Internet a zdrowie psychiczne
Ostatnio dość często w środkach masowego przekazu mówi się o uzależnieniu od internetu. Wiele wypowiadających się osób bije na alarm, przytaczając zastraszające dane dotyczące spustoszeń psychicznych i somatycznych, które wynikają ze zbyt intensywnego korzystania z sieci. Rzadziej zdarzają się głosy mówiące o tym, że zjawisko to jest stosunkowo nowe, słabo poznane, i że jeśli rzeczywiście mamy to do czynienia z problemem, to jest to raczej problem dotyczący trudności z samokontrolą lub nadmiernym folgowaniem przyjemnościom. Zwolennicy tej ostatniej opcji mówią, że każdemu z nas zdarza się zbyt długo oglądać telewizję, lub „utracić kontrolę” nad czytaną książką, którą „musimy” dokończyć, bo tak nas wciągnęła. Zauważają oni, że gdy w latach 80-tych pojawiło się wideo wielu ludzi oglądało duże ilości filmów jeden po drugim, nie zwracając uwagi ani na ich jakość, ani na następstwa takiego działania (np. to że po takim seansie trzeba było następnego dnia iść do pracy lub na uczelnię). Ponieważ wówczas nie dopatrywano się uzależnień wszędzie, problem „uzależnienia od wideo” nie zaistniał, a z czasem stało się ono powszechne tak bardzo, że dziś wiele wideotek upada z powodu braku klientów.
Jest więc uzależnienie od internetu rzeczywistym problemem czy może reakcją na nowy sposób komunikacji i zbierania informacji, reakcją która z czasem spowszednieje? Jeśli jest to rzeczywisty problem, to czy jest to problem w naszym kraju? Czy może mówienie o uzależnieniu jest swego rodzaju modą, która karze dopatrywać się elementów „uzależnienia” w wielu codziennych i normalnych czynnościach (np. kupowaniu, jedzeniu słodyczy, zakochiwaniu się, złoszczeniu się, smuceniu i wszystkim, co tylko kto chce). W książce „Psychologia Internetu” P. Wallace pisze: „zatroskanie budzi to, że tak wiele z tego co robimy specjaliści od zdrowia psychicznego sprowadzają do patologii” .
Aby odpowiedzieć na powyższe pytania postanowiłem poszukać informacji w różnych źródłach. Niestety większość artykułów pochodziło z kolorowych czasopism i poza informacjami powszechnie znanymi i powtarzanymi nie dostarczyło przesłanek pomocnych w próbach odpowiedzi. Poważnych książkowych pozycji jest na ten temat dość mało (choć się zdarzają). Poszukując dalej zajrzałem do...... internetu. I tu sytuacja przedstawiała się zupełnie inaczej. Informacji o uzależnieniu od internetu (netoholizm, internet addiction disorder) jest bardzo dużo i są to zarówno popularne teksty, jak i poważne naukowe analizy. Może warto zastanowić się, jaki obraz wynika z porównania tych różnych źródeł poddając je jednocześnie krytycznej analizie?
1.Co to jest uzależnienie od interentu?
W 1996 r. doktor Kimberly Young z Uniwersytetu w Pittsburgu przedstawiła wyniki własnych badań nad 600 aktywnymi uczestnikami internetu. Na podstawie kryteriów diagnostycznych nałogowego hazardu oraz innych uzależnień przygotowała kwestionariusz, który wysłała do różnych internetowych grup dyskusyjnych. Dr Young wyróżniła 8 kryteriów diagnostycznych uzależnienia od internetu, przyjmując, że jeśli u internauty występuje pięć lub więcej z nich można mówić o uzależnieniu od internetu.
Warto zapoznać się z testem dr. Young, gdyż w internecie można spotkać wiele jego wersji. Spotykamy w tych testach od 8 do 12 pytań, przyjmuje się, że odpowiedź tak na 4, lub w innych na 5 pytań przemawia za uzależnieniem (n.b. mnogość testów doktor Young z którymi możemy się spotkać w sieci pokazuje jak duży chaos panuje w odniesieniu do omawianej problematyki).
Test dr. Young (cyt. za P. Wallace „Psychologia Internetu, s.235) wyglądał następująco:
Czy nie możesz przestać myśleć o internecie ( stałe myślisz o tym , co robiłeś ostatnio w sieci, lub o tym co będziesz robił , gdy znów się zalogujesz)?
Czy czujesz potrzebę zwiększania ilości czasu spędzanego w Internecie, aby osiągnąć satysfakcję z tego, że korzystasz z sieci?
Czy podejmowałeś nieudane próby kontrolowania, ograniczania bądź zaprzestania korzystania z Internetu?
Czy czujesz się niespokojny, markotny, przygnębiony, poirytowany, gdy próbujesz ograniczyć korzystanie lub przestać korzystać z Internetu?
Czy zdarza ci się przesiadywać w sieci dłużej, niż pierwotnie zamierzałeś?
Czy z powodu internetu zdarzyło ci się narazić na szwank ważną znajomość, zaryzykować utratę pracy lub zrezygnować z szansy zrobienia kariery?
Czy zdarzyło ci się okłamać rodzinę, terapeutę, lub inne osoby, by ukryć jak bardzo pochłania cię Internet?
Czy Internet służy ci jako ucieczka od problemów lub jako sposób na uśmierzanie nastrojów dysforycznych (np. uczucia beznadziejności, poczucia winy, lęków, depresji)?
Spośród badanych powyższym testem osób aż 396 okazało się uzależnionymi, toteż swoje wystąpienie na Konwencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologicznego dr. Young nazwała: „Uzależnienie od internetu- zagrożenie nowym zaburzeniem psychicznym”. Wyniki badań wskazywały, że najbardziej narażone na uzależnienie są kobiety w średnim wieku oraz bezrobotni mężczyźni.
Przeprowadzone przez dr Young badania spotkały się z krytyką, głównie ze względu na dobór grupy (były to osoby, które z różnorodnych powodów interesowały się problematyką uzależnienia od interentu, nie była więc to próbka reprezentatywna dla całego środowiska internautów). Inne badania dotyczące nadmiernego korzystania z internetu dawały sprzeczne wyniki (od 10 do 30% osób mających problemy z ograniczeniem czasu spędzanego w sieci), ale odbiegały znacznie od wyników dr Young. Wspólną cechą tych badań było jednak stwierdzenie, że pewna część użytkowników internetu ma różnorodne problemy życiowe wynikające bezpośrednio lub pośrednio z korzystania z sieci. Czym więc jest owe zaburzenie? W X Rewizji Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) nie ma pojęcia „uzależnienie od internetu”. Specjaliści, którzy się z nim zetknęli zaliczają je najczęściej do działu: „zaburzenia nawyków i popędów” lub „zaburzenia obsesyjno-kompulsywne”. Nie sposób natomiast zaliczyć tego uzależnienia do schorzenia z grupy: „zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych”, ze względu na brak czynnika fizycznego wywołującego uzależnienie.
Najczęściej przytaczanymi objawami są:
nadużywanie internetu wraz z utratą kontroli
potrzeba korzystania z internetu przez coraz dłuższy czas ( rozwój tolerancji)
złe samopoczucie występujące w sytuacjach pozbawienia kontaktu z internetem (swoisty zespół abstynencyjny charakteryzujący się pobudzeniem psychoruchowym, obniżeniem nastroju, nerwowością, obsesyjnymi myślami o tym co dzieje się w internecie, fantazjami dotyczącymi internetu )
następstwa nadużywania w postaci: zaniedbywania życia rodzinnego, problemów finansowych (rachunki telefoniczne), zaniedbań w pracy zawodowej, rozwoju zaburzeń i dewiacji seksualnych (koncentracja na stronach erotycznych), zarzucenia higieny osobistej, problemów zdrowotnych (wady wzroku, bóle kręgosłupa i inne).
Ponadto długotrwałe korzystanie z sieci może grozić rozwojem zaburzeń depresyjnych, fobii, wzrostem alienacji społecznej, problemami z koncentracją uwagi, zaburzeniami kontroli impulsów i bezsennością. Internauci tracą powoli kontakt z rzeczywistością i otoczeniem, zwłaszcza nie korzystającym z internetu.
Nim jedna określimy kogoś jako „uzależnionego” warto zastanowić się nad dwoma dalszymi wnioskami jakie wynikają z badań dr Young. Otóż po pierwsze stwierdziła ona, że pomiędzy osobami uzależnionymi a nie uzależnionymi istnieje zasadnicza różnica co do sposobu korzystania z sieci. Nie uzależnieni większość czasu spędzali na wysyłaniu maili i zbieraniu informacji, uzależnieni natomiast korzystali głównie z programów umożliwiających komunikację (najczęściej z pokojów rozmów i różnorodnych gier). Drugim jeszcze ważniejszym wnioskiem było to, że większość osób zaklasyfikowanych jako uzależnione miało dostęp do sieci nie dłużej niż przez rok, większość nie uzależnionych natomiast znacznie dłużej. Może warto więc zastanowić się, z czego w internecie przede wszystkim korzystają „uzależnieni” - aby oddzielić „mole internetowe” (kiedyś były to mole książkowe) od pozostałych i przede wszystkim określić od kiedy nadużywają internetu (w innych uzależnieniach istnieją takie określenia- np. jakieś zachowanie występuje w ciągu ostatniego miesiąca, lub w sposób powtarzający się w ostatnim roku). Pozwoliłoby to oddzielić osoby które „ zachłysnęły się” nowością do której od niedawna mają dostęp, od tych które mogą mieć rzeczywisty problem. Takich warunków nie spełnia zarówno test dr Young, jak i inne testy występujące w internecie, które najczęściej zaczynają pytania od nieostrego: „czy zdarza ci się”...... Również często przytaczane pytanie: „czy zdarzyło się, że ważne osoby zwracały ci uwagę że zbyt dużo czasu spędzasz w sieci?” wydaje się niewłaściwe (któremu młodemu człowiekowi rodzice nie zwracają uwagi, że za długo siedzi przy komputerze, podobnie jak na to, że za długo gra w piłkę, jeździ na rowerze, czy za często spotyka się z przyjaciółmi?).
Kolejnym problem jest to, że wyodrębniając „uzależnienie od internetu” nie wyodrębniono kryteriów jego „nadużywania”, czy „używania szkodliwego”, choć podobne rozróżnienie występuje w odniesieniu do pozostałych uzależnień.
Konkludując można dojść do wniosku, że dość trudne jest na obecnym stanie wiedzy o internecie i korzystaniu z niego jednoznaczne określenie kto i od czego jest uzależniony, choć jak już wspomniano pewna grupa osób z pewnością korzysta z sieci w sposób dla siebie i otoczenia szkodliwy.
2. Kto, kiedy i dlaczego może się „uzależnić”?
Kolejnym pytanie które się nasuwa jest więc pytaniem o to, czym różnią się osoby korzystające z sieci w sposób dla siebie i innych szkodliwy od innych, którzy nie mają takiego problemu?
Jak już wspomniano osoby nadużywające interentu korzystają najczęściej z różnorodnych programów umożliwiających komunikację interpersonalną. Poza komunikacją wyróżnia się także inne niebezpieczne aspekty korzystania z sieci, a wśród nich przede wszystkim cyberseks oraz hazard.
Nieliczne badania nad osobami mającymi problem z korzystaniem z internetu wskazują na występowanie u nich wysokiego stopienia neurotyczności i większych niż u innych problemów w kontaktach interpersonalnych. Być może więc stąd bierze się silna potrzeba posiadania substytutu rzeczywistych kontaktów?. Osoby nieśmiałe, introwertywne, posiadające niskie poczucie własnej wartości oraz różnorodne kompleksy dotyczące własnej osoby i wyglądu korzystają z anonimowości i poczucia bezpieczeństwa, jakie dają kontakty internetowe, gdzie można podać się za kogoś innego (co zresztą wielu czyni w odniesieniu do swego wieku, wykształcenia ale i niejednokrotnie płci) i zawsze przerwać rozmowę. Dla wielu z tych osób sieć jawi się jako jedyna możliwość poznania kogoś, porozmawiania z „bratnią duszą”, znalezienia przyjaźni lub nawet miłości. Nic więc dziwnego, że kontakty te są dla nich tak wciągające i ważne. Osoby takie, ze względu na swą konstrukcję psychiczną są również bardziej narażone na różnego rodzaju problemy i dramaty związane z przeniesieniem kontaktów internetowych do rzeczywistości. W „realu” (tak uczestnicy „czatów” nazywają rzeczywistość) osoba z którą nawiązaliśmy kontakt może się okazać kimś zupełnie innym, lub nie traktować znajomości tak poważnie jak my (podobnie jak kiedyś na list lub telefon od bliskiej osoby, obecnie można bezskutecznie oczekiwać na malia lub pojawienie się na czacie). Kontakty internetowe są jednak dla tych osób jakąś formą komunikacji z otoczeniem (pewnie lepszą niż żadna) i mogą służyć nabywaniu umiejętności społecznych przydatnych w realnym życiu.
Dla innej grupy internautów korzystanie z sieci może służyć zaspokojeniu ukrytych potrzeb seksualnych. W internecie jest ogromna możliwość, aby to osiągnąć (przykładowo pokoje o nazwach: „sexi”, „ostry seks”, „a może zdrada?”, „seks we troje”, „gay klub”, „less” etc). Cyberseks może przyciągać z jednej strony osoby nieśmiałe i niepewne w relacjach intymnych z płcią przeciwną (w sieci czują się one atrakcyjne i pożądane, co jest zaspokojeniem ich potrzeb, których rzeczywistość nie zaspakaja), z drugiej strony osoby z różnorodnymi zaburzeniami seksualnymi i „uzależnione od seksu”. Dla tej ostatniej grupy łatwość zaspakajania swych potrzeb erotycznych może być tak pociągająca, że zaczynają oni zaniedbywać rzeczywiste intymne relacje. Po prostu cyberseks jest dla nich atrakcyjniejszy. Równie pociągająca może być bardzo duża liczba stron erotycznych i pornograficznych dostępnych w Internecie (szacuje się że dziennie przybywa na świcie około 200 takich stron). Od dawna wiadomo, że osoby z różnorodnymi problemami i dewiacjami seksualnymi spotykają się często z niezrozumieniem lub odrzuceniem przez otoczenie. Dla nich internet jest wymarzonym miejscem zaspakajania najskrytszych potrzeb i fantazji, których nie ujawniliby nawet najbliższym. Ludzie ci stanowią też zagrożenie dla młodzieży i dzieci korzystających z sieci. Badania przeprowadzone na amerykańskich internautach wykazały, że ponad połowa nastolatków trafia w Internecie na obsceniczne materiały i ludzi proponujących im zdjęcia pornograficzne. Nie bez racji jest więc ostrzeżenie, aby rodzice mieli kontrolę nad tym, z czego korzystają ich dzieci w internecie.
Z kolei internauci poddający się kompulsywnemu hazardowi wydają się być osobami mającymi „ stare problemy” ( patologiczny hazard od dawna jest wymieniany jako jednostka chorobowa), które znalazły nowe ujście, a właściwie nowe miejsce realizacji.
Jeszcze inna grupa osób, może mieć problemy z poczuciem kontroli nad otoczeniem Badania wskazują np. że duża część internautów sprawdza pocztę elektroniczną znacznie częściej, niż wymaga tego ilość otrzymywanych przez nich wiadomości. Sprawdzanie otrzymanych informacji może dawać im przeświadczenie o „trzymaniu ręki na pulsie”. Ponieważ nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie wiadomość czują one przymus zaglądania do swojej skrzynki bardzo często i o różnych porach (niektórzy nawet gdy przebudzą się w nocy).
Osobną grupą osób które mogą być podatne na „uzależnienie” wydają się być osoby uzależnione od różnych środków psychoaktywnych. Internet dostarcza im nowego sposobu regulowania własnych przykrych emocji i ucieczki od rzeczywistości Może być to nowe antidotum na stare problemy, antidotum które (zwłaszcza na początku) wydaje się niewinne i nieszkodliwe.
Aby sprawdzić, czy nie występuje u nas problem z korzystaniem z sieci, specjaliści radzą zrezygnować na jakiś czas z korzystania z internetu (jeden dzień lub kilka). Reakcja na tą „deprywację” może być jednym z ważnych sygnałów, jaką role w rzeczywistości pełni dla nas internet.
3. Co robić gdy „uzależnienie” wystąpi?
W przypadku występowania problemów z korzystaniem z internetu istotne wydaje się stwierdzenie, iż nie jest możliwe (a nawet prawdopodobnie nie byłoby wskazane) całkowite zaprzestanie używania komputera. Mamy tu bowiem do czynienia z potrzebą komunikacji i informacji, a więc jednymi z bardzo ważnych potrzeb człowieka. Ponadto intensywny rozwój internetu sprawia, że w niedalekiej przyszłości niemożliwym stanie się funkcjonowanie życiowe bez korzystania z sieci. Inaczej mówiąc, jest tutaj tak samo jak w problemach z odżywianiem lub seksem - nie chodzi o to, aby się głodzić ale nauczyć właściwie jeść.
Ci z internautów, którzy zauważają, że korzystanie z sieci zaczyna wyrządzać im coraz większe szkody, mogą na początku spróbować samemu ograniczać czas lub rodzaj korzystania z niej, poprzez rezygnację (lub znaczne skrócenie) korzystania z czatów, gier lub stron erotycznych, sporządzanie planu dnia z wyszczególnieniem poszczególnych rodzajów aktywności, zastępowanie sieci innymi działaniami dostępnymi w „realu”. Oczywiście z przyczyn już omówionych (i pewnie wielu innych, których jeszcze nie znamy) może to okazać się bardzo trudne- sieć dla wielu jest bardzo pociągająca a rzeczywistość znacznie mniej (skoro się od niej ucieka, to trudno do niej wrócić). Poza tym mogą działać tu mechanizmy znane w innych uzależnieniach, polegające na tym, że osoba która ma problem nie dostrzega go, bagatelizuje i racjonalizuje - znajdując tysiące „powodów” dla których takie, a nie inne korzystanie z sieci jest niezbędne. Czasem warto więc zapytać kogoś bliskiego, jak ocenia nasz sposób użytkowania internetu, pamiętając że „z zewnątrz” widzi się nieraz znacznie wnikliwiej.
Osoby, które nie potrafią sobie same z tym poradzić powinny zgłosić się po pomoc. Czym ona powinna być? W naszym kraju problem jest stosunkowo nowy, toteż niewiele osób może się na nim znać. Otwartym pytanie pozostaje, czy można w sposób skuteczny zastosować tu metody i techniki sprawdzone w leczeniu innych uzależnień.
Wydaje się, że pierwszym etapem kontaktu z osobą mającą problem polegający na utracie kontroli nad korzystaniem z internetu powinien być dokładny wywiad dotyczący istoty problemu, jego trwania, kłopotów (osobistych, psychologicznych i zdrowotnych) związanych z jego nadużywaniem. W przypadku stwierdzenia, iż korzystanie z internetu jest rzeczywistym źródłem problemów pacjenta i jego otoczenia najbardziej wskazane może być podjęcie szeregu indywidualnych spotkań terapeutycznych mających na celu dokładne przyjrzenie się problemowi, dostarczenie informacji o możliwych mechanizmach psychologicznych stojących u podłoża problemu (mogą to być te same mechanizmy, które występują w innych uzależnieniach, np. mechanizm iluzji i zaprzeczeń, nałogowej regulacji emocji), a przede wszystkim wspólne z pacjentem negocjowanie ilości i sposobu korzystania z internetu. Celem terapii (osiąganym m.in. poprzez zadania do wykonania przez pacjenta) powinno być ustalenie ram korzystania z sieci- wyznaczenia liczby spędzanych godzin, rodzajów usług, z których się korzysta, interesujących tematów i niezbędnych ograniczeń. Istotne wydaje się również pomaganie pacjentowi w odnalezieniu zamiennych i mniej destrukcyjnych form spędzania czasu i odczuwania przyjemności (co może być najtrudniejszą częścią terapii). Spotkania terapeutyczne powinny również służyć weryfikacji ustalonych założeń oraz rozwiązywaniu bieżących problemów związanych z ograniczeniem korzystania z sieci. Długofalowym celem terapii winno być odzyskanie kontroli nad korzystaniem z internetu oraz wyeliminowanie najbardziej destrukcyjnych form tego korzystania.
Terapia osób o głębszym natężeniu problemu oraz tych pacjentów, którzy pomimo zastosowanej oddziaływań mają nadal kłopoty z kontrolą korzystania z sieci może być rozszerzona o udział w spotkaniach grupowych. Spotkania takie powinny być poświęcone wymianie doświadczeń pacjentów oraz wspólnej pracy nad sposobami ograniczania korzystania z sieci. Pacjentom można również zaproponować udział w ogólnych edukacjach wraz z innymi uzależnionymi. W czasie spotkań grupowych pacjent powinien przedstawić innym członkom grupy rozwoju problemu, negatywne skutki korzystania z internetu, oraz próby tłumaczenia sobie i otoczeniu przyczyn takiego zachowania, własne sytuacje ryzyka (seks, szukanie miłości, przyjaźni, wsparcia, zakupy, gry, rozrywka etc) oraz plany dotyczące korzystania z sieci po ukończeniu terapii.
Niezwykle ważna jest uczenie pacjenta zaspakajania potrzeb, które dotychczas zaspakajał przez internet w rzeczywistości. Bez tego terapia nie ma szans powodzenia. Dlatego też wydaje się konieczne objęcie tych osób dalszymi oddziaływaniami psychologicznymi (trening radzenia sobie ze stresem, trening interpersonalny, terapia w poradni seksuologicznej itp.) Inaczej pytanie: „co zrobić skoro rzeczywistość jest taka a nie inna?” pozostanie bez odpowiedzi.
Generalnie, wydaję się słusznym zastosowanie w stosunku do osób „uzależnionych” tych oddziaływań, które opierają się na modelach dopuszczających „kontrolowane używanie” (np. koncepcjach poznawczo-behawioralnych), niż na modelach opartych na wymogach całkowitej abstynencji i uznania bezsilności wobec przedmiotu uzależnienia.
4. Kontakty internetowe – wypowiedzi uczestników „czatów” znalezione przy okazji dyskusji o uzależnieniu od internetu
„Znajomość, miłość, przyjaźń... te dwa ostatnie...ważne są jednak w życiu. Znajoma powiedziała, że skoro bawię się w poznawanie ludzi przez Internet to chyba coś ze mną nie tak... Dlaczego? Dlatego, że nie mam nikogo w tym obcym mieście z kim mogłabym się spotkać wieczorem? Dlatego, że nie mogę sobie poradzić sama ze sobą? Nie wiem... Dobrze mi z tym że mam do kogo wrócić, a że nie mogę zobaczyć tych ludzi? Kiedyś pewnie przyjdzie i na to czas... Zupełnie inaczej się z kimś rozmawia jeżeli mogę się schować za literkami i obrazkami... Pewnie boję się takiego spotkania, chociaż bardzo chciałabym...”
„To smutne że tak jest. Szybko przywiązuję się do ludzi, a najdziwniejsze jest to że bardzo dużo jest ludzi w wieku 25 - 35 lat, którzy przez różnego rodzaju programy do rozmów nawiązują znajomości... świadczy to niewątpliwie o tym, że są samotni i potrzebują kontaktu. Ja nie jestem wyjątkiem. Sieć stwarza nieograniczone możliwości poznawania... co będzie dalej sami zdecydujemy. Można zrezygnować, można ciągnąć to dalej. Nie wiem czy chcę. Jak zwykle są dwie strony medalu."
”Tym sposobem poznałam kilku naprawdę fantastycznych ludzi. Mam znajomych na całym świecie. To jest fajne, bo lubię podróżować. Niektóre znajomości trwają już latami, inne się urwały. No, ale trzeba być naprawdę bardzo ostrożnym."
„Jeśli spędzasz w firmie 14 godzin dziennie, jak masz spotkać swego życiowego partnera?”
„Miałam wielbiciela. Dzwonił co wieczór, bo potrzebował wsparcia moralnego w trakcie rozwodu. Po miesiącu zadzwoniła kobieta. Przedstawiła się jako jego żona. Nic nie wiedziała o rozwodzie."
"Moja przyjaciółka zaangażowała się bardzo w znajomość. Trwało to ponad rok, aż w końcu dostała wiadomość, że chłopak nie żyje. Załamała się zupełnie, nie chce z nikim rozmawiać już od paru miesięcy. Myślę, że mu się po prostu znudziło i sam zerwał kontakt."
„ W czasie sesji dziewczyna pytała mnie, ile czasu uczyłem się do egzaminów. Podawałem jej wtedy ilość godzin, jaką spędzałem przy komputerze, mówiąc że tyle się przygotowywałem. Zabiłaby mnie, gdyby się dowiedziała, że w rzeczywistości te liczby dotyczyły internetu. Nie uczyłem się wcale, przez co oblałem rok”
„Moja narzeczoną poznałem przez internet. Nie jest to dla mnie niczym niezwykłym. Jestem nieśmiały i gdyby nie możliwość anonimowego porozumiewania się, pewnie nikogo bym nie poznał. Jestem jednak zazdrosny, kiedy moja dziewczyna rozmawia z jakimś chłopakiem przez internet. Nigdy nie wiadomo do czego to może doprowadzić. Ja przecież ją także poznałem w ten sposób”
5. Więcej pytań niż odpowiedzi
Przytoczone dane i postawione pytania (także to zawarte w tytule artykułu) nie mają jednoznacznych odpowiedzi. Nie wiemy dokładnie jaki jest rozmiar zjawiska, jakie kryteria uzależnienia, jakie mechanizmy jego powstawania, jakie najlepsze sposoby leczenia. Jak przekłada się to na polskie warunki? Szacuje się że w naszym kraju ok. 16% osób ma dostęp do Internetu. Większość z nich łączy się z Internetem poprzez linie telefoniczne. To powoduje, że dość szybko czynnik finansowy zmusza ich do ograniczenia aktywności (pojawiają się jednak - zwłaszcza w wielkich miastach nowe formy korzystania z internetu, głównie poprzez telewizje kablowe). Jaki jest rzeczywisty rozmiar problemu trudno jednoznacznie stwierdzić, ale z pewnością jest on mniejszy niż w krajach wysoko rozwiniętych ( co oczywiście nie znaczy, że nie będzie narastał).
Według różnych ankiet prowadzonych w internecie ( które również należy traktować z ostrożnością) polskich internautów pociąga w sieci głównie możliwość szybkiego zdobywania informacji oraz łatwość nawiązywania kontaktów ( prawie połowa poznała kogoś w internecie i spotkała się z nim, lub z nimi w rzeczywistości). Dość duży procent badanych to osoby samotne (!), dobrze oceniający swoją sytuację materialną. Dla znacznego procenta korzystanie z sieci stanowi wspaniałą zabawę. Nie wiadomo ilu spełnia kryteria uzależnienia.
Podsumowując -internet jest zjawiskiem stosunkowo nowym i słabo znanym. Jego poznawanie wymaga wielu badań i analiz. Jak każda nowa rzecz budzi poczucie zagrożenia i lęki. Dla części osób stanowi (bądź może stanowić) rzeczywiste zagrożenie, dla innych jest ważnym źródłem informacji i komunikacji, niezbędnym narzędziem pracy. Dla jeszcze innych może być źródłem przyjemności i zabawy, a także (jeśli sporadyczną, to nieszkodliwą) formą ucieczki od rzeczywistości, ulegania impulsom zapomnienia o codziennych problemach i życiowych stresach. W książce „Utrata kontroli” R. Baumaister i wsp. (s.167) piszą: „na koniec trzeba podkreślić, że impulsy nie zawsze muszą być złe (...). Prawie każdy jest skłonny do zachowań impulsywnych w pewnych sytuacjach lub warunkach. Jeśli spostrzega się impulsy jako zachowania spontaniczne, mogą one oznaczać przyjemności, które nadają wartość życiu: wyjazd w plener zamierzony w ostatniej chwili, nieoczekiwany bukiet kwiatów, nieplanowany seks, zamówienie pizzy na obiad. Jakie ponure byłoby życie, gdyby wszystko było zaplanowane, a każde zachowanie występowało jedynie we właściwym czasie i miejscu! Impulsy sprawiają że ludzie podejmują działania zakłócające realizowane do tej pory plany i zachowania, a duża spontaniczność i destrukcyjność tych działań sprawia, że mogą one mieć bardzo dobre ale i bardzo złe następstwa. Zachowania impulsywne mogą stanowić urozmaicenie monotonii życia, ale mogą też utrudnić osiągnięcie pożądanych celów. Impulsy i zachowania impulsywne stanowią więc ważną część życia- na dobre i złe”. Być może takie traktowanie problemu byłoby najlepsze?
O „złych” myślach i sposobach ich przezwyciężania (terapia poznawczo-behawioralna w promocji zdrowia psychicznego)
Złe myśli... któż ich nie ma. Wszyscy – częściej lub rzadziej miewamy myśli złe, smutne, posępne, zdarza nam się „czarno” widzieć przyszłość („czarno” o niej myśleć). W przebiegu różnych zaburzeń niektórzy ludzie miewają myśli samobójcze, a inni natrętne. Mówimy do znajomych i przyjaciół: „nie myśl już o tym”, „nie wolno Ci tak myśleć”. Z jednej strony zwracamy uwagę na myśli, z drugiej wiele z nich przyjmujemy bezkrytycznie, uważając za oczywistą prawdę. Jak to jest z naszymi myślami zarówno w codziennym życiu, jak i w sytuacjach trudnych?
Na znaczenie procesów myślowych dla funkcjonowania człowieka zwracają uwagę niezwykle popularne i szeroko stosowane w psychologii i psychoterapii koncepcje poznawcze, a także poznawczo-behawioralne, łączone najczęściej z nazwiskami Aarona Becka, Alberta Ellisa i Maxie Maultsbyego. Zwolennicy tych koncepcji koncentrują się na sposobie, w jaki człowiek interpretuje i ocenia siebie oraz wszystko to, co go otacza. Zakładają, że nasze funkcjonowanie istotny wpływ mają schematy poznawcze, czyli sięgających genezą dzieciństwa struktury, przebiegających najczęściej w sposób nieświadomy. Schematy poznawcze stanowią ukryte założenia, rodzaj „programu”, zgodnie z którym funkcjonujemy. Prowadzą do wyzwolenia w określonych sytuacjach przekonań i automatycznych myśli (myśli, które „same” pojawiają się w głowie), które z kolei skutkują określonymi zachowaniami i przeżywanymi emocjami. Tak więc, od sposobu myślenia (który jest dostępny m.in. poprzez zwrócenie uwagi na monolog wewnętrzny), interpretacji otaczającej rzeczywistości i siebie samego zależy nasze funkcjonowanie, a także zdrowie psychiczne i równowaga wewnętrzna. Zgodnie z koncepcjami poznawczymi zaburzenia powstają, gdy w określonych (np. stresowych) sytuacjach dojdzie do aktywacji nieprawidłowych, błędnych przekonań i automatycznych myśli. Chcąc pomagać osobom z różnorodnymi zaburzeniami, a także sobie, należy, dążyć do skorygowania nawykowych błędów w myśleniu (zakłóceń przetwarzania informacji), wprowadzenia „zdrowych” sposobów myślenia i wynikających z nich nowych zachowań.
Dokładne omówienie koncepcji poznawczych przekracza możliwości tego artykułu, spróbujmy jednak dokonać zebrania najczęściej występujących „złych” myśli i przekonań, oraz towarzyszących im błędów myślowych.
Zaburzenia depresyjne
Zwrócenie uwagi na znaczenie procesów myślowych dla samopoczucia jednostki rozpoczęło się wraz z pracami Aarona Becka w połowie lat 60-tych XX wieku. Beck zwrócił uwagę na specyficzny sposób myślenia leczonych przez siebie pacjentów z depresją. Ten sposób myślenia związany był z negatywną i pesymistyczną oceną siebie, świata i własnej przyszłości (tzw. triada poznawcza). Wśród najczęściej występujących „depresyjnych” przekonań i automatycznych znalazły się:
odnośnie siebie: „jestem nieudolny”, „jestem słaby”, „nie jestem wart miłości”, „jestem zaburzony”, „jestem odrażający”, „jestem przegrany”, „wszystko co robię jest złe”, „nie mam wyjścia”,” mam słabą wolę”,
odnośnie przeszłości i przyszłości: „niczego dobrze nie zrobiłem w życiu”, „nic w moim życiu mi nie wychodzi”, „zawsze byłem nieszczęśliwy”, „przegrałem życie”, „roztrwoniłem wszystkie szanse”, „jeśli spróbuję czegoś nowego i tak się nie uda”, „nigdy nie dostanę tego, czego bym chciał”, „przyszłość jest beznadziejna”, „może być tylko coraz gorzej”, „to się nigdy nie zmieni”, „nie mam niczego, co sprawiałoby mi przyjemność”, „na nic lepszego w życiu nie zasłużyłem sobie”.
odnośnie świata: „ na tym świecie nie warto żyć”, „wszystkim jest obojętne co się ze mną stanie”
Przekonaniom i automatycznym myślom występującym u osób depresyjnych towarzyszą błędy myślowe. Są to między innymi:
nadmierna generalizacja, czyli wyciąganie ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń („wszyscy są przeciwko mnie”, „nikt mnie nie rozumie”, „zawsze tak było”, „nigdy nie będzie lepiej”),
wyolbrzymianie stron negatywnych i pomniejszania pozytywnych. („to nieważne, ale za to tamto..” „ tak, ale...” )
personalizacja - przypisywanie sobie odpowiedzialności za wszystko co się dzieje: („to wszystko przeze mnie”, „wyłącznie moja wina” „powinienem był”, „nie powinienem był”),
myślenie w kategoriach „wszystko lub nic” („ jeśli nie zrobię najlepiej to tak, jakbym wcale nie zrobił”, „kto nie myśli tak, jak ja jest moim wrogiem”),
wyolbrzymianie i katastrofizowanie („to straszne, „to już koniec”, „tragedia”, „nie wytrzymam tego”),
czytanie w myślach („gdyby mnie kochał/a nie zrobiłby/zrobiłaby tego”, „nie odzywa się- obraził/a się na mnie”, „powinien/powinna wiedzieć co lubię”)
używanie jednoznacznych twierdzeń : („powinno się”, „musi się” „muszę”).
Następstwem takiego odbioru świata i samego siebie jest nie tylko utrzymywanie się objawów depresyjnych oraz ich nasilenie, ale również pojawienie się tendencji autodestrukcyjnych, których skrajną manifestacją są myśli i zachowania samobójcze (skoro oceniam siebie jako osobę bezwartościową, a swoje życie jako niekończące się pasmo cierpień, bez nadziei na poprawę- śmierć wydaje się jedynym wyjściem).
Uzależnienia
Osoby uzależnione od środków psychoaktywnych posiadają określony zbiór przekonań zarówno w odniesieniu do świata i własnej osoby, jak i działania środka. Uważają na przykład, że:
„dzięki alkoholowi,( narkotykom) doświadczenia życiowe stają się pozytywne”,
„alkohol (narkotyki) podwyższa społeczne uznanie i fizyczną siłę”
„ podwyższa seksualne podniecenie i przyjemność”
„ podwyższa poczucie mocy, władzy i agresję, pewność siebie”
„powoduje odprężenie”
„umożliwia zabawę”
„umożliwia kontakty z płcią przeciwną”
Przekonaniom tym towarzysza określone myśli automatyczne, które Beck nazywa przyzwalającymi:
„mogę spokojnie wziąć (napić się)”, „muszę wziąć (napić się)”, „bez drinka nie wytrzymam”, „ miałem ciężki dzień, więc mi się należy”, „jak się nie napiję, nie zniosę tego”, „nie zaakceptują mnie, jak nie wezmę” i wiele innych.
Przekonania te przyczyniają się do sięgania po środki psychoaktywne w różnych życiowych sytuacjach, prowadzą do wystąpienia głodu substancji (skoro „muszę ją wziąć”) oraz do specyficznego widzenia rzeczywistości, jako czegoś, czego bez „znieczulaczy” nie da się znieść. Powodują zamknięcie osoby w błędnym kole, gdyż uleganie im powoduje utratę zdolności radzenia sobie z trudami życia w sposób inny, niż przez picie lub branie.
Problemy małżeńskie i rodzinne
Wśród najczęstszych, destrukcyjnych przekonań jakie mają ludzie odnośnie swego związku i relacji z partnerem wymienia się:
„gdyby on/ona mnie kochał/a nie byłoby między nami kłótni”
gdyby jemu/jej naprawdę zależało na mnie zawsze okazywałby/okazywałaby mi miłość”
„jeśli on/ona krytykuje mnie znaczy to, że mnie nie kocha”
on/ona powinna wiedzieć co jest dla mnie ważne, bez mówienia mu/jej o tym”
jeśli on/ona robi coś, co mnie denerwuje to robi to celowo, żeby mi dokuczyć”
jeśli on/ona zaprzecza mi to znaczy że nie ma dla mnie szacunku”
„on/ona mnie rani, więc zasługuje na to żebym ja jego/ją ranił/a
jeśli on/ona jest zła to przeze mnie”
nie podoba mu się( film, książka, znajomi) tak jak mnie – znaczy że nic nas nie łączy”
Do tej listy można dodać jeszcze: „wszystko w moim związku musi być tak, jak było u mnie w domu”, „wszyscy mężczyźni to..”, „wszystkie kobiety to..” „ mężczyznę(kobietę) trzeba sobie wychować”, „jeśli ulegnę teraz, to on/ona podporządkuje mnie sobie” i pewnie dużo więcej. Przekonania te powodują konflikty, zachowania agresywne, zrywanie relacji oraz przeżywanie wielu przykrych uczuć (złość, wściekłość, poczucie winy, poczucie krzywdy). Jeszcze gorzej jest gdy, wraz z takimi przekonaniami występują błędy myślowe (np. „to wszystko przez Ciebie”).
Zaburzenie odżywiania
Wśród dysfunkcjonalnych i nieracjonalnych przekonań występujących u osób z zaburzeniami odżywiania (anoreksja, bulimia) wymienia się:
nierealistyczne przekonania dotyczące wagi i kształtu ciała („powinnam, muszę ważyć...kg”, „powinnam, muszę wyglądać jak..”);
zbyt duże znaczenie przypisywane wadze i kształtowi ciała („ważąc więcej nie mogę być szczęśliwa” , „gdy będę wyglądać jak.. wszystko będzie dobrze”, dopiero, gdy będę wyglądać jak.. , ważyć.. kg znajdę pracę, partnera życiowego”);
nierealistyczne przekonania dotyczące nawyków żywieniowych („jeśli będę jeść nawet niewielką ilość .. to na pewno przytyję”, „nigdy, w żadnej sytuacji tego nie zjem, bo od tego się tyje”, „produkt .. zbyt wolno ulega strawieniu”, trzeba ciągle uważać na to, co się je bo inaczej od razu się tyje”).
Oczywistym jest, że taki sposób myślenia podtrzymuje i wzmacnia objawy zaburzeń oraz pogłębia wyobcowanie jednostki, spowodowane niezrozumieniem jej zachowań przez otoczenie.
Choroby somatyczne
Przekonania i automatyczne myśli mają wpływ również na sposób zmagania się z chorobą. W chorobie niedokrwiennej serca, będącej prawdziwą epidemią w współczesnych czasach wielu pacjentów już od momentu jej wykrycia uważa:
„nie mam wpływu na stan serca”,
nie opłaca się nic robić, skoro i tak mogę umrzeć”,
„już niczego w życiu nie osiągnę”
„wszystko skończone”
Przekonania towarzyszą także, uznawanemu za czynnik ryzyka choroby niedokrwiennej serca Wzorowi Zachowania A (WZA). Charakteryzuje się on między innymi wysokim poziomem wrogości, agresywnością, życiem pod stałą presją czasu, nadmierną ambicją, silnym pragnieniem kontroli. Pirce wymienia trzy podstawowe przekonania podzielane przez osoby o WZA:
„ciągle trzeba się sprawdzać”
„nie posiadam wystarczających środków, aby stale wykazać się swoja wartością”
„wartości mają przede wszystkim charakter materialny”
Oczywistym następstwem tych przekonań jest stała rywalizacja, ciągłe porównywanie się z innymi, podejrzliwość w kontaktach, liczne obawy i lęki. Pokrewnym przekonaniem może być np. „tylko ten kto odnosi ciągłe sukcesy może być kochany”, „nie wolno mi poprosić o pomoc, przyznać się do błędu, bo to słabość” etc.
Rola przekonań nie dotyczy tylko chorób serca- mogą one wpływać mobilizująco lub demobilizująco na różnorodne zachowania związane ze zdrowiem i procesem leczenia. I tak-wiele osób nie zgłasza się do lekarza, nawet w przypadku poważnych dolegliwości gdyż uważają, że: „samo przejdzie”, „lekarz nie pomoże”. Nie przeprowadzają badań diagnostycznych, bo:„to bez sensu, szkoda czasu”, lub nie stosują się do zaleceń lekarskich („sam wiem co dla mnie dobre”, „po operacji będzie gorzej”, „umrę w trakcie operacji”). Salmon, przytacza przykład pacjentki, którą poinformowano o zagrażającej życiu chorobie, jaką jest rak piersi. Pomimo, że zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji, odrzuciła zaproponowane leczenie. W zaistniałej sytuacji niepotrzebne wydawało się ponowne tłumaczenie faktu wystąpienia choroby. Ważniejsze było dotarcie do posiadanych przez nią przekonań odnośnie choroby, jej leczenia oraz ich zmiana. Przekonania te brzmiały: „leczenie nie pomoże”, „nie mam szans na przeżycie”, „zostanę oszpecona”, „będę ciężarem dla rodziny” etc. To właśnie mogło doprowadzić do zmiany zachowania (poddania się operacji), a więc i zwiększenia szansy przedłużenia życia.
Powyżej zasygnalizowano tylko kilka obszarów funkcjonowania, w których występują różnorodne zniekształcenia procesów poznawczych i w których stosowana jest psychoterapia poznawczo-behawioralna. Nie wyczerpuje to jej wszystkich zastosowań -zajmuje się również identyfikacją oraz zmianą przekonań i automatycznych myśli w takich zaburzeniach jak: lęk napadowy, zespół stresu pourazowego, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, zaburzenia osobowości a nawet schizofrenia.
W trakcie terapii zmiana sposobu myślenia, a dzięki temu zmiana przeżywanych emocji i zachowań dokonuje się między innymi poprzez poszukiwanie dowodów przeciwstawnych automatycznym myślom, dyskusję i logiczne wnioski (porównanie myśli z rzeczywistością i własnymi doświadczeniami) oraz wypróbowywanie prawdziwości przekonań w zaplanowanych eksperymentach.
Dysfunkcjonalne przekonania oraz błędy myślowe nie występują jedynie u osób z opisanymi powyżej zaburzeniami, lecz także u osób „zdrowych”. Na pewno każdy z nas ma jakieś irracjonalne przekonania i automatyczne myśli, które prowadzą z reguły do występowania – mniejszych lub większych problemów i trudności oraz podwyższają poziom przeżywanego stresu. Dlatego warto w codziennym życiu zwrócić uwagę na własny sposób myślenia, wewnętrzny monolog i automatyczne myśli. Warto dokonać analizy jakiejś sytuacji, zgodnie z klasycznym już modelem ABC Alberta Ellisa, gdzie A to sytuacja, wywołująca stres albo przykre uczucia (np. konflikt z partnerem/partnerką,) B myśli pojawiające się w tej sytuacji (np. „nie pozwolę sobie na takie traktowanie”, „nie ma prawa tak postępować”, „zawsze się czepia” „robi to specjalnie”, „to dowód że nie ma sensu być razem” etc.) a C nasza reakcja (w tym wypadku- agresja, złość, wściekłość, myśli o zerwaniu). Pomocne w podważaniu automatycznych myśli mogą okazać się zadawane samemu sobie pytania.
Ellis oraz Cooper i Palmer radzą pytać:
Czy to, co myślę jest logiczne?
Gdzie jest dowód potwierdzający moje odczucia?
Czy to, co myślę jest realistyczne? Może można wytłumaczyć to inaczej?
Czy wszyscy mają takie podejście jak ja? Jeśli nie, dlaczego?
Czy koledzy zgodziliby się z moim poglądem?
Czy za miesiąc, kilka miesięcy, rok ta sprawa będzie dla mnie równie ważna?
Czy przewiduje najgorsze nie mając dowodów że zdarzy się najgorsze?
Jeśli tego nie zniosę, nie wytrzymam- to co się stanie?
Czy moje odczucia pomagają mi w życiu? Czy dzięki nim osiągam swoje cele?
Jaki skutek ma takie myślenie?
Gdyby kolega popełnił ten sam błąd czy odniósłbym się do tego równie poważnie?
Czy nie biorę tego zbyt osobiście?
Czy nie przesadzam z wagą tego problemu?
Kto mi obiecał, że będzie tak jak oczekuję? Czy mam gwarancję?
Dlaczego ktoś coś powinien?
Czy nie boleję nad tym, że rzeczy nie są takie jakie chciałbym, żeby były, zamiast zająć się takimi jakie naprawdę są?
Co w najgorszym wypadku może się zdarzyć? Czy to jest realistyczne?
Co mogę zrobić?
Efektem wewnętrznej dyskusji mogą okazać się inne niż dotąd uczucia i zachowania, a także nabranie – często niezbędnego, „zdrowego” dystansu do aktualnie przeżywanego problemu.
Oczywiście- zmienić własne myślenie nie jest łatwo. Jak już powiedziano, schematy poznawcze są strukturami w dużej mierze nieuświadomionymi, wykształconymi w dzieciństwie i jako takie są trudne do zmiany. Jednak z automatycznymi myślami można próbować dyskutować, kwestionować je, a dzięki temu przeżywać mniej stresu oraz podejmować mądrzejsze decyzje. Jednocześnie jednak należy mieć świadomość, że nie wszystkie myśli i reakcje uda nam się zmienić, a „porażki to naturalny element uczenia się”.
Przemoc w rodzinie — aspekty psychologiczne
Przemocy doświadcza ogromna rzesza ludzi — jedni stykają się z nią pośrednio, przez informacje i obrazy w środkach masowego przekazu, inni bezpośrednio we własnym życiu, własnej rodzinie. Historia przemocy (doświadczanej bezpośrednio i pośrednio) wydaje się tak stara jak świat. Jednakże przemocy doświadczanej od najbliższych, przemocy domowej poświęcano przez wiele lat mało miejsca. Przemoc taką opisywano jako zjawisko typowe dla „marginesu społecznego”, a więc marginalne. Ostatnie lata zmieniły tę sytuację — pojawiło się szereg książek i opracowań dotyczących przemocy w rodzinie, prowadzone są szeroko zakrojone akcje, mające na celu uświadomienie społeczeństwa w sprawie rozmiarów tego zjawiska. Powstało szereg organizacji i ruchów społecznych badających zjawiska przemocy i pomagających ofiarom m.in. przez prowadzenie specjalnych hosteli, ośrodków interwencji kryzysowej i linii telefonicznych. Proponowane są również zmiany prawne mające na celu ochronę ofiar przemocy
Ogólnie przemoc domową określa się jako:
— „działanie lub zaniechanie w ramach rodziny,
— dokonywane przez jednego z jej członków przeciwko pozostałym,
— z wykorzystaniem istniejącej lub stworzonej przez okoliczności przewagi sił lub władzy,
— godzące w ich prawa albo dobra osobiste, a szczególnie w ich życie lub zdrowie (fizyczne i psychiczne) oraz
— powodujące u nich szkody lub cierpienie” (Salber, Taliaferro, 1998: 8).
Zjawisko przemocy w rodzinie można rozpatrywać z różnych punktów widzenia i różnych perspektyw. Czasami — jak w przypadku przemocy z użyciem siły fizycznej (bicie, gwałt), określenie przemocy wydaje się proste. W innych przypadkach, gdy chodzi o przemoc psychiczną, pojawiają się jednak liczne wątpliwości. Dlatego celowe wydaje się krótkie omówienie różnych punktów widzenia i perspektyw w jakich ujmuje się to zjawisko:
1. Z punktu widzenia prawa, przemoc jest przestępstwem, określonym w kodeksie karnym i odpowiednio karanym. Najczęściej przytaczany jest artykuł kodeksu karnego dotyczący znęcania się fizycznego lub moralnego nad członkiem rodziny. Przewidywana jest za to kara od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.
2. Na płaszczyźnie moralnej zwraca się uwagę na etyczny aspekt przemocy. Jest ona uważana za czyn moralnie naganny, krzywdzenie słabszego przez silniejszego i jako taka powinna podlegać negatywnej ocenie ze strony otoczenia i powodować wyrzuty sumienia u sprawcy.
3. Perspektywa społeczna koncentruje się na obyczajach i postawach występujących w określonej grupie ludzkiej, które mogą sprzyjać lub usprawiedliwiać przemoc lub przeciwnie — utrudniać ją. W ramach tego ujęcia poszukuje się na przykład odpowiedzi na pytanie dlaczego społeczeństwo nagminnie stykając się z przemocą, zwykle na nią nie reaguje?
4. Płaszczyzna psychologiczna kładzie nacisk na skutki przemocy, zwraca uwagę na cierpienie ofiar, zmiany psychologiczne jakie pojawiają się u nich, sposób odbioru przez ofiarę osoby i czynu sprawcy oraz na mechanizmy powstawania przemocy w rodzinie. Stawia się tutaj pytania o to, co przemoc jest w stanie zrobić z człowiekiem, jak sobie radzą ludzie nią dotknięci i jakie są krótko- i długoterminowe skutki cierpienia. Płaszczyzna psychologiczna zajmuj się również osobą sprawcy, motywami, którymi się kieruje, jego cechami osobowości.
Przemoc domowa może być zimna lub gorąca.
O przemocy gorącej mówimy, gdy u jej podstaw leży nagłe wyładowanie, furia, prowadzące do agresywnych zachowań. Furia, będąc wybuchem nagromadzonych i niemożliwych do opanowania uczuć złości i wściekłości, rozładowuje się w aktach bezpośredniej agresji fizycznej i psychicznej. U podstaw tego rodzaju przemocy leży intensywnie przeżywana frustracja, wynikająca z zablokowania dążeń, niespełnienia oczekiwań. Sprawca kieruje swoją agresję na członków rodziny, będąc przekonanym (często na podstawie wcześniejszych, podobnych doświadczeń) o własnej bezkarności. Przemoc gorąca wiąże się niejednokrotnie z nadużywaniem alkoholu, który osłabia racjonalną kontrolę zachowania. Nie oznacza to naturalnie, że bycie w stanie nietrzeźwym zwalnia sprawcę przemocy od odpowiedzialności.
Przemoc zimna jest natomiast spokojniejsza, skalkulowana. Polega na realizowaniu przez sprawcę własnego scenariusza. Często towarzyszy temu przekonanie o słuszności własnego postępowania; sprawca potrafi znaleźć racjonalne usprawiedliwienie dla własnych zachowań (np. Tak należy postępować z dziećmi, Należało jej się itp.). Sprawcy przemocy fizycznej, zarówno gorącej, jaki i zimnej stosują z reguły również przemoc psychiczną polegającą na izolacji ofiary od własnej rodziny, otoczenia i znajomych, krytykowaniu i poniżaniu (często
w obecności osób trzecich) oraz domaganiu się bezwzględnego posłuszeństwa (we wszystkich dziedzinach życia, na przykład przygotowywaniu posiłków, ubieraniu się, wydawaniu pieniędzy, wychowywaniu dzieci).
Specjaliści wymieniają szereg przyczyn przemocy w rodzinie :
Biologiczne – związane z genetycznym uwarunkowaniem wysokiej agresywności. Agresywność jest tutaj potraktowana jako cecha dziedziczna, z którą jednostka się rodzi lub jako wynik mikrouszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Ten rodzaj agresji można obniżać farmakologicznie;
Psychologiczne – w tej koncepcji bierze się pod uwagę cechy osobowości sprawcy, takie jak: słaba kontrola emocji, niska samoocena, zaniżony poziom tolerancji na frustrację, skłonność do gniewu. Często sprawcą jest osobnik o cechach aspołecznych (psychopatycznych) z brakiem poczucia empatii.
Koncepcja środowiskowa – akcentuje system norm funkcjonujących w danym środowisku rodzinnym, relacje wewnątrzrodzinne i stosowane metody wychowawcze oraz modelowanie (np. obserwacja ojca bijącego matkę)
Koło przemocy - czyli cykl powtarzania się zachowań krzywdzących w następnych pokoleniach. Doświadczenie przemocy implikuje występowanie różnych form przemocy (bite dzieci stosują przemoc jako rodzice).
Ofiary przemocy domowej doświadczają poza cierpieniem fizycznym dużej ilości bardzo przykrych uczuć, głównie wstydu, bezsilności, upokorzenia przygnębienia i rozpaczy. Próbują też podejmować różnorodne strategie obronne. Lee Bowker, na podstawie badania tysiąca systematycznie bitych przez partnerów kobiet, wyodrębniła podstawowe strategie stosowanych przez nie zachowań. Wydają się być one uniwersalnymi strategiami, jakie stosują ofiary w odniesieniu do sprawców:
1. Rozmowa ze sprawcami — opowiadanie o cierpieniu i krzywdzie w celu wzbudzenia u sprawców wyrzutów sumienia. Rozmowy takie często kończą się kolejnym aktem przemocy lub też sprawcy deklarują zaprzestanie jej stosowania pod warunkiem spełnienia ich oczekiwań. Prowadzi to do odrzucenia prób komunikowania się ofiar ze sprawcami (ofiary milczą).
2. Uzyskiwanie od sprawców obietnic poprawy przez odwoływanie się do miłości, dobra dzieci, opinii społecznej. Czasami efektem jest uzyskanie obietnicy od sprawcy, że już więcej nie użyje przemocy (obietnice te z reguły nie są jednak realizowane).
3. Straszenie sprawców policją, opuszczeniem domu, rozwodem. Strategie te jednak
z reguły nie są realizowane, o czym sprawcy doskonale wiedzą. Dlatego jedynym sposobem, aby strategia ta okazała się skuteczna jest zrealizowanie gróźb.
4. Ucieczka przed sprawcą — opuszczanie domu, zamykanie się w innym pokoju lub łazience. Strategia jest skuteczna jedynie wówczas, gdy rzeczywiście oddziela ofiarę od sprawcy; w przeciwnym razie wzmaga jedynie wściekłość sprawcy i jego poczucie bezkarności.
5. Obrona pasywna — próby osłonięcia własnego ciała — dłońmi, ramionami, przedmiotami domowymi. Strategia ta, stosowana odruchowo przez wszystkie ofiary
z reguły nie pomaga, a jedynie wzmacnia agresywność sprawcy.
6. Unikanie polega na opuszczaniu domu, gdy zbliża się sprawca, nie reagowaniu na jego zaczepki i komentarze, „schodzenie z oczu” sprawcy. Jest to z reguły strategia
o krótkotrwałej skuteczności.
7. Walka obronna — próby oddawania razów, drapanie, gryzienie, kopanie sprawcy, rzucanie w niego przedmiotami. Strategia przynosi efekt jedynie wtedy, gdy sprawca jest przekonany o desperacji ofiary i obawia się o własne życie. W większości przypadków strategia wzmaga jeszcze agresję, a sprawcy dostarcza dalszych argumentów przemawiających za karaniem ofiary (Podniosła na mnie rękę).
8. Poniżanie się — polega na całkowitych podporządkowaniu się sprawcy, a nawet poniżaniu się przez nim. Sprawca wówczas nie potrzebuje stosować przemocy w celu wzmocnienia poczucia własnej mocy i władzy. Stosując tę strategię ofiary tracą własna podmiotowość i uzależniają się od sprawcy.
Jak widzimy, żadna ze stosowanych strategii (poza odizolowaniem się od sprawcy
i realizacją gróźb) nie pomaga ofiarom. Ofiary przemocy niejednokrotnie nie mogą również liczyć na pomoc i zrozumienie ze strony bliższego lub dalszego otoczenia. Ich szczególnie trudna sytuacja życiowa prowadzić może do rozwoju objawów zespołu stresu pourazowego, ze wszystkimi towarzyszącymi mu dolegliwościami, a także stanu nieustającego wyczerpania i napięcia. W sytuacji takiej ofiara podejmuje czasami próbę odejścia od sprawcy. Gdy zagrożenie rozstaniem jest znaczne, sprawcy często zmieniają swoje postępowanie — okazują skruchę, obiecują poprawę, przepraszają, kupują prezenty itp. Gdy ofiara odstąpi od swego zamiaru koszmar najczęściej powraca, a przemoc jest jeszcze bardziej gwałtowna. Prowadzi to do postępującej wiktymizacji ofiary, która zaczyna przyzwyczajać się do swego życia i funkcjonować tak, jakby bycie ofiarą przemocy było jej naturalnym losem
i przeznaczeniem do końca życia. Najczęściej wymieniane skutki psychologiczne przemocy to:
- zwiększone poczucie winy u ofiary:
- nieumiejętność podejmowania decyzji, wyboru;
- zwiększenie poczucia odpowiedzialności za drugą jednostkę;
- nieumiejętność radzenia sobie z przykrymi uczuciami;
- występowanie zachowania typy B (bierność, uległość);
- wyuczona bezradność z depresją i poczuciem winy;
- tzw. syndrom sztokholmski. Pod tym pojęciem określa się uzależnienie emocjonalne od sprawcy przemocy, a nawet swoiste zafascynowanie jego osobą. Jednostka ubiega myśli i czyny sprawcy – robi wszystko, aby było dobrze, aby uniknąć niezadowolenia agresora;
- tkwienie w sytuacji psychologicznej pułapki. Ofiara najczęściej przelicza koszty, jakie poniosłaby odchodząc od sprawcy przemocy, co zmieni w swojej sytuacji, co uzyska odchodząc
- permanentny niepokój – ofiara nigdy nie jest stabilna, zawsze odczuwa lęk;
- wejście w proces uzależnienia, a w szczególności od środków farmakologicznych i przeciwbólowych aby znieść sytuację, znieczulić się.
Opisana powyżej szczególnie trudna sytuacja ofiary przemocy powoduje, że samodzielnie nie jest ona w stanie sobie pomóc i aby mogła wyrwać się z pułapki potrzebuje pomocy
z zewnątrz (od instytucji i organizacji zajmujących się pomocą ofiarom).
W pomocy ofiarom przemocy niezwykle ważna rola przypada pracownikom służy zdrowia, którzy często, jako jedyne osoby z zewnątrz, mają kontakt z ofiarami. W literaturze przedmiotu zwraca się uwagę, że szereg dolegliwości i zachowań, które są możliwe do zaobserwowania przez pracowników służby zdrowia (zwłaszcza lekarzy) świadczyć może o występowaniu zjawiska przemocy. Z ofiarami stykają się bowiem zarówno specjaliści od uzależnień (część ofiar nadużywa alkoholu lub środków przeciwbólowych, aby zminimalizować cierpienie), chirurdzy i otolaryngolodzy (uszkodzenia całego ciała, krwiaki, rany twarzy, twarzoczaszki), pediatrzy (dzieci — ofiary przemocy), gastroenterolodzy (często u ofiar występują czynnościowe zaburzenia układu pokarmowego), rehabilitanci (powracanie do zdrowia ofiar po doznanych urazach), ginekolodzy (kontakt z ofiarami gwałtów i nadużyć seksualnych), psychiatrzy (próby samobójcze u ofiar, depresje, zaburzenia lękowe
i nerwicowe). Z ofiarami przemocy stykają się także pedagodzy i nauczyciele!.
Stąd niezwykle ważne wydaje się uwrażliwienie pracowników służby zdrowia na występowanie tych zjawisk, nauczenie ich zasad rozmowy z ofiarami oraz udzielania im pomocy (kierowanie do odpowiednich ośrodków, dostarczanie informacji, broszur, opracowań).
Na końcu rozważań o przemocy w rodzinie przytoczmy kilka mitów odnośnie tej przemocy. Odpowiedź na pytanie czy są prawdą czy tez nie, nie powinna już być dla nas problemem:
Mity o przemocy w rodzinie:
1. Przemoc w rodzinie to sprawa prywatna, nikt nie powinien się wtrącać.
Przemoc, wykorzystywanie, bicie, krzywdzenie osób bliskich jest przestępstwem, tak samo groźnym i podlegającym karze jak przemoc wobec obcych. Fakt zawarcia małżeństwa czy mieszkanie pod jednym dachem nie stanowi okoliczności zezwalającej na przemoc ani nie znosi odpowiedzialności za popełnianie czynów karanych przez prawo.
2. Przemoc zdarza się tylko w rodzinach z marginesu społecznego.
Przemoc w rodzinie występuje we wszystkich grupach społecznych, niezależnie od poziomu wykształcenia czy sytuacji materialnej.
3. Przemoc jest wtedy, gdy są widoczne ślady na ciele ofiar.
Przemoc to nie tylko działania pozostawiające siniaki, złamania czy oparzenia, to także poniżanie, obelgi, zmuszanie do określonych zachowań, grożenie, zastraszanie.
4. Ofiary przemocy w rodzinie akceptują przemoc.
Ofiary przemocy domowej zawsze próbują się bronić, ich działania są jednak mało skuteczne. Wypróbowują różne, często nieracjonalne strategie obronne, które w konsekwencji powodują nasilenie przemocy.
5. To był jednorazowy incydent, który się nie powtórzy.
Przemoc domowa rzadko jest jednorazowym incydentem. Jeżeli nie zostaną podjęte stanowcze działania wobec sprawcy, przemoc się powtórzy.
6. Gdyby naprawdę ofiara cierpiała odeszłaby od sprawcy.
Ofiary naprawdę cierpią, nikt nie lubi być bitym i poniżanym. To, że ofiary nie odchodzą od sprawcy wynika zwykle z ich zależności od sprawcy, z trudności mieszkaniowych, z przekonań odnośnie małżeństwa, z nacisków jakim są poddawane ofiary ze strony sprawcy, a także rodziny, kolegów, sąsiadów.
7. Przyczyną przemocy w rodzinie jest alkohol.
Przemoc zdarza się często w rodzinach alkoholowych, ale występuje także w rodzinach, gdzie nikt alkoholu nie nadużywa
8. Osoby używające przemocy muszą być chore psychicznie.
Nie ma bezpośredniego związku między przemocą a chorobą psychiczną. Przemoc jest demonstracją siły i chęcią przejęcia całkowitej kontroli i władzy nad drugą osobą a nie opr.
Kończąc warto wspomnieć o jeszcze jednej formie przemocy, tym razem związane z pracą zawodową a mianowicie mobbingu
Mobbing – pochodzi od angielskiego słowa „to mob” czyli rzucać się na kogoś lub coś. Wg H. Leimana mobbing to terror psychiczny w miejscu pracy przejawiający się w formie wrogiego, nieetycznego komunikowania się. Działanie sprawcy jest ukierunkowane na jednostkę lub całą grupę.
Proces powstawania mobbingu:
1-szym etapem tego procesu jest plotkowanie, które wprowadza jakiś konflikt (np. podwyżek, wykształcenia, itp.).
W 2-giej fazie rozpoczyna się stygmatyzacja ofiary poprzez :
1) niszczenie reputacji przez zniesławienia, plotkowanie, wykonywanie pewnych gestów oznaczających niechęć itp.
2) zaprzestanie komunikacji z ofiarą – izoluje się jednostkę od grupy, przerywa się rozmowę w sytuacji pojawienia się ofiary w pobliżu, stosuje się tzw. mimikę konspiracji.
Pierwszy etap w zasadzie nie jest groźny, ale najczęściej prowadzi do drugiego etapu. W drugim etapie najgorsza jest cisza i wymowne spojrzenia pracowników. Rozpoczyna się proces deprecjonowania osoby i prowadzi to do trzeciego etapu, czyli do całkowitej izolacji. Dana jednostka jest naznaczona także poza grupą. Czwartym etapem jest odejście lub wycofanie się jednostki z pracy.
Skutki mobbingu są podobne do skutków innej przemocy:
1) społeczne – w formie izolacji społecznej, określonej stygmatyzacji, dobrowolnego bezrobocia a nawet form nieprzystosowania społecznego;
2) psychologiczne – brak wiary w siebie, nieumiejętność korzystania z własnych zasobów psychicznych i fizycznych, degradacja odporności psychicznej jednostki, poczucie bezradności i objawy depresji reaktywnej. Jednostka traci swoją tzw. „sterowność”
3) fizyczne (zdrowotne) – choroby psychosomatyczne, czynności przymusowe, związane z hiperaktywnością, próby samobójcze .
Rys charakterologiczny sprawcy i ofiary :
Ofiara najczęściej jest jednostką z zaniżoną samooceną, z poczuciem mniejszej wartości, „inna”, „odmienna”, wyróżniająca się z otoczenia pozytywnie (sprawne, aktywne, zadbane, itp.) lub negatywnie (inne pod względem ubioru, fryzury, zachowania, itp.).
Sprawca - jednej strony może to być osoba silna z dobrą samowiedzą, samooceną, rzutka, elastyczna w działaniu. Z drugiej strony sprawca może być osobą słabą psychicznie, zazdrosna o sukcesy innych, z cechami paranoidalnego zachowania się, podejrzliwa i zawistna.
Miejsce mobbingu :
Mobbing może pojawić się w każdym zakładzie pracy i zaczyna się od małego, błahego konfliktu. Rozwój tego konfliktu dokonuje się poprzez personifikację czyli szukanie kozła ofiarnego.
Sposobem na radzenie sobie z mobbingiem może być stowarzyszenie ofiar mobbingu, pomoc instytucjonalna w poradniach zdrowia psychicznego, linia telefoniczna antymobbingowa, która ma na celu ukierunkować ofiarę w stronę działania przeciw mobbingowi.