Historia profesora filozofii z Amsterdamu: po trzech latach wykładania, podpisywania indeksów i wysłuchiwania o paluszkach i gfówkach stwierdził, że ma dość bycia profesorem, rzucił to w cholerę i wyemigrował do osiedla, w którym założył sklepik wielobranżowy. Ludzie przychodzili do niego pogadać, spotykali się tam, poznawali - i w ten sposób profesor stworzył osiedlową społeczność. W ciągu dnia rozmawiał i sprzedawał, a wieczorem - pisał filozoficzne traktaty. Albowiem wcale nie zrezygnował z filozofii; jedynie z zawodu profesora filozofii na uniwersytecie w Amsterdamie.
Łatwiej jest wejść niż wyjść.
Samo środowisko zawodowe musi być w stanie wyprowadzić z zawodu tych, którzy utracili
kwalifikacje, by być jego członkami.
Wspólnotowa troska o zagrożonych (i zagrażających), czyli np. takich, co:
wyżej cenią pieniądze czy sławę niż dobro pacjentów
służą innym wartościom
ich warsztat się starzeje, nie mają motywacji, żeby się rozwijać, wzbogacać swoją wiedzę o
nowości. Psychologia to zawód wymagający stałego doskonalenia się: nie po to, aby być lepszym od innych, ale po to, by wciąż znajdować nowe sposoby niesienia pomocy - i korzystać z nich. Rozwój nie jest dodatkiem do bycia dobrym psychologiem, lecz niezbędnym warunkiem.
- wypaliły się zawodowo. W takich sytuacjach często są utrzymywani w zawodzie z litości, z
fałszywie pojętej pomocy, nikt im nawet nie mówi, że źle robią i powinny zająć się czymś innym. Jest to zjawisko międzynarodowe i międzyzawodowe. Słuszne natomiast jest dawanie im nieszkodliwych stanowisk, które mogłyby ich jakoś zaktywizować: byliby pod kontrolą, wykorzystywaliby umiejętności i być może odżyliby na nich.
Ludziom tym potrzebne jest koleżeńskie wsparcie, które zatrzyma ich i ocali przed wykolejeniem się z zawodu. Trzeba spróbować im pomóc, a jeśli się nie uda - wykluczyć. (Tym m.in. zajmuje się sąd koleżeński PTR T mieszaniem ról).
Wsparcie jest ważne zwłaszcza dla ludzi starzejących się. Mądrzy umieją wycofać się z dotychczasowych ról lub je zmienić, ale trzeba ich w tym wspomóc.
Role są w naturalny sposób związane ze stażem: najpierw jest się nowicjuszem, potem stażystą, specjalistą, mentorem - wreszcie seniorem. Człowiek powinien przejść tę drogę godnie, a inni powinni mu w tym pomóc.
Jest czas na rewolucję i czas na pomaganie młodym. Młodzi wchodzą z impetem, narażają się przy
tym na niebezpieczeństwa; rolą mentora jest leciutko ich moderować, chronić przed zbytnim
rozmachem.
Tymczasem seniorzy maj ą szerszą perspektywę: kierują, organizują, zarządzają.
Dla zdrowia profesji konieczne jest, by te progi awansu były i żeby funkcjonowały jak należy.
Konkluzja: żeby istniał ZZP i żeby psycholog był zawodem zaufania publicznego, musi mieć wiedzę, tożsamość i tak być postrzeganym.