Maria Renata Mayenowa
Problemy i stanowiska w dyskusji o pochodzenie polskiego języka literackiego
Zagadnienie genezy polskiego języka literackiego od wielu lat jest przedmiotem sporów i trudności rozwiązania. Z biegiem czasu jednak nowe wyniki w tej wieloletniej dyskusji przynoszą nowy materiał do badań, pokazują dojrzałość metodologiczną, świadomą ocenę metod i dokumentów, większą świadomość mechanizmu językowego rozwoju a także wprowadzają większą precyzję terminologiczną.
Trudności, z jakimi spotyka się badacz są ogromne. Dotyczą one żmudnego wydobywania materiału, a także jego wstępnych interpretacji. Zagadnienie wiąże się także z wciągnięciem wszystkich szczegółowych dyscyplin językoznawczych do badań, a samo językoznawstwo wiąże się z innymi dyscyplinami historycznymi, jak: historią społeczno-polityczną Polski oraz z historią elementów nadbudowy, które wyrażają się słownie.
Problem genezy polskiego języka literackiego od swojego powstania narzucił uwadze badawczej dwa zagadnienia: czas powstania ponaddialektycznego zespołu norm, nazywanego zwykle językiem literackim, oraz podstawę dialektyczną owego zespołu. Pierwsza faza sporu wiązała ze sobą oba zagadnienia, jakby odpowiedź na jedno z nich sugerowało odpowiedź za drugie.
Rozwiązania były dwa:
wczesne powstanie owego ponaddialektycznego tworu, wraz z początkami polskiego państwa wczesnofeudalnego (X – XI w.), oraz wielkopolski charakter jego bazy dialektycznej (wiek X i XI uznane został za okres wykrystalizowania się systemu, jako bazę terenową uznaje się Wielkopolskę ze względu na ówczesną rolę polityczną tej dzielnicy).
późne uformowanie się zespołu ponaddialektycznych norm zasługujących na miano języka literackiego i jego małopolska baza dialektyczna
Powojenna dyskusja nad tym zagadnieniem wzbogaciła zastane stanowiska oraz rozluźniła związek między w. w. zagadnieniami. Wiek XVI wskazywał na Kraków, jako na centrum polityczne i kulturalne ówczesnej Polski, jednak polski język literacki wyrósł najprawdopodobniej na gruncie Wielkopolski – mimo że to właśnie Kraków i środkowo-małopolskie elementy dialektyczne są ważnym etapem rozwoju systemu języka literackiego.
Kategoria „języka literackiego” jest kategorią niewątpliwie historyczną, długotrwale się kształtującą. Należy jednak sprecyzować samo pojęcie języka literackiego. Najwyraźniej definiuje go Tadeusz Milewski w jednym z powojennych artykułów:
„język literacki jest pisanym i mówionym narzędziem kultury całego społeczeństwa (…). Za język literacki uważamy taki język pisany, który jest narzędziem całej kultury intelektualnej i emocjonalnej społeczeństwa, w którym powstają dzieła prozaiczne i poetyckie ze wszystkich działów znanych w danej epoce i który wskutek tego jest kultywowany przez całe społeczeństwo. Z tej zasadniczej funkcji społecznej języka literackiego wypływają jego cechy charakterystyczne: jego jednolitość i bogactwo (…). Sprawdzianem jednolitości języka literackiego na pewnym obszarze jest istnienie obiektywnego pojęcia błędu, tj. przekroczenie normy powszechnie uznanej.”
Maria Renata Mayenowa uznaje tę definicję jako sprzeczną z historyczną konstatacją – Milewski osadza swoją definicję dopiero w perspektywie owoców narodu socjalistycznego, tj. w perspektywie czasów, które pozwolą wszystkim członkom narodowej wspólnoty korzystać z kultury i ją tworzyć, a więc nie w XVI wieku, a nawet nie do wieku XIX. Chronologię terminu „język literacki” można ustalić na drugą połowę XVI w., a więc na okres stosunkowo najszerszych funkcji polszczyzny w okresie staropolskim. Stanisław Urbańczyk gotów jest mówić o języku literackim w Polsce w XV w., a nawet już w XIV w., zaznaczając, że już a tym czasie istniała „względna obfitość dowodów użycia języka polskiego w licznych funkcjach”.
Dyskutanci dawni i współcześni wprowadzają dla stanu dawnego, zarysowującego pewne ogólnopolskie normy, pojęcie dialektu czy narzecza kulturalnego, tj. mówionego języka warstw wykształconych, w którym ucierają się pewne ogólnopolskie normy. Język ten miałby kształtować się przed powstaniem piśmiennictwa. Opinia ta jednak nie jest powszechna. Przekonanie to tkwi w wypowiedziach Aleksandra Gieysztora, który widział już w epoce państwa wczesnofeudalnego zdolność do wytwarzania pewnych tendencji unifikacyjnych w języku, przede wszystkim mówionym, skoro żadnych śladów języka pisanego owe czasy nie pozostawiły. Historyk podkreśla, że w czasach tych:
„istniała dość luźna i płynna wspólnota użytkowników nie skrępowanych wąskimi przedziałami regionalnymi. Nie byli to tylko komesowie i biskupi, dwór czy nieliczny kler zakonny. Najpoważniejszą rolę odgrywały masy ludowe; np. osady rzemieślników i jenieckie, tworzone i przesiedlane przez książąt, wojowie powoływani pod broń i przerzucani po całym obszarze państwa wczesnofeudalnego. Złożone z różnorodnych elementów, ale etnicznie rodzime skupiska miejskie na podgrodziach były szczególnie czynne w zachowywaniu i pogłębianiu łączności językowej, być może ze szczególnym uprzywilejowaniem cech mowy wielkopolskiej, jako atrakcyjnej społecznie i najbardziej komunikatywnej.”
Tadeusz Milewski w swojej drugiej wypowiedzi zaznacza, że:
„nie było jeszcze w XIII-XV w. ogólnego języka pisanego (literackiego) polskiego. W każdej dzielnicy dialekt piśmienny miał identyczny system fonologiczny i gramatyczny z dialektem niepiśmiennym swej dzielnicy, od której różnił się tylko formą pisaną i większym bogactwem słownictwa, głównie w zakresie terminologii i frazeologii religijno-kościelnej. Powoli zaczęły wytwarzać się nowe różnice wynikłe z konserwatyzmu dialektów piśmiennych, które nie dopuszczały już niektórych innowacji przeprowadzonych w dialektach niepiśmiennych, oraz z wpływów zewnętrznych czy to pisanego języka czeskiego, czy też innych polskich dialektów piśmiennych.”
Pojęcie dialektu czy narzecza kulturalnego jako pojęcia narastającej formacji mówionej języka ogólnego, która staje się bazą języka literackiego jest w tej dyskusji tradycyjne i potrzebne dla badaczy, którzy widzą mechanizm rozwojowy jako postępujący od unifikującego się języka mówionego do języka pisanego. Tadeusz Milewski zakłada, że przed powstaniem języka literackiego powstały twory o wyspecjalizowanej funkcji, działające w obrębie: kościelnym, kancelaryjno-państwowej, korporacji poetów, itp. Nazywa te twory dialektami kulturalnymi. Milewski widzi rozwój owych dialektów w rozmaitych ośrodkach terenowych; w Polsce istniały takie cztery: wielkopolski (Gniezno, Poznań), północno-małopolski (klasztor Św. Krzyża, Radom), środkowo-małopolski (Kraków) i mazowiecki (Płock, Warszawa, Czerski). Każdy dialekt kulturalny miałby więc swoją bazę dialektyczną. Milewski podkreśla jednak, że nie w każdym społeczeństwie rozwijały się wszystkie dialekty kulturalne funkcjonalne równocześnie.
W Polsce przodującym dialektem kulturalnym jest język pomocniczy kościoła. Dialekt ten istnieje od Kazań Świętokrzyskich i to do niego nawiązuje późniejszy język literacki. Jednak istnieją pewne niejasnością związane z podziałem języka pomocniczego kościelnego na cztery rodzaje. Z którego zatem rodzaju powstanie język literacki? Sprawa ta nie została do końca rozstrzygnięta.
Najważniejsze teorie genezy polskiego języka literackiego sformułowane zostały przez Krzysztofa Nitscha i podtrzymywane przez Tadeusza Lehra-Spławińskiego i Stanisława Urbańczyka. Nitsch widział na dworze piastowskim, związanym z Wielkopolską, głównego nosiciela i propagatora systemu narzecza kulturalnego, do którego bezpośrednio nawiązywał język literacki. Również dla Zenona Klemensiewicza dwór pierwszych Piastów i jego naturalne językowe podłoże (dialekt wielkopolski) był punktem wyjścia do kształtowania się polskiego języka literackiego. Dwór ten mógł odegrać, zdaniem badacza, swoją rolę unifikującą w okresie przedpiśmiennym; jednak później, w okresie rozdrobnienia feudalnego, nie mógł już tej roli odegrać –
„w tych warunkach język ogólny mógł kształtować się tylko jako mieszanina elementów różnoregionalnych: małopolskich i wielkopolskich, co wiąże się z rolą Gniezna, Poznania i Krakowa, jako siedzib piastowskich o charakterze stolic całego, zjednoczonego królestwa. Wydaje się jednak, że gwarą podstawową, która mogła stać się przedmiotem inicjatywy upowszechnienia w pierwszym okresie bytu państwowego, była gwara wielkopolska, czyli regionalny dialekt Polan, na których plemiennym obszarze dokonał się proces początkowej organizacji zjednoczonego państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego.”
Stanisław Rospond dodaje, że narzecze kulturalne, „jakim się posługiwały w słowie i piśmie rządzące i wyżej wykształcone warstwy społeczeństwa”, czyli dwór i kancelarie biskupie, stało się podstawą przyszłego języka literackiego.
Język naturalny: króla i dworu, jak i ważnych urzędników państwowych, mógł stać się wzorem dla innych ze względu na pozycję w społeczeństwie. Musieli oni stwarzać także pewne jednoznaczne zasady pisarskie, wprowadzać pewną, ubogą ale jednolitą terminologię dla spraw administracji państwowej i kościelnej.
Witold Taszycki przesunął powstanie języka literackiego na wiek XVI i wiązał ją z ówczesną kulturalną rolą Krakowa. Kraków miał mówić tak, jak mówiono w środkowej Małopolsce. Przekonanie to przesunęło nieco spojrzenie na to zjawisko. Władysław Kuraszkiewicz wskazuje na mieszczaństwo, jako siłę społeczną, która była nosicielką i propagatorką systemu stanowiącego podłoże języka literackiego XVI wieku. Podkreśla, że już w owym czasie Kraków stanowił wyspę, której nie obejmowały różnorakie procesy fonetyczne zachodzące również w gwarach otaczających Kraków:
„Nie trzeba się sugerować faktem, że literatura rozwijała się głównie w Krakowie, więc Kraków był ‘kolebką’ języka literackiego. Chodzi o to, jak wówczas mówiono w Krakowie, gdy tam powstawała literatura i książki drukowane, czy było to narzecze o swoistych lokalnych właściwościach, które stąd dopiero ekspandowały, czy też zostało ono samo wyraźnie zabarwione, tj. objęte ekspansją ważnych w systemie językowym zjawisk powstałych gdzie indziej, a rozszerzonych też na teren Krakowa. (…) istniała możliwość oddziaływania na język literacki XVI w. wymowy mieszczańskiej spolonizowanych już Niemców, która z pewnością była nieco różna od wymowy wsi okolicznych. Przecież zasługi mieszczan, szczególnie drukarzy, wydawców w zakresie stabilizacji języka literackiego, są bezsporne. Wyglądałoby na to, że mieszczanie krakowscy w wielu szczegółach wzorowali się na wymowie mieszczan poznańskich wbrew zwyczajom wymowy narzecza małopolskiego.”
Stanowisko Kuraszkiewicza wzbogaca niewątpliwie dotychczasową dyskusję.
Dyskusja przeniosła także pogłębioną świadomość zróżnicowania stylistycznego zabytków, które stanowią dla badaczy punkt oparcia. Stanisław Urbańczyk wprowadził pojęcie różnych klas zabytków. Do najwyższej klasy zabytków zalicza on zabytki religijne, wyróżniające się dużym starannym pismem oraz pewnymi cechami grafiki. Klasę tę reprezentują Psałterz floriański, fragment Objawienia św. Brygidy, Żywot Błażeja, fragment Złotej legendy, Biblia królowej Zofii. Do klasy niższej zalicza zaś kazania, modlitwy, przekłady statutów, czyli zabytki o celach praktyczno-użytkowych. Roty zaliczone zostały do klasy najniższej, najbardziej związanej z dialektami i najmniej obciążoną tradycją pisaną i konwencją po prostu nieliteracką.
Zdzisław Stieber uważa, że świadomość stylistycznego zróżnicowania zabytków jest niezbędna dla właściwej oceny materiału. Podkreśla on, że „aby należycie ocenić istnienie norm czy wzorów w XIV i XV w. trzeba próbować zdać sobie sprawę, czy i jakie zachodziły różnice między językiem zabytków piśmiennictwa a językiem potocznym, używanym w różnych dzielnicach kraju”. Język zabytków piśmiennictwa – kazania, psałterze, tłumaczenia kodeksów, etc. – może powiedzieć dużo o dialektach, ale nie za dużo, ponieważ od najdawniejszych już czasów można obserwować w nich oddziaływanie pewnych ogólnopolskich wzorców językowych.
Dyskusja powojenna przyniosła świadomość wartości metod prowadzących do rozwiązania tego spornego zagadnienia. Na przykład Stanisław Urbańczyk widzi w dialektologii historycznej dwie metody: pierwszą z nich nazywa filologiczną, której punktem wyjścia i polem obserwacji miał być określony zabytek, oraz druga, którą nazwał retrospektywną i w jej celach umieścił wyciąganie wniosków historycznych z dzisiejszego stanu dialektów przy jednoczesnym uwzględnieniu wyników historii gospodarczej, politycznej i osadniczej.
W trakcie dyskusji wielokrotnie występowało zagadnienie grafiki i oceny właściwości fonetycznych zabytku na podstawie sposobów pisarskich. Często wypływały także zagadnienia czysto filologiczne, typu: czy ma się do czynienia z oryginałem, czy kopią itp.
Tadeusz Milewski wprowadził do dyskusji pojęcie językowego wzoru, w odróżnieniu od pojęcia normy. Wzór językowy jest zatem pewnym ideałem stylistycznym, który można naśladować lub nie, normie zaś podlegać się musi pod groza narażenia się na niezrozumienie i wyśmianie. Dla XIV i XV w. Milewski jednak uznaje istnienie pewnych wzorów, ale jeszcze nie norm. Podejście to postuluje Stanisław Urbańczyk, który uważa, że trudno wnioskować o świadomości językowej ówczesnych oraz uważa je za niesprawdzalne.
Sporną dyskusją okazało się również zagadnienie zjawisk fonetycznych, leksykalnych i morfologicznych. Badacze uważali jednak, że badania leksykalne są tylko wtedy przekonywujące, gdy obejmują całość słownictwa, tj. w praktyce setki, jeśli nie tysiące wyrazów, których pochodzenie jest ujęte statystycznie. Ponieważ nie da się tego zbadać, Taszycki usuwa ze swoich rozważań w ogóle zagadnienie leksykalne. Urbańczyk postuluje to stanowisko, podkreślając, że różnice między dialektami nie idą wcale aż w setki czy tysiące wyrazów i nie powinno się wciągać do badań absolutnie wszystkich wyrazów, lecz tylko te, które miały lub mogły mieć wstęp do języka literackiego. Podkreślił: „wyraz wyrazowi nie równy”.
Mniejsza rozbieżność stanowisk można zawdzięczyć większej precyzji terminologicznej oraz większej jednoznaczności wymagań stawianych językowi literackiemu. Mówi się o chronologii języka literackiego. Podkreśla się, że pełny język literacki, całkowicie ujednolicony i utrwalony, ma swój początek w XVI wieku. Mimo to wielu badaczy nadal przywiązuje dużą wagę do czasów wcześniejszych – ale i oni wiekowi XVI, jego drugiej połowie, przypisują szczególną rolę. Lehr-Spławiński podkreśla, że utwory w wieku XV do pierwszej połowy wieku następnego nie wykazują żadnego przełomu: język pozostaje właściwie taki sam. dopiero druga połowa XVI wieku przynosi przyspieszoną ewolucję, związaną z nowymi prądami umysłowymi, gruntującymi się w społeczeństwie i wymagającymi modernizacji środków językowych.
Dyskusja na temat polskiego języka literackiego nie jest zakończona, jednak przyniosła nowe stanowiska, wzbogaciła materiał i wyostrzyła metodologiczną świadomość. Dzięki niej przybliżono poglądy na chronologię powstania tego języka, mimo że zagadnienie to nie zostało rozwiązane. Pełnego uświadomienia wymagają dwa zagadnienia natury ogólniejszej. Jedno ma naturę terminologiczną: w jakim stopniu dla samego pojęcia „język literacki” konstytuowana jest szerokość i charakter jego funkcji i w jakim stopniu jakie kategorie stylistyczne należą do jego charakterystyki. Drugie dotyczy konkretnego widzenia procesu unifikacji języka: od języka mówionego do pisanego oraz od procesów unifikacji języka pisanego do tendencji unifikacyjnych w języku mówionym.
Powszechnie przyjęta jest teza, że dzieje języka narodowego, dojrzewanie i kształtowanie się języka literackiego są najczulszymi przejawami kształtowania się i dojrzewania świadomości środowiska, które język współtworzy. Historyk literatury więc winien interesować się zasadniczymi etapami powstawania i kształtowania się języka literackiego.
Opis form literackich i ich rozwoju jest więc w znacznym stopniu wypełniony charakterystyką ich natury stylistycznej. Istnieje dzisiaj potocznie przyjęta teza o niemożności opisu stylistycznego jakiegokolwiek utworu literackiego bez ustawienia go na tle obowiązującego współcześnie zespołu norm językowych działających w określonym środowisku, w którym utwór powstał.