani upływ czasu nic tu nie pomogą, bowiem związek, który łączył te dwie osoby okazuje się niezwykle silny, nie do rozerwania. Wspólnie spędzone chwile, czy to radości, czy smutku, zjednoczyły ich na zawsze:

Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił

Wyznane w tym momencie niezachwiane przekonanie o nieodwracalnym działaniu pamięci zostanie jeszcze wzmocnione – powróci w ostatniej strofie wiersza, która jest niemalże dosłownym powtórzeniem strofy trzeciej.
Bohater nie tylko zresztą pewien jest trwałości własnej pamięci, wierzy, że adresatka wiersza, tytułowa M., również nigdy go nie zapomni. Kolejne strofy utworu przynoszą szereg scen wyobrażanych sobie przez mężczyznę. W każdej z nich jego ukochana zajęta jest tym, czym zajmuje się na ogół: śpiewa, gra w szachy, czyta, tańczy na balu. Jednak wszystkie te czynności, wszystkie miejsca, w których się znajduje zawsze będą jej przypominać ich wspólne chwile: piosenkę śpiewaną wcześniej ukochanemu, ustawienie figur na szachownicy podczas ich gry, miejsce przy kominku, gdzie razem siedzieli. Książka, w której autor opisał dzieje nieszczęśliwych kochanków będzie – z kolei – pretekstem do zastanowienia się nad ich związkiem, okazją do zadania sobie pytania, dlaczego musiał on zakończyć się rozstaniem, a tajemniczy dźwięk w ogrodzie w nocy przypomnienia odrzuconego kochanka.
Każda z następujących po sobie strof przynosi nowy obraz, każda z nich posiada niezwykle wyraziste zamknięcie w postaci ostatniego wersu o charakterze puenty. Cz. Zgorzelski twierdzi, że – podobnie jak w innych Mickiewiczowskich wierszach – rządzi tu

[…] zasada „paciorkowego” nanizywania analogicznych cząstek wyraźnie spojonych ze sobą nicią przewodnią. W wierszu Do M*** przybiera to postać wariacji lirycznych na temat domniemanych przypomnień kochanki, zamkniętych powtórzeniem stroficznym „ramy”

Jak poeta osiąga ten opisywany efekt? Zarówno w początkowej formie stylizowanego dialogu, jak i w dalszej części bardziej przypominającej wyznanie, dominują powtórzenia i paralelizmy. Dotyczy to mniejszych konstrukcji w obrębie zdania („Na każdym miejscu i o każdej dobie”), jak i większych całości. Wszystkie sceny, które wyobraża sobie podmiot liryczny są podobne skonstruowane: wylicza się kolejne sytuacje, zaczynając od: „czy to…”, dalej następuje opis i końcowy wers puentujący całość. Owe „domniemania” ujęte są w wierszową ramę, strofa, która je poprzedza różni się tylko nieznacznie od tej, która je zamyka.
Niezmącony niczym tok jedenastozgłoskowca ze stałą średniówką po piątej sylabie i występujące w całym wierszu rymy krzyżowe również stwarzają efekt powtarzalności. Zastosowana w wierszu dialogizacja powoduje dramatyzację monologu lirycznego, a tym samym spotęgowanie ładunku emocjonalnego, który zawiera ten oparty na przewidywaniach utwór. Siła przeczuć i wyobraźni bohatera jest naprawdę duża, dlatego pomimo prostoty zastosowanych słów, poecie udało się stworzyć wyrazisty, przejmujący utwór.

Przypomnienie

- sonet utrzymany w stylu odmiennym od poprzednich utworów (stylizacja na bezpośredniość i na prostotę wypowiedzi naturalnej)

- przypomnienie idyllicznej młodości

- wyczuwalny sentymentalizm

- odtwarzanie świata, który przeminął (liryka osobista zabarwiona sentymentalnym przeżywaniem przeszłości)

DO JOACHIMA LELEWELA

przykład liryki okolicznościowej – podtytuł wiersza dokładnie wskazuje na czas i rodzaj opisywanego zdarzenia:

Z okoliczności rozpoczęcia kursu historii powszechnej w uniwersytecie wileńskim, dnia 9 stycznia 1822 r.

. Joachim Lelewel – historyk, profesor Mickiewicza i pozostałych filomatów z lat 1815-1818, powraca w 1822 r. na katedrę wileńską. Poeta nie ogranicza się tylko do powitania szczególnie lubianego nauczyciela w imieniu jego słuchaczy, ale jednocześnie przedstawia w swojej wypowiedzi poglądy profesora i daje dowód szczerego dla nich uznania.

Hołd złożony ideałowi historyka przyjmuje formę liryki zwrotu do adresata z wielokrotnie powtarzającym się okrzykiem „Lelewelu!”. Podmiot liryczny zbiorowy (wskazują na to formy czasownikowe: „będziem”, „wzięliśmy” i formy zaimków: „nas”, „nam”) – słuchacze wykładów Lelewela, darzą go wielkim szacunkiem i uznaniem:

A jak mocno w litewskim uwielbianyś gronie,
Publicznie usta nasze wyznają i dłonie.

Wykłady Lelewela musiały cieszyć się olbrzymim zainteresowaniem, gdyż mówi się nawet o tłumach uczęszczających na nie studentów:

Znowóż do nas koronny znidziesz Lelewelu!
I znowu cię obstąpią pobramtymcze tłumy […]

Nic dziwnego, że tak właśnie się dzieje, skoro profesor jest osobą tak niezwyczajną. Początek wiersza zawiera mnóstwo pochwał dla wiedzy Lelewela i jego umiejętności jako uczonego i wykładowcy. Pojawiają się takie wręcz panegiryczne stwierdzenia:

Lelewelu! rzetelną każdy chlubę wyzna,
Że ciebie takim polska wydała ojczyzna.
Na świętym dziejopisa jaśniejąc urzędzie,
Wskazujesz nam, co było, co jest i co będzie.

To człowiek, który „naprawia serca” i „objaśnia rozumy” – potrafi przekazać nie tylko wiedzę o świecie, o naszej przeszłości, ale poprzez to także pokazać, jak należy żyć. Mickiewicz daje Lelewelowi pierwsze miejsce w „polskim dziejopisów kole” jako człowiekowi, który jest przede wszystkim orędownikiem prawdy:

Ty, co nie dozwoliłeś tylu księgom kłamać,
Z samego kłamstwa prawdy umiejąc wyłamać[…]

To dlatego Lelewel może być nauczycielem życia i cieszyć się tak wielkim poważaniem. Z tego też względu jego uczniowie oddają mu hołd:

Niejedne już zyskałeś z rąk godniejszych wieńce,
Nie gardź tym, jaki wdzięczni składają młodzieńce.
I daruj, jeśli będziem chwalić cię po światu,
Że od ciebie wzięliśmy na ten wieniec kwiatu.

Ów żarliwy dowód uznania dla poglądów Lelewela to jednak tylko punkt wyjścia dla rozważań natury historiozoficznej. Przedmiotem zainteresowania poety staje się historia, a przede wszystkim rządzące nią prawa i mechanizmy. To właśnie jego mistrz jest tym, który potrafi dociekać źródeł wydarzeń, powiązać nawet zdarzenia odległe i na ich podstawie wnioskować o skutkach. I kiedy w dalszej części wiersza Mickiewicz kreśli obraz dziejów świata, oprze się również na poglądach Lelewela. W serii obrazów w syntetyczny sposób udaje się poecie dokonać przeglądu dziejów świata począwszy od państw starożytnych aż do epoki napoleońskiej.
Opisane wydarzenia historyczne dają pogląd na to, jak Lelewel, a za nim Mickiewicz, postrzegali proces dziejowy. Historia to dynamiczna walka, ciągłe ścieranie się despotyzmu (potęgi ziemskie od królów poprzez tyrańskie rządy – starożytny Rzym, instytucja Kościoła) i wolności (instytucje i ustroje demokratyczne – apologia starożytnej Grecji, rewolucje). Znamienne dla romantyzmu jest właśnie idealizowanie Grecji, w której

Wystawiono Piękności kościół i Swobodzie

O starożytnym Greku mówi się zaś, że

Walczył, rozprawiał, kochał, nauczał i śpiewał

Surowo osądza się – z kolei – historyczną rolę Rzymu:

Rzym pastwi się nad światem, a tyran nad Rzymem,
Świat rzymski obumarłym staje się olbrzymem.

Ciekawie przedstawia się stosunek Mickiewicza do epoki Średniowiecza – zgodnie już z przekonaniami romantycznymi traktuje ją jako „okres triumfu piękna, swobody i wolności” – jak pisze A. Witkowska w książce Romantyzm. Ostro natomiast krytykuje Kościół, postrzegając go za instytucję despotyczną:

[…] na […] zamkach zasiadły opaty,
Ksiądz cisnął się do celi, a mniszka za kraty;
Na wystrzał bulli z tronów spadały korony,
Rzym powtórnymi ziemię opasał ramiony

Opisuje również rewolucję francuską, kiedy to „zadawniony ucisk” i „ponawiane skargi” doprowadziły do „wybuchu lawy z nadsekwańskich wulkanów”, a

Posiane kły – mścicieli odradzają z siebie

Przegląd dziejów kończy Mickiewicz w momencie, kiedy:

Z gminowładnego ptak uleciał gniazda
I krwawa legijonów zbłysnęła gwiazda

a więc na epoce napoleońskiej.

Problemem, na który poeta szczególnie zwraca uwagę w swoim utworze, jest nieustannie podkreślanie umiłowanie dla prawdy, do wytrwałego do niej dążenia, badania jej i dociekania. Patrzymy na świat oczyma innych, determinuje nas nasze pochodzenie, ludzie, z którymi się stykamy i wówczas prawda staje się dla nas niedostępna:

A bóstwo Prawdy, skąpiąc nagiego promienia,
Pełni swojej nie raczy ukazać spod cienia.
Bo jej trudno dostrzeże, choć kto oczy wlepi;
Od dzieciństwa jesteśmy długo na nią ślepi

A jest to przecież wartość najwyższa i dla wszystkich ludzi jednakowa:

A słońce Prawdy wschodu nie zna i zachodu,
Równie chętnie każdego plemionom narodu
I dzień lubiące każdej rozszerzać ojczyźnie,
Wszystkie ziemie i ludy poczyta za bliźnie

Stąd też musi znaleźć się ktoś, kto potrafi oddzielić okoliczności utrudniające ocenę sytuacji, korzyści, jakie możemy mieć, postrzegając coś tak a nie inaczej, ktoś, kto „zostawi czystą treść człowieka”. I właśnie:

Ku takim pracom niebo dziejopisa woła […]
Grzebiąc zapadłe wieków odległe ciemnoty,
Wykopuje z nich prawdy kruszec szczerozłoty.

Szczery, głęboki kult prawdy i nauki, która do tej prawdy prowadzi, łączy się ponadto z uwielbieniem dla tradycji narodowej. Poeta mówi o „macierzystym chlebie”, którym każdy z nas jest karmiony i który kształtuje nas od najmłodszych lat. Jest to romantyczna koncepcja współzależności pomiędzy człowiekiem a jego otoczeniem, miejscem, z którego pochodzi, a także historią i kulturą swojego narodu. Zgodnie z nią nie jesteśmy w stanie oderwać się od tego dziedzictwa, ponieważ stanowi ono cząstkę naszej duszy:

[…] gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy,
Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy.

Słowa te pokazują miejsce, skąd wywodzi się sam Mickiewicz, podkreślając jego przynależność do trzech zbiorowości: ojczyzny domowej, politycznej i kręgu kulturowego Europy Zachodniej. Wielką dumą są też przepojone słowa:

Lelewelu! rzetelną chlubę każdy wyzna,
Że ciebie takim polska wydała ojczyzna.

Wszystkie te omówione powyżej intelektualne dociekania i pouczenia zawarte w wierszu Do Joachima Lelewela ujęte są w formę regularnego trzynastozgłoskowca o rymach parzystych. Klasycystyczna retoryka, wysoki ton wypowiedzi, rozbudowane peryfrazy, bogactwo inwersji wiążą ten utwór z tradycją oświeceniową. Także przekonanie o racjonalności procesów dziejowych i możliwości rozpoznawania ich sensów wywodzą się z ducha oświeceniowego. Ale wiersz Mickiewicza jest nie tylko wyrazem jego zapatrywań na historię, pojawiają się w nim akcenty emocjonalne, uczuciowe. Nie brzmi tu jedynie głos historyka, gdyż Mickiewicz nie ogranicza się do refleksji intelektualnej, do rozważań na temat historii i tradycji. Czesław Zgorzelski podkreśla, iż wyraziście brzmi w tym wierszu głos poety, że jest tu miejsce na liryzm i emocjonalną postawę podmiotu mówiącego. Również pewne poglądy pojawiające się w omawianym wierszu wiążą go już z epoką Romantyzmu, szczególnie poprzez podkreślenie własnej tożsamości narodowej i roli ojczyzny.
DO NIEMNA

Podmiot liryczny będący mężczyzną w dojrzałym wieku zwraca się bezpośrednio do rzeki, wyraźnie zastanawiając się nad upływem czasu i niestałością rzeczy. By uwypuklić niemoc podmiotu lirycznego, autor zastosował pytania retoryczne. Podmiot wspomina dzieciństwo spędzone nad rzeką jak i późniejszy okres młodzieńczy, kiedy to w nurtach rzeki szukał ukojenia fizycznego i psychicznego. Niemen kojarzy mu się z domem rodzinnym.

Osoba mówiąca w wierszu była zakochana w dziewczynie o imieniu Laura, a rzeka, do której kieruje swoje pretensje, była niejakim świadkiem tej miłości. Dziewczyna przeglądała się w tafli wody, spędzając tam czas. Podmiot przeżywał nieszczęśliwą miłość, wiele razy płakał, uzewnętrzniając swój ból.

Następna strofa wypełniona jest znów pytaniami retorycznymi. Wody, które niegdyś płynęły korytem rzeki już nie są te same – podmiot znów zastanawia się i ubolewa nad przemijaniem. Zaznacza jednak, że wspominany przez niego okres życia był mimo wszystko dla niego szczęśliwym, pełnym młodzieńczej nadziei na dobre zakończenie. Tęskni za prostym, dziecięcym życiem, a nawet za czasami młodzieńczego buntu i właściwym tamtemu okresowi rozterkom.

Podmiot liryczny jest nieszczęśliwy. Przemijanie wód rzeki i nieuchronny jej ruch przypomina mu o miłości i przyjaciołach tamtych lat, którzy już odeszli. Sonet kończy jedyne wykrzyknienie zawierające w sobie rozpacz, która zastąpiła melancholię poprzednich wersów. Podmiot pragnie, aby jego cierpienie się skończyło. Boli go strata ukochanej, która była istotą i synonimem jego życia. Bezsilność bierze nad nim górę.

Podmiot możemy utożsamić z autorem tekstu - Adamem Mickiewiczem, który podróżując
(i niewątpliwie przez to „rozleniwiając się” twórczo) pisze swoje wspomnienia o nieszczęśliwej, bo zakończonej już miłości, której ślad jednak pozostał w jego sercu. Z jej brakiem jednak nie może się pogodzić. Rzeka staje się symbolem owych nieszczęśliwych przeżyć, a jej bieg synonimem przemijalności i nietrwałości.

Jest to sonet włoski. W zwrotach czterowersowych występują rymy okalające natomiast w zwrotkach trzywersowych rymy podwójne, dokładne. Jest to trzynastozgłoskowiec ze średniówką po siódmej sylabie. Ten sonet jest typem liryki bezpośredniej, osobistej.

SEN. Z LORDA BYRONA Marzenie senne jest osobnym życiem duszy, rządzącym się swoimi prawami. Tworzone przez wyobraźnię posiada nieograniczone możliwości twórcze, wyobraźnia ta może być również kształtowana przez byty niepochodzące z ziemskiego świata. W snach mogą kształtować się najróżniejsze obrazy i historie. Rządzą się one własnymi prawami. Śniąc wszystko jest nam wiadome. ukazuje prawie wszystkie aspekty jego wpływu na człowieka. Mogą one przynosić rozkosz, ale też cierpienie. Mogą nas uwalniać na czas śnienia od codziennych trosk, przynosząc zapomnienie:  Przynoszą odpoczynek ciału po trudach dnia, Mogą też wróżyć przyszłość, Przywołują do życia zmarłe osoby.

"Nieznajomej, Dalekiej - Nieznajomy, Daleki"

Autor w wierszu chce zarazem przywitać i pożegnać nieznajomą. Dla Ludwiki przyszłej Chodźkowej

pisałem w godzinę po otrzymanyn

rozkazie oddalenia się z Polski.

R. 1824. D. 22 Oktobra
PRZYJACIELE
„Przyjaciele” Adama Mickiewicza odwołują się do konwencji bajki wywodzącej się od Ezopa. Ta krótka historia przedstawia scenkę rodzajową rozgrywającą się w lesie. Na początku jednak dostajemy charakterystykę dwojga przyjaciół – Mieszka i Leszka – którzy zawsze wszystkim się dzielili, mieli wszystko wspólne i uchodzili za wzór relacji przyjacielskich.
Spacerując po lesie, natknęli się na niedźwiedzia. Leszek szybko wspiął się na wierzchołek drzewa, natomiast Mieszek, jako że nie posiadał tej umiejętności, został na ziemi prosząc przyjaciela o pomoc. Ten jednak nie zamierzał zejść ze szczytu drzewa. Kiedy niedźwiedź zbliżył się do Mieszka, ten ze strachu zemdlał, co spowodowało, że zwierz uznał człowieka za martwego, a jak wiadomo – padlina nie stanowi dla niedźwiedzi atrakcyjnego posiłku. Zostawił więc Mieszka i odszedł.
Kiedy było już po wszystkim, Leszek zszedł z drzewa pytając o samopoczucie (...)przyjaciela. Ten odpowiedział, że usłyszał ważną prawdę od niedźwiedzia, mianowicie: „prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”. Utwór Mickiewicza nawiązuje do dobrze znanej prawdy obecnej pod postacią przysłowia w polskiej kulturze. Innowacją jest przedstawienie powiedzenia w formie morału na zakończeniu opowiastki. Zaczyna się ona jako typowa bajka: narrator przedstawia się w osobie gawędziarza, utwór ma wyraźny charakter oratorski. Składa się z czterech nieregularnych zwrotek, występują w nich rymy żeńskie, przerzutnie, mowa niezależna, pytania retoryczne, wykrzyknienia, antropomorfizacja.Ta prosta opowiastka wskazuje na konieczność potwierdzania czynem swoich słów. Leszek zapewniał Mieszka o swojej przyjaźni, jednak kiedy musiał potwierdzić swoje słowa czynem – nie było go stać na odwagę, by obronić swojego kuma.
NIEPEWNOŚĆ

Tytułowa Niepewność określa główny problem utworu, wewnętrzny dylemat bohatera dotyczący uczucia, jakie łączy go z kobietą, adresatką jego monologu lirycznego. W kolejnych strofach wiersza, w serii wyznań obrazujących ich wzajemne relacje, szuka on odpowiedzi na pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

Przytaczane sytuacje mają potwierdzić którąś z tych możliwości, zaprzeczając jednocześnie tej drugiej.
Kolejne strofy zbudowane są na zasadzie podobieństwa. Konstrukcje składniowe, które je tworzą, zawierają antytezy najlepiej obrazujące sprzeczności, przed jakimi staje liryczny bohater wiersza:

G d y cię nie widzę nie wzdycham, nie płaczę […]
J e d n a k ż e gdy cię długo nie oglądam
Czegoś mi braknie […]

Każdą z sześciowersowych strof zamyka ponadto pytanie retoryczne w nieco tylko zmienionym brzmieniu, co nadaje mu charakteru refrenicznego. W ten sposób wielokrotnie powraca pytanie o charakter opisywanego uczucia.
Pierwsza strofa pełna jest zaprzeczeń, bohater kolejno zaprzecza zachowaniom, jakie konwencjonalnie kojarzą się ze stanem zakochania:

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę […]

Wydaje mu się, że w ten właśnie sposób zachowywałby się zakochany. Nie obserwuje u siebie podobnych objawów, dlatego ma wątpliwości, czy w takim razie jego uczucie można nazwać miłością. Ma świadomość, że to, czego on sam doświadcza jest uczuciem innego rodzaju, jest nieporównywalnie bardziej złożone, skomplikowane. To dlatego gubi się i nie może odpowiedzieć sobie na pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

. Jego lirycznym monolog to poszukiwanie prawdy, poszukiwanie właściwych słów na jej oddanie. Znacznie bogatsze od obfitujących w puste gesty zakochanych uczucie pozbawione jest ciągłych westchnień, łez, szaleństw, ale też jest w nim pewien niepokój, jest potrzeba bliskości. Spokojny i opanowany bohater wyznaje przecież w końcu:

Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

Kiedy nie ma przy nim owej kobiety początkowo wcale nie tęskni, nie potrafi też przywołać w myślach jej obrazu, zawsze jednak czuje jej bliskość:

Jednakże nieraz czuję mimo chęci,

Że on jest zawsze blisko mej pamięci. Nie traktuje jej również jako osoby, której zwierza się ze swoich problemów, mówi przecież

Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale,
Abym przed tobą szedł wylewać żale […]

Tak się jednak składa, że za każdym razem coś skłania go do myślenia o tej kobiecie, do takiego pokierowania swoimi krokami, aby stanąć u jej drzwi. Pojawiają się nawet w wierszu hiperbole podkreślające zaangażowanie bohatera:

Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,
Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił […]

Aż w końcu decyduje się na bardziej bezpośrednie i jednoznaczne wyznanie:

Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luba mnie jakaś spokojność owionie,
Zda się, że lekkim snem zakończę życie;
Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie […]

W tym momencie właściwie sam już sobie odpowiada, rozstrzyga swój dylemat. Bliskość tej kobiety sprawia mu wyraźną przyjemność, jego serce zaczyna szybciej bić, można powiedzieć, że ono bije właśnie dla niej, tylko bohaterowi trudno jest jednoznacznie rozpoznać, to, co czuje.W zakończeniu podkreśla, że słowa, które właśnie napisał powstały jakoś mimowolnie, że tak, jak wcześniej nie zdając sobie z tego sprawy, myślał o niej i kierował ku niej swe kroki, tak teraz „dla niej tę piosenkę składał”. Słowo „piosenka” jest tu jak najbardziej na miejscu, utwór posiada bowiem wiele właściwych jej cech. Prostota tekstu, w którym pojawia się wiele powtórzeń, podobieństw w konstrukcji i nade wszystko powracający w zakończeniu każdej strofy refren należą do najważniejszych. Śpiewności utworowi nadaje też regularna budowa jedenastozgłoskowca ze średniówką po piątej sylabie i parzyste rymy.
TRZECH BUDRYSÓW Adam Mickiewicz stworzył balladę pt.: „Trzech Budrysów” w trakcie swojego zesłania w głąb Rosji, a więc w okresie, który zaowocował dwoma tomami znakomitych sonetów. Utwór stanowił pewnego rodzaju interludium dla poważnych, nasyconych głęboką refleksją utworów poetyckich, pełniąc funkcję niemal całkowicie rozrywkową i humorystyczną. I tu znajdziemy jednak – ujęty z wielkim dowcipem i swadą – motyw patriotyczny.Akcja ballady rozgrywa się na XVI-wiecznej Litwie wypracowującej właśnie swoją potęgę dzięki działaniom wojennym prowadzonym na kilku frontach jednocześnie. Pierwsza strofa utworu wprowadza czytelnika do domostwa głównego bohatera – starego Budrysa – który wyprawia właśnie trzech synów („tęgich jak sam Litwinów”) na pola bitewne. Każdy z nich ma odjechać w inną stronę, by walczyć w wojskach najbliższych krewnych przyszłego króla Polski: pierwszy wspomoże Olgierda (ojca Jagiełły) w (...)walce z Rusinami, drugi razem ze Skirgełłem (bratem Jagiełły) wyprawi się „na Lachy”, trzeci zaś z księdzem Kiejstutem (bratem Olgierda) „napadnie Teutony”.Mają przywieźć ze swoich wypraw określone łupy: na Rusi zdobyczą będą „sobole ogony i srebrzyste zasłony”, a podobnie powinien się wzbogacić również ten z synów, który wyruszy na wojnę z Krzyżakami: „Tam bursztynów jak piasku, sukna cudnego blasku/ I kapłańskie w brylantach ornaty”.Najbardziej nietypową zdobycz ma zaś przywieźć ten, który wyprawi się na Lachy – będzie nią polska synowa, której zalety stary Budrys śmiało wysławia przed potomkiem: „Bo nad wszystkich ziem branki milsze Laszki kochanki,/ Wesolutkie jak młode koteczki,/ Lice bielsze od mleka, z czarną rzęsą powieka,/ Oczy błyszczą się jak dwie gwiazdeczki”.Bohater wyjawia, iż w młodości sam uprowadził dla siebie Polkę, która została później matką jego synów i przysporzyła (...)mu tyle szczęścia, że nawet w wiele lat po jej śmierci z nostalgią spogląda w stronę jej ojczystego kraju.Trzech młodych Litwinów wyrusza więc na wojnę w poszukiwaniu chwały, przygód i obiecanych przez ojca łupów, niepokojąc później Budrysa swoją przedłużającą się nieobecnością. W końcu z wyprawy powraca pierwszy z synów, przywożąc zamiast pieniędzy „Laszkę synową”; niedługo po nim w domu ojca pojawia się drugi z braci z identyczną „zdobyczą”. W finale ballady stary Budrys, dostrzegając na horyzoncie trzeciego ze swych wojowniczych synów, nie pyta już o przywiezione bogactwa, szykując od razu trzecie wesele.W zabawnej, opowiedzianej z przymrużeniem oka historii, odnajdujemy odmienną wersję patriotyzmu niż ta, do jakiej przyzwyczaił nas Mickiewicz – urok Polski ma tutaj nieco rubaszny, wesoły charakter, zostaje bowiem utożsamiony z przymiotami Polek, które czynią je najdoskonalszymi żonami na świecie. Choć czas akcji został przeniesiony do XIV wieku, trudno również nie dopatrzyć się „oka”, jakie romantyczny poeta „puszczał” do swoich czytelników kreując postać starego, doświadczonego Litwina patrzącego z nostalgią w stronę Polski.
DO***. NA ALPACH W SPLÜGEN 1829 (liryk)Utwór ten powstał w 1829 r., kiedy to Mickiewicz odbył wycieczkę w Alpy w towarzystwie poety Antoniego Odyńca. W jej trakcie przejeżdżał właśnie przez przełęcz w Splügen znajdującą się na pograniczu szwajcarsko-włoskim. Adresatkę wiersza kojarzy się oczywiście z Marią z Wereszczaków Puttkamerową, młodzieńczą miłością poety. Rozpadający się na dwie części utwór mówi o tęsknocie za kobietą, która pozostała daleko w kraju rodzinnym bohatera. Jego dramat uczuciowy rozgrywa się na tle alpejskiego krajobrazu. Pojawiają się elementy górskiego pejzażu, takie, jak: „lodowiska”, „szum alpejskiej kaskady”. Góry określa się jako „podniebne”, podkreślając w ten sposób ich wielkość, taką samą funkcję pełni obraz bohatera „niknącego w chmurach”. Mówi się również o trudach takiej wysokogórskiej wędrówki, otchłaniach, w które łatwo spaść i nieuniknionym zmęczeniu.

Wstrzymując krok, wiecznymi utrudzony lody,
I oczy przecierając z lejącej się wody

, bohater idzie na przód. Krajobraz, który ma wokół siebie musi być niezwykle piękny, zapierający dech w piersiach, on jednak nie potrafi się nim cieszyć, jego myśli owładnięte są tęsknotą za ukochaną. Toteż nieustannie – jak mówi –

Szukam północnej gwiazdy na zamglonym niebie,
Szukam Litwy i domku twojego, i ciebie

Pomimo tego, że wyjechał daleko, ciągle czuje się związany z kobietą, którą przecież dwukrotnie aż nazywa „niewdzięczną”. Wiersz rozpoczyna się stwierdzeniem:

Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!

Według Cz. Zgorzelskiego wypowiedź ta brzmi tak

Jakby to był dalszy ciąg rozpoczętej przed chwilą rozmowy, w której spójnik „więc” nawiązuje do jakichś pominiętych, wcześniejszych członów wypowiedzi

. Można sobie wyobrazić, że ów „dialog” z ukochaną trwa nieustannie, skoro bohater jest niemal opętany myślą o niewdzięcznej kochance:

Morzem płyniesz i lądem idziesz za mną w drogę,
Na lodowiskach widzę błyszczące twe ślady
I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady […]

Jego tęsknota jest tak silna, że zdaje mu się nawet, że za chwilę zobaczy ją gdzieś za swoimi plecami. Pragnie tego, a jednocześnie boi się. Wyznanie jego w tym momencie jest bardzo ekspresyjne:

I włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam

I postać twoję widzieć lękam się i żądam. Zastanawia się, jak wygląda teraz jej życie, życie kobiety, którą

[…]poddani
Niewolnicze schylając karki, zowią Pani

Chciałby wiedzieć, czy to życie, które wybrała uczyniło ją szczęśliwą. Być może teraz, kiedy on, biedny wędrowiec, rozpacza, ona właśnie jest „królową biesiady” i „w tańcu rej prowadzi wesołej gromady”, a może nawet bawi się nowymi miłostkami albo wręcz publicznie wyśmiewa jego wzgardzone uczucie. Zarzuca jej, że wybrała życie pełne przyjemności:

Że cię rozkosz usypia i wesołość budzi,
I że cię nawet żadna pamiątka nie nudzi

. Chyba jednak nie wierzy, że to wszystko mogło dać jej szczęście, zastanawia się jeszcze:

Czy byłabyś szczęśliwsza, gdybyś, moja miła,
Wiernego ci wygnańca przygody dzieliła?

Na to pytanie bohater sam stara się znaleźć odpowiedź. Z westchnieniem („Ach!”) wymienia wszystko to, co byłby gotów dla niej zrobić. Starałby się uchronić ją przed trudami wspólnej górskiej wędrówki, umilał czas śpiewem, ogrzewał zmarznięte dłonie. W chwili odpoczynku w górskiej chacie okryłby ją własnym płaszczem i użyczył ramienia, na którym mogłaby wesprzeć zmęczoną głowę.

Wyraźnie widać dwudzielność tego utworu: najpierw bohater wydaje z siebie gniewny okrzyk, ma on charakter buntu, zniecierpliwienia tym, że nie potrafi wyzwolić się od kobiety, która odrzuciła jego uczucie, z czasem jego skarga jednak cichnie, łagodnieje, aby w zakończeniu stać się tylko westchnieniem, marzeniem kochającego, które nigdy się nie spełni. Po patetycznym początku to ciche, wręcz tkliwe zakończenie porusza do głębi. J. Przyboś twierdzi, że słowa te

[…] brzmią w ciszy niespełnienia – mocniej niż najgłośniejszy krzyk rozpaczy

. Początkowe zdanie wykrzyknikowe oraz późniejsze oskarżenia: „niewdzięczna!” przechodzą w ciche wyznanie. Spokój tego utworu podkreśla budowa trzynastozgłoskowca i występujące w całym utworze rymy parzyste.
Warto przytoczyć na koniec opinię poety J. Przybosia urzeczonego pięknem tego wiersza:

Myślę, że jest to jeden z najmocniejszych liryków, jakie Mickiewicz napisał. […] W liryku alpejskim nic z deklamacji, nic z teatralnego przebrania; nie ma w nim ozdobnych porównań. Ani jednego porównania, ani jednej personifikacji. To wiersz nagi, bez przybrania, wiersz-wyznanie, w którym każde słowo jest ważne, obciążone prawdą uczuciowego faktu, jak najprościej i jak najkrócej wyrażonego. […] Sądzę, że dopiero w tym erotyku, a nie w przestylizowanych Sonetach krymskich, osiągnął Mickiewicz najwyższą poezję gór. W nim też, a nie w rozlewnych tyradach Gustawa, wyznał kochanek Puttkamerowej prawdę, dwuznaczną i wstydliwą prawdę ich miłości

DO MATKI POLKI Poeta w tym napisanym w 1830 r., na krótko przed wybuchem powstania listopadowego, wierszu podejmuje problem walki narodowowyzwoleńczej. Czas powstania wskazuje na trudny moment w historii Polski i Mickiewicz porusza rzeczywiście bolesne kwestie. Julian Przyboś twierdzi wręcz, że wiersz Do matki Polki to

[…] najokrutniejszy wiersz w literaturze nie tylko polskiej […]

Utwór rozpoczyna apostrofa skierowana do adresatki utworu – matki Polki, która nadaje wierszowi charakter wezwania. Poeta zwraca się do matki, wychowawczyni młodego Polaka, przepowiadając los jej dziecka. Mickiewicz stosuje liczbę pojedynczą, zarówno wtedy, kiedy mówi o matce, jak i o jej synu, jednak jego utwór przedstawia, niestety, wyrok zbiorowy: męczennicy to całe pokolenie Polaków, którym przyszło walczyć o wolność swojej ojczyzny i matki, które wiedzą, że ich synowie skazani są na śmierć. Od tego losu nie da się uciec. Piętno, którym są naznaczeni widać już w dzieciństwie:

Jeśli mu patrzy z czoła dziecinnego
Dawnych Polaków duma i szlachetność;

Jeśli rzuciwszy rówieśników grono
Do starca bieży, co mu dumy pieje,
Jeżeli słucha z głową pochyloną,
Kiedy mu przodków powiadają dzieje […]

W słowach tych pobrzmiewają echa Konrada Wallenroda – uczucia patriotyczne Konrada rozbudził przecież swoją pieśnią wajdelota Halban. W wierszu Do matki Polki poeta jeszcze raz podkreśla rolę narodowej poezji, siłę, jaką mają w sobie te opowieści o przeszłości. To właśnie one pobudzają młode pokolenie do czynu. Niestety to, co czeka tych następców Konrada będzie podobne do tego, co on sam przeżył. Poeta rysuje losy swego bohatera:

Tam się nauczy pod ziemię kryć z gniewem
I być jak otchłań w myśli niedościgły,
Mową truć z cicha, jak zgniłym wyziewem,
Postać mieć skromną jako wąż wystygły.

Nie będzie mógł walczyć otwarcie, z bronią w ręku, będzie za to musiał posługiwać się zdradą i podstępem:

Bo on nie pójdzie, jak dawni rycerze,
Utkwić zwycięski krzyż w Jeruzalemie,
Albo jak świata nowego żołnierze
Na wolność orać… krwią polewać ziemię.

Dawna tradycja rycerska zostaje pogrzebana na rzecz działania poprzez kłamstwo, spisek, podstęp. Tylko takie metody walki wchodzą w grę narzucane przez przeciwnika. Ów „wróg potężny”, dla którego patriotyzm i pragnienie wolności stanowią najcięższą zbrodnię, posiada cały repertuar środków służących do prześladowania:

Wyzwanie przyszle mu szpieg nieznajomy,
Walkę z nim stoczy sąd krzywoprzysiężny;
A placem boju będzie dół kryjomy,
A wyrok o nim wyda wróg potężny.

Przeznaczeniem młodego Polaka, o którym mówi się w wierszu, będzie walka z caratem. Całe jego wychowanie ma na celu, jak najlepsze przygotowanie go do tej walki. I tu właśnie rola matki – poeta przedstawia cały program jak wychować spiskowca:

Wcześnie mu ręce okręcaj łańcuchem,
Do taczkowego każ zaprzęgać woza,
By przed katowskim nie zbladnął obuchem
Ani się spłonił na widok powroza […]

Musi on bowiem przywyknąć do więziennych lochów, samotności i myśli o śmierci. Wszystkie te działania podjęte choćby od najmłodszych lat i tak skazane są na klęskę, na klęskę skazana jest cała ta nieuczciwa walka. Tragiczną beznadzieję losów przyszłego konspiratora zawarł poeta w następujących słowach skierowanych do matki:

Syn twój wyzwany do boju bez chwały
Do męczeństwa… bez zmartwychpowstania.

Straszliwość wyroku, daremność heroizmu i ofiary, beznadziejna perspektywa „boju bez chwały” i „męczeństwa… bez zmartwychpowstania” i nic w zamian – ten, kto podejmie tę walkę nie będzie nagrodzony nawet pośmiertną sławą:

Zwyciężonemu za pomnik grobowy
Zostaną suche drewna szubienicy,
Za całą sławę krótki płacz kobiecy
I długie nocne rodaków rozmowy

To, co jednak ważne – pozostaną „długie nocne rodaków rozmowy”. Pamięć o męczeńskiej śmierci bohaterów będzie przekazywana kolejnym pokoleniom. Oni słuchali starców opowiadających „przodków dzieje”, teraz ich własne dzieje staną się częścią historii narodu.
A matka? Cóż z jej poświęceniem i oddaniem? Ta strażniczka patriotycznych ideałów również skazana jest na cierpienie. Pojawia się nawet uwznioślająca jej ból analogia pomiędzy nią – matką polskiego dziecka a Matką Bolesną:

O matko Polko! źle się syn twój bawi!
Klęknij przed Matki Boleśnej obrazem
I na miecz patrzaj, co jej serca krwawi:
Takim wróg piersi twe przeszyje razem!

Ukazana w wierszu matka to wzór kobiety-Polki, która prowadzi patriotyczną edukację i przygotowuje synów do walki o niepodległość, wszczepia w ich serca miłość do ojczyzny oraz nienawiść do jej wrogów. Ma świadomość beznadziejności takiej walki, mimo tego poświęca się, skazuje na cierpienie, wie, że takie właśnie jest jej przeznaczenie. Idealizacja polskiej kobiety-matki, której odsłonięta zostaje tragiczna dola skazańca, najpełniej wyraża się przez nawiązanie do losów Maryi. To porównanie przywodzi na myśl także koncepcję romantycznego mesjanizmu. A przecież w wierszu przytacza się również legendę o Jezusie, który już w dzieciństwie bawił się krzyżykiem – znakiem swego przyszłego męczeństwa. Można zatem dopatrywać się w losach bohaterów ofiary analogicznej do ofiary Chrystusa. Ta zapowiedź tragicznych dziejów młodych Polaków, cierpienia matek porusza głęboko. Pomimo że Mickiewicz stosuje klasyczną formę: regularny schemat jedenastozgłoskowca ze średniówką po piątej sylabie i rymami krzyżowymi (za wyjątkiem ostatniej strofy, w której mamy rymy okalające), udaję mu się osiągnąć wysoki poziom ekspresji. Apostrofy do matki, wielokrotne zastosowanie trybu rozkazującego w zwrotach do adresatki wiersza („klęknij”, „każże”, „okręcaj”), szyk przestawny, dysonanse, kontrasty (jak wtedy, gdy po niezwykle poetycko nakreślonej scenie wsłuchiwania się chłopca w nauki starca opowiadającego dawne dzieje, stwierdza z prostotą: „O matko Polko! źle się twój syn bawi!”) czy wreszcie pełna patosu analogia do dziejów Chrystusa i jego Matki – wszystkie te elementy mają na celu I rzeczywiście – według poety Juliana Przybosia wiersz Do matki Polki wznosi się wręcz na szczyt patriotycznego bólu, a z tego szczytu „strofy toczą się jak głazy w otchłań przerażenia”. Dodaje jednak zaraz, że ostatecznie wiersz nie jest wyrazem ostatecznego zwątpienia, rezygnacji, samounicestwienia – wręcz przeciwnie płynie z niego moc. Tylko świadomość okrutnej prawdy daje siłę do walki z „wrogiem potężnym” i wiersz ten nakazuje walkę o wolność, mimo świadomości klęski, jest zatem wyrazem najgłębszego buntu.

Który z poetów wszystkich rewolucji napisał wiersz bardziej rewolucyjny?

– pyta wręcz Przyboś.
I monolog skierowany „do matki Polki” powinniśmy traktować z jednej strony jako pokazanie pewnej nieuchronności losu, który wiedzie ku cierpieniu, a nawet i śmierci, z drugiej jednak podkreślenie niezniszczalności sił duchowych w narodzie, który gotowy jest na największe poświęcenie w obronie swojej ojczyzny. podkreślenie tragizmu opisywanej sytuacji, podkreślić dramat narodu polskiego.
ROZMOWA WIECZORNA „Rozmowa wieczorna” to modlitwa, w której podmiot liryczny zwraca się do Boga pod koniec dnia. Wiersz składa się z trzech części, z których pierwsza jest najdłuższa, posiada bowiem trzy zwrotki, druga – dwie, natomiast trzecia część jest jednozwrotkowa. Opowiadają one o różnych perspektywach, z jakich postrzegany jest Bóg. Każda z części cechuje się naciskiem na odmienne kwestie związane ze stosunkami między Bogiem a człowiekiem.Wiersz napisany jest w sposób patetyczny. Uwielbienie, zachwyt i szacunek widoczne są niemal w każdym wersie. Zdaje się, że podmiot liryczny zbliża się do stanu religijnej ekstazy, uświadamiając sobie nieskończoność Stwórcy.

Wiersz rozpoczyna się od zdania, które jest wyrażeniem zdziwienia „Z Tobą ja gadam”, iż ktoś tak mały i grzeszny jak on może rozmawiać ze Stwórcą świata. Co więcej, dostrzega Jego dwoistą naturę: jest jednocześnie panem, jak i sługą, króluje (...)w niebie, ale nie waha się zagościć w „domku ducha” podmiotu lirycznego.Bóg nie jest niedostępnym kreatorem wydającym surowe wyroki, ale zbliża się do nowotestamentowego pojmowania Boga–człowieka, który cierpi, boi się, ale jest przy tym nieskończenie miłosierny. Nocą, kiedy nikt już nie czuwa, kiedy opadną troski dnia codziennego i przyjdzie czas na zadumę, podmiot liryczny czuje się samotny. Jednak ma świadomość, że Bóg zawsze czuwa razem z nim – tylko Jemu może się wtedy zwierzyć, tylko Jemu powierzyć troski i zmartwienia.Mimo, iż jest poetą, a więc włada słowami i mowa jest jego żywiołem, stwierdza: „słów nie mam dla Ciebie”. Podkreśla to nieskończoność Boga, dla opisu którego żadne słowo nie jest wystarczające, żadne słowo nie posiada takiej semantycznej treści, aby wyrazić Jego Istotę.W drugiej zwrotce podmiot opisuje „mechanizm działania” dobrego uczynku. Odwołuje się tutaj (...)do koncepcji, że każde dobro wraca do tego, który je uczynił. Przedstawia je w postaci światła, które emanuje z człowieka i wraca do Boga, który z kolei oddaje łaskę ziemianinowi z nawiązką. Stawia się w pozycji całkowitej podległości, nazywa się „sługą” oraz „dzieckiem”.Jednak z drugiej strony to Boga nazywa „poddanym” – odnosi się tu do kwestii ofiarowania życia przez Jezusa za grzechy śmiertelników. Przywołując to zdarzenie odwołuje się do ciągłego procesu odkupywania win. Każdy zły uczynek, każdy grzech jest ponownym zadawaniem cierpienia Jezusowi.Druga część nie koncentruje się na związku podmiotu lirycznego z Bogiem, ale na relacjach międzyludzkich. Na bliźnich nie zawsze można polegać, są ludźmi, a więc popełniają błędy, zawodzą, są zmienni. Jedynie Bóg nigdy nie odwróci się od człowieka. W tym miejscu podmiot w zachwycie uświadamia sobie, że Bóg jest jego największym przyja (...)acielem.Ostatnia część mówi przede wszystkim o podmiocie lirycznym: charakteryzuje się on jako spokojny, przeciętny człowiek, jednak wyznaje, iż w jego duszy szaleją burze i huragany. Są to być może wyrzuty sumienia, być może nierozwiązane problemy dotyczące kwestii teologicznych, żale lub pytania.Bóg ma w wierszu Mickiewicza wiele twarzy: jest ojcem, sługą, panem, lekarzem, przyjacielem, powiernikiem tajemnic, pocieszycielem. Autor przez wielość określeń chciał wyrazić nieskończoność i doskonałość Boga, który jest dla człowieka tym, co najlepsze.Wiersz pisany jest jedenastozgłoskowcem, zawiera rymy żeńskie, krzyżowe i parzyste. Występują takie środki poetyckie, jak apostrofy, wykrzyknienia, epitety, zdania eliptyczne, metafory i wiele innych.

UCIECZKA Młoda dziewczyna czeka na swojego nażyczonego i płacze, ponieważ boi się o niego- wyruszył on na bitwę. Zrozpaczona prosi czarownicę o sprowadzenie do niej nażyczonego. Czarownica spełnia tą prośbę, jednak nie do końca poprawnie- sprowadza ducha jej nażyczonego. Duch ten porywa dziewczynę do zaświatów. Ich miłość staje się więc wieczną , jednak dziewczyny wcale to nie satysfakcjonuje. Romantyczne obrazowanie polega tutaj na tym że świat realny skontrastowany jest ze światem magicznym.

ŚMIERĆ PUŁKOWNIKAUtwór Mickiewicza przedstawia scenę, w której żywota dokonuje tajemniczy Pułkownik. Mamy wyraźnie zaznaczone miejsce akcji: jest nim chatka w lesie. Wokół niej oraz w środku gromadzi się lud oraz żołnierze.Druga strofa przedstawia rytuał, jaki zwykli odprawiać wodzowie, czując zbliżającą się śmierć – jest to pożegnanie z własnym koniem, najwierniejszym towarzyszem radości i niedoli. Umierający Pułkownik każe przynieść sobie również swój rynsztunek wojenny, by umrzeć jak prawdziwy żołnierz. Mickiewicz przedstawia ars moriendi – sztukę umierania znaną przede wszystkim ze średniowiecznej „Pieśni o Rolandzie”. Tam waleczny rycerz spełnia kilka czynności, dzięki którym potwierdza swoją tożsamość jako rycerza i chrześcijanina: na miejsce śmierci wybiera wzgórze, kładzie się na swoim mieczu – Durendalu oraz odmawia modlitwę.

W wierszu Mickiewicza Pułkownik pragnie umierać w otoczeniu rzeczy które były mu najbliższe i dla których umarł – ekwipunek wojenny stanowi substytut całej ideologii powstańczej. Przychodzi też ksiądz z ostatnim namaszczeniem.Czytając wiersz, zdajemy sobie sprawę, że oto odchodzi ktoś ważny i ceniony, gdyż nawet żołnierze, którzy przyzwyczajeni są do oglądania śmierci, która zapewne stała się już dla nich chlebem powszednim – płaczą z żalu i modlą się razem z księdzem i ludem.Kolejna zwrotka przedstawia podobną scenerię, co poprzednia, lecz tylko pozornie sytuacja przedstawia się tak samo: Pułkownik leży otoczony symbolami żołnierskimi oraz religijnymi. Jest ranek, żołnierze nie czuwają już przy łóżku rannego, a dowódca już nie żyje.Ostatnia zwrotka rozwiewa nasze wątpliwości co do tożsamości bohatera wiersza. Autor stopniowo dawkując informacje, uświadamia czytelnikowi, iż tym tajemniczym bohaterem jest dziewczyna – Emilia Plater, słynna kobietabiorąca udział w powstaniu listopadowym.Przez lata życie Emilii Plater urosło do miana legendy. Przedstawia się ją jako piękną, młodą dziewczynę, która niczym Joanna d'Arc dowodzi oddziałami walczących o słuszną sprawę. Jednak źródła historyczne – nie odmawiając heroinie waleczności – przedstawiają jej udział w powstaniu jako mniej znaczący niż mogłoby się to wydawać.Faktem jest, iż determinacja dziewczyny była godna podziwu, kiedy mimo trudów i niebezpieczeństwa zdołała w męskim przebraniu włączyć się w oddziały powstańców lub na własną rękę zachęcała ludność do przyłączenia się do walki. Jednak źródła historyczne odmawiają jej portretowej urody oraz sympatyczności. Pojawiają się także głosy, że wśród oddziałów powstańczych była raczej zawadą, nie pomocą.Mimo wszystko stanowiła ona wdzięczny obiekt romantycznej idealizacji, gdyż rzeczywiście zginęła z wyczerpania wojennymi trudami.Pochodziła z Litwy, przez co mogła być szczególnie bliska sercu Mickiewicza.Stanowiła polski odpowiednik świętej dziewicy–żołnierza, a mianowicie Joanny d'Arc. W czasach zawirowań politycznych i niepewnej sytuacji państwowej niewinna dziewczyna zesłana przez Opatrzność po to, by wspomagać walczących o wolność idealnie wpisywała się w romantyczną koncepcję mesjanizmu. Emilia Plater właściwie nie osiągnęła żadnych spektakularnych zwycięstw, a jej wygląd znacząco odbiegał od kanonu idealnej bohaterki.W wierszu Mickiewicza Emilia przedstawiona jest jednak jako heroina męstwem nie ustępująca najwytrawniejszym żołnierzom. Jej pożegnanie z życiem wygląda tak, jak dokonywał tego mężczyzna. Żal kościuszkowców świadczy także o szacunku, na jaki zasługuje Pułkownik. Wkład i poświęcenie kobiety musiały być ogromne, skoro żołnierze cierpią z powodu straty swego towarzysza.Spośród postaci historycznych pojawia się także Stefan Czarniecki – wsławiony dowódca wojsk polskich podczas potopu szwedzkiego. Tutaj występuje on w roli osoby, do której porównuje się zachowanie Emilii Plater.Podobnie jak słynny wódz, kobieta otacza się swoim rynsztunkiem wojennym oraz żegna się z koniem. Według legendy, także Czarniecki posiadał ulubionego rumaka, którego kazał przed swoją śmiercią wprowadzić do izby. Także i on umiera z samego rana. Zestawienie ze słynnym wodzem jeszcze bardziej dodaje kobiecie chwały i dostojeństwa.Wiersz zbudowany jest na zasadzie konceptu – czytelnik śledząc ostatnie chwile życia tajemniczego Pułkownika jest przekonany, ze ma do czynienia z mężczyzną. Dopiero ostatnia zwrotka przynosi wyjaśnienie, które zaskakuje i jednocześnie wzbudza podziw dla bohaterki. Opis jej śmierci pasuje do typowego wzorca ars moriendi dzielnego żołnierza.Umiłowanie i zainteresowanie ludu losami Emilii przewija się właściwie w każdej zwrotce wiersza i świadczy o jej zaangażowaniu w sprawy najbiedniejszych i najbardziej bezbronnych.Utwór składa się z pięciu zwrotek, trzy pierwsze posiadają po osiem wersów, czwarta – siedem, piąta natomiast pięć. Występują rymy żeńskie, parzyste. Pytania oraz wykrzyknienia dodają wierszowi dynamiki.Podmiot mówiący w wierszu nie bierze udziału w przedstawionej sytuacji, jest zewnętrznym obserwatorem. Określenia Emilii w pierwszych partiach tekstu: „żołnierz”, „rycerz”, „Pułkownik” pozostają w opozycji do końcowej charakterystyki wyrazami „Litwinka”, „dziewica”, co jeszcze pogłębia efekt zaskoczenia nagłą zmianą perspektywy.
ŻONA UPARTA Wiersz opowiada o człowieku któremu utopiła się żona. Z utworu wynika, iż żona zawsze była wszystkiemu przeciwna i z nikim się nie zgadzała, dlatgo też mąż śmiał twierdzić że zaprzeczyła także siłą natury i jej ciało płynęło pod prąd. Wiersz pokazuje w sposób humorystyczny, że niektórzy ludzie naprawdę się odosabniają i wszystkiemu są przeciwni.
GOLONO,STRZYZONO Bajka opowiada  ta nam o kłótni męża oraz  żony. Obiektem  zas sporu małżeńskiej pary jest pies. Małżonkowie nie potrafią dojść do porozumienia, czy jest  zrestzą on ogolony czy  też  ostrzyżony.  zaś Każdy z nich upiera się  cąły zcas bezzmiennie przy swoim zdaniu. Kłótnia  ta powol iap ote msyzbko przechodzi przez rozmaite fazy, a udziela się takze  w niej cała okoliczna społeczność, w tym  zas przejeżdżający Żyd i takze  również  miejscowy ksiądz. Zdenerwowany mąż  zas teraz próbował nawet utopić żonę, ale  jednak w końcu machnął ręką i  po czym „przystał za żołnierza”, a  zas jego małżonka powróciła  wtdy spokojnie już do gospody.
ZDANIA I UWAGI Z DZIEŁ JAKUBA BEMA, ANIOŁA ŚLĄZAKA ( ANGELUS SILESIUS) I SĘ MARTENAZdania i uwagi to cykl 163 aforyzmów, najczęściej dwuwersowych, choć zdarzają się też dłuższe, czterowersowe. Mickiewicz pracował nad nimi w latach 1833-1835, czyli mniej więcej wtedy, gdy pisał Pana Tadeusza. Poszczególne maksymy wpisywał do specjalnego, ozdobnego notatnika. W wydaniu paryskim z 1836 r. i 1844 r. opublikował tylko część aforyzmów, reszta (łącznie z tymi napisanymi w latach późniejszych) ukazała się w wydaniu paryskim z 1869 r. już po śmierci poety.Cykl zawiera podtytuł: Z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka (Angelus Silesius) i Sę-Martena wskazujący na autorów, których myśli Mickiewicz tłumaczył lub sparafrazował. Jakub Boehme (1575-1624) i Angelus Silesius (1624-1677) to niemieccy mistycy, Louis-Claude de Saint Martin (1743-1803), Francuz, również mistyk, kontynuował koncepcje Boehmego. Mickiewicz czerpał przede wszystkim z mądrości swoich mistrzów, wplótł jednak do Zdań i uwag również wiele własnych przemyśleń. Korzystając z myśli mistyków, próbował sformułować najważniejsze przesłanie moralne, odnaleźć reguły życia duchowego i w ten sposób zbliżyć się do Boga. Zdania i uwagi mają nastawienie moralizatorskie – ich zadaniem jest rola moralnego drogowskazu dla człowieka, który narażony jest na liczne pokusy oferowane mu przez świat. Poeta twierdzi przecież, że

Trudniej dzień dobrze przeżyć niż napisać księgę.
Słowo i czyn

Mickiewicz porusza problemy relacji między Bogiem a człowiekiem. Człowiek powinien podejmować wysiłek szukania kontaktu z Bogiem i szukać go przede wszystkim we własnej duszy i w bliźnich, a nie gdzieś daleko w niebiosach:

Bóg nie nad głową mieszka, lecz w środku człowieka,
Więc kto w głowę zachodzi, od Boga ucieka.
Środek
Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie.
Boże Narodzenie

Poeta nieustannie podkreśla rolę pokory człowieka, ufności i głębokiej wiary. Wielokrotnie padają słowa pochwały dla milczenia, ciszy. Tylko wówczas można usłyszeć głos Boga:

Głośniej niżli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy,
I kto w sercu ucichnie, zaraz go usłyszy.
Cichość

Zagrożeniem dla każdego z nas są jednak płynące ze świata ciemności pokusy szatana, który stara się odwieść człowieka z drogi dobra. Człowiek powinien się ich wystrzegać

Szatan w ciemnościach łowi; jest to nocne zwierzę;
Chowaj się przed nim w światło – tam cię nie dostrzeże.
Nocny ptak

Podobną, destruktywną, rolę odgrywają pokusy świata; grzech pychy, chciwość, pożądanie dla wartości materialnych – oto, czego należy się wystrzegać. Cały czas poeta daje nam wskazówki, gdzie szukać prawdziwej mądrości, wie przecież, jakie to trudne i żmudne zadanie:

Nauką i pieniędzmi drudzy cię wzbogacą;
Mądrość musisz sam z siebie własną dobyć pracą.
Mądrość

Prawdziwi mędrcy to – według Mickiewicza – ludzie skromni, którzy z uwagą i poświęceniem wykonują swoją pracę:

Po tym wyższego męża możesz poznać w tłumie,
Że on zawsze to tylko zwykł robić, co umie.
Cecha wyższych

Prawdziwa mądrość idzie też zawsze w parze z pokorą:

W jednym tylko przypadku rada nie zawadzi;
W jakim? – Gdy się Pokora u Mądrości radzi.
Dobra rada

Zdania i uwagi należą do nurtu w twórczości Mickiewicza, który zarysowuje się od czasu pobytu poety w Rzymie. Wówczas to pojawia się w niej problematyka religijna. Ów zbiór aforyzmów to niezwykle syntetyczny wykład poglądów Mickiewicza dotyczący tej właśnie sfery, a jednocześnie zespół zasadniczych poglądów poety na świat.

BROŃ MNIE PRZED SOBĄ SAMYM liryk Adama Mickiewicza, zatytułowany Broń mnie przed sobą samym. Podmiot zwraca się do Stwórcy w formie monologu lirycznego. Nie jest to jednak modlitwa, a niezwykle subiektywne przemówienie, skierowane do uczłowieczonego Boga. Podmiot liryczny nie zna strachu i respektu dla swego rozmówcy, stawia się na równi z nim, wywyższając się jednocześnie ponad innych ludzi. Szczyci się swoją mądrością i przenikliwością umysłu: Są chwile, w których na wskróś widzę Twoje księgi. Pragnie przytrzymać Boga, niczym biblijny Jakub, który nie puścił Boga dopóty, dopóki ten mu nie pobłogosławił3. Podmiot liryczny cechuje ta sama odwaga, jednak jego celem nie jest błogosławieństwo, a odkrycie tajemnicy boskości, krzyczy na głos cały: wydaj tajemnicę! Żąda od Boga dowodu jego siły, wszechmocy. Zakłada, że Stwórca nie jest mądrzejszy od ludzi: nie znasz początku Twego; a czy i ludzkie plemię wie / od jakiego czasu upadło na ziemię? Oskarża Boga o to, że ludzkość jest jedynie zabawą, pretekstem do własnej psychoanalizy: Bawisz się tylko ciągle, badając sam siebie. Następnie podmiot liryczny szydzi z teorii nieskończonej mądrości boskiej: Twoja mądrość samego siebie nie dociecze. Według niego Bóg jest tak mądry, że sam nie potrafi pojąć swych wielkich idei. Absurd ten przywodzi na myśl pytanie jednego z wielkich filozofów: czy Bóg jest w stanie stworzyć tak wielki kamień, że sam nie będzie mógł go podnieść? - i dowodzi, że człowiek od zawsze próbował ogarnąć Stwórcę własnym, ludzkim rozumem. Pod tym względem romantycy nie różnią się od swych poprzedników. Jednak podmiot liryczny posuwa się jeszcze dalej, pyta Boga, czy ten po prostu nie jest człowiekiem: Ty sam na siebie wdziałeś raz postać człowieka. / Powiedz, czyś wziął na chwilę, czyś ją miał od wieka? Porównując cechy ludzkie i boskie podmiot liryczny uczłowiecza Boga, a nawet rodzi u czytelnika wątpliwości, czy Stwórca istnieje naprawdę, czy nie jest wymysłem ludzkości. Powstaje pytanie: czy to Bóg stworzył ludzi na własne podobieństwo, czy też może to sam człowiek wykreował sobie Boga. Powiedz, czym się Ty różnisz od ludzkiego rodu? - pyta nasz bohater. Jednakże w utworze nie znajdziemy odpowiedzi na to zagadnienie. Podmiot liryczny pozostaje zawieszony w swej niepewności. Jakże typowa to sytuacja dla epoki romantyzmu. Bohater przeżywa dramat, jest wewnętrznie rozdarty pomiędzy wiarą przodków, a wątpliwościami, które nasuwają mu się same. Jest nieszczęśliwy, bo - wbrew zasadzie "miej serce i patrzaj w serce"4 usiłuje pojąć Boga umysłem, nie uczuciem. Nie chce wierzyć, a wiedzieć, niczym Starzec z ballady Romantyczność Mickiewicza. Należy pamiętać, że romantycy to ludzie, którzy łatwo dają się ponieść emocjom, niejednokrotnie popadając w przesadę. Liryk Broń mnie przed sobą samym z pewnością ilustruje ludzkie myśli w chwili najwyższego zwątpienia, depresji psychicznej. Podmiot liryczny szuka oparcia w Bogu, próbuje znaleźć w wierze coś pewnego, niepodważalnego. Okazuje się jednak, że usiłując rozwikłać tajemnicę Boga, jest zbyt słaby, chociaż pozornie się do tego nie przyznaje. Zwątpienie jest jedynym objawem rozpaczy, która targa jego duszą. Wszelkie porównania, które stosuje podmiot liryczny, ukazują tylko nicość ludzkości wobec wszechmocy Boga: Tyś potężny w niebiosach; my tam gwiazdy śledzim. / Wielkiś w morzach; my po nich jeździm, głąb ich zwiedzim.

Podmiot literacki zwraca też uwagę na walkę z samym sobą. Jest świadomy, że człowiek jest istotą słabą, opanowaną przez chęci własne, kuszony przez szatana. Już na początku utworu prosi Boga, by ten bronił go przed sobą samym. Pyta, czy Stwórca jest na tyle potężny, by pomóc człowiekowi zwalczyć zło. Jest więc świadomy, że źródło grzechu tkwi w nim samym.

Utwór ma niezwykle wzniosły charakter, dramatyczny dualizm, który ogarnął duszę podmiotu lirycznego, odbija się w ilości pozostawionych bez odpowiedzi pytań. Człowiek ten zdaje się przez to być zawieszony w swej niepewności. Jego zuchwałość to ułuda. Przemawia przez niego gorycz i poczucie samotności. Mimo, że chełpi się on swym rozumem (człowiek większy nad słońce wie, że ta powłoka / Złota - ciemna jest tylko tworem jego oka), nie jest na tyle mądry, aby samodzielnie znaleźć odpowiedź na gnębiące go pytania.

SNUĆ MIŁOŚĆ Tematem tego liryku lozańskiego jest miłość. Utwór posiada budowę dwudzielną: część pierwsza, cała zbudowana z serii porównań, niezwykle obrazowo pokazuje, czym jest miłość i jak się ona w człowieku rodzi; część druga, również zbudowana na zasadzie paralelizmu, wyraża przekonanie o jej niezwykłej mocy. Utwór rozpoczyna sekwencja obrazów – kolejno wylicza się sposoby, jak należy „snuć miłość”, czyli kochać.

Snuć miłość, jak jedwabnik nić wnętrzem swym snuje […]

– jak jedwabnik w swoim kokonie przędzie nić, tak miłość powinna rodzić się w ludzkim wnętrzu. Taki jest metaforyczny sens tego porównania. Wyrazistości poeta nadał mu dzięki nasyceniu tego wersu spółgłoskami szczelinowymi („s”, „ś”, „w”, „rz”) i zwarto-szczelinowymi („ć”) oraz zmiękczonymi półotwartymi „m” („miłość”) oraz „n” („nić”). Licznie występują w nim także samogłoski. Ten zbieg nadał wypowiedzi „miękkości” i sprawił, że snuje się ona niczym jedwabna nić.
Kolejne zalecenie podmiotu lirycznego i kolejne porównanie:

Lać ją z serca, jak źródło wodę z wnętrza leje […]

„Lać miłość z serca” to obdarowywać tym uczuciem innych ludzi. Miłość – przez zestawienie ją z wodą i źródłem – nabiera tutaj bogatej symboliki. Życie, początek, narodziny, oczyszczenie – niezwykle bogate sensy wydobywa ta zastosowana przez poetę paralela. Podkreślona zostaje w ten sposób bezcenność tego uczucia. To ono daje prawdziwe życie, jest darem – najpiękniejszym, jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi.
Jego wagę podkreślają też następne słowa przyrównujące miłość do złota:

Rozwijać ją jak złotą blachę, gdy się kuje
Z ziarna złotego […]
[…] puszczać ją w głąb, jak nurtuje
Źródło pod ziemią […]

– znów pojawia się tu motyw źródła, tym razem podziemnego. Tam, gdzie jest ciemno, gdzie panuje zło potrzebna jest miłość. W świetle tych słów okazuje się być ona również wielką siłą poznawczą i sposobem na dotarcie do drugiego człowieka. Zresztą nie tylko do drugiego człowieka można trafić za jej pomocą:

[…] w górę wiać nią, jak wiatr wieje […]

Droga ku górze będzie prowadzić do Boga, jest to droga wiodąca wyłącznie przez miłość. Musimy też dzielić się tym uczuciem, być hojni

Po ziemi rozsypać, jak się zboże sieje […]

i okazywać je bezwarunkowo tak, jak matka kocha swoje dzieci:

Ludziom piastować, jako matka swych piastuje

W tym ujęciu miłość jest także wyrazem troski i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Cała pierwsza część utworu nasycona jest bezokolicznikami („snuć”, „lać”, „rozwijać” itd.). Z tego względu – według M. Maciejewskiego – Snuć miłość to „wiersz nakazów”. W tym ujęciu odczytywalibyśmy wymienione bezokoliczniki następująco: „trzeba snuć miłość”, „trzeba lać ją z serca”, „trzeba rozwijać ją…” itd. M. Stala proponuje inne rozwiązanie, które zakładające odmienną postawę podmiotu lirycznego. Badacz chce odczytywać ten fragment jako sekwencję stwierdzeń. Podmiot liryczny przekonany, że miłość jest dobrem mówi: „chcę snuć miłość”, „chcę lać ją z serca”… Byłaby to wówczas wypowiedź osobista, choć nie wskazuje na to forma liryki pośredniej, jaką reprezentuje wiesz. Trzecioosobowa wypowiedź raczej ma cechy refleksji uogólniającej, ponadczasowej. Po tej serii wyliczeń w części pierwszej następuje namysł nad rolą miłości w życiu człowieka. Miłość przedstawiana jest wówczas jako źródło niespotykanej mocy, siły. Siłę tę podkreśla się, aż ośmiokrotnie powtarzając słowo „moc”. Ta część wiersza skonstruowana jest również z wyliczeń, porównań i anafor. Podmiot liryczny dookreśla w nich „moc” miłości, wymienia kolejne jej stopnie – jest ona „jak moc przyrodzenia”, naturalna, wrodzona, jest integralną częścią człowieczeństwa; „jako moc żywiołów” – potężna, niepokonana niczym siły przyrody; „jako moc krzewienia” – posiada wręcz możliwości twórcze. Miłość nie tylko czyni z nas ludzi w pełnym tego słowa znaczeniu, zbliża człowieka do nieba, upodabnia do aniołów, tak, aby w końcu dokonać jego przebóstwienia:

A w końcu będzie jako moc Stwórcy stworzenia
Kresem wędrówki tego, kto zgodził się „snuć miłość” jest w lozańskim wierszu – „moc Stwórcy stworzenia”

– mówi M. Stala. Miłość pozwala bowiem odkryć w sobie ślad boskości, jest źródłem kreacyjnej siły porównywanej z możliwościami Boga.
Afirmacja miłości, jej wszechobecność, nadzieja, którą daje człowiekowi ukazane zostały przez Mickiewicza w połączeniu z czasownikiem „snuć”. Snuć, czyli ‘rozwijać nić z kłębka’, ‘układać coś w myśli, jedno pojęcie za drugim’. Te właśnie znaczenia czasownika wykorzystał poeta także w konstrukcji swego utworu. Decydując się na długie, trzynastozgłoskowe wersy i bardzo rozbudowane zdania. Cały utwór tworzą jedynie dwa zdania wielokrotnie złożone dzięki kolejnym pojawiającym się porównaniom. Wszystko to sprawia, że wiersz rozwija się powoli, snuje się niczym bardzo długa nić.

NAD WODĄ WIELKĄ I CZYSTĄ

W wierszu Nad wodą wielką i czystą Mickiewicz – co podkreśla M. Maciejewski – staje się przede wszystkim „poetą przestrzeni”. Artysta skupia się w nim bowiem na opisie górskiego jeziora, który staje się dla niego punktem wyjścia do refleksji nad życiem, przemijaniem, sensem ludzkiego istnienia. Trzy pierwsze strofy utworu stanowią trzykrotne spojrzenie na naturę. Autor zastosował w ich konstrukcji paralelizm – każda strofa zaczyna się wersem

Nad wodą wielką i czystą […]

i ma identyczny wers trzeci i początek czwartego

I woda tonią przejrzystą / Odbiła […]

Podkreśla się w ten sposób jedność miejsca – przedmiotem poetyckiej uwagi za każdym razem staje się rzeczywistość „nad wodą wielką i czystą”, czyli to samo jezioro, które niestrudzenie odbija wszystko, co się nad nim pojawia. Mamy tu do czynienia z podwojeniem wszystkiego, co pojawia się na świecie: element rzeczywistości – jego odbicie w wodzie.
Z pierwszej strofy dowiadujemy się, że owa „wielka i czysta woda” znajduje się wśród skał, jest więc to górskie jezioro. I właśnie stojące nad nim „opoki” odbijają się w wodzie. Zostały one w utworze upersonifikowane – mówi się bowiem, że woda w swej „przejrzystej toni” odbija „twarze ich czarne”. Z kolejnych strof dowiadujemy się, że nad wodą

Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne

oraz

Błysnęło wzdłuż i grom ryknął,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła światło, głos zniknął

Obraz górskiego jeziora staje się teraz obrazem górskiego jeziora w czasie burzy, pojawiają się bowiem czarne obłoki (skały też wcześniej były czarne i zapewne była to już zapowiedź nadchodzącej burzy), błyskawica i w końcu grzmot.
Górska burza przychodzi nagle i bardzo szybko przemija, toteż już po chwili można powiedzieć:

A woda, jak dawniej czysta
Stoi wielka i przejrzysta

To wyróżnione w centralnym dwuwersie stwierdzenie (centralnym, ponieważ oddzielającym od siebie dwie części utworu niekoniecznie takich samych rozmiarów) nadaje nowy sens całej opisywanej dotychczas w utworze rzeczywistości. Wcześniej jej podstawowymi cechami były: ruch, zmienność, przemijanie. Mijały chmury, błyskawica i grzmot, jedna tylko woda „stoi”. Zwróćmy uwagę na zastosowany w jej kontekście czas teraźniejszy – o wszystkich innych elementach ukazywanej rzeczywistości poeta mówi w czasie przeszłym. Analizując ten fakt, J. Przyboś dochodzi do wniosku, że

Woda wielka i przejrzysta zdaje się być w zamierzeniu poety nie tylko znamieniem wierności i czystości, ale i niezniszczalnej trwałości – a nie przemijania
Tę wodę widzę dokoła
I wszystko wiernie odbijam,
I dumne opoki czoła
I błyskawice pomijam

– tak o niej mówi poeta w drugiej części swego wiersza, w której liryka pośrednia ustępuje miejsca liryce bezpośredniej. Podmiot liryczny ujawnia się, mówiąc już teraz w pierwszej osobie i wypowiadając refleksję, wprowadzeniem do której był wcześniejszy opis. Kluczowa wypowiedź zawarta została w strofie ostatniej:

Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płynąć

Słowa te stanowią głęboką zadumę nad przemijaniem i sensem życia. J. Przyboś uważa, że wielki Mickiewiczowski dramat samotności został tu wreszcie rozwiązany, dzięki pogodzeniu się z własnym losem. Tak o tej zmianie myślenia u Mickiewicza pisze:

Los swój porównał z prawami, które każą skałom stać, obłokom nieść deszcze, a błyskawicom grzmieć i ginąć. Wszechobejmująca zaduma sprowadziła świat do elementów. Świat zestroił się z poetą, a potem – utożsamił się z nim. […] Jakby widząc wodę, stał się nią i – płynąc – mijał opoki i błyskawice

Jak zatem interpretować słowa wiersza:

A mnie płynąć, płynąć i płynąć ?

Trzykrotne powtórzenie czasownika „płynąć” przynosi skojarzenia z przemijaniem, nieuchronną cechą ludzkiego losu. Trwałość natury, wody, która „stoi” przeciwstawiona została ulotności życia ludzkiego. Odwieczne, niezmienne prawa zmuszają człowieka do podporządkowania się im. Nie ma on wpływu na to, co się wokół niego dzieje, może jedynie „wszystko wiernie odbijać”, odwzorowywać i poddać się prawom, które nim rządzą. Musi pogodzić się z faktem, że życie przemija – symbolem tej zmienności w utworze są kolejne obrazy natury. „Odbijanie” i odwzorowywanie możemy interpretować również w odniesieniu do roli artysty i jego poezji – poezji, która nie kreuje rzeczywistości, a jest jedynie zapisem tego, co ukazuje się oczom twórcy.
Dynamika, zmienność świata – oto opisywane w wierszu cechy rzeczywistości. Jak poeta oddał je w swoim utworze? Pierwsza strofa ukazuje zupełnie statyczny obraz – skały i nieruchomą taflę jeziora. Dalej już jednak pojawia się nazywający ruch czasownik „przebiegły” (określający ruch obłoków), „błysnęło”, „ryknął”, „zniknął”, „płynąć”. Każdy z nim potęguje opisywany w wierszu ruch.

[…] tutaj ruch wiruje między poszczególnymi obrazami […]

– twierdzi J. Przyboś. W przejrzystym bardzo toku tego ośmiozgłoskowca sylabotonicznego (składającego się z przeplatających się amfibrachów i trochejów) formalnym wyrazem dynamiki świata są wykraczające poza granice strof rymy. I tak, na przykład, w strofach pierwszej i drugiej rymują się wers drugi ze strofy pierwszej z drugim – z drugiej i odpowiednio wers czwarty z czwartym. Strofa trzecia zawiera już jednak rymy o układzie ac, bd, czyli rymy krzyżowe. Tę niejednolitość możemy również interpretować jako sposób na oddanie pewnej koncepcji rzeczywistości i ludzkiego życia. Mickiewiczowski utwór Nad wodą wielką i czystą jest jednym z najbardziej znanych liryków lozańskich, stał się on nawet inspiracją dla współczesnego poety Tadeusza Różewicza do napisania wiersza zatytułowanego Liryki lozańskie. U Różewicza również pojawia się motyw wody, ale woda ta nie tylko jest „wielka i czysta”, jest przede wszystkim „martwa” – i niczego już nie odbija. Tu poeta jest jak „krzyż bez ramion” i „miłość bez wiary”, utracił on bowiem wiarę w sens jakichkolwiek wartości. Jego koncepcja losu ludzkiego jest jeszcze bardziej tragiczna niż u poety romantycznego.

GDY TU MÓJ TRUP

tematyką tego utworu jest tęsknota za ojczyzną-autor musiał bowiem wyemigrować.
Autor czuje się w pewnym stopniu jak umarły-wobec świata.
Najważniejsze jest dla niego jego własne wnętrze-przeżycia,myśli, marzenia.
Zaczyna wątpić w to,że dożyje chwili, gdy jego ojczyzna znów będzie wolna.
Myślami powraca do swej ojczyzny,gdzie był szczęśliwy jak nigdzie.
Jakaś niewielka część autora ma jeszcze nadzieję na wolność lecz ta nadzieja ciągle słabnie.

POLAŁY SIĘ ŁZY ME CZYSTE RZESISTE

Julian Przyboś nazwał ten niezwykle skondensowany utwór „wierszem-płaczem”. Krytycy często interpretowali go, odnosząc do biografii poety i traktując jako podsumowanie, zapis rozmyślań nad własnym życiem. Mimo bowiem niewielkich rozmiarów, daleko posuniętej zwięzłości, wiersz ten zawiera wiele głębokich sensów.

Nie znam – mówi J. Przyboś – wiersza bardziej jednolitego, liryki, w której przeżycie związało się więźbą słów tak ściśle i lapidarnie jak Polały się łzy…

Słowa

Polały się łzy me czyste, rzęsiste[…]

stanowią ramę kompozycyjną utworu – rozpoczynają go bowiem i kończą. Ujmują w ten sposób w swoistą klamrę trzy wersy odnoszące się do trzech etapów w życiu człowieka: jego dzieciństwa, młodości i wieku dojrzałego. Powtarzające się słowa o płaczu nad własnym życiem podkreślają smutek, jakim przepełnione jest to wyznanie i nie dają żadnej nadziei na ukojenie. Rozrachunek z własną przeszłością okazuje się dramatycznie bolesny, bohater płacze, ponieważ uświadomił sobie, że życie przemija i pełne jest niezrealizowanych planów.
Każdy z wersów odnoszących się do kolejnego etapu życia bohatera wykazuje daleko idące podobieństwo w budowie. Poeta zastosował tu anafory, rozpoczynając każdy wers słowem „na” i dalej dookreślając, na co „polały się jego łzy” – na każdą kolejną fazę jego życia określaną wyrazistymi epitetami. Epitety te są tak dobrane, że rymują się, tworząc w ten sposób rym wewnętrzny, pozwalający poecie na osiągnięcie melodyjności wiersza. Dzieciństwo w ujęciu poety jest „sielskie” i „anielskie”, czyli wspaniałe, beztroskie, pełne ciepła. Dzięki zmiękczonej głosce „s” w słowach określających ten okres w życiu bohatera opis dzieciństwa oddaje owo ciepło, ma w sobie wiele delikatności. Inaczej jest już z młodością: „górna i durna” charakteryzowana jest przez mocne „r”. Wiek ten pełen górnolotnych planów okazał się „durny”, bowiem przedsiębrane przez zastanawiającego się nad swoim życiem bohatera działania nie mogły zostać zrealizowane, jego plany były niemożliwe do spełnienia. Następnie nadszedł wiek dojrzały, „wiek męski”, który podmiot liryczny określa mianem „wieku klęski”. Dominuje w nim gorzka świadomość poniesionej klęski, cierpienie, żal z powodu przemijania. W ten wersie również mamy dominującą głoskę „s”, ale tym razem nie ma już początkowej miękkości. Prostota tego wiersza świadczy o jego wielkim artystycznym kunszcie. Zdaniem J. Przybosia jest to utwór niezwykły w historii literatury:

Nie znam poety, który na tak krótkiej przestrzeni uzyskał tak silny efekt uczuciowy.

Lapidarność, zwięzłość maksymalna – oto co uderza i miażdży słuchacza w tym wierszu […] jeśli ideałem nowoczesnej poezji jest […] „maksimum treści lirycznej w minimum słów” – wiersz ten jest rewolucyjnie nowatorski.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na budowę wersyfikacyjną tego utworu, ponieważ mocno ona czytelnika zaskakuje. Wiersz Polały się łzy… nie mieści się bowiem w żadnym schemacie wersyfikacyjnym – nie jest to ani wiersz sylabiczny, ani sylabotoniczny, ani toniczny. Przyboś mówi tu o

[…] prekursorskim odkryciu nowych dróg rytmiki […] Gdy chwytam uchem tok całego utworu, uderza mnie szczególna właściwość rytmiczna: mam wrażenie zarazem jednolitości i różnorodności, jakieś uczucie mieszane: spokoju i niepokoju.

Dzięki tak dobranej rytmice wiersz ma charakter ustawicznej zmienności, jest dla czytelnika niespodzianką.

Polały się łzy… to jeden z ostatnich utworów Mickiewicza. Możemy zatem odczytywać go jako końcową wypowiedź wielkiego poety, swoiste podsumowanie drogi życia i drogi twórczej, tak, jak robi to J. Przyboś:

Choć wiem i wiedziałem, że nie był to wiersz z datą najpóźniejszą, że nie jest to utwór Mickiewicza chronologicznie ostatni, przyjmowałem go zawsze w swoim odczuciu jako słowo końcowe, najbliższe milczeniu. Jak napis ułożony na kamień grobowy, napis mówiący prawdziwie i najkrócej wszystko o życiu poety.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Adaś Mickiewicz- wiersze (klp i interpretacja własna), Filologia polska, II rok, Romantyzm
Mickiewicz Wiersze filomackie
Adam Mickiewicz Wiersze filomackie
Mickiewicz Wiersze filomackie
Mickiewicz Wiersze filomackie
Analiza porównawcza wierszy Horacego i Mickiewicza, Język polski
Wiersze wybrane-Mickiewicz, Lektury Okresy literackie
Tragizm losu patriotycznej młodzieży polskiej w okresie zaborów na podstawie wiersza A Mickiewicza
Refleksje romantycznego podróżnika w wierszu Adama Mickiewicza
Mickiewicz Adam Wiersze filomackie
wiersze tuwima
Osip Mandelsztam Wiersze
+le%9cmian+boles%b3aw+ +wiersze+wybrane 52RWPQJSPV3GXGTUE7QA4446RJVPT2XSKPEIAXY
Na dzień dobry, Wiersze

więcej podobnych podstron