76. KAPŁANI - NA CO JESZCZE CZEKACIE?
Jezus: Teraz, synu, uważaj dobrze. Wyobraź sobie wojsko o olbrzymiej liczbie żołnierzy, o potężnej broni i dobrze zaopatrzonych, które zajęło odpowiednie pozycje z planem starannie przygotowanym w najmniejszych nawet szczegółach.
To kolosalne wojsko, wzmacnia jeszcze swą organizację i wyrusza z atakiem przeciwko Kościołowi i całej ludzkości, która nie myśli wcale o obronie, choć ma wielką liczbę żołnierzy, oficerów i generałów i nie chce pamiętać, że stoi przed nieprzyjacielem doskonale przygotowanym do boju i pełnego nienawiści.
Szydzi się z nielicznych, którzy mówią o tym i chcieliby zorganizować obronę. Uważa się ich za szaleńców lub maniaków religijnych.
Tymczasem nieprzyjaciel, starając się ukryć własne siły, korzysta z naiwności przeciwnika, wciska się wszędzie, zajmuje główne miejsca i stawia wszędzie swych agentów.
Tym sposobem bierze górę nad przeciwnikiem. Tu i tam są miejsca oporu, lecz nieprzyjaciel, ufając i wierząc dotychczasowym sukcesom, wcale się tym nie martwi. Przekonany, że ma zwycięstwo w garści, każda poważna prośba przeciwnika, wywołuje u niego dzikość, która oszałamia obrońców.
Synu drogi, wiesz dobrze z własnego doświadczenia, jak nieprzyjaciel nie znosi żadnego ruchu obrony i jak się stara uprzedzić każdy ruch. W takich trudnościach, w jakich znajduje się Kościół, na co jeszcze czekają biskupi, aby zejść ze swych tronów, wyjść z pałaców i wziąć do rąk ster i kierować swych żołnierzy i chrześcijan do kontrataku?
Czy nie wiedzą biskupi, że nie ma znaczenia pozorna wyższość nieprzyjaciela, jeśli pójdą za nimi ich kapłani, wolni od dzisiejszych herezji i od anemii, która osłabiła i zaraziła wielu, a wtedy powodzenie będzie zapewnione i zwycięstwo będzie im dane?