AMERYKA POD ŻYDOWSKĄ KONTROLĄ
Co czeka amerykańskich polityków niepokornych wobec Izraela? Polityczna śmierć.
Pierwsze przypadki już wystąpiły. 2 maja br. Senat i Kongres USA przyjęły rezolucję popierającą politykę Izraela na Bliskim Wschodzie. Był to moment, gdy represje przeciwko ludności palestyńskiej osiągały apogeum. Nie było to poparcie jednogłośne. Kilkunastu reprezentantów narodu amerykańskiego sprzeciwiło się akceptacji przez Waszyngton ludobójstwa prowadzonego przez armię Szarona. I za swoją odwagę zaczynają dziś płacić wysoką cenę polityczną. Wśród kongresmanów (Izba Niższa) "przeciw" głosowało czterech republikanów: Thomas E. Petri z Wisconsin, Dana Rohrabacher z Kalifornii, Ron Paul z Teksasu i Nick Smith z Michigan oraz 17 demokratów: Neil Abercrombie z Hawajów, Rick Boucher z Wirginii, John Conyers jr. i Jon D. Dingell z Michigan, Jay Inslee z Waszyngtonu, Gerald D. Kleczka i David R. Obey z Wisconsin, Fortney Pete Stark z Kalifornii, David E. Bonior z Michigan, Gary A. Condit z Kalifornii, Cynthia A. McKinney z Georgii, Peter A. DeFazio z Oregonu, Earl F. Hillard z Alabamy, Barbara Lee i George Miller z Kalifornii, Nick J. Rahall II z Zachodniej Wirginii, Jesse L. Jackson jr. z Illinois. Być może informacja ta nie ujrzałaby w ogóle światła dziennego, gdyby nie wściekłość kół żydowskich. Powyższą listę zamieściła na swojej witrynie internetowej Jewish Defence League, która określa się mianem najbardziej kontrowersyjnej, ale zarazem najskuteczniejszej ze wszystkich organizacji żydowskich. JDL, założona w roku 1968 przez rabina Meira Kahane, obejmuje swoją działalnością śledzenie sytuacji Żydów rosyjskich, niemieckie zbrodnie wojenne, biały i czarny antysemityzm. Zajmuje się także prowadzeniem - jak to określa - żydowskiej samoobrony, m.in. poprzez publikacje prasowe na pierwszych stronach głównych gazet w USA. JDL jest jedną z najbardziej agresywnych organizacji żydowskich. Świadczy o tym chociażby jej główne hasło: Nigdy więcej. Ma ono obalać ukształtowaną na świecie opinię, że Żydzi nie potrafią czynnie odpowiedzieć, gdy stają się obiektem ataków.
Wpływy żydowskie - przypadek Rahma Emanuela O sile wpływów środowisk żydowskich w USA świadczy m.in. przypadek kariery Rahma Emanuela, który przy okazji chicagowskich wyborów do Kongresu, opisywałam w artykule Spadochroniarz z tytułem szpiega ("Nasza Polska" nr 12/2002). Emanuel Rahm, obywatel Izraela i USA, jeden z najbliższych współpracowników Clintona, według tzw. raportu Skolnickiego kierował komórką Mosadu na Amerykę Północną, miał również ścisłe kontakty z wywiadem komunistycznych Chin. Natomiast - jak podawał magazyn "MER" - podczas wojny w zatoce w 1991 r. służył on w armii izraelskiej. Nie budzi więc zdziwienia fakt, że jego ojciec, "ocalały z holokaustu", w latach 40. działał w żydowskiej grupie terrorystycznej odpowiedzialnej za zamach Deir Yassin i - prawdopodobnie - za zamordowanie negocjatora z Bez wątpienia, pod warunkiem, że będą się zbiegać z interesami Izraela.
Niepotulny Żyd Bloomberg I na zakończenie: co o hegemonii środowisk żydowskich w USA sądzą niektórzy Żydzi? Wspomniany już "Dziennik Związkowy" przytacza list pisarza Davida Bloomberga, skierowany 2 marca 2002 r. do dziennikarza Jeffe'a Renie. Bloomberg analizuje wpływy środowisk żydowskich w USA, krytykuje amerykańską uległość wobec nich oraz potępia akceptację przez Biały Dom zbrodniczej polityki Szarona na Bliskim Wschodzie. Przytaczamy obszerne fragmenty publikacji: Od dawna przyglądam się ze zdumieniem, jak Ameryka pozwala nam podejmować wiele, a praktycznie wszystkie główne decyzje. Stosując naciski bezpośrednio i z ukrycia, zmusiliśmy Amerykę do dawania Izraelowi od 6 do 10 miliardów rocznie, dzięki czemu kolejne reżimy mogą konfiskować palestyńskie ziemie i masakrować ich prawowitych mieszkańców. Prawie bez wyjątku kontrolujemy wszystkie amerykańskie media, przemysł muzyczny, filmowy, rozrywkowy, Izbę Reprezentantów, Senat, Hollywood, giełdę, rynek złota, większość domów wydawniczych, zawody lekarza i prawnika. "How The Jews Invented Hollywood" Neala Gablera jest świetnym przykładem tego, w jaki sposób Żydzi stali się właścicielami tej konkretnej (filmowej), a jednej z wielu opanowanych przez nich gałęzi przemysłu. Powiedz mi, Ameryko, co dzieje się w twojej głowie, gdy patrząc na dziennik widzisz, jak izraelskie czołgi - kupione za twoje pieniądze - miażdżą palestyńskie dzieci za rzucanie kamieniami? Co pomyślałeś, gdy w ub. tygodniu (pod koniec lutego) zmusiliśmy Hillary Clinton do wyjazdu do Izraela i zadeklarowania poparcia dla tamtejszego rządu? Przypomnę tu czytelnikowi polskiemu, że w czasie prezydentury jej męża Hillary Clinton przedstawiła swoją własną wizję państwa palestyńskiego, co wywołało gwałtowny sprzeciw środowisk żydowskich w Izraelu i USA.
Terroryzujemy Amerykę Wróćmy do Bloomberga. Potwierdza on informacje o składzie etnicznym Białego Domu za prezydentury Clintona, jaki przedstawiłam w swoim tekście. Napisałam wówczas, że współpracownicy prezydenta określani byli jako kosher kitchen (koszerna kuchnia), zwrotem określającym żydowskie pochodzenie urzędników A co stwierdza Bloomberg? W erze Clintona praktycznie wszyscy pracownicy Białego Domu byli Żydami, z wyjątkiem kilku Murzynów wpuszczonych przez Żydów dla poprawienia koloru. Ameryka miła, Ameryka głupia, Ameryka - niewyobrażalna krowa dojna dla Żydów. Nauczyliśmy Amerykę, że poprawność polityczna to postępowanie zgodne z naszymi życzeniami. Fox News pokazywał 4-częściowy program "In No Uncertain Terms" o tym, jak Mosad kontroluje każdy główny aspekt amerykańskiego życia i amerykańskich sił zbrojnych. I co zrobiliście? Schowaliście głowy w piasek. Co zrobiliście, kiedy zmusiliśmy Fox News do usunięcia wszystkich informacji o tej serii z jego strony internetowej? Nic.
Mistrzowie manipulacji rodem z Mosadu
Bloomberg odrzuca przy tym zarzut, że cała społeczność żydowska jest zła. I stwierdza: Większość z nas to normalni, mili ludzie, normalni Amerykanie. To garstka Żydów na samej górze, mistrzów manipulacji i oszustwa, działa pod egidą Mosadu, który kontroluje Amerykę. Przeciętni Żydzi są tak samo dezinformowani, manipulowani i głupi jak większość Amerykanów. Po co? By wywołać - metodą prowokacji - tzw. nastroje antysemickie. Bloomberg mówi o tym bez ogródek: Jednym z głównych celów rządu Szarona jest wywołanie dostatecznej nienawiści do Żydów w Ameryce, by zaczęto krzyczeć o dyskryminacji, co wielu z nas skłoni do wyemigrowania do Izraela cierpiącego na niski przyrost naturalny. Większość amerykańsko-żydowskich organizacji, które udają, że są naszymi reprezentantami (i wyciągają od nas pieniądze) to organizacje kierowane z Izraela, z którymi szeregowi Żydzi nie mają nic wspólnego. To Żydzi na górze, na kluczowych stanowiskach, zachęcają do siania rasizmu i nienawiści przeciw Żydom w Ameryce... by tym łatwiej przyczepiać etykietę antysemity, a tym samym jeszcze bardziej rozszerzyć swoją władzę. Nixon próbował ich zdemaskować, lecz przegrał. Postęp, jaki zrobiliśmy w ostatnim trzydziestoleciu, jest ogromny. Teraz mamy totalną kontrolę, Ameryka już nic nie może zrobić. W końcowym fragmencie dotyczącym aktualnej sytuacji na świecie żydowski pisarz stwierdza: Na nasz rozkaz Ameryka posłusznie maszeruje ku III wojnie światowej, tak jak my maszerowaliśmy do nazistowskich pieców. |
---|