Batowski Europa38 39


Henryk Batowski

Europa

zmierza ku przepaści

Wydawnictwo Poznańskie Poznań 1989

Okładka i strona tytułowa Władysław Brykczyński

Mapy

Koncepcja: Barbara Urbańska

Wykonanie: Ewa Klebba

Skorowidz

Irena Stawowy-Kawka

© Copyright by Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1989 ISBN 83-210-0816-XPrzedmowa

W roku 1962 ukazała się nakładem Wydawnictwa MON w War­szawie książka pt. Kryzys dyplomatyczny w Europie. Jesień 1938 — wiosna 1939. Spotkała się ona z wielu pozytywnymi ocenami i, jak można sądzić po fakcie, że nadal cytuje się ją w polskich i zagranicznych publikacjach, nie utraciła dotychczas swojej war­tości. Niemniej od napisania tej pracy w roku 1960 i ostatnich re­tuszów w rok później literatura przedmiotu powiększyła się ogromnie, a ponadto udostępniono nowe archiwalia, przede wszy­stkim brytyjskie. Książka jest od dawna wyczerpana i autor pa­rokrotnie rozważał myśl ponownego jej wydania. Nie ulegało je­dnak wątpliwości, że wobec możliwości poważnego wzbogacenia bazy źródłowej rzecz musi ulec daleko idącemu przerobieniu i otrzy­mać różne uzupełnienia. Z wolna zarysowywał się plan książki, wprawdzie opartej w znacznej mierze na poprzedniej, ale o wie­le obszerniejszej i lepiej udokumentowanej.

Twierdzenia zawarte w Kryzysie dyplomatycznym nie wyma­gają na ogół modyfikacji, a tym mniej wycofania się z nich. Pra­ca z roku 1962 na pewno może służyć nadal jako wiarygodne źró­dło informacji o ważnych w historii Europy wydarzeniach na przełomie lat 1938 i 1939. Jest ona jednak obecnie źródłem zbyt ograniczonym. O różnych sprawach, często zakulisowych, dowie­dzieliśmy się w ciągu lat czternastu znacznie więcej, przybyły nowe fakty i rozszerzył się horyzont dla badaczy tego okresu hi­storii dyplomacji międzynarodowej.

Dyskusje prowadzone ze znawcami przedmiotu w latach po ukazaniu się Kryzysu oraz opinie recenzentów zaproszonych przez Wydawnictwo Poznańskie, które podjęło się wydania pracy o wcho­dzącym w grę okresie, sugerowały nawiązanie do mojej najnow­szej książki, pt. Zdrada monachijska. Sprawa Czechosłowacji i dy­plomacja europejska w roku 1938, ogłoszonej w tymże Wydaw-

nictwie w roku 1973, a doprowadzającej opis wydarzeń do koń­ca września 1938 *, i nasunęły autorowi pewne dalsze pomysły.

Książka niniejsza, podobnie jak Kryzys dyplomatyczny, wy­chodzi zatem od chwil bezpośrednio następujących po niesław­nym dyktacie monachijskim z 29/30 września 1938 i przynosi ko­lejno omówienie problemów dyplomacji europejskiej następnych miesięcy. Zawiera jednak tych problemów znacznie więcej, roz­szerzając również zasięg geograficzny przez częściowe objęcie tak­że krajów w tamtej pracy nie uwzględnionych. Ponadto przesu­wa tzw. terminus ad quem: o ile w pracy poprzedniej autor za­mknął swój obraz wydarzeń przemówieniem Hitlera z 28 kwiet­nia 1939, zapowiadającym nową fazę w stosunkach niemiecko-polskich i niemiecko-brytyjskich, o tyle w książce niniejszej za­mknięciem takim jest fakt zawarcia sojuszu niemiecko-włoskie-go w dniu 22 maja 1939 roku. Nie umniejszając znaczenia mowy z 28 kwietnia, autor sądzi, że jeszcze bardziej decydujące znacze­nie dla dalszego rozwoju wypadków miało ścisłe formalne zwią­zanie się obu mocarstw faszystowskich, wyraźnie demonstrujące powstanie obozu agresji w Europie.

Od pracy poprzedniej książka niniejsza różni się także ukła­dem. Nie powtarza się tu wprowadzenia bibliograficznego, które przy obecnej znajomości literatury o genezie II wojny świato­wej byłoby już zbędne. Pomija się także rozdział wstępny, który w tamtej pracy zawierał antecedencje. Obecnie autor może powo­łać się na istnienie własnej pracy, która takie antecedencje przy­nosi, tzn. już wyżej wspomnianej Zdrady monachijskiej.

Przedmowa do II wydania

Po jedenastu latach od ukazania się niniejszej książki po raz pierwszy, przedkładam ją Czytelnikom ponownie. Nowe mate­riały ogłoszone po r. 1975, tj. po zakończeniu pracy nad pierw­szym wydaniem, nie przyniosły niczego, co zmuszałoby do jakichś zasadniczych zmian w przedstawieniu podstawowych faktów i ca­łego rozwoju wydarzeń. O niektórych sprawach można by wpraw-

dzie dzisiaj powiedzieć nieco więcej, niż to było możliwe do nie­dawna, trzeba jednak podkreślić, że także w dotychczasowym uję­ciu tekst przynosi informację rzetelną i nie zawiera przeinaczeń. Dokonane zostały zatem tylko drobne ulepszenia i usunięte — na szczęście nieliczne — usterki techniczne. Wprowadzono natomiast uzupełnienia do bibliografii za lata 1975—1987 oraz do przypi­sów, uzupełniono także informacje w skorowidzu osób wspomi­nanych w tekście.

Kraków, październik 1988

l

* Wydanie łączne w r. 1985 pt. Rok 1938 — dwie agresje hitlerowskie.

Wykaz skrótów bibliograficznych i innych

(pełne tytuły prac podanych tu skrótowo — w Bibliografii)

AAN — Archiwum Akt Nowych, Warszawa

ADAP — Akten żur deutschen auswartigen Politik, Serie D •

AM — Dos Abkommen von Munchen (ed. V. Kral)

BBB — British Blue Book 1939

Beck — J. Bęc k, Ostatni raport

Bonnet A — G. Bonnet, Dejense de la paix, I—II

Bonnet B — G. Bonnet, Le Quai d'Orsay sous trois republiqu.es

Ciano A —G. Ciano, 1937—1938 Diano

Ciano B — G. Ciano, Diano 1939—1942, I—II

Cienciala — A. Cienciala, Poland and the "Western Powers

C o m n e n — N.P. C o m n e n e, Preludi del grandę dramma

DBFP — Documents on British Foreign Policy 1919—1939, 3rd Series

DDF — Documents diplomatiąues frarecais

DPDŻ — “Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza", Londyn

D i l k s — The Diaries of Sir Alexander Cadogan (ed. D. D i l k s)

DHSPR — Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radziec-

kich

DiM — Dokumenty i materiały z przededniu II wojny światowej DT — Die Deutschen in der Tschechoslowakei (ed. V. Kral) DWB2 — Deutsches Weissbuch 1939 Nr. 2 DWB3 — Deutsches Weissbuch 1939/40, Nr. 3 EVC — Europa verso la catastrofe (G. Ciano) Fierlinger — Z. Fierlinger, Ve sluzbdch ĆSR, I FO — Foreign Office Frangois-Poncet A — A. Frangois-Poncet, Souvenirs d'une

ambassade a Berlin Frangois-Poncet B — A. Frangois-Poncet, Au Palais Far-

nese

HD — Historia dyplomacji, t. III

Henderson — N. Henderson, The Failure of a Mission Hoensch A — J.K. H o e n s c h, Die Slowakei u. Hitlers Ostpolitik Hoensch B — J. K. Hoensch, Der ungarische Revisionismus... IHGS — Instytut Historyczny im. gen. Sikorskiego, Londyn *

.

Obecnie: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego.

Jędrzejewicz A — Diplomat in Berlin... J. Lipski (ed. W. Jędrzeje-wicz)

Jędrzejewicz B — Diplomat in Paris... J. Łukasiewicz (ed. W. Ję­drzejewicz)

KD — H. Batowski, Kryzys dyplomatyczny...

Kral — V. Kral, Spojenectvi ćeskoslovensko-sovetske...

LJF — Livre jaune jrangais 1938—1939

Lukeś — F. Lukę ś, Podivny mir

Moisuc —V. Moisuc, Diplomatia Romaniei...

MvD — Mnichov v dokumentech, I—II

Namier — L. B. Namier, Europę in Decay 1938—1940

N o e l — L. Noe l, L'agresion allemande contre la Pologne

PBK — “Polska biała księga 1933—1939", wyd. franc. i angiels.

PRO — Public Record Office, Londyn

PZ — “Przegląd Zachodni"

Raczyński — E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie

Rok — H. Batowski, Rok

SBZM — SSSR w bor'bie za mir nakanunie wtoroj mirowoj wojny

SDZES — “Studia z dziejów ZSRR i Europy środkowej"

Shirer — W. L. Shirer, The Risc and Fali of the Third Reich

SPDWŚ — Sprawa polska w czasie II wojny światowej...

Szembek — Diariusz i teki Jana Szembeka, IV

V a l e n t a — J. V a l e n t a, w: Ćeśi a Poldci, II

WEP — Współczesna Europa polityczna (W. K ul s k i, M. Potulicki)

Wojciechowski — M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemiec-kie 1933—1938

WPH — “Wojskowy Przegląd Historyczny"

WWMW — Wiengrija wo wtoroj mirowoj wojnie

ZH — “Zeszyty Historyczne" (Paryż)


Część pierwsza

Okrojenie Czechosłowacji

L Zabór niemiecki

Dyktat (tzw. układ) monachijski z 29 września 1938 roku ł za­wierał postanowienia o wymuszonych ustępstwach terytorialnych Czechosłowacji na rzecz Niemiec hitlerowskich, nie były to jed­nak postanowienia szczegółowe i ostateczne2. Dołączona do tekstu tego dokumentu mapa przewidywała obsadzenie przez armię nie­miecką kolejno czterech stref na pograniczu Czech i Moraw w okresie pierwszych siedmiu dni października, ale to, co zostało na tej mapie zakreślone, nie przedstawiało bynajmniej całości żą­dań niemieckich. Owe żądania szły o wiele dalej i straty, które musiała ponieść Czechosłowacja, zmuszona brutalnymi naciskami, były dwukrotnie większe, niż wynikałoby to z mapy monachij­skiej. Odpowiadały one w zasadzie roszczeniom przedłożonym przez Hitlera premierowi brytyjskiemu Chamberlainowi w Godes-bergu w dniu 23 wrześnias.

Artykuł czwarty “układu" monachijskiego mówił o kolejnych czterech strefach, po czym dodawał:

Pozostały obszar, o przeważającym zaludnieniu niemieckim, będzie nie­zwłocznie określony przez wyżej wymienioną komisję i obsadzony przez woj­ska niemieckie do dnia 10 października.

Wspomniana tu komisja została ustanowiona przez trzeci ar­tykuł tegoż “układu" jako organ międzynarodowy, składający się z przedstawicieli czterech uczestników zmowy monachijskiej: Nie­miec, Włoch, Wielkiej Brytanii i Francji oraz delegata Czechosło-

1 Całość tej sprawy (wraz z antecedencjami) przedstawia moja wym. książka: Rok 1938 (dalej cyt.: Rok), podając obszerną literaturę przedmiotu. W dawniejszej mojej pracy pt. Kryzys dyplomatyczny w Europie jesień 1938 — wiosna 1939 (wyd. 1962) kwestie omawiane w niniejszym rozdziale zostały pominięte.

2 Tekst układu: Rok, s. 477—479, ale w tekście art. 4, wypadł wiersz do­tyczący strefy IV z datą 6—7 X. Zob. w innych tekstach, podanych w przy­pisach w wym. książce.

s Rok, s. 353 i nast. Godesberg — nad Renem koło Bonn (dziś przed­mieście stolicy RFN, “Bad Godesberg").

13

wacji. Organowi temu zlecał następnie dalszy, tj. piąty artykuł “układu":

Wymieniona w punkcie 3. komisja międzynarodowa określi obszary, na których ma się odbyć plebiscyt.

I dalej, w artykule szóstym:

Ostatecznego ustalenia granic dokona komisja międzynarodowa. Ta sa­ma komisja będzie również uprawniona do zaproponowania czterem mocar­stwom: Niemcom, Zjednoczonemu Królestwu4, Francji i Włochom, dopusz­czenia w pewnych wyjątkowych przypadkach nieznacznych odchyleń od ściśle etnograficznego określenia stref, które mają być przekazane bez ple­biscytu.

Te dwa postanowienia artykułów piątego i szóstego były źród­łem dalszych strat terytorialnych Czechosłowacji, wymuszanych przez hitlerowską Rzeszę za pośrednictwem owej komisji, która stała się wykonawcą życzeń Berlina. W jej składzie sekundował Niemcowi nie tylko przedstawiciel faszystowskich Włoch, ale czy­nił to także Anglik, a przedstawiciel Francji oponował rzadko i słabo, nie udzielając żadnej niemal pomocy znajdującemu się w sytuacji przymusowej reprezentantowi Czechosłowacji5.

Jeden z dodatkowych protokółów do “traktatu" monachijskie­go przewidywał, że owa komisja składać się będzie: z przedstawi­ciela Rzeszy w osobie sekretarza stanu w Auswartiges Amt, z am­basadorów W. Brytanii, Francji i Włoch akredytowanych w Berli­nie oraz z delegata desygnowanego przez rząd Czechosłowacji.

4 “United Kingdom" — oficjalne określenie W. Brytanii w dokumen­tach.

5 Dane o obradach komisji berlińskiej zawarte są w dokumentach dy­plomatycznych brytyjskich Documents on British Foreign Policy 1919—1939. Edited by E. L. Woodward and Rohan Butler. Ser. III, t. 3: 1938—1939. Lon-don 1950 (dalej cyt.: DBFP, 3/III) oraz niemieckich Akten żur deutschen auswdrtigen Politik. Serie D (1937—1945). T. IV—VI. Baden-Baden 1951— —1956 (dalej cyt.: ADAP,D/IV) jak też czechosłowackich, ogłoszonych w przekładzie niemieckim: V. K r a l, ed., Das Abkommen von Munchen 1938 (Praha 1968, dalej cyt.: AM). Tylko na DBFP i ADAP oparł swoje szczegółowe opracowanie Th. Prochazka: The Delimitation of Czecho-slovak-German Frontiers after Munich. “Journal of Central European Af-fairs", 1961 nr 2, s. 200 i nast. Na wszystkich dostępnych materiałach oparł się F. Luk e ś, Podivny mir (Praha 1968 dalej cyt.: Luk e s) s. 65 i nast. Warto jeszcze wspomnieć krótkie, ale ścisłe omówienie: K. Eubank, Mu­nich (Norman, Oki. 1965), s. 237 i nast. Po polsku na podstawie cyt. zbioru V. K r a l a pisał o tym J. Kozeński, Rzesza hitlerowska wobec Cze­chosłowacji po układzie w Monachium. “Przegląd Zachodni" (dalej cyt.: PZ), 1969 nr 2, s. 309—310 (o rozmowach berlińskich s. 317 i nast.). Ciekawe re­fleksje: L. Fe iera.bend, Ve vldddch Druhe Republiky (New York 1961).

14

Oznaczało to, że wchodzić tu będą: baron von Weizsacker w imie­niu Niemiec, Nevile Henderson w imieniu W. Brytanii, Andre Francois-Poncet w imieniu Francji oraz Bernardo Attolico w imie­niu Włoch. Rząd praski mianował delegatem swego posła w Ber­linie, Yojtecha Mastnego. Głównym delegatom dodano do pomocy siły techniczne i rzeczoznawców, którzy pracowali w specjalnych podkomisjach, wyznaczonych do odrębnych zagadnień6. Przewod­niczącym komisji został Weizsacker, co było ustalone ustnie je­szcze w Monachium. Niemcy narzucili także swego przedstawicie­la na przewodniczącego najważniejszej podkomisji, oznaczonej symbolem “C", a mającej określić granice “dalszego obszaru o za­ludnieniu przeważnie niemieckim", który miał być przekazany Rzeszy do 10 października, jak to przewidywał w swym zakoń­czeniu artykuł czwarty (przewodniczącym tym został dyplomata niemiecki, Herbert von Richthofen, były poseł w Brukseli).

Nastrój i charakter dyskusji w czasie obrad zarówno komisji głównej, jak trzech podkomisji, w szczególności terytorialnej, są nam znane z ogłoszonych brytyjskich i niemieckich dokumentów dyplomatycznych oraz ze sprawozdania Mastnego, które również zostało udostępnione. Wspominają zwięźle o tej sprawie w swo­ich pamiętnikach także: Henderson, Francois-Poncet oraz Weiz­sacker 8, którego świadectwo jest zresztą mniej wartościowe jako znacznie późniejsze, a ponadto pisane w celu zmniejszenia własnej odpowiedzialności. W świetle tajnych dokumentów niemieckich, których publikacji ich autorzy nie przewidywali, rola Weizsackera wypada oczywiście znacznie mniej korzystnie.

Również Henderson, który niedwuznacznie w czasie całego kry­zysu czechosłowackiego popierał stanowisko niemieckie i tak sa­mo działał w czasie obrad komisji w Berlinie, musiał jednak na­pisać, że wrażenie z nich było “niesmaczne" (distastejul), a umiar­kowanie broniący Czechów Francuz, Francois-Poncet, już nie wa­hał się nazwać atmosfery owych rozmów “przygnębiającą" (acca-

6 Były trzy podkomisje: “A" dla technicznych wojskowych spraw prze­kazania terytorium, “B" dla spraw finansowych, “C" dla strefy V, tj. dla określenia ostatecznej granicy między Rzeszą a Czechosłowacją.

7 AM, dokum. 276 i 280, s. 304—315 i 318—329.

8 Pełne tytuły w Bibliografii selektywnej na końcu książki; zob. też następny przypis. Natomiast literaturę zużytkowaną w mojej wym. w przyp. l książce Kryzys dyplomatyczny cytuje się tu tylko wyjątkowo.

15

blant)9. Tym dramatyczniejszy ton mają oczywiście sprawozda­nia Mastnego.

Między stanowiskiem Berlina, pragnącego zagarnąć jak najwię­cej, a nadziejami Pragi, łudzącej się, że straty będzie można ogra­niczyć na tyle, by nie spowodowały one zbyt wielkich okaleczeń gospodarczych i komunikacyjnych, istniała przepaść.

Istota trudności leżała w interpretacji określenia “obszar o prze­ważającym zaludnieniu niemieckim" (Gebiet vorwiegend deutschen Charakters). Niemcy uważali, że chodzi tu o terytorium, gdzie ludność niemiecka przekracza 50%, podczas gdy Czesi sądzili, że należy to rozumieć jako większość niemiecką powyżej 75%—80%. Tak początkowo skłonne były sądzić także rządy obu mocarstw zachodnich, podczas gdy Włochy faszystowskie we wszystkim po­pierały swego hitlerowskiego partnera.

Ambasador francuski pisze, że zastanawiał się nad znaczeniem określenia o “przeważającym charakterze" (w tekście francuskim dokumentu monachijskiego: territoires d preponderance alleman-de). Sam był zdania, że może to oznaczać większość 75%. Ale, jak stwierdza, jego angielski i włoski kolega przegłosowali go, oświad­czając, że ich zdaniem ma tu chodzić o większość zwyczajną, więc tylko ponad 50%. Henderson twierdzi, że taka interpretacja zawie­rała się już w samym założeniu “układu" monachijskiego i w po­przedzających go propozycjach anglo-francuskich z 21 września 1938. Mimo że początkowo w Londynie chciano poprzeć przychyl­niejsze dla Czechosłowacji stanowisko dyplomacji francuskiej, Hen­derson uważał, że należy nadal konsekwentnie iść drogą ustępstw wobec Rzeszy 10.

Dla Niemców punktem wyjścia były godesberskie żądania Hi­tlera. Tak wyraźnie brzmiała jego własna instrukcja, udzielona niemieckim uczestnikom obrad w dniu 2 października, zapowia-

9 N. Henderson, Failure of a Mission (London 1940, dalej cyt.: Hen­derson), s. 168; polski przekład: Nieudana misja, Warszawa 1970. A. Francois-Poncet, Souvenirs d'une ambassade a Berlin (Paris 1946, dalej cyt.: F r a n co is-Po n c e t A), s. 334; polski przekład: Byłem am­basadorem w Berlinie. Warszawa 1968.

" Obszerniej w raportach Hendersona w DBFP, 3/III, nr 135 i nast.; K. Eubank (Cyt. dz., s. 238) próbuje Hendersona usprawiedliwiać; jego linię zdaje się także aprobować ówczesny brytyjski wiceminister spraw za­granicznych Cadogan: D. D i l k s, ed., The Diaries oj Sir Alexander Cado-gan (London 1971, dalej cyt.: D ii k s), s. 110—111.

16

granice państwowe w 1938 r.

granice obszaru odstąpionego,

granice od r. !9i5

linie kolejowe miasto ponad 500 000 miasta 100 000 - 500 000 miasta poniżej 100 000

l. Obszary sudeckie

dająca, że od linii godesberskiej można poczynić ustępstwa na rzecz Czechosłowacji tylko wyjątkowo i tylko minimalnieu. Zgodnie z tym stanowisko niemieckie było od początku sztywne i stawało się coraz sztywniejsze; aluzjami strona niemiecka dawała do zro­zumienia, że w razie opozycji czechosłowackiej i braku jednogłoś­nego poparcia przedstawicieli pozostałych mocarstw armia niemiec­ka po prostu dokona okupacji inkorporowanych obszarów bez oglą­dania się na cokolwiek. Do narad w podkomisji terytorialnej (“C") mieszało się dowództwo sił zbrojnych Rzeszy, domagając się uw­zględnienia momentów strategicznych dogodnych wyłącznie dla Niemiec. Hitlerowcy od początku posługiwali się swoistym argu­mentem: straszyli, że zażądają plebiscytu w niektórych tzw. en-

11 ADAP, D/IV, dokum. nr 12; por. L u k e ś, s. Ql; Th. Prochazka, cyt. art, s. 203.

2 Europa...

17

klawach niemieckich, położonych na obszarze czysto czeskim, jak zwłaszcza w morawskim Brnie i Jihlawie 12. Z góry byli wszakże zdecydowani, by przy tym żądaniu się nie upierać, zdając sobie sprawę z jego nierealności; w razie bowiem wyniku głosowania na rzecz Niemiec stworzyłoby to sytuację nie do rozwiązania. Rzeko­mo wielkoduszna rezygnacja z owego postulatu miała wymusić w zamian za to istotne ustępstwa czeskie na innych odcinkach pogranicza. Było to typowe posunięcie przetargowe.

Tak zwana linia godesberska wynikała z austriackiego spisu ludności z r. 1910, nie uwzględniała więc rozległych przesunięć w składzie etnicznym ziem czeskich; przy większej rozrodczości Czechów niż Niemców sudeckich systematycznie zmniejszał się procentowy udział ludności niemieckiej na korzyść Czechów oraz zmieniało się oblicze narodowościowe nie tylko gmin, ale całych powiatów1S. Hitler odrzucał dane obu czechosłowackich spisów ludności (z lat 1921 i 1930), arbitralnie określając je jako tenden­cyjne i fałszujące obraz rzeczywistości na niekorzyść Niemców. Po­sługiwanie się danymi spisu z r. 1910, który znów przez stronę cze­ską był uważany za tendencyjny 14, niemieccy członkowie komi­sji głównej i podkomisji “C" narzucili pozostałym członkom; decyzje w sprawie “przeważnie niemieckiego charakteru" poszcze­gólnych regionów były więc podejmowane według całkowicie nie­aktualnych kryteriów sprzed dwudziestu ośmiu lat; czeskie prote­sty były z reguły bezskuteczne. Tu dodać należy, iż podstawą spi­su w r. 1910 było kryterium “języka ojczystego", a nie narodo­wości i pewien odsetek Czechów mimo swego czeskiego poczucia narodowego istotnie podał wtedy język niemiecki jako stale uży­wany. Spisy przeprowadzone po r. 1918 opierały się na kryterium

12 Nadto jeszcze Ołomuniec; zarówno Brno, jak i Ołomuniec miały w 1910 r. nieznaczną większość niemiecką, ale po przyłączeniu po 1919 r. podmiejskich wsi stosunek odwrócił się: Brno 1910 — Czechów 42%, 1921 — — 58°/o; Ołomuniec 1910 — 36%, 1921 — 60%. Tylko Jihlawa pozostała przeważnie niemiecka.

13 Najlepszym, moim zdaniem, bezstronnym opracowaniem jest nadal: E. Wiskemann, Czechs and Germans. A Study of the Struggle in the Historie Provinces oj Bohemia and Morowa (London 1938), s. 97 i nast.; ostatnio: R. L u ż a, The Transfer of the Sudeten Germans. A Study of Czech-German Relations 1933—1938 (New Jork 1964). Liczne publikacje emi­grantów sudeckoniemieckich są na ogół dalekie od obiektywizmu.

14 Zwięzłe dane: F. Kolacek, Zemepis Ceskoslovenska (Praha 1934), s. 127.

18


narodowości, ale dlatego właśnie hitlerowcy zdecydowanie je od­rzucali.

Henderson, nie zważając na instrukcje z Foreign Office 15; za­lecał Mastnemu najdalej idącą ustępliwość i w tym celu skontak­tował go z Góringiem, który lubił przybierać pozę pewnego umia­ru, podczas gdy zwierzchnik Weizsackera, minister spraw zagra­nicznych Ribbentrop, okazywał całkowitą bezwzględność; wywie­rał on silny nacisk na Hendersona i Francois-Ponceta, gdy ci nie­kiedy (zwłaszcza ten ostatni) usiłowali przeciwstawiać się skraj­nym żądaniom niemieckim 16. Ani pozorny umiar Góringa, ani bru­talna szczerość Ribbentropa nie mogły zresztą odegrać większej roli, gdyż o wszystkim decydował Hitler, upierający się przy linii godesberskiej. W Paryżu i Londynie wobec pogróżek niemieckich zdecydowano się polecić obu ambasadorom, by akceptowali hitle­rowską interpretację “przeważnie niemieckiego charakteru", tj. powyżej 50% ludności". Rzecz była więc w zasadzie już rozstrzy­gnięta, jeszcze zanim dokończono okupacji pierwotnych czterech stref według decyzji monachijskiej. Po 6 października obrady pod­komisji “C", w której Czechosłowację reprezeritował były dele­gat przy Lidze Narodów Arnośt Heidrich, oraz komisji głównej, były już czczą formalnością, gdyż nie ulegało wątpliwości, że Nie­mcy linię godesberską przeforsują jako granicę ostateczną. Za­ledwie w paru bardzo drobnych punktach, gdy chodziło o po­szczególne wioski, których czeski charakter nie mógł być kwestio­nowany i gdy nie miały one wartości strategicznej dla sztabu nie­mieckiego, hitlerowcy ustępowali (np. miejsce urodzenia Husa, wieś Husinec koło Prachatic w południowo-zachodnich Czechach: z Husinca Niemcy zrezygnowali, ale Prachatice zabrali).

Dzień 6 października mógł tu odegrać pewną rolę dlatego, że poprzedniego dnia pod naciskiem niemieckim ustąpił prezydent Czechosłowacji Beneś, specjalnie przez Hitlera znienawidzony18.

15 Por. wyżej, przyp. 10. Luk e ś, s. 70, pisze: “Halifax był ministrem spraw zagranicznych de iure ale Henderson [...] ministrem de facto". (Ed­ward Halifax, brytyjski minister spraw zagranicznych 1938—1940).

« Zob. K. Eubank, cyt. dz., s. 239; Luk e ś, s. 71.

" Wyjaśnienia Hendersona (s. 169) są nieprzekonywające!

18 Więcej o tym: Rok, passim; specjalna monografia: M. L v o v a, Mni­chów a Edvard Beneś (Praha 1968); ogólna charakterystyka polityki Beneśa: P. W and y c z, Foreign Policy of Edvard Beneś. W: Mamatey V. S., Luz a R., ed., A History of the Czechoslovak Republic 1918—1948 (Prince-

2- 19

Jego ustąpienie sugerowali Niemcy zaraz od pierwszego dnia po Monachium, a Góring mówił o tym z Mastnym, dając do zrozu­mienia, że jeśli Beneś odejdzie, stosunki między obu państwami będą mogły się poprawić. Nie pomogło to, że Beneś w ostatnich dniach pełnienia swej funkcji dawał instrukcje, by przedstawicie­le czechosłowaccy w Berlinie zaznaczali chęć odejścia od dawnej czechosłowackiej polityki zagranicznej i kierowania się ku zbli­żeniu z Niemcami19. Beneś nie mógł w żadnym wypadku liczyć na zmianę stosunku do siebie w kierowniczych kołach Trzeciej Rzeszy. We własnym kraju także spotykał się z oskarżeniami, że to właśnie jego polityka doprowadziła do katastrofy. Musiał więc odejść, może nawet bardziej z tej przyczyny niż dlatego, że życzo­no sobie tego w Berlinie.

Nadzieje wszakże, iż po ustąpieniu Beneśa nacisk niemiecki bę­dzie mniejszy i że Czechosłowacja będzie mogła liczyć na pewną ustępliwość, okazały się złudne. Niemcy konsekwentnie przepro­wadzili swoją wolę: piąta strefa została wykreślona niemal w stu procentach zgodnie z linią godesberską jako nowa granica nie-miecko-czechosłowacka, co nie tylko pozbawiło ziemie czeskie naj­cenniejszych pod względem gospodarczym obszarów na pograni­czu, ale ponadto przecięło w paru miejscach najważniejsze arterie komunikacyjne, łączące Czechy z Morawami i Słowacją. Usilny bój toczył się m. in. o miasteczko Svitavy na Morawach, będące waż­nym węzłem komunikacyjnym na liniach z Pragi do Brna i do Mo­rawskiej Ostrawy. Delegaci czechosłowaccy chcieli węzeł ten ura­tować za wszelką cenę, strona niemiecka natomiast była tu jak najbardziej nieustępliwa, zgodnie z decyzją Hitlera20. Chodziło tu nie tyle o niezbyt pewną większość niemiecką w tym rejonie, ile właśnie o powiększenie trudności gospodarczych okrojonej Cze­chosłowacji i tym silniejsze uzależnienie jej od Niemiec.

Ulegając bezustannemu naciskowi niemieckiemu, popieranemu przez ambasadorów mocarstw zachodnich, poseł Mastny złożył

ton, N. J. 1973), s. 216—238. Por. też: V. K r a l, Spojenectvi 6eskoslovensko-sovetske v evropske politice 1935—1339 (Praha 1970, dalej cyt.: K r a 1) passim.

19 Już 30IX, niezwłocznie po Monachium, Beneś udzielił Mastnemu in­strukcji w sprawie rozmów z Niemcami, zapowiadając “swobodniejszą i spo­kojniejszą współpracę w przyszłości" (AM, dokum. 248).

28 Jak w przyp. 11. Rejon switawski był ośrodkiem znajdującego się w ręku niemieckim przemysłu tekstylnego.

20

w dniu 6 października deklarację akceptującą nową granicę i wy­rażającą zgodę na zajęcie określonej w ten sposób strefy V w dniach 8 do 10 października przez armię niemiecką21. Rzesza odcinała od Czechosłowacji piątą część jej dotychczasowego terytorium, okrąg­ło 29 tyś. km2 z 3,6 min ludności, w tym ponad 700 tyś. Czechów.

Odcięte zostały istotnie zaludnione przeważnie przez Niemców sudeckich obszary na północy i zachodzie Czech, sąsiadujące z Sak­sonią i Bawarią, oraz mniejsze skrawki na północnym wschodzie i południowym zachodzie tego kraju, sąsiadujące w pierwszym wypadku z ówczesnym pruskim Dolnym Śląskiem, a w drugim z Bawarią i częściowo Górną Austrią, wtedy już włączoną do Rze­szy. Dalej padły ofiarą zaboru: cały dawny Śląsk Opawski i są­siadująca z nim północna część Moraw aż po granicę Śląska Cie­szyńskiego ffi, jak również skrawek południowych Moraw, przy­legły do Austrii Dolnej. Oczywiście, Rzesza zabierając Śląsk Opaw­ski z przyległą częścią Moraw północnych, obszary leżące na po­graniczu ówczesnego pruskiego Górnego Śląska, odebrała także tzw. Kraik Hulczyński, poprzednio cząstkę powiatu raciborskiego, przy­łączoną do Czechosłowacji przez traktat wersalski, jedyny skra­wek Czechosłowacji nie odziedziczony po dawnej monarchii habs­burskiej 2S. Granice tych terytoriów, o większości niemieckiej (nie­raz bardzo wątpliwej), zaokrąglono w każdym wypadku, by wszel­kie kryteria gospodarcze, komunikacyjne i zwłaszcza strategiczne wypadły na korzyść Niemiec. Tak było w szczególności w zachod­nich Czechach, gdzie zajęto m. in. tzw. Chodsko, obszar czy­sto czeski o ludności znanej z patriotyzmu, oraz na północnych Morawach, w rejonie wspomnianych już Svitav.

Jak wiemy, nowa granica na ogół pokrywała się z linią na­rzuconą przez Hitlera w memorandum przedłożonym przez nie­go w Godesbergu 23 września. Linii tej nie wyznaczał sam Hitler, mimo że powoływał się na swoją znajomość stosunków etnicznych, kiedy przyjmowano za jej podstawę wyniki austrackiego spisu ludności z roku 1910. Zostało już gdzie indziej poprzednio wykaza-

21 AM, s. 311: tekst deklaracji po francusku, w ramach dokum. 276.

22 Roszczenia niemieckie nie obejmowały Morawskiej Ostrawy i Witko­wie, tj. cypla Moraw wbijającego się między Śląsk Opawski a Cieszyński.

28 Czechosłowacja otrzymała ten skrawek na podstawie faktu, że ok. 80fl/o ludności mówiło tam morawskim narzeczem języka czeskiego.

21

ne M, ze Monachium było realizacją planów pangermańskich z okre­su o dwadzieścia lat wcześniejszego, mianowicie z końca r. 1918 i początku 1919. Oto Wszechniemcy austriaccy, ci sami, którzy w listopadzie 1918 r. głosili konieczność włączenia nowej Republi­ki Austriackiej do Rzeszy, proklamowali także swój program tery­torialny. W myśl ustawy z 22 listopada 1918 o terytorium nowego tworu państwowego, nazwanego Deutschosterreich, w skład tego terytorium poza właściwą Austrią i jej krajami alpejskimi miały wejść także znaczne części Czech i Moraw. Południowe skrawki obu tych ziem czeskich miały być bezpośrednio przyłą­czone do Austrii Górnej i Dolnej, a nadto z zachodnich i północ­nych Czech miała być utworzona nowa prowincja pod nazwą Deutsch-Bohmen, podczas gdy z północnych Moraw i Śląska Opaw­skiego projektowano utworzyć prowincję pod nazwą Sudetenland lub Sudeten-Deutschland. Wreszcie chciano wykroić z Moraw je­szcze trzy tamtejsze największe miasta jako niemieckie wyspy językowe: Brno, Jihlawę i Ołomuniec25.

Wtedy owych projektów nie zdołano urzeczywistnić, ale pan-germaniści ich nie zarzucili. Przetrwały one do momentu, gdy Austriak z rodu, a pangermanista z przekonań, stojący na czele Trzeciej Rzeszy, podjął ponownie sprawę ich realizacji. Plan go-desberski kopiował ów projekt z listopada 1918, a początkowo wy­suwał też sprawę plebiscytu w Brnie, Jihlawie i Ołomuńcu.

Oczywiście, apetyt wzrósł z czasem. Plan godesberski chciał zagarnąć jeszcze więcej, przewidując jako terytoria plebiscytowe także dalsze skrawki Czech i Moraw oprócz trzech wyżej wymie­nionych miast morawskich26. Ponadto plan godesberski, zreali­zowany w czasie narad berlińskich, silnie powiększył obszar przy­łączony na północnym wschodzie Moraw, właśnie po to, by za­garnąć ów rejon switawski, o którym była wyżej mowa.

Porównanie trzech map: projektowanego terytorium Deutsch­osterreich z jego czesko-morawskimi uzupełnieniami, planu go-

24 H. B a t o w s k i, Monachium 1938 realizacją pangermańskich planów z 1918/19 roku. PZ, 1968 nr 3, s. 62—76; także po angielsku i francusku w “Polish Western Alfałrs" i “La Pologne et les affaires occidentales". Por. też nast. przypis.

25 O tym bliżej: H. Batowski, Rok (Poznań 1985), s. 62 i nast.; tam literatura.

26 Zob. wyżej przyp. 3. Hitler po prostu zaokrąglił postulaty z r. 1918/1919.

22

desberskiego i ostatecznego zaboru niemieckiego, wymuszonego w październiku 1938 w Berlinie a, pozwala stwierdzić ich niemal całkowitą zbieżność, poza wciągniętym dopiero w r. 1938 rejo­nem switawskim.

Owo powiększenie zaboru we wschodniej części Moraw łączyło się niewątpliwie z dalszymi planami niemieckimi, przekraczający­mi jedynie chęć sparaliżowania czeskiej sieci kolejowej. Chodziło tu mianowicie o przygotowanie całkowitego wchłonięcia Moraw, utworzenie zgermanizowanego pomostu między pruskim wtedy Śląskiem a już anektowaną Austrią. Pomost ten miałby dopełnić okrążenia ze wszystkich stron Czech, które odcięte od sąsiedztwa ze słowackim i polskim obszarem językowym, mogłoby stawiać germanizacji o wiele słabszy opór. Wymuszenie na rządzie pra­skim zgody na eksterytorialne połączenie kolejowo-szosowe między Śląskiem a Austrią, zaplanowane już w październiku 1938, miało być pierwszym etapem na drodze do realizacji owych projektów 8.

Dodajmy, że mimo zasadniczego ustalenia granicy już w dniu 10 października cała sprawa jeszcze się bynajmniej nie zakończy­ła. Toczyła się dalej, mimo że rząd praski starał się robić te­raz wszystko, by zyskać sobie przychylność Berlina. Nowy mini­ster spraw zagranicznych, do niedawna poseł w faszystowskim Rzymie i admirator Osi, Frantiśek Chvalkovsky29, pospieszył zło­żyć swoją czołobitność Hitlerowi i Ribbentropowi w dniach 13 i 14 października, zapewniając o najlepszej woli nowego rządu pra­skiego, by utrzymywać bliskie i przyjazne, a w gruncie rzeczy wa­salne, stosunki z Rzeszą. Chvalkovsky usłyszał sporo przygan pod adresem polityki czechosłowackiej przed Monachium i wiele scep­tycznych uwag na temat nowego rządu, otrzymując tylko bardzo mgliste i uwarunkowane obietnice co do ewentualnej zmiany usto­sunkowania się Rzeszy do Czechosłowacji30.

Równocześnie planowano w Berlinie dalsze kroki, jak najbar­dziej wobec Czechosłowacji nieprzyjazne. Te na bliższą i najbliż-

27 Chodzi tu o mapy zamieszczone w: K. T r a m p l e r, Deutschosterreich 1918/19 (Berlin [1935]) oraz J. W. W h e ele r-B enne 11, Munich, Prologue to Tragedy (London 1948).

28 Instrukcja Hitlera z 12 X: V. K r a l, ed., Die Deutschen in der Tsche-choslowakei 1933—1947 (Praha 1964), dokum. 264, przyp. 5.

29 Od 4 X 1938, na miejscu K. Krofty.

30 O tej sprawie bliżej: s. 181, i nast.

23

szą przyszłość miały dotyczyć dalszych roszczeń terytorialnych. Wprawdzie w dniu 13 października Weizsacker w imieniu Rzeszy oświadczył, że rząd berliński odstępuje od projektowanych plebi­scytów, uznając strefę V za wyznaczoną31, pozostała jednak do przeprowadzenia dokładna delimitacja w terenie; ta sprawa miała stać się przyczyną dalszych strat terytorialnych Czechosłowacji.

Delimitację miano ustalić już tylko w dwustronnych rozmo­wach niemiecko-czechosłowackich — i tu z reguły decydował bru­talny dyktat hitlerowski. Do sprawy wmieszały się znów czynniki wojskowe Rzeszy i domagały się rozlicznych rektyfikacji o charak­terze strategicznym. Dyskusje trwały jeszcze przez kilka tygod­ni38. Strona czechosłowacka odważyła się także domagać pewnych rektyfikacji ze względów gospodarczych i komunikacyjnych. Wszy­stkie te żądania zostały odrzucone; Hitler osobiście nie tylko na­kazywał ich odrzucenie, ale polecił dać delegatom czechosłowac­kim do zrozumienia, że mogą gorzej na tym wyjść, gdyby oka­zywali się nieustępliwi. W ostatecznym efekcie Rzesza zagarniała stale nowe skrawki ziemi, z trzy- lub czterokrotnie większą liczbą Czechów niż Niemców, często w ogóle czysto czeskie. W dniu 10 li­stopada na zebraniu dwustronnej komisji delimitacyjnej przewod­niczący delegacji niemieckiej Richthofen stanowczo odrzucił cze­skie propozycje jakichkolwiek zmian. Delegatom czechosłowackim nie pozostało nic innego, jak odnieść się do swego rządu z prośbą o instrukcję i zaproponować przyjęcie stanowiska niemieckiego. Następnego dnia (11 listopada, w dwadzieścia lat od dnia, gdy Niemcy podpisały rozejm kończący pierwszą wojnę światową) rząd praski akceptował wszystkie ostatnio przeprowadzone zmiany, ale zarazem wyraził zdanie, że wobec tego nic nie stoi już na przeszko­dzie, by Rzesza udzieliła gwarancji dla ostatecznego przebiegu granicy między obu państwamiss.

Nawet ta prośba nie spotkała się z życzliwym przyjęciem w Ber­linie, jakkolwiek po tylu czechosłowackich ustępstwach była ona w pełni uzasadniona. Ribbentrop udzielił wymijającej odpowiedzi,

81 ADAP, D/IV, dokum. 56. Por. Th. P r o c h a z k a, cyt. dz., s. 210.

32 Do 20 listopada. Zob. Th. Prochazka i F. Lukę ś, jw.; AM, do­kum. 280.

33 Jw. Gwarancja nowej granicy oyła po jej ostatecznym wyznaczeniu przewidziana w “układzie" monachijskim, w art. l protokołu dodatkowego, po załatwieniu również roszczeń polskich i węgierskich, co tymczasem już nastąpiło (zob. niżej, w rozdz. II—IV).

24

a rządowi czechosłowackiemu nie pozostało nic innego, jak pole­cić swoim przedstawicielom, by podpisali ostateczny protokół o ustanowieniu nowych granic. Stało się to w dniu 20 listopada, a następnego dnia protokół został zaaprobowany przez Komisję Międzynarodową S4. Mastny podkreślił głębokie rozgoryczenie Cze­chosłowacji zmuszonej do tylu nowych ustępstw, wyraził też na­dzieję, że przyczynią się one do utrwalenia dobrych stosunków z Rzeszą. Łudził się tylko.

Roszczenia niemieckie nie dotyczyły jedynie ziem czeskich, ale zwróciły się także przeciw Słowacji, mimo że przywódcy jej nowe­go autonomicznego rządu już od samego początku zabiegali o ła­ski Berlina35. Przede wszystkim Niemcy zażądały zadunajskiej dzielnicy Bratysławy, Petrżalki; niegdyś Niemcy mieli tam istot­nie większość, ale już od dawna ich liczba znacznie tam spadła. Na podstawie wspomnianej już instrukcji Hitlera z 2 październi­ka, Petrżalka została odstąpiona i zajęta przez Niemców 10 paź­dziernika. Zaraz potem rozpoczęło się w Berlinie rozważanie spra­wy wsi Devin, leżącej z drugiej strony Bratysławy przy ujściu rzeki Morawy do Dunaju 36. Devłn jest otoczoną legendami miej­scowością historyczną, sięgającą średniowiecznej przeszłości tam­tejszych Słowian; legenda łączy ją m.in. z Państwem Wielkomo-rawskim i z dziejami Cyryla i Metodego. Zdaniem sztabowców niemieckich wieś ta ma także znaczenie strategiczne. Na nic nie zdały się protesty słowackie, popierane nawet przez przywódcę prohitlerowskich Niemców w Słowacji Karmasina i bratysławskie-go konsula Rzeszy Druffela; obaj lękali się zbyt silnego rozgory­czenia Słowaków i odepchnięcia ich przywódców od polityki zbli­żenia z Niemcami. Hitler i Goring uparli się i oczywiście przepro­wadzili swoją wolę: 21 listopada także Devin został przekazany Rzeszy, która dodatkowo zyskała skrawek obszaru, który nigdy

34 Th. P r o c h a z k a, cyt. dz., s. 213—214; AM, dokum. 208, s. 327—328 (tekst).

35 O tym bliżej: s. 215 i nast. niniejszej książki.

36 Szczegółowo omówił tę sprawę J. K. H o e n s c h, Der ungarische Revisionismus und die Zerschlagung der Tschechoslowakei (Tiibingen 1967, dalej cyt.: Hoensch B), s. 211 i nast.: zrazu Rzesza oświadczyła, że nie żąda Devina: telegram do konsulatu niemieckiego w Bratysławie z 9X1938, w: M. S. D u r i c a, ed., La Slovacchia e le sue relazioni politiche con la Germania 1938—1945, I. (Padova 1964), s. 125. Bratysławscy Niemcy doma­gali się, by także to miasto włączono do Rzeszy (tamże, s. 128).

25

w historii nie należał do Niemiec, nawet do Rzeszy średnio­wiecznej.

Oprócz tych drobnych, ale dotkliwych i systematycznych dzia­łań na szkodę okrojonej już w Monachium Czechosłowacji, za­padały wtedy w Berlinie decyzje sięgające dalszej przyszłości, a skierowane przeciw państwu, które mimo swego terytorialnego zmniejszenia i pozbawienia granic strategicznych stanowić jeszcze mogło przeszkodę na drodze ekspansywnej polityki III Rzeszy i które nadal głębokim, mimo że już stępionym klinem wbijało się w obszar Niemiec, przerywając ich graniczną linię od wschodu.

W rok później, 23 listopada 1939 r., na konferencji z dowód­cami sił zbrojnych Hitler przyznał: “Od pierwszej chwili było jas­ne, że nie mogłem zadowolić się tylko obszarem sudeckim"87. Cała działalność Berlina we wrześniu 1938 i potem w pierwszych tygodniach pomonachijskich była tylko pierwszym etapem, nie­zbędnym taktycznie, by przez wysunięcie od razu zbyt daleko idą­cych żądań nie zmobilizować przeciw Niemcom całej opinii świa­towej i nie wywołać czynnego wystąpienia i Czechów, i ich so­juszników. Wysuwanie na razie tylko zasady samostanowienia Niemców sudeckich i żądanie ich przyłączenia do Rzeszy mogło się wydawać słabo zorientowanej opinii zachodniej rzeczą słusz­ną. Żądanie czegoś więcej mogłoby wywołać zdecydowany sprze­ciw. Hitler wiedział o tym i w swych mowach atakujących Cze­chosłowację przed Monachium zapewniał: “Ja nie chcę Czechów" (Ich will keine Tschechen) M. Wbrew temu zresztą linia z 10 paź­dziernika już przyłączyła ponad 700 tyś. ludności czeskiej do Rze­szy, a dalsze dziesiątki tysięcy zagarnięto w rektyfikacjach gra­nicznych w październiku i listopadzie.

Natomiast w tajemnicy przygotowywano realizację tego, co hi­tlerowcy lubili nazywać Gesamtlosung, “rozwiązanie całkowite". O zamiarze podboju Czechosłowacji na równi z Austrią Hitler mó­wił już na konferencji w dniu 5 listopada 1937 39. Teraz przystą­pił do kroków konkretnych. Dnia 21 października 1938 wydał za­rządzenie o przygotowaniach do zlikwidowania tego, co pozostało jeszcze z Czechosłowacji, mianowicie z ziem czeskich: Erledigung

L

87 ADAP, D/VIII, dokum. 384.

"8 O tym bliżej: Rok, rozdz. IV (mowa Hitlera z 12 IX 1938).

89 Tzw. Protokół Hossbacha — zob. tamże, s. 167—168.

26

der Rest-Tschechei*0. Widzimy tu zapowiedź akcji na rzecz włą­czenia do Rzeszy reszty Czech i Moraw; w stosunku do Słowacji zamierzano znaleźć inne rozwiązanie 41.

Sztabowcy niemieccy prowadzili studia w tym kierunku od pierwszej chwili po Monachium. Cytowana wyżej decyzja pozo­stawała w związku z posiadanymi już ustaleniami. Decyzja zapad­ła, pytaniem było tylko, kiedy zostanie zrealizowana. Hitlerowcy musieli się upewnić, że nie muszą się liczyć z niczyją czynną re­akcją, a zwłaszcza z próbą obrony ze strony samych Czechów.

Armia czechosłowacka była po Monachium stopniowo demo-bilizowana, zarówno wskutek nacisków niemieckich, jak i w wy­niku trudności gospodarczych, w jakich okrojone państwo musia­ło się znaleźć. Mimo to jednak i mimo utraty przygranicznych for­tyfikacji, które podwajały siłę oporu tej armii, Czechosłowacja, jeśli zdecydowałaby się stawić zbrojny opór, mogła jeszcze ścią­gnąć na Niemców pewne, i to niemałe, trudności. Armia czechosło­wacka zachowała całe swoje uzbrojenie, z bronią pancerną i lot­nictwem utraciła tylko część ciężkiej artylerii, pozostawioną z ko­nieczności w fortyfikacjach na terenach odstąpionych), dyspono­wała więc poważną siłą ognia. Niemcy chcieli się upewnić, że do czynnego oporu nie dojdzie. Rozpoczęli więc różnego rodzaju dzia­łania rozkładowe wewnątrz Czechosłowacji. Sztab czechosłowacki chciał utrzymać armię możliwie jak najliczniejszą, a nadwyżki uzbrojenia odsprzedać, by nie dostały się Niemcom42. Czechom za­brakło jednak energii i zdecydowania; nie uczyniono niczego.

Los okrojonej Czechosłowacji był więc przesądzony i państwo to było skazane na zagładę już w Monachium; tylko wykonanie wyroku zostało odsunięte na czas bliżej nie określony, ale na pew­no niezbyt odległy.

Na koniec tego rozdziału trochę danych statystycznych. Okrojone przez zabór hitlerowski tzw. ziemie historyczne, Cze-

40 ADAP, D/IV, dokum. 81 (Ziel: rasche Besetzung der Tschechei und Abriegelung gegen die Slowakei).

41 W owych dniach Hitler nie wykluczał jeszcze ewentualności użycia Słowacji jako obiektu przetargów z Węgrami i Polską. Zob. niżej s. 215 i nast.

42 ADAP, jw., dokum. 54/111 i dokum. 137; m.in. pewną część uzbrojenia zakupiła Francja.

27

ska i Morawsko-Śląska, zajmowały przed Monachium łącznie 78 828 km", z czego na ziemię Czeską przypadało 52 052, a na Mo-rawsko-Sląską 26 776 (Morawy 22 315, Śląsk 4461)43. Na obszarze tym mieszkało w r. 1930, gdy odbywał się ostatni czechosłowac­ki spis ludności, 10,67 min ludności (dokładnie 10 669 923), w czym 7,1 min w Czechach, a 3,56 min na Morawach-Śląsku). Odsetek Niemców w r. 1930 wynosił: w Czechach 32,38, a na Morawach-,

-Śląsku 22,85, łącznie 29,177.

Zabór niemiecki zmniejszył Czechy do 32 032 km2, a Morawy-

-Śląsk (po odliczeniu również obszaru odstąpionego Polsce na Za-olziu, 863 km2) do 16 785 km2; łącznie tzw. ziemie historyczne obej­mowały 49 087 km2 (według innych obliczeń nawet tylko 48 925) z 6,8 min ludnościu. Ziemie historyczne utraciły więc okrągło 35% obszaru. Ludność ich uległa analogicznemu zmniejszeniu; w r. 1940 naliczono tam 7,4 min mieszkańców, w czym byli jednak liczni nowi koloniści niemieccy, sprowadzani przez władze Rzeszy po roku 1939.

Ponieważ zabrane przez Niemcy tereny pograniczne były silnie uprzemysłowione, straty w tej dziedzinie były znacznie poważ­niejsze, i dochodziły m.in. w przemyśle metalurgicznym do 67%, a tekstylnym do 54%. Wielkie były też straty w innych gałęziach przemysłu, jak chemiczny i szklarski45. Przedsiębiorstwa należą­ce do Czechów na terytorium odstąpionym zostały skonfiskowa­ne bez odszkodowania. Podobny los spotkał filie banków, których centrala znajdowała się w Pradze.

Ponad 700 tysięcy ludności czeskiej, która pozostała na tere­nach anektowanych przez Rzeszę, zostało pozbawione własnego szkolnictwa, organizacji kulturalnych i prasy. Pewną liczbę, zwłaszcza rolników osadzonych na rozparcelowanych ziemiach, zmuszono do wyjazdu, a reforma rolna została unieważniona.

Prześladowania policyjne dotknęły zarówno czeskich, jak nie­mieckich komunistów i socjaldemokratów, również czeskich dzia­łaczy narodowych, a ponadto w najbardziej drastycznej formie

43 Cyfry według: H. Batowski, Terytorium państwowe Czechosłowa­cji. PZ, 1950 nr 5—6, s. 454 i nast., tam literatura.

44 Jw. Por. “Prager-Presse" z 6 X 1938: In den neuen Grenzen. Umjang und Bevolkerungszahl.

48 Zestawienia tych strat: Ceskoslovensko a norimbersky proces (Praha 1946), s. 90.

28

Żydów46. Oderwany od Słowacji skrawek obejmujący Petrżalkę i Devin mierzył 43 km2 z 15,5 tyś. ludności47.

Największą część obszarów oderwanych od ziem czeskich, zaj­mujących łącznie 28 971 km2, hitlerowcy zorganizowali jako nowy okręg, pod nazwą Sudetengau z ośrodkiem w Libercu (niem. Rei-chenberg); obejmował on 22 608 km2 z 2,9 min ludności (według ob­liczenia z r. 1940). Pozostałe skrawki zostały przyłączone: na po­łudniowym zachodzie Czech do Bawarii, na południu Czech i Mo­raw do okręgów (Gem) Oberdonau i Niederdonau (hitlerowska nazwa Austrii Górnej i Dolnej). Były powiat hulczyński, przez traktat wersalski oddzielony od ówczesnego pruskiego Górnego Śląska, został ponownie włączony do powiatu raciborskiego. Gau-leiterem, tj. szefem okręgu, w Libercu został przywódca Sudeten-deutsche Partei, Konrad Henlein48, a organizacje tej partii zo­stały włączone do NSDAP. “Zglajchszaltowanie", tj. upodobnie­nie przez nacisk z góry, całego życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego na anektowanych obszarach przeprowadzano po­spiesznie, według modelu obowiązującego w Rzeszy po r. 1933 i wzorując się na świeżym przykładzie tak samo “zglajchszaltowa-nej" Austrii.

Gwałt zadany istniejącej od wieków jedności geograficzno-go-spodarczej Czech i Moraw dał się jednak odczuć dosyć szybko. Jakkolwiek włączenie obszarów sudeckich do życia gospodarcze­go Rzeszy i przestawienie gospodarki przede wszystkim na przy­gotowanie wojny pozwoliło czasowo usunąć bezrobocie, tak do­tkliwe przed r. 1938, okazało się zarazem, że zniesienie granicy celnej między Rzeszą a rejonami sudeckimi wywarło niekorzystny wpływ na różne odgałęzienia przemysłu tych rejonów. Po opad­nięciu fali szowinistycznych pangermańskich zachwytów przyszły pierwsze refleksje i pierwsze obawy o przyszłość.

46 Tamże, passim; por. też W. J a k s c h, Europas Weg nach Potsdam (II wyd, Koln 1970), s. 346.

47 H o e n s c h B, s. 215.

48 O jego działalrości przed Monachium zob. Rok, tam dalsza literatura. Utworzenie “Reichsgau Sudetenland" nastąpiło 31 X; zastępcą Henleina zo­stał inny przywódca sudeckoniemiecki, zaciekły wróg Czechów Karl Her-mann Frank.

29

II. Problem Zaolzia

Latem i jesienią 1938 roku rozwijała się przeciw Czechosłowa­cji nie tylko akcja Niemiec hitlerowskich, ale także równoległa i w podobny sposób prowadzona akcja polska, która zresztą w znacznie słabszej mierze zwracała na siebie uwagę opinii mię­dzynarodowej. Była ona jednak pod wielu względami nie mniej ważnym elementem narastającego kryzysu. W jej wyniku kry­zys ten uległ zaostrzeniu.

Akcja polska przeciw Czechosłowacji łączyła się przede wszy­stkim ze sprawą polskiej mniejszości narodowej w zachodniej czę­ści Śląska Cieszyńskiego, na tzw. Zaolziuł. O ile Niemcom hi­tlerowskim chodziło nie tylko o Niemców sudeckich, o przyłącze­nie zamieszkanych przez nich obszarów do Rzeszy, lecz także o podporządkowanie sobie Czechosłowacji w ogóle, o tyle Polska tak rozległych planów nie miała i głównym celem jej akcji było rozwiązanie sprawy Polaków na Zaolziu2.

Układ" monachijski nadał akcji polskiej nowy charakter. Pol­ska ze zwołaniem i przebiegiem konferencji monachijskiej nie miała nic wspólnego, a jej wyniki wprawdzie nie były dla War-

1 Dawniejsza literatura do tej sprawy w mojej cyt. książce Kryzys dy­plomatyczny 1938/39 (dalej cyt: KD). Nowsze pozycje: J. Chlebowczyk, Nad Olzą (Katowice 1971; od s. 201); A. M. Cienciala, Poland and the Western Powers 1338—1939 (London—Toronto 1968, dalej cyt.: Cienciala; od s. 119); S. Stanisławska, Polska a Monachium (Warszawa 1967; cenny, ale niestarannie podany materiał, liczne omyłki); O. Kań a — R. P a v e l k a, Teślnsko v polsko-ćeskoslovenskych vztazlch 1938—1939 (Ostrawa 1970; “Pavelka" — S. Stanisławska, w tej części książki od s. 179, identyczne usterki); J. Yalenta Ceskoslovensko a Polsko v letech 1918—1345. W: Cesi a Poldci v minulosti. T. II (Praha 1967, tu od s. 581).

" Polska działalność na rzecz oderwania Słowacji od ziem czeskich oraz na rzecz osiągnięcia wspólnej granicy z Węgrami rozwijała się równolegle, ale nie wiązała się bezpośrednio ze sprawą Zaolzia. Poza tym pewną rolę odgrywać musiała sprzeczność dwu różnych ustrojów: faszyzującego reżimu sanacyjnej Polski i burżuazyjno-demokratycznej Czechosłowacji, oraz wspól­na Berlinowi i Warszawie niechęć do Pragi z powodu istnienia sojuszu czechosłowacko-radzieckiego.

30

szawy całkowitą niespodzianką — o ile chodzi o Czechosłowację, gdyż sukces stanowiska Niemiec nie mógł ulegać wątpliwości — ale zirytowały obóz rządzący z powodu lekceważącego potrakto­wania Polski.

W załączniku do “układu" monachijskiego postanawiano, że “jeżeli zagadnienie polskiej i węgierskiej mniejszości w Czecho­słowacji nie zostanie załatwione w ciągu trzech miesięcy na dro­dze porozumienia między zainteresowanymi rządami", to cztery mocarstwa zajmą się tą sprawą na nowej konferencji.

Polski minister spraw zagranicznych Józef Beck lubił mawiać: “Nic o nas bez nas". Uważał, że decyzja dotycząca Polski bez py­tania jej o zdanie uwłacza honorowi państwa polskiego. W isto­cie rzeczy był osobiście urażony, że jego samego do Monachium nie zaproszono, by mógł tam przedstawić polskie żądania.

Żądania te były znane przedstawicielom mocarstw obradują­cych w Monachium, a to z not wysyłanych w tej sprawie w po­przednich tygodniach s. Mocarstwa zachodnie występowały już wo­bec Pragi z sugestiami, by owe żądania potraktować pozytywnie. Ale ani Chamberlain, ani Daladier nie zamierzali tej sprawy w Mo­nachium poruszać: wszak konferencja została zwołana wyłącznie w celu załatwienia konfliktu niemiecko-czechosłowackiego. Na pewno nie byłby z tą sprawą wystąpił Mussolinii, choć deklarował on poparcie dla życzeń polskich. Ale znalazł się nieproszony ad­wokat: Hitler, któremu zresztą bynajmniej nie chodziło o wyświad­czenie Polsce przysługi. Chodziło mu tylko o jedno- o znalezienie pretekstu, by oddalić sprawę gwarancji dla nowej granicy między Rzeszą a Czechosłowacją, której to gwarancji żądały mocarstwa zachodnie4. Przybierając pozę obrońcy interesów polskich i wę­gierskich, Hitler oświadczył, że Niemcy gwarancji owej udzielą dopiero po uregulowaniu sporów terytorialnych między Czecho­słowacją a jej obu pozostałymi sąsiadami. Polska nie prosiła o to Hitlera na pewno. Węgry natomiast istotnie liczyły na poparcie Berlina -dla swoich roszczeń; był to nawet powód do pewnych rozdźwięków między Warszawą a Budapesztem, gdyż Beck uwa-

3 Tu odsyłam do cennej (niestety bez aparatu źródłowego); pracy J. V a-lenty (jw.). ,»

4 Gwarancję tę obiecały mocarstwa zachodnie w swym wystąpieniu z 18IX, gdy zażądały od Pragi ustępstw terytorialnych na rzecz Niemiec (zota. Rok, s. 358 i nast.).

żał, iż Wągrom powinna tu wystarczać współpraca z Polską. W Bu­dapeszcie rozumiano jednak lepiej niż w Warszawie, że nic już w Europie środkowej nie da się przedsięwziąć bez zgody Niemiec, a sądzono także, iż poparcie obu mocarstw faszystowskich, Ber­lina i Rzymu, będzie najlepszą gwarancją powodzenia.

Ale w polskim MSZ cytowaną decyzję monachijską przyjęto jako gest protekcjonalny, obraźliwy dla wyimaginowanej mocar-stwowości sanacyjnej Polski. Ponadto wiedziano już, że na pew­nym odcinku postulaty terytorialne Niemiec i Polski są sprzeczne. Ambasador Lipski znał zasięg linii godesberskiej5 i wiedział, że wkracza ona na Zaolzie, mianowicie koło Bogumina, który jako ogromnie ważny węzeł kolejowy stanowił także przedmiot pożą­dań niemieckich, ale objęty był zasięgiem roszczeń polskich wo­bec faktu, że według umowy polsko-czeskiej z listopada 1918 r. przypadł Polsce i należał do niej aż do stycznia 1919 roku6.

I poczucie urażonej ambicji, i chęć podkreślenia samodzielności polskiej polityki zagranicznej, były na pewno silniejszym motorem tych polskich działań, które nastąpiły zaraz po Monachium, niż sam wzgląd na sprawę Bogumina, chociaż i ten mógł odegrać pew­ną rolę. Może ponadto zagrał jeszcze jeden moment: wspomnienie tak zawsze przez Becka, i w ogóle w Warszawie, potępianego Pak­tu Czterech z r. 1933, którego nowym wydaniem była konferen­cja monachijska. Ale wtedy, pięć lat wcześniej, Beck obrał inną. o wiele słuszniejszą drogę: postanowił szukać zbliżenia właśnie z Pragą przeciw dyktatowi mocarstw7. Teraz, z Pragą od dawna skłócony, przekonany o życzliwości obu mocarstw faszystowskich, a zwłaszcza przeceniający polskie możliwości, Beck zdecydował działać niezwłocznie. Nie pomyślał o tym, że działanie to mogłoby Polskę narazić na konflikt z innym jej sąsiadem, który pragnął Czechosłowacji okazać pomoc 8, a do poczynań polskich odnosił się

-1938

5 Zob. M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemieckie 1933-(Poznań 1965, dalej cyt.: Wojciechowski), s. 498.

8 Umowa lokalna polsko-czeska na Śląsku Cieszyńskim z 5 XI1918, dotycząca podziału tego kraju; miała ona charakter tymczasowy i rząd cze­chosłowacki później ją wypowiedział. Tekst zob. Sprawy polskie ria kon­ferencji pokojowej w Paryżu w 1913 r. (Warszawa 1967), s. 89 i nast.; por. J. V a l e n t a, cyt. dz., s. 438 i nast.

7 Zob. 1938, s. 92—93, tam literatura; J. Yalenta, jw., s. 544 i nast.

8 Chodzi o sojusz czechosłowacko-radziecki z maja 1935; por. Rok, s. 92— —93 i passim; cyt. monografia V. K r a l a, passim.

32

nader nieufnie. Chodziło tu o Związek Radziecki, który nega­tywnie ustosunkował się do polskiej akcji wobec Litwy w marcu tegoż roku. Beck, błędnie oceniający całą politykę ZSRR, brał pod uwagę możliwość konfliktu, w którym Polska mogłaby otrzy­mać pomoc od mocarstw faszystowskich.

Rozstrzygnięcie sprawy Zaolzia w sposób polubowny było mo­żliwe dzięki inicjatywie prezydenta Czechosłowacji, podjętej na kilka dni przed Monachium9. Beckowi jednak to nie odpowia­dało: deklarował, że nie ma zaufania do szczerości Beneśa i do dobrej woli rządu praskiego w ogóle. Naprawdę jednak chodziło mu przede wszystkim o własny sukces i nie chciał niczego za­wdzięczać czyjejkolwiek inicjatywie.

W momencie zwołania konferencji monachijskiej sytuacja mię­dzy Warszawą a Pragą przedstawiała się w ten sposób, że w pol­skim MSZ oczekiwano odpowiedzi czechosłowackiej na notę pol­ską, złożoną przez posła Kazimierza Papśe ministrowi spraw za­granicznych Krofcie w dniu 27 września o godz. 21.00. W nocie tej rząd polski, powołując się na wspomniany wyżej list Beneśa, skie­rowany do prezydenta Polski, Mościckiego, a uznający zasadę zmian granicznych, domagał się niezwłocznego odstąpienia Polsce obszarów oznaczonych na dołączonej mapie, o niewątpliwej więk­szości polskiej. Żądano również umożliwienia mieszkańcom dal­szych obszarów wypowiedzenia się przez głosowanie w sprawie przynależności państwowej10.

Czeskie prace porównują tę notę z godesberskim memoran­dum Hitleran. Porównanie to wydaje się naciągane, jakkolwiek Beck znał owo memorandum i mógł z niego pewne sformułowa­nia zaczerpnąć. Ton noty polskiej był umiarkowany i nie miał jeszcze charakteru ultimatum, co Beck wyraźnie podkreślił w swej

9 Literatura jak w przyp. 1; zob. w szczególności: E. Beneś, Mnichov-ske dny (Praha 1968), s. 305—307; por. 1938, s. 376.

10 Francuski oryginał tej noty ogłosił L. N a m i e r, Europę in Decay 1936—1940 (London 1950, dalej cyt.: Namier), s. 291—293; przekład pol­ski nieznanego pochodzenia, jakoby “według fotokopii z czechosłowackie­go MSZ" (?) podaje L. G e l b e r g (Prawo międzynarodowe i historia dy­plomatyczna, i. II, Warszawa 1958), s. 479—480 (drobne nieścisłości).

11 Tak Beneś, jw., s. 306; J. Yalenta, jw., s. 603; o samym memo­randum zob. wyżej, w rozdz. I, tam literatura; por. Wojciechowski, s. 472—473.

3 Europa... 33

instrukcji przesłanej tego dnia do ambasady w Berlinie 12, w któ­rej zalecał porozumienie się z Niemcami co do rozdzielenia sfer interesów polskich i niemieckich w rejonie, gdzie mogłyby się one zetknąć. Nota mianowicie nie wyznaczała określonego terminu przyjęcia żądań polskich; poseł Papee miał tylko ustnie podkre­ślić wagę szybkiej odpowiedzi, czego żądała także sama nota.

Beneś pisze w swym pamiętnikarskim szkicu o Monachium, że “mimo skrajnego rozgoryczenia" próbował podjąć dalsze kroki pojednawcze, planując nowy list do prezydenta Mościckiego i sta­rając się wpłynąć na posła polskiego. Chciał prosić o neutralność Polski w zamian za wiążące obietnice w sprawie rektyfikacji gra­nicy. Po daremnej rozmowie z “wrogo nastrojonym" posłem Be­neś zrezygnował z wysłania nowego listu. Tak pisze, ale nie przy­znaje się, że na posiedzeniu rządu w dniu 28 września wypowie­dział się przeciw przyjęciu żądań polskich. Radził poczekać na dal­szy rozwój sytuacji w sporze z Niemcami. Beneś zaczął jednym słowem grać na zwłokę, co miało fatalne skutki1S.

Zapewne, przyznać trzeba także, iż w owych tak trudnych dla rządu praskiego chwilach, gdy kryzys w sporze z Niemcami do­chodził do punktu kulminacyjnego, nietrudno było popełnić taki czy inny błąd. Ale wiadomo nam również, iż poseł polski w dniu 29 września przypomniał o konieczności szybkiej odpowiedzi, pod­kreślając, że “jest niezbędne, aby rozstrzygnięcie sporu polsko-czechosłowackiego nastąpiło niezależnie od konferencji w Mona­chium" ". To przypomnienie nie zostało jednak uwzględnione (przypomnijmy, jakie napięcie nerwowe musiało wtedy panować w siedzibie czechosłowackiego MSZ — było to 29 września w po­łudnie!), w przeciwnym bowiem razie nie doszłoby do działania polskiego następnego dnia. Jakkolwiek odpowiedź czechosłowacką uznano by w Warszawie zapewne za niewystarczającą, gdyby na-

L

12 Oryginał w Instytucie Historycznym gen. Sikorskiego w Londynie (dalej cyt.: IHGS), tekst w przekładzie angielskim: W. J ę d r ze j e w ic z, ed. Diplomat in Berlin 1933—1939. Papers and Memoirs of Józef Lipski (New York — London 1968, dalej cyt.: Jędrzejewicz A), s. 422—424.

13 Beneś, j w., s. 306; por. L u kęs, s. 37—38, który cytuje wypowiedź Benesa na posiedzeniu rządu z 28 IX dot. noty polskiej.

14 Namier (s. 296—297) przytacza w przekładzie, notatkę urzędnika czechosłowackiego MSZ, I. Krny, o rozmowie z Papeem w dn. 29IX, o godz. 13.00; por. Cienciala, s. 141.

34

deszła już 29 września, tak jak ją uznano za taką następnego dnia, czytano by ją w innym stanie umysłu, niż stało się to po na­dejściu wiadomości z Monachium.

Praga próbowała nadal użyć pośrednictwa mocarstw zachod­nich, a także Rumunii, sprzymierzonej z Polską, a zarazem popie­rającej Czechosłowację. Ponadto polecono posłowi czechosłowac­kiemu w Warszawie próbować perswazji15. Krofta stwierdził, że uznając w zasadzie konieczność ustępstw terytorialnych na rzecz Polski, Czechosłowacja nie może ich dokonać niezwłocznie, skoro nie dokonuje ich na rzecz Niemiec mimo ich nacisku, gdyż stwo­rzyłoby to precedens: “Nie możemy dać Polakom tego, czego od­mawiamy Niemcom"16. Poseł czechosłowacki w Warszawie nie miał możności spełnić polecenia, a gdyby nawet został przyjęty przez Becka lub jego zastępcę, jego interwencja nie byłaby zapew­ne bardziej skuteczna niż ambasadorów francuskiego, brytyjskie­go i rumuńskiego ". Dodajmy, że nie pomogła nawet bezpośrednia interwencja króla rumuńskiego Karola II u prezydenta Mościc­kiego, za pośrednictwem ambasadora polskiego w Bukareszcie, Ro-gera Raczyńskiego, dokonana z pominięciem Becka, co tego ostat­niego mogło tylko urazić i utwierdzić w uporze 1S.

Beck, zaślepiony w swym przekonaniu o własnej nieomylności i tym bardziej dotknięty w swej wybujałej ambicji, czynił w tych dniach wszystko, by zrazić do siebie — i do spraw polskich — za­równo oba mocarstwa zachodnie, jak sprzymierzoną Rumunię. Wspomnienia ambasadora francuskiego w Warszawie, Noela, i do­stępne obecnie raporty jego brytyjskiego kolegi Kennarda oraz za­piski dzienne rumuńskiego ministra spraw zagranicznych Comne-na — dostarczają nam wystarczająco wiele na to dowodów. In-

15 Poseł czechosłowacki w Warszawie J. Slavik (rodem Słowak), był źle widziany w polskim MSZ i nie miał szans osiągnięcia czegokolwiek.

16 Z. Fierlinger (Ve sluzbach CSRC. T. I, Praha 1951, dalej cyt.: Fierlinger, s. 160—161) przytacza tekst depeszy przesłanej przez min. Kroitę do Slavika 28 IX.

17 O interwencjach francuskich i brytyjskich ostatnio A. Cienciala, s. 130—131: o rumuńskich: N. P. C o m n e n e, Preludi del grandę dramma (Roma 1947, dalej cyt.: C o m n e n), s. 151 i nast.; V. M o i s u c, Actions diplomatiąues de la Równanie au secours de la Tchecoslovaquie a la veille du Pacte de Munich, “Revue roumaine d'histoire" VI/3 (1967), s. 426.

18 Opowiada o tym, nie podając daty dziennej tej interwencji, ówczesny radca ambasady polskiej w Bukareszcie A. Poniński (Wrzesień 1939 w Rumunii, “Zeszyty Historyczne", Paryż, nr 6, 1964, s. 158—160).

35

terwencje wspomnianych trzech ambasadorów tylko Becka iryto­wały, ale nie przekonywały. Potem wobec Szembeka wyrażał się “ w sposób niezwykle ujemny", o polityce obu mocarstw zachod­nich w związku z zatargiem polsko-czechosłowackim 19. Wobec am­basadora rumuńskiego Franassovici'a, który interweniował 28 września u Becka, polski minister dopuścił się nieprawdopodobnej niezręczności, mówiąc, że wobec odwlekania odpowiedzi przez Pra­gę Polska podejmie dalsze kroki, i to uzgodnione z Węgrami*°. Nie było rzeczy, która mogłaby bardziej oburzyć Rumunów, słusznie uważających, że uzgodnienie powinno by nastąpić najpierw z ni­mi jako sojusznikami, wobec których obowiązywała zasada uprzed­niego informowania się o podejmowanych akcjach w sprawach in­teresujących oba państwa. Comnen niezwłocznie polecił, aby am­basador o tym zobowiązaniu Beckowi przypomniał. Polski minister uciekł się do wybiegu: wskazał na delikatną sytuację Rumunii, bę­dącej równocześnie sojuszniczką Polski i Czechosłowacji, co jako­by uniemożliwiało informowanie Rumunii o krokach polskich, skierowanych przeciw Czechosłowacji". Wybieg ten ostatecznie mogliby Rumuni przyjąć za dobrą monetę, gdyby nie owa nie­zręczność: wzmianka o uzgodnieniu działań polskich z Węgrami, z którymi Polski nie łączył żaden sojusz formalny, a które za to pozostawały wtedy w bardzo naprężonych stosunkach z Rumu­nią 22. Trzeba tu Beckowi odmówić — w świetle jego wypowiedzi — nawet poczucia zwykłego taktu, nie tylko dyplomatycznego. Papee otrzymał odpowiedź od Krofty 30 września o godzinie

19 L. N o e l, L'agression allemande contre la Pologne (Paris 1946, dalej cyt.: Noel; jest przekład polski: Agresja niemiecka na Polskę, Warszawa 1966), s. 215 i nast.; raporty Kennarda w DBFP, ser. 3, t. III, oraz udostęp­nione dalsze materiały w Public Record Office w Londynie, (dalej cyt.: PRO) FO 371, 21808); Comnen, jw. Cytowane słowa Becka: Diariusz i teki Jana Szembeka, t. IV (Londyn 1972, dalej cyt: S ze m bek), s. 284.

20 C o mnę n, s. 151—152; w archiwum rumuńskiego MSZ jest raport ambasadora w Warszawie Franassovici'a z 28 IX, nr 4239, wg którego Beck zapewnił ambasadora, że nie ma umowy polsko-niemiecko-węgierskiej prze­ciw Czechosłowacji — szczegółu tego Comnen nie podaje.

21 C o m n e n, s. 152; V. M o i s u c (jw. s. 426), wymieniając cyt. tele­gram nr 4239, również pomija owo zapewnienie Becka.

22 Z powodu węgierskich roszczeń do Siedmiogrodu; ale chwilowo Węgry, występując przeciw Czechosłowacji, za radą Niemiec zachowywały się bar­dzo powściągliwie wobec Rumunii; por. M.. Adam, Documents relatifs d la politiąue etrangere de la Hongrie dans la periode de la crise tcheco-slovaque. “Acta Historica", 1963 nr l—2.

36

13.00 23. Było to za późno. Tymczasem bowiem irytacja Becka z po­wodu niezaproszenia do Monachium znacznie wzrosła, a to po otrzymaniu wiadomości o decyzjach tam podjętych, m.in. doty­czących sporu polsko-czechosłowackiego. Mamy o tym świadec­two Szembeka, który rozmawiał ze swym szefem o godz. 14.30, kiedy zapewne odpowiedź czechosłowacka wręczona posłowi pol­skiemu w Pradze, na półtorej godziny wcześniej, była już roz­szyfrowana. Beck oświadczył swemu zastępcy:

...wobec konferencji monachijskiej, gdzie podjęto próbę narzucenia przez dyrektoriat wielkich mocarstw innym państwom wiążących decyzji (na co Polska zgodzić się nie może, bo wówczas zeszłaby do roli obiektu politycz­nego, którym inni według swej woli dyrygują), jak również wobec niezała-twienia dotychczas przez Czechosłowacją naszych żądań, odbyła się dziś specjalna narada u pana prezydenta RP. Uczestniczyli w niej prócz pana prezydenta i ministra24 — marszałek Śmigły, premier Sławoj-Składkowski i min. Kwiatkowski25. Na naradzie tej zapadła decyzja postawienia Pradze naszych żądań w formie kategorycznej i ultymatywnej. Jeżeli to nie po­skutkuje, to nastąpią kroki wojenne. Następnie minister przedłożył nam szkic noty do rządu praskiego i poprosił o natychmiastowe jej wykończenie. Ma być ona jeszcze dziś przesłana do Pragi samolotem, tak by poseł Papee mógł ją wręczyć jeszcze przed północą. Termin odpowiedzi upływa jutro o godz. 12.00 przed południem, po czym wojska nasze wkroczą niezwłocz­nie do Cieszyna 26.

Decyzja zatem zapadła: Polska miała pokazać światu w spo­sób w oczach Becka odpowiedni, że nie zamierza stosować się do życzeń mocarstw i że w sprawach jej dotyczących potrafi działać całkowicie samodzielnie. Decyzja prestiżowa, powołująca się na dumę narodową27 — ale w danych warunkach całkowicie niepo­trzebna, a w skutkach jak najbardziej dla Polski szkodliwa.

Albowiem odpowiedź Pragi niebawem była już w gabinecie mi-

28 Oryginał francuski: N a m i e r, s. 294—296; przekład polski (zastrze­żenia jak w przyp. 10): G e l b e r g, s. 485—486.

24 Szembek pisze dużą literą: Ministra, mając na myśli Becka.

25 Eugeniusz Kwiatkowski był także wicepremierem, ale niechętny rnu Szembek pomija to oznaczenie.

28 S z e m b e k; na wstępie tego cytatu znamienny atak na “dyrektoriat wielkich mocarstw"; podobnie wyraża się Beck w swym pamiętniku: J. Beck, Ostatni raport (Warszawa 1987), s. 150.

27 Warto jeszcze wskazać na wspomnienia ówczesnego sekretarza pol­skiego ministra spraw zagranicznych: P. Starzeński, Trzy lata z Be-ckiem (Londyn 1972), s. 154—155, wskazujące na odgrywający u Becka rolę uraz z r. 1933 (Pakt Czterech).

37

nistra, tylko że bez względu na to, jaka by ona była, nie chciano już prestiżowej decyzji cofnąć. Beckowi chodziło o względy pre­stiżowe bardziej niż o trzeźwo pojmowany interes państwa. Może nie na ostatnim miejscu dołączała się tu chęć Becka wyrażenia swej patologicznej czechofobii oraz animozji do Beneśa, a także pokazania partnerom w Berlinie, że Polska potrafi być nie mniej od nich energiczna. To wszystko mogło odgrywać pewną rolę, ale nie powinno było dyktować kroków, obciążających hipotekę pań­stwa polskiego.

Gdy w gabinecie ministra zapoznano się z treścią odpowiedzi czechosłowackiej, najłatwiej było określić ją jako “niewystarcza­jącą i dylatoryjną". Tak później wypowiadali się Beck i Szembek wobec przyjmowanych kolejno przedstawicieli państw obcych, którym pragnęli wyjaśnić podstawę nowych kroków podejmowa­nych przez Polskę2a. Z charakterystyczną aprobatą wystąpił am­basador Japonii, który reprezentował politykę tego właśnie rodza­ju, jaką chciał teraz prowadzić Beck: “dla zafiksowania granic jest o wiele lepiej obsadzić je wojskowo, niż prowadzić dyplomatyczne konwersacje" 29.

Przyjrzyjmy się teraz treści odpowiedzi czechosłowackiej.

Zawiera ona przede wszystkim zapewnienie o dobrej woli rzą­du praskiego i o jego decyzji, by przystąpić do zmiany granic na rzecz Polski, oraz propozycję, aby Francja i Wielka Brytania sta­ły się gwarantami tego solennego zobowiązania Czechosłowacji wobec Polski. Proponowano jako rozwiązanie konkretne, by 5 paź­dziernika zaczęła działać komisja mieszana, która ustaliłaby roz­miary cesji terytorialnej, opierając się na zasadzie etnograficz­nej 30. Przekazanie odstąpionego terytorium miałoby nastąpić naj­wcześniej 31 października, a najpóźniej 1 grudnia. Nota czecho­słowacka zawierała gorący apel, by Polska nie wykorzystywała


Szembek, s. 284 i 286; znamienne było, że nie rozmawiano z przed­stawicielem dyplomatycznym ZSRR (ambasadora wówczas w Warszawie nie było, ale był charge d'affaires).

29 S z e m b e k, s. 285. Ambasadorem japońskim w Warszawie był Shyni-chi Sakoh od r. 1937. — Japończycy tak właśnie postępowali wobec Chin i Mongolii, jak to zalecał ich ambasador w Polsce.

30 Niewątpliwie w ten sposób Czechosłowacja pragnęła dokonać nieco mniejszych ustępstw terytorialnych, niż żądała strona polska.

38

ciężkiego położenia Czechosłowacji wywołanego przez problem sudecki i by nie przyczyniała się do wytworzenia atmosfery roz­goryczenia, lecz by postępowała tak, aby to mogło wytworzyć at­mosferę sprzyjającą przyjacielskiej współpracy między obu pań­stwami.

Urzędowy komunikat polski, ogłoszony tego dnia wieczorem w Warszawie, stwierdził, że nota czechosłowacka “ogranicza się niestety do ogólników, którymi rząd czeskiS1 widocznie usiłuje jedynie przewlec sytuację i uchylić się od wykonania złożonych uprzednio oświadczeń". Dodawano, że “...pełne spokoju postępo­wanie rządu polskiego zostało widocznie przez Pragę wykorzysta­ne dla zlekceważenia jasno i kategorycznie postawionych żądań polskich" ».

Komunikat ten, podyktowany przez czechofobów z polskiego MSZ, przeinaczał istotny stan rzeczy: nota czechosłowacka bynaj­mniej nie ograniczała się do ogólników, lecz proponowała kon­kretne postępowanie, mogące doprowadzić do celu. Oczywiście to postępowanie mogło nie podobać się w polskim MSZ, ale to nie powinno było stać się powodem podejmowania kroków, które mo­gły nawet doprowadzić do konfliktu zbrojnego między obu pań­stwami. Odpowiedź czechosłowacka nie akceptowała w stu pro­centach żądań polskich zawartych w nocie z 27 września, lecz pro­ponowała inne, kompromisowe i być może mniej dla strony pol­skiej korzystne rozwiązanie sporu terytorialnego, a przede wszy­stkim istotnie przewidywała zwłokę kilkutygodniową. To wszyst­ko prawda, ale zarazem propozycja czechosłowacka dawała pod­stawę do jedynego korzystnego dla obu państw rozwiązania: załat­wienia sporu w sposób polubowny i bez rozgoryczenia, z perspek­tywą potrzebnej obu państwom współpracy na później. Jednakże Beck i jego pomocnicy oraz szukające okazji do zademonstrowa­nia swoich możliwości koła sztabowe nie chciały kompromisu i lek­ceważyły perspektywę współpracy z Czechami, dla których Beck

.

31 Tak celowo w urzędowej prasie polskiej od dłuższego czasu, toy pod­kreślić, że pretensje polskie kierują się tylko przeciw Czechom, a nie rów­nież przeciw Słowakom.

32 Tekst komunikatu w popołudniowej prasie warszawskiej z 30IX; J. Zarański, wydawca IV tomu Szembeka, przedrukował tekst w anek­sach, s. 444.

40

nie widział miejsca w swoich ambitnych planach środkowoeuro­pejskich ss.

Jeżeli pierwotnie zapewniano ze strony polskiej, że nota z 27 września nie stanowi ultimatum, to w świetle stanowiska zajętego w trzy dni później taki właśnie charakter po części miała. Oka­zało się bowiem, że Beck traktował spełnienie zawartych w niej żądań jako warunek polubownego załatwienia sporu polsko-cze-chosłowackiego i że domagał się przyjęcia wszystkich tych żądań w całości, bez dyskusji, a tym bardziej bez prób uzyskania ustępstw. Odpowiedź czechosłowacka z 30 września była taką pró­bą “targowania się": nie akceptowała od razu i w całości żądań polskich, ale przewidywała dłuższą procedurę, która mogła w re­zultacie przynieść dla Polski także wynik mniej korzystny niż ten, który dałoby przyjęcie noty.

A więc od południa 30 września Polska stała w obliczu ewen­tualnego zatargu zbrojnego z Czechosłowacją! Nie ustawały wprawdzie interwencje mocarstw zachodnich: w Warszawie znów interweniowali Noel i Kennard, a w Pradze ich koledzy, Anglik Newton i Francuz Lacroix — w Warszawie, by skłonić Polskę do umiaru, a w Pradze, by nakłonić Czechów do niezwłocznego przy­jęcia żądań polskich S4. Beck nie zamierzał jednak liczyć się z ni­czym, nawet z interwencją króla rumuńskiego u prezydenta Moś-cickiego (nie znamy jej dokładnej daty, ale możliwe jest, że miała ona miejsce właśnie wtedy).

O godzinie 18.00 Beck polecił zawiadomić Papeego, aby czekał na tekst ultimatum, które miał doręczyć koniecznie przed półno­cą 35. Tekst ten, przesłany przez kuriera samolotem, nadszedł po godz. 22.00. Papee zdążył doręczyć dokument Krofcie o godz. 23.40.

Tymczasem w Warszawie Beck przed północą przyjmował am­basadorów mocarstw (także ambasadora rumuńskiego), by ich po­informować o treści ultimatum i wyjaśnić pobudki swego kroku.

Sensacja w stolicach zachodnich była znaczna. Francuski mini-

38 O planach tych zob.: H. Batowski, Środkowoeuropejska polityka Polski 1932—1939. W: VIII Zjazd historyków polskich, 1958 (Warszawa 1960), s. 266—267; passim w 193S; także C i e n c i a l a, passim.

34 O tym również w książce Cienciali, u. J. V a l e n t y, L u k e ś a itd.; dokumenty brytyjskie, DBEP. 3/III. Interweniował także w tymże du­chu poseł rumuński w Pradze Crutzescu na polecenie min. Comnena.

85 Instrukcję dla Papeego ogłosił J. C h u d e k w “Sprawach Między­narodowych", 1958 nr 2, s. 115—116.

41

ster spraw zagranicznych Bonnet polecił swemu ambasadorowi złożyć protest i nawiązał w nocy kontakt telefoniczny z Beneśem, nalegając, by Czechosłowacja niezwłocznie przyjęła żądania pol­skie 36. Rząd brytyjski rozważał nawet ewentualność podjęcia się pośrednictwa między Polską i Czechosłowacją, byle tylko nie do­puścić do wybuchu konfliktu zbrojnego. Ambasador Kennard w li­ście do jednego z wyższych pracowników Foreign Office opowia­da, jak to już o 8.00 rano dnia l października próbował dotrzeć do Becka i gdy mu się to w końcu udało, odbył rozmowę, w cza­sie której Beck “w ciągu pół godziny zmienił stanowisko trzykrot­nie", był agresywny, potem kordialny, mówił, że na pośrednictwo jest już za późno, wreszcie obiecał zwrócić się do ambasadora w ra­zie potrzeby. Łubieński, dyrektor gabinetu Becka, był zdania, że gdyby ambasador zaproponował przesunięcie działań zbrojnych o kilka godzin, Beck byłby się zgodził37. Wszystko stało się bez­przedmiotowe, gdy z Pragi nadeszła wiadomość o przyjęciu ulti­matum (o tym będzie jeszcze mowa dalej).

Ultimatum złożono w Pradze tuż przed północą 30 września, a termin upływał l października w południeM. Treść, daleka od kurtuazji dyplomatycznej, przypominała niestety formę not nie­mieckich. W warszawskim MSZ dopiero tym razem przyjęto za wzór memorandum godesberskie i dyktat monachijski. Nawet licz­ba punktów polskiego ultimatum, osiem, zgadza się z liczbą doku­mentu z Monachium, a niektóre punkty są niemal identyczne; np. punkt 7 noty polskiej odpowiada punktowi 8 z Monachium, za­wiera mianowicie żądanie zwolnienia Polaków obywateli czecho­słowackich ze służby wojskowej i wypuszczenia polskich więźniów politycznych. Polska żądała przekazania sobie określonego tery­torium: powiatów czesko-cieszyńskiego i frysztackiego, etapami w ciągu dziesięciu dniS9, przy czym wszelkie urządzenia miały być

l


3« Zob. G. Bonnet, Defense de la paix, (l, Geneve 1946, dalej cyt.: Bonnet A), s. 297—298; J. Łukasiewicz, Sprawa czechosłowacka w r. 1938 na tle stosunków polsko-francuskich. “Sprawy Międzynarodowe" Londyn 1948, nr 2—3, s. 53—54.

37 Ten list Kennarda z archiwum FO ogłosiłem w aneksach do 1938, s. 485—487.

ss Tekst francuski: Namier, s. 297—299; przekład polski: Gelberg, s. 486—488 (zastrzeżenia jak w przyp. 10).

89 Analogia do monachijskiego postulatu o przekazaniu Niemcom teryto­riów sudeckich w ciągu 10 dni.

42

oddane w stanie nie uszkodzonym (tu była pewna różnica: hitle­rowcy żądali oddania fortyfikacji z całym uzbrojeniem, a Polska domagała się, by znajdujące się na Zaolziu obiekty umocnione zo­stały rozbrojone). Najprzykrzejszym zgrzytem był zawarty w no­cie zwrot: “rząd polski nie może już więcej ufać oświadczeniom składanym w imieniu Republiki Czechosłowackiej" (Ze Gouverne-ment polonais ne peut plus accorder de conjiance aux declarations faites au nom de la Republiąue Tchecoslovaque40). Słusznie za­protestował przeciw temu minister Krofta przy odbiorze noty. Zwrot ów miał może w oczach Becka usprawiedliwić odrzucenie czechosłowackiej noty z 30 września. Na pewno był jednak nie­właściwy i obraźliwy w stosunku do i tak już upokorzonej przez dyktat monachijski Czechosłowacji. Krofta powiedział więcej: określił postępowanie polskie jako nieszlachetny cios sztyletem w plecy, zadany ciężko rannemu przeciwnikowi41.

Niestety dyplomacja sanacyjna zasłużyła na taką ocenę. Nawet przychylny skądinąd poczynaniom polskim minister spraw zagra­nicznych Włoch faszystowskich Ciano nie pochwalał owego kro­ku: zanotował w swoim dzienniku, że “pośpiech polski nie jest uza­sadniony; skoro Polacy czekali przez 20 lat, mogliby poczekać jesz­cze kilka dni". Rozmawiał o tym z ambasadorem polskim w Rzy­mie i polecił przekazać swoją opinię Beckowi przez ambasadora włoskiego w Warszawie 42.

Poza Niemcami, opinia europejska zwróciła się wtedy przeciw Polsce, a pozycja ambasadorów naszego kraju była potem przez szereg miesięcy nader niełatwa w krajach zachodnich43, nie mó­wiąc już o Moskwie.

*• Tu jednak nie było możliwe użycie terminu “czeski" (zob. wyżej, przyp. 31), ze wzglądu na oficjalną nazwę państwa czechosłowackiego.

41 Notatka czechosłowackiego MSZ: Namier, s. 300; zwrot ten w te­legramie wysłanym do Moskwy: Fierlinger, s. 165—166; powtarzają to Beneś, s. 307 i L u k e ś, s. 42; natomiast K. Krofta (Z dób nasi prvni republiky. Praha 1939), s. 344, pisząc o ultimatum, szczegółu tego nie podaje.

42 G. Ciano, 1937—1938. Diario (Bologna 1948, dalej cyt.: Ciano A), s. 259. — Ambasadorem polskim w Rzymie od lata 1938 był B. Wieniawa-Długoszowski, a włoskim w Warszawie od 1936 r. P. Arone di Yalentino.

43 Bonnet (A, s. 300) nazwał krok polski “niedopuszczalnym". Cadogan w swym dzienniku wyraził się: “that brute Beck" (D i l k s, s. 111); jeszcze po latach ostro potępił krok polski Churchill (The Second World War, t. I, s. 288—289). Aprobowali krok polski Niemcy i zwłaszcza Węgrzy.

43

Sam Beck u i polska historiografia emigracyjna, nawet niektó­rzy historycy poza tym obiektywni, usiłują usprawiedliwiać ów krok, twierdząc, że nie tyle był on skierowany przeciw samej Cze­chosłowacji, ile był protestem przeciw Monachium, tj. działaniom dyrektoriatu czterech mocarstw, wyrokujących o sprawach państw trzecich bez pytania ich o zdanie45. To tłumaczenie dopuszczali także wtedy po części również przedstawiciele państw obcych w Warszawie, m.in. ambasador brytyjski Kennard, który pisał w cytowanym już liście46, że “[Becka] zwykła wzmianka o jakiejś konferencji lub pakcie czterech mocarstw wprawiała we wściek­łość". Niemniej — est modus in rebus! Nawet poplecznik Becka, sanacyjny dyplomata i historyk, Michał Sokolnicki, nazwał ów krok brutalnym żądaniem.

Zaprotestować przeciw dyrektoriatowi mocarstw można było i na pewno trzeba było — ale nie w taki właśnie sposób! Zaolzie Polska już właściwie otrzymała, poprzez list Beneśa do Mościckie-go i potem przez notę czechosłowacką z 30 września; na tej pod­stawie można było i należało rokować z rządem praskim. Jak słusz­nie pisał w swym dzienniku Ciano: kto czekał wiele lat, mógł jesz­cze poczekać kilka dni, a choćby się otrzymało w rezultacie nieco mniej, byłoby to w każdym razie lepsze niż brutalne wymuszenie, którego dopuściła się sanacyjna dyplomacja dla zadowolenia ambi­cji własnej Becka i dla wykazania się przed społeczeństwem ja­kimś sukcesem. W warszawskich kołach rządowych nie brano pod uwagę faktu, że znaczna część społeczeństwa polskiego postępowa­nie takie potępiała i że stawała po stronie Czechosłowacji w jej sporze z Niemcami hitlerowskimi *7.

Istnieje zasługująca na uwagę teza Mariana Wojciechowskie-go, według której ultimatum do Pragi było Beckowi potrzebne ja-

44 Beck, s. 150; por. P. Star żeński, cyt. dz., s. 154 i nast.; zob. też M. Koźmiński, Polska ż Węgry przed II wojną światową (Wrocław 1970), s. 69, przyp. 28.

45 Przegląd głosów polskich historyków i publicystów emigracyjnych o Morachium zob. w Rofc, s. 431 i nast. — Nikt z nich jednak nie potępił arbitralnego postępowania mocarstw w stosunku do Czechosłowacji.

« Zob. przyp. 37.

" Krajowe polskie głosy prasowe o Monachium w: B. R a t y ń s k a, Opinia polska wobec Monachium w świetle prasy. “Zeszyty Historyczne PISM", 1958 nr 9; por. KPP w obronie niepodległości Polsfci (Warszawa 1953), s. 397 i nast.

44

ko element jego polityki wobec Niemiec 4S. Miało ono być testem ówczesnego nastawienia Berlina, w związku z pewnym zaostrze­niem stosunków polsko-radzieckich, wywołanym przez politykę polską wobec Czechosłowacji. Oto Beck, który wieczorem 30 wrze­śnia przyjął ambasadora Rzeszy w Warszawie H. A. Moltkego i od­był z nim dłuższą rozmowę — nie tylko udzielił mu wyjaśnień o ultimatum skierowanym do Pragi, ale także zadał dwa pytania: jak zachowa się Rzesza w razie konfliktu zbrojnego polsko-czecho-słowackiego (gdyby Czesi odrzucili żądania polskie) oraz jak za­chowa się w razie konfliktu między Polską a ZSRR. W tym sa­mym duchu rozmawiał w Berlinie ambasador Lipski z Ribbentro-pem i Goringiem49. Otóż ta druga sprawa była dla Becka oczy­wiście ważniejsza niż pierwsza. Neutralność niemiecka w razie za­targu zbrojnego między Polską a Czechosłowacją właśnie w tych dniach rozumiała się sama przez się, tym bardziej że w dniach poprzedzających Monachium oba państwa były niemal na krawę­dzi sojuszu via facti, z udziałem jeszcze Węgier. Przeceniając wła­sne siły, a lekceważąc wyżej od polskiej technicznie stojącą armię czechosłowacką Beck na pewno nie zamierzał prosić Hitlera o po­moc. Ale inaczej wyglądałaby sprawa, gdyby po stronie Czecho­słowacji stanął Związek Radziecki, który, jak wiemy z dokumen­tów ogłoszonych po II wojnie światowej, czynił pewne przygoto­wania wojskowe na granicy polskiej50. Tu już stosunek sił byłby inny i dla kół sanacyjnych, zresztą także nie doceniających ZSRR pod względem wojskowym, powstałaby jednak sytuacja poważ­na. Życzliwa neutralność Niemiec, jeżeli nie coś więcej — byłaby dla Polski niezbędna.

Pewne, niezbyt umiejętne i za mało energiczne, próby wytar­gowania od Niemiec przed Monachium zasadniczych korzyści po­litycznych dla Polski nie powiodły się 51. Współpraca polsko-nie-miecka przeciw Czechosłowacji wypadła jednostronnie na korzyść Niemiec; bez tej współpracy Hitler musiałby w okresie kryzysu

48 Wojciechowski, s. 484 i nast. Teza ta jest dyskusyjna.

49 Raporty Lipskiego z l X o jego rozmowach z najwyższymi czynnika­mi Rzeszy ogłosił J. C h u d e k (“Zeszyty Historyczne PISM", 1958 nr 7, s. 98—105).

50 Nowyje dokumienty iż istorii Miunchena (Moskwa 1958), s. 139—140.

51 O tym zob. niżej, s. 136 i nast.

45

sudeckiego postępować o wiele ostrożniej i nie mógłby zbyt wiele ryzykować. Stanowisko Polski przyczyniło się do zmniejszenia ochoty Francji (i tak niezbyt zdecydowanej), by przyjść Czecho­słowacji z pomocą 52 i zarazem utrudniło swobodę działania Związ­kowi Radzieckiemu, który gdyby chciał konkretnie udzielić Pra­dze pomocy, musiałby najpierw wydać wojnę Polsce, a to byłoby już dla ZSRR dodatkową komplikacją.

Teraz Beck chciał skorzystać z okazji, by zacieśnić swoje sto­sunki z Niemcami przez wydobycie od nich deklaracji bezwarun­kowego poparcia dla Polski. Na tej platformie, mógł rozumować polski minister spraw zagranicznych, przy zapewnieniu wspólne­go stanowiska obu państw na wypadek nowego kryzysu między­narodowego, być może doszłoby do szerszych rozmów polsko-nie-mieckich i do wyjaśnienia spraw, które w świetle wymijającego zachowania się Hitlera wobec propozycji polskich przed Mona­chium zaczęły stanowić niepokojącą zagadkę. Co prawda, jeśli Beck spodziewał się, że może coś od Niemiec uzyskać, to było to szczytem naiwności; Niemcy dobrze wiedziały, że ten, kto wnosi więcej, może też od partnera więcej żądać, a nie odwrotnie. W złowrogiej kombinacji możliwego sojuszu polsko-niemieckiego przeciw ZSRR i Czechosłowacji oczywiście nie Polska byłaby stro­ną więcej wnoszącą.

Od momentu doręczenia polskiego ultimatum w obu zaintereso­wanych stolicach — Warszawie i Pradze — a także i w stolicach mocarstw, nastąpiły godziny napiętego wyczekiwania. Przeważa­ło jednak przekonanie, że Czechosłowacja, która bez wojny odstą­piła tereny trzydziestokrotnie rozlegle j sze Niemcom, nie będzie chciała ryzykować zatargu zbrojnego z Polską o terytorium w po­równaniu z tamtą stratą nieznaczne. Zwłaszcza że w Pradze zda­wano sobie sprawę ze współdziałania między Warszawą a Ber­linem oraz z tego, że Niemcy mogłyby wykorzystać nowy kryzys do dalszych kroków agresywnych.

W Pradze panowało tak wielkie przygnębienie — mimo iż ul- , timatum polskie przyjęto z oburzeniem — że na jakiekolwiek dzia- Jj

52 Było tak już od początku kryzysu: por. K. Wiśniewska, Polska Francja, Czechosłowacja na wiosnę 1938 r. “Studia Historyczne", 1973 nr l, s. 81—89.

46

łanie nikt już nie byłby się zdobył53. Armia, przygnębiona tym, że nie pozwolono jej walczyć z Niemcami, nie zdradzała jednak ochoty, by wystąpić przeciw Polsce. Przeciwnie, znane były pro-polskie nastroje w czechosłowackim korpusie oficerskim aż do naj­wyższych szarż oraz tendencje do szukania oparcia w Polsce — aż do zaproponowania unii obu państw54. Z Paryża i Londynu nad­chodziły naglące wezwania, by nie zaostrzać sytuacji, a nie mo­gło to znaczyć nic innego, jak skłanianie do przyjęcia polskiego ul­timatum.

Termin udzielenia odpowiedzi na ultimatum polskie upływał w sobotę l października o godzinie 12.00. Rada ministrów z udzia­łem szefa sztabu generalnego, generała Ludvika Krejćego, wpraw­dzie debatowała, ale od początku było jasne, że wobec stanowi­ska wojska, przeciwnego wojnie z Polską, ultimatum nie zosta­nie odrzucone. Zdecydowano tylko prosić poselstwo polskie o prze­dłużenie terminu o jedną godzinę, przy czym podkreślono, że za­sadniczo odpowiedź będzie pozytywna. Owo przedłużenie było po­trzebne ze względów czysto technicznych, do skontaktowania się z garnizonami na Zaolziu, by te nie stawiały oporu, oraz do wy­stylizowania odpowiedzi. Prośba o przedłużenie została przyjęta; sądzić można, że Beck, mimo całej swojej pozy, byłby się zgodził nawet na większą zwłokę. Tymczasem generał Krejci nawiązał już kontakt z attachć wojskowym przy poselstwie polskim w Pradze, pułkownikiem Noelem, w sprawach technicznych szczegółów prze­kazywania terytorium przez wojsko czechosłowackie 55.

O godzinie 11.45 poseł Papee otrzymał wiadomość o przyjęciu polskiego ultimatum, a o godz. 12.30 odpowiedź pisemną od mi­nistra pełnomocnego Ivana Krno, który zastępował Kroftę w kon­taktach z posłem polskim, gdy sam Krofta nie mógł go przyjąć.

53 Beneś, s. 309 i nast.; L u k e s, s. 45—16. Ale poseł ZSRR w Pradze Aleksandrowskij w telegramie do Moskwy z l X, powołując się na słowa J. Jiny, szefa gabinetu Krofty, twierdził, że konflikt zbrojny jest nieuchron­ny — (SSSR w borbie za mir nakanunie II mirowoj wojny. Moskwa 1971, dalej cyt. SBZM, s. 25); na szczęście do tej ostateczności nie doszło.

54 Benes, s. 303; por. AM, dokum. 222; do tego: E. Moravec, Das Ende der Benesch-Republik (Prag 1941), s. 363.

55 Do tego por. też R. W o y t a k, Polish Military Intervention into Cze-choslovakian Teschen 'and Western Slovakia in September—November 1938. “East European Quarterly", VI/3, 1972.

47

W danej sytuacji było zrozumiałe, że minister czechosłowacki wo­lał rozmowy uniknąć56.

Nota czechosłowacka stwierdzała, że rząd praski nadal uważa swe propozycje z 30 września za słuszne i celowe, ale zmuszony okolicznościami przyjmuje żądania zawarte w polskiej nocie z te­goż dnia [tj. ultimatum — HB). Rząd praski domagał się także, by nawet po zajęciu żądanego terytorium przez wojska polskie Czechosłowacja mogła korzystać z przepadającego na rzecz Polski odcinka trasy kolejowej Bogumin — Żylina, stanowiącej głów­ne połączenie między ziemiami czeskimi a Słowacją5r. Propo­nował również, by sprawa utrzymania owego połączenia do dy­spozycji Czechosłowacji stała się przedmiotem oddzielnych per­traktacji.

Obsadzenie odstąpionego terytorium przeszło bez incydentów, nawet prędzej, niż było to postulowane w ultimatum; w szczegól­ności o parę dni wcześniej obsadzono ważny węzeł kolejowy Bo­gumin, ponieważ istniała obawa, że zajmą go w ramach okupacji strefy piątej Niemcy. O tej sprawie dyskutował Lipski w Berlinie, natrafiając zrazu na pewne trudności, ponieważ sztabowcy nie­mieccy domagali się tego miasta dla Rzeszy. Niewiele brakowało, by na tym odcinku doszło do lokalnego konfliktu wojskowego, ale Hitler, któremu w tym momencie jeszcze nie odpowiadało za­ostrzenie stosunków z Polską, polecił ustąpićsa. Czechosłowacka komisja likwidacyjna, kierowana przez generała F. Hrabćika, oka­zała najdalej idącą poprawność przy przekazywaniu obszaru.

Polska żądała w zasadzie tego terytorium, które na podstawie lokalnej umowy polsko-czeskiej z 5 listopada 1918 r. było już pod władzą polską aż do konfliktu pod koniec stycznia 1919, gdy ob­szar ten zajęły wojska czechosłowackie. Ze względów gospodar­czych i strategicznych zażądano jednak również pewnych niewiel­kich dalszych skrawków, w szczególności wyrównania klina w czę­ści północnej, który w umowie z r. 1918 pozostawiał ważny ośro­dek polski, Orłowę, po stronie czeskiej. W zasadzie Polska zażą­dała powiatów: czesko-cieszyńskiego i frysztackiego, ale na po­łudni, i nowa granica objęła również niewielki skrawek powiatu

56 Notatka czechosłowackiego MSZ: N a m i e r, s. 302.

" Do Polski miał odpaść odcinek Bogumin — Mosty Śląskie.

M Zob. Wojciechowski, s. 498 i nast.; Cienciala, s. 149 i nast.

i

48

frydeckiego, którego jako czysto czeskiego (lub czesko-niemieckie-go, bez Polaków), w r. 1918 nie żądano. Przez cały październik od­bywały się rokowania na temat wyrównania nowej granicy, przy czym niektóre punkty Czechosłowacji zwrócono, ale w paru miej­scach strona polska wysunęła nowe żądania, które przedstawił Papee w praskim MSZ l listopada5S. Także te żądania zostały przyjęte i ostateczna granica została ustalona w dwu protokółach delimitacyjnych, podpisanych w morawskim Mistku w dniach 23 listopada i 9 grudnia 1938 60.

Ze strony czeskiej podnosiły się przeciw tej granicy protesty, a pewne nieprzemyślane i krótkowzroczne pociągnięcia władz pol­skich wobec pozostałych na miejscu Czechów (pewna ich część wyemigrowała) przyczyniły się do powstania atmosfery rozgory­czenia 61. Prześladowania dotknęły nie tylko działaczy narodowych, ale także lewicowców, w tym również polskich komunistów Ęa. Sa­nacyjna Polska była na pewno państwem mniej liberalnym niż Czechosłowacja, nawet ze wszystkimi wadami jej burżuazyjnej demokracji. Ponadto miejscowi Niemcy, zawiedzeni w swych na­dziejach, że zostaną przyłączeni do Rzeszy, rozpoczęli działalność antypolską i dali Berlinowi pretekst do zmiany stosunku do Pol­ski w następnych miesiącach 63.

Wielka wartość gospodarcza Zaolzia w teorii zwiększyła poten­cjał państwa polskiego 64, ale nie zawsze umiano należycie wyko­rzystać zyskane walory ekonomiczne, a ich włączenie do polskie­go życia gospodarczego napotykało ciągłe trudności, co złośliwie stwierdzali zarówno Czesi, jak Niemcy.

Obszar przyłączony do Polski na Śląsku Cieszyńskim w ro-


59 Tekst podaje N a m i e r, s. 304—305.

60 W. K u l s k i, M. P o t u l i c k i, Współczesna Europa polityczna (Kra­ków—Warszawa 1939, dalej cyt.: WEP), s. 298 i nast.

61 J. Yalenta, jw. s. 609—611; J. Chlebowczyk, jw.: s. 210 i nast.

62 J. Chlebowczyk, Karol Śliwka i towarzysze walki (Katowice 1972), s. 162 i nast.

63 Skargi Niemców z Zaolzia na rzekomy ucisk polski w Deutsches Weiss-buch Nr 2 (Berlin 1939, dalej cyt. DWB2), dokum. 118—119, 128—130; por. P. Hartmann, Der Kampf um den Teschener Korridor (b.m.r.w., ale Berlin 1939).

64 Zob.: R. P r z y ł u d z k ł, Obraz gospodarczy Śląska Zaolziańskiego (Katowice 1939).

65 Zestawienie: KD, s. 67. J. Yalenta (s. 670) i A. Cień ciała (s. 144) źle to zestawienie zrozumieli i błędnie twierdzą, że Polska w r. 1938 zyskała 1870 km2; F. S l a c h t a, Teśinsko, jeno prvni a druhe deleni (Kar-vinna 1946), s. 63, podaje obszar polskiego “zaboru" z r. 1938 na 830 km2.

49

ku 1938 zajmował 869 km2, tak iż odtąd należąca do Polski część tej historycznej prowincji obejmowała łącznie 1871 km2, tj. około 85% całości, wynoszącej 2282 km2. Przed ustaleniem nowej gra­nicy Czechosłowacja na podstawie podziału z r. 1920 posiadała 1270 km2 (Polska 1012), a po r. 1938 tylko 411.

Sporny był skład etniczny zyskanego terytorium °s. Strona cze­ska, powołując się na wyniki nieraz kwestionowanego spisu lud­ności z r. 1930, twierdziła, że odstąpione Polsce terytorium, liczą­ce razem 216 tyś. mieszkańców, było zamieszkane przez 120 tyś. Czechów, (tj. 56%), 76 tyś. Polaków i 20 tyś. Niemców. Według obliczeń polskich, liczba Polaków w r. 1930 wynosiła na tym tery­torium co najmniej 113 tyś., przez co liczba Czechów musiałaby spaść do 83 tyś. Problem stanowili tzw. Szlonzakowcy, mówiący polskim dialektem Ślązacy, uważający się przeważnie za Niem­ców albo — ze względów koniunkturalnych — za Czechów.

Jak to najczęściej bywa przy tego rodzaju różnicach zdań, prawda leżała gdzieś pośrodku. Mamy prawo sądzić, że Polaków było około 100 tyś., a Czechów w każdym razie mniej niż Polaków; wielu Czechów napłynęło z Moraw po r. 1920, podczas gdy rdzen­ni Ślązacy miejscowi, o czeskim poczuciu narodowym (chociaż czę­sto mówiący narzeczem zbliżonym bardziej do języka polskiego niż do czeskiego), poza powiatem frydeckim (przez stronę polską nie zajętym) stanowili przed r. 1918 mniejszość w porównaniu z Polakami67. Z kolei polskie obliczenia sprzed i po 1938 r., mó­wiące o 170, a nawet 200 tyś. Polaków na Zaolziu, były na pew­no przesadzone.

Urzędowe dane polskie z r. 1939 podawały 200 tyś. Polaków, 10 tyś. Czechów i ok. 8 tyś. Niemców pozostających pod rządami polskimies. Były to na pewno obliczenia tendencyjne, podobnie zresztą jak atakowane przez Polskę czechosłowackie spisy ludności z lat 1921 i 1930. Uzyskanie dziś prawdziwych, ścisłych danych, obliczonych w sposób bezstronny, jest, o ile chodzi o Zaolzie w r. 1938—1939 raczej niemożliwe. Strona czechosłowacka


68 Zob. KD, jw., według: R. Sworakowski, Polacy na Śląsku za Olzą (Warszawa 1937).

67 Strona czeska kwestionowała te dane.

68 Zob.: S. Komar, Czesi i Niemcy na ziemiach odzyskanych Śląska Cieszyńskiego (Katowice 1939).

50

twierdzi, np., że wskutek szykan władz polskich nie mniej niż 34 tyś. Czechów musiało emigrować z zaboru polskiego 69. Pewne jest, że wróciło na Zaolzie wielu Polaków stamtąd pochodzących, któ­rzy z kolei po r. 1920 woleli przenieść się do Polski (lub zostali wysiedleni przez władze czechosłowackie). Przybyła też pewna liczba nowych mieszkańców z innych dzielnic Polski, by zająć opu­szczone przez emigrującą ludność czeską miejsca pracy. Wybuch wojny uniemożliwił utrwalenie się nowego obrazu zaludnienia, a wszelkie obliczenia dokonywane przed l września 1939 miały charakter niepełny.

Rozpalany przez elementy szowinistyczne po jednej i po dru­giej stronie spór polsko-czesKi o Zaolzie, podjęty przez polską re­akcję jako międzypaństwowy konflikt polsko-czechosłowacki, za­kończył się w jesieni 1938 r. wygraną strony polskiej, ale w sy­tuacji, która tej wygranej nie rokowała trwałości. A okoliczności towarzyszące ostatniej fazie rozgrywania tego sporu były tego ro­dzaju, że wystawiają one stronie polskiej, tj. polskim kołom rzą­dzącym i w szczególności kierownictwu polskiej dyplomacji, jak najbardziej ujemne świadectwo. Polska dyplomacja wykazała tu tę samą krótkowzroczność i naiwność, co w swoich stosunkach z Niemcami hitlerowskimi, ale w tym wypadku jeszcze coś wię­cej: niedocenienie istotnej wartości, którą mogło mieć dla Polski trwałe zbliżenie z Czechosłowacją, pozwalające wspólnie przeciw­stawić się drapieżnemu imperializmowi Niemiec hitlerowskich.

Wprawdzie za późno, ale zrozumiano potrzebę tego zbliżenia w Pradze i czyniono wysiłki, by pozyskać Polskę dla idei współ­pracy, choćby za cenę proponowanych przez Czechosłowacje ustępstw terytorialnych. Wbrew oczywistym interesom narodo­wym i własnemu bezpieczeństwu nie chciano tego zrozumieć w sa­nacyjnej Warszawie. Akcją przeciw Czechosłowacji, prowadzoną równolegle, a niekiedy nawet przy współdziałaniu . z Niemcami, podkopano własne pozycje i przyspieszono katastrofę roku następ­nego.

Bez względu na to, że los Polaków żyjących na Zaolziu mógł

J. Yale n t a, s. 608; F. S l a c h t a, cyt. dz., s. 58.

51

pod wielu względami być niezbyt korzystny, jego poprawę można było osiągnąć inną drogą niż obrana przez rząd sanacyjny. A cóż dopiero, gdy otwarła się droga do odzyskania tych rodaków na podstawie zadeklarowanej przez Pragę chęci ustępstw terytorial­nych.

Społeczeństwo polskie w ogromnej większości było zdecydowa­nie przeciwne współpracy z Niemcami przeciw Czechosłowacji70. Zwłaszcza polska lewica może z dumą powiedzieć, że jej nie obcią­ża wina za tragiczne w skutkach dla obu narodów wydarzenia ro­ku 1938.

70 J. Chlebowczyk, Nad Olzą, jw.; por. przyp. 47.

Uzupełnienie do przypisów w niniejszym rozdziale. Ostatnio wyszła w Pol­sce książka, którą należy tu dodatkowo wymienić: Z. Landau, J. Tomaszewski (opr.), Monachium 1938. Polskie dokumenty dyplomatyczne. Warszawa 1985.

III. Kwestia Spiszu i Orawy

Polsko-czechosłowackie spory graniczne nie skończyły się by­najmniej w momencie uregulowania sprawy Zaolzia. Wystąpiły one również w innym rejonie polskiej granicy państwowej: mianowi­cie na odcinku południowym. Tam ziemie polskie stykały się ze Słowacją, a ich region południowo-wschodni z autonomiczną pro­wincją Czechosłowacji, Rusią Podkarpacką, późniejszą Karpacką Ukrainą *.

Jesienią 1938 roku odżyły roszczenia polskie z końcowego okre­su I wojny światowej do pewnych skrawków Słowacji, zamieszka­nych przez ludność mówiącą narzeczem mieszanym, bliskim obu językom sąsiadujących tu narodów2. Chodziło tu o dalsze skraw­ki Spisza i Orawy, poza tymi, które Polska uzyskała już w r. 1920, a ponadto o skrawek sąsiadujący ze Śląskiem Cieszyńskim, tzw. Czadeckie.

Rozgraniczenie z roku 1920, które podzieliło Śląsk Cieszyński, podobnie rozdzieliło sporny teren Orawy i Spiszą; Czadeckie przy­padło w całości państwu czechosłowackiemu. Obie strony były nie­zadowolone: w Polsce żałowano, że nie udało się otrzymać wię­cej, a w Słowacji twierdzono, że skrawki północnej Orawy i pół­nocnego Spiszą przyznano Polsce niesłusznie. Nawet polonofilski w zasadzie obóz księdza Hlinki, tzw. ludacy, apelował niekiedy do swoich polskich rozmówców, by Polska owe skrawki zwróciła jako zamieszkane przez rdzennych Słowaków 3. W Polsce tych sa­mych ludzi uważano za rdzennych Polaków.

1 Dzisiejszy Zakarpacki Obwód Ukraińskiej SRR.

2 Dawniejsza literatura do tej kwestii w KD, s. 69. Zob. też A. S z k l a r-s k a-Lo h m a nno wa, Polsko-czechoslowackie stosunki dyplomatyczne w latach 1918—1925 (Wrocław itd. 1967), rozdz. I i IV.

3 Tak m.in. wypowiedział się wobec mnie Hlinka w r. 1928.

53

Przed r. 1938 — zwłaszcza po zakończeniu długotrwałego spo­ru o Jaworzynę Spiską w r. 1924, mimo że spór ten zakończył się dla Polski niepomyślnie — nie przypominano tej sprawy. Nie chciano drażnić Słowaków, o których przyjaźń zabiegano, by móc ich przeciwstawiać Czechom, zwłaszcza w okresie zaostrzania się sporu polsko-czeskiego po r. 1933. Ale sprawa ta nie została cał­kowicie zapomniana.

Na wiosnę i latem 1938 roku, gdy rząd warszawski przygoto­wywał się do wysunięcia sprawy Zaolzia, także nie poruszano je­szcze możliwości roszczeń na południowej granicy. Wtedy jeszcze bardziej zależało polskiemu MSZ na dobrych stosunkach z tzw. narodowcami słowackimi, prowadzącymi wobec Pragi politykę opozycyjną 4. Słowaków tych, głównie i niemal wyłącznie z partii ludackiej ks. Hlinki, zapewniano, że Polska jest przyjaciółką na­rodu słowackiego i że występuje wyłącznie przeciw Czechom. Co prawda, zacieśniające się coraz bardziej stosunki polsko-wę-gierskie, wobec znanych roszczeń węgierskich pod adresem Sło­wacji, mogły rzucać cień na sielankę polsko-słowacką (raczej pol-sko-ludacką, gdyż znaczna część Słowaków poza obozem ks. Hlin­ki solidarnie z Czechami odnosiła się do Polski nieufnie). Nie­mniej w Polsce unikano starannie wszystkiego, co mogłoby wzbu­dzić podejrzliwość słowacką, tzn. nie popierano roszczeń węgier­skich w stosunku do Słowacji, a zabiegi o wspólną granicę polsko-węgierską sprowadzano jedynie do sprawy Rusi Podkarpackiej5. Dodać trzeba, że w polskim MSZ byli wprawdzie madziarofile, któ­rzy w całości popierali węgierskie roszczenia, obejmujące także Słowację 6, nie należał do nich jednak sam minister Beck, który w r. 1938 opowiadał się konsekwentnie za utworzeniem samodziel­nej Słowacji jako tzw. państwa buforowego, pozostającego pod polskim wpływem; co najwyżej byłby to rodzaj pomostu między Polską a Węgrami. W pewnych momentach Beck dopuszczał moż­liwość wejścia Słowacji w skład państwa węgierskiego, ale z za­strzeżeniem jak najszerszej autonomii, przy czym Polska skłonna

L

4 Zob. Rok, s. 161 i nast. oraz 321 i nast.

5 Innym wariantem mogłaby być autonomiczna Słowacja w ramach Wę­gier lub samodzielna pod wspólnym protektoratem polsko-węgierskim.

6 Tu należeli wiceminister spraw zagranicznych Szemtaek, jego zastępca M. Arciszewski i dyrektor departamentu politycznego T. Kobylański.

54

byłaby nawet podjąć się roli gwaranta tej autonomii. Możność zwykłej aneksji przez Węgry Beck wykluczał7.

Czy w razie gdyby jedno z tych rozwiązań (Słowacja samodziel­na lub z szeroką autonomią w ramach Węgier) doszło do skutku, wysunięto by również polskie roszczenia na pograniczu — trudno rozstrzygnąć, nie posiadając konkretnych danych.

Wiadomo jednak, że na wszelki wypadek zapowiedziano Wę­grom, iż takie roszczenia istnieją, a nawet uzyskano zgodę węgier­skiego MSZ na coś, co do Węgier ani nie należało, ani należeć nie miało. Węgrzy udzielili tej groteskowej zgody na pozostawienie Polsce już przez nią posiadanych cząstek Orawy i Spiszą, do któ­rych, jako należących do r. 1918 do historycznych Węgier, nacjo­naliści węgierscy teoretycznie mogli również rościć pretensje. Po­rozumienie między Warszawą a Budapesztem, dokonane jeszcze na wiosnę 1938 r., świadczy, że sprawa ewentualnych roszczeń pol­skich na południowej granicy była otwarta 8. Ale wystrzegano się oczywiście rozmów na ten temat z samymi Słowakami.

Podczas akcji na rzecz odzyskania Zaolzia, we wrześniu 1938, nie wspominano zupełnie o Spiszu i Orawie. Po pierwsze dlate­go, że sprawa Zaolzia była tak ważna dla polskiej dyplomacji, że absorbowała ją całkowicie. Do drugie dlatego, że przyjąwszy idee fixe o rozbiciu państwa czechosłowackiego, nie uważano już rządu praskiego za czynnik kompetentny do rozmów dotyczących Sło­wacji. Ewentualne roszczenia na granicy Słowacji zamierzano prze­dyskutować z samymi Słowakami w stosownym momencie.

Zdawało się, że moment ten się zbliża. Pod koniec września politycy ludaccy, następca zmarłego w sierpniu 1938 r. Hlinki, ksiądz Tiso, i przywódca skrzydła polonofilskiego w tej partii Si-dor, zadeklarowali w poselstwie polskim w Pradze, że Słowacja mogłaby się usamodzielnić i wejść w unię z Polską 9. W Warsza-

7 O tym liczne wzmianki w cyt. Dzienniku Szembeka: sprawa ta zo­stała wyczerpująco opracowana przez Ewę O r l o f: Dyplomacja polska wobec sprawy słowackiej w latach 1938—1939. (Kraków 1980).

8 W maju 1938 rozmawiał o tym Kobylański z posłem węgierskim w War­szawie Horyrn; minister spraw zagranicznych Węgier Kanya wydał odpo­wiednią decyzję (Wiengrija i wtoraja mirowaja wojna. Moskwa 1962, dalej cyt.: WWMW, s. 93).

» Zob. Rok, s. 448; A. Bar tło v a (Przyczynek do historii stosun-kóio polsko-słowackich w okresie międzywojennym. SDZES, IX 1973, s. 197— —198) nie przykłada wagi do tego faktu.

55

wie sądzono, że przygotowujące się zmiany w Słowacji doprowa­dzą do całkowitego oderwania się tego kraju od związku z ziemia­mi czeskimi i do ogłoszenia samodzielności państwowej. Miało to nastąpić na obradach polityków słowackich w Żylinie w dniu 6 października. W polskim MSZ wszyscy uważali za pewne, ze fakt ten nastąpi w wymienionym dniu i gdy okazało się co innego, przy ul. Wierzbowej10 zapanowało głębokie rozczarowanie.

Koła zainteresowane sprawą rektyfikacji granicy południowej, pozostające w kontakcie z polskim MSZ z innego jeszcze powodu, mianowicie w ramach utrzymywania kontaktów z antyczeską opo­zycją słowacką, otrzymały teraz swobodę działania. Po 6 paździer­nika, kiedy to okazało się, że przywódcy owej opozycji godzą się jednak na pozostanie w ramach nowej Czecho-Słowacji u, t j. pań­stwa sfederalizowanego, w Warszawie popieranie nacjonalistów sło­wackich jak gdyby osłabło. Było to równoległe z zacieśnieniem sto­sunków polsko-węgierskich. Chodziło o dążenie do uzyskania wspól­nej granicy przez węgierską aneksję Rusi Podkarpackiej; w spra­wie tej na początku października był w Warszawie szef gabinetu węgierskiego MSZ, Csaky. Węgrzy mieli zresztą większe apetyty, chcieli mianowicie zagarnąć także wschodnią Słowację, by rozsze­rzyć przyszłą wspólną granicę z Polską. Beck w tej sprawie się nie wypowiedział, z czego partner mógł wyciągnąć wniosek, że się nie sprzeciwia 12.

Tak więc integralność terytorialna Słowacji mogła być teraz zagrożona z dwu stron; w szerszym zakresie przez Węgry, w mniej­szym przez Polskę. Współdziałanie polsko-węgierskie wobec Sło­wacji, jakkolwiek słabiej zaakcentowane niż poprzednio polsko-niemieckie w okresie kryzysu sudeckiego, było także błędem tak­tycznym dyplomacji polskiej i miało spowodować upadek wpły­wów polskich w Słowacji.

Zwolennicy poprawek granicznych kosztem Słowacji, grupują­cy się głównie w Krakowie wokół wybitnego historyka prof. Sem-

10 Przy tej ulicy w Warszawie mieściły się biura polskiego MSZ do r. 1939.

11 Taka była oficjalna pisownia: Cesko-Slovensko, od jesieni 1938 r.

12 Notatkę z rozmów z Csakym ogłosił J. Jurkiewicz. “Sprawy Mię­dzynarodowe", 1958 nr 7—8, s. 71—73; por. S żem b e k, s. 289. Do tego: M. Koźmiński, cyt. dz,, s. 113—114; E. K o v a c s, Magyar-lengyel kapcsolatok a ket vildghdboru kozótt (Budapest 1971), s. 347—348.

56

kowicza, wysunęli we wrześniu i w październiku propozycje w tej sprawie dla warszawskiego ministerstwa spraw zagranicznych, roz­poczynając zarazem kampanię prasową na rzecz rozszerzenia tery­torium polskiego na południu 13. Propozycje rniały parę warian­tów, z których maksymalny szedł bardzo daleko, w szczególności na Spiszu, a minimalny żądał: linii kolejowej idącej od polskiej stacji granicznej Zwardoń przez Czacę do zajętego teraz Jabłon­kowa na Zaolziu, następnie dwu utraconych w r. 1924 wiosek oraw­skich, Głodówki i Suchej Góry (wymienionych na inny skrawek) oraz Jaworzyny Spiskiej, o którą tak długo niegdyś toczono spór H. Polskie MSZ przyjęło ów program minimalny, by w ten sposób dać Słowakom dowód swego umiaru. Ale i ten minimalny program był dla Słowaków nie do przyjęcia. Przeciwnie, nacjonaliści sło­waccy mieli nawet pewne nadzieje, że usamodzielniona Słowacja otrzyma od Polski owe skrawki spisko-orawskie odstąpione w ro­ku 1920.

Na prowadzoną w Polsce kampanię prasową w sprawie zmian granicznych zwrócono uwagę zarówno w Pradze, jak w Bratysła­wie. Wywołała ona w kołach słowackich poważne zaniepokojenie, tym silniejsze, że równocześnie coraz wyraźniej rysowała się ko­nieczność ustępstw na rzecz Węgier. Taktycznie równoczesność wę­gierskich i polskich roszczeń była bardzo niekorzystna dla dalsze­go rozwoju stosunków polsko-słowackich. Nie brakło podszeptów, inspirowanych z kół niemieckich, że Polska i Węgry w ogóle za­mierzają podzielić Słowację między siebie.

Zaniepokojenie w Bratysławie doszło do tego stopnia, że Karol Sidor, przywódca pblonofilskiego skrzydła partii ludackiej, która po 6 października i po utworzeniu autonomicznego rządu słowac­kiego stała się kierowniczym czynnikiem w tym kraju, postano­wił udać się do Warszawy, by sprawę wyjaśnić i skłonić polskie MSZ do odstąpienia od myśli o wszelkich roszczeniach. Sidor liczył też, że rząd polski podejmie się roli pośrednika między Sło­wacją a Węgrami i spowoduje, że Węgrzy ograniczą swe zamie-

13 Bogate materiały w spuściźnie rękopiśmiennej i zbiorach wycinków prasowych W. Semkowicza w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie.

14 Zob. A. Szklarska-Lonmannowa, jw., rozdz. IV; K. Ja­błonka, Zmiany granicy na Spiszu i Orawie 1918—1945. W: J. B e r g-h a u z e n, red., Podhale w czasie okupacji 1939—7945 (Warszawa 1972, po­wiel.)

57

rżenia terytorialne. Gdyby się to udało, zwłaszcza gdyby osiągnię­to pierwszy z tych dwu cełów, poważnie wzmocniłaby się pozycja Sidora i jego skrzydła w partii, ostatnio tracącego na znaczeniu na rzecz ugrupowania wokół premiera rządu autonomicznego, ks. Tisy, uważającego się za następcę Hlinki15.

Sidor był w Warszawie w dniach 19—21 października i Odbył parę rozmów z kierownictwem polskiego MSZ, z Beckiem i Szem-bekiem oraz z dyrektorem departamentu politycznego Kobylań-skim. O ile Beck odnosił się do Słowaków z niewątpliwą sympatią (pod warunkiem, że są to Słowacy nastrojeni antyczesko), o tyle jego obaj wymienieni najbliżsi współpracownicy byli nastrojeni zdecydowanie prowęgiersko i najchętniej widzieliby ponowne włą­czenie całej Słowacji do Węgier (oczywiście, słowackiemu gościo­wi tego nie mówili). Toteż w gruncie rzeczy Sidor niczego nie osiąg­nął, dowiedział się raczej, że Polska wysuwa jednak pewne żąda­nia rektyfikacji granicy, które próbowano bagatelizować, określa­jąc je jako przesunięcia bez znaczenia. Sidor otrzymał też ogólni­kowe i mgliste zapewnienie, że Polska nakłania Węgry do umiar­kowania w roszczeniach wobec Słowacji. Protesty Sidora przeciw jakimkolwiek w ogóle żądaniom polskim, poparte twierdzeniem, że społeczeństwo słowackie widzi w Polsce swego jedynego przyja­ciela, zostały zlekceważone i potraktowane w sposób nic nie zna­czący 16. Sidor wracał do Bratysławy poważnie rozczarowany, tam jednak podtrzymywał nadal fałszywe przekonanie, że ze strony polskiej Słowacja nie jest zagrożona. W tym sensie pisał teraz or­gan partii ludackiej “Slovak", uspokajając opinię. Tym większe było więc zaskoczenie pod koniec miesiąca 17.

Konsulat polski w Bratysławie otrzymał instrukcję, by uprze­dzić rząd autonomiczny Słowacji o wysunięciu polskich żądań; for­malnie powinny one być przedstawione w Pradze, ponieważ mimo przyznania Słowakom autonomii, sprawy zagraniczne nadal pozo­stały w gestii rządu centralnego. W dniu 31 października do po-

15 Ponadto Sidor reprezentował w partii kierunek liberalny i był wsku­tek tego zwalczany przez zmierzaja.ee do klerofaszyzmu otoczenie Tisy oraz przez zapatrzonych w hitleryzm innych prawicowców.

16 przebieg rozmów: Szembek, s. 318—323 i 325; nadto przedruk w ar­tykule E. O r l o f, Z najnowszej literatury o stosunkach polsko-slowackich w okresie międzywojennym. “Studia Historyczne", 1972 nr 1.

17 Por. S. Adamowie, Zanik prvej CSR (Banska Bystrica 1945), s. 29 i nast.

58 i

selstwa polskiego w Pradze i do konsulatu w Bratysławie została przesłana odpowiednia instrukcja, zawierająca szczegółowe okre­ślenie polskich roszczeń w stosunku do Słowacji (wraz z dodat­kowymi w stosunku do Śląska Cieszyńskiego). Zanim jeszcze po­seł Papee w dniu l listopada przekazał odpowiednią notę ministro­wi Chvalkovskiemu ia, żądania te zostały przekazane przez kon­sulat polski w Bratysławie tamtejszemu rządowi autonomicznemu. Strona polska, bez względu na formalną konieczność pertraktowa­nia ze wspólnym czecho-słowackim MSZ w Pradze, zamierzała ca­łą sprawę załatwić bezpośrednio ze Słowakami.

Intencje może były dobre, skutek okazał się fatalny. W Pradze panowała rezygnacja i minister spraw zagranicznych, gdy otrzy­mał l listopada notę polską, niezwłocznie jej żądania przyjął1!1. nie zamierzając protestować ani przeciw dalszym polskim żąda­niom na Śląsku Cieszyńskim, ani w odniesieniu do Słowacji. Cze­chom zresztą na ustępstwach z terytorium Słowacji mogło mniej zależeć, a zarazem mogli z pewnym zadowoleniem stwierdzić no­wy zwrot w sytuacji, który niewątpliwie musiał popsuć dotychcza­sowe dobre stosunki polsko-słowackie, ściślej mówiąc kontakty między ludakami a polskim MSZ. Że coś takiego nastąpi, było wiadomo od kilku dni, w miarę rozszerzania się pogłosek o zbli­żającym się wystąpieniu polskim. Tiso i Sidor będąc w Pradze na sesji wspólnego rządu (w skład którego obaj wchodzili), musieli tam przyjmować delegacje z zagrożonych terenów, domagające się kroków przeciw roszczeniom polskim 20.

Reakcja Bratysławy była zaskakująca: oto konsulat Rzeszy w tym mieście dnia 31 października przekazał do Berlina wiado­mość, że premier rządu krajowego zwrócił się do niego z informa­cją o żądaniach polskich i z prośbą o niemiecką pomoc przeciw tym żądaniom 2!. Oznaczało to rozpadnięcie się budowanego przez

18 Na mię r, s. 305—306; pomija te sprawy T. V. Gromada: Poland and Slovakia during the September-October Crisis 1938. W: Studies in Po-lish Civilization (New York 1971).

19 N a m i e r, s. 307. W praskim MSZ interesy słowackie reprezentował znany nam już Ivan Krno, który i poprzednio rokował z Papeem.

20 Obszernie przedstawia rozwój sprawy granicy polsko-słowackiej H o e n s c h B, s. 200 i nast.

21 ADAP, D/V, dokum. 93, s. 101. Konsul niemiecki telegrafował: “Rząd słowacki prosi Rzeszę o poparcie, by polskie żądania można sprowadzić do rozsądnej miary".

59

tyle lat gmachu wpływów polskich w Słowacji, a zwłaszcza w par­tii ludackiej. Żądania polskie tak wzburzyły i rozgoryczyły Słowa­ków, w tym również wielu dotychczasowych polonofilów, że akcja protestacyjna i ostra antypolska kampania w prasie objęła cały kraj, nie wyłączając tak zawsze polonofilskiego “Slovaka". Pozy­cja Sidora zachwiała się i nigdy już nie odzyskał on swoich daw­nych wpływów.

Było rzeczą fatalną, że polskie roszczenia zostały wysunięte równocześnie z węgierskimi. Te ostatnie były o wiele poważniej­sze i boleśniejsze dla Słowaków 22. Żądania polskie w swoim zre­dukowanym zasięgu objęły zaledwie ok. 2% tego, co chcieliby za­jąć Węgrzy. Ale tych ostatnich Słowacy zawsze uważali za wro­gów, podczas gdy żądania na północy zgłaszali ci, którzy zawsze deklarowali się jako przyjaciele! Sidor po powrocie z Warsza­wy, pod wpływem uspokajających zapewnień Becka, oświadczył, że “Polska nie chce ani jednej słowackiej duszy" — tymczasem okazało się, że Polska chce zająć obszar zamieszkany przez kilka tysięcy ludzi uważanych w Bratysławie za Słowaków23. To, że Węgrzy zamierzali zagarnąć tych “słowackich dusz" paręset tysię­cy, nie wpływało na ocenę posunięć polskich; zostały one odczu­te boleśnie i przyjęte z oburzeniem, ponieważ przychodziły ze stro­ny dotychczasowych przyjaciół, których odtąd zaczęto także uwa­żać za wrogów.

Nagłe i energiczne wysunięcie polskich roszczeń w dniu 31 paź­dziernika należy wytłumaczyć faktem, że właśnie zbierali się w Wiedniu jako arbitrzy w sporze czechosłowacko-węgierskim mi­nistrowie spraw zagranicznych Niemiec i Włoch, Ribbentrop i Cia-no. Powtórzyła się sytuacja sprzed miesiąca: Beck czuł się urażo­ny (jego zdaniem obrażona została Polska) tym, że nie został za­proszony do Monachium. Tym razem również pominięto go przy nowym rozstrzyganiu spraw czechosłowackich, jakkolwiek zrazu Włochy popierały udział Polski w tej sprawie. Niemcy jednak nie chciały bynajmniej Polski stawiać na równi ze sobą i zaproszenie trzeciego arbitra zdecydowanie odrzuciły24. Nieświadomie oddały

22 Zob. w następnym rozdziale.

23 “Slovak", 23 X 1938. Zob. przyp. 17.

24 Por. Wojciechowski, s. 518

i nast; C i a n o, s. 269, 273.

62

tym zresztą Beckowi przysługę, gdyż w razie gdyby brał on udział w arbitrażu wiedeńskim, nie zadowoliłby ani Węgrów, ani Słowa­ków, a wywołałby tylko u tych ostatnich jeszcze większą niechęć do Polski.

Nota polska złożona w praskim MSZ w dniu l listopada prze­widywała, że prace delimitacyjne na odcinku polsko-słowackim winny zakończyć się 30 tego miesiąca. Zgodnie z tym zaczęła działać mieszana polsko-słowacka komisja delimitacyjna, która nie miała bynajmniej łatwego zadania. Premier krajowy Tiso sądził, że ustępstwa powinny być obustronne, t j. również Słowacja powinna uzyskać pewne wyprostowania graniczne, dogodne ze względów gospodarczych K. Okazało się, że strona polska o niczym takim sły­szeć nie chce. Pertraktacje były burzliwe, a ponieważ były pro­wadzone na miejscu — wywoływały wrogie demonstracje ludno­ści tych terenów, które miały być odstąpione; nie ulega wątpliwo­ści, że demonstracje te były inspirowane z Bratysławy przez czyn­niki działające nie tylko w interesie słowackim, ale także niemiec­kim. W partii ludackiej od dawna działała opozycja przeciw polo-nofilskiej linii Sidora, pragnąca oprzeć się na Rzeszy hitlerow­skiej i przebudować stosunki w Słowacji w duchu faszystowskim 26. W Berlinie w planach ekspansji wschodniej nie zamierzano tole­rować wpływów polskich w Słowacji i z zadowoleniem śledzono pogarszanie się stosunków polsko-słowackich, ze swej strony pod­sycając niezadowolenie tych kół słowackich, które w związku z pol­skimi żądaniami terytorialnymi zwróciły się przeciw Polsce27. Kontakty zostały już nawiązane, czego dowodem jest cytowany wyżej fakt, że Tiso w momencie otrzymania żądań polskich zwró­cił się o pomoc do konsulatu Rzeszy w Bratysławie. Poza tym Si­dor, na razie posiadający jeszcze dosyć silną pozycję, po prostu

25 Hoensch B, s. 203. Nie wiadomo, jakie miałyby to być “wzajemne ustępstwa" ze strony polskiej.

26 Omawianie wewnętrznych stosunków w Słowacji nie należy do za­kresu niniejszej pracy, ale warto wskazać na istnienie drugiej książki wym. autora, J. K. Hoenscha: Die Slowakei und Hitlers Ostpolitik (Koln — Graz 1965, dalej cyt. Hoensch A), o tej sprawie jest tam mowa na s. 116 i nast.

27 Pewna, rolę odgrywali tu także zhitleryzowani Niemcy w Słowacji, głównie spiscy (“Zipser Deutsche"); zob. tamże, oraz P. Ćarnogursky, Z memoarovych statl. “Slovansky Pfehled", 1968 nr 6, s. 503.

63

zawadzał innym ambitnym politykom słowackim, którzy rwali się do władzy i chcieli go usunąć; niewątpliwa kompromitacja Sido-ra, który powrócił z Warszawy z pustymi rękami, a swymi zapew­nieniami wprowadzał społeczeństwo w błąd (“Polska nie chce ani jednej słowackiej duszy"), była doskonałym atutem w tej walce. Mniej chodziło tu o spór graniczny z Polską, a bardziej o usunię­cie człowieka, który reprezentował kierunek przyjazny dla Polski, a przynajmniej o osłabienie jego pozycji w słowackiej polityce we­wnętrznej. Zarazem przez rozbudzanie nacjonalistycznych antypol­skich nastrojów zasługiwali się owi politycy swoim przyszłym for­malnym, a teraz już faktycznym, protektorom w Berlinie.

Krajowy rząd bratysławski do komisji delimitacyjnej skierował m.in. niektórych dotychczasowych działaczy polonofilskich, jak Frantiśek Hruśovsky i Pavol Ćarnogursky28, którzy w kontakcie z polskimi delegatami potrafili uzyskać pewne złagodzenie żądań. Niemniej i oni nie potrafili pohamować antypolskich demonstra­cji na terenach, na których działała komisja, przy czym doszło do czynnych wystąpień przeciw jej polskim członkom; musieli oni pod ochroną policyjną wrócić do Zakopanego. Inaczej niż przy obej­mowaniu Zaolzia, gdzie takich incydentów nie było, tu na Orawie i Spiszu padli po stronie wkraczających oddziałów polskich zabi­ci, w starciu z regularną jednostką armii czechosłowackiej; wystą­piła ona nie na rozkaz z ministerstwa obrony narodowej w Pradze (co byłoby ostatecznie formalnie zrozumiałe), ale na rozkaz z Bra­tysławy, wydany jakoby przez premiera rządu krajowego Tisę, któremu siła zbrojna nie podlegała 29. Zachowanie się Tisy wobec Polski było i wtedy, i później — dwuznaczne.

Strona polska wystąpiła do rządu centralnego w Pradze z pro­testem, ten jednak wymawiał się bezsilnością wobec poczynań sło­wackich. Dowództwo polskie z kolei groziło użyciem większych sił własnych. Na szczęście do dalszego przelewu krwi nie doszło,

28 Historyk dr Frantiśek Hrusovsky, który studiował w Krakowie, z po-lonofila po r. 1938 przeszedł na pozycje antypolskie; natomiast Pavol Ćar­nogursky szczerym polonofilem pozostał do dziś.

23Hoensch B, s. 206; M. D u r i c a, cyt. dz. s. 137; telegram po­selstwa Rzeszy w Pradze z 28 XI 1938 nr 762, w archiwum Auswartiges Amt w Bonn, Poi. IV, 8851. — Por. też R. W o y t a k, cyt. art.

64

a delegaci obu stron do spraw delimitacji osiągnęli porozumienie i podpisali je w Zakopanem w dniu 30 listopada 30.

Polska zrealizowała swój program minimalny: linię kolejową Zwardoń — Mosty Śląskie przez Czacę, z tym że miasto Czaca zostawało w Słowacji; ponownie Głodówkę i Suchą Górę na Ora­wie; Jaworzynę Spiską; Leśnicę na północnym Spiszu; drobne po­prawki nad Popradem i w Bieszczadach31. Łączny zysk terytorial­ny Polski wyniósł ok. 220 km2 z 4,3—4,5 tyś. ludności32.

Uzyskane przez Polskę terytorium istotnie zadowalało pewne postulaty natury komunikacyjnej (zwłaszcza nowe połączenie ko­lejowe łączące Nowy Targ z Cieszynem przez uzyskany odcinek linii kolejowej Zwardoń — Mosty Śląskie), gospodarczej i nawet — co w tym wypadku było najmniej Polsce potrzebne — strategicz­nej.

Etnograficznie sprawa nie była taka prosta. Mimo że historycz­nie polskie, obszary te były obecnie poważnie zmienione. Starsze pokolenie jeszcze mówiło narzeczem polskim, podhalańskim (z ty­powym g zamiast słowackiego h), młodsze jednak, wychowane po r. 1918 już w szkołach ze słowackim językiem nauczania, przy­swoiło sobie ten język, a z nim słowackie poczucie narodowe. Gra­nica państwowa wytyczona w r. 1920 (częściowo w 1924) prze­rwała dawną łączność wsi orawskich i spiskich z polskim Podhalem; obie części wielkiego regionu tatrzańskiego, niegdyś tworzącego większą całość, zaczęły żyć oddzielnie. Dyferencjacja etniczna po­stępowała w ten sposób, że górale po stronie polskiej pozostali tym, czym byli, t j. Polakami, ale górale po stronie słowackiej oddalać się zaczęli od tamtej grupy, a zbliżać do sąsiadów na południu, tzn. stopniowo stawali się Słowakami (o ile nie czuli się nimi już przed r. 1918, co także miewało miejsce pod wpływem kościoła i szkół wiejskich, w których uczono po słowacku, a nie po polsku). Rozbu­dowane po r. 1918 szkolnictwo słowackie objęło szerokie kręgi lud-

3° Tekst: WEP: s. 311 i nast. Był to pierwszy akt międzynarodowy z urzędowym tekstem również w języku słowackim.

31 Chodziło o drobne odcinki szos i linii kolejowych, które przecinała do­tychczasowa granica, pochodząca jeszcze z czasu monarchii austro-węgier-skiej; odtąd znalazły się w całości po stronie polskiej.

32 Według M. Gotkiewicza, Polskie osadnictwo Czadeckiego i Ora­wy (Katowice 1939); w KD, s. 72, omyłkowo podano 2,5 tyś. ludności za­miast 4,5 tyś., co powtórzył J. V a l e n t a (cyt. dz., s. 609).

65

ności i sprawiło, że młodsze pokolenie w gminach przyłączonych do Polski w r. 1938 po polsku już nie myślało. Państwo polskie zyskało tu niewiele 33.

Jeżeli nawet akcja na pograniczu polsko-słowackim przyniosła jednak jakiś materialny zysk dla Polski, w sumie bardzo nieznacz­ny, to straty były znacznie większe — zwłaszcza w sensie moral­nym i politycznym. Były to straty, których już odrobić nie było można, mimo że niezwłocznie podjęto w Warszawie pewne próby, by odzyskać chociaż część utraconych wpływówM. Nadal jednak przeszkadzało temu zacieśnianie stosunków polsko-węgierskich: Słowacy, po arbitrażu wiedeńskim, który zabrał im na rzecz Wę­gier tak rozległe terytorium z paruset tysiącami rodaków35, wi­dzieli w swoim południowym sąsiedzie wroga i podejrzliwie od­nosili się do każdego, kto z tym wrogiem utrzymywał bliskie sto­sunki.

Znaczna część dotychczasowych polonofilów słowackich teraz odwróciła się od Polski, inni, jak przede wszystkim Sidor, stop­niowo tracili możliwości działania, a ich własna pozycja w kraju ulegała osłabieniu. Miejsce wpływów polskich systematycznie zaj­mowały wpływy niemieckie, teraz już otwarcie skierowane przeciw Polsce. Rzesza hitlerowska miała do dyspozycji ten atut, którym się konsekwentnie posługiwała, że w czasie rokowań wiedeńskich delegacja niemiecka broniła Słowacji przeciw Węgrom, popiera­nym przez Włochy. Niemcy twierdzili, że tylko oni potrafili uchro­nić Słowację przed jeszcze większymi stratami. Strona polska nie mogła posłużyć się takim argumentem, i to nie tylko dlatego, że Polska w ogóle udziału w rokowaniach wiedeńskich nie brała, ale przede wszystkim dlatego, że przyjaźń z Węgrami nabierała w oczach warszawskiego MSZ coraz większej wartości, podczas gdy Beck zniechęcony do Słowaków za to, że zgodzili się pozostać we wspólnocie państwowej z Czechami, o wiele mniej interesował się teraz losem Słowacji w ogóle. Słowacy obawiali się wspólnej pol-

33 Rozwlekle stara się tę sprawę z punktu widzenia słowackiego udowod­nić A. Bielovodsky (pseudonim A. M i s k o v i ć a), Severne hranice Slovenska (Bratislava 1946), passim.

34 M. S. D u r i c a, cyt. dz., s. 138, oraz telegram poselstwa niemieckiego w Pradze, cyt. w przyp. 29.

85 Kilkadziesiąt razy więcej, niż Polska. O tym w następnym rozdziale.

66

sko-węgierskiej granicy, która czyniąc z Węgier sąsiada także od strony wschodniej, musiałaby zwiększyć ich naciski i być może przynieść nowe roszczenia. Obawy te miały się potwierdzić w mar­cu 1939 roku36.

36 We wspomnianej wyżej rozmowie z Beckiem w dn. 6 X1938 wysłan­nik węgierskiego MSZ hr. Csaky podkreślił, że Węgry w razie anektowania Rusi Podkarpackiej sięgną po wschodnią Słowację. Te zamiary węgierskie były Słowakom znane. O realizacji tych zamierzeń będzie mowa niżej, s. 235 i nasL

IV. Rewizjonizm węgierski : arbitraż wiedeński

Równolegle z nasilaniem się od kwietnia 1938 r. przygotowań do agresji niemieckiej przeciw Czechosłowacji, potęgował się także rewizjonizm węgierski *, również skierowany przeciw Czechosłowa­cji. W tygodniach bezpośrednio poprzedzających konferencję mo­nachijską mogło się wydawać, że Węgry podejmą akcję zbrojną równocześnie z Niemcami, gdyby te ostatnie do akcji takiej przy­stąpiły. Tak można by sądzić z rozpalenia propagandy rewizjoni­stycznej w prasie węgierskiej, w przemówieniach polityków i na manifestacjach organizacji nacjonalistycznych. Tylko lewica wę­gierska separowała się od tej propagandy2, będącej wyłącznie spra­wą kół rządzących na Węgrzech, admirała Horthyego i popiera­jących go ugrupowań burżuazyjnych.

Jeżeli nawet mówiło się wtedy i później o jakimś skierowanym przeciw Czechosłowacji sojuszu, a przynajmniej formalnym ukła­dzie polsko-niemieckim, to faktycznie niczego takiego naprawdę nie było; istniała tylko doraźna współpraca, wywołana zbieżnością celów i równoczesnością akcji. Natomiast faktem jest, że istniało tego rodzaju porozumienie między Polską a Węgrami.

Zostało ono zawarte już na początku września 1938, w formie tzw. gentlemen's agreement, z inicjatywy węgierskiej. Dnia 8 września wiceminister Szembek i poseł węgierski w Warszawie Hory ustalili tekst, który następnie akceptowali ich ministrowie, Beck i Kanya. Miał on zresztą charakter ogólnikowy (na życzenie Becka) i nie wspominał konkretnie akcji przeciw Pradze. Oba rzą­dy stwierdzały jedynie wspólność swoich interesów w Europie

3 Z powodu nieznajomości języka węgierskiego autor nie podaje naj­nowszych prac w tym języku.

2 Por.: L. Zsigmond, Ungarn und das Muncher Abkommen. “Acta Historica" (Budapest), 1959 wól. VI, nr 3—4, s. 280; A. Puszkasz, red., Istorija Wiengrii w trioch tomach (Moskwa 1972), t. III, s. 288.

68

środkowej i postanawiały kontaktować się z sobą w celu zharmo­nizowania kroków, które jeden z nich uważałby za potrzebne pod­jąć 3.

Mogło to znaczyć bardzo wiele albo niemal nic. Właściwie uję­to tylko w formę umowy to, co już od dawna faktycznie czynio­no. Rządzące koła Polski i Węgier żywiły wspólną animozję do Pragi i uważały Czechosłowację za twór sztuczny, przeznaczony do likwidacji.

Ale istniała poważna różnica w poglądach na sprawę słowacką: Polska udzielała poparcia separatystom, a nawet tylko autonomi-stom słowackim; popierała oderwanie Słowaków od związku z Cze­chami, ale nie po to, by znaleźli się oni w tym położeniu, w ja­kim byli do r. 1918, tj. pod rządami węgierskimi bez cienia ja­kiejkolwiek odrębności. Polska chciała Słowacji samodzielnej, a je­żeli w związku z Węgrami, to tylko z zapewnieniem bardzo rozle­głej autonomii. Takie było stanowisko Becka i jakkolwiek nie po­dzielało go nawet najbliższe otoczenie polskiego ministra spraw za­granicznych, to umiał on narzucić swój pogląd4. Natomiast w Bu­dapeszcie, gdzie zasadniczym celem kół rządzących było przywró­cenie granic istniejących do r. 1918, tj. obejmujących także Sło­wację, istniały w sprawie stosunku do Słowaków pewne rozbieżno­ści, ale rozległych swobód nikt im udzielać nie zamierzał. Przeko­nał się o tym z niezadowoleniem przywódca węgierskiej mniej­szości narodowej w Słowacji, hr. Eszterhazy, gdy rozmawiał z czyn­nikami rządowymi w Budapeszcie latem 1938 roku 5.

W jednej wszakże sprawie istniała zupełna zgodność poglądów obu rządów, nad Wisłą i nad środkowym Dunajem: oba państwa powinny ze sobą graniczyć. Można to było osiągnąć przez przy­wrócenie Węgrom ich historycznej północnej granicy w Karpatach. Skoro jednak poglądy Warszawy i Budapesztu na kwestię słowac­ką były rozbieżne, w grę mógł wchodzić inny jeszcze obszar, nale-

3 Tekst zob.: M. Koźmiński, cyt. dz., s. 58—59 i 107; por. S z e ra­fo e k, s. 264.

4 Zob. w poprzednim rozdziale; tam cyt. prace A. B a r 11 o v e j i E. O r-lof.

5 Szembek, s. 190 i nast.: por. L. Tilkovszky, Slovenskd otazka v politike mad'arskych vladnucich tried v rokoch 1938—1945. W: L. H o l o-tik, red., Prispevky k dejindm faSizmu v Ceskoslovensku a Mad'arsku (Bratislaya 1969), s. 284 i nast.

69

żacy do Czechosłowacji, t j. autonomiczna Ruś Podkarpacka, której przynależność do państwa czechosłowackiego zawsze budziła w Warszawie niezadowolenie, a to ze względu na kontakty tej pro­wincji z nacjonalistami ukraińskimi w południowo-wschodnich województwach Polski oraz ze względu na silny tam ruch komuni­styczny 6.

W ostatnich dniach września Węgry, wojskowo nie przygoto­wane, mające słabą armię, czyniły w tym kierunku pewne demon­stracje, ale nie mogły sobie pozwolić na wystąpienie, dopóki nie rozpoczęłaby się wojna niemiecko-czechosłowacka, a przynajmniej polsko-czechosłowacka. Węgry były przy tym krępowane obawą przed możliwą reakcją obu sojuszników Czechosłowacji w ramach systemu Małej Ententy7, t j. Jugosławii i Rumunii, a przynajmniej drugiego z tych państw, które inaczej niż pierwsze występowało kategorycznie przeciw rewizjonistycznym pogróżkom węgierskim8.

Ale właśnie koniec września przyniósł dowody, że ów antywę-gierski system sojuszniczy, zmontowany z inicjatywy czechosło­wackiej na początku lat dwudziestych, przestał już faktycznie ist­nieć. Ostatnim aktem jego działania była umowa na Biedzie9 w końcu sierpnia, mocą której trzy sprzymierzone państwa udzie­lały swej zgody na zniesienie ograniczeń wojskowych krępujących Węgry w wyniku postanowień traktatu trianońskiego w zamian za mgliste zobowiązanie węgierskie do wyrzeczenia się agresji. Tu jeszcze Jugosławia, Rumunia i Czechosłowacja działały solidarnie, ale tylko w stosunku do Węgier, podczas gdy jednocześnie obaj

6 Największa liczba głosów karpatoruskich przy wyborach parlamentar­nych w r. 1935 padła na listę Komunistycznej Partii Czechosłowacji.

7 Nowsza literatura o Małej Entencie: W. K. Wołków, Giermano-ju-gosławskije otnoszenija i razwał Małoj Antanty. 1933—1938 (Moskwa 1966); E. Campus, Mica tntelegere (Bucuresti 1968); M. Vanku, Mala An-tanta 1920—1938 (Titovo Użice 1969); G. R e i c h e r t, Das Scheitern der Kleinen Entente (Miinchen 1971); nadto: M. Adamoya [Adam], Malar­sko a Mola Dohoda v obdobi pfed 2. svetovou valkou 1937—1938). “Ćesko-slovensky Ćasopis Historicky", 1963, nr 6, s. 742 i nast.; także J. Hoensch B, passim, oraz 1938, passim.

8 E. Campus, jw., passim; V. M o i s u c, Diplomatia Rom&niei si pro-blema apa.ra.rii sweranitatii si independentei nationale... 1338—1940 (Bucu-res.ti 1971), passim; Co mnę n, passim; A. Hillgruber, Hitler, Konig Carol u, Marschall Antonescu (Wiesbaden 1954, 1965), s. 18 i nast.

» Zob. Rok, s. 325; prace cyt. w przyp. 7; R. K v a ć e k, Podil Ceskoslo-venska na jednanich Male Dohody a Mad'arska 1936—1939. “Historicky Ća­sopis", 1963, nr 3 s. 429; I. I. Pop. Czechosłowacko-wiengierskije otnosze-nija (1935—1939) (Moskwa 1972), s. 145 i nast.

70

sojusznicy Pragi uchylili się od jakichkolwiek obietnic wobec Cze­chosłowacji w związku z nasilającym się zatargiem tego państwa z Niemcami hitlerowskimi. Inicjatorem takiego właśnie stanowiska wobec zagrożonego partnera był ówczesny premier jugosłowiań­ski Stojadinović, silnie sterujący w stronę Włoch faszystowskich i Niemiec, sam próbujący w wewnętrznej polityce swego kraju me­tod autorytatywnych, niechętny zaś parlamentarnej demokracji czechosłowackiej10. Zarazem Jugosławia czuła się wystarczająco silna, by nie obawiać się rewizjonizmu węgierskiego, najsłabiej zresztą zwracającego się przeciw sąsiadowi południowemu. Do wy­rzeczenia się roszczeń wobec Jugosławii nakłaniały Węgrów i Niemcy, i Włochy, by w ten sposób rozsadzić do reszty system Małej Ententy i by izolować Czechosłowację. Rumunia była jed­nak skłonna pomóc Czechosłowacji, gdyż zagrożona również rewi­zjonistycznymi roszczeniami Węgier, nie chciała, by zrealizowaw­szy swe roszczenia wobec Czechosłowacji, poważnie wzmocnione, zwróciły się one z kolei przeciw niej samej. Usiłowała tu ingero­wać dyplomacja polska, zabiegająca od lat o wyrównanie stosun­ków między Węgrami a Rumunią, ale w Bukareszcie nie ufano skuteczności zabiegów polskich w Budapeszcie ". Bez współdziała­nia Jugosławii Rumunia w żadnym razie nie zdecydowałaby się na czynne wystąpienie przeciw Węgrom, nie tyle ze względów wojskowych, gdyż armia rumuńska przewyższała wtedy liczebno­ścią i uzbrojeniem węgierskie siły zbrojne, ile dlatego, że i na in­nych granicach czuła się niezbyt pewnie.

Tak więc apele Pragi, kierowane w trzeciej dekadzie września do Belgradu i Bukaresztu, aby tam zapowiedziano Węgrom, że w razie przyłączenia się ich do agresji innego państwa przeciw Czechosłowacji Jugosławia i Rumunia spełnią swój obowiązek so­juszniczy — były daremne. W Belgradzie odniesiono się do nich wymijająco; w Bukareszcie — wprawdzie ze zrozumieniem, ale wskutek oglądania się na stanowisko jugosłowiańskie także Rumu-

10 Zofo.: M. Vanku, Stav vlade Milana Stojadinomća prema minhen-skom sporazumu. W: J. Hrozienćik, red.: Ceskoslovensko a Juhosldvia (Bratislava 1968), s. 325 i nast.

11 Na ten brak zaufania wpływał także powszechny brak sympatii do osoby Becka w kołach rumuńskich; zob. A. P o n i ń s k i, cyt. art.

71

nią nie mogła dać rządowi praskiemu żadnych obietnic 12. Ogłoszo­na w półurzędowym organie rządu czechosłowackiego “Prager Presse" wiadomość, że Rumunia i Jugosławia wystosowały do Wę­gier poważne ostrzeżenie, była bluffem 13.

Społeczeństwo jugosłowiańskie nie popierało polityki Stojadi-novicia; w miastach tego kraju odbywały się demonstracje na rzecz przyjścia z pomocą Czechosłowacji, masowo zgłaszali się też ochot­nicy pragnący służyć w armii czechosłowackiej 14. Policyjny reżim belgradzki tłumił jednak te wystąpienia i nie zamierzał swej poli­tyki zmienić. Przyjaźń z obu mocarstwami faszystowskimi była dla Stojadinovicia podstawą jego polityki zagranicznej15.

Węgry wiedząc, że własnymi siłami nie zrealizują swoich rewi­zjonistycznych dążeń, liczyły na pomoc i Niemiec, i Polski, przy czym obu tym państwom przedstawiły swój program terytorialny. O ile Niemcy zrazu zdawały się program ten aprobować, o tyle Polska była w trudniejszej sytuacji ze względu na swoje zaanga­żowanie w Słowacji. Podkreślając, że popiera plan węgierskiej aneksji Rusi Podkarpackiej, dyplomacja polska, w sprawie węgier­skich apetytów na Słowację nie podejmowała zobowiązań; jeszcze w maju 1938 r. poseł węgierski w Warszawie zapowiedział, że jego rząd pragnie w pełni przywrócić granicę sprzed r. 1918, z dopusz­czeniem jedynie, że skrawki Spiszą i Orawy należące do Polski bę­dą mogły przy niej pozostać1S. W Warszawie zamierzano odcze­kać i przyjrzeć się dalszemu rozwojowi stosunków słowacko-wę-gierskich, przy czym nie ukrywano swego poglądu, że nie może wchodzić w grę zwykłe włączenie Słowacji do Węgier bez uznania praw słowackich.

Rząd budapeszteński, licząc się z Polską i potrzebując jej po­mocy, nie widział jednak potrzeby stosowania się do polskich po­glądów, słusznie przy tym sądząc, że w ostatecznej rozgrywce ważniejsze będzie stanowisko Niemiec. Nie przewidywano jeszcze

12 E. Campus, cyt. dz., s. 320; por. V. M o i s u c, Actions diplomati-ąues..., s 427

13 H o e n s c h B, s. 97.

14 O tym: M. Cutkova, Nekolik pozndmek o boji jugosldvskeho lidu proti Mnichów, v r. 1938. W: J. Hrozienćik, red., cyt. dz., s. 341.

15 M. Yanku, Stav vlade...; M. S t o jja d i n o v i ć (Ni rat ni pakt, Buenos Aires 1963) usiłuje bez powodzenia bronić swej polityki, także w sprawie Monachium (s. 473 i nast.).

" Zob. przyp. 8 do rozdz. III.

72

V. Słowacja i Ruś Podkarpacka

w Budapeszcie, że Berlin przejawi tak żywe zainteresowanie dla Słowacji i nie dopuści do wchłonięcia jej przez Węgry. Niem­com weg-ierskie współdziałanie przeciw Czechosłowacji było także potrzebne, ale tylko do momentu zmuszenia jej do kapitulacji. Póź­niej Rzesza miała zamiar realizować swoje własne plany. To sa­mo zresztą odnosiło się do Polski, która tylko do czasu była Ber­linowi potrzebna jako partner i której planów Hitler także nie za­mierzał popierać, zwłaszcza tych, które mogłyby krzyżować się z niemieckimi.

Odnosiło się to właśnie do wspólnych polsko-węgierskich pla­nów dotyczących Rusi Podkarpackiej: w Berlinie co do tego obsza­ru miano własne plany, nie dające się pogodzić z włączeniem go do Węgier, czyli z osiągnięciem terytorialnego sąsiedztwa polsko-wę-gierskiego. Na razie Berlin zręcznie ukrywał te swoje plany, do­póki dobre stosunki i z Polską, i z Węgrami były mu potrzebne. Ani w Warszawie, ani w Budapeszcie nie orientowano się w istot­nym stanowisku Rzeszy i naiwnie sądzono, że jej zainteresowania ograniczają się do Czech i Moraw i nie wkraczają na teren między Karpatami a środkowym Dunajem. Tego, że hitlerowska Rzesza

przejęła po Niemczech wilhelmińskich i po habsburskiej Austrii" dziedzictwo planów “Mitteleuropy", ani polska, ani węgierska dy­plomacja nie odgadywała.

A więc w ostatnich tygodniach przed konferencją w Mona­chium rządowe koła budapeszteńskie kołysały się nadzieją, że pla­ny rozszerzające granice Węgier po Karpaty dzięki niemieckiej po­mocy dadzą się zrealizować. W sierpniu, w czasie bytności regenta Węgier Horthyego w Kilonii, oraz podczas wizyty ówczesnego pre­miera Imredyego i ministra spraw zagranicznych Kanyi u Hitlera w Berchtesgaden 20 września, ze strony niemieckiej padły wyraź­ne słowa zachęty. Niemcy spodziewały się, że Węgry zmobilizują swoją armię i przystąpią na równi z Polską do działania, co ułat­wiłoby oczywiście akcję armii niemieckiej18.

Jednak rządzący politycy węgierscy, lepiej zorientowani w sy­tuacji kraju niż tamtejsze koła wojskowe, woleli uniknąć ryzyka, zwłaszcza że stanowisko Rumunii, a nawet Jugosławii, ciągle jesz­cze nie wydawało się jasne, tzn. nie można było mieć pewności, że państwa te obojętnie odniosą się do zbrojnej akcji węgierskiej prze­ciw Czechosłowacji. Węgrzy bez przerwy zabiegali w Rzymie, by dyplomacja Włoch faszystowskich dopomogła im uzyskać tę pew­ność, co częściowo się powiodło w odniesieniu do Belgradu, ale nie w Bukareszcie.

Poza tym okazało się, że z wolna nawet do najbardziej nacjo­nalistycznymi kategoriami myślących głów węgierskich zaczyna przenikać świadomość, że coś się jednak zmieniło od r. 1918 i że Słowaków trzeba będzie traktować inaczej19. Wpłynęły na to m.in. przykłady z zewnątrz: rządowe koła budapeszteńskie mianowicie doszły do przekonania, że program rewizjonistyczny łatwiej będzie realizować, jeśli wysunie się argument, iż ludność rewindykowa­nych obszarów sama pragnie połączenia z Węgrami. Na taki ar­gument powoływały się i Niemcy, i Polska, wysuwając swoje rosz­czenia wobec Czechosłowacji.

Rząd budapeszteński rozpoczął więc, lub wznowił działania swoich agentów na terenie Słowacji. Trzeba było dawać obietnice,

17 Zob. mój artykuł wym. w przyp. 24 do rozdz. I.

18 Por. Rok, s. 211; do tego: M. Szinai, L. S z ii c s, ed., The Cm-fidential Papers oj Admiral Horthy (Budapest 1965), s. 101 i nast.

19 L. Tilkovszky, cyt. art.; tenże, Juźne Slovensko v rokoch 1938 — —1945 (Bratislava 1972), rozdz. I.

74

l

by Słowaków pozyskać, co doradzano również z Polski20. Z pol­skiej inspiracji jakoby nawiązano przed końcem września rozmo­wy między bratysławskim konsulem węgierskim a Tisą, i to rze­komo z pozytywnym wynikiem21.

Tymczasem dyplomacja węgierska, naśladując polską, postano­wiła przedstawić rządowi praskiemu żądanie, by wszelkie ustęp­stwa dla mniejszości niemieckiej zostały również przyznane mniej­szości węgierskiej. Stosowną notę złożył ministrowi Krofcie 28 września poseł węgierski w Pradze, Wettstein; otrzymał jednak odpowiedź wymijającą 22. Podobnie jak wobec Polski, również wo­bec Węgier rząd praski chciał grać na zwłokę.

Wiadomość o zwołaniu konferencji czterech mocarstw w Mona­chium zaskoczyła Budapeszt równie jak Warszawę. Ale o ile w Warszawie wywołała ona irytację z powodu pominięcia Polski, o tyle w Budapeszcie, gdzie nie żywiono mocarstwowych ambicji w stylu Józefa Becka, wiadomość tę powitano z nadzieją.

Kanya niezwłocznie polecił Csakyemu jechać do Monachium i tam starać się dotrzeć do przywódców niemieckich i włoskich; Horthy wystosował specjalne pismo do Mussoliniego.

Csaky nie został przyjęty ani przez Hitlera, ani przez Ribben-tropa, mógł mówić tylko z Weizsackerem. Ale za to dotarł do Cia-na i przez niego do Mussoliniego, który gościa przyjął życzliwie i obiecał wysunąć postulaty węgierskie w dyskusji; włoski dykta­tor był nawet skłonny zażądać jednomiesięcznego terminu dla za­łatwienia roszczeń węgierskich. Jak wiadomo, w ostatecznym efekcie powstał ów, znany nam już, załącznik do “układu" mona­chijskiego, przewidujący konieczność uwzględnienia przez Czecho­słowację postulatów polskich i węgierskich w terminie do trzech miesięcy, z ewentualnością nowej konferencji czterech mocarstw, gdyby do dwustronnego porozumienia nie doszło.

Jak zareagowała na to Polska, już wiemy. Węgry — wbrew

20 Szembek podaje liczne swoje rozmowy z posłem węgierskim w War­szawie w tym okresie.

21 Telegram Kanyi do posła węgierskiego w Warszawie, 27IX1938: WWMW, dokum. 39; por. L. Tilkovszky, Juźne Slovensko..., s. 31; to nam wyjaśnia fakt, że Tiso i Sidor w swej deklaracji o unii z Polską z 28IX1938 (Rok, s. 448) wspomnieli także o możliwości unii z Węgrami.

22 H o e n s c h B, s. 92; I. I. Pop, cyt. dz., s. 176.

75

oczekiwaniu i ku rozczarowaniu Becka 2S — na podobny krok się nie zdobyły, znów ze względu na swoje nieprzygotowanie wojsko­we. Węgierskie MSZ postanowiło wejść na drogę rokowań, tyle że przy użyciu pewnego nacisku.

Posłowi w Pradze polecono wręczyć w dniu 2 października no­wą notę, domagającą się niezwłocznego wszczęcia rokowań, któ­re miały przyznać Węgrom w Czechosłowacji identyczne upraw­nienia, jak mniejszości niemieckiej; wchodziły więc w grę: po pierwsze ustępstwa terytorialne na zamieszkanym przez Węgrów pograniczu i po drugie plebiscyt na pozostałych obszarach. Równo­cześnie i czechosłowackie MSZ wyraziło ze swej strony chęć roz­poczęcia rozmów na podstawie zasady etnograficznej24. Węgrzy doszli jednak do wniosku, że rząd praski pragnie grać na zwłokę, i postanowili zwiększyć nacisk. Zaraz następnego dnia (3 paździer­nika) wystosowali nową notę, domagającą się rozpoczęcia rokowań już w dniu 6 października w pogranicznym mieście KomarnieM. Podobnie jak poprzednio w żądaniach niemieckich i polskich, w no­cie węgierskiej domagano się również zwolnienia więźniów poli­tycznych narodowości węgierskiej i Węgrów służących w armii czechosłowackiej. By choć w części naśladować Becka, żądano, by Czechosłowacja na dowód dobrej woli przekazała Węgrom pewne miejscowości pograniczne niezwłocznie26. O poparcie dyploma­tyczne dla tych żądań Kanya prosił równocześnie Niemcy, Włochy i Polskę, a zabiegał o nie także w Londynie i Paryżu.

Odwlekające stanowisko Pragi było zrozumiałe w związku z opi­sanymi wyżej złymi wiadomościami nadchodzącymi z Berlina w sprawie rozgraniczenia z Niemcami; one to w pełni absorbo­wały uwagę czechosłowackiego MSZ. Przygotowywały się także zmiany wewnętrzne: najpierw dymisja ministra Krofty, a zaraz potem ustąpienie Beneśa. Wszakże największe znaczenie w odnie­sieniu do Węgier miały przygotowujące się zmiany w Słowacji:

28 C. A. Macartney (October Fifteenth. A History of Modern Hun-gary, Edinburgh 1957, t. I, s. 277) stwierdza, że pretensje były obustronne: Kanya miał żal, że Beck nie uprzedził go o swym ultimatum do Pragi.

24 Obie strony rozumiały termin “podstawa etnograficzna" inaczej!

25 Jak Cieszyn, jest Komarno przecięte Dunajem na słowacką część pół­nocną (Komarno) i węgierską południową (Komarom).

26 Oprócz cyt. prac Hoenscha i Popa zota. też: F. V a v r a, J. E i b e l, Viedenska arbitraż — ddsledok Mnichova (Bratislava 1963, s. 58 i nast.

76

dojrzewał tam przewrót, mianowicie zażądanie od Pragi tak upra­gnionego statutu autonomicznego; żądanie to skierowano w wyni­ku narady słowackich polityków w Żylinie w dniu 6 październi­ka, a zaraz następnego dnia zostało ono przez rząd praski przyjęte. Jak już wiemy, utworzono wtedy słowacki rząd krajowy z Tisą na czele 27.

Żądania węgierskie skierowane były do państwa czechosłowac­kiego, które od 7 października stało się już innym tworem. Cze-cho-Słowacją. Wprawdzie sprawy zagraniczne zastrzeżone zostały do kompetencji rządu centralnego (zaważyło to również przy roz­wiązywaniu sporu granicznego z Polską), ale żądania węgierskie przede wszystkim interesowały Słowaków oraz Ukraińców zakar-packich. Ci ostatni na razie jeszcze nie osiągnęli samodzielności, tylko więc ze Słowakami musieli się odtąd Węgrzy liczyć, i to nie mniej niż z rządem praskim.

Nowy czechosłowacki minister spraw zagranicznych, Chvalkov-sky, zabiegał przede wszystkim o lepsze ułożenie stosunków z Rze­szą, wobec czego z zadowoleniem przesunął ciężar rokowań z Wę­grami na nowy rząd w Bratysławie. Wiedział, że Słowacy będą na­leżycie bronili swoich interesów i zapewne lepiej potrafią sprawę poprowadzić niż Czesi. Ze względu na technikę rokowań dyploma­tycznych, wyznaczono do nich także kilku urzędników praskiego MSZ, z pochodzenia Słowaków, wśród nich znanego nam już drą Ivana Krno.

Jak już wiemy, w otoczeniu Becka zapanowało rozczarowanie, gdy nadeszła wiadomość z Bratysławy, że politycy słowaccy na naradzie w Żylinie nie proklamowali oderwania się od związku z Czechami, lecz zadowolili się federalizacją państwa i szeroką au­tonomią. Wpłynęło to m.in., jak o tym była mowa, na zwiększe­nie polskich żądań terytorialnych wobec Słowacji. Dyplomacja wę­gierska okazała tu większą umiejętność doraźnego akceptowania rzeczywistości. Już Csaky w czasie swych rozmów warszawskich w dniach 5—6 października stwierdził, że Węgry pogodzą się — niewątpliwie tylko na razie — z pozostaniem Słowacji we wspól­nocie z Czechami M. W Budapeszcie przystosowano taktykę do no-

" Literatura będzie podana niżej, s. 235 i nast.

28 Por. przyp. 12 do rozdz. III; zamierzano oczywiście wzmóc akcję po­pierającą elementy separatystyczne i prowęgierskie, ale wpływ tych ostat­nich w Budapeszcie znacznie przeceniano.

77

wej sytuacji. Nie nasilając na razie zabiegów o pozyskanie całej Słowacji, postawiono takie żądania, których spełnienie musiało znacznie utrudnić egzystencję autonomicznej Słowacji. Przede wszystkim postanowiono obstawać przy oderwaniu od niej całego południowego pasa nizinnego, stanowiącego spichlerz zbożowy dla górzystego poza tym kraju.

O ile chodzi o Ruś Podkarpacką, Budapeszt nie zamierzał od­stępować od planu uzyskania tego kraju w całości, by w ten spo­sób zrealizować sąsiedztwo terytorialne z Polską. Liczono tu jak najbardziej na pomoc dyplomatyczną, a nawet wojskową ze strony polskiej29. Wzmożono akcję dywersyjną, ochotnicy węgierscy w przebraniu przechodzili granicę, szerzyli zamęt, podważając tym autorytet władz czechosłowackich. Polska istotnie pewnej pomocy w tej akcji udzieliła, natomiast Beck w rozmowie z Csakym ka­tegorycznie wykluczył wszelką otwartą polską akcję wojskową, tłu­macząc to “brakiem podstaw moralnych" 30.

Węgrzy jeszcze się nie orientowali, iż wobec ich planów w spra­wie Rusi Podkarpackiej przygotowuje się stanowcze veto niemiec­kie. Polska nie wiedziała o tym również, przynajmniej do czasu; wiedziała za to, że sprzeciw wysuwa inne jeszcze państwo, z któ­rym polska dyplomacja poważnie się liczyła: Rumunia, starają­ca się okazać rządowi praskiemu życzliwość i poparcie, a mająca w tej sprawie własne interesy. Rumunia nie chciała mianowicie utracić łączności terytorialnej z dotychczasowym sojusznikiem, choćby ze względu na ważne dla armii rumuńskiej czeskie dosta­wy zbrojeniowe. Pewną (minimalną zresztą) rolę odgrywał też fakt, że w najdalszym skrawku Rusi Podkarpackiej żyła pewna liczba Rumunów, którym nie wiodło się źle pod rządami Pragi, a których. los na pewno pogorszyłby się w razie przejścia pod władzę Wę­gier 31.

Na razie Węgrom chodziło o uzyskanie w bezpośrednich roko­waniach z nową Czecho-Słowacją tego wszystkiego, co było tylko

29 O to właśnie wyraźnie prosił Becka Csaky w czasie pobytu w War­szawie.

80 Takie podstawy moralne Beck widział w akcji w sprawie Zaolzia, ze względu na tamtejszą ludność polską; ale est modus in rebus!

31 Według spisu z 1930 r. było tych Rumunów wszystkiego 13 tyś.

78

na tej drodze możliwe. Inna musiała być taktyka w stosunku do Słowacji, a inna w sprawie Rusi Podkarpackiej. Rokowania w Ko-marnie, z udziałem wysoko kwalifikowanych przedstawicieli Wę­gier oraz mniej reprezentatywnej delegacji czecho-słowackiej, zło­żonej z samych Słowaków, rozpoczęły się 9 października32. Wę­grom przewodzili minister spraw zagranicznych Kanya i minister oświaty, a zarazem wybitny geograf, hr. Paweł Teleki, w asyście wiceministrów i sztabowców. Delegacją drugiej strony kierował nowy premier autonomicznej Słowacji Tiso, a do pomocy miał mi­nistra sprawiedliwości F. Durćanskiego, paru przydzielonych przez Pragę dyplomatów rodem Słowaków oraz świeżo mianowanego ge­nerała, również Słowaka, R. Yiesta 33.

Rokowania trwały do 13 października, po czym uległy zawie­szeniu na żądanie Węgrów, którzy stwierdzili, że nie mają szans na spełnienie swoich żądań. Później rokowań już nie wznawiano, gdyż sprawa znalazła się w ręku uproszonych arbitrów zewnętrznych.

Podobnie jak Niemcy, także Węgrzy odrzucili czechosłowackie spisy ludności jako podstawę rokowań i żądali oparcia się na ostat­nim spisie węgierskim sprzed I wojny światowej, tj. z r. 1910. Obie strony widziały w tym przeszkodę nie do pokonania, obie uważa­ły spis ludności wykonany przez stronę przeciwną za tendencyjny i nie oddający rzeczywistości. Węgrzy nie chcieli brać pod uwagę zmian, które nastąpiły po r. 1918, przede wszystkim wskutek znacz­nego odpływu węgierskiej inteligencji ze Słowacji, wzrostu sło­wackiego poczucia narodowego, a także faktu, że dość liczni w Sło­wacji Żydzi, którzy do r. 1918 podawali narodowość węgierską, potem deklarowali często własną. Wreszcie wyższa u Słowaków niż u Węgrów rozrodczość także przyczyniła się do zmiany stosun­ku procentowego obu grup narodowych. Krótko mówiąc, zdaniem Węgrów mieli oni w Słowacji o 50°/o więcej rodaków, niż wynika­łoby to ze spisów przeprowadzonych po r. 1918. To samo zresztą dotyczyło Rusi Podkarpackiej, której przedstawiciel dołączył się później do delegacji słowackiej i który operował podobnymi argu­mentami. Węgrzy żądali nawet obu największych miast Słowacji,

82 Pod koniec obrad przyłączył się też delegat karpatoruski.

38 Gen. Rudolf Viest był poprzednio attache wojskowym w Warszawie.

79

Bratysławy i Koszyc, jak też obu głównych miast karpatoruskich, Użhorodu i Mukaczewa 34.

Słowacy i Karpatorusi (Ukraińcy) odrzucali owe roszczenia, zgadzając się tylko na nieznaczne ustępstwa na południu obu kra­jów, gdzie istotnie większość stanowili Węgrzy. M.in. zgadzano się nawet na odstąpienie najurodzajniejszej części Słowacji, tzw. Żytniej Wyspy, zaludnionej w ogromnej większości przez Węgrów, a przez traktat trianoński przyłączonej do Czechosłowacji właśnie ze względu na jej walory gospodarcze35. Słowacy proponowali, by przyjąć zasadę, że po nowym rozgraniczeniu ma w Słowacji żyć tylu Węgrów, ilu Słowaków znajdzie się pod władzą węgierską. Strona węgierska odrzucała taką zasadę kategorycznie36.

Techniką rokowań dyplomatycznych strona węgierska przewyż­szała na pewno Słowaków, a obecność wybitnego uczonego geogra­fa, hr. Telekiego, dodawała argumentom węgierskim wagi nauko­wej. Słowacy zdawali sobie sprawę ze swego gorszego przygotowa­nia, ale byli zdecydowani nie ustępować.

Tak samo Węgrzy oświadczyli, że nie mogą przyjąć kontrpro­pozycji słowackich. Twierdzili, że trianońska granica z r. 1920 wy­kreślona została nie tylko na zasadzie etnograficznej, ale także przy uwzględnieniu momentów strategicznych, komunikacyjnych i gospodarczych, przy czym względy te brano pod uwagę tylko wtedy, gdy przemawiały na rzecz ówczesnej Czechosłowacji. Teraz Węgrzy żądali granicy etnograficznej, która z kolei silnie kolido­wała w niektórych wypadkach ze względami komunikacyjnymi i gospodarczymi, a to na szkodę Czecho-Słowacji37.

A więc nie było możności znalezienia wspólnego języka, tym bardziej że nikomu nie zależało na znalezieniu rozsądnego kompro­misu. Obie strony chciały przeforsować swój punkt widzenia w całości, rozejście się bez osiągnięcia rezultatu było więc nieunik­nione.

34 W Bratysławie w r. 1938 Węgrzy byli na trzecim miejscu po Słowa­kach lub Czechach oraz Niemcach, ale w r. 1910 na pierwszym. W Koszy-cach ludność węgierska i słowacka równoważyła się.

86 ZitnU Ostrów, Schiittinsel, Csdllokóz — jak brzmi trójjęzyczna nazwa tego obszaru położonego między ramionami Dunaju, przed r. 1938 mającego ludność mieszaną węgiersko-niemiecko-słowacką.

86 Protokóły obrad w Komśrnie zob. w cyt. pracy F. V ś v r y i J. E i b l a.

17 M.in. żądania węgierskie przecinały jedyne połączenie kolejowe mię­dzy zachodnią i wschodnią Słowacją, linię Żylina—Koszyce.

80

Obie strony zabiegały o poparcie z zewnątrz. Węgrzy liczyli przede wszystkim na Włochy, a w Bratysławie, gdzie przybrała na sile orientacja proniemiecka, udano się o pomoc do Berlina 3S.

Ciano był do Węgrów usposobiony bardzo przychylnie, a lek­ceważył nową Czecho-Słowację, mimo że Chvalkovsky przed ob­jęciem teki ministerialnej w Pradze był właśnie posłem w Rzymie i bardzo się polecał życzliwości faszyzmu włoskiego. Ciano popie­rał również myśl wspólnej granicy polsko-węgierskiej, ale gdy zo­rientował się, że sprzeciwia się jej Berlin, zmienił taktykę i choć z żalem, zaczai wycofywać się z dotychczasowych obietnic oraz na­mawiać Węgrów do umiaru M.

W Budapeszcie także zorientowano się, że najwięcej mają teraz do powiedzenia we wszystkich sprawach środkowoeuropejskich Niemcy hitlerowskie, i wobec tego wysłano do Berlina byłego pre­miera Daranyiego. Wyprzedzili go jednak przedstawiciele strony przeciwnej. Najpierw, 12 października, zameldował się u Góringa wspomniany już minister słowacki Durćansky, a zaraz potem, jak już wiemy, Chvalkovsky został przyjęty przez Hitlera i Ribben-tropa. Słowak orędował oczywiście w sprawie sporu z Węgrami, a Chvalkovsky rozmawiał o stosunkach między Czecho-Słowacją a Rzeszą w ogóle. Pojawiła się przy tym szansa rozwiązania sporu z Węgrami: oto pobyt Daranyiego w Monachium zbiegł się z wi­zytą Chvalkovskiego i Ribbentrop zaproponował swoje pośrednic­two. Daranyi porozumiał się telefonicznie z premierem węgierskim Imredym i mógł przedstawić nieco zredukowane roszczenia swe­go rządu, nie tak daleko sięgające jak wysuwane w Komarnie. Rib­bentrop, nalegając na kompromis, proponował pozostawienie Sło­wacji nie tylko Bratysławy, ale i Koszyc, nie chciał także dać Wę­grom Użhorodu i Mukaczewa. Kompromisową linię Ribbentropa przyjął Chvalkovsky, ale Węgrzy ją odrzucili, spodziewając się wytargować więcej przy pomocy Włoch 40.

Mediacja Ribbentropa miała na celu przekonanie Słowaków, że ich jedynymi przyjaciółmi są Niemcy. Hitler odgrywał przy tym dwulicową rolę, gdyż Daranyiemu robił wymówki, że Węgry nie

88 Usiłowała też, ale bez rezultatów, pośredniczyć dyplomacja polska.

38 Liczne charakterystyczne wzmianki w cyt. Dzienniku C i a n a za paź­dziernik 1938; por. Hoensch B, s. 139.

40 F. Vavra, J. E i b e l, cyt. dz., s. 127—129; por. L. Tilkovszky, Juźne Slovensko..., s. 35.

6 Europa... OJ

wystąpiły zbrojnie, i radził, by uczyniły to jeszcze teraz, ale by ograniczyły się do terenów wyłącznie węgierskich pod względem etnograficznym oraz by zażądały ponadto plebiscytu. Równocześnie w tajnej instrukcji dla Auswartiges Amt Hitler podkreślił, że tyl­ko takie ograniczone żądania węgierskie Rzesza poprze 41.

Z kolei Csaky pojechał do Rzymu i skarżył się tam, że Niemcy popierają Czecho-Słowację. Nie pojął, że Berlinowi chodzi tylko o usadowienie się na południe od Karpat przez zdobycie tam wy­łącznych wpływów oraz o odgrodzenie Węgier od Polski tó. Lepiej zorientował się w tym Mussolini, który 15 października powiedział Cianie, że próba tworzenia tamy przeciw Niemcom jest absurdem; Ciano, który mniej od swego teścia ufał Niemcom, przyjął to z ża­lem, notując dla siebie, że chętnie widziałby “zlutowanie się" Pol­ski i Węgier, gdyż “życie może przynieść jeszcze wiele niespodzia­nek" w. Uważał jednak, że Włochy muszą mieć także coś do po­wiedzenia, naciskał więc na Ribbentropa, by ten zajął przychyl­niejsze wobec Węgier stanowisko. Ponieważ Hitlerowi, pragnące­mu skłonić Włochy do jak najszybszego zawarcia ścisłego sojuszu wojskowego, zależało na tym partnerze o wiele bardziej niż na Słowakach, polecił on Ribbentropowi, który właśnie w ostatnich dniach października miał wybrać się do Rzymu w sprawie wspo­mnianego sojuszu, by zgodził się na włoskie poprawki w projekcie przyszłej granicy między Czecho-Słowacją a Węgrami, w sensie korzystnym dla Węgier.

Obaj przyszli sojusznicy postanowili więc przede wszystkim, naruszając tym decyzję powziętą w Monachium, nie dopuścić An­glii i Francji do współwyrokowania w sporze czechosłowacko-wę-gierskim i ująć całą sprawę w swoje wyłącznie ręce. Praga i Bu­dapeszt zgodziły się na to, a z Paryża i Londynu nie wyszedł sprze­ciw. Oba te rządy były zdecydowane nie przeszkadzać Niemcom w ich dalszych planach.

Ciano próbował natomiast wysunąć sprawę udziału Polski przy wydawaniu decyzji, co jednak Ribbentrop zdecydowanie odrzucił.

41 ADAP,D/IV, dokum. 62—63; por. H o e n s c h, jw., s. 137—138.

42 Sprawozdanie Csakyego: WWMW, dokum. 52, lub L. Kerekes, red., Allianz Hitler — Horthy — Mussolini (Budapest 1966), dokum. 41.

43 C i a n o A, s. 269—270; ani włoski minister spraw zagranicznych, ani wysłannik węgierski nie orientowali się jeszcze, że Niemcy rozpoczęły już zdecydowane podważanie polskich możliwości na tym terenie.

82

Oddał Polsce nieświadomie przysługę, gdyż Polska nie mogłaby wbrew Niemcom przeforsować wszystkich żądań węgierskich, a ponownie zraziłaby do siebie Słowaków. Ciano wymógł teraz na swym niemieckim koledze zgodę na przekazanie Węgrom Koszyc, Użhorodu i Mukaczewa w zamian za rezygnację z Bratysławy, Nitry i reszty Zakarpacia44.

Wiadomość o objęciu rozjemstwa wyłącznie przez Niemcy i Włochy przyjęto w Pradze z zadowoleniem, gdyż Chvalkovsky wyobrażał sobie, że jego dobre stosunki osobiste z Cianą wpłyną na korzystną dla Czecho-Słowacji decyzję. Mniej cieszyli się Węg­rzy, orientując się teraz, po wykluczeniu Polski z rozjemstwa, że nie dostaną całego Zakarpacia, a więc nie uzyskają sąsiedztwa z Polską. W Warszawie również zapanowało głębokie niezadowole­nie: znów ucierpiała ambicja Becka, a nadto zrozumiał on krok niemiecki jako ostrzeżenie, że Polska nie powinna domagać się równorzędnej z Rzeszą pozycji.

Na miejsce wydania wyroku rozjemczego Hitler wyznaczył Wiedeń, dokąd zjechali wszyscy zainteresowani w dniu 2 listo­pada.

Cała dyskusja była w gruncie rzeczy zbędna. W imieniu Węgier wystąpił hr. Teleki, który przedstawił swoje argumenty geogra­ficzne i etnograficzne, fachowe, ale opierające się na nieaktualnym spisie ludności z 1910 r. Chvalkovsky, któremu asystowali Tiso i nowy premier byłej Rusi, a teraz już Ukrainy Karpackiej, ksiądz unicki Wołoszyn, polecili wyłożenie stanowiska Czecho-Słowacji wspomnianemu już Iwanowi Krnie, który zbijał argumenty wę­gierskie, wskazując na zmiany w układzie stosunków etnicznych między r. 1910 a 1938. Telekiemu pomagał Kanya, wytrawny, jesz­cze austro-węgierski dyplomata. Niczyje argumenty nie mogły tu już niczego zmienić, skoro arbitrzy już uprzednio rzecz między sobą uzgodnili45.

Ogłosili oni wyroK o godzinie 7.00 wieczorem. Węgry otrzymy-

44 Rezygnacja Wągier była oczywiście tylko doraźna i od poprzednich planów nie zamierzano bynajmniej odstąpić, godząc się jedynie na chwilowe odłożenie ich realizacji.

« Tekst orzeczenia: ADAP, D/IV, dokum. 99/111—IV. — W historii dy­plomatycznej rozstrzygnięcie z 2 XI 1938 r. określa się nazwą: Pierwszy arbitraż wiedeński. Znany jest bowiem także następny, z sierpnia 1940, gdy Niemcy i Włochy wydały podobne orzeczenie w sporze terytorialnym mię­dzy Węgrami a Rumunią (podział Siedmiogrodu).

«• 83

wały cały zaludniony przeważnie przez Węgrów (choć nie wyłącz­nie), południowy pas Słowacji i Ukrainy Karpackiej, z miastami: Nowe Zamki, Lewice, Luczeniec, Rimawska Sobota i co najważ­niejsze — Koszyce, a z terytorium ukraińskiego Użhorod i Muka-czewo46. Uzyskały przez to łącznie 11 927 km2 z 1,18 min ludności, z czego strata Słowacji wynosiła 10 390 km2 z ok. 900 tyś. ludności, a Ukrainy Karpackiej 1586 km2 z ok. 180 tyś. ludności. Przy wzię­ciu pod uwagę spisu czechosłowackiego z r. 1930 ck. 270 tyś. Sło­waków i 36 tyś. Ukraińców przechodziło pod rządy węgierskie; wy­nikałoby stąd, że niemal 900 tyś. Węgrów miało teraz znaleźć się z powrotem w węgierskim państwie narodowym. Władze węgier­skie, odrzucając dane spisu z r. 1930, przeprowadziły niebawem własny spis na odzyskanym obszarze i stwierdziły, że żyje tam tyl­ko 124 tyś. Słowaków i 19 tyś. Ukraińców47. Prawda leżała za­pewne pośrodku, jak zwykle bywa w takich razach. Nie ulega wątpliwości, że doszło do emigracji pewnej liczby Słowaków, któ­rzy nie chcieli żyć pod władzą węgierską.

Dziwić się temu trudno: reżim na ówczesnych Węgrzech był na pewno znacznie mniej liberalny niż w czechosłowackiej demokra­cji parlamentarnej, czego doświadczyli na sobie niebawem liczni także Węgrzy o poglądach lewicowych. Prawa narodowe i kultu­ralne Słowaków i Ukraińców uległy poważnym ograniczeniom4S.

Nowa granica przyniosła Słowacji i Ukrainie Karpackiej po­ważne straty gospodarcze, odcinając najważniejsze tereny rolnicze i linie komunikacyjne. Nowy rząd autonomiczny Ukrainy Karpac­kiej, po utracie Użhorodu i Mukaczewa, musiał przenieść się do niewielkiego miasta Chust, jedynego pozostałego ośrodka miej­skiego w tym kraju.

Węgry przeprowadziły okupację przyznanego terytorium w dniach 3 do 11 listopada, a 12 tegoż miesiąca parlament buda­peszteński uchwalił inkorporację zyskanego terytorium, nazwane­go Felvidek, czyli Górny Kraj. Poddano je najpierw zarządowi wojskowemu, a później specjalnemu komisariatowi, który miał

« Słowackie nazwy: Novś Zamky, Levice, Lucenec, Rimavska Sobota; węgierskie: Ersekujyar, Leva, Losonc, Rimaszombat. Użhorod po węgiersku nazywa się tmgvar, Mukaczewo — Munkacs, Koszyce — Kassa.

47 Por. cyt. dz. L. T i l k o v s z k i e g o, oraz M. V i e t o r, Dejiny oku-pacie juźneho Slovenska 1939—1945 (Bratislava 1968), rozdz. I.

48 Jw., bardzo bezstronnie pisze o tym Wągier L. Tilkovszky.

84

jak najszybciej zlikwidować różnice między stosunkami, które się tu rozwinęły pod rządami czechosłowackimi a panującymi w pań­stwie węgierskim. W praktyce oznaczało to cofnięcie się w dzie­dzinie gospodarczej i socjalnej. Wbrew początkowym obietnicom rozpoczęto madziaryzację. Stosunki między Węgrami a nową au­tonomiczną Słowacją były jak najgorsze 49.

Jeszcze gorsze były jednak na Ukrainie Karpackiej. Węgry nie zamierzały pogodzić się z decyzją wriedeńską i nie ustawały w or­ganizowaniu rozpoczętych już w październiku, przy wydatnej po­mocy polskiej50, różnych działań dywersyjnych i sabotażowych na obszarze tego kraju, wysyłając tam oddziały ochotników pod do­wództwem oficerów armii regularnej. Po arbitrażu wiedeńskim ak­cje te nawet się wzmogły i rząd budapeszteński — licząc na pol­ską obietnicę, że Rumunia zostanie naciskami z Warszawy po­wstrzymana od jakiejkolwiek reakcji51 — przygotowywał inwazję przy użyciu zmobilizowanej armii. Działo się to również w ścisłym kontakcie z Polską, która udzieliła pełnego poparcia zamiarom wę­gierskim. Data inwazji była już wyznaczona, a to na 20 listopada, i dopiero w ostatniej chwili trzeba było całą rzecz odwołać wobec kategorycznego sprzeciwu Niemiec, popartego na żądanie Berlina również przez Włochy 52.

49 Tamże, oraz M. V i e t o r, jw.

so Zob. dokumenty w WWMW, nr 66, 68 i 69, także L. K e r e k e s, cyt. dz., dokum, 40 i 44, przedstawiające poważne zaangażowanie polskich czyn­ników wojskowych w popieraniu dywersyjnej akcji węgierskiej. Obszernie omawia tę sprawę M. Koźmiński (cyt. dz., s. 151 i nast.), zużytkowując rozległy materiał archiwalny zarówno polski, jak i węgierski.

51 M. Koźmiński, jw., s. 153—154. Powstaje zagadka: jak Beck wy­obrażał sobie powstrzymanie Rumunów, gdyby ci chcieli czynnie przeciw­stawić się inwazji węgierskiej? A to powstrzymanie wyraźnie Węgrom w Warszawie obiecywano. Jedna z wielu niejasności w polityce Becka...

52 Poseł węgierski w Berlinie D. Sztójay otrzymał kategoryczne ostrze­żenie 18 XI, by Węgry zaniechały jakiejkolwiek próby inwazji na Ukrainę Zakarpacką: WWMW dokum. 71 i L. K e r e k e s, cyt. dz., dokum. 45; oficjalne noty protestacyjne przeciw ewentualności takiej akcji węgierskiej złożyli w Budapeszcie posłowie niemiecki i włoski 21XI (Włochy musiały przyłączyć się do tej akcji na żądanie Berlina): WWMW, dokum. 72—73, L. K"erekes, dokum. 47. Zirytowane uwagi u Szembeka: s. 358, 367—368, 390.

V. “Międzymorze'

W rozgwarze ostrej walki dyplomatycznej o los Ukrainy Za-karpackiej, czyli o wspólną granicę polsko-węgierską, prowadzo­nej przez Warszawę i Budapeszt równolegle, przy opozycji nie tyl­ko Pragi, ale także Bukaresztu i Berlina (czego ani w Warszawie, ani w Budapeszcie jak gdyby nie wyczuwano, przynajmniej na po­czątku), zabrzmiał w drugiej połowie października całkiem nowy ton. Pojawiła się koncepcja bloku średnich i mniejszych państw położonych między Niemcami a Związkiem Radzieckim, sięgające­go od Bałtyku do Morza Czarnego, a być może również do Egej­skiego i Adriatyckiego. Stąd nazwa, nadana zresztą później — Mię­dzymorze lub Intermarium; mówiono też o “Trzeciej Europie", mającej posiadać własne oblicze, inne niż blok anglo-francuski i Oś włosko-niemiecka1.

Nie była to w gruncie rzeczy koncepcja całkiem nowa. Już pod­czas I wojny światowej myślał o czymś takim przywódca emigra­cji czesko-słowackiej, T. G. Masaryk, układając swoją koncepcję “Nowej Europy" 2. Wcześniej jeszcze pojawiały się we Francji po­mysły niektórych publicystów, stojących w służbie Quai d'Orsay i układających plany zorganizowania mniejszych narodów środko­woeuropejskich i bałkańskich pod egidą Francji dla przeciwsta­wienia się Niemcom i ich dążeniom do hegemonii na tym wielkim obszarze 3.

Polityka zagraniczna odrodzonego państwa polskiego już od sa­mego początku, tj. od r. 1919, podjęła myśl takiej organizacji, na-

1 Tak m.in. określa tę koncepcję historyk zachodnioniemiecki H. R o o s w swej znanej książce Polen und Europa (Tiibingen 1957), s. 273 i nast.

2 T. G. Masaryk, The new Europę (Washington 1918), czeski prze­kład pt. Novd Europa (Praha 1920); do dzieła tego dołączona jest mapa Eu­ropy z wydzieleniem “strefy małych narodów między Niemcami a Rosją".

8 Np.: Ch. L o i s e a u, Le Balkon slave et la crise autrichienne (Paris 1900); A. Cheradame, L' Allerrtagne, la France et la ąuestion d'Autriche (Paris 1902).

86

dając jej charakter jednego z oficjalnych celów dyplomacji pol­skiej. Orientacja bałtycka polskiego MSZ musiała oczywiście włą­czyć do tej koncepcji nowo powstałe republiki na wschodnim brze­gu Bałtyku, sympatia dla Węgier i spowodowane antyrosyjskim nastawieniem zbliżenie z Rumunią jeszcze ją rozszerzały. Wyda­rzenia jesieni 1938 roku ożywiły te plany raz jeszcze.

Nie mamy danych, by twierdzić, że Beck koncepcję tę od razu chciał realizować, w każdym razie na pewno nie przed r. 1938. Jego zabiegi wokół państw bałtyckich i skandynawskich, by pierwsze związać bliżej z Polską, a drugie nastroić pozytywnie dla roli pol­skiej na Bałtyku, wraz z ujawnioną latem 1938 chęcią pozyska­nia Wielkiej Brytanii dla polskich planów bałtyckich", nie stano­wiły pełnego rozwinięcia koncepcji Międzymorza. Aż do lata 1938 w działaniach dyplomacji polskiej nie łączono kierunku bałtyckie­go z południowo-wschodnim. I potem zresztą nie było wyraźnego połączenia obu kierunków w jedną całość. Ale gdyby oba cele uda­ło się osiągnąć, do takiego połączenia zapewne byłoby doszło.

Wiosną i latem 1938, wobec oznak możliwego rozpadu państwa czechosłowackiego, zaczęła realniej rysować się możliwość osią­gnięcia wspólnej granicy polsko-węgierskiej. Akcja w tym kie­runku musiała oczywiście brać pod uwagę dwa fakty: istnienie powiązań polsko-rumuńskich oraz złe stosunki między tym sojusz­nikiem Polski a Węgrami. Wśród pierwszoplanowych celów polity­ki Becka pojawiło się, zresztą nie dopiero wtedy, dążenie do ode­grania roli przyjaznego mediatora i do osiągnięcia odprężenia mię­dzy Rumunią a Węgrami. Nie doceniając siły antagonizmu między obu tymi krajami, siły rewizjonizmu węgierskiego w szczególności, a niechęci rumuńskiej do jakichkolwiek ustępstw, w polskim MSZ łudzono się, że dwaj skłóceni sąsiedzi zechcą zapomnieć o wzajem­nych pretensjach i podadzą sobie rękę, by wespół z Polską utwo­rzyć nowy blok, który zastąpiłby już właściwie nie istniejącą Ma­łą Ententę5. Później zamierzano pomyśleć o wciągnięciu Bułgarii, może Grecji, a na pewno Jugosławii, by poprzez jej terytorium ze­tknąć się także z Włochami. Powstałaby “Oś horyzontalna", która

* O sprawie tej (rozmowa Becka z brytyjskim ministrem A. Duffem Cooperem) mój artykuł w “Dziejach Najnowszych" (1975 nr 3). f Zob. cyt. w rozdz. IV prace E. Campus i M. Vanku.

87

nie kierując się przeciw już istniejącej pionowej Osi, niemiecko-włoskiej, uzupełniałaby ją, ale także równoważyła.

Zapowiedzią możliwych w tym kierunku działań polskiej dy­plomacji było poruszenie koncepcji takiego bloku w rozmowach, które Beck prowadził z Cianem w marcu 1938, podczas swej wło­skiej wizyty. Wstrząs wywołany aneksją Austrii niewątpliwie umocnił w obu rozmówcach poczucie, że hitlerowska Rzesza staje się niebezpiecznie silna i że warto pomyśleć o jakimś zabezpiecze­niu na przyszłość. Wyraźnie wynika to z notatek Ciana, od które­go dowiadujemy się, że takie rozmowy prowadzono 6. Potwierdza to wiadomość, którą znajdujemy u Becka.

Myśli tego rodzaju mogły tym silniej nurtować Becka (a za­pewne i Ciana) po nowym wzmocnieniu się Rzeszy przez zabór po­granicza sudeckiego. Dlatego więc zamierzał on zrealizować spra­wę wspólnej granicy z Węgrami i pośredniczyć między nimi a Ru­munią. Okazją do tego miało być rozstrzyganie roszczeń teryto­rialnych wysuniętych przez Węgry w kierunku północnym. Polska roszczenia te popierała — nie tak stuprocentowo, jak tego by Węg­rzy pragnęli, nie popierała bowiem planu włączenia do Węgier Słowacji, ale całkowicie gdy chodziło o Ruś Podkarpacką, dotąd należącą do Czechosłowacji.

Prowincja ta, granicząca od wschodu z Rumunią, miała dla tej ostatniej duże znaczenie, gdyż za jej pośrednictwem Rumunia by­ła w ogóle sąsiadem państwa czechosłowackiego, które to sąsiedz­two chciała utrzymać. Armia rumuńska korzystała z dostaw uzbro­jenia dostarczanych przez przemysł czechosłowacki i przecięcie tej drogi w razie aneksji Zakarpacia przez Węgry nie mogło się w Bukareszcie podobać7; poza tym obawiano się tam, nie bez słuszności, że zaspokojenie węgierskich dążeń rewizjonistycznych na jednym odcinku zwiększy apetyt Węgrów także w innych kie­runkach — a więc i przeciw Rumunii.

W miarę zaostrzania się konfliktu polsko-czechosłowackiego mnożyły się interwencje rumuńskie w Warszawie. Rumunia, so-

6 Ciano A, s. 129; do tego wzmianka w pamiętnikach Becka, cyt. dz., s. 138. S. Sierpowski w swej historii Stosunków polsko-wloskich w latach 1918—1940 (Warszawa 1975), nigdzie nie powołuje się, a więc także i w tej kwestii (o której wspomina na s. 530—531) na Diariusz Ciana 1937— —1938.

7 Takie oświadczenie złożył Szemtaekowi 7 X ambasador rumuński w War­szawie (S z e m b e k, s. 294).

juszniczka obu zwaśnionych państw, pragnęła wpływać na oba rzą­dy w kierunku złagodzenia zatargu, w szczególności zabiegała w Warszawie, by pohamować antyczeskie wystąpienia Becka. Ów­czesny rumuński minister spraw zagranicznych Comnen 8, zwolen­nik Małej Ententy i współczujący zagrożonej sojuszniczce, inter­weniował zarówno w Warszawie, jak i w Belgradzie, by skłonić niechętnego Czechom premiera Stojadinovicia do solidarnego wy­stąpienia wobec Węgier 9. Interwencje w Warszawie odniosły rów­nie mały skutek jak w Belgradzie. Beck zaczął jednak zastana­wiać się nad możliwością przekonania Rumunów, że powinni oni raczej popierać politykę polską i nie występować przeciw działa­niom na rzecz wspólnej granicy polsko-węgierskiej. Przesłał odpo­wiednią instrukcję ambasadorowi polskiemu w Bukareszcie, Ro-gerowi Raczyńskiemu 10, a także rozmawiał parokrotnie z amba­sadorem rumuńskim w Warszawie, Franassovici'em.

Orientując się, że ostatnie słowo w Rumunii należy do rządzą­cego po dyktatorsku króla Karola II, Beck w październiku zaczął brać pod uwagę możność przedstawienia mu osobiście swoich koncepcji. Podobno i z drugiej strony pojawiła się taka inten­cja. Nie jest sprawą dostatecznie jasną, z której strony wyszła ini­cjatywa spotkania. Polskie materiały każą wierzyć, że inicjatywa była rumuńska, natomiast dyplomacja tego kraju przypisuje ini­cjatywę stronie polskiej ".

W każdym razie Beck wyobrażał sobie — najzupełniej błędnie — że wystarczy postarać się, aby Rumunia nie sprzeciwiała się włączeniu Zakarpacia do Węgier, a innych trudności już nie bę­dzie. O tym chciał polski minister spraw zagranicznych rozmawiać z Karolem II oraz ze swoim rumuńskim kolegą, ministrem Com-nenem.

Tymczasem główne trudności znajdowały się całkiem gdzie in-

8 Używał też pisowni francuskiej: Comnene; w pracach rumuńskich spo­tykamy także formę Petrescu-Comnen; kierował on resortem spraw zagra­nicznych od marca do grudnia 1938.

9 Głównym źródłem są tu cyt. już w rozdz. II wspomnienia C o rn n e-n a (Preludi del grandę dramma), a także cyt. monografia V. M o i s u c, Diplomatia Rom&niei... martie 1938 — mai 1940, rozdz. II.

10 Był to brat ambasadora polskiego w Londynie, Edwarda R., na sta­nowisku w Bukareszcie od maja 1938.

11 Diariusz Szembeka nie pozwala tu wysnuć wyraźnego wniosku; cyt. monografia V. M o i s u c nie porusza sprawy inicjatywy, ale według cyt. dz. C o m n e n a (s. 274, 276) inicjatywa wyszła ze strony polskiej.

89

dziej, a do ich usunięcia nie wystarczałaby zgoda Rumunii. Trud­ności wynikały mianowicie ze stanowiska Rzeszy hitlerowskiej, która była przeciwna wspólnej granicy polsko-węgierskiej. Sta­nowisko Berlina wpłynęło w końcu także na Mussoliniego, który zmienił swe przychylne początkowo dla dążeń polskich i węgier­skich nastawienie 12.

Niemcy hitlerowskie coraz intensywniej przygotowywały swo­je plany ekspansji w kierunku wschodnim, a te nie dawały się pogodzić z projektem wspólnej granicy polsko-węgierskiej. Stano­wisko Rumunii zupełnie przypadkowo pokrywało się ze stanowi­skiem Rzeszy. Niesłusznie twierdził polski ambasador w Berlinie Lipski w rozmowie z Szembekiem, że klucz tej sprawy znajduje się w Rumunii i że zgoda tej ostatniej ma największe znacze­nie 13. Lipski był nawet zdania, że Niemcy popierają dążenia polskie i że tylko sprzeciw Rumunii nie pozwala na ich realiza­cję.

Lipski nie mógł wiedzieć, że w dniu 5 października niemiec­kie naczelne dowództwo przekazało do Auswartiges Anit swoją opinię, stwierdzającą, że “ze względów wojskowych wspólna gra­nica polsko-węgierska jest niepożądana". A zaraz następnego dnia wypowiedziano się jeszcze kategoryczniej: “Nie leży w naszym interesie, by u wschodniej granicy Niemiec powstał zwarty blok państw sukcesyjnych z połączeniem w kierunku Bałkanów" 14.

Również w Budapeszcie błędnie wyobrażano sobie, że stano­wisko Rumunii stwarza główną trudność, a nie dostrzegano, że leży ona w poparciu udzielanym przez rząd hitlerowski Ukraiń­com zakarpackim. Węgrzy postanowili wykorzystać możliwość pol­skiego pośrednictwa i zwrócili się do Warszawy z prośbą o wpły­nięcie na Rumunów. Beck, który od dawna chciał taką rolę ode­grać, wyobrażał sobie, że jego perswazje będą mogły wygładzić zastarzałe nacjonalistyczne spory między Rumunia a Węgrami, spo­ry, w których żadna ze stron nie chciała w niczym na rzecz dru­giej ustąpić.

Przy tej sposobności polski minister spraw zagranicznych miał

12 O tym była mowa w rozdz. IV.

13 Tak zanotował Szembek w dn. 10 X (Diariusz s. 299).

14 ADAP, D/IV, dokum. 39. — “Państwami sukcesyjnymi" (Nachfolge-staaten) nazywano po r. 1919 państwa, które w całości lub częściowo po­wstały na terytoriach dawniej należących do Austro-Węgier.

90


nadzieję, że uda mu się osiągnąć jeszcze coś więcej: nakłonić Ru­munów nie tylko do wyrażenia zgody na włączenie Zakarpacia do Węgier (z rekompensatą w postaci wschodniego cypla tego krai­ku), ale także do przyjęcia idei owego bloku państw między mo­rzami pod egidą Polski. Łudził się, że Węgry z wdzięczności za po­moc przy uzyskaniu owego ukraińskiego kraiku i osiągnięcie przez to wspólnej granicy z Polską zrezygnują z innych roszczeń rewizjo­nistycznych i wyciągną do Rumunów dłoń do pojednania. To dru­gie było bodaj jeszcze mniej realne, tak bardzo bowiem silne były dążenia rewizjonistyczne na Węgrzech, przynajmniej w sferach rządzących; a dla rewizjonizmu węgierskiego ze względu na pew­ne tradycje historyczne Siedmiogród był celem głównym15.

Zarazem, ani Rumunia, ani tym bardziej Węgry, nie były skłon­ne, by dla przypodobania się Polsce psuć sobie stosunki z Niem­cami. Zarówno w jednym, jak i w drugim kraju orientowano się, że stosunki polsko-niemieckie dalekie są od harmonii, jakkolwiek pozory jeszcze na jej rzecz świadczyły. Druga strona projektu wy­suwanego przez Becka, jego aspekt antyradziecki, bardziej odpo­wiadałby rządzącej reakcji rumuńskiej i węgierskiej, ale moment ten nie był wystarczająco silny, by przesłonić antagonizmy dzie­lące oba państwa.

Gdy Beck ostatecznie zdecydował się na wyjazd do Rumunii, zarazem postanowił skierować do Budapesztu swego szefa gabine­tu, Michała Łubieńskiego, by ten uzyskał zgodę Węgier na prze­kazanie owego skrawka Zakarpacia na rzecz Rumunii, co było mi­sją nader trudną 16.

Jak wspomniano wyżej, sprawa spotkania Beck — Karol II była w stadium przygotowywania za pośrednictwem ambasadora rumuńskiego w Warszawie, Franassovici'a. Ten zgłosił się 15 paź­dziernika w gabinecie Becka i przekazał zaproszenie od swego mo­narchy, który pragnął przyjąć polskiego ministra w poniedziałek 17 października w swej górskiej rezydencji Sinaia ". Beck zawa­hał się jednak i postanowił się drożyć. Polecił swemu zastępcy

« Czasowo udało się Węgrom dzięki pomocy niemieckiej zrealizować ten cel przynajmniej w części w r. 1940 przez uzyskanie północnej części Siedmiogrodu, ale w r. 1945 Rumunia odzyskała ten obszar.

18 O misji Łubieńskiego zwięźle i bez wzmianki o powyższej sprawie pisze M. Koźmiński (cyt. dz., s. 133—134); por. Hoensch B, s. 160.

" Szembek, s. 311; w Sinaia mieściły się pałace letnie dynastii ru­muńskiej, dziś zamienione na muzea.

91

(Szembekowi), by ten oświadczył ambasadorowi rumuńskiemu, że termin jest bardzo krótki, a w dniach najbliższych nie będzie on mógł wyjechać z Warszawy. Chciał ewentualnie wysłać w swoim zastępstwie Szembeka. Poinformowany o takim stanowisku Becka, ambasador był niemile zdziwiony, wobec czego Szembek wyraził nadzieję, że polski minister będzie jednak mógł w najbliższych dniach wyjechać. Franassovici miał zgłosić się po kilku dniach ponownie 18.

Tymczasem Beck nader szybko zmienił decyzję i porzucił myśl gry na zwłokę, mimo że istotnie czekał na wypowiedź Węgier w tej sprawie, gdyż mogłaby ona stać się pożytecznym argumentem (gdy­by odpowiedź z Budapesztu była pozytywna) w rozmowach z Ru­munami. We wtorek 18 października Łubieński został skierowany do stolicy Węgier, a sam Beck postanowił wyjechać do Rumunii, by spotkać się z królem oraz ministrem spraw zagranicznych, Com-nenem. Ponieważ Karol II obserwował manewry, które wtedy od­bywały się w delcie Dunaju, na miejsce spotkania obrano wiel­ki port w pobliżu delty, Gałacz, gdzie zakotwiczony był jacht kró­lewski. Minister wyjechał ze swym sekretarzem Pawłem Starzeń-skim na noc 18 października i przybył następnego dnia rano do Gałacza 19.

Rozmowy odbywały się przed południem w obecności Comnena, a potem, po południu bez niego, w asyście kuzyna Karola II, księ­cia Fryderyka Hohenzollern-Sigmaringen, oczywiście Niemca, choć w pewnej opozycji do hitleryzmu 20.

Karol II i Comnen byli przez Franassovici'a i przez ambasadora polskiego w Bukareszcie Rogera Raczyńskiego uprzedzeni o celu przyjazdu Becka, tj. o jego zamiarze nakłonienia Rumunów, by

18 Tamże, s. 312; to zgłoszenie się było już niepotrzebne, gdyż Beck sam zdecydował się na wyjazd, nie czekając na nową rozmowę z ambasadorem rumuńskim.

19 O podróży tej opowiada P. Starzeński (cyt. dz., s. 163—164); szereg szczegółów z akt węgierskich (raporty posła w Bukareszcie): M. Koźmiń-s k i, cyt. dz., s. 132—133; Comnen, s. 285—293; według niego i według dokumentów archiwum MSZ V. Mpłsuc, cyt. dz., s. 86—87, ale z mylną datą: 18 zamiast 19 X.

20 Był to brat stryjeczny Karola II, który mianował go rumuńskim ge­nerałem i stale zapraszał do siebie jako głowę rodziny.

92

przestali sprzeciwiać się przyłączeniu Zakarpacia do Węgier, a za to przyjęli ową niewielką rekompensatę terytorialną na wschodzie tego kraiku. Taką ewentualność oni z góry odrzucali, stwierdza­jąc, że byłoby to równoznaczne z udziałem w rozbiorze państwa zaprzyjaźnionego i dotychczas sprzymierzonego 21.

Przed wyjazdem z Warszawy Beck zebrał u siebie swych naj­bliższych współpracowników: Szembeka, Arciszewskiego, Łubień-skiego i Kobylańskiego i powiadomiwszy ich o swej decyzji wyjaz­du do Rumunii na spotkanie z Karolem II, w obszernej instrukcji, którą podyktował dla ambasad polskich w Europie, przedstawił uzasadnienie tego kroku, stwierdzając, że Polska ma żywotne in­teresy na południe od Karpat22. Jako cele polityki polskiej wymie­nił:

1. Granica wspólna z Węgrami, i to w rejonie Rusi Podkarpackiej, bo tam wydaje się to rozsądnie osiągalne i pozytywne [...].

2. Byłoby bardzo pożyteczne rozszerzyć naszą granicę z Rumunią, w szczególności przez wyzyskanie kolei Stanisławów — Marmarosz Sziget — przez Kereszmezo 23.

3. Byłoby wskazane na tle tych wydarzeń doprowadzić do poważnego odprężenia między Rumunią a Węgrami, które stabilizowałoby tereny na południe od nas.

Chodzi o skierowanie dążeń węgierskich zgodnie z powyższym założe­niem, to znaczy wzmocnienie ich aktywności w dziedzinie Rusi Podkarpac­kiej, zalecając równocześnie największe umiarkowanie w stosunku do Sło-waczyzny. Zapewnienie sobie współpracy Rumunii, dla której jesteśmy w tej chwili jedynym czynnym partneremM, tak aby Rumunia nie przesz­kadzała rewindykacjom Węgier i dążyła do uzyskania wschodniego cypla Rusi wraz ze wspomnianą koleją w ramach ogólnego odprężenia z Węgra­mi. Akcja na korzyść naszej koncepcji u aktywnych obecnie w tej sprawie

21 Obszerne dane podaje C o m n e n oraz V. M o i s u c. W marcu 1939 stanowisko rumuńskie uległo w tej sprawie pewnej zmianie, jak o tym bę­dzie mowa w rozdz. XIII.

22 S z e m b e k, s. 315; “Żywotne interesy" należy rozumieć jako pewną przenośnię: chodziło głównie o usunięcie ośrodka nacjonalistycznej ukraiń­skiej agitacji na Zakarpaciu.

23 Tu S z e m b e k użył w swym zapisie nazw węgierskich (zresztą z błę­dami): chodzi o należące do Rumunii miasto Sighet oraz o znajdującą się na Ukrainie Zakarpackiej stację Jasynia (węg. Korósmezo).

24 Może aluzja do rozkładu Małej Ententy, ale Beck zapomniał o istnie­niu wtedy jeszcze funkcjonującego Porozumienia Bałkańskiego, do którego Rumunia także wchodziła.

93

mocarstw, tj. u Włoch i Niemiec, przy utrzymaniu poprawnego stosunku z Londynem i Paryżem 25.

Dalej Beck stwierdził, że wyjazd Łubieńskiego do Budapesztu ma na celu skoordynowanie taktyki węgierskiej i polskiej w sensie wymienionych wyżej punktów, przy czym zaznaczył, że nie można Węgrów namawiać do wystąpienia zbrojnego, gdyż to pociągałoby za sobą ewentualny obowiązek wojskowego współdziałania polskie­go — domyślne było, że tego Beck chciał uniknąć.

Dalej nałożono na ambasadora Lipskiego misję przeprowadze­nia rozmów z Góringiem, aby uzyskać neutralność Rzeszy w spra­wie przyłączenia Zakarpacia do Węgier, przy czym ambasador pol­ski miał zapewnić, że akcja polska w tej sprawie nie ma bynaj­mniej charakteru antyniemieckiego. Podobnie miał oddziaływać ambasador polski w Rzymie.

Otóż w tej właśnie sprawie żadne zapewnienia Lipskiego nie mogły uspokoić podejrzliwości niemieckiej. Za dużo w tych dniach pojawiało się aluzji w prasie polskiej, przypisujących polskiej po­lityce w sprawie Zakarpacia właśnie chęć utworzenia tamy anty-niemieckiej, za dużo mówiło się o tym w kawiarniach warszaw­skich. Mówiło się też o planie stworzenia bloku państw tego re­gionu, z udziałem Polski, Rumunii, Węgier, Jugosławii i Włoch — jak o tym np. raportował 19 października ambasador brytyjski do Londynu, wyrażając sąd, że taki właśnie cel przyświeca podróży Becka do Rumunii26.

W rezultacie wyjazd Becka zakończył się całkowitym niepowo­dzeniem: Franassovici i Roger Raczyński nie potrafili lub nie mogli przygotować gruntu należycie i polski minister spotkał się z bar­dzo chłodnym przyjęciem, a wszelkie jego argumenty i namowy zostały odrzucone. Zapewne obszerna relacja Comnena, zachowa­na w jego wspomnieniach, z cytatami z dokumentów oficjalnych rumuńskiego MSZ, jest tendencyjna, przebija z niej niechęć do

25 “Poprawny stosunek" ma oznaczać zwykłe informowanie. Anglicy za­chowywali wobec tych spraw obojętność (ząb. nast. przypis), ale francus­kie MSZ zwalczało polityką Becka (zob. Cienciala, s. 160—161, przyp. 48—49); Bonnet aprobował stanowisko Comnena, tak przynajmniej twierdzi w swej książce (Bonnet, A/l, s. 326).

26 PRO FO 371, X 12493/37/82; kończąc swój raport, amb. Kennard wy­rażał zdanie, że W. Brytania ograniczy się tu do roli obserwatora.

94

Becka ". Awersja była obustronna: Beck po swym powrocie wy­rażał się o swym rumuńskim koledze “z obrzydzeniem", jak zano­tował Szembek, a sam Beck w swych wspomnieniach określa Com-nena: un parjait imbecile 2S.

Niemniej stosunkowo obszerna relacja Comnena, na ogół zgod­na z materiałami archiwum dyplomatycznego w Bukareszcie, jest dla nas niezbędnym źródłem, choć posługiwać się nim trzeba ostroż­nie. Dowiadujemy się, że zarówno król, jak i jego minister, kate­gorycznie wypowiedzieli się przeciw włączeniu Zakarpacia do Wę­gier, zaznaczając, że Rumunia chce utrzymać łączność terytorial­ną z Czecho-Słowacją. Nie więcej osiągnął Beck, gdy rozmawiał z Karolem II w cztery oczy lub w obecności wspomnianego kuzy­na królewskiego, a w nieobecności Comnena29. I król, i jego mini­ster wypomnieli też Beckowi, że jego polityka w sprawie cze­chosłowackiej i działalność prowęgierska nie da się pogodzić z obo­wiązującym układem sojuszniczym polsko-rumunskim, przewidu­jącym konsultowanie się w sprawach mogących obchodzić obie stro­ny. Rozmówcy Becka wypowiedzieli się przeciw jakiemukolwiek zaspokajaniu roszczeń węgierskich, nie wierząc w dobrą wolę Wę­gier i w ich chęć zaniechania później dążeń rewizjonistycznych w stosunku do Rumunii.

Ale Comnen zanotował jeden ważny szczegół, że Beck dwukrot­nie, raz w rozmowie z nim, a raz z królem:

...wysunął nową ideę, a to konieczność utworzenia nowego bloku państw, z Polską, Rumunią, Węgrami, Jugosławią i Włochami.

...Beck całkowicie odkrył swoje karty, rozwijając ze stale rosnącym zapałem swoją koncepcję bloku państw [...] niepokój spowodowany przez Niemcy i pragnienie utworzenia bloku antyniemieckiego w sercu Europy dawały się wyczuć z każdego słowa30.

27 Jak w przyp. 19; Comnen wtedy zetknął się osobiście z Beckiem pierwszy raz — na s. 285 notuje swe wrażenia o jego wyglądzie.

ssSzembek, s. 324; Beck, s. 95; P. S t a r z e ń s k i, cyt. dz., s. 163: “Beck określił Comnene... jako o umysłowo bardzo skromnym wymiarze". Comnen jest autorem kilku książek, które stawiają go na pewno wyżej niż powyższa charakterystyka, ale świadczą też o jego wysokim mniemaniu o sobie.

29 Comnen opuścił króla, by wysłać pilne telegramy, ale twierdzi (s. 291), że odbył potem jeszcze jedną rozmowę z Beckiem na stacji w salonce pol­skiego ministra, w obecności Franassovici'a i Raczyńskiego.

30 Tamże, s. 289—290 i 291. Obrońcom polityki Becka Comnen dał tu nieświadomie, cenny argument na rzecz antyniemieckiego nastawienia pol­skiego ministra — szkoda, że Beck doszedł do tego tak późno!

95

Król Karol opowiedział później Comnenowi, że wysłuchawszy tej koncepcji “nie zaniedbał doradzenia Beckowi, by ten był bar­dzo przezorny i by nie ryzykował siedzenia na dwu stołkach" 31.

Odpowiedni ustęp pamiętników Becka zamyka się melancholij­nym wyznaniem:

W sumie mogłem stwierdzić, że akcja moja skończyła się niepowodze­niem podwójnie, i w Rumunii, i na Węgrzech, gdzie po raz pierwszy wykaza­no istotnie wolę trwalszej pacyfikacji stosunków z Rumunią 32.

Przedłożona przez Becka koncepcja “bloku pięciu państw", mię­dzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem, nie zaintereso­wała strony rumuńskiej mimo swej pozornej atrakcyjności. Ani Karol II, ani Comnen nie uważali jej za realną, inaczej niż żyjący złudzeniami polski minister spraw zagranicznych. Przedłożenie tej koncepcji nie wpłynęło więc na zmianę stanowiska Rumunii w kwe­stii granicy polsko-węgierskiej.

Comnen, udając zainteresowanie, w pewnej chwili zapytał Be­cka, dlaczego wyklucza on z tej swojej kombinacji państwo czecho­słowackie, na co chyba nie uzyskał odpowiedzi, gdyż w każdym razie jej nie podaje 33. Sądzić trzeba, że szef dyplomacji polskiej, nie wierząc w możność utrzymania się okrojonej Czecho-Słowacji jako państwa niepodległego, nie uważał za potrzebne brać jej w ogóle pod uwagę na przyszłość. Co najwyżej byłby się może zgo­dził na dołączenie tu przyszłej niezależnej Słowacji, nie troszcząc się o los ziem czeskich. Projektowany blok nawet zyskałby ze Sło­wacją pod względem konfiguracji geograficznej, podczas gdy włą­czenie ziem czeskich nienaturalnie wydłużyłoby całość w kierunku zachodnim.

W Bukareszcie lepiej niż w Warszawie wyczuwano, że projek­towany blok spotkałby się ze sprzeciwem Berlina, gdyby cała spra­wa weszła w stadium organizacyjne. Rumuńscy rozmówcy mieli

31 Tamże, s. 291. Ale Karol II sam także siedział “na dwu stołkach", oscylując między Berlinem a orientacją prozachodnią; do tego zob.: A.A. J a ź k o w a, Rumynija nakcmunie wtoroj mirowoj wojny (Moskwa 1963), passim; N. I. Lebiediew, “Zelaznaja Gwardija", Karol II i Hitler (Mo­skwa 1968), passim.

s* B e c k, s. 156. Należy jednak mieć wątpliwości, czy w Budapeszcie wtedy istotnie pojawiła się chęć porozumienia z Rumunią.

33 C o m n e n, s. 290. Być może, autor dodał ten moment tylko w wersji książkowej, gdyż gdyby istotnie był poruszony w rozmowie, Beck byłby na to jakoś odpowiedział; ale por. V. M o i s u c, s. 87, z cytatem z innej jeszcze wypowiedzi Comnena.

96

na to zwrócić uwagę swemu polskiemu gościowi, ale Beck, powo­łując się na swoją rzekomo lepszą znajomość polityki niemieckiej, zakwestionował to przypuszczenie.

Ani Beck, ani jego rumuńscy rozmówcy, ożywieni jednakową niechęcią do ZSRR i lekceważący jego stale się zwiększający po­tencjał, nie zamierzali brać pod uwagę stanowiska tego mocarstwa. Ewentualne ostrze antyradzieckie koncepcji Międzymorza nie wy­starczało jednak, aby Rumuni zmienili stanowisko wobec projek­tu polskiego ministra.

Trzeba stwierdzić, że w razie realizacji takiego bloku, o jakim była mowa, rząd radziecki musiałby zająć wobec niego negatywne stanowisko, słusznie uważając, że koncepcja ta zwrócona jest prze­ciw ZSRR, w celu odizolowania go od reszty Europy M. Ówczesne rządy wszystkich państw, które projektowany blok miałby objąć, znane były ze swego antyradzieckiego nastawienia, którego by­najmniej nie ukrywały.

Nieudana wyprawa Becka do Rumunii nie tylko nie przyniosła zgody rządu bukareszteńskiego na włączenie Zakarpacia do Wę­gier, ale powiększyła jeszcze istniejące od czasu kryzysu czechosło­wackiego rozdźwięki między Polską a Rumunią.

Co więcej, sprawa ta wywołała wzrost nieufności do Polski w Berlinie. Jak już wiemy, Niemcy wypowiadały się przeciw wszel­kim planom polskim na południe od Karpat. Echo tego doszło bez­pośrednio do wiadomości Becka podczas rozmów w dniu 19 paź­dziernika, jak możemy wnioskować ze wzmianki w jego instruk­cji dla Lipskiego, wysłanej zaraz po powrocie do Warszawy (20 października): Beck pisał, że istnieje rzekomo nacisk niemiecki w tej sprawie na rząd rumuński, ale sam kwestionował taką ewen­tualność 35. Jednak dyplomacja Rzeszy istotnie przeciwstawiała się planom polskim. Ambasador niemiecki w Warszawie wyraźnie stwierdzał że podróż Becka do Rumunii zwraca się przeciw umoc­nieniu się wpływów Rzeszy na obszarze naddunajskim35. Kontrak­cja niemiecka była więc zrozumiała, a że wpływ Rzeszy był sil-

84 Byłoby to wznowienie tzw. “cordon sanitaire", antyradzieckiej po­lityki mocarstw zachodnich w okresie 1919—1924.

35 AAN, Ambasada Berlin; w tłumaczeniu angielskim: Jędrzej e-w i c z A, s. 445—447. Beck pisał wyraźnie o “rzekomym nacisku Rzeszy".

*• ADAP, D/V, dokum. 76, raport Moltkego z 19 X: “In einem Yordringen des deutschen Einflusses bis in das karpathorussische Gebiet erblickt Polen iiberdies eine Gefahrdung seiner strategischen Lagę".

7 Europa...

97

niejszy od polskiego, trudno się dziwić niepowodzeniu misji Be-cka.

Sam Comnen, powodowany swą antypatią do Becka, odegrał w tej sprawie niezbyt chlubną rolę, gdyż wprost ostrzegał Niem­ców, podkreślając przy tym lojalność Rumunii wobec Rzeszy. M.in. Comnen polecił bawiącemu wtedy w Berlinie historykowi, profeso­rowi Gheorghe Bratianu, zajmującemu się również polityką w du­chu profaszystowskim, zwrócić uwagę rządu Rzeszy, jak niekorzy­stną jest dla Niemiec koncepcja wspólnej granicy polsko-węgier-skiej, która mogłaby stać się rodzajem tamy dla działalności nie­mieckiej 3T. Comnen posunął się tu bardzo daleko w swej usłuż­ności dla Niemiec, aby tylko zaszkodzić tak przez siebie nie lubia­nemu Beckowi.

Gdy prasa rządowa w Polsce usiłowała mimo wszystko pisać o “sukcesie" podróży Becka i o tym, że Rumunia rzekomo wyraziła zgodę na włączenie Zakarpacia do Węgier, Comnen ogłosił dementi, co spowodowało, że i w prasie niemieckiej oraz francuskiej pojawi­ły się głosy, iż ów ukraiński kraik powinien pozostać w sfederali-zowanej Czecho-Słowacji. Nazywano to konsekwencją postanowień monachijskich. Comnen inspirował także ataki na Becka w prasie rumuńskiej, które pociągnęły za sobą interwencję ambasady pol­skiej 3S. Stosunki polsko-rumuńskie pogarszały się teraz systema­tycznie, równolegle z postępującym naprężeniem rumuńsko-wę-gierskim.

Nie zadowalając się odrzuceniem sugestii Becka w czasie kon­ferencji w dniu 19 października, Comnen rozpoczął akcję skiero­waną przeciw polsko-węgierskim projektom w sprawie Zakarpacia, wysyłając odpowiednie noty do mocarstw — partnerów układu mo­nachijskiego i proponując, by wywarły one odpowiedni nacisk w Warszawie i Budapeszcie M. W szczególności rumuńskie MSZ za­biegało o to w Berlinie, co naturalnie torpedowało wysiłki Lip­skiego. Comnenowi udało się spowodować interwencję niemiecką

" ADAP, j w., dokum. 239; por. N. I. L e b i e d i e w, cyt. dz., s. 199— —206.

38Szembek, s. 325; nie jest wykluczone, że cytowane w książce Comnena głosy prasy zachodniej, występujące przeciw polityce Becka, wy­szły także z inspiracji rumuńskiego MSZ.

39 Comnen, s. 295 i nast.; V. M o i s u c, s. 88 i nast.

98

w Budapeszcie w sensie uspokojenia pojawiających się tam ata­ków prasowych na Rumunię i zaniechania przygotowań wojsko­wych na granicy rumuńskiej. Poselstwo rumuńskie w Berlinie nie miało zbyt trudnego zadania, jako że Niemcy istotnie nie chciały w tym momencie nowych powikłań w tej części Europy40. Rumuń­ska działalność, godząca w plany wspólnej granicy polsko-węgier-skiej, przeciągnęła się jeszcze na szereg tygodni. M. in. w czasie swego pobytu za granicą w drugiej połowie listopada, kolejno w Londynie, Paryżu i Berlinie, Karol II występował przeciw tym planom, podkreślając, jak ważne jest dla Rumunii utrzymanie są­siedztwa z Czecho-Słowacją 41. Rumunia zapowiadała, iż w razie konfliktu zbrojnego węgiersko-czechosłowackiego nie pozostanie obojętna; nie mogło to nie wpłynąć na stanowisko Polski, która musiała za wszelką cenę unikać skrajnego oddalenia stanowisk obu dla niej ważnych państw. W rezygnacji z planowanej na koniec miesiąca akcji zbrojnej Węgier mającej na celu opanowanie Za-karpacia — zahamowanej przez interwencję niemiecką i włoską — pewien udział miało również stanowisko Rumunii. Przez wszystkie tygodnie po swej niefortunnej podróży do Gałacza Beck musiał bezustannie przeżywać uczucie poniesionej porażki.

Nie znajdujemy już więcej śladów, by polski minister spraw zagranicznych do końca swej działalności podejmował nową próbę podjęcia koncepcji bloku między trzema czy czterema morza­mi. Zrażony niepowodzeniem, rozczarowany w stosunku zarówno do Węgier, jak i Rumunii, Beck zapewne całkowicie porzucił ową koncepcję. Zdaje się o tym świadczyć pominięcie jej milczeniem we wspomnieniach o tym okresie, dyktowanych w internowaniu rumuńskim na przełomie 1939 i 1940 roku. Gdyby nie zachowała się cytowana wyżej wzmianka o tym w książce Comnena, być może nie wiedzielibyśmy w ogóle o tej sprawie. Ale wzmianka ta, dająca się powiązać z notatką Ciana o marcowej rozmowie z Beckiem pod­czas rzymskiej wizyty tego ostatniego, niewątpliwie dostarcza nam

4» Będąc poprzednio przez kilka lat (1933 do początku 1938) posłem ru­muńskim w Berlinie, Comnen zachował tam liczne kontakty i łatwo znaj­dował wspólny język z dygnitarzami hitlerowskimi.

41 V. M o i s u c, jw.; dla Niemiec które tymczasem coraz silniej pene­trowały Zakarpacie, otwierała się tędy droga do bezpośredniego kontaktu terytorialnego z Rumunią.

99

l

ciekawego elementu do historii polskiej polityki zagranicznej w tym okresiets.

Zadać sobie można pytanie, dlaczego Beck nie powrócił do tej myśli po marcu 1939 r., gdy jednak sąsiedztwo terytoriów Polski i Węgier stało się faktem, gdy zaznaczająca się po dymisji Com-nena zmiana w stanowisku Rumunii była jak najbardziej oczywi­sta? Przeciwieństwa między Węgrami a Rumunią nie ulegały co prawda wygładzeniu, ale stosunki między obydwoma państwami, teraz sąsiadami Polski, nie były już tak bardzo naprężone, jak późną jesienią 1938 roku.

Odpowiedź nie nasuwa większych trudności. Przede wszystkim wyraźny zwrot w stosunkach polsko-niemieckich i poważne zagro­żenie Polski całkowicie przesłoniły dyplomacji polskiej wszelkie inne problemy; konieczność wzmocnienia więzi z Zachodem musia­ła zmniejszyć wagę wszelkich innych koncepcji. Region połud-niowo-wschodni miał teraz znaczenie drugorzędne. Jeżeli cokolwiek w tym regionie podejmowano, mogło to mieć jedynie na celu prze­ciwstawianie się coraz silniejszej tu penetracji niemieckiej, dzia­łającej na szkodę interesów polskich "3. Mogły to być tylko doraźne akcje obronne, ale nie jakaś szerzej zakrojona, długofalowa ofen­sywa dyplomatyczna. Akcja tego typu przekraczała możliwości pol­skie.

Niezależnie od tego, sądzić można, iż uraz, który przyniosła Beckowi porażka październikowa, pozostał i zniechęcił go całko­wicie do podejmowania takich prób, nawet gdyby pojawiły się jakieś nowe korzystne okoliczności. Brak nam danych, by móc po­wiedzieć coś więcej na ten temat dla ostatniego okresu polskiej polityki zagranicznej przed klęską wrześniową. Dopiero pewne pla­ny snute na emigracji a wiążące się z koncepcjami federacyjny­mi w Europie środkowej, można by porównać z pomysłami z r. 1938. Te jednak plany wojenne układali już ludzie nie mający z po­lityką Józefa Becka nic wspólnego. Były one zresztą tak samo

42 Najobszerniej o tym pisał poprzednio H. Roos (cyt. dz.); por. też mój artykuł Rumuńska podróż Becka w październiku 1938 r., “Kwartal­nik Historyczny", 1958, nr 2, s. 423—439.

w Szczególnie w związku z objęciem przez Rzeszą “opieki" nad Słowacją w marcu 1939 — o tym niżej, s. 215 i nast.

100

nierealne i skazane na niepowodzenie, jak koncepcja “Międzymo­rza" zarysowana jesienią 1938 roku 4*.

** Akcje te (projekt konfederacji polsko-czechosłowackiej i jugosłowiań-sko-greckiej, próby zwerbowania Węgier) były podejmowane przez czyn­niki nastrojone wrogo wobec ZSRR, a z inspiracji mocarstw anglosaskich pragnących zapewnić sobie wpływy w tej części Europy. O tym zob. w mo­jej książce Z dziejów dyplomacji polskiej na obczyźnie, 1939—1941 (Kra­ków 1984), rozdz. XIII.

Część druga

Kiedy następna agresja?

I. Złowróżbne propozycje Niemiec

ii

Jeszcze przed zakończeniem działań związanych z Monachium, tj. z dalszymi akcjami na rzecz okrojenia Czechosłowacji, zaczęło się stawać widoczne, że kolejnym obiektem agresji imperializmu niemieckiego może być Polska. Przepowiadali to Polsce obserwa­torzy z różnych krajów, jedni, by ją ostrzec, inni ze złośliwym za­dowoleniem. Niepokoiła się także opinia publiczna w Polsce, ale reżim sanacyjny nie pozwalał na jawne wyrażanie owych niepo­kojów. Oficjalnie wytwarzano nastroje, że wszystko jest jak naj­lepiej, a polityka zagraniczna jest doskonała. Sprawa Zaolzia zo­stała uznana krótkowzrocznie za sukces i stała się powodem do samochwalstwa.

Istnieją jednak podstawy do przypuszczeń, że w tej atmosferze euforii po Zaolziu Beck miewał chwile wątpliwości, zwłaszcza gdy się przekonał, że w Berlinie bynajmniej nie aprobują polskich pla­nów w Europie środkowej. Koncepcja bloku państw między Niem­cami a ZSRR, jakkolwiek Beck podkreślał jej charakter antyra­dziecki, miała jego zdaniem umożliwić przeciwstawienie się zagro­żeniu z obu stron l. Podtrzymując uparcie wersję o przyjaznych stosunkach z Niemcami, Beck nie mógł zarazem nie wiedzieć, że atakując “dyrektoriat mocarstw", występuje przeciw temu, przy czym — przynajmniej na razie — obstają również Niemcy. Dyrek­toriat monachijski rozpadł się wprawdzie bardzo szybko 2, na tej płaszczyźnie więc nie mogło już dochodzić do zgrzytów między Warszawą a Berlinem, ale było dosyć innych powodów, by się tych zgrzytów obawiać.

Z dni kryzysu monachijskiego Polska wyszła z pożałowania

J Jak w poprzednim rozdziale.

2 Por.: A. J. P. T a y l o r, The Origins of the Second World War (London wyd. 1963), s. 232 i nast.; Istorija dipłomatii, III (Moskwa 1965) — tłum. pols. Historia dyplomacji (Warszawa 1973, dalej HD), rozdz. XXIX.

105

godną opinią sojusznika państw faszystowskich, co silnie naprężyło jej stosunki ze wschodnim sąsiadem. Współpraca z Berlinem nie była, jak wiemy, ani ustalona specjalnym układem, ani w ogóle przewidziana w jakimś ogólniejszym zakresie. Była doraźnym współdziałaniem, nie zobowiązującym na przyszłość, obciążała jed­nak poważnie hipotekę Polski; co gorsza, była w gruncie rzeczy świadczeniem jednostronnym, jedynie na korzyść Niemiec. Nawet Zaolzie mogła Polska, jak to już wykazano, otrzymać drogą po­rozumienia z Czechosłowacją, a dzięki temu uniknąć zarówno opinii sojusznika Berlina, jak sytuacji, w której hitlerowcy za rzekomą pomoc zaczęli się uważać za wierzyciela. Natomiast faktycznych przysług oddanych Niemcom przez Polskę w Berlinie nie uznawa­no, a jeżeli, to w minimalnym zakresie; można by to określić w ten sposób, jakby współpraca z hitlerowcami była dla Polski jakimś zaszczytnym obowiązkiem3.

A tymczasem już w trakcie tej współpracy pojawiły się niepo­kojące zapowiedzi, wśród nich na pierwszym miejscu spór o Bo-gumin. Wprawdzie został on doraźnie rozstrzygnięty na korzyść Polski, gdyż Hitler nie chciał jeszcze odkrywać kart i zrażać do­tychczasowego partnera, ale kto znał mentalność hitlerowską, po­winien był wiedzieć, że za drobne ustępstwo każą sobie w Berli­nie zapłacić bardzo wysoką cenę, tyle że w późniejszym termi­nie.

Dyplomacja polska nie potrafiła osiągnąć — o ile było to w ogóle możliwe do osiągnięcia ze względu na wiarołomność Hi­tlera 4 — jedynej możliwej korzyści, a mianowicie wiążącego za­pewnienia, umacniającego bezpieczeństwo Polski. Wtedy, gdy je­szcze nie było pewności, że kryzys czechosłowacki zostanie rozwią­zany całkowicie po myśli Niemiec hitlerowskich, gdy dyktator III Rzeszy obawiał się możliwego przecież zbrojnego wystąpienia Francji i ZSRR w obronie Czechosłowacji, wówczas przyjazne sto­sunki z Polską były dla Niemiec po prostu bezcenne. Ewentual­ność, że Polska zmieni front, była w owym momencie możliwo­ścią dla planów Hitlera katastrofalną. Zmiana taka mogłaby ozna-

3 Zob. niżej, przyp. 38.

4 Choćby przez złamanie obietnic szanowania niezależności Austrii, da­nych dwukrotnie, w r. 1936 i w lutym 1938.

106

czać upadek reżimu 5. Generalicja niemiecka, obawiając się koali­cji przeciwników, była bowiem skłonna dokonać zamachu stanu i obalić rządy partii hitlerowskiej, wiodące Rzeszę do kata­strofy 6.

Wtedy właśnie, w drugiej połowie września, a przed konferen­cją monachijską, istniała ta wielka szansa dla Polski. Nie przeo­czono tej możliwości w Warszawie, ale nie umiano postępować wystarczająco energicznie i konsekwentnie7. W rezultacie dogod­na chwila minęła i nie uzyskano niczego.

Beck chciał uzyskać od Niemiec przedłużenie ważności dekla­racji o nieagresji z r. 1934 oraz trwałą gwarancję granicy polsko-niemieckiej i statusu Gdańska. Polski ambasador w Berlinie jed­nak nie mógł, czy nie potrafił znaleźć sposobności, by owe postu­laty przedłożyć Ribbentropowi, który, uprzedzony przez swego am­basadora w Warszawie, Moltkego, że Polska może wystąpić z za­sadniczymi żądaniami, wolał nie mieć dla Lipskiego czasu, zasła­niał się więc nawałem spraw związanych z kryzysem czechosło­wackim. Lipski musiał ograniczyć się do przedstawienia tych spraw Góringowi, którego Hitler specjalnie wyznaczył do omawiania sto­sunków z Polską. Góring jakoby “odniósł się pozytywnie do tych sugestii i wysunął jedynie sprawę autostrady do Prus Wschod­nich" 8. W odpowiedzi na raport Lipskiego, Beck polecił mu zwró­cić się wprost do Hitlera, zaznaczając, że “wyjątkowa sytuacja pozwala na stawianie problemów silniejsze niż w zwykłej nego­cjacji"; Lipski miał wskazać w tej rozmowie, że Polska po to urzą­dziła właśnie manewry na Wołyniu, by zaznaczyć swój nieufny sto­sunek do ZSRR, oraz że już “czterokrotnie" odrzuciła sugestie z Zachodu, by stanąć po stronie Czechosłowacji9.

5 Taka zmiana frontu przez Polskę ułatwiłaby Związkowi Radzieckiemu przyjście Czechosłowacji z pomocą i odebrałaby francuskim zwolennikom appeasementu pretekst do uchylania się od tej pomocy. Przegrana wojna musiałaby doprowadzić do upadku hitleryzmu.

6 Zob. Rok, s. 314, tam dalsza literatura.

7 Beck wtedy nie sądził, że mógłby ewentualnie zwrócić się przeciw Niemcom. Jego stwierdzenie w dyktowanych podczas wojny wspomnieniach (Ostatni raport, s. 148), że “w razie prawdziwej wojny europejskiej z Niem­cami — nie możemy być po stronie Niemiec nawet pośrednio" — raczej nie oddaje jego sposobu myślenia z r. 1938, lecz z okresu po wrześniu 1939.

8 Raport ogłoszony w “Sprawach Międzynarodowych" 1958 nr 2, s. 113— —115; por. Wojciechowski, s. 446.

9 Por. Jędrzejewicz A, s. 406—407.

107

Jak wiemy, rozmowa Lipskiego z Hitlerem w dniu 20 września nie dała pożądanego dla Polski wyniku10. Lipski zgodnie z in­strukcją próbował poruszyć zasadnicze momenty stosunków pol-sko-niemieckich, ale uczynił to dosyć miękko; potem tłumaczył się, że Hitler myślał jedynie o swych rozmowach z Chamberlainem i nie chciał rozmawiać o niczym innym, jak tylko o sprawie cze­chosłowackiej. W ten sposób Niemcy fatalnie wciągały Polskę w swoją grę, nie dając jej możliwości należytego pilnowania włas­nych interesów. Hitler mimo swego “zaabsorbowania" pamiętał jednak, by wspomnieć o sprawie autostrady przez polskie Pomo­rze, co, jak dodał Lipski, miało być sprawą już Beckowi znaną u.

Dyplomacja polska była tymczasem również coraz bardziej za­absorbowana, a mianowicie lokalnym w gruncie rzeczy problemem Zaolzia, który przesłonił problem wagi zasadniczej, t j. uregulowa­nie stosunków polsko-niemieckich na podstawie trwalszej niż do­tychczasowa. Tak zmarnowano ową jedyną sposobność. Sądzić bo­wiem można, że Hitler, przyciśnięty do muru wobec perspektywy zrażenia sobie Polski i zmiany jej polityki, musiałby zgodzić się na jej żądania. Oczywiście, żadnych gwarancji i tak nie byłby do­trzymał. Niemniej, w grze dyplomatycznej Polska zmarnowała

swój jedyny atut.

Niemcy nie zapominały natomiast o żądaniach wobec Polski. Po wzmiance o autostradzie z kolei 27 września Lipski usłyszał od Ribbentropa pytanie, czy Polska nie przystąpiłaby do paktu an-tykominternowskiego12. Lipski dał oczywiście odpowiedź wymi­jającą, nie mając w tej sprawie instrukcji szczegółowej; wiedział, że Polska zasadniczo myśl taką zawsze traktowała negatywnie. Niemcy niewątpliwie dążyły do wciągnięcia Polski w położenie partnera tak ściśle związanego z Rzeszą, że żadna inna polityka nie byłaby już dla niego możliwa. A taki partner sam nie może niczego wymagać, podczas gdy od niego wymagać można wiele.

Przyszły z kolei różne nieporozumienia: sprawa Bogumina, sprawa granicy polsko-węgierskie j, wyczuwane (nie bez słuszno-

" Por. Wojciechowski, s. 457—458; Cienciala, s. 118—120.

11 Sprawę tę znał Beck już od r. 1935, mianowicie z raportu Lipskiego z 23 V tr., ogłoszonego w Polskiej Białej Księdze (dalej cyt.: PBK), dokum. 19; por. H. Roos, cyt. dz., s. 223.

18 Zob. także J. Lipski, Nowe przyczynki dotyczące wybuchu wojny polsko-niemieckiej w 1939 r. “Bellona" (Londyn), 1950 nr l, s. 27.

108

ś!ci) antyniemieckie aspekty podróży Becka do Rumunii. To wszyst­ko miało zaważyć na tym, że gdy po sukcesie monachijskim Pol­ska nie była już tak potrzebna, nastroje w Berlinie zaczęły nie tyle się zmieniać, co ujawniać w całej swej istocie.

Sprawa Bogumina 13 była w gruncie rzeczy incydentem drob­nym i pomyślnie dla Polski zakończonym. Ale fakt, że ktoś śmiał mieć roszczenia do czegoś, co leżało w aneksyjnych planach samej Rzeszy, był w oczach hitlerowców przestępstwem nie do daro­wania. Tyle, że z taktycznych względów rachunek postanowiono wystawić później. Ale wyolbrzymiając, a zarazem niewątpliwie inspirując żale mniejszości niemieckiej na Zaolziu z powodu rze­komych szykan polskich, przygotowywano sobie jeden więcej punkt do wytoczenia Polsce oskarżeń w przyszłości. Ambasador Moltke po raz pierwszy w tej sprawie użył w warszawskim MSZ tonu znacznie mniej układnego. Rasistowskiej polityce niemieckiej trud­no było pogodzić się z tym, że pewna grupa Niemców, dotąd pod­danych czechosłowackich, nagle znalazła się nie w nowej, uprzywi­lejowanej sytuacji jak wszyscy inni Niemcy sudeccy, lecz pozosta­wać miała w położeniu normalnej grupy mniejszościowej14.

O rozdźwiękach z powodu dążenia Polski do wspólnej granicy z Węgrami, jak również o ukrytym w rumuńskiej podróży Becka akcencie antyniemieckim, była już wyżej mowa 15.

Moltke już od początku września zwracał uwagę na wzrost nastrojów antyniemieckich w społeczeństwie polskim16. Wiado­mo, że przeważająca część Polaków potępiała politykę Becka w sto­sunku do Czechosłowacji, a zwłaszcza jego współdziałanie z Niem­cami. Sukcesy Trzeciej Rzeszy pobudzały pychę Niemców w Pol­sce, w ogromnej większości objętych doktryną hitleryzmu ", i to powodowało zwiększenie tarć między mniejszością niemiecką a współobywatelami polskimi. Wszystkie te fakty ambasada Rze­szy w Warszawie skrzętnie notowała i donosiła do Berlina. Dosyć więc było podstaw do zmiany tonu wobec Polski. Dołączyły się tu

13 Dokumenty: J. C h u d e k, wyd., “Sprawy Międzynarodowe", 1958 nr 9, s. 109—114; por. Wojciechowski, s. 498—503.

14 O tej sprawie była mowa wyżej, przy końcu rozdz. II.

15 Zob. w rozdz. IV i V; tam literatura.

16 ADAP, D/V, dokum. 53 (wywody Moltkego nie były całkiem ścisłe).

17 Zob.: A. S z e f e r, Mniejszość niemiecka w Polsce i Czechosłowacji w latach 1933—1938 (Katowice—Kraków 1967).

109

jeszcze i tarcia na terenie Gdańska, gdzie miejscowi hitlerowcy nie hamowali już swej wrogości do Polski1S.

Właściwe nastroje wobec Polski, na razie zresztą jeszcze w for­mie dosyć ostrożnej, ujawniły się w środku trzeciej dekady paź­dziernika; było to najpewniej spowodowane właśnie rumuńską po­dróżą Becka i akcją na rzecz wspólnej granicy polsko-węgier-skiej.

Beck polecił Lipskiemu, by stale dopominał się w Berlinie, aby Niemcy zaniechały sprzeciwiania się w tej sprawie. Jakkolwiek to raczej Węgrom na takiej granicy powinno było zależeć, to jednak Polska upominała się o nią bardziej energicznie. Węgry nie mogły sobie pozwolić wobec Niemiec na taki ton, do jakiego czuła się upoważniona Polska. Jak wiemy, nawet opiekun Węgier, Mussolini, nie potrafił przeforsować w Berlinie przychylnej dla życzeń pol-sko-węgierskich zmiany. Beck łudził się jednak, że uzyska od Hi­tlera to, czego ten odmawiał nawet swemu równorzędnemu part­nerowi włoskiemu.

Fakt, że strona polska tak bardzo nalegała w tej sprawie, dał hitlerowcom broń do ręki; najpierw zwalczali postulat polski, a potem zrobili z niego przedmiot przetargu; za ustępstwo i zgo­dę Polska musi dać inne świadczenie. Beck popełnił w tej sprawie jeden jeszcze błąd taktyczny, nalegając właśnie w tym mo­mencie, zamiast uzbroić się w cierpliwość, jak to uczynili Wę­grzy. Po paru miesiącach, gdy w Bukareszcie miejsce Comnena na fotelu ministra spraw zagranicznych zajął Gafencu i stano­wisko rumuńskie stało się bardziej ustępliwe, całą sprawę byłoby można załatwić bez proszenia Berlina o zgodę.

Co prawda, dyplomacja polska miała dodatkowe powody, by sprawę tę uważać za doniosłą. Wspólna granica z Węgrami łączy­ła się mianowicie z problemem ukraińskim. Dotychczasowa Ruś Podkarpacka przemianowana została na Ukrainę Karpacką nie bez powodu: doszły tam do głosu nacjonalistyczne elementy ukraiń-

18 Zob. S z e m b e k, s. 333. — Monografia S. M i k o s a, Działalność Komisariatu Generalnego RP w W.M. Gdańsku 1920—1939 (Warszawa 1971), poświęca temu okresowi pół strony (355) a książka B. Dopierały, Gdańska polityka Józefa Becka (Poznań 1967) dochodzi do lata 1938. Pozostaje jako źródło pamiętnik C. J. Burckhardta, Mężne Danziger Mission 1937—1939 (Ziirich—Miinchen 1960, przekład polski, Moja misja w Gdańsku, Warszawa 1970). Luźne szczegóły marginesowo podaje C i e n c i a l a.

110

skie, które miały fantastyczne plany, aby kraik ten stał się Pie­montem zjednoczenia ukraińskiego 19. Wypadki na Zakarpaciu po­budziły silnie umysły Ukraińców w Polsce, przede wszystkim w re­gionie Iwowsko-stanisławowskim. Gdy Praga przyznała autonomię kraikowi karpatoruskiemu, Ukraińcy w Polsce zaczęli domagać się tego samego od rządu polskiego20. Że zaś znane były kontakty niemieckie z nacjonalizmem ukraińskim, a sytuacją na Zakarpaciu zaczęto się w Berlinie wyraźnie interesować (nie tylko zresztą dla dywersji przeciw Polsce, lecz także — i bodaj w silniejszej jeszcze mierze — przeciw ZSRR)21, w Warszawie postanowiono postarać się o likwidację ośrodka, który w przyszłości mógł zacząć wywoływać poważne komplikacje w tym regionie i powodować no­we trudności dla Polski.

Tak więc dyplomacja polska nalegała, a dyplomacja hitlerow­ska mogła wskutek tego twierdzić, że Niemcy wyrażając zgodę, czynią poważne ustępstwo na rzecz Polski, mogące służyć za przed­miot przetargu, do ut des.

Gdy Niemcom we wrześniu bardzo zależało na dobrych sto­sunkach z Polską, wyrażano tam chęć osobistych rozmów z Be-ckiem. Ten jednak wtedy zwlekał, uzależniając zgodę od gotowo­ści Hitlera do przyjęcia wyżej wspomnianych polskich żądań, któ­rych Lipski nie potrafił odpowiednio postawić, a tym mniej prze­forsować. Teraz Beck zaczął myśleć o osobistej interwencji w Ber­linie, sądząc, że sam więcej osiągnie niż Lipski. Polecił więc am­basadorowi zbadać możliwość spotkania 22.

Lipski, by przygotować takie spotkanie Becka z Ribbentropem, a zapewne także z Hitlerem, spotkał się z niemieckim ministrem spraw zagranicznych przy śniadaniu w jednym z hoteli w Berch-tesgaden w dniu 24 października. Doszło wtedy do doniosłej w skutkach rozmowy na temat propozycji Ribbentropa znalezienia

19 Zob. ostatnio: R. Torzecki, Kwestia ukraińska w polityce III Rze­szy 1933—1945 (Warszawa 1972), s. 160 i nast.; ciekawy raport amerykański: G. F. K e n n a n, From Munich after Prague (Princeton N. J. 1968), s. 58— —74; por. nadto: L. Guarda Nardini, La Rutenia Subcarpatica netta crisi cesko-slovaca del marżo 1939. W: II mondo slauo. T. IV (Padova 1972), s. 157 i nast.

20 Zob. “Slovansky Pfehled" (Praga), 1938, nr 10, s. 419—420; H. Roos, cyt. dz., s. 375.

21 Cyt. praca R. Torzeckiego, tam też literatura i archiwalia.

22 Zob. Wojciechowski, s. 519; instrukcji Becka z 21 X 1938 (IHGS) nie znajdujemy w cyt. publikacji Jędrzejewicza.

111

rozwiązania globalnego" (Gesamtlosung) wszystkich spraw mię-j dzy Polską a Niemcami23. Propozycje Ribbentropa obejmowały następujące sprawy: j

1) Wolne Miasto Gdańsk zostanie przyłączone do Rzeszy;

2) przez “korytarz" (jak Niemcy nazywali polskie Pomorze) przeprowadzi się eksterytorialną, tj. należącą do Niemiec, autostra­dę i również eksterytorialną wielotorową linię kolejową;

3) Polska otrzyma na obszarze gdańskim również eksterytorial­ną kolej lub szosę i wolny (wolnocłowy) port;

4) Polska otrzyma gwarancję zbytu swoich towarów na obsza­rze gdańskim;

5) oba państwa uznają i zagwarantują swoją granicę albo swo­je terytoria24;

6) układ polsko-niemiecki z r. 1934 ulegnie przedłużeniu na dziesięć do dwudziestu pięciu lat;

7) Polska przystąpi do paktu antykominternowskiego;

8) oba państwa dodadzą do swego porozumienia klauzulę kon­sultacyjną.

Lipski nie ukrywał zaskoczenia. Zaznaczył, że ostatecznej od­powiedzi na te propozycje będzie mógł udzielić po otrzymaniu in­strukcji z Warszawy, dokąd postanowił niezwłocznie wyjechać; uprzedził jednocześnie, że “nie widzi możliwości porozumienia na płaszczyźnie przyłączenia Gdańska do Rzeszy"25. Właśnie teraz okazało się, jak niezręczne było naleganie, aby rząd Rzeszy wy­raził zgodę na przyłączenie Ukrainy Karpackiej do Węgier. Zaraz bowiem po tej rozmowie Ribbentrop zaprosił Lipskiego ponownie, by mu oświadczyć, że jeśli Polsce tak bardzo zależy na tej sprawie, Niemcy udzielą swej zgody w zamian za przyjęcie niemieckich pro­pozycji w sprawie Gdańska i autostrady. A zatem korzyścią cha­rakteru raczej ubocznego Polska miała zapłacić za ustępstwa w dwu sprawach jak najbardziej dla niej żywotnych! Lipski odpo­wiedział, że jego wystąpienie w sprawie Zakarpacia miało charak­ter tylko informacyjny.

ssWojciechowski, s. 520 i nast.; por. też C i e n c i a l ą, s. 180—181.

24 Czyżby to miało znaczyć, że Niemcy gwarantują Polsce jej teryto­rium także od strony wschodniej, a Polska Niemcom od zachodniej?

25 Tak w prywatnym liście Lipskiego do Becka (IHGS); por. Jądrze-j e wieź A, s. 454. W oficjalnym raporcie do MSZ Lipski to pominął — raport ten ogłoszony również w cyt. dziele, s. 454—458.

112

Gdy w kilka lat potem Lipski pisał o tej sprawie, stwierdził, że przyjęcie propozycji niemieckich byłoby równoznaczne z “przy­łączeniem się Polski do koalicji tworzonej pod egidą Hitlera". Zna­komity historyk angielski (polskiego pochodzenia) Namier mówi, że ze strony niemieckiej było żądanie i była oferta, ale oferta była groźniejsza od żądań, gdyż los, który czekałby Polskę w roli sa­telity Niemiec hitlerowskich, był z góry przesądzony26.

Lipski wyjechał istotnie natychmiast do Warszawy, gdzie przed­stawił aktualny stan stosunków polsko-niemieckich w sposób “do­syć pesymistyczny". W ścisłej tajemnicy zwierzył się Szembekowi z ostatniej rozmowy z Ribbentropem i przepowiedział trafnie, że dyskusję o sprawie gdańskiej na razie można będzie odwlec, ale że wcześniej czy później Niemcy do niej powrócą 2T.

Cała sprawa pozostała na razie tajemnicą nawet dla najbliższych współpracowników Becka ss, a Lipski miał niewątpliwie powody, by ten właśnie punkt wyłączyć ze swego oficjalnego raportu o dłuż­szej przecież rozmowie z szefem dyplomacji niemieckiej. Beckowi i Lipskiemu chodziło przede wszystkim o to, by o sprawie tej nie dowiedzieli się akredytowani w Warszawie przedstawiciele innych państw, m.in. ambasador francuski. Ten ostatni, nie wiedząc o ni­czym, właśnie 25 października wysłał do Paryża swoją propozycję, aby stosunki polsko-francuskie ułożyć w duchu zmniejszenia zobo­wiązań Francji wobec Polski29.

O ile Lipski w ścisłym sekrecie zwierzył się Szembekowi, o tyle nie mamy śladu, by sam Beck przekazał to do wiadomości swemu zastępcy. Najprawdopodobniej chciał, by o tej sprawie nie wie­dział w ogóle nikt poza nim samym i Lipskim. Toteż na naradzie zwołanej w dniu 4 listopada, z udziałem najwyższych funkcjona­riuszy polskiego MSZ, Beck omawiał sprawy czechosłowackie i kar-patoruskie po arbitrażu wiedeńskim, ale ani słowem nie wspom­niał o nowym elemencie w stosunkach z Niemcami. Zaznaczył je­dynie, że mogą niepokoić ewentualne działania niemieckie na Za-

28 J. Lipski, cyt. dz., s. 23; Namier, cyt. dz., s. 41. » S z e m b e k, s. 334—355 (29 X).

28 Niemniej w jakiś niewyjaśniony sposób dowiedziała się o tym prasa angielska (zob. P. Starzeński, cyt. dz., s. 168).

29 O tym będzie mowa dalej, s. 124 i nast.

8 Europ....

karpaciu, jeśli łączą się z jakimiś “szatańskimi planami" w stosun­ku do Ukrainy. Nie wyrażał jednak pesymizmu 30.

Prywatny list od Lipskiego oraz rozmowa z nim były podstawą instrukcji, którą Beck kazał przesłać do Berlina 31 października M.

Instrukcja ta, będąca odpowiedzią na ofertę Ribbentropa z 24 października, proponowała, by układ polsko-niemiecki z r. 1934 został “rozszerzony w czasie i formie" oraz by zostało przeprowa­dzone “takie wyjaśnienie sprawy Wolnego Miasta Gdańska, które by zapobiegało na przyszłość nieustannym trudnościom natury technicznej i psychologicznej, jakie z tarć na tym terenie wyni­kają" 32 — a to drogą dwustronnych rozmów polsko-niemieckich, z pominięciem Ligi Narodów. Beck silnie podkreślił znaczenie dla Polski dostępu do morza i zaznaczył, że Gdynia już przestaje Pol­sce wystarczać, wobec czego potrzebny jest jej także Gdańsk, pod warunkiem, że należy do polskiego obszaru celnego. Polska propo­nuje więc zastąpienie zależności Gdańska od Ligi Narodów przez ...bilateralny układ polsko-niemiecki, gwarantujący egzystencją Wolnego Miasta tak, ażeby swoboda życia narodowego i kulturalnego jego niemiec­kiej większości była zapewniona, a wszystkie istniejące uprawnienia Polski

gwarantowane.

Wystąpił też w instrukcji nowy akcent, dotąd po r. 1934 w kon­taktach polsko-niemieckich nie spotykany:

Rząd Polski musi stwierdzić, że każde inne rozwiązanie, a w szczegól­ności tendencja do włączenia Wolnego Miasta do Rzeszy, musiałaby w spo­sób nieunikniony doprowadzić do konfliktu, który wyraziłby się nie tylko w trudnościach lokalnych, ale postawił w zawieszeniu możność całokształtu porozumienia polsko-niemieckiego.

Na końcu Beck wyrażał gotowość poprowadzenia osobiście roz­mów na temat całokształtu stosunków polsko-niemieckich. Mini­ster polecał jednak Lipskiemu, by ten najpierw przedstawił w Aus-wartiges Amt powyższy punkt widzenia w celu stworzenia jasnej podstawy do rozmów, “aby ewentualny kontakt nie skończył się niebezpiecznym dla przyszłości zerwaniem" **.

30 Szemtaek, s. 339—343. ,,W obecnych warunkach niebezpieczeństwo z tej strony nie może się zwiększyć" — zakończył Beck.

31 W KD, s. 147, przyp. 36 nieściśle stwierdzono, że pełny tekst instruk­cji ogłoszono w przekładzie w PBK, dokum. 45; w istocie jest to tekst skró­cony; pełny ogłasza Jęarzejewicz A, s. 458.

32 Według oryginału polskiego przechowywanego w IHGS.

33 Jw. Pomija ten ważny szczegół w cyt. książce Cienciala, mówiąc na s. 182 o tej instrukcji Becka.

114Dotąd takich słów w stosunku do Niemiec nie bywało. Beck zaczynał powoli — i niestety o wiele za późno — pojmować sytua­cję, rozumieć, jakie są intencje hitlerowców wobec Polski. Spo­dziewając się, że Niemcy ustąpią wobec zdecydowanego stanowi­ska polskiego i że wobec tego incydent pozostanie bez następstw, Beck postanowił zachować całą sprawę w ścisłej tajemnicy, nie za­wiadamiając na razie najwyższych czynników państwowych w Pol­sce o ewentualności zmiany polityki niemieckiej. Gdyby naiwna przecież nadzieja, że Niemcy ustąpią, spełniła się, wtedy nikt nie śmiałby powątpiewać o słuszności linii politycznej Becka. Było to tylko tzw. wish-ful thinking...

Również Ribbentrop na razie zachował sprawę w tajemnicy, nawet wobec Mussoliniego i Ciana, którym podczas swej rzym­skiej wizyty w cztery dni po rozmowie z Lipskim o niczym nie wspomniał, a nawet wyrażał się przychylnie o Polsce:

W stosunku do Polski Rzesza zamierza nadal rozwijać politykę przy­jaźni, zdając sobie sprawę z życiowych konieczności Polski, a przede wszyst­kim z tego, czym jest dla niej dostęp do morza — zanotował słowa gościa Ciano 34.

Subtelniejsza analiza mogłaby jednak właśnie w takim ujęciu dopatrzyć się aluzji do tego, że w Berlinie myśli się o morskich sprawach Polski.

Z omawianą sprawą zaczęły się zbiegać różne incydenty, pole­miki, na razie bardzo oględne, protesty i dysputy na rozmaite te­maty związane ze stosunkami polsko-niemieckimi, w związku z no­wymi skargami mniejszości niemieckiej w Polsce, wysiedlaniem Żydów obywateli polskich z Rzeszy i z pewnymi retorsjami ze stro­ny Polski wobec obywateli niemieckich 35.

Ribbentropowi nie spieszyło się, by usłyszeć odpowiedź polską. Lipski musiał przez ponad dwa tygodnie zabiegać o nową z nim rozmowę, by mu przekazać stanowisko Becka wyłożone w cyto­wanej wyżej instrukcji. Niemcy jak gdyby wolały odczekać, by lepiej się zorientować, jakie kroki Polska podejmie teraz, gdy zna­lazła się w nowej sytuacji. Zachowanie całej sprawy przez Becka

34 G. Ciano, Europa verso la catastroje (Milano 1948, dalej cyt.; EVC), s. 375; publikacja niemiecka ADAP rozmowy tej nie ogłosiła.

35 Beck postawił sprawę twardo: “Jeżeli Niemcy zaczną naszych oby­wateli wydalać, to my powinniśmy odpowiedzieć analogicznym zarządze­niem" — oświadczył 27 X (S z e m b e k, s. 332).

* 115

w tajemnicy oczywiście nie pozwalało na jakiekolwiek zarządze­nia. Lipski 12 listopada pisał do Becka, że Ribbentrop prawdopo­dobnie odwleka sprawę aż do ustalenia nowych stosunków z Fran­cją, o których toczyła się wtedy wymiana not między Berlinem

a Paryżem36.

Dopiero 19 listopada doszło do kolejnej rozmowy między Lip­skim a Ribbentropem. Ambasador polski, przeważnie czytając in­strukcję z 31 października, przedstawił stanowisko Becka. Niemiec­ki minister wyraził żal z powodu tego stanowiska, a swój punkt

widzenia wyjaśnił słowami:

Strona niemiecka pojmuje stosunki z Polską w płaszczyźnie wielkiej linii politycznej i nie myśli o tym, by wobec Polski raz z jedną, raz z drugą sprawą występować.

Co do polskiej propozycji dwustronnego układu w sprawie Gdańska, co wprowadziłoby rodzaj polsko-niemieckiego protekto­ratu nad Wolnym Miastem, Ribbentrop na razie nie chciał zająć stanowiska, ale przy tej okazji dał do zrozumienia, że nie pochwala wywiadu udzielonego ostatnio przez Becka prasie amerykańskiej3?. Zapytał o stanowisko polskie w sprawie autostrady, ale Lipski nie mógł udzielić konkretnych wyjaśnień, dając wszakże do zrozu­mienia, że w sprawie tej porozumienie będzie możliwe. Rozmo­wa toczyła się w tonie kurtuazyjnym, Ribbentrop wyraził uznanie dla stanowiska Polski w okresie kryzysu czechosłowackiego i po­nownie oświadczył, że chciałby osobiście o wszystkim porozma­wiać z polskim ministrem spraw zagranicznych M.

Lipski po tej rozmowie niezwłocznie udał się do Warszawy. Roz­mawiał tam m.in. z Szembekiem, któremu tym razem przedstawił raczej optymistyczną opinię o stosunkach polsko-niemieckich; do­dał, że ponieważ Rzesza wskutek aranżowanych właśnie wtedy po­gromów antyżydowskich39 jest w bardzo złych stosunkach z Za­chodem, będzie zapewne chciała podtrzymać swoje stosunki z Poł-

aś wg oryginału w IHGS; Jędrzejewicz A, s. 463.

ar Beck w wywiadzie tym (29 X) podkreślił nienaruszalność polskich uprawnień gospodarczych w Gdańsku; do tego P. Starzeński, cyt. dz., s. 169.

as Raport Lipskiego (N/52/38) w IHGS; w skróceniu PBK, dokum. 46, pełny tekst: Jędrzejewicz A, s. 465—469; wersja Ribbentropa: ADAP, D/V, dokum. 101.

39 Do tego zob. interesujące szczegóły: R. W o d z i c k i, Wspomnienia 1928—1939 (Warszawa 1972), s. 592 i nast.

116

ską. Nie dowierzając zbytnio Ribbentropowi i oskarżając go o skrajność w stawianiu żądań, Lipski niemniej doradzał, by za­prosić go do Warszawy, aby wywrzeć na nim odpowiednie wraże­nie, i jak zwykle wychwalał Góringa M.

Beck zaś rozmawiał 22 listopada z Moltkem. Mówiono najpierw o sprawach węgierskich i karpatoruskich, przy czym ambasador niemiecki wypierał się jakichś niemieckich planów co do Ukrainy. Beck uznał w końcu za potrzebne stwierdzić, że cała ta sprawa ma dla Polski znaczenie tylko uboczne. Żadna ze stron nie mówiła ca­łej prawdy. Dopiero potem rozmówcy przeszli do spraw bardziej istotnych. Moltke w imieniu Ribbentropa podkreślił wagę, którą Rzesza przywiązuje do stosunków z Polską, dodał też, że w spra­wie Gdańska “da się znaleźć załatwienie tej kwestii na innej pła­szczyźnie". Ambasador wyraził swoje osobiste zadowolenie, że Rib­bentrop jakoby dopiero teraz zrozumiał stanowisko polskie41.

Zgodnie ze swą instrukcją przesłaną Lipskiemu, Beck postano­wił popchnąć sprawę swojej propozycji zmian w sytuacji Gdańska. Przeprowadził więc sondaż wstępny u prof. Burckhardta, ówczes­nego Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w Wolnym Mieście, a ponadto zlecił swoim ekspertom rozpatrzenie kwestii dalszych ułatwień dla tranzytu niemieckiego przez polskie Pomorze do i z Prus Wschodnich **.

Równocześnie toczyły się, jak o tym będzie mowa dalej, roz­mowy polsko-radzieckie, które zakończyły się podpisaniem wspól­nego komunikatu w dniu 26 listopada. Fakt ten wywołał w Berli­nie wyraźne niezadowolenie: uważano tam bowiem, że Polska po­winna takie akcje podejmować w porozumieniu z Berlinem. Po­nieważ komentarze prasowe w związku z komunikatem nie zawsze były ścisłe, a w różnych krajach nawet tendencyjne, Lipski uznał za potrzebne wybrać się do Ribbentropa i złożyć mu odpowiednie wyjaśnienie. Rozmowa odbyła się 22 grudnia; ambasador polski stwierdził, że komunikat z 26 listopada “nie jest niczym innym, jak przywróceniem stanu poprzedniego, opartego na pakcie o nie-

40 S z e m b e k, s. 359—360. Lipski w tej rozmowie rozważał kwestię au­tostrady przez Pomorze i możliwości rozwiązania tego problemu.

41 Tekst oryginalny w IHGS; w PBK, dokum. 47, skrót; wersja niemiecka w ADAP, D/V, dokum. 104, nie uwzględnia wszystkich tematów.

42 W IHGS jest tekst elaboratu o rozwiązaniu kwestii autostrady bez charakteru eksterytorialnego, opracowany przez radców prawnych MSZ, W. Kulskiego i M. Potulickiego.

117

agresji", oraz związany jest z rozwojem stosunków handlowych. Lipski zaprzeczył, by wchodziła tu w grę jakaś nowa forma współ­pracy czy wręcz zbliżenia między Polską a ZSRR **. Przyjmując te wyjaśnienia do wiadomości, Ribbentrop zrobił jednak Lipskie­mu wymówkę, że rząd polski nie uprzedził Niemiec o rozmowach ze Związkiem Radzieckim, czego wymagają przyjazne jakoby do­tychczas stosunki polsko-niemieckie...

Wbrew tym słowom Niemcy przygotowały Polsce znacznie po­ważniejsze zaskoczenie. Dnia 24 listopada Hitler wydał rozkaz do sił zbrojnych, by były w każdej chwili gotowe do zajęcia Gdań­ska (co prawda podkreślono, że akt ten nie oznacza wojny z Pol­ską) M. Jednocześnie Niemcy przygotowywały się również do zaję­cia litewskiej Kłajpedy. Obie operacje miały nastąpić równocześ­nie.

Beck uznał, że spotkanie z Ribbentropem jest konieczne, i po­lecił Lipskiemu poczynić odpowiednie kroki. Zamierzał swego nie­mieckiego kolegę zaprosić do Warszawy, by ten w końcu złożył, zalegającą właściwie od trzech lat, rewizytę. Ribbentrop jednak po powrocie z Paryża, gdzie właśnie podpisał z Francją deklarację o nieagresji, sądził, że ma wolne ręce w Europie środkowej, czuł się więc teraz tak pewny siebie, że nie okazywał bynajmniej nad­miernej ochoty na nowe rozmowy z Beckiem. Ten ostatni niecierp­liwił się i oskarżał Lipskiego przed Szembekiem, że nie stara się dość pilnie zobaczyć z Ribbentropem45.

Odwlekanie przyjęcia Lipskiego było zresztą spowodowane rów­nież sprawami rumuńskimi, które zaczęły hitlerowców nagle bar­dziej interesować, a to w związku z aferą ich agenta w Rumunii, niejakiego Codreanu, przywódcy faszystowskiej terrorystycznej or­ganizacji “Żelazna Gwardia". Codreanu, aresztowany przez władze rumuńskie, został zastrzelony podczas transportu, co wywołało obu­rzenie nawet samego Hitlera46. Chwilowo sprawy polskie zeszły więc w Berlinie na dalszy plan.

Aby zaznaczyć wobec Niemiec swoją dobrą wolę, Beck polecił

43 Oryginał (N/1/243/38) w IHGS, przekład: Jędrzejewicz A, s. 470— —472; wersja niemiecka w ADAP, D/V, dokum. 106. Por. C i e n c i a l a,

s. 183.

44 Zob. J. Lipski, cyt. dz., s. 24.

45 S z e m b e k, s. 382; poprzednio mówił o tym Szembekowi Łubińskł

(tamże, s. 381).

46 O tym bliżej s. 251 i nast.

118

Lipskiemu, by przed odjazdem Ribbentropa do Paryża wyraził mu zadowolenie Polski z powodu zbliżenia niemiecko-francuskiego. Prasa polska otrzymała instrukcję, by pisać o tym w sposób jak najbardziej pozytywny. Beck czuł się potem zawiedziony, że Niem­cy na to nie zareagowali17.

Ribbentrop ostatecznie zdecydował się przyjąć Lipskiego w dniu 15 grudnia. Ambasador polski zaprosił ministra do Warszawy, ale przy okazji poruszył też sprawę poparcia udzielanego przez Niem­cy nacjonalistom ukraińskim w ich akcjach antypolskich oraz spra­wę polskich interesów gospodarczych w Kłajpedzie. Ribbentrop odpowiedział w sposób dosyć przyjazny, ale ogólnikowy, zastrze­gając sobie podjęcie decyzji w obu poruszonych sprawach w ter­minie późniejszym. Lipski zaproponował, by w programie przy­szłych rozmów w Warszawie znalazły się: “kompleks dunajski, wschodni i państwa bałtyckie". Ribbentrop z kolei uskarżał się na rzekome szykany wobec Niemców na Zaolziu i podkreślił, że ko­nieczne będzie generalne omówienie kwestii mniejszości. Poruszył wreszcie sprawę Gdańska, co do której Lipski się nie wypowiedział, oraz problem autostrady; w tym wypadku ambasador polski wy­raził chęć prowadzenia dyskusjitó.

Beck tymczasem dzień wcześniej, 14 grudnia, rozmawiał z Molt-kem. Ponieważ Lipski był tego dnia w Warszawie, obaj ambasa­dorzy spotkali się potem w drodze, gdyż Moltke również wyje­chał. Treścią rozmowy Becka z Moltkem była sprawa ukraińska, a także problem Gdańska; polski minister zaznaczył, że należy za wszelką cenę unikać faktów dokonanych, co Moltke miał zro­zumieć jako ostrzeżenie dla Rzeszy. Beck wyraził nadzieję, że nie­bawem dojdzie do porozumienia obu stron w sprawie gdańskiej, podkreślając, że dobre stosunki z Niemcami mają dla Polski duże znaczenie. Ze swej strony Moltke poruszył sprawę Kłajpedy, na co z kolei Beck odpowiedział, iż Polsce chodzi tylko o kwestie go­spodarcze. Wreszcie ambasador niemiecki powrócił do sprawy rze­komego ucisku Niemców na Zaolziu, na co uzyskał od Becka uspo­kajające zapewnienia tó.

47 Zob. ADAP, jw., dokum. 109; por. N o e l, s. 276.

48 Oryginał ogłoszony jako załącznik w Diariuszu Szembeka, s. 450—454 wersja niemiecka w ADAP, jw., dokum. 112.

49 Znamy tylko wersję niemiecką; DWB2, dokum. 199; ADAP, jw. dokum. 113.

119

Sam Moltke, a także bawiący wtedy z oficjalną wizytą w War­szawie hitlerowski minister sprawiedliwości Hans Frank (później­szy gubernator w okupowanej Polsce), powtarzali Szembekowi na przyjęciu w ambasadzie Rzeszy przyjazne zapewnienia. Frank in­formował się także co do stanowiska Polski w kwestii Ukrainy Kar­packiej i twierdził, że Polska powinna pogodzić się z istniejącym tam stanem rzeczy M. Niewątpliwie łączyło się to z tajnymi machi­nacjami niemieckimi na Zakarpaciu, mającymi na celu wykorzy­stanie nacjonalistów ukraińskich zarówno przeciw Polsce, jak prze­ciw ZSRR. To ostatnie potwierdził pośrednio pod koniec grudnia jeden z sekretarzy ambasady japońskiej w Warszawie, Inue, który opowiadał urzędnikowi polskiego MSZ o podróży swego ambasa­dora Sakoh do Berlina. Sakoh mianowicie zaoferował Beckowi swo­je pośrednictwo w stosunkach z Niemcami i Beck zainteresował się tą ofertą. Sakoh wybrał się do Berlina, by z tamtejszym swoim ko­legą, generałem Oshima, gorącym zwolennikiem przekształcenia paktu antykominternowskiego w sojusz wojskowy skierowany przeciw ZSRR, omówić sprawę stosunków polsko-niemieckich, któ­re zdaniem Japończyków mogły utrudnić utworzenie agresywnego bloku antyradzieckiego 51. Po swym powrocie mógł on poinformo­wać swych polskich znajomych o ożywieniu polityki Niemiec hi­tlerowskich na Ukrainie. Na to samo zwracał uwagę również no­wy ambasador francuski w Berlinie, Coulondre52; poprzednio prze­bywał on na placówce w Moskwie, był więc poniekąd obeznany z problematyką, o którą tu chodziło. Można sądzić, że Niemcy pró­bowały różnych form nacisku równocześnie: na Polskę, na ZSRR, a może też na Rumunię (która ze względu na problem Besarabii i północnej Bukowiny była wrażliwa na kwestię ukraińską); pod­sycanie nacjonalizmu ukraińskiego było tu dogodnym narzę­dziem S3.

Japonia starała się wpłynąć na Niemcy, by wobec Polski oka­zywały większą ugodowość. Hitlerowcy wszakże, którzy nawet

60Szembek, s. 394—396. Frank bronił prawa samostanowienia!

61 Por. L. N. Kutakow, Istorija sowietsko-japonskich diplomaticzes-kich otnoszenij (Moskwa 1962), s. 179 i nast. zob. S z e m b e k, s. 402.

68 Coulondre w raporcie z 15 XII pisał: “Quant d 1'Ukraine, depuis une dixaine de jours, tout le personnel national-socialiste en parte" — Livre jaune jrancais (dalej cyt.: LJF, Paris 1939), s. 45.

53 Do tego cyt. wyżej praca R. Torzeckiego, passim.

120

swemu o wiele bliższemu sojusznikowi, tzn. Włochom, nie przy­znawali prawa mieszania się do tej sprawy, nie chcieli w ogóle brać pod uwagą sugestii japońskich M.

Zbliżał się koniec roku 1938. Okres ten zaznaczył się w kontak­tach polsko-niemieckich wzmożonymi zabiegami Becka o jak naj­szybsze wyjaśnienie sytuacji w stosunkach z Rzeszą. Oprócz w za­sadzie już ustalonej wizyty Ribbentropa w Warszawie wyjaśnie­niu temu miał też posłużyć osobisty kontakt Becka jeszcze przed tą wizytą. Moltke donosił do Berlina 20 grudnia, że Beck zapytał go, czy Ribbentropowi odpowiadałoby spotkanie na początku stycz­nia 1939, gdy polski minister spraw zagranicznych wracać będzie przez Niemcy z urlopu spędzanego na południu Francji55. Miało to być spotkanie nieoficjalne, ale Beck, zdaniem Moltkego, przy­wiązywał do niego bardzo dużą wagę, m. in. dlatego, że ponownie w ostatnich tygodniach zaczęła się coraz bardziej komplikować sy­tuacja w Gdańsku5S.

Wprawdzie przybywający dosyć często do Warszawy Wysoki Komisarz Ligi Narodów prof. Burckhardt był w tej sprawie opty­mistą, jak to w ostatnich dniach grudnia wykładał Szembekowi, ale obserwacje tego szwajcarskiego (bardziej uczonego niż) polity­ka były raczej powierzchowne57. W Gdańsku miejscowi hitlerow­cy, bardzo szowinistycznie nastrojeni, parli do prowokacji i zabie­gali zarazem w Berlinie, by Rzesza energiczniej stawiała wobec Polski sprawę przyłączenia Gdańska do Niemiec.

Misja ambasadora japońskiego nie przyniosła w rezultacie ni­czego konkretnego. Sakoh z Oshimą dyskutowali głównie o tym, co ich najbardziej interesowało, tzn. o stosunkach niemiecko-ra-dzieckich, i z tego punktu widzenia analizowali sprawy polsko-niemieckie. Sakoh udzielił Szembekowi uspokajających, ale mało

M Polska zabiegała również o dobre stosunki z Japonią, uznając de facto sztuczny twór japoński, “Cesarstwo Mawdżukuo" (S z e m b e k, s. 447—448).

55 ADAP, jw., dokum. 115; brak polskiej informacji. S z e m b e k zano­tował (s. 401), że Beck w rozmowie z nim oświadczył: “Podczas jego [tj. Becka — H.B.] nieobecności trzeba w drakoński sposób powstrzymywać wszelkie próby manifestacji antyniemieckich..."

M Zob. wyżej, przyp. 18.

87 S z e m b e k, s. 411—412 (Burckhardt o tej rozmowie w swej książce nie mówi).

121

ugruntowanych zapewnień co do polityki niemieckiej na Ukrainie

Karpackiej53.

Tak więc stosunki polsko-niemieckie weszły od 24 października 1938 r. w nową fazę; w jednej z najlepszych książek o tych cza­sach znajdujemy określenie, że między Niemcami a Polską był to okres (do połowy marca 1939) “pośredni między skrępowaną przy­jaźnią a otwartą wrogością" 59. W każdym razie to drugie przy­bierało na sile.

Idąc od jednego sukcesu do drugiego, hitlerowcy mogli po tak wielkich i bez rozlewu krwi osiągniętych zwycięstwach w polity­ce międzynarodowej, jak zabór Austrii i ziem sudeckich, odczuć to, co potocznie określa się powiedzeniem: “apetyt rośnie przy je­dzeniu". A nie należy zapominać, że pretensje wobec Polski tkwi­ły znacznie głębiej w psychice nacjonalistów niemieckich niż spra­wa austriacka i sudecka. Te ostatnie interesowały osobiście Hitle­ra, pochodzącego przecież z Austrii i od młodości żywiącego nie­chęć do Czechów, solidaryzującego się z Wszechniemcami z daw­nej Austrii w walce ze Słowianami. Pangermanizm stał się istot­nym elementem składowym polityki Trzeciej Rzeszy i działania w sprawie Austrii i Sudetów poparli wszyscy Niemcy, także z Prus czy Nadrenii. Ale sprawy “krwawiącej granicy na wschodzie", jak pisano w odwetowej literaturze niemieckiej przez cały czas po r. 1919, nie zapominano ani na chwilę, a jedynie dyscyplina poli­tyczna i partyjna nie pozwalała przez jakiś czas o niej mówić gło­śno.

Przypomnieć tu trzeba, że w Auswartiges Amt opracowano w li­stopadzie 1933 r., gdy przygotowywano tekst przyszłej deklaracji o nieagresji, podpisanej 26 stycznia 1934, następujące zastrze­żenie 60:

...Ujęcie zaproponowanej przez nas deklaracji bynajmniej nie zawiera uznania dzisiejszych niemieckich granic wschodnich, ale przeciwnie — wy­raża stanowisko, że deklaracja ta powinna stworzyć podstawą do rozwią­zania wszelkich problemów, zatem także terytorialnych.

58 Tamże, s. 407—409. Sakoh chwalił się, że gorąco zalecił Oshimie wpły­wanie na Niemców, by sprawy Zakarpacia nie używali przeciw Polsce.

s' Cienciala, s. 177.

eo Warto dodać, że wydawcy tzw. Niemieckiej Białej Księgi nr 2 z jesieni 1939 (DWB2) dopuścili się fałszerstwa, drukując to zastrzeżenie jako rze­komą część instrukcji Neuratha dla poselstwa Rzeszy w Warszawie z 24 XI 1933 (DWB2, s. 48, dok. 33). Oryginał tej instrukcji, znajdujący się w Poli-

122

Typowa reservatio mentalis przez cały okres pozornie przyjaz­nych stosunków z Polską po styczniu 1934 roku. Odniesione suk­cesy, wzmocnienie potencjału gospodarczego i wojskowego po dwu zaborach oraz zmiany w sytuacji międzynarodowej w wyniku part­nerstwa z Włochami dodały hitlerowcom pewności siebie; uznano moment za właściwy, by przemówić do Polski innym językiem. Jeszcze zachowywano pozory, ale już dopuszczano myśl o całko­witej zmianie frontu.

W relacji wspomnianego już Wysokiego Komisarza Ligi w Gdańsku, prof. Burckhardta, który cieszył się zaufaniem przy­wódców hitlerowskich, znajdujemy dwa ciekawe stwierdzenia. Ważna tu jest data listu: 20 grudnia 1938. Burckhardt relacjonuje tam swemu przyjacielowi w Genewie, zastępcy sekretarza general­nego Ligi, Waltersowi, swą rozmowę z Ribbentropem z 16 tego miesiąca. Minister wspomniał, że wśród przywódców hitlerowskich są zwolennicy zaboru nie tylko Gdańska i Kłajpedy, ale także To­runia i Poznania; tu Ribbentrop wymienił człowieka, uważanego przecież w Warszawie za zwolennika umiaru wobec Polski, niemal za polonofila, Góringa 61. A następnie padły słowa: “to są przecież części składowe dawnych Prus, zabrane nam przemocą i w sposób niesprawiedliwy" 62. Polskę miano by wynagrodzić jakimiś innymi zyskami terytorialnymi, co należy chyba rozumieć: kosztem ZSRR.

Części składowe dawnych Prus" — to zatem miało być kolej­nym elementem przetargów z Polską, o tym rozmyślano w Kan­celarii Rzeszy. Potem Ribbentrop w cytowanej rozmowie wyraź­nie stwierdził, że sam Hitler skłania się do aneksji w owym sze­rokim wymiarze, a jako uzasadnienie roszczeń niemieckich dodał: “To nie my żądamy zwrotu owych obszarów, ale ludność tamtej­sza". Ta ludność to zhitleryzowana mniejszość — tylko mniejszość! — niemiecka Wielkopolski i Pomorza. Wola polskiej większości nie interesowała hitlerowców.

tisches Archiv w Bonn (Geheimakten Polen, Poi. 24, 6177/E, 463—497) za­strzeżenia tego nie zawiera. Nie ma go też w tekście opublikowanym w ADAP, C/II/1, dokum. 84.

61 Ribbentrop nie lubił Góringa.

62 Ten list Burckhardta został ogłoszony w DBFP, 3/III, s. 657 i nast.; podaje on go także w swojej cyt. książce (s. 201 i nast.).,

II. Polska i ZSRR — wyrównanie stosunków

Jak wiemy, stosunki polsko-radzieckie, które w ogóle w okre­sie poprzedzającym r. 1938 nie były najlepsze, uległy na jesieni tego roku poważnemu pogorszeniu, a to w związku z polityką pol­ską wobec Czechosłowacji, sprzymierzonej wtedy ze Związkiem

Radzieckim *.

W radzieckich kołach rządowych niezadowolenie wzbudziła już polska akcja wobec Litwy w marcu tegoż roku, gdy ZSRR wystą­pił z ostrzeżeniem przeciw ewentualnej polskiej agresji2. Stosun­ki pozostały potem chłodne i wyraźnie się pogorszyły po majowym kryzysie, w miarę zaostrzania się polskiej kampanii przeciw Cze­chosłowacji. Rząd praski liczył na pomoc dyplomatyczną ZSRR także w stosunku do Polski. Pamiętniki ówczesnego posła czecho­słowackiego w Moskwie, Fierlingera, zawierają sporo materiału w tej dziedzinie3. Przy wyraźnie złych stosunkach między ZSRR a hitlerowską Rzeszą coraz bliższa współpraca między Warszawą i Berlinem dodatkowo zwiększała nieufność rządu radzieckiego do zachodniego sąsiada.

Kierownictwo polityczne ZSRR musiało w okresie kryzysu mo­nachijskiego zajmować stanowisko ostrożne, wobec wynikającego z całego rozwoju sytuacji faktu: dążenia wpływowych kół na Za­chodzie do izolacji Związku Radzieckiego. Konferencja monachij­ska była wyraźnym dowodem tego, że owe tendencje biorą górę. W prasie państw kapitalistycznych z zadowoleniem sygnalizowano fakt, że ZSRR został odsunięty od współudziału w rozstrzyganiu nie tylko sprawy czechosłowackiej, lecz także wszelkich kwestii

1 O tym zob. wyżej, w rozdz. II części I.

2 Zob. Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, r. VI (Warszawa 1967, dalej cyt. DHSPR), dokum. 242—243 i 251; por. K. Navickas, The Struggle of the Lithuanian People for Statehood

(Yilnius 1971), s. 97—100.

•• Zob. Eok, s. 372—373, tam źródła. Najważniejsza pozycja: V. K rai, Spojenectvi, s. 417. Por. DHSPR, dokum. 257—259.

124

środkowoeuropejskich. Głosy takie pojawiały się także w prorzą-dowej prasie polskiej, która była echem poglądów polskiego MSZ. W Moskwie o tym wiedziano i wyciągano właściwe wnioski.

ZSRR przeciwstawiał się agresji i walczył o zbiorowe bezpie­czeństwo przez swe wystąpienia w Lidze Narodów i inne akcje dyplomatyczne. Akcje te nieraz spotykały się z przeciwdziałaniem ze strony dyplomacji polskiej, która sekundowała w tym mocar­stwom Osi faszystowskiej4. W Moskwie dochodzono do wniosku, że Polska bierze aktywny udział w kampanii antyradzieckiej, upra­wianej systematycznie przez Berlin, Rzym faszystowski, a także przez prawicowe koła francuskie i brytyjskie. Wniosek ten nie był całkowicie słuszny, gdyż w Warszawie, przy całej ideologicz­nej niechęci do wschodniego sąsiada, wystrzegano się jawnie pro­wokacyjnych kroków, a więc nie zamierzano przystępować do pak­tu antykominternowskiego mimo sugestii nadchodzących z Berlina i Rzymu. W ogóle niemieckie aluzje o możliwości współdziałania Rzeszy i Polski przeciw ZSRR w formie zawarcia określonych układów politycznych, a może i wojskowych, były w Warszawie zbywane milczeniem5. Niemniej cała atmosfera w stosunkach pol-sko-niemieckich do października 1938 r. była tego rodzaju, że mo­gła nasuwać stronie radzieckiej różne przypuszczenia i podejrze­nia.

Fakt dosyć zażyłych kontaktów między Polską a Japonią także dawał do myślenia. Wobec niewątpliwie antyradzieckiej polityki militaryzmu japońskiego, każdy przyjaciel Japonii musiał być wte­dy w Moskwie traktowany podejrzliwie. Japońskie koła rządowe widziały w zachodnim sąsiedzie Związku Radzieckiego potencjal­nego partnera. Na partnerze tym tak bardzo Japończykom zależa­ło, że, jak już wiemy, chcieli podjąć się nawet pośrednictwa mię­dzy Polską a Niemcami, gdy tylko pojawiły się pierwsze sygnały rozdźwięków między tymi dwoma państwami6.

Te momenty sprawiły, że gdy z powodu polskiego wystąpienia przeciw Czechosłowacji w Moskwie zdecydowano, by ponownie

4 DHSPR, jw., passim; SBZM, passim.

5 W dn. 9 XI1937 warszawskie MSZ rozesłało do placówek za granicą instrukcję okólną, stwierdzającą, że Polska nie zamierza i nie mogłaby przy­stąpić do paktu antykominternowskiego (PBK, dokum. 159). O różnych su­gestiach Goringa: Wojciechowski, passim.

6 Zob. w poprzednim rozdz.

125

wystosować do Polski poważne ostrzeżenie, oba państwa znalazły się właściwie na pograniczu konfliktu.

Pytanie, czy Związek Radziecki byłby posunął się do ostatecz­ności, w obliczu nie dającej się wykluczyć ewentualności, że Pol­sce z kolei udzieliłyby pomocy Niemcy, jest dosyć akademickie. W każdym razie sytuacja była bardzo napięta i jakkolwiek Beck usiłował ją bagatelizować, nie krył jednak, że istnieją pewne po­wody do czujności7. Brak jest potwierdzenia w oficjalnych ma­teriałach polskich, czy rzeczywiście dochodziło do lokalnych poty­czek na granicy i pojedynków lotniczych, o których 2 grudnia wspominał Lipski w rozmowie z Ribbentropem, być może w celu podkreślenia ważności, jaką jest dla Niemiec polska osłona od wschodu 8. Sądzić trzeba, że gdyby o takich potyczkach wiedziano w Moskwie, doniósłby o tym do Pragi Fierlinger, może byłby tak­że ich ślad w raportach brytyjskich, nie mówiąc już o niemiec­kich. Strona radziecka postępowała rozważnie i zarządzenia woj­skowe podjęte na granicy polskiej traktowała przede wszystkim ja­ko pośrednie odciążenie Czechosłowacji, by odciągnąć część sił pol­skich ku wschodowi. Aktywne wystąpienie przeciw Polsce mogło być zadecydowane tylko po uwzględnieniu bardzo wielu okolicz­ności i przy zapewnieniu wszystkich wymogów własnego bezpie­czeństwa. Po konferencji monachijskiej powstała, a raczej zupeł­nie wyraźnie skrystalizowała się (rysująca się już od jakiegoś cza­su) sytuacja międzynarodowa, która wymagała zdwojonej ostroż­ności i rozwagi. Kapitulacja Pragi wobec polskiego ultimatum uwolniła rząd radziecki od konieczności powzięcia decyzji, którą w danych warunkach powziąć byłoby niełatwo. Fierlinger dono­sił 2 października: “W wyniku przyjęcia polskiego ultimatum nie zamierza się tu na razie reagować przeciw Polsce" 9.

Mimo to naprężona sytuacja trwała. W Moskwie upatrywano jednak nie w Polsce głównego przeciwnika. Konferencja monachij­ska dała powód do troski, czy nie jest to zapowiedź jakiejś nowej koalicji mocarstw imperialistycznych, skierowanej przeciw ZSRR. Polska byłaby w tym wypadku tylko pionkiem w grze, a jej zna-

7 Zob. Beck, s. 175; por. też wzmiankę w rozmowie z Csakym — zob.

przyp. 12 do rozdz. III.

8 ADAP, D/V, dokum. 106; por. B. Budurowycz, Polish-Soviet Re-Lations 1932—1939 (New York—London 1963), s. 124.

9 Fierlinger, s. 166; por. K r a l, s. 444.

126

czenie, w porównaniu z rysującym się poważnym zagrożeniem, by­ło niewielkie. W takiej sytuacji było więc pożądane dążyć do zmniejszenia napięcia na granicy z głównym sąsiadem w Europie. Utrzymywanie tam dotychczasowej atmosfery było zbyteczne, gdy w wyniku kapitulacji czechosłowackiej odpadł zasadniczy powód podjętych tam kroków.

Jak wiemy, w Warszawie po przejściowej euforii spowodo­wanej sukcesem w sprawie Zaolzia nastąpił niebawem okres zwięk­szającego się zatroskania. Jeżeli Beck jeszcze nie potrafił w pełni pojąć, jak groźne jest dla Polski to nowe zwiększenie potencjału niemieckiego, a w szczególności zmiana sytuacji strategicznej po Monachium, to w każdym razie usiłował w jakiś sposób wzmocnić sytuację Polski przez dążenie do wspólnej granicy z Węgrami. Fia­sko tych usiłowań wskutek sprzeciwu Niemiec i Rumunii, a zaraz potem ostrzeżenie z Berlina w rozmowie Ribbentrop — Lipski z 24 października, musiały także przy ulicy Wierzbowej dopro­wadzić do przeanalizowania całej sytuacji i do nowej oceny sto­sunków ze Związkiem Radzieckim. Nie ulega wątpliwości, że ideo­logicznej animozji do ZSRR w kołach sanacji nie ubyło, ale mimo to postanowiono we własnym interesie podjąć na wszelki przypa­dek pewne sondaże w tym kierunku 10. Ale jest też wysoce praw­dopodobne, że decyzja taka została podjęta jako krok taktyczny, jako środek pewnego nacisku na Niemcy. Gdyby przedmonachij-ska atmosfera w stosunkach z Rzeszą trwała nadal bez zakłóceń, ambasador polski w Moskwie Grzybowski nie otrzymałby zapewne zgody na nowe posunięcia ". Ale zarysowująca się sytuacja wyma­gała nowych decyzji.

Po akcji w sprawie Zaolzia Polska znalazła się w moralnie trud­nej sytuacji na terenie międzynarodowym 12. Działanie jej aprobo­wały Niemcy, Włochy i Węgry, ale pierwsze stawały się już nie tym samym partnerem co poprzednio, drugie były daleko, a trze­cie w skali międzynarodowej znaczyły niewiele.

10 Mogły do tej decyzji przyczynić się krążące również pogłoski — w pełni wtedy bezpodstawne — o jakichś rozmowach niemiecko-radzieckich; son­daż polski miałby pomóc wyjaśnić sprawę, jakkolwiek w polskim MSZ nie chciano tym pogłoskom wierzyć.

11 Niemniej Grzybowski, jak to zanotował (nieprzychylny mu zresztą) Fierlinger, jeszcze w lipcu 1938 rozmawiać miał z Litwinowem o “koniecz­ności tamy dla ekspansji niemieckiej'' (Fierlinger, s. 116).

12 Zob. 1938, s. 431 i nast. oraz wyżej, w rozdz. II.

127

Ambasador polski w Moskwie, Wacław Grzybowski, który by­najmniej nie był przyjacielem Związku Radzieckiego i nie potrafił na ogół bezstronnie oceniać zachodzących w tym państwie prze­mian, doskonale umiał zarazem zrozumieć doraźną, taktyczną po­trzebę wprowadzenia nowego tonu w stosunkach między obu pań­stwami. Jeżeli nie we wszystkim można wierzyć jego relacji za­mieszczonej w Polskiej Białej Księdze z r. 1940, w której m. in. opowiada on o swojej inicjatywie podjętej w tej sprawie w pierw­szej dekadzie października, w ogólnym zarysie wydaje się ona

zgodna z faktami ".

Według zachowanego w aktach polskiego MSZ raportu Grzy-bowskiego z 9 października, pierwszą rozmowę odbył on z zastęp­cą Litwinowa, t j. wicekomisarzem spraw zagranicznych Potiomki-nem w dniu poprzednim w. Potiomkin miał m. in. oświadczyć: “żad­na wyciągnięta do Sowietów ręka nie zawiśnie w powietrzu".

Obaj rozmówcy obiecali sobie kontynuować wymianę poglą­dów; naturalnie rzecz musiała się oprzeć o samego Litwinowa. Ten po zreferowaniu mu sprawy przez Potiomkina (z tym ostatnim Grzybowski rozmawiał ponownie 20 października, już konkretnie na temat korzyści wynikających z polepszenia wzajemnych sto­sunków i ze zwiększenia obrotów handlowych między obu kraja­mi) 15 zaprosił ambasadora polskiego zaraz następnego dnia, 21 października. Komisarz spraw zagranicznych pytał przede wszyst­kim, czy wystąpienia polskiego ambasadora są wynikiem instruk­cji z Warszawy, czy jego własnej inicjatywy. Odpowiedzi Grzy-bowskiego były wymijające, ale w każdym razie stwierdził on, że występuje “w pełnym uzgodnieniu z Beckiem". Litwinów domagał się, aby myśl Grzybowskiego została wyrażona bardziej konkret­nie, ale ten znów uchylił się, żądając najpierw pryncypialnej zgo­dy rządu ZSRR na wszczęcie rozmów o polepszeniu stosunków, a raczej, jak Litwinów zanotował, o ich “stabilizacji" 16. Rzecz mu­siała teraz ulec pewnej zwłoce ze względu na konieczność rozwa­żenia całej sprawy przez najwyższe czynniki radzieckie.

Grzybowski mówił prawdę stwierdzając, że występuje “w peł­nym uzgodnieniu z Beckiem". Mamy mianowicie do dyspozycji

« PBK, wyd. franc., dokum. 184: Rapport jinal, od s. 233.

u DHSPR, dokum. 262; por. PBK, jw.

is DHSPR, dokum. 263; SBZM, dokum. 30.

i« DHSPR, dokum. 264; SBZM, dokum. 32; por. PBK, s. 234.

128

instrukcję podyktowaną przez polskiego ministra spraw zagranicz­nych przed jego wyjazdem do Rumunii, w dniu 18 października. Znajdujemy tam następujący ustęp:

Obserwować w Moskwie sytuację przy udzieleniu ambasadorowi [Grzy-bowskiemu] polecenia utrzymywania przyjaznych rozmów i pójścia w kie­runku zamanifestowanego już przez Potiomkina odprężenia w naszych bez­pośrednich stosunkach 17.

Szef dyplomacji polskiej zdawał sobie sprawę, że w istniejącej sytuacji osiągnięcie jakiegoś polepszenia stosunków między Pol­ską a ZSRR może tylko przynieść Polsce korzyść. Dodajmy, że w ówczesnej atmosferze także dla państwa radzieckiego gest tego rodzaju mógł posiadać swoje znaczenie pozytywne, a to przez pod­kreślenie, że ewentualna koalicja antyradziecka, gdyby miała się tworzyć, w każdym razie nie obejmie — przynajmniej w danym momencie — Polski. Nie ulega wątpliwości, że zainicjowana przez Grzybowskiego polityka zbliżenia odpowiadała zarówno aktual­nym interesom ZSRR, jak i Polski18.

W jakim duchu powinno pójść to nowe, raczej formalne zbli­żenie ze wschodnim sąsiadem Polski, przedstawił Beck na wspo­minanej już konferencji w MSZ w dniu 4 listopada. Oświadczył tam, że stosunki polsko-radzieckie muszą opierać się na istnieją­cym między obu państwami pakcie nieagresji19. Mogła tu kryć się aluzja do ostrzeżenia radzieckiego z końca września o możliwości wypowiedzenia tego paktu przez ZSRR (w razie agresji polskiej przeciw Czechosłowacji). Beck dosyć nieoczekiwanie przypomniał, że Polska głosowała w swoim czasie, w r. 1934, za przyjęciem ZSRR do Ligi Narodów pod warunkiem utrzymywania w mocy paktu nieagresji między obu państwami — i dodał: “Dobrze by­łoby wrócić obecnie do tego warunku". Co to miało znaczyć? W r. 1938, gdy pozycja ZSRR w Lidze była silna, gdy mocarstwo to zasiadało w Radzie Ligi, sprawa tego członkostwa nie mogła mieć nic wspólnego ze stosunkami polsko-radzieckimi. Raczej na­leży skłonić się do sądu, że Beckowi zależało, aby Związek Ra­dziecki potwierdził, że zamierza pakt nieagresji z Polską respek­tować.

17 Szembek, s. 316 (aluzja do rozmowy Grzybowski — Potiomkin z 9 X),

18 Dziwaczny komentarz Fierlingera cyt. dz., s. 185).

19 Szembek, s. 342; tamże, s. 348 (9X1): “Minister nie chce dać dużo stronie sowieckiej, ale chce wykonać pewien gest".

Europa...

129

Tego samego dnia, gdy Beck przemawiał na konferencji w MSZ, Grzybowski był ponownie u Litwinowa. Ten ostatni stwierdził, że rząd radziecki podziela zdanie rządu polskiego, iż stosunki między obu państwami nie są obecnie zadowalające i że należy dążyć do ich poprawy 20. Wychodząc z tego założenia oraz podzielając zda­nie ambasadora, że nie jest potrzebne zawieranie nowego specjal­nego porozumienia, rząd radziecki zgadza się na opublikowanie komunikatu w powyższym sensie. Litwinów przedłożył projekt ta­kiego komunikatu do uzgodnienia, a Grzybowski obiecał niezwłocz­nie przekazać go do wiadomości Warszawie. Miała tam być infor­macja, że oba rządy biorą za podstawę komunikatu istniejącą sy­tuację międzynarodową, a także stwierdzenie istnienia specjalnych rejonów obopólnego zainteresowania, jak wreszcie klauzula kon­sultacyjna. Rząd radziecki, wspominając o rejonach obopólnego zainteresowania, miał niewątpliwie na myśli przede wszystkim re­gion bałtycki21.

Ambasador polski, zastrzegając się, że na razie mówi tylko we własnym imieniu, wypowiedział się przeciw wzmiankom o aktual­nej sytuacji międzynarodowej, przeciw wymienianiu rejonów wspólnych zainteresowań oraz przeciw klauzuli konsultacyjnej M. Widoczne było, że Grzybowski, zgodnie z instrukcjami otrzyma­nymi z Warszawy, zamierzał nadać planowanej deklaracji charak­ter możliwie ogólnikowy. Litwinów nie upierał się, najprawdopo­dobniej zorientowany w punkcie widzenia polskiego MSZ. Zasada była tu w każdym razie ważniejsza od szczegółów.

Według relacji Grzybowskiego, doszło przy końcu października do pewnych lokalnych nieporozumień, które przeciągnęły dalszy ciąg negocjacji23. W jednej wszakże sprawie obie strony były zgodne: by nie wypuszczać na zewnątrz wiadomości o toczących się rozmowach. W rezultacie ich zakończenie było dużą niespo­dzianką dla wszystkich czynników postronnych, jakkolwiek ogól­nikowa informacja o zmieniającym się ogólnym nastawieniu w stosunkach


20 DHSPR, dokum. 265; SBZM, dokum. 39; por. PBK, jw., pisze o tym B. Budurowycz (cyt. dz.), ale nie miał on do dyspozycji dokumentów ZSRR.

21 Wynika to wyraźnie z rozmowy Litwinowa z posłem litewskim w Mo­skwie Baltrusaitisem (DHSRP, dokum. 269) oraz z korespondencji między radzieckim MSZ a ambasadą ZSRR w Paryżu (SBZM, dokum. 77, 78, 82, 85).

22 O tym Grzybowski nie wspomina w swej relacji ogłoszonej w PBK.

23 PBK, jw., s. 235; podane tu daty mogą nie być ścisłe.

130polsko-radzieckich dotarła do ambasady niemieckiej24. Jednak nawet dobrze na ogół zorientowany ambasador niemiecki Schulenburg nie przewidywał tego rodzaju zakończenia rozmów. Stąd zaskoczenie w Berlinie i wymówki, które Ribbentrop czy­nił Lipskiemu, jak o tym była wyżej mowa.

Ze swej strony ambasador polski, po przeprowadzeniu wymia­ny poglądów ze swoją centralą, przedstawił kontrprojekt, którego treści niestety nie znamy. W każdym razie wiemy, że kontrpro­jekt taki został wręczony Litwinowowi w okresie dwu do trzech tygodni po rozmowie z 4 listopada. Oto 25 tego miesiąca radziecki komisarz spraw zagranicznych ponownie zaprosił ambasadora pol­skiego i wypowiedział swój sąd wynikający z porównania obu tek­stów, stwierdzając, że jest między nim “istotna różnica" 25. Nie­mniej szef dyplomacji radzieckiej nie chciał odrzucić polskiego sformułowania, uważając je również “za krok na drodze polepsze­nia stosunków". Ponieważ miał być ogłoszony wspólny komuni­kat w prasie obu krajów, było potrzebne dodatkowe uzgodnienie kilku szczegółów, a Litwinów zażądał gwarancji, że komentarze w prasie polskiej nie będą się starały pomniejszyć znaczenia ca­łej sprawy — co Grzybowski obiecał. Rząd radziecki raz zdecy­dowawszy się na wydanie oświadczenia, nie chciał, by prasa pol­ska podważała jego wagę.

Moskiewskie oficjalne “Izwiestia" w dniu 27 listopada, a war­szawski “Monitor Polski" następnego dnia (za nim cała prasa pol­ska), przyniosły więc oficjalny uzgodniony komunikat, że rządy Polski i ZSRR stwierdzają, iż zawarty miedzy obu stronami w r. 1932, a przedłużony w 1934, z ważnością do 1945, pakt nie­agresji obowiązuje nadal wraz ze wszystkimi innymi umowami, przy czym pakt ów “posiada dostatecznie szeroką podstawę, gwa­rantującą nienaruszalność stosunków pokojowych między obu kra­jami". Stwierdzono również pożyteczność zwiększenia wzajem­nych obrotów handlowych oraz zapowiedziano pozytywne załat­wienie pozostających w zawieszeniu spraw szczegółowych, zwłasz­cza zaś likwidację “powstałych w ostatnich czasach incydentów granicznych" 26.

24 ADAP, D/V, dokum. 108; por. B. Budurowycz, cyt. dz., s. 128.

25 DHSPR, dokum. 266; SBZM, dokum. 51; PBK, jw.

26 DHSPR, dokum. 267 (torak w SBZM).

131


Urzędowy komentarz Polskiej Agencji Telegraficznej stwier­dzał w uzupełnieniu do powyższego, że rozmowy prowadzone w tej sprawie i wydanie komunikatu ,,są wyrazem trwałej i niezmiennej woli obu rządów regulowania swoich stosunków wzajemnych na podstawie istniejących umów dwustronnych przez lojalne wyko­nywanie tych umów." W szczególności, dodawał komentarz, “ta obustronna tendencja zdaje się stwarzać dostateczną gwarancje stabilizacji stosunków na pograniczu polsko-sowieckim" 27.

Nie było to zbyt wiele, ale posiadało swoja wagę. Oba rządy stwierdziły w każdym razie, że stosunki między nimi mają cha­rakter normalny; jeżeli opinia międzynarodowa głosi, że czasowo były one gorsze, to może ona teraz na podstawie komunikatu prze­konać się, że to pogorszenie minęło i że powraca stan dawniej­szy.

Kto ewentualnie chciał budować na pogorszeniu się stosunków polsko-radzieckich, spotkał się w każdym razie z zawodem. Nie stały się te stosunki bynajmniej serdecznie j sze, niż były kiedykol­wiek, ale nie były już tak złe, jak w okresie kryzysu czechosło­wackiego. Osiągnięto więc poważny postęp. Przyszłość miała oka­zać, czy uda się na tej drodze pójść dalej; niestety już się to nie udało. Beck, który w swych wspomnieniach komunikatu tego w ogóle nie wspomniał, winą za to obciąża Litwinowa, którego nazywa “notorycznym wrogiem naszego kraju", i pisze, że po jego odejściu polepszenie stosunków okazało się jakoby łatwiejsze23. I w tym także myli się ostatni minister spraw zagranicznych przed-wrześniowej Polski: ani Litwinów nie mógł tu wiele zaszkodzić, ani ci, którzy po nim przyszli, wiele naprawić. Chodziło miano­wicie, jak zawsze w takich wypadkach, o to, czy z obu stron ist­nieje jednakowa dobra wola. Tej zaś zbyt wiele nie było.

Kierownictwo warszawskiego MSZ starało się konsekwentnie sprowadzić komunikat polsko-radziecki do czysto formalnej nor­malizacji29 i nie podejmowało żadnych kroków zmierzających do rozszerzenia i pogłębienia kontaktów, uważając nadal odcinek ra­dziecki za stosunkowo najmniej ważny w polskiej polityce zagra-

27 Jw., por. S z e m ta e k, s. 450.

28 B e c k, s. 175. Następca Litwinowa Mołotow nie był jednak przyjaź­nie nastrojony wobec Polski!

29 Zob. w poprzednim rozdziale: rozmowa Lipski — Ribtaentrop 2X11; por. też wyżej, przyp. 19; w SBZM, dokum. 55, ciekawy komentarz.

132


nicznej. Znacznie bardziej zależało Warszawie na pogłębieniu i roz­szerzeniu kontaktów z Berlinem, a na razie choćby na wyrówna­niu pewnych rozdźwięków.

Reakcja czynników postronnych na komunikat polsko-radziecki była na ogół trafna: nie przeceniano go 30. Nawet Niemcy, którzy mogli ewentualnie czuć się zaniepokojeni (a pewne artykuły w pra­sie polskiej mogły dać do tego podstawę, gdy określały komuni­kat jako akt będący ostrzeżeniem dla Niemiec), rzecz całą zrozu­mieli właściwie i nie wierzyli w trwałość poprawy stosunków mię­dzy obu państwami31. Sami zresztą zabiegali o to, by poprawa ta nie była trwała, jeszcze na początku 1939 r. przedkładając Polsce sugestie, że mogłaby ona wspólnie z Rzeszą zająć pozycję aktyw­nie antyradziecką. Sugestie te Polska konsekwentnie odrzucała, ale zasadniczej swej postawy w stosunku do ZSRR, opartej na przeciwieństwach ideologicznych, rząd polski nie zmieniał.

Na razie co prawda wydawało się, że nowa faza stosunków rozwija się pomyślnie. Grzybowski, będąc na początku grudnia w Warszawie, wydał o tym przed Szembekiem sąd pozytywny:

...w tej chwili perspektywy załatwienia poszczególnych naszych dezy­deratów zawartych w komunikacie są dość pomyślne. Tak n p. w dziedzinie obrotów handlowych pewne osiągnięcia są zupełnie realne. Pomocą może być w tej mierze fakt, że obecny komisarz dla spraw handlu zagranicz­nego 32 stoi bardzo blisko osoby Stalina [...] musimy stworzyć pozory po­prawnego współżycia z Sowietami i zaprzestać irytującej Moskwę akcji prasowej, która właściwie żadnych korzyści nie przynosi [...] prasa sowiecka zachowuje się w stosunku do nas lojalnie i unika drażliwych wystąpień33.

Sens polityki polskiej wobec ZSRR polegał właśnie na tym, “by stworzyć pozory poprawnego współżycia z Sowietami". W tej wy­powiedzi Grzybowskiego jest więcej takich charakterystycznych stwierdzeń. Na przykład: “obecnie nasz stosunek do Rosji, przy­najmniej w swej zewnętrznej aparycji, nie powinien być wrogi."

30 No e l, (s. 271) stwierdza, że w Paryżu fakt ów przyjęto z przesad­nym a bezpodstawnym zadowoleniem; por. do tego wym. w przyp. 21 do­kumenty radzieckie. Nie zwrócili na komunikat uwagi, sądząc po braku wzmianki w zapisach ich diariuszy: Cadogan, Ciano i nawet C o in­ne n.

31 ADAP, DA?', jw.; por. B. Budurowycz, cyt. dz.. s. 130—131.

32 Chodzi tu o A. I. Mikojana.

33 Sze mb e k, s. 378—380; w DHSPR, VI, dokum. 268, dokument ter. błędnie nazwano “notatką Grzybowskiego", gdyż jest to zapis Szemtaeka z rozmowy z Grzybowskim.

133

o tę “zewnętrzną aparycję", o nic wię-

O to właśnie chodziło

cej.

Konkluzją rozmowy między Szembekiem a Grzybowskim było to, że Polska powinna utrzymywać pozycję pewnej równowagi mię­dzy Niemcami a ZSRR. To była oficjalna, wielekroć powtarzana teza Becka. Ale w praktyce dyplomacja Polski przedwrześniowej bezustannie równowagę tę sama naruszała, zbliżając się raczej w stronę Niemiec, dopóki było to dla Berlina dogodne i dopóki nie

żądał on zbyt wiele.

Litwinów w rozmowie z ówczesnym posłem litewskim w Mo­skwie, Baltruśaitisem, wyraził dość optymistyczny pogląd, że jego zdaniem strona polska, zmuszona ogólną sytuacją, będzie dążyć do “faktycznego i konkretnego wzmocnienia swoich kontaktów ze Związkiem Radzieckim" 34. Istotnie, rozmowy prowadzone w cią­gu grudnia przez wysłanego do Moskwy polskiego eksperta Ły-chowskiego z komisarzem Mikojanem wyjaśniły możliwość roz­szerzenia tych stosunków w r. 1939; zapowiedziano zawarcie no­wego porozumienia gospodarczego 35.

Ujemnie odbiła się ta sprawa tylko na jednym odcinku polskiej polityki zagranicznej: na stosunkach polsko-rumuńskich, które i tak, jak już wiemy, wskutek różnic w poglądach na kryzys cze­chosłowacki uległy silnemu ochłodzeniu. Rumuni czuli się zasko­czeni i urażeni faktem, że strona polska nie poinformowała ich o prowadzonych ze Związkiem Radzieckim rozmowach. Sojusz pol-sko-rumuński, który przewidywał uzgadnianie polityki właśnie wobec ZSRR, powinien był, zdaniem rządu bukareszteńskiego, na­kazać Warszawie nawiązanie kontaktu w tego rodzaju sprawie. Wymówki czynione stronie polskiej nie były wprawdzie zbyt ostre, ale przed posłem brytyjskim w Bukareszcie, Hoarem, zarówno król Karol II, jak minister spraw zagranicznych Comnen, wypo­wiadali się o tej sprawie z rozgoryczeniem. Karol II przy tej spo­sobności powrócił też do polityki polskiej w stosunku do Czecho-Słowacji i stwierdził, że “Polska obecnie nigdzie nie ma przyja­ciół" 3B.

Abstrahując od sprawy rygorów, które w stosunku do Rumu-

34 Jak w przyp. 21; por. też SBZM, dokum. 77 i 85, Litwinów do Surica.

35 DHSPR, jw., dokum. 270; porozumienie to zawarto w lutym 1939 r.

36 PRO, FO, 371, C14776/2168/55, 30X11938, No. 349 cph.; por. Szembek,

s. 385.

134

nii nakładało na dyplomację polską istnienie sojuszu z tym kra­jem, w której to sprawie Rumunia miała formalnie słuszność, stwierdzić trzeba, że znając antyradzieckie nastawienie Karola II i rządzącej w Rumunii reakcyjnej grupy polityków, ich niezado­wolenie ze zbliżenia polsko-radzieckiego było do przewidzenia. Nie rozumiano wtedy w ówczesnych rumuńskich kołach rządzących, że również dla Rumunii dobre stosunki ze Związkiem Radzieckim powinny być rzeczą największej wagi.

III. Francja i Włochy — bezcelowe spory

O ile w Europie środkowej dotąd grożącej komplikacjami, któ­re mogły nawet doprowadzić do wojny, w ostatnim kwartale 1938 roku zapanował w zasadzie spokój, co prawda okupiony niespra­wiedliwością monachijską Ł, o tyle na innym odcinku polityki eu­ropejskiej zaczynały się zbierać chmury. Mianowicie doszło do po­ważnego naprężenia stosunków między Francją a Włochami. Za­rysował się już podział niedoszłego dyrektoriatu czterech mo­carstw, jeszcze w Monachium wspólnie występujących, na dwa bloki: Oś niemiecko-włoską i sojusz (jeszcze nie istniejący for­malnie) — brytyjsko-francuski. W sporach między Paryżem a Rzy­mem partner każdego z nich usiłował początkowo zajmować stano­wisko pośredniczące, które jednak stopniowo stawało się coraz bar­dziej z nim solidarne2.

Spór włosko-francuski (tak się wyrazić należy, gdyż inicjatywa wychodziła tu od faszyzmu włoskiego) miał wśród konfliktów eu­ropejskich lat 1938—1939 zasięg najszerszy, dotyczył bowiem rów­nież spraw pozaeuropejskich. To, że przyczyna sporu znajdowała się poza Europą, nie zmniejszało jego wpływu na zaognianie sy­tuacji międzynarodowej w ogóle, gdyż żadna ze spierających się stron nie mogła własnymi siłami w sporze tym wygrać, nie mo­gła więc obejść się bez swych partnerów europejskich. Skłócone mocarstwa starały się ponadto wciągnąć do gry dyplomatycznej inne jeszcze państwa, ze względu na ich położenie strategiczne, su­rowce itd. Dwa rozbite w zasadzie przez wydarzenia r. 1938 sy­stemy regionalne, Mała Ententa i Protokoły Rzymskie, istniały jeszcze tylko w formie szczątkowej3. Teoretycznie pozostawał jesz-

1 Wyjątek stanowiły tu niepokoje na pograniczu czechosłowacko-węgier-skim, ale były to wydarzenia o charakterze lokalnym.

2 Niemcy i Włochy były w każdym razie szczególnie silnie związane z so­bą przez wspólną interwencję w hiszpańskiej wojnie domowej.

136

cze system trzeci, Porozumienie Bałkańskie, ku któremu zwraca­ła się uwaga mocarstw z zamiarami konstruktywnymi lub destruk­tywnymi.

Spór włosko-francuski, zaogniający się w ostatnim kwartale r. 1938, posiadał korzenie sięgające daleko wstecz 4. Łączył się prze­de wszystkim ze sprawami kolonialnymi i wywodził się z, rozcza­rowania nacjonalistów włoskich wynikami osiągniętymi przez Wło­chy po zakończeniu I wojny światowej. Irnperialistyczne apetyty włoskie, zakreślone przez traktat londyński z kwietnia 1915 r.3, nie we wszystkim zostały zaspokojone, o ile chodzi o Bałkany i Bliski Wschód. Nie udało się Włochom opanować na wschodnim wybrze­żu Adriatyku tego, co planowały i co im — cudzym kosztem — przyrzekały inne mocarstwa, a na Bliskim Wschodzie nie uzyskały niczego. Winą za to Włosi obciążali Francje, która popierała inte­resy nowo utworzonego państwa jugosłowiańskiego, rywala Włoch na Adriatyku. W gruncie rzeczy jednak Anglia w nie mniejszym stopniu zwalczała włoskie aspiracje. Ale Francja była bliżej, była przy tym mniej potężna niż Wielka Brytania, więc atakowanie jej łączyło się z mniejszym ryzykiem.

Jeżeli pretensje do Francji żywiono w Rzymie już w latach 1919—1922, przed objęciem władzy przez faszyzm, to po r. 1922 fa­szystowskie Włochy dodały do nich nowe. Oto Francja stała się głównym schronieniem emigracji antyfaszystowskiej, we Francji działały organizacje lewicy włoskiej, wychodziła w języku włoskim prasa, atakująca Mussoliniego i jego reżim; francuska lewica, a na­wet koła liberalnej burżuazji udzielały tym ośrodkom poparcia, dołączając nieraz do ich wystąpień własną krytykę tego, co działo się we Włoszech 6. Francja była dla Włoch faszystowskich nie tyl­ko rywalem i przeciwnikiem na tle ambicji kolonialnych i w wal-

3 Rumunia starała się jeszcze utrzymywać stosunki z okrojoną Czecho-Słowacją; Włochy podtrzymywały swe bliskie stosunki z Węgrami.

4 Warto zwrócić uwagę na wyjaśnienie podstaw sporu włosko-francus-kiego, jakie złożył w polskim MSZ ambasador włoski Arone di Valentino (S z e m b e k, s. 384—385 — 13 XII 1938).

5 Zob. H. Batowski, Rozpad Austro-Węgier 1914—1918 (Kraków 1982, s. 126 i nast., tam dalsza literatura.

6 O emigracji antyfaszystowskiej we Francji zob.: L. Salvatorelli. G. Mira, Storia d'Italia nel periodo fascista (Torino 1959), s. 551 i nast. (ciekawe szczegóły z wcześniejszego okresu: G. Salyemini, Mussolini diplomate, Paris 1931, passim).

137

ce o wpływy prestiżowe w części Europy środkowej i na Bałka­nach, ale także antagonistą ideologicznym.

W latach trzydziestych podstawy sporu rozszerzyły się, zarów­no w dziedzinie kolonialnej, jak i ideologicznej. Kryzys etiopski, w którym Francja wyraźnie przeciwstawiała się (po przejściowym porozumieniu7) zaborczej imprezie Włoch w Afryce wschodniej, oraz wojna domowa w Hiszpanii, w której udzielała ona również pewnego, zresztą chwiejnego i ograniczonego poparcia stronie re­publikańskiej, dodały tu bardzo wiele do sumy włoskich preten­sji pod adresem “łacińskiej siostry". I znów powtórzyło się zjawi­sko z pierwszych lat po minionej wojnie: mimo że Anglicy o wie­le silniej (chociaż także niekonsekwentnie i z cofnięciem się przed ostatecznością) występowali przeciw włoskim planom w Etiopii, to jednak nienawiść faszyzmu włoskiego zwróciła się niemal wyłącz­nie przeciw Francji.

Poświęciwszy na rzecz nowego partnera, Niemiec hitlerowskich, część swoich ambicji w Europie środkowej, mianowicie zrezygno­wawszy z opieki nad Austrią 8, Włochy Mussoliniego liczyły w za­mian za to na pomoc Berlina przeciw Paryżowi. Biorąc udział w rozwiązywaniu kryzysu czechosłowackiego po myśli Niemiec, Mussolini przekonał się, że równowaga sił w Europie przesuwa się coraz bardziej na rzecz Osi i tym bardziej postanowił trzymać się nowej orientacji — mimo że nieraz z zawiścią stwierdzał, iż w tej nowej spółce korzyści zbiera na razie tylko jeden z dwu partne­rów. Jest bardzo znamienne, że dokładnie w dwa tygodnie po Mo­nachium (13 października9), Ciano stwierdził konieczność inter­wencji włoskiej w Albanii. Ale Albania, która i tak znajdowała się od dawna pod wyłącznym wpływem Włoch, nie mogła rów­nać się pod względem wartości materialnej ze zdobyczami poczy­nionymi w r. 1938 przez Niemcy. Nadto hitleryzm, zajmując Au­strię i obszary sudeckie, osiągał te zdobycze pod pretekstem zjed­noczenia narodowego. A przecież także faszyzm włoski miał w swym programie hasło “italianita", hasło zjednoczenia narodo-

' Chodzi o porozumienie Laval — Mussolini z 7 I1935, zob. P. R e n o u-vin, Les crises du XXe siecle. T. II: 1929—1945 (Paris 1958), s. 79 i nast.; L. Salvatorelli, G. Mira, jw., s. 765 i nast.; por. też.: P. Reynaud, Au coeur de la melee (Paris 1951), s. 102 i nast.

8 O tyra 1938, s. 152 i nast., tam literatura.

9 C i a n o A, s. 267; o tym bliżej jeszcze w następnym rozdziale.

138

wego wszystkich Włochów mieszkających w sąsiedztwie państwa włoskiego. Zdobycze po I wojnie światowej jeszcze nie zlikwido­wały starego programu “Italia irredenta", z którym Włosi -wyru­szyli w r. 1915 na wojnę przeciw Austro-Węgrom. W Rzymie my­ślano o mówiących po włosku Szwajcarach z kantonu Ticino i o mó­wiących włoskim dialektem mieszkańcach Korsyki, uważając jed­nych i drugich za “nie wyzwolonych" Włochów, jakkolwiek pierw­si czuli się Szwajcarami, a drudzy Francuzami. Ani jedni, ani drudzy z reżimem faszystowskim nie chcieli mieć nic wspólnego 10. Z kolei ambicje nacjonalizmu włoskiego źle znosiły fakt, że po­siadłości kolonialne Włoch są terytorialnie o wiele mniejsze niż pozostałych mocarstw, a gospodarczo również znacznie mniej war­tościowe. I znów zawiść kierowała się przede wszystkim przeciw Francji, której rozległe posiadłości w Afryce północnej wielkością i bogactwem znacznie przewyższały to, co Włochy posiadały w tym regionie. Ponadto Włochy, zdobywszy Etiopię, zżymały się na fakt, że jedyna kolej w tym kraju należy do akcjonariuszy francuskich, a jej punktem wyjścia jest należący do Francji port nad Morzem Czerwonym, Dżibuti u. Wreszcie, od zdobycia Etiopii, od utworze­nia tam wraz z dawniej posiadanymi pasami wybrzeża nowej ko­lonii pod nazwą Africa Orientale Italiana, marzeniem włoskim było uzyskanie połączenia z posiadłościami w Afryce północnej, co można by osiągnąć przez zagarnięcie części Sahary francuskiej i Sudanu, nominalnie kondominium anglo-egipskiego, faktycznie zarządzanego wyłącznie przez Anglików. Wprawdzie Włochy uzy­skały od Francji i Wielkiej Brytanii drobną regulację granic: nad Morzem Śródziemnym kosztem Francji, a nad Oceanem Indyj­skim w Somali kosztem brytyjskim, ale były to ich zdaniem ustęp­stwa bez znaczenia ł2. Mussolini spodziewał się zdobyć więcej przy pomocy swego nowego partnera, Niemiec hitlerowskich. Te mia­ły również pewne roszczenia kolonialne, ale nie kolidujące z pla­nami włoskimi.

10 We włoskiej części Szwajcarii (Ticino) także gromadzili się emigranci antyfaszystowscy i Mussolini miał zamiar kanton ten anektować (zob. np.. Ciano A., s. 302). O sytuacji na Korsyce: tamże, s. 315, oraz por. K. M a-zurowa, Europejska polityka Francji 1938—1939 (Warszawa 1974), s. 318,

11 W ówczesnej kolonii francuskiej Cóte Frangaise des Somalis.

12 Zob.: J. B. Duroselle, Histoire diplomatiąue de 1919 a nos jours (Paris 1974), s. 55, L. S a l v a t o r e lii, G. Mira, cyt. dz., s. 767; krytyka ze strony faszystowskiej: V. G a y d a, Italien und Frankreich (Berlin 1939, przekł. z włos.), s. 7 i nast.

139

Atak na Szwajcarię, której Mussolini nie lubił i której przepo­wiadał rozkład, nie wchodził w grę z różnych względów. Inne ce­le zaborczych apetytów faszyzmu włoskiego mogły być osiągnię­te jedynie albo w wojnie z Francją, albo przez wywarcie na nią takiego nacisku, który zmusiłby ją do przyjęcia owych roszczeń — rzecz w normalnych warunkach nie do pomyślenia. O wojnie Mus­solini mógł myśleć jednak tylko w sojuszu z Niemcami, jakkolwiek tak bardzo swoje własne siły przeceniał. Rozhuśtane nastroje szo­winistyczne kazały masom faszystowskim domagać się nawet od­stąpionego w r. 1860 (jeszcze przez Piemont) okręgu nicejskiego i Sabaudii, co do której sam Mussolini przyznawał, że jest fran­cuska 13. Mussolini i jego otoczenie bynajmniej nie zamierzali się liczyć z tym, że ludność tych obszarów ściśle związana jest z Fran­cją i że nienawidzi faszyzmu.

Inaczej zupełnie przedstawiała się sprawa Tunezji, która etnicz­nie przecież nie była ani francuska, ani włoska, tylko arabska 14. To również nie miało znaczenia dla faszyzmu włoskiego, który gnębił ludność arabską w Libii i w którego planach leżała odbudo­wa imperium rzymskiego w Afryce.

Tunezja nie była francuską kolonią w ścisłym tego słowa zna­czeniu, ale protektoratem. W teorii prawa francuskie do tego kra­ju były mniejsze niż do sąsiedniej Algierii. We Włoszech sądzono, że Francja powinna by zrzec się protektoratu i wtedy mogłyby go objąć Włochy, oczywiście nie pytając o zdanie ludności tune-zyjskiej, która właśnie w ostatnich latach coraz silniej burzyła się przeciw okupacji francuskiej15, od wiosny 1938 r. kraj był w stanie wzrastającego wrzenia, w bezwzględny sposób tłumione­go przez Francuzów.

Włochy opierały swoje pretensje do Tunezji na bliskości ge­ograficznej (sąsiedztwo Sycylii) oraz na dosyć dawnej imigracji włoskiej, która była tam starsza od osadnictwa francuskiego i zda­niem Włochów o wiele liczniejsza 16. Dla osadników włoskich uzy­skano w swoim czasie specjalne uprawnienia, które władze fran-

13 Mówi o tym np. P. Badoglio, L'Italia netta seconda guerra mon-diale (Milano 1946), s. 46; por. P. R e y n a u d, cyt. Aż., s. 627.

11 Tunezja miała (spis 1926 r.) 2,2 min ludności, w tym 1,9 min muzuł­manów, 89 tyś. Włochów, 71 tyś. Francuzów (Gotha-Jahrbuch 1930, s. 423).

15 Zob.: Nowiejszaja istorija arabskich stron (Moskwa 1968), s. 508 i nast.

le wyliczenie podaje V. G a y d a, jw., s. 33.

HO

cuskie stopniowo zmniejszały, a które rząd rzymski chciał rozsze­rzać i na tym tle dochodziło do częstych zadrażnień i polemik.

Dowiedziawszy się o możliwości rozmów francusko-niemiec-kich, o czym wiadomość doszła do Rzymu już 11 października ", postanowiono stworzyć pewne fakty dokonane, które krępowały­by Niemcy i nie pozwoliły na zbyt daleko idące powiązania. Mus­solini oczywiście mylił się, jeśli sądził, że dyplomacja hitlerowska w razie, gdyby zjawiła się możliwość osiągnięcia jakichś korzyś­ci, oglądałaby się na zgodę włoską i włoskie interesy. Sposobność do stworzenia pewnych faktów dokonanych zjawiła się w związku z nową fazą w dyplomatycznych stosunkach francusko-włoskich. Mianowicie w obu stolicach nie było już od r. 1936 ambasado­rów i oba przedstawicielstwa były kierowane przez zastępców w randze charge d'affaires. Gdy ostatni ambasador francuski prze­szedł na emeryturę, Włosi zażądali, by jego następca był akredyto­wany przy królu Włoch i cesarzu Etiopii, na co Front Ludowy nie chciał się zgodzić, a także później istniały przeciw temu we Fran­cji poważne opory. Włosi zapowiedzieli, że inaczej nie przyjmą ambasadora francuskiego, a Mussolini odwołał swojego z Paryża. Tego rodzaju prowizorium w kierowaniu placówką dyplomatyczną jest zawsze niekorzystne i jeśli się przedłuża, świadczy o niedo­brych stosunkach między państwami.

Gdy francuską politykę zagraniczną objął w marcu 1938 r. ugo­dowo nastrojony Georges Bonnetls, sytuacja nieco się zmieniła. Entuzjasta appeasementu był skłonny uczynić niezbędny krok na drodze do lepszych stosunków z Rzymem faszystowskim, a wybit­na rola odegrana przez Mussoliniego w związku z konferencją monachijską podniosła również prestiż Włoch w oczach prawicy francuskiej. Jednym z tych, którzy dali się olśnić Mussoliniemu w Monachium, był dotychczasowy wieloletni ambasador francuski w Berlinie, Andre Frangois-Poncet. Będąc świadkiem konferen­cji monachijskiej, nabrał on tam — błędnego naturalnie — prze­konania o głównej roli Włoch i o przewadze osobistej Mussolinie-

17 C i a n o A, s. 266 (wiadomość przyniósł wysłannik Hitlera, książę Heski).

18 Drugi tom wspomnień B o n n e t a (zob. przyp. 36 do rozdz. II) nosi ty­tuł: De Munich a la guerre (Geneve 1948, dalej cyt.: Bonnet A, II); nie zawsze jest wiarygodny.

14.1

go nad Hitlerem. Zaproponował Bonnetowi swoje przeniesienie do Rzymu " i Włosi kandydaturę tę akceptowali (oczywiście przy gwa­rancji co do należytego zaadresowania listów uwierzytelniających), ale Mussolini bynajmniej nie zamierzał przyjmować wyciągniętej

przez Paryż raki.

Francois-Poncet przybył do Rzymu 7 listopada i w dwa dni później odbył pierwszą rozmowę z Cianem20. Według włoskich da­nych rozmowa dotyczyła przede wszystkim kwestii związanych z wojną w Hiszpanii, przy czym Ciano żądał, by Francja wyrzekła się wszelkich kontaktów z republiką hiszpańską i uznała rząd na­cjonalistyczny generała Franco. Poza tym jednak nowy ambasa­dor francuski wysunął pewne swoje koncepcje na temat trwałego zbliżenia między Osią Rzym—Berlin a blokiem francusko-brytyj-skim, co Ciano zrozumiał jako chęć wskrzeszenia dyrektoriatu czterech mocarstw europejskich. “Monachijczycy" francuscy uwa­żali, że dyktat mocarstw zastosowany wobec Czechosłowacji powi­nien stać się regułą w stosunkach europejskich. Jednak mocarstwa faszystowskie nie były skłonne przyznać tzw. demokracjom rów­nych ze sobą praw. Ciano nie wyraził zainteresowania dla tej

oferty.

Mussolini pozostał chłodny wobec zabiegów francuskich. Pole­cił swemu zięciowi, aby ambasador włoski w Londynie hr. Grandi, wysondował, jakie nastroje panują tam w związku z włoskimi roszczeniami wobec Francji21. Trzy zasadnicze punkty tych re­windykacji obejmowały: Tunezję, Dżibuti i Kanał Sueski. W pierw­szej z tych spraw Włochy zamierzały domagać się od Francji ustępstw, które stopniowo doprowadziłyby do kondominium wło-sko-francuskiego w tym kraju. W sprawie drugiej planowały osiąg­nąć wspólny zarząd portu w Dżibuti z wyłącznym włoskim nadzo­rem nad koleją Dżibuti — Addis Abeba. Wreszcie w sprawie trze­ciej Włosi domagali się poważnej obniżki opłat za korzystanie z przejazdu przez Kanał Sueski, gdyż dotychczasowe stawki były

dla nich rujnujące.

Ciano napisał list do ambasadora w przeddzień wejścia w ży­cie tzw. wielkanocnych umów włosko-brytyjskich (z 16 kwietnia

19 Wspomnienia z tej misji: Au Palais Farnese (Paris 1961).

20 Różnica w dacie: F r a n g o i s-P o n c e t B, s. 14 podaje 10 XI, a C i a-n o (s. 288, także EVC, s. 383—385) 9 XI, co jest chyba ściślejsze.

21 Tekst listu: EVC, s. 383—385.

142

1938)22, które m. in. przewidywały uznanie włoskiej suwerenności w Etiopii pod warunkiem wycofania ochotników włoskich z Hisz­panii oraz zmniejszenia liczebności wojsk włoskich w Afryce, na pograniczu Egiptu (w Libii) i Sudanu (w Etiopii). Podczas rozmów prowadzonych po zawarciu owego układu wyłaniała się nie­raz kwestia powiązania ugody włosko-brytyjskiej z przyszłą ugo­dą włosko-francuską, co było życzeniem Anglików, pragnących do­prowadzić w ten sposób do wygładzenia stosunków między Rzy­mem a Paryżem23. Ciano wszakże zachowywał się wymijająco i w rezultacie Anglicy nie osiągnęli swego celu. Musieli zadowo­lić się wymianą ambasadorów między obu skłóconymi mocarstwa­mi. Dnia 16 listopada ambasador brytyjski lord Perth24 złożył no­we listy uwierzytelniające go jako ambasadora Wielkiej Brytanii przy królu Włoch i cesarzu Etiopii.

Anglikom zależało istotnie na zbliżeniu z Włochami i był to jeden z celów ich pośrednictwa na rzecz złagodzenia zatargów włosko-francuskich. Ale nie było wtedy szans na powtórzenie się sytuacji z r. 1914—1915, kiedy stopniowo udało się odciągnąć Wło­chy od ich ówczesnych sojuszników z dawnego Trójprzymierza, t j. od Niemiec i Austro-Węgier. Faszyzm włoski był ideologicz­nie zbyt silnie związany z faszyzmem niemieckim, a nie miał już celów do realizowania kosztem Niemiec (Austrii już nie było), na­tomiast wysuwał takie cele przeciw stronie drugiej, przeciw Fran­cji i nawet Wielkiej Brytanii. Uważając, że współpraca z Anglika­mi jest dla Włoch możliwa dla doraźnych celów na Morzu Śród­ziemnym (bez wiązania się na przyszłość), Mussolini stwierdził kategorycznie, że “Oś pozostaje fundamentem polityki włoskiej w Europie" 25. Odpowiadało to przekonaniu dyktatora włoskiego, że nowych zdobyczy terytorialnych faszyzm będzie mógł dokonać tylko przy pomocy Niemiec. Pomoc ta rokowała na pewno więcej niż współpraca z mocarstwami zachodnimi, które do ustępstw te­rytorialnych nie były skłonne i co najwyżej mogły zapewnić pew­ne korzyści gospodarcze.

22 Zob. EVC, s. 281 i nasi; por. W. N. M e d l i c o 11, British Foreign Po-licy sińce Versailles (London 1968), s. 154.

23 Pomysł mediacji polskiej notuje M. R o m e y k o (Wspomnienia o Wie-niawie i o rzymskich czasach, Londyn 1969, s. 64) — chyba nierealny!

24 Były wieloletni sekretarz generalny Ligi Narodów Eric Drummond.

25 C i a n o A., s. 293 (16 XI).

143

Nowy ambasador francuski został przyjęty przez Mussoliniego dopiero po trzech tygodniach, 29 listopada 26. Sam Frangois-Poncet w swych wspomnieniach nazwał przyjęcie poprawnym, “ani ciep­łym, ani zimnym". Inaczej określił to Ciano, twierdząc, że przyję­cie było lodowate. Poza tym obie relacje wspominają o nowej su­gestii ambasadora francuskiego, by utworzyć formę stałego poro­zumienia czterech mocarstw, co spotkało się z wymijającą odpo­wiedzią Mussoliniego. Francuz zanotował, że zdaniem Mussolinie­go w takim nowym porozumieniu powinno być nie czterech, lecz pięciu partnerów: powinna mianowicie brać w nim udział Polska, natomiast od wszystkiego należy odsunąć “Rosję". Do niczego kon­kretnego ta rozmowa nie doprowadziła, prócz zapowiedzi, że na­leży czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Jeżeli przyjęcie było raczej nie serdeczne wprawdzie, ale zupeł­nie poprawne i nawet kurtuazyjne, to następny dzień wypadł dla nowego ambasadora Francji o wiele mniej przyjemnie. Odbywała się mianowicie sesja faszystowskiego parlamentu, Camera dei Fas-ci. Na zebraniu tym Ciano wygłosił expose o polityce zagranicznej, przy czym wspomniał o “naturalnych aspiracjach włoskich". Wte­dy wśród oklasków grupa deputowanych faszystowskich zaczęła wydawać okrzyki: Tunisi, Nizza, Corsica, Savoia! — w obecności szefa rządu oraz siedzącego w loży dyplomatycznej ambasadora francuskiego, który na znak protestu opuścił swoje miejsce i wy­szedł z gmachu parlamentu, by znów usłyszeć podobne okrzyki od zgromadzonego — niewątpliwie celowo —- tłumu 27. Nie ulegało wątpliwości, że cała ta sprawa była z góry ukartowana: Mussolini i Ciano postanowili swemu gościowi wyrządzić afront, by poniżyć

w jego osobie Francję.

Oczywiście, rzecz nie pozostała bez następstw: Francois-Poncet zjawił się zaraz 2 grudnia u Ciana, by go zapytać, czy owe krzyki odpowiadały intencjom rządu włoskiego. W Paryżu Bonnet we­zwał nowego ambasadora włoskiego Guariglię (który zresztą miał opinię frankofila28) i ostro zaprotestował przeciw incydentowi.

26 F r a n 5 o i s-P o n c e t B, s. 18—20 (i Bonnet A, II, s. 64); Ci a-

no. A., s. 301.

27 F r a n g o i s-P o n c e t, jw. s. 20—23; Ciano, jw. s. 301—302; por. raport Wieniawy-Długoszewskiego z l XII: “Zeszyty Historyczne PISM", 1957, nr 7, s. 30; także ADAP, D/IV, dokum. 412.

28 Ciano A, s. 288; zob.: R. Guariglia, Diplomatie dijficile (Paris

1955). 144

Ciano odpowiedział ambasadorowi francuskiemu, że “jedynym mia­rodajnym wypowiedzeniem się rządu było jego [tj. Ciana] prze­mówienie" i że okrzyki nie wyrażały polityki rządowej. Guariglia obiecywał Bonnetowi, że dołoży starań, aby polepszyć stosunki między obu państwami, i zapewniał, że incydent nie miał charakte­ru oficjalnego; mogło to być prawdą, ale zarazem każdy orientu­jący się w dyscyplinie państwa faszystowskiego wiedział, że do in­cydentu nie mogłoby dojść, gdyby nie było zachęty oficjalnej. Cia­no w każdym razie nie złożył wyrazów ubolewania 29.

Incydent ten zaważył poważnie na dalszym rozwoju stosun­ków między obu państwami i poważnie utrudnił misję Francois-Ponceta. To pogorszenie stosunków francusko-włoskich zbiegło się z dalszym zbliżeniem francusko-brytyjskim, a to w wyniku wizy­ty Chamberlaina i Halifaxa w Paryżu w ostatnich dniach listopa­da z okazałymi manifestacjami przyjaźni30. Dodało to Francuzom pewności siebie, a ochłodziło nieco wojowniczy temperament Wło­chów, gdyż nie chcieli oni zrazić sobie Anglików: w Rzymie ocze­kiwano z kolei wizyty premiera brytyjskiego i jego ministra spraw zagranicznych i zorientowano się, że droga do przyjaźni z Londy­nem nie będzie mogła tak całkowicie pomijać Paryża. To, że An­glicy i Francuzi zacieśnili swój niepisany sojusz, z akcentem wprawdzie przeciw Niemcom, a nie przeciw Włochom, było dla Mussoliniego i Ciana pewnym ostrzeżeniem. Tym bardziej że am­basador brytyjski w Rzymie otrzymał polecenie wyrażenia nie­zadowolenia Londynu z powodu włoskich pretensji do Tunezji31.

W Palazzo Chigi (siedzibie włoskiego MSZ) postanowiono więc, nie zmieniając zasadniczego nastawienia, działać z pewnym umia­rem. Ponieważ Francois-Poncet poruszył poprzednio sprawę waż­ności umów francusko-włoskich z r. 1935 w .sprawach kolonial­nych, Ciano postawił sprawę jasno: w dniu 17 grudnia wysłał do Paryża notę o wygaśnięciu tych umów, co nie zamykało jednak furtki do ewentualnego wszczęcia nowych rozmów na związane z tymi sprawami tematy. Ciano sam zanotował w swym Dzienni­ku, że “na razie nie trzeba zbytnio przeciągać struny" 32. Obawiał

29 Ciano (jw.) wyraźnie pochwala ów incydent.

30 Bonnet A, II, s. 55 i nast.; por. Churchill, cyt. dz., s. 300.

31 Bonnet, jw., s. 65—66; Ciano, jw., s. 304.

32 Ciano, jw., s. 310; por. Bonnet, jw., s. 67

10 Europa...

się, że mogłoby to uniemożliwić wizytę Chamberlaina w Rzymie, a na wizycie tej rządowi włoskiemu bardzo zależało. Po deklaracji francusko-niemieckiej z 6 grudnia33 Włosi wiedzieli już, że nie wpłyną na decyzję swego niemieckiego partnera, tzn. nie przeszko­dzą zbliżeniu między Berlinem a Paryżem, toteż fakty dokonane mogące bardziej jeszcze zaostrzyć stosunki włosko-franeuskie nie były na razie wskazane. Trzeźwiejsze od przywódców faszystow­skich włoskie koła wojskowe zdawały sobie sprawę z istotnego stosunku sił i odradzały nowe prowokacje. Ogromne zużycie mate­riału wojennego w interwencji hiszpańskiej wyczerpywało zasoby armii włoskiej, a trudności dewizowe uniemożliwiały w znacznej mierze nabywanie surowców potrzebnych do produkcji.

Natomiast w Paryżu po wizycie brytyjskiej i po zawarciu po­rozumienia z Niemcami znacznie wzrosła pewność siebie. Postano­wiono wyraźnie dać Włochom do zrozumienia, że pogróżki nie od­niosą skutku. Bonnet w Izbie Deputowanych oraz premier Dala-dier w specjalnie zaaranżowanej (już w styczniu 1939) podróży na Korsykę i do Afryki Północnej w adresowanych do Rzymu wypo­wiedziach stwierdzili, że Francja nie ustąpi “ani piędzi ziemi" (Bonnet), “ani jednego ze swych praw" (Daladier) — co przekre­ślało nadzieje włoskie zwłaszcza w sprawie zmian w statucie Tu-:nezjiM. Zarazem jednak postanowiono szukać sposobu porozumie­nia się z Włochami w różnych szczegółach i kwestiach technicz­nych. Francuska nota będąca odpowiedzią na wypowiedzenie umów Mussolini — Laval z r. 1935, wręczona pod koniec grudnia, była powściągliwa i, kwestionując stanowisko włoskie, wyrażała chęć

dyskusjiM.

Z wielkiej chmury mały deszcz" — tak można w ostatecznym •efekcie określić stan stosunków włosko-francuskich przy końcu roku 1938. Po pażdziernikowo-listopadowych, przeciągających się na pierwszą połowę grudnia, niepokojących zapowiedziach w re­zultacie nastąpiło wyraźne uspokojenie. Mussolini zorientował się,

że miary przebierać nie może, gdyż sprowokowanie Francji było .ryzykowne, dopóki Włochy nie miały zapewnionego absolutnego

poparcia wojskowego Niemiec.

33 O tym w następnym rozdziale.

34 Bonnet, jw., s. 68—69; por. K. Mazurowa, cyt. dz., s. 320—324.

35Ciano, jw., s. 314; por. K. Mazurowa, jw., s. 321.

146Co prawda, Niemcy same wystąpiły z inicjatywą w tej sprawie, jeszcze pod koniec września 3S. Pierwsze rozmowy między przed­stawicielami sztabów zostały już zapowiedziane i Ribbentrop w czasie swej wizyty rzymskiej pod koniec października wywie­rał nawet pewien nacisk. Ale Mussolini z kolei nie spieszył się jeszcze: wolał odsunąć takie definitywne związanie się z Rzeszą, które w istocie równałoby się podporządkowaniu i uzależnieniu. Chodziło o nierówność potencjału wojskowego. Nie rezygnując więc z rozgrywki zbrojnej z Francją, włoski dyktator wolał ją jednak odłożyć. Sprawa zawarcia sojuszu z Niemcami musiała dojrzeć, a nadto należało poczekać do wyniku zapowiedzianych na styczeń rozmów z Anglikami. W Rzymie wiedziano, że Wielka Brytania będzie na pewno solidarna z Francją, i z tym także trzeba było się liczyć.

Wojownicze fanfaronady faszyzmu włoskiego z jesieni 1938 r. skierowane przeciw Francji były reżimowi potrzebne także ze względów wewnętrznopolitycznych. Rozpalając szowinizm i zabor­cze apetyty, odwracało się uwagę społeczeństwa od trudnego po­łożenia w kraju i odsuwało wybuch niezadowolenia.

Obszernie o tym s. 393 i nast.

10*

IV. Francja i Niemcy — .nowy Pakt reński

W dziejach Europy powersalskiej pierwszym zamachem na po­rządek międzynarodowy ustalony po I wojnie światowej było Lo-carno *. Wbrew traktatowi podpisanemu w Wersalu, wbrew włączo­nemu doń statutowi Ligi Narodów, dokonano w układach podpi­sanych w październiku 1925 r. nad Lago Maggiore podziału istnie­jących w Europie granic na dwie kategorie: na takie, które uzna­no uroczyście za nienaruszalne, oraz na inne, o których tego nie powiedziano, a więc dopuszczono domniemanie, że nie są one nie­naruszalne. W Locarno, jak wiadomo, nie dyskutowano o wszyst­kich europejskich granicach, lecz zajmowano się tylko granicami Niemiec. Ale właśnie tylko wokół granic Niemiec mógł wybuch­nąć groźny dla pokoju powszechnego spór; jeżeli także inne pań­stwa zwyciężone w I wojnie światowej kwestionowały częściowo swoje nowe granice, to ich ciężar gatunkowy był zbyt mały, by mogły samodzielnie wywołać konflikt w szerszej skali. Tylko Niemcy dysponowały takim potencjałem, że od ich zachowania mógł zależeć pokój w Europie. Pozostałe państwa prowadzące po­litykę rewizjonistyczną, Węgry i Bułgaria, tylko razem z Niem­cami mogły ważyć się na wystąpienie °. Toteż polityka niemiecka była kluczem pokoju europejskiego. W Locarno chciano ten pokój zapewnić przez uzyskanie od Niemiec dodatkowych gwarancji. Uzyskano je, ale, jak wiemy, tylko częściowo. Niemcy zdecydo­wały się uznać niezmienność swoich granic na zachodzie, ale ka­tegorycznie odmówiły tego samego w odniesieniu do granic wschod­nich. Granice niemiecko-polska, niemiecko-czechosłowacka i nie-

1 Nowy, pełniejszy zbiór dokumentów lokarneńskich wydano w NRD: Locarno-Konferenz 1925. Eine Dokumentensammlung (Berlin 1962); naj­nowsza monografia: J. Jacobson, Locorno-Diplomacy. Germany and the West, 1925—1929 (Princeton, N. J., 1972).

2 Węgry i Bułgaria otoczone były przez silniejszych od siebie sąsiadów, którzy ponadto zawarli między sobą sojusze.

148

miecko-litewska 3 zostały zaliczone do tej drugiej kategorii, co do której nie zostało wyrażone kategorycznie ich uznanie, a więc po­wstało domniemanie, że mogą one podlegać dyskusji. To samo zresztą dotyczyło granicy niemiecko-austriackiej: w Locarno Rze­sza nie zobowiązała się do niczego wobec Austrii; kwestia ta na­wet nie wchodziła formalnie do programu obrad 4.

Podpisany w Locarno pakt reński, gwarantujący nienaruszal­ność granicy francusko-niemieckiej i niemiecko-belgijskiej wyty­czonej przez traktat wersalski, został przekreślony przez Hitlera w r. 1936 przez okupację wojskową zdemilitaryzowanej strefy nadreńskiej. Rzesza dawała do zrozumienia, że gotowa jest za­wrzeć nowy układ zawierający podobne ustalenia. Zainteresowani pragnęli takie porozumienie podpisać. Belgia, która wyrzekła się po r. 1936 swego dotychczasowego sojuszu z Francją i ponownie proklamowała swoją neutralność 5, uznaną przez Niemcy, zadowo­liła się tym uznaniem i nie podnosiła kwestii granicy. Inaczej Francja. W Paryżu niepokojono się o odzyskaną Alzację i Lota­ryngię.

Niesławna konferencja monachijska zakończyła się aktem nie mającym nic wspólnego z terytorium Czechosłowacji, dla której to sprawy konferencje zwołano. Premier brytyjski Chamberlain wykorzystał mianowicie tę sposobność, by uzyskać od Hitlera pod­pis na deklaracji o nieagresji między Niemcami a Wielką Bryta­nią 6. Krok ten uczynił bez porozumiewania się z rządem fran­cuskim, można powiedzieć — za plecami swoich partnerów z Pa­ryża.. Wywołało to na Quai d'Orsay poważne zaskoczenie i nieza­dowolenie. Złamana została dotychczasowa zasada solidarności w występowaniu Francji i Wielkiej Brytanii wobec Niemiec7.

3 O Litwie zresztą nie było w Locarno mowy.

4 Mussolini początkowo próbował poruszyć sprawą granicy włosko-au-striackiej, ale potem zrezygnował z tej myśli. Zob.: M. T o s c a n o, Storia diplomatica delia ąuestione dell'Alto Adige (Bari 1968), s. 104 i nast. (łą­czyło się to z agitacją na rzecz Anschlussu Austrii).

5 Zob. np, F. van Langenhove, La Belgiąue en ąuete de securite ŚBruxelles 1969), s. 87 i nast.; Ań. [E. Wanty], Belgiąue et France 1920— —1936. “Revue Generale Belge", 1950, s. 734—758.

6 Zob. Rok, s. 419; por. A. J. P. Ta y lor, English History 1914—1945 (Oxford 1965), s. 429 i nast., o “niezbyt wysokiej moralności Chamberlaina w polityce" (s. 430).

7 Dotychczas w okresie kryzysu czechosłowackiego oba mocarstwa po­stępowały solidarnie zaczynając od maja 1938.

149

Wielka Brytania, która była zagrożona w mniejszym stopniu niż Francja, uzyskała jednak gwarancję — przynajmniej na papie­rze — silniejszą niż to, czym na razie dysponowała dyplomacja francuska. Niemcy już nie należały do Ligi Narodów, już nie były związane postanowieniami jej statutu zakazującymi agresji; teo­retycznie mogły prowadzić wobec Francji polityką wyzywającą. Francja poświęcając w Monachium Czechosłowacje, osłabiając swój sojusz ze Związkiem Radzieckim, przy ówczesnym ochłodzeniu w stosunkach polsko-francuskich3, mogła znaleźć się wobec Nie­miec w sytuacji nader niekorzystnej. Podpisanie deklaracji o nie­agresji między Niemcami a Wielką Brytanią mogło osłabić do­tychczasową bliską współpracę francusko-brytyjską w stosunku do Rzeszy — tak przynajmniej sądzono w Paryżu. Dlatego też na Quai d'Orsay zadecydowano wystąpić wobec Berlina z podobną inicjatywą jak Chamberlain w Monachium. Ten ostani co prawda wymienił listy z Daladierem, w których dał wyraz przekonaniu, że podpisany z Niemcami dokument w niczym nie narusza współ- ; pracy między Paryżem a Londynem9; wspominana już wizyta Chamberlaina i Halifaxa w Paryżu pod koniec listopada miała słu­żyć temu samemu celowi. Niemniej w Paryżu istniał nadal pewien

niepokój.

Pierwszy wystąpił z inicjatywą, kończący już swoją berlińską misję, Frangois-Poncet, który w raporcie pisanym w parę dni po zakończeniu konferencji monachijskiej, 4 października, sugerował, by “Francja prowadziła politykę realistyczną, wyciągając wnioski z wypadków, które świeżo wstrząsnęły Europą", czyli by podpisała z Niemcami układ analogiczny do świeżo zawartego między Berli­nem a Londynem10. Francois-Poncet niewątpliwie głośno wypo­wiadał te swoje poglądy wobec niemieckich czynników rządowych, a w każdym razie poglądy te dotarły do Auswartiges Amt. Znany nam Weizsacker już 11 października wysłał do Rzymu stałego

& Oprócz literatury w Rofc, passim, zob. cyt. dz. K. Mazurowej, pas-

sim.

s G. B o n n e t, Dejense de la paix, I, De Washington au Quai d'Orsay

(Geneve 1948, dalej cyt.: Bonnet A, I), s. 296 i nast.; tenże, Le Quai d'Orsay sous trois republiąues (Paris 1961, dalej cyt.: Bonnet B), s. 235—

236.

m LJF, dokum. 16, s. 19; Frangois-Poncet może być uważany za wła­ściwego inicjatora deklaracji z 6 XII 1938.

150

emisariusza dla stosunków z Włochami, księcia Filipa Heskiego u, by ten wysondował tamtejszą opinię w sprawie planowanego zbli­żenia francusko-niemieckiego.

Ciano zanotował 11 października, że prowadzi wysłannika Rze­szy do Mussoliniego i że jest mowa o możliwości zawarcia między Niemcami a Francją podobnego porozumienia jak niemiecko-bry-tyjskie 12. Hitler polecił zapytać Mussoliniego, czy Włochy nie mia­łyby zastrzeżeń wobec takiego porozumienia. Odpowiedź była po­zytywna.

Francois-Poncet doszedł do wniosku, że jednak sama deklara­cja o nieagresji nie byłaby wystarczająca. W dniu 13 października pisał do Paryża:

Należy starać się, aby Hitler podpisał formalne zobowiązanie uznające granice Francji oraz zobowiązanie do ich nienaruszania, a także do niepo­dejmowania niczego, co mogłoby naruszyć stosunki między obu krajami, bez uprzedniego porozumienia ls.

Bonnet, który cytuje powyższy tekst, nie podaje, jaką dał od­powiedź, ale nie może ulegać wątpliwości, że była ona pozytywna. W przeciwnym razie na pewno nie byłoby doszło do dalszego, zna­nego nam, rozwoju wypadków. Co więcej, sądzić trzeba, że cyto­wany przez Bonneta list ambasadora w Berlinie był odpowiedzią na pewne, nie znane nam na razie, dawniejsze polecenie otrzymane z Quai d'Orsay. Mianowicie pod tą samą datą, 13 października, w dokumentach niemieckich znajdujemy taką notatkę Weizsacke-ra: “Ambasador francuski zwrócił się do mnie w sprawie zaryso­wującego się planu podróży pana ministra [Ribbentropa] do Pary­ża". Sekretarz stanu dodał tu, że Francois-Poncet przedłożył kon­kretne punkty projektowanego porozumienia, przewidując: zawar­cie układu o nieagresji, układu o konsultacji oraz układu waluto­wego. Weizsacker przyjął to wszystko do wiadomości, ale nie za­jął własnego stanowiska14.

Sondaże ambasadora umożliwiły stronie drugiej, tj. Niemcom, wysunięcie tej sprawy, ale stwierdzić trzeba, że inicjatywa wy­szła ze strony Francuzów. Sprawę tę podniósł mianowicie sam Hitler w swoich pożegnalnych rozmowach z Francois-Poncetem,

-1 Był to zięć króla włoskiego, stąd podstawa jego misji do Rzymu. 2 Ciano A, s. 266. Później Włosi zaczęli mieć jednak zastrzeżenia. 18 Bonnet, jw., s. 24—25. 1/1 ADAP, D/IV, dokum. 338. Brak wzmianki o tej rozmowie w LJF.

151

w dniach 19 i 20 października, wysuwając propozycję podpisania między Niemcami a Francją porozumienia zawierającego uznanie wspólnej granicy i zobowiązanie do jej nienaruszania, z klauzulą o obowiązkowej konsultacji. Ribbentrop, który był przy tym obec­ny, otrzymał polecenie zbadania tej sprawy szczegółowo 15.

Gdy Bonnet dostał telegram o tej sprawie z datą 19 paździer­nika, niezwłocznie odpowiedział, upoważniając ambasadora do zło­żenia w Auswartiges Amt oświadczenia, że Francja jest gotowa rozpocząć dyskusję o szczegółach proponowanego porozumienia, które uznał za pożądane 16. Francois-Poncet zaraz następnego dnia złożył stosowną deklarację Weizsackerowi. Oprócz sprawy dwu­stronnego układu niemiecko-francuskiego rozważano wtedy także kwestię wielostronnej gwarancji dla Belgii, ale decyzji nie po­wzięto. Weizsiicker zanotował po rozmowie z ambasadorem fran­cuskim: “byłoby błędem w sprawach wyłącznie francusko-niemiec-kich nie kuć żelaza, póki jest ono gorące"17. Na porozumieniu z Belgią Niemcom nie zależało.

Ponieważ już zaraz potem Francois-Poncet opuścił Berlin, główny ciężar dalszych rozmów spadł na jego kolegę w Paryżu, ambasadora Rzeszy, hr. Welczecka. Ten ostatni doniósł 31 paździer­nika do Berlina, że rozmawiał z Bonnetem, który entuzjastycznie wyrażał się o przyszłym układzie, dodając, iż wzmocni on stano­wisko rządu francuskiego, m. in. umożliwiając “izolację komuni­stów" 18. W rozmowie tej Bonnet zażądał przysłania konkretnego projektu, w odpowiedzi na co Ribbentrop 5 listopada skierował do Paryża propozycję w trzech punktach, właściwie dosłownie od­powiadającą tekstowi podpisanego w miesiąc później układu. Oka­zało się, że uwzględniono wszystkie sugestie Francois-Ponceta (nienaruszalność granic, wyrzeczenie się użycia siły, obowiązkowa konsultacja), z wyjątkiem spraw ekonomicznych19 Te ostatnie, jak widać, Niemców nie interesowały.

Ambasador niemiecki przedłożył otrzymany projekt Bonnetowi 7 listopada, otrzymując obietnicę odpowiedzi za kilka dni, przy czym minister w zasadzie projekt od razu akceptował. Wyraził on

15 LJF, dokum. 17 i 18; za to brak odpowiednika niemieckiego.

16 LJF, dokum. 19, oraz Bonnet, jw., s. 25—26.

17 ADAP, D/IV, dokum. 340. To samo wyrażenie u Welczecka, zota. niżej.

18 ADAP, jw., dokum. 344. Wyrażenie charakterystyczne dla Bonneta!

19 ADAP, jw., dokum. 346. Por. Bonnet, jw., s. 26.

152

życzenie, by układ podpisano w czasie wizyty Ribbentropa w Pa­ryżu, jakkolwiek terminu tej wizyty jeszcze nie określano 20.

Zwłoka nastąpiła z dwu przyczyn. Po pierwsze Niemcy posta­nowili zwlekać w wyniku interwencji włoskiej, a po drugie — w Paryżu również nieco zmieniły się nastroje.

Dnia 8 listopada włoski ambasador w Berlinie Attolico zwrócił się do Ribbentropa w imieniu swego rządu z życzeniem, by pod­pisanie porozumienia francusko-niemieckiego odsunąć na koniec listopada, po zapowiedzianej wizycie w Paryżu brytyjskich mężów stanu. Ribbentrop obiecał dostosować się do tego życzenia. Nato­miast Bonnet nalegał, by podpisanie nastąpiło już między 11 a 21 listopada, w każdym razie przed wizytą Anglików. Włosi chcieli, by Francja nie miała jeszcze w oczach Anglików dodatkowego za­bezpieczenia, podczas gdy przeciwny cel przyświecał oczywiście Bonnetowi21.

Następnie zaszły wypadki, które uniemożliwiłyby rządowi fran­cuskiemu jakąkolwiek akcję na rzecz zbliżenia z Niemcami, gdyby nawet rząd berliński zgodził się przyspieszyć podpisanie układu. Mianowicie, jak już wspomniano, doszło w Paryżu do zabójstwa jednego z sekretarzy ambasady niemieckiej przez emigranta ży­dowskiego; była to demonstracja odwetowa za prześladowania Ży­dów w Trzeciej Rzeszy. W odpowiedzi na to hitlerowcy urządzili w całych Niemczech pogromy Żydów w nie widzianych dotąd roz­miarach, a rząd berliński obłożył społeczeństwo żydowskie miliar­dową grzywną i zaostrzył antyżydowskie przepisy. Pogromy te wy­wołały z kolei falę oburzenia na całym świecie, także we Francji**. Rządowi paryskiemu trudno byłoby w takich warunkach przyjmo­wać reprezentanta rządu hitlerowskiego (gościowi takiemu mogło­by nawet grozić osobiste niebezpieczeństwo). Wpłynęło to natural­nie na Ribbentropa, by nie spieszyć się z przyjazdem do Paryża, mimo że Bonnet w końcu zaniepokoił się i 19 listopada Welczeck przypomniał o tej sprawie 23. Dla Ribbentropa wiążące było jednak

20 ADAP, jw., dokum. 347. Bonnet (jw., s. 27) podaje błędnie datę 5 XI.

21 ADAP, jw., dokum. 348 i 351; por. Bonnet, jw.

22 Zob.: W. L. Shirer, The Rise and Fali of the Third Reich (New York 1962, dalej cyt.: Shirer), s. 580 i nast.; W. H o f e r, Die Diktatur Hitlers (Handbuch d. deutschen Geschichte, IV/4, Konstanz 1964), s. 94 i nast.

23 ADAP, jw., dokum. 355 (powinno być właściwie: 20 XI).

153

życzenie włoskie, by sprawę odłożyć na okres po wizycie brytyj­skiej w Paryżu.

Tymczasem Bonnet zdecydował się wypełnić obowiązki wyni­kające z układów sojuszniczych wiążących Francją, w których przewidywano wzajemne informowanie się sojuszników przed przyjęciem nowych zobowiązań24. Odpowiedni punkt opracowane­go w Berlinie projektu przewidywał, że w układzie francusko-nie-mieckim będą wspomniane istniejące do tego czasu zobowiązania obu partnerów. Upłynął już miesiąc od rozmowy Hitlera z Fran-cois-Poncetem i czas był najwyższy, by wypełnić ów obowiązek poinformowania sojuszników. Bonnet w dniu 22 listopada zaprosił kolejno ambasadorów: Wielkiej Brytanii (E. Phippsa), ZSRR (J. Surica) i Polski (J. Łukasiewicza) i udzielił im tej wiadomości. Jak Bonnet potem zanotował, pierwszy z trójki nie miał zastrze­żeń, drugi wyraził pewne zaniepokojenie, czy projektowany akt nie będzie w sprzeczności z sojuszem francusko-radzieckim, podczas gdy Polak wyraził szczere zadowolenie z takiego obrotu sprawy25. Brak danych, czy poinformowany został również poseł Czecho-Sło-wacji (Osusky), ale sądzić trzeba, że Bonnet nie uważał takiego za­wiadomienia za konieczne.

Prawdomówność Bonneta, nieraz podawana w wątpliwość, tak­że tutaj może być kwestionowana. W wypadku rozmowy z amba­sadorem ZSRR notatka sporządzona bezpośrednio potem zawiera szczegół odnoszący się do tekstu projektowanego układu. Suric pro­sił o jego pokazanie, ale Bonnet odmówił, twierdząc, że nie może tego uczynić, ale telefonicznie przekazał mu zasadnicze punkty. Następnie w swoich wspomnieniach twierdzi, że tekst pokazał26. Z kolei znamy raport Łukasiewicza po jego rozmowie z Bonne-tem — i nie znajdujemy tam żadnych wyrazów “szczerego zado­wolenia", lecz jedynie zapewnienie, że Beck będzie bardzo wdzięczny za tę wiadomość27. Niemniej z raportu Łukasiewicza

24 Wynikało to z art. 4 układu sojuszniczego polsko-francuskiego z r. 1921, ale nie było właściwie takiego zobowiązania w układzie o pomocy wza­jemnej między Francją a ZSRR z r. 1935.

25 LJF, dokum. 22; Łukasiewicz rozmawiał nawet dwukrotnie z Bon-netem o tej sprawie (raport z 17 XII 1938, Deutsches Weissbuch 1939/1340., Nr 3, dalej cyt.: DWB3).

26! LJF, dokum. 27 i Bonnet, jw., s. 31.

27 W. Jądrzejewicz, ed., Diplomat in Paris. 1936—1939. Papers and Memoirs of Juliusz Łukasiewicz (New York—London 1970, dalej cyt.: J ą-d r z e j e w i c z B), s. 150.

154

dowiadujemy się, że Bonnet odczytał mu tekst projektu w całości, co zostało w raporcie powtórzone; tym razem ambasadorowi pol­skiemu udzielono więcej niż radzieckiemu: Bonnet wprawdzie Polski nie darzył sympatią, ale tolerował ją bardziej niż ZSRR.

We Francji występowały z różnych kół poważne zastrzeżenia wobec projektowanego układu, a zwłaszcza wobec przyjazdu Rib-bentropa2S. Głosy krytyczne padły także na posiedzeniu rządu w dniu 23 listopada. Bonnet kluczył jak mógł (a był sprytnym adwokatem z zawodu!) i starał się kolegów ministrów przekonać, podkreślając, że układ z Niemcami nie pozostaje w sprzeczności z sojuszami Francji z Polską i Związkiem Radzieckim. Premier Daladier miał wątpliwości, czy należy zgodzić się na przyjazd Rib-bentropa. Rząd w końcu projekt aprobował mimo krytyki ze stro­ny paru ministrów 29, nie wypowiadając się co do daty podpisania. Ale Bonnet potrafił swoje przeprowadzić; do następnego posiedze­nia rządu miało dojść po dłuższym czasie, a tymczasem przygoto­wania na Quai d'Orsay posuwano dalej.

Mianowany po wyjeździe Francois-Ponceta nowym ambasado­rem w Berlinie, dotychczasowy przedstawiciel Francji w Moskwie Robert Coulondre30, został przyjęty przez Hitlera 22 listopada. Dyktator niemiecki nalegał na szybkie podpisanie porozumienia, a Ribbentrop wyraził chęć przyjazdu do Paryża jeszcze przed końcem miesiąca. To samo proponował na Quai d'Orsay Welczeck. Rząd francuski w każdym razie wycofać się już nie mógł, gdyż niemiecka agencja prasowa “Deutsches Nachrichten-Buro" (DNB) 24 listopada ogłosiła komunikat, zapowiadający podpisanie dekla­racji o dobrosąsiedzkich stosunkach niemiecko-francuskich i wy­jazd Ribbentropa do Paryża31.

Doszło jeszcze do pewnych stylistycznych zmian w tekście pro­jektu. W projekcie była mianowicie mowa o konsultacji we wszyst­kich “wspólnych dla obu krajów sprawach", co nie podobało się Włochom, gdyż ich zdaniem Niemcy i Francja nie powinny mieć

28 P. R e y n a u d. cyt. dz., 296 i nast.; por. K. Mazurowa, jw., s. 290 t nast.

29 Krytykę tę wyrażali: P. Reynaud (wtedy minister finansów), A. de Monzie (minister robót publicznych), G. Mandel (minister kolonii).

80 Autor wspomnień: De Staline a Hitler. Souvenirs de deux ambassades 1936—1939 (Paris 1950), o pobycie w Berlinie od s. 203.

31 LJF, dokum. 24; brak w publikacjach dokumentów niemieckich.

155

wspólnych spraw. Na życzenie włoskie zmieniono tekst ten na “sprawy dotyczące, obu krajów" 32.

Francuska opinia publiczna, ciągle jeszcze wzburzona ekscesa­mi antyżydowskimi w Rzeszy i będąca pod wpływem lewicy, głów­nie Francuskiej Partii Komunistycznej, odnosząca się w swej prze-ważnej części nader nieufnie do Niemiec hitlerowskich, protesto­wała przeciw zapowiedzianej wizycie Ribbentropa. Doszło do ogło­szenia strajku powszechnego na 30 listopada, co zmusiło oba rządy do decyzji przesunięcia wizyty. Na skutek zabiegów rządu Dala-diera, a zwłaszcza wzmożenia kontroli policyjnej, akcja strajkowa załamała się i nic już nie stało na przeszkodzie przyjazdowi Rib­bentropa, wyznaczonemu ostatecznie na 6 grudnia. Ale społeczeń­stwo francuskie przyjęło go prawdziwie lodowatą atmosferą33.

Istotną przyczyną podróży Ribbentropa była chęć, aby Niemcy uzyskały swobodę w Europie środkowej i wschodniej: desinteres-sement Francji dla dalszych losów Czecho-Słowacji, podważenie sojuszu polsko-francuskiego, a przede wszystkim stworzenie wspól­nego frontu przeciw ZSRR. Przekonał się o tym Coulondre pod­czas swoich wizyt u hitlerowskich czynników oficjalnych, m. in, powiedział mu to otwarcie Goring34.

Deklaracja została podpisana we wtorek 6 grudnia. Jej znacze­nie istotne było niniejsze, niż chciała to wmówić oficjalna propa­ganda obu państw. Wyrażona przez oba rządy chęć, aby rozwijać pokojowe i dobrosąsiedzkie stosunki, była zwykłym komunałem, bez którego w danym wypadku nie można było się obejść, ale który konkretnie znaczył bardzo niewiele, zwłaszcza przy znanej wiarołomności Niemiec hitlerowskich. Więcej znaczyło stwierdze­nie w punkcie drugim, że nie ma między Francją a Niemcami kwestii terytorialnych w zawieszeniu i że obecna granica zostaje uznana za definitywną. Było to więc wyrzeczenie się przez Niem­cy, po raz drugi po pakcie reńskim z 1925 roku, roszczeń do Alza­cji i Lotaryngii i Bonnet uważał je za wielki sukces Francji. Hi-

32 Po niemiecku, zamiast: “in allen ihre gemeinsamen Interessen be-ruhrenden Fragen" pozostało: “in allen ihre taeiden Lander beruhreriden Fragen". Różnica niewielka, ale subtelna.

33 Zob. K. Mazurowa, jw., s. 293; por. J. W. B o r i s o w, Sowietsko-francuzskije otnoszenija 1924—1945 gg. (Moskwa 1964), s. 418—419; W. S h i-

rer, s. 589.

34 R. Coulondre, cyt. dz., s. 216 i nast.; nie ma takiego raportu w

LJF. 156

tler miał powiedzieć Coulondre'owi, że niełatwo mu przychodzi to wyrzeczenie 35. Krytycy podnosili jednak, że Niemcy nie wypowie­działy się na temat nietykalności francuskiego imperium kolonial­nego; co prawda, nie posiadając kolonii, Niemcy nie mogły wystą­pić w roli agresora, ponieważ nie sąsiadowały z posiadłościami francuskimi. Mogły to naturalnie uczynić wspólnie z Włochami, ale wtedy na pewno i granica Francji w Europie nie byłaby oszczę­dzona. Wreszcie ów ostatni, zmodyfikowany trzeci punkt doku­mentu obiecywał konsultacje wzajemne we wszystkich kwestiach mogących dotyczyć obu państw, w razie gdyby dalszy rozwój wy­padków mógł spowodować jakieś komplikacje; wyraźnie zastrze­żono tu ważność zobowiązań międzynarodowych zaciągniętych przez oba państwa M.

Przed podpisaniem deklaracji doszło do pierwszej rozmowy obu ministrów, w obecności sekretarza generalnego na Quai d'Orsay Alśxisa Legera oraz ambasadora Welczecka ". Miał być tam rów­nież obecny tłumacz osobisty Hitlera i Ribbentropa, Paul Otto Schmidt, który to stwierdza kategorycznie, i który ułożył tekst protokółu rozmowy. Natomiast Bonnet przeczy obecności Schmid-ta, jednak wiarygodność jego twierdzeń jest niestety bardzo nie­wielka i Schmidt bodaj bardziej zasługuje tu na zaufanie38. Co prawda, Ribbentrop mówił płynnie po francusku i obecność tłu­macza nie była potrzebna, ale Schmidt z reguły robił notatki przy takich rozmowach — czy tłumaczył, czy nie.

Wspólne punkty w zapisach francuskim i niemieckim stwier­dzają, że mówiono najpierw o trudnościach gospodarczych w Euro­pie, przy czym Ribbentrop wyraził chęć skierowania ekspansji go­spodarczej Niemiec ku krajom Europy południowo-wschodniej, ,,aby im dopomóc". Z kolei rozmowa przeszła na zatargi francus-ko-włoskie. Tu Bonnet wystąpił kategorycznie przeciw włoskim roszczeniom terytorialnym. Ribbentrop podkreślił, iż Niemcy są ściśle związane z Włochami, dał jednak do zrozumienia, że rząd berliński nie interesuje się kwestiami śródziemnomorskimi i że ży-

35 Tamże, s. 215—216. Nie ma o tym wzmianki w raporcie o rozmowie z Hitlerem, ogłoszonym w LJF, dokum. 23.

" Tekst francuski: LJF, dokum. 28; niemiecki: DWB2, dokum. 329; prze­kład polski: WEP, s. 455.

"Bonnet A, II, s. 36; por. J. B. Duroselle, cyt. dz., s. 226.

38 ADAP, jw., dokum. 370: we wstępie Schmidt pisze o swojej obecno­ści.

157

czy sobie rozsądnego kompromisu między Paryżem a Rzymem. Wreszcie mówiono o sprawie hiszpańskiej, w której Bonnet wyka­zał skłonność do ustępstw, t j. do całkowitego porzucenia sprawy

Hiszpanii republikańskiej.

Najważniejszą część rozmowy stanowiły kwestie dotyczące so­juszów Francji w Europie środkowej i wschodniej. Ribbentrop nie mówił o Polsce, ale poddał ostrej krytyce związki Francji z Cze-cho-Słowacją i ZSRR, twierdząc, że są one skierowane przeciw Niemcom, czego rząd- berliński tolerować nie może. Nie pomogły próby łagodzenia podjęte przez Bonneta i Legera (Bonnet wprost wypierał się sojuszu francusko-radzieckiego39), gdyż gość niemiec­ki domagał się uznania Europy środkowej i wschodniej za strefę interesów wyłącznie niemieckich; powiedział to wszakże w dłuż­szym wywodzie i wskutek tego francuscy rozmówcy, celowo lub nie, sensu nie uchwycili i nie zajęli stanowiska.

Być może pewien wstyd z powodu kapitulacji monachijskiej ka­zał Bonnetowi zapytać Ribbentropa o sprawę gwarancji nowych granic dla Czecho-Słowacji. Niemiec odpowiedział, że sprawa ta jeszcze nie dojrzała, a najlepszą gwarancją dla Pragi są jakoby dobre stosunki z Niemcami. Dodał, że ewentualne udzielenie gwa­rancji tylko przez Francję uważano by w Berlinie za mieszanie się do strefy wpływów niemieckich, co mogłoby popsuć atmosferę w stosunkach francusko-niemieckich40. Bonnet zresztą wiedział już, że rząd brytyjski, którego zdanie było dla dyplomacji francuskiej wiążące, jest przeciwny gwarancji w innej formie niż kolektywna, wszystkich sygnatariuszy umowy monachijskiej łącznie u.

Bonnet w swojej książce podaje interesujący szczegół dotyczą­cy Polski: gdy padła w rozmowie wzmianka o sojuszu polsko-fran-cuskim, Ribbentrop miał odpowiedzieć, że ta sprawa nie przeszka­dza Niemcom, a to ze względu na jak najlepsze stosunki polsko-niemieckie42. Ponieważ szczegółu tego nie ma w obu urzędowych zapisach z rozmowy, nie jest wykluczone, że Bonnet dodał tu coś,

s9 Por. J. W. B o r i s o w, cyt. dz., s. 419.

40 ADAP, jw.; Bonnet rozmawiając potem z posłem czechosłowackim w Paryżu, Osuskim, o tych sprzeciwach Ribbentropa nie wspomniał (AM,

dokum. 282).

41 A. J. P. T a y l o r, The Origins..., s. 344.

42 Bonnet, jw.; dziwne, że nie ma o tym wzmianki w dokumentach!

158

co mogło wyglądać całkiem inaczej, jeżeli w ogóle miało miejsce i3, Czy to było wszystko? Dokoła wymiany zdań między obu mini­strami powstała kontrowersja, która przechodziła różne fazy i któ­ra miała wywrzeć pewien wpływ na decyzje niemieckie nie tylko w stosunku do Czecho-Słowacji, ale także później w stosunku do Polski.

Kontrowersja ta rozwinęła się w związku z twierdzeniem Rib­bentropa, że na jego wspomniane wyżej oświadczenie, iż Niemcy uważają Europę wschodnią za domenę wyłącznie swoich wpływów, Bonnet miał odpowiedzieć: “po Monachium zaszła we Francji ra­dykalna zmiana w stosunku do spraw wschodnioeuropejskich"; tak sformułował to sam Ribbentrop w liście pisanym do Bonneta 13 lip­ca 1939 roku44. Rzecz ujawniła się jeszcze wcześniej, a to w marcu 1939, gdy po zajęciu Pragi przez Niemców ambasador francuski w Berlinie złożył notę protestacyjną. Wtedy Weizsacker, odmawia­jąc przyjęcia noty, motywował to istnieniem jakoby porozumienia między Ribbentropem a Bonnetem, zawartego podczas wizyty w Paryżu. Kwestia Czecho-Słowacji nie miała już rzekomo stano­wić przedmiotu dyskusji między obu państwami45. Wtedy Bonnet odrzucił to twierdzenie, utrzymując, i to brzmi logicznie, że gdyby tak było, jak Niemcy twierdzą, Francja nie mogłaby teraz prote­stować. Gdy zaś otrzymał wyżej wspomniany list Ribbentropa, również zaprzeczył zawartemu tam twierdzeniu, powołując się nad­to na swoje przemówienie w Izbie Deputowanych w dniu 26 stycz­nia 1939, w którym podkreślił, że Francja utrzymuje związki z kra­jami wschodnioeuropejskimi oraz że ma tam swoje interesy. Prze­mówienie takie istotnie Bonnet wygłosił, i będący wtedy właśnie w Warszawie Ribbentrop czynił z tego powodu wymówki Noelo-wi46. Później jakoś o tym zapomniał.

Hitlerowcy mimo zaprzeczeń Bonneta upierali się podczas woj­ny przy owym twierdzeniu. Gdy ukazała się francuska Żółta Księ­ga o wydarzeniach dyplomatycznych z okresu 1938/1939, zawiera­jąca owe zaprzeczenia Bonneta, Ribbentrop kazał na początku 1940 r. ogłosić swój wyżej wspomniany list do francuskiego mi-

43 Ponadto dziwi, że Bonnet nie wspomniał o tym Łukasiewiczowi, gdy rozmawiał z nim 12 XII (zob. niżej, przyp. 53).

44 List ogłoszony w LJF, dokum. 163; ADAP, D/VI, dokum. 669.

45 O tym niżej, s. 187 i nast.

46 N o e l, s. 295, pisze, że było to 27 I.

159

nistra, a w specjalnym komunikacie ogłoszono także wyciąg z za­pisu rozmowy, sporządzonego przez Schmidta, na dowód, że Bonnet jakoby istotnie wspomniał o zmianie polityki Francji wobec Eu­ropy środkowej i wschodniej po Monachium". Tu warto dodać, że ogłoszony wtedy fragment został tak spreparowany, by zużyt­kowane w nim oświadczenie Bonneta miało charakter oddzielnego stwierdzenia, podczas gdy w pełnym tekście zapisu Schmidta, ogło­szonym później w zbiorze dokumentów niemieckich zdobytych w r. 1945, owe słowa były częścią dłuższej wypowiedzi, dotyczącej głównie innych zupełnie zagadnień. Publikacja hitlerowska z r. 1940 dokonała po prostu fałszerstwa, urywając dłuższe zdanie i kończąc je kropką, nie podając zaś dalszego ciągu, odnoszącego się do sporu włosko-francuskiego, niesłusznie, zdaniem Bonneta, porównywane­go z niemiecko-czechosłowackim4a. Wysługujący się reżimowi hi­tlerowskiemu Niemiec bałtycki, profesor prawa międzynarodowego w ówczesnym niemieckim Wrocławiu Freytagh-Loringhoven, ukuł całą argumentację na ten temat49. Jest ona całkowicie bezwarto­ściowa.

Bonnet, jak się zdaje, na publikację ze stycznia 1940 r. nie zareagował, może o niej nie wiedział. Dopiero w swej wydanej po wojnie książce zajął stanowisko, odrzucając oczywiście wszelkie twierdzenia niemieckie. Zwraca on tam uwagę na sam tekst de­klaracji, wykluczający, jego zdaniem, interpretację Ribbentropa. Mianowicie zwrot w art. 3 dokumentu, zastrzegający ważność zo­bowiązań już zaciągniętych (po francusku: sous reserve de leurs relations particulieres avec des puissances tierces; po niemiecku: vorbehaltlich ihrer besonderen Beziehungen zu dritten Mdchten) istotnie każe odrzucić niemiecką interpretację. Ale strona nie­miecka twierdziła, że w prywatnej rozmowie obaj ministrowie uzgodnili, że “państwa trzecie" to w wypadku Francji tylko Wiel­ka Brytania, a w wypadku Niemiec Włochy, a nie pozostali part­nerzy obu stron50.

Wydaje się wszakże rzeczą nieprawdopodobną, by Bonnet, jeśli nawet istotnie w ten sposób sprawę z Ribbentropem uzgadniał, nie

« Chronik des Krieges 1939140 (Berlin 1940), s. 86—88.

is ADAP, D/V, dokum. 370, s. 413.

49 A.v. Freytagh-Loringhoven, Kriegsausbruch u. Kriegsschuld

(Essen 1940), s. 37—38.

5° Tenże, Deutschlands Aussenpolitik 1933—1941 (Berlin 1941), s. 181.

160

zabezpieczył się w tej sprawie jakimś pisemnym tajnym dodat­kiem. Można też zauważyć, że z drugiej strony była to sprawa kło­potliwa, której lepiej byłoby nie ujawniać na piśmie. Ale Bonnet był adwokatem i na pewno nie przygotowałby sam sobie pułapki, którą byłoby pozostawienie stronie przeciwnej otwartego pola do imputowania rzeczy, których nie było.

Należy przypuścić dwie możliwości: albo istotnie Bonnet coś powiedział, co mu Ribbentrop potem przypominał, albo nie powiedział, a Ribbentrop to sobie sani uzupełnił, w myśl niemiec­kiego przysłowia, że “życzenie jest ojcem myśli" (der Wunsch ist der Yater des Gedankens).

Poważne wątpliwości co do treści jakichś sekretnych rozmów między obu ministrami nasuwały się wielu ówczesnym politykom i dyplomatom. M. in. parokrotnie wypowiadał takie podejrzenia w depeszach do ambasadora ZSRR w Paryżu Litwinów, zalecając zdobycie bliższych informacji, twierdził bowiem, że “za darmo" Niemcy tego rodzaju deklaracji na pewno by nie podpisali51. Miał wątpliwości także Noel, jednak wobec jego wyraźnej niechęci do Bonneta może tu zachodzić domniemanie pewnej tendencyjnościD2. Ale musi zwrócić naszą uwagę raport Łukasiewicza o jego rozmo­wie z Bonnetem w dniu 12 grudnia.

W ustępie o rozmowie z Ribbentropem Łukasiewicz pisze m. in.:

Ribbentrop był bardzo powściągliwy w odniesieniu do spraw środko­woeuropejskich. Strona francuska oświadczyła, że środkowa Europa powin­na być obszarem swobodnej rywalizacji gospodarczej, na którym Niemcy mogą liczyć na pewne przywileje ze względu na swoje położenie geograficz­ne 58.

Jeżeli Bonnet (“strona francuska") w ten sposób istotnie wy­powiedział się wobec Ribbentropa, niejako uznając “pewne przy­wileje" dla Niemiec, wszystko jedno czy tylko gospodarcze, w Eu­ropie środkowej, nie możemy się dziwić, że niemiecki minister spraw zagranicznych po swojemu sobie to tłumaczył: sami Fran­cuzi uznają nasze specjalne uprawnienia, to znaczy, że się tym uprawnieniom nie będą sprzeciwiać, to znaczy, że w ogóle nie będą mieszać się do Europy środkowej... Jest to rachunek prawdo­podobieństwa, ale właśnie — “życzenie jest ojcem myśli"...

61 SBZM, dokum. 69 i 77; odpowiedź ambasadora: dokum. 82.

52 Noel, s. 276 i nast.; R. Coulondre, cyt. dz., s. 224—225.

53 J ę d r z e j e w i c z B, s. 151—152.

Europa...

161

Wyżej użyto zwrotu, że przed podpisaniem deklaracji odbyła się “pierwsza" rozmowa obu ministrów, co oznacza, że było ich więcej niż jedna. Wbrew kategorycznym zaprzeczeniom Bonneta, należy sądzić, że odbyły się dwie 51.

Świadek wizyty Ribbentropa, chociaż nie uczestnik rozmowy zasadniczej na Quai d'Orsay, ambasador Coulondre, w swych wspomnieniach pisze wyraźnie:

...inna rozmowa, tym razem prywatna, odbyła się między obu mini­strami w Hotelu Crillon. Ale odbyła się ona bez świadków i tylko pan Bonnet wie dzisiaj, co tam zostało powiedziane55.

Natomiast Bonnet nie tylko nie przyznaje się do drugiego spot­kania, ale wyraźnie stwierdza, że nie było na to miejsca, gdyż jako­by przez drugi dzień pobytu Ribbentropa (7 grudnia) był dłuższy czas zajęty, konferując z bawiącym wtedy także w Paryżu regen­tem Jugosławii, księciem Pawłem Karadjordjeviciem.

Otóż właśnie to szukanie alibi może wydać się podejrzane. Dnia 7 grudnia odbyła się na Quai d'Orsay francusko-niemiecka narada gospodarcza, w której obaj ministrowie nie brali udziału56. Trudno jednak przypuścić, że nie doszło już do spotkania. W aktach nie­mieckiego MSZ zachował się zapis samego Ribbentropa, zaczyna­jący się od słów: “W przebiegu drugiej rozmowy następnego dnia, 7 grudnia, Bonnet poruszał następujące punkty..." 57. Ribbentrop chyba nie wyssał sobie z palca faktu, że rozmawiał po raz drugi z Bonnetem. Co prawda, w zapisie tym czytamy, że dotyczyła ona tylko kwestii żydowskiej i spraw hiszpańskich. Otóż, bez względu na to, co twierdzi Bonnet, mamy dwie wskazówki pozwalające są­dzić, że były dwie rozmowy, a nie jedna: głos Coulondre'a, który mógł być dobrze poinformowany, oraz ów zapis Ribbentropa. Na­sze zaufanie do prawdomówności Bonneta musi poważnie osłab­nąć!

64 W swej następnej książce, Le Quai d'Orsay..., Bonnet, pisząc o tej sprawie na s. 242—243, wystrzega się twierdzenia, że była tylko jedna rozmowa, ale powołuje się na swoją książką z r. 1948.

65 R. Coulondre, jw., s. 225. O ile wiadomo, Bonnet na to nie rea­gował.

56 ADAP, D/V, dokum. 371. Omawiano sprawą zwiększenia wymiany to­warowej.

57 ADAP, jw., dokum. 372. Ribbentrop pisze, że była to rozmowa “pri-

vatim".

Jednak strona niemiecka nie łączy inkryminowanego oświad­czenia Bonneta z tajemniczą rozmową drugą, lecz z pierwszą. Ale Bonnet przeczy kategorycznie, by w tej rozmowie owe słowa wy­powiedział, a z kolei Schmidt w swych wspomnieniach ogranicza powtórzoną tu wypowiedź Bonneta do sprawy czechosłowackiej, a nie łączy jej z Europą wschodnią w ogóle5S.

Wybitne autorytety w zakresie historii stosunków międzynaro­dowych i dyplomatycznych, jak Francuzi Renouvin, Baumont i Du-roselle, Anglik Taylor i Szwajcar Hofer, zgodnie stwierdzają, że ze strony niemieckiej istniała wyraźna tendencja do stworzenia sobie dogodnej sytuacji w Europie środkowej i wschodniej — i że to tłumaczy całą kontrowersję59.

Najbardziej wnikliwa i dla Bonneta druzgocąca jest analiza tej sprawy dokonana przez Namiera, który starannie zestawił twier­dzenia Bonneta w jego książce60 z tekstami Żółtej księgi oraz z ówczesnymi sprawozdaniami w prasie. Z zestawienia wynika:

że Bonnet sam w swoim liście do Ribbentropa z 21 lipca 1939 mówi o rozmowach z 6 i 7 grudnia 61;

że Bonnet wspomniał o rozmowach przeprowadzonych w cią­gu tych dwu dni w swym przemówieniu w senacie w dniu 17 grud­nia 1938;

że w “The Times" ukazała się korespondencja stwierdzająca, że Bonnet osobiście oprowadzał 7 grudnia Ribbentropa po Muzeum Luwru, bez świadków ffl.

Tu trzeba dodać, że Bonnet, cytując w swojej książce wspom­niany list z 21 lipca 1939, opuścił zdanie o rozmowach w dniach 6 i 7 grudnia, aby nie kłóciło się ono z zamieszczonym na początku książki twierdzeniem o jedynej rozmowie przeprowadzonej z nie­mieckim gościem. Czyż można wobec tego mieć zaufanie do pa­mięci, lub raczej do prawdomówności, Bonneta?

58 P. Schmidt, Statist auj diplomatischer Bilhne (Bonn 1949), s. 424.

59 P. Renouvin, cyt. dz., s. 159; M. Baumont, La faillite de la Paix (Paris 1959) t. II, s. 825; J. B. Duroselle, cyt. dz., s. 258; A. J. P. Taylor, The Origins..., s 246; W. Hofer, cyt. dz., s. 151—152.

80 Tj. w II tomie Defense de la paix (De Munich a la guerre) [cyt. Bonnet A, II].

81 LJF, dokum. 168, odnośne zdanie na s. 231.

62 N a m i e r, s. 64. W tejże książce polemika z Bonnetem na temat r. 1939.

163

162

Co prawda, w innym miejscu polityk ten wyraża się inaczej: że tylko raz rozmawiał z Ribbentropem o kwestiach politycznych 83, a to nie wykluczałoby zatem ewentualności drugiej rozmowy, już na inne tematy, np. o sztuce, skoro razem zwiedzali Luwr. Mimo to musimy się dziwić, że sprytny adwokat — minister nie potrafił jednak ustrzec się przed niekonsekwencjami, które tak bardzo prze­ciw niemu świadczą. Namier zebrał sporo świadectw oceniających Bonneta jako człowieka mijającego się z prawdą.

W świetle powyższego nie możemy mieć wątpliwości, że mię­dzy Bonnetem a Ribbentropem odbyły się dwie rozmowy i że pod­czas obu tych spotkań mówiono o sprawach politycznych. Przy tym druga rozmowa, w Luwrze i w Hotelu Crillon, odbyła się w cztery oczy, zgodnie z życzeniem Ribbentropa, który nie chciał poruszać pewnych spraw oficjalnie64.

Zarazem musimy sądzić, że Niemcy nie wiązali swego twierdze­nia o rzekomej rezygnacji francuskiej z zainteresowań wschodnią i środkową Europą z rozmową drugą, t j. z 7 grudnia, lecz z pierw­szą, w dniu podpisania deklaracji o nieagresji. Świadczy o tym przynajmniej komunikat z notatki Schmidta, ogłoszonej w r. 1940. Nasz wniosek ostateczny może być tylko jeden: że istotnie coś w tym musiało być! Niewątpliwie strona niemiecka wyolbrzy­miła, zgodnie z własnymi poglądami i planami, to, co zostało wtedy w Paryżu powiedziane. Niemniej Bonnet na pewno musiał się wy­razić w sposób, który dał rządowi hitlerowskiemu podstawę do jego twierdzeń. Nie może ulegać wątpliwości, że w jakiś sposób miano­wicie zostały poruszone sprawy Europy środkowo-wschodniej i że Bonnet zajął tu stanowisko co najmniej niejasne, które pozwoliło Ribbentropowi wyciągnąć wniosek przez niego potem przejaskra­wiony. Obowiązkiem francuskiego ministra spraw zagranicznych było kategoryczne stwierdzenie, takie jakie wypowiadał on później: że Francja nie rezygnuje ze swych interesów i zobowiązań w Eu­ropie środkowej. Tylko takie oświadczenie uniemożliwiłoby póź­niejsze wysunięcie przez Niemców owych tendencyjnych twier­dzeń. Pod tym względem (zresztą nie tylko pod tym) Bonnet nie

spełnił swego obowiązku ani jako szef dyplomacji francuskiej, ani jako lojalny sojusznik wschodnich partnerów Francji.

Uwzględnić trzeba przy tym dodatkowo także pewne specyficz­ne cechy osobowości obu rozmówców, które mogły wpłynąć na od­mienne przedstawienie przez nich całej sprawy.

Sylwetka Bonneta na ogół nie wypada dla niego pochlebnie; kilka takich świadectw zebrał w swej książce Namier 65. Warto też przytoczyć opinię polskiego ambasadora Łukasiewicza, który w ra­porcie z 17 grudnia 1938 r. pisał do Becka:

Minister Bonnet jest człowiekiem słabym, który w ogóle nie potrafi ża­dnej sprawy postawić mocno i ulega tendencji dostosowywania się kolejno do każdego ze swoich rozmówców ".

Możemy sobie zatem łatwo wyobrazić, że rozmowy Bonneta z Ribbentropem były pełne niedomówień, że pozwalał on swemu rozmówcy domyślać się, iż francuski minister akceptuje punkt wi­dzenia drugiej strony.

A Ribbentrop? Otóż wszystkie świadectwa współczesnych mó­wią zgodnie, że był to człowiek uznający tylko swój własny punkt widzenia, w ogóle nie liczący się ze swoim rozmówcą. Tak go cha­rakteryzuje Coulondre pisząc o pierwszym z nim spotkaniu:

-Hitler monologuje, gdy go porywa namiętność, pan von Ribbentrop mo­nologuje na zimno. Nie próbujcie przedstawiać mu swego punktu widzenia., on was nie słucha — tak samo jak jego oczy lunatyka was nie widzą [...] Wygłasza do was mowę, którą dla was przygotował, i potem przestaje się wami zajmować, wy możecie już tylko wycofać się 67.

Również rozmawiający wtedy z Ribbentropem nowy ambasador włoski Guariglia zapisał, że niemiecki minister “zupełnie nie zwra­cał na jego słowa uwagi" 68.

Ktoś taki mógł sobie zatem wytworzyć zupełnie odbiegający od rzeczywistości obraz po rozmowie (rozmowach) z Bonnetem.

Po wyjeździe Ribbentropa z Paryża pojawiły się w prasie pa­ryskiej stojącej blisko rządu głosy, które mogły utwierdzić hitle­rowców w ich mniemaniu, że Francja przestaje interesować się

65 Bonnet A, II, s. 45: Ma conversation du 6 decembre ...est la pre­mierę et la derniere que j'ai eue avec le ministre allemand sur des sujets

politiąues.

64 Hotel Crillon był siedzibą Ribbentropa i jego świty.

164

65 Na mi er, s. 60 i nast.; taktykę Bonneta określa się tam jako nie­smaczną.

66 DWB3; por. Jędrzejewicz B, s. 152 'i nast.

67 R. Coulondre, cyt. dz., s. 214—215; S. W e 11 e s, The Time for De-ńsion (London 1944), s. 75 — bardzo podobna opinia.

68 R. Guariglia, cyt. dz., s. 95. Ribbentropa nie znosił także C i a n o (zob. C i a n o A, s. 168).

165

czymkolwiek, co leży na wschód od Niemiec. Półurzędowy “Le Temps", jak pisał do Warszawy Łukasiewicz,

...niejednokrotnie wypowiadał się w artykułach wstępnych za niesprze-ciwianiem się [temu], aby Niemcy stworzyły swoje imperium na terenach wschodniej i środkowej Europy, a prasa półoficjalna stwierdzała, że

...zagadnieniem istotnym są tylko stosunki francusko-angielskie, nato­miast wartość, sojuszu z Polską i paktu z Rosją Sowiecką jest dla Francji w nowej sytuacji co najmniej wątpliwa.

Ambasador polski konstatował z wyraźnym pesymizmem, że

Francja

...trwa w bezładzie i zrezygnowaniu, ustosunkowując się z góry deie-tystycznie do wszystkiego, co dzieje się w Europie wschodniej i środko­wejw.

Taką atmosferę w kołach rządowych Francji musiało na pewno

wyczuć otoczenie Ribbentropa i on sam. Stało się to podstawą dzia­łań Auswartiges Amt: gdy Coulondre 21 grudnia będąc u Weiz-sackera zapytał go o sprawę gwarancji dla nowych granic czecho-

-słowackich, spotkał się z dosyć stanowczą odpowiedzią, że Czecho-

-Słowacja należy do strefy interesów Niemiec i że musiałaby jej wystarczyć gwarancja niemiecka. Mimo nalegań, Coulondre nie uzyskał innej odpowiedzi70.

Bonnet musiał zdać sobie sprawę z tego, że w związku z wizytą Ribbentropa popełniono jakieś niedociągnięcia. Chciał je teraz na­prawić: w komisji spraw zagranicznych Izby Deputowanych, od­powiadając na pytania w dniu 14 grudnia, stwierdził, że zobowią­zania Francji wobec Polski i ZSRR ważne są w całej rozciągłości71. Nie było to ścisłe. Sam Bonnet przyznawał niejednokrotnie, że do sojuszu z Moskwą odnosi się niechętnie72, a do Polski ma — tym razem słusznie — pretensje za politykę Becka wobec Czechosłowa­cji przedmonachijskiej. Także ambasador Noel, osobiście bardzo krytycznie nastawiony do Becka, jeszcze w końcu października su-

w W cytowanym wyżej raporcie z 17 XII (jak w przyp. 66). ™ LJF, dokum. 35; ADAP, jw., dokum. 373.

71 Cyt. raport Łukasiewicza z 17 XII; nie piszą o tym ani J. W. B o r i s o w cyt. dz.), ani M. M o u r i n (Les relations iranco-sovietiąues |j 1917—1967, Paris 1967); brak wzmianki również u K. Mazurowej (cyt. 11 dz.) l

72 Zob. J. W. B o r i s o w, cyt. dz,, s. 419; K. Mazurowa, cyt. dz., jJ s. 298 i nast. tfj

166

gerował swemu rządowi rozluźnienie sojuszu z Polską73. Bonnet byłby chętnie się na to zdecydował, ale mimo wszystko nie chciano na Quai d'Orsay całkowicie rezygnować z karty polskiej. Tak bo­wiem doradzano z Londynu, gdzie mimo podobnego scharaktery­zowania polskiej polityki przedmonachijskiej uważano, że Polska jest jedynym czynnikiem na wschód od Niemiec, na którym w ra­zie potrzeby mocarstwa zachodnie mogą coś budować74. Opinia ta związana była z nie najlepszymi w tym czasie stosunkami między Londynem i Paryżem z jednej, a Moskwą z drugiej strony.

Jakkolwiek Beck starał się ukryć sprawę zwrotu w polityce niemieckiej wobec Polski od 24 października, na Zachodzie — jak wiemy — orientowano się w tym nieźle; podobnie wyczuwano sy­tuację w Moskwie, jak to widzimy z ogłoszonych dokumentów ra­dzieckich z końca 1938 roku 75.

Mimo że Bonnet ostentacyjnie już nie chciał interesować się lo­sem Czecho-Słowacji, interesował się tą sprawą nadal Coulondre, dobrze rozumiejąc, że jeszcze istnieją tu pewne możliwości mane­wrowania dla dyplomacji francuskiej. Niestety poza manewrowa­niem Francja już konkretnie nic nie mogła dla swego porzuconego sojusznika uczynić.

Zaskoczeniem było, i to powszechnym, że w czasie świątecz­nego urlopu Becka na przełomie lat 1938 i 1939, spędzonego na południu Francji, nie otrzymał on zaproszenia do Paryża. W rezul­tacie Beck pojechał z Riwiery francuskiej do Berchtesgaden i Ber­lina 7e. Zawinił tu nie tylko Bonnet, żywiący do Becka antypatie, ale także Noel (podobne uczucia) oraz Łukasiewicz, który przeja­wiał w stosunku do Francji nadmierny krytycyzm. Stosunki pol-sko-francuskie wpadły w impas, będący oczywiście jak najbardziej na rękę Niemcom.

Dnia 26 stycznia 1939 Bonnet wygłosił w Izbie Deputowanych przemówienie (tak się złożyło, że był to dzień wizyty Ribbentropa

75 O tym m.in. J. Ciało wic z, Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921— -1939 (Warszawa 1970), s. 252 i nast.

74 Zob. dokumenty brytyjskie cytowane w 1938, s. 481 i nast.

75 SBZM, np. dokum. 40, s. 77 i 82.

76 Do tego zob. Cienciala, s. 198—199.

167

w Warszawie). W przemówieniu tym Bonnet jasno wypowiedział się w sprawie polityki francuskiej wobec wschodnich sojuszników: Należy skończyć z legendą, jakoby nasza polityka unicestwiała zobo­wiązania zaciągnięte na wschodzie Europy, wobec ZSRR ł wobec Polski. Te zobowiązania trwają nadal i powinny być wypełniane w takim duchu, w jakim zostały pomyślane ".

Były to, niestety, puste słowa! Wartość ich osłabiał fakt, że Bonnet poinformował przedtem o treści swego przemówienia am­basadora Rzeszy w Paryżu, zapewniając go, iż niektóre ustępy zo­stały wstawione na użytek wewnętrzny; dał więc do zrozumienia, że w Berlinie słów tych nie należy brać zbyt poważnie n. Mimo to Ribbentrop był zaskoczony i niezadowolony: jeszcze tegoż dnia w Warszawie, gdy Noel złożył mu wizytę, czynił ambasadorowi francuskiemu wymówki, a po swym powrocie do Berlina ponowił je wobec Coulondre'a ".

Warto zwrócić uwagę jeszcze na fakt, że w wystąpieniu Bon-neta nie było już wzmianki o Czecho-Słowacji, z którą sojusz w teorii przecież jeszcze także obowiązywał; zwracał na to uwagę poseł czechosłowacki w Paryżu Osusky. Czecho-Słowacja prze­stała już interesować kierownictwo Quai d'Orsay, poza sprawą ewentualnej gwarancji nowych granic. Możność pozytywnego za­łatwienia tej sprawy była oczywiście złudzeniem.

Tak jak w ogóle złudzeniem było, że akt z 6 grudnia 1938 r. wzmocnił bezpieczeństwo Francji.

W najnowszym dziele J. B. Duroselle'a o przedwojennej francuskiej polityce zagranicznej (La decadence, Paris 1979) autor ten, na podstawie wszelkich dostępnych materiałów stwierdza, że imputowane przez Ribbentropa słowa Bonneta — nie zostały wy­powiedziane (cyt. dz., s. 387—389). Duroselle mówi o jednej tylko; rozmowie z 6 grudnia, nie wspomina zatem o hipotezie dotyczącej i dnia następnego. Ponadto autor ten podważa świadectwo tłuma­cza Schmidta, twierdząc na podstawie listu Legera, że Schmidt nie był obecny przy rozmowie z 6 grudnia. Mimo to, sprawa ta nadal i jest bardzo niejasna i różnych hipotez całkowicie obalić nie moż-f na.

V. Niemcy i Włochy — wzmacnianie “ Osi

Współpraca obu mocarstw faszystowskich, realizowana na tere­nie Hiszpanii przez współudział w wojnie domowej po stronie pra­wicy, zamanifestowana w czasie kryzysu monachijskiego przez de­monstracje wojskowe Włoch na granicy francuskiej *, nie miała jeszcze rani formalnych. O stworzenie takich ram zabiegał Hitler, podczas gdy Mussolini, świadom niewielkiej sympatii, jaką Niem­ców darzyło społeczeństwo włoskie, zwłaszcza po zagarnięciu Austrii, wyraźnie się wahał. Pomoc niemiecka przeciw mocarstwom zachodnim w razie konfliktu z nimi była naturalnie bardzo pożą­dana, ale na terenie Europy środkowej i Bałkanów wiele było mię­dzy obu mocarstwami niejasności i rozdźwięków. Rywalizacja o wpływy i pozycję gospodarczą nad środkowym i dolnym Duna­jem dawała się wyraźnie odczuć, przy czym słabsze pod względem ekonomicznym Włochy stale musiały ustępować, podczas gdy Niemcy coraz bardziej opanowywały tamtejsze rynki i narzucały swój wpływ polityczny. Węgry i Jugosławia, dwa główne tereny tej rywalizacji, stopniowo popadały w zależność od Berlina i mimo formalnych zapewnień niemieckich, że pozycje włoskie będą tam respektowane, w istocie tak nie było 2.

Różnica w poglądach między niemieckim i włoskim minister­stwem spraw zagranicznych ujawniła się jaskrawo w związku z roszczeniami węgierskimi w stosunku do Czechosłowacji. Włosi popierali zrazu te roszczenia, także gdy chodziło o wspólną granicę polsko-węgierską, jednak wobec sprzeciwu Niemiec musieli stano­wisko swoje poddać rewizji. Od momentu gdy w Berlinie zainte­resowano się Słowacją i Rusią Podkarpacką, gdy postanowiono nie dopuścić do zetknięcia się terytorialnego Polski i Węgier, rola

.

79 £jF, dokum. 38 i 39; ADAP, jw., dokum. 38.

1 Były one zresztą raczej bez znaczenia, zob. niżej, przyp. 15.

2 Niemcy miały więcej do zaoferowania niż Włochy i udzielały dogod­niejszych warunków kliringowych państwom rolniczym.

169

Włoch jako protektora rewizjonizmu węgierskiego spadła do mi­nimum. Wprawdzie powiodło się Cianowi przy arbitrażu wiedeń­skim wytargować dla Węgier nieco więcej (Koszyce), niż chcieli im przyznać Niemcy, ale gdy Węgry zamierzały w połowie listo­pada dokonać inwazji na Ruś Podkarpacką, mając na to cichą zgo­dę Mussoliniego, na żądanie Hitlera, jak wiemy, akcję musieli od­wołać, a Mussolini swoją zgodę wycofał. Ciano melancholijnie wy­rażał żal na łamach swego Dziennika, ale na przeforsowanie swego stanowiska Włochy zdobyć się nie mogły 3.

Ich sytuacja międzynarodowa na razie nie była zła. Oba mo­carstwa zachodnie wyraźnie zabiegały o względy faszyzmu wło­skiego, w nadziei, że będzie można nie dopuścić do ściślejszego związania się obu mocarstw faszystowskich. To, co Włochy posia­dały, wraz z nową zdobyczą w Afryce, nie było kwestionowane przez nikogo. Gdyby zdecydowały się zawrzeć z mocarstwami za­chodnimi ugodę na podstawie status quo, na pewno uzyskałyby i gwarancję obecnego stanu posiadania, i zapewne jakieś ustępstwa czy ułatwienia w takich sprawach, jak sytuacja Włochów w Tu­nezji i udziały w Kanale Sueskim i w zarządzie kolei Dżibuti —

Addis Abeba4.

Ale rzecz w tym, że Włochy, a ściślej mówiąc Mussolini, chciały znacznie więcej. To więcej mogły uzyskać jednak nie własnymi siłami, lecz jedynie w sojuszu z innym mocarstwem, w tym wy­padku tylko z Niemcami. Dla ambicji faszyzmu włoskiego, militar-nie znacznie słabszego, niż można by przypuszczać po bufonadach Mussoliniego w okresie kryzysu monachijskiego, poza sojuszem z Niemcami nie było żadnych szans.

Gdyby Niemcy hitlerowskie chciały poprzestać na swych suk­cesach z r. 1938, mogły obejść się bez sojuszu z Włochami. Kapi-tulanckie nastroje w Paryżu i Londynie były tak silne, że z tej strony nic hitlerowcom nie groziło. Pokojowa penetracja w Euro­pie środkowej i południowo-wschodniej mogła się rozwijać bez przeszkód, zapewniając Rzeszy niezbędne surowce i pozwalając jej przygotowywać się do planowanej agresji przeciw ZSRR, w celu opanowania “Lebensraumu" na wschodzie Europy.

Ale Niemcy, zgodnie ze swą tradycyjną doktryną strategiczną,

» O tym, była mowa wyżej, w rozdz. IV.

* Zob. wyżej, s. 136 i nast. oraz w nin. rozdziale niżej, przyp. 35.

nakazującą im unikać wojny na dwa fronty, mimo domniemań, że wpływowe koła prawicowe na europejskim zachodzie z sympatią odnoszą się do niemieckich planów wschodnich, chciały zabezpie­czyć się dodatkowo. Sojusz z Włochami był im potrzebny do sza­chowania Francji i Wielkiej Brytanii, tym bardziej że przeciąga­jąca się wojna domowa w Hiszpanii i nieuchronne wyniszczenie tego kraju nie pozwalały liczyć, iż Hiszpania po zwycięstwie fa­szyzmu będzie mogła odegrać podobną jak Włochy rolę. Niemcy dążyły więc do trwałego przywiązania Włoch do swojej polityki. mimo że sztabowcy niemieccy mieli swoje zastrzeżenia co do war­tości militarnej Włoch jako sojusznika. Chodziło w każdym razie o demonstrację, mogącą wywrzeć wrażenie w Paryżu i Londynie oraz zastraszyć jeszcze bardziej państwa naddunajskie i bałkań­skie; niekiedy spodziewały się one bowiem, że będą mogły wyko­rzystać różnice między Włochami a Niemcami, by uniknąć zbyt­niego uzależnienia od jednego z tych mocarstw5. Sojusz tych ostat­nich oznaczał oczywiście pogrzebanie takich nadziei i fiasko wszel­kich planów “Trzeciej Europy", zarówno według koncepcji polskiej, jak i rumuńskiej, w tym ostatnim wypadku ograniczonej do bloku bałkańskiego.

Porozumienie Ciano — Neurath z 25 października 1936 r., które zainaugurowało istnienie “Osi Berlin — Rzym"6, zapewniające współdziałanie na terenie międzynarodowym i rozgraniczające in­teresy gospodarcze w Europie południowo-wschodniej, przypieczę­towane też wspólną interwencją zbrojną w Hiszpanii, już nie wy­starczało. Nie wystarczało mianowicie Niemcom, które podpisaw­szy w miesiąc po tamtym porozumieniu tajny układ antyradziecki, w formie protokołu dodatkowego do zawartego w Berlinie w tym dniu (25 listopada 1936) paktu antykominternowskiego z Japonią7, pragnęły koniecznie uzupełnić to pozaeuropejskie porozumienie analogicznym układem na terenie bliższym. Tym bardziej że z To-

6 Szczególnie Węgry, od marca 1938 sąsiadujące z Niemcami i w grun­cie rzeczy wobec nich nieufne, chciały przede wszystkim znaleźć oparcie w faszystowskim Rzymie.

6 Zob Rok, s. 164—165, tam literatura; nadto: A. Tor r e i in.. La po-liiica estera ita.lia.na dal 1914 al 1943 (Torino 1963), s. 193—196 (art. M. T o-s c a n o).

7 Zob. Rok, s. 164, tam literatura; por. W. L. Israelan, L. N. K u t a-k o w, Dipłomatija agressorow (Moskwa 1967), s. 8—9; HD, rozdz. XXVI; H, A. J a c o b s e n, Nationalsozialistische Aussenpolitik 1933—1938 (Frank­furt a/M 1968), s. 424 i nast.

171

170

kio wychodziły sugestie uzupełnienia porozumienia politycznego konkretnym sojuszem wojskowym8.

Włochy nie uchylały się od deklaracji na temat swej współ­pracy z Niemcami, ale nie kwapiły się do konkretnych rozmów i do zaciągania formalnych zobowiązań. Po wizycie Mussoliniego w Niemczech we wrześniu 1937 r. doszło w rezultacie tylko do akcesu włoskiego do paktu antykominternowskiego (6 listopada 1937)9. Włochy przed rozpoczęciem nowych rozmów z Anglikami na tematy śródziemnomorskie i afrykańskie chciały dysponować atutem swej bliskiej współpracy z Niemcami, ale za żadną cenę nie chciały dać się wciągnąć w jakieś akcje niemieckie w spra­wach Włoch nie obchodzących. Z rezygnacją myślał Mussolini, że trzeba będzie poświęcić Austrię w jakiejś, na razie nie dającej się jeszcze dokładnie określić przyszłości, ale dopóki mógł, podtrzymy­wał fikcję, że to Włochy mają dominującą pozycję nad środkowym Dunajem: jeszcze w styczniu 1938 r. odbyło się — ostatnie — spot­kanie trzech ministrów spraw zagranicznych państw protokołów rzymskich 10 z udziałem tej samej Austrii, która w dwa miesiące później miała zniknąć z listy państw niepodległych, z wymuszoną okolicznościami aprobatą Włoch. Anschluss przyniósł Włochom bezpośrednie sąsiedztwo z Niemcami hitlerowskimi i nieuchron­ność wyboru: wrogość lub ścisłe powiązanie. Mimo urażonej ambi­cji, mimo pewnych obaw, mimo niezadowolenia w społeczeństwie włoskim — Mussolini z solidarności z ideologią faszystowską oraz z chęci dania upustu swojej rosnącej wrogości wobec Francji zde­cydował się na kontynuowanie współpracy z Niemcami.

Hitler wizytą w Rzymie w maju 1938 r. pospieszył podkreślić, że jemu na tej współpracy tak bardzo zależy, iż przy tej okazji zgodził się na ostateczne poświęcenie paruset tysięcy mówiących po niemiecku południowych Tyrolczyków, którzy wtedy spodzie­wali się poprawy swego losu u.

Z kolei niedługo potem, w czerwcu 1938 r., Ribbentrop w roz-

8 Jak w poprzednim przypisie; nadto: L. N. K u t a k o w, cyt. dz., s. 163—

164.

9 Jak w przyp. 6 i 7; por. A. J. P. Taylor, The Origins., s. 142; M. T o-

scano, jw.

10 Zob. Rok, s. 176, tam literatura. Ciano wyraźnie wtedy ochłódł w sto­sunku do Austriaków.

11 Do tego: C. Latour, Siidtirol und die Ach.se Berlin — Rom 1938—

1945 (Stuttgart 1962), s. 22 i nast., M. T o s c a n o, cyt. dz., s. 154 i nast.

172mowie z ambasadorem włoskim w Berlinie Attolico poruszył już wprost kwestię zawarcia sojuszu wojskowego między obu pań­stwami. Na razie Włochy pozostawiły ten sondaż bez odpowiedzi. Niemcy jednak nie dawali za wygraną. Mussolini wyraził w końcu zgodę na wstępne rozmowy sztabowców i na spotkanie Ciana z Rib-bentropem, które miało się odbyć 28 września tegoż roku w Mo­nachium 12. Tymczasem rozwój kryzysu czechosłowackiego, który wpłynął na taką właśnie decyzję dyktatora włoskiego (gdyż ten, prowokując Francję, nie chciał w danym razie pozostać bez za­gwarantowanej pomocy niemieckiej), doprowadził do tego, że za­miast dwustronnych rozmów włosko-niemieckich odbyła się w Mo­nachium w końcu września konferencja czterostronna, poświęco­na innemu problemowi. Ale Ribbentrop nie zamierzał tracić oka­zji i przed wyjazdem włoskich gości wręczył swemu rzymskiemu koledze projekt trój przymierza niemiecko-włosko-japońskiego, przy czym nazwał ten związek “największą rzeczą w świecie". Ciano “rzecz" przyjął z rezerwą, obiecując sobie dokładnie ją rozwa­żyć ".

Zaczęły jednak nadchodzić wiadomości o przygotowującym się zbliżeniu między Berlinem a Paryżem. Przed Włochami stanął dy­lemat: czy nadal odkładać ostateczne związanie się z Niemcami, mogące kryć pewne ryzyko, czy właśnie przyspieszyć całą sprawę, by uniemożliwić nadmierne zaangażowanie się przyszłego sojusz­nika w innym kierunku, zwłaszcza w kierunku tak dla faszystow­skiego Rzymu niemiłym, jak Francja. Oczywiście, inicjatywa miała nadal należeć do Niemców, którzy nie zamierzali oglądać się na Włochów, gdyby miało to w czymś krzyżować ich własne pociąg­nięcia.

Co prawda, hitlerowcy dbali o pozory. Wysyłany przez Hitle­ra do Rzymu w najważniejszych misjach, wspomniany już zięć kró­la włoskiego, książę Filip Heski otrzymał polecenie formalnego po­informowania Włoch o przygotowywanym układzie z Francją ". Z kolei Ribbentrop postanowił osobiście zjawić się w Rzymie, aby omówić przewlekającą się już sprawę planowanego trójprzymie-

12 Ciano miał spotkać się z Ribbentropem, a włoski szef sztabu gene­ralnego Pariani z gen. Keitlem. Zob. Ciano, s. 248.

13 Tamże, s. 254; por. M. T o s c a n o, Le origini diplomatiche del Patto d'Acciaio (Firenze 1956), rozdz. I.

14 Ciano A, jw., s. 267. Pod. o tym s. 136 i nast.

173

rza. Wieczorem 23 października zatelefonował on do Ciana, zapo­wiadając swą wizytę “z osobistą misją od Fiihrera do Duce". Wi­zyta odbyła się w dniach 27—28 października. Jak zapisał Ciano, szef dyplomacji hitlerowskiej przybył w celu stworzenia odpo­wiedniej atmosfery dla wojny za wszelką cenę, bez określania nie­przyjaciół i celów wojennych. Ciano był nadal ostrożny, uważa­jąc, że sojusz faktycznie już istnieje, a formalne jego proklamo­wanie jest ze względów taktycznych w danym momencie niewska­zane. Ale Ribbentrop porozumiał się z Mussolinim, który najpierw przechwalał się, że był jakoby we wrześniu gotów zaatakować Francję 400-tysięczną armią15, a potem oświadczył, że porachunki z Paryżem będzie można załatwić wyłącznie na drodze wojny. Dwaj wojowniczy rozmówcy, Mussolini i Ribbentrop, znaleźli zatem wspólny język i orzekli, że ponieważ zawarcie sojuszu rozumie się samo przez się, należy określić jego cele, przy czym Mussolini zaznaczył, że nie wystarczy tylko przymierze obronne, lecz należy dążyć do zmiany politycznej mapy świata. Ribbentrop zgodził się z tym, ale ponadto nic konkretnego nie ustalono, poza niemieckim oświadczeniem, że Berlin uważa, iż Morze Śródziemne powinno stać się wewnętrznym morzem włoskim. Postanowiono też nadal wspólnie pomagać generałowi Franco. Przewidziano, że wspólnie prowadzona wojna powinna wybuchnąć za trzy lub cztery lata 16. Wizyta Ribbentropa odbyła się jednak nie w jakiejś szczegól­nie serdecznej atmosferze, abstrahując od antypatii, jaką niemiec­ki gość osobiście budził zarówno w Mussolinim, jak w Cianie ". Właśnie wtedy ujawniły się dosyć silnie sprzeczności w poglądach obu partnerów na sprawę roszczeń terytorialnych Węgier, jak już o tym była mowa. Rozmowy nie były też szczere, np. ani słowem Ribbentrop nie wspomniał o swej zaledwie przed paru dniami (24 października) przeprowadzonej rozmowie z ambasadorem polskim na temat Gdańska i połączeń eksterytorialnych przez polskie Po­morze. Z kolei Ciano właśnie w przeddzień uczynił dalszy krok —————— s?

w Były to przechwałki, gdyż z Diariusza Ciana (jw., s. 246) wiemy, że zmobilizowano wtedy tylko 25 tyś. ludzi.

18 Zapis włoski z rozmowy Mussolini — Ciano — Ribbentrop: EVC, s. 373—378; brak odpowiednika niemieckiego.

17 Diariusz Ciana dostarcza sporo dowodów na to twierdzenie: wy­starczy zacytować np. notatkę z 23 X 1938 (A, s. 275): “Duce mówi, że wystarczy popatrzeć na głowę R., by wiedzieć, że ma on mały mózg''.

na drodze przygotowań do aneksji Albanii (omawiano nawet plan zamordowania władcy tego kraju)18.

Mussolini zredagował 29 października krótką notę w odpowie­dzi na propozycje niemieckie, wyrażając zasadniczą zgodę, ale wy­suwając postulat, by najpierw określić bliżej cele sojuszu zaczep­nego i by oprzeć go na istotnej, zakorzenionej i głębokiej przy­jaźni trzech narodów, włoskiego, niemieckiego i japońskiego (moż­na tu było wyczuć stwierdzenie, że takiej przyjaźni jeszcze nie ma)19.

Pod wpływem jednak paryskich rozmów brytyjsko-francuskich w ostatniej dekadzie listopada oraz zapowiedzi wyjazdu Ribben­tropa do stolicy Francji, Mussolini zdecydował się sam uczynić dalszy krok: kazał Cianowi 24 listopada wysłać depeszę do amba­sadora włoskiego w Berlinie, by ten oświadczył Ribbentropowi, że nowa sytuacja każe przystąpić do sprecyzowania sprawy sojuszu 20. Jak gdyby odpowiedzią na to było przedstawienie przez naczelne dowództwo niemieckie dosyć szczegółowego planu przyszłych wło-sko-niemieckich rozmów sztabowych; plan ten generał Keitel prze­słał Ribbentropowi 30 listopada. Mimo to sprawa zaczęła się od­wlekać, m. in. dlatego, że chodziło o pogłębienie kontaktu z Ja­ponią.

Postarali się o to sami Japończycy. Ich ambasador w Berlinie, generał Oshima, sam najgorętszy zwolennik sojuszu trzech mo­carstw, w porozumieniu z Ribbentropem wybrał się do Rzymu i zo­stał 15 grudnia przyjęty przez Mussoliniego. Przedstawił swoje argumenty, które wywarły pewne wrażenie, tak iż “duce" zdecydo­wał się po kilku dniach posunąć całą sprawę dalej21. Ciano w No­wy Rok 1939 otrzymał od teścia polecenie, by znów nawiązać kon­takt z Ribbentropem. Niezwłocznie, 2 stycznia, wystosował do swe­go niemieckiego kolegi list nawiązujący do rozmów przeprowadzo­nych w Rzymie w październiku poprzedniego roku i do pobytu Oshimy. Ciano zawiadomił swego partnera, że Włochy są goto­we zawrzeć z Niemcami i później z Japonią sojusz wojskowy. Ja-

18 Ciano, jw., s. 278. O sprawie albańskiej niżej, s. 288 i nast.

19 Zob. M. T o s c a n o, cyt. dz., s. 38, i art. cyt. w przyp. 6, s. 234

20 M. T o s c a n o, jw., s. 60 i nast.; Ciano o tym nie wspomina.

21 Ciano, j w., s. 308—309; szkoda, że radziecka praca zbiorowa Japon-skij militarizm (red. E. M. Żuków, Moskwa 1972), pominęła zupełnie rolę japońskich wojskowych w roli dyplomatów.

175

174

ko przyczynę tej decyzji włoski minister wymienił: udowodniony jakoby fakt sojuszu brytyjsko-francuskiego, narastanie nastrojów wojennych we Francji oraz zbrojenia Stanów Zjednoczonych. Wy­raził też nadzieję, że sojusz niemiecko-włoski znajdzie uzupełnie­nie w formie współpracy z krajami mogącymi dostarczyć surow­ców i żywności: Węgrami, Jugosławią i Rumunią 22.

Znaczyło to, że Mussolini zdecydowanie dążył do uzyskania po­mocy niemieckiej przeciw Francji. Niewątpliwie obawiał się rów­nież pewnego wzmocnienia mocarstw zachodnich przez poparcie ze strony Stanów Zjednoczonych23, a ponadto wobec zbliżającej się wizyty ministrów brytyjskich w Rzymie chciał mieć wobec nich silniejszą pozycję. Sądzić jednak należy, że Włosi nie przeceniali znaczenia paryskiej wizyty Ribbentropa i nie obawiali się, by ja­kieś istotne zbliżenie między Berlinem a Paryżem mogło pomniej­szyć w oczach Niemców znaczenie sojuszu z Włochami.

Ponadto istniały jeszcze pewne uboczne względy: chęć korzyst­niejszego dla Włoch ukształtowania toczących się już od dłuższe­go czasu a trudnych dla nich rokowań gospodarczych z Niemca­mi 24 oraz ostatecznego załatwienia kwestii Tyrolu południowego, t j. obszaru Górnej Adygi, gdzie było pewne wrzenie, stale napa­wające Włochów niepokojem. Ciano chciał przyspieszyć emigra­cję tych mówiących po niemiecku Tyrolczyków, o czym już przed­wstępnie rozmawiano z Hitlerem, podczas jego majowej wizyty we

Włoszech.

Attolico, włoski ambasador w Berlinie, sam bynajmniej nie entuzjasta hitleryzmu i bliższego związania się Włoch z Rzeszą 25, zawiózł list Ciana osobiście Ribbentropowi. Ten wysłał odpowiedź już 9 stycznia, informując, że właśnie przed paru dniami wręczył

22 Tekst: EVC, s. 392—394; ADAP, D/V, dokum. 421.

23 Wyraźnie zaczęły się wtedy psuć stosunki między USA a Niemcami, zota. A. A. Off n e r, American Appeasement (Cambridge, Mass., 1969), s. 272 i nast.; por. D. W a 11, Roosevelt and Chamberlain, Two Appeasers. “Inter­national Journal" (Toronto 1973, XXVIII/2), s. 202—203. Ale jeszcze by­najmniej nie oznaczało to, by Stany Zjednoczone zdecydowały się wejść na drogą aktywnego zwalczania agresji; por. też: L. Pastusiak, Pół wieku dyplomacji amerykańskiej 1898—1945 (Warszawa 1974), s. 258 i nast,

24 Obszerny materiał w ADAP, jw., dokum. 414, 415 itd.; por. M. To-scaiio, cyt. dz., s. 50—51; E. Wiskemann, The Rome-Berlin Axis (London 1949), s. 134—135.

25 M. T o s c a n o, jw., s. 52 i nast.; por. G. Ciano, Diario, Vol. I 1939—1940, Milano 1946, dalej cyt. Ciano B, s. 11 i nast.., 18—19.

176

ambasadorowi włoskiemu i japońskiemu szczegółowy projekt no­wego trójprzymierza. Projekt ten istotnie dotarł do Rzymu jeszcze przed odpowiedzią Ribbentropa na list Ciana 2ti.

Analiza tego projektu w jego części głównej nie przynosi nic rewelacyjnego: były tam normalne w układach sojuszniczych zo­bowiązania pomocy wzajemnej “wszystkimi będącymi do dyspo­zycji środkami" oraz zakaz zawierania odrębnego pokoju w razie wspólnego prowadzenia wojny. Ważniejszy był osobny tajny pro­tokół, który przewidywał utworzenie z przedstawicieli trzech so­juszników specjalnych stałych komisji dla czuwania nad rozwojem zbliżenia i współpracy we wszystkich dziedzinach, m. in. także w służbie prasowo-informacyjnej ".

Nie otrzymawszy jeszcze odpowiedzi na swój list z 2 stycznia, Ciano zawiadomił tymczasem swego ambasadora, że Włochy w za­sadzie ów projekt akceptują.

Zaraz potem dyplomację włoską mocno zaabsorbowała wizyta premiera i ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Obaj dla zamanifestowania solidarności brytyjsko-francuskiej po drodze do Rzymu zatrzymali się w Paryżu, by odbyć tam rozmowy ze swy­mi francuskimi kolegami. Nie rozumiejąc się dobrze wzajemnie 28, nie uzgodnili niczego doniosłego. Manifestacja pozostała jednak ma­nifestacją i Włosi dobrze to zrozumieli. Jednym z celów wizyty w Rzymie była chęć pośredniczenia między Francją a Włochami. o czym Mussolini wiedział i do czego był z góry nastawiony nie­chętnie. On z kolei zamierzał przede wszystkim podkreślić przed gośćmi solidarność włosko-niemiecką i zaznaczyć swoją twarda postawę wobec Paryża. Ciano zanotował w swym Diariuszu, że i Mussolini, i on sam nie są przekonani o pożyteczności tego spot­kania 29; wyczuwało się wyraźnie, że powodem tego stwierdzenia jest fakt, iż Anglicy nie przyjechali bezpośrednio, lecz przez Pa­ryż i po rozmowach z Francuzami. Dlatego rozmowy brytyjsko-włoskie w tych warunkach nie rokowały poważniejszych rezulta-

2" M. T o s c a n o, jw., i tegoż autora cyt. art. (przyp. 6), s. 236—237.

27 M. T o s c a n o, cyt. dz., s. 54—55; Eibbentrop działał w tej sprawie jeszcze bez uzgodnienia jej dokładnie z rządem japońskim,

28 Zgryźliwa uwaga Cadogana: D ii k s, cyt. dz., s. 135 (pod 10 I 1939). O spotkaniu tym: Bonn e t A, II, s. 102; por. DBFP, 3/III, dokum. 496. 89 C i a n o B, I, s. 20—21; por. D i l k s, jw., s. 136—138.

12 Europa...

177

łów. Niemniej Włochom na nich zależało, również ze względu na sprawy śródziemnomorskie i hiszpańskie.

Główne punkty rozmów brytyjsko-włoskich w dniach 11 i 12 stycznia 1939 r, stwierdzają, że: Włochy prowadzą zasadniczo po­litykę pokojową; podstawę polityki włoskiej stanowi Oś Rzym — Berlin, co nie przeszkadza współpracy z Wielką Brytanią, a na­wet ewentualnie także z Francją; w stosunkach z Francją i w spra­wie Hiszpanii Włochy nie dążą do żadnych zmian30. Chamberlain przemawiał w tonie pojednawczym, ale podkreślał ścisłą współpra­cę brytyjsko-francuską i wyraził ubolewanie z powodu napręże­nia włosko-francuskiego. Wypowiadał się z sympatią o nacjonali­stach hiszpańskich. Ze słów jego przebijał niepokój z powodu zbro­jeń niemieckich; zapytał nawet Mussoliniego wprost o zamiary Hi­tlera, na co włoski dyktator odpowiedział raczej wymijająco, dając jednak do zrozumienia, że i Niemcy potrzebują teraz pokoju; w szczególności zaprzeczył pogłoskom o niemieckich planach za­borczych wobec Ukrainy i możliwości konfliktu z Polską. Warun­kowo zgodził się na gwarancję nowych granic Czecho-Słowacji, je­śli akceptuje je również Berlin.

Cały efekt wizyty Ciano ujął lapidarnie słowami: “Anglicy nie chcą się bić. Starają się ustępować jak tylko można najpowoiaiej, ale bić się nie chcą" 31. Istotnie, taka była wówczas taktyka bry­tyjska: wobec własnej słabości chciano za wszelką cenę zyskiwać na czasie. Sondaż w Rzymie był jednym z przejawów tej polity­ki32.

Zaraz potem Ciano pojechał do Jugosławii, a po swym powro­cie kontynuował rozmowy na temat sojuszu z Berlinem i ewentu­alnie z Japonią.

Dnia 25 stycznia Attolico wysłał do Ciana raport, w którym do­nosił, że wskutek zmiany rządu w TokioM uległy tam również :zmianie nastroje i pokazały się wyraźne tendencje do odwlekania

so DBFP, jw., dokum. 500 i 502; EVC, s. 395—400.

s1 Ciano, jw., s. 21 (12 I); w telefonicznej rozmowie z Ribbentropem dano nazwał wizytę angielską “wielką limoniadą",

a* Ciekawa charakterystyka: A. J. P. Taylor, The Origins..., s. 247; przeciwnie sądzi W. N. Medlicott (cyt. dz., s. 199).

as Ówcześni premierzy: 3 VI 1937—4 I 1939 ks. F. Konoye, od 5 I 1939 — bar. K. Hiranuma. Zofo.: Ch. T. E j d u s, Oczerki nowoj i nowiejszej isto-rii Japonii (Moskwa 1955), s. 207—208.

178

całej sprawy. Pozostawała więc tylko ewentualność dwustronnego na razie sojuszu włosko-niemieckiego. Ribbentrop zapraszał Cia­na gorąco do Niemiec, ale włoski minister wolał uchylić się od tej podróży, chociaż ją poprzednio sam proponowałM. Dyplomacja włoska nadal łudziła się, że potrafi sklecić jakiś mały blok zależ­nych od Włoch państw naddunajskich i starała się wzmocnić swe wpływy w Budapeszcie, Belgradzie i Bukareszcie. Jednak upadek rządu Stojadinovicia w Belgradzie w niewiele dni później poważ­nie, a nawet nieodwracalnie, zachwiał fundamentami tego włoskie­go zamku na lodzie.

W okresie rozmów nad utworzeniem sojuszu mocarstw faszy­stowskich rozegrało się nie tylko angielskie interludium. Było tak­że interludium francuskie, chociaż o znacznie mniejszym ciężarze gatunkowym. Jednak i ono także należy do historii stosunków mię­dzy mocarstwami europejskimi w ramach appeasementu.

Oto Daladier i Bonnet w tajemnicy przed resztą gabinetu i na­wet przed własnym ambasadorem w Rzymie wysłali do Włoch wy­bitnego finansistę Paula Baudouin35. Polecono mu zaproponować Włochom pewne ustępstwa w Afryce: ulgi dla osadników włoskich w Tunezji, wolną strefę w porcie Dżibuti, sprzedaż kolei Dżibuti — Addis Abeba oraz dalsze uprawnienia w zarządzie Kanału Sues-kiego. Z całym jednak naciskiem zaznaczono, że o ustępstwach te­rytorialnych nie może być mowy. Wobec twardo postawionej alter­natywy: przyjęcie tych warunków lub narażenie się na kryzys w wyniku coraz bardziej zaostrzających się stosunków (a Włochy jednak do wojny nie były przygotowane), Mussolini i Ciano wyra­zili gotowość do prowadzenia rozmów. Ciano jednak lojalnie po­wiadomił o wszystkim Niemców, prosząc zresztą o ścisłą tajem­nicę 36.

Epizod ten nie miał dalej idących następstw, ale świadczy o tym, że Francja poważnie obawiała się ewentualnego konfliktu z obu mocarstwami faszystowskimi: w Paryżu nie sądzono, by Włochy

84 M. Toscano, jw., s. 59—60. Ciano wolał wyjechać do Jugosławii na polowanie i rozmowy ze Stojadinoviciem.

35 Był on czasowo w r. 1940 ministrem spraw zagranicznych w Vichy.

86 Ciano B, I, s. 32—33; por. A. S i m o n e, Les hommes qui ont trahi la. France (Paris 1946), s. 238; Bonnet, który wstydliwie o tej sprawie wspomina (A, II, s. 103), nie powiadomił o niej Anglików.

12*

179

zaryzykowały konflikt na własną rękę. Zabiegi francuskie, podob­nie jak rzymska wizyta Anglików, były przejawami ducha mona­chijskiego. Bonnet sprawę tę wstydliwie stara się zbagatelizować w swych pamiętnikach. Przed sojusznikami brytyjskimi rzecz

ukryto w ogóle.

Wspomniany już generał Oshima, japoński ambasador w Ber­linie i główny rzecznik trójprzymierza, nie rezygnował z realiza­cji upragnionego przez siebie celu, a nowy rząd w Tokio w końcu aprobował koncepcję sojuszu, żądając jednak pewnych modyfika­cji, które miała omówić specjalna delegacja wysłana do Berlina. Informacje o tym starannie przekazywał do Rzymu Attolico".

Mimo że włoskie koła rządowe były teraz zajęte innymi spra­wami: przygotowywaniem agresji przeciw Albanii, sprawą wybo­ru następcy właśnie zmarłego papieża Piusa XI oraz rozwojem wypadków w Hiszpanii, zresztą pomyślnym dla sprawy nacjonali­stów, a także ustaloną już podróżą Ciana do Warszawy — znale­ziono czas, by przesłać ambasadorowi w Berlinie polecenie przy­spieszenia rozmów wojskowych38. To wszakże napotykało pewne obiekcje ze strony generalicji niemieckiej, która była dokładnie poinformowana o militarnej słabości Włoch. Ale Hitler wyraził zgodę na rozmowy sztabowe z Włochami, wobec tego, że ze strony japońskiej nastąpiły nowe zastrzeżenia 39. Miało więc najpierw po­wstać przymierze włosko-niemieckie. Mussolini 11 marca zapropo­nował, by naradę sztabowców zwołać niezwłocznie, najlepiej w ty­rolskim Innsbrucku 40.

Były to jednak dni bezpośrednio poprzedzające nową agresje niemiecką: ostateczną likwidację państwa czecho-słowackiego. Jak zwykle, Hitler utrzymywał wszystkie swe plany w ścisłej tajem­nicy, także przed włoskim partnerem. Na razie Niemcy nie zamie­rzali zajmować się sprawą, którą uważali za pewną — i Włochom

znowu kazali czekać.

Z drugiej strony Mussolini nagle zaniepokoił się, czy Niemcy nie planują jakiejś akcji w Chorwacji, uważanej za strefę wpły­wów wyłącznie włoskich; istniały jednak w Rzymie podejrzenia, że


180

Niemcy tam również pragną się usadowić. Tę sprawę dyktator wło­ski postanowił wyjaśnić jak najszybciej, jeszcze przed ostatecznym związaniem się z Rzeszą.

Niemcy hitlerowskie po zajęciu Austrii uznały nie tylko swoją nową granicę z Włochami za ostateczną, rezygnując z południowe­go Tyrolu, ale podobne oświadczenia złożyły pod adresem Węgier i także Jugosławii41, mimo że nacjonaliści styryjscy nie mogli prze­boleć utraty południowej części kraju, przyznanej Jugosławii przez traktat w St. Germain, a to ze względu na tamtejszą większość słoweńską. Na razie stosunki niemiecko-jugosłowiańskie układały się bardzo poprawnie 42, ale nie wykluczało to penetracji gospodar­czej, a także wzmacniania wpływów politycznych, o tyle ułatwio­nych, że część Słoweńców i Chorwatów, niechętnych Włochom z powodu stałego ucisku ich rodaków w Istrii i zachodniej Krainie, właśnie w Niemczech widziała odległą szansę działania przeciw za­chodniemu sąsiadowi.

Ówczesna sytuacja wewnętrzna Jugosławii była w ogóle nie­pomyślna, -a szczególnie odnosiło się to do Chorwacji, gdzie nara­stała coraz ostrzejsza opozycja przeciw Belgradowi43. Wydawało się już pod koniec 1938 r., że nacjonaliści chorwaccy pójdą śladem swoich przyjaciół hlinkowców w Słowacji i dokonają przewrotu, by osiągnąć autonomie. W połowie stycznia 1939 r. opozycyjna Chorwacka Partia Chłopska (Hrvatska Seljaćka Stranka) uchwaliła rezolucję żądającą dla Chorwatów prawa samookreśleniau. Jed­ną z przyczyn upadku prowłoskiego i proniemieckiego premiera Stojadinovicia było to, że nie potrafił on doprowadzić do ugo­dy z Chorwatami, co napawało szczególną troską ówczesnego re­genta księcia Pawła Karadjordjevicia, który rozumiał ważność ta­kiego porozumienia, niezbędnego do uratowania Jugosławii przed rozpadem.

41 ADAP, D/l, dokum. 402. — M. Stojadinović (cyt. dz., s. 501) pisze, że taką obietnicę dał mu osobiście w styczniu 1938 Hitler.

42 O tym na j obszerniej: W. K. Wołków, cyt. dz., s. 210 i nasi; nadto: D. B i b e r, Nacizem in Nemci v Jugoslaviji (Ljubljana 1966), s. 129 i nast.

43 Zob.: V. Macek, In the Struggle for Freedom (New York 1957), s. 185 i nast.; J. Ja r e b, Pola sioljeća hrvatske politike (Buenos Aires 1960), s. 60 i nast.; F. Ć u ł i n o v i ć, Jugoslavija izmedju dva rata (Zagreb 1961), t. II, s. 131 i nast.; zota. też następny przypis.

44 L. B o bań, Zagrebaćke punktacije. W: Istorija XX veka, t. VI (Beo-grad 1964), s. 245—301.

181

Stojący na czele nowego rządu od początku lutego, Serb Dragi-śa Cvetković, zamierzał doprowadzić do skutku to, czego nie po­trafił dokonać Stojadinović. Ale przywódca wspomnianej głównej partii chorwackiej, Yladimir Macek, nie dowierzał już Serbom i szukał pomocy na zewnątrz45. Znaleźć ją mógł tylko u jednego z sąsiadów, t j. w Niemczech lub we Włoszech; Belgrad utrzymywał wtedy z tymi państwami bardzo dobre stosunki, właśnie wskutek ich niemieszania się do wewnętrznych spraw Jugosławii. Musso-lini w okresie swych dobrych stosunków ze Stojadinoviciem oddał pod nadzór policyjny grupę skrajnie nacjonalistycznych emigran­tów chorwackich, tzw. Ustaszów, kierowanych przez osławionego później szefa faszystowskiego państwa chorwackiego, Pavelicia, Chwilowo Włochy uznawały hegemonię serbską w całej Jugosła­wii i zrzekły się popierania separatystów chorwackich. Aż do po­czątku marca 1939 roku46.

Chorwacka Partia Chłopska widziała możność znalezienia opar­cia raczej w Niemczech. Ale i tu na razie stały na drodze wpły­wy Belgradu. Znamienne było, że nowym ministrem spraw zagra­nicznych w rządzie Cvetkovicia stał się dotychczasowy posei w Berlinie Cincar-Marković, który żegnając się z Ribbentropem zło­żył mu gorące zapewnienia o zdecydowaniu Jugosławii, by współ­pracować z “Osią" i nawet wspominał o przystąpieniu do paktu antykominternowskiego47. W Berlinie uważano, że Jugosławia w dotychczasowej postaci, a więc kierowana z Belgradu, jest do­brym partnerem gospodarczym, i nie zamierzano wobec tego po­pierać jakichkolwiek ruchów separatystycznych, chorwackich czy

innych tó.

Niemniej, nie wyrzekano się żadnej możliwości na przyszłość. A opozycja chorwacka, zwiększając swą aktywność, szukając po­parcia na zewnątrz, chciała sprzedać się najwięcej dającemu. Na razie sondowano wszelkie istniejące szansę.

45 Tenże, Oko Maćekcmih pregovora s grafom Canom, tamże, s. 303— —357; nadto, F. Ćulinovi6, jw.

46 O tym jeszcze s. 288 i nast.

47 ADAP, D/V, dokum. 285; por.: B. K r i z m a n, Hitlerów plan “25" pro-tiv Jugoslavije (Zagreb 1953), s. 13—14; F. C u l i n o v i ć, 27. mart (Zagreb

1965), s. 47 i nast.

48 Zarazem jednak rząd berliński zaczął wywierać na Jugosławię na­cisk w sprawach tamtejszej mniejszości niemieckiej (D. B i b e r, cyt. dz., s. 152 i nast.).

Włoskie koła rządowe, zachowując rezerwę wobec zapytań do­chodzących z Zagrzebia, były w każdym razie na jedno w pełni zdecydowane: nie mogą na terenie chorwackim dać się ubiec Niem­com. Istniało w tej sprawie zaniepokojenie, które stale wzrastało w miarę nasilania się poczynań Berlina na terenie Słowacji. Ta sprawa musiała więc zostać najpierw dokładnie wyjaśniona.

182

Część trzecia

Agresje “Osi"

I. Hitler w Pradze

Jak już wiemy *, Niemcy hitlerowskie nie zamierzały zadowo­lić się okrojeniem ziem czeskich podyktowanym w Monachium, ale traktowały to jako pierwszy etap na drodze do całkowitego za­władnięcia Czechami i Morawami. Przygotowania rozwijały się pla­nowo w ostatnim kwartale r. 1938 i w pierwszych tygodniach 1939. Zapowiadało to wyraźnie stałe uchylanie się Berlina pod ciągle nowymi pretekstami od obiecanej w Monachium gwarancji dla no­wych granic okrojonej Czecho-Słowacji.

Swoistą rolę odgrywali w tej całej sprawie Niemcy sudeccy, zarówno ci, którzy po Monachium znaleźli się w granicach Rze­szy, ale nie zrywali całkowicie łączności z resztą ziem czeskich, jak zwłaszcza ci, którzy w okrojonym państwie pozostali2. Uśmiecha­ła im się myśl, że będą ponownie stać u góry, a Czesi z narodu panującego staną się znów elementem podporządkowanym. Nie ule­ga wątpliwości, że podobnie jak za wypadki z jesieni 1938, również za ostateczną katastrofę państwa Czechów i Słowaków część odpo­wiedzialności ponoszą sudeccy szowiniści niemieccy.

Właśnie z kół Niemców sudeckich wychodziły sugestie, by Rze­sza nie zadowoliła się aneksją pogranicza, ale by zajęła również resztę Czech i Moraw, zapewniając Czechom jedynie pewną formę samorządu 3. Przesłanki strategiczne, zwłaszcza po włączeniu Au­strii do Niemiec, również za tym przemawiały, nie mówiąc o ko­rzyściach gospodarczych. Jeden rzut oka na mapę przekonywał, że w razie aneksji całych Czech i Moraw granica Rzeszy, licząc od Śląska do Austrii Dolnej, skróciłaby się o setki kilometrów.

Teoretycznie porozumienie monachijskie w specjalnym aneksie zobowiązywało Niemcy i pozostałych sygnatariuszy do zagwaranto-

1 Rozdział ten nawiązuje do pierwszego w niniejszej książce. * Niemców pozostało w Czecho-Słowacji po Monachium mniej niż pół miliona, tzn. ok. 440 tysięcy (Mnichov v dokumentech, dalej cyt.: MvD), s O tym zob. np. Rok, s. 239; dokumenty: DT, passim.

187

wania nowych granic Czecho-Słowacji, uzależniając to zresztą od zaspokojenia żądań terytorialnych obu dalszych sąsiadów, tj. Pol­ski i Węgier. Gdy w listopadzie roszczenia obu tych państw zostały zaspokojone, a Niemcy otrzymały dalsze ustępstwa od rządu pra­skiego wskutek presji wywieranej podczas rokowań berlińskich, rząd praski uznał, że sprawa gwarancji staje się aktualna. Zwró­cono się więc 23 listopada z odpowiednim żądaniem do sygnatariu­szy układu monachijskiego4. Francja i Wielka Brytania były skłon­ne gwarancji tej udzielić, aby chociaż tym sposobem uspokoić nie­czyste sumienie po monachijskiej zdradzie [dotyczyło to zwłaszcza Francji]. Także Włochy nie widziały przeszkód, jak to notował w swym Diariuszu Ciano 5, który zresztą sądził, że Niemcy zajmą identyczne stanowisko. Ale i w tej sprawie mocno się omylił.

Jak wiemy, Hitler już 21 października polecił przygotowywać likwidację tego, co zostało z ziem czeskich. Sztabowcy niemieccy prowadzili studia w tym kierunku od pierwszej chwili po Mona­chium. Problem nie był wszakże taki całkiem łatwy. Wprawdzie czechosłowackie jednostki, zmobilizowane w drugiej połowie wrześ­nia, zostały stopniowo zredukowane do normalnych stanów, jed­nak Praga dysponowała ciągle jeszcze dosyć poważną armią ka­drową, o znacznej sile ognia, z potężnymi oddziałami pancernymi i licznym lotnictwem bojowym. Mimo że odpadły już fortyfikacje pograniczne, ewentualny opór nawet osłabionej armii czechosło­wackiej mógł być dla Niemców przedmiotem poważnej troski, zwłaszcza że nie były wykluczone komplikacje zewnętrzne. Rząd berliński postanowił zatem, przed przystąpieniem do końcowej fa­zy działań, wymusić na Czechach zmniejszenie armii do minimum, przy równoczesnym dalszym uzależnieniu kraju od Rzeszy. Sztab czechosłowacki opierał się tym naciskom, starał się odwlec dalsza demobilizację, a nadwyżki uzbrojenia chciał odsprzedać zaprzyjaź­nionym armiom6.

Poglądy sztabowców nie obowiązywały jednak rządu praskiego

4 Zob. L u k e ś, s. 153 i nast.; por. T. Prochazka, The Second Repu-blic. W: A History of the Czechoslovak Republic 1918—1948 (Princeton, N. J., 1973), s. 264 i nast.; por. też AM, dokum. 282—283; nota z 23 XI: ADAP, D/IV, dokum. 136.

5 C i a n o A, s. 297—298 (24 XI).

8 Próbowano m.in. rozmów z Polską, które strona polska zlekcewa­żyła — zota. P. Stawecki, Czeska broń dla Polski. “Polityka" z 12 XI 1965.

188

ani przed, ani po Monachium. Czecho-Słowacja lub II Republika Czechosłowacka, znalazła się pod władzą tych, którzy z góry wy­kluczali wszelki sprzeciw wobec Berlina7, Taką orientację repre­zentował przede wszystkim nowy minister spraw zagranicznych Frantiśek Chvalkovsky, niegdyś poseł w Berlinie, a potem, do chwili gdy objął spadek po Krofcie, poseł w Rzymie faszystow­skim. Najsilniejsza w państwie Partia Agrarna, grupująca boga­tych chłopów, miała kierownictwo reakcyjne, tradycyjnie wrogie komunistom i przeciwne sojuszowi ze Związkiem Radzieckim; wraz z burżuazją bankowo-przemysłową głosiła ona hasło “raczej Hitler niż Stalin", parła w kierunku ugody z Berlinem, choćby za cenę dalszych kapitulacji. Odszedł na emigrację Milan Hodźa, orientu­jący się raczej w stronę Paryża i Londynu, a przywódcą partii zo­stał Rudolf Beran, zdecydowany zwolennik współpracy z Niemca­mi hitlerowskimi3. Przygnębione katastrofą monachijską koła po­stępowe nie wykazywały dosyć energii, a siły jedynej czujnej i bez­kompromisowej organizacji, Komunistycznej Partii Czechosłowacji, nie były wtedy wystarczająco wielkie, by przeciwstawić się fa-szyzacji i poniżającym zabiegom o życzliwość Berlina 9.

Chvalkovsky już wyjeżdżając z Rzymu na swoje nowe stanowi­sko w Pradze, zabiegał u ambasadora Rzeszy przy Kwirynale, Mac-kensena, o audiencję u Hitlera i Ribbentropa. Życzenie to zostało istotnie wcale szybko spełnione: 13 października przyjął Chval-kovskiego Ribbentrop, a następnego dnia Hitler 10. Następca Bene-sa i Krofty robił co mógł, aby odżegnać się od polityki swoich po­przedników, potępić ich orientację zagraniczną i przeciwstawić jej swoją własną. Celem tej ostatniej, jak to Chvalkovsky już odjeż­dżając z Rzymu oświadczył Cianowi, było całkowite oparcie czecho­słowackiej polityki zagranicznej na Osi Rzym — Berlin, w szcze­gólności zaś na współpracy z Berlinem. Miał to być zwrot o 180 stopni, jak gorliwie zapewniał nowy minister. Udzielił on rów­nież pewnych obietnic co do swej polityki wewnętrznej, miał usu-

7 Charakterystyka sytuacji wewnętrznej: L u k e ś, s. 190 i nast.

8 Beran został po wojnie skazany na 20 lat więzienia przez sąd ludowy nowej Czechosłowacji i zmarł w r. 1954.

9 Do tego zob. m.in.: KSC v boji za svobodu (Praha 1949), passim; K. Gottwald, Deset let (Praha 1948), passim; G. B a r e s i in.; Odbój a re-voluce 1938—1945 (Praha 1965), passim.

10 ADAP, jw., dokum. 55 i 61; por. L u k e g, s. 151 i nast.

189

nać zwolenników Beneśa z kierowniczych stanowisk, zredukować armię, wydać zarządzenia antyżydowskie, spełnić życzenia nie­mieckie dotyczące tranzytu przez terytorium czechosłowackie oraz gwarancji dla pozostających jeszcze w okrojonym państwie Niem­ców. Chvalkovsky powtórzył te zapewnienia w rozmowie z Hitle­rem, a w zamian usłyszał z jednej strony obietnicę tolerowania państwa czechosłowackiego, o ile będzie ono we wszystkim stoso­wało się do życzeń Berlina, z drugiej zaś groźbę “katastrofy", gdy­by Czesi zechcieli powrócić do dawnej polityki. Hitler wyraźnie za­znaczył, że gwarancje francuskie i brytyjskie nie będą miały dla państwa czechosłowackiego żadnej wartości i że jedyną istotną gwa­rancją może być tylko życzliwość niemiecka. Było to więc ostrze­żenie, by Praga nie poruszała już sprawy gwarancji ze strony mocarstw zachodnich. Co prawda, Chvalkovsky nie zastosował się do tego życzenia, co wywołało urazę i wzmożoną wrogość Berli­na ".

Rzesza podczas sporu terytorialnego czechosłowacko-węgierskie-go miała okazję, by okazać okrojonemu państwu obiecywaną życz­liwość. Istotnie, jak widzieliśmy 12, dyplomacja hitlerowska stara­ła się nieco zredukować roszczenia węgierskie, lecz wyłącznie w celu poddania Słowacji swoim wpływom. Od tych samych dni, w których Hitler i Ribbentrop rozmawiali z Chvalkovskim, snuje się nić intryg hitlerowskich w Słowacji i na Rusi Podkarpackiej; będzie o tym jeszcze mowa w jednym z następnych rozdziałów. Przez cały czas istnienia II Republiki Czechosłowackiej Berlin pro­wadził podwójną a niekiedy nawet potrójną grę: obok oficjalnej polityki wobec Pragi podejmowano różne akcje na terenie słowac­kim i karpatoruskim. Oficjalna polityka wobec Pragi była obłud­nym maskowaniem tamtych zakulisowych zabiegów, zmierzają­cych do rozbicia Czecho-Słowacji od wewnątrz i do oddania ziem czeskich pod bezpośrednią władzą Trzeciej Rzeszy, a reszty pod nadzór polityczny i gospodarczy. Zamierzając poddać swoim wpły­wom Słowację i Zakarpacie, hitlerowcy dążyli do tego, by obszary te były jak największe, nie popierali zatem zbyt daleko idącego

11 Zob. także: J. Kozeński, cyt. art. Rzesza hitlerowska wobec Cze­chosłowacji..., s. 309 i nast.

12 Zob. wyżej, w rozdz. IV.

190

powiększenia Węgier, które czasem zaznaczały jednak pewną nie­zależność swojej polityki. Tak zatem należy tłumaczyć ową pozor­nie wobec Czecho-Słowacji przyjazną politykę Berlina w sprawie rozgraniczenia tego państwa z Węgrami.

Zarazem Niemcy coraz wyraźniej dawały do zrozumienia, że traktują Czecho-Słowację jako państwo mniej niż drugorzędne; m. in. nie obsadzono ponownie poselstwa w Pradze. Dotychczaso­wy poseł Ernst Eisenlohr (mianowany tam w lutym 1936 r.) w cza­sie kryzysu wrześniowego został wezwany do Berlina i do Pragi już nie wrócił, chociaż nie został formalnie odwołany. Na czele po­selstwa stanął jako charge d'affaires radca legacyjny Andor Hen-cke, który w swoich raportach wykazywał nawet pewną dozę obiektywizmu 13, ale cokolwiek by napisał o Czechach, nie mogło to w najmniejszym choćby stopniu wpłynąć na powzięte już w Ber­linie decyzje. Równocześnie wzrosło znaczenie konsulatu w Braty­sławie (niebawem przemianowanego na konsulat generalny), na którego czele stał Ernst von Druffel, pilny wykonawca intryganc­kich instrukcji, mających na celu powiększenie rozłamu między Słowakami a Czechami".

Aby przypodobać się Berlinowi, rząd praski przedsiębrał pew­ne posunięcia, zmierzające do utrudnienia, a potem do uniemożli­wienia w ogóle działalności wszelkich postępowych i demokratycz­nych organizacji, z KPCz na czele. Wprowadzono ograniczenia an­tyżydowskie i coraz silniej akcentowano niechęć do ZSRR, jakkol­wiek sojuszu z tym państwem jeszcze formalnie rząd praski nie wypowiedział15.

Dopóki stał u władzy drugi gabinet generała Syrovego, t j. do końca listopada, faszyzacja szła nieco wolniej i była maskowana. Ale 28 listopada premierem został Beran, który wprowadził kurs jawnie faszyzujący. Kurs ten popierał wybrany 30 listopada nowy prezydent republiki, prawnik Emil Hacha. Była to osobistość bez przeszłości politycznej, konserwatysta, typowy dawny urzędnik au­striacki, który z niedowierzaniem przyjął przewrót roku 1918, a po-

13 Do tego: F. L u k e s, Svedectvi ćs. diplamata [H. Masafika]. “Slovan-sky Pfehled", 1968 nr 3, s. 249—250.

14 O tym więcej w rozdziale następnym.

15 SBZM, dokum.60 (raport posła Aleksandrowskiego o rozmowie z Chval-kovskim 22 X 1938; por. K r a l, s. 449 i nast.

191

tem uwierzył w wielkość Niemiec i latem 1938 r. interweniował u Beneśa na rzecz spełnienia żądań henleinowców ie.

Być może, że do lutego 1939 r. w Berlinie wahano się jeszcze, w jakiej formie miałoby nastąpić włączenie ziem czeskich do Rze­szy, przy czym nie wykluczano formalnej samodzielności przy bez­warunkowej kontroli politycznej, wojskowej i gospodarczej ze stro­ny Rzeszy. Stąd pewne niekonsekwencje w stosunkach dyploma­tycznych między Berlinem a Pragą, dochodzące nawet do pomysłu zawarcia sojuszu wojskowego... z ostrzem skierowanym przeciw

Polsce!1?

Jak wspomniano, działali jednak w okrojonym państwie Niemcy sudeccy, którzy nie wahali się i konsekwentnie domagali się od Berlina, by poparł ich pretensje do uprzywilejowanej pozycji. Otrzymali oni hojne wsparcie finansowe od Rzeszy, która jed­nocześnie nie zamierzała zapewnić analogicznych praw kilkuset ty­siącom Czechów, żyjących na obszarach anektowanych po Mona­chium ia.

Ważne znaczenie dla losów II Republiki Czechosłowackiej mia­ły znane nam już rozmowy Ribbentrop — Bonnet w Paryżu w dniach 6—7 grudnia 1939 roku. Jak wiemy, niemiecki minister spraw zagranicznych wyciągnął z tych rozmów wniosek o rzeko­mym wyrzeczeniu się przez Francję zainteresowania dla Europy środkowej i wschodniej i o pozostawieniu tam Niemcom wolnej ręki. Ribbentrop postanowił więc zaostrzyć postępowanie wobec Pragi. Dalsze działania dyplomacji francuskiej nie potwierdzały wprawdzie w całości hitlerowskich wyobrażeń, ale zdarzały się jed­nak kroki, które mogły owe przypuszczenia pośrednio umocnić: np. stopniowa wyprzedaż aktywów francuskich na ziemiach czeskich, zwłaszcza zaś udziałów w przemyśle w.

Opór postępowych elementów w Czecho-Słowacji przeciw fa­szyzującym poczynaniom rządu, zwłaszcza zaś intensywna działal-

16 Hacha pozostał na stanowisku prezydenta Protektoratu po 16 III 1939 aż do wyzwolenia Pragi w maju 1945; od 1943 r. właściwie funkcji nie pełnił; zmarł w więzieniu latem 1945.

17 Źob. AM, dokum. 286 (treść wywodów Ribbentropa w styczniu 1939).

18 Mniejszością niemiecką kierował b. poseł partii Henleina, E. Kundt (zob. 1938, s. 303, przyp. 9), ostro antyczeski; por. DT, dokum. 272; do tego: H. Ripka, Munich, Bejore and After (London 1939) s. 357 i nast.; R. L u-

za, cyt. dz., s. 172.

19 T. P r o c h a z k a, cyt. art. The Second Republic, s. 263.

ność KPCz, zepchniętej do podziemia, zaniepokoiły Berlin. Szta­bowców berlińskich irytowało przy tym zwlekanie Pragi z redukcją wojska, chociaż Czesi tłumaczyli rozsądnie, że muszą znaleźć za­trudnienie dla zwalnianych oficerów i podoficerów zawodowych, co przy wydatnym zmniejszeniu podstaw życia gospodarczego było za­daniem niełatwym. Działalność Beneśa i niektórych jego przyjaciół za granicą, np. byłego posła w Londynie Jana Masaryka (który zrzekł się swej funkcji na znak protestu przeciw Monachium)20, również wywoływała obawy, że mocarstwa zachodnie mogą jednak zacząć ponownie interesować się sprawą czechosłowacką i upom­nieć się o przewidziane w Monachium gwarancje.

Dojrzewała myśl całkowitego zlikwidowania państwa cze­chosłowackiego przez aneksję ziem czeskich i utworzenie pseudo-samodzielnej Słowacji. W połowie grudnia naczelne dowództwo armii niemieckiej wydało dalszą dyrektywę w sprawie okupacji ziem czeskich, zaznaczając, że nie ma to być akcja wojenna, ale “pacyfikacyjna" (Befriedungsaktiori)2l. Aby to było możliwe, na­leżało zaczekać do chwili dalszego zmniejszenia liczebności armii czechosłowackiej i do zupełnego sterroryzowania dyplomacji i czynników rządzących w Pradze. Nie było to takie trudne wo­bec nastawienia Berana i Chvalkovskiego. Zrezygnowany poseł czechosłowacki w Berlinie Yojtech Mastny zwierzał się w połowie grudnia swemu francuskiemu koledze, ambasadorowi Coulondre, że kraj jego jest “już tylko prowincją" Rzeszy Niemieckiej22. Ta­ki sam nastrój panował w Pradze.

Co prawda Chvalkovsky wyobrażał sobie, że potrafi dzięki swym osobistym kontaktom znaleźć jakieś wyjście. Wybierał się z nową wizytą do Berlina, a także do Rzymu. Ribbentrop nie spieszył się jednak z przyjęciem kogoś, kogo już uważał za wasala, i wyzna­czył datę rozmowy na drugą połowę stycznia 1939; Ciano zaś do­piero na luty28. Czechosłowacki minister spraw zagranicznych

20 Nowego posła nie mianowano; placówką kierował jako charge d'af-faires Kareł Lisicky, radca legacyjny.

21 ADAP, jw., dokum. 152; był to zapewne wynik paryskiej wizyty Rib­bentropa, tj. przekonanie, że Francja nie będzie protestować.

22 LJF, dokum. 33. Charakterystyka Mastnego: V. Szathmaryoya-V16kova, Putovdnl za svobodou (Praha 1946), s. 15.

28 ADAP, jw., dokum. 148 i 154; Włosi postanowili w sprawach cze­chosłowackich stosować się ściśle do polityki niemieckiej; do wizyty Chval-kovskiego w Rzymie już nie doszło.

13 Europa...

193

192

chciał poruszyć w tych rozmowach sprawę międzynarodowej gwa­rancji granic, którą wysuwał już od końca listopada **.

Ale Chvalkovsky zapomniał, że Hitler nie życzył sobie omawia­nia tej właśnie sprawy. Nie ulega wątpliwości, że ten krok przy­spieszył tylko decyzję zajęcia ziem czeskich. Do powzięcia takiej decyzji przyczyniły się nadto kroki podjęte przez Pragę na Quai d'Orsay, a także obawy związane z akcjami podejmowanymi w Pra­dze przez Polskę. Kroki te nie mogły dać konkretnego wyniku, a to zarówno wobec rozgoryczenia czeskiego w związku ze sprawą Zaolzia (co pozwoliło nawet Niemcom pomyśleć przez chwilę o wspólnej z Czechami wojnie z Polską), jak i wobec zasadniczej niechęci do Czechów w polskim MSZ. Niemniej akcje te powięk­szyły nieufność niemiecką wobec Pragi oraz przydały nowych ele­mentów pogorszeniu się stosunków Rzeszy z Polską.

Jak pisał w końcu listopada 1938 r. niemiecki charge d'affaires w Pradze, bawiła tam wtedy półoficjalna misja polska mająca po­zyskać rządowe koła czechosłowackie dla zbliżenia z Polską. Opo­wiadał to Henckemu także szef gabinetu Chvalkovskiego, Hubert Masafik, w tonie dla Polski raczej niechętnym B.

Pewne próby istotnie więc podejmowano, ale raczej niekonsek-wentnie, tak że w rezultacie zmarnowano wszelkie możliwości, ja­kie być może jeszcze istniały. Zachował się ciekawy dokument w postaci relacji złożonej w październiku 1939 r. w Bukareszcie przez uczestników takiej nieoficjalnej misji polskiej, W. Stępniew-skiego i Z. Sławińskiego 26. Byli oni członkami pięcioosobowej gru­py, która w listopadzie 1938 r. została skierowana do Pragi przez zastępcę wiceministra Szembeka w polskim MSZ, M. Arciszew-skiego, w porozumieniu z czynnikami sztabowymi. Miała ona wy­sondować sytuację i odbyć kilka rozmów z generalicją czechosło­wacką. Inicjatywa w tej sprawie wyszła raczej z kół prywatnych, spośród zwolenników zbliżenia polsko-czechosłowackiego, zdają­cych sobie sprawę z niebezpieczeństwa niemieckiego i słusznie oba-

wiających się, że po ziemiach czeskich przyjdzie kolej na Polskę. Takie obawy były w społeczeństwie polskim coraz powszechniejsze w miarę jak mijała sztucznie wywołana atmosfera euforii po odzy­skaniu Zaolzia ". Nie chciało tych obaw podzielać oficjalne kierow­nictwo polskiego MSZ ani też najwyższe czynniki wojskowe, ale mimo wszystko zdecydowano się na pewne, niestety połowiczne, kroki — bez następstw. Zmarnowano właściwy moment zawarcia sojuszu polsko-czechosłowackiego, zbawiennego dla obu stron, mo­ment, kiedy Czechosłowacja dysponowała jeszcze swymi fortyfi­kacjami sudeckimi i poważną armią. Teraz było już właściwie za późno. Spróbować nawiązać kontakty należało jednak w każdym razie. Oto konkluzja owej misji, zawarta w wymienionym doku­mencie:

Grupa przebywała w Czechach tydzień i rozmawiała z sześciu gene­rałami czeskimi, m.in. z generałem Syroyym. W rozmowach tych stwierdzo­no, że Czechosłowacja utraci w najbliższych miesiącach niezależność, jeśli Polska nie zacznie prowadzić bardziej energicznej akcji w sensie wspólnej obrony obu rządów. Stwierdzono, że możliwość przeprowadzenia takiej ak­cji, istnieje, chociaż jest ona niezmiernie trudna, a nawet, być może, spóźnio­na. Niektóre koła uważały, że można przeprowadzić koncentrację wojsk czechosłowackich na Morawach i w Słowacji, aby w ten sposób do tych rejonów przenieść punkt ciężkości walk, co ulżyłoby położeniu armii pol­skiej w nadchodzącej wojnie z Niemcami, którą koła te uważały za nieuni­knioną 28.

Relacja ta, pochodząca z okresu już po wrześniu 1939 r. przy całym zainteresowaniu, jakie może wzbudzić, wywołać musi także pewne zastrzeżenia i wtąpliwości. Wtedy, gdy ją składano (paź­dziernik 1939) mogły się tu dołączyć pewne dodatkowe refleksje, zabarwiające w sposób specyficzny właściwe wspomnienia. Auto­rzy relacji mieli na pewno dobre intencje i na pewno ich analiza sytuacji z listopada 1938 zawiera momenty realne. Z drugiej stro­ny jednak wiadomo, że w społeczeństwie czeskim panowało w sto­sunku do Polski wielkie rozgoryczenie w związku ze sprawą Zaol­zia, głównie wskutek szykan polskich wobec pozostałych na tam­tym obszarze Czechów29. Dochodziło tam do wystąpień dywersyj-

2* Do tego Luk e §, s. 228 i nast.; T. Prochazka, jw., s. 266.

25 ADAP, D/V dokum. 111; mikrofilm z archiwum Auswartiges Amt w Bonn, Poi. IY/8851 (telegram z Pragi nr 762 z 28 XI 1938).

28 Archiwum KC KPSc, dokum. 140/34/1; por. B. Graca, 14 marec 1939 (Bratyslava 1959), s. 99; pełny przekład zamieszczono w KD, s. 169. Z własnych wspomnień ogłosił o tym cykl artykułów B. Miazgowski: Ślepcy nad przepaścią “Polityka". 1965 nr l, 3, 5.

27 Zwracał na to m.in. uwagę ambasador brytyjski Kennard w swym raporcie z 14X1938 (PRO, F.O. 371, 21808, C 2727/2168/55); por. Noel, s. 238.

28 Jak w przyp. 26 (przekład własny z tekstu czeskiego). 24 O tym zob. w rozdz. II nin. książki; tam cyt. praca J. C h l e b o w-c z y k a Nad Olzą, s. 213—214.

194

13"

195

nych, do incydentów zbrojnych, o których donosili zagraniczni dyplomaci z Warszawy i przeciw którym poseł Papee protestował w Pradze na skutek polecenia polskiego MSZ30. Jeżeli wspomniana wyżej niemiecka hipoteza o możliwości pozyskania rządu praskiego dla wspólnej akcji zbrojnej (niemiecko-czeskiej) przeciw Polsce była oparta na przejaskrawieniu pewnych faktów i wskutek tego nierealna, zarazem nie jest chyba pewne, czy wtedy — późną je­sienią 1938 r. — istniały już przesłanki wspólnej czesko-polskiej akcji przeciw Niemcom. Mogli chcieć tego niektórzy generałowie Czesi (na pewno nie wszyscy i wątpliwe, czy był wśród nich ostrożny Syrovy), nie jest jednak pewne, czy mogliby liczyć na posłach wszystkich swoich podkomendnych i na poparcie całego społeczeństwa. Dopiero marzec 1939 r. przyniósł poważny przełom w nastrojach społeczeństwa czeskiego, co wyraziło się m. in. w ma­sowym przechodzeniu ochotników czeskich do Polski w celu wstą­pienia do formowanego u nas legionu czechosłowackiego. Tych na­strojów — przynajmniej w szerszej mierze — nie było jednak je­szcze w jesieni 1938 roku.

Generalicja czechosłowacka — poza okresem, kiedy gen. Sy-rovy (dwukrotnie, ale krótko) stał na czele rządu — nie miała wpływu na czeskie koła miarodajne. Stosunki dyplomatyczne mię­dzy Warszawą a Pragą, chociaż na pewno lepsze niż przed Mo­nachium, były tylko poprawne i dalekie od umożliwiającego bliż­szą współpracę zaufania31. Chvalkovsky był niewątpliwie zdecy­dowany nie czynić niczego, co mogłoby go postawić w niekorzy­stnym świetle wobec hitlerowców, którzy w każdej chwili mogli błyskawicznie interweniować, gdyby podejrzewali niespodzianki ze strony polskiej. Sprawa Ostrawy (o czym niżej) jest tu bardzo

charakterystyczna.

Kwestia zagwarantowania nowych granic Czecho-Słowacji by­ła, jak widzieliśmy, jednym z tematów w rozmowach prowadzo­nych w Paryżu przez Ribbentropa i Bonneta na początku grudnia. Obie strony interpretowały sens tych rozmów w duchu korzystnym dla swoich poglądów i zamierzeń. Hitlerowcy uważali, że strona francuska pozostawiła im wolną rękę w Europie środkowej, a na

30 I o tym donosił do Londynu amb. Kennard, w swych raportach z 18 i 24X111938, jw. (zob. przyp. 27), C 5694/2470/55 i C 5905/2470/55.

81 Do tego głównie V a l e n t a, s. 609 i nast.; por. S z e m b e k, s. 345, 347, 389.

196

Quai d'Orsay sądzono, że to właśnie Bonnet przekonał Ribbentro­pa o konieczności zachowania monachijskiego status quo. Tak bo­wiem brzmi odpowiedni passus w telegramie rozesłanym do kilku placówek w Europie przez francuskiego ministra spraw zagranicz­nych w dniu 14 grudnia:

Co do Czechosłowacji niezbędna była wymiana obserwacji, by przy­pomnieć to, co zarówno w swym duchu, jak formalnie powinno stanowić zastosowanie międzynarodowych decyzji monachijskich. Niemiecki minister spraw zagranicznych po swym powrocie do Berlina ma zbadać sprawę za­stosowania gwarancji międzynarodowej, którą Niemcy zasadniczo przyjęły w protokóle nr l 82.

Tu trzeba zauważyć, że amenagement de la garantie, jak to for­mułuje cytowany dokument, nie brzmi jednoznacznie. Jeśli właś­nie w ten sposób postawiono sprawę w rozmowie dwu ministrów, Ribbentrop mógł także uważać, że Niemcy mają swobodę, przy­najmniej pod względem formy i czasu. Poszedł on jednak w swej interpretacji jeszcze dalej, zgodnie z całą taktyką hitlerowską.

Mianowicie wiemy z raportu ambasadora Coulondre'a o treści jego rozmowy z zastępcą Ribbentropa, Weizsackerem, w dniu 21 grudnia 33. Coulondre twierdzi, że gdy on przedstawił stanowisko Quai d'Orsay w duchu powyższej instrukcji, Weizsacker wpraw­dzie nie posunął się do całkowitego zaprzeczenia interpretacji fran­cuskiej, ale uznał ją za nieaktualną. Oświadczył, że Czecho-Słowa­cji powinna wystarczyć gwarancja samej tylko Rzeszy34! Niemiec­ka wersja tej rozmowy omawia sprawę gwarancji bardzo szeroko, co świadczy, że miała ona wtedy dla hitlerowców poważne znacze­nie. Weizsacker miał oświadczyć Coulondre'owi, że “Czecho-Słowa-cja należy najwyraźniej do tej strefy, która musi być uznana za domenę niemiecką". Pamiętamy, że tak właśnie traktował wynik swej wizyty w Paryżu Ribbentrop.

Z rozmowy Weizsackera z Coulondre'em wynikało jeszcze do­datkowo, że oba mocarstwa zachodnie, chcąc niewątpliwie uspo­koić swoje sumienie po monachijskiej zdradzie, rzeczywiście prag­nęły sprawę gwarancji przyspieszyć i czyniły już wstępne kroki.

32 LJF, dokum. 32, por. R. Coulondre, cyt. dz., s. 224—225; w LJF nie wymieniono wśród odbiorców tej instrukcji ambasady francuskiej w Warszawie!

33 LJF, dokum. 35 (R. Coulondre, jw., s. 231, datuje błędnie: 22X11); ADAP, D/iy, dokum. 373.

34 Perfidia Weizsackera polegała w tym wypadku na dawaniu do zro­zumienia, że Niemcy mogłyby udzielić tej gwarancji!

197

Weizsacker powiedział m. in. Coulondre'owi, że Czecho-Słowacja rzekomo o gwarancję nie prosiła; było to niezgodne z prawdą bo jak pamiętamy, praskie MSZ podniosło tę sprawę już w dniu 23 listopada w notach do rządów sygnatariuszy układu monachijskie­go 35. Znamy m. in. jeden efekt tej noty: treść rozmowy posła bry­tyjskiego w Pradze, Newtona, z Chvalkovskim w dniu 10 grudnia 1938 r.38 Anglik powiedział wtedy wyraźnie, że Londyn udzieli gwarancji tylko w wypadku, jeśli da ją co najmniej trzech spo­śród czterech sygnatariuszy układu monachijskiego; sam wysuwał sugestię, aby Czecho-Słowacja zadowoliła się wyłącznie gwaran­cją niemiecką, gdyż ta jest najważniejsza. Między Berlinem a Lon­dynem panowała więc, jak widzimy, jednomyślność, chociaż z nie­zupełnie identycznych pobudek. Francuzi działali nieco aktywniej i w sensie dla Pragi przychylniejszym, ale oczywiście nie chcieli ogłosić gwarancji oddzielnie, lecz myśleli tylko o garantie conjoin-te, jak to wyraźnie Coulondre oświadczył Weizsackerowi. O tym, by do sprawy gwarancji przyciągnąć piąte mocarstwo europejskie, t j. Związek Radziecki, w stolicach zachodnich nie myślano (tym bardziej byłyby temu przeciwne mocarstwa Osi), chociaż w Mo­skwie na pewno przyjęto by taką propozycję przychylnie ".

Dla Paryża miarodajny był wynik wspomnianej już konfe­rencji brytyjsko-francuskiej z 24 listopada38, kiedy to na wniosek Chamberlaina zastrzeżono, że wchodzić może w grę tylko łączna gwarancja wszystkich czterech sygnatariuszy z Monachium. An­glicy stawiali przynajmniej sprawę otwarcie: nie chcieli powtórze­nia się sytuacji z września, gdy najformalniejsze jednostronne gwarancje francuskie okazały się bezwartościowe. Poza tym Angli­cy dobrze rozumieli, że Wielka Brytania na razie nie ma możliwo­ści, by w razie naruszenia gwarancji odpowiednio zareagować, wo­leli więc gwarancji w ogóle nie dawać. W granicach wszakże po­rozumienia z Francuzami dyplomacja brytyjska uważała za stosowne


85 Zwraca uwagę, że cytowany zbiór dokumentów czechosłowackiego MSZ w przekładzie niemieckim (AM) tekstu tej właśnie noty nie daje.

38 DBFB, 3/III, dokum. 423; wersja czeska, najpierw ogłoszona w prze­kładzie niemieckim w DiM (I, dokum. 43), znana jest także w oryginale: Dokumenty k pfedveceru druhe svetove vdlky (Praha 1948), t. I, s. 156.

« Omawia to szczegółowo F i e r l i n g e r, I, s. 180—181, na podstawie rozmów z Litwinowem; bez powołania się na Fierlingera pisze o tym K r a l, s. 454—455.

Zob. o tym s. 136 i nast.

198poruszyć tę sprawę, choćby tylko ze względów taktycznych, aby nie wypuścić z rąk jednego z argumentów do dyskusji z Ber­linem.

Cała sprawa miała stać się niebawem ponownie przedmiotem bezpośrednich rozmów czechosłowacko-niemieckich. Chvalkovsky, jak wiemy, zabiegał o możliwość złożenia ponownej wizyty w Ber­linie. Był on coraz bardziej zaniepokojony pogłoskami rozpuszcza­nymi głównie przez pozostającą na ziemiach czeskich mniejszość niemiecką o mającym niebawem nastąpić całkowitym wcieleniu tych ziem do Rzeszy. Minister interpelował w tej sprawie paro­krotnie poselstwo niemieckie w Pradze, skąd otrzymywał wszakże stanowcze zaprzeczenia 39.

Dyktator Rzeszy zdecydował się przyjąć Chvalkovskiego w obec­ności Ribbentropa w dniu 21 stycznia 1939 r.40 Rozmowa była, jak zwykle w takich wypadkach, przede wszystkim monologiem Hitle­ra, który zaczai od wychwalania swojej rzekomej wielkoduszności, polegającej na tym, że nie zmiażdżył Czechów całkowicie we wrze­śniu; następnie zasypał swego rozmówcę zarzutami, jakoby w Cze-cho-Słowacji nie przeprowadzono niezbędnych zmian, nie odsu­nięto zwolenników Benesa i nie zmieniono kursu jego polityki. Po­tem nastąpiły groźby: Praga ściągnie na siebie katastrofę, jeśli prowadzić będzie politykę antyniemiecką. Hitler stwierdzał po­nadto, że w Pradze nie usuwa się ze stanowisk Żydów i nie prze­prowadza redukcji armii, którą zresztą wyśmiewał. Mimo to na ten właśnie punkt kładł specjalny nacisk, co wskazywałoby, że Niemcy wbrew pozorom żywili tu pewne obawy. Chvalkovsky wszystkiemu przytakiwał, niektóre sprawy próbował tłumaczyć, obarczając odpowiedzialnością w pewnym stopniu mocarstwa za­chodnie.

Podobne kazanie wygłosił swemu gościowi tego dnia Ribben-trop, który wysuwał identyczne zarzuty, ale ponadto postawił sze­reg żądań, dotyczących położenia Niemców sudeckich. Chvalkov-sky zajmował, oczywiście, stanowisko jak najbardziej ugodowe".

39 ADAP, jw., dokum. 147 i 156.

40 Tamże, dokum. 158; por. LJF, dokum, 45; do tego Lu k e ś, s. 229 i nast.

41 ADAP, jw., dokum. 159. By dać Rzeszy dowód uległości, rząd praski zawarł 29 I umowę o współpracy policji obu państw przeciw komunistom (MvD, II, dokum. 247).

199

Mimo to, zarówno w rozmowie z Hitlerem, jak z jego ministrem, odważył się wysunąć sprawę gwarancji granic, twierdząc, że po jej otrzymaniu stosunki w Czecho-Słowacji ułożą się lepiej i znik­nie atmosfera niepewności, będąca przyczyną wielu tarć42. Spra­wa gwarancji była na pewno największą troską Pragi — a w prze­ciwnym sensie... także Berlina. Hitlerowcy woleli zagadnienie to załatwić po swojemu, w dogodnym dla siebie momencie. W dniu bytności Chvalkovskiego w Berlinie decyzja co do terminu likwi­dacji państwa czechosłowackiego być może jeszcze nie zapadła. Ale teraz zaszły pewne wydarzenia, które miały wywrzeć ważny wpływ na dalsze losy tego państwa i przyspieszyły w Berlinie de­cyzję, by tę sprawę jak najrychlej zakończyć 43.

Chodzi tu o wspomniane już oficjalne oświadczenie francuskie o istnieniu aktywnych zainteresowań Francji w Europie środkowej i wschodniej, oraz o wizytę Ribbentropa w Warszawie. Oba wy­darzenia z tej samej daty: 26 stycznia 1939 roku.

Jak pamiętamy, w dniu tym Bonnet złożył w Izbie Deputowa­nych deklarację stwierdzającą, że Francja nie wyrzeka się swych sojuszów wschodnioeuropejskich, tj. z Polską i Związkiem Ra­dzieckim, co w tydzień później jeszcze bardziej kategorycznie po­twierdził w Senacie44. Ribbentropa to rozdrażniło i skłoniło do gwałtownej reakcji. Niepowodzenie zaś warszawskiej wizyty, t j. fakt, że Polska nie jest tak bezwzględnie pewnym klientem Nie­miec, jak sobie to hitlerowcy wyobrażali do tego czasu, również musiało odegrać pewną rolę przy podejmowaniu decyzji, która choć skierowana w pierwszym rzędzie przeciw Pradze, w dalszym układzie sytuacyjnym zagrażała Polsce, zapewniała bowiem Niem­com możność okrążenia jej od południa.

Dlatego sądzić możemy, że decyzja przyspieszenia ostatecznej likwidacji państwa czechosłowackiego zapadła niezwłocznie po przyjeździe Ribbentropa z Warszawy. Już z początkiem lutego zaczęły nadchodzić do Pragi złowróżbne wieści o zbliżającej się inwazji niemieckiej. I tak np. 5 lutego podczas przyjęcia w amba­sadzie francuskiej w Berlinie poseł jugosłowiański Cincar-Marko-

12 Hitler pominął tą sprawą milczeniem, a Ribbentrop oświadczył, że nie ma ona związku z postulatami Rzeszy wobec rządu praskiego.

43 Jak się zdaje, gdy Hitler i Ribbentrop rozmawiali z Chwalkovskim 21 I, jeszcze nie byli zdecydowani co do daty aneksji.

« O tym zob. wyżej, s. 148 i nast.; por. N o e l, s. 290.

vić, utrzymujący bliskie stosunki z Wilhelmstrasse, ostrzegał w tej sprawie sekretarza poselstwa czechosłowackiego L. Szathmarye-go".

Chvalkovsky nie wiedział, co robić. Do jakichś energiczniej­szych kroków nie był zdolny. Liczył nadal na poparcie Zachód a, a niewątpliwie trochę ośmielał go fakt, że 8 lutego ambasadorowie brytyjski i francuski złożyli w Auswartiges Amt noty przypomi­nające sprawę gwarancji, przy czym nota brytyjska powoływała się na warunkową zgodę Mussoliniego 4li. W praskim ministerstwie spraw zagranicznych zdecydowano się na podwójną taktykę: z jed­nej strony na ugodowe stanowisko wobec Berlina, a z drugiej na podkreślanie kontaktów z mocarstwami zachodnimi.

Ale wszelkie koncepcje podejmowane w Pradze nie mogły mieć znaczenia wobec tego, że w Berlinie od samego początku nie za­mierzano się w niczym oglądać na życzenia czeskie.

Było więc naturalne, że o ile jeszcze w jesieni 1938 roku roz­ważano w Berlinie możliwość zachowania pozornej niezależności państwa czechosłowackiego przy jego całkowitym podporządkowa­niu Niemcom pod względem politycznym, wojskowym i gospodar­czym, o tyle w połowie grudnia tego roku zapadła już decyzja, by dokończyć przygotowania do inwazji zbrojnej i przyszłej anek­sji ". Wszelkie kontakty dyplomatyczne na początku 1939 r., włącz­nie z wizytą Chvalkovskiego w styczniu w Berlinie, były tylko ma­skowaniem istotnych zamiarów, z których realizacją na razie zwle­kano, aż do wyjaśnienia pewnych dalszych spraw, związanych z planami Hitlera. Jak wspomniano wyżej, po 26 stycznia 1939 r. istnienie państwa czechosłowackiego było już kwestią kilku ty­godni.

Nie miało znaczenia, że Chvalkovsky, przyjmując 17 lutego rad­cę poselstwa niemieckiego, zapewniał go o swej gorliwości w speł­nianiu życzeń Berlina i powoływał się na przeprowadzoną redik-cję armii. Nie omieszkał jednak przypomnieć ponownie sprawy gwarancji granic, zapowiadając w zamian za to wypowiedzenie sojuszów z Francją i ZSRR, a nawet czyniąc aluzję, że Czecho-

45 Zob. V. Szathmaryova-Vlckova, cyt. dz. s. 23.

« LJF, dokum. 47; ADAP, jw., dokum. 164. Chamberlain mówił o tej sprawie z Mussolinim, zob. EVC, s. 403—404.

" Jak w rozdz. I nin. książki — decyzja zapadła, ale wtedy jeszcze da­ty ostatecznej nie ustalono — miało to się stać teraz.

200

201

-Słowacja mogłaby potem przystąpić do paktu antykominternow-skiego i rozluźnić swoje zobowiązania wobec Ligi Narodów **.

Równocześnie jednak w siedzibie czechosłowackiego MSZ przy­gotowywano noty do wszystkich czterech sygnatariuszy układu monachijskiego, przypominające sprawę gwarancji granic jako bar­dzo pilną. W stosunku do Berlina postanowiono zdobyć się na specjalną kurtuazję przez wręczenie tam noty wcześniej niż w sto­licach pozostałych trzech mocarstw. Dnia 21 lutego charge d'affai-res Szathmary, zastępujący mającego już odejść na emeryturę po­sła Mastnego, wręczył ową notę Weizsackerowi, który nie dostrzegł kurtuazji, ale wypomniał swemu rozmówcy fakt, że nota w ogóle została skierowana do pozostałych mocarstw bez uprzedniego za­sięgnięcia opinii w Berlinie; zastępca Ribbentropa nazwał takie po­stępowanie “niedopuszczalnym"49.

Sądzić można, że ten krok Chvalkovskiego był dalszym gwoź­dziem do trumny II Republiki Czechosłowackiej.

Nie pomogły dalsze próby przypodobania się Berlinowi, jak np. uznanie (jeszcze 27 stycznia) rządu generała Franco w Hiszpanii oraz zawarcie (4 marca) korzystnego dla Rzeszy układu, przeka­zującego jej znaczną sumę, prawie 400 milionów koron w złocie i w dewizach, jako część pokrycia banknotów, przypadającą na anektowane przez Rzeszę terytoria50.

O zasoby złota i dewiz Czechosłowackiego Banku Narodowego zabiegali hitlerowcy usilnie, podobnie jak rok wcześniej o takież zasoby będące w posiadaniu Austrii. Zasoby te oraz cała czechosło­wacka produkcja zbrojeniowa były czynnikami, które na równi z momentami strategicznymi i geopolitycznymi coraz bardziej przyspieszały fatalną dla losów Czecho-Słowacji decyzję Berlina. Uprzednio już ustalona taktyka rozbijania tego państwa od we­wnątrz przez podsycanie separatyzmu słowackich nacjonalistów była od lutego energicznie rozwijana. Stopniowo doprowadziło to na początku marca do wydarzeń na terenie Słowacji, których już

48 ADAP, dokum. 169; por. M. H a j e k, Od Mn.ich.oua k 15. bf eznu (Pra­na 1959), s. 140.

49 ADAP, jw., dokum. 171. Jasne jest, że rząd praski nie był do nicze­go takiego wobec Rzeszy formalnie zobowiązany!

50 AM, dokum. 299, podaje nawet 500 min; por. M. H a j e k, jw., s. 141.

cofnąć się nie dało i które zasadniczo ułatwiły hitlerowcom opa­nowanie ziem czeskich 51.

Na razie jeszcze rząd Rzeszy zachowywał jakie takie pozory na zewnątrz. Na wspomniane wyżej noty mocarstw zachodnich z 8 lu­tego udzielono 28 tegoż miesiąca, po parokrotnych monitach (zwłaszcza ze strony francuskiej), odpowiedzi utrzymanej w tonie raczej aroganckim52. Notę osobiście dyktował Hitler, wobec czego nie brak w niej było wyraźnych pogróżek pod adresem rzekomych czeskich i zachodnich germanofobów oraz — bardziej zamaskowa­nych — pod adresem Francji i Wielkiej Brytanii. Niemcy odrzuca­ły z góry możliwość zagwarantowania granic czechosłowackich przez mocarstwa zachodnie, a własne stanowisko obłudnie uzależ­niały od “polepszenia się stosunków między Pragą a sąsiednimi państwami" (chodziło tu o Polskę i Węgry).

Był to taki sam wykręt, jakiego Hitler użył w Monachium, by tylko nie musieć udzielić już wtedy gwarancji dla nowych granic okrojonego przez siebie państwa. Od dłuższego czasu bowiem sto­sunki między Czecho-Słowacją a Polską i Węgrami były zupełnie poprawne (abstrahując od lokalnych incydentów granicznych). Niemcy wszakże musiały mieć jakiś pretekst, by móc odrzucić no­ty obu mocarstw zachodnich i uchylić się od swego uroczystego zo­bowiązania złożonego w Monachium.

Admonicja, której Weizsacker udzielił czechosłowackiemu char­ge d'affaires 21 lutego, przeraziła Chvalkovskiego. By naprawić złe wrażenie, wysłał on do Berlina wspomnianego już szefa swego gabinetu Masafika, który jednak daremnie usiłował dostać się do Weizsackera lub do jego zastępcy Woermanna 53. Przyjął go tylko (w dniach l i 3 marca) prowadzący sprawy czechosłowackie w Aus-wartiges Amt radca Altenburg. Masafik usiłował jakoś wytłuma­czyć ganiony przez hitlerowców krok czechosłowacki i przedstawił z kolei w imieniu Chvalkovskiego szereg propozycji, mających na celu całkowite podporządkowanie państwa czechosłowackiego Niemcom, przy zewnętrznym zachowaniu pewnych pozorów nie-

51 O tym w następnym rozdziale.

63 ADAP, j w., dokum. 175 (tu wiadomość o autorstwie Hitlera) por. LJF dokum. 51 oraz AM, dokum. 306.

s« M. Ha jęk, cyt. dz., s. 140—141; Luk e s, s. 291; por. ADAP, jw., dokum. 177.

202

203

zależności. W szczególności była tu propozycja uzgadniania z Ber­linem czechosłowackiej polityki zagranicznej oraz całkowitego od­dania pod nadzór Rzeszy spraw wojskowych. Masafik oświadczył, że “Czecho-Słowacja będzie rządowi Rzeszy wdzięczna za wszel­kie w ogóle zalecenia". Podczas pierwszej rozmowy Altenburg tylko słuchał, a podczas drugiej odmówił dopuszczenia gościa do wyższych czynników i krótko stwierdził, że Niemcy są z polityki czechosłowackiej niezadowoloneM. Sprawozdanie z tych rozmów przedłożono Ribbentropowi, a ten pokazał je Hitlerowi, który oświadczył, że nie interesują go propozycje Pragi55. Zawiedziony Masafik próbował dostać się do Weizsackera za pośrednictwem Mastnego, który znów zaczął urzędować, a którego sekretarz stanu wezwał do siebie 3 marca, by go zapoznać z treścią odpowiedzi nie­mieckiej na notę mocarstw zachodnich; przy tej sposobności Weiz-sacker powiedział, że poseł winien to uważać za odpowiedź rów­nież na notę czechosłowacką. Należy tu podkreślić arogancję te­go rodzaju stawiania sprawy: rządu praskiego Niemcy nie uwa­żali j uż za godny tego, by mu odpowiadać osobno5e.

Mastny starał się skłonić Weizsackera do przyjęcia Masafika, ale daremnie. Hitlerowcy nie chcieli już słuchać żadnych propozy­cji czechosłowackich, postanowili bowiem państwo to zniszczyć. Także Beran wysłał potem jeszcze do Berlina reakcyjnego i proniemieckiego dziennikarza Krychtalka, który miał nawet szansę zetknąć się z Ribbentropem; nie osiągnął niczego, lecz od­niósł również posępne wrażenie57. Teraz inwazja niemiecka była już tylko kwestią dni; równolegle rozwijały się intrygi w Słowa­cji-

Gdy kryzys słowacki pod koniec pierwszej dekady marca do­szedł do punktu kulminacyjnego, w Pradze postanowiono zahamo­wać zbyt daleko idące poczynania agentów niemieckich w Słowa-64 W cyt. fragmentach wspomnień Masafika (zob. wyżej, przyp. 13) spra­wa jego marcowej misji w Berlinie została niestety pominięta. 55 ADAP, jw., s. 192, uw. 2 (z datą 5 III).

58 Tamże, dokum. 178. Dla ogólnej charakterystyki stosunków między Pragą a Berlinem w styczniu 1939 ciekawe dane w raportach amerykań­skich: G. F. K e n n a n, cyt. dz., dokum. 5 i 6. Brak niestety polskich

materiałów w AAN.

5' M. Ha jęk, jw., s. 141; Luk e ś, s. 290—291. Ów Yladimir Kry-chtalek, b. korespondent w Moskwie, wydał w Pradze w r. 1941 tendencyj­ną broszurą Bolśevici, Beneś a my, gdzie przytacza trochę (niezbyt wia­rygodnych) szczegółów o sytuacji na przełomie lat 1938 i 1939.

204

cji, przez czasowe przekazanie tam władzy w ręce czynników woj­skowych 5S; decyzja ta podjęta została wskutek świadomej intrygi rządu Rzeszy. Mianowicie Chvalkovsky, pragnąc się upewnić, czy w Berlinie aprobowano by interwencję Pragi przeciw ekstremi­stom słowackim, zwrócił się w tej sprawie z zapytaniem do posel­stwa niemieckiego. Otrzymał odpowiedź, że Berlin uważa tę kwe­stię za wewnętrzną sprawę państwa czechosłowackiego 59. To wła­śnie ośmieliło rząd Berana, by w porozumieniu z czeską generali-cją wszcząć fatalną w skutkach akcję w Słowacji, która zwiększy­ła znacznie istniejące już rozdźwięki między Słowakami a Cze­chami.

Oszukańcza informacja ze strony poselstwa Rzeszy w Pradze miała cel specjalny: chodziło po prostu o to, by możliwie jak naj­więcej jednostek armii czechosłowackiej stacjonujących w Cze­chach i na Morawach przesunąć do Słowacji i przez to zmniejszyć ewentualność, że jednak mogłoby dojść do zbrojnego oporu w ra­zie inwazji niemieckiej. W rezultacie na ziemiach czeskich pozo­stały tylko słabe garnizony, podczas gdy największa część armii — osłabionej już zresztą przez demobilizację — znalazła się w Sło­wacji.

Inwazja miała już teraz nastąpić szybko. Sztab czechosłowacki otrzymywał wielokrotnie ostrzeżenia od swego wywiadu, że Niem­cy mogą wkroczyć na początku lub w połowie marca; informował o tym Czechów również wywiad francuski. Coraz częściej mówiło się o połowie miesiąca. M. in. będący na usługach wywiadu cze­chosłowackiego oficer niemieckiej Abwehry, Paul Thiimmel, zna­ny pod kryptonimem A-54, w dniu 11 marca podał swemu kon­taktowi z wywiadu czechosłowackiego dokładnie dzień 15 tegoż miesiąca jako datę inwazji i oderwania się Słowacji60.

W sztabie niemieckich sił zbrojnych przygotowano już ultima­tum dla Pragi, żądające zaniechania wszelkiego oporu i złożenia broni. Od 11 marca istotnie rozpoczęto przesuwanie jednostek ku granicom Czech i Moraw, a od strony Austrii także w stronę Sło-

58 O tym w następnym rozdziale.

69 L u k e g, s. 263—264 (głównie na podstawie cyt. wspomnień Feierataen-da, zob. przyp. 5 do rozdz. I).

6° Tamże, s. 289 i nast; nadto: C. A m o r t, I. M. J e d l i 5 k a, Tajem-stvi vyzvedaće A.54 (Praha 1965, uzupełniony przekład franc.: R. G h e y-s e n s, ed., On 1'appelait A.54, Paris 1966).

205

wacji, którą dowództwo niemieckie postanowiło poddać swej kon­troli bez względu na ewentualnie odmienne tam rozwiązanie poli­tyczne. Chodziło w każdym razie o uprzedzenie ewentualnej pol­skiej lub węgierskiej interwencji zbrojnej w Słowacji, co pokrzy­żowałoby poważnie plany niemieckie, skierowane przeciw Pol­sce 61.

Mając pewność, że dojdzie do secesji słowackiej, hitlerowcy po­stanowili znaleźć pretekst dla wkroczenia do Czech i Moraw. Mia­ło im tu posłużyć rzekome prześladowanie pozostających jeszcze na tych obszarach Niemców sudeckich. Prasa niemiecka zaczęła przynosić zmyślone oskarżenia skierowane przeciw Czechom, a za­razem agenci dywersji niemieckiej otrzymali polecenie sprowoko­wania Czechów do wystąpień antyniemieckich. Poselstwo Rzeszy w Pradze musiało jednak donieść, że Czesi wykazują ogromne opa­nowanie i nie udaje się sprowokować incydentów. Oto doniesie­nia poselstwa: “Przedstawiciel mniejszości niemieckiej ubolewa nad całkowicie zgodnym z prawem, a nawet uprzedzającym zacho­waniem Czechów"; “Bardzo duże są trudności wprowadzenia Cze­chów w odpowiedni nastrój" 62. Komentarza do tego nie potrze­ba. W końcu na Morawach doszło do starć, ale stroną atakującą byli zawsze miejscowi Niemcy. Prasa w Rzeszy bez krępowania się wzmagała histeryczną kampanię antyczeską. Szpalty dzienni­ków niemieckich z 12 i następnych dwu dni marca pełne były tzw. greuelpropagandy. Nikt nie mógł mieć wątpliwości, co musi po tym wszystkim nastąpić.

Ostrzeżenia wywiadu wojskowego o niemieckich przygotowa­niach do inwazji traktowano jednak w kołach rządowych nieufnie, a Chvalkovsky wyraźnie kwestionował ich prawdziwość63. Może im nawet w duchu wierzył, ale uważając wszelki opór za bezcelo­wy, wolał nie dopuścić do jakichkolwiek prób obrony. Niewiele mogliby Czesi rzeczywiście zdziałać, gdyby próby takie podjęli. Ale kosztem wielkich ofiar zapisaliby może ostatnie karty historii •

i

61 L u k e §, jw., ciekawa forma ostrzeżenia Pragi przez Becka; raport j Slavika z Warszawy z 13 III (AM, dokum. 313).

«2 Zob. dokumenty w DT, nr 276 i 278 (projekt ultimatum); dla całości

obrazu: S h i r e r, s. 593 i nast.

w M. H a j e k, cyt. dz., s. 139; L u k e S, s. 296; G. F. K e n n a n (cyt. dz., s. 80 i 84) opisuje beztroską Chvalkovskiego.

206

II Republiki w sposób chlubniejszy niż przez akt kapitulacji, do którego w rezultacie doszło.

Dnia 14 marca Coulondre donosił do Paryża o koncentracji od­działów niemieckich na granicy czechosłowackiej, ale wiadomość nie wywarła na Quai d'Orsay większego wrażenia. Bonnet twierdzi wprawdzie, że składał zastrzeżenia wobec ambasadora Rzeszy w Paryżu, ale brak o tym śladu w aktach niemieckiego MSZ. Po­lecił on jednak Coulondre'owi zasięgnąć informacji w Auswarti-ges Amt, a podobne polecenie dostał z Londynu także ambasa­dor brytyjski. Obaj ambasadorowie otrzymali w odpowiedzi wy­krętne ogólniki. Zresztą Niemcy nie zdradzili swoich planów na­wet wobec ambasadora włoskiego M.

A tymczasem już po południu 14 marca rozpoczęła się inwazja na odcinku, na którym Berlinowi szczególnie zależało: mianowicie w obawie, że Polska mogłaby w razie jakichś ważnych zmian na terenie państwa czechosłowackiego chcieć zagarnąć ważny rewir przemysłowy ostrawsko-witkowicki, tu najpierw wkroczono i już o godz. 18.00 Morawska Ostrawa była w ręku Niemców65.

W Berlinie wołano nie wiązać sobie rąk rozmowami dyploma­tycznymi i polecono charge d'affaires w Pradze unikać w tym dniu wszelkich kontaktów z rządem czechosłowackim. Wobec tego Chvalkovsky przesłał Henckemu, ukrywającemu się w domu, list z prośbą o zapytanie w Berlinie, czy prezydent republiki Hacha i on sam będą mogli być przyjęci przez Hitlera 66. Rząd Berana, który obradował w permanencji i czuł swoją bezradność, wystąpił z inicjatywą, by głowa państwa próbowała interweniować i uzy­skać jakieś wyjaśnienie sytuacji. Sądzono, że wyjazd samego Ha-chy zrobi wrażenie w Berlinie. Niedawne przyjęcie Tisy, szefa rzą­du krajowego Słowacji, pozbawionego funkcji przez Hachę, a teraz znów pełniącego tę funkcję z łaski Hitlera, pozwalało mieć słabą nadzieję, że łaska ta obejmie także Czechów. Nie sądzono, że krok taki jest hitlerowcom na rękę; zyskiwali oni przez to szansę wy-

64 LJF, dokum. 66; por. Bonnet, II, s. 150 i Coulondre, cyt. dz., s. 255. Mastny donosił z Berlina że ambasador włoski Attolico przychodził go pytać o zamierzenia rządu Rzeszy: AM, dokum. 305 i 314; por. Cia-no B, I, s. 54.

65 MvD, II, dokum. 90; ADAP, jw., dokum. 225.

68 L u k e ś, s. 295 i nast.; fotokopia listu Chvalkowskiego do Hencke-go z prośbą o przyjęcie Hachy przez Hitlera: J. S. H a j e k, Mnichov (Praha 1958), po s. 128.

207

muszenia jakiegoś rzekomego porozumienia i uzasadnienia posta­nowionej już inwazji. Doszłoby do niej w każdym razie, ale przy­jazd Hachy dał jej rodzaj sankcji, bardzo zresztą wątpliwej, nie­mniej hitlerowcy stale posługiwali się później tym argumentem.

Odpowiedź na zapytanie Chvalkovskiego przyszła więc nie­zwłocznie, po czym prezydent i minister spraw zagranicznych z nie­wielką świtą, ale bez jednego choćby odpowiedzialnego członka rządu 67, wyjechali do Berlina specjalnym pociągiem, który po dro­dze w Niemczech musiał nieraz czekać na przepuszczenie trans­portów wojskowych dążących do granicy czeskiej. Jeszcze przed wyjazdem doniesiono prezydentowi o wkroczeniu wojsk niemiec­kich do Morawskiej Ostrawy, co dawało przedsmak rzeczy mają­cych nadejść.

Do Berlina przybyto dnia 14 marca przed godz. 23.00; oznacza­ło to, że decydujące wypadki będą nosić datę dnia następnego. Przyjęty z oficjalnymi honorami należnymi głowie państwa, Ha-cha musiał jednak dwie godziny czekać na przyjęcie u Hitlera. Rozmowa rozpoczęła się dopiero o godz. 1.00 dnia 15 marca. Jak niegdyś w Berchtesgaden Schuschnigga, tak teraz w swojej rezy­dencji (Reichskanzlei) w Berlinie, Hitler przyjmował Hachę w asy­ście swego najwyższego sztabu wojskowego z Góringiem na cze­le63.

Przebieg rozmowy stał się znany bardzo szybko, ponieważ Ha-cha przyjął po niej charge d'affaires likwidującego się państwa Szathmaryego i opowiedział mu o wszystkim. Szathmary z kolei przekazał to swemu przyjacielowi, sekretarzowi ambasady fran­cuskiej Dejeanowi, i dzięki temu Coulondre mógł już 17 marca w obszernym raporcie przekazać informacje do Paryża; raport ten ukazał się w Żółtej księdze 69, wydanej w Paryżu już pod koniec tego samego roku.

67 Lhzalovsky występował w rządzie jako bezpartyjny fachowiec, ale w istocie był ściśle związany z partią agrarną i samym Beranem.

68 Opis wyjazdu i przyjazdu: E. Sobota, Co to byl Protektorat (Pra-ha 1946), s, 19—20; własne sprawozdanie Hachy, napisane 20 III: L. O t a-halova, M. Ćervinkova, red., Dokumenty z historie 6eskoslovenske pclitiky 1939—1943 (Praha 1966), t. II, dokum. 344; zob. też MvD, II, do-

kum. 266.

69 LJF, dokum. 77 (por. R. Coulondre, cyt. dz., s. 255), do tego: V. Szathmaryova-Vlćkova, cyt. dz. s. 23. V. M a s t n y (The Czezhs under Nazi Rule. New York 1971, s. 40) podważa wartość tej relacji. Zob. też P. S c h m i d t, cyt. dz., s. 428 i nast.

208

Trudno byłoby znaleźć w historii drugi przykład tak brutalne­go i cynicznego nacisku wywieranego na głowę państwa jeszcze przecież formalnie suwerennego. We wczesnych godzinach poran­nych 15 marca Hacha w Kancelarii Rzeszy w uniżony sposób™ usiłował skłonić Hitlera do życzliwego stanowiska wobec ( ze-chów. Spotkał się z wyrzutami i groźbami; Góring zapowiedział, że jego bombowce w razie oporu czeskiego obrócą w gruzy piękne miasto Pragę. Była to zresztą pogróżka na razie bez pokrycia, gdyż pogoda była właśnie taka, że ani jeden samolot nie mógłby star­tować z powodu silnej zawiei śnieżnej71.

Gościom z Pragi przedłożono do podpisu przygotowany już do­kument. Był to akt dobrowolnego zrzeczenia się niepodległości. Znajdowało się w nim zdanie, że prezydent Czechosłowacji “w imieniu własnym i rządu", “w pełnym zaufaniu składa los na­rodu i kraju czeskiego w ręce Wodza Rzeszy' Niemieckiej" n. Ha­cha, wytrawny prawnik (przed wyborem na prezydenta był preze­sem Najwyższego Trybunału Administracyjnego) wiedział, że nie może podpisać aktu “w imieniu rządu", gdyż takiego pełnomocnic­twa nie ma. Prezydent prosił o możność telefonicznego porozumie­nia się z Pragą i po wielu trudnościach, o których barwnie opo­wiada tłumacz Hitlera Schmidt, uzyskał połączenie z premierem Beranem i ministrem obrony Syrovym. Przedstawił sytuację zre­zygnowanym i przygotowanym na najgorsze ministrom i jako naj­wyższy zwierzchnik sił zbrojnych polecił Syrovemu, by armia cze­chosłowacka nie stawiała wkraczającym Niemcom oporu, który byłby tylko bezcelowym rozlewem krwi wobec olbrzymiej prze-"a-gi niemieckiejw. Kancelaria Hitlera usunęła tymczasem zwrot

70 Bardzo ujemna ocena zachowania Hachy: S h i r e r, s. 598 i nast., oraz T a y l o r, s. 250. V. M a s t n y (jw., s. 42), usiłuje Hachę wytłuma­czyć względami ludzkimi — ale historia nie może takiej uległości uspra­wiedliwić.

71 Hitler w styczniu 1942, wspominając ową noc marcową 1939, stwier­dził, że gdyby Czesi nie kapitulowali, nie mógłby wypełnić groźby o bon-bardowaniu z powodu niemożliwości startowania dla samolotów (zob. Hi­tler'3 Secret Conversations. New York 1953, Signet, s. 211).

72 Tekst wielokrotnie ogłaszany, wbrew normom prawa międzynarodo­wego przewidującego w takich wypadkach dwujęzyczność. sporzącro .v ;o-stał tylko po niemiecku (zob. np. ADAP, jw., dokum. 229, przekład pol­ski: WEP, s. 341—342).

75 Armia czechosłowacka po świeżo przeprowadzonej (28 II) demobili­zacji liczyła tylko 70 tyś. ludzi, z czego w krajach czeskich było ok. 30 tyś. (zob. V. V u k, Proti pfesile (London 1942 s. 30).

14 Europa...

209

w imieniu rządu", a sterroryzowany, mdlejący nawet Hacha oraz Chvalkovsky podpisali ten dokument74 o godzinie 2.15. Tak zakoń­czyło się niespełna półroczne istnienie II Republiki Czechosło­wackiej.

Umowa" między Hitlerem a Hacha była oczywiście cynicznym zaprzeczeniem samego pojęcia umowy. Był to dyktat, przy którym hitlerowcy o nic strony czeskiej nie pytali (poza usunięciem zda­nia o zgodzie rządu). Obietnice zapewnienia Czechom autonomicz­nego rozwoju były ogólnikowe i bezwartościowe75.

Już od 6.00 rano w środę 15 marca ze wszystkich stron wkro­czyły do Czech i Moraw oraz do zachodniej Słowacji pancerne jed­nostki niemieckie, a po przejaśnieniu się — eskadry bombowców zajmowały lotniska. Około godz. 10 rano Niemcy weszli do Pragi i wbrew przyrzeczeniom, które jakoby otrzymał Hacha, wojsko zajęło również Hradczany, praski zamek, siedzibę głowy państwa i rządu76. Wieczorem zjawił się tam osobiście Hitler, podczas gdy pociąg wiozący z powrotem Hachę i Chvalkovskiego umyślnie prze­trzymywano. Hacha powrócił do Pragi dopiero 16 marca, właści­wie już jako prywatna osoba". Niemniej jednak na dworcu po­witała go kompania honorowa armii niemieckiej, a to dla zazna­czenia, że Praga jest już miastem należącym do Rzeszy.

W pierwszych godzinach łudzono się w Pradze, że skończy się na okupacji wojskowej. Jednak prawnicy hitlerowscy przygoto­wali projekt dekretu, którym Hitler utworzył z zajętych ziem cze­skich “Protektorat Czech i Moraw" (Protektorat Cechy a Moraua, Protektorat Bóhmen und Mahreri) jako jednostkę autonomiczną w granicach Rzeszy. Nie mogło być więc mowy o jakiejś choćby •ograniczonej suwerenności czeskiej w sensie międzynarodowym. Według opinii wybitnego prawnika czeskiego, E. Soboty, główne postanowienia dekretu były skopiowane z układu zawartego mią-

74 Ponadto podpisano dodatkowy protokół, zawierający wytyczne do tech­nicznych szczegółów przeprowadzenia okupacji (zob. zbiór cyt. w przyp. 68, dokum. 341).

73 Analiza prawna: E. Sobota, cyt. dz., passim.

'6 Ciekawe wspomnienia naocznego świadka: G. F. Kennan, cyt. dz.,

s. 80 i nast.

77 Podpisawszy “umową" u Hitlera, Hacha przestał być prezydentem zli­kwidowanej Czecho-Słowacji, a prezydentem Protektoratu stał się dopiero po jego proklamowaniu następnego dnia.

dzy Francją a Tunezją w osiemdziesiątych latach XIX wieku '8. W ten sposób Niemcy potraktowali jeden z najstarszych i najbar­dziej cywilizowanych narodów europejskich. Rzekome prerogaty­wy autonomicznych władz Protektoratu, na których czele miał po­zostać Hacha jako prezydent, były nieistotne wobec faktu, że urzę­dujący odtąd w Pradze “protektor Rzeszy" (Reichsprotektor) otrzy­mał prawo zawieszania i anaulowania wszelkich zarządzeń władz czeskich.

Mimo że społeczeństwo czeskie od dawna żyło pod grozą ja­kiejś nowej akcji niemieckiej, jednak to, co stało się w dniach 15—16 marca, było szokiem tak silnym, że umysły zostały zupeł­nie sparaliżowane. Rozbita i prześladowana przez reakcyjny rząd Berana lewica nie mogła na razie zdobyć się na żaden odruch, po­za tym, że wkraczających Niemców witano groźnie wzniesiony­mi pięściami. Koła rządzące i dowództwo armii pogodziły się z lo­sem; Syrovy złożył nawet wizytę Hitlerowi. Koła finansów i prze­mysłu liczyły na jakieś ułożenie życia gospodarczego, może na­wet z korzyścią dla Czechów, w czym zresztą niebawem gorzko się rozczarowały wobec rabunkowej gospodarki niemieckiej (m. in. wobec masowego wywożenia wszelkich zapasów)79.

Rozbrojenie armii przeszło gładko, poza jednym wypadkiem oporu stawianego przez garnizon stacjonujący we wschodniomo-rawskim mieście Mistek dokąd nie nadszedł na czas rozkaz zło­żenia broni; opór ten trwał zresztą krótko i zaniechano go po na­dejściu odpowiedniego rozkazu. Dekret Hitlera likwidował dwa resorty byłego rządu czechosłowackiego: obrony narodowej i spraw zagranicznych. Archiwa obu tych ministerstw wpadły w ręce Ge­stapo, dostarczając Niemcom nader cennych danych wszelkiego rodzaju 80. Jedynie oficerowie wywiadu, wiedzący o mającej nastą­pić inwazji, spalili swoje archiwum, a najważniejsze akta wywieźli

E. Sobota, jw., s. 30 i nast.; por. V. Mastny, cyt. dz., s. 49 i nast.; polski przekład dekretu o utworzeniu Protektoratu: WEP, s. 342—345.

79 Do tej sprawy M. H a j e k, cyt. dz., s. 154 i nast. V. Mas tn y, cyt. dz., s. 65 i nast.; ówczesne spostrzeżenia amerykańskie: G. F. Kennan, cyt. dz., dokum. 16 i 17. Zob. też: G. B a r e s, cyt. dz., s. 48 i nast. (opr. J. Kfen).

80 Akta czechosłowackiego MSZ zostały wywiezione do Berlina i prze­tłumaczone, po czym Niemcy publikowali wyjątki z nich przy różnych spo­sobnościach, o ile nadawały się do poparcia ich tez; najlepiej znany wybór nosi tytuł: Europaische Politik 1933—1938 im Spiegel der Prager Akten (ed. F. B e r b e r, Essen 1942),

210

14'

211

w ostatniej chwili do Anglii, gdzie od razu zaczęli działać na rzecz zorganizowania akcji antyhitlerowskiej81.

Także czechosłowackie placówki dyplomatyczne w krajach nie uzależnionych od Niemiec nie uznały kapitulacji dokonanej przez Hachę i Chvalkovskiego kwalifikując ją jako zdradę. Posłowie czechosłowaccy: Z. Fierlinger w Moskwie, S. Osusky w Paryżu, V. Hurban w Waszyngtonie, J. Slavik w Warszawie, postanowili kontynuować swoją działalność, a rządy państw, gdzie byli akre­dytowani, nie przyjęły do wiadomości kroku Hachy, lecz nadal uznawały państwo czechosłowackie i jego dyplomatyczne przed­stawicielstwa 82. Czechosłowacja z punktu widzenia prawnego ist­nieć nie przestała, była jedynie krajem okupowanym. Nie doszło jednak na razie do utworzenia za granicą centralnego przedstawi­cielstwa narodowego z zadaniem prowadzenia działalności wyzwo­leńczej. Sytuacja była zbyt skomplikowana, a rządy państw, które mogłyby wchodzić w grę jako ewentualna siedziba takiego ośrod­ka, musiały najpierw otrząsnąć się z zaskoczenia. Nie wszystkie zresztą sprzyjałyby takiej akcji, przynajmniej w okresie przed wrześniem 1939 r. O międzynarodowej reakcji na wydarzenia z 15—16 marca będzie jeszcze mowa w jednym z następnych roz­działów.

Niemcy hitlerowskie odniosły nowy sukces. Ich siła material­na została poważnie wzmocniona. Do Rzeszy włączono dalsze 48 tyś. km2, obszar Czech i Moraw z resztą Śląska Cieszyńskiego, z 7,4 min ludności. Odtąd Trzecia Rzesza obejmowała 632 100 km2 z 86,2 min ludności. Znakomicie wzrósł niemiecki potencjał gospodarczy dzięki zasobom Czech i Moraw, ich bogactwom naturalnym i wspa­niale rozbudowanemu ciężkiemu przemysłowi, zwłaszcza zbroje­niowemu, Bank Rzeszy wzbogacił się o wielkie sumy w złocie i de­wizach 83.

Szczególną wagę miały materiały zbrojeniowe. Według spra­wozdań niemieckich, wskutek rozbrojenia armii czechosłowackiej

81 Zob. Ć, A m o r t, I. M. J e d l i ć k a, cyt. dz., cyt. przekł. franc., s. 63 i nas*.; F. M o r a v e o, Spión, jemuź nevefili (Toronto, Ont., 1977),

s. 218 i nast.

82 Skomplikowana była sytuacja w Warszawie, gdzie pozostało poselstwo czechosłowackie (ale poseł Slavik wyjechał), a nadto istniało nowo utworzo­ne poselstwo słowackie; te dwa nie uznawały się wzajemnie.

83 Zob. L. C h m e l a, Hospodafskd okupace Ceskoslovenska, jeji metho-dy a dusledky (Praha 1946).

212

i zajęcia magazynów Niemcy zdobyły: 1582 samoloty, 501 dział przeciwlotniczych, 2175 dział różnego kalibru, 785 moździerzy, 469 czołgów, 43 876 karabinów maszynowych, ponad milion karabinów i olbrzymie ilości amunicjiM. Według źródeł czechosłowackich sa­molotów bojowych było 660, dział 3200, rusznic przeciwpancer­nych 2500, czołgów 660, ciężkich i ręcznych karabinów maszyno­wych 62 000, karabinów 1,2 min. Różnice w danych pochodzą stąd, że część uzbrojenia armii czechosłowackiej dostała się w ręce Niem­ców dopiero później, po likwidacji i rozbrojeniu zgrupowań znaj­dujących się w połowie marca w Słowacji i na Ukrainie Zakar-packiej K. Niemcy wymusiły na marionetkowym rządzie słowac­kim wydanie bogatych magazynów wojskowych.

Jak przyznawali fachowcy niemieccy, jakość uzbrojenia cze­chosłowackiego była najwyższej klasy. Uzbrojenie to wydatnie wzmogło agresywny potencjał armii niemieckiej; odczuły to od­działy polskie we wrześniu tegoż roku, mając nieraz do czynienia u Niemców z bronią pochodzenia czechosłowackiego; na ziemię polską sypały się bomby także z samolotów zagrabionych w Cze­chach 86.

Likwidacja państwa czechosłowackiego i wyprostowanie wschod­niej granicy Rzeszy odbiło się na równowadze strategicznej w Eu­ropie, zmieniając tę równowagę na korzyść Niemiec. Hitler prze­kazał potem Mussoliniemu wiadomość, że dalszych 20 dywizji nie­mieckich zostało zwolnionych do innych zadańw. Stanowiły one przede wszystkim zagrożenie dla Polski.

Okupacja ziem czeskich, zwłaszcza wprowadzenie tam terroru policyjnego, ogromnie pogorszyło los wszystkich postępowo myślą­cych kół społeczeństwa czeskiego. Władze Protektoratu, składające się głównie z dotychczasowych urzędników działających teraz pod kontrolą niemiecką, współpracowały nieraz z Gestapo przeciw pa­triotom własnego narodu. Rodziły się jednak zalążki ruchu oporu na razie w dwu odrębnych zgrupowaniach: u nacjonalistycznej burżuazji oraz wśród komunistów. Liczba czeskich kolaborantów i zwolenników faszyzmu była stosunkowo nieznaczna, tak że nawet

84 Dane te przytoczył Hitler w swym przemówieniu w Reichstagu 28 IV 1339 — zob. M. H a j e k, cyt. dz., s. 153.

85 V. V u k, cyt. dz., s. 21; por. te. M. H a j e k, jw., przypis.

86 A Polska mogła zakupić to uzbrojenie! Zob. wyżej, przyp. 6.

87 C i a n o B, I, s. 55—56.

213

nie otrzymali oni od Niemców spodziewanego poparcia88; Hitler licząc bowiem na pełną uległość ludzi w rodzaju Hachy i Be-rana, wolał władzę pozostawić w ich ręku. Wbrew obietnicy, któ­rą jakoby Hacha otrzymał jeszcze w Berlinie, do władz niemiec­kich w Pradze zostali powołani działacze dawnej partii sudeckiej, z osławionym wrogiem Czechów K. H. Frankiem na czele. Ci pod­żegali nadal do posunięć antyczeskich i nawet mianowanego “pro­tektorem Rzeszy" byłego ministra spraw zagranicznych Rzeszy Neuratha oskarżali o słabość.

88 Do tego zob.: L. H o l o t i k, red., Prispevky k dejindm jaSizmu v Ces-koslovensku a Mad'arsku (Bratislava 1969), s. 129 i nast. (T. Pasa k).

II. “Państwo Słowackie" z łaski Niemiec

Omówioną w rozdziale poprzednim ostateczną agresją nie­miecką poprzedziła proklamacja pseudoniezależnego państwa sło­wackiego. Ogłoszono ją w dniu 14 marca 1939 roku.

Obecnie warto bliżej przyjrzeć się poszczególnym etapom tej antyczeskiej i antypolskiej intrygi hitlerowskiejl.

Jak już przedstawiono w rozdziale poprzednim, Hitler nie za­mierzał bynajmniej poprzestać na sukcesie monachijskim, ale był zdecydowany zagarnąć z kolei resztę ziem czeskich, które pozosta­ły jeszcze pod władzą rządu praskiego. Chodziło o Czechy i Mora­wy, a nie o całą w ogóle II Republikę Czechosłowacką, tj. nie pla­nował włączenia do Rzeszy Słowacji, i oczywiście najbardziej na wschód wysuniętej części składowej państwa czechosłowackiego, Ukrainy Zakarpackiej. Dla tych dwu terytoriów przewidziane by­ły inne formy uzależnienia ich od Niemiec, ale nie prosta aneksja.

Podstawą nie były tu wzglądy historyczne, chociaż na nie po­woływał się Hitler w swym dekrecie z 16 marca 1939, wspomina­jąc tam o dziejowych związkach dawnego państwa czeskiego z dawną Rzeszą 2; te względy w każdym razie ustępowały teraz na dalszy plan wobec ważniejszych dla Berlina momentów stra­tegicznych i gospodarczych (o których była już mowa). Te ostatnie przemawiały zarazem przeciw inkorporacji do Rzeszy Słowacji i tym bardziej Zakarpacia ukraińskiego. Włączenie ich byłoby ro­zerwało skróconą linię wschodniej granicy osiągniętej po włącze-


1 Materiał archiwalny w AAN, raporty konsulatu generalnego w Bra­tysławie i poselstwa w Pradze; także w PRO F.O. 371, 21808 i nast.; najnow­sze opracowania: Hoensch A; J. Kozeński, Kwestia słowacka w po­lityce Ul Rzeszy, “SDZEg", X. 1974, s. 95 i nast.; także L u k e ś, s. 247 i nast.; także H. R i p k a, cyt. dz., s. 359 i nast.; dokumenty: M. S. E u-r i c a, cyt. dz., oraz G. F. K e n n a n, cyt. dz., passim.

2 Hitler nawiązywał w swych zaborach do tradycji średniowiecznej Rze­szy, która była zwierzchnikiem ziem czeskich, ale nie Wągier, tj. tym samym nie panowała nad Słowacją.

215

niu Czech i Moraw, nienaturalnie wydłużając terytorium Niemiec ku wschodowi, a gospodarczo przyniosłoby bardzo niewiele wobec słabego jeszcze ówcześnie uprzemysłowienia Słowacji i Zakarpacia. Niemniej, jak wykazał rozwój wydarzeń, w pewnym stopniu terytorium Słowacji zostało także wciągnięte, w jednej swej czę­ści, w plany strategiczne Niemiec, do czego z kolei niezbędne było, by kraj ten w całości znalazł się pod kontrolą Berlina 3. Musiało więc dojść do rozbicia związku między Słowacją a ziemiami cze­skimi, czyli do całkowitej likwidacji II Republiki Czechosłowac­kiej. Związana z ziemiami czeskimi Słowacja mogłaby się skutecz­niej opierać naciskowi niemieckiemu, tak samo jak ziemie czeskie, dopóki jeszcze miały zaplecze w Słowacji, miałyby też pewną szan­sę stawiania oporu Niemcom. Aby uniemożliwić i jedno, i dragie, należało więc rozbić ową jedność i zastosować dwie formy poli­tycznego uzależnienia, zupełną w stos.mku do ziem czeskich oraz nieco lżejszą, przy zachowaniu pewnych pozorów, w stosunku do Słowacji. Ukrainę Zakarpacką z konieczności trzeba było na razie poświęcić i zgodzić się na jej włączenie do Węgier, które zresztą także miały stać się satelitą Trzeciej Rzeszy, tyle że w jednym z kolejnych dalszych etapów.

Zadecydowane zaraz po Monachium agresywne kroki Berlina były realizowane w pierwszej połowie marca 1939 r. Gdy tylko w kierownictwie Trzeciej Rzeszy stwierdzono, że wskutek oporu Polski wobec żądań niemieckich przedłożonych jej w październi­ku 1938 i ponowionych w styczniu 1939, niezbędne będzie wzmoc­nienie własnej pozycji strategicznej na wschodnich granicach, wy­biła godzina aneksji Czech i Moraw, którą miało ułatwić oddzie­lenie bezpośrednio przedtem Słowacji. Uzależnienie tej ostatniej miało z kolei nastąpić zaraz potem, przede wszystkim w związku z nową polityką Niemiec wobec Polski, a także aby zająć silniej­szą pozycję wobec Węgier i Rumunii.

Naiwni pse-idopolitycy z obozu reakcyjnej grupy słowackich ludaków, dążący do stworzenia odrębnego państwa słowackiego,

3 Chodziło przede wszystkim o zyskanie dodatkowej bazy dla ataku prze­ciw Polsce i ewentualnie przeciw Węgrom, a w przyszłości także jednej wię­cej drogi na wschód, w stronę Ukrainy.

216

służyli owym celom Trzeciej Rzeszy, nie orientując się w tym, że zaprzedają los swojego narodu 4.

Dla wrogich wszelkich siłom postępowym i demokratycznym skrajnych nacjonalistów słowackich wzór Trzeciej Rzeszy hitle­rowskiej był godny naśladowania; kierownictwo polityczne w au­tonomiczne] Słowacji po 6 października zaczęło stopniowo wpro­wadzać ów wzór na terenie wewnętrznym, zakazując m. in. dzia­łalności partii komunistycznej, zarządzając włączenie pozostałych stronnictw do partii ludackiej, wszczynając prześladowanie Ży­dów 5. Ale także pewne względy zewnętrzne dyktowały szukanie oparcia w Berlinie: nadzieja, że Niemcy staną się gwarantem au­tonomii słowackiej wobec Pragi oraz że będą bronić nienaruszal­ności terytoriam słowackiego przed ewentualnymi żądaniami pol­skimi i bardzo daleko idącymi konkretnymi roszczeniami węgier­skimi. Bliskość ideologiczna podyktowała więc także poddanie się, na razie w formie doraźnych apelów o poparcie, “opiece" Berli­na. Jak widzieliśmy, przydała się ona, choć nie na wiele, przy spo­rze terytorialnym z Węgrami, wobec czego zabór dwu gmin sło­wackich przez Rzeszę nie ochłodził już tych nadziei. Niezręczność Pragi, próbującej ograniczać autonomię słowacką, oraz niepewność, czy może były zawarte jakieś porozumienia między sąsiednimi pań­stwami co do losu Słowacji, kazały przywódcom bratysławskim co­raz silniej zabiegać o życzliwość Berlina, jako rzekomo jedynego i rzekomo bezinteresownego przyjaciela sprawy słowackiej. Znacz­ną rolę odgrywała w tym także mniejszość niemiecka żyjąca w Słowacji (Karpatendeutsche, Zipserdeutsche), również zhitlery-zowana, podobnie jak Niemcy sudeccy, i dążąca do uzyskania de­cydującego wpływu na politykę słowacką 6. Niemcy słowaccy pod przywództwem F. Karmasina, przysłanego z Moraw zażartego hi­tlerowca, pilnowali, by bratysławskie władze krajowe ściśle sto-

4 Niektórzy z nich chyba jednak orientowali się, np. Tuka, który w grun­cie rzeczy patriotą słowackim nigdy nie był; o nim niżej.

6 O tym okresie dziejów słowackich zob.: L. Lip t a k, Slovensko v 20. staroci (Bratislava 1968), s. 160 i nast.; S. F a 11' a n, Slovenskd otdzka v Će-skoslovensku (Bratislava 1968), s. 101 i nast.; Hoensch A, s. 116 i nast.

6 L. Lip t a k, Faśizdcia nemeckej menśiny na Slovensku. W: L. H o l o-t i k i in., red., Nemeckd otdzka a Ceskoslovensko (Bratislava 1962), s. 51 i nast., przekł.: Faszyzacja mniejszości niemieckiej w Słowacji. W: H. B a-t o w s k i, red., Irredenta niemiecka w Europie środkowej (Katowice—Kra­ków 1371), s. 101 i nast.; dokumenty: DT; por.: Hoensch A, s. 172 i nast.

217

sowały się do życzeń Rzeszy. Karmasin otrzymał w rządzie krajo­wym rangę podsekretarza stanu do spraw mniejszości niemieckiej, ale uzurpował sobie prawa równe słowackim ministrom. Wpływ Berlina zaczął całkowicie odsuwać w cień zarówno dotychczaso­wą orientacją polską (osłabioną wskutek zatargu spisko-orawskie-go), jak węgierską, właściwie już zanikającą wobec roszczeń te­rytorialnych Budapesztu, jak wreszcie czesko-słowacką, do której upadku przyczyniali się sami Czesi.

Garnitur rządowy autonomicznej Słowacji z premierem, wiej­skim proboszczem dr. Józefem Tisą na czele 7, nie składał się ze zbyt wybitnych osobistości; pożerała je za to ambicja, niewspół­mierna do możliwości umysłowych i do słabego doświadczenia po­litycznego. Obok premiera i najwyżej może intelektualnie stojące­go ministra raz sprawiedliwości, innym razem komunikacji, F. Durćanskiego, główną rolę w życiu politycznym autonomiczne­go kraju odgrywał równie ambitny, ale istotnie zdolny, choć mniej niż tamci wykształcony, szef propagandy Sańo (Aleksander) Mach. Tiso jeszcze się wahał, czy przyjąć wyłącznie orientację pronie­miecką; za to dwaj pozostali przyjęli ją niezwłocznie i prześcigali się w zabiegach o przypodobanie się Berlinowi. Tę samą postawę przyjął teraz dawny główny eksponent orientacji prowęgierskiej, najinteligentniejszy ze wszystkich przywódców ludackich, świeżo wypuszczony z czeskiego więzienia prawnik Yojtech (“Bela") Tu-ka, więziony za akcję na rzecz Węgier. Obecnie głosił on, że praw­dziwą korzyść przynieść może Słowacji tylko “pomoc" Niemiec8. Powrócił on do Słowacji w październiku i natychmiast poparł zwo­lenników orientacji niemieckiej. Tuka, Durćansky i Mach jako główni eksponenci wpływów Berlina omawiali z hitlerowcami ze Słowacji i z Rzeszy etapy stopniowego zrywania więzów, łą­czących jeszcze Słowację z Pragą. Bliskość Bratysławy i Wiednia ułatwiała kontakty z hitlerowcami austriackimi, poprzez Wiedeń

7 Tiso, w swoim czasie (1927—1929) minister zdrowia w gabinecie cze-chosłowackim, był kolejno trzykrotnie w okresie od 7 X 1938 do 9 III 1939 I premierem słowackiego rządu autonomicznego. ,

s O Tuce zob.: H. Batowski, Zarys dziejów Słowacji 1918—1937,, W: W. Semkow-icz, red., Słowacja i Slowacy, T. II (Kraków 1938); S J. Kr a me r, Iredenta a separatizmus v slovenskej politike 1318—193S (Bra-tislava 1957). Podobnie jak Tuka zmienił orientację z prowągierskiej na i, proniemiecką, zmienił ją z propolskiej na proniemiecką inny skrajny separa-j tysta, K. Murgas (o nim w rozdz. III). j

218

nawiązywano kontakty z Berlinem, czasem jeszcze poprzez Mona­chium, gdy bawili tam właśnie przywódcy Trzeciej Rzeszy. Pierw­szy zainteresował się sprawą słowacką Góring, już 12 październi­ka obiecał w rozmowie z przybyłym do niego Durćanskim życzli­we poparcie. Durćansky deklarował, że Słowacy chcą zerwać z Pra­gą i po usamodzielnieniu się szukać oparcia w Rzeszy. Zaraz po­tem, gdy w związku ze sporem z Węgrami przybyli do Monachium Tiso i ponownie Durćansky, otrzymali obietnicę Ribbentropa po­parcia dążeń separatystycznych oraz obrony przeciw roszczeniom węgierskim.

Tej ostatniej obietnicy, jak wiemy, Ribbentrop dotrzymał tyl­ko częściowo, przy arbitrażowych rokowaniach wraz z Cianem w Wiedniu; nie uratował wtedy dla Słowacji Koszyc (co poprzed­nio obiecał), ale w każdym razie zyskał dla Niemiec opinię obroń­cy sprawy słowackiej przed “imperializmem węgierskim". Były madziarofil Tuka pospieszył do Berlina zaraz na początku listopa­da, by przedstawić tam swój plan niepodległej Słowacji; na razie nie uzyskał aprobaty niemieckiej, gdyż w Berlinie myślano wtedy o zatrzymaniu całej II Republiki pod protekcją Rzeszy. Ale Tuka nie zraził się i niebawem znów poszukał kontaktu z przywódcami hitlerowskimi, trafiając z kolei do Góringa. Ten również na razie nie obiecywał natychmiastowego poparcia dla akcji separatystycz­nej, najwyżej w dalszej przyszłości9. Prowadząc podwójną grę, równolegle podtrzymując kontakt z Pragą i z Bratysławą, dyplo­macja niemiecka nie chciała odkrywać przedwcześnie swoich kart, a Góring musiał liczyć się z tym, że Hitler jeszcze swego ostatnie­go słowa nie wypowiedział.

Zarazem jednak w Berlinie zaniepokojono się cokolwiek pew­nymi zabiegami polskimi w Słowacji, mającymi na celu wzmocnie­nie pozycji głównego tamtejszego eksponenta orientacji polskiej, Sidora, i odzyskanie sympatii w społeczeństwie słowackim 10. To ostatnie było raczej mało prawdopodobne po rektyfikacji granicy na żądanie Polski, przyjętej, jak wiemy, z wielkim rozgoryczeniem

9 Rozmowa Góringa z Durćanskim 12 X 1938: ADAP, D/IV, s. 68; z Tuka 15 XI, tamże, s. 112. Poprzednio Tuka usiłował uratować dla Słowacji anek­towany przez Niemcy Devin (zob. w rozdz. II), ale daremnie.

10 Materiały o tej akcji w AAN; por, przyp. l, np. tęcz. 6474; obszernie pi­sze o tym, na podstawie polskich archiwaliów, Hoensch A, passim; nie­wiele znajdujemy w IV tomie Szembeka. Por. E, Orlof, cyt. dz.

219

przez społeczeństwo słowackie. Niemniej te mało skuteczne zabiegi polskie spowodowały zwiększenie aktywności niemieckiej: chodziło przecież o to, by przypadkiem nie dać się ubiec Polsce na terenie

słowackim!

Cicha, ale ostra rywalizacja między Sidorem a Tisą wobec per­spektywy, że pierwszy z nich mógłby przy polskiej pomocy ewen­tualnie wzmocnić swą pozycję, nie mogła nie spowodować, iż dru­gi z nich — chociaż chwilami nawet myślał jeszcze także o kon­takcie z Warszawą — przechylił się bardziej ku Berlinowi; nama­wiał go do tego także Tuka, mający znaczny na niego wpływ. Dur­ćansky i Mach, niechętni Sidorowi, również wzmogli swoje zabie­gi wokół umocnienia wpływów niemieckich, co było w ich ocenie równoznaczne z utrwaleniem własnej pozycji.

W miarę jak Hitler i Ribbentrop oddalali się od swego pier­wotnego zamiaru tolerowania pozycji rządu praskiego, problem sło­wacki nabierał w Berlinie większej wagi. Irytacja, z jaką Hitler przyjął po raz drugi Chvalkovskiego w styczniu 1939, zawierała także dalszą konsekwencję: wygranie słowackiego atutu przeciw Pradze. Powzięta po warszawskiej wizycie Ribbentropa decyzja wyrównania granicy wschodniej przez zajęcie ziem czeskich auto­matycznie pociągała za sobą aktywne pokierowanie sprawą słowac­ką w kierunku stworzenia pseudoniezależnego państewka, pozosta­jącego ściśle pod nadzorem niemieckim.

Dnia 12 lutego pojawił się w Berlinie ponownie Tuka, który tymczasem stał się już w Bratysławie nader ważną osobistością, założywszy tam Towarzystwo Niemiecko-Słowackie i objąwszy je­go prezesurę. Tym razem Tukę przyjął sam Hitler, do którego gość z Bratysławy zwracał się słowami, jakich używał każdy hitlero­wiec: “mój wodzu" (mein Fuhrer); oświadczył mu, że “składa los narodu słowackiego w jego ręce" u. Hitler przyjął Tukę z uprze­dzającą grzecznością, wyrażając żal, że dotąd nie orientował się dostatecznie w dążeniach słowackich do niepodległości. Przy wi­zycie tej asystował Karmasin.

Zaraz potem przybyła do Berlina delegacja rządowa z Braty­sławy, kierowana przez Durćanskiego, a złożona z ekspertów go-(

11 ADAP, jw., dokum. 168; por. B. Graca, cyt. dz., s. 88 i H o e n s c h* A, s. 226. J. Kozeński, cyt. art. s. 109, cytuje także inne archiwalia! (z NRD). — Zauważyć trzeba, że Tuka był wtedy prywatną osobą i nie mian żadnego prawa do przemawiania w imieniu narodu słowackiego. j

220

spodarczych. Zamierzała ona uzyskać od Rzeszy pewną pomoc eko­nomiczną wobec tego, że stosunki z Pragą psuły się coraz bardziej; rząd praski sądził, że będzie można ograniczyć dążenia słowackie do rozszerzenia autonomii przez nacisk finansowy (“ani halerza Słowakom" — mawiali krótkowzroczni centraliści czescy)12. Te ciągnące się już od dłuższego czasu nieporozumienia między obu częściami składowymi Czecho-Słowacji (podobne zresztą istniały także na linii Praga-Chust, tj. w stosunku do Ukrainy Zakarpac-kiej), były umiejętnie rozdmuchiwane przez Niemców. Durćansky i minister ekonomii rządu autonomicznego Prużinsky 13 rokowali z Góringiem i “podsekretarzem stanu do specjalnych zagadnień" w Auswartiges Amt, Kepplerem 14, który był poprzednio jednym z głównych organizatorów aneksji Austrii i bawiąc dłuższy czas w Wiedniu, stykał się ze sprawami słowackimi, geograficznie tak bliskimi. Niemcy pomoc obiecywali, ale pod warunkiem usamo­dzielnienia się Słowacji i wejścia jej następnie w ścisły kontakt z Rzeszą. Misja ta zresztą doraźnych korzyści Słowakom nie przy­niosła, spowodowała natomiast nowe zadrażnienia w stosunkach z Pragą. Sprawy zagraniczne i rozmowy z obcymi rządami były mianowicie zastrzeżone dla rządu centralnego i Bratysława nie miała prawa takich rozmów prowadzić. W praskim MSZ u boku Chvalkovskiego mianowany został z ramienia partii ludackiej ja­ko wiceminister Józef Zvrśkovec, którego istotne uprawnienia by­ły jednak ograniczone. Misja Durćanskiego i Prużinskiego wyje­chała do Berlina bez wiedzy rządu centralnego, co spowodowało ostre wyrzuty premiera Berana pod adresem słowackich członków rządu na posiedzeniach w pierwszych dniach marca. Przyczyniło się to do fatalnej w skutkach decyzji ograniczenia słowackiej au­tonomii, o czym niżej.

Po berlińskiej wizycie Tuki w połowie lutego stawało się coraz bardziej widoczne, że Niemcy zamierzają dopomóc skrajnym na­cjonalistom słowackim w zerwaniu związku z Pragą. Radio wie-

12 O stosunkach między Pragą a Bratysławą m.in. obszerny raport ame­rykański: G. F. K e n n a n, cyt. dz., s. 14 i nast.; zob.: L u k e ś, s. 208 i nast. i 247 i nast.

13 Ten nowy resort utworzono dopiero w trzecim z kolei rządzie auto­nomicznym, funkcjonującym od 20 I do 9 III 1939.

14 W KD, s. 175, błędnie podano, że Keppler był austriackim hitlerow­cem — w istocie pochodził on z Nadrenii i do Austrii Hitler skierował go dopiero w 1938 r.

221

deńskie nadawało antyczeskie audycje w języku słowackim, wzy­wające do oderwania się od Czechów. Zaniepokoiło to poselstwo polskie w Pradze, informowane przez konsulat generalny w Braty­sławie, którego szef, Wacław Łaciński, daremnie usiłował odzyskać dawne wpływy wśród Słowaków. Sidor wyraźnie przegrywał w walce konkurencyjnej z Tisą, Tuką i Machem, gdyż prowadził taktykę umiaru, podczas gdy tamci coraz wyraźniej akcentowalp swoje separatystyczne zamiary. Poseł Papee nalegał, by warszaw­skie MSZ zwróciło więcej uwagi na sytuację słowacką i by zaw­czasu uzgodniono stosunek interesów polskich i niemieckich w Sło­wacji 15. Naiwnej dyplomacji sanacyjnej wydawało się, że hitle­rowcy będą skłonni do jakiegokolwiek kompromisu. Beck łudził się jeszcze i sądził, że dzięki współpracy z Węgrami, za cenę po­święcenia ziem czeskich, będzie mógł utrzymać prymat polsldu

w Słowacji w.

Od początku marca stosunki między Pragą a Bratysławą za­ostrzały się coraz bardziej. M. in. rząd słowacki wysunął postu* lat wydzielenia z armii jednostek rekrutowanych w Słowacji i skłs dających się ze Słowaków; miałyby one odbywać służbę wyłączni! w swoim kraju i podlegać oficerom Słowakom. Chodziło o stwo* rżenie podstaw przyszłej armii narodowej. Postulat ten popieraj także Sidor, który choć pragnął dojść do samodzielności stopnic wo i nie pochwalał na razie zdecydowanej akcji separatystycznej, uważał jednak, że należy zapewnić samodzielną obronność kraju. Bardziej umiarkowani ludacy zdawali sobie sprawę ze słabości go­spodarczej Słowacji, a w pomoc niemiecką nie bardzo wierzyli, wie­dzieli bowiem, że nie byłaby ona bezinteresowna, woleli więc nie zrywać związków z Pragą, by podtrzymać dotychczasowe możli­wości korzystania z silniejszego czeskiego organizmu gospodarcze­go. Skrajni nacjonaliści z obozu Tuki, Durćanskiego i Macha nie chcieli oglądać się na nic.

Sytuacja komplikowała się przez to, że po pierwsze rozwią-i zanie trudności nie zależało tylko od czynników słowackich, alej

15 Zob. wyżej, przyp. 10; interesujący zwłaszcza raport Papeego z 6 III wykorzystany zresztą już przez Hoenscha, jw., s. 250.

18 Ambasador brytyjski Kennard w Warszawie donosił 11 III do Lon-1 dynu, że Polska patrzy na sytuację słowacką “with anxious passivity'',j (DBFP, 3/1V, dokum. 207); podobnie pisał w dwa dni później Slavik do Prą-j gi po swej wizycie u Becka (AM, dokum. 313).

222

także od rządu centralnego w Pradze, a po drugie coraz silniej da­wała się odczuć na terenie Słowacji akcja niemiecka wychodząca z Wiednia; prowadzili ją ludzie Karmasina, posiadającego do dy­spozycji półwojskową bojówkę partyjną, tzw. ordnerów, którzy na razie współdziałali z paramilitarną organizacją partii ludackiej, tzw. gwardzistami (gardistami), jednak tylko tak długo, dopóki ci zdawali się iść drogą wiodącą do zamachu stanu. W momencie, gdy gwardziści zostali silniej ujęci w karby przez swego komen­danta Sidora, drogi obu organizacji zaczęły się rozchodzić i ordne-rzy niemieccy, pewni poparcia z Austrii, byli gotowi wystąpić na­wet przeciw gospodarzom kraju, w którym żyli, by przyspieszyć rozwiązanie sprawy słowackiej po myśli Berlina 17.

Ambicjonalne spory wśród przywódców ludackich, brak ener­gii Sidora i brak skrupułów u przywódców radykalnego odłamu separatystów, wraz z błędami w ocenie sytuacji słowackiej popeł­nianymi w Pradze, wszystko to przyczyniło się do powstania pew­nego chaosu i poczucia niepewności w pierwszych dniach marca. Jedyny czeski polityk, który zrazu zdawał się lepiej orientować w tym że II Republika Czechosłowacka nie będzie mogła przeżyć kryzysu w stosunkach ze Słowakami, tzn. ze słowackim rządem autonomicznym, minister spraw zagranicznych Chvalkovsky, rów­nież nie przemyślał tej sprawy do końca. Przyczyniło się do tego stanowisko poselstwa niemieckiego w Pradze, które, początkowo za­pewne bez wyraźnej instrukcji postępowania, dopuściło do dwuzna­cznej sytuacji, z której Chvalkovsky mógł wywnioskować, że Berlin spór między Pragą a Bratysławą uważa za wewnętrzną sprawę pań­stwa czechosłowackiego, do której nie zamierza się mieszać. Taki wniosek mógł Chvalkovsky wyciągnąć z wymijającej odpowiedzi udzielonej mu przez charge d'affaires Rzeszy w Pradze, Henckego 18.

Tymczasem doszło do formalnej ingerencji niemieckiej w Bra­tysławie: 7 marca przybył tam hitlerowski namiestnik Austrii

17 Z Wiednia skierowano do Bratysławy wtedy wybitnego specjalistę od dywersji i sabotażu E. Veesenmayera, który “zasłużył się" w lutym i mar­cu 1938 w przygotowaniu Anschlussu; latem 1939 działał on w Gdańsku Przeciw Polsce, a zakończył karierę jako poseł Rzeszy w okupowanym Bu­dapeszcie w r. 1944; o nim m.in.: W. H a g e n, Die geheime Front (Linz-Wien 1950), passim.

18 Por. w poprzed. rozdziale, nadto H o e n s c h, jw., s. 240 i nast.; autor ten sądzi, że Hencke nie miał instrukcji z Berlina w sprawie słowackiej i wymijających odpowiedzi udzielał z konieczności.

223

Seyss-Inąuart, rok przedtem smutnie wsławiony wydaniem swej ojczyzny w ręce nitiera. Odbył on rozmowę z Tisą i Sidorem, na­legając na jak najszybsze oderwanie się Słowacji od związku z Pra­gą. Tiso wahał się, ale był raczej skłonny ulec namowom Tuki i Ma­cha, natomiast Sidor, liczący wtedy na pomoc Polski, zdecydowa­nie wystąpił przeciw jednostronnemu wiązaniu się z Rzeszą 19. Tiso dał się po trosze zastraszyć, po trosze ogłupić, a po trosze przeku­pić perspektywą, że mógłby zostać głową niepodległego państwa. Zamiast wyjechać do Pragi, dokąd wzywał go premier rządu centralnego Beran, Tiso pojechał na nowe spotkanie z wymienio­nym już austriackim hitlerowcem do Brack an der Leitha, podczas gdy Sidor i Teplansky, minister finansów autonomicznego rządu słowackiego, pojechali do Pragi20. Tam spotkali się z ostrymi wy­rzutami Berana i innych czeskich ministrów na posiedzeniu rządu w dniu 9 marca, zwłaszcza gdy Teplansky przyznał się, że delega­cja słowacka rokowała z Goringiem o pomocy finansowej Niemiec dla Słowacji. Chvalkovsky próbował niezwłocznie sprawdzić w po­selstwie Niemiec i Polski, czy może któreś z tych dwu państw za­mierza poprzeć prawdopodobny już całkiem przewrót w Słowacji. Uzyskawszy negatywną odpowiedź od Papeego, ale tylko wymija­jącą od Henckego21, uznał, że skoro nie grozi interwencja z zew­nątrz rząd centralny ma wolne ręce, by energicznym działaniem w Słowacji pokrzyżować akcję separatystów. Naiwność ministra spraw zagranicznych spowodowała, że rząd zdecydował się na fa­talny krok, który przyspieszył ostatecznie likwidację II Republiki Czechosłowackiej: postanowiono przekazać czasowo władzę w Sło-;; wacji armii i żandarmerii. | Krok taki był już dyskutowany w połowie lutego ffl i gdyby zo-

19Hoensch, jw.; bardziej szczegółowo: P. Ćarnogursky, Z me-moarovijch statl..., s. 506 i nast. (por. J. Kozeński, cyt. art, s. 112, ale" strony błędnie podane). O zwolennikach szukania w Polsce przeciwwagi wpływom niemieckim wspominał też Druffel w telegramie z 28 II (M. S. D u-? r i c a, cyt. dz., dokum. 21, s. 157). !

20 P. Teplansky, b. agrariusz, był ministrem finansów we wszystkich ga-' binetach Tisy do marca 1939, ale nie wszedł już do gabinetów po 14 III.

21 Por. wyżej, przyp. 18. Dramatycznie opisuje przebieg tego posiedzenia w Pradze sam Sidor (Ako vznikol “Slovenskij śtat". Bratislava 1945 s. 8—9). Do tego L. Feierabend, Prag—London vice-versa (Bonn 1971), t. I, s. 88—89 (przekł. z oryg. czes. pt. Ve vldddch Druhe Republiky, New York 1961); por. H o e n s c h A, s. 250 i nast.

22 O tym wspomina też P. Ćarnogursky cyt. dz., s. 504—506; por. L u k e ś, s. 254 i nast., oraz H o e n s c h, jw., s. 237.

224

stał wtedy przeprowadzony, być może zaskoczyłby Berlin i nie spo­wodował skutków, które były nieuniknione w pierwszej połowie marca, kiedy przygotowania niemieckie na granicy Czech i Moraw były ukończone i kiedy znacznie dalej posunęły się przygotowania samych separatystów słowackich oraz ich lokalnych niemieckich partnerów B.

Beran zdecydował się w nocy z 9 na 10 marca zażądać od pre­zydenta Hachy, by udzielił dymisji rządowi Tiiy, a głównodowo­dzący generał Syrovy wydał rozkaz komendantom obu okręgów wojskowych w Słowacji24, by ogłosili stan wyjątkowy i przejęli władzę. Hacha istotnie pozbawił funkcji Tisę i jego ministrów, któ­rzy zostali z miejsca przez władze wojskowe aresztowani lub in­ternowani, częściowo w Słowacji, częściowo zaś przewiezieni na Morawy25. Dla wzmocnienia garnizonów w Słowacji skierowano tam posiłki z ziem czeskich, ogołacając je z możliwości obronnych w razie agresji z zewnątrz. To skłania do przypuszczenia, że w tym zamachu na autonomię słowacką maczali palce Niemcy, by mieć ułatwione zadanie przy zbliżającej się inwazji. Nie jest jednak pewne, że armia II Republiki byłaby inwazji stawiła opór także w wypadku, gdyby jej siły w Czechach i na Morawach nie zostały osłabione.

Akcja rządu praskiego stała się dla Niemiec pożądanym pretek­stem do wszczęścia kampanii antyczeskiej, mającej przygotować za­bór Czech i Moraw. Przed aresztowaniem zdołał uciec do Wiednia Durćansky, który zaczął tam przez radio wzywać Słowaków do po­wstania oraz zabiegać o pomoc niemiecką. O to prosić nawet nie musiał.

Akcja czeska w gruncie rzeczy się nie udała. Tylko początkowo akcja ta przebiegała w sposób przewidziany, ale policja w Braty­sławie pod wpływem autonomistów przeszkodziła całkowitemu ob­jęciu władzy przez wojsko, a miejscowy generał komenderujący

28 Tak przynajmniej sądzi L u k e ś, s. 256, ale jest nad wyraz wątpliwe, czy Hitler zrezygnowałby ze swych planów, choćby nawet czasowo Pradze udało się unieszkodliwić skrajnych separatystów.

21 Tzn. w Bratysławie (gen. H. Vojta) i w Bańskiej Bystrzycy (gen. B. Ho-mola; ten ostatni poczynał sobie bardzo niezręcznie i wywołał duże rozgo­ryczenie wśród Słowaków).

25 Szczegółowe informacje o wypadkach w Bratysławie posyłał tamtejszy konsul brytyjski P. Pares (zob. DBFP, 3/IV, dokum. 209—211; por. Luk e s, s. 264—265; B. Graca, cyt. dz., s. 106 i nast.).

225

nie okazał dosyć energii, co szczęśliwie pozwoliło uniknąć rozlewu krwi, gdyż gwardia ludacka oraz ordnerzy niemieccy przeciwsta­wiali się wojsku. Sytuację usiłował opanować Sidor, który wrócił z Pragi jeszcze wieczorem 10 marca z zamiarem ratowania auto­nomii, ale jednocześnie niedopuszczenia do krwawej rewolucji. Pod koniec marca miał być zwołany sejm słowacki, na którym możliwe było proklamowanie niepodległości. Sidor miał nadzieję, że tym­czasem otrzyma jakąś obietnicę pomocy od Polski. Tiso był skłon­ny wyjechać do Warszawy na rozmowy z rządem polskim: na po­czątku marca skierował tam specjalnego wysłannika, P. Carnogurskiego, aby ten przygotował wizytę 26; dymisja rządu spowodowana przez Pragę, a potem w błyskawicznym tempie następujące wy­padki przekreśliły tę ostatnią szansę wzmocnienia wpływów pol­skich w Słowacji.

Hacha na razie mianował nowym premierem słowackim umiar­kowanego polityka ludackiego, Józefa Sivaka, przebywającego zre­sztą chwilowo za granicą 27. Rząd Sivaka w ogóle nie został sfor­mowany i władzy nie wykonywał. Już po dwu dniach, 11 marca, powstał w Bratysławie nowy rząd, w którym Sivak był ministrem oświaty, ale premierem został Sidor, który liczył na to, że zapa­nuje nad sytuacją dzięki swemu autorytetowi najbliższego współ­pracownika zmarłego Hlinki i zarazem dzięki temu, że był ciągle jeszcze dowódcą gwardzistów, bojówki ludackiej. Ale autorytet Sidora był już silnie podważony przez akcję skrajnych separaty­stów, zarzucających mu miękkość wobec Pragi i brak zdecydowa­nia; także wśród gwardzistów wpływ jego zmalał na rzecz Macha. Sidor na razie uzyskał tylko od Pragi odwołanie stanu wyjątko­wego i stopniowy nawrót do stanu sprzed 9 marca. Ale o rozwoju wypadków w Słowacji nie decydowała już ani Praga, ani rząd kra­jowy w Bratysławie; ostatnie słowo mieli tu wypowiedzieć Niemcy przez pozyskanych polityków ludackich.

Działający w Wiedniu Durćansky postanowił stworzyć fakt do-


20 P. Carnogursky, jak w przyp. 10; ten wysłannik słowacki roz­mawiał z II wiceministrem spraw zagranicznych, M. Arciszewskim, a jest zagadką, że nie ma o tej sprawie żadnej wzmianki w Diariuszu S z e ra­fa e k a; por. H o e n s c h, jw. s. 247—248, na podstawie polskich archi­waliów.

27 Wyjechał on do Rzymu jako delegat krajowego rządu słowackiego na koronację papieża Piusa XII i tam otrzymał wiadomość o swej nominacji, którą odrzucił (zob. L. Feierabend, jw., s. 94).

226

konany i już 11 marca wysłał telegram do Ribbentropa, donosząc o proklamowaniu niepodległości przez Słowację 2S. Durćansky li­czył, że ani Sidor, ani Tiso nie zdezawuują go, zwłaszcza że rów­nocześnie wybrał się do Bratysławy wspomniany już działacz hitle­rowski Keppler, w towarzystwie innego dygnitarza, gauleitera z Wiednia, Biirckela. Obaj usiłowali wymóc na Sidorze potwierdze­nie akcji Burćanskiego i oddanie Słowacji pod opiekę Rzeszy29. Sidor odmówił i mimo pogróżek nadal nie chciał wiązać się jedno­stronnie z Niemcami, nadal spodziewał się pomocy polskiej; była­by ona zresztą nader problematyczna, nawet gdyby została w ja­kiejś formie udzielona. Sidor i Carnogursky przeceniali polskie możliwości, nie orientując się, że Polska sama znajduje się już pod naciskiem Niemiec, które politykę w stosunku do Czech i Słowacji prowadziły bez oglądania się na życzenia Warszawy, a raczej prze­ciw nim.

Uznawszy, że na Sidorze planów niemieckich oprzeć nie można, hitlerowcy poszukali innej osobistości: Durćansky wysłał do zwol­nionego tymczasem z internowania Tisy list, wzywający go do Wiednia. Bawiący w swojej parafii w Banovcach 30, były premier, który w duchu nie uznawał decyzji praskich i nadal uważał się za szefa rządu autonomicznego, w porozumieniu z prezydium partii ludackiej, przy pewnych zastrzeżeniach Sidora, piętnującego inge­rencję niemiecką, przyjechał 13 marca do Wiednia, a stamtąd udał się samolotem do Berlina31.

W stolicy Rzeszy został przyjęty najpierw przez Ribbentropa, a potem przez Hitlera; jakkolwiek Tiso był wtedy formalnie pry­watną osobą, przyjęto go z honorami stosowanymi wobec głowy państwa. Obsypano go grzecznościami i zapewnieniami sympatii dla Słowaków, a Hitler poinformował go, że zamierza położyć kres po-

28 M. S. D u r i c a (cyt. dz., dokum. 25, s. 161) podaje też telegram Ourcanskiego do Hitlera wysłany 10 III. O telegramie z 11 III zob. K. Sidor, jw., s. 16; por. Hoensch A, s. 270 i nast. (powojenne do­datkowe wyjaśnienia Durćanskiego).

29 K. Sidor i Hoensch, jw., nadto B. Graca, cyt. dz. s. 109— —110; wg informacji Curćanskiego (zob. poprzedni przyp.) całej akcji patro­nował Biirckel, a pomagał w tym także zbiegły do Wiednia Murgaś.

80 Tisę najpierw internowano 10 III w Bratysławie, ale zwolniono tegoż dnia po przyjeździe Sidora z Pragi, po czym były premier udał się do Ba-noyiec, gdzie odwiedzali go wysłannicy z Bratysławy, także Niemcy, próbu­jąc go pozyskać dla Rzeszy i przeciw Sidorowi.

51 Przed swym odjazdem do Wiednia (w którym towarzyszył mu Druffel), Tiso twierdził wobec Sidora, że ma zaproszenie od Hitlera.

151 227

monachijskiej Czecho-Słowacji, przy czym tylko od Słowaków za-" leży, czy podzielą los Czechów, czy też go unikną przez niezwłocz­ne ogłoszenie odrębności państwowej x. Zarazem Hitler przeka­zał Tisie do wiadomości jakiś sfingowany dokument węgierski, we­dług którego Węgry miałyby się gotować do inwazji i okupowania Słowacji w ciągu najbliższych dni33 — przed tą ewentualnością Słowacy mogą się uchronić tylko przez proklamację niepodległości. Nie trzeba było wiele wysiłku, by skromną umysłowość wiejskiego proboszcza, bawiącego się w wielkiego polityka, całkowicie prze­konać i poddać swemu wpływowi. Nie takich partnerów umiał so­bie Hitler podporządkować! Tiso wyszedł z Kancelarii Rzeszy za­chwycony szansą utworzenia niepodległego państwa słowackiego pod gwarancją RzeszyM. Wiedział, że Sidor nie będzie dlań ry­walem, gdyż usłyszał, że do tego polityka Berlin nie ma zaufa­nia.

Rozmowa ta odbyła się w nocy z 13 na 14 marca; Tiso z Ber­lina porozumiał się telefonicznie z Sidorem i zażądał od niego, by ten zwrócił się do Pragi, by prezydent Hacha zwołał niezwłocz­nie sesję sejmu krajowego Słowacji**. Jest co prawda dosyć dziw­ne, że jednak Tisie mogło jeszcze zależeć na pozorach legalności, a więc na dekrecie prezydenta skazanej już na zagładę II Repu­bliki Czechosłowackiej. Prawdziwą rewolucją byłoby, gdyby sejm słowacki zebrał się samorzutnie, z woli swego prezydium. Prze­wodniczący sejmu Martin Sokół i członkowie prezydium należeli jednak do umiarkowanego skrzydła partii ludackiej i mogli mieć

32 W podróży do Berlina towarzyszył Tisie Durćansky; o przylocie zob.: H. B. Gisevius, Bis zum bittern Ende (Ziirich JL946), s. 371; o rozmowach berlińskich: ADAP, jw., dokum. 202, oraz M. S. D u r i c a, cyt. dz., dokum. 47; por. Shirer, s. 594—596.

38 L. L i p t a k, Mad'arsko v slovenskej politike za II. svetovej vojny. W: L. Hol o tik, red., cyt. dz. Prispevky, s. 189 i nast., nie wyklucza groźby okupacji węgierskiej, ale sądzić trzeba, że Węgry wtedy nie rozpo­rządzały siłą zbrojną, która pozwoliłaby im zająć całą Słowację.

34 Tiso wtedy zarzucił zupełnie swoje wyżej wspomniane plany, by szu­kać w Polsce oparcia przeciw Niemcom, oraz wolał nie pamiętać, że we wrześniu 1938 proponował unię polsko-słowacką, gdy złożył wraz z Sidorem taką deklarację posłowi polskiemu w Pradze (zob. 1938, s. 448 i nast.).

35 K. Sidor (cyt. dz. s. 24—25) podaje tekst protokółu posiedzenia rządo­wego w dn. 13 III wieczorem, na którym doniósł o swej rozmowie telefonicznej z Tisą wtedy w Berlinie o godz. 19.30; por. Hoensch A, s. 293, - ale autor ten, na podstawie dodatkowej informacji od Durćanskiego, twierdzi je, że Tiso także telefonował z Berlina do Hachy, co wydaje się całkowicie l nieprawdopodobne (brak wszelkich danych w dokumentach).

wątpliwości. Mógł Sidor nie zastosować się do żądania Tisy, ale był, jak sądzić należy, bardzo zdezorientowany rozwojem wy­padków, a nadto zaniepokojony groźbami niemieckimi (żadnych obietnic pomocy z Warszawy nie było!), a może i tym, że popadł osobiście w niełaskę HitleraM. W rezultacie posłusznie zwrócił się do Berana, by ten uzyskał od Hachy dekret o zwołaniu sejmu na dzień 14 marca.

Była to środa. Rankiem wrócił do Bratysławy Tiso i na posie­dzeniu rządu krajowego zdał sprawę z rozmów w Berlinie, pod­kreślając, że przed Słowacją jest tylko alternatywa: przyjąć pole­cenie Berlina i niezwłocznie proklamować niepodległość albo po­dzielić los Czechów. Rząd wobec takiej alternatywy, mimo odczu­wanych przez Sidora i jego przyjaciół obaw przed definitywnym oddaniem się w ręce Niemców, wybrał możliwość pierwszą. Opór był w danej sytuacji bez szans.

Wybrano rzekome “mniejsze zło", jak sobie tłumaczyli uczciwsi ludacy, którzy woleli samodzielność, choćby z łaski Hitlera, niż ewentualność inwazji i okupacji węgierskiej i podziału Słowacji między Niemcy, Węgry i Polskę, o czym także w różnych kołach od dawna krążyły pogłoski. Walka o utrzymanie Czecho-Słowacji, której sami Czesi nie potrafili bronić, byłaby w sytuacji Słowaków nie do pomyślenia. Niewątpliwie Sidor i jego przyjaciele, akceptu­jąc żądania hitlerowskie, nie spodziewali się, że przyszłe “niepod­ległe" państwo będzie w rzeczywistości całkowicie bezwolnym wa­salem Niemiec. Na Polsce się zawiedli, a pewne jest, że Beck nie byłby chciał z powodu Słowacji jeszcze bardziej pogorszyć stosun­ków polsko-niemieckich 37. Dobrowolne przyłączenie się do Węgier nie wchodziło w grę. Na pewno szerokie masy społeczeństwa sło­wackiego, mimo ogłupiającej i pozbawionej skrupułów agitacji “nie­podległościowej" zaprzedanych Niemcom ekstremistów, nie akcep­towały polityki podporządkowania się Rzeszy. Splot szczególnie trudnych okoliczności sprawiał, że istotne nastroje mas nie mogły

36 K. Sidor (jw., s. 25) opisuje, że Niemcy w nocy z 13 na 14 III próbo­wali dokonać zamachu dynamitowego na jego życie.

87 W związku z tym raporty Kennarda z Warszawy: DBFP, 3/IV, dokum. 250 (11 III), 269 (15); cyt. wyżej telegram Slavika; AM, dokum. 313 (13 III); nadto Beck zwracał wtedy całą uwagę na sprawę Ukrainy Zakarpackiej, spodziewając się,, że uda się zrealizować postulat wspólnej granicy z Węgra­mi; por. o rozmowie z nim 8 III: S z e m b e k, s. 516.

228

229

dojść do głosu i zaświadczyć o odcięciu się od Tisy, Macha, Tuki i innych zdrajców3S.

Ostatnim bodaj aktem ginącej już wspólnoty czesko-słowackiej w II Republice było zwołanie przez Hachę, zgodnie z podyktowa­nym w Berlinie życzeniem Tisy, przekazanym przez Sidora Bera-nowi, sesji sejmu słowackiego, który pierwotnie miał zebrać się dopiero 28 marca. Zebrał się o dwa tygodnie wcześniej, a jak wie­my, wskutek machinacji i nacisków ludackich, składał się z sa­mych zwolenników rządzącej monopartii. Po wysłuchaniu prze­mówień Sidora i Tisy, sejm niedługo po godz. 12.00 tego dnia, 14 marca, jednogłośnie proklamował Słowację niepodległym pań­stwem39, powołując zarazem nowy rząd z Tisą jako premierem, Tuką jako jego zastępcą i Sidorem jako ministrem spraw wewnę­trznych; niedoszły premier Sivak był znów ministrem oświaty, a nowo utworzone resorty: spraw zagranicznych i obrony narodo­wej, objęli Durćansky i zaufany Sidora pułkownik Catloś40. Do rządu wszedł także Mach jako szef propagandy, sprawujący już taką funkcję poprzednio; niebawem też przejął on po Sidorze ko­mendę gwardii “hlinkowskiej".

Jak zgodnie stwierdzają bezstronne relacje, proklamacja nie­podległości nie wywołała w społeczeństwie objawów entuzjazmu czy choćby zadowolenia, przeciwnie, przeszła bez echa, bystrzejsi zaś politycy ludaccy odczuli obawę przed przyszłością41. Do nich należał Sidor, który pod naciskiem niemieckim musiał już następ-

» Siły prześladowanej przez rząd ludacki partii komunistycznej były wtedy zbyt słabe, by mógł powstać większy ruch opozycyjny i antyfaszy­stowski.

a9 Teksty przemówień podaje, wg książki J. M. Kirschbauma Slo-vakia, Nation at the Crossroad of Central Europę (New York 1960) — M. S. Burica, s. 184—192; por. Hoensch A, s. 297 i nast., o całym przebiegu dnia 14 III; charakterystycznie krótko pisze o tym K. Sidor, (jw., s. 27).

4" Skład rządu: M. S. Durica, jw., dokum. 49, s. 194. Ów Ferdinand ćatlos jest tu wymieniony jako podpułkownik, ale po 14 III awansował na generała i w tym stopniu dowodził w wojnie przeciw Polsce we wrześniu.

41 Raporty konsulatu brytyjskiego z Bratysławy: DBFP, jw., dokum. 231 i 239 (14 III); por. Hoensch, jw., s. 307 i nast.

230nego dnia zrzec się swojej funkcji ministra spraw wewnętrznych i wyjechać z Bratysławy, by nie narazić się na nowy zamach na swoje życie42.

Po latach czołowy działacz ruchu robotniczego w Słowacji, Gustav Husak, tak określił wypadki z 14 marca:

Nie był to w Bratysławie wiekopomny dzień, gdy 14 marca 1939 r. kie­rownictwo partii hlinkowskiej z posłuszną zgodą pozostałych przedstawicie­li burżuazji słowackiej zrealizowało plan Hitlera usamodzielnienia Słowacji. Nie było uroczystości, manifestacji, nie było żadnych objawów radości — to wszystko wymyśliła potem dodatkowo propaganda ludacka. [...] Był to dar danajski Hitlera, ze wszystkimi konsekwencjami sfaszyzowania Słowa­cji«.

Nowy minister spraw zagranicznych, Durćansky, pospieszył się zaraz z notyfikowaniem rządom innych krajów faktu powstania nowego państwa i z prośbą o jego uznanie, dołączając listę człon­ków nowego rządu i stwierdzając, że Tiso prócz funkcji premiera sprawować będzie także funkcję głowy państwa u.

O dziwo, pierwsze uznały nowe państwo Węgry, być może dla­tego, by zaznaczyć swoje specjalne stanowisko i prawo do priory­tetu w odniesieniu do Słowacji, zarazem zaś może dlatego, by w świadomości Słowaków wytworzyć przekonanie o specjalnej życzliwości dla nich ze strony państwa węgierskiego, co zresztą nie pokrywało się ze skrytymi planami węgierskich nacjonalistów w odniesieniu do Słowacji na przyszłość4S.

Zaraz potem zgłosiła się z uznaniem nowego państwa Polska. Beck na telegram Durćanskiego odpowiedział 15 marca, zapewnia­jąc o sympatii dla narodu słowackiego i stwierdzając, że w dowód uznania jego niezależności Polska tworzy w Bratysławie poselstwo; chargś d'affaires został mianowany dotychczasowy konsul polski

42 Sam Sidor o tym opowiada (cyt. dz., s. 27—28); pozostał on jeszcze w Słowacji do początku czerwca, ścigany nienawiścią hitlerowców, którzy domagali się gwarancji, że Sidor nie powróci do Polityki. Rząd postanowił wysłać go jako posła do Watykanu (o tej swej misji wydał on wspomnienia: Sest' rokov pri Vatikane, Scranton, Pa., 1947).

43 G. Husak, Svedectvo o Slovenskom ndrodnom povstani. Wyd. II (Bratislava 1969), s. 23; książka ta wyszła też w przekładzie polskim.

44 Zob. wyżej, przyp, 40; Tiso łączył funkcję głowy państwa i szeia rzą­du do 26X1939, gdy został formalnie wybrany prezydentem Republiki Sło­wackiej; premierem stał się wtedy Tuka.

45 O tym zpb.: J. Fabian, Svatoślejanske tiene (Bratislava 1966), s. 33— —39 i passim; L. Tilkovszky, Slovenskd otdzka... s. 284 i nast.

231

w Użhorodzie, M. Chałupczyński46. Stopniowo uzyskała Słowacja uznanie od niektórych innych państw, ale nie od tych, które nadal po 15 marca uznawały istnienie Czechosłowacji47.

Nie było formalnego aktu uznania ze strony Niemiec, więc tego czynnika, który wprost siłą narzucił Słowakom proklamację nie­podległości. Z tajnej korespondencji niemieckiej, udostępnionej po r. 1945, wynika, że początkowo istniały w Berlinie wahania co do formy stosunków między Rzeszą a nowym wasalem, były też wąt­pliwości, czy zostaną nawiązane formalne stosunki dyplomatycz­ne 4S. Hitler zadecydował jednak, że formy będą zachowane, wobec czego w końcu konsulat generalny Rzeszy w Bratysławie został przemianowany na poselstwo i Druffel stał się charge d'affaires ad interim, zgodzono się także na mianowanie posła słowackiego w Berlinie; został nim jeden z najskrajniejszych nacjonalistów lu-dackich, M. Cernak, który zyskał sobie smutną opinią fanatycznego faszysty i zwolennika współpracy z Rzeszą do ostatecznych gra­nic 49.

Tymczasem jednak nowe państwo zakosztowało po trosze tego losu, który stał się udziałem Czechów, a którego chciano uniknąć przez proklamację niepodległości. Jednostki armii niemieckiej wkroczyły nie tylko do Czech i Moraw, ale od strony Austrii także do Słowacji i obsadziły całą zachodnią część kraju, dochodząc do granicy polskiej w Tatrach. Oddziały niemieckie zabierały maga­zyny wojskowe armii czechosłowackiej, nie licząc się z potrzeba­mi mającej powstać nowej armii słowackiej ani z protestami rządu bratysławskiego50. Dopiero po jakimś czasie praktyka ta ustała 40 Depesza J. Becka do Durćanskiego z 15 III: AAN, tęcz. 6474, w języku

francuskim.

47 Listę państw, które uznały Słowację de iure, podaje: J. A. M i k u s, Slovakia. A Political History 1918—1950 (Milwaukee, Wisc. 1963), s. 90, ale wymienia tam Polskę przed Węgrami — było odwrotnie; tamże, s. 91, o uznaniu Słowacji przez W. Brytanię de facto (4 V 1939).

48 Jeszcze 16 III Weizsacker oświadczył ambasadorowi włoskiemu w Ber­linie, że “w Słowacji nie będzie obcych przedstawicieli dyplomatycznych" (M. S. D u r i c a, cyt. dz., dokum. 53), mimo że ogłoszony był już w prasie telegram o mianowaniu polskiego charge d'affaires.

49 W sierpniu i wrześniu 1939 występował on w Berlinie za przyłączeniem do Słowacji polskich części Orawy i Spiszą; zob. H. B a t o w s k i, Agonia pokoju i początek wojny (Poznań 1969, dalej cyt.: APPW), s. 90 i 129.

6° Odnośne dokumenty przytacza M. S. D u r i c a (cyt. dz., nr 52, 56, 58, 60 i nast.); wg nich i materiałów z Zentral-Archiv der DDR (Poczdam) oma­wia te sprawy J. Kozeński (cyt. art., s. 128 i nast.).

232

i doszło do częściowego wycofania oddziałów niemieckich i do za­przestania innych nadużyć, jak np. organizowania niemieckich urzędów celnych w głębi Słowacji (!). Zabrakło zrazu koordynacji między dowództwem Wehrmachtu a Auswartiges Amt i dowódcy wojskowi, mający jakieś wcześniejsze rozkazy, potraktowali Sło­wację tak jak Czechy i Morawy.

Jeżeli doszło do pewnych ustępstw ze strony niemieckiej, to dlatego, że tymczasem Słowacja znalazła się w traktatowej za­leżności od Rzeszy, przez zawarcie przez rząd Tisy, bez formal­nego upoważnienia ze strony sejmu (na co słusznie zwróciła uwagę dyplomacja ZSRR51), układu poddającego nowe państwo pod względem politycznym i wojskowym, a dodatkowo także gospo­darczym, pod kontrolę Niemiec. Układ ten, podpisany przez stronę słowacką 18 marca, uzyskał podpis niemiecki w pięć dni później, tj. 23 marca52. Rząd słowacki zobowiązywał się prowadzić swoją politykę zagraniczną i organizować siłę zbrojną w ścisłym poro­zumieniu z Rzeszą, która ze swej strony przejmowała ochronę nie­podległości i nienaruszalności terytorialnej Słowacji. “By tę ochro­nę móc realizować", jak stwierdza układ, Rzesza otrzymywała w zachodniej Słowacji, wzdłuż granicy z Austrią, i w północno-zachodniej, wzdłuż granicy z Polską od strony Śląska i zachod­niej Małopolski, strefę specjalną, w której miała prawo utrzymy­wać garnizony, budować fortyfikacje i zakładać lotniska. Tu leżał właściwy cel układu: uczynienie ze Słowacji dodatkowej bazy wyjściowej do ataku na Polskę, która w ten sposób, zagrożona już

51 W rozmowie Litwinowa z ambasadorem polskim Grzybowskim w dn. 16 III (zob. SBZM, dokum. 153). ZSRR w nocie do ambasady niemieckiej w Moskwie z 18 III (tamże, dokum. 157) odmówił uznania proklamacji sło­wackiej niepodległości za legalny akt, stwierdzając, że jest to podporządko­wanie tego kraju Niemcom, nie oparte na jakimkolwiek wyrażeniu woli na­rodu słowackiego (s. 243). Tegoż dnia Litwinów w instrukcji dla placówek dyplomatycznych ZSRR podkreślił znaczenie wym. noty protestującej prze­ciw postępowaniu Niemiec wobec Czechów i Słowaków i stwierdził, że po­stępowanie to jest “niezgodne z prawem i agresywne w stosunku do ZSRR" (tamże, dokum. 158, s. 244).

62 Tekst układu: WEP, s. 345—346; oryginał niemiecki: ADAP, DATI, do­kum. 40; omówienie: Hoensch A, s. 334 i nast.; J. A. M i k u s, cyt. dz., s. 116 i nast.; J. Kozeński, jw“, s. 122 i nast. Dodatkowo w dn. 23 III Niemcy narzuciły Słowacji protokół podporządkowujący im ten kraj rów­nież pod względem gospodarczym (tekst ADAP, jw).

233

od północy, od strony Prus Wschodnich, spotkała się teraz z takim samym zagrożeniem od południa53.

Sanacyjna dyplomacja, dopomagając w swym zaślepieniu do rozbicia państwa czechosłowackiego, doprowadziła do tego, ze Pol­ska utraciła swą jedyną całkowicie dotąd bezpieczną granicę na południu54.

III. Dwie nowe agresje węgierskie

53 Ze strefy tej Niemcy wyruszyli do ataku przeciw Polsce w dn. IIX, a z lotnisk stowackich wysyłali bombowce na Kraków.

54 o stanowisku Polski po 15 III zob. dalej, s. 266 i nast.

W połowie marca 1939 roku nie tylko na ziemiach czeskich i w Słowacji doszło do zmiany dotychczasowego stanu rzeczy: tak­że w najbardziej na wschód wysuniętej i najluźniej z resztą pań­stwa związanej części II Republiki Czechosłowackiej nastąpiła taka zmiana i to najdalej idąca, w postaci aneksji tego terytorium przez państwo sąsiednie. Chodzi tu naturalnie o Ukrainę Zakarpacką, tj. jak mówiło się wtedy częściej Ruś Podkarpacką (Ruthenia, Ruthe-nie)1. Obszar ten, okrojony już od południa w arbitrażu wiedeń­skim z 2 listopada 1938, zajęły teraz w całości Węgry, osiągając upragnioną od dawna w Warszawie i Budapeszcie wspólną granicę polsko-węgierską 2.

Wydarzenie to, w porównaniu z wcieleniem ziem czeskich do Rzeszy i utworzeniem pseudoniezależnej Słowacji, także podporząd­kowanej Niemcom, miało znaczenie niewielkie. Był to jednak je­dyny moment względnie pomyślny dla ówczesnej Polski, choć jako przeciwwaga ogromnego przyrostu potencjału Rzeszy ta minimal­na poprawa położenia strategicznego Polski wielkiej roli odegrać nie mogła 3.

Arbitraż wiedeński z 2 listopada 1938 bynajmniej nie ustabili­zował stosunków między Węgrami a nową Czecho-Słowacją. Przez

1 Ze starszych pozycji najcenniejszy C. A. M a c a r t n e y, cyt. dz.; z nowszych prac: najobszerniej Hoensch B, s. 253 i nast., zwięźlej Luk e s, s. 243—247; zwłaszcza L. Guarda-Nardini, cyt. dz., s. 157—209. Cenne materiały podają polscy autorzy: M. Koźmiński (cyt. dz., s. 198—217, 232 i nast.) oraz R. Tor z e c k i (cyt. dz., s. 160—168); po­dobnie G. F. Kennan (cyt. dz., s. 60 i nast. oraz 88 i nast.) Por. nadto: A. I. P u s z k a s z, Wiengrija wo wtoroj mirowoj wojnie (Moskwa 1963, s. 71—78), oraz I. I. Pop, cyt. dz., s. 226—229.

2 Był to więc najdalej ku wschodowi wysunięty odcinek dotychczasowej tranicy polsko-czechosłowackiej, biegnący aż do zetknięcia się z terytorium Rumunii; zob. WEP, s. 329.

z Niemniej fakt posiadania wspólnej granicy z Węgrami odegrał korzyst­ną dla Polski rolę we wrześniu 1939; zob. APPW, s. 327 i nast.

235

dalszych kilka tygodni trwało napięcie na obszarze autonomicznej wreszcie 4 Rusi Podkarpackiej, przemianowanej niebawem oficjal­nie na Karpacką Ukrainę, a to wskutek akcji podejmowanych z Węgier, a także z Polski w celu wzniecania tam niepokojów i przygotowania interwencji węgierskiej, mającej zakończyć się inwazją i aneksją. Jak już wiemy, na skutek kategorycznego sprze­ciwu Niemiec, nolens volens popartego przez Włochy, rząd buda­peszteński musiał pod koniec listopada odstąpić od swoich pla­nów, tzn. odłożyć je na dogodniejszy okres.

Zamierzeniom tym sprzeciwiała się także Rumunia, wbrew wszelkim perswazjom polskim. Rumunia nie chciała wzmocnienia Węgier i nie chciała utracić połączenia terytorialnego ze swym dotychczasowym czechosłowackim sąsiadem, połączenia, które zre­sztą obecnie w znacznej mierze pozbawione było wartości. Rządy Polski i Węgier zaczęły stosować blokadę komunikacyjną Zakar-pacia, by zwiększyć tam trudności gospodarcze, co tym bardziej irytowało Rumunów. Dopiero po dymisji Comnena i po objęciu teki ministra spraw zagranicznych przez bardziej elastycznego Grzegorza Gafencu5, Rumunia zaczęła się skłaniać ku ponowne­mu zacieśnieniu stosunków z Polską (nadwerężonych w okresie Monachium i wskutek niezręcznego postępowania Becka w czasie jego wizyty w Rumunii w październiku 6), a nawet ku pewnemu wyrównaniu w stosunku do Węgier, jakkolwiek duża nieufność pa­nowała tu nadal.

Uznano w Bukareszcie, że dalsze upieranie się przy wspólnej granicy z Czecho-Słowacją może być o tyle nierealne, że łączące oba państwa terytorium Zakarpacia prędzej czy później zerwać może swą więź z Pragą. A wtedy? Istniała ewentualność, popiera­na przez Berlin, że powstałby tam ośrodek ukraińskiego nacjona­lizmu, co nie tylko dla Polski, ale także dla Rumunii było nie-

l

4 Rząd praski nie dotrzymywał aż do jesieni 1938 zobowiązania zawar­tego w traktacie pokojowym w sprawie nadania autonomii temu obszarowi. Pierwszy autonomiczny rząd krajowy powstał tam dopiero 11X1938.

5 Comnen ustąpił 20 XII 1938, Gafencu stał się jego następcą nazajutrz i pozostał na tym stanowisku do maja 1940.

6 O tym zob. wyżej, w rozdz. V; w cyt. wspomnieniach Comnena wyrazy niechęci wobec Becka powtarzają się niemal do końca 1938 r.

236

dogodne, a to ze względu na zamieszkujących w tym państwie Ukraińców, przede wszystkim na Bukowinie 7.

Już teraz, jeszcze w granicach Czecho-Słowacji, ośrodek taki właściwie powstał. Konserwatywne elementy prorosyjskie od daw­na utraciły tam znaczenie, pewien wpływ miała jeszcze grupa ma-dziarof ilska, ale przewagę zyskała przede wszystkim właśnie orien­tacja ukraińska. W Chust, małym mieście, które po utracie Użho-rodu i Mukaczewa na rzecz Węgier stało się teraz stolicą kraju, zo­stał premierem ksiądz unicki Augustyn Wołoszyn, który planował, aby ten mały kraik (po arbitrażu wiedeńskim miał on tylko 11 tyś. km2 powierzchni z około 430 tyś. ludności) stał się ukraińskim Piemontem8. Byłoby oczywiście niemożliwe, by wokół najmniej­szej, gospodarczo i kulturalnie najbardziej zacofanej części teryto­rium ukraińskiego miały się w przyszłości zgrupować pozostałe dzielnice 9.

Ale na razie obszar ten, w porównaniu z obu sąsiednimi częś­ciami ziem ukraińskich, pod władzą Polski i Rumunii, był stosun­kowo samodzielny i mógł dawać pobudzający przykład Ukraińcom polskim i rumuńskim. Istotnie, ogłoszenie autonomii Zakarpacia spowodowało, że Ukraińcy w Polsce zażądali od Warszawy tych samych swobód dla ukraińskich etnicznie części państwa polskie­go; doszło nawet w związku z tym do zaburzeń 10. Trzeba oczywiś­cie zaznaczyć, że swoboda Ukraińców Zakarpacia była wątpliwa, gdyż władza znajdowała się tam w ręku polityków burżuazyjnych wrogo nastawionych wobec ZSRR i prześladujących miejscową lewicę.

Taki rozwój stosunków na tym obszarze niepokoił i budził nie­zadowolenie w Warszawie; nawiązano więc ponownie kontakt z Budapesztem i zaczęto namawiać rząd węgierski, aby znów pod­jął zaniechaną w listopadzie akcję ". W Budapeszcie obawiano się

7 Spis ludności w r. 1930 wykazał w Rumunii 582 tyś. Ukraińców.

8 Literatura jak w przyp. l (najwięcej faktów podaje R. Torzecki); A. Wołoszyn został po raz pierwszy premierem 26 X 1938.

9 Zob. A. Szlepakow, Ukrajina w planach miżnarodnoji reakciji na peredodni druhoji switowoji wijny. Kyjiw 1959.

10 Zaburzenia wybuchły we Lwowie na początku listopada 1938; por. H. i T. Jędruszczak, Ostatnie lata II Rzeczypospolitej 1935—1939 (War-ozawa 1970), s. 317—319.

11 Do tej kwestii najwięcej u M. Koźmińskiego, cyt. dz., oraz u Hoenscha, jw.; dokumenty publikowane w WWMW; por. S z e ra­fa e k, s. 389, 392, 394—395.

237

podejmować jakiekolwiek kroki bez uzgodnienia ich z Berlinem, al| nie tracono nadziei, że w końcu sprawa stanie się znów aktualna* zwłaszcza gdy pojawiać się zaczęły pierwsze symptomy, że II Re­publika Czechosłowacka może się rozpaść w wyniku nasilającego się separatyzmu słowackiego. W razie oderwania się Słowacji oć ziem czeskich łączność Zakarpacia z Pragą byłaby niemożliwa! Wprawdzie w pewnych kołach w Bratysławie myślano, by w ra zie takiej ewentualności przyłączyć Zakarpacie do niezależnej Sło-J wacji, co być może odpowiadałoby także politykom ukraińskim, obawiającym się okupacji węgierskiej. W Budapeszcie wszakże de­cyzja była niewzruszona: w razie rozpadu państwa czechosłowac­kiego Węgry muszą opanować Zakarpacie. Liczono na to, że Niem­cy się temu nie sprzeciwią 12.

Minister Gafencu, nie zamierzając się sprzeciwiać przyłączeniu Zakarpacia do Węgier, pragnął jednak przy tej sposobności uzys­kać także coś dla Rumunii: jak to w październiku doradzał Com-nenowi Beck, Rumunia zagarnęłaby wschodni skrawek Zakarpacia, z Unią kolejową idącą od Czerniowiec przez terytorium polskie i graniczną stacją czechosłowacką (karpatoruską) Jasynia do gra­nicy rumuńskiej; powstałoby w ten sposób połączenie od Buko­winy do Siedmiogrodu. Gafencu chciał zarazem wytargować od Węgier jakieś dodatkowe uznanie dotychczasowej granicy rumuń-sko-węgierskiej13. Mimo że rząd polski popierał w tej sprawie ru­muński punkt widzenia, w Budapeszcie zajmowano stanowisko nie­jasne, w gruncie rzeczy zaś negatywne, gdyż dalszych dążeń re­wizjonistycznych nie zamierzano się na przyszłość wyrzekać.

Nadal liczono w Budapeszcie na pomoc włoską: Ciano notował w swym dzienniku w ostatnim kwartale 1938 r., że poseł węgierski Yillani kilka razy wysuwał sprawę niedogodności pozostawania Zakarpacia w ramach Czecho-Słowacji". Włochy jednak także nie chciały poróżnić się o to z Niemcami i podobnie jak Berlin, twier-

12 Od początku r 1939 Węgrzy zaczęli także wysuwać argumenty gospo­darcze jako podstawę swoich roszczeń do Zakarpacia — tak np. attache wojskowy ppłk. K. Hardy w rozmowie z Weizsackerem 27 II (zob. ADAP, D/V, dokum. 305).

18 Charakterystyka dyplomacji rumuńskiej w tym czasie: V. M o i s u c, cyt. dz., s. 94 i nast. Gdy Gafencu z początkiem marca 1939 był w Warsza­wie, wyraził zgodę na zajęcie Zakarpacia przez Węgry (S z e m b e k, s. 515).

14 C i a n o A, s. 290, 294 — 295; por. C. A. M a c a r t n e y, cyt. dz., t. I, s. 311 i nast.

i

dziły, że podpis obu mocarstw pod arbitrażem wiedeńskim należy respektować i że ustanowiona tam granica węgiersko-czechosło-wacka nie powinna być zmieniona.

Tymczasem Niemcy kładli już rękę na gospodarce Zakarpacia, zawierając z tamtejszym rządem krajowym umowę o eksploatacji naturalnych bogactw 15. W Chust utworzono konsulat niemiecki, który prowadził intensywną propagandę na rzecz swego państwa jako rzekomego protektora sprawy ukraińskiej oraz organizował, nielicznych zresztą, żyjących tam osadników niemieckich.

Gdy z końcem listopada ustąpił węgierski minister spraw za­granicznych, stary Koloman Kanya, źle widziany w Berlinie, jego następca od 10 grudnia, dotychczasowy szef gabinetu ministra hr. Stefan Csaky, postanowił powrócić do sprawy16. Ze swych do­tychczasowych kontaktów z Polską wiedział, że na poparcie War­szawy może liczyć w całej pełni, a spodziewał się uzyskać zmianę nastawienia w Berlinie, dokąd udał się w połowie stycznia 1939. W rozmowie z Hitlerem na razie ostrożnie sondował sytuację, uni­kając poruszania drażliwych tematów, ale zaznaczył, że Węgry uważają się za najważniejszy czynnik nad środkowym Dunajem ". Zarazem podkreślił silniejsze związanie się Węgier z Osią, czego domagał się Hitler. Na dowód Węgry zgłosiły 13 stycznia swój akces do paktu antykominternowskiego, czym spowodowały silne niezadowolenie w Moskwie i w rezultacie zerwanie stosunków dy­plomatycznych radziecko-węgierskich na początku lutego18. Nie wywołało to jednak większego wrażenia w Budapeszcie, gdzie nie dostrzeżono w tym fakcie czegoś szkodliwego dla interesów węgier­skich.

O ile w Berlinie zdawano sobie od początku sprawę, że mająca prędzej czy później nadejść likwidacja państwa czechosłowackiego przybliży sprawę rozstrzygnięcia także losu Zakarpacia, i to w je-

« Umowa z 7 XII 1938, zob. Hoensch B, s. 232; ADAP, D/IV, dokum. 146; było to naruszenie suwerenności czechosłowackiej, gdyż krajowy rząd Zakarpacia nie miał prawa zawierać umów z zagranicą.

18 O tym na j obszernie j Hoensch B, s. 238 i nast., na podstawie do­kumentów węgierskich i polskich; wiele także u M. Koźmińskiego, (cyt. dz., 219 i nast.) oraz R. Torzeckiego (cyt. dz., s. 163 i nast.)

" ADAP, D/V, dokum. 272—273; WWMW (dokum. 83) podaje tylko prze­kład pow. dokumentu niemieckiego; z nie ogłoszonych dokumentów wę­gierskich uzupełnia to C. A. Macartney (cyt. dz., t. I, s. 319—321).

is WWMW, dokum. 82, 84—85; por. A. I. Puszka s z, cyt. dz., s. 70—71, SBZM, dokum. 110.

238

239

dynym wtedy możliwym sensie, t j. na rzecz Węgier, na razie dro­żono się, aby późniejszą zgodę przedstawić jako rzekomą ofiarę Rzeszy (tak samo zresztą postępowano z Polską w rozmowie Ribbentropa z Lipskim 24 października 1938). Na razie Ribbentrop jeszcze bronił arbitrażu wiedeńskiego, ale Hitler pozwalał się do­myślać, że jakieś zmiany są ewentualnie możliwe.

W Pradze także niepokojono się rozwojem sytuacji na Zakarpaciu i występowano energicznie przeciw nadmiernym manifestac­jom samodzielności. Na początku stycznia doszło do nowej reorga­nizacji rządu, ale premierem pozostał Wołoszyn; w połowie tego miesiąca rząd praski mianował jednak Czecha, generała Lva Prchalę, na członka rządu krajowego (otrzymał on resort komunikacji) i głównodowodzącego dwu stacjonujących tam dywizji czechosło­wackich. Wołoszyn zaprotestował przeciw temu zarówno w Pra­dze, jak i Berlinie. W Berlinie jednak nie chciano tymczasem kom­plikować sobie sytuacji silniejszym angażowaniem się w coraz bar­dziej zawikłany problem Zakarpacia19. Prchala chciał utrzymać ten obszar pod rządami Pragi, ale nie krępował Wołoszyna w jego polityce ukrainizacyjnej i poczynaniach faszyzujących. Wzorując się na słowackim przykładzie, Wołoszyn rozwiązał mianowicie wszystkie partie polityczne poza jedną, narodową partią ukraiń­ską, która w ten sposób w wyborach do sejmu krajowego (12 lu­tego 1939) zdobyła ponad 90% głosów. Nie obyło się to bez na­cisku ze strony tzw. Siczy, półwojskowej organizacji nacjonali­stycznej, która miała stać się zalążkiem przyszłego wojska krajo­wego, a na razie była przyboczną bojówką Wołoszyna. Radykal­niejsi nacjonaliści ukraińscy wszczynali spory z Prchala i wojs­kiem czechosłowackim, odgrażali się i Polsce, i Węgrom, zapowia­dając, że odbiorą od nich Użhorod i Mukaczewo. Na początku stycz­nia doszło do incydentu zbrojnego koło Mukaczewa, o co zresztą Węgrzy oskarżali regularne siły czechosłowackie, nie chcąc przy­znać, że bojówka ukraińska dysponuje tak poważną siłą.

Csaky, spodziewając się na początku lutego — kiedy doszły wiadomości o pogorszeniu się stosunków między Berlinem a Pra­gą — że może niebawem zapaść decyzja niemiecka o rozbiorze pań­stwa czechosłowackiego, polecił posłowi węgierskiemu w Berlinie,

19 Ząb. Luk e s, s. 241—242; Hoensch B, s. 253 i nast.; G. F. Ken­ii a n, cyt. dz., s. 65—66.

240

generałowi Sztójay, aby ten wysondował, co teraz sądzi się w Ber­linie o sprawie Zakarpacia; rozmowa z Weizsackerem nie dała jed­nak wyniku 20. Niemniej Sztójay ponownie zgłosił się na początku marca, tym razem do Ribbentropa, i prosił o przyrzeczenie, że w razie nowych decyzji Węgry będą miały “pierwszeństwo" do Zakarpacia ". Ribbentrop nie chciał jednak zdradzać planów po­wziętych już w sprawie Czech i Słowacji, wobec czego nadal od­powiadał wymijająco.

To skłoniło Węgry do podjęcia próby w innym kierunku, świad­czącej, że podobnie jak w Warszawie, w Budapeszcie także nie domyślano się, jaką niespodziankę gotują Europie Niemcy hitle­rowskie już w dniach najbliższych — był to początek marca! Oto postanowiono zwrócić się do Pragi i namówić rząd tamtejszy do zgody na przejście Zakarpacia pod władzę Węgier. Do stolicy cze­chosłowackiej udał się wiceminister spraw zagranicznych Janos Yórnle, który objął to stanowisko po dwuletnim pobycie w Pra­dze jako zastępca posła. Csaky liczył na to, że znając ludzi i środo­wisko, Yórnle potrafi porozumieć się z Chvalkovskim. Ten istotnie okazał jak gdyby zrozumienie dla racji węgierskich, zwłaszcza go­spodarczych, ale wyraźnie zaznaczał, że niczego nie może obiecać bez uzgodnienia z Berlinem. Yórnle musiał dojść do wniosku, że misja się nie powiodła i że nadal należy szukać rozwiązania sy­tuacji w Berlinie 22.

Gdyby miała wchodzić w grę jakaś transakcja **, nie wiemy, co rząd czechosłowacki miałby otrzymać za swoją zgodę. Jedno jest pewne: reakcyjni dyplomaci nie liczyli się z prawem Ukraińców do samostanowienia.

Raport Yórnlego o jego praskiej misji nosi datę 6 marca. Tegoż dnia doszło do nowej rekonstrukcji rządu w Chust na skutek na­cisku Pragi: Wołoszyn został nadal premierem, otrzymując nadto

2° ADAP, D/IV, dokum. 165 i D/V, dokum. 305; R. T o r z e c k i (cyt. dz., s. 163), słusznie sądzi, że wtedy jeszcze w Berlinie decyzji w tej sprawie nie było.

21 ADAP, D/IV, dokum. 178; por. WWMW, dokum. 86. Węgrzy chyba oba­wiali się, że Berlin mógłby zaproponować Zakarpacie Polsce, ale było prze­cież powszechnie wiadomo, że Polska nie pragnęła bynajmniej zwiększenia liczebności swoich Ukraińców.

22 WWMW, dokum. 87; por. L u k e s, s. 245 (zbyt zwięzła wzmianka!). 28 Słowacy wysuwali propozycję, by Węgry zwróciły Koszyce w zamian za zgodę na zajęcie Zakarpacia.

16 Europa...

241

jeszcze resort oświaty i sprawiedliwości, ale w tym trzyosobowym gabinecie jeszcze tylko jeden minister był Ukraińcem (Stefan Kłoczurak), podczas gdy wspomniany generał Prchala oprócz dotych­czasowej teki komunikacji objął także dwa kluczowe ministerstwa: sprawy wewnętrzne i finanse. Wywołało to nowe protesty nacjo­nalistów ukraińskich, z których dwaj, Fedor Rewaj i Andrji Woroń, zbiegli do Rumunii i stamtąd apelowali o pomoc do Berlina; ich telegram jednak władze rumuńskie zatrzymały i przekazały poselstwu czechosłowackiemu 24. Podobnie jak w Słowacji, także na Zakarpaciu sytuacja dojrzewała do wybuchu.

Rozwiązaniem miała być inwazja węgierska, na którą Berlin ' udzielił teraz zgody. Ochłodły zarazem dotychczasowe kontakty między Budapesztem a Warszawą, ponieważ Węgrzy, na życzenie Berlina, wycofali się z blokady komunikacyjnej obszaru Zakarpacia, co im mocno wyrzucano w polskim MSZ 25. Węgrzy odrzucili ponadto myśl odstąpienia Rumunom wschodniego cypla Zakarpacia, co było przez Polskę gorąco popierane.

Kryzys w Słowacji i tamtejsza akcja rządu praskiego wzmo­gły wrzenie wśród Ukraińców; Węgrzy już od 11 marca zaczęli myśleć o wkroczeniu, z tym że nadal zabiegali, by nie musiało się to stać wbrew stanowisku Niemiec. A właśnie 11 marca Rzesza tej zgody udzieliła w specjalnym układzie niemiecko-węgierskim; Rzesza zastrzegła sobie respektowanie swoich interesów gospo­darczych na Zakarpaciu i połączeń komunikacyjnych na wschód oraz brała pod opiekę działaczy ukraińskich, żądając, by Węgrzy nie stosowali wobec nich represji26. Hitler i Ribbentrop zalecali przy tym Węgrom, by działali “błyskawicznie", jak gdyby oba­wiali się, że może jednak dojść do komplikacji, spowodowanych przez Polskę w porozumieniu z Rumunią.

Zaraz potem delegowano do Budapesztu referenta spraw cze­chosłowackich w Auswartiges Amt, Altenburga, by ten wraz z po­słem Rzeszy na Węgrzech, Erdmannsdorffem, wszystkiego dopilnował.


24 AM, dokum. 308. Ów Fedor Rewaj (Revay) był przywódcą Partii Jed­ności Ukraińskiej Zakarpacia; inny Rewaj, Julian, był członkiem wszyst­kich gabinetów Wołoszyna, a po 6 III delegatem przy rządzie centralnym.

25 Polska w ogóle zamknęła komunikację kolejową z Zakarpaciem, a Wę­gry nie przepuszczały pociągów ze Słowacji, które musiały przechodzić przez Koszyce. Wzmianki u Szembeka, s. 513 i 516.

26 ADAP, D/VI, dokum. 62; por. Hoensch B, s. 257.

242Okazało się, że mimo przechwałek armia węgierska bynaj­mniej nie jest gotowa do natychmiastowej akcji, należało bowiem mieć dostateczne siły nie tylko do inwazji na Zakarpacie, ale tak­że do zabezpieczenia granicy od strony Słowacji i Rumunii. Ma­jące dopiero od roku swobodę zbrojeń, Węgry " jeszcze nie nad­robiły zaległości i mogły podjąć akcję przeciw “Siczy", oraz dwu dywizjom czechosłowackim stojącym na Zakarpaciu tylko pod warunkiem, że na pozostałych granicach panować będzie spokój; tej pewności sztab węgierski nie miał i stąd jego zabiegi, by akcję bodaj na kilka dni odłożyć, powołać dalszych rezerwistów i uzu­pełnić stany jednostek28. Ale z Berlina polecono wyraźnie: dzia­łać niezwłocznie. Również regent Horthy oraz premier hr. Paweł Teleki, od niedawna kierujący losami kraju29, nakazywali po­śpiech.

Narada w Budapeszcie odbyła się 12 marca, następnego dnia Horthy wysłał do Hitlera list z podziękowaniem, ale zapowiadał, że ostateczne uderzenie nastąpi dopiero w sobotę 18 marca, zgod­nie z żądaniem szefa sztabu generała Wertha. Natomiast już 16 marca miał zostać sprowokowany incydent graniczny30.

Gdy regent Węgier pisał ów list, nie wiedział — i nie mógł wiedzieć — że 16 marca państwa czechosłowackiego nie będzie. Wy­padki z dni 14 i 15 marca zmusiły Węgrów do przyspieszenia akcji bez względu na niedostateczne przygotowania wojskowe. Okazało się, że nie było potrzebne specjalne zabezpieczenie granicy ze Sło­wacją czy Rumunią i wszystkie siły mogły zostać skierowane na Zakarpacie.

Sygnałem wystąpienia stało się proklamowanie słowackiej nie­podległości w dniu 14 marca, oznaczające rozpad państwa czecho­słowackiego; Ukraina Zakarpacka nie była już zatem jego częścią składową. W Budapeszcie obszar ów uznano za “bezpański". Chcia-

" C. A. M a c a r t n e y, cyt. dz., t. I, s. 314 i nast.; Hoensch B, s. 259 i nast.

28 Węgry miały ciągle jeszcze nader słabą armię, przy braku wyszkolo­nych rezerwistów i niedostatecznym wyposażeniu w broń ciężką.

29 Były dwukrotny premier (1920 — 1921) hr. Paweł Teleki objął ster rzą­dów po raz trzeci 16 II 1939; był on wybitnym geografem, który podpierał argumentami naukowymi roszczenia rewizjonistyczne.

3° List Horthyego: ADAP, D/IV, dokum. 199; por. Hoensch B, s. 260 i nast.

243

no także uprzedzić Rumunów oraz zająć zawczasu pozycje wy­padowe na wschodniej granicy Słowacji, by przygotować tam dal­szą akcję.

Przez cały dzień 14 marca mimo słowackiej proklamacji ist­niało jeszcze w Budapeszcie dotychczasowe poselstwo czechosło­wackie. Do niego więc, jako reprezentanta rządu praskiego, zwró­ciło się węgierskie MSZ z notą ultymatywną, domagającą się wy­cofania administracji i sił zbrojnych podlegających jeszcze wtedy Pradze oraz przekazania terytorium Zakarpacia Węgrom. Cóż mógł uczynić w tej sytuacji poseł nie istniejącego już państwa i jego rząd? Nie pozostawało nic innego, jak przyjąć żądania węgier­skie 3l.

Jeszcze tego samego dnia siły węgierskie przekroczyły granicę Zakarpackiej Ukrainy, ale posuwały się naprzód wolno, gdyż ukraińscy ochotnicy stawiali zaciekły opór. Węgrzy zajmowali właściwie nie prowincję państwa czechosłowackiego, już nie ist- 1 niejącego, ale terytorium nowej, świeżo proklamowanej republiki, l Oto Wołoszyn za przykładem słowackim ogłosił niepodległość swe­go kraiku, prosząc równocześnie rząd niemiecki o pomoc, a rządy pozostałych państw sygnatariuszy układu monachijskiego — a tak­że poselstwo Stanów Zjednoczonych w Pradze — o uznanie no­wego “państwa". Powstała nadto myśl włączenia całego kraiku do Rumunii32. Do Węgier Wołoszyn zwrócił się osobno, zapewnia­jąc o chęci utrzymywania przyjaznych sąsiedzkich stosunków i pro­sząc o wstrzymanie marszu jednostek wojskowych.

Wszystkie te apele okazały się daremne. “Jednodniowa repu­blika" była skazana wolą sąsiadów, a zwłaszcza Niemiec hitlerow­skich, na wchłonięcie przez Węgry. Wołoszynowi poradzono z Ber­lina, by znalazł drogę do porozumienia z Budapesztem. Już 16 mar­ca stolica kraju, Chust, została zajęta przez Węgrów, a prezydent i jego rząd zbiegli do Rumunii, gdzie ich, mimo niechęci do Ukraiń-

al ADAP, jw., dokum. 217 (ultimatum uzgodniono z posłem niemieckim w Budapeszcie); odpowiedź z Pragi (tamże) nadeszła przed północą tegoż dnia, jako chyba ostatni akt działalności czechosłowackiego MSZ.

83 Opis wydarzeń związanych z inwazją i walkami dają wszyscy auto­rzy wym. w przyp. 1; G. F. Kennan (cyt. dz., s. 91—93), podaje tekst skie­rowanych do poselstwa USA w Pradze protestów podpisanych przez J. Re-waja; por. też WWMW dokum. 89, s. 159.

244

ców, przyjęto poprawnie jako ofiary agresji węgierskiej33. Następ­nego dnia oddziały węgierskie obsadziły górski odcinek graniczny w Karpatach, nawiązując przyjacielską łączność z oczekującymi tam jednostkami polskimi.

W Budapeszcie i Warszawie wyrażono radość z osiągnięcia wreszcie dawno upragnionego celu: zetknięcia się terytoriów obu państw. W Budapeszcie był jeszcze jeden powód do zadowolenia: Rumunia mimo wyraźnej zachęty ze strony polskiej nie zdecydo­wała się okupować wschodniego skrawka Zakarpacia, Węgrom więc udało się zagarnąć całą prowincję. Pewne rozmowy dyplomatyczne prowadzone w tej sprawie z inicjatywy rumuńskiej spotkały się z negatywnym stanowiskiem Węgrów. Rząd bukareszteński uznał jednak, że sprawa nie zasługuje na to, aby z jej powodu wszczynać spór, choć przedtem groźnie oświadczał, iż nie dopuści, by wioski zaludnione przez Rumunów znalazły się pod władzą Węgier; Ga-fencu prosił nawet Berlin o interwencję w Budapeszcie. Takiej in­terwencji Ribbentrop nie chciał się podjąć, gdyż czuł się związany umową z Węgrami z 11 marca M.

Chwiejne stanowisko Rumunii należy wytłumaczyć nie obawą przed znacznie wtedy jeszcze słabszą armią węgierską, lecz ostroż­nością: w Bukareszcie nie wiedziano mianowicie, jak daleko sięga tajne porozumienie niemiecko-węgierskie i czy w razie konfliktu zbrojnego Niemcy nie stanęłyby po stronie Węgier. Znajdując się już od jakiegoś czasu pod naciskiem gospodarczym Berlina, Ru­muni woleli nie komplikować swojej sytuacji przez zatarg z Wę­grami35. Dyplomacja polska usilnie zabiegała o to, by w stosun­kach rumuńsko-węgierskich nie doszło do zadrażnień.

Zdobywszy dzięki wahaniom rumuńskim całe Zakarpacie, Wę­gry niewątpliwie odniosły korzyść gospodarczą w postaci bogactwa leśnego tego regionu; było to dla Węgier bardzo ważne, gdyż w Trianon zostały niemal zupełnie pozbawione lasów i gór36. Poli­tyczne i strategiczne znaczenie miało uzyskanie wspólnej granicy

83 Wołoszyn następnie przedostał się przez Jugosławie do Wiednia i póź­niej nie odgrywał już roli politycznej.

34 Akcję dyplomatyczną Rumunii w związku z tą sprawą przedstawia '.'. M o i s u c, cyt. dz., s. 100—101.

35 O naciskach niemieckich na Rumunię mówi następny rozdział, as Węgry po r. 1920 miały tylko 12% powierzchni zalesionej, a Ukraina Zakarpacka 55; miała także pokłady soli, brakującej Węgrom.

245

z Polską, zresztą na odcinku niezbyt długim (180 km), a położc nym na skraju głównych obszarów obu państw. Przez granicę 1 przechodziły aż trzy linie kolejowe, pozostałość po strategiczne sieci transkarpackiej budowanej za czasów Austro-Węgier37.

Przez zajęcie Ukrainy Zakarpackiej Węgry powiększyły swój* terytorium o dalsze 11 tyś. km2 (odtąd ok. 104 tyś. km2) z ludnoś| cią półmilionową, w ogromnej większości ukraińską; poza tyrij mieszkali tam Żydzi, Rumuni (ok. 15 tyś.) i Niemcy (ok. 10 tyś.).3 Czescy urzędnicy i wojskowi opuścili Zakarpacie w dniach in­wazji i zaraz po niej, udając się przez Słowację lub przez Polskę do Protektoratu; znaczna część wojskowych wolała jednak schronić się w zaprzyjaźnionej Rumunii, gdzie czeskich wygnańców przyjęto bardzo przychylnie i ułatwiano im dalszą drogę emigra­cji38. Również generał Prchala udał się najpierw do Rumunii, ale później i on wyjechał do Protektoratu, by tam próbować organi­zować akcje antyniemieckie, które w rezultacie zaprowadziły go do Polski na dłuższy okres. Sprawa ta przekracza już jednak ramy niniejszej książki39.

Węgrzy na razie poddali zajęty obszar zarządowi wojskowemu, ale obiecali udzielić “Ruszkiej Krajnie", jak nazwali Ukrainę Za-karpacką, pewnego samorządu. Odmówili ponownie uwzględnie­nia roszczeń rumuńskich do północno-wschodniego cypla tego te­renu, jakkolwiek roszczenia te popierał nadal rząd polski. Rumu­nia już nie nalegała i do sporu nie doszło40.

Od razu po zajęciu Zakarpacia pojawił się zarodek nowego kon-J fliktu, łączącego się z rozgraniczeniem tej nowej prowincji węgier­skiej od Słowacji. W okresie, gdy ówczesna Ruś Podkarpacka — jak brzmiała zrazu oficjalna nazwa kraju — wchodziła w skład Re­publiki Czechosłowackiej, jej granica ze Słowacją nie była nigdy ustalona ostatecznie; zadowolono się prowizoryczną linią demarkacyjną,


37 Linie: Samtaor — Sianki — Użok — Użhorod; Stryj — Ławoczne — Wołoweć — Mukaczewo oraz Stanisławów — Woronienka — Jasynia — Ba-

tiowo.

38 W duchu tradycji sojuszniczej — zob. V. M o i s u c, cyt. dz., s. 101; por. I. B a b i c i, Bojewaja antljaszystskaja solidarnost (Bucharest 1974),

s. 208.

39 Zob. APPW, s. 353 i nast.; ostatnio: J. Kupliński Emigracja cze­chosłowacka w Polsce 1939, SDZES, X (1974) s. 145 i nast. « WWMW, dokum. 89—91; V. M o i s u c, cyt. dz., s. 100.

246biegnącą głównie wzdłuż rzeki Uż. Linia ta odpowiadała w przybliżeniu rozgraniczeniu etnicznemu, jakkolwiek pewna licz­ba ukraińskich (“rusniackich") wsi pozostała na zachód od nich, tj. w Słowacji (Preszowszczyzna). Przed r. 1939 Ukraińcy domagali się rektyfikacji linii oddzielającej oba kraje przez przesunięcie jej na zachód, ale Słowacy kategorycznie postulat ten odrzucali41. Mieli teraz podnieść całą sprawę nowi panowie Zakarpacia, oczy­wiście nie dlatego, by zadowolić życzenia ukraińskie, lecz własne interesy strategiczne i polityczne.

Linia demarkacyjna była przeprowadzona w taki sposób, że ostatecznie mogła stanowić granicę między dwiema prowincjami leżącymi w jednym państwie, ale ze względów geograficznych, go­spodarczych i strategicznych nie nadawała się na granicę między­państwową tó. Toteż Węgrzy niezwłocznie wysunęli tę sprawę, do­magając się od Słowacji przesunięcia granicy na zachód, tak aby linia kolejowa od Użhorodu w stronę Polskitó była bezpieczna (do­tąd linia ta biegła to po jednej, to po drugiej stronie granicy tymczasowej). Słowacy nie byli skłonni do ustępstw i Węgrzy, koncentrując większe siły, zaczęli wywierać coraz silniejszy na­cisk. Jak się wydaje, w dowództwie węgierskim, nie bez wiedzy kół rządowych, planowano oderwanie od Słowacji całej Preszow-szczyzny z jej ludnością mówiącą narzeczem ukraińskim. Gdyby się to udało, Węgry uzyskałyby jeszcze jedno (i to ze wszystkich najdogodniejsze) połączenie kolejowe z Polską, odcinek Koszyce — Muszyna, co znacznie skróciłoby drogę z Budapesztu do Warszawy w porównaniu ze szlakami uzyskanymi dalej ku wschodowiM.

Obawiając się incydentów z Węgrami i niepewny w pierwszych dniach pomocy niemieckiej, nowy rząd słowacki, zgodnie zre­sztą z radą Berlina, rozpoczął rokowania. Już 17 marca zawarto

« Zob. Hoensch B, s. 246; według spisu ludności z r. 1930 ok. 120 tyś. ludności w Słowacji podało narodowość “ruską", t j. ukraińską.

42 Potem gdy w r. 1945 Czechosłowacja formalnie odstąpiła Ukrainę Za-karpacką Związkowi Radzieckiemu, granicę tę przesunięto nieznacznie ku zachodowi (układ czechosłowacko-radziecki z 29 VI1945).

43 Do stacji granicznej Użok, po stronie polskiej Sianki na linii do Sam-bora.

M Węgrzy tradycyjnie usiłowali wykazać różnice między ludnością wschodniosłowacką a resztą Słowaków i forsowali sztuczny separatyzm w tym regionie, ale rezultaty tej akcji były minimalne.

247

tymczasowe porozumienie o lokalnej rektyfikacji granicy45, któ­rego jednak nie wykonano. Węgrzy nie czuli się związani porozu­mieniem i stopniowo wchodzili coraz głębiej na terytorium słowac­kie, pragnąc stworzyć fakty dokonane, zanim sytuacja ustabilizuje się i zanim wmiesza się, być może, jakiś trzeci czynnik. W Buda­peszcie wiedziano, że możliwe jest jakieś porozumienie słowacko-niemieckie, w którym Słowacja otrzymałaby gwarancją Rzeszy dla swego terytorium, chciano więc wykorzystać każdy dzień przed ewentualnym wejściem w życie takiego układu. t

Tego samego dnia, w którym Ribbentrop w końcu podpisał ukłac o “opiece" Rzeszy nad Słowacją, tj. 23 marca, Węgrzy rozpoczął właśnie większą akcję bojową, z użyciem wszystkich rodzajów bre ni, w tym także lotnictwa. Słowacy stawiali opór, ale jako słabsP musieli ustępować. Ich niemieccy opiekunowie, którzy tymczasem zasekwestrowali wszystkie magazyny wojskowe byłej armii cze­chosłowackiej, doprowadzili do tego, że działa przeciwlotnicze jed­nostek słowackich nie miały czym strzelać do bombowców węgierskich — jak gorzko uskarżał się rząd bratysławski46. Dopiero po tej inwazji hitlerowcy poczynili pewne kroki w Budapeszcie, co zresztą niezwłocznie spowodowało zatrzymanie marszu jednostek węgierskich. Sądzić trzeba, że Ribbentrop po­czynił Węgrom pewne obietnice, zezwalające im na ową akcję, ale wyłącznie lokalną, przy wschodniej granicy Słowacji. Świad­czy o tym gorące podziękowanie Horthyego adresowane do Hitle­ra, a datowane 24 marca; jest w nim mowa o korzystnym dla Wę­gier rozwiązaniu sprawy granicznej". Sądzić jednak można, że zgoda ta była ograniczona, skoro bowiem Słowacja raz już zna­lazła się pod niemieckim nadzorem, powinna była zostać jak największa. i Walki węgiersko-ukraińskie i węgiersko-słowackie były to pierwsze starcia zbrojne w Europie w roku 1939.

Mini-wojna" węgiersko-słowacka zakończyła się rozejmem zawartym w dniu 31 marca, po czym zjechał do Budapesztu za­stępca Durćanskiego, wiceminister Zvrśkovec, i podpisał tam w

45 Hoensch B, s. 269—270; był to projekt węgierski, dla Słowacji nie-korzystny i został akceptowany wskutek niemożności sprzeciwu.

46 Dokumenty podaje M. S. D u r i c a (cyt. dz., nr 61 i 64a).

47 ADAP, D/VI, dokum. 96; por. M. S. Durica, jw., dokum. 59.

248

dniu 4 kwietnia układ definitywny na podstawie status quo, tj. z pozostawieniem Węgrom całego zajętego przez nich obszaru we wschodniej Słowacji (były to powiaty Sobrance i Snina, zamie­szkałe przez 60 tyś. ludności, głównie Słowaków) M. Węgry zyska­ły dalszy obszar (ok. l tyś. km2), dochodząc teraz łącznie do 105 tyś., podczas gdy okrojona Słowacja skurczyła się do 38 tyś. km2 z 2,6 min ludności.

Nowa aneksja węgierska przedłużyła nieznacznie wspólną gra­nicę z Polską, ale na terenie górskim, nie posiadającym połączeń komunikacyjnych. Do upragnionej linii kolejowej wiodącej do Mu­szyny armia węgierska już nie dotarła.

Triumfował rewizjonizm węgierski. Przez zajęcie Ukrainy Za-karpackiej Węgry dokonały drugiego z kolei wyłomu w postano­wieniach traktatu w Trianon Było pewne że te zdobycze bynaj­mniej nie zaspokoją węgierskich rewizjonistów. Obawiała się tego Rumunia i wzmacniała ochronę swojej granicy zachodniej. Między Węgrami a Rumunią pojawiło się teraz ostre naprężenie stosun­ków. Nie mogły tu wpłynąć skutecznie próby pośrednictwa pol­skiego i dopiero nacisk niemiecki w Budapeszcie spowodował stop­niowe uspokojenie umysłów49.

Niemcy, podobnie jak chroniły dotąd Słowację przed nadmier­nymi apetytami węgierskimi, tak postanowiły teraz wziąć pod ochronę Rumunię, a to ze względu na własne interesy, a miano­wicie zamiar podporządkowania jej kontroli gospodarczej50. Rze­sza hitlerowska rozpoczęła teraz bardzo perfidną politykę wygry­wania nacjonalizmów mniejszych narodów, podniecając je lub ha­mując, wszystko w celu skutecznej kontroli nad całym tym regio­nem w roli arbitra.

Pozorny sukces Polski w postaci uzyskania wspólnej granicy z Węgrami nie równoważył bynajmniej ujemnych stron nowych zmian w sytuacji europejskiej; opanowanie przez Rzeszę ziem cze­skich i rozciągnięcie przez nią kontroli nad Słowacją poważnie po-

48 Zob. J. Fabian, cyt. dz., s. 41; por. WEP, s. 347. Tekstu porozumie­nia z 4 IV nie udało się uzyskać mimo zabiegów czynionych w Bratysławie i Budapeszcie; ale zob. “Pester Lloyd" z 2 IV 1939.

49 Ciekawe dane podaje o tym m.in. S z e m b e k, s. 535 i 543.

50 O tym w następnym rozdziale.

249

gorszyło sytuację strategiczną Polski51. Z drugiej strony byłobj dla Polski jeszcze gorzej, gdyby Niemcy objęły kontrolą także Ukrainę Zakarpacką, co w pewnym okresie mogło się znajdować w planach Berlina. Tego jednego udało się umknąć, ale kosztem poddania kilkusettysięcznej ludności ukraińskiej rządom reakcji węgierskiej. Bilans w tej sprawie był dla Polski w każdym razie

wysoce niekorzystny 52.

Oto jak się przedstawiały nowe proporcje sił w Europie środ­kowej po aneksjach niemieckich i węgierskich z marca 1939:

Niemcy — 632 tyś. km* z 86,2 min ludności; wzrost o 49 tyś. km2 i 7,|

min ludności.

Polska — 389 tyś. km2 z 35 min ludności; wzrost 0. Wągry — 105 tyś. km2 z 11 min ludności; wzrost o 12 tyś. km2 i 0,7 min

ludności. Słowacja — 38 tyś. km2 z 2,6 min ludności; strata l tyś. km2 i 60

ludności.

Realny potencjał Polski był mniejszy, niż wynikałoby to z dalj nych o jej powierzchni i liczbie ludności, a to zarówno wskutek niekorzystnego ukształtowania granic polsko-niemieckich, jak też wskutek braku spoistości wewnętrznej, przede wszystkim w wy­niku niezadowolenia mniejszości narodowych. Niezadowolenie to podsycali skrycie Niemcy, którzy posługiwali się ponadto niemiecką mniejszością narodową w Polsce, na Węgrzech i w Słowacji* w celu jeszcze silniejszego poddania tych państw kontroli Ber­lina.

51 Zwróciła na to uwagę także dyplomacja radziecka: Litwinow rozma­wiał w tym sensie z ambasadorem polskim w dn. 16 III (zob. SBZM, dokum. 153); Grzybowski nie znalazł kontrargumentów. •

52 Ponadto zbiegły się. te wydarzenia z dalszym zaostrzeniem stosunkowi polsko-niemieckich (o tym zob. s. 266 i nast.).

IV. Dwa wymuszenia niemieckie:

Rumunia i Litwa

Agresja niemiecka przeciw Czecho-Słowacji nie była jedyną nie­spodzianką, którą Trzecia Rzesza sprawiła światu w marcu 1939 roku. To, co stało się w połowie marca w Europie środkowej — zajęcie ziem czeskich i wzięcie Słowacji pod kontrolę — było na pewno najważniejszym osiągnięciem ekspansji Niemiec hitlerow­skich do tego czasu, ale nie było bynajmniej ostatnim jej etapem. Przygotowania do rozpętania wojny powszechnej, systematycznie prowadzone przez przywódców hitlerowskich, wymagały jeszcze innych kroków: zapewnienia sobie dalszych korzyści gospodarczych oraz dalszych aktów agresji, które byłyby dodatkowym sprawdzia­nem własnych możliwości oraz stosunku innych państw do poczy­nań zaborczych Trzeciej Rzeszy.

Trzecia dekada marca przyniosła więc dwa takie kroki, mające dać i konkretne korzyści natychmiast, i orientację co do zachowa­nia się innych wobec podobnych działań planowanych na najbliż­szą przyszłość. W pierwszym wypadku nie była to agresja zbroj­na, lecz tylko bezwzględny nacisk, poparty cichymi groźbami, w drugim zaś — akt przemocy taki sam, jakiego dokonano wobec Czechów. W pierwszym wypadku nie chodziło o bezpośredniego sąsiada Niemiec, a więc zbrojna agresja była utrudniona, podczas gdy w drugim mały i słaby sąsiad mógł być bez trudu sterrory­zowany i siłą zmuszony do uległości.

Znamienne jest, że pertraktacje w pierwszym wypadku prowa­dził z ramienia Rzeszy niejaki Helmuth Wohlthat, który był “sze­fem sztabu" w biurze generalnego pełnomocnika do spraw gospo­darki wojennej1. Albowiem akcja ta miała na celu zapewnienie niemieckiej machinie wojennej niezbędnych surowców strategicz­nych, przede wszystkim zaś ropy naftowej.

1 Zo-ta. H. A. J a c o b s e n, cyt. dz., s. 804. Szefem tego Urzędu Rzeszy (utworzonego w maju 1935) był Hjalmar Schacht.

251

Od jesieni 1938 toczyły się rokowania gospodarcze niemiecko-rumuńskie, które doprowadziły w grudniu tego roku do zawarcia układu o wymianie towarowej2, układ ten nie wystarczał jednak Trzeciej Rzeszy, toteż rozmów nie przerwano i prowadzono je przy pewnych naciskach politycznych i wykorzystując istotne potrzeby Rumunii w dziedzinie uzbrojenia. Rumunia korzystała wprawdzie z dostaw przemysłu zbrojeniowego czechosłowackiego, ale nie | pokrywały one w całości jej potrzeb, zwracała się więc do Niemiec, i mogących znakomicie uzupełnić to, czego nie dawały transakcje z Pragą. Jednak stosunki niemiecko-rumuńskie w innej dziedzinie uległy pod koniec 1938 r. znacznemu pogorszeniu. Rząd rumuński zastosował represje przeciw faszystowskiej organizacji Garda de fier (“Żelazna gwardia"), dążącej do zdobycia władzy siłą, a cie­szącej się poparciem (także materialnym) Niemiec hitlerowskich3. W związku z zastrzeleniem przywódcy tej organizacji, Codreanu, przez żandarmów, który to fakt wywołał oburzenie w Niemczech i gniew samego Hitlera, omal nie doszło do zerwania wszelkich kontaktów między obu państwami. Stopniowo jednak rozdźwięki zostały wygładzone. Listopadowa wizyta króla Karola II w Niem­czech i jego antyradzieckie deklaracje oraz wyrażenie chęci za­cieśnienia stosunków gospodarczych z Rzeszą4 stały się fundamen­tem, na którym, po przeminięciu irytacji, hitlerowcy zaczęli bu­dować podporządkowanie sobie Rumunii przez opanowanie jej ży­cia gospodarczego. Nie granicząc bezpośrednio z Rumunią, Niemcy; mogły jednak wywierać pewien nacisk zbrojny przez podniecanie, węgierskiego rewizjonizmu przeciw Rumunii, przy czym dawały ' do zrozumienia, że mogłyby nawet czynnie poprzeć Węgrów, w ra-

- O penetracji gospodarczej Europy południowo-wschodniej przez Trze­cią Rzeszę zob. m.in. W. H o f e r, cyt. dz“ s. 150; por. V. M o i s u c, cyt. dz,, s. 126; także A. A. J a ź k o w a, cyt. dz., s. 255 (są w tej książce pewne

nieścisłości). ' ' s Zob.: A. Gh. Savu, Dictatura regala (Bucuresti 1970), passim; Gh. I, I o ni t a Sur l'histoire de la lutte anttfasciste du peule roumain. W: Etudeś d'histoire contemporaine de la Równanie. T. II (Bucarest 1971); S. F i-! scher Galati, Fascism in Romania. W: P. F. S u g a r, ed., Native* Fascism in the Successor States (Santa Barbara, Cal. 1971); por.: G. G a1-] iencu, Derniers jours de l'Europe (Paris 1946), s. 38—39. Do stosunków-' rumuńsko-niemieckich: V. M o i s u c, cyt. dz., s. 107 i nast. | 4 Jw., nadto N. I. L e b i e d i e w, cyt. dz,, s. 204 i nast.

252

zie gdyby rząd rumuński nie chciał dostosować się do postulatów Rzeszy. Groźba popartego przez Niemcy ataku węgierskiego była w Bukareszcie stale brana pod uwagę.

Aby usunąć skutki niezadowolenia hitlerowców wywołanego re­presjami wobec “Żelaznej gwardii", rząd rumuński skłonny był zgodzić się na zawarcie uzupełniającej umowy gospodarczej z Rze­szą. Podjęto więc nowe rokowania; w lutym 1939 r. przyjechał w tym celu do Bukaresztu wspomniany wyżej Wohlthat. Jeżeli Karol II liczył na możliwość zneutralizowania nacisków niemiec­kich przez zacieśnienie stosunków gospodarczych z Londynem, roz­czarował się zupełnie. Wielka Brytania wyraźnie faworyzowała wtedy ekspansję Rzeszy w kierunku Europy południowo-wschod­niej i nie zamierzała stawiać tu Niemcom przeszkód5. Rumunia nie mogła także liczyć na poparcie Francji, we wszystkim dostosowują­cej się do polityki Londynu. W dyskusji z Niemcami Rumunia była zdana tylko na własne siły, a wobec naprężonych stosunków z Węgrami, pogarszających się z Bułgarią i nie wyjaśnionych ze Związkiem Radzieckim6, czuła się na tyle niepewnie, iż wolała unikać nowych komplikacji, które niewątpliwie by się zjawiły w razie odrzucenia żądań Berlina.

Żądania te, przedłożone w drugiej połowie lutego, przeszły naj­gorsze oczekiwania. Niemcy domagali się daleko idącego podpo­rządkowania całej gospodarki rumuńskiej interesom Rzeszy, nie­mal monopolu w rumuńskim handlu zagranicznym i specjalnych przywilejów dających im prawo ingerencji w wewnętrzne stosunki Rumunii. Nie pomogło wysłanie do Berlina specjalnej misji, kie­rowanej przez wspomnianego już prof. Gheorghe Bratianu 7. Wohl­that był bezwzględny i nie krył bynajmniej, że w razie nieprzy-jęcia postulatów Rzeszy Rumunia będzie musiała liczyć się z naj­dalej idącymi następstwami. Na pomoc polską rząd bukareszteń-

6 Specjalne opracowanie: 2. Avramovski, Sukob interesa Velike Bri-tanije i Nemaćke na Balkonu uoći drugog svetskog rata. W: Isorija XX veka, t. II (Beograd 1964); por. też: A. B a s c h, The Danube Basin and the German Economic Sphere (London 1944), passim.

0 Do pogorszenia się stosunków rumuńsko-radzieckich przyczyniła się dyplomacja polska w okresie kryzysu monachijskiego; zob. też w cyt. pra­cach Jaźkowej i Lebiediewa; por. V. M o i s u c, jw.

7 N. I. Lebiediew, cyt. dz., s. 205 i nast.; por. o roli Gh. Bratianu wyżej w rozdz. V; także A. Gh. S a v u, cyt. dz., passim.

253

ski liczyć nie mógł, gdyż polsko-rumuński traktat gwarancyjny zobowiązywał oba państwa do współdziałania tylko na wypadek konfliktu jednego z nich ze Związkiem Radzieckim. Zresztą wtedy jeszcze, w dwu pierwszych miesiącach 1939 r., stosunki polsko-nie-mieckie teoretycznie były jak najlepsze i w Bukareszcie rozumia, no że Polska nie będzie skłonna narażać ich na szwank przez miel szanie się do spraw rumuńsko-niemieckich. W przyszłości miał| się okazać, że nawet gdy stosunki między Warszawą a Berlinenl wyraźnie się pogorszyły, dyplomacja polska nie była skłonna roz szerzyć zobowiązań sojuszniczych także na współpracę obu państw przeciwko Niemcom8. Toteż sytuacja Rumunii była bardzo trud na, a rząd dyktatury królewskiej, pozbawiony oparcia w społeczei stwie, nie był tak bardzo niechętny związaniu się z mocarstwan faszystowskimi, aby móc w razie potrzeby liczyć na ich pomoc. Tyl­ko że za to trzeba było zapłacić poważnymi ustępstwami w dzie­dzinie gospodarczej, ograniczającymi suwerenność narodową. Zwracała na to uwagę Komunistyczna Partia Rumunii, wzywająca społeczeństwo do przeciwstawienia się obcej penetracji9. Jednak to właśnie tym bardziej popychało rząd w kierunku pozyskania sobie życzliwego stanowiska Berlina.

Wprawdzie przedstawione przez Wohlthata żądania szły daleko, że czasowo zawieszono rozmowy, podjęto je jednak ponownie na początku marca. W momencie zaś agresji niemieckiej prz ciw Czecho-Słowacji, w połowie tego miesiąca, zapanowała w Bu­kareszcie niemal panika. Wydawało się, że siły niemieckie, które już zajęły zachodnią Słowację, posuną się dalej i dojdą do granicy rumuńskiej. Mobilizacja węgierska skierowana w stronę Ukrainy Zakarpackiej została w rządowych kołach rumuńskich zrozumiana także jako możliwe zagrożenie Siedmiogrodu. Niezbyt wielkiego węgierskiego potencjału wojennego nie przeceniano ale obawiano się, że Węgry otrzymają pomoc niemiecką, a mogła także wchodzićj w grę akcja ze strony Bułgarii. Toteż rząd premiera Calinescu za-


8 Ze wspomnień B e c k a i Diariusza Szembeka wynika, że w Warszawie stale pamiętano, że w razie współpracy węgiersko-niemieckiej przeciw Rumunii Polska musiałaby wejść w konflikt z Węgrami.

9 Zofo. prace cyt. wyżej, w przyp. 3; także cyt. książką JaźkoweJŁ oraz P. Constantinescu-Ias.i, La lutte pour la creation du fron populaire en Roumanie (Bucarest 1972); L. Patra§canu, Sub trei dictaf turi (Bucarest, 1944, 1948, 1970 także po francusku: Sous trois dictatures)

254rządził mobilizację i wzmocnioną ochronę granicy zachodniej i po­łudniowej 10.

Był to dla Wohlthata moment bardzo korzystny psychologicz­nie. Pojął on, że w tej sytuacji Rumuni będą skłonni do daleko idących ustępstw. Z dwojga złego, rozumowano w bukareszteń­skich kołach rządowych, lepsza kapitulacja gospodarcza niż kon­flikt zbrojny.

Rzeczoznawcy rumuńscy oceniali żądania niemieckie podobnie jak sami hitlerowcy: “Niemcy będą eksploatować Rumunię w spo­sób maksymalny" lł — ludzie Wohlthata tak właśnie ustalili swój program, a Rumunia, zdając sobie z tego sprawę, w danych oko­licznościach uważała za konieczne ustąpić. Jeszcze raz spróbowa­no zaapelować o pomoc do mocarstw zachodnich. Karol II i mini­ster spraw zagranicznych Gafencu sądzili, że uda im się zaszacho­wać Niemców jakąś interwencją brytyjską. Na polecenie z Buka­resztu poseł rumuński V. Tilea 17 marca udał się do Foreign Office i oświadczył, że Niemcy postawili Rumunii ultimatumI2. Rząd brytyjski, po wstrząsie spowodowanym wypadkami z 14—15 mar­ca w Bratysławie, a zwłaszcza w Pradze, był skłonny przyznać, że ze strony niemieckiej wszystko jest możliwe, także agresja prze­ciw Rumunii; w Londynie decydowano się właśnie — poniewcza­sie — na pewne zaktywizowanie polityki w Europie południowo-wschodniej ", toteż Anglicy niezwłocznie zwrócili się do Paryża z zapytaniem, czy będą mogli liczyć na solidarność Francji, gdy­by zechcieli udzielić Rumunii gwarancji nienaruszalności granic. Rząd francuski, jakkolwiek nieskory do podejmowania nowych zo­bowiązań w Europie środkowej i wschodniej, nie chciał odmawiać swemu brytyjskiemu partnerowi. Zdając sobie sprawę, że w razie opanowania rumuńskiej nafty Niemcy będą w stanie prowadzić wojnę z całą Europą, gabinet francuski udzielił odpowiedzi twier­dzącej ".

10 V. M o i s u c, cyt. dz., s. 142—143; zobowiązana w danym razie do po­mocy dla Rumunii Jugosławia zachowywała się raczej obojętnie.

11 A. Gh. Savu, cyt. dz., s. 275 i nast; V. M o i s u c, j w., s. 128 i nast.

12 DBFP, 3/IV, dokum. 389 i 395; por. V. Moisuc, jw., s. 137—138.

13 Zob. A. B a s c h, cyt. dz., s. 203, 218; Z. Avramovski, cyt. dz., s. 66 i nast.

14 DBFP j w., dokum. 388; por. C. A. M a c a r t n e y, cyt. dz., t. I, s. 340—341.

255

Premier brytyjski zwrócił się nie tylko do Francuzów, ale także za pośrednictwem ambasadora ZSRR w Londynie Majskiego do rządu radzieckiego z pytaniem, co rząd ten uczyniłby w razie ata­ku niemieckiego na Rumunię. Rząd ZSRR odpowiedział zaraz na­stępnego dnia, proponując zwołanie konferencji wszystkich państw zainteresowanych, w celu naradzenia się nad możliwością zapobie­żenia agresji (o tym będzie jeszcze mowa w jednym z dalszych rozdziałów). Anglicy odrzucili jednak tę propozycję, uważając ją za przedwczesną. Radziecki komunikat urzędowy stwierdzał, że ani Polska (o której była także mowa w zapytaniu brytyjskim), ani Rumunia nie zwracały się do ZSRR z prośbą o pomoc ł5. im

Dziś wiadomo, i takie jest też stanowisko historiografii rumuńskiej, że formalnego ultimatum niemieckiego nie było, ale wzm gający się nacisk i niezbyt zawoalowane pogróżki towarzyszą propozycjom niemieckim faktycznie równały się ultimatum w.

Po nowej, bardzo energicznej interwencji Wohlthata i posła niemieckiego w Bukareszcie Fabriciusa w dniu 21 marca — rząd rumuński zdecydował się ulec presji. Dnia 23 marca został pod­pisany traktat nazwany “Układem o rozwoju stosunków gospodar­czych między Niemcami a Rumunią", zawarty na lat pięć ".

Niemcy otrzymały daleko idące przywileje, nadzór nad całą go­spodarką rumuńską, nad kierunkami jej rozwoju, możliwościami produkcji i jej regulowania stosownie do potrzeb Rzeszy, oraz nie­mal monopol na zakup tego wszystkiego, czego Niemcy mogli po­trzebować, przede wszystkim ropy naftowej, zboża oraz różnych surowców strategicznych. Układ zapewniał Niemcom zdecydowaną przewagę, słabszy partner musiał stosować się we wszystkim di życzeń silniejszego, np. co do przestawiania produkcji rolniczej na dziedziny potrzebne Niemcom, co do ograniczania uprzemysłowie­nia i swobody stosunków z innymi państwami. Suwerenność Ru­munii została ograniczona przez dopuszczenie specjalistów niemiec­kich do kierowania najważniejszymi gałęziami produkcjiia.

Nie był to podbój całkowity, jak w wypadku ziem czeskich, ale w dziedzinie ekonomicznej sukces niemal równy podbojowi.

's Zob.: HD, t. III, s. 850 i nast; do tego: SBZM, dokum. 161 i nast.; DBFP, jw., dokum. 389 i 390; por. A. J. P. T a y l o r, cyt. dz., s. 255 i nast. 16 V. M o ł s u c, cyt. dz., s. 137 i nast.; por. D i l k s, s. 160 i nast. » Tekst: WEP, s. 528—530; ADAP, D/V, dokum. 78. 18 Bliższe omówienie: V. Moisuc i A. Gh. S a v u, jak w przyp. li.

256Został ponadto podpisany tajny protokół dodatkowy, który bar­dzo precyzyjnie ustalał kontrolę niemiecką nad wykonywaniem postanowień układu. Nie wprowadzając na razie swoich sił zbroj­nych do Rumunii — mieli to uczynić w półtora roku później — Niemcy usadowili się w tym kraju kilkudziesięciotysięczną armią ekspertów i techników, którzy przybyli z rodzinami, a podlegali wyłącznie rozkazom z Berlina. W portach rumuńskich wydzielono strefy, które de facto zostały wyłączone spod suwerenności ru­muńskiej i umożliwiały Niemcom dalszą penetrację w kierunku Bałkanów i Bliskiego Wschodu.

Podpisanie tego traktatu wywołało w Europie zachodniej, a tak­że w Związku Radzieckim, poważne zaniepokojenie 19. Rządy w Pa­ryżu i Londynie postanowiły podjąć współzawodnictwo z Niem­cami, nawiązując teraz rokowania gospodarcze z Rumunią; dopro­wadziły one do podpisania francusko-rumuńskiego porozumienia handlowego jeszcze pod koniec marca, a brytyjsko-rumuńskiego w maju tego roku, przy czym Anglicy wykazali sporo małodusz­ności. Oczywiście, to wszystko, co mocarstwa zachodnie mogły je­szcze uzyskać i w czym mogły Rumunii pomóc, było silnie ograni­czone przez zaciągnięte uprzednio przez Rumunię zobowiązania wobec Niemiec20.

Rumunia zyskała tyle, że osiągnąwszy swój cel, hitlerowcy za­niechali intryg w Budapeszcie i w Sofii. Węgry otrzymawszy z Berlina radę, by nie przeciągały struny, gdyż w razie wybuchu konfliktu zbrojnego z Rumunią, nie mogą liczyć na pomoc niemiec­ką, musiały zarzucić taktykę utrzymywania naprężenia na granicy i stopniowo redukować zgromadzone tam oddziały wojskowe. Dy­plomacja polska starała się również wpływać w Budapeszcie w du­chu wyrównania stosunków węgiersko-rumuńskich; w Polsce zda­no sobie w końcu sprawę z zagrożenia niemieckiego i zrozumiano, że ewentualny zatarg między dwoma państwami, które mogą się przydać jako życzliwi sąsiedzi, byłby bardzo niepożądany21.

w Ciano B, I, s. 68, pisze (28 III) o “układzie-stryczku" (patto-capetro); por. wypowiedź Litwinowa wobec posła rumuńskiego: SBZM, dokum. 193.

20 V. Moisuc, jw., s. 156—160; por. Ź. Avramovski, cyt. dz.,

o. 92 i nast.

21 Zob. np. S z e m b e k, s. 552; por. M. Koźmiński, cyt. dz., s. 246—

247.

17 Europa...

257

O ile chodzi o stosunek dyplomacji polskiej do nacisku niemiec­kiego na Rumunią, to stwierdzić trzeba, że w Warszawie starano się unikać angażowania się w tę sprawę. Rumuńskie MSZ mogło się tego spodziewać po wizycie Gafencu w Warszawie w dniach 4—6 marca 1939 r.22 Rumuńskiemu gościowi nie udało się wtedy przekonać Becka, że należy poszerzyć sojusz polsko-rumuński, do­tychczas jednostronnie antyradziecki, o postanowienia dotyczące każdej możliwej argesji. Polska nie chciała takiego sojuszu, by nie znaleźć się wobec konieczności wystąpienia przeciw Węgrom, gdy­by te wspólnie z Niemcami zaatakowały Rumunię. Gafencu zre­sztą proponował wtedy Beckowi utworzenie w Europie środkowo-wschodniej bloku, który objąłby właśnie również Węgry, uniemoż- : liwiając przez to konflikt rumuńsko-węgierski, ale pomysł ten nie znalazł w Warszawie odzewu 23. Gafencu wytargował tylko obiet­nicę zawarcia dodatkowej konwencji “technicznej", mającej lepiej sprecyzować sojusz polsko-rumuński. Gdy jednak dyplomacja ru­muńska zaczęła później przypominać Warszawie o tej sprawie, spotkała się także ze stanowiskiem wymijającym24.

Alarm z powodu rzekomego ultimatum niemieckiego w Buka­reszcie w drugiej połowie marca nie doprowadził także do zacieś­nienia stosunków polsko-rumuńskich. W polskich dokumentach dy­plomatycznych nie znajdujemy dowodu, by w Warszawie niepo­kojono się bardziej rozmowami niemiecko-rumuńskimi niż naprę­żeniem w stosunkach węgiersko-rumuńskich. Dlatego też alarm, podniesiony w Londynie przez posła rumuńskiego, spotkał się w Warszawie raczej ze zdziwieniem. Nie znajdujemy dowodu, by ambasador rumuński w Polsce zapytał o stanowisko rządu polskie­go w tej sprawie, co znaczy, że nie otrzymał od Gafencu żadnej instrukcji w tym sensie.

22 Gafencu zostawszy ponownie 2 II 1939 (po raz pierwszy 21 XII 1938) ministrem spraw zagranicznych, postanowił złożyć wizyty w szeregu stolic i rozpoczął to od sojuszniczej Polski.

23 Najobszerniej omawia tę warszawską wizytę Gafencu: V. Moisuc (cyt. dz., s. 96—97); blada wzmianka u Szembeka, (IV, s. 513).

24 Archiwum Instytutu Badań Historycznych i Socjalno-Politycznych przy KC RPK, zbiór nr 14, tęcz. 1536, I i III (za udostępnienie odpisów skła­dam podziękowanie p. dr V. M o i s u c).

258

Przekonamy się, że i później, gdy do rozszerzenia sojuszu z Ru­munią nakłaniał Polskę rząd brytyjski, spotkało się to z odmową Becka.

Tego samego dnia, gdy w Bukareszcie podpisywano niemiecko-rumuński traktat ekonomiczny, Hitler odbywał triumfalny wjazd do Kłajpedy, którą Niemcy brutalnym naciskiem wydarli poprzed­niego dnia Litwie.

Autonomiczne terytorium Kłajpedy (Klaipedos Krastas, Me-melland), po zajęciu go w r. 1923 przez Litwinów, zostało w rok później zorganizowane jako wyodrębniony okręg pod suwerennoś­cią litewską, z własną administracją, kierowaną przez etniczną większość niemiecką i zgermanizowanych “Kłajpedzian" (Memel-Idnder)25. Tak jak na innych obszarach graniczących z Rzeszą, również w Kłajpedzie działała niemiecka irrendenta, wspomagana z Berlina i z bliższego geograficznie Królewca przez partię hitle­rowską, a protegowana przez działający w Kłajpedzie niemiecki konsulat generalny26. Władze litewskie, zdając sobie sprawę ze swojej bezsilności, szły w ustępliwości możliwie daleko, byle tylko zachować pozory, a uniknąć otwartego konfliktu z Niemcami. Od r. 1938 zaczynając, sytuacja zaostrzała się coraz bardziej: admi­nistracja autonomiczna znalazła się całkowicie w ręku nacjonali­stów niemieckich, którzy czekali tylko na sygnał z Berlina, by pro­klamować przyłączenie do Rzeszy. Rząd kowieński oscylował mię­dzy chęcią utrzymania za wszelką cenę dobrych stosunków z Niem­cami a pragnieniem znalezienia jakiegoś oparcia to w Związku Radzieckim, to nawet w Polsce, po nawiązaniu z nią stosunków w r. 1938, to wreszcie w mocarstwach zachodnich, które były gwa­rantami statutu kłajpedzkiego 27.

W grudniu 1938 roku litewskie MSZ, zaniepokojone coraz wy-raźniejszymi demonstracjami kłajpedzkich Niemców i przekona-

25 DBFP, 3/III, aneks, s. 640 i nast.; Lietuvos TSR istorija, III (Yilniua 1965), s. 341—346; K. Navickas, cyt. dz., s. 110 i nast.; por.: A. Skrzy­pek, Kłajpeda jako zagadnienie międzynarodowe 1918—1939. “Dzieje Naj­nowsze", 1971 nr 3.

26 O działalności irredenty niemieckiej w Kłajpedzie: S. M i k u l i c z, Kłajpeda w okresie marzec—sierpień 1933. “Wojskowy Przegląd Historycz­ny", 1971 nr 1; tenże, Kłajpeda w polityce europejskiej 1918—1939. War­szawa 1976, rozdz. VI.

27 L. M i t k i e w i c z, Wspomnienia kowieńskie (Londyn 1968), s. 98.

17' 259

ne, że po dokonanych już w tym roku aneksjach Rzesza może w każdej chwili zażądać Kłajpedy, zwróciło się do Wielkiej Bryta­nii i Francji, jako gwarantów statutu kłajpedzkiego, z prośbą o wy­powiedź w sprawie ich stosunku do takiego ewentualnego kroku niemieckiego28. Oba rządy dokonały istotnie demarche w Berli­nie, ale spotkały się z arogancką odpowiedzią, wypraszającą sobie mieszanie się do tej sprawy jako rzekomo dotyczącej wyłącznie Rzeszy; przy tym niemieckie MSZ oskarżyło Litwę o rzekome na­ruszanie postanowień statutu kłajpedzkiego, t j. nierespektowanie autonomii tego terytorium29.

Hitlerowcy postępowali według wypróbowanego wzoru: rów­nież w przypadku Austrii i Sudetów oskarżali tamtejsze rządy o prześladowanie miejscowej ludności za sympatie do Rzeszy. Nie należało mieć wątpliwości co dalej nastąpi.

Istotnie: w instrukcji Hitlera dla sił zbrojnych, wydanej 21 października 1938, w której była wzmianka o konieczności zlik­widowania tego, co pozostało z państwa czechosłowackiego, znaj­dował się także punkt mówiący o aneksji kraju kłajpedzkiego30. Umieszczenie tego punktu obok sprawy czeskiej kazało się spodzie­wać, że i jedno, i drugie nastąpi najprawdopodobniej w tym sa­mym czasie.

Coraz groźniejsze wiadomości o nastrojach Niemców kłajpedz-kich od początku r. 1939 kazały kołom rządowym w Kownie spo­dziewać się najgorszego w każdej chwili31. Zaniepokojone były także oba pozostałe państwa bałtyckie, Łotwa i Estonia; koła woj­skowe tych krajów myślały nawet o bardziej ścisłym sojuszu niż dotychczasowy, ze skierowaniem przeciw zagrożeniu nie­mieckiemu 32. Głównodowodzący armii litewskiej, generał Raśtikis, zwrócił się do polskiego attache wojskowego w Kownie, pułkow­nika Mitkiewicza, w dniu 10 marca z zapytaniem, jaka byłaby


28 ADAP, D/IV, dokum. 371—372 i 376—379; Ribbentrop w rozmowie z Lipskim w dn. 15 XII 1938 wyśmiewał tę interwencją mocarstw zachod­nich — zob. przyp. 48 do cz. II rozdz. I.

29 Zob. A. Skrzypek, cyt. dz., s. 71—73; K. Navickas, cyt. dz. s. 166—167 (Berlin uskarżał się na legalne kroki władz litewskich wobec separatystów).

30 Dokument norymberski, cyt. S h i r e r, s. 578.

31 Wielokrotnie o tym w cyt. wspomnieniach L. Mitkiewicza.

32 Tamże, s. 120; była to inicjatywa łotewska (mimo że Łotwa i Estonia były zdania, że Litwa, by uniknąć konfliktu z Niemcami, powinna zrzec się Kłajpedy).

260możliwość zawarcia porozumienia polsko-litewskiego w celu wspól­nej obrony przeciw Niemcom; było jasne, że Litwinom chodziło o poparcie polskie w razie konfliktu wojskowego z Niemcami o Kłajpedę33. Polskie czynniki wojskowe nie zainteresowały się tą ofertą, a zresztą wypadki zaczęły teraz rozwijać się w tak szybkim tempie, że jakiekolwiek rozmowy, gdyby je nawet rozpoczęto, nie mogłyby dać konkretnych wyników w momencie, gdy Niemcy wy­stąpiły z ultimatum w sprawie Kłajpedy.

Wkroczenie wojsk niemieckich do Pragi podniosło atmosferę wśród zhitleryzowanych Niemców kłajpedzkich do stanu wrzenia; wywieszali wszędzie flagi ze swastyką, a ich przywódca, Neu-mannM, zażądał, by rząd litewski niezwłocznie podjął zasadniczą decyzję. W Kownie próbowano zainteresować sprawą państwa są­siednie oraz mocarstwa zachodnie, ale znikąd nie można było spo­dziewać się poparcia. Sprawa czechosłowacka absorbowała zresztą całą uwagę kancelarii dyplomatycznych.

Polska interesowała się Kłajpedą ze względów gospodarczych, gdyż port ten, leżący przy ujściu Niemna, był ważny dla eksportu drewna i innych surowców z polskich ziem północno-wschodnich. Od stycznia działał w Kłajpedzie konsulat polski, którego kierow­nik bardzo szczegółowo informował MSZ o sytuacji35. Ale Beck wolał oświadczyć interpelującemu go w dniu 17 marca brytyj­skiemu ambasadorowi, że “nie widzi bezpośredniego niebezpie­czeństwa w tej sprawie"3e.

Ówczesny litewski minister spraw zagranicznych, Juozas Ur-bśys, który bawił — podobnie jak polski wiceminister Szembek — w Rzymie w czasie koronacji nowego papieża, wracał do kraju przez Berlin, gdyż otrzymał telegraficzne polecenie z Kowna, by starał się wyjaśnić z rządem Rzeszy sprawę Kłajpedy. Rząd litew­ski chciał złożyć deklarację o ścisłym przestrzeganiu statutu kłaj­pedzkiego i o swej chęci uwzględniania specjalnych interesów Nie­miec, byle tylko utrzymać swoje “okno na świat", jedyny litew­ski port morski, posiadający ogromne znaczenie dla gospodarki kra-

38 Tamże, s. 169; o Rastikisie zob. K. N a v i c k a s, jw., s. 174.

54 K. N a v i c k a s, jw., s. 166; także S. M i k u l i c z, cyt. dz., passim.

35 Konsulem polskim był dr Jan Weyers; raporty jego są w A AŃ i ob­ficie wykorzystał je w swoich pracach S. Mikulicz.

36 DBFP, 3/IV, dokum. 391 i 397; por. także dokum. 498, aneks, pkt 8.

261

jowej. Ale rozmowa Urbśysa z Ribbentropem w dniu 20 marca była brutalnym dyktatem: hitlerowski minister zażądał przekazania kłajpedzkiego kraju Niemcom, grożąc w razie odmowy “błyskawicznym działaniem" i czyniąc aluzję, że armia niemiecka mogłaby nie zatrzymać się na starej granicy litewskiej. Ribbentrop obiecywał korzystne dla Litwy załatwienie problemów gospodarczych, jeśli wypełni ona niezwłocznie postawione żądania w.

Powróciwszy do Kowna 21 marca w południe, Urbśys złożył sprawozdanie prezydentowi państwa Smetonie i premierowi IVnasowi, po czym odbyło się posiedzenie gabinetu, na którym Urbśys przedstawił sytuację jako beznadziejną, doradzając przy­jęcie ultimatum niemieckiego x. Ribbentrop zalecił Urbśysowi, by rząd litewski nie próbował zainteresować tą sprawą innych państw. Mimo to ponownie złożono zapytania w Londynie, Paryżu i War­szawie, a były minister spraw zagranicznych Lozoraitis poinformo­wał posła ZSRR w Kownie Pozdniakowa 39, nie zwracając się jed­nak formalnie z prośbą o poparcie w wypadku, gdyby Litwa chcia­ła odrzucić żądania Rzeszy. Na to się jednak nie zanosiło. Już wie­czorem tegoż dnia (21 marca) litewskie MSZ zawiadomiło posła niemieckiego w Kownie, Zechlina, że Litwa ustępuje pod naci­skiem. Żądania niemieckie przedłożono sejmowi do aprobaty i bez dyskusji, uznanej za bezcelową, ugięto się przed szantażem. Ten ostatni wyraził się dodatkowo w tej formie, że gdy rząd litew­ski ogłosił komunikat zawierający stwierdzenie nacisku i wyraża­jący ubolewanie z tego powodu, na skutek ostrego protestu nie­mieckiego musiano komunikat ten wycofać40.

Posłowi litewskiemu w Warszawie Saulysowi Szembek udzielił wymijającej odpowiedzi. Beck był tak zaabsorbowany faktem, że właśnie teraz doszło do nowego nacisku niemieckiego na Polskę (o tym w następnym rozdziale), że wolał nie zajmować stanowiska, zbywając także ambasadora brytyjskiego, gdy ten zapytał go o sto-

» ADAP, D/V, dokum. 394 399; DBFP, jw., dokum. 441; A. Gaigalaite, Klaipedos Krosto uźgrobimas 1939 metais, “Lietuvos TSR Mosklu Akade-mijos Darbai", A 2(7), 1959; K. Navickas, jw. s. 112.

« ADAP, jw., dokum. 401, DBFP, jw., dokum. 480, A. Gaigalaite, cyt. dz.,

s. 122.

39 SBZM dokum. 181; por. A. N. Tarulis, Soviet Policy ioward the

Baltic States (Notre Damę, Ind., 1959), s. 100.

« ADAP, jw., dokum. 403 (i uw. 2 do tego dokum.); por. WEP, s. 347.

262

sunek do tej sprawy 41. Saulys i bawiący u niego dotychczasowy poseł w Pradze Turauskas odwiedzili również ambasadora fran­cuskiego i prosili go o uzyskanie jakiejś wypowiedzi z Paryża, dając do zrozumienia, że Litwa mogłaby ewentualnie stawić zbroj­ny opór Niemcom. Odpowiedź z Paryża na zapytanie ambasadora Noela nigdy nie nadeszła 42.

Urbśys na czele delegacji litewskiej wyleciał 22 marca do Ber­lina, a równocześnie wojsko, policja oraz urzędy litewskie wyco­fały się z granic kraju kłajpedzkiego. Pierwsze oddziały niemiec­kie SA wkroczyły do Kłajpedy już tegoż dnia wieczorem, a regu­larne jednostki armii Rzeszy następnego dnia rano.

W nocy z 22 na 23 marca Urbśys musiał mianowicie podpisać podyktowany mu w Auswartiges Amt “układ", w którym Litwa “dobrowolnie" odstępowała Niemcom kraj kłajpedzki, otrzymując w zamian obietnicę wolnej strefy w porcie i ułatwień gospodar­czych oraz to, że Niemcy wyrzekają się użycia siły wobec Litwy (pro forma było to zobowiązanie obustronne)43. Hitler czekał na wiadomość o podpisaniu “układu" na pancerniku “Deutschland", płynącym ze Szczecina w stronę Kłajpedy. Otrzymawszy radiową wiadomość o kapitulacji litewskiej, cierpiący na morską chorobę dyktator mógł wreszcie wylądować na terytorium nowej zdoby­czy niemieckiej tego dnia po południu, by wśród manifestacji miejscowych szowinistów niemieckich podpisać dekret o włączeniu “Memellandu" do Rzeszy, przywracając istniejącą do r. 1919 zależ­ność tego kraju od Prus Wschodnich M.

Nie była to “zdobycz" szczególnie wartościowa: 2417 km2 z 150 tyś. ludności45, był to drobiazg w porównaniu z Austrią, Sudeta­mi, a zwłaszcza ziemiami czeskimi. Ale nowy sukces miał znacze­nie z jednej strony symboliczne, a z drugiej strategiczne. Symbo­liczne, gdyż upewniał upojone dotychczasowymi zdobyczami spo­łeczeństwo niemieckie, że wszystkie plany aneksyjne mogą być dzięki “genialności" Hitlera realizowane, a straty poniesione w trak-

41 DBFP, jw., dokum. 463; brak wzmianki w Diariuszu Szembek a.

42 Noel, s. 321; Francja wtedy wolała uniknąć wszelkich komplikacji! « Tekst: WEP, s. 348—349; po niemiecku: ADAP, j w., dokum. 405.

44 S. Mikulicz, cyt. art., s. 104. Stan ten przetrwał do r. 1945.

45 Z wliczeniem wód śródlądowych było to 2848 km2.

263

tacie wersalskim — przekreślane, i to w sposób bezkrwawy. Auto­rytet “Fiihrera" wzrastał więc dalej. Zajęcie Kłajpedy, którą nie­zwłocznie zaczęto przekształcać w twierdzę morską, przyniosło przy tym Niemcom nową bazę wypadową w kierunku wschodnie-| go Bałtyku, a z drugiej strony rozszerzyło oskrzydlające Polskę od północy pozycje wschodniopruskie. W Warszawie przyjęto ten fakt tak samo jak usadowienie się oddziałów niemieckich w Sło­wacji. Zamanifestowano to wyrażeniem sympatii pod adresem Li­twy przy czytaniu w senacie projektu umowy handlowej "6.

Litwa odstąpiła Kłajpedę Niemcom wbrew umowie z r. 1924, zawartej z ówczesnymi głównymi mocarstwami, która to umowa wyraźnie takiego kroku zakazywała". Ale z czterech jej sygna­tariuszy dwaj, tj. Włochy i Japonia, byli teraz sojusznikami Nie­miec i nie zamierzali protestować; dwaj pozostali, Wielka Bry­tania i Francja, świeżo pouczeni bezskutecznością protestu po anek-sji ziem czeskich, pominęli całą sprawę milczeniem. Związek Ra­dziecki nie był sygnatariuszem konwencji kłajpedzkiej, nie miał więc formalnej podstawy do wystąpienia. Pojawiły się przy tym — oczywiście nieprawdziwe — pogłoski, jakoby istniało jakieś taj­ne porozumienie między Niemcami a Polską co do podziału Li­twy 48. To również nakazywało postawę ostrożną, a później ewen­tualne wystąpienie musiałoby już być nie na czasie.

Dla Litwy utrata Kłajpedy godziła boleśnie w dumę narodową, była także poważną stratą dla życia ekonomicznego. Okręg kłaj-pedzki stanowił tylko 3% obszaru państwa litewskiego, a ludność tamtejsza tylko 6°/o całego zaludnienia tego państwa. Ale zarazem 30'°/o przemysłu Litwy skoncentrowane było na tym obszarze, a cztery piąte wywozu towarów litewskich przechodziło przez port kłajpedzki. Przez piętnaście lat swoich rządów Litwa poczyniła w Kłajpedzie poważne inwestycje, których utrata silnie narusza-ła życie gospodarcze kraju "9. W prowadzonych później pertraktJ2*

46 Raport ambasady niemieckiej w Warszawie: ADAP, D/VI, dokum. 115.

« Tekst: WEP. s. 569—573; omówienie: A. Skrzypek, jw,, s. 61—62.

48 SBZM, dokum. 184 (depesze z Kowna z 23 III: Litwini nie wiedząc o naprężeniu stosunków między Polską a Niemcami, koncentrację polskich jednostek na granicy Prus Wschodnich uważali za skierowaną przeciw

Litwie).

« A. Gaigalaite, cyt. dz., s. 125—126; według niej S. Mik u lic z cyt. dz., s. 105, który dalej podaje inne ciekawe dane gospodarcze.

264

cjach Niemcy skłonne były uwzględnić roszczenia litewskie tylko w niewielkim zakresie.

Utraciwszy wybrzeże kłajpedzkie, Litwa dysponowała jeszcze tylko wąskim pasem brzegu morskiego (koło Połągi), szerokości 50 km. Zamierzano tam jednak wybudować nowy port handlowy i planowano zwrócić się w tej sprawie o pomoc techniczną do Polski50. Niemcy jednak uważały, że handel morski Litwy powi­nien być nadal kierowany przez Kłajpedę, oczywiście pod kon­trolą niemiecką. Późniejsze wypadki, zwłaszcza od l września 1939 roku, zdezaktualizowały wszystkie plany. W r. 1945 Litwa Ra­dziecka odzyskała Kłajpedę na stałe.

Aneksja Kłajpedy miała ponadto jeszcze dodatkowe znaczenie, już związane z państwem trzecim, mianowicie z Polską. Oto bo­wiem nastąpiła ona w dniach, gdy wysunięte zostały ponownie żądania niemieckie wobec Polski (o tym w następnym rozdziale). Żądanie zwrotu Kłajpedy zostało wysunięte wobec Litwy na jeden dzień przed brzemienną w skutki rozmową Ribbentropa z Lip­skim. Niemcy, oczekując polskiej odpowiedzi, chcieli wpłynąć na to, by wypadła ona po ich myśli, a to przez ukazanie, jak energicz­nie i bezwzględnie potrafią działać, nie tylko w stosunku do Cze­chów i Słowaków. Polska, już dostatecznie zaniepokojona akcją niemiecką w Pradze i Bratysławie, miała się dodatkowo przeko­nać, że może dojść do zwiększenia na nią nacisku także od półno­cy. Spodziewanego efektu psychologicznego Rzesza jednak nie uzy­skała z tego posunięcia w jakimś wyższym stopniu, niż z wydarzeń 14 i 15 marca. Metoda zastraszania nie była w stosunku do Polski skuteczna.

S z e m b e k, s. 548 (rozmowa z Saulysem, 8 IV).

V. Przed zerwaniem polsko-niemieckii

Józef Beck z końcem grudnia 1938 r. wyjechał na krótki urloj świąteczny na francuską Rivierę, a przed wyjazdem z Warszawy za pośrednictwem Moltkego zaproponował Ribbentropowi, że w drodze powrotnej mógłby się z nim nieoficjalnie spotkać 1. Ocze­kiwano także, iż pobyt we Francji wykorzysta on, aby spotkać się z Bonnetem, ale ani z polskiej, ani z francuskiej strony nie wysu­nięto inicjatywy, czego później obie strony żałowały, spychając zresztą winę jedna na drugą. Natomiast Ribbentrop nie tylko przy­jął propozycję, lecz przewidział także spotkanie Becka z Hitlerem. Jasne jest, że przyjąwszy w zasadzie sugestią polską w sprawie przyjazdu do Warszawy pod koniec stycznia 1939, Ribbentrop chciał najpierw starannie przygotować grunt, aby zapewnić sobie powodzenie w tych rozmowach2.

W dniu 5 stycznia 1939 Beck znalazł się w Berchtesgaden u Hi­tlera. Dokładny zapis tej rozmowy, sporządzony przez tłumacza Schmidta, pozwala stwierdzić, iż w zasadzie miała ona poprawny i kurtuazyjny charakter3. Wprawdzie Hitler ponownie poruszył przedstawione Lipskiemu przez Ribbentropa w październiku żą-' dania, dotyczące włączenia Gdańska do Rzeszy i eksterytorialnego połączenia z Prusami Wschodnimi, ale równocześnie uznawał ko­nieczność zapewnienia Polsce dostępu do morza i obiecywał gwa­rancję granicy polsko-niemieckiej analogiczną do tej, jakiej Niem-i

1 ADAP, D/V, dokum. 115; Beck uprzednio omówił z Rydzem-Śmigłym plan swoich ewentualnych rozmów w Niemczech (S z e m b e k, s. 401—402). j

2 H. Ho o s (cyt. dz., s. 391) twierdzi, że na decyzję niemiecka, by przy-* jaźnie omówić aktualne problemy z Polską, wpłynęła interwencja japońska.

3 Zapis Schmidta, ADAP, jw., dokum. 119; przy rozmowie byli obecni — Ribbentrop, Moltke, Lipski i dyrektor gabinetu Łubieński. — W dwu źród­łach rozmowa ta jest mylnie datowana: Beck (Ostatni raport, s. 161) — 41 i to samo “Zeszyty Historyczne", Paryż, dalej cyt: ZH, nr 20, s. 78), oraz P. S c h m i d t (cyt. dz., s. 426) — 61.

266

cy udzieliły Włochom dla południowego Tyrolu oraz Francji dla Alzacji-Lotaryngii. Zapewnił nadto, że sprawa Ukrainy Zakarpac-kiej zostanie załatwiona w myśl życzeń polskich, Niemcy bowiem wyrażą zgodę na włączenie jej do Węgier. Nadto Hitler oświadczył wyraźnie, że Niemcy nie zamierzają stwarzać w Gdańsku faktów dokonanych, ale zaznaczył też, że Kłajpeda rychło wejdzie z po­wrotem w granice Rzeszy4.

Odpowiadając, Beck najszerzej rozwiódł się nad kwestią ukraiń­ską, o której Hitler zaledwie wspominał (oświadczając tylko, że Niemcy mają tam tylko pewne interesy gospodarcze).

Lipski, który był świadkiem tej rozmowy, relacjonował Szem-bekowi dalszy jej ciąg:

Beck odpowiedział kanclerzowi bardzo mocno, że istotnie to, co [Hitler] powiedział w sprawie Gdańska, nie usuwa trudności między obu naszymi państwami; że on [Beck] dla sprawy gdańskiej nie widzi w ogóle żadnego ekwiwalentu; że cała opinia polska jest na punkcie tej sprawy specjalnie drażliwa 5.

Według wersji niemieckiej Beck jednak obiecał tę sprawę spo­kojnie rozważyć. Wersja niemiecka jest od polskiej dłuższa i bar­dziej szczegółowa; dokładność Schmidta na ogół nie budzi wątpli­wości, ale trzeba pamiętać, że każda strona w zapisach kładła na­cisk na te sprawy, które było jej najdogodniej podkreślić. Beck w swej odpowiedzi w ogóle nie poruszył przy tym następnego po Gdańsku zagadnienia, dotyczącego stosunków polsko-niemieckich, mianowicie komunikacji przez polskie Pomorze.

Rozmowa z Hitlerem była raczej spokojna6. Natomiast mniej przyjemna była wymiana poglądów w dniu następnym w Mona­chium z Ribbentropem, który mimo kurtuazji formalnej zachował się dość agresywnie. Zaproponował wręcz wcielenie Gdańska do Rzeszy z ustaleniem uprawnień gospodarczych dla Polski oraz prze-

4 W Auswartiges Amt przygotowano dla Hitlera wśród punktów do roz­mowy z Beckiem także sprawę Niemców w Polsce, czego Hitler nie poru­szył, natomiast doradzano, by tym razem nie mówić o Gdańsku, gdyż jest to kwestia “niedojrzała" (ADAP, jw., s. 127, uw. 3 do dokum. 119).

5 Szembek, s. 464—465 i 467. Jest to relacja różniąca się w szczegó­łach od ogłoszonej w PBK, dokum. 48, w której twierdzi się ponadto, że Hitler odpowiedział Beckowi w sprawie Gdańska w sposób pojednawczy.

6 Beck hamował się, gdyż jak relacjonował Lipski: “...powiedział następ­nie swojemu otoczeniu, że rezerwuje sobie silniejsze zaakcentowanie swo­jego stanowiska w rozmowie z min. von Eitabentropem, gdyż w tak licznej kompanii nie może narażać całej rozmowy na zerwanie".

267

prowadzenie eksterytorialnego połączenia z Prusami Wschodnir w zamian za gwarancję granicy polsko-niemieckiej; innymi słc wy, powtórzył swoje postulaty z października 1938 r.7 Natomias w sprawie granicy polsko-węgierskiej — inaczej niż Hitler — wy raził się, że stan rzeczy ustalony w Wiedniu w listopadzie powS nien być utrzymany, i dał do zrozumienia, że sprawa ta ewentuaJ nie musiałaby zostać osobno przedyskutowana. Ribbentrop szero­ko rozwodził się o Ukrainie, sugerując Beckowi nawrót do polity­ki Piłsudskiego8. Beck zaznaczył, że Gdańsk jest sprawdzianem stosunków polsko-niemieckich i że byłoby rzeczą bardzo trudną zmienić stan obecny; można by ewentualnie zawrzeć specjalne po­rozumienie między Polską a Rzeszą, które zastąpiłoby obecny pro­tektorat sprawowany przez Ligę Narodów. Na samym początku rozmowy Beck oświadczył, że “wczoraj nie chciał tego wprost po­wiedzieć Hitlerowi", ale nie może ukryć, iż patrzy na sytuację z pewnym niepokojem (a jak głosiła polska wersja; “po raz pierw­szy z pesymizmem"), gdyż nie widzi w przedłożonych mu punk­tach możliwości porozumienia. Wersja polska zawiera też wypo-; wiedź Ribbentropa, której nie ma w jego własnej relacji, że Niem-j cy nie zastosują rozwiązania siłą 9. j Obie strony wyszły z tych rozmów niezadowolone. Dyrektor Gabinetu Becka, Łubieński, mówił Szembekowi: “Minister [Beck] wyszedł z tych rozmów zły na stronę niemiecką i ożywiony projek­tem aktywizowania obecnie stosunków z Anglią i Francją" 10. Nie mniej, dyplomatycznym zwyczajem, nakazującym nie zdradzać nie­zadowolenia, rozesłano do placówek okólniki, w których stwierdza­no, że rozmowy przyniosły pomyślne rezultaty u. Znamienne jest J że okólnik polski ani słowem nie wspomina o sprawie gdańskiej,, podkreśla za to zdawkowy komunał niemiecki o “niezmiennej woli

7 Zob. w cz. II rozdz. I, ale Ribbentrop obiecywał już mniej w zamian za ustępstwa polskie; por. Cienciala, s. 189—190.

s w DWB2, dokum. 201, gdzie ogłoszono nieco skróconą relację niemiec­ką z tej rozmowy, opuszczono ustęp mówiący o akcji przeciw ZSRR.

s Relacja polska: PBK, dokum. 49 (w skrócie); S ze mb e k, s. 467—468; relacja niemiecka: ADAP, jw., dokum. 120.

10 S z e m b e k, s. 465. W wersji polskiej Beck nie streszcza rozmowy z Ritabentropem: ZH, jw., s. 79.

11 Okólnik Becka z 10 I (IHGS): “Dla sprawdzenia linii politycznej po kryzysie czeskim moje rozmowy w Berchtesgaden i Monachium były po­żyteczne". Okólnik niemiecki (ADAP. jw., dokum. 121): “Rozmowy przebie­gały w przyjaznej atmosferze".

268Rzeszy kontynuowania z Polską polityki dobrego sąsiedztwa". Przed swymi podwładnymi Beck wolał ukryć zatroskanie, które zdradził tylko paru najbliższym współpracownikom. Rozmawiał o nim także z prezydentem Mościckim i marszałkiem Śmigłym-Rydzem 12. Ukrył też wszystko przed ambasadorem francuskim w Warszawie, ale Noel potrafił się mimo to czegoś dowiedzieć; tak­że Coulondre usłyszał trochę od Lipskiego w Berlinie, Quai d'Orsay miało więc pewne informacje 13. Również Ribbentrop nie zawia­damiał o niczym swego włoskiego sojusznika, mimo że ambasa­dor Attolico przebywał w Monachium równocześnie z Beckiem. I strona polska, i niemiecka uważały za wskazane, by tymczasem nie ujawniać niczego z toczących się rozmów, chociaż te miały tak krytyczny charakter.

Na razie w Berlinie zdecydowano, by nie zmieniać niczego w stosunku do Polski, przynajmniej do czasu wizyty Ribbentropa w Warszawie, wyznaczonej na koniec stycznia. Świadczy o tym polecenie wydane hitlerowcom gdańskim, by na razie nie wpro­wadzali w Wolnym Mieście flagi ze swastyką, oraz by nie tworzyli tam oddziałów SS. Sprawy te gauleiter gdański Forster miał od­łożyć do powrotu Ribbentropa z Warszawy M.

Sam Beck pisze w swych pamiętnikach, że postanowił w końcu poinformować najwyższe władze Rzeczypospolitej o zmianie w po­lityce niemieckiej. Warto zacytować te relację, choćby dlatego, że znamy ją w polskim brzmieniu:

Można było przypuszczać, że Hitler jeszcze się wahał, natomiast było jasne, że Ribbentrop konsekwentnie dążył do zaostrzenia sporu [...] Już po 4 stycznia15 uważałem za swój obowiązek ostrzec Prezydenta Rzeczy­pospolitej i marszałka Śmigłego o niepokojących zjawiskach, mogących prowadzić do wojny. W tym też okresie zostało wyjaśnione między nami:

a) jeśli Niemcy podtrzymywać będą nacisk w sprawach dla nich tak drugorzędnych, jak Gdańsk i autostrada, to nie można mieć złudzeń, że grozi nam konflikt w wielkim stylu, a te obiekty są tylko pretekstem; b) wobec tego chwiejne stanowisko z naszej strony prowadziłoby nas

12 O tym jeszcze niżej; Beck, przyjmując ambasadora francuskiego w dn. 12 I, ani słowem nie wspomniał o żądaniach niemieckich, lecz ograniczył się do ogólników (LJF, dokum. 37). Ale Bonn e t (A, II, s. 12i), ogłasza inny telegram Noela z tejże daty, w którym ambasador twierdzi, że wbrew zaprzeczeniom, są w toku rozmowy na temat Gdańska.

13 Bonnet, jw., s. 121—122; brak w LJF i w pamiętnikach Coulon­dre' a.

14 ADAP, jw., dokum. 122; por. J. Lipski, cyt. dz., s. 31—32.

15 Omyłka — por. wyżej, przyp. 3.

269

w sposób nieunikniony na równię pochyłą, kończącą się utratą niezależ-, ności i rolą wasala Niemiec. Mój wniosek, ażeby sprawy Bałtyku uważać za istotne, najważniejsze i niemożliwe do rekompensaty na południe od Karpat. Stąd ostrożna taktyka w sprawie granicy węgierskiej16; c) w kon­kluzji, zarówno w wypadku jeśli mamy do czynienia z próbą zwycięstwa! za pomocą bluffu, czy też z zamiarem wojny Niemiec 17 — jako podstawal naszej polityki przyjęta została stanowczość przy zachowaniu spokoju i wyraźnym określeniu granicy w każdej poszczególnej sprawie, granicy między prowokacją a naszym non possumus. Był to początek tzw. wojny nerwów 18, Nie mamy skądinąd potwierdzenia, że konferencja z taką koń-. kluzją, jak podaje Beck, istotnie odbyła się u prezydenta Moście* Mego. Ale nie można też twierdzić, iż jej nie było. W każdym ra­zie jednak mamy prawo wyrazić wątpliwość, czy rzeczywiście wła­dze polskie podjęły konkretne kroki, jakich wymagało zagrożone bezpieczeństwo państwa. Zatajenie całej sprawy przed ambasa­dorami Francji i Wielkiej Brytanii, a w każdym razie przed pierw­szym z nich jako reprezentantem państwa sojuszniczego, jest do­wodem, że niebezpieczeństwa niemieckiego ujawnionego w rozmo­wach z 5 i 6 stycznia Beck nie potraktował dosyć poważnie19.

Tymczasem nadchodziły do Warszawy inne informacje, mogące dać wiele do myślenia. Między innymi alarmował konsul general­ny w Królewcu, Warchałowski, zwracając uwagę na wzmożoną kampanią antypolską i wyraźne przygotowania wojskowe20.

Termin wizyty Ribbentropa w Warszawie wyznaczono na 25— 27 stycznia. Weizsacker przygotował swemu zwierzchnikowi ja­ko główne punkty rozmów następujące kwestie: Gdańsk; prasa; mniejszość niemiecka w Polsce; Ukraina; Polska—ZSRR ".

Gość niemiecki przyjechał do Warszawy zdecydowany, by ener­gicznie postawić sprawy omówione z Beckiem trzy tygodnie wcześ­niej. Poza częścią oficjalną wizyty, odbywającą się w atmosferze ceremonialnej, z pozorami przyjaźni, ministrowie przeprowadzili

16 Tzn. granicy polsko-wągierskiej w Karpatach.

17 Ma być: wojny ze strony Niemiec.

18 B e c k, s. 162. Jest to nieco inny tekst, niż ogłoszony poprzednio w ZH nr 20, s. 78—91: Józef Beck, Preliminarza polityczne do wojny 1939 roku.

19 Por. wyżej, przyp. 12; do tego: N o e l, s. 288.

2° S z e m b e k, s. 476 (rozmowa w dn. 21 I); por. A. Szymański, Zły sąsiad. (Londyn 1959), s. 119 i nast. -~

21 ADAP, jw., dokum. 125; Weizsacker zalecił pominięcie spraw: kłajpedz-p kiej i żydowskiej. '

rozmowy ściśle poufne, raczej w cztery oczy, ponieważ brak jest danych, by ktoś jeszcze był przy tym obecny. Główna rozmowa odbyła się 26 stycznia i mamy z niej zwięzłą relację Ribbentropa; wersje polskie, w postaci rozmowy Becka z Szembekiem oraz krót­kiej relacji złożonej temu ostatniemu przez, Łubieńskiego, różnią się między sobą w szczegółach. Parę ciekawostek zawierają oso­biste wspomnienia Becka 22.

Nie dała wyniku dyskusja na temat Gdańska i komunikacji eks­terytorialnej przez polskie Pomorze. Obaj ministrowie zgodzili się tylko co do tego, że w razie wycofania się z Gdańska przedstawi­ciela Ligi Narodów, Niemcy i Polska porozumieją się, aby na razie utrzymać pewne prowizorium, zanim sprawa Gdańska nie zostanie załatwiona przez oczekiwany generalny układ polsko-niemiecki. Beck jakoby wyraźnie ostrzegł Ribbentropa przed optymizmem co do postulatów niemieckich, zalecając mu, by ostrzeżenie to prze­kazał również Hitlerowi. Według Ribbentropa Beck obiecał mu sprawę nadal rozważać. Sugestie niemieckie na temat akcji anty­radzieckiej, zwłaszcza na Ukrainie, i przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego w zamian za koncesje w Słowacji i zgodę na wspólną granicę polsko-węgierską, spotkały się z brakiem za­interesowania ze strony polskiej. Ribbentrop poruszył jeszcze spra­wę mniejszości niemieckiej w Polsce (mówił o tym już 6 stycz­nia), domagając się wszczęcia specjalnych rozmów na ten temat.

W sumie trzeba stwierdzić, że Ribbentrop wyjechał z Warsza­wy zdecydowany, by zacząć rozmawiać z Polską innym językiem u. Najpierw jednak Rzesza chciała ostatecznie załatwić sprawę cze­chosłowacką i najprawdopodobniej decyzja w tej sprawie zapadła w Berlinie zaraz po wizycie warszawskiej: tu leżała geneza wy­padków marcowych. Do złego humoru Ribbentropa przyczyniła się także wiadomość o wystąpieniu Bonneta: właśnie w dniu 26 stycznia wspomniał on o podtrzymywaniu dotychczasowych inte­resów francuskich w Europie środkowej i wschodniej; minister

22 Szemtaek, s. 479—480 (informacja od Łubieńskiego) i 484—485 (roz­mowa z Beckiem); PBK, dokum. 52; ADAP, jw., dokum. 126 (krócej: DWB2, dckum. 202); do tego DBFP, 3/IV, dokum. 17 i 33—34; Noel, s. 291—294; por. Cienciala, s. 194—195: “The conversations... were conducted in a con-ciliatory spirit" — nie tak bardzo!

23 Noeł, s. 292: “Ribbentrop allait partir les mains a peu pres vides".

270

271

niemiecki dał wyraz swemu niezadowoleniu, gdy Noel złożył mu wizytę w Warszawie24.

Mimo wszystko okólnik rozesłany przez Becka do placówek; brzmiał optymistycznie i kończył się słowami: ,,Między obu rząli darni nie ma spraw, które nie mogłyby być załatwione w negocjal cji z uwzględnieniem wzajemnych interesów" 25. Okólnik zapew' niał, że na terenie Gdańska “nie nastąpią żadne niespodzianki". Brak danych, czy i jaki był analogiczny okólnik niemiecki.

Jednak sprawy gdańskie komplikowały się tymczasem coraz poważniej, i to z kilku przyczyn. Odgrywała tu rolę przede wszył stkim rosnąca niecierpliwość tamtejszych hitlerowców, mnożyły się szowinistyczne wystąpienia miejscowych studentów; niewyraź­na była pozycja przedstawiciela Ligi Narodów, prof. Burckhardta: zamierzał on ustąpić, a mocarstwa zachodnie ujawniały tendencję do wycofania się Ligi z opieki nad Wolnym Miastem. Burckhardt pozostawał w zażyłych stosunkach z Weizsackerem i będąc wpraw­dzie przeciwnikiem hitleryzmu, nie we wszystkim był przeciw­nikiem polityki niemieckiej w Gdańsku!8.

Jak już wiemy, rząd polski był skłonny zgodzić się na ewen­tualną rezygnację Ligi Narodów ze zwierzchnictwa nad Gdań­skiem, ale nie po to, by na miejsce Ligi weszła Rzesza. Z polskie­go punktu widzenia dotychczasowy stan rzeczy był czymś jedy­nie dopuszczalnym, co najwyżej przy wspólnej polsko-niemieckiej gwarancji. Do tego wszakże były potrzebne dłuższe rozmowy z Ber­linem i należyte przygotowanie całej sprawy, którą Beck zamie­rzał także omówić z Anglikami. W tym więc należy widzieć ge­nezę przygotowywanej od stycznia wizyty polskiego ministra spraw zagranicznych w LondynieZ7. Niemcy, nie odstępując ani

24 LJF, dokum. 39, i Noel, s. 295 (o przemówieniu Bonneta zob. wyżej,

s. 167—168).

as Okólnik z 31 I 1939 w IHGS.

*« Zob. H. R o o s, cyt. dz., s. 394; C. J. Burckhardt, cyt. dz., s. 225 i nast.; B, Dopierała, cyt. dz., rozdz. V; H. T r o c k a, Przygotowania ą Niemiec hitlerowskich do agresji na Gdańsk. “Wojsk. Przegl. Hist.", 1960 ;| nr 1. — Poglądy angielskie: DBFP, 3/III, rozdz. IX. Ostatnio: A. M. Cień- ", ciała, Misja pokoju Carla J. Burckhardta. “Dzieje Najnowsze", 1974 nr 4. H. S. Levine, Hitler's Free City. A History of the Nazi Party of Danzig (Chicago — London 1973), s. 147 i nast.

"Beck. s. 164 (ZH, s. 79); E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie (London 1960), s. 25 i nast.; por. DBFP, 3/TV, dokum. 10; por. C i e n c i a l a, s. 202 i nast. (dotąd najobszerniejsze omówienie).

272

na chwilę od decyzji anektowania Gdańska, nie chcieli na razie tworzyć iunctim między tą sprawą a konfliktem z Polską, jak to wyraźnie stwierdzało jedno z zarządzeń dowództwa sił zbrojnych Rzeszy M. Dopiero, gdy w Berlinie przekonano się, że Polacy nie akceptują aneksji Gdańska, włączono kwestię gdańską do ogólne­go planu działań przeciw Polsce, z wojną włącznie.

Następnym problemem po warszawskiej wizycie Ribbentropa była sprawa Niemców w Polsce, których niekorzystna rzekomo sy­tuacja od dłuższego czasu była przedmiotem rozważań w Auswar-tiges Amt, nawet w okresie zaabsorbowania kwestią sudecką2S. Sprawę tę pojmowano jako środek nacisku na Polskę. Jak pamię­tamy, w swych rozmowach z Beckiem w dniach 6 i 26 stycznia Ribbentrop poruszał tę sprawę w formie zarzutów.

Przedmiotem zażaleń niemieckich była głównie sprawa prze­prowadzanej w Polsce wtedy, w skromnym zresztą zakresie, re­formy rolnej. Z natury rzeczy reforma ta musiała dotyczyć rozle­głych latyfundiów niemieckich30. Sami Niemcy przyznawali, że niemiecka wielka własność w Poznańskiem wynosiła ok. 30% ogól­nej powierzchni majątków ziemskich, podczas gdy odsetek mniej­szości niemieckiej w tamtejszym regionie wahał się od 7 do 10. Roczny plan parcelacji przewidywał wobec tego na r. 1939 stosunkowo większą liczbę majątków niemieckich niż polskich, co wywołało protesty junkrów. Berlin ujął się za rodakami, chociaż podstaw prawnych oczywiście nie miał, sprawa należała wyłącz­nie do kompetencji państwa polskiego. Parcelacja była przedmio­tem wielu interwencji ambasady niemieckiej w Warszawie, a mia­ła stać się jednym z punktów zbliżającej się polsko-niemieckiej dyskusji w sprawach mniejszościowych31. Fakt, że niemiecka wiel­ka własność w Polsce powstała w wyniku grabieżczej polityki Prus wobec narodu polskiego i opierała się na wyzysku ludności pol­skiej, nie interesował oczywiście interweniującej dyplomacji ber-

« H. Trocka, cyt. dz., s. 126; a do trzeciej dekady marca w Berlinie sądzono, że Polska być może nie zareaguje czynnie na aneksją Gdańska.

" Zob. np. dokument datowany 8 VII 1938: ADAP, jw., dokum. 47. Po­tem pretensje niemieckie wzmogły się z powodu Niemców na Zaolziu.

88 Wiele szczegółów o antecedencjach tej niemieckiej kolonizacji w Wiel­kopolsce znaleźć można w I części wspomnień T. G. Jackowskiego: W walce o polskość (Kraków 1972).

sl Materiały niemieckie o tej sprawie są w DWB2, dokum. 156—168, nie ma ich zaś w ADAP.

18 Europa..

273

lińskiej. Chodziło tylko o obroną wysuniętych placówek niemczy­zny w Polsce i o ich wielki potencjał gospodarczy32.

Termin konferencji w tej sprawie, wyznaczony pierwotnie na 13 lutego 1939, został wobec trudności technicznych przesunięty o dwa tygodnie. Rozmowy rozpoczęły się w Berlinie 27 lutego i trwały do 3 marca. Omawiano w nich przede wszystkim sprawy związane z parcelacją latyfundiów niemieckich. Nacisk Auswarti-ges Amt był silny, a wywierał go również Moltke w Warszawie, za­biegając, by polskie MSZ odpowiednio wpłynęło na kompetentne czynniki. Ale ostateczny wynik był zdaniem Niemców całkowicie “niezadowalający", gdyż strona polska nie ustępowała w kwestiach

zasadniczych 33.

Co prawda, wygłaszając 30 stycznia swe doroczne przemówie­nie (w rocznicę objęcia władzy przez NSDAP), Hitler wspomniał pięciolecie polsko-niemieckiej deklaracji o nieagresji z roku 1934, ale poza tym pojawiły się w jego mowie akcenty, które mogły bu­dzić niepokój. Oto, mówiąc o granicach Rzeszy, na których zapa­nowało uspokojenie, Hitler nie wymienił granicy wschodniej. Poza tym mowa zawierała pogróżki pod adresem brytyjskim, przeciw “podżegaczom", jak Churchill, Eden i Duff Cooper oraz amerykań­ski sekretarz spraw wewnętrznych H. Ickes34. Ponadto zwrócono uwagę, że po raz pierwszy nie było w przemówieniu wrogich wy­padów przeciw Związkowi Radzieckiemu, co dawało do myślenia: czy dyktator niemiecki, by wyrazić swe niezadowolenie pod adre­sem Zachodu, nie zamierza dać do zrozumienia, że mógłby ewen­tualnie poszukać przeciw mocarstwom zachodnim porozumienia

na wschodzie 35.

Można by sądzić, że fakt ten łączył się z krążącymi wówczas pogłoskami: w otoczeniu Hitlera rozważano wówczas podobno, czy nie należałoby niespodzianie zaatakować mocarstw zachodnich. W każdym razie przypuścić trzeba, że 30 stycznia, mimo negatywnego


82 Latyfundyści niemieccy uprawiali też sabotaż i dywersją (zob. A. S z y-m a ń s k i, cyt. dz., s. 111—113).

53 DWB2, dokum. 178; por. ADAP, jw., dokum. 134. Brak polskich mate­riałów.

54 Harold L. Ickes, jeden, z najbliższych współpracowników Roosevelta, publicznie piętnował ekscesy antyżydowskie w Niemczech, potępił aneksje. Austrii i głosił potrzebę zwalczania dyktatur.

35 Zob. DBFP, 3/IV, dokum. 65; poza tym Hitler głównie podkreślał przyjaźń niemiecko-włoską — por. C i a n o B, I, s. 30.

274wyniku podróży Ribbentropa do Warszawy, w Berlinie nie zapadła jeszcze decyzja napaści w najbliższym czasie na Polskę (chociaż i ta sprawa była brana pod uwagę, jak zwierzył się Weiz-sacker swemu przyjacielowi von Hasellowi właśnie w dniach wizy­ty Ribbentropa w Warszawie)36.

Następne tygodnie obfitowały w dalsze sondaże niemieckie. Na początku drugiej połowy lutego złożył w Warszawie wizytę osławiony szef Gestapo, Himmler, jedna z czołowych osobistości III Rzeszy, który odbył, zresztą ściśle zakonspirowaną, rozmowę z drugim zastępcą Becka, M. Arciszewskim. W rozmowie tej wy­płynęła znów sprawa Gdańska, mimo rozpaczliwych i grotesko­wych prób Arciszewskiego skierowania uwagi Niemiec na inne obiekty, nie wyłączając nawet własności sprzymierzonej Francji, tj. Alzacji, czy Szwajcarii lub także posiadłości na innych kon­tynentach. Polski dyplomata uskarżał się też na niemieckie ma­chinacje na Zakarpaciu, które Himmler bagatelizował37.

Także ta wizyta dała zdaniem Ribbentropa wynik negatywny, tym bardziej że atmosfera między Polską a Niemcami zaczęła psuć się dodatkowo z powodu nowych incydentów antypolskich w Gdańsku, które z kolei wywołały antyniemieckie demonstracje młodzieży w Polsce. Przesadnie raportowały o tym konsulaty Rze­szy w Polsce. Ribbentrop, przyjmując Lipskiego w końcu lutego, czynił mu na ten temat cierpkie wymówki; zresztą był o wiele bardziej wzburzony innym faktem, który świeżo zaszedł w War­szawie M.

Chodziło o antyniemiecką demonstrację przed ambasadą Rze­szy w czasie wizyty włoskiego ministra spraw zagranicznych. Oko­liczność, że sojusznik Rzeszy był świadkiem, jak małym szacun­kiem cieszy się ona w kraju, który w Berlinie chciano już uznać za wasala, musiała Ribbentropa silnie zirytować. Beck, którego ta demonstracja również zaskoczyła i rozgniewała, polecił dyrek­torowi protokółu dyplomatycznego w polskim MSZ, Łubieńskiemu, aby złożył wyrazy ubolewania ambasadorowi Rzeszy oraz wszczął

88 U. v. Hassell, Vom andern Deutschland (Wien 1948), s. 41. 37 Odnośny dokument z archiwum MSZ ogłosił S. A r s k i, Ściśle tajne! “Świat", 1960 nr 50.

88 ADAP, jw., dokum. 131. Raportu Lipskiego dotąd nie odnaleziono.

18*

275

surowe dochodzenia 39. Beck zresztą był przekonany, że demonstra­cje studenckie są dziełem opozycji polskiej, pragnącej jego ustą­pienia i dążącej do skompromitowania go w oczach Niemców; podejrzewał w tym także rękę francuską. Usprawiedliwienia Łu-bieńskiego przed Moltkem, a Lipskiego przed Ribbentropem nie usunęły przykrego posmaku tej afery i Moltke jeszcze raz wró­cił do niej wobec Becka40.

Wspomniana wyżej wizyta Ciana w Polsce, w dniach 25 lute-; go — l marca 1939, miała także odegrać pewną rolę w rozwojy stosunków polsko-niemieckich. W zasadzie była to rewizyta za po­byt Becka we Włoszech w marcu 1938 r.41 Prócz zwykłej kurtua|' zji i zaspokojenia zrozumiałej ciekawości, wizyta Ciana niewątf pliwie miała na celu zrealizowanie pewnych koncepcji politycznych. Przesadą byłoby jednak sądzić, że miał on odegrać rolę po­średnika między Warszawą a Berlinem, a to choćby dlatego, że Niemcy starannie dotąd kryły przed swym włoskim sojusznikiem rosnące różnice z Polską. Dyplomacja włoska była dzięki dobrej pozycji ambasadora Attolico w Berlinie lepiej poinformowana, hitlerowcy sądzili, niemniej całokształtu spraw dotyczących Poi ski nie znała. Jasne jest w każdym razie, że Cianem kierowała chęć zbadania tej właśnie sprawy, ważnej dla dalszej strategii w sy­stemie współpracy włosko-niemieckiej, od stycznia obciążonej nc wymi zobowiązaniami wzajemnymi.

Trafnie zauważył włoski gość: “przeznaczeniem Polski jest, iż zawsze będą [tu] istniały elementy sprzeczności z imperializ­mem teutońskim". Przyznał, że o ile chodzi o demonstrację anty-niemiecką w Warszawie, władze z całą stanowczością wystąpiły przeciw demonstrującym studentom, a rząd zawiesił w funkcjach kilku odpowiedzialnych urzędników policji.

Rozważając całokształt stosunków polsko-niemieckich, Ciar sądził, że Polacy pragną utrzymać atmosferę dobrosąsiedzką, a w sprawie Gdańska dążą do ostatecznego rozwiązania, ale tylko dro-

39 Trafne uwagi: A. Szymański (cyt. dz., s. 133—137). — Zob. DWB2, dokum. 146 i ADAP, jw., dokum. 137. Nadto S z e m b e k, s. 210.

4« ADAP, jw., dokum. 137 (9 III!); Moltke wystąpił z szeregiem zarzu­tów.

41 Zob. o niej: S. Sierpowski, cyt. dz., s. 527 i nast. (autor ten nie wykorzystał Diariusza Ciana za r. 1938, tam ważne szczegóły, s. 127 i nast.); por. A. W y s o c k i, Tajemnice dyplomatycznego sejfu (Warszawa 1974), s. 729 i nast.

276

gą wolnych od nacisku rozmów dyplomatycznych. W zakończeniu swych rozważań wypowiedział trafny sąd, że byłoby lekkomyślno­ścią widzieć w Polsce (jak to czynią niektóre koła niemieckie) kraj całkowicie pozyskany dla Osi, ale nie można też traktować jej ja­ko kraju wrogiego. Ciano stwierdzał, że Polska ma interesy i trud­ności, przyjaciół i nieprzyjaciół w obu stojących przeciw sobie obozach polityki światowej42.

Wróciwszy do Rzymu, Ciano złożył raport Mussoliniemu i sam określił go jako nie za bardzo optymistyczny; od teścia usłyszał definicję Polski: pusty orzech (noce vuota)". Bez względu na prze­sadę takiej charakterystyki, zauważyć trzeba, że nie było to złe określenie dla fasadowości sanacyjnej Polski. Przekazując swe uwagi ambasadorowi Rzeszy, Mackensenowi, Ciano dodał, że było­by rzeczą pożyteczną pozyskać Polską dla Osi, ale że Włochy chcą działać w porozumieniu z Berlinem. Dlatego też, by nie stwarzać fałszywego wrażenia, postarał się o niezamieszczanie w końcowym komunikacie wzmianki o oficjalnym zaproszeniu prezydenta Moś-cickiego do Rzymu44.

Jak mamy prawo przypuszczać, Ribbentrop natychmiast po swym powrocie z Warszawy rozpoczął działać na rzecz zlikwido­wania resztek państwa czechosłowackiego; rzeczywiście w lutym i pierwszej połowie marca nie poświęcał większej uwagi sprawom polskim, uważając, że będzie mógł rozmawiać z Polską innym ję­zykiem po usunięciu flankowego zagrożenia Rzeszy, jakim nadal była (mimo swego osłabienia) II Republika Czechosłowacka. Za­powiedziana podróż Becka do Londynu, o której Moltke donosił jeszcze w końcu lutego tó, wywołała nowe niezadowolenie w Ber­linie. Jedyną rzeczą, która mogła na razie budzić w Auswartiges Anit niepokój, było ewentualne wystąpienie Polski przed zakoń­czeniem kryzysu czechosłowackiego. Liczono się nawet z możli-

42 Sprawozdanie Ciana z wizyty w Polsce: EVC, s. 414—416 (nieco ob­szerniejsze, niż w Diario 1939—1940, s. 46—48). W historiografii włoskiej minimalne wzmianki.

43 Ciano, jw., s. 48. Mussolini ubolewał nad konfliktem polsko-nie-mieckim, ale stał po stronie Berlina; por. C i e n c i a l a, s. 198.

44 ADAP, jw., dokum. 136. Ciano stwierdził, że na razie pozwoli tej spra­wie “ugrzęznąć" (versanden lassen); inaczej o tym Beck, s. 164, i ZH, s. 79: “Wobec dysproporcji między polityczną wartością rozmów a propozycją Ciano, zbyłem zaproszenie uprzejmą wymówką".

45 ADAP, D/V, dokum. 130 (Moltke pisał, że jednym z motywów inicja­tywy Becka jest obawa przed konfliktem z Rzeszą o Gdańsk).

277

wością zbrojnej interwencji polskiej, np. przez zajęcie rewiru ostrawskiego; jak wiemy, zadecydowało to o wcześniejszym wkro- m czeniu tam sił niemieckich, jeszcze przed wyjazdem Hachy do Ber- l lina. Obawiano się również jakiejś wspólnej z Węgrami akcji prze­ciw Słowacji, co jednak nie wchodziło w grę.

Działania niemieckie na terenie czechosłowackim w pierwszej l połowie marca, najbardziej zaś oczywiście akt z 15 marca, zasko- l czyły Becka bardzo nieprzyjemnie. Zapomniał on widać, że jego polityka w r. 1938 poważnie ułatwiła Niemcom to zadanie. Drogi l dawnych wspólników z okresu przedmonachijskiego rozchodziły l się coraz bardziej, a wzajemna nieufność wzrastała.

Moltke zjawił się 15 marca wieczorem u Becka, by notyfiko­wać “umowę" Hitler — Hacha, ale spotkał się z niezbyt przy­chylnym przyjęciem, umotywowanym nieprzyjaznym zachowa-i niem się oddziałów niemieckich, obsadzających ówczesną granicę! czechosłowacko-polską na Śląsku Cieszyńskim i od strony Mo-| raw46. Beck wyraził natomiast zadowolenie z powodu ogłoszenia" niepodległości Słowacji i poinformował Moltkego, że uznał nowe państwo i wysłał tam już charge d'affaires. Wspomniał też o mo­żliwym pośrednictwie polskim między Węgrami a Rumunią na Za-karpaciu. Bardziej niż Beck, zaskoczony i niezadowolony był Ar-ciszewski, który mówiąc o tej sprawie z ambasadorem brytyjskim nie mógł zaprzeczyć jego twierdzeniu, że polityka polska wobec Czechów była błędna. Ambasador francuski donosił z Warszawy o rosnących tu nastrojach antyniemieckich, wywołujących iryta­cję Moltkego 47.

Z kolei nadeszła do Warszawy wiadomość o apelu wystosowa­nym przez nowy rząd słowacki do Berlina z prośbą o wzięcie Sło­wacji pod ochronę oraz o akceptowaniu tej prośby przez Hitlera. Wtedy nastroje antyniemieckie w Warszawie jeszcze wzrosły i przeszły w manifestacje. W rozmowie z Moltkem, specjalnie we­zwanym na Wierzbową, Arciszewski dał wyraz zaniepokojeniu polskiego MSZ. Moltke zwrócił się do Berlina o jak najszybsze umożliwienie mu złożenia uspokajających zapewnień ,,w celu wzmocnienia pozycji Becka" 48.

46 ADAP, D/VI, dokum. 4; dowódcy niemieccy byli nastawieni na ewen­tualność interwencji polskiej; por. S ze mb e k, s. 526.

« DBFP, 3/rV, dokum. 269; LJF, dokum. 75 (N o e l nie pisze o tym w swej książce).

278

Trudno się dziwić, że Berlin o niczym nie uprzedził Warszawy, skoro nie uczynił tego wobec swego włoskiego sojusznika. Nie tylko jednak swoiste metody gangsterskiej dyplomacji Ribbentro-pa, lekceważącej wszystko i wszystkich, były powodem ukrywa­nia całej sprawy przed Beckiem. Właśnie Polskę przede wszyst­kim chcieli hitlerowcy postawić przed faktem dokonanym.

W dniach kryzysu kłajpedzkiego miało dojść do nowej, brze­miennej w skutki, rozmowy Lipskiego z Ribbentropem. Ambasa­dor polski od kilku dni zabiegał o skontaktowanie się z najwyż­szymi czynnikami Rzeszy w związku z kryzysem czechosłowackim; m. in. polecono mu pomówić z Góringiem. Dyrektor gabinetu Bec­ka, Łubieński, polecił Lipskiemu, by wypowiedział się w sensie, że “sam fakt stawiania Polski wobec coraz to nowych decyzji bez uprzedzenia nie wpływa na stworzenie dobrej atmosfery w sto­sunkach polsko-niemieckich". Lipski zobaczył Góringa 17 marca, otrzymał ogólnikowe zapewnienia w sprawie słowackiej oraz zo­stał poinformowany, że demonstracje antyniemieckie w Warsza­wie podczas pobytu Ciana wywołały niezadowolenie Hitlera49. U Ribbentropa Lipski mógł być dopiero w południe 21 marca. Ob­szerny zapis niemieckiego ministra oraz raport Lipskiego wykazu­ją większą niż zwykle rozbieżność. Każdy z notujących uwydatnił sprawy w jego oczach najważniejsze. Rozbieżność ta wszakże do­tyczy tylko szczegółów i kolejności poruszonych zagadnień. Za­sadniczo w rozmowie powtórzono postulaty przedstawione już Lipskiemu w październiku 1938, a Beckowi w Monachium 6 stycz­nia: chodziło o włączenie Gdańska do Rzeszy i eksterytorialne po­łączenie kolejowo-drogowe z Prusami Wschodnimi przez polskie Pomorze. Ribbentrop ponownie obiecywał gwarancję polskiego do­stępu do morza i kładł nacisk na zajęcie wspólnego polsko-me-mieckiego stanowiska wobec ZSRR. Całokształt spraw pragnął omówić jak najszybciej z Beckiem, którego zapraszał, również w imieniu Hitlera, do Niemiec 50.

48 ADAP, jw., dokum. 12; Weizsacker odpowiedział 18 III ogólnikowo, że na razie nie może udzielić bliższych wyjaśnień (tamże, dokum. 18).

49 Telefonogram Łubieńskiego do Lipskiego z 17 III i odpowiedź Lipskiego z tegoż dnia: IHGS; po angielsku: Jądrzejewicz A, s. 499—500.

5i ADAP, jw., dokum. 61; PBK, dokum. 61 — Lipski w swych wspo­mnieniach ogłoszonych w londyńskich “Sprawach Międzynarodowych": Sto­sunki polsko-niemieckie przed wybuchem wojny w świetle aktów norym-

279

'",

Lipski wyraził niezadowolenie z powodu akcji niemieckiej prze­ciw Czechom, a zwłaszcza z powodu objęcia przez Rzeszę “opieki".; nad Słowacją, w obu sprawach podkreślając poczucie pokrewień-' stwa Polaków z tymi dwoma narodami, a także zapytywał o spra­wę Kłajpedy. Ribbentrop wyjaśnił, że wskutek ujawnienia się w Pradze nastrojów “d la Benes" Rzesza musiała działać tak szyb­ko, że kontaktowanie się z przedstawicielami państw obcych nie było możliwe. Zapewnił też, że “opieka" nad Słowacją na pewno nie jest skierowana przeciw Polsce i dodał, że po generalnym za­łatwieniu spraw polsko-niemieckich można będzie przystąpić do wspólnego omówienia sprawy słowackiej. Wreszcie w sprawie kłaj-pedzkiej zaznaczył, że wymaga ona ostatecznego rozwiązania51. M

Lipski w zakończeniu tego raportu prosił Becka o wezwani? go do Warszawy w ciągu najbliższych dwu dni, zaznaczając, ż« Niemcy bez najmniejszej wątpliwości przystępują do realizowania programu ekspansji na wschód i pragną poznać stanowisko polskie. Lipski udał się do Warszawy istotnie zaraz 22 marcai mógł więc o wszystkim poinformować swych zwierzchników ust nie52. Ribbentrop równocześnie przygotował odpowiednie instruk­cje dla Moltkego.

Zaraz potem, 23 marca, telegramy przyniosły dwie informacje o postępach ekspansji niemieckiej: o podpisaniu układu słowacko-niemieckiego i o aneksji Kłajpedy. W takiej atmosferze, niewąt­pliwie bardzo podnieconej, równocześnie przy nadchodzących z Ru­munii wiadomościach, a wreszcie wobec nowych propozycji bry­tyjskich, dotyczących utworzenia porozumienia państw przeciwni nych dalszym agresjom, polskie MSZ miało powziąć decyzji w sprawie odpowiedzi na postulaty niemieckie. Zarazem jednał utrzymywano wszystko w tajemnicy przed społeczeństwem. Beck

berskich, cyt. czasop. 1947, nr 2—3 i 4, nic w tej sprawie nie dodał; C i e n-ciala, s. 209—210; por. Szembek, s. 527 (23 III).

51 Ribbentrop, mówiąc tak, ukrył przed Lipskim, że poprzedniego dnia postawił Litwie ultimatum (zob. w poprzednim rozdziale).

52 Szembek, jw., (s. 527): Lipski “był w nastroju skrajnie pesymistycz­nym"; niezrozumiała konkluzja ambasadora: “z Niemcami nie warto jest obecnie rozmawiać" (!). Bardzo zwięźle i raczej powierzchownie omawia te sprawy K. Hildebrandt. The Foreign Policy of the Third Reich (Lon-don 1973, przekł. z niem.), w rozdz. IV.

280

nie pozwalał na przenikanie do prasy jakichkolwiek wiadomości o pogarszaniu się stosunków polsko-niemieckich.

Istniało jednak pewne poruszenie w kołach wojskowychM. Nie­wątpliwie w związku z posunięciami niemieckimi w stosunku do Litwy polskie dowództwo naczelne uważało, że wzmocnienie ob­ronności granic w rejonie Pomorza jest niezbędne. Kroki te nie uszły uwagi dobrze zorganizowanego wywiadu niemieckiego w Polsce i konsulaty Rzeszy natychmiast przesłały odpowiednie meldunki do ambasady w Warszawie. To samo donosił konsulat generalny w Gdańsku54. Była to pierwsza faktyczna odpowiedź polska na propozycje niemieckie z 21 marca, udzielona jeszcze przed wysłaniem oficjalnej odpowiedzi dyplomatycznej. Oczywiś­cie polskie zarządzenia wojskowe spowodowane były nie tyle roz­mową Ribbentropa z Lipskim, ile właśnie owymi agresywnymi krokami Rzeszy, trwającymi już od tygodnia. Niemniej Ribben­trop uznał za stosowne, by Polska otrzymała ostrzeżenie55.

Dnia 24 marca Beck zwołał odprawę, na której stwierdził, że sytuacja jest poważna, na co nie można zamykać oczu, oraz że ist­nieje pewne polskie non possumus. Mówił dalej:

...gdybyśmy mieli się przyłączyć do tego typu państw wschodnich, które dają sobie dyktować prawa, to wtedy nie wiem, gdzie się to zakończy. Dla­tego rozsądniej jest iść przeciw nieprzyjacielowi, niż czekać, aż on do nas przyjdzie. Ten nieprzyjaciel jest czynnikiem kłopotliwym, gdyż wydaje się tracić umiar myślenia i postępowania. Może ten umiar odzyskać, kiedy napotka zdecydowaną postawę, co mu się dotychczas nie zdarzało. Możni byli wobec niego pokorni, a słabi kapitulowali z góry, nawet bez salwowania honoru56.

Zarazem Lipski otrzymał instrukcje, z którymi wrócił do Berli­na. Beck potwierdził bezwzględną wolę utrzymania przyjaznych stosunków z Niemcami, powołując się na to, że w r. 1933 pierwszy zajął życzliwe stanowisko wobec Trzeciej Rzeszy. Przypomniał też, że w roku 1938 “stanowcza postawa Rządu Polskiego, nace­chowana zrozumieniem dle rewindykacji narodowych niemieckich, przyczyniła się w bardzo znacznej mierze do uniknięcia katastro-

53 Bliższe omówienie aspektu wojskowego przekracza zadanie niniejszej książki. Zob. H. i T. Jędruszczak, cyt. dz., s. 329.

w ADAP, jw., dokum. 85 i 90, oraz DWB2, dokum 206. Por. DBFP, jw., Jokurn. 523 i 536.

S5 Dopisek Ribbentropa na dokum. 90 (zob. poprzedni przypis).

*« IHGS, oraz Szembek, s. 528—529. — “Słabi" to aluzja do Czechów i do Litwy, gdyż to powiedział Beck Kennardowi (DBFP, jw., dokum. 486).

281

fy wojennej". Dodawał też, że Polska “zawsze uważała mieszanie się Rosji do polityki europejskiej za rzecz niebezpieczną"57.

O ile chodzi o sprawy konkretne, instrukcja stwierdzała, że Polska nie będzie w niczym utrudniała komunikacji między Rze­szą a jej wschodniopruską prowincją i że zbada się możliwości nowych ułatwień, ale z wykluczeniem eksterytorialności. Co do Gdańska Beck przypominał swój projekt dwustronnego układu polsko-niemieckiego, gwarantującego statut Wolnego Miasta 58 i do­dał, że Polska nadal podtrzymuje tezę Piłsudskiego, iż sprawa Gdańska jest sprawdzianem stosunków polsko-niemieckich. Za­znaczył w końcu, że chętnie spotka się znów z Hitlerem, ale do­piero po niezbędnym wyjaśnieniu spornych kwestii i należytym przygotowaniu spotkania, gdyż w przeciwnym razie nie dałoby ono pozytywnych wyników.

Okazało się, że Hitler miał jednak jeszcze pewne złudzenia co do ustępstw Polski. Oto tegoż 25 marca, kiedy Lipski wyjechał z Warszawy do Berlina, Hitler odbył rozmowę z dowódcą wojsk lądowych, generałem Brauchitschem. Dał w niej wyraz tym złu­dzeniom — a równocześnie swym nastrojom bezwzględnie wro­gim wobec Polski.

Sprawa Gdańska. L. [Lipski] wraca w niedzielę 26 marca z Warszawy. Miał on za zadanie zapytać w Warszawie, czy Polska byłaby gotowa zawrzeć porozumienie w sprawie Gdańska. Hitler opuścił Berlin 25 marca wieczo­rem, nie chcąc być tu w czasie powrotu Lipskiego. Najpierw pertraktacje ma prowadzić Ribbentrop. Hitler nie chce jednak rozwiązać sprawy gdańskiej przemocą, aby w ten sposób nie wepchnąć Polski w objęcia Anglii. Ewen­tualne zajęcie zbrojne Gdańska wchodziłoby tylko wówczas w rachubę, gdyby Lipski dał do zrozumienia, że rząd polski nie może przyjąć odpo­wiedzialności wobec swego narodu za oddanie Gdańska i że fakt doko­nany ułatwiłby rządowi rozwiązanie problemu.

Problem Polski. Na razie Hitler nie zamierza jeszcze rozwiązać zagad­nienia polskiego. Powinno się jednak przystąpić do przepracowania tego problemu. Rozwiązanie zagadnienia polskiego w bliskiej przyszłości mogłoby nastąpić dopiero w wyjątkowo korzystnych warunkach politycznych. W ta­kim wypadku Polska powinna być do tego stopnia rozbita, aby nie potrzeba było z nią się liczyć w następnych dziesięcioleciach jako z czynnikiem po­litycznym. W razie podobnego rozwiązania problemu polskiego Hitler ma


57 IHGS, tekst dłuższy niż w PBK, dokum. 62; J ę d r z e j e w i c z A, s. 504—507.

58 Byłby to dla Niemiec krok naprzód, gdyż dotąd Rzesza nie miała prawnego tytułu do opiekowania się Gdańskiem.

282na myśli ustalenie linii granicznej biegnącej od wschodniej granicy Prus Wschodnich do wschodniego wybrzuszenia ŚląskaM. Sprawy wysiedlenia i osiedlenia ludności pozostają na razie otwarte. Hitler nie pragnie iść na Ukrainę. Ewentualnie można by stworzyć państwo ukraińskie. Ale i te sprawy pozostają jeszcze otwarte M.

Zaraz po swym powrocie Lipski zgłosił się do Ribbentropa, który go też niezwłocznie przyjął (26 marca). Dwa istniejące z tej rozmowy sprawozdania różnią się przede wszystkim tym, że każ­da strona uwypukla własne wywody. Lipski zauważył przy tym, że niemiecki minister przyjął go z wyraźnym chłodem, a Ribben­trop określił zachowanie ambasadora polskiego jako “wymijają­ce", lecz otwierające mimo to możność znalezienia jakiegoś kom­promisu, oczywiście w sensie życzeń niemieckich.

Ribbentrop wyrażał wielkie niezadowolenie z powodu polskich zarządzeń wojskowych. Po raz pierwszy w rozmowie z przedsta­wicielem Polski użył słów takich: “naruszenie przez wojska pol­skie obszaru Gdańska uważano by za agresję przeciw Rzeszy". Mi­nister podkreślił, że jedyną możliwą bazą rozmów z Polską są je­go postulaty z 21 marca i że polskie propozycje (zawarte w zło­żonym przez Lipskiego memorandum) są nie do przyjęcia. Lipski wyjaśniał polski punkt widzenia, ale jego rozmówca, jak już wie­my, nie interesował się tym, co do niego mówią, o ile nie było to zgodne z jego własnym stanowiskiem. Jak pisał Coulondre, Rib­bentrop wygłaszał kazanie, a rozmówca po wysłuchaniu powinien był przytaknąć i wynieść się 61. Tego Lipski oczywiście nie uczy­nił. W czasie rozmowy doszło nawet do polemiki na temat akcji prasowej w obu krajach. Na końcu swego sprawozdania Ribben­trop zaznaczył, że jego zdaniem Polacy jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa i że, być może, do sprawy tej uda się później powrócić, pod warunkiem odwołania polskich zarządzeń wojsko­wych i zaniechania ataków na Rzeszę w prasie polskiej. Z kolei Lipski zanotował, że minister niemiecki usiłował wymóc na nim obietnicę, iż po uspokojeniu się opinii polskiej życzenia niemiec­kie zostaną ponownie rozważone.

282


59 Tak wytyczyli hitlerowcy granicę Rzeszy na wschodzie w r. 1939— —1940.

60 ADAP, jw., dokum. 99; tu polski tekst według J. Lipskiego, w cyt. cut. w londyńskich “Sprawach Międzynarodowych" (zob. przyp. 50), z drob­nymi poprawkami stylistycznymi.

61 R. Coulondre, cyt. dz., s. 214—215. Są znane inne podobne cha­rakterystyki zachowania Ribbentropa.

283

Krótkie memorandum złożone przez Lipskiego Ribbentropowi zawierało wyłożony na piśmie polski punkt widzenia w sprawie zarówno komunikacji przez polskie Pomorze, jak w kwestii gdań­skiej. Na dokumencie tym Ribbentrop poczynił kilka uwag, spro­wadzających się do stwierdzenia, że na takiej podstawie Niemcy nie pragną rokować i że w stanowisku Polski widzą rękę mocarstw zachodnich 62.

Z kolei 29 marca doszło do prowadzonej w niezbyt przyjazny sposób rozmowy między Szembekiem a Moltkem. Ambasador nie­miecki uskarżał się na antyniemieckie demonstracje w Polsce, na co Szembek zareplikował wyrzutami z powodu ostatnich posu­nięć politycznych i wojskowych Rzeszy w Czechach, Słowacji i Kłajpedzie oraz niemieckich poczynań w Gdańsku. Gdy Moltke oświadczył, że w zamian za wypełnienie żądań przez Polskę Rzesza chce jej gwarantować granice, Szembek odparł, że Pol­ska o to nie prosiła 63.

Natomiast w coraz przyjaźniejszym tonie toczyły się teraz roz­mowy szefa polskiego MSZ i jego zastępców z Noelem i Kennardem. Strona polska już nie ukrywała, że Niemcy sięgają po Gdańsk, zwłaszcza że Londyn i Paryż mogły już mieć o tym do­stateczne informacje z raportów swych placówek w Niemczech i w Gdańsku M. Zarazem jednak Beck nadal jeszcze nie uznawał za stosowne, by oficjalnie skomunikować się w tej sprawie z Pa­ryżem. Ze wspomnień ambasadora polskiego we Francji wynika, że rozmawiał on o tej kwestii z premierem francuskim, ale nie widzimy jasno, czy otrzymał w tym kierunku specjalne instruk­cje. Przeciwnie, Łukasiewicz wyraźnie pisze, że jego rozmowa z Daladierem była przypadkowa, a nie wynikała ze zgłoszenia się o audiencję65.

Miało teraz dojść do dalszego zaostrzenia się sytuacji. Ribben­trop wezwał Lipskiego ponownie 27 marca; czynił mu wymówki z powodu demonstracji antyniemieckich w Bydgoszczy, a przy okazji oświadczył, że “nie rozumie rządu polskiego", który na


62 Tekst w przekładzie: ADAP, jw., dokum. 101, dodatek.

63 Szembek, s. 239—240; brak wersji niemieckiej.

M LJF, dokum. 83 i nast.; DBFP, jw., dokum. 520 i 524.

65 J. Łukasiewicz, Po zajęciu Pragi. “Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza" (Londyn, dalej cyt. DPDŻ) z dn. 20II1947 (Jędrzejewicz B., s. 174 i nast.).

284

wielkoduszną [grosszugig] propozycję Fiihrera" udziela wymija­jącej odpowiedzi, oraz że wobec tego stosunki między obu krajami będą się pogarszały 66. Beck nie pozostał dłużny: zawezwał do sie­bie tego samego dnia ambasadora Rzeszy, by mu oświadczyć, że jak Ribbentrop Lipskiemu dwa dni przedtem, tak on musi jemu, Moltkemu, powiedzieć, iż atak na Gdańsk, czy to ze strony Nie­miec, czy wskutek jakiejś uchwały w tym duchu podjętej przez senat Wolnego Miasta, oznaczałby casus belli. Moltke uskarżał się na nowe demonstracje antyniemieckie oraz stwierdzał, że obecne naprężenie stosunków zostało spowodowane przez polskie zarzą­dzenia wojskowe. Według Becka Moltke miał oświadczyć: “Chce­cie pertraktować na ostrzu bagnetów", na co usłyszał odpowiedź: “To według waszego systemu". Niemniej Beck zalecił ambasado­rowi Rzeszy, by ten zapewnił swój rząd, że Polska ze swej strony nie chce naruszyć statutu Gdańska i że gotowa jest nadal do per­traktacji z Niemcami67.

Zarówno Moltke, jak Noel donosili w tych dniach, że nastro­je w Polsce są bojowe, każdy z nich oczywiście w swoim duchu: Niemiec z ironią, a Francuz z uznaniem 63.

Najbardziej zaostrzała się sytuacja w Gdańsku, gdzie miejsco­wi hitlerowcy po prostu nie mogli doczekać się chwili, gdy otrzy­mają z Berlina zezwolenie na wzmożenie antypolskich prowoka­cji i ostateczne proklamowanie włączenia Wolnego Miasta do Rze­szy. Próby mediacyjne Burckhardta były bezowocne 69. Prezes se­natu gdańskiego, Greiser, ze swym radcą stanu (Staatsrat) do spraw zagranicznych, Bóttcherern, zgłosili się 29 marca do Weizsackera, by dowiedzieć się o wynikach ostatnich rozmów polsko-niemieckich. Zastępca Ribbentropa wyraził pogląd, że trzeba jednak jesz­cze kontynuować taktykę wyczekiwania i nie prowokować Polski ostatecznie, choć zarazem “nie należy Polsce szczególnie iść na rękę". Weizsacker był zdania, że kroki mające na celu osłabienie Polski skłonią ją do ustępliwości. Niemcom gdańskim natomiast do-


66 ADAP, jw., dokum. 108; brak odpowiednika polskiego.

67 PBK, dokum. 64 i ADAP, j w., dokum. 118 (zwrot o “ostrzu -bagnetów" tylko w PBK); Beck nie wspomina o tym w swych pamiętnikach.

67 ADAP, dokum. 115; LJF, dokum. 90; Moltke twierdził w cyt. doku­mencie, jakoby polski wiceminister spraw wojskowych gen. Głuchowski wy­powiadał się o wyższości armii polskiej nad niemiecką. (Niewykluczone!X

69 Ciekawy raport konsula francuskiego w Gdańsku: LJF, dokum. 91. O tym okresie zob. C. J. Burckhardt, cyt. dz., s. 264 i nast.

285

radził negatywne stanowisko wobec Ligi Narodów i jej organów79. Ponadto przedstawicieli Gdańska przyjął również Ribbentrop.

Nadal Niemcy nie zawiadamiali o niczym swego włoskiego so­jusznika. Ciano dnia 30 marca notował, że

...naprężenie między Niemcami a Polską, tak niepokojące w ostatnich dniach, obecnie zdaje się trochę zmniejszać. Jestem z tego zadowolony, gdyż akcja niemiecka przeciw Polsce mogłaby tu wywołać ponure echa. W istocie, Polska cieszy się wielu sympatiami, a poza tym Niemcy nie po­winni przesadzać. Już teraz trudno znaleźć kogoś, kto wierzyłby ich sło­wom. Byłoby całkiem nie do pomyślenia, aby złamali swe tysiąckroć pod­kreślane umowy o współpracy z Polską 71.

Słowa te są charakterystyczne dla metody zarówno Becka, jak i Ribbentropa: ukrywania najdonioślejszych zagadnień przed wła­snymi sojusznikami, gdyż Beck również nie zwierzał się Francu­zom. Zarazem słowa te świadczą o niezbyt dobrych informacjach włoskiej służby dyplomatycznej, a co więcej — o naiwności jej szefa w Rzymie.

Kończył się w ten sposób drugi okres naprężonych stosunków między Niemcami a Polską. Po pierwszym okresie, październiko­wym, doszło do czasowego uspokojenia, jak gdyby Rzesza chcia­ła wycofać się z zajętego już stanowiska. Przez listopad i gru­dzień pozornie wszystko wracało do pseudoidylli przedmonachijskiej, chociaż nieporozumienia na tle Ukrainy Karpackiej stano­wiły wyraźne ostrzeżenie, że nie wszystko układa się jak daw­niej.

Z kolei w styczniu rozpoczął się okres następny, okres wzmożo­nych nacisków. W lutym ponownie zaznaczyło się chwilowe jak gdyby uspokojenie, a kulminacyjny punkt nastąpił w drugiej po­łowie marca. Pozorne i czasowe odprężenie trwało tym razem znacznie krócej; Niemcy przygotowały sobie teraz silniejsze pod­stawy, by postawić Polsce alternatywę: albo — albo.

Wskutek skrócenia swej granicy wschodniej przez zagarnięcie ziem czeskich i Kłajpedy, po zagrożeniu Polski od południa w wy­niku zyskania kontroli nad Słowacją, po zastraszeniu Węgier ł Ru­munii, Niemcy czuły się dość silne, by wobec Polski móc w każ-


70 ADAP, dokum. 124 i 126. Por. J. Lipski, cyt. art. w “Bellonie", s. 33—34.

71 C i a n o, I, s. 69—70. Włoski minister spraw zagranicznych jednak nie odważał się ujawniać swych lękliwych propolskich poglądów wobec Niem­ców, których różne nielojalności nadal znosił cierpliwie.

286

dej chwili zrzucić maskę, jakkolwiek do końca marca re, aż do po­dróży Becka do Londynu, Rzesza nie decydowała się jeszcze na zbrojne wystąpienie przeciw Polsce w konkretnym, bliskim termi­nie.

Coraz pewniejszy czuł się Berlin w sytuacji międzynarodowej: w marcu prace nad zawarciem sojuszu wojskowego z Włochami znajdowały się w stadium końcowym, a wojna domowa w Hisz­panii dobiegała kresu (29 marca padł Madryt); zdaniem hitlerow­ców miało to wystarczająco zaszachować mocarstwa zachodnie.

Rozpoczynająca się jednak po aneksji Pragi akcja dyploma­tyczna Zachodu i próby wciągnięcia do niej także ZSRR, który kontynuował swą politykę potępienia agresorów, zaniepokoiły Ber­lin. W sztabie partyjnym Hitlera postanowiono rozstrzygnąć na pierwszym miejscu dylemat: w którym kierunku najpierw ude­rzyć? W każdym razie chciano za wszelką cenę uniknąć perspek­tywy wojny na dwa fronty. Aby tego uniknąć, myślano nawet o możliwości jak najdalej idących zmian w doraźnej taktyce dy­plomatycznej.

72 Rzekomo Hitler w przemówieniu wygłoszonym do kół gospodarczych, generalicji i działaczy NSDAP już w dniu 8 III zapowiedział podbój Polski jako następny krok po zlikwidowaniu Czecho-Słowacji (zob. Anatomie des Krieges, Berlin 1969, s. 204).

VI. Proporcja 40:1 — Włochy : Albarm

W przededniu wydarzeń, które miały przynieść doniosłe z ny w Europie środkowej, mogło się na pozór wydawać, że podo ne wstrząsy nie zagrażają Półwyspowi Bałkańskiemu, gdzie is niał blok czterech państw, jak sądzono powszechnie, solidniej od Małej Ententy: Porozumienie Bałkańskie, obejmujące Grecją, Jugosławię, Rumunię i Turcją 1. Zadaniem tego bloku było czu­wanie nad status quo na Półwyspie, przy czym dodatkowe pora= zumienia zawarto z tymi, którzy mogli być zainteresowani w nar szeniu owego status quo. Chodzi o układy polityczne zawa: w r. 1937 przez Jugosławią z Włochami i Bułgarią2.

Porozumienie Bałkańskie wystąpiło przy zawieraniu układu o nieagresji z Bułgarią, podpisanego w Salonikach 31 lipca 1938 r., jako jeden partner, co miało dodatkowo przyczynić się do zapew­nienia pokoju w tej części Europy 3.

Ex post może się jednak nasunąć pewna analogia: niedługo po­tem zbliżająca się już do rozpadu Mała Ententa, również występu­jąc jako jeden blok, podpisała podobny sierpniowy układ bledzki z Węgrami4. Układ ten nie odsunął rozpadu Małej Ententy. Może już pod koniec tego roku czy w pierwszych tygodniach roku 1939, zadać sobie należało pytanie, czy układ salonicki nie okaże się po­dobnie bezwartościowy jak porozumienie z Błędu?

1 Polskie dane: WEP, s. 502 i nast.; są dwie nowe pozycje rumuńskie: C. Popis,teanu, Romania si Antanta Balcanica (Bucureęti 1968); Łj E. Campus, Inteegerea Balcanica (Bucureęti 1972); por.: H. BatowskiMPI La desagregation de VEntente Balkaniąue, 3939—1940. W: “Studia Balca-w '

nica", IV (Sofia 1971).

2 Teksty: WEP, s. 513 i 533—535. Por.: Ż. A v r a m o v s k i, Uticaj ju- ; goslovensko-tugarskog pakta od 2411937 na odnose izmedju ćlanica Bal-konskog sporazuma. “Jugoslovenski Istorijski Ćasopis", 1965 nr 2.

8 Tekst: WEP, s. 514; zob. w cyt. pracach C. P o p i § t e a n u, s. 218 i nast. i E. Campus, cyt. dz., s. 250 i nast.

4 Zob. o tym w rozdz. IV.

288

Jednak nie od tej strony miało przyjść zagrożenie pokoju na Bałkanach. Bułgaria na razie wolała stępić ostrze swojej rewizjo­nistycznej polityki, nie naśladowała Węgier i powstrzymała się od działań mogących zaniepokoić sąsiadów. Zbyt wielka była zresz­tą dysproporcja sił, a protektor rewizjonizmu, Niemcy hitlerow­skie, były zbyt daleko — nie mogłyby Bułgarii pomóc tak, jak pomogły Węgrom.

Inne państwo na Półwyspie mogło być przyczyną ewentualne­go naruszenia status quo; inne też mocarstwo, a nie Rzesza Nie­miecka, miało dokonać agresji. Chodziło o Albanię i jej protekto­ra — Włochy faszystowskie.

Co prawda, Niemcy już od 1936 r. systematycznie wzmagały penetrację gospodarczą w krajach bałkańskich; mając dominują­cą pozycję w handlu zagranicznym zdobywały także wpływ na po­litykę 5. To, że Jugosławia odsunęła się od Małej Ententy i że mniej liczyła się ze swymi zobowiązaniami wynikającymi z paktu bałkańskiego, należy w dużym stopniu przypisać wpływom nie­mieckim, które chętnie akceptowały dyktatorskie tendencje pre­miera Milana Stojadinoyicia. Ale tenże Stojadinović zabiegał jed­nocześnie o równie dobre stosunki z Włochami i po doprowadze­niu do porozumienia z nimi wiosną 1937 r. uważany był głów­nie za partnera Włoch, mniej — Niemiec 6.

Faszyzm włoski rezygnując z konieczności z pierwszeństwa nad środkowym Dunajem, po aneksji Austrii, tym silniej zaczai za­strzegać sobie wyłączność swoich wpływów na Bałkanach. Niemcy na razie uznawały to włoskie pierwszeństwo, nie chcąc zrażać part­nera, nie porzuciły jednak swej ofensywy gospodarczej. Na Półwyspie Włochy nie miały zresztą zbyt wiele do zyskania.

s Ostatnio kilka referatów związanych z tym tematem wyszło w tomie “Studia Balcanica" (Sofia 1973 nr 7) pt. Les grandes puissances et les Bal-kans d la veille et au debut de la 2" guerre mondiale, pióra autorów jak: N. Constantinescu, I. Chiper, N. Żivković, K. Manczew, E. K a l b e; zob. też I. N. C z e m p a ł o w, Giermanskaja ekspansija na Bałkanach w 1933—1938 gg. “Uczonyje Zapiski Uralskogo Gosud. Uniwiersi-tieta", 1958 nr 21.

6 Do tego najwięcej danych w Diariuszu C i a n o za lata 1937—1938 oraz w cyt. pamiętnikarskim dziele M. Stojadinovicia, passim. Por. też W. K. Wołków, cyt. dz., oraz F. Ć u l i n o v i ć, La politiąue de l'Italie et les divergences germano-italiennes dans les Balkans, w dz. zta. cyt. w przyp. 5.

19 Europa

289

Mogły wzmocnić tylko swoje pozycje w Albanii7, od dawna już| noszące charakter stosunku między protektorem a wasalem. Istniejące od lat uzależnienie Albanii od Włoch, fakt, że kraj ten nie należał do Porozumienia Bałkańskiego, były akceptowane przez pozostałe państwa Półwyspu, w tym przede wszystkim przez Ju-i gosławię ery Stojadinovicia.

Gospodarcze walory Albanii, głównie tamtejsza ropa naftował przynosiły Włochom pewne korzyści, m. in. w okresie kryzysi etiopskiego. Jednakże finansowanie operetkowego reżymu król Zoga 8, który nie zawsze był posłusznym wykonawcą życzeń Mus-1 soliniego, na dłuższą metę było luksusem. W Rzymie zrozumiane że można będzie rządzić Albanią bez kosztownego pośrednictwaj którym była monarchia krajowa. Sukces militarny w Etiopii (tzn. pomszczenie klęski pod Aduą z r. 1896) przypomniał Włochom, że można powetować sobie inną porażkę, opuszczenie Albanii w r. 1920" pod naciskiem powstańców. Nadto kolejne sukcesy Hitlera kaza­ły Mussoliniemu szukać podobnych. Najłatwiej było wyprawić się na Albanię, przy proporcji sił co najmniej 40 : 1.

Król albański (tzw. mbret), pragnąc utrwalić dynastię, w kwiet­niu 1938 r. ożenił się z węgierską hrabianką Geraldiną Apponyi. Na ślub udała się do Tirany liczna delegacja włoska z Cianem na czele; był on też świadkiem przy ślubie 9. Było to tylko pozorne zacieśnienie stosunków między obu krajami. Włosi szukali pretek­stu, by pozbyć się kosztownego a niezbyt lojalnego partnera. Ciano, wróciwszy z uroczystości, złożył 2 maja Mussoliniemu obszerny memoriał10, w którym zwracał uwagę na niewspółmierność kosz­tów operetkowej monarchii w kraju bardzo biednym, którego lud­ność odnosiła się do niej wręcz wrogo. Ciano nie pisał, może o tym nie wiedział, że wśród tej ludności szerzyły się silne prądy lewi­cowe. Stwierdzając, że Zog pragnie wykorzystać pomoc włoską,


7 Zob.: N. D. Smirnowa, Obrazowanije Narodnoj Riespubliki Albanii (Moskwa 1960); F. Jacomoni di San Savino, La politica dęli'Italia in Albania (Bologna [1965], b. subiektywne!); K. Fraszeri, Istorija Al­banii (Tirana 1964), s. 223 i nast.

8 Ahmed beg Zogu, prezydent Albanii w 1925—1928, ogłosiwszy się kró­lem, przybrał imię Zog I.

9 Barwny opis dał polski dyplomata, ówczesny poseł w Atenach, akredy­towany także w Tiranie: W. Giinther, Pióropusz i szpada (Paryż 1963)v s. 149 i nast.

10 EVC, s. 305—312; por. N. D. Smirnowa, Iz istorii italjanskoj agres-' sii w Albanii. “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1957 nr 3.

290

ale już ogląda się za nowym protektorem (Niemcami lub Anglią), Ciano zalecał po prostu aneksję tego kraju, “procedurę w typie Anschlussu" ". Rozważał on także ewentualność podziału Albanii między Włochy, Jugosławię i Grecję; w każdym razie ze względu na dobre stosunki z Jugosławią Stojadinovicia Włosi chcieli wziąć pod uwagę ewentualne dezyderaty Belgradu.

Istotnie, spotkawszy się w czerwcu 1938 r. w Wenecji z premie­rem jugosłowiańskim, Ciano otrzymał od niego zapewnienie, że Jugosławia nie ma zastrzeżeń co do zwiększenia aktywności wło­skiej w Albanii i że Belgrad odrzuci proponowany przez króla Zo­ga układ przyjaźni — co dawało Włochom dużą swobodę ruchów 12.

Zawiść włoską wobec Niemiec zwiększył sukces Hitlera w spra­wie sudeckiej. W ciągu października Ciano wielokrotnie powracał do kwestii albańskiej, m. in. bez skrupułów proponując zamach na życie człowieka, którego był drużbą. Przeciw królowi albańskie­mu rosła opozycja także wśród feudalnych “begów", t j. przywód­ców szczepowych, którzy zazdrościli Zogowi wyniesienia i brali za złe preferowanie szczepu Mati, z którego pochodził. “Mbret" mógłby znaleźć oparcie przeciw tej opozycji w masach ludowych, gdyby chciał zdemokratyzować ustrój, ale do tego nie był zdol­ny. Opozycja “begów" znalazła natomiast oparcie we Włoszech i Ciano spośród nich wybierał sobie pomocników 13.

Chcąc mieć pewność co do ewentualnej reakcji Jugosławii, Mus-solini i Ciano w grudniu 1938 i styczniu 1939 rozważali, czy nie zaproponować w Belgradzie pewnych poprawek granicznych kosz­tem Albanii, demilitaryzacji reszty pogranicza tego kraju z Ju­gosławią i zdławienia agitacji antyjugosłowiańskiej, prowadzonej w Albanii w związku z regionem kosowskim 14, a nawet, czy nie obiecać poparcia dla ewentualnego zajęcia przez Jugosławię grec­kiego portu Saloniki. Propozycje te Ciano przedstawił Stojadinovi-ciowi i regentowi Jugosławii, księciu Pawłowi Karadjordjevicio-

11 Jak widać, akcja niemiecka w Austrii miała znaleźć naśladowców! Ale tu jednak miało chodzić o naród mówiący innym językiem niż Włosi.

12 EVC, s. 331—332; por. J. B. H o p t n e r, Yugoslavia in Crisis 1934— —1941 (New York—London 1962), s. 120.

13 To z kolei było jedną z przyczyn, dla których Zog poszukiwał możli­wości rozluźnienia swych powiązań z Włochami.

14 Dzisiejszy kraj autonomiczny Kosowo w Jugosławii (należący do Serbii), zaludniony przez większość albańską.

19*

291

wi, podczas swej wizyty w dniach 18—23 stycznia 1939 r.15 Sto-! jadinović zgadzał się ze swym gościem w krytycznym stosunkuj do reżimu Zoga; mówił też o podziale Albanii, co z kolei nie podobało się regentowi, który słusznie uważał, że Jugosławia ma i tai zbyt liczną mniejszość albańską 16.

Były to jednak ostatnie dni dyktatorskiego rządu Stojadinovicia, którego regent Paweł postanowił się pozbyć. Z początkiem lu­tego nowym premierem Jugosławii został Dragiśa Cvetković, przy • czym tekę ministra spraw zagranicznych objął dotychczasowy poseł w Berlinie, A. Cincar-Marković ".

Ten nowy rząd jugosłowiański już nie budził pełnego zaufania w Rzymie: Mussolini i Ciano stwierdzili, że bez Stojadinovicia Ju­gosławia utraciła dla interesów włoskich 90% wartości i że Wło­chy już się na nią oglądać nie będą ". Dalsze plany włoskie roz­wijały się inaczej niż dotąd i stopniowo nabierały charakteru antyi j ugosłowiańskiego.

Jednakże Włochy musiały uwzględniać w kwestii albańskie| nie tylko istnienie Jugosławii, lecz także czynnik o wiele poważ* niejszy, z którym liczyć się należało zawsze: chodziło o Wielt Brytanię. Specjalny układ włosko-brytyjski zawarty 16 kwietnia™ 1938 r. przewidywał utrzymanie status quo w regionie śródziem­nomorskim i obowiązek uzgadniania polityki w razie zamiaru prze­prowadzenia zmian19. W dniach 11—12 stycznia 1939 r. Chamberlain i Halifax, jak już wiemy, złożyli wizytę w Rzymie i przy tej okazji potwierdzono m. in. układy sprzed roku; na ich doniosłość silny nacisk stale kładł ambasador brytyjski w Rzymie, lord Perth (Ciano przyjmował to z wielkim niezadowoleniem)20. Niemniej, w czasie wizyty Anglików Mussolini stwierdził, że ci “nie chcą

15 M. S toj a d ino vi ć, cyt. Aż., s. 566, i nasi; Ż. Avramovski, Pitanje podele Albanije u razgovorima Stojadinomć — Cano januara 1939, W: Godiśnjak Pokrajinskog drźavnog arhiva. Priśtina 1965; J. B. H o p t-ner, cyt. dz., s. 125.

18 Jedyne przed 1939 r. opublikowane wyniki spisu ludności Jugosławii z r. 1921 podawały liczbą Albańczyków na 440 tyś.; w rzeczywistości było ich na pewno znacznie więcej.

17 O zmianie rządu zob.: F. Ćulinović, Jugoslavija izinedju.,., t. II, s. 134—136; subiektywnie: M. Stojadinović, cyt. dz., s. 575 i nast.

18 C i a n o B, I, s. 35—36. Również w Berlinie wyrażano niezadowolenie z powodu dymisji Stojadinovicia, który przybliżył Jugosławię do Osi.

w Tekst: WEP, s. 441—442; por. M. B a u m o n t, cyt. dz., t. II, s. 827.

20 EVC, s. 285—286. Anglicy chcieli objąć klauzulą utrzymania status quo także inne państwa śródziemnomorskie, co Włosi odrzucili.

292

się bić", co było podpisaniem wyroku na Albanię Zoga. Mussolini i Ciano zdawali sobie sprawę, że Londyn ma teraz o wiele wa­żniejsze kłopoty niż sprawa albańska.

W Londynie na pewno niepokojono by się o Grecję, ale Musso­lini nauczył się od Hitlera, że należy uspokajać sąsiadów przyszłej ofiary. A więc na przełomie lat 1938—1939 ustały częste dotąd za­drażnienia włosko-greckie; dalsze plany agresywne starannie ukry­wano.

Upadek Stojadinovicia sprawił, że w planach co do Albanii Włochy postanowiły działać same, mając już pewność, że Londyn nie zaprotestuje. Ciano mógł się za to obawiać intryg niemieckich i postanowił upewnić się w tej dziedzinie, zwłaszcza że dowiedział się o niemieckim zainteresowaniu naftą albańską. Toteż włoski minister spraw zagranicznych wezwał z kolei ambasadora Rzeszy i wyraził mu w poważnej formie swoje niezadowolenie; oświad­czył, że jeżeli chodzi o Albanię — noli me tangere 21.

Ostateczny wyrok na Albanię zapadł 15 marca, po inwazji nie­mieckiej na Czechy i na Morawy. Mussolini orzekł, że trzeba “dać narodowi włoskiemu zadośćuczynienie" za nierówne osiągnięcia partnerów Osi. W związku z tym Ciano odbył z ambasadorem nie­mieckim nową rozmowę, domagając się złożenia przez Berlin for­malnego oświadczenia o desinteressement w sprawach śródziem­nomorskich (również w stosunku do Jugosławii, co do której Wło­chy miały teraz nowe plany). Rozmowy te dały pożądany wynik: Ribbentrop listem z 20 marca upewnił “drogiego Ciano", że Niem­cy respektują włoskie interesy w całym tym regionie i że nie ma­ją tam własnych planów ekspansji22.

Z kolei Ciano postanowił uśpić czujność Belgradu, a ówczesny poseł jugosłowiański w Rzymie, Hristić, świetnie się do tego nada­wał jako były podwładny Stojadinovicia i zwolennik ścisłej współ­pracy jugosłowiańsko-włoskiej. Wierzył przy tym uspokajającym zapewnieniom włoskim, które w Belgradzie składał także włoski poseł Indelli. Podobnie jak w okresie Anschlussu Hitler obawiał się mobilizacji czechosłowackiej, tak teraz Mussolini wolał nie komplikować sobie sprawy ewentualnym protestem Jugosławii.

Na razie wahano się w Rzymie, czy po prostu dokonać zbroj-

21 C i a n o B, I, s. 37—38; por. ADAP, D/IV, dokum. 449—450.

22 ADAP, D/VI, dokum. 15, 45, 55; EVC, s. 418—422.

293

nej agresji, czy też groźbami zmusić Zoga do kapitulacji. W Pała­cu Chigi przygotowano projekt układu wprowadzającego protek­torat włoski nad Albanią i wysłano go do Tirany. Gdy Zog po kil­ku dniach odpowiedział wymijająco 23, zapadła 29 marca ostatecz­na decyzja dokonania zbrojnej agresji w najbliższych dniach.

Mussolini sformułował wprawdzie nowe warunki i wysłał je znów l kwietnia; Ciano uważał, że był to raczej dekret o aneksji, a nie propozycja zawarcia układu międzynarodowego. Niemniej projekt ten ratował pozory dla Zoga M.

Uparcie krążące pogłoski o możliwej akcji włoskiej zaniepokoi­ły jednak Anglików i Chamberlain wystosował do Mussoliniego apel, wzywając do nienaruszania pokoju w Europie. Włoski dyk­tator dał po kilku dniach odpowiedź wymijającą25. Natomiast w świetle rozmów z Hristiciem Ciano mógł mieć pewność, że nie będzie niespodzianki ze strony Jugosławii. Osobliwym przykła-1 dem przewrotności są wywody, które Ciano przedstawił ambasa-j dorowi Rzeszy Mackensenowi w sprawie Albanii: twierdził, że tos sam Zog prosił o wysłanie wojsk włoskich do Albanii, by móc przy ich pomocy sprowokować Jugosławię2B. W sytuacji, gdy obo­wiązywało porozumienie włosko-jugosłowiańskie z r. 1937, Zog musiał wiedzieć, że było to wykluczone. Na wszelki wypadek Cia­no postarał się, by Węgry dokonały koncentracji wojskowej na granicy jugosłowiańskiej.

Dnia 5 kwietnia w dzienniku paryskim “L'Humanite" ukaza­ła się wiadomość o ultimatum włoskim pod adresem Albanii. Szczegóły tam podane były bardzo bliskie prawdyw.

Termin ultimatum, żądającego ścisłej kontroli wojskowej nad Albanią, unii celnej i udziału posła włoskiego na pełnych prawach

23 Literatura jak w przyp. 7; nadto Z. Avramovski, Sukob interesa..., (cyt. na s. 253), s. 63 i nast.; P. H r a de cny, Albanie. W: Stfednl a iihovychodni Europa w valce a revoluci 1939—1945 (Praha 1969), s. 289 i nast.; por.: M. Baumont, jw., s. 849 i nast.

24 Ciano, jw., s. 64—65; por. DBFP, 3/IV, dokum. 448.

25 DBFP, jw., dokum. 596; por. C. A. M a c a r t n e y, A. W. P a l m e r, Independent Eastern Europę (Loridon 1962), s. 403; P. Badoglio, cyt. dz., s. 19—20.

26 Zog podczas pobytu w Warszawie latem 1939 twierdził w rozmowie z autorem niniejszej książki, że obawiał się. ataku jugosłowiańskiego — oczy­wisty nonsens.

27 N. D. S mir nowa, cyt. art. Iz istorii..,, s. 140, por. też DBFP, jw., dokum. 75, ale pełnv tekst oryginalny podaje F. Jacomoni (cyt. dz,, s. 102—103).

294

w posiedzeniach rządu albańskiego, upływał 6 kwietnia w połud­nie. Obywatele włoscy żyjący w Albanii mieli otrzymać równe prawa z Albańczykami28.

Pod wpływem nasilających się od szeregu dni wiadomości o żą­daniach włoskich w społeczeństwie albańskim zapanowało poważ­ne zaniepokojenie i zaczęto domagać się przygotowań do obrony i wydania broni z magazynów wojskowych; rząd jednak tego nie uczynił, bardziej obawiając się rewolucji niż inwazji włoskiej. Zog miał nadzieję, że lawirowaniem potrafi uratować swoją pozycję, a o to mu tylko chodziło 29.

Rząd włoski wysłał okręty do portów albańskich, w celu ewa­kuowania swoich obywateli, co naturalnie podnieciło jeszcze bar­dziej miejscowe społeczeństwo. Zog gotował się jakoby do walki, choć ze swoją 13-tysięczną armią, pozbawioną lotnictwa i cięż­kich broni, miał minimalne szansę stawienia skutecznego opo­ru 40-krotnej przewadze włoskiej (tylko liczebnej, a znacznie większej o ile chodzi o uzbrojenie). Co prawda, gdyby ludności rozdano broń, to w górzystym kraju i przy obeznaniu większości górali z partyzantką, znaną tam od pokoleń, były pewne szansę obrony, nie leżało to jednak w interesie reżimu Zoga.

Szóstego kwietnia Hristić prosił Ciana by Włochy uzgodniły swą akcję z Jugosławią, i by utrzymały formalną niezależność Al­banii. Ciano mógł to nawet obiecać, gdyż włoski plan przewidy­wał zachowanie pozorów30.

Znamy przebieg wypadków niemal z godziny na godzinę, prze­de wszystkim z zapisków Ciana, prowadzonych systematycznie, mimo że ich autor jako lotnik wojskowy codziennie przelatywał Adriatyk ".

ss Obywatelom albańskim żyjącym we Włoszech obiecywano za to rów­ne prawa z Włochami.

29 Najobszerniej relacjonuje (naturalnie jednostronnie) cały rozwój wy­padków F. Jacomoni, jw., s. 103 i nast. O nastrojach ludności: F. Vei-z i, Głos w dyskusji, w: Deuxieme conjerence des etudes albanologiąues, II (Tiranę, 1970), s. 517—519; z materiałów albańskich przytacza fakty E. A t a n a s o v a, L'attitude du peuple albanais et des milieux progressistes dans le monde envers l'agression italienne en Albanie en avril 1939. W dz. zb., cyt. w przyp. 5, s. 409 i nast.

*» C i a n o B, I, s. 73; F. Jacomoni, cyt. dz., s. 114.

31 Zwrócić trzeba uwagę, że zapiski za dni 3 i 4IV znajdujemy tylko we francuskim wydaniu Diariusza Ciana (G. Ciano, Journal politiąue 1939—1943, Neuchatel-Paris 1946, I, s. 69—70), podczas gdy brak ich w ory­ginale włoskim (s. 72: 3—4 aprile mancano nel Diario).

295

Akcja zbrojna państwa włoskiego, którego stolica gościła Waty­kan, podkreślającego stale swój katolicki charakter — rozpo­częła się mimo to w sam Wielki Piątek, 7 kwietnia o świcie. Wzię­ły w niej udział eskadra floty wojennej i transportowce, mające przewieźć trzy dywizje pod komendą generała Guzzoniego, wiel­ka liczba czołgów oraz 300 samolotów. Albańskie porty: Durres (Durazzo), Shengjin (San Giovanni di Medua), Ylora (Yalona) i Sa-randa (Santi Quaranta)32 zostały najzupełniej niepotrzebnie zbom­bardowane, po czym Włosi zaczęli wysadzać piechotę, artylerie i czołgi. Regularne siły albańskie wycofywały się na ogół; ich do­wódcy bowiem zdawali sobie sprawę, że przeciw ciężkiej artylerii okrętowej i bombowcom opór na wybrzeżu byłby bezcelowy. Nie­mniej w poszczególnych punktach wybrzeża i w głębi lądu do­szło do walki z luźnymi oddziałami wojskowymi, a zwłaszcza z par­tyzantami lewicowymi, co opóźniło marsz włoski. Strzelaninę w Durres Ciano mógł obserwować z powietrza3S.

Na wieść o wylądowaniu Włochów Zog rozpoczął grę na zwło­kę. Przez włoskiego attache wojskowego w Tiranie zwrócił się do Guzzoniego z prośbą o wstrzymanie marszu na stolicę i o wszczę­cie rokowań. Guzzoni, wbrew rozkazowi Mussoliniego, zaniepoko­jony napotkanym oporem, zgodził się na krótki rozejm co unie­możliwiło zajęcie stolicy zaraz pierwszego dnia, mimo że odleg­łość Durres — Tirana wynosi około 30 km. Jak się okazało, sztab włoski prowadził swą własną, niezależną politykę, często wbrew ministrowi spraw zagranicznych34. Mussolini, otrzymawszy wia­domość o tej niespodziance, wydał rozkaz kontynuowania marszu za wszelką cenę, ale straconego czasu już nie można było odzy­skać. Do prasy europejskiej dostały się tymczasem wiadomości, że Albańczycy stawiają opór i że ekspedycja włoska bynajmniej nie ma na celu wyzwolenia kraju spod władzy króla-despoty.

32 Tu podano także datujące się ze średniowiecza stare nazwy włoskie dla miast albańskich, gdyż były w r. 1939 w powszechnym użyciu w Euro­pie.


33 Ciano, jw., s. 76; F. J a c o m o n. i (cyt. dz., s. 124) przypisuje akty oporu “kryminalistom" (!); E. Atanasova (cyt. art., s. 409—411) przy­tacza urzędowe komunikaty albańskie o walkach obronnych.

81 Niemniej F. Jacomoni (jw:, s. 120) cytuje telegram Mussoliniego z 7IV, który można by zrozumieć jako zgodę na pertraktacje; Ciano, (jw. s. 76) nazywa postępowanie wojskowych włoskich “dwuznacznym".

296Sam Zog 35 uznał jednakże, iż nie ma szans utrzymania się na tronie i pod wieczór z rodziną, świtą i kasą państwową wyruszył ku granicy greckiej. W sobotę 8 kwietnia rano znalazł się już w macedońskim mieście Flórina, wprawiając w niemały kłopot tamtejsze władze. Przed opuszczeniem Albami wydał odezwę pro­testującą przeciw najazdowi i wzywającą do oporu, którym sam nie chciał kierować. Armia albańska jednak zaczęła składać broń gdyż dowódcy przechodzili na stronę najeźdźcy. Premier Kotta zbiegł również do Grecji.

Gdy 8 kwietnia rano pierwsze oddziały włoskie dotarły do Ti­rany i opanowały lotnisko, pozostający tam bez przerwy poseł włoski Jacomoni zawiadomił o tym depeszą iskrową Ciana, który niezwłocznie wybrał się do zdobytej stolicy, by tam zorganizować nowy rząd odpowiadający celom włoskim. Rząd ten łatwo było utworzyć z licznych wrogów Zoga; Włosi wybrali nowego premie­ra spośród miejscowych feudałów, nie szukając kontaktu z przed­stawicielami społeczeństwa. Premierem został osobisty nieprzy­jaciel Zoga, pozostający od dawna w służbie Włochów, Shevket Yerlaci36.

Na zlecenie Ciana 12 kwietnia zwołano w Tiranie “konstytuan­tę", która obradowała w asyście włoskiego korpusu okupacyjnego. W jej skład weszli tylko powołani przez Włochów politycy reak­cyjni; podjęli oni uchwałę o detronizacji Zoga i ofiarowaniu ko­rony królowi włoskiemu. Równocześnie Wielka Rada Faszystow­ska uchwaliła (14 kwietnia) połączenie obu państw pod wspólnym monarchą.

Jednym z pierwszych kroków samozwańczego rządu było zgło­szenie na polecenie z Rzymu w Lidze Narodów, że Albania wystę­puje z tej instytucji37.

Ponieważ Ciano pisał swój Diariusz tylko dla siebie, zatem na ogół szczerze, musiał on przyznać, że “sprawy nie szły tak gładko, jak się wydawało". Zog był dostatecznie znienawidzony, by moż-

35 Sytuacja rodziny królewskiej była o tyle trudna, że właśnie urodził się następca tronu i królowa zapewne wolała nie znajdować się w atmosferze wojennej.

36 N. D. S m i r n o w a, cyt. art., Iz istorii..., s. 142; ów Yerlaci stanął po­tem na czele faszystów albańskich.

37 Zob.: F. P. Wal te r s, A History of the League oj Nations (II wyd., London etc. 1960), s. 785; por. S. Boratyński, Ochrona suwerenności małych państw (Warszawa 1959), s. 216—217.

297

na było osiągnąć jego detronizację, ale przywódcy albańscy nie pragnęli unii z Włochami, obawiając się ograniczenia niezależności kraju. Przy pomocy paczek banknotów Ciano potrafił ich stop­niowo przekonać, ale gdy wyraził się po ogłoszeniu uchwały o unii, że “nie istnieje już Albania niepodległa", zauważył, że “oczy nie­których patriotów zaczerwieniły się, a po twarzach ich płynęły łzy" 38.

Nie tylko w Albanii sprawy nie szły łatwo. Także na gruncie międzynarodowym poruszenie opinii było silniejsze, niż oczekiwa­no w Rzymie. Wprawdzie skierowany do Ligi Narodów protest al­bańskiego charge d'affaires w Paryżu oraz list wygnanego króla nie odniosły skutku39, ale w Londynie pojawiły się wątpliwości,, czy akcja włoska nie narusza układu z r. 1938 co do status quo na Morzu Śródziemnym. Ambasador Perth, który już niebawem miał opuścić Rzym, otrzymał 8 kwietnia instrukcję złożenia w Pałacu Chigi noty wyrażającej zaniepokojenie rządu brytyiskiego orazl prośbę o wyjaśnienie dalszych zamiarów włoskich40. Wydano tez1! pewne rozkazy jednostkom floty wojennej na wodach śródziem­nomorskich. Ciano potrafił zbyć ambasadora brytyjskiego ogólni-'! karni i kłamliwymi zapewnieniami. Równocześnie kierujący za­stępczo ambasadą włoską w Londynie radca G. Crolla uspokajał Halifaxa, co mu się nawet udawało 41.

Zaniepokoiła się także Jugosławia. Jej poseł w Rzymie zaraz 7 kwietnia wystąpił z demarche, wskazując na silne niezadowole­nie w Belgradzie. Ciano oświadczył, że pragnie całą sprawę omó­wić z nowym jugosłowiańskim ministrem spraw zagranicznych. W swym Diariuszu Ciano zanotował, że zachowanie Jugosło­wian jest tak przyjazne, że należy to tłumaczyć ich bezgranicznym lękiem42. Był to megalomański sposób myślenia typowy dla faszy­stowskiego ministra.

Inne państwo rzeczywiście okazywało trwogę w związku z wło-

3s Ciano, jw., s. 79; F. Jacomoni (cyt. dz., s. 134) przeczy temu faktowi, ale bardziej wierzyć można zrobionej na gorąco zapisce Ciana. w S. B o r a t y ń s k i, jw., s. 259.

40 Włochów mogło ośmielić do agresji niejasne stwierdzenie Chamberlaii z 6IV, że W. Brytania nie ma specjalnych interesów w Albanii (DBE 3/V, dokum. 77); potem Londyn przybrał ton ostrzejszy.

41 Ambasador włoski (od 1932), Dino Grandi, był w Londynie nieobec* ny.

42 EVC, s. 423; por. Ciano, jw., s. 78; do tego: J. B. Hoptner, cyt. dz., s. 143.

298

rza w najbliższych dniach okupować Korfu, na co brytyjski wi­ceminister spraw zagranicznych Cadogan zareagował notatką, że w tym wypadku “pójdziemy na wojnę" 43. Anglicy wyraźnie dali Włochom do zrozumienia, że z Grecją nie mogą postąpić tak, jak z Albanią. Dyplomacja włoska, na razie pragnąca uniknąć powi­kłań, czym prędzej zapewniła, że “po przywróceniu porządku" wycofa wojska z Albanii, oraz stwierdzała, że nie ma mowy o ata­ku na Grecję. Pierwsze było kłamstwem, drugie tylko chwilowo prawdą. Mussolini osobiście zapewnił posła greckiego w Rzymie '. o swych przyjaznych zamiarach, charge d'affaires włoski w Ate­nach złożył oświadczenie o najbardziej pokojowych intencjach; takie samo zapewnienie złożono w Londynie44.

Nie ulega wątpliwości, że już drobne nieprzewidziane trudności, które pojawiły się w związku z akcją w Albanii, były dla rządu faszystowskiego koniecznym ostrzeżeniem przed ryzykowaniem dalszych posunięć. Sama Grecja nie była w oczach Włochów po­ważnym przeciwnikiem45, ale inaczej wyglądałaby sprawa, gdyby stanęła za nią potęga brytyjska. Mimo całej bufonady, Mussolini* wolał zająć postawę umiarkowaną.

Zaraz potem Włochy narzuciły Albanii układ o unii celnej (20 kwietnia), a 3 czerwca Wiktor Emanuel III, tytułujący się odtądt “królem Włoch i Albanii i cesarzem Etiopii", zadekretował nową konstytucję, która wprowadziła w kraju ustrój faszystowski; spra­wy militarne i zagraniczne Albanii przejął rząd w Rzymie, a kraj pozostał pod włoską okupacją wojskową46.

Zapewnienia Włoch dawane Grecji oraz sprowadzenie do właś­ciwej miary sprawy zagrożenia Rumunii przez Niemcy po trakta-;

43 D ii k s, s. 171; nie wysiano jednak przygotowanej noty, stwierdza­jącej, że “każdy akt agresji włoskiej na terytorium greckie uważany bę­dzie za zagrożenie żywotnych interesów brytyjskich" (DBFP, j w., uw. 2 przy dokum. 111); wołano struny nie przeciągać.

44 Dokum. 21 i 27 w L'agression italienne contre la Grece (Athenes 1940).

45 Włosi przeceniali własne siły, a lekceważyli greckie, za co musieli za­płacić bolesną cenę po swej agresji w jesieni 1940 r.

46 Zob.: A. Giannini, L'Albania dęli' indipendenza all' unione con 1'Italia (Milano 1939), s. 353 i nast. — O dalszym rozwoju sytuacji zob.: Sh. Ballvora, La resistance du peuple albanais et la crise du regime jassciste d'occupation, w dz. zb. cyt. w przyp. 29; nadto artykuły tegoż autora i N. Plasariego w “Studia Albanica", 1964 nr 2.

300Przedstawiciele brytyjscy i francuscy w Ankarze, Atenach, Bel­gradzie i Bukareszcie otrzymali od swych rządów instrukcję, by zaproponowali odnośnym krajom przyjęcie gwarancji obu mo­carstw zachodnich przeciw ewentualnej agresji (w Ankarze wy­stępował w tej sprawie tylko ambasador brytyjski ze względu na chwilowo niedobre stosunki francusko-tureckie)47. Gwarancja mia­łaby wejść w życie w razie agresji niemieckiej lub włoskiej.

Grecja i Rumunia wyraziły zadowolenie i zapowiedziały, że gwarancję przyjmą, mimo że niezwłocznie nastąpiły naciski z Ber­lina i Rzymu; Ribbentrop specjalnym okólnikiem z 12 kwietnia groził każdemu państwu, które przyjęłoby taką gwarancję 48. Na­tomiast Jugosławia uchyliła się od przyjęcia gwarancji, twierdząc, że nie czuje się zagrożona; choć w istocie żywiła poważne obawy, nie chciała jednak porzucić swej dotychczasowej konsekwentnej polityki neutralności i nieangażowania się w spory między mo­carstwami 49. Wreszcie Turcja, czynnik wśród tych czterech państw najpoważniejszy, weszła na taką samą drogę jak Polska: zamiast przyjąć jednostronną gwarancję, wolała rozpocząć rokowania o za­warcie układu o pomocy wzajemnej, na razie tylko z Wielką Bry­tanią. Będzie o tym jeszcze mowa w jednym z dalszych rozdziałów.

W dniu 13 kwietnia Chamberlain i Daladier ogłosili z trybuny parlamentarnej deklarację o udzieleniu gwarancji Grecji i Rumu­nii. Premier rumuński Calinescu jeszcze tego samego dnia oświad­czył, że kraj jego gwarancję przyjmuje, a nazajutrz uczynił to samo dyktator i premier grecki, generał Metaxas50. Podobnie jak w stosunku do Polski, Londyn i Paryż przyjęły na siebie odpowie­dzialność bez pokrycia za losy dwu państw w Europie południo-wo-wschodniej.

« DBFP, jw. dokum. 53—64, 61, 65—66 i in.; por. V. M o i s u c, cyt. dz., s. 184—185; P. N. P i p i e n e l i s, Istoria tis exoterikis politikis tis Ellddos 1923—1941 (Athine 1948), s. 285—286.

« ADAP, jw., dokum. 186; tamże, dokum. 195, usprawiedliwianie się Gafencu wobec posła niemieckiego; por. o nacisku włoskim, DBFP, jw., dokum. 141 i 146.

w DBFP, mv, dokum. 542 i 590; por. Ż. Avramovski, cyt. dz., s. 82 i nast.; J. B. H o p t n e r (cyt. dz.) pomija tą sprawę.

=" DBFP, 3/V, dokum. 139—140, 147; B o n n e t A, II, s. 238; G. Gafen­cu, cyt. dz. s. 161—162; V. M o i s u c, jw.; P. N. Pipinelis, jw.

Część czwarta

Przebudzenie

I. Pierwsze reakcje na zajęcie Pragi

Niemiecka inwazja i likwidacja II Republiki Czechosłowackiej przeprowadzone zostały metodą zaskoczenia i bez uprzedzenia na­wet najbliższego partnera, tj. Mussoliniego. Trudno się dziwić, że włoski dyktator przyjął ten fakt z bardzo mieszanymi uczuciami i postanowił przez zajęcie Albanii choć w minimalnej mierze wy­równać bilans zysków w ramach Osi, coraz bardziej przechylają­cy się na rzecz Niemiec. Tym bardziej nie można się dziwić, że dzia­łania Rzeszy wzbudziły zaniepokojenie i wzburzenie całej opinii europejskiej, a także Stanów Zjednoczonych 1. Pytano powszech­nie: co uczynią teraz rządy mocarstw zachodnich? W średnich i ma­łych państwach europejskich (z wyjątkiem solidaryzujących się z Niemcami Węgier) zapanowało poważne zaniepokojenie, a cho­ciaż czynniki oficjalne z różnych względów wolały powstrzymać się od zajmowania stanowiska, tym silniej społeczeństwa np. Ru­munii, Jugosławii czy Bułgarii manifestowały współczucie dla na­rodu czeskiego i wrogość wobec Niemiec2. Podobnie było w Pol­sce, gdzie jednak zaostrzenie cenzury utrudniało swobodne wypo­wiadanie opinii. Polskie MSZ, zaabsorbowane sprawą “opieki" nie­mieckiej nad nowym państwem słowackim (a także, choć w mniej­szym stopniu, sprawą Kłajpedy), wolało przyjąć do wiadomości fakt utworzenia Protektoratu Czesko-Morawskiego, nie składając protestu, do czego zresztą Polska nie czuła się zobowiązana, nie będąc uczestnikiem konferencji monachijskiej3. Najostrzejsza by-

1 Szczegółowo referują o tym niemieckie raporty dyplomatyczne z dru­giej połowy marca: ADAP, D/VI, passim; por. W. H o f e r, cyt. dz., s. 157.

2 Piszą o tym: I. R i b a r, Politiiki zapisz, IV (Beograd 1952), s. 55, 60; I. Babie i, cyt. dz., s. 208 i nast.; L Dimitroy, L'opinion publiąue bulgare et Vorientation de la politiąue exterieure de la Bulgarie d la veille de la seconde guerre mondiale. W: “Studia Balcanica" (Sofia), 1973 nr 7, s. 263 i nast.

8 Jest rzeczą charakterystyczną, że Beck w swych wspomnieniach pomi­nął tę sprawę zupełnie, a Szembek (bawiący w tych dniach we Włoszech), zlekceważył ją całkowicie w swych zapiskach w Diariuszu.

20 Europa...

305

ła reakcja Związku Radzieckiego, a także Stanów Zjednoczonych, które tym razem wyszły nieco ze swej polityki rezerwy wobec

spraw europejskich.

Od razu po haniebnym wymuszeniu dokonanym w nocy z 1| na 15 marca na prezydencie nie istniejącej już zresztą wskute] odpadnięcia Słowacji II Republiki Czechosłowackiej, Ribbentro rozesłał tekst tej ,,umowy" przedstawicielstwom Rzeszy za gra nicą w celu zakomunikowania go rządom państw obcych4. Kied zaś Hitler ogłosił dekret o utworzeniu Protektoratu, którego jede punkt mówił o przejęciu przez Rzeszę “opieki" nad interesami czć skimi za granicą, Niemcy, podobnie jak znieśli dotychczasowe c chosłowackie ministerstwo spraw zagranicznych w Pradze i poło­żyli rękę na jego archiwach, również za granicą chcieli podporząd­kować sobie poselstwa i konsulaty czechosłowackie. Przy tej spo­sobności doszło jednak do incydentów, gdyż niektórzy dyplomae czechosłowaccy nie uznali nowej sytuacji i stanęli na stanowisku? że Republika Czechosłowacka nadal istnieje; inni jednak uczynili zadość żądaniu niemieckiemu i przekazali budynek i archiwum

swego urzędu Niemcom5.

Dopiero jednak ustanowienie Protektoratu, a nie samo wkro­czenie wojsk niemieckich do Pragi, wywołało ów wspomniany wy­żej protest większości rządów. Tylko państwa ściśle związane z Rzeszą, Włochy, Węgry i frankistowska Hiszpania, wstrzymały się od wyrażania takiej oceny, albo nawet aprobowały krok nie­miecki. : Gdy ambasador Rzeszy w Paryżu, hrabia Welczeck, przedłożył" tekst “porozumienia" Hitler — Hacha, Bonnet potępił krok niemiecki, stwierdzając — co było charakterystyczne dla mental-; ności Bonneta — nie naruszenie prawa w ogóle, lecz tylko układu'! monachijskiego, jak też francusko-niemieckiego z 6 grudnia 1938 przewidującego wzajemną konsultację w sprawach obchodzących oba państwa6. Zaraz potem Bonnet wysłał do ambasadora


* Okólnik Weizsackera z 15 III 1939: ADAP, D/IV, dokum. 242 ,

5 Musieli to uczynić przedstawiciele w państwach związanych z Nieme

mi, jak Włochy czy Węgry, ale niektórzy uczynili to bez koniecznej potrzeby

jak np. poseł w Brukseli V. Slavik (nie mylić z posłem w Warszawie Slavi

kiem).

s ADAP, D/IV, dokum. 245; LJF, dokum. 69; por. Bonnet B, s. 15|

Przed przyjęciem Welczecka Bonnet rozmawiał z ambasadorem brytyjski*

306francuskiego w Londynie Corbina depeszę, proponującą, by Fran­cja i Wielka Brytania wspólnie zaprotestowały oficjalnie w Berli­nie przeciw “aktowi siły, którym Niemcy ze szkodą jednego z na­rodów zniweczyły umowną podstawę pierwszej próby porozumie­nia między czterema mocarstwami europejskimi7'7.

Na ten zwrot należy szczególnie zwrócić uwagę: najbardziej oburzyło Bonneta, jak też pozostałych “monachijczyków", że agre­sja niemiecka zburzyła tak pięknie zapowiadające się porozumie­nie czterech mocarstw imperialistycznych, przekreśliła Pakt Czte­rech skonstruowany w Monachium!

Tymczasem nadchodzące od ambasadora Hendersona z Berlina wiadomości od dawna budziły coraz większe zaniepokojenie w Fo-reign Office, ale na razie nie wyprowadzały z równowagi samego Chamberlaina. Toteż gdy londyński ambasador niemiecki Dirksen złożył Halifaxowi notę rządu Rzeszy w sprawie wypadków z 15 marca, spotkał się wprawdzie z wyrazami ubolewania — z powodu naruszenia umowy monachijskiej i z zapowiedzią odwo­łania przygotowanej właśnie wizyty w Berlinie Olivera Stanleya, brytyjskiego ministra handlu, na razie jednak nic nie zapowiadało poważniejszej zmiany w polityce Londynu 8.

Depesze Hendersona i Coulondre'a po 15 i 16 marca były for­mułowane w sposób dosyć stanowczy, obaj dyplomaci nie szczę­dzili wyrazów potępienia dla kroku Hitlera; Halifax przejmował się tym chyba nieco bardziej niż Bonnet, mimo że właśnie Coulon-dre silniej i bardziej kategorycznie alarmował swój rząd 9.

Obaj ministrowie, Halifax i Bonnet, po rozmowach z ambasado­rami Corbinem i Phippsem ustalili, że berlińscy ambasadorzy obu mocarstw udadzą się 18 marca do Auswartiges Amt, by złożyć uzgodnione noty protestacyjne 10. Ribbentrop był celowo nieobec-

Phippsem, któremu powiedział, że teraz tym bardziej są potrzebne zbroje­nia (DBFP, 3/IV, dokum. 270).

7 LJF, dokum. 72; DBFP, jw., dokum. 388; w swych wspomnieniach Bonnet już o tym wolał nie pisać. Por. do tego K. Mazurowa, cyt. dz., s. 343 i nast.

8 ADAP, jw., dokum. 244; por. H. Dirksen, Moskau—Tokio—London (Stuttgart 1949), s. 299—300; D i l k s, s. 157 i nast.

9 O tym zob. też w pamiętnikach obu ambasadorów: R. Coulondre, cyt. dz., s. 255 i nast., Henderson, s. 200 i nast. — ale zarazem ten ostatni raczej nadal pozostawał “monachi jeżykiem" — zob. Shirer, s. 609.

10 Ambasada francuska w Londynie przedstawiła w Foreign Office pro­jekt noty protestacyjnej 17 III wieczorem: DBFP, jw., dokum. 396; por. D i l k s, jw.

20"

307

ny, a jego zastępca Weizsacker nie chciał przyjąć obu ambasado­rów razem. Pierwszy przybył więc Coulondre i usłyszał od Weizsackera, że Francja nie ma prawa interweniować w sprawie czecho­słowackiej, skoro Bonnet wyraził dla niej w czasie wizyty Ribbentropa w Paryżu desinteressement. Gdy Coulondre obstawał jednak przy złożeniu protestu, Weizsacker zgodził się notę przyjąć, “tak jak gdyby ją otrzymał przez pocztę", dodając, że “Francja będzie żałowała tego kroku", oraz oświadczając, że protest zdecydowanie odrzuca. Henderson, który przybył zaraz potem, spotkał się z nieco lepszym przyjęciem ".

Zarówno francuska, jak brytyjska nota zawierała prócz formal­nego protestu stwierdzenie, że akcja Niemiec stanowi jaskrawe pogwałcenie umowy monachijskiej i — co nota francuska pod­kreślała wyraźniej niż brytyjska — że stworzony przez tę akcję stan rzeczy nie opiera się na podstawach prawnych 12. Ponadto, dla wzmocnienia swego stanowiska, oba rządy poleciły swoim am­basadorom, aby ci wyjechali z Berlina “dla osobistego zreferowa­nia sytuacji"; jak wiadomo, stanowi to w praktyce dyplomatycznej wyraz pewnego nacisku i zadokumentowanie niezadowolenia 13

Jeśli chodzi o stanowisko rządu USA, okazało się ono jeszcze bardziej dla Berlina nieprzyjemne. Stosunki niemiecko-amerykańskie były naprężone już od listopada 1938 r. w związku z prze­śladowaniem Żydów w Rzeszy. Już wtedy prezydent Roosevelt od­wołał z Berlina ambasadora amerykańskiego H. R. Wilsona, na co Hitler odpowiedział analogicznym krokiem; odtąd aż do wybuchu wojny w r. 1941 ambasady obu państw były kierowane przez char-ges d'affaires ad interim 14.

Jeżeli nawet mogło się wydawać, że w Waszyngtonie ekspansję niemiecką w Europie środkowej traktuje się jako pewne zmniejszenie


11 Bardzo krytycznie określa zachowanie Weizsackera Shirer (“inso-lent") s. 608—609, ale także niezbyt pochlebnie pisze on tam o Hendersonie.

12 Definitywny tekst noty francuskiej: LJF, dokum. 76, w zestawieniu z projektem w DBFP, jw., dokum. 396, nieznaczne odchylenia; tekst noty brytyjskiej: ADAP, D/VI, dokum. 26; por. DBFP, jw., dokum. 308.

13 R. Coulondre, s. 259 i Henderson, s. 2,15; do tego por. Bon­net B, s. 260. Obaj ambasadorowie wrócili do Berlina przed końcem kwiet­nia.

14 Zob.: A. Offner, cyt. dz., s. 272—273; S. Friedlander, Hitler et les Etats-Unis (Geneve 1963), s. 20 i nast.; G. H a s s, Von Munchen bis Pearl Harbor (Berlin 1965), s. 103 i nast.

308

nacisku Rzeszy w stronę zachodnią, to jednak Departament Stanu zdecydował się ostro potępić najnowszy krok niemiecki. Gdy chargć d'affaires Rzeszy, Thomsen, zjawił się, by wręczyć wiadomą notę niemiecką, sekretarz stanu Hull, przebywający poza Waszyng­tonem, powiadomiony o treści noty, polecił opracować ostrą w to­nie odpowiedź 15. Prasa również zajęła bardzo nieprzychylne dla Niemiec stanowisko, co z ubolewaniem przekazywał do Berlina Thomsen. Przebywał właśnie wtedy w Stanach były prezydent czechosłowacki Beneś, który wysłał do Roosevelta telegram pro­testacyjny, prosząc, by Stany Zjednoczone nie uznały dokonanej aneksji; sądzić można, że to również odegrało pewną rolę przy podejmowaniu decyzji przez prezydenta i Departament Stanu (chociaż Roosevelt odpowiedział Beneśowi dopiero po jedenastu dniach, zresztą bardzo przychylnie)16.

W dniu 17 marca Departament Stanu ogłosił oświadczenie stwierdzające, że rząd USA

...nie może nie wyrazić swego potępienia dla faktu zniweczenia swobód wolnego i niepodległego narodu, z którym naród Stanów Zjednoczonych utrzymywał szczególnie bliskie i przyjazne stosunki w.

Departament Stanu postanowił zarazem nadal uznawać istnie­nie i działalność poselstwa czechosłowackiego w Waszyngtonie (poseł Yladimir Hurban odmówił przekazania gmachu poselstwa Niemcom).

Najsilniejszym potępieniem agresji niemieckiej było wszakże wystąpienie ZSRR. W dniu 18 marca Litwinów odpowiedział łącz­nie na obie noty niemieckie, z 16 i 17 tego miesiąca (pierwszą o “umowie" Hitler — Hacha, a drugą o utworzeniu Protektoratu), stanowczym oświadczeniem, że rząd radziecki nie może zająć obo­jętnego stanowiska wobec tego, co się stało, i uznać postępowania Rzeszy za legalne. W kilku punktach nota radziecka zbijała wszyst­kie twierdzenia niemieckie i podkreślała, że Czechosłowacja była “jednym z niewielu państw, które mogły pochwalić się spokojem wewnętrznym oraz pokojową polityką zagraniczną", że akt podpi­sany przez Hachę jest sprzeczny z konstytucją czechosłowacką, nie

13 C. Hull, The Memoirs oj... (New York — London 1948), s. 615; S. Welle s, cyt. dz., s. 60; por. ADAP, D/VI, dokum. 34.

16 E. Beneś, Sest let exilu a druhe svetove vdlky (Praha 1946), s. 425.

37 DBFP, jw., dokum. 499 (20 III, notę wystosował zastępca Hulla, S. Wel-les); por. G. H a s s, cyt. dz., s. 122—124.

309

ma przeto wartości prawnej, a “trudno mniemać, by jakikolwiek naród dobrowolnie pogodził się. z utratą swojej niepodległości"; m postępek Niemiec pozostaje przy tym w sprzeczności z prawej samookreślenia narodów, wobec czego musi być uznany za wyra przemocy i agresji, co odnosi się również do sprawy słowackie

Nota stwierdzała dalej: i Wobec powyższego rząd ZSRR nie może uznać włączenia ziem cze kich oraz w tej czy innej formie także Słowacji w skład Rzeszy Niemiecki za legalne i odpowiadające powszechnie przyjętym normom prawa mj dzynarodowego i sprawiedliwości, jak i zasadzie samookreślenia narodó* W zakończeniu nota radziecka stwierdzała, że postępowanie r2 du Niemiec zwiększyło zagrożenie pokoju powszechnego i zada­ło cios poczuciu bezpieczeństwa wszystkich narodów 18.

Było to najsilniejsze potępienie agresji niemieckiej. Litwinów przekazał też dodatkowo treść noty radzieckim placówkom dyplo­matycznym w innych krajach do wiadomości19.

Ponieważ jednak w treści oświadczenia radzieckiego nie było słowa “protest", Niemcy przyczepili się do tego formalnego szcze­gółu i usiłowali zbagatelizować owo wystąpienie20. Nie udało się to jednak, ponieważ rząd radziecki zgodził się na dalsze normalne funkcjonowanie poselstwa czechosłowackiego w Moskwie. Pose Fierlinger, który miał jak najlepsze stosunki z Ludowym Komisa­riatem Spraw Zagranicznych, umiejętnie wykorzystywał te konś takty dla podkreślania, że patrioci czechosłowaccy nie przyjęli dc wiadomości zdrady Hachy. Podobnie jak innych posłów za granica* Chvalkovsky na żądanie Rzeszy odwołał także Fierlingera i poledj mu przekazać gmach i archiwum poselstwa ambasadzie niemied kiej. Fierlinger odmówił, a stanowisko jego poparły czynniki ra dzieckie; ambasador niemiecki Schulenburg musiał uznać fiasU czynionych w tym kierunku kroków21, podobnie jak musieli uzn| je przedstawiciele Rzeszy w Londynie, Paryżu, Waszyngtorr a także w Warszawie.

is Zob. HD, t. III, s. 842; tekst: SBZM, dokum. 157; por. F i er li n g

s. 198—199; K r a l, s. 479.

19 SBZM, dokum. 158; noty tej jednak nie przekazano ambasadzie ZS' w Warszawie, zapewne nie licząc na solidarność ze strony Polski.

20 Zob. ADAP, jw., dokum. 50 i 51. Niemniej ambasador niemiecki Sclfl lenburg był notą radziecką zaniepokojony (zob. K r a l, jw.).

21 O tym Fierlinger opowiada szczegółowo w swych cyt. ws; nieniach, s. 201 i nast.

310

Rząd polski był w trudnej sytuacji. Uznawszy państwo słowac­kie i zgodziwszy się na utworzenie poselstwa Słowacji w War­szawie, nie mógł formalnie uznawać istnienia także poselstwa czechosłowackiego, gdyż istnienie jednego wykluczało istnienie drugiego. Ale zarazem postanowiono tolerować działalność pla­cówki czechosłowackiej, której kierownik, Jura j Slavik, nie uznał faktów z 14 i 15 marca; sam będąc Słowakiem, odrzucił jednak nową państwowość słowacką, gdyż był zwolennikiem jedności Re­publiki 22. Nie chcąc rozszerzać zatargu z Rzeszą o sprawę czecho­słowacką, polskie koła oficjalne nie mogły wystąpić przeciw temu. co się stało 15 i 16 marca 23. Ale zarazem — było to stanowisko kół wojskowych — nie chciano z góry przekreślać możliwości wy­grania atutu czeskiego w razie, gdyby do konfliktu wojennego z Niemcami w końcu doszło. W związku z tym zmieniło się także dotychczasowe, niechętne dla pozostałych na Zaolziu Czechów po­stępowanie tamtejszych władz lokalnych, stało się bardziej roz­sądne; zaczęto też udzielać gościny uchodźcom z Protektoratu24.

W Pradze zapanowała rezygnacja i koła rządowe usiłowały ułożyć jakiś modus vivendi z okupantami, dając początek częstej potem w różnych krajach europejskich kolaboracjiK; natomiast większość przebywających za granicą działaczy czeskich (a także niektórzy słowaccy), nie pogodziła się z sytuacją i zaczęła organi­zować ruch wyzwoleńczy. Oprócz bawiącego w Stanach Zjedno­czonych, ale gotującego się do powrotu do Europy Beneśa, wystę­powali kierownicy tych placówek dyplomatycznych, które odmó­wiły podporządkowania się Niemcom. Należeli do nich wspomniani już posłowie, w Moskwie Zdenek Fierlinger i Waszyngtonie Vla-dimir Hurban, oraz charge d'affaires w Londynie Kareł Lisicky; na czoło wysunął się przede wszystkim wieloletni poseł w Paryżu

22 Charakterystyka Slavika: F. Vnuk, Slovenskd otdzka na Zapa.de v rokoch 1939—40 (Cleveland, Oh. 1974), s. 28; również o dwu pozostałych dyplomatach czechosłowackich, Hurbanie i Osuskim, autor ten podaje wie­le szczegółów.

23 O pożegnalnej wizycie Slavika: S z e m b e k, s. 527. Slavik latem 1939 wrócił do Warszawy i prowadził pewną nieoficjalną działalność.

24 Do tego: J. Kozeński, Uchodźcy czechosłowaccy w Polsce w 1339 r., PZ 1965 nr 2; V a l e n t a, s. 616 i nast.

25 Cyt. zbiór raportów G. F. K e n n a n a, cyt. dz., s. 94 i nast.; V. M a-stny, cyt. dz., s. 53 i nast.; L. Otahalova, M. Cervinkova, cyt. dz., t. II, passim.

311

Stefan Osusky. Posiadał on dosyć dobre stosunki z rządowymi ko­łami francuskimi, a jako najstarszy z dyplomatów czechosłowac­kich uważał, że powinien kierować organizowaniem czecho-słowackiego ruchu oporu; znalazł się więc od razu w roli rywala Beneśa, z którym już poprzednio dzieliła go różnica zdań na te­mat sprawy słowackiej. Osusky był także Słowakiem, ale inaczej niż Slavik — nie był zwolennikiem jedności narodowej, lecz tylko państwowej: chciał federacji dwu równouprawnionych narodów — Czecho-Słowacji28. Na razie jednak poza z natury rzeczy ograni­czoną działalnością owych kilku placówek dyplomatycznych, cze­chosłowacka (czy też czeska i słowacka) akcja wyzwoleńcza nie manifestowała się okazalej, a istniejące w gronie emigracji spory utrudniały jej rozwój. Już nieco później, gdyż dopiero pod koniec maja, pojawił się jeszcze jeden kandydat na przywódcę, generał Lev Prchala, pragnący działać w porozumieniu z Polską. Ale ta sprawa przekracza już ramy czasowe niniejszej książki.

Mimo że agresja niemiecka przeciw państwu czechosłowackie­mu dała początek przełomowi w sytuacji międzynarodowej w Eu­ropie, sprawa czechosłowacka jako taka przestała odgrywać głów­ną rolę w tym wszystkim, co teraz dziać się zaczęło. Posunięcia Rzeszy przekroczyły po prostu miarę: protagoniści appeasementu przekonali się o niepowodzeniu swojej polityki, podobnie jak polski minister spraw zagranicznych przekonał się, że jego kalkulacje związane ze współpracą z Niemcami są złudne.

Z dwu stron, w ZSRR i w Wielkiej Brytanii, postanowiono pod­jąć próbę uniemożliwienia dalszych agresji. Niemożność skoordy­nowania tych wysiłków doprowadziła jednak do ich fiaska, a kwietniowa napaść włoska na Albanię wykazała, jak bardzo jest jeszcze daleko od słów do czynów. Zaniedbania w zbrojeniach nie można było nadrobić z dnia na dzień — a siła zbrojna w końcu decydowała.

Chwilowo więc protesty ograniczały się do słów. W londyńskiej Izbie Gmin opozycja konserwatywna z Edenem na czele wystąpiła


28 Charakterystyka Osuskiego: F. Vnuk, cyt. dz., s. 43 i nast.; o utrzy­maniu poselstwa w Paryżu w marcu 1939: Bonnet A, II, s. 153, i B, s. 261.

27 Do tego wyszedł ostatnio artykuł J. Kuplińskiego pt. Z dzie­jów wychodźstwa czechosłowackiego w Polsce po zaborze Czechosłowacji w r. 1939, SDZES, X (1974), s. 145—177.

312

z ostrą krytyką polityki Chamberlaina zaraz 16 marca M. Premier, który zrazu wypowiadał się jeszcze umiarkowanie, chociaż wyraź­nie potępiał działanie Rzeszy jako niezgodne “z duchem umowy monachijskiej", ubolewał głównie nad “ciosem zadanym zaufaniu, które zaczynało odżywać" 29. Była to więc wypowiedź analogiczna do postawy wyrażonej przez Bonneta, ubolewającego nad rozbi­ciem dyrektoriatu mocarstw, zainicjowanego w Monachium.

Monachijczycy" pragnęli teraz znaleźć chociaż najmniejszy punkt oparcia, który pozwoliłby im twierdzić, że jeśli nawet sy­tuacja uległa pewnej zmianie, to nie na tyle, by dzieło monachij­skie uważać za zniweczone. Miłość własna kazała im okłamywać samych siebie. Doba, która upłynęła między “układem" Hitler — Hacha a dekretem o utworzeniu Protektoratu w Pradze, pozwa­lała jak gdyby łudzić się jeszcze, że uda się coś uratować z dzieła Monachium.

Gdy jećaak nadeszła wiadomość o dekrecie Hitlera z 16 marca i o włączeniu ziem czeskich do Rzeszy, wszelkie nadzieje musiały się rozwiać. Do tego dołączył się znany nam już alarm rumuński o nacisku gospodarczym wywieranym przez Rzeszę. W Londynie nastąpił zwrot i przełom psychiczny.

Dnia 17 marca Chamberlain wygłosił w Birmingham swą głośną mowę do związków zawodowych. W przeddzień swych 70 urodzin, po blisko pół wieku trwającej karierze politycznej, premier bry­tyjski przyznawał się do największej omyłki swego życia 30. Tłu­maczył się najpierw, że do chwili obecnej rząd nie rozporządza do­statecznie pewnymi i dokładnymi wiadomościami o wydarzeniach. Jeszcze raz wyjaśniał swoją decyzję wszczęcia rozmów z Hitlerem we wrześniu 1938 r. i twierdził, że decyzja ta była słuszna w ów­czesnych okolicznościach, ale przyznawał, że w nowej sytuacji na-

28 The Earl of Avon, The Eden Memoirs, The Reckoning (Lon-don 1965), s. 45; L M. M a j s k i j, Wospomlnanija sowietskogo poślą, II (Moskwa 1964), s. 453.

2a N. Chamberlain, The Struggle for Peace (London 1944), s. 41; por. A. M. N i e k r i c z, Politika anglijskogo impierializma w Jewropie (Moskwa 1955), s. 264; A. J. P. Taylor cyt. dz. English History s. 439— —440.

30 Tekst: N. Chamberlain jw. s. 413 i nast.; por. charakterystykę tej mowy w raporcie Dirksena (ADAP, jw., dokum. 23); zob.też A. J. P. Ta y-1 o r, jw., oraz W. N. M e d l i c o 11, cyt. dz., s. 202; zbyt pobieżnie; A. M. Niekricz, j w., s. 265—266, I. M. Majaki j, jw. s. 453—454.

313

ieży zmienić zdanie. Wyraził współczucie dla Czechów oraz pytał: “czy można mieć zaufanie do jakichkolwiek innych zapewnień po­chodzących z takiego źródła?" I zaraz padły jeszcze dwa dalsze pytania: “Czy jest to ostatni atak na któreś z małych państw, czy też nastąpią dalsze? Czy to była w istocie próba zapanowania nad światem?"

Sądzić można, że Chamberlain bardziej niż sprawą czechosło­wacką przejęty był tego dnia wiadomościami z Rumunii: chodziło o naftę i o rejon zbliżony do Bliskiego Wschodu, który to obszar był zawsze dla polityki brytyjskiej ważniejszy niż sprawy Europy środkowej. Zwrócić trzeba uwagę na dalsze słowa premiera. Powie­dział on, że nowa sytuacja “wymagać będzie trudnych i donios­łych rozważań nie tylko sąsiadów Niemiec, lecz także innych państw, może nawet poza granicami Europy" (Chamberlain zapo­wiedział, że zwróci się do państw Wspólnoty Brytyjskiej). I tu na­stąpiło sprecyzowanie: “Wielka Brytania nie jest obojętna wobec tego, co dzieje się w Europie południowo-wschodniej" — a Cze­chosłowacja do tego właśnie rejonu nie należała. W zakończeniu premier podkreślił, że trzeba będzie wielkich wysiłków, aby za­pewnić bezpieczeństwo własnego kraju i jego wolności, dla któ­rych to celów nie będzie można cofnąć się przed największą nawet ofiarą 31.

Była to prawdziwa rewolucja w polityce brytyjskiej. Jeszcze tego samego dnia (17 marca) Halifax wysłał depeszę do ambasa­dora w Moskwie, Williama Seedsa, powiadamiając równocześnie o jej treści ambasadorów i posłów w Paryżu, Warszawie, Ankarze, Atenach i Belgradzie, w związku z zagrożeniem Rumunii32. Depe­sza do Moskwy polecała ambasadorowi zapytać rząd ZSRR, czy zechce on udzielić pomocy Rumunii, gdyby ta o to prosiła, w celu odparcia agresji niemieckiej. Ambasador brytyjski w Warszawie Kennard sondował też Becka, jakie byłoby w danym razie stano­wisko Polski, ale otrzymał odpowiedź wymijającą, t j. stwierdzenie faktu, że sojusz polsko-rumuński nie obowiązuje przeciw Niemcom,


31 Nie spieszono się jednak z najniezbędniejszymi krokami: powszechny obowiązek służby wojskowej wprowadzono dopiero z końcem kwietnia — (zob. A. J. P. T a y l o r, jw., s. 444).

32 DBFP, jw., dokum, 388—390; por. A. J. P. T a y l o r, jw., s. 442; A. M. Niekricz, jw., s. 276, oraz I. M. Majskij, jw., s. 454 (“nowy manewr Chamberlaina").

314

lecz że został zawarty jedynie dla przeciwstawienia się ewentual­nej agresji ze strony ZSRR 33.

Tymczasem rząd niemiecki odrzucił stanowczo złożone mu noty protestacyjne mocarstw zachodnich, jako “nie mające podstawy politycznej, prawnej i moralnej" (tak!)33. W rewanżu za wyjazd Hendersona i Coulondre'a Ribbentrop zawezwał z placówek Dirk-sena i Welczecka. Sytuacja wyraźnie zaczynała się zaostrzać. Nie­wiele już przyczyniły się do tego nowe wiadomości o dalszych agre­sywnych planach niemieckich, tj. o sprawie Kłajpedy.

Zgodnie z poleceniem, ambasador brytyjski w Moskwie odbył 18 marca rozmowę z Litwinowem, który nie mógł nie zwTrócić uwa­gi na pewną osobliwość w pytaniu Londynu: Anglicy chcieli wie­dzieć, czy ZSRR udzieliłby Rumunii pomocy, ale ze swej strony takiej pomocy bynajmniej nie deklarowali. Gdy Litwinów o to wprost zapytał, Seeds dał odpowiedź wymijającą 33. W późniejszej oficjalnej publikacji radzieckiej wyrażono się o tym następująco:

Już od pierwszej chwili było całkowicie jasne, że angielskie koła rzą­dzące pragną związać ZSRR ściśle określonymi zobowiązaniami, same po­zostając przy tym na uboczu 36.

Litwinów przyjął ambasadora brytyjskiego ponownie jeszcze tego samego dnia wieczorem, by mu oświadczyć, że dla zapobieże­nia wszelkim dalszym agresjom byłoby najlepiej zwołać, i to w Bu­kareszcie, konferencję z udziałem ZSRR, obu mocarstw zachodnich, Polski i naturalnie Rumunii, w celu naradzenia się nad wspólną akcją. Ogłoszony w parę dni potem komunikat radziecki wspom­niał również o pożądanym udziale Turcji i stwierdzał, że konfe­rencja taka, zdaniem rządu ZSRR, “dałaby najlepszą możliwość wyjaśnienia istotnej sytuacji oraz stanowiska każdego z uczestni­ków" w.


33 DBFP, jw., dokum. 392 (luka w tekście); do tego Szembek, s. 528 i P. Starzeński, s. 172; najwięcej ponadto o tym: Cienciala, s. 211 i nast.

al DWB2, dokum. 262; tendencyjnie usiłuje tą repliką uzasadnić hitle­rowski pseudouczony A. Freytag h-L oringhoven (cyt. dz., s. 198— —199).

as DBFP, dokum. 403, oraz SBZM, dokum. 161; por. A. M. Niekricz, jw., s. 276; I. M. M a j s k i j, jw.

36 O fałszerzach historii, wyd. polskie (Warszawa 1948), s. 40; por. HD, t. III, s. 850 i nast.

3' DBFP, jw., dokum. 421, oraz SBZM, dokum. 162. Tylko z cyt. telegra­mu angielskiego wynika, że ZSRR proponował wciągnąć do tej akcji także Turcję.

315

Nie poprzestając na tym, Litwinow polecił zarazem wystąpić z tą samą propozycją ambasadorowi ZSRR w Londynie, Majskiemu, który rozmawiał o tym 19 marca z Halifaxem, ale spotkał się ze stanowiskiem raczej wymijającym. Szef dyplomacji brytyjskiej zapewnił swego rozmówcę, że rząd londyński gotów jest przyspie­szyć decyzje na rzecz przeciwstawienia się agresji, niemniej jed­nak uchylił się od dania odpowiedzi w sprawie zwołania konferen­cji. Podkreślił jedynie, że rząd brytyjski pragnie ścisłej współpracy obu mocarstw zachodnich z Polską i ZSRR M. Co do samej konfe­rencji Halifax miał wątpliwości, czy jest ona celowa, co wprawiło Majskiego w największe zdumienie, zwłaszcza że na zapytanie, ja­ka jest przyczyna takiego stanowiska, usłyszał uzasadnienie, które sprowadzało się do motywów jak najbardziej nieistotnych, a nawet niepoważnych 39.

Było jasne, że Anglicy nie chcieli się wiązać, nie naradziwszy się uprzednio z Francuzami, a nadto Chamberlain spodziewał się jakiegoś rezultatu swojego, wspomnianego już, listu do Mussoliniego, wysłanego wprawdzie dopiero 20 marca, jednak już w dniach poprzednich zaplanowanego. Na razie postanowiono na propozycję radziecką odpowiedzieć własnym pomysłem. Dnia 20 marca Halifax polecił ambasadorom w Paryżu, Warszawie i Moskwie, aby przed­łożyli projekt ogłoszenia wspólnej deklaracji czterech w grę wchodzących rządów, w której rządy te zapowiadałyby natychmia­stową naradę co do kroków, jakie należałoby podjąć w razie za­grożenia niepodległości któregoś z państw europejskich, mianowi­cie kroków mogących przeciwstawić się takiemu zagrożeniu *. Sa­ma zapowiedź narady nie była bynajmniej zapowiedzią, że podjęte będzie jakieś wspólne działanie. Na razie zapowiadano słowa, a nie konkretne czyny. Tegoż 20 marca Halifax wygłosił w Izbie Lordów mowę, w której uznał, że Monachium było właściwie “szlachetną


38 DBFP, jw., dokum. 433, oraz SBZM, dokum. 164—165; por. I. M. Maj-s k i j, jw., s. 454—455.

39 I. M. Majskij, jw., s. 456—457: “po pierwsze rząd brytyjski nie ma kogoś odpowiedniego dla posłania na taką konferencję, a po drugie, gdy raz konferencja się zbierze, nie wiadomo, do czego doprowadzi" (!).

40 PBK, dokum., 65, wraz z notą wprowadzającą amb. Kennarda do rządu polskiego; zob. DBFP, jw., dokum. 446; SBZM, dokum. 177. A. J. P. Taylor (English History, s. 442) przypisuje autorstwo propozycji Chamtaerlainowi; zob. też HD, t. III, s. 851.

316omyłką", wyraził współczucie Czechom oraz potwierdził, że dalsze zamiary Niemiec budzą niepokój, przy czym zapowiedział, że An­glia podejmie współpracę z innymi państwami41.

Do wymiany zdań z Francją doszło zaraz 21 marca, gdy do Lon­dynu przybył z oficjalną wizytą prezydent Albert Lebrun w to­warzystwie Bonneta. Ten ostatni udał się zaraz do Foreign Office, gdzie obaj ministrowie omówili sytuację szczegółowo: propozycję radziecką, wątpliwości angielskie oraz projekt deklaracji wysunię­ty przez Londyn. Bonnet pisze w swych wspomnieniach, że na pro­jekt ów niezwłocznie wyraził zgodę, ale brytyjski protokół konfe­rencji nie potwierdza tego w pełni. Według tego protokółu Bonnet zwracał uwagę na konieczność zapewnienia sobie współpracy Pol­ski, bez której pomoc ZSRR byłaby praktycznie trudna do zreali­zowania42. Obradujący w Londynie ministrowie dwu mocarstw za­chodnich nie orientowali się, że właśnie tego samego dnia miała się odbyć decydująca rozmowa Lipskiego z Ribbentropem, mogąca do­prowadzić do rozejścia się dróg Polski i Niemiec; nie orientowali się jednak także, iż mimo to polskie MSZ nie zechce wziąć udziału w żadnej kombinacji z udziałem ZSRR.

Także tego samego dnia (21 marca) ambasador brytyjski Kennard wręczył w Warszawie w MSZ zastępcy nieobecnego Szembeka, Arciszewskiemu, tekst propozycji brytyjskiej. Gdy Szembek wrócił ze swej watykańskiej podróży, usłyszał od swego zastępcy, że Beck “bardzo się nad nią [propozycją] zastanawia, gdyż przy­stąpienie do takiego związku mogłoby wywołać natychmiastowe uderzenie ze strony niemieckiej" oraz że “Minister przychyla się do koncepcji układu bilateralnego z Anglią przy wyeliminowaniu Francji i Sowietów w celu niestwarzania pozorów jakiegoś szero­kiego planu okrążenia Niemiec" 43. Tak więc Beck znalazł pretekst,


41 British Blue Book 1939 (dalej cyt.: BBB), dokum. 10; por. ADAP, jw., dokum. 48.

42 DBFP, j w., dokum. 458 i 484; oficjalny akces Francji: tamże, dokum. 508; por. Bonnet A, II, s. 161—162.

43 Szembek, s. 528 (Beck w swych wspomnieniach nie wspomina o tym zupełnie); według P. Starzeńskiego (cyt. dz., s. 174) Kennard złożył swoją propozycję na ręce nie Arciszewskiego, lecz dyrektora gabinetu MSZ, M. Łubieńskiego, podczas gdy Cienciala (s. 216) pisze tylko, że pro­pozycję otrzymał Beck, bez wymienienia, komu ją Kennard doręczył.

317


y odrzucić propozycję brytyjską, chociaż przy pozytywnym nastawieniu ZSRR, dawała Polsce poważne szanse otrzymania na­leżytej pomocy w razie ataku niemieckiego. Dlaczego? Arciszewski wyjaśnił Kennardowi, że dla Polski kwestia współpracy, zwłaszcza wojskowej, z “Rosją Sowiecką", stanowi poważny problem44. Beck był jednak przekonany, że na razie wojna nie grozi i że wobec tego lepiej będzie tymczasem podjąć rozmowy z Anglikami na te­mat dwustronnego układu o pomocy wzajemnej45.

Zreferowana przez Kennarda odpowiedź Arciszewskiego musia­ła podważyć przekonanie Halifaxa, że jego pomysł jest praktycz­nie możliwy, mimo że uznawał argument Bonneta o kluczowej roli Polski. Innymi słowy — minister Beck storpedował bądź co bądź doniosłą propozycję brytyjską, mogącą znakomicie wzmocnić bez­pieczeństwo Polski. Trzeba to stwierdzić, abstrahując od kwestii istotnej gotowości brytyjskiej do wypełniania zobowiązań wypły­wających z takiego paktu. Ale sam fakt jego zawarcia, z udziałem ZSRR, niewątpliwie kazałby hitlerowcom poważnie się zastano­wić przy układaniu dalszych planów agresji.

Równocześnie rozmawiał o propozycji brytyjskiej z premierem francuskim ambasador polski w Paryżu, Łukasiewicz. Słusznie kry­tykował on ogólnikowość projektu, ale zarazem dawał do zrozu­mienia, że Polsce nie podoba się kombinacja z udziałem ZSRR. Da-ladier oświadczył, że Francja “gotowa jest również zaciągnąć kon­kretne zobowiązania"; wiemy, że już poprzednio premier francuski obiecywał Polsce pomoc w razie ataku niemieckiego na Gdańsk, ale chciał za to dostać od Polski obietnice pomocy dla Rumuni gdyby tę Niemcy zaatakowały 46.

Beck, który 21 marca był niezdrów, następnego dnia przy ją osobiście Kennarda i silniej, niż poprzednio Arciszewski, wyrazi niechęć do udziału w kombinacji obejmującej ZSRR; zaznaczy jednocześnie, że Polska związałaby się z Londynem i Paryżem


44 DBFP, jw., dokura. 459 — zarazem jednak Arciszewski przyznał, ż opinia w tej sprawie ulega w Polsce pewnej zmianie.

45 P. Starzeński, jw., s. 175; z zamiarem zaproponowania Londynów takiego układu Beck nosił się od dawna — o tym bliżej w następnym roz dziale.

46 J. Łukasiewicz, Po zajęciu Pragi. DPDŻ, 20 II1947. Obszernie oma wia rozmowy paryskie Cienciala, s. 214—216, z podkreśleniem nie chętnego Polsce stanowiska Quai d'Orsay.

318

gdyby pominięto Rosję Sowiecką" 47(!). Tak właśnie została uło­żona instrukcja wysłana do Londynu ambasadorowi Raczyńskiemu: odrzucała ona pomysł czterostronnej deklaracji, a za to propono­wała dwustronne porozumienie polsko-brytyjskie na wzór istnie­jącego polsko-francuskiego 4S.

Halifax miał się nad czym zastanawiać. Otrzymał pomyślną wiadomość z Moskwy: Litwinów w nowej rozmowie (23 marca) z ambasadorem brytyjskim zapewnił go, że ZSRR niezwłocznie podpisze proponowaną deklarację, gdy tylko uzyska pewność, że podpiszą ją także Francja i Polska. Komisarz radziecki wyraził nad­to pogląd, że należałoby zaprosić do współudziału państwa bałkań­skie, bałtyckie i skandynawskie. Rząd radziecki zaskoczony był faktem ogłoszenia w tym dniu w Londynie przez prasę tekstu pro­pozycji brytyjskiej bez uprzedzenia zainteresowanych, wobec cze­go przygotował własny komunikat dla prasy, mający wyjaśnić za­sadnicze stanowisko ZSRR w tej sprawie 49. Jakkolwiek wskutek hitlerowskiej aneksji Kłajpedy sytuacja międzynarodowa zaostrzy­ła się jeszcze bardziej, mocarstwa zachodnie zaczęły wykazywać pewne wahania i już słabiej podkreślały swą gotowość przeciw­stawiania się agresjom. Nie mogło to nie wywołać krytycznych uwag po stronie radzieckiej, a nawet musiało wzbudzić nieufność.

Trzeba stwierdzić, że na pewien odwrót w polityce, zwłaszcza brytyjskiej, znaczny wpływ miało stanowisko Warszawy. Sam Chamberlain jednak i bez tego sceptycznie patrzył na możliwości współpracy ze Związkiem Radzieckim. Pisząc do swojej siostry w dniu 26 marca, wyraźnie się do tego przyznawał50.

Zdawano sobie z tego dobrze sprawę w Moskwie, a wieloletni już ambasador ZSRR w Londynie, I. M. Majski, doskonały znawca

« DBFP, jw., dokum. 479, 485; por. Cienciala, s. 216—217. J. S t e-fanowicz (Gwarancje brytyjskie dla Polski...., “Wojskowy Przegląd Hi­storyczny" (dalej cyt.: WPH), 1971 nr l, s. 222, przyp. 10) zwraca uwagę, że rozmowa ta odbyła się jeszcze 21 III wieczorem. Natomiast ówczesny sekretarz Becka P. Starzeński (cyt. dz. s. 174) stwierdza, że 21 III “Beck był chory, leżał w łóżku i nie mógł go [tj. Kennarda — H. B.] przyjąć". Z całkowitą ścisłością sprawy tej wyjaśnić się nie da.

48 PBK, dokum. 66; por. E. Raczyński, The British-Polish Alliance (London 1948), s. 14. Więcej o tym w następnym rozdziale.

49 DBFP, dokum. 490; tekst komunikatu: SBZM, dokum. 179. Por. A. M. N i e k r i c z, cyt. dz. s. 277—278; I. M. M a j s k i j, jw., II, s .457.

50 K. F e i l i n g, The Life of Neville Chamberlain (London 1946), s. 403; cytuje te słowa A. J. P. T a y l o r, English History s. 442; por. I. M. Ma j-sk jw., II, s. 455.

319

polityki brytyjskiej, wystarczająco informował swój rząd o nie­wielkich możliwościach dojścia do porozumienia z konserwatysta­mi angielskimi51. Wobec coraz wyraźniejszej niekonsekwencji i dwutorowości dyplomacji zachodniej rząd radziecki zaczął myśleć o zabezpieczeniu przede wszystkim własnych interesów. Ponieważ Litwa nie była wtedy bezpośrednim sąsiadem ZSRR, sprawa Kłaj­pedy nie obeszła zbytnio rządu ZSRR, ale jakieś ewentualne dalsze zamiary niemieckiej ekspansji na terenie republik bałtyckich rząd moskiewski musiałby już traktować jako zagrożenie swoich intere­sów. Dlatego też Litwinow z całym naciskiem oświadczył 28 marca posłom Estonii i Łotwy w ZSRR, że rząd radziecki jest zaintereso­wany w utrzymaniu pełnej niezawisłości obu republik, co było rów­noznaczne z propozycją zawarcia układu o pomocy wzajemnej Jednak rządy Estonii i Łotwy, zorientowane prozachodnio i w pew­nym stopniu także proniemiecko, nie chciały skorzystać z oferty radzieckiej53.

Utrąciwszy faktycznie wszelkie propozycje utworzenia bloku antyniemieckiego z udziałem ZSRR, Beck prowadził dalej akcje na rzecz ściślejszego związania się z obu mocarstwami zachodnimi. Przesłał on 27 marca Łukasiewiczowi do Paryża instrukcję z pole­ceniem zapewnienia rządu francuskiego, że projektowane przez Warszawę rozmowy dwustronne z Anglikami na temat układu o pomocy wzajemnej zgadzają się z sojuszem polsko-francuskim i mogą być jego uzupełnieniemM. Mimo to — rzecz charaktery­styczna dla dyplomacji Becka — nadal jeszcze nie zawiadomił on oficjalnie Francji o treści żądań niemieckich i Noel musiał zbierać informacje różnymi ubocznymi drogami54.

Anglicy, czy dla zachowania pozorów, czy na wszelki przypa­dek, nie zrywali całkiem rozmów z Moskwą. Z Londynu wyruszył


51 Świadczą o tym jego wspomnienia i raporty ogłoszone w SBZM; mo­że jednak Majskij nie wyczuwał wtedy istnienia w łonie partii konserwa­tywnej rosnącej w siły opozycji wobec Chamberlaina.

52 Zob. SBZM, dokum. 192 i por. DBFP, 3/VT, dokum. 300. Pomija tą sprawę A. Tarulis (cyt. dz.), wspominają za to historycy radzieccy, np. P. B. B a m b i t i s, Sowietsko-latwijskij pakt wzaimopomoszczi 5 oktiabrm 1939 g. W: Woprosy nowoj i nowiejszej istorii (Moskwa 1958), s. 376.

53 PBK, dokum. 67; J. Łukasiewicz, Przed gwarancjami Anglii. DPDŻ, 22 II 1947; więcej o tym w rozdziale następnym.

54 LJF, dokum. 87; Bonn e t A, II, s. 171; sam Noel nie przyznaje się do tego w swych wspomnieniach, pisząc w skrócie o tym okresie (s. 321-—322).

320

do stolicy ZSRR kierownik Urzędu Handlu Zagranicznego Hudson dla zawarcia nowego układu handlowego 55. Dzięki temu ambasa­dor mógł chwilowo pozostać na dalszym planie, nie narażając się na zarzut zmiany postępowania, a strona brytyjska prowadząc nowe pertraktacje jak gdyby dawała dowód dobrej woli. W istocie zaś w Londynie zapadła już decyzja, by w nowym planie brytyj­skiej strategii dyplomatycznej uwzględnić przede wszystkim Pol­skę, zwłaszcza że wobec Anglików Beck był bardziej otwarty niż wobec sprzymierzonych Francuzów. Arciszewski na polecenie swe­go przełożonego poinformował 29 marca Kennarda o żądaniach po­stawionych Polsce przez Rzeszę 5°. To wpłynęło na podjęcie w Lon­dynie nowej decyzji: związania się formalnego z Polską, tak jak tego Beck pragnął, choć na razie forma miała być inna. O sprawie tej będzie mowa w następnym rozdziale.

Początkowa zmiana nastrojów w brytyjskich kołach rządowych po 15 marca, mogąca doprowadzić do utworzenia doniosłej w skut­kach kombinacji antyniemieckiej z udziałem ZSRR, rozwiała się. Rządzące koła londyńskie nie były dosyć konsekwentne, nie dzia­łały bowiem z pełnym przekonaniem. Do upadku całej koncepcji przyczyniła się, jak już wiemy, także Polska.

Uwaga dyplomacji brytyjskiej była w tym czasie rozproszona w związku z równoczesnym dążeniem do poprawy stosunków mię­dzy Francją a Włochami, przy czym Anglicy znów pragnęli ode­grać rolę pośredników, a także z rozgrywaniem się właśnie wtedy ostatniego etapu wojny domowej w Hiszpanii. I jedna, i druga sprawa przyczyniała się do tego, że nie poświęcono dosyć energii zacieśnieniu stosunków ze Związkiem Radzieckim (nawet gdyby przyjąć, że rządowi brytyjskiemu prawdziwie na tym zależało), i nie analizowano wystarczająco głęboko istotnego stanu rzeczy w Europie środkowej. Skrajnie prawicowy odłam brytyjskich kół rządowych wokół Chamberlaina sądził, że gdyby udało się do­prowadzić do wygładzenia stosunków między Francją a Włocha­mi, to wówczas odrodzony blok trzech mocarstw zachodnich byłby wystarczająco silny, aby obyć się bez współpracy z państwami Eu­ropy środkowej i wschodniej. Zapominano tu wszakże o jednym:


55 DBFP, jw., dokum. 505, 519, 531; por. SBZM, dokum. 191.

56 DBFP, jw., dokum. 564; informacje te z kolei Anglicy udostępnili Fran­cuzom i dzięki temu Bonn e t (A, II, s. 171) dowiedział się wreszcie o ca­łej sprawie.

321

że tymczasem zaangażowanie się Włoch Mussoliniego po stronie Rzeszy posunęło się za daleko, by można było Włochy przyciął nać do przeciwstawiania się Niemcom. A tylko w tym jednym wy­padku można by mówić o stworzeniu bloku zachodniego, takiego, jaki powstał na krótko na przełomie lat 1934 i 1935, w okresie zatargu włosko-niemieckiego o Austrię.

Wprawdzie bawiący w marcu we Włoszech Szembek uległ ta­kiemu wrażeniu i opowiadał o tym później Noelowi, twierdząc, iż w Rzymie panuje przychylna dla zbliżenia z Francją atmosfera, a podobne złudzenia miewał także Bonnet, ale Mussolini w rezul­tacie odrzucił zdecydowanie wszelkie sondaże brytyjskie, idące w tym kierunku ". Wzmocnienie Osi posuwało się naprzód, a akcja włoska w Albanii przekreśliła wszelkie nadzieje Londynu.

Hiszpańska wojna domowa zbliżała się właśnie wtedy do n| korzystnego dla demokracji końca. W ciągu stycznia i lutego tuacja wojsk republikańskich pogorszyła się znacznie wskutek bra­ków w uzbrojeniu, zawinionych przez obłudną politykę tzw. nie­interwencji, nie pozwalającej na zaopatrywanie wojsk rządowych, podczas gdy Niemcy i Włochy jawnie udzielały pomocy armii ge­nerała Franco. Polityka “nieinterwencji", zrodzona z obaw przed wzmocnieniem się wpływów komunistycznych w Hiszpanii, spra­wiła, że Francja i Wielka Brytania zamiast lojalnego sąsiada, któ­rym byłaby demokratyczna Republika Hiszpańska, ujrzały teraz hiszpańskie państwo faszystowskie, związane z ich potencjalnymi przeciwnikami58. W Paryżu i Londynie zdecydowano się 27 lut go uznać formalnie rząd generała Franco. Co prawda, minis spraw zagranicznych tego rządu, Jordana, zapewniał, że Hiszpania pozostanie neutralna w razie jakiegoś konfliktu w Europie, ale na­leżało się spodziewać, że poza tym będzie całkowicie pod wpły­wem Berlina i Rzymu faszystowskiego 59.

" DBFP, jw., dokum. 366—374, 380—383, 386—387; por. C i a n o B, I, s. 71. Szembek rozmawiał z Noelem 28 III (cyt. dz., s. 537—538).

58 O końcowej fazie wojny w Hiszpanii zob. m.in.: L. R e n n, Wojna hiszpańska (Warszawa 1957), s. 332 i nast.; M. Bron, wyd., Wojna hisz­pańska 1936—1939 (Warszawa 1961), s. 145 i nast.

H Bonnet usiłował od początku 1939 r. nawiązać przyjazne stosunki z rżą- : dem gen. Franco (jego cyt. wspomnienia, t. II, s. 80 i nast.), otwarcie stając po stronie wrogów Republiki Hiszpańskiej. W. Brytania uznała 27 II rząd; gen. Franco jako jedyny rząd legalny w Hiszpanii, tegoż dnia uczyniła to* Francja. Wpływy Niemiec i Włoch przez to bynajmniej się nie zmniejszyły. ,

Franco w przeddzień zajęcia Madrytu, w dniu 27 marca, ogło­sił, że Hiszpania przystępuje do paktu antykominternowskiego. Sam udział w tym pakcie jeszcze nie oznaczał formalnego zawar­cia sojuszu z Niemcami i Włochami i zobowiązania do walczenia przeciw Francji czy Wielkiej Brytanii60, niemniej określił zupeł­nie jednoznacznie orientację polityczną Hiszpanii, która bez for­malnego sojuszu stawała się najbliższym współpracownikiem po­litycznym mocarstw Osi. Odtąd Francja musiała się jednak liczyć z ewentualnością niespodzianek na swej granicy pirenejskiej, a to w każdym razie osłabiało jej możliwości na granicy wschodniej. Daremnie rząd paryski usiłował wyciągać teraz dłoń pojednaw­czą, wysyłając do Madrytu w charakterze ambasadora sędziwego marszałka Petaina, który niegdyś wraz z generałem Franco wal­czył przeciw ruchom wyzwoleńczym w Maroku. Wpływy niemiec­kie i włoskie miały odtąd w Madrycie zdecydowaną przewagę. Wielka Brytania musiała wzmacniać swoje pozycje militarne w za­chodniej części Morza Śródziemnego i osłabiać przez to własne możliwości w jego części wschodniej, a wiec tam, gdzie czuła się zagrożona przez ekspansję włoską. Tak więc obóz faszystowski wy­grał na jednym jeszcze odcinku.

60 W dniu 31 III został ponadto podpisany układ przyjaźni między Niem­cami a rządem gen. Franco (zob. O. Dankelmann, Franco zwischen Hitler und den Westmachten, Berlin 1970, s. 265—267).

322

21"

II. Wielka Brytania i Polski —gwarancja bez pokrycij

Jak już wiemy z poprzedniego rozdziału, polski minister sprawił zagranicznych postanowił wykorzystać brytyjską propozycję z 2Qj marca, dotyczącą oświadczenia czterech państw przeciw agresjom/ą by zaproponować rządowi londyńskiemu dwustronne porozumienie z Polską. W tym kierunku szły zabiegi dyplomatyczne podejmo­wane przez ambasadę polską w Londynie i rozmowy prowadzone z ambasadorem brytyjskim w Warszawie już od 22 marca.

Zabiegi polskie trafiły w Londynie na grunt w znacznej mie­rze przygotowany, a w każdym razie podatny. Na znaczenie Pol­ski i możliwości współpracy z nią dyplomacja brytyjska zwróciła uwagę w jesieni 1938 r. mimo wszelkich zastrzeżeń wywołanych przez ówczesną (przedmonachijską) politykę BeckaŁ. Później za­częto planować wizytę Becka w Londynie w celu omówienia spraw gdańskich; do wizyty tej doszłoby niewątpliwie także bez wypad­ków marcowych 1939 r.2, ale stała się ona wtedy bardziej pożą­dana, ponieważ gabinet brytyjski uznał, że trzeba zaszachować Rzeszę hitlerowską. Wiemy, że nawiązanie przez Wielką Brytanię kontaktu z Polską uznał za pożyteczne także Bonnet w czasie swej wizyty w Londynie w dniach marcowych, podczas dyskusji z mi­nistrami brytyjskimi na temat utworzenia frontu przeciw agre­sji.

Nie ulega wątpliwości, że rządowi brytyjskiemu wtedy — po 17 marca, t j. po alarmie w sprawie nacisku niemieckiego na Ru­munię — chodziło o naftę rumuńską bardziej niż o bezpieczeństwo Polski. Jeżeli jednak chciano dopomóc Rumunii przy pomocy Pol-

1 Zota. odnośne dokumenty brytyjskie z archiwum Foreign Office, w Rok, s. 485 i nast., zwłaszcza opinie z 18 i 26 X 1938 (tamże, s. 488—289 i nast.). Por. też R a c z y ń s k i, s. 23 i 25.

2 B e c k, s. 164 i nast., R a c z y ń s k i, s. 25; Halif ax w styczniu 1939 będąc w Genewie przekazał Beckowi przez delegata polskiego przy Lidze Narodów, T. Komarnickiego, zaproszenie na marzec lub kwiecień (C i e n-ciala, s. 205).

ski, należało wziąć pod uwagę także i jej bezpieczeństwo. Bezpo­średnie zaszachowanie Rzeszy było przy tym najłatwiejsze przez podporządkowanie właśnie Polski celom brytyjskim. Przyciągnię­cie Związku Radzieckiego do współpracy byłoby również poży­teczne, ale po pierwsze — ZSRR nie miał wspólnej granicy z Niem­cami, po drugie zaś było to zbyt potężne państwo, by można je było podporządkować czyimkolwiek interesom. Dlatego niezależ­nie od zabiegów prowadzonych w Moskwie i zmierzających do utworzenia bloku czterech państw (W. Brytania, Francja, ZSRR, Polska), podjęto rozmowy z Polską, które powinny były przy­nieść owoce także w przypadku, gdyby tamte starania spełzły na niczym.

Udostępnione niedawno protokóły obrad z r. 1939 gabinetu bry­tyjskiego 3 dostarczają nam znamiennych informacji o sposobie myślenia o tej sprawie w Londynie.

Już 18 marca Chamberlain na posiedzeniu rządu mówił przede wszystkim o Polsce:

Polska zajmuje najprawdopodobniej kluczowe stanowisko w obecnej sytuacji [...] nasze wystąpienie wobec Polski powinno by zapewne pójść dalej niż w stosunku do innych krajów [...] nadszedł czas, by zagrożeni przez agresję niemiecką szli razem4.

Istotnie, wspomniana poprzednio nota brytyjska, złożona w dniu 21 marca przez ambasadora Kennarda w polskim MSZ, uza­sadnia projekt czterostronnej deklaracji, bardziej szczegółowo niż podobne noty złożone w Paryżu i Moskwie5. Nie zawiera jednak jakiejś aluzji do stworzenia specjalnej sytuacji w stosunkach pol-sko-brytyjskich. Sytuację taką mogła stworzyć wizyta Becka w Londynie i zabiegi polskie.

Beck w instrukcji dla ambasadora Raczyńskiego, wysłanej 23 marca przez specjalnego kuriera (A. Mniszka) polecił mu złożyć propozycję, by rząd brytyjski zawarł z Polską — niezależnie od rozmów na temat deklaracji wielostronne] — porozumienie dwu-

3 Obficie wykorzystał je I. C o l v i n: The Chamberlain Gabinet (Lon-don 1971), a w Polsce J. Stefanowie z, cyt. art. w WPH.

4 I. Colvin, jw., s. 189; słów tych nie cytuje J. Stefanowie z, (jw., s. 216).

5 PBK, dokum. 65; ponieważ Bonnet właśnie 21 III przybył do Londynu (towarzysząc prezydentowi Lebrunowi), otrzymał on wprost od Halifaxa projekt deklaracji (Bonnet A, II, s. 161—162; por. SBZM, dokum. 176 i 177).

324

325

stronne w duchu proponowanej deklaracji6. Szembek określił ter krok jako chęć “wyeliminowania Francji i Sowietów", było to jed-' nak ścisłe tylko w wypadku drugiego z wymienionych tu państw, * gdyż Beck w instrukcji podkreślił fakt sojuszu polsko-francuskie-go oraz wyraził zdanie, że rząd francuski należy poufnie poin­formować o całej sprawie 7.

Zanim ambasador Raczyński mógł zgłosić się do ministra l lifaxa z powyższą propozycją, brytyjski minister spraw zagranicz­nych w dniu 22 marca na posiedzeniu gabinetu wyrażał pewne wątpliwości co do stanowiska Polski; nasunęły mu je informacje otrzymane od Francji8. Po rozmowie Raczyński — Halifax w dnii 24 marca, gdy ambasador polski przedłożył polską propozycjęj strona brytyjska miała już punkt zaczepienia dla nowego podejścia' do sytuacji, na wypadek gdyby rozmowy prowadzone w Moskwie nie dały rezultatu. Halifax jednak nie wypowiedział się konkretnie na temat propozycji polskiej9. Przedyskutował ją natomiast z pre­mierem, który w swym expose złożonym na posiedzeniu rządu w dniu 27 marca przedstawił możliwość zawarcia dwustronnego po­rozumienia z Polską równolegle z nie zarzuconą jeszcze deklara­cją czterostronną oraz spojenia układu polsko-francuskiego z tam­tymi zobowiązaniami. Zarazem ponownie ujawniło się, że Angli­kom chodzi przede wszystkim o Rumunię, a w każdym razie bar­dziej o nią niż o Polskę. Wyrażono bowiem życzenie, by Polska przyłączyła się do gwarancji dla Rumunii i niejako uczyniono z te­go warunek przyszłej anglo-francuskiej gwarancji dla obu tych krajów 10.

To łączenie sprawy polskiej i rumuńskiej było wynikiem roz­mów prowadzonych w Foreign Office w dniach poprzedzających.

s PBK, dokum. 66; zob. Szembek, s. 528; por. Cienciała, s. 216— —217.

7 Cienciała jw.: informacja o dodatkowej instrukcji pióra J. Potoc­kiego, naczelnika Wydziału Zachodniego w polskim MSZ.

si. Colvin, jw., s. 191; z notatki Cadogana z 22 III (D ii k s, s. 162), wynika, że bawiącego wtedy w Londynie Bonneta (zob. wyżej, przyp. 5) informowano na bieżąco o kontaktach z Polską, ale Bonnet sam o tym nie pisze.

s Sprawie genezy gwarancji dla Polski poświęcił monografię S. N e w-man, March 1939 The British Guarantee to Poland (Oxford 1976; przekład polski Warszawa 1981).

10 I. C o l v i n, jw., s. 191—192, ale obszerniej J. Stefanowie z, cyt. art., s. 224.

326

Halifax informował o nich premiera i gdyby nie pewna nieprze­widziana sprawa, w dniu 31 marca padłaby może z ust Chamber-laina deklaracja o gwarancji dla obu państw, a nie tylko dla Pol­ski. Instrukcje przesłane do ambasady w Warszawie i poselstwa w Bukareszcie jeszcze 27 marca brzmiały: Wielka Brytania udzie­li (wraz z Francją) pomocy, jeśli oba państwa będą stawiały opór ewentualnej agresji, z tym że Polska miałaby także udzielić po­mocy swym zachodnim partnerom, gdyby doszło do agresji nie­mieckiej przeciw nim, bądź bezpośrednio, bądź wskutek ich akcji zbrojnej przeciw Niemcom w wyniku agresji tych ostatnich czy to w Europie zachodniej, czy przeciw Jugosławii". Jak widzimy, troska o Europę południowo-wschodnią, wyrażona przez Chamber-laina 17 marca, nadal dominowała w planach rządu brytyjskiego. Mimo że prowadzono jeszcze rozmowy w Moskwie, rząd londyński przestawiał się już przy tym na ewentualność utworzenia nowej kombinacji, bez ZSRR. Wpłynęły na to niewątpliwie w znacznym stopniu zastrzeżenia polskie. O zastrzeżeniach tych mówiono na po­siedzeniu gabinetu w dniu 27 marca i Halifax oświadczył wtedy, że gdyby trzeba było wybierać między Polską a ZSRR, “Polska ma większą wartość"(!)12.

Niespodziewana ingerencja nastąpiła ze strony 26-letniego wów­czas dziennikarza, lana Colvina, korespondenta “News Chronicie" w Berlinie, który przywiózł do Londynu “przerażające" (hair rais-ing), jak zanotował Cadogan, wiadomości o mającej jakoby nastą­pić w najbliższych dniach, jeśli nie godzinach, agresji niemieckiej przeciw Polsce. Wiadomości tych wysłuchał 29 marca po Cado-ganie Halifax, który zaprowadził Colvina do premiera i temu dziennikarz powtórzył swoje informacje 13. I Chamberlain, i Hali-fax, wbrew sceptycyzmowi Cadogana uwierzyli Colvinowi; pre­mier zwołał 30 marca nowe posiedzenie gabinetu, na którym, po­wołując się na te informacje, przy poparciu Halifaxa, zapropono-

11 DBFP, 3/IV, dokum. 538; por. V. M o i s u c, cyt. dz., s. 175, o wystą­pieniu brytyjsko-francuskim w Bukareszcie w sprawie zacieśnienia stosun­ków rumuńsko-polskich jako warunku gwarancji ze strony mocarstw za­chodnich.

12 I. C o l v i n, jw., s. 193; J. S t e f a n o w i c z. jw. Na tym posiedzeniu ujawniły się różne zastrzeżenia wobec ZSRR.

13 O tym sam I. Colvin opowiada w swej cyt. książce, s. 194 i nast.; por. D i l k s, s. 164; A. J. P. Ta y l o r (English History, s. 442), potwierdza wpływ tych doniesień na ostateczną decyzję Chamberlaina.

327

wał niezwłoczne udzielenie Polsce zapewnienia, że otrzyma ona pomoc brytyjską w razie ataku niemieckiego. Chamberlain uwa­żał, że ogłoszenie tego może wpłynąć hamująco na Hitlera. Nie było już mowy nie tylko o równoczesnej gwarancji dla Rumunii i współdziałaniu ZSRR, ale nawet o wzajemnej obietnicy Polski. Chamberlain i Halifax sądzili, że trzeba się spieszyć, aby nie do­puścić do nagłej decyzji niemieckiej zaatakowania Polski".

Dziś wiemy, że wtedy jeszcze nie zapadła w Berlinie ostatecz­na decyzja co do terminu uderzenia na Polskę, a w każdym razie nie planowano tego na koniec marca 15. Pewne podniecenie jed­nak istniało i wspomniany korespondent “News Chronicie", który powoływał się na swoich wysoko postawionych lub dobrze wpro­wadzonych informatorów, mógł ulec atmosferze alarmu, wystar­czająco już podnieconej akcją hitlerowską, prowadzoną w ciągu całego miesiąca, a szczególnie od jego połowy.

Jego relacja zrobiła tak silne wrażenie na rządzie brytyjskim, że dojść miało do decyzji, która stanowi przewrót w całej trady­cji polityki zagranicznej Wielkiej Brytanii, tj. do aktu bez prece­densu.

Oto jeszcze tegoż dnia, 30 marca, Halifax zadepeszował do Kennarda, zawiadamiając go, że na dzień następny została zapowie­dziana w Izbie Gmin interpelacja: co uczyni rząd brytyjski w razie niespodziewanego ataku na Polskę? Minister zlecił swemu ambasadorowi poinformowanie rządu polskiego, że w razie takie­go ataku Wielka Brytania, w porozumieniu z Francją, zamierza udzielić Polsce pomocy. Kennard udał się niezwłocznie do Becka, który wyraził zgodę, dodając, że Polska pierwsza na pewno Niemiec nie zaatakuje 16. Przy sposobności ambasador brytyjski dowiedział się, że żądania niemieckie nie miały charakteru ultimatum.

Zgoda wyrażona przez Becka, zakomunikowana do Londynu przez Kennarda, posłużyła Chamberlainowi do uzyskania w dniu 31 marca na posiedzeniu gabinetu akceptacji planowanego wy­stąpienia. W świetle stwierdzenia, że nie było ultimatum, oraz


14 I. Colvin, cyt. dz., s. 195—196; por. Dilks, s. 165.

15 O tym s. 371 i nast. ale przypomnieć trzeba wiadomość o mowie Hi­tlera w dn. 8 III (zob. przyp. 72 na s. 287).

w DBFP, jw., dokum. 568 i 573; PBK, dokum. 68; tegoż dnia ambasador brytyjski w Paryżu E. Phipps zapytywał Bonneta z polecenia swego rządu o to, czy premier może powołać się na solidarność Francji (LJF, dokum. 88).

328

opinii sztabu brytyjskiego, że na razie jednak atak niemiecki w dniach najbliższych nie jest prawdopodobny, rząd londyński nie musiał się aż tak spieszyć — ale Chamberlainowi chodziło o gest, który miał wywrzeć odpowiednie wrażenie w Berlinie. Premier sądził, że zapowiedź pomocy brytyjskiej dla Polski zmusi Hitlera do zmiany planów. Było to takie samo złudzenie jak to, które kazało Chamberlainowi we wrześniu 1938 dwukrotnie lecieć do Niemiec, by negocjować kompromis w sprawie Czechosłowacji". Hitler potrafił przeprowadzić wtedy swój zamiar bez oglądania się na obiekcje brytyjskie, wiec umiałby to zrobić i teraz, w chwili, w której powziął decyzję.

Dnia 31 marca (był to piątek) po południu z zapowiedzianą już interpelacją do rządu wystąpił w Izbie Gmin przywódca Labour Party, Attlee. W odpowiedzi na nią premier wygłosił przemówie­nie, które słuchający go ambasador Raczyński nazwał “pociągnię­ciem wielkiej miary, dokonanym śmiało i z niesamowitym wyczu­ciem chwili" 18.

Powszechnie znany (ogłoszony w prasie) stał się ostatni frag­ment przemówienia. W urzędowym przekładzie polskim, wtedy opublikowanym, brzmiał on jak następuje:

Jak Izbie wiadomo, pewne konsultacje są obecnie przeprowadzane z in nymi Rządami. Celem uczynienia całkowicie jasnym stanowiska rządu J.K Mości w międzyczasie [sic!], zanim te konsultacje będą zakończone, muszę obecnie powiadomić Izbę, że w tym okresie na wypadek wszelkiej akcji, która wyraźnie zagrażałaby niezależności Polski, a w stosunku do której wobec tego Polska uważałaby za żywotne stawić opór swymi siłami na­rodowymi 19, Rząd J.K. Mości uważałby się za zobowiązany do niezwłocz­nego okazania Rządowi Polskiemu całego poparcia w jego mocy. Rząd J.K. Mości dał Rządowi Polskiemu zapewnienie w tym względzie.

Mogę dodać, że Rząd Francuski upoważnił mnie do wyraźnego stwier­dzenia, iż zajmuje takie samo stanowisko w tej kwestii jak Rząd Wielkiej Brytanii 20.

W związku z ostatnim zdaniem powyższego tekstu, zawierają­cym stwierdzenie o solidarności Francji z tą deklaracją, należy

17 O tym obszernie Rok, s. 329 i nast. tam literatura.

18 R a c z y ń s k i, s. 26; ciekawe, że zupełnie pomija tę sprawę w swym Diariuszu Szembek, — znaczy to, że z nikim o niej wtedy nie rozma­wiał. B e c k (s. 165), pisze nieco przesadzając: “Oświadczenie Chamberlaina z 31 marca [...] uzgodnione było ze mną".

19 Tak w cytowanym tekście — winno być: siłami zbrojnymi.

20 Tekst ten według WEP, s. 366; oryginał: BBB, dokum. 17; DBFP, jw., dokum. 582.

329

dodać, iż pierwotnym zamiarem Chamberlaina było móc wymienić tu także Związek Radziecki. W tym celu w południe tegoż dnia premier zaprosił ambasadora Majskiego i zapytał, dawszy mu do przeczytania tekst deklaracji, czy może wyrazić sią, że aprobaty udziela również Związek Radziecki. Pisząc o tym w swych wspom­nieniach, Majski słusznie nazwał ten krok premiera brytyjskiego “bezceremonialnym". Odpowiedział, że nie ma on fizycznej możli­wości, by uzyskać upoważnienie swego rządu na parę godzin przed odczytaniem deklaracji, a bez instrukcji żadnej aprobaty wyrazić nie może 21.

Chamberlain chciał wspomnieć o ZSRR nie dlatego, by mu na solidarności tego państwa zależało, lecz z powodu idących w tyraj kierunku nalegań opozycji22.

Było rzeczą charakterystyczną, że o ile w pierwotnym projek­cie deklaracji (o wiele krótszym), przedłożonym gabinetowi po­przedniego dnia, była wyraźna wzmianka o zagrożeniu Polski przez Niemcy, w tekście ostatecznym opuszczono ją, nadając gwarancji-charakter generalny, co później było powodem pewnych błędnych interpretacji. Rząd brytyjski kategorycznie wyjaśniał później, że wszelkie zobowiązania brytyjskie wobec Polski dotyczyły wyłącz­nie jej konfliktu z Niemcami23. Ale w dniu 31 marca nie chciano ostrzegać Rzeszy, nazywając ją po imieniu.

Zmieniono też założenie, w którym gwarancja miałaby wejść w życie: o ile pierwotnie określenie zagrożenia miało być wyłącz­nie rzeczą rządu polskiego, o tyle w tekście ostatecznym osła­biono to, stwierdzając ogólnikowo, że chodzi o akcję, “która wyraź­nie zagrażałaby niezależności Polski" — co mogło zatem podlegać także ocenie brytyjskiej. Niemniej zastrzeżenie to zostało podwa­żone przez następujący potem dodatek, że musiałaby to być akcja, której Polska przeciwstawiłaby się zbrojnie. A w takim razie od­padałaby ocena brytyjska, choćby nawet różniła się od polskiej,

21 I. M. M a j s k i j, cyt. dz., s. 458, natomiast nie znajdujemy odpowied­niego telegramu w SBZM; o rozmowie Halifaxa z Majskim tegoż dnia wspo­mina Cadogan, nie podając treści (D i l k s, s. 167).

22 O tym liczne wzmianki u I. Colvina jw.); także w zapiskach C a-d o g a n a; I. M. Majski, (SBZM, dokum. 202) przytacza zdanie Lloyd-George'a, domagającego się od Chamberlaina uznania raczej ZSRR za part­nera.

' 23 Ta sprawa stała się aktualna po zawarciu w dn. 25 VIII 1939 defini­tywnego traktatu sojuszniczego polsko-brytyjskiego.

330

gdyż sam fakt stawienia zbrojnego oporu już pociągałby za sobą działanie gwarancji24.

Natomiast był w deklaracji taki zwrot, który podkreślał, iż prag­nieniem rządu brytyjskiego jest uniknięcie zatargu zbrojnego:

Rząd J.K. Mości był stale zwolennikiem załatwiania w drodze swobod­nych rokowań między zainteresowanymi stronami wszelkich różnic, mogą­cych powstać między nimi. Rząd Wielkiej Brytanii jest zdania, iż tam, gdzie różnice istnieją, stanowi to normalny i właściwy sposób. W rozumieniu tego Rządu nie powinno być zagadnień, których nie można by rozwiązać za po­mocą środków pokojowych, i Rząd ten nie widzi żadnego usprawiedliwie­nia dla zastąpienia metody rokowań siłą lub groźbą siły 25.

Otóż — brzmi tu nuta dobrze znana z lata i jesieni 1938 r., gdy kierując się powyższą zasadą, rządy mocarstw zachodnich znalazły się na drodze, która je zaprowadziła do Monachium. Zapewne na­leżało Niemcom przypomnieć prawdę o wyższości rokowań nad wojną, ale czy po doświadczeniach monachijskich, a zwłaszcza tych z połowy marca 1939 r. można było przypuszczać, że w Ber­linie takie pobożne życzenia będą brane pod uwagę?

Znajdujące się w dalszym tekście deklaracji zapewnienie, że Wielka Brytania udzieli Polsce także czynnej pomocy “wszelkimi środkami w jej mocy" osłabiały ową nutę monachijska, gdyż ta­kich słów w poprzednim roku nie wypowiadano.

Niemniej ów ustęp o rokowaniach wywołał ze strony polskiej pewną obawę, że Niemcy mogłyby żądać podjęcia rozmów na te­mat swoich postulatów, wysuniętych ostatnio 21 marca. Na ten te­mat rozmawiał w parę dni później z Halifaxem Raczyński. Ale znacznie większe niezadowolenie polskie musiał wywołać ogło­szony zaraz następnego dnia w dzienniku “The Times" artykuł, który wyraźnie zaznaczał, że gwarancja brytyjska dotyczy niepod­ległości Polski, ale nie integralności jej terytorium. Również inne dzienniki londyńskie pisały w podobnym duchu. Raczyński pro­testował zaraz w Foreign Office, a Beck wobec Kennarda. Rząd brytyjski odciął się od artykułu w “The Times" 26.

Niemniej Polska powinna była wziąć pod uwagę to, że niewąt-

21 Szczegółowo analizuje tę sprawę na podstawie odnalezionych przez siebie tekstów J. Stefanowicz (cyt. art., s. 231 i nast.).

25 Tekst jak w przyp. 20; J. Stefanowicz (jw., s. 229) podaje wła­sne tłumaczenie, także zgodne z oryginałem.

26 Raczyński, s. 27; por. C i e n c i a l a, s. 226—227; obszernie rela­cjonował o tej sprawie do Moskwy Majski (SBZM, dokum. 206), prawidłowo wskazując istnienie intryg ze strony zwolenników appeasementu.

331

pliwie w intencji brytyjskiej leżało ograniczenie gwarancji, mia­nowicie uznano za możliwy jakiś ewentualny kompromis między Polską a Niemcami, oczywiście kosztem Polski. Nawyki i styl po­stępowania z poprzedniego roku, stosowane wobec Czechosłowacji, nie zostały jeszcze całkowicie zarzucone w polityce Londynu27.

Deklaracja Chamberlaina została przyjęta w Berlinie ze źle ukrywaną złością. Brytyjski charge d'affaires donosił już poprzed­nio, że Ribbentrop naciska, by akcję przeciw Polsce podjąć jak najszybciej; niewątpliwie w tym leżało źródło informacji przy­wiezionych przez Colvina.

O zmianie nastrojów wobec Polski w Auswartiges Amt już przed 31 marca świadczyły pewne posunięcia, które dowodziły, że ra­czej nie brano już w rachubą możliwości porozumienia. Mianowi­cie 29 marca poseł węgierski w Berlinie, generał Sztójay, zapropo­nował Weizsackerowi, że hr. Csaky ewentualnie podjąłby się po­średnictwa między Niemcami a Polską — i otrzymał odpowiedź, że nie jest to pożądane2S.

Irytacja w Berlinie kierowała się po 31 marca nie tylko prze­ciw Polsce, lecz także przeciw Wielkiej Brytanii; o krokach w spra­wie Rumunii wiedziano w Auswartiges Amt, a najnowsze posunie­cie Londynu dopełniło miary. Wyrazem niezadowolenia Hitlera z polityki brytyjskiej było jego przemówienie wygłoszone l kwiet­nia w Wilhelmshaven z okazji spuszczenia na wodę drugiego z rzę­du w rozpoczętej serii nowego okrętu liniowego “Tirpitz", o wy­porności 35 tyś. ton28. W mowie tej Hitler zaatakował ingerencję Anglików w rzekomej niemieckiej “strefie życiowej" i stwierdził, że widocznie Londyn woli mieć złe stosunki z Rzeszą; dał do zro­zumienia, że Niemcy mogą wypowiedzieć układ morski zawarty w r. 1935 między obu państwami, a ustalający wzajemny stosunek tonażu Wielkiej Brytanii i Niemiec jak 10 : 3,5.

Co prawda cel tych pogróżek nie był w gruncie rzeczy nega­tywny: Hitler wyobrażał sobie, że metoda gróźb potrafi skłonić

« Tu trzeba przypomnieć, iż w r. 1938 rząd brytyjski uważał, że okroje­nie granic nie zagrozi “żywotnym interesom" Czechosłowacji — wobec czego po Monachium przyszedł 15 III 1939.

28 ADAP, iw., dokum. 123; por. J. Lipski, cyt. art. Nowe przyczynki, s. 34.

s9 Poprzednio Niemcy wybudowały tej samej wyporności okręt liniowy nazwany “Bismarck", spuszczony na wodą 14II. Tekst mowy Hitlera w DWB2, dokum. 281.

332

Londyn do porzucenia kombinacji w Europie środkowej i wschod­niej, a zachęcić do przyjęcia oferty przyjaźni ze strony potężnych Niemiec. Równocześnie zaczęto szerzyć pogłoski o możliwości na­głego ataku lotnictwa niemieckiego na flotę brytyjską, bez wy­powiedzenia wojny, co poważnie potraktowano w Admiralicji Bry­tyjskiej 30. Była to podobna taktyka, jak poprzednio lansowane po­głoski o możliwym nagłym ataku niemieckim na Holandię w celu zaszachowania Anglii z tego wybrzeża, tak bliskiego brzegów an­gielskich.

Ale w Berlinie zdawano sobie sprawę, że pomimo iż Wielka Brytania nie była w tym czasie przygotowana do wojny, o czym Niemcy doskonale wiedzieli, atak taki byłby bardzo ryzykowny ze względu na późniejsze najdalej sięgające komplikacje. Chociaż więc sztab hitlerowski w różnych okresach poważnie rozważał plan uderzenia w kierunku zachodnim, a plan taki był także przedmio­tem narad z Włochami, to jednak właśnie wobec absolutnego nie-przygotowania do wojny również włoskiego partnera Hitler nie mógł jeszcze podejmować takich działań na wiosnę 1939 r.31 Mógł on jednak tworzyć atmosferę niepokoju i zastraszenia, m. in. by podważyć zdecydowaną wolę Anglików pogłębienia stosunków z Polską, a także tworzenia szerszej koalicji antyniemieckiej.

Za to rosła, powiedzieć można z godziny na godzinę, wściekłość na Polskę. Daremne były zabiegi zarówno brytyjskie, jak polskie, mające na celu przekonanie Berlina, że nowa forma stosunków między Warszawą a Londynem nie ma nic wspólnego z wysuwa­nym przez prasę niemiecką argumentem “okrążenia" i że obaj no­wi partnerzy zamierzają kontynuować dotychczasowe stosunki z Rzeszą32.

Dawniej już, a w każdym razie nie bezpośrednio przed 31 mar­ca, zaplanowana podróż Becka do Londynu nabierała w tych oko-

so DBFP, jw., dokum. 606; raport ambasady niemieckiej w Londynie z 6 IV: P. B e r b e r, ed., Deutschland — Bngland 1933—1939 (Essen 1943), dokum. 83 (pominięto w ADAP); por. D ii k s, s. 169.

31 O ówczesnym stadium rozmów z Włochami zob. s. 393 i nast.

82 Utrzymywanie się pewnych nastrojów proniemieckich w Londynie po 15 i także po 31 III 1939 omawiają M. G i l b e r t, R. G o 11, The Appeasers (London 1963; polski przekład pt. Dżentelmeni w Monachium, Warszawa 1967), rozdz. XV i XVI; zob. też I. D. O w s i a n y j, Tajna w kotoroj wojna rozdałaś (Moskwa 1971, przekład polski pt. Tajemnice narodzin II wojny światowej, Warszawa 1974), rozdz. VII, oraz I. M. M a j s k i j, Kto pomogal Gitleru (Moskwa 1962).

333

licznościach nowego zupełnie znaczenia. Przyczyniła się ona do ostatecznego zwrotu w nastawieniu Rzeszy hitlerowskiej do Pol­ski, a w każdym razie do sprecyzowania postanowienia o agresji zbrojnej.

Beck wyjechał z Warszawy 2 kwietnia o godz. 13.16 pociągiem jadącym przez Berlin (gdzie był tegoż dnia wieczorem) i 3 kwietnia o 16.20 był w Londynie33. Tego samego dnia szef naczelnego do­wództwa niemieckich sił zbrojnych generał Keitel podpisał roz­kaz o gotowości bojowej na rok 1939—1940, którego drugi punkt mówił o tzw. Fali Weiss — był to kryptonim agresji na Polskę, z terminem l września 1939 M.

Do tego czasu kierownictwo polityczne Trzeciej Rzeszy i sztab nie były jeszcze zdecydowane co do kierunku, w którym najpierw dokona się uderzenia. Teraz już sprawa ta została rozstrzygnięta. Polskę do tego czasu zamierzano tolerować, dopóki trwała jej izo­lacja wobec niekompletności postanowień polsko-francuskiego so­juszu wojskowego. Ale od chwili, gdy Polska silniej związała się z Zachodem, decyzja o jej jak najszybszym unicestwieniu zapadła błyskawicznie.

Polski minister spraw zagranicznych odbywał w dniach od 4 do 6 kwietnia rozmowy w Londynie, pertraktując w towarzystwie ambasadora polskiego Raczyńskiego z Chamberlainem i Hali-faxem35. Przyjęty został kurtuazyjnie i rozmowy miały charakter rzeczowy. Beck jechał do Londynu zdecydowany, by ogłoszoną przez Anglików 31 marca deklarację gwarancyjną przekształcić w sojusz, w obustronne zobowiązanie pomocy. Uważał słusznie, że tylko takie załatwienie odpowiada znaczeniu Polski i jej roli w Europie. Zarazem nie był skłonny zgodzić się na wszelkie propo­zycje angielskie, np. co do gwarancji polskiej dla Rumunii, która

33 Opis podróży i pobytu daje P. Starzeński, cyt. dz., s. 183 i nast., por. też Raczyński, s. 28—29; J. Beck, Preliminarza polityczne do wojny 1939. ZH (Paryż), 1971 nr 20, s. 80—81.

81 Bliższe szczegóły s. 393 i nast., tu sprawa ta wspomniana tylko dla zestawienia z podróżą Becka.

35 Nadto ze strony polskiej brał w rozmowach udział wspomniany wyżej naczelnik Wydziału Zachodniego Józef Potocki, a ze strony brytyjskiej tak­że podsekretarz stanu Foreign Office, Cadogan i naczelnik Wydziału Cen­tralnego, William Strang. Protokóły rozmów: DBFP, 3/V, dokum. l—16; por. Raczyński jw., oraz s. 412—413 (list J. Potockiego); zob. także Dilks, s. 169—170; Cienciala, s. 231—236. Ostatnio: W. W. Kuł s k i, The An-glo-Polish Agreement of August 25, 1939. “The Polish Review", 1976 nr l—2.

334

miałaby wiązać się z sojuszem polsko-brytyjskim i wciągnąć Pol­skę do wojny, gdyby do niej doszło między Wielką Brytanią a Niemcami z powodu ataku tych ostatnich na Rumunię. Beck uważał, że atak taki jest mało prawdopodobny, a zdawał sobie zarazem sprawę z tego, że gdyby nastąpił, wówczas niewątpliwie partnerem Rzeszy byłyby Węgry. Polska nie chciała za żadną ce­nę znaleźć się w sytuacji, w której musiałaby zetrzeć się z Węgra­mi; Beck wiedział, że samo ogłoszenie gwarancji polskiej dla Ru­munii, t j. obietnicy obrony także rumuńskiej granicy zachodniej — popchnęłoby Węgry całkowicie w ramiona Niemiec i Polska utra­ciłaby ważnego dla siebie i jak dotąd bardzo przyjaznego partne­ra. Dlatego też w tej dziedzinie Beck nie chciał Anglikom ustąpić i uczestnik rozmów Cadogan zanotował, że polski minister jest “bardzo trudny" (very sticky), o ile chodzi o tę sprawę 36.

Beck mógł wyjaśnić szczegółowo sytuację Polski i sprawę Gdań­ska, której do tego czasu nie pojmowano w Londynie należycie. Podkreślił, że Polska nie ustąpi wobec nacisków niemieckich i jest zdecydowana stawić w razie potrzeby zbrojny opór. Mówił także o polskiej nieufności do ZSRR, znajdując tu zresztą pełne zrozu­mienie u swoich rozmówców37.

Celem rozmów stało się więc zawarcie dwustronnego porozu­mienia o pomocy wzajemnej oraz zacieśnienie współpracy gospo­darczej, tak potrzebnej słabo uprzemysłowionej Polsce. Obaj part­nerzy zamierzali złożyć uroczystą deklarację, że nie pozostaną obo­jętni wobec ewentualnych nowych agresywnych posunięć Niemiec i że wspólnymi siłami przeciwstawią się takim wystąpieniom, udzielając sobie pomocy wszelkimi środkami3S.

Nastrój w rozmowach stawał się coraz lepszy. Efektem ich był uzgodniony 6 i ogłoszony 7 kwietnia wspólny komunikat polsko-brytyjski, zapowiadający zawarcie układu sojuszniczego, którego główne wytyczne już uzgodniono39. Szczególną wagę miał fakt

36 Dilks, s. 169 — Sprawa ówczesnych stosunków polsko-rurnuńskich będzie uwzględniona w rozdziale następnym.

37 Majski doniósł do Moskwy w telegramie z 6 IV o swej rozmowie z Ha-lifaxem, który przedstawił mu szczegółowo sprawę stosunków z Polską i wspominał m.in. o zastrzeżeniach Becka wobec ZSRR (SBZM, dokum. 214); por. J. Beck, Preliminarza..., s. 81.

s* Szczegółowy protokół rozmów: DBFP, jw., dokum. 16, i S z e m b e k, s. 716—718.

33 Tekst komunikatu, ogłoszonego w prasie obu krajów: WEP, s. 367.

335

zamieszczenia w treści komunikatu stwierdzenia, że casus foederis zachodzić będzie w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia, bezpo­średniego lub pośredniego, niepodległości obu narodów (in the event of any threat, direct or indirect, to the independence oj eiiher). Pod zagrożeniem pośrednim można było rozumieć wiele rzeczy, a w przypadku Polski także akcję niemiecką w Gdańsku który formalnie do Polski nie należał, dalej przeciw Litwie lub któremukolwiek innemu sąsiadowi Polski, a w przypadku Wielkiej Brytanii akcję przeciw krajom, których bezpieczeństwo było dla niej sprawą istotną, np. przeciwko Belgii i Holandii. Na doniosłoś tego punktu zwrócił uwagę wkrótce potem w rozmowie z amba­sadorem polskim premier francuski Daladier40. Porozumienie polsko-brytyjskie spotkało się z nader przychylną oceną właśnie w Paryżu, gdzie utworzenie trójporozumienia (de facto) polsko-brytyjsko-francuskiego uznano za niezmiernie ważny element syste­mu bezpieczeństwa w Europie, oczywiście zgodnie z wyobraże­niami rządowych kół francuskich.

Dokument z 6 kwietnia miał zatem charakter wstępny i zapo­wiadał szczegółowe przestudiowanie szeregu problemów przed podpisaniem ostatecznego układu o pomocy wzajemnej. Ponadto istniała możliwość zawarcia jeszcze dodatkowych porozumień “w powszechnym interesie konsolidacji pokoju". Znaczyło to, że istniejące trójporozumienie mogłoby powiększyć się przez ewen­tualne przystąpienie innego państwa lub nawet kilku. Sądzić trze­ba, że była to tylko teoria, nie leżąca w intencjach kontrahen­tów.

Nie tylko w Berlinie śledzono pobyt i rozmowy Becka z Angli­kami z niezadowoleniem. Także w Moskwie wywołały one pewne wątpliwości. Szembek 3 kwietnia zawiadomił Becka telegraficznie, że według informacji od Grzybowskiego Litwinów wysunął pod adresem rządu polskiego dwa zapytania: czy Polska wyklucza kon­sultację ze Związkiem Radzieckim tylko przeciw Niemcom, czy też w ogóle; czy Polska zawiadomiła rząd brytyjski o swojej od­mowie przystąpienia do paktu antykominternowskiego 41. Beck od­powiedział następnego dnia swoim jak zwykle niezbyt jasnym sty-

40 J. Łukasiewicz, Rozbudowa gwarancji. DPDŻ z 26 II 1947.

41 Polskie akty dyplomatyczne odnoszące się do rokowań brytyjsko-fran-cusko-sowieckich przed wybuchem II wojny światowej (“Bellona", Londyn 1955, odb.) dokum. 2; por. SBZM, dokum. 211.

336

lem, że “Polska przywiązuje największą wagę do stosunków ze swymi sąsiadami" i że zawiadomi Foreign Office o odrzuceniu propozycji niemieckiej przystąpienia do antykominternu 42. Jak do­nosił Grzybowski, w Moskwie obawiano się, że “wyeliminowanie Sowietów może doprowadzić do paktu pięciu" — to znaczy do po­rozumienia czterech mocarstw monachijskich plus Polska, a taki blok miałby oczywiście ostrze antyradzieckie. Podobne wątpliwoś­ci przekazywał Litwinów w depeszach do ambasadora ZSRR w Londynie; Majski rozmawiał z Halifaxem i w odpowiedzi prze­kazywał do Moskwy uwagi o pewnych niejasnościach w treści po­rozumienia polsko-brytyjskiego oraz donosił o rozbieżnościach w łonie gabinetu brytyjskiego, powodujących niekorzystną dla Polski interpretację zawartego porozumienia43.

Podejrzenia radzieckie polegały raczej na nieporozumieniu, po­nieważ tak, jak sytuacja układała się na początku kwietnia, zbli­żenie między mocarstwami zachodnimi i Polską a Niemcami i Wło­chami — z ostrzem antyradzieckim, czy bez niego — było całko­wicie nieprawdopodobne. Po doświadczeniach z okresu monachij­skiego podejrzliwość Moskwy nie może jednak dziwić.

Ogłoszenie komunikatu z 6 kwietnia było, jak to stwierdza se­kretarz Becka Starzeński, aktem zadecydowanym przez Becka na własną rękę, a wbrew życzeniu kół rządowych w Warszawie; oba­wiały się one ujawnienia treści porozumienia polsko-brytyjskie­go, które mogło spowodować ostrą reakcję Niemiec. Beck zdecy­dował się na ogłoszenie komunikatu pod wpływem nastrojów pa­nujących w Londynie, domagających się jasnego postawienia spra­wy, a to w celu wyraźnego ostrzeżenia Berlina 44. Jak dziś wiemy, zachowanie porozumienia w tajemnicy nie byłoby w niczym po­mogło, skoro już sam wyjazd polskiego ministra spraw zagranicz­nych do Londynu stał się sygnałem do podjęcia wspomnianej wy­żej decyzji z 3 kwietnia o przygotowaniu ataku na Polskę 45.

*2 Polskie akty dyplomatyczne, jw., dokum. 4. Dalej powiedziano tam, że Polska “nie może wiązać swej polityki [...] z ugrupowaniami ideologicznymi" — co w danej sytuacji było trudne do zastosowania!

43 Zob. cyt. wyżej (przyp. 26) dokum. 206 w SBZM; tamże dokum. 214.

44 P. Starzeński, cyt. dz., s. 183 i 192; por. J. Beck, Preliminaria... s. 82; Ostatni raport, s. 165.

45 Jak wyżej, przyp. 34; dla Hitlera i Ribbentropa, którzy żądali, by Beck znów przyjechał konferować z nimi, wyjazd polskiego ministra do Londy­nu był afrontem.

22 Europa...

337

Epilogiem polsko-brytyjskiego porozumienia z 6 kwietnia była deklaracja rządu francuskiego z 13 tegoż miesiąca, w której Dala-dier oświadczył wobec prasy, że Francja akceptuje komunikat pol-sko-brytyjski oraz że w całej rozciągłości potwierdza istniejący sojusz polsko-francuski:

Francja i Polska nawzajem udzielają sobie gwarancji niezwłocznej i bez­pośredniej przeciw wszelkiej groźbie bezpośredniej lub pośredniej, która mo­głaby narazić na szwank ich żywotne interesy 46.

Wartość tych słów była równa zeru...

45 WEP, s. 367; tekst oryginalny: LJF, dokum. 99, por. Bonnet A, s. 217, oraz J. Łukasiewicz, Interpretacja sojuszu z Francją. DPD2 z 10 III 1947.

Uzupełnienie. Już po zakończeniu niniejszej książki autor otrzymali wydaną na wiosnę 1975 r. w Londynie pracą T. Piszczkowskiego pt.' Anglio a Polska 1914—1939, gdzie na końcu są zwięźle omówione także kwe­stie przedstawione w niniejszym rozdziale, w oparciu również o dokumenty brytyjskie. Autor nie miał już możności, by ustosunkować się do — nader zresztą pobieżnych — wywodów T. Piszczkowskiego dotyczących gwarancji brytyjskiej dla Polski i wizyty Becka w Londynie.

To samo dotyczy dalszej, również w Londynie w r. 1975 wydanej pozycji: P. R a i n a, Stosunki polsko-niemieckie 1937—1939. Prawdziwy charakter polityki zagranicznej Józefa Becka. Nie mając już możności ustosunkowania się do tej pracy, należy jednak jej istnienie zasygnalizować.

III. Dyplomatyczna aktywność ZSRR

Jak już wiemy, dyplomacja radziecka zajęła nader aktywną pozycję na terenie międzynarodowym, zarówno w związku z agre­sją niemiecką na państwo czechosłowackie, jak wobec dalszych po­czynań niemieckich, m. in. w stosunku do Rumunii, oraz wywoła­nych przez to wszystko kontrakcji ze strony mocarstw zachodnich, przede wszystkim Wielkiej Brytanii. Związek Radziecki zadekla­rował gotowość wzięcia udziału w ugrupowaniu państw mających zamiar wspólnie przeciwstawić się dalszym aktom agresji, a nie­zależnie od propozycji brytyjskich wysuwanych po 17 marca, wy­stępował także z własnymi koncepcjami. Mimo różnych trudności, które pojawiły się na tej drodze, dyplomacja radziecka, prowadzo­na przez niezmordowanego protagonistę bezpieczeństwa zbioro­wego, Litwinowa, kontynuowała tę działalność jeszcze przez cały kwiecień *.

Należy jednak wyjaśnić, że to uaktywnienie się ZSRR na tere­nie polityki europejskiej nie wypływało wyłącznie ze zmian, jakie wywołały działania niemieckie w ciągu marca. Związek Radziec­ki myślał stale o swoim bezpieczeństwie, rzecz zrozumiała, kon­sekwentnie podejmując odpowiednie kroki bez względu na działa­nia innych państw. Wydarzenia marcowe stworzyły pewne szer­sze podstawy dla polityki ZSRR w dziedzinie zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Istniejące od dłuższego czasu naprężenie na Da­lekim Wschodzie w związku z agresywnymi działaniami Japonii tym bardziej nakazywało dbać o bezpieczeństwo na granicach eu­ropejskich, zwłaszcza że w Moskwie dobrze wiedziano o bliskich kontaktach imperializmów niemieckiego i japońskiego w pakcie

1 Sformułowanie to nie oznacza bynajmniej, aby w następnym okresie, od maja zaczynając, dyplomacja ZSRR odrzuciła tę politykę: jednak­że stosować zaczęła nowe kryteria i oceny, zgodne przede wszystkim z in­teresem bezpieczeństwa własnego państwa. Obszernie omawia działania dy­plomacji radzieckiej w tym okresie W. J. S i p o l s, Sowietskij Sojuz w bor-bie za mir i biezopasnost' 1933—1939. Moskwa 1974, rozdz. III.

v 339

antykominternowskim, przygotowujących się do wspólnej akcji przeciw ZSRR2.

O ile chodzi o sprawę zachodnich granic ZSRR, to z punktu wi-J d/enia rządu radzieckiego sytuacja nie była tu zbyt pomyślna i wy­magała stałej czujności i przewidywania wszelakiego rodzaju ewen­tualności. Niezbyt dobre stosunki z sąsiadami europejskimi: Pol­ską, Finlandią, Estonią, Łotwą i Rumunią, powodowały zatroska-, nie, zwłaszcza odkąd wpływy niemieckie usadowiły się w repu4 blikach bałtyckich, gdzie ustrój wewnętrzny coraz bardziej nabie­rał cech faszystowskich3. Ewentualność agresji niemieckiej wzdłuśj wschodniego wybrzeża Bałtyku, z punktem zaczepienia w Estor lub Finlandii, nie wydawała się wykluczona.

Pierwsze kroki podjęte w kwietniu 1938 r. w stosunku do Fir landii, w celu polepszenia stosunków i zawarcia układu mogąceg zwiększyć bezpieczeństwo Leningradu i całego ważnego regior północno-zachodniego Rosji europejskiej, nie powiodły się4. Rząd ZSRR tym baczniejszą uwagę skierował więc właśnie w tę stronę. A pojawiły się nowe fakty mogące dać wiele do myślenia.

Wypłynęła mianowicie sprawa Archipelagu Alandzkiego5, nującego strategicznie nad wjazdem do Zatoki Fińskiej i nad stępem do Leningradu. Należący do Finlandii na prawach prowir cji autonomicznej, archipelag, ze względu na swoją czysto szwedz­ką ludność zawsze bardzo silnie interesujący Szwecję, był od r. 1921 na mocy specjalnej konwencji międzynarodowej zdemili-taryzowany6. Otóż pod koniec 1938 r. Finlandia i Szwecja porozu-


2 O tym jeszcze będzie mowa w rozdziale końcowym.

*. Antecedencje tej ewolucji przedstawił ostatnio P. Ł o s s o w s k i: Kra­je bałtyckie na drodze od demokracji parlamentarnej do dyktatury (Wrocław itd. 1972); trzeba dla sytuacji w r. 1938/1939 uwzględnić odpowiednie roz­działy historii tych republik, wydawanych w języku rosyjskim przez Akade-" mię Nauk w Tallinnie, Rydze i Wilnie.

4 Ząb.: Istorija diplomatii, t. IV (Moskwa 1975), s. 24—25; por. M. J a k o b s o n, Diplomatie im finnischen Winterkrieg (Wien—Diisseldorf 1970 przekł. z fińskiego), rozdz. II; do tego U. Kekkonen, Statements and Do| cuments Concerning Foreign Policy 1973 (Helsinki 1974), s. 100; nadto: H. J a| l a n t i, La Finlande dcms l'etau germano-sovietique. Neuchatel 1966, s. 17-—18.

5 Wyspy Alandzkie — po szwedzku Aland, po lińsku Ahvenanmaa.

6 Tekst: WEP, s. 562—568; por. hasło Ałandskije ostrowa w: Dipłomatij czeskij slowar' w triach tomach. T. I Moskwa 1971; A. S. Kań, Wnie szniaja politika skandinawskich stron w gody II mirowoj wojny. Moskwa 2967, s. 30—31; W. L. Shirer, The Challenge of Seandintuńa. Boston Toronto 1955, s. 325.

340

miały się, że wystąpią do Ligi Narodów, sprawującej nad tego rodzaju konwencjami opieką, z wnioskiem o rewizję układu z r. 1921 i wyrażenie zgody na wzniesienie fortyfikacji na Wy­spach Alandzkich i zapewnienie im wspólnej ochrony wojskowej przez oba państwa wnioskujące. Wniosek taki wpłynął w Genewie w styczniu 1939 i miała się nim zająć Rada Ligi Narodów na se­sji majowej tegoż roku.

Wnioskodawcy, tj. Finlandia i Szwecja, zwrócili się do państw, które w r. 1921 podpisały konwencję alandzką (wśród nich była także Polska), z prośbą o poparcie wniosku. Ponadto, mimo że w r. 1921 do podpisania konwencji nie zaproszono Rosji Radziec­kiej (przeciw czemu ona założyła protest), zwrócili się w tej spra­wie także do ZSRR jako stałego członka Rady Ligi Narodów, bez uwzględnienia wszakże specjalnych interesów Związku Radziec­kiego, wynikających z położenia strategicznego Wysp Alandzkich w stosunku do wybrzeża ZSRR pod Leningradem. W szczególności stanowisko ówczesnego rządu Finlandii było w tej sprawie w oczach dyplomacji radzieckiej niezbyt jasne 7.

Rząd ZSRR, zdając sobie sprawę z doniosłości problemu, tzn. z niebezpieczeństwa, że ufortyfikowane Wyspy Alandzkie mogły­by w razie jakiegoś porozumienia między Finlandią a Niemcami stać się niemiecką bazą wypadową przeciw Leningradowi, odniósł się do projektu militaryzacji archipelagu nieufnie i zażądał od Fin­landii bliższych informacji, których ta odmówiła. W wyniku tego delegat ZSRR w Genewie otrzymał zalecenie głosowania przeciw wnioskowi, a więc, wobec wymaganej jednomyślności w Radzie, cała sprawa upadła8.

Nim do tego doszło, na początku marca 1939 Litwinów, dążąc io odpowiedniego ułożenia stosunków z Finlandią, zwrócił się do Helsinek z propozycją wydzierżawienia Związkowi Radzieckiemu dlku wysepek leżących w Zatoce Fińskiej9, a to w celu utworze-

i Komentarz: WEP, s. 566; zob. A. S. K a n, jw., por. K. Wahlback, 'Jrho Kekkonen and Sweden. W: Urho Kekkonen, a Statesman for Peace. Helsinki 1975, s. 73; nadto: A. J o h a n s s o n, Finlands sak. Svensk politik ch opinion under vinterkriget 1933—1940. Stockholm 1973, s. 19 i nast.

s Por. też: L. A. P u n t i l a, The Political History oj Finland 1809—1966. Helsinki 1974 s. 159; Dipłomaticzeskij słowar'..., t. I, jw.

9 Chodziło o wyspy: Suursari, Lavanssaari, Seiskari i Tytarssaari; wy-:py te na podstawie traktatu pokojowego z 12 III 1940 r. weszły w skład 5SRR. Po rosyjsku pisze się: Sur-Sari, Ławan-Sari itd.

341

nią tam przez ZSRR bazy morskiej, mogącej zabezpieczyć Lenin­grad od strony morza. Rząd finlandzki odrzucił tę propozycję. Nie; zrażony, Litwinów zaproponował, by przeprowadzić wymianę te-: rytoriów: Finlandia odstąpiłaby Związkowi Radzieckiemu owe wy­sepki na własność, a otrzymałaby w zamian znacznie rozleglejszy '•. i bardziej wartościowy pas radzieckiej Karelii wzdłuż wschodniej! granicy Finlandii10. Propozycja ta nie została w Helsinkach przy­jęta i atmosfera między obu państwami zaczęła się wyraźnie po-, garszać, m. in. wobec wyraźnego równocześnie nasilania się wply-| wów niemieckich w Finlandii, która zarazem podkreślała takżef swoją wyłącznie zachodnią orientację: w stronę Szwecji i Wielkiej Brytanii. Podobnie jak polsko-radzieckie stosunki gospodarcze, ra-dziecko-fińskie miały minimalne obroty, także i Finlandia niemal cały swój eksport kierowała na zachód i dowoziła wszystko bądź z Niemiec, bądź z Anglii". Ówczesny gabinet w Helsinkach, kie­rowany przez A. K. Cajandera, z J. Erkko jako ministrem spraw zagranicznych, miał oblicze wyłącznie prozachodnie. Natomiast przewodniczący Rady Obrony Państwa, marszałek Mannerheim, zajmował bardziej realistyczne stanowisko. Jak twierdzi w swo­ich pamiętnikach, doradzał rozważenie propozycji radzieckiej i przynajmniej częściowe jej przyjęcie w interesie samej Finlan­dii ". To stanowisko nie wywarło jednak wpływu na decyzję rządu.

Niepowodzenie ponowionych zabiegów podjętych w pierwszej połowie marca 1939 roku odegrało naturalnie swoją rolę w dal­szym rozwoju polityki radzieckiej, gdy od 14/15 tegoż miesiąca agresja niemiecka w Europie środkowej zaczęła nie tylko poważ­nie zmieniać dotychczasową równowagę sił, ale także stwarzać niepokojące zapowiedzi na przyszłość.

Oprócz energicznego wystąpienia w sprawie Czech i Słowacji i gotowości do udzielenia pomocy Rumunii, gdyby ta o pomoc ta­ką się zwróciła, oprócz pozytywnej odpowiedzi na propozycję bry-| tyjską deklaracji czterostronnej (z 21 marca 13) — rząd radziecki!

10 Istorija diplomatii, t. IV, s. 25; cząść ludności Karelii wschodniej mów| narzeczem niemal identycznym z językiem fińskim.

11 Zob.: D. de Roussillon, Verites sur la Finlande. Paris 1946, s. 62 i nast.| L. A. Puntila, cyt. dz., s. 156.

w M. J a k o b s o n, cyt. dz., s. 84; por. też. W. L. S h i r e r, cyt. dz., s. ; z powołaniem się na pamiętniki Mannerheima (wyd. 1954 w przekładaj angielskim).

13 Zob. s. 305 i nast.

342

spracował i próbował realizować swoją własną koncepcję bezpie­czeństwa zbiorowego, ze szczególnym uwzględnieniem Europy środkowo-wschodniej; do jej obrony przed agresją niemiecką ZSRR chciał pozyskać mocarstwa zachodnie i Polskę. Dodać trze-oa, że w tej koncepcji znajdowało się miejsce dla republik bał-;yckich, w tym także Finlandii. Dla bezpieczeństwa ZSRR w re­gionie bałtyckim były to sprawy szczególnej wagi: tędy atak nie-niecki mógł przyjść, jak się wydawało, najłatwiej, a to ze wzglę-iu na fakt, że Niemcy poprzez Prusy Wschodnie sąsiadowały z Lit-,vą i w razie jej opanowania, poprzez Łotwę i Estonię mogły za-itakować ZSRR; w razie istnienia jakiegoś porozumienia z Fin-andią (co podejrzewano)14 atak mógł od strony Bałtyku zagro-:ić Leningradowi. Proponując własną koncepcję porozumienia mo-:arstw, ZSRR zamierzał należycie zatroszczyć się przede wszyst-rim o ten właśnie północno-zachodni odcinek swojej granicy w Eu-

opie. Jak wiemy, propozycje brytyjskie z 21 marca w sprawie dekla-

acji czterostronnej spotkały się z niepowodzeniem, przede wszy-itkim wskutek negatywnego stanowiska Polski. Litwinów uznał

kwietnia, że rzecz jest już nieaktualna 15 i sprawa udziału ZSRR v organizacji bezpieczeństwa europejskiego na razie zawisła w po­wietrzu; Anglicy byli wtedy zaabsorbowani rozmowami z Polską, : Francuzi we wszystkim starali się utrzymać wspólną linię z Lon-lynem.

Niemniej w Paryżu nieco realniej doceniano niebezpieczeństwo demieckie i bez względu na to, że ówczesne paryskie koła rządo­we były wyraźnie reakcyjne i niechętne ZSRR, zarazem odczuwa-iO tam jednak konieczność wciągnięcia ZSRR do przyszłej koali-ji antyniemieckiej. Polskie deprecjonowanie radzieckiego poten-jału wojskowego nie wywierało aż tak wielkiego wpływu w Pa-yżu, by chciano tam zrezygnować zupełnie z zacieśnienia sojuszu liędzy Francją a ZSRR, obowiązującego od r. 1935, jak dotąd tyl-o na papierze.

14 Formalnego porozumienia wtedy jeszcze nie było, ale istniało ono w łanach sztabu niemieckiego i zrealizowano je w latach 1940—1941.

" HD, III, s. 852, por. SBZM, dokum. 203, s. 292: Litwinów cytuje tu :owa ambasadora brytyjskiego: “on, Sids, sczitajet wopros o diekłaracii konczatielno otpawszim"; nie było to jednak oficjalne zawiadomienie ze ; strony rządu brytyjskiego.

343

Toteż właśnie z Paryża, a nie z Londynu wyszły teraz, na po­czątku kwietnia, pierwsze sondaże pod adresem Moskwy 16. Bonnet rozmawiał z ambasadorem radzieckim Suricem w sprawie za­cieśnienia sojuszu oraz starał się nakłonić Daladiera, by ten akcep­tował wysłanie odpowiednich instrukcji do ambasady francuskiej w stolicy ZSRR. Zarazem jednak ria dalej idące kroki, a zwłasz­cza samodzielne, bez oglądania się na stanowisko Londynu, rząd francuski zrazu jeszcze się nie decydował. Głos rozstrzygający miała ciągle Wielka Brytania.

Ale w Londynie wizyta Becka i porozumienie brytyjsko-polskie nie przysłoniły całkowicie wagi porozumienia ze Związkiem Radzieckim w oczach tych, którzy stale tego porozumienia żądali: nie tylko obu partii opozycyjnych, liberałów i o wiele od nich sil­niejszej Labour Party, ale także opozycji w łonie rządzącej partii konserwatywnej. Churchill przypomniał wagę tej sprawy w par­lamencie; spośród liberałów uczynił to Lloyd George, z którego głosem już się zresztą mało liczono w ówczesnej konstelacji".

Chamberlain i Halifax podtrzymywali swoje stanowisko z trze­ciej dekady marca: chcieli wciągnąć ZSRR do rozgrywki przeciw Niemcom, ale na zasadzie, która nie odpowiadała rządowi radziec­kiemu. Chcieli uzyskać zobowiązanie ZSRR do wystąpienia prze­ciw agresji, m. in. w obronie Polski lub Rumunii, ale sami nie de­klarowali, że udzielą Związkowi Radzieckiemu pomocy, gdyby on został napadnięty. W tym duchu rozmawiał Halifax z Majskim w dniu 11 kwietnia; następnie 14 tegoż miesiąca postanowił przed­łożyć ZSRR nową propozycję: by państwo to udzieliło Polsce i Ru­munii podobnej gwarancji, jak uczyniła to Wielka Brytania wobec Polski, a ostatnio oba mocarstwa zachodnie wobec Grecji i Rumu­nii. Ambasador brytyjski w Moskwie Seeds zgłosił się 15 kwietnia do Litwinowa z tą propozycją, naturalnie z góry skazaną na nie­powodzenie 18.

Francja tymczasem, korzystając z faktu, że miała już układ ze Związkiem Radzieckim o pomocy wzajemnej, zdobyła się na


16 Bonnet A, II, s. 175; por. SBZM, dokum. 212; L M. Majskij, cyt. dz., t. II, s. 461.

17 A. J. P. Taylor, The Origins... s. 276; por. też SBZM, dokum. 207.

w DBFP, 3/V, dokum. 42; SBZM, dokum. 226; I. M. Majskij, jw., s. 464 i nast.

344

krok samodzielny. Tego dnia, gdy w Londynie zredagowano wspo­mnianą wyżej propozycję o jednostronnej gwarancji radzieckiej dla Polski i Rumunii, Bonnet w rozmowie z ambasadorem radziec­kim w Paryżu, Suricem, zsproponował wymianę deklaracji mię­dzy obu rządami na zasadzie wzajemności:

W przypadku gdyby Francja znalazła się w stanie wojny z Niemcami w wyniku działań przedsięwziętych przez nią w celu udzielenia pomocy i poparcia Rumunii lub Polsce, będącym ofiarami nie sprowokowanej agre­sji, ZSRR udzieli jej niezwłocznie pomocy i poparcia.

W przypadku gdyby ZSRR znalazł się w stanie wojny z Niemcami w wyniku działań przedsięwziętych z jego strony w celu udzielenia pomo­cy i poparcia Rumunii lub Polsce, będącym ofiarami nie sprowokowanej agresji, Francja udzieli mu niezwłocznie pomocy i poparcia.

Oba rządy porozumieją się niezwłocznie w sprawie szczegółów tej po­mocy w obu wymienionych przypadkach i przedsięwezmą wszelkie kroki dla zapewnienia jej całkowitej skuteczności19.

Ambasador Suric, przekazując do Moskwy telegraficznie tekst tej propozycji, określił ją jako “niepoważną", gdyż wzajemność zobowiązań nie była tu w pełni zapewniona; Suric sugerował od­rzucenie tak sformułowanej propozycji20.

Sądzić można, że Litwinów bardziej pozytywnie ocenił projekt francuski, choćby dlatego, że projekt ten przewyższał pod każ-iym względem równoczesną, wspomnianą tu wyżej, propozycję brytyjską. Niebawem zredagowana odpowiedź radziecka, skiero­wana do obu mocarstw zachodnich, ignorując propozycję brytyj­ską, wysuwała bardzo silnie zasadę zobowiązań wzajemnych i w pewnym stopniu bliższa była propozycji francuskiej.

W Moskwie zwrócono ponownie uwagę na to, że Anglicy in-;eresują się tylko Rumunią i Polską, podczas gdy dyplomacja ra-iziecka była zainteresowana także możliwością zagrożenia od stro-ly Bałtyku. Anglicy nie wspominali zupełnie o państwach wschod-liobałtyckich, które tak bardzo interesowały radzieckie MSZ; Lit­winów specjalnie polecał Majskiemu, by dowiedział się od Hali-

w Tu tłumaczenie według SBZM, dokum. 232, podczas gdy Bonnet (A, [I, s. 180) podaje pod tą datą tekst nieco różny, zwłaszcza przez to, że abok Francji występuje tu W. Brytania jako partner dla ZSRR.

2° SBZM, jw.; I. D. O wsiany j, cyt. dz. (przekł. polski) s. 299, podaje tu jłędnie jako wcześniejszy tekst, który Bonnet przedłożył dopiero 29 IV zob. niżej).

345

faxa, czy i w jakim sensie poruszana była sprawa Łotwy w rozmo­wach polsko-brytyjskich21.

Układając swą kontrpropozycję, która została przekazana Seed-sowi w dniu 17 kwietnia, a następnego dnia przez Surica złożo­na w Paryżu, rząd radziecki kierował się następującymi wytycz­nymi: po pierwsze pełna wzajemność zobowiązań, po drugie uwzględnienie wszystkich bez wyjątku państw leżących międzyl Bałtykiem a Morzem Czarnym. Ponadto z kwestii szczegółowych) postanowiono zażądać, by istniejący sojusz polsko-rumuński zo-' stał należycie przystosowany do sytuacji i by do porozumienia zo­stała wciągnięta również Turcja. Oto pełny tekst propozycji ra­dzieckiej 22:

1. Anglia, Francja i ZSRR zawierają między sobą porozumienie na okres lat pięciu do dziesięciu o zobowiązaniu okazania sobie wzajemnie nie­zwłocznej pomocy wszelkiego rodzaju, włączając tu pomoc wojskową, w ra­zie agresji w Europie przeciw któremukolwiek z umawiających się państw.

2. Anglia, Francja i ZSRR zobowiązują się do udzielenia wszelkiej po­mocy, włączając także wojskową, państwom wschodnioeuropejskim, leżą­cym miądzy Bałtykiem a Morzem Czarnym i graniczącym ze Związkiem Radzieckim, w przypadku agresji przeciw tym państwom23.

3. Anglia, Francja i ZSRR zobowiązują się w najkrótszym terminie prze­dyskutować i ustalić rozmiary i formy pomocy wojskowej, udzielanej przez każde z tych państw w zastosowaniu punktów l i 2.

4. Rząd angielski wyjaśnia, że obiecana z jego strony pomoc dla Polski odnosi się tylko do agresji ze strony Niemiec «.

5. Istniejący między Polską a Rumunią układ sojuszu otrzymuje moc obowiązującą w przypadku każdej agresji przeciw Polsce i Rumunii altai też ulega unieważnieniu jako obowiązujący przeciw ZSRR25.

6. Anglia, Francja i ZSRR zobowiązują się, po rozpoczęciu kroków wo-

21 SBZM, dokum. 221 (10IV), stylizacja znamienna: “Pri kakom-nibud', razgoworie z Halifaksom sprositie jego, nie goworłł li on s Bekom o Ła-i twii i o wozmożnom zachwatie Polszej łatwijskogo porta. On budiet. koniecz-j no, otricat', no ważeń ton otricanija". Majski odpowiedział zaraz 11 IV (doĄ kum. 226, s. 325), że poruszył tę sprawą i z tonu zaprzeczeń Halifaxa wy wnioskował, że “kakoj-to razgowor na dannuju tiemu był". ,

22 SBZM, dokum. 239; DBFP, jw., dokum. 201.

23 Ponieważ Litwa nie graniczyła ze Związkiem Radzieckim, formalnie mógł jej ten punkt nie dotyczyć; Litwinów w telegramie do Surica z 19 IV (SB7.M, dokum. 244) podkreślił, że chodzi tu o: Finlandią, Estonię, Łotwą,

Polską i Rumunią.

24 ZSRR pragnął upewnić sią, że W. Brytania nie miała na myśli ewen­tualnego konfliktu polsko-radzieckiego. $

25 O tej sprawie oczywiście Francja i W. Brytania same nie mogłybt decydować; ZSRR oczekiwał, że wywrą one stosowny nacisk na Polską i Ru­munią.

346

jennych, nie podejmować żadnych pertraktacji i nie zawierać z agreso­rami oddzielnie pokoju, bez uzgodnienia między wszystkimi trzema pań­stwami.

7. Odnośne porozumienie zostanie podpisane równocześnie z konwen­cją, która powinna być opracowana stosownie do punktu 3.

8. Anglia, Francja i ZSRR uznają za niezbędne podjęcie wspólne ro­kowań z Turcją w sprawie odrębnego porozumienia o pomocy wzajemnej.

Był to projekt starannie przemyślany, biorący pod uwagę wza­jemność pomocy w stosunku do wszystkich trzech kontrahentów, t j. ze strony mocarstw zachodnich dla ZSRR i ze strony Związku Radzieckiego dla Francji i Wielkiej Brytanii, a także uwzględnia­jący szczególne interesy ZSRR w Europie wschodniej, właśnie w regionie bałtyckim. Osobne wymienienie Turcji świadczyło o wadze przykładanej przez rząd radziecki do tego, by Turcja po­niechała swej dotychczasowej jednostronnej orientacji prozachod-niej2S. Zarazem mocno odzywała się w tym projekcie nieufność rządu radzieckiego do sanacyjnej Polski: punkt 4 projektu chciał jak gdyby wykluczyć współdziałanie mocarstw zachodnich z Pol­ską w razie konfliktu polsko-radzieckiego, a punkt 5 celował w so­jusz polsko-rumuński, dotychczas mający charakter wyłącznie an­tyradziecki; była to zarazem próba nacisku na Rumunię, której w zamian za to obiecywano pomoc polską przeciw innym ewen­tualnym agresorom27.

Radziecki projekt posiadał poważne zalety, polegające przede wszystkim na pełnej wzajemności zobowiązań między kontrahen­tami, i przewidywał udzielenie pomocy w każdym wypadku bez wyjątku. Nie mówiąc już o nie nadających się w ogóle do porów­nania z tym projektem propozycjach angielskich, projekt ten prze­wyższał także propozycję francuską z 9 kwietnia. Był to projekt jasny i mogący być, zwłaszcza o ile chodzi o artykuły l, 3 i 6, w ogóle podstawą każdego prawidłowego układu sojuszniczego mię­dzy partnerami pragnącymi między sobą rzetelnie współpracować i prawdziwie przyjść jeden drugiemu z pomocą.

Oczywiście, strona zachodnia mogła tu zarzucić, że szczegóło­we postanowienia, zawarte w artykułach 2, 4 i 5, oraz ewentual-

29 Była to przede wszystkim orientacja probrytyjska, ponieważ w sto­sunkach turecko-francuskich rozwijał się wtedy spór o Hatay (rejon Ale-ksandretty i Antiochii, na pograniczu syryjskim).

27 Jak wiemy, Polska nie chciała się wiązać przeciw jedynemu właściwie możliwemu agresorowi w tym przypadku, tj. Węgrom.

347

nie także w 8, uwzględniają specyfikę położenia ZSRR. Ale wa­runki tu zawarte w niczym nie narażały na szwank interesów mo­carstw zachodnich, jeżeli te pragnęły istotnie związać się ze wschodnioeuropejskim mocarstwem w sposób szczery i bez ukry­tych intencji. Nic nie przeszkadzało, aby ewentualne kontrpropo­zycje brytyjskie i francuskie wyliczyły z kolei jakieś specjalne in teresy mocarstw zachodnich, które powinnyby zostać uwzględnio­ne w definitywnym tekście układu jako obowiązujące także Zwią­zek Radziecki (np. sprawa obrony Holandii i Belgii).

Ambasador Seeds przesłał zaraz 18 kwietnia projekt radziecki do Londynu. Projekt ten wywołał tam zakłopotanie, jak o tym m.in. donosił w swych raportach Raczyński do Warszawy2S. Po rozmowie z Cadoganem pisał on:

Anglia i Francja w dalszym ciągu chcą ograniczyć się do uzyskania od Rosji wypowiedzi co do życzliwego stanowiska na wypadek wojny (co może zapewnić tranzyt, dostawę surowców itp.). Sowiety natomiast wysu­nęły kontrpropozycję układu politycznego (o pomocy wzajemnej), którego Anglia i Francja nie chcą tak ze względu na meritum, jak i ze względ na reakcję w wielu krajach (oprócz Polski także w Jugosławii, Hiszpa.1. itd.) M.

Polski ambasador trafił w sedno, stwierdzając, że Wielka B tania i Francja nie chcą takiego układu, jaki zaproponow rząd radziecki. Pełnego związania się z tym państwem, wciągni cia go jako równorzędnego partnera do współdecydowania o l sach Europy nie chciano istotnie ani w Londynie, ani w Pary: (mimo że w swych powojennych wspomnieniach Bonnet usiłow przedstawić się jako polityk w pełni doceniający wagę i role ZSRR30).

28 Raczyński do MSZ, 20 IV 1939: cyt. zbiór Polskie akty dyplomatycz­ne..., dokum. 6, a w minimalnie różnej wersji: DWB3, dokum. 14; w tymże telegramie wzmianka o Gdańsku w rozmowie z Cadoganem, który sam za­notował to również: “I hinted the Pole [Raczyński — H. B.] that they mustn't be intransigent about Danzig nów that we have guaranteed them" (D ii k s, s. 176); Raczyński tej intencji Anglika nie zaznaczył.

29 Dziwić musi ta wzmianka o Hiszpanii, na której opinii nagle zaczęło dyplomacji brytyjskiej zależeć, mimo że kraj ten był orientacyjnie już prze-, cięż całkowicie po stronie Osi.

30 Dał się tym wspomnieniom zasugerować M. Mourin (Les relations jranco-sovietiques,.. który pisząc o tym okresie stosunków francusko-ra dzieckich wyłącznie streszcza książką Bonneta; nie poddał tej polityki Bo nneta krytyce także J. W. B o r i s o w (Soioietsko-f rancuzskije otnoszenija... s. 429—430).

348

Było zrozumiałe samo przez się, że przedstawiając swoją pro­pozycję, ZSRR odrzucał brytyjską co do gwarancji dla Polski i Ru­munii; Majski powiedział to wyraźnie Cadoganowi. W Foreign Office i na forum gabinetu brytyjskiego, a zwłaszcza w Komitecie do spraw polityki zagranicznej, rozwinęły się teraz ożywione dy­skusje nad “niezmiernie niedogodną" (extremely inconvenient) propozycją radziecką31, co do której zdania były jednak podzie­lone i padały także głosy, by jej z góry nie odrzucać, lecz należycie rozważyć; głosy te były jednak w mniejszości. Znaleziono pretekst: w Foreign Office postanowiono w tym wypadku liczyć się ze zda­niem Warszawy i Bukaresztu, wiedziano bowiem z góry, że będzie ano negatywne 32.

Francuzi lepiej docenili wagę i zalety projektu radzieckiego . Bonnet podejmował, niezbyt zresztą energiczne, kroki w Londy-aie, by Związkowi Radzieckiemu odpowiedziano jakąś kontrpropo­zycją, ale pozytywną 83. Głos Paryża niewiele jednak ważył w Lon-iynie. Brytyjscy eksperci wojskowi, inaczej niż francuscy, nie mieli iobrego mniemania o potencjale wojskowym ZSRR.

W rezultacie londyński Komitet rządowy do spraw 'polityki za­granicznej postanowił odrzucić propozycję radziecką, z tym że mia-10 unikać formy, mogącej od razu dać to wyraźnie do zrozumie-lia, postanowiono po prostu grać na zwłokę. Skorzystano też z te-;o, że Majski został wezwany do Moskwy na kilkudniową nara-ię o sytuacji34.

Doszło naturalnie do wymiany poglądów między Londynem

Paryżem i Bonnet, mimo swego poprzedniego, bardziej rzeczo­nego stanowiska, teraz wahał się. Ambasador radziecki Suric v rozmowie z Majskim, który wracając z Moskwy do Londynu 'brał drogę powrotną przez Paryż, stwierdził, że Francja przesta-

31 Dilks, s. 175; zob. I. Colvin, cyt. dz., s. 200 i nast.; przebieg obrad ebrania gabinetu brytyjskiego o tej propozycji ZSRR w dn. 19 IV: s. 204 nast.: dyskusja w Foreign Policy Committee.

32 Anglicy chcieli uwzględniać zdanie Warszawy, o ile było to dla nich ogodne; w tym wypadku zdobywali pożądany dla siebie pretekst, by uza-adnić swoją odmowę.

33 Zob. wyżej, przyp. 30; por. Bonnet A, II, s. 181. Z Londynu zażą-ano 19 IV, by Francja nie odpowiadała Związkowi Radzieckiemu bez u-godnienia odpowiedzi z rządem brytyjskim (Dilks, jw.).

34 “Cadogan podkreślał trudność dania odmowy w sposób, który by nie oprowadził do zadrażnienia" (Raczyński 20 IV, jw., zob. wyżej, przyp. 8) I. M. M a j s k i j, o swym wyjeździe do Moskwy: cyt. dz., t. II, s. 466.

349

»*

je być prawdziwym mocarstwem, że sami Francuzi godzą się na zajmowanie drugiego miejsca po Anglii35.

Gdy Majski wróciwszy do Londynu zgłosił się 29 kwietnia do • Halifaxa, na swe zapytanie w sprawie projektu radzieckiego otrzy­mał wymijającą odpowiedź, wskazującą na nie zakończoną jakoby! wymianę zdań z rządem francuskim. A tymczasem sytuacja za­ostrzyła się niepomiernie: właśnie poprzedniego dnia, 28 kwietnia, Hitler wypowiedział układ o nieagresji z Polską i niemiecko-bry-tyjskie porozumienie morskie z r. 1935 36. Były to wystarczająco silne sygnały zwiększającego się zagrożenia. Na kunktatorskie i pełne niechęci do ZSRR nastawienie Chamberlaina i jego reakcyj~| nego otoczenia nie wywarły one jednak wpływu. | Natomiast Bonnet wręczył, również 29 kwietnia, Suricowi no-' wą “ulepszoną" redakcję swojej pierwotnej propozycji sprzed dwu tygodni. Mianowicie był to już nie projekt dwustronnego poro­zumienia francusko-radzieckiego, wiążącego się wyłącznie z udzie­leniem pomocy Polsce lub Rumunii, ale projekt porozumienia trzy-stronnego, rozszerzający zakres współdziałania:

W przypadku, gdyby Francja i Wielka Brytania znalazły się w stanie wojny z Niemcami w wyniku działań przedsięwziętych przez te dwa mo­carstwa w celu zapobieżenia jakiejkolwiek dokonanej przemocą zmianie położenia istniejącego w Europie środkowej lub wschodniej, Związek Ra­dziecki okaże tym mocarstwom niezwłoczną pomoc i poparcie.

W przypadku, gdyby ZSRR znalazł się w stanie wojny z Niemcami w wyniku działań podjętych przez siebie w celu zapobieżenia jakiejkol­wiek dokonanej przemocą zmianie położenia istniejącego w Europie środ­kowej i wschodniej, Francja i Wielka Brytania okażą ZSRR niezwłoczny! pomoc i poparcie. JP

Wszystkie trzy rządy bez zwłoki uzgodnią między sobą formy udzielw nią tej pomocy w jednym i w drugim z wymienionych przypadków i podej mą wszelkie kroki, aby zapewnić jej pełną skuteczność 37.

Suric, przesyłając do Moskwy tekst nowej propozycji francu­skiej, zauważył, że w rozmowie z Bonnetem przekonał się, iż pod określeniem “Europa wschodnia i środkowa" francuskie MSZ ro­zumie tylko Polskę, Rumunię i Turcję, nie zaś kraje bałtyckie.

——— l

38 I. Majski j, jw., s. 468; o nastrojach w rządzie i społeczeństwii

francuskim w tym czasie zob.: K. Mazurowa, cyt. dz., s. 408 i nast. (al

brak w tej książce analizy posunięć dyplomacji francuskiej), j

38 O tym będzie mowa w następnym rozdziale. |

" Tekst: Bonnet A, II, s. 183; przekład rosyjski: SBZM, dokum. "a

350

A o tę ostatnią sprawę najbardziej chodziło rządowi radzieckie-

mu

Wymijające stanowisko Londynu i wyraźne uzależnienie Pary­ża od polityki brytyjskiej wywarły w Moskwie jak najgorsze wra­żenie. Radziecką propozycję z 17 kwietnia uważano za odrzuco­ną, chociaż rząd ZSRR formalnie jej nie wycofywał. To wszystko musiało poważnie podważyć pozycję Litwinowa, którego dotych­czasowa polityka współpracy z mocarstwami zachodnimi nie przy­niosła oczekiwanych wynikówM. Pod koniec kwietnia rząd ra­dziecki przedsięwziął jeszcze jedną akcję, związaną z bezpieczeń­stwem w Europie wschodniej. Zastępca Litwinowa, wicekomisarz Potiomkin, udał się do krajów sąsiadujących ze Związkiem Ra­dzieckim, zaczynając od Turcji. O misji tej będzie mowa w na­stępnym rozdziale.

Niepowodzenie radzieckiej ofensywy dyplomatycznej, rozpo­czętej w drugiej połowie marca po wkroczeniu Niemców do Pra­gi, na rzecz utworzenia frontu państw pragnących bronić istnieją­cego porządku w Europie wynikało przede wszystkim z panującego w stolicach mocarstw zachodnich niechętnego nastawienia tam­tejszych rządów do ZSRR. Do niepowodzenia tego przyczyniło się ponadto stanowisko tych państw, w których interesie leżało po­wodzenie akcji radzieckiej, w pierwszym rzędzie Polski i Rumu­nii 4tt.

88 Zob. cyt. w przyp. 23 telegram Litwinowa z 19 IV, żądający objęcia gwarancją trzystronną także Finlandii, Estonii i Łotwy. Suric w dn. 29 IV (SBZM, dokum. 263) doniósł, że Bonnet oświadczył mu, że Francja pod Europą środkową i wschodnią rozumie tylko Polskę, Rumunię i Turcję. W. J. S i p o l s (cyt. dz.) omawiając kwietniowe negocjacje pomija kwestie bał­tyckie.

39 Litwinów ustąpił 3 V i kierownictwo komisariatu spraw zagranicz­nych objął osobiście premier (wtedy “prezes rady komisarzy ludowych") Mołotow; wyżsi urzędnicy komisariatu pozostali na swoich stanowiskach, m.in. wicekomisarz Potiomkin.

40 Podobnie jak Polska i Rumunia, także rządy krajów bałtyckich ze względów ideologicznych zwalczały radziecką politykę bezpieczeństwa zbio­rowego. Wszystkie te rządy uważały niebezpieczeństwo niemieckie za mniej­sze zło niż współpracę ze Związkiem Radzieckim.

IV. Podróże dyplomatyczne

Dyplomacja po I wojnie światowej, w odróżnieniu od lat przed r. 1914, odznaczała się znacznie większą ruchliwością: wizyty mi­nistrów spraw zagranicznych w różnych krajach były znacznie częstsze, zwłaszcza ku końcowi okresu międzywojennego. Wizyty te składali kierownicy dyplomacji mocarstw, ale także państw średnich i mniejszych, jakkolwiek konkretne rezultaty przynosi­ły na ogół tylko kontakty między mocarstwami. Chodziło z regu ły o manifestowanie bliższej więzi między wchodzącymi w gr państwami, a także o wywieranie nacisku, by taką więź podtrzy mać, jeśli już istniała, ale była zagrożona, lub też by nową wie; wytworzyć. Lata 1938 i 1939 przynoszą z tej dziedziny więcej fak tów niż było ich w całym poprzedzającym dziesięcioleciu. Do w* żyt dochodziło, mimo że dzięki istnieniu Ligi Narodów ministn wie spraw zagranicznych mogli spotykać się regularnie w Gen wie przynajmniej raz do roku, a ministrowie państw zasiadaj: cych w Radzie Ligi — nawet dwukrotnie każdego roku. Waga os bistych kontaktów wzrosła i działalność normalnych przedstaw cielstw dyplomatycznych coraz bardziej nie wystarczała, by rea zować cele o największym znaczeniu. Gdy chodziło o zawierar ważnych umów politycznych, z reguły wyjeżdżali w celu ich pc pisania sami ministrowie spraw zagranicznych; pełniący swą furii cję w danym kraju ambasador czy poseł najwyżej podpisywał się na drugim miejscu, obok swojego przełożonego. Szczególną ruch­liwością odznaczali się kierownicy dyplomacji mocarstw faszy­stowskich. Z kolei musieli podejmować podróże ministrowie spraw zagranicznych tych państw, które czuły się aktywnością mocarstw faszystowskich zaniepokojone lub wprost zagrożone. Dochodziło też do wyjazdów przedstawicieli państw mniejszych do stolic mo-1 Por. o tym: H. Batowski, Dyplomacja niemiecka 1919—1945 (Ka­towice 1971, II wyd.), passim; tam literatura na s. 7.

352

carstw w celu uzyskania poparcia; niekiedy podróże takie były tak­że wymuszone strachema.

Pewną osobliwością wiosny 1939 r. były podróże okrężne, po­dejmowane przez kierownicze osobistości niektórych państw, pra­wdziwe tournees dyplomatyczne do szeregu stolic. Nie była to zu­pełna nowość, gdyż także ten gatunek dyplomacji zapoczątkowali w swoim czasie Niemcy okrężną podróżą ówczesnego ministra spraw zagranicznych, Neuratha, do stolic bałkańskich w r. 1937; chodziło wtedy o to, by kraje te zachęcić do współpracy z Rze­szą 3. Teraz na wiosnę 1939 r. takie podróże okrężne świadczyły o chęci zdobycia szerszej orientacji potrzebnej wobec narastające­go kryzysu. Inna sprawa, że zdobyte w ten sposób informacje i doświadczenia raczej nie przynosiły wchodzącym w grę pań­stwom konkretnych korzyści, przynajmniej na dłuższą metę. Oprócz owych tournees odbywały się także nadal wyjazdy jedno­kierunkowe, tj. wizyty składane w jednym tylko państwie, takie również, które miały wyłącznie nawiązać kontakt lub przedstawić własne stanowisko; nie kończyły się one zawarciem jakiejś umo­wy czy porozumienia4.

O ile chodzi o tournees, zasługują na uwagę dwie takie pozycje; rozpoczęta w połowie kwietnia i zakończona w początku maja podróż rumuńskiego ministra spraw zagranicznych Gafencu do wielu stolic europejskich oraz o dwa tygodnie późniejsza, a mają­ca mniejszy znacznie zasięg terytorialny, podróż radzieckiego wi-cekomisarza spraw zagranicznych, W. P. Potiomkina.

Gafencu swój objazd po Europie5 miał rozpocząć od Berlina. Ale ponieważ jechał pociągiem (mimo że sam niegdyś służył w lot­nictwie), musiał do Niemiec jechać przez Polskę, która oddzielała

2 Tak np. podróże ostatniego czechosłowackiego ministra spraw zagra­nicznych Chvalkovskiego do Berlina na przełomie lat 1938 i 1939.

3 O tym: Rok, s. 156. By pozyskać ważnych gospodarczo partnerów, Niem­cy zrezygnowali ze względów prestiżowych, poprzednio przestrzeganych, w myśl których najpierw wizytę miał składać minister państwa mniejsze­go w stolicy mocarstwa.

4 Tu można więc wymienić następujące fakty: 18—20 IV 1939 w Rzy­mie byli węgierski premier Teleki i minister spraw zagranicznych Csaky, a nowy szef jugosłowiańskiego MSZ Cincar-Marković był 22—23 IV w We­necji jako gość Ciana, po czym pojechał do Berlina, dokąd także w końcu kwietnia udali się Teleki i Csaky.

5 Barwny opis tej podróży z wielu interesującymi, ale nie zawsze prawdziwymi szczegółami dał sam Gafencu w cyt. dz. Derniers jours de l'Europe. (jest przekład polski). O jego nieścisłości patrz niżej, przyp. 8.

23 Europa..

353

wtedy Rumunię od Rzeszy; najkrótsze połączenie Bukareszt — Berlin prowadziło przez Lwów — Kraków — Katowice. Tę okolicz­ność Gafencu postanowił wykorzystać, by spotkać się ponownie ze swym polskim kolegą, z którym wprawdzie widział się nie tak dawno, bo na początku marca podczas swej wizyty w Warszawie 6, ale od tego czasu zaszły nowe doniosłe wydarzenia, jak aneksja Czech oraz rokowania między mocarstwami na temat przeciwsta­wienia się dalszym agresjom. Gafencu chciał powrócić do sprawy rozszerzenia sojuszu polsko-rumuńskiego na pakt centra omnes, zamierzając zarazem zaproponować Beckowi jakąś przyjacielską usługę w odniesieniu do stosunków polsko-niemieckich7. Istotnie, w porannych godzinach poniedziałku 17 kwietnia 1939 r., na krót­kim odcinku między Krakowem a Katowicami doszło do niezbyt długiej rozmowy między obu ministrami. Gafencu w swych wspomnieniach ubarwił tę sprawę fantastycznie, twierdząc, że roz­mowa trwała całą noc i że zaczęła się już niedługo po przekro­czeniu ówczesnej granicy polsko-rumuńskiej. Polscy autorzy spro- j wadzili rzecz całą do właściwej miary8. f

Gafencu twierdzi, że zaproponował Beckowi, iż przekaże coś od niego przywódcom Trzeciej Rzeszy (w swych wspomnieniach pisze nawet, że Beck go o taką przysługę prosił); strona polska na­tomiast kategorycznie temu przeczy, twierdząc, że o niczym takim mowy nie było. Polskie źródła oświadczają, że mówiono tylko o ru­muńskim żądaniu, by rozszerzyć sojusz między obu krajami i że Beck żądanie to odrzucił9. Sekretarz polskiego ministra powtarza następujące słowa tego ostatniego:

Nie możemy iść na to 1B. Po pierwsze nie mamy nic do szukania na połud­nie od linii Karpat, a po drugie, i co dużo ważniejsze, na wypadek ataku nie-*

8 Zob. o tym s. 258.

7 Nie tylko Gafencu chciał proponować Polsce usługi pośredniczące w sto­sunku do Niemiec: myśleli o tym również Ciano i Csaky, a także regent

Węgier Horthy.

8 Pierwsze marginesowe sprostowanie technicznych szczegółów znajdu­jących się w odnośnym rozdziale książki Gafencu (En wagon avec le co-lonel Beck, cyt. dz., s. 43 i nast.) jest w KD, s. 297, przyp. 46. Całkowicie zbił twierdzenia rumuńskiego ministra J. Weinstein: Scenariusz mini­stra Gafencu, ZH 1968 nr 13, s. 140—159; por. do tego także Beck, s. 168, i P. Starzeński, cyt. dz., s. 211 i nast. Cyt. historia rumuńskiej polityki zagranicznej pióra V. M o i s u c przezornie pomija tę sprawę, z bra­ku rumuńskich źródeł (cyt. dz., s. 188).

9 Jak wyżej; por. Szembek, s. 564 i 565.

10 Tzn. na żądanie rozszerzenia sojuszu przeciw wszystkim.

354

mieckiego na wschód będziemy musieli bronić się od Prus Wschodnich po­przez Gdynię aż gdzieś do Przełęczy Jabłonkowskiej. My im [Rumunom

HB.] nic nie będziemy mogli pomóc n.

Niestety nie udało się w archiwach rumuńskich odnaleźć auten­tycznego sprawozdania Gafencu z tej rozmowy, jego zaś pamiętni­karską wersję musimy odrzucić 12.

Znalazłszy się w Berlinie w dniu 18 kwietnia, Gafencu nie­zwłocznie odbył rozmowę z Ribbentropem, a następnego dnia z Hitlerem, na temat stosunków rumuńsko-niemieckich: gość de­klarował gotowość lojalnego wypełniania świeżo zawartego ukła­du gospodarczego i zapewniał, że Rumunia, podobnie jak Polska, nie weźmie udziału w żadnej kombinacji dyplomatycznej z udzia­łem ZSRR ". Strona niemiecka wyrażała niezadowolenie z przy­jęcia przez Rumunię gwarancji brytyjsko-francuskiej u i nie ską­piła ataków na brytyjską politykę “okrążania". Padły także, lekko tylko skrywane, groźby pod adresem Polski, mimo że Gafencu za­pewniał (powołując się na rozmowę z Beckiem!), że Polska nadal pragnie przyjaznych stosunków z Niemcami i że układ polsko-

-brytyjski ma znaczenie czysto obronne. Rumuński gość potrafił uniknąć wystąpienia w następnym dniu, 20 kwietnia, gdy Hitler uroczyście obchodził swoje 50 urodziny, w roli satelity Trzeciej Rzeszy, obok ściągniętych do Berlina dla złożenia czołobitności Hachy i Tisy 15. *

Następnie, poprzez Brukselę, gdzie odbył rozmowę z królem belgijskim Leopoldem III, Gafencu dotarł do Londynu. Gdybyś­my mieli sądzić o znaczeniu tej wizyty dla Anglików po ilości po­święconych jej dokumentów Foreign Office, musielibyśmy mnie­mać, że znaczenie to nie było mniejsze od wizyty Becka, a może

11 P. Starzeński, jw., s. 212; poprzednio w komentarzu do francus­kiego wydania książki Becka, s. 321, bez wymienienia nazwiska autora.

12 O braku w archiwach rumuńskich takiego raportu Gafencu o jego rozmowie z Beckiem w pociągu poinformowała mnie p. dr V. M o i s u c.

13 ADAP, D/VI, dokum. 227 i 234; G. Gafencu, cyt. dz., s. 79 i nast.; por. też DBFP, 3/V, dokum. 278—279; V. M o i s u c, cyt. dz., s. 189—191. Galencu rozmawiał w Berlinie, Londynie i Paryżu o stosunkach polsko-niemieckich w sposób zgodny z własną wersją o rzekomych wywodach Becka w pociągu!

14 Zob. o tym s. 301.

15 Tak twierdzi Gafencu w swej cyt. książce (s. 115 i nast.), ale jest to o tyle wątpliwe, że sytuacja ministra spraw zagranicznych Rumunii była jednak całkiem inna niż prezydentów krajów zależnych od Rzeszy.

23*

355

nawet pod niektórymi względami było większe (z powodu nafty!)16. Rozmowy z gościem rumuńskim, prowadzone w dniach 24—26 kwietnia przez Chamberlaina i Halifaxa, dotyczyły oczywiście ów­czesnej sytuacji europejskiej, a przede wszystkim stosunków ru-muńsko-niemieckich i rumuńsko-polskich, oraz sprawy ewentual­nego paktu mocarstw zachodnich ze Związkiem Radzieckim. Ga-fencu zreferował znów swą rozmowę z Beckiem, twierdząc, że szef polskiego MSZ jeszcze całkiem nie stracił nadziei na jakieś odprę­żenie w stosunkach z Niemcami i że dlatego Polska ociąga się z dalszymi krokami w kierunku zaangażowania się po stronie Za­chodu, które utrudniłyby owo odprężenie 1T. Następnie, opowiada­jąc o swych rozmowach w Berlinie, Gafencu wyrażał sąd, że Hit­ler nie chce wojny i że dąży do porozumienia z Wielką Bryta­nią, ale tylko na podstawie określonej trafnie przez rumuńskiego dyplomatę: “Świat dla Anglii, Europa dla Niemiec". Gafencu do­radzał Anglikom, by zaczęli rozmawiać z Hitlerem w sposób bar­dziej stanowczy, a nawet by zażądali wycofania się Niemiec z Pra­gi, co jednak nie brzmiało w uszach rozmówców zbyt realnie, jak to wynika z uwag Halifaxa 18. O ile chodzi o stosunki rumuńsko-niemieckie, Gafencu oświadczył, że układ z 23 marca ma charak­ter wyłącznie gospodarczy i że współpraca ta ma swoje granice, na poparcie czego prosił o kredyt brytyjski na zbrojenie. Anglicy dali tu jednak odpowiedź wymijającą. Ponadto Gafencu stwierdził, że w razie wojny Rumunia przyłączy się do bloku brytyjsko-fran-cusko-radzieckiego — tak to przynajmniej wynika z jego włas­nych depesz do Bukaresztu19. Nie potwierdzają tego wszakże re-j lacje brytyjskie.

Dalszym celem podróży rumuńskiego ministra spraw zagra­nicznych był Paryż, gdzie przebywał on w dniach 27—28 kwiet-

» DBFP, jw., dokum. 278—279, 285 i 295; por. G. Gafencu, jw., s. 155 i nast.

17 Do takiego wniosku można także poniekąd dojść przy lekturze depesz wysyłanych w tym czasie przez ambasadora brytyjskiego w Warszawie, a także z pamiętników N o e l a.

18 Gafencu sądził, że żądanie opuszczenia Pragi należy postawić jakoj wstępny warunek w dyskusji nad dalszymi ewentualnymi ustępstwami wo-' bęc Niemiec Można przypuszczać, że gdyby Niemcy (ale było to całkiemś nieprawdopodobne!) warunek taki przyjęły, mogłaby w pełni odżyć w Lon-ł dynie i Paryżu polityka appeasementu.

19 Depesze te cytuje V. M o i s u c, 193 i nast. Pewne fragmenty wspo­mnień Gafencu zawiera także jego druga książka: Preliminaires de la gu-erre a l'est (Fribourg 1944), ale bardzo rozproszone.

356 :

nią i rozmawiał nie tylko z Bonnetem, ale m. in. także z amba­sadorem polskim Łukasiewiczem 20. W rozmowie na Quai d'Orsay w dniu 27 kwietnia Gafencu wystąpił jako zdecydowany przeciw­nik ekspansji Niemiec, ale usłyszał od Bonneta, że Francja nie wi­dzi wystarczających szans, by móc się tej ekspansji przeciwsta­wić siłami bloku francusko-brytyjsko-polskiego, i że uważa za nie­zbędne włączenie także ZSRR do tego systemu. Gafencu powstrzy­mał się więc od wypowiedzi antyradzieckich; za to przed Łukasie­wiczem nie krył swej nieufności do Związku Radzieckiego, a z ko­lei ambasadorowi amerykańskiemu Bullittowi przyznał się, że w razie wojny Rumunii zależałoby na dostawach radzieckich21. Jak widzimy, kierownik rumuńskiego MSZ zajmował stanowisko raczej zmienne.

Ponieważ Gafencu miał jechać jeszcze do Rzymu, otrzymał od Bonneta misję przekazania Włochom pewnych propozycji ugodo­wych. Ale rzymskie rozmowy rumuńskiego ministra, w dniach 30 kwietnia oraz l i 2 maja, nie przyniosły niczego konkretnego. Mus-solini nie wypowiadał się wprawdzie bardziej wojowniczo niż do­tąd, ale o wyrównaniu stosunków z Francją nie chciał słyszeć i podkreślał ważność i niezmienność polityki Osi; miał jakoby, po­za tym przychylnie wspominając o Polsce, stwierdzić zarazem, że w sprawie Gdańska Polacy nie mają słuszności. Ciano postulował natomiast nawrót do polityki Paktu Czterech, zmodyfikowanego, z udziałem Polski, na Pakt Pięciu 22. O ile chodzi o stosunki wło-sko-rumuńskie, Gafencu dowiedział się rzeczy bynajmniej nie za­chęcającej: “dla Włoch droga do Bukaresztu prowadzi przez Bu­dapeszt". Włochy kategorycznie popierały stanowisko węgierskie we wszystkich kwestiach dzielących to państwo z jego sąsiadami (z wyjątkiem, oczywiście, Niemiec); Mussolini osobiście nie rniał sympatii dla Rumunów 23.

20 G. Gafencu, jw. (Derniers jours...) s. 181 i nast.; Bonn e t A, II, s. 238—241; J. Łukasiewicz, Minister Gafencu w Paryżu. DPDŻ, 4 III 1947; por. V. M o i s u c, jw., s. 194—195.

21 W. Langer, S. E. Gleason, The Challenge to Isolation..., s. 100, przyp. 24; co prawda Gafencu później zgodził się objąć funkcję posła ru­muńskiego w Moskwie i pełnił ją od sierpnia 1940 do czerwca 1941.

22 G. Gafencu, jw., s. 213 i nast.; Ciano B, I, s. 91—92; por. V. M o i s u c, jw., s. 195.

23 Ulegając niewątpliwie opinii Węgrów Mussolini powątpiewał o wa­lorach wojskowych Rumunów (C i a n o, jw., s. 91).

357

Podróżując konsekwentnie koleją, Gafencu, by wrócić do Bu­karesztu, musiał teraz jechać przez Jugosławię, a chociaż mógł wy­brać drogę krótszą z ominięciem Belgradu, nie chciał wyrzec się okazji przeprowadzenia rozmów z przywódcami tego kraju. Był więc w Belgradzie w dniach 3—5 maja i konferował z księciem-regentem Pawłem Karadjordjeviciem oraz swym jugosłowiańskim kolegą, Cincar-Markoviciem. Jak zaraz potem stwierdził w depe­szy do posła w Londynie, znalazł on w Belgradzie atmosferę przy­gnębienia i obawy, a to z powodu niebezpieczeństwa wojny i moż­liwych nacisków ze strony Osi24. Zarazem gość rumuński stwier­dził, że regent Jugosławii wyraźnie skłania się ku mocarstwom za­chodnim, podczas gdy Cincar-Marković pozostaje pod wrażeniem potęgi Niemiec (był on poprzednio posłem w Berlinie) i że mimo niedawnej rozmowy z Cianem w Wenecji, w drugiej połowie kwiet­nia, kiedy otrzymał uspokajające zapewnienia, nie ufa Włochom, po ich usadowieniu się w Albanii. Gafencu usiłował przekonać Ju­gosłowian o wadze i sile Porozumienia Bałkańskiego, dającego jego członkom znaczne zabezpieczenie. Ale właśnie teraz blok ten — zresztą militarnie mający niewielkie znaczenie — zaczął się ryso­wać od wewnątrz wskutek sukcesu zabiegów brytyjskich w Turcji (o tym niżej). Jugosławia chciała uniknąć formalnego wiązania się z którymkolwiek z istniejących w Europie ugrupowań mocarstw i taką też politykę zalecała pozostałym członkom Porozumienia Bałkańskiego. Będąc jedynym państwem bałkańskim sąsiadu­jącym z obu mocarstwami Osi, Jugosławia miała powody, by uni­kać narażania się tym mocarstwom. O tym musiał się także prze­konać Gafencu w swych rozmowach belgradzkich23.

Minister rumuński wrócił do Bukaresztu po trzytygodniowej nieobecności w dniu 7 maja. Cała jego podróż niewątpliwie przy­niosła mu lepszą orientację w położeniu międzynarodowym, nie należy jednak sądzić, by przyczyniła się do wzmocnienia sytuacji Rumunii; jej czynniki rządzące nie rozumiały zasadniczej wagi do-

24 V. M o i s u c, jw.; O. Popi§teanu, cyt. dz., s. 254: 2. A v r am o v-shi. cyt. dz., s. 97. Gafencu spotkał się z Cincar-Markoviciem ponownie 21 V w Orszowie nad Dunajem w celu omówienia spraw związanych z no­wą orientacją Turcji (Ż. A v r a m o v s k i, jw., s. 98; E. Campus, cyt. dz., s. 300).

25 Jest niezrozumiale, że pomija te sprawy całkowicie J. B. Hoptner w swej cyt. książce o Jugosławii w tym okresie.

358

brych stosunków z tak potężnym sąsiadem, jak Związek Radziecki. Opinie przekazane do Warszawy przez tych polskich dyplomatów, którzy spotkali się z Gafencu w stolicach zachodnich, wyraźnie stwierdzają, że rumuński minister wypowiadał się o stosunkach ze wschodnim sąsiadem swego kraju bardzo powściągliwie, a w gruncie rzeczy nie ukrywał nieufności26. Do tradycji polityki dobrych stosunków ze Związkiem Radzieckim, prowadzonej przez jednego ze swych poprzedników, Mikołaja Titulescu, Gafencu nie umiał i raczej nie chciał nawiązać, a jego zwierzchnik, król Ka­rol II, nie chciał tego na pewno. Podobnie jak Polska sanacyjna, królewska Rumunia w r. 1939 prowadziła błędną politykę zagra­niczną.

Zaraz po swym powrocie Gafencu miał zetknąć się z innym podróżującym dyplomatą: wicekomisarzem spraw zagranicznych ZSRR, W. P. Potiomkinem, który od końca kwietnia objeżdżał sto­lice zachodnich sąsiadów swego kraju 27, Zaczął od Ankary.

Jak wspomniano wyżej, Związek Radziecki przykładał wielką wagę do stanowiska Turcji ze względu na fakt, że wjazd na Mo­rze Czarne, rejon Cieśnin, znajdował się pod jej władzą. Od życz­liwego stanowiska Turcji zależało bezpieczeństwo południowej europejskiej części ZSRR. W swych rokowaniach z Londynem i Pa­ryżem prowadzonych od drugiej połowy marca, dyplomacja ra­dziecka stale nalegała, by planowany system gwarancyjny objął także Turcję. Zarazem Związek Radziecki był gotów zawrzeć z Turcją dwustronny pakt o pomocy wzajemnej. Nowy prezydent Turcji (od listopada 1938 r.), generał Ismet tnónii, wierny tradycji swego poprzednika Atatiirka, skłonny był prowadzić politykę zbli­żenia ze Związkiem Radzieckim i popierać zasadę przeciwstawie­nia się agresji2S.

Radziecką politykę w Turcji zwalczały przede wszystkim Niem­cy hitlerowskie, które wysłały tam właśnie teraz, w kwietniu 1939,

23 List T. Kobylańskiego do ambasadora polskiego w Bukareszcie R. Ra-czyńskiego z 4 V 1939, w AAN, ogł. DHSPR, VII, dokum. 53.

" Zob.: HD, t. III, s. 773—774; odnośne raporty Potiomkina w SBZM, zob. niżej.

28 Do tego także ciekawe wspomnienia ówczesnego ambasadora fran­cuskiego w Ankarze: R. M a s s i g l i, La Turąuie deuant la guerre (Paris 1964), s. 191 i nast.

359

na stanowisko ambasadora arcyintryganta von Papena 29 i starały się najróżniejszymi sposobami związać ze sobą Turcję gospodar­czo, by uzyskać tam wpływy podobne jak w Rumunii czy Bułgarii i Jugosławii. Zarazem jednak także dyplomacja brytyjska prag­nęła osiągnąć w Turcji pozycję uprzywilejowaną i nie pod każdym względem postępowała zgodnie z zabiegami ZSRR. Ponieważ mię­dzy Turcją a Francją trwały jeszcze pewne trudności związane ze sprawą pogranicza turecko-syryjskiego30, Anglicy, którzy dążyli do trzystronnego porozumienia obu mocarstw zachodnich z Tur­cją, na razie oddzielnie wywierali nacisk w Ankarze, by Turcje związać przede wszystkim z Zachodem, a to wskazując na istnie­nie wspólnych interesów wobec ekspansji włoskiej na Bałkanach i we wschodniej części Morza Śródziemnego. Anglicy pragnęli tak­że skłonić Turcję do przyłączenia się do gwarancji brytyjsko-fran-

cuskiej dla Rumunii31.

Do wizyty Potiomkina doszło w gruncie rzeczy z inicjatywy tureckiej: rząd ankarski konsekwentnie oświadczał, że bez udziału ZSRR nie widzi możliwości utworzenia skutecznej tamy przeciw agresji w tej części Europy. Turcy powtarzali to stale Anglikom, a ówczesny ambasador francuski w Ankarze donosił do Paryża, że w tureckim MSZ krytykuje się stanowisko Polski i Rumunii, nie­chętne wobec udziału ZSRR w projektowanym systemie, jako “ro­mantyczne" i nierzeczowe 32.

Toteż wizyta Potiomkina w Ankarze, w dniach 28 kwietnia — 5 maja, obfitowała w konstruktywne momenty. Rozmowy, które; prowadził on z tureckim ministrem spraw zagranicznych, Sara-coglu, i jego zastępcą, Menemencioglu, rozwijały się pomyślnie;

29 Własne wspomnienia Papena pt. Der Wahrheit eine Gasse (Miin-chen 1952) mają z zawartym w tytule słowem “prawda" niewiele wspólnego; R. Massigli (jw., s. 169 i nast.) charakteryzuje go należycie; por. też ; H. Kroił, Memoires d'un ambassadeur (Paris 1968, przekł. z niem.), s. 74

i nast.

30 Chodziło o Hatay — Francja odstąpiła Turcji ten obszar ostatecznie

w lecie 1939 r.

a1 DBFP, 3/V, rozdz. IV i VI; H. K n a t c h b u 11 - H u g e s s e n. Diplo-mat in Peace and War (London 1949), s. 129 i nast.; R. Massigli, jw., s. 118 i nast.; G. G a f e n c u, cyt. dz. Preliminaires..., rozdz. XI; por. nadto: J. Glasneck, I. Kircheisen, Turkei u. Ajghanistan, Brennpunkte d. Orientpolitik im. II. Weltkrieg (Berlin 1968), rozdz. I; ostatnio wyszła mo­nografia bułgarska: L. Żiwkowa, Anglo-turskite otnoszenija 1933—1939 (Sofia 1971); do tego jeszcze 2. Avramovski, cyt. dz., s. 86 i nast.

S2 R. Massigli, cyt. dz., s. 194 (raport z 12 V 1939).

360

l

także prezydent Inonu, który gościa radzieckiego przyjął przed jego odjazdem w dniu 5 maja, wypowiedział się na rzecz niezbęd­ności udziału ZSRR w systemie bezpieczeństwa w Europie wschod­niej i akcesu Turcji do tego systemu tylko pod warunkiem dojścia do porozumienia mocarstw zachodnich ze Związkiem Radziec­kim 3S.

Rozmowy turecko-radzieckie nie przeszkadzały jednak postę­powi rokowań turecko-brytyjskich. Turcja bardziej obawiała się niebezpieczeństwa włoskiego niż niemieckiego: na razie przynaj­mniej była oddzielona od Niemiec terytoriami innych państw, pod­czas gdy do wybrzeży tureckich przytykała niemal włoska baza morska w Dodekanezie (na Morzu Egejskim). Z tych względów współpraca z Wielką Brytanią wydawała się rzeczą pilniejszą. Jak­kolwiek Związek Radziecki starał się Turkom wytłumaczyć, że Włochy same bez poparcia Niemiec akcji agresywnej nie podejmą, a więc potrzebne jest zajęcie także stanowiska wobec Rzeszy, nie mógł przeciwstawić się zawarciu dwustronnego porozumienia tu-recko-brytyjskiego skierowanego wyłącznie przeciw Włochom. Pro­tokół zobowiązujący Turcję i Wielką Brytanię do udzielenia sobie wzajemnej pomocy w razie agresji we wschodniej części Morza Śródziemnego, został podpisany w Ankarze w dniu 12 maja 1939. Przewidziane było zastąpienie go później przez formalny traktat o pomocy wzajemnej, z udziałem również Francji34. Jakkolwiek dyplomacja radziecka mogła nie być w pełni zadowolana z takie­go obrotu sprawy, nie przeciwstawiała się jej dalszym etapom, które jednak w rezultacie w okresie chwilowego naprężenia między ZSRR a mocarstwami zachodnimi, od jesieni 1939 r., doprowa­dziły do oddalenia się Turcji od dotychczasowej polityki bliskiej współpracy z północnym sąsiadem35.

Aż dwukrotnie zatrzymał się Potiomkin w Sofii: po raz pier­wszy 26 kwietnia w drodze do Ankary, gdy rozmawiał z premie­rem bułgarskim Kjoseiwanowem, oraz ponownie w drodze powrot­nej, gdy przyjęty został także przez króla bułgarskiego Borysa III. Podczas tej drugiej bytności przekazał ostrzeżenie ze strony ZSRR

33 Raporty Potiomkina z Ankary z SBZM, dokum. 264. 265, 269—271, 273.

34 Został on podpisany ostatecznie 19 X 1939.

85 Zob. HD, t. III, s. 774; A. M. Szamsutdinow, red., Nowiejszaja istorija Turcii (Moskwa 1968), s. 172 i nast.

361

o zgubności prowadzonej przez ówczesnych rządców Bułgarii po­lityki wiązania się z Niemcami i Włochami, a także podobną opi­nię turecką. Turcja mianowicie oświadczyła, że gdyby Bułgaria w porozumieniu z Niemcami zaatakowała Rumunię, tureckie zobo­wiązania sojusznicze, wynikające z Porozumienia Bałkańskiego, będą na pewno wypełnione 3li. Prof aszystowski i nacjonalistyczny rząd sofijski nie chciał jednak wyrzec się swojej dotychczasowej polityki.

Z kolei Potiomkin zawitał do Bukaresztu, gdzie 8 maja kon­ferował z Gafencu. Według jedynie dostępnych w tym przypadku źródeł rumuńskich, rozmowa miała charakter nader przyjazny i wykazała wspólnotę poglądu obu państw na konieczność prze­ciwstawienia się agresji. Dyplomata radziecki podkreślić miał wagę istnienia Porozumienia Bałkańskiego i potrzebę jego utrzymania i wzmocnienia, wyrażając zarazem żal, iż nie udało się wciągnąć Bułgarii do tego bloku. Tematów mogących wywołać dyskusję ra­czej nie poruszono 37. Sądzić należy, iż wizyta Potiomkina w Bu­kareszcie miała z góry wyznaczony cel, wyłącznie informacyjny. W Moskwie zdawano sobie sprawę z tego, że ówczesnej Rumunii nie uda się pozyskać dla koncepcji radzieckiej budowy frontu prze­ciw agresji, wobec czego Potiomkin konkretnych rozmów politycz­nych nie miał zamiaru prowadzić.

I wreszcie dyplomata radziecki przybył do Warszawy, gdzie w dniu 10 maja rozmawiał z Beckiem. Warto przytoczyć, co sam minister polski napisał później o tym spotkaniu:

...zawiadomiono mnie, że Potiomkin, wracając z Turcji, przejeżdżać bę­dzie przez Warszawą. Pragnąc pójść na rękę polityce Aliantów i dążąc w ramach naszych politycznych możliwości do zapewnienia sobie frontu wschodniego w razie konfliktu z Niemcami, wyraziłem dyskretnie chąć spotkania się z Potiomkinem. Inicjatywa ta została żywo przyjęta i Po­tiomkin odwiedził mnie [...] *8. Rozmowa trwała półtorej godziny. Wynik naszej rozmowy można streścić w sposób następujący: z mojej strony stwierdziłem że mani wrażenie, iż szereg szeroko rozszerzanych po świe­cie pogłosek o jakichkolwiek naszych umowach z Niemcami co do wspólnej akcji przeciw Sowietom został przez bieg wypadków kategorycznie zde-

ss Istorija na Bylgarija w dwa toma (wyd. BAŃ, Sofia 1955), t. II, s. 737; por. R. M a s s i g l i, cyt. dz., s. 184.

37 O tym w obu cyt. książkach Gafencu: Derniers jours, s, 247 i nast., i Preliminaires... s. 281 i nast.; por. V. Moisuc, cyt. dz., s. 197.

38 J. B e c k, cyt. art. Preliminarza..., s. 84—85; tu na s. 85 błędnie: “w dniu końca czerwca [sic!] 1939". Zob. dalej, przyp. 41.

362

mentowany. Wyraziłem przekonanie, że w ten sposób odpadły przeszkody do kształtowania naszego dobrego sąsiedztwa, nie tylko według litery pra­wa, ale i ducha naszego układu z r. 193289. Oświadczenie to podkreśliłem stwierdzeniem, że żadna poważna akcja zbrojna przeciw Sowietom nie jest możliwa bez naszego udziału. A zatem bezpieczeństwu Sowietów nic nie grozi, z chwilą kiedy w stosunku do nich Rząd Polski takich tendencji nie żywi. Potiomkin bardzo gorąco podkreślił znaczenie tego faktu i stwier­dził, że całkowicie podziela mój pogląd co do interesu, jaki mają Sowiety w stanowisku Polski40. Oświadczył mi, powołując się na upoważnienie swe­go Rządu, że gdyby Polska stała się obiektem napaści z Zachodu, to może liczyć na całkowitą życzliwość ze strony Związku Sowieckiego; zrobił alu­zję, że trzeba będzie o tym pomówić szerzej. Zakończyliśmy rozmowę stwierdzeniem, że najlepiej byłoby utrzymać pokój, ale w razie gdyby ktoś ten pokój chciał naruszyć, to wszyscy inni mają wspólny interes w nie­dopuszczeniu do tego, aby metody agresywne miały decydować o przy­szłości Europy41.

Odbiega od tego dosyć szczegółowego przedstawienia bardzo zwięzła informacja, którą Beck rozesłał do polskich placówek dy­plomatycznych w dniu 13 maja, a w której stwierdził, że

...zostało wyjaśnione, iż rząd sowiecki ze zrozumieniem odnosi się do na­szej argumentacji w sprawie stosunków polsko-sowieckich, których nor­malny układ rozwija się obecnie zupełnie prawidłowo. Sowiety zdają so­bie sprawę, że Rząd Polski nie pójdzie na żaden układ z jednym z wiel­kich sąsiadów przeciw drugiemu i rozumieją korzyści płynące dla nich z tego stanowiska Polski **.

Otóż, jak się wydaje, cytowany najpierw pamiętnikarski zapis Becka wystylizowany został po doświadczeniach, które przyniosła klęska wrześniowa. Poniewczasie były szef dyplomacji polskiej zrozumiał, jak wielkie znaczenie miała również dla Polski zasada wyrażona przy końcu owego zapisu, że wszyscy “mają wspólny interes w niedopuszczeniu do tego, aby metody agresywne miały decydować o przyszłości Europy". Nie byłoby to nic innego, jak właśnie uznanie potrzeby zorganizowania bezpieczeństwa zbioro­wego, o co zabiegał Związek Radziecki. Gdyby Beck był w tym duchu istotnie rozmawiał z Potiomkinem, droga do porozumienia między Warszawą a Moskwą w sprawie aktywnej współpracy zo-

39 Chodzi o układ nieagresji z 25 VII 1932 r. przedłużony protokółem z 5 V 1334 na lat 10, tj. do 31 XII 1945 r.

4° Tak w oryginale, ma być: ...co do wagi, jaką ZSRR przykłada do stanowiska Polski.

41 W wydaniu francuskim (Dernier rapport) s. 200—201, jest poprawna data spotkania: 10 V 1939. Tak samo: Ostatni raport, s. 167.

42 Cyt. zbiór Polskie akty dyplomatyczne..., dokum. 18,

363

stałaby otwarta. Jest bardzo prawdopodobne, że w istocie w owej rozmowie takiego fragmentu, przynajmniej ze strony Becka — nie było. Polski minister najprawdopodobniej ograniczył się do skonstatowania owego “normalnego stanu stosunków" między Pol­ską a ZSRR. To było za mało, o wiele za mało, by na tym można było w ówczesnej naelektryzowanej atmosferze budować. Ostatnia bodaj poważna szansa wytworzenia konstruktywnej więzi między Polską a Związkiem Radzieckim została zmarnowana...

Dla wydawców powojennego zbioru wyjątków z polskiej ko­respondencji dyplomatycznej, ogłoszonego w Londynie na łamach. “Bellony" w r. 1955, znamienne jest, że opuszczono tam zakończe­nie omówionego dokumentu z 13 maja, którego pełny, a przynaj­mniej pełniejszy, tekst znamy z Polskiej Białej Księgi. Są tam jeszcze dwa zdania, których odbicie znajdujemy zresztą także w cy­towanym zapisie własnym Becka:

P. Potiomkin oświadczył, że w przypadku konfliktu zbrojnego między Polską a Niemcami ZSRR zajmie wobec nas une attltude bienveillante. Jak p. Potiomkin sam stwierdził, jego deklaracja została złożona zgodnie ze specjalnymi instrukcjami, które Rząd Radziecki przesłał dla niego do War­szawy M.

Zapewne wydawcy z roku 1955 woleli nie informować swoich czytelników, że jeszcze w maju 1939 r. tak właśnie układały się stosunki między Polską a ZSRR i że wynikające stąd możliwości nie zostały przez stronę polską wykorzystane. Polski minister spraw zagranicznych nie uczynił tego, co było jego obowiązkiem: nie na­wiązał do cytowanego oświadczenia Potiomkina i nie rozpoczął z rządem radzieckim rozmów, które mogłyby przynieść Polsce do­datkowe gwarancje. Beck sam potem przyznał, jak czytaliśmy wy­żej, że sugestia “trzeba będzie o tym pomówić szerzej" została wy­sunięta ze strony dyplomaty radzieckiego. Słowa te padły w próż­nię.

Rzeczywistą ówczesną atmosferę w oficjalnej Warszawie w związku z wizytą radzieckiego wicekomisarza spraw zagranicz­nych najlepiej oddaje nader lakoniczny komunikat, ogłoszony 11 maja w urzędowym “Monitorze Polskim":

Zastępca ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR Potiomkin [tak] w drodze powrotnej z Bukaresztu do Moskwy zatrzymał się nieoficjal-

43 Tu przekład własny z w SPDWS, dokum. 19, s. 27.

364

PBK, dokum. 163; nieco inna stylizacja

nie w Warszawie i został w dniu wczorajszym przyjęty przez p. ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. W godzinach popołudniowych Potiomkin udał się w dalszą podróż do Moskwy44.

Ten w niezbyt uprzejmej formie zredagowany komunikat wy­raźnie stara się obniżyć znaczenie wizyty tak wybitnego dyplo­maty radzieckiego.

Porównajmy teraz ze wszystkim powyższym treść telegramu wysianego jeszcze z Warszawy przez Potiomkina do Moskwy. Czy­tamy tam:

Miałem godzinną rozmowę z Beckiem, Otrzymałem pewne informacje o stanie stosunków polsko-niemieckich. Drogą szczegółowej analizy sto­sunku sił w Europie i możliwości efektywnego wsparcia francusko-angiel-skiego dla Polski doprowadziłem Becka do otwartego przyznania, że bez poparcia ze strony ZSRR Polacy nie utrzymają się. Podsumowując moim zwyczajem przy końcu rozmowy jej zasadniczą treść, wyraźnie jeszcze raz sformułowałem owo oświadczenie Becka, a on je potwierdził. Ze swej stro­ny podkreśliłem, że ZSRR nie odmówiłby Polsce pomocy, gdyby ona tego pragnęła «.

W tym też duchu Potiomkin opowiadał członkom korpusu dy­plomatycznego w Moskwie o swej rozmowie z Beckiem, podkreśla­jąc, że szef polskiego MSZ uznaje w razie wojny nieuchronną ko­nieczność oparcia się Polski na ZSRR. Doszło to przez tamtejszą ambasadę francuską do Noela, który wspomina o tym w swojej książce46. Natomiast ambasador polski, Grzybowski, zaraz następ­nego dnia po rozmowie Beck — Potiomkin oświadczył Mołotowo-wi, że Polska nie zamierza zawrzeć układu o pomocy wzajemnej ze Związkiem Radzieckim, przy czym oświadczenie to złożył oczy­wiście zgodnie z instrukcją otrzymaną z Warszawy ". Tak wyglą­dała polityka Becka w obliczu coraz silniejszego zagrożenia Polski przez Niemcy...

Co prawda, pojawiły się chwilowo oznaki polepszenia w sto­sunkach polsko-radzieckich: rząd ZSRR postanowił obsadzić opróż-'

"Szembek t. IV, s. 735. Zwraca uwagę nieużycie skrótu “p." przed nazwiskiem radzieckiego dyplomaty.

« SBZM, dokum. 285; tu na końcu jeszcze jedno zdanie: “Bardziej szcze­gółowo poinformuję o rozmowie po przyjeździe".

46 Noel, s. 377; także Gaf e n c u, Derniers jours... s. 253; ironiczne uwa­gi Grzybowskiego w liście z 23 V; S z e m b e k, s. 735 (tu użyte słowo ,,oprzeć się fatalnie" [z francuskiego fatalement] = nieuchronnie).

47 SBZM, dokum. 289; Grzybowski tłumaczył Mołotowowi, że powodem takiego stanowiska Polski jest “niemożność udzielenia przez Polskę pomocy Związkowi Radzieckiemu, gdyby ten jej potrzebował" (!).

365

nione od dwu lat stanowisKO ambasadora w Warszawie, mianując dotychczasowego posła w Atenach, Mikołaja Szaronowa, który po przybyciu rzetelnie starał się o utrzymanie owej cieplejszej atmo­sfery; w dniu 31 maja Mołotow, przemawiając przed Radą Naj­wyższą ZSRR, również wspominał o poprawie stosunków z Pol­ską ts. Ze strony polskiej nie było jednak nadal dążenia, by ta po­prawa mogła się pogłębić.

Maj przyniósł jeszcze jedną, już miernie ważną, wizytę o cha­rakterze dyplomatycznym, a to wyjazd regenta Jugosławii księcia Pawła Karadjordjevicia w towarzystwie ministra spraw zagranicz­nych Cincar-Markovicia do Rzymu.

Wizyta jugosłowiańska w Rzymie przypadła na dni 10—14 ma­ja 49; w następnym miesiącu miano jeszcze jechać do Berlina. Ofi­cjalna Jugosławia zabiegała o względy obu mocarstw Osi, dwu swo­ich potężnych sąsiadów, od strony których czuła się stale poten­cjalnie zagrożona, mimo pokojowych zapewnień nadchodzących zarówno z Rzymu, jak z Berlina. Jeżeli regent Paweł wybrał za cel podróży najpierw Rzym, to dlatego, że zagrożenie włoskie wy­dawało się, zwłaszcza po zajęciu przez Włochów Albanii, o wiele bliższe. Ponadto dobrze wiedziano w Belgradzie, że Włochy zawsze trzymają w rezerwie swoje kontakty z separatystami chorwackimi, z którymi zresztą Ciano właśnie w ostatnich miesiącach ponow­nie prowadził poufne rozmowy50. Upadek Stojadinovicia, którego Mussolini i Ciano darzyli specjalną sympatią i zaufaniem, uwa­żając go za faszystę z przekonań, niewątpliwie ochłodził atmosfe­rę między Rzymem a Belgradem i gorliwe zabiegi Cincar-Marko-vicia nie we wszystkim mogły ją poprawić.

Do wizyty w Rzymie dochodziło w dniach, gdy zarysowała się wewnętrzna spoistość Porozumienia Bałkańskiego wskutek zwią­zania się Turcji z Wielką Brytanią; wywołało to wielkie niezado­wolenie w Jugosławii, mimo perswazji rumuńskich podczas świe-

« SBZM. dokum, 314, o Polsce s. 428 (wyjątek w PBK, dokum. 164); o Szaronowie DHSPR, VII, dokum. 70—71; por. B, B u d u r o w y c z, cyt. dz., s. 152 i nast. — W. J. S i p o l s, cyt. dz., pisząc o podróży Potiomkina (s. 313—314) pomija jego bytność w Warszawie.

49 Ciano jw., s. 96—99; G, Gaf encu, jw., s. 240 i nast.; nic u H o p-t ne r a!

5° Ciano, jw., s. 52, 61, 63, 69, 72—73, 93 i in.; do tego: F, C uli n o-vić, cyt. dz. Jugoslavija..., t. II, s. 136 i nast.; Z. Avramovski, jw., s. 129; J. B. H o p t n e r, jw., s. 138—139.

366

żego przejazdu Gafencu przez Belgrad. Bezpośrednio przed wyjaz­dem Cincar-Marković odbył rozmowę z ambasadorem tureckim w Belgradzie, podkreślając, że Jugosławia jest zdecydowana utrzy­mać bezwzględną neutralność w sporach między mocarstwami, oraz wyrażając dezaprobatę dla kroku tureckiego 51. Gdy ukazał się ko­munikat o zawarciu porozumienia brytyjsko-tureckiego z 12 ma­ja, rządowy organ belgradzki “Politika" ogłosił artykuł wyraża­jący zaskoczenie i negatywne stanowisko Jugosławii wobec tego faktu, jakoby niezgodnego z zasadami Porozumienia Bałkańskiego. Podczas pobytu w Rzymie Cincar-Marković konferując ze swym włoskim kolegą również nie krył swego niezadowolenia z polityki tureckiej i proponował rzekomo Cianie utworzenie bloku jugosło-wiańsko-węgiersko-rumuńskiego, opierającego się na Włochach a mającego przeciwstawić się nowej polityce tureckiej. Ciano słusz­nie zauważył, że najpierw musiałoby dojść do unormowania sto­sunków między Węgrami a Rumunią; niemniej uznał pomysł za ,.interesu jacy", ponieważ odpowiadał on ambicjom faszystowskie­go Rzymu, by odegrać jakąś kierowniczą rolę nad środkowym Du­najem i na Bałkanach oraz by rozbić Porozumienie Bałkańskie, od początku traktowane w Rzymie jako narzędzie polityki najpierw francuskiej, a potem brytyjskiej (co zresztą wychodziło na jed­no) 52.

Jugosławia — jedyna wśród coś znaczących państw europej­skich — nie utrzymywała formalnych stosunków dyplomatycznych ze Związkiem Radzieckim, mimo że społeczeństwo, tradycyjnie rusofilskie, a w swej uświadomionej części proradzieckie, wy­wierało nacisk na rząd, by stosunki z tym mocarstwem znormali­zował 53. Dlatego też nie mogło dojść do wizyty Potiomkina także w Belgradzie, a dyplomacja radziecka nie mogła wywierać odpo­wiedniego wpływu na politykę jugosłowiańską. Upór rządowych kół jugosłowiańskich (przetrwał on aż do r. 1940!), by nie nawią­zywać normalnych stosunków dyplomatycznych i gospodarczych ze Związkiem Radzieckim, był tym bardziej nieżyciowy, że sto­sunki te utrzymywali nie tylko sąsiedzi Jugosławii (poza Węgra-

51 Z. Avramovski, jw., s. 95 i nast.; por. G. Gafencu, cyt. dz. Derniers jours..., s 245—246; R. Massigli, jw., s. 185—186.

52 Ciano, jw., s. 97; jeszcze silniej zabiegali o rozbicie Porozumienia Bałkańskiego Niemcy (2. A v r a m o v s k i, jw., s. 119 i nast.).

53 Zob. I. R i b a r, cyt. dz., passim.

367

mi, z którymi sam ZSRR stosunki te zerwał po przystąpieniu Wągier na początku r. 1939 do paktu antykominternowsklego), ale w ogóle wszystkie mocarstwa, a wśród nich obaj członkowie Osi, do tego czasu prowadzący tak zdecydowanie wrogą wobec ZSRR politykę. Ani w Berlinie, ani w Rzymie nie uważano jednak, by posiadanie kontaktów dyplomatycznych nie dało się mimo wszyst­ko z taką polityką pogodzić. Ciasnoty i krótkowzroczności polityki zagranicznej ówczesnej Jugosławii nic nie scharakteryzuje lepiej, jak właśnie jej stanowisko wobec Związku Radzieckiego.

Podróże i wizyty dyplomatyczne z kwietnia i maja 1939 r.M nie przyniosły konkretnych wyników ani w sensie ogólnym, dla wyjaśnienia i odprężenia sytuacji międzynarodowej w Europie, ani dla wzmocnienia pozycji państw, z których ramienia podróże te podejmowano. Podróże te oczywiście musiały przynieść pewną dozę informacji tym, którzy je odbywali. Ale nic więcej.

54 W maju doszło jeszcze do pewnych wizyt o charakterze wojskowym, o nich będzie mowa w następnym rozdziale, ponieważ były one związane z ówczesnym stanem stosunków polsko-niemieckich.

Część piąta

Zapowiedzi wojny

L Niemcy i Polska — zerwanie

Wspomniano już, że bezpośrednią reakcją niemiecką na wiado­mość o podróży Becka do Londynu była decyzja agresji, w po­staci wyznaczenia Polski na pierwszy obiekt wojenny 1.

Nie należy jednak sądzić, że gdyby nie było deklaracji brytyj­skiej z 31 marca i następującego po niej wyjazdu polskiego mini­stra spraw zagranicznych do brytyjskiej stolicy, do decyzji takiej by nie doszło. Byłaby ona może nieco późniejsza, ale doszłoby do niej na pewno.

Stosunki polsko-niemieckie, jak wiemy, psuły się już od dłuż­szego czasu, a incydent bogumiński z pierwszych dni października oraz konfliktowa sprawa granicy polsko-węgierskiej były tu zna­miennymi zapowiedziami. Niezadowolenie Berlina z konsekwent­nej odmowy Polski wypełnienia żądań niemieckich z końca paź­dziernika 1938, potem dwukrotnie jeszcze powtórzonej w stycz­niu 1939, nie mogło być już dłużej ukrywane. Nieprzyjemne w to­nie rozmowy prowadzone z ambasadorem Lipskim w Auswartiges Amt przez Ribbentropa i Weizsackera pod koniec marca dowodziły, że nadszedł koniec maskowania się hitlerowców. Ribbentrop zde­cydował się na zmianę polityki wobec Polski zaraz po niepowodze­niu swych rozmów warszawskich w końcu stycznia. Wyrównanie strategiczne granicy wschodniej i bezkrwawe zdobycie czechosło­wackiego arsenału, zajęcie Kłajpedy i zawładnięcie bazami w Sło­wacji — dodały hitlerowcom pewności siebie i wzbudziły przeko­nanie, że względy wobec Polski są zbyteczne. Dnia 25 marca Hitler w rozmowie z generałem Brauchitschem wspomniał — jak wie­my — że należy przygotować rozwiązanie problemu polskiego; na-

1 O tym była mowa na s. 337. Z informacji posiadanych przez wywiad polski wynikałoby, te Niemcy początkowo umieli zręcznie zama­skować swoje przygotowania. Por.: M. Cieplewicz, M. Zgórniak, Przygotowania niemieckie do agresji na Polskę w świetle sprawozdań Od­działu U Sztabu Glównego WP (Wrocław itd. 1969).

24*

371

leży rozbić Polską “do tego stopnia, aby nie potrzeba było z nią się liczyć w następnych dziesiątkach lat jako z czynnikiem poli­tycznym" 2. Hitler planował aneksję nie tylko Pomorza i polskiego Śląska, ale także rozległych obszarów dalszych, do linii zrealizo­wanej po klęsce Polski jesienią tegoż roku.

Deklaracja brytyjska z 31 marca i podróż Becka do Londynu oraz ogłoszenie komunikatu polsko-brytyjskiego z 6 kwietnia były tylko pożądanym pretekstem. Weizsacker odrzucił węgierską pro­pozycję mediacyjną, wysuniętą jeszcze przed 31 marca. Zaraz po rozmowie Lipski — Ribbentrop w dniu 26 marca, w której amba­sador polski ponownie udzielił odmownej odpowiedzi, uznano w Berlinie, że nie będzie się już z Polską rokować w dotychczaso­wym, pozornie przyjaznym tonie.

Gdy padły słowa Chamberlaina o gwarancji brytyjskiej i gdy nadeszła do Berlina wiadomość, że Beck wyjeżdża do Londynu, naczelne dowództwo niemieckich sił zbrojnych na polecenie Hitle­ra przystąpiło do konkretnych przygotowań. Dnia 3 kwietnia 1939 generał Keitel podpisał rozkaz o gotowości bojowej na okres 1939 1940; punkt drugi tego rozkazu mówił o “Fali Weiss", był to jak wiemy — kryptonim agresji zbrojnej na Polskę, z termine

I września 1939 roku. Hitler złożył pod tym swój podpis w dni

II kwietnia3.

Odtąd już systematycznie starano się zaostrzać stosunki z Po ską, urabiając opinię oszczerczą kampanią prasową, podburzają mniejszość niemiecką w Polsce, organizując dywersję, także wśró; nacjonalistów ukraińskich4. Formalnie istniejące jeszcze stosun dyplomatyczne były coraz bardziej naprężone: jeżeli przedstawi| ciel ambasady polskiej w Berlinie lub niemieckiej w Warszawi zjawiał się w ministerstwie spraw zagranicznych kraju, gdzie peł­nił swe funkcje, to już tylko z rekryminacjami i zażaleniami, a ton tych rozmów stawał się coraz bardziej wrogi. Ribbentrop posta­nowił nie przyjmować ambasadora polskiego w ogóle, a przedsta­wicielowi Rzeszy w Warszawie, ambasadorowi Moltkemu, poleco­no przyjechać do Berlina i pozostać tam przez czas dłuższy; cho-

2 ADAP, D/VT, dokum. 99; po polsku po raz pierwszy: J. Lipski, c art. Stosunki -polsko-niemieckie..., s. 25.

a ADAP, iw., dokurn. 149, 185; por. B. Czarnecki, “Fali Weiss". Z nezy agresji hitlerowskiej przeciw Polsce (Warszawa 1961), s. 117 i

4 Zob. R. Torzecki, cyt. dz., s. 163 i nast.

372

dziło o to, by nie dopuścić do jakiegoś konstruktywnego obrotu sprawy, gdyby przypadkowo taka możliwość nasuwała się w roz­mowie ambasadora z ministrem5.

Pewną i nie najmniejszą rolę odgrywała w tym wszystkim za­ostrzająca się stale sytuacja w Gdańsku, gdzie tamtejsi hitlerow­cy nie mogli już doczekać się momentu, w którym można byłoby pozbyć się urzędów polskich w Wolnym Mieście i ogłosić przy­łączenie Gdańska do Rzeszy. Komisariat Generalny Rzeczypospo­litej Polskiej w Wolnym Mieście miał coraz trudniejsze warunki pracy 6, a urząd Wysokiego Komisarza Ligi Narodów, Burckhardta, osobiście zaprzyjaźnionego z Weizsackerem i pragnącego wpraw­dzie wpływać łagodząco, ale nie rozumiejącego interesów Polski, nie spełniał już od dawna swojej właściwej roli7.

Sytuacja pogarszała się z fatalną konsekwencją. Trzeba sobie jednak zadać pytanie: gdyby nie było owej odmowy polskiej na żądania Hitlera wyrażone w październiu 1938 i w styczniu oraz marcu 1939, gdyby nie doszło do porozumienia polsko-brytyjskiego i wzmocnienia sojuszu polsko-francuskiego, czy mogłyby inaczej potoczyć się wypadki? Czy nie zapadłaby decyzja o zaatakowaniu Polski, podjęta 3 kwietnia, czy nie byłoby dalszych antypolskich zarządzeń aż do zerwania układu o nieagresji w dniu 28 kwietnia (jak o tym będzie jeszcze mowa)? Odpowiedź jest jedna: może for­ma byłaby inna, ale fakty te pojawiłyby się na pewno!

Nacjonalizm niemiecki nie był skłonny wyrzec się ani ziem pol­skich, ani korzyści gospodarczych, pożądanych przez monopole Trzeciej Rzeszy. Żadne polskie ustępstwa nie byłyby tu pomogły. Metoda postępowania była zawsze taka sama: w prowadzonych dla pozoru rokowaniach stawiać stale nowe żądania, coraz dalej idą­ce, by dany rząd ich przyjąć nie mógł, a gdyby przyjął — wystę­pować zaraz z nowymi, jeszcze dalej idącymi. Postępowano tak

5 Lipski faktycznie rozmawiał z Ribbentropem dopiero 31 VIII wieczo­rem, a Moltke nie był u Becka w ogóle (spotkali się przypadkowo na przy­jęciu w ambasadzie ZSRR w czerwcu — P. Starzeński, cyt. dz., s. 233).

6 S. M i k o s, cyt. dz., s. 360 i nast.; por. H. T r o c k a, cyt. dz., s. 172— —173.

7 Według art. A. C i e n c i a ł y: Problem niemiecki w świetle polityki mocarstw zachodnich wobec Wolnego Miasta Gdańska 1919—1939. “Studia Historica Slavo-Germanica", 1973 nr l, s. 91—92; Burckhardt w rzeczywi­stości był daleki od bezstronności (tzn. sprzyjał Niemcom).

373

z rządem czechosłowackim8 i gdyby Polska zdecydowała się akcep­tować choć jedną pretensję hitlerowską, zastosowano by również, wobec niej tę samą metodę.

Mamy prawo sądzić, że obietnica gwarantowania granicy polsko-niemieckiej w zamian za zgodę na włączenie Gdańska do Rze­szy oraz autostradę i kolej eksterytorialną przez polskie Pomorze nie byłaby dotrzymana. Hitler, obiecawszy zagwarantować nową granicę niemiecko-czechosłowacką po Monachium, gdy spełnione zostały wymagane warunki, gwarancji tej odmówił, a potem nocą z 14 na 15 marca przekreślił własny podpis pod układem mona­chijskim. Tak samo byłby postąpił i wobec Polski, gdyby ta zgo­dziła się na pierwsze żądanie niemieckie. Pretekst wycofania się ze zobowiązań znalazłby się na pewno.

Istnieje pewna ciekawa analogia: nienaruszalność granicy z Włochami Hitler wielokroć najuroczyściej podkreślał, zarówno przed swoim dojściem do władzy, jak zwłaszcza po aneksji Austrii. Do Włoch przenikały mimo to informacje, że są w partii hitlerow­skiej czynniki, które pragną odebrać Włochom południowy Tyrol (obszar Górnej Adygi) i że zmiana polityki Rzeszy w tej sprawie nie jest wykluczona. Mussolini latem 1941 r. powiedział Cianie, że obawia się, iż Niemcy wysuną takie żądanie, i że wtedy stawiłby zbrojny opór 9. Po upadku faszyzmu we Włoszech, mimo że w pół­nocnych rejonach powstało neofaszystowskie państwo marionetko­we, które do końca wysługiwało się Niemcom, hitlerowcy ten właś­nie obszar wzięli pod własny zarząd, usuwając stamtąd admini­strację włoską. W historiografii włoskiej panuje przekonanie, że w razie wygrania wojny Niemcy zażądałyby na pewno zwrotu owego terytorium, co najwyżej dając Włochom odszkodowanie (oczywiście cudzym kosztem) gdzie indziej10.

Jeśli tak przedstawiała się sprawa w stosunku do sojusznika, z którym Hitler liczył się poważnie, to czy można mieć wątpli­wości, iż gwarancja granicy z Polską po ewentualnym przyjęciu przez jej rząd warunków z października 1938 powstrzymałaby


8 O tym zob.: Rok, rozdz. VII.

9 Ciano B, II, s. 50, 56, 59; potwierdza to także przedstawiciel Himm-lera w Rzymie w swych wspomnieniach: E. Dollmann, Roma nazista (Milano 1951), s. 123.

10 Zob.: M. T os ca n o, Storia diplomatica..., rozdz. III, tam dalsza li­teratura.

374

chociaż na chwilę decyzję wycofania się z tego zobowiązania w od­powiednim momencie? Skrupuły wobec Polski byłyby przecież o wiele jeszcze słabsze niż wobec faszystowskich Włoch.

Roszczeń swych Niemcy nigdy nie zapomniały, nawet po de­klaracji ze stycznia 1934 roku. Imperializm niemiecki nie zmieniał się, jedynie ze względów taktycznych chwilowo się maskował. War­to tu zacytować słowa byłego ministra wojny Niemiec (do lutego 1938), marszałka Blomberga, odczytane przed Trybunałem Norym­berskim 4 stycznia 1946:

Jakieś 90% narodu niemieckiego było w sprawie polskiej tego samego zdania co oficerowie. Wojna mająca na celu zmazanie hańby spowodowa­nej utworzeniem polskiego Korytarza [...] była uważana za światy obowią­zek ».

W poufnych rozmowach nie ukrywano nienawiści do Polski i dążeń rewizjonistycznych.

A więc nie kategoryczne odrzucenie żądań niemieckich w dniu 26 marca i wyjazd Becka do Londynu zadecydowały dopiero o wy­stąpieniu przeciw Polsce. Fakty te ułatwiły tylko i przyspieszyły ujawnienie tego nastawienia.

Jeszcze przed rozmową Lipski — Ribbentrop w dniu 21 marca, 8 tego miesiąca, Hitler oświadczył na ściśle tajnym spotkaniu z przedstawicielami monopoli, hierarchią partyjną i generalicją, że po wyznaczonej na dni najbliższe ostatecznej likwidacji pań­stwa czechosłowackiego — “kolej przyjdzie na Polskę" (Polen wird folgen) n. Wyjaśnił, że nie spodziewa się silnego oporu ze strony polskiej i że “niemieckie panowanie nad Polską jest niezbędne dla zapewnienia dostaw polskich produktów rolniczych i węgla do Niemiec".

O to właśnie chodziło: monopole niemieckie obliczyły dokład­nie jak bardzo wzbogaci się gospodarka Rzeszy przez podbój Pol­ski: o 28% w wydobyciu węgla kamiennego, o 10% w produkcji koksu, o Hl% w rudzie żelaznej i o 13% w stali (wszystko w po­równaniu z produkcją Niemiec w r. 1937) 13. Zamierzano podpo­rządkować sobie również polski przemysł chemiczny, zbrojenio-


11 Cytują to: T. Cyprian, J. Są wieki, Spraiuy polskie w procesie norymberskim (Poznań 1956), s. 160.

12 Zota.: D. Eichholtz, W. Schumann (red.), Anatomie des Krie-ges (Berlin 1969), dokum. 89.

13 Te dane w książce: E. Paterna i in., Deutschland 1933—1939. Lehr-buch deutscher Geschichte, Beitriige, 11 (Berlin 1969), s. 331.

375

wy itd., nie mówiąc już o rolniczych możliwościach gleby pol­skiej.

Oprócz postulatów terytorialnych, w sensie politycznym i stra­tegicznym, plany co do Polski miały konkretny podkład ekono­miczny. Nadchodził więc upragniony od dawna moment realizacji tych wszystkich zaborczych planów. Tylko wczesne stworzenie so­lidnego frontu przeciwników agresji, oparcie go na Związku Ra­dzieckim przez nawiązanie przez Polskę ścisłego z nim kontaktu, mogłoby niebezpieczeństwo odwrócić. Na to jednak nie mogła się zdobyć ani sanacyjna dyplomacja, ani połowicznie działający prze­ciwnicy agresji na zachodzie. Antysowietyzm stał się najlepszym pomocnikiem Hitlera.

Wróćmy jednak do wypadków kwietniowych na odcinku polsko-niemieckim. Rzesza konsekwentnie dążyła teraz do pogorsze­nia stosunków z Polską. Na wyznaczonym sobie odcinku zabiegali o to samo hitlerowcy gdańscy.

Auswartiges Amt podjął się systematycznego rozrywania względnie jeszcze poprawnych stosunków z Polską. Weizsacker za­wiadomił Moltkego, że w rozmowach z Polską należy unikać ja­kichkolwiek rzeczowych dyskusji na tematy zasadnicze", a na­stępnie w dniu 6 kwietnia zaprosił do siebie Lipskiego. Amba­sadorowi polskiemu zastępca Ribbentropa oświadczył, że poprzed­nie propozycje niemieckie są już nieaktualne i wyraził zdumie­nie “niezrozumiałym" postępowaniem Polski15. Lipski odpowiedział krytyką polityki niemieckiej w ostatnich tygodniach, ale przede wszystkim starał się wytłumaczyć wizytę Becka w Londynie i po­rozumienie polsko-brytyjskie koniecznością wzmocnienia bezpie­czeństwa Polski, dodając, że porozumienie to w niczym nie koli­duje z deklaracją polsko-niemiecką ze stycznia 1934 r. Podkreślił też, że Polska pragnie nadal przestrzegać tej deklaracji i że nie przystępuje do żadnego bloku 16.

W dwa dni potem, t j. 8 kwietnia, Beck, wracając z Londynu


14 ADAP, jw., dokum. 159; por. J. Lipski, cyt. art. Nowe przyczynki..., s. 34.

15 ADAP, jw., dokum. 169; warto przypomnieć, że Weizsacker jeszcze w końcu stycznia prorokował rychły konflikt z Polską (U. v. H a s s e 11, cyt. dz., s. 48).

16 PBK, dokum. 70; w IHGS jest koncept raportu Lipskiego ze zdaniem, które uległo skreśleniu: że Polska nie zwiąże się ze Związkiem Radzieckim; Weizsacker nie zanotował takich słów Lipskiego.

376

koleją, przejeżdżał przez Berlin. Był już uprzedzony o treści roz­mowy Lipskiego z Weizsackerem, powiedział jednak swemu se­kretarzowi, że zaraz po przyjeździe do Warszawy będzie chciał roz­mawiać z Moltkem: “Musimy nadal rozmawiać z Niemcami i nie dopuścić, by się kontakt z nimi zerwał" ". Potrzebne tu jednak by­ło podobne nastawienie drugiej strony; tymczasem Moltkemu, jak już wiemy, rozmów kazano unikać, a dla pewności ściągnięto go do Berlina, by nawet przypadkiem nie zetknął się z kierownic­twem polskiego MSZ. Na dworcu w Berlinie obowiązkowe poja­wienie się szefa protokołu dyplomatycznego miało charakter sztyw­nej demonstracji, co musiało dać do myślenia.

Do wagonu weszli ambasador Lipski i attache wojskowy puł­kownik Szymański. Pierwszy referował Beckowi o podnieceniu panującym w Berlinie z powodu urojonej polityki “okrążania Nie­miec", drugi o przygotowaniach wojennych skierowanych przeciw Polsce wraz z konkretnymi szczegółami. Beck przyjął te dane do wiadomości, ale zdawał się je raczej bagatelizować18. Był nadal pod silnym wrażeniem sukcesu odniesionego w Londynie i wierzył, że pomoc brytyjska będzie niezawodna, nawet gdyby Hitler zde­cydował się na ryzyko rozpętania wojny. Natomiast Lipski był wyraźnie niezadowolony z ogłoszenia komunikatu o porozumieniu z Anglią i uważał, że przyspieszy ono jakąś nieobliczalną w skut­kach decyzję Hitlera19. Doświadczony znawca nastrojów berliń­skich miał dosyć powodów do pesymizmu.

Ówczesny charge d'affaires Francji raportował 6 kwietnia do Paryża, że Ribbentrop w tych właśnie dniach oświadczył bawiącej w Berlinie delegacji słowackiej, iż Hitler wprawdzie nie chce wojny, ale Polska w pewnych sprawach musi Niemcom ustąpić, a gdyby odmówiła, odpowiedzialność za konflikt spadnie na nią 20. Potwierdzało to, że pesymizm Lipskiego był w pełni uzasad­niony.

Beck liczył po trosze na domniemaną życzliwość Góringa dla Polski i na jego wpływy w Berlinie. Zapytany o to w pociągu na


17 P. Starzeński, cyt. dz., s. 206; por. J. Beck, cyt. art. Preliminaria,.., s. 82.

18 P. Starzeński, jw., A. Szymański, cyt. dz., s. 128 i nast.

19 Zob.: J. Zarański, Świadek wydarzeń (Londyn 1968), s. 18; por. Jędrzejewicz A, dokum. 14.

20 LJF, dokum. 93; delegacja słowacka bawiła w Berlinie dla rozmów w sprawach współpracy wojskowej.

377

dworcu w Berlinie, Lipski twierdził jednak, że wpływ ten zmalał na rzecz Ribbentropa, który jest właśnie czynnikiem podburzają­cym. Ale rzekomo życzliwe nastawienie Góringa miało się właśnie w tych dniach okazać złudzeniem. Mianowicie szef lotnictwa Rze­szy bawił w dniach od 14 do 17 kwietnia w Rzymie i tam, rozma­wiając z Cianem i Mussolinim, ostro atakował Polskę. Ciano był tym przejęty i stwierdzał: “Niemcy się mylą, jeśli sądzą, że wejdą także do Polski marszem triumfalnym; Polacy będą się bili, Duce

także myśli tak samo" 21.

Znane nam już wydarzenia związane z agresją włoską w Alba­nii i udzieleniem gwarancji brytyjsko-francuskiej Grecji i Rumu­nii przyczyniały się także do powszechnego zdenerwowania, niej tylko w kołach politycznych i dyplomatycznych, i nie tylko w Eu-i

ropie.

Sensacją międzynarodową stał się w dniu 15 kwietnia apel wy

stosowany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych do Hitlen

i Mussoliniego. Roosevelt wyrażał tam zaniepokojenie naprężenier

sytuacji międzynarodowej i proponował obu dyktatorom, by za

gwarantowali pokój na okres dziesięciu lat. Wymienił 31 państw

w Europie i na Bliskim Wschodzie, które uważał za zagrożom

i domagał się, by Niemcy i Włochy zobowiązały się, że granic tyć'

państw nie naruszą. Obiecywał poparcie dyplomatyczne Stanói

Zjednoczonych w rokowaniach rozbrojeniowych i handlowych; z!

chęcał do ich rozpoczęcia zaraz po złożeniu przez oba dykatorsk:

rządy wymienionej deklaracji22.

Apel Roosevelta wymieniał jako zagrożone wszystkie państ europejskie (nie pomijając nawet Lichtensteinu!) oraz blisk wschodnie, również takie kraje, które formalnie państwami nie były, jak Palestyna. Pytał dyktatorów: “Czy chce Pan złożyć za­pewnienie, że Pana siły zbrojne nie zaatakują lub nie dokonają inwazji obszarów lub posiadłości następujących niepodległych na­rodów?", po czym następowała owa lista.

Przez rozgłośnie radiowe i agencje prasowe apel został

"Ciano B, I, s. 82 (17 IV); przedtem Ciano zapisał podobnie: lacy będą pokonani, ale nie złożą broni bez zaciętej walki" (s. 81).

t: W. Appleman Williams, ed.. The Shaping

777-779. Dor . C H Uli, C

dany do wiadomości całej światowej opinii. Z wyjątkiem krajów podległych dyktatorom lub zmuszonych do liczenia się z nimi, opinia ta z uznaniem przyjęła ów apel, uznając go w każdym ra­zie za zajęcie przez Stany Zjednoczone stanowiska przeciw dyk­taturom i przeciw agresji.

Inaczej przyjęli apel obaj dyktatorzy. Mussolini, rozmawiając z bawiącym wtedy, jak wiemy, w Rzymie Góringiem, nazwał apel “wynikiem paraliżu mózgowego" i postanowił nań nie odpowia­dać; po kilku dniach jednak w ogólnikowym oświadczeniu wyraził lekceważenie dla wezwań w stylu “Mesjasza" 23. Hitler odłożył odpowiedź do przygotowywanego na czas najbliższy przemówienia o sytuacji międzynarodowej, a tymczasem polecił, by Auswartiges Amt zwrócił się do krajów wymienionych w orędziu — ale nie do wszystkich, m. in. nie do Polski!24 — z zapytaniem, czy czują się zagrożone przez Niemcy. Zapytane rządy odpowiedziały — znów nie wszystkie — zależnie od tego, w jakim stosunku zależ­ności od Niemiec pozostawały w tym okresie; sympatyzujące z Osią zapewniły, że nie ma mowy o zagrożeniu.

Jak już wiemy, w parę dni potem bawił w Berlinie Gafencu. Usłyszał od Hitlera niedwuznaczne pogróżki pod adresem Polski i przekazał je Lipskiemu, który oczywiście doniósł o tym do War­szawy 25. Niemniej polskie MSZ pozostawało w tych dniach w pew­nej nieświadomości co do dalszych zamiarów niemieckich na naj­bliższą przyszłość. Na Wierzbowej panowała pewność siebie i nie­uzasadniony optymizm. Lipski utracił swe dotychczasowe kon­takty, a ambasadorów brytyjskiego i francuskiego przez dłuższy czas nie było w Berlinie: Henderson wrócił tam 25 kwietnia, a Cou-londre następnego dnia2G. Toteż Polska nie otrzymywała wiado­mości o tym, co się przygotowuje.

Na piątek 28 kwietnia zostało zapowiedziane przemówienie Hi­tlera w Reichstagu, złożonym obecnie z mianowanych przedsta-

378

evelt

A

23 Ciano, jw., s. 81; por. W. Langer, S. E. Gleason, cyt. dz., s. 87.

24 Oprócz Polski pominięto W. Brytanię, Francję i ZSRR (zob. ADAP, jw., dokum. 213). Niemcy zaproponowały większości wymienionych przez Roose-velta państw zawarcie traktatów o nieagresji, ale zgodę wyraziły tylko nie­które, np. Dania (31 V).

25 Zob. cyt. już w rozdziale poprzednim dokument ogłoszony w DHSPR, VII, dokum. 58; por. ADAP, jw., dokum. 234.

28 Obaj ambasadorzy zostali wezwani przez swoje rządy do przyjazdu do swoich ministerstw po zajęciu Pragi — zob. s. 315.

379

wicieli partii rządzącej, a dzień przedtem ambasady niemieckie w Londynie i Warszawie zawiadomiły, że tegoż dnia przedstawią memorandum swego rządu.

Zapowiedziana mowa, trwająca ponad dwie godziny, zawierała przegląd sytuacji międzynarodowej z punktu widzenia Niemiec i obszerną polemikę z Rooseveltem, którego apel Hitler arogancko wyszydził, kłamliwie zapewniając o rzekomo pokojowej polityce Niemiec. Mimo histerycznego i demagogicznego jak zwykle tonu, dyktator musiał wobec tego wypowiadać się w sposób jako tako| umiarkowany i unikać wyraźnych gróźb (mimo że w zasadzie! akcentów wojowniczych nie brakowało), a nawet uczynić pewne aluzje do możliwości porozumienia 27. Aluzje te, potrzebne ze wzglę­dów taktycznych do stworzenia pozorów, nie przeszkadzały by­najmniej intensywnie postępującym przygotowaniom wojennym.!

Główną uwagę poświęcił Hitler stosunkom niemiecko-brytyj-skim i niemiecko-polskim. Rozwodząc się na temat rzekomych do­wodów własnej dobrej woli i ustępliwości, nie szczędził obu pań­stwom oskarżeń o zamiar “okrążenia" Niemiec: do polityki tejj stosowanej dotąd przez Londyn i Paryż, teraz przyłączyła Polska. Zawierając porozumienie o pomocy wzajemnej, Wielka Bi tania i Polska naruszyły rzekomo układy łączące je z Niemcai polsko-niemiecką deklarację o nieagresji z r. 1934 i brytyjsko-nu miecki układ morski z roku następnego. Wobec tego Hitler uzm oba te układy za nieważne, zaznaczając zarazem — dla zachował pozorów — że nie odrzuca możliwości zawarcia jakichś nowyc| umów, ale na zasadach silniej wiążących.

Przy tej sposobności opinia międzynarodowa dowiedziała sM z ust Hitlera o treści propozycji niemieckich wysuwanych pod aćPl resem Polski w październiku 1938, styczniu i marcu 1939. Pominię­to tu wszakże punkt ostatni, t j. propozycję przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego, a dodano inny, który nigdy nie został w takiej postaci sformułowany — o wspólnej niemiecko-

t

" Zob. DWB2, dokum. 214 i 295; por. S h i r e r, s. 632 i nast; W. H o £ e cyt. dz,, s. 163; W. S c h u mann, G. Ha s s, ed., Deutschland im Zweit* Weltkrieg, I (Berlin 1974), s. 153.

380

i

-polsko-węgierskiej gwarancji dla państwa słowackiego28. Hitler stwierdził, że te propozycje były jednorazowe i że na ich powtó­rzenie Polska liczyć nie może.

Jeszcze poprzedniego dnia Auswartiges Amt wysłał do amba­sad w Londynie i Warszawie memoranda zawierające próbę praw­niczego uzasadnienia wypowiedzenia owych układów29. Dwaj charg£s d'affaires, londyński Kordt i warszawski Krummer, wobec nieobecności swoich ambasadorów wręczyli sami owe dokumenty; Szembek przyjmując Kriłmmera dowiedział się, że Moltke ma wró­cić do Warszawy za kilka dni.

Można uważać, że mimo wypowiedzenia układu morskiego i wszystkich oskarżeń pod adresem Londynu mowa Hitlera była w gruncie rzeczy jeszcze jedną próbą porozumienia się z Anglika­mi. Wypowiedzenie układu z r. 1935 miało na celu demonstrację niemieckiej pewności siebie, ale bynajmniej nie oznaczało, że na­stąpi teraz wyścig zbrojeń morskich, gdyż na to Niemcy środków nie miały. Hitler sądził po prostu, że tworzy warunki dla jakiegoś nowego, dogodniejszego dla Niemiec porozumienia.

W stosunku do Polski o wiele ostrzejszy był ton, a tym bar­dziej intencje. Zapowiedź, że mogłoby jeszcze dojść do zawarcia nowego porozumienia między obu krajami, należało rozumieć, iż zo­bowiązania miałaby tylko Polska, a Niemcy miałyby je interpre­tować wyłącznie na swoją korzyść. Jeżeli, jak pisał Coulondre, pol­ski ambasador w Berlinie był “dosyć zadowolony" z mowy Hitle­ra M, nie oddawało to ściśle nastrojów Lipskiego. Jego raport wy­słany następnego dnia po przemówieniu świadczy jednak, że istot­nie nie wyczuł on intencji dyktatora, ograniczył się do formalnej malizy poszczególnych punktów dotyczących Polski i stwierdził,

28 Aluzji do takiej propozycji nie znajdujemy w żadnym ze znanych lokumentów mówiących o stosunkach polsko-niemieckich w r. 1938/1939: edynie 21 III Ribbentrop wspomniał Lipskiemu, że w razie generalnego iłożenia tych stosunków można by korzystnie dla Polski rozwiązać rów-lież problem słowacki.

29 PBK, dokum. 76; ADAP, jw., dokum. 276 (dla Polski) i 277 (dla W. Brytanii).

30 R. Coulondre, cyt. dz., s. 267; raport Lipskiego z 29 IV, zawiera-ący analizę mowy Hitlera, w IHGS, ogł. W. Jędrzejewicz A, dokum. 42.

381

iż przemówienie miało “ton raczej realistyczny i pozbawione było wyraźnie agresywnej nuty" 31.

Także w Warszawie uchwycono się przede wszystkim strony formalnej. Beck uznał argumentację prawną memorandum nie­mieckiego za słabą, ale oświadczył Szembekowi, że “rozwiązania narzucić sobie nie damy"K. Co prawda także akredytowani w Warszawie dyplomaci nie widzieli w mowie Hitlera agresyw­nych akcentów, tak m. in. wypowiadał się NoelM. Innymi słowy — i świat dał się wprowadzić w błąd. Podobnie przyjął mowę Ciano,, podkreślając, że nikt obecnie nie pragnie wojny M.

Najmniej pocieszająca była reakcja w Londynie. Wypowiedzią-8 na w piątek mowa Hitlera nie wywołała natychmiastowego echa, ponieważ ministrowie wyjechali na tradycyjny weekend*. Poter doszło do narady, w której postanowiono wywrzeć pewien nacisk na Polskę. Henderson z Berlina stale stwierdzał, że w sprawie Gdańska i “korytarza" potrzebny jest jakiś “sprawiedliwy kom­promis", i zaszczepił to przekonanie swoim zwierzchnikom. Halifaj przesłał 3 maja w takim właśnie duchu notę do Warszawy, pod-i kreślając zarazem, że Wielka Brytania podtrzymuje swoje zobo*| wiązania wobec Polski, oczekuje wszakże, iż rząd polski przed pod| jęciem jakiegoś decydującego kroku przeprowadzi wymianę zdai z rządem brytyjskim. Oczekiwano z napięciem odpowiedzi, któr| powinien był dać Hitlerowi polski minister spraw zagranicznych życzono sobie, by w Berlinie nie odczuto jej jako wyzwania :

Beck po przeczytaniu memorandum niemieckiego wyciągną, z niego dodatkowy wniosek, że Niemcy pragną wbić klin między Polskę a Wielką Brytanię. Nie było to bynajmniej odkrycie rewelacyjne, gdyż dążność do izolowania Polski była w działaniach dyplomacji


31 To zdaje się być wynikiem rozmowy z Coulondre'em, który w ten właśnie sposób oceniał mowę Hitlera — zob. LJF, dokum. 108.

32 S z e m b e k, s. 580; sam Beck w swym cyt. artykule (Preliminaria s. 83) i w książce (s. 169) poświęca przemówieniu Hitlera tylko jedno zdanie.

33 LJF, dokum. 107, 109, 110, 116 — niemniej Noel w swojej książce stwierdza: “Mowa Hitlera zniweczyła ostatnią szansę pokoju" (s. 352).

34 Ciano, jw., s. 89: “mowa jest mniej zapalna, niż można było sobie wyobrazić z informacji nadchodzących z Berlina".

35 Do tego: W. S. Churchill, cyt. dz., t. I, s. 322—323; w historiografii angielskiej poświęca się temu faktowi minimalną uwagę, najwyżej go rejestrując.

36 D i l k s, s. 178 i 179; por. DBFP, 3/V, dokum. 346.

382

hitlerowskiej wyraźna, i to nie dopiero od kwietnia 1939. Ale trzeba dodać, że klin taki już istniał niezależnie od zabiegów niemieckich, a to jako pewna nieufność Anglików do polityki pol­skiej, a zwłaszcza do samego Becka, wobec jego postawy w spra­wie czechosłowackiej w r. 1938; ewolucja następowała powoli, i to zresztą niecałkowita 37. Wspomniana nota brytyjska z 3 maja była wyrazem takiego właśnie nastawienia Foreign Office; znajdowała się w niej przy tym wzmianka o “sprawiedliwym rozwiązaniu (eąuitable settlement), co kazało się obawiać, że w Foreign Office znajdują odbicie poglądy Hendersona. Ten ostatni zaraz po powro­cie do Berlina w prywatnym liście do Chamberlaina z 26 kwiet­nia wypowiadał się na rzecz tezy niemieckiej na temat Gdańska i drogi przez polskie Pomorze, twierdząc, że “Anglicy nie znieśli­by np. irlandzkiego korytarza oddzielającego Anglię od Szkocji" (!)*. Mimo ogólnikowych zapewnień udzielonych Beckowi podczas rozmów z nim w Londynie, a mianowicie, że Anglia uznaje inte­resy polskie w Gdańsku, nadal istniało niebezpieczeństwo, że w na­dziei uratowania za tę cenę pokoju Chamberlain będzie wywierać nacisk na Polskę w kierunku ustępstw dla Rzeszy. Podobne na­stroje panowały zresztą także w politycznych kołach francus­kich.

Beck przygotowywał się do odpowiedzi. Wygłosił ją w Sejmie 5 maja; uznano, że było to jego najlepsze przemówienie. Spot­kało się z uznaniem również kół opozycyjnych, a także zaprzyjaź­nionych i neutralnych państw obcych40.

Polski minister spraw zagranicznych odrzucił publicznie wszel­kie roszczenia niemieckie do Gdańska i Pomorza polskiego, za­znaczając, że Polska była i jest nadal skłonna żyć w dobrych sto­sunkach z Rzeszą, ale wyłącznie na stopie równości. Wyraził prze­konanie, że droga do wyrównania nieporozumień nie jest zamknię­ta i że pokój może być zachowany, ale “nie za każdą cenę", co

37 Odnośne dokumenty Foreign Office z końca 1938 r.: Rok, s. 479 i nast.

38 DBFP, 3/V, aneks II (s. 798); por. w książce Hendersona s. 224.

39 Zob.: K. Mazurowa, cyt. dz., s. 392; por. też. P. Starzeński, jw., s. 220—221.

40 Tekst w dziennikach z 6 V; por.: H. i T. Jędruszczak, cyt. dz., s. 336; w Diariuszu Szembeka (s. 588 i nast.) opinie warszawskich dyplo­matów; N o e l, s. 357—360; ujemną oczywiście opinią rozesłał Weizsacker w okólniku z 6V (ADAP, jw., dokum. 335): “eine verhaltnismassig unbedeuten-de Ausserung einer schwachen Regierung" (!).

383

zostało silnie podkreślone. Wobec roszczeń niemieckich Beck stwierdził, że “Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da", nawet jeśli to właśnie miałoby być ceną zachowania pokoju, ponieważ wy­żej od pokoju naród polski stawia swój honor41.

Apelując do dumy narodowej, Beck, który dotychczas cieszył się bardzo niewielką popularnością, zdobył sobie w społeczeństwie dosyć duże uznanie. Może była to dla niego częściowa choćby rekompensata za konieczność publicznego przyznania, że cała jego dotychczasowa polityka była błędna, a przynajmniej krótkowzrocz­na, że współpraca z Niemcami hitlerowskimi przyniosła zamiast spodziewanych korzyści tylko zachwianie położenia Polski. Nie wiadomo, czy przyszła mu do głowy także myśl, że jest na drodze do zgotowania Polsce losu Czechosłowacji, którą rok wcześniej pomagał Hitlerowi rozbijać. Do tego nigdy nie chciał się potem

przyznać.

Równocześnie ambasada polska w Berlinie skierowała do Aus-wartiges Amt odpowiedź na memorandum niemieckie z 27 kwiet­nia, zbijające zawarte tam zarzuty i dowodzące, że porozumienia polsko-brytyjskie nie stoi w sprzeczności z deklaracją ze styczni; 1934 roku42. W Berlinie takie stanowisko polskie uznano za nie d przyjęcia i stosunki wzajemne pogarszały się z dnia na dzień.

W dniu 23 maja Hitler wygłosił do najwyższych dowódców s zbrojnych Rzeszy nowe przemówienie o charakterze programowyn wytyczające polityczne, gospodarcze i militarne cele Niemiec najbliższy okres 43. Sporo uwagi poświęcił tam Polsce. Oto punkty dotyczące stosunków polsko-niemieckich: ...Polak nie jest wrogiem dodatkowym. Polacy będą zawsze po stron naszych przeciwników. Mimo układu przyjaźni Polska będzie zawsze sta­rała się wykorzystać przeciw nam każdą sposobność **.

Nie chodzi nam o Gdańsk. Chodzi o rozszerzenie przestrzeni życiowej

41 Własna ocena Becka, bez powtarzania momentów emocjonalnych, a

to z zakończeniem, którego odbicia w tekście przemówienia nie da się znaleźć: “...miałem na myśli, że tylko jasne postawienie sprawy może być bądź to ostatnim środkiem zapobiegawczym, bądź też drogą do zaangażowania sił

naszego kraju w ramach wielkiej wojny koalicyjnej" (Preliminaria..., s. 83),

12 PBK, dokum. 78; ADAP, jw., dokum. 334. JB

48 ADAP, jw., dokum. 433; po polsku częściowo: T. Cyprian, J. Są- ŚHP

wieki, cyt. dz., s. 46—48; por. S h i r e r, s. 648 i nast; W. Schuman ifegg

G. Hass, cyt. dz., s. 153.

44 Hitler tendencyjnie pominął fakt, że Polska nie skorzystała z takiej sposobności we wrześniu 1938!

384na wschodzie i o wyżywienie; chodzi też o rozwiązanie problemu Morza Bałtyckiego.

...Problemu “Polska" nie można oddzielić od konfliktu z Zachodem. Stanowisko Polski wobec bolszewizmu jest wątpliwe. Dlatego Polska jest wątpliwą barierą od strony Rosji.

Powodzenie wojskowe na zachodzie i szybkie rozstrzygnięcie konfliktu jest wątpliwe. Tak samo wątpliwe jest zachowanie się Polski.

Naciskowi ze strony Rosji reżym polski się nie oprze. Polska widzi w zwycięstwie Niemiec na zachodzie niebezpieczeństwo dla siebie ł będzie chciała zwycięstwo to nam odebrać.

Odpada zatem pogląd, by Polską oszczędzić, i pozostaje decyzja: za­atakować Polskę przy pierwszej stosownej sposobności.

Nie należy wierzyć, że powtórzy się sprawa czeska. Dojdzie do walki. Naszym zadaniem jest izolowanie Polski. Powodzenie tej izolacji będzie rzeczą rozstrzygającą.

[...] Atak na Polską tylko wtedy może się udać, jeżeli Zachód pozosta­nie bezczynny45.

Jeśli to nie byłoby możliwe, wtedy lepiej będzie zaatakować Zachód

i przy tym zlikwidować Polskę.

Zadaniem zręcznej polityki będzie Polskę izolować.

W tych luźnych myślach stenogramu można zauważyć parę in­teresujących momentów. Przede wszystkim Hitler usiłował nieja­ko usprawiedliwić zwrot w swojej polityce, do niedawna głoszącej potrzebę współpracy z Polską, także ze względu na stosunek do ZSRR. Wyjaśnił, że na Polskę po prostu nie można w tych spra­wach liczyć. Po drugie, widać, że głównym celem dyplomacji nie­mieckiej było wówczas izolowanie Polski na terenie międzyna­rodowym (co już zresztą zostało podjęte wcześniej).

W Warszawie zdawano sobie z tego doskonale sprawę i podej­mowano różne kroki, co prawda wyłącznie w kierunku zachodnim, wiodące do zacieśnienia więzi z Francją i Wielką Brytanią; nie­stety nie czyniono tego samego w stosunku do najważniejszego dla Polski czynnika, t j. do Związku Radzieckiego.

Podczas gdy zacieśniały się stosunki między obu mocarstwami faszystowskimi46, dyplomacja polska prowadziła równolegle usil­ną akcję, aby istniejące już trójporozumienie polsko-francusko-brytyjskie uczynić blokiem prawdziwie spoistym i zdolnym do skutecznego działania. Mamy tu do czynienia z jednym z najcie-

45 Tu niestety Hitler okazał się dobrym prorokiem, jak tego dowiódł wrze­sień 1939.

46 O tym będzie mowa w następnym rozdziale.

25 Europa..

385

kawszych rozdziałów historii dyplomatycznej roku 1939, obejmu­jącym kilka miesięcy poprzedzających wybuch wojny. Działania te splatały się z prowadzonymi równocześnie rozmowami wojskowy­mi między Polską a jej zachodnimi partnerami ".

Beck zaraz po powrocie z Londynu polecił ambasadorowi pol­skiemu w Paryżu, Łukasiewiczowi, aby ten starał się zharmonizo­wać polsko-francuski układ sojuszniczy z wzajemnymi zobowiąza­niami polsko-brytyjskimi, a przede wszystkim uniezależnić go od mechanizmu Ligi Narodów (wymienionego w układzie gwarancyj­nym z r. 1925). Zwłaszcza zależało Beckowi na uznaniu przez stronę francuską, jak to uzgodniono z Anglikami, że casus foederis ma działać również i wtedy, gdyby konflikt polsko-niemiecki wy­buchł z powodu Gdańska. Bonnet porozumiał się z Noelem, który sugerował rozmowy wojskowe 48. W końcu kwietnia strona fran­cuska zaproponowała następujący układ:

Rząd Polski i Rząd Francuski, chcąc zapewnić pełną wydajność soju­szu polsko-francuskiego i licząc się szczególnie z obecnym położeniem Ligi Narodów, uzgodniły oświadczenie, że ich wzajemne zobowiązania pomocy na wypadek agresji ze strony mocarstwa trzeciego w dalszym ciągu opie­rają się na istniejących umowach sojuszniczych.

Równocześnie oświadczają, że odtąd uważają się za wzajemnie zobo­wiązanych do następnej interpretacji tych umów:

Polska i Francja zobowiązują się wzajemnie do udzielenia sobie na­tychmiast całej pomocy i wsparcia, do jakich są zdolne, przeciwko każde­mu zagrożeniu bezpośredniemu lub pośredniemu, które by dotyczyło ich spraw żywotnych i spowodowało mocarstwo przeciwdziałające do oporu zbrojnego 49.

Na Quai d'Orsay sądzono, że projekt ten, uprzednio uzgodnio­ny z Łukasiewiczem, będzie niezwłocznie przyjęty przez Polskę. Tymczasem jednak zjechał 13 maja do Paryża ówczesny polski minister spraw wojskowych, generał Tadeusz Kasprzycki, z kilku sztabowcami; mieli oni ustalić ze stroną francuską współdziała-

47 Częściowo sprawa ta została uwzględniona w antecedencjach do po­wstania układu polsko-francuskiego z 4 DC 1939, w mojej pracy: Pierwsze tygodnie wojny (Poznań 1967), rozdz. IV, potem w nowym wydaniu: Agonia pokoju i początek wojny (tamże 1969), s. 262 i nast.

« Obszernie pisze o tym Bonnet (A, II, s. 217 i nast.), cytując liczne depesze do i od N o e l a, który w swej książce (s. 374) uskarża się, że o tej sprawie nie był informowany.

49 Oryginał francuski: M. G a melin, Servir, II (Paris 1947), s. 424; wyżej cytowany (nie najlepszy!) przekład polski z I tomu pracy zbiorowej Polskie siły zbrojne w H wojnie światowej, t. I (Londyn 1951), s. 94.

386

nie obu armii. Narady te trwały (z jednodniową przerwą) do 19 maja. Wynikiem ich były dosyć szczegółowe postanowienia co do współpracy sił lądowych, powietrznych i ewentualnie morskich50. Jednak dowództwo francuskie uzależniało wejście w życie tych po­stanowień od uprzedniego podpisania umowy politycznej51.

W tej sprawie pojawiły się komplikacje. Łukasiewicz otrzymał z Warszawy polecenie, by już uzgodniony tekst “Protokółu inter­pretacyjnego" (jak nazwano cytowane wyżej oświadczenie) uzu­pełnić dodatkiem w sprawie Gdańska, o następującym brzmieniu:

W chwili podpisywania Protokołu z dnia... 1939 ambasador Polski oświad­cza, że Gdańsk stanowi dla Polski sprawę żywotną; minister spraw zagra­nicznych Francji przyjmuje tę deklarację do wiadomości52.

Bonnet stwierdza, że 17 maja stanął wobec sprawy dla siebie nowej, rozszerzającej porozumienie polsko-brytyjskie; jego zda­niem w sprawie ewentualnego konfliktu “o niemieckie miasto Gdańsk [...] nie należy dawać p. Beckowi swobody ruchów (carte blanche) lecz pozostawić prawo decyzji rządom Francji i Anglii". Łukasiewicz odpowiedział, że sprawa ta została już uzgodniona z Londynem, co Bonnet postanowił sprawdzić u Anglików i dla­tego odłożył podpisanie całości protokółu; zawiadomiwszy o spra­wie Corbina, ambasadora Francji w Londynie, Bonnet polecił mu zapytać o punkt dotyczący Gdańska w Foreign Office53. Zaraz po tem, 18 maja, projekt przesłano do Ministerstwa Wojny w Pary­żu, zalecając, by przygotowywane równocześnie porozumienie wojskowe weszło w życie dopiero po podpisaniu konwencji poli­tycznej i “w granicach przez nią określonych" M. Odpowiadało to bardzo francuskiemu głównodowodzącemu, generałowi Gamelin, który wolał uchylić się od konkretnych zobowiązań wobec Polski. Przygotowane tymczasem obszerne porozumienie sztabowe zaopa­trzył on zastrzeżeniem: “Dowództwa francuskie i polskie, działa-

so Protokóły tych rozmów ogłoszono w londyńskiej “Bellonie" w r. 1958 (zesz. II), pt. Protokóły połsko-francuskie rozmów sztabowych w Paryżu w maju 1939 r.

51 Bonnet (jw., s. 221), przyznaje się, że stało się to z jego inicjatywy.

62 Tamże, s. 219; por. J. Łukasiewicz, Interpretacja sojuszu z Fran­cją, DPDŻ, 10 III 1947.

58 Depesza z Quai d'Orsay do ambasady francuskiej w Londynie:: Bon­net, jw., s. 220—221.

54 Tamże; do tego też K. Mazurowa, cyt. dz., s. 400—401 (autorka ta zdaje się nie znać szczegółów ogłoszonych przeze mnie w r. 1967 w cyt. książce Pierwsze tygodnie wojny).

25*

387

jąć zgodnie z decyzją powziętą przez oba rządy..."55. Oznaczało to uzależnienie wejścia w życie porozumienia wojskowego od umo­wy politycznej, która w dalszym ciągu czekała na podpis. Generał Kasprzycki chciał już wracać do Warszawy i istotnie wyjechał 21 maja, nie doczekawszy się podpisania układu politycznego; wsku­tek tego porozumienie wojskowe, będące wynikiem jego bytności, nie nabrało mocy obowiązującej56.

Łukasiewicz opowiada w swych wspomnieniach, że Bonnet co­dziennie wymawiał się od podpisania Protokółu interpretacyjnego, tłumacząc się nawałem pracy. Przy tym Bonnet twierdził, że Cor-bin zawiadomił go, iż Anglicy jakoby zaprzeczyli istnieniu swo­ich zobowiązań wobec Polski w sprawie Gdańska. Łukasiewicz po­wołał się na oświadczenie Becka, złożone podczas jego pobytu w Londynie i przyjęte przez Anglików do wiadomości57.

Z kolei znalazł się, 20 maja, w Paryżu Halifax, jadący do Ge­newy na wiosenną sesję Rady Ligi Narodów. W Ministerstwie Woj­ny odbyła się konferencja francusko-brytyjska, podczas której Bonnet zapytał Halifaxa o sprawę gdańską i jej miejsce w poro­zumieniu polsko-brytyjskim. Ten odrzekł, że wprawdzie specjal­nego punktu w tej sprawie nie uzgodniono, ale gdyby z powodu Gdańska miało dojść do konfliktu między Polską a Niemcami, wówczas “Wielka Brytania stanęłaby po stronie Polski"58. Nie przekonało to jednak Bonneta, który postanowił dalej czekać z ostatecznym podpisaniem Protokółu interpretacyjnego do zawar­cia ostatecznego układu sojuszniczego polsko-brytyjskiego. Zawia­domił teraz Łukasiewicza, że całą sprawę musi odłożyć do powro­tu z Genewy, dokąd się właśnie wybierał.

55 Polskie sily zbrojne, jw., s. 99; Protokóly, jw. (przyp. 50), odbitka, s. 12

58 Zob. o tym też: J. Kirchmayer 1939—1945. Kilka zagadnień pol­skich (Warszawa 1957), s. 30—31; ważne stwierdzenia: H. M i c h e l, La drole de guerre (Paris 1971), s. 86; J. Mor d a l, La guerre a commence en Pologne (Paris 1968, praca nie zawsze ścisła), nazywa stanowisko fran­cuskie: ...Le cheąue etait sans provision" (s. 188).

67 Końcowy protokół polsko-brytyjski z 6 IV nie zawiera takiego formal­nego zobowiązania, niemniej Anglicy przyjęli polskie stanowisko do wiado­mości — zob. następny przypis. — Z drugiej strony A. J. P. T a y l o r (En-glish History..., s. 443) mógł napisać już po wojnie, że rząd brytyjski “had no intention of underwriting the Polish obstinacy over Danzig and, indeed, sym-pathized with Hitler's demand for revision there, which seemed the most justified of all his claims" (!).

58 DBFP, jw., dokum. 569 (rozmowa Halifax — Bonnet 20 V w Paryżu): Halifax potwierdził, że dał odnośne zobowiązanie Beckowi.

388

W Genewie Bonnet ponownie rozmawiał o tej sprawie z An­glikami. Twierdził, że oba porozumienia, polsko-brytyjskie i polsko-francuskie, muszą się ściśle ze sobą pokrywać. Halifax ze swej strony twierdził, że na razie nie planuje dalszego ciągu rozmów z Polską, gdyż uważa za bardziej celowe zawarcie wpierw poro­zumienia ze Związkiem Radzieckim M. Wtedy Bonnet zdecydował, że na razie w ogóle nie podpisze porozumienia z Polską pod pre­tekstem ścisłego dostosowania taktyki francuskiej do brytyjskiej. Halifax i Bonnet zlecili radcom prawnym swoich ministerstw, by ci opracowali projekt nowego trzystronnego zwięzłego oświadcze­nia o pomocy wzajemnej, które miały podpisać Francja, Wielka Brytania i Polska.

O swoim punkcie widzenia Bonnet poinformował Łukasiewicza 26 maja 60, powróciwszy do Paryża; miał przy tym powiedzieć, że nie sprzeciwia się umieszczeniu w przyszłym dokumencie wzmian­ki o Gdańsku. 26 maja odeszło z Quai d'Orsay do ambasady pol­skiej pismo, w którym Bonnet powołuje się na konieczność uzgod­nienia całej sprawy z Londynem i przesyła projekt ułożonego przez radców prawnych nowego, znacznie krótszego protokółu, przedło­żonego do aprobaty Anglikom; zastrzega się też, że nowy tekst podpisze dopiero po nadejściu tej aprobaty.

Nowy tekst miał mieć następujące brzmienie:

Równocześnie Rządy Francuski i Polski stwierdzają, że od tej chwili traktować będą wspomniane układy61 jako zawierające zobowiązanie dla Francji i Polski do udzielenia sobie natychmiast (sur le champ) wszelkiej pomocy i poparcia leżącego w ich mocy, jeżeli jeden z dwu krajów padnie ofiarą działania godzącego bezpośrednio lub pośrednio w jego niepodle­głość i jeżeli kraj ten dla obrony swych żywotnych interesów stawi temu działaniu opór zbrojny 82.

W zakończeniu tego listu Bonnet dodał, że mimo niepodpisa-nia Protokółu interpretacyjnego istnieje przecież między Francją a Polską:

... sytuacja prawna i faktyczna, która uspokaja już wszelkie możliwe obawy Rządu Polskiego: gwarancja interwencji niezwłocznej i bezpośred-

59 Jw., dokum. 588; pytanie, jak dalece szczera była ta intencja brytyjska. «» Data 26 V, a nie 27, jak pisze Bonnet (jw., s. 224), wynika z listu Bonneta do Łukasiewicza: Na mi e r, s. 308.

61 Tzn.: układ sojuszniczy z r. 1921 i gwarancyjny z r. 1925.

«* N a m i e r, s. 309—310 (korespondencja Bonnet — Łukasiewicz).

389

niej została już udzielona i w pełni obowiązuje na podstawie uroczystej de­klaracji Rządu Francuskiego z 13 kwietnia br.63

Powyższe oświadczenie Łukasiewicz przyjął do wiadomości za­raz następnego dnia, tj. 27 maja, przypominając, że Bonnet w roz­mowie z 25 maja zapowiedział, iż nie wysuwa obiekcji co do uję­cia sprawy gdańskiej w sposób proponowany przez stronę polską. Łukasiewicz dodał, że musi zreferować całą sprawę swemu rządo­wi.

I na tym sprawa utknęła. Maj, który miał przynieść wzmocnie­nie i usprawnienie sojuszu polsko-francuskiego, minął bez rezul­tatu. Dyplomacja polska nie odniosła sukcesu, co prawda wyłącz­nie z winy swych ociągających się i chwiejnych francuskich part­nerów. Sprawa miała odżyć dopiero na początku września, już po agresji niemieckiej na Polskę, kiedy wreszcie ów Protokół inter­pretacyjny doczekał się podpisania (w dniu 4 września 1939) M.

Nie tylko z Francją prowadziła Polska rozmowy wojskowe w maju 1939 r.: w trzeciej dekadzie miesiąca zjechała do Warsza­wy brytyjska misja sztabowa, na czele z generałem Claytonem. W rozmowach, które trwały od 23 do 30 maja, ze strony polskiej wzięli udział szef Sztabu Głównego, generał Stachiewicz, i przed­stawiciele dowództwa lotniczego i marynarki wojennej65.

W rozmowach tych omawiano przede wszystkim kwestie tech­niczne związane ze współpracą trzech rodzajów broni. Jednak zna­lazły swe odbicie także kwestie polityczne, wyłaniające się z po­trzeb obronnych. Tak więc Anglicy stwierdzili, że atak niemiecki na Holandię i Belgię uważać będą za casus belli, nawet gdyby państwa te same się nie broniły; to samo dotyczyłoby warunko­wo Danii, z tym że generał Clayton nie był zorientowany we wszy­stkich aspektach tej sprawy66. Anglicy interesowali się planami operacyjnymi sił polskich oraz kwestią ich zaopatrzenia przez gra­nicę radziecką i rumuńską. Spodziewali się, że Polska otrzyma pomoc materiałową ze Związku Radzieckiego, podczas gdy jakieś

"3 WEP. s. 367 (zob. wyżej, s. 338).

M Tę sprawą omawiam obszernie w cyt, rozdz. IV książki Pierwsze tygo­dnie wojny (zob. wyżej, przyp. 47).

65 Ząb.: Protokóły polsko-brytyjskich rozmów sztabowych w Warszawie w maju 1933. “Bellona" (Londyn), 1958 zesz. III—IV (tekst francuski).

66 Strona angielska kładła główny nacisk na fakt, że wszelkie będące do dyspozycji siły będą walczyły we Francji.

390

dostawy z zachodu przez Rumunię uważano za możliwe tylko w ra­zie zniszczenia floty włoskiej. Przedstawione przez misję dane o aktualnym stanie brytyjskich sił lądowych nie były pocieszają­ce. Dopiero na r. 1940 obiecywano poważne zwiększenie potencja­łu. Anglicy dawali jednak do zrozumienia, że Polska otrzyma po­moc lotniczą; obietnic tych, jak wiadomo, we wrześniu nie speł­niono. Ze strony polskiej wyrażono sąd, że Węgry nie tylko nie staną po stronie Rzeszy, ale też nie przepuszczą sił niemieckich przeciw Polsce przez swoje terytorium. Bardzo silnie podkreślano też, że atak niemiecki na Litwę byłby dla Polski poważnym za­grożeniem i że udział w obronie Litwy winien być także wzięty pod uwagę we wspólnym planie strategicznym sojuszników; An­glicy w tej sprawie się nie wypowiadali. Natomiast widoczne by­ło, że chcieliby się dowiedzieć, czy możliwa jest jakaś specyficz­na forma połączenia Gdańska z Niemcami, która nie stanowiłaby dla Polski casus belli67. Było wyraźne, że wojskowym brytyjskim waga sprawy gdańskiej dla żywotnych interesów Polski nie prze­mawiała do przekonania.

Konferencja przyniosła tylko bliższe zorientowanie się obu stron w istniejących siłach i zasobach, ale nie zakończyła się kon­kretnymi rezultatami, ważnymi pod względem wojskowym i poli­tycznym.

Polska liczyła na pomoc finansową i materiałową ze strony brytyjskiej i przy ulicy Wierzbowej wiele sobie obiecywano w tej sprawie, niezależnie od rokowań nad sojuszem i konwencją woj­skową. Także i w tym miał Polskę spotkać zawód.

Jedynym, zresztą bardzo skromnym, sukcesem dyplomatycz­nym Polski była w tym miesiącu wizyta głównodowodzącego ar­mii litewskiej, generała Raśtikisa, w dniach 9—11 maja 6S. Gdy nie­długo przedtem gość litewski, zaproszony na obchód 50-lecia uro­dzin Hitlera musiał wyjechać do Berlina, jednocześnie rząd litew­ski przekazał poselstwu polskiemu w Kownie zapewnienie, że Lit­wa nie da się wciągnąć Niemcom do żadnej kombinacji antypol-

67 Np. Anglicy zadawali takie dziwaczne pytania: co by było, gdyby Gdańsk ogłosił przyłączenie do Rzeszy, ale wojska niemieckie nie weszłyby na jego teren? (24 V).

68 Szczegółowa relacja: L. Mitkiewicz, cyt. dz., s. 188 i nast.; przed­tem (w kwietniu) był też w Warszawie głównodowodzący armii estońskiej gen. Laidoner, ale wizyta nie przyniosła politycznych wyników.

391

skiej69. Teraz doszło w Warszawie do serdecznej wymiany zdań z najwyższymi polskimi czynnikami wojskowymi; atmosfera wza­jemnych stosunków wyraźnie jeszcze się od tej pory polepszyła. Jedynie polski minister spraw zagranicznych okazał minimalne zainteresowanie dla litewskiej wizyty, tak dalece, że mogło to gra­niczyć z lekceważeniem. Niemniej Polska mogła być pewna, że w razie wybuchu wojny z Niemcami Litwa zachowa neutralność przyjazną i w żadnym wypadku nie da się popchnąć ku jakimś antypolskim prowokacjom. Tak było istotnie we wrześniu 1939 roku70.

Maj 1939 roku, w którym ostatecznie rozstrzygnęła się spra­wa wojny i pokoju, był dla dyplomacji polskiej okresem niełat­wym. Miały nadejść miesiące jeszcze trudniejsze: okres prób wzmocnienia istniejących sojuszów i zwalczania ofensywy dyplo­matycznej prowadzonej przez Niemcy przeciw Polsce. Miało to trwać przez trzy kolejne miesiące, aż do dnia agresji, l września. Nie pod każdym względem dyplomacja polska egzamin ten zdała.

69 S z e m b e k, s. 547—548 (deklaracja posła litewskiego w Warszawie J. Saulysa z 4 IV); o pozytywnych wynikach wizyty gen. Raśtikisa tamże, s. 601—602.

70 O tym obszernie w mojej cyt. książce Agonia pokoju i początek wojny, cz. II, rozdz. X.

II. Blok faszystowski

Pamiętamy, że koncepcja ścisłego sojuszu wojskowego niemiec-ko-włoskiego była przedmiotem rozmów między obu mocarstwa­mi faszystowskimi od jesieni 1938 r., przy czym myślano także o uzupełnieniu tego bloku przez Japonię *. Rozmowy przybrały na sile na początku r. 1939, z tym że zanotować można pewne waha­nia, głównie ze strony Włoch, lecz czasem także Niemiec. Ciano zrozumiał dobrze, że Niemcom nie zależy na włoskiej pomocy woj­skowej, ale chcą mieć Rzym faszystowski po swojej stronie, by sza­chować tym Francję i Wielką Brytanię i zmniejszyć nacisk tych dwu mocarstw na granice Rzeszy2.

Mussolini zdecydował się ostatecznie zawrzeć sojusz na począt­ku marca. Program ekspansji swego imperium nakreślił w mowie przed Wielką Radą Faszystowską w dniu 4 lutego 1939 r.; zapo­wiedział wtedy, że Włochy muszą dążyć do wyzwolenia się ze swe­go “więzienia" śródziemnomorskiego przez uzyskanie dostępu do dwu oceanów, Atlantyckiego i Indyjskiego, a to możliwe jest tylko w sojuszu z Niemcami, zabezpieczającymi włoskie granice lądo­we3. Własne siły włoskie były jednak, przynajmniej na razie, tak niewielkie w porównaniu z potencjałem obu mocarstw zachodnich, z którymi należałoby toczyć walkę o realizację owego celu, że bez pomocy niemieckiej jakakolwiek aktywność byłaby nie do pomy­ślenia. Ale nawet przy zapewnieniu sobie tej pomocy Mussolini,

1 Zob. wyżej s. 169 i nast. Kwestie związane z polityką japońską nie mo­gły zostać dokładniej omówione w niniejszej książce, poświęconej przede wszystkim dyplomacji europejskiej.

2 Oto gorzkie słowa, które Ciano napisał, pod koniec 1943, w więzieniu w Weronie: “...polityka Berlina wobec nas była tylko łańcuchem kłamstw, intryg i oszustw. Traktowano nas stale nie jako partnerów, ale jako sługi" (Ciano B, I, s. 5).

s Cyt. według: F. W. D e a k i n, Storia delia republica di Salo. Torino 1963 (przekł. z oryg. ang.: The Brutal Friendship, London 1962), s. 7.

393

pragnący zreorganizować armię, rozbudować flotę i lotnictwo4, wiedział, że konflikt zbrojny w r. 1939 byłby bardzo wielkim ry­zykiem i starał się przekonać Berlin, że należy go odłożyć o trzy, a co najmniej dwa lata. Sugerował rok 1943, twierdząc, że wtedy włoski potencjał militarny ulegnie należytemu wzmocnieniu i Wło­chy będą równorzędnym partnerem Rzeszy 5. Hitlerowi nie trafia­ło to bynajmniej do przekonania: sądził, że czas pracuje na nie­korzyść Niemiec, skoro i mocarstwa zachodnie przystąpiły wresz­cie do uzupełniania zbrojeń i nadrabiania zaległości, uważał więc, że uderzyć należy jak najszybciej, dopóki Niemcy mają przewagę wojskową. Bynajmniej nie życzono sobie w sztabie niemieckim, by ktokolwiek stał się równorzędnym partnerem Niemiec; milita-rystom niemieckim wystarczało szachowanie przez Włochy Fran­cji na lądzie, a Wielkiej Brytanii na morzu. Aby to odpowiednio zademonstrować, podpisanie formalnego układu sojuszniczego było niezbędne. Taka demonstracja solidarności obu mocarstw Osi mia­ła być nadto odpowiedzią na powstanie nowego trójporozumienia, brytyjsko-francusko-polskiego, miała podkreślić ustawienie fron­tów, zgodnie z mową Hitlera w dniu 28 kwietnia.

Zaproponowane przez Mussoliniego w pierwszej połowie mar­ca wznowienie rozmów wojskowych nie doszło do skutku, gdyż najpierw niemiecka agresja na ziemiach czeskich, a potem włoskie obawy co do możliwej penetracji niemieckiej w Chorwacji przy­niosły osłabienie kontaktów. Ponadto Mussolini miał pewne trud­ności we własnym otoczeniu: powiększenie potencjału Rzeszy wy­wołało sporo niezadowolenia w niektórych kołach włoskich, nawet wśród wysokich dygnitarzy reżimu. Odczuwając to niezadowole­nie, Mussolini powiedział 19 marca, że “nie może przedłożyć na­rodowi włoskiemu sojuszu z Niemcami, gdyż nawet kamienie by się zbuntowały" 6. Na czele opozycji stał zasłużony dla ruchu fa­szystowskiego marszałek Balbo a solidaryzował się z nim jeden z ,,quadrumvirów", tj. dowódców marszu na Rzym w r. 1922, mar-

1 Zob.: L. Salvatorelli — G. Mira, cyt. dz., s. 967 i nast.; por. P. Badoglio, cyt. dz., s. 25. Także M. R o me y k o, cyt. dz., s. 79.

s Marsz. Badoglio (j w.) uważał nawet r. 1943 za niepewny pod tym wzglą­dem.

« Ciano B, s. 60. W tejże notatce Ciano podaje nadto słowa Mussolinie­go, że gdyby Niemcy chcieli sprzeciwić się włoskiej interwencji w Chor­wacji, Włosi otwarliby do nich ogień.

394

szałek De Bono. Ten jednak, nazwany teraz przez Mussoliniego ,,starym kretynem", nie był już zdolny do czynnej opozycji. Groź­niejszy był bardzo dynamiczny Balbo, który nie wahał się zarzu­cić kierownictwu, że “czyści Niemcom buty"; stało się to na po­siedzeniu Wielkiej Rady Faszystowskiej w dniu 21 marca, gdy Mussolini podniósł konieczność dochowania wierności dla Osi Rzym—Berlin7. Mimo owej frondy “parlament" faszystowski po­słusznie aprobował to stanowisko; a ponieważ równocześnie, jak już powiedziano, Berlin udzielił uspokajających zapewnień w spra­wie Chorwacji, włoska polityka zagraniczna pozostała nie zmie­niona, to znaczy podporządkowana Niemcom.

Zarazem rozstrzygnęła się ostatecznie sprawa ewentualnego udziału Japonii — na razie w sensie negatywnym. Rząd japoński pod naciskiem kół wojskowych był mianowicie skłonny sprzymie­rzyć się z Niemcami, ale tylko przeciw ZSRR; zdecydowanie nato­miast wypowiadał się przeciw udziałowi w konflikcie na terenie Europy, to znaczy w ewentualnej wojnie z Wielką Brytanią i Fran­cją 8. Taką decyzję podjęto w Tokio 21 marca i chociaż zwolenni­cy sojuszu z Osią, ambasadorowie japońscy w Berlinie i Rzymie, usiłowali zatuszować złe wrażenie, jasne było, że zamiast trójprzy-mierza możliwe teraz będzie tylko dwuprzymierze, w którym part­ner słabszy, tzn. Włochy, zależny będzie od partnera silniejszego, t j. Niemiec.

Do decyzji Mussoliniego, by wznowić i zakończyć rokowania wojskowo-polityczne z Berlinem, przyczyniło się jego rozdrażnie­nie w stosunku do Francji. Zaczął nawet dawać do zrozumienia, że Włochy mogłyby podjąć przeciw niej akcję zbrojną, przy czym twierdził, że nie potrzebowałby pomocy niemieckiej!9 Jak dowiod­ły wypadki w czerwcu 1940 r., gdy mimo ówczesnego osłabienia Francji wskutek zwycięskiej ofensywy niemieckiej, atak włoski w Alpach całkowicie się załamał, owe pogróżki w marcu i kwiet-

7 Tamże, s. 63; Mussolini, zirytowany przez Balbo, określił go potem jako “demokratycznego wieprza" (!); Balbo jednak zapewne nie miał z demokra­cją wiele wspólnego.

8 Por. wyżej przyp. 1; sprawę tę omawia obszernie M. TOS c ano, Le origini..., s. 197 i nast.

9 Zaślepiony swą antyfrancuską pasją Mussolini nie rozumiał, że wyklu­czona była wojna przeciw Francji samej, tj. bez znalezienia się równocześ­nie w stanie wojny z W. Brytanią.

395

niu roku poprzedniego były wyłącznie bufonadą. Miały też na ce­lu podniesienie wartości Włoch w oczach Niemców przy prowa­dzonych teraz rokowaniach o sojuszu.

"Irytację Mussoliniego w stosunku do Francji wywołało fiasko wspomnianej już nieoficjalnej misji Baudoina, która miała przy­nieść spełnienie pewnych życzeń włoskich, a która nie znalazła dalszego ciągu w oficjalnych kontaktach obu rządów 10. Przeciw­nie, Daladier oświadczył 29 marca, że Francja może rozpatrzyć propozycje włoskie, gdy je otrzyma, ale ton jego wypowiedzi po­ważnie uraził przeczuloną dumą włoskiego dyktatora. Daremnie zabiegał o polepszenie atmosfery między obu państwami ambasa­dor francuski w Rzymie, Francois-Poncet, któremu marzyło się od­ciągnięcie Włoch od współpracy z Niemcami. Mussolini traktował go źle, a obawiający się teścia Ciano — niewiele chyba lepiej; do­piero w kwietniu doszło do nawiązania pewnych kontaktów, któ­re mogły budzić jakieś nadzieje. W rezultacie zaważyła jednak negatywna decyzja Mussoliniego, który z kolei oburzył się na jed­noznaczne potępienie we Francji włoskiej agresji w Albanii; z tych samych powodów doszło wówczas do pogorszenia się stosunków włosko-polskich u.

W każdym razie Mussolini nie zamierzał całkowicie łączyć losu Włoch z losami Rzeszy. W instrukcji z 29 marca polecił, aby ostatecznie wyjaśniono w rozmowach z Berlinem następujące spra­wy: cele niemieckie i terminy ich realizacji; stosunek Niemiec do antagonizmu włosko-francuskiego; stosunek Niemiec do pozycji Włoch w regionie naddunajskim i bałkańskim; wysiedlenie nie­mieckich Tyrolczyków z regionu Górnej Adygi; sprawy trójprzy-mierza (tzn. z udziałem Japonii)12.

W tej ostatniej kwestii doszło właśnie do dalszego dla Osi nie­pomyślnego zwrotu: w dniu 2 kwietnia rząd japoński powiadomił kategorycznie swych obu europejskich partnerów, że mógłby tyl-

10 Do tego najwięcej materiału F r a n 5 o i s-P o n c e t B, s. 86 i nast; mało i niechętnie wspomina o tym C i a n o w swym Diariuszu.

11 Oczywiście, poza Niemcami, cała opinia światowa potępiła włoską agre­sję; o irytacji rządowych kół włoskich z powodu głosów polskich pisze S. Sierpowski (cyt. dz., s. 567).

"M. T o s c a n o, cyt. dz,, s. 193; w skrócie tegoż autora, ogłoszonym w cyt. dz. zob. La politica italiana..., s. 240, opuszczono punkt dotyczący pozycji Włoch nad Dunajem i na Bałkanach.

396

ko w ograniczonej mierze wypełnić zobowiązania wynikające z ewentualnie zawartego sojuszu, który byłby przy tym skiero­wany wyłącznie przeciw ZSRR, a nie przeciw Wielkiej Bryta­nii, Francji oraz Stanom Zjednoczonym. Przedstawiony przez am­basadorów japońskich w Berlinie i Rzymie projekt układu trój­stronnego poważnie ograniczał wzajemne świadczenia kontrahen­tów na wypadek wojny, wprowadzając zasadę: najpierw konsulta­cje, potem udzielenie pomocy; Japończycy opuścili przy tym pro­ponowane przez Niemców wyrażenie “wszelkimi środkami stoją­cymi do dyspozycji", co łączyło się właśnie z pojęciem pomocy zbrojnej 13.

Hitler i Mussolini musieli więc zdać sobie sprawę, że przynaj­mniej na razie nie będą mogli zainicjowanemu przez Anglię trój-porozumieniu przeciwstawić własnego trójprzymierza; będą wo­bec tego musieli tym silniej zademonstrować połączenie sił dwu mocarstw.

Szef sztabu armii włoskiej, generał Alberto Pariani, oraz szef naczelnego dowództwa niemieckich sił zbrojnych, generał Wilhelm Keitel spotkali się w dniach 5—6 kwietnia w Innsbrucku 14. Dla szczerości obu kontrahentów znamienne było, że Keitel nie wspo­mniał ani słowem, iż parę dni wcześniej (3 kwietnia) została wy­dana dyspozycja o przygotowaniu agresji przeciw Polsce, a Pariani nie przyznał się, iż na ukończeniu są przygotowania do akcji w Al­banii, wyznaczonej na dzień następny po tych rozmowach (7 kwiet­nia). Obaj dowódcy przedyskutowali szereg elementów ważnych dla współpracy obu mocarstw z punktu widzenia przyszłej wspól­nej akcji przeciw Francji i Wielkiej Brytanii. Włosi nie intereso­wali się zamierzeniami niemieckimi na wschodzie, jakkolwiek zda­wali sobie sprawę z rosnącego naprężenia w stosunkach polsko-niemieckich.

Dyplomacja włoska była przekonana, że Polska mimo świeżo zacieśnionych kontaktów z Londynem, ze względu na znaną nie­chęć warszawskich kół rządzących do wiązania się ze Związkiem Radzieckim, nie weźmie udziału w rozpoczynających się właśnie

tt3 Tekst projektu: M. Toscano, Le origini..., s. 199—200 (chodzi tu o art. 3).

" Tamże s. 204 i nast.; por. ADAP, D/VI. aneks I; Keitel podkreślił w swym raporcie, że do rozmów doszło “wskutek nacisków włoskich".

397

rozmowach między mocarstwami zachodnimi a ZSRR 15. Co do tego Włosi mieli słuszność, a że Mussolini nie wierzył w aktywną po­moc Zachodu dla Polski (w tym także niestety miał rację), sądził, że konflikt polsko-niemiecki raczej nie utrudni akcji mocarstw Osi przeciw Francji i Anglii. Ponieważ, jak wspomniano wyżej, Keitel nie przyznał się do zdecydowanej już akcji zbrojnej prze­ciw Polsce, jego włoski rozmówca mógł sądzić, iż ta sprawa nie jest, przynajmniej na razie, najbliższym celem militarnym Nie­miec i że wobec tego Włochy mogą liczyć na pełną współpracę Ber­lina w przygotowywaniu wojny na zachodzie. Protokół rozmów innsbruckich istotnie dotyczy tylko tych spraw, a nadto porusza problemy bałkańskie i śródziemnomorskie, w których Niemcy za­pewniali Włochów o swojej pełnej solidarności16.

Nieco lepiej mogli się Włosi zorientować w niemieckich pla­nach wobec Polski podczas wizyty Góringa we Włoszech. Już pierwszego dnia tej wizyty, 14 kwietnia, Ciano zanotował, że nie­miecki marszałek “ostro atakuje Polskę" 17. Wprawdzie potem G6-ring kłamliwie twierdził, że Hitler nie ma agresywnych planów wobec Polski, niemniej włoski minister spraw zagranicznych był tą sprawą poważnie zatroskany. Wtedy też zanotował cytowa­ne już poprzednio zdanie, iż Polska będzie stawiać zacięty opór. Mussolini nie zamierzał ze względu na Polskę narażać swych sto­sunków z Rzeszą, myślał nawet o odwołaniu z Warszawy tamtej­szego ambasadora Arone di Yalentino, ponieważ ten zajmował w sporze polsko-niemieckim stanowisko raczej Polsce przychyl­ne 1S. Ciano choć niezbyt chętnie, musiał się podporządkować te­ściowi, a jakkolwiek do odwołania ambasadora z Warszawy nie do­szło, włoskie MSZ zaczęło zajmować wyraźnie solidarne z Berlinem stanowisko. Będzie o tym jeszcze mowa dalej.

Generał Pariani w czasie rozmów w Innsbrucku podkreślił, że Włochy na razie nie są gotowe do wojny, i zaznaczył, że gotowość

15 O tym była mowa w poprzednich rozdziałach. Interesujące dane o poglą­dach i także sugestiach włoskich: S. S i e r p o w s k i, cyt. dz,, s. 570 i nast.

16 Zwraca uwagę, że nie wymieniono tu osobno Rumunii; Niemcy woleli zachować dla siebie przeważające wpływy w tym kraju.

17 Ciano, jw., s. 80. Osobna wzmianka o tych uwagach Góringa o Pol­sce świadczy o wadze, którą Ciano do sprawy tej przykładał; szerzej: M. T o s c a n o, Le origini..., s. 231 i nast.

18 Por. S. Sierpowski, jw.; pomijają tę rzecz cyt. wspomnienia M. R o m e y k i.

398

tę będą mogły osiągnąć za dwa, a nawet trzy lata. Keitel nie wy­powiadał się co do tegorocznych zamiarów niemieckich, a Goring ich nie zdradzał, toteż Włosi łudzili sią, że nie grozi im rychłe wciągnięcie do udziału w jakiejś wojnie. Mussolini, mimo że tyle razy doświadczył nielojalności Hitlera, nadal wierzył, że przy po­ważniejszej decyzji nie zostanie postawiony przed faktem doko­nanym. Dlatego przyjął spokojnie mowę Hitlera z 28 kwietnia i nie kazał zwolnić tempa przygotowań do zawarcia sojuszu wojsko­wego, teraz już tylko dwustronnego, skoro Japonia zajęła stanowi­sko wymijające 19.

Duce" polecił też zięciowi, by ten zaprosił Ribbentropa do Włoch w celu ostatecznego przedyskutowania politycznych ele­mentów sojuszu. Było to wywołane głównie alarmującym rapor­tem ambasadora włoskiego w Berlinie, Attolico, z 20 kwietnia; bar­dzo pesymistycznie nakreślił on najbliższą przyszłość, zwłaszcza sprawę stosunków polsko-niemieckich20. Ciano zaprosił swego nie­mieckiego kolegę na 2 maja, ale ta data Ribbentropowi nie odpo­wiadała, a przy tym nie chciał jechać aż do Rzymu, lecz propo­nował spotkanie w północnych Włoszech, bliżej granicy.

Zanim całą sprawę ustalono, Mussolini 4 maja ułożył nową in­strukcję dla rozmów z Niemcami21. Obstawał w niej przy odłoże­niu konfliktu zbrojnego jeszcze na trzy lata, a to ze względu na niedostateczną gotowość włoską, i liczył (łudząc się), że przekona o tym Hitlera. W zamian za to obiecywał, że zgodzi się na auto­matyczne działanie casus foedens, w razie gdyby jeden z kontra­hentów znalazł się w stanie wojny. Mogło to odpowiadać życze­niom niemieckim, ale w Berlinie nie zamierzano w ogóle stosować się do postulatu Włoch, by nie podejmować decyzji o rozpoczęciu wojny bez uprzedniego uzgodnienia. Jak to później Ciano sam przed sobą stwierdził — sojusz miał działać tylko jednostronnie, zawsze na korzyść silniejszego partnera. Mussolini czuł to także,

19 Nadal głównym a wyczerpującym źródłem jest tu dla nas cyt. praca M. T o s c a n o, Le origini...; sporadyczne wzmianki: Ciano, jw.

so Ciano (jw., s. 83) pisze, że Attolico zapowiada akcję przeciw Polsce jako mającą nastąpić w najbliższym czasie i dodaje, że Włochy mają pra­wo do tego, by zostały uprzedzone — jakżeż się łudził!

21 M. T o s c a n o, jw., s. 278 i nast.; i tu nie ma wzmianki o Rumunii, co może oznaczać, że Mussolini widział ten kraj w sferze niemieckiej, nie ma jednak także o Węgrzech, dotąd silnie z Włochami związanych.

399

ale upór i fałszywa ambicja nie pozwalały mu już zawrócić z raz obranej drogi...

Spotkanie obu ministrów spraw zagranicznych nastąpiło w dniach 6—7 maja w Mediolanie; Mussolini wyznaczył to miasto, by zadać kłam pogłoskom o panujących tam rzekomo nastrojach antyniemieckich22. Dobrze zorganizowane przez partię faszystow­ską, “spontaniczne" manifestacje ludności posłużyły za odpowied­nie tło dla narady. Pierwotnie Ciano jechał do Mediolanu jedynie w celu wyjaśnienia w rozmowie poszczególnych kwestii, a bynaj­mniej nie po to, by powziąć decyzję o sojuszu dwustronnym. Jed­nak gdy pierwszego dnia wieczorem zdawał Mussoliniemu telefo­nicznie sprawę z dotychczasowego przebiegu rozmów, spotkał się z niespodzianką: “duce" nakazał mu złożyć oświadczenie, że Wło­chy gotowe są zawrzeć sojusz niezwłocznie. Ribbentrop także był zaskoczony, gdyż chciał jeszcze przekonywać Japończyków i pod­pisać od razu układ trójstronny. Rząd tokijski przekonać się jed­nak nie dawał i sprawa była na razie raczej beznadziejna23. Po­nadto Ribbentrop przejawiał w tym momencie pewien umiar i usposobienie pokojowe, niewątpliwie aby zademonstrować, że Niemcy nie uważają narastającego ciągle konfliktu z Polską za rzecz dla siebie najważniejszą. Mimo że było to już po mowie sej­mowej Becka (z 5 maja), sprawy polskie były poruszone tylko na marginesie i to także w sposób na pozór umiarkowany. Ribbentrop zauważył tylko, że “kilka dywizji niemieckich i lotnictwo wystar­czą do zlikwidowania konfliktu na granicy wschodniej w prze­ciągu mniej niż dwu tygodni", ale zarazem zapowiadał politykę wyczekiwania, podkreślając, że czas przechyla szalę na korzyść Niemiec, zwłaszcza że we Francji i Anglii daje się rzekomo zauwa­żyć “zmęczenie" kwestią polską M.

Toteż Ciano nie odniósł wrażenia, by należało się obawiać wy­buchu konfliktu w najbliższym czasie. Doszedł do wniosku, wbrew

22 C i a n o w cyt. notatce napisanej w Weronie w r. 1943 (cyt. dz., s. 4), wspomina, że pogłoski o takich nastrojach szerzyła prasa amerykańska; T o s c a n o (jw., s. 929) wymienia tu prasą francuską.

23 Ciano, jw., s. 94—95; włoski zapis rozmów mediolańskich: EVC, s. 428 i tiast., niemiecki: ADAP, D/VT, dokum. 341; por. M. T o s c a n o, jw., s. 295 i nast.

24 Takie poglądy rozpowszechniał także w Warszawie Moltke, o czym do­nosił 25 V do Paryża Noel; (LJF, dokum. 128), a echo tego znajdujemy w za­pisie Szembeka z rozmowy z Noelem (Diariusz IV, s. 611—612),

400

temu, co myślał poprzednio (iż Polska tak łatwo nie ustąpi), że jednak rząd warszawski ulegnie w wojnie nerwów. Postanowił na­wet przyczynić się do tego — zresztą w przyjacielskiej formie — naciskiem na ambasadora polskiego Wieniawę Długoszowskiego (z którym istotnie był w dosyć poufałych stosunkach) a także for­malnym wystąpieniem w Warszawie.

Do rozmowy z ambasadorem polskim doszło ostatecznie nieco później, natomiast już 12 maja Ciano przekazał do swojej ambasa­dy w Warszawie bardzo kategorycznie zredagowaną instrukcję, polecającą złożenie Beckowi oświadczenia o treści następującej:

[...] jest szczerym życzeniem rządu faszystowskiego, by Niemcy i Polska mogły powrócić do normalnych stosunków, uregulowawszy w sposób po­kojowy swoje problemy. Ale należy zarazem dodać, że gdyby to nie nastą­piło i musiałby wybuchnąć kryzys, w Warszawie nikt nie powinien mieć złudzeń co do postępowania Włoch: staniemy po stronie Niemiec25.

Arone di Yalentino niemal niezwłocznie wywiązał się z pole­cenia i przekazał powyższe oświadczenie Beckowi, który zareago­wał dosyć ostro, stwierdzając, że Polska do tego czasu nie brała udziału w żadnych akcjach anty włoskich, oświadczenie to rozwią­zuje mu jednak ręce26. Była to, co prawda, czcza pogróżka, gdyż chwilowo nikt przeciw Włochom nie występował i Polska nie mo­gła przyłączyć się do żadnej takiej akcji. Przeciwnie, wobec wy­raźnego w Paryżu i Londynie unikania wszystkiego, co mogłoby definitywnie związać Włochy z Niemcami, okazja do zademonstro­wania przez dyplomację polską jakiejś antywłoskiej intencji ra­czej nie mogła się nadarzyć.

W trzy dni po cytowanym telegramie**, Ciano miał okazję roz­mawiać z Wieniawą Długoszowskim, któremu najpierw złożył for­malne ostrzeżenie w tym samym duchu, ale później, rozmawiając już nieoficjalnie, po przyjacielsku, namawiał go usilnie, by wpły­nął na swój rząd w celu zawarcia jakiegoś rozsądnego kompromisu

25 Tekst tej instrukcji podaje M. Toscano, jw., s. 329; uszło to uwagi S. Sierpowskiego, który wspomina o tym (cyt. dz., s. 570—571) tylko ze źródła polskiego (rozmowa Szembeka z Lipskim).

28 S z e m b e k, jw. s. 602. i Sierpowski, jw.; Szembek notował jeszcze l VI (s. 617), że Beck wydał mu się “wyraźnie zirytowany na Wło­chów".

" Tzn. 15 V; Ciano, jw., s. 100—101; niezbyt poważny raport samego Wieniawy z 16 V 1939 ogłosił J. C h u d e k: Z raportów ambasador-skich Wieniawy-Długoszowskiego. “Zeszyty Historyczne PISM" nr 6 (Warszawa 1957, powiel.), s. 45—49, nadto: Szembek, s. 736—140.

26 Europa... 401

z Niemcami. Ambasador polski uważał konflikt z Rzeszą za nie­unikniony, zapowiadał też chęć powrotu do czynnej służby w woj­sku, ale twierdził zarazem, że rezultat wojny przyniesie w końcu odrodzenie Polski. Ciano uznał to za dowód polskiej skłonności do żywienia nierealnych złudzeń28. Jak wiemy, w dalszym rozwoju wydarzeń nie doszło do pogorszenia się stosunków polsko-włoskich; przeciwnie, po wybuchu wojny we wrześniu Włochy zajęły wobec sprawy polskiej stanowisko stosunkowo przychylne, odcinając się tu wyraźnie od niemieckiego partnera29.

Tymczasem po komunikacie o rozmowach mediolańskich z 6—7 maja, gdy zapowiedziano zawarcie sojuszu, prace nad uzgodnie­niem tekstu dobiegały już końca. Ustalono, że układ zostanie pod­pisany w Berlinie, dokąd Ciano miał się wybrać za dwa tygodnie. Istotnie wyjechał 20 maja, by przybyć do stolicy Rzeszy w dniu następnym i odbyć tam rozmowy z Ribbentropem i Hitlerem. W Diariuszu Ciano stwierdził, że znalazł w Berlinie atmosferę umiarkowaną, niemal pokojową, co może jedynie dowodzić, jak był sam łatwowierny i jak zręcznie hitlerowscy przywódcy umieli się maskować30. Zaraz bowiem po odjeździe włoskiego ministra, 23 maja, Hitler wygłosił owo, cytowane już, agresywne przemówie­nie, w którym zapowiedział zaatakowanie Polski w najbliższym czasie.

Uzgodniony tekst układu sojuszniczego, nazwanego pompatycz-nie “paktem stalowym" (Stahlpakt, Patto d'acciaio), został w bar­dzo ceremonialnej scenerii podpisany w Kancelarii Rzeszy w dniu 22 maja, w obecności Hitlera, przez obu ministrów spraw zagra­nicznych. Ciano, który działał bez wielkiego przekonania, ale jak zawsze posłusznie spełniając życzenia teścia, był zadowolony przy­najmniej z faktu, że w jednym ważnym punkcie strona niemiec­ka przyjęła włoski punkt widzenia. Chodziło mianowicie o wzmiankę stwierdzającą, że istniejąca między Niemcami a Włochami granica na przełęczy Brenner (tj. do marca 1938 granica włosko-austriacka) uznana zostaje ponownie za stałą, czyli że Niemcy zrzekają


28 Do tego jeszcze zob. uwagi S. Sierpowskiego, jw., s. 572 i nast.; O tym piszę w APPW, s. 298 i nast.; por. M. Romeyko, cyt. dz. s. 118 i nast.; także: S. Sierpowski, jw., s. 594 i nast.

80 Ciano, jw., s. 102 i nast.; M. T o s c a n o, jw., s. 349 i nast.

402

się wszelkich roszczeń do byłego południowego Tyrolu. W pierwotnym projekcie układu, przedłożonym przez Auswartiges Amt ambasadzie włoskiej w dniu 12 maja, wzmianki takiej nie było 31. Mussolini polecił, by umieszczenie jej stało się conditio sine quo, non podpisania układu i Niemcy dostosowali się do tego ży­czenia. Hitler był, jak wiemy, od bardzo dawna zdecydowany, by poświęcić mówiącą po niemiecku ludność owego obszaru na rzecz trwałej współpracy z Włochami — bez względu na pewne objawy niezadowolenia w swoim otoczeniu, a tym bardziej wśród Tyrol­czyków 32.

Tak więc we wstępie do układu znalazło się w jednym z pierw­szych zdań stwierdzenie:

Uważając, że przez wspólne granice, ustalone na zawsze, ustanowiona została między Włochami a Niemcami trwała podstawa wzajemnej pomocy i poparcia...33.

Następnie obaj kontrahenci stwierdzali, że opierając się na po­krewieństwie swych światopoglądów i solidarności -swych intere­sów prowadzić chcą politykę uzgodnioną — “dla zabezpieczenia swej przestrzeni życiowej i dla zapewnienia pokoju" (!). Istotnie,, teoria “lebensraumu" była nieodłączna od agresywnych celów obu państw faszystowskich, których przywódcy stwierdzali, że chcą tę zasadę realizować “dla zapewnienia pokoju", jakkolwiek dob­rze wiedzieli i wiedział o tym cały świat, że właśnie bez narusze­nia pokoju zasady takiej nie można urzeczywistniać.

Składający się z siedmiu artykułów i tajnego protokółu dodat­kowego, układ przewidywał stały kontakt polityczny i dyploma­tyczny i ścisłą współpracę w stosunku do wszystkich innych państw, a także współdziałanie gospodarcze. Podkreślono również wagę przyjaznego kontaktu “z zaprzyjaźnionymi państwami" i po­trzebę umacniania tych związków, co niewątpliwie dotyczyło w pierwszym rzędzie Japonii. Do praktycznej realizacji postano-

31 Projekt ten w przekładzie włoskim podaje M. T o s c a n o, (jw., s. 330—332); wersji niemieckiej nie udało się odszukać.

32 Do tego zob. W. H o f e r, cyt. dz., s. 170; z melancholijnym akcentem

wspomina o tej sprawie P. O. S c h m i d t, cyt. dz. (przekład polski), s. 378—

379.

33 Tekst niemiecki: “Reichsgesetzblatf 1939/11, nr 25 (por. Vertrags-Plo-etz, II/4, Wurzburg 1959, s. 169); tekst włoski np. V. A r a l d i, U patto d'ac-ciaio (Roma etc. 1961), s. 283—285; powyższy cytat w przekładzie własnym, ale istnieje także przekład L. Gelberga (cyt. dz., t. II, s. 521—523).

26' 403

wień układu miały być powołane specjalne komisje, podporząd­kowane obu ministrom spraw zagranicznych.

Jednak najważniejszym elementem składowym układu był je­go artykuł III o następującym brzmieniu:

Gdyby wbrew życzeniom i nadziejom Stron Układających się jedna z nich została wciągnięta w wojnę z innym państwem lub innymi pań­stwami, druga Strona Układająca się znajdzie się niezwłocznie jako sojusz­nik u jej boku i udzieli jej poparcia wszystkimi swymi siłami na lądzie, na morzu i w powietrzu M.

Abstrahując od kłamliwej wzmianki o “życzeniach i nadzie­jach" przeciwstawiających się wojnie, stwierdzić trzeba, że było to normalne, w tym wypadku nadzwyczaj precyzyjne, zobowią­zanie sojusznicze do niezwłocznego pospieszenia z pomocą wojsko­wą partnerowi, który znalazłby się w stanie wojny. Nie było tu przy tym zastrzeżone, że wchodzić miałaby w grę tylko wojna wy­wołana przez inne państwo (jak to np. stypulował w trzy miesią­ce później układ sojuszniczy polsko-brytyjskiM). Prowadzącemu wojnę sojusznikowi miał udzielić pomocy jego partner bez wzglę­du na to, do kogo należałaby inicjatywa wojenna. Nie był to więc sojusz obronny, ale zaczepno-odporny, zgodny z tradycją milita-ryzmu niemieckiego36. Mógł dotyczyć wojny przeciw jakiemukol­wiek państwu, zarówno przeciw mocarstwom, jak innym krajom: w obu mających jednakową ważność tekstach układu, niemieckim i włoskim, użyto pośredniego terminu: Macht, potenza, celowo za­pewne omijając określenie Grossmacht oraz Staat, stato (= pań­stwo). Co prawda, w języku włoskim słowo potenza może ozna­czać także mocarstwo, a w niemieckim występuje niekiedy rów­nież — ale tylko w liczbie mnogiej — termin die Mdchte, zamiast

34 Przekład własny; poniżej wyjaśnienie, dlaczego nie posłużono się wspo­mnianym, ogłoszonym już w 1959 r. przekładem L. Gelberga.

35 Art. 1; wszystkie projekty tego rodzaju układów formułowane w r. 1939 w rokowaniach mocarstw zachodnich ze Związkiem Radzieckim również wy­suwały fakt dokonania agresji ze strony trzeciej jako warunek działania ca­sus foederis. Faszyści tego nie potrzebowali.

3fi Określano to tradycyjnie jako “Schutz- und Trutzbiindnis". Różnica między sformułowaniem dawniejszym takich układów a paktem z 22 V 1939 polegała tu na tym, że ten ostatni mówił o znalezieniu się jednego z partne­rów w sytuacji nazwanej “kriegerische Yerwicklungen mit einer anderen Macht" (complicazioni belliche), co można było interpretować także stanem wojny wywołanym przez jednego z kontrahentów, bez aktu agresji ze strony innego państwa.

404

die Grossmachte. Tu redaktorzy tekstu świadomie użyli terminu dającego się zastosować w każdym przypadku i dlatego nie wy­daje się słuszne stosowanie w przekładzie polskim w tym właśnie przypadku słowa “mocarstwo" 37.

Układ został zawarty na dziesięć lat i miał wejść w życie z chwilą podpisania, czyli nie wymagał ratyfikacji. Tajny protokół dodatkowy, który został po wojnie ujawniony w procesie norym­berskim, nie zawierał w gruncie rzeczy jakichś szczególnie waż­nych postanowień. Po prostu przewidywał możliwie najszybsze wprowadzenie w życie zawartych w artykule IV oficjalnego tekstu traktatu postanowień o współpracy wojskowej i wojskowo-gospo-darczej przez utworzenie wymienionych również w tym artykule komisji specjalnych, a nadto prowadzenie usilnej propagandy pra­sowej i radiowej na rzecz celów reprezentowanych przez układ. Jak słusznie zauważa jeden z neutralnych historyków, nie były po­trzebne dla takich kwestii osobne, i to tajne, postanowienia i za­pewne protokół ten powstał tylko dlatego, by stworzyć pozór ist­nienia czegoś bardzo tajemniczego M.

Jak to zwykle bywa przy zawieraniu takich umów międzyna­rodowych, nastąpiła zaraz potem wymiana telegramów między Hi­tlerem a Wiktorem Emanuelem III i Mussolinim, zawierających frazesy o zadowoleniu i uczuciach wierności sojuszniczej. Nie da­rzący Niemców sympatią król włoski tym razem jednak posunął się — w nieszczerych oczywiście — zapewnieniach przesłanych Hitlerowi dosyć daleko, a co więcej — pogratulował osobnym te­legramem swojemu ministrowi spraw zagranicznych, co Ciano z dumą odnotował, zauważając jednak, że reakcja społeczeństwa włoskiego świadczy, iż niechęć do Francji jeszcze nie wystarcza, by wywołać miłość do Niemiec M.

37 Tak właśnie, zatem nieściśle, w przekładzie L. Gelberga (cyt. dz., t. II, s. 522): “wojnę z innym mocarstwem lub innymi mocarstwami".

38 W. H o f e r, cyt. dz., s. 171. Autor ten słusznie nazywa pakt z 22 V 1939: “tak ścisłym i nieograniczonym (unbedingt) sojuszem wojsko­wym, jaki poprzednio tylko rzadko bywał zawarty między dwoma państwa­mi" (tamże). — Zwraca uwagę, że najnowsze dzieło zbiorowe historyków NRD: W. Schumann, G. H a s s, red., Deutschland im zweiten Welt-krieg, t. I: Vorbereitung, Entfesselung u. Verlauj d. Krieges bis zum 22. Juni 1941, w ogóle o zawarciu tego układu nie wspomina!

39 Ciano, jw.a s. 104—105; telegramy: V. Ar a l di, cyt. dz., s. 286—287.

405

Klamka zapadła — Włochy związały się przez fatalny krok swo­jego faszystowskiego kierownictwa z głównym czynnikiem zagro­żenia wojennego w Europie. Mussolini pocieszał się, że jego berliń­ski partner nie zechce go jednak postawić przed faktem dokona­nym i że da się przekonać, iż trzyletnia zwłoka przed wszczęciem agresji jest dla obu partnerów niezbędna (gdy w istocie była nie­zbędna tylko dla Włoch), co starał się znów wykazać w memo­randum opracowanym 30 maja40. Dla Hitlera nie miało ono zna­czenia. Zbyt późno, gdy jego własny los był już przesądzony, wło­ski dyktator miał w kilka lat później “żałować tego sojuszu" ". Na razie jednak brnął dalej, wciągając swój naród w katastrofę.

Zawarcie tego sojuszu nie zmieniało w gruncie rzeczy niczego w istniejącej sytuacji europejskiej. Włochy nie były związane z Niemcami dopiero od 22 maja 1939 r., a podpisy złożone w tym dniu w Berlinie tylko formalnie pieczętowały to, co było już reali­zowane poprzednio. Łudziły się gabinety w Londynie i Paryżu (ten ostatni w mniejszym stopniu), że uda się w ostatniej chwili po­wstrzymać Mussoliniego od fatalnego kroku i zapewnić sobie mo­żliwość późniejszego przeciągnięcia Włoch do obozu zachodniego. Chorobliwej ambicji Mussoliniego (np. jego wspomniana wyżej mowa o konieczności otwarcia Włochom drogi ku dwu oceanom) nie mogły zaspokoić żadne doraźne ustępstwa. A do częściowych nawet ustępstw ani Anglicy, ani Francuzi nie byli skłonni. Da­remnie trudził się Frangois-Poncet w Rzymie, daremnie liczył na j pojawienie się rozdźwięków między Mussolinim a jego zięciem; j choć Ciano ze snobizmu skłonny był do zbliżania się do dyploma-j cji brytyjskiej, kierowanej wtedy przez lorda, choć miał już przy: tym od dawna sporo zastrzeżeń do hitlerowców — był jednak prze­de wszystkim faszystą i nie widział przyszłości Włoch poza ustro-' jem faszystowskim, a Europy inaczej niż pod dominacją mocarstw faszystowskich. Nadto obawiał się po prostu Mussoliniegoj i w r. 1939 nie był jeszcze zdolny do takiego krytycznego spoj-J

40 M. Toscano, jw., s. 362 i nast. Tu właśnie, w punkcie 3., Mussolini podkreślił konieczność utrzymania pokoju co najmniej do r. 1942. i

41 Było to w marcu 1945 (V. A r a l d i, jw., s. 276).

406

rżenia, na jakie zdobył się wreszcie w obliczu wojennej klęski la­tem 1943 roku42.

Wrażenie wywołane podpisaniem włosko-niemieckiego trakta­tu sojuszniczego nie było w kołach międzynarodowych szczegól­nie wielkie, ponieważ faktu tego spodziewano się, zwłaszcza po ko­munikacie ogłoszonym po mediolańskich rozmowach Ciano — Rib-bentrop. Zdawano sobie sprawę z tego, że klamka zapadła, że Wło­chy są już bezwarunkowo podporządkowane agresywnej polityce Niemiec hitlerowskich. Mimo wszystko w Paryżu liczono nadal na brak jedności w poglądach obu nowych partnerów, co potwierdza­li zarówno Frangois-Poncet z Rzymu, jak Coulondre z Berlina a. Błąd w ocenie sytuacji polegał na tym, że dyplomacja francuska nie doceniała absolutnej przewagi niemieckiej nad Włochami i nie orientowała się w zaślepieniu Mussoliniego, czyli w jego niezdol­ności do wycofania się z pułapki, do której wskoczył dobrowolnie. W Londynie nowa sytuacja spowodowała przynajmniej osłabienie oporu Chamberlaina przeciw zawarciu sojuszu trójstronnego z udziałem ZSRR; Cadogan notował, że premier jest “zrezygno­wany", tzn. przestaje się sprzeciwiać44.

Najtrzeźwiej oceniono nowy sojusz w Moskwie. Nowy komi­sarz spraw zagranicznych Mołotow poświęcił tej sprawie ustęp swego przemówienia wygłoszonego przed Radą Najwyższą w dniu 31 maja. Bez ogródek nazwał on układ z 22 maja agresywnym, zobowiązującym obu partnerów do wspierania się przy dowolnej agresji, skierowanej przeciw jakiemu bądź państwu; Mołotow za­uważył, że Niemcy i Włochy odrzuciły dawne tyrady o akcji prze­ciw Międzynarodówce Komunistycznej i po prostu gotują się do wojny bez używania maskarady ideologicznej45.

Było więc otwarte pole dla dalszych rozmów o sojuszu prze-

42 Do tego zob. jeszcze: M. M o u r i n, Ciano contre Mussolini (Paris 1960), passim; o sposobie myślenia zięcia wobec teścia, ministra wobec dyktatora w r. 1939 ciekawy szczegół: F r a n c o i s-P o n c e t, jw., s. 115.

43 Oprócz cyt. wspomnień F r a nc o i s-P o n c e t a, zob. co pisze o tym B o n n e t (jw., s. 244) powołując się na depesze Coulondre'a (brak ich w LJF).

44 Zob.: Dilks, s. 182—183; Henderson (s. 231) stwierdzał: “podpi­sanie paktu nie wytworzyło jakiejś szczególnie nowej sytuacji".

45 Przemówienie Mołotowa: SBZM, dokum. 314, tu zob. s. 425.

407

ciw agresji między mocarstwami zachodnimi a Związkiem Radziec­kim. Ten ostatni podtrzymując swoje dotychczasowe zastrzeżenia, nie uchylał się od owych rozmów, dla których, jak się wydawało, na Zachodzie atmosfera stała się teraz pomyślniejsza. Zręczna tak­tyka Majskiego i Surica potrafiła obalić różne nieistotne argu­menty przeciwników porozumienia w Foreign Office i na Quai d'Orsay. Stałą trudność powodowało jednak stanowisko polskie46, nie ulegające zmianie, tj. przeciwne bezpośredniemu porozumie­niu między Polską a ZSRR ł nieufne wobec rozmów między tym państwem a krajami zachodnimi. Nieufność tę, warto zaznaczyć, podkreślała także Japonia, która wyrażała niepokój wobec Angli­ków ". Polskie stanowisko miało także wpływ na poglądy Rumunii i mniejszych krajów nadbałtyckich, które, nieświadome swego po­łożenia, protestowały przeciw objęciu ich proponowaną gwaran­cją, byle tylko nie narazić się Niemcom.

W dniu 27 maja brytyjski ambasador Seeds i francuski char­ge d'affaires Payart wręczyli w radzieckim komisariacie spraw za­granicznych nowe propozycje obu mocarstw zachodnich48, przy czym oświadczyli, że propozycje te zostały opracowane z uwzględ­nieniem stanowiska ZSRR przedstawionego w rozmowach dotych­czasowych.

Istotnie, postęp był poważny: oba mocarstwa zachodnie zobo­wiązywały się do udzielenia pomocy Związkowi Radzieckiemu gdyby ten stał się ofiarą agresji, na tych samych zasadach, któ­re miały obowiązywać ZSRR przy udzielaniu pomocy mocarstwom zachodnim. Trudność polegała na tym, że cała procedura miała być uzależniona od mechanizmu Ligi Narodów i uznania faktu agresji przez Radę Ligi! ZSRR słusznie obawiał się tej długiej i da­jącej pole niespodziankom procedury i poprzednio już zastrzegł się przed takim warunkiem49. Zaraz potem opracowano w Moskwie,

48 W polskim MSZ specjalnej reakcji na sojusz niemiecko-włoski nie było, ale warto zwrócić uwagę na interesującą interpretację paktu, z po­wołaniem się na rozmowę z amb. Attolico, w raporcie Lipskiego z 24 V w IHGS, ogł. Jędrzejewicz (A, s. 536—569).

47 Japonia obawiała się, zresztą niesłusznie, że planowany układ ZSRR z mocarstwami zachodnimi może dotyczyć także Dalekiego Wschodu.

48 Por. D ii k s, s. 184 i Bonnet, jw., s. 185; tekst propozycji: DBFP,

3/V, dokum. 624, do tego zapis rozmowy z Mołotowem: SBZM, dokum. 311.

w Mołotow do Surica, 26 V: SBZM, dokum. 309. :

408

własną kontrpropozycję, pomijającą procedurę Ligi, i przekazano ją 2 czerwca *°.

Powstawało błędne koło. Maj, który po mowie Hitlera i zawar­ciu sojuszu niemiecko-włoskiego winien był przynieść otrzeźwie­nie umysłów dyplomacji zachodniej, kończył się rozczarowaniem. Kończył się w złowieszczej dla pokoju atmosferze: Europa nie­uchronnie zmierzała ku przepaści.

SBZM, dokum. 315, przekład angielski w DBFJ, jw., dokum. 697.

Zakończenie

Między konferencją monachijską pod koniec września 1938 r. a zbrojną agresją Niemiec hitlerowskich na Polskę w jedenaście miesięcy później rozwój wydarzeń prowadził konsekwentnie ku wojnie, i to wojnie powszechnej, mając po zaledwie dwudziestu pięciu latach ponownie pogrążyć świat w chaos i zniszczenie.

Możemy okres ten podzielić na kilka etapów.

Pierwszy łączyć się będzie z konferencją monachijską, jako jej naturalne niejako następstwo: dalszy rozbiór Czechosłowacji między jej sąsiadów w ostatnim kwartale roku 1938, kiedy to jesz­cze mogło się na pozór wydawać, że szczątkowe państwo Czechów i Słowaków będzie mogło się utrzymać.

Inicjator tej sprawy, Niemcy hitlerowskie, przygotowywały już w tym czasie etap następny: miał on przynieść utrwalenie wy­ników polityki appeasementu w drodze zatwierdzenia skutków zdrady monachijskiej przez jej zachodnich uczestników, a także uzyskanie od Zachodu akceptacji dalszych agresywnych planów niemieckich w Europie środkowej i południcwo-wschodniej. Osob­ne miejsce miało tu zająć izolowanie Polski od tych państw, które mogłyby jej dopomóc. Te działania niemieckie trwały od początku marca 1939 r., przy czym właśnie ze strony polskiej pojawiła się zapowiedź, że plany Berlina nie będą już realizowane tak gładko, jak to się udawało dotychczas.

Bardzo burzliwe wypadki wypełniły trzeci z kolei etap, cały marzec i część kwietnia: zlikwidowanie reszty państwa czechosło­wackiego przez aneksję ziem czeskich i utworzenie pseudosamo-dzielnego państwa słowackiego pod kontrolą Niemiec oraz po­pchnięcie Węgier do podobnej akcji. Niemcy zagarnęły ponadto Kłajpedę oraz narzuciły Rumunii układ podporządkowujący jej gospodarkę interesom Rzeszy. By nie pozostać w tyle za partne­rem, Włochy na początku kwietnia zagarnęły Albanię. W tym sa-

411

mym czasie zakończyła się także agonia republiki hiszpańskiej: w kraju tym także zatriumfował faszyzm.

O ile w drugim etapie Niemcy dosyć skutecznie podtrzymy­wały pozory appeasementu, o tyle w trzecim zadały mu swoimi agresywnymi akcjami cios niemal śmiertelny. Na Zachodzie na­stąpiło wreszcie — o wiele za późno — przebudzenie. Od drugiej połowy marca mamy więc do czynienia z dalszym, czwartym eta­pem okresu pomonachijskiego, obejmującym dążenie do zbudo­wania frontu przeciw agresji z udziałem obu mocarstw zachod­nich, a także, podejmowane niekonsekwetnie i chwiejnie, próby porozumienia się ze Związkiem Radzieckim oraz rozciągnięcia opie­ki nad zagrożonymi przez imperializm faszystowski średnimi i mniejszymi państwami w Europie środkowej i południc wo-wschodniej. Oddzielne miejsce zajmuje tu Polska, która odgry­wa wtedy rolą czynnika niemal równorzędnego z mocarstwami za­chodnimi w ich akcji tworzenia frontu przeciw agresorom, ale zarazem przyjmuje zasadniczo błędne założenie, nie rozumie bo­wiem roli i znaczenia ZSRR. Jeżeli niekonsekwencja i nieszcze-rość polityki Zachodu wobec ZSRR, wywodzące się z faktu, że zwolennicy appeasementu nadal nie chcieli tej orientacji całkowi­cie porzucić, spowodowały w rezultacie wypaczenie zdrowej my­śli bezpieczeństwa zbiorowego, to jednym z winowajców była tu niestety ówczesna polityka polska.

I wreszcie w kolejnym, piątym etapie Niemcy hitlerowskie już otwarcie ujawniły swoje zamiary, zrywając swe dotychczasowe po­rozumienia z Polską i Wielką Brytanią; doszło też do formalne go scementowania Osi faszystowskiej przez podpisanie tzw. pakt stalowego, sojuszu niemiecko-włoskiego.

Od drugiej połowy marca 1939 r. rozpoczyna się zate w dziejach Europy nowa era, zrywająca stopniowo z polityką a peasementu. Zwolennicy tej polityki nie dawali zresztą za wygran i pewne tendencje do jej ożywienia zaznaczyły się jeszcze naw w miesiącach letnich tego roku, bezpośrednio przed rozpętanie przez Niemcy II wojny światowej.

Faktycznie, mimo całego oburzenia wywołanego w połowie mar­ca agresją niemiecką przeciw państwu czechosłowackiemu — przy czym oburzenie kół rządowych Zachodu kierowało się nie ty przeciw ujarzmieniu narodu czeskiego, ile przeciw złamaniu ui»

412

wy podpisanej w Monachium — mocarstwa zachodnie nie były tak dalekie od pogodzenia się z nowym stanem rzeczy. Podejmowane teraz kroki, zmierzające do zapobieżenia nowym agresjom, po­dyktowane były raczej chęcią niedopuszczenia do tego, by i tak już nadmiernie wzmocnione Niemcy hitlerowskie (i sprzymierzo­ne z nimi Włochy) nie powiększyły swego potencjału jeszcze bar­dziej jakimś nowym zaborem. W stolicach zachodnich nie mówiło się bynajmniej o konieczności przywrócenia niepodległości ujarz­mionym narodom. Wyraźnie potępił dokonane w latach 1938 i 1939 aneksje tylko Związek Radziecki, który posłużył się w tym celu także trybuną Ligi Narodów.

Mocarstwa zachodnie próbowały wprawdzie budować front przeciw agresji, ale działały półśrodkami, nie wyrzekając się prób dojścia do jakiegoś kompromisu z agresorami, gdyby tylko ci chcieli się zobowiązać do zmiany metod postępowania. Brakowało na Zachodzie zrozumienia, a czasem i dobrej woli, by wejść w ścisłe i obustronnie wiążące porozumienie z tym czynnikiem, który bez­kompromisowo chciał zwalczać agresorów, a który posiadał ku temu własne poważne środki. W kołach rządowych Londynu i Pa­ryża nie doceniano możliwości ZSRR, a dodajmy: nie starano się ich docenić.

Właśnie stosunek mocarstw zachodnich do kwestii czechosło­wackiej może być sprawdzianem istotnej wartości ich polityki po marcu 1939 r. Zamiast z całą energią wystąpić w obronie własnego podpisu złożonego w Monachium a gwarantującego dalsze istnie­nie tego państwa, choć tak okrojonego, rządy zachodnie unikały oświadczeń, z których można by wnioskować, że pragną dopomóc Czechom i Słowakom w odzyskaniu niepodległego państwa. Papie­rowe protesty złożone w Berlinie po 15 marca nie zawierały takiej zapowiedzi. Zresztą jeszcze dosyć długo po wybuchu wojny mo­carstwa zachodnie wzdragały się złożyć jakiekolwiek oświadczenie w tej sprawie.

Ale faktem jest, że zarazem po marcu 1939 roku, nie tylko w związku ze wzmocnieniem Rzeszy wskutek opanowania przez nią arsenału czeskiego, lecz także wskutek akcji niemieckiej w Ru­munii, a włoskiej w Albanii, zapanowała w stolicach zachodnich obawa co do dalszych zamiarów mocarstw faszystowskich. Pano­wała taka niepewność m. in. w sprawie stanowiska Polski, co do

413

której pojawiły się też obawy, że mogłaby ewentualnie ulec na­ciskom Berlina i wzmocnić jeszcze bardziej swoim potencjałem front mocarstw agresywnych. Było to naturalnie wykluczone, ale pamięć o współpracy polskiej dyplomacji z niemiecką, zwłaszcza w okresie kryzysu czechosłowackiego, dawała podstawy do takich obaw, a ukrywanie początkowych nieporozumień polsko-niemiec-kich po październiku 1938 r. nie pozwalało się zorientować w istot­nym stanie rzeczy. Gdyby te obawy się spełniły i Polska znalazła się całkowicie pod kontrolą Niemiec, wówczas Rzesza, bezpieczna od strony wschodniej, miałaby pełną swobodę ruchów wobec Za­chodu; pamiętać przy tym należy, że Wielka Brytania była w tym czasie całkowicie nieprzygotowana, a Francja — nie najlepiej, do ewentualnego konfliktu zbrojnego.

Uzyskanie więc pewności co do stanowiska Polski stało się dla dyplomacji brytyjskiej (i tym samym dla Francji) zadaniem naj­ważniejszym, a to w sensie, by do podporządkowania się Polski Niemcom nie dopuścić. Taka jest geneza wszystkich awansów bry­tyjskich i francuskich pod adresem Polski, taka przyczyna pośpie­chu, by pozycję Polski określić jak najszybciej w sensie dla Za­chodu korzystnym. Przyniosło to prawdziwie rewolucyjny zwrot polityki zagranicznej Wielkiej Brytanii, mianowicie gwarancję po­mocy dla Polski, a potem zgodę na dwustronny układ o pomocy wzajemnej. Francja, związana już z Polską od dawna, mogła przy­łączyć się do tego nowego porozumienia, przez co powstało nowe trójporozumienie, podobne jak w r. 1914, z tym że miejsce car­skiej Rosji zajmowała teraz Polska, dawniej na szachownicy mię­dzynarodowej nieobecna, a teraz zręcznie wygrywająca istniejącą na Zachodzie nieufność do Związku Radzieckiego. Ten istniał jed nak i znaczył wiele, a tego faktu rządowe koła Londynu i Paryża mimo wszystko przeoczyć nie mogły; nie mogły też nie zdawać sobie sprawy z tego, o ile potencjał wojenny tego mocarstwa prze­wyższa możliwości Polski. Doszło więc do pewnych prób porozumienia także z Moskwą, ale jak wspomniano wyżej, niekonsekwent nych i połowicznych, przy braku przekonania i dobrej woli. Sku tek był, jak wiemy, fatalny.

O ile chodzi o powiązania z Polską, znamienne było, że po­czątkowo miały one być także niezbyt daleko idące: zastrzegano

414

się przecież na Zachodzie, że udziela się gwarancji niepodległości państwa polskiego, ale nie jego granicom, początkowo zamierza­no wyłączyć z tych gwarancji Gdańsk. Dopiero usilne zabiegi pol­skie wyprostowały sprawę i uczyniły ją możliwą do przyjęcia, jak­kolwiek aż do końca mocarstwa zachodnie potrafiły, godząc się na objęcie swą gwarancją także związków Gdańska z Polską, uniknąć zobowiązania się co do integralności terytorium państwa polskiego.

Co prawda, zarówno gwarancja brytyjska z 31 marca, jak i póź­niejsza o trzynaście dni wspólna gwarancja brytyjsko-francuska dla Grecji i Rumunii, a zwłaszcza dwustronne porozumienie polsko-brytyjskie z 6 kwietnia, dowodziły tak niesłychanego zwrotu w całej dotychczasowej tradycji polityki zagranicznej Londynu, że poniekąd można by od tych wydarzeń datować nową erę w po­lityce europejskiej — i zarazem ostateczne zerwanie z polityką appeasementu. Wiemy jednakże, iż pewne odcienie tej nowej po­lityki brytyjskiej nie zawsze zgodne były z owymi posunięciami z 31 marca oraz 6 i 13 kwietnia. Pewne wahania pojawiły się na­wet jeszcze w sierpniu, przed samym ostatecznym zerwaniem z przeszłością, którym było wypowiedzenie wojny Niemcom.

Zwrócić trzeba uwagę na to, że włoska agresja przeciw Albanii w dniu 7 kwietnia, jeden dzień po zakończeniu wizyty Becka w Londynie i równocześnie z ogłoszeniem komunikatu o dojściu do porozumienia między Polską a Wielką Brytanią, świadczyła, iż blok faszystowski nie brał zbyt poważnie owego zwrotu w poli­tyce brytyjskiej. Włochy złamały przecież zawarte niedawno z Wielką Brytanią porozumienie o status quo na Morzu Śródziem­nym. Anglicy istotnie akcji włoskiej nie uważali za zerwanie owe­go porozumienia; postanowili jedynie zabezpieczyć się przed ewen­tualnym dalszym ciągiem. Z tego zrodziły się gwarancje dla Gre­cji i rozmowy z Turcją, zakończone wstępnym porozumieniem w dniu 12 maja, przygotowującym późniejszy trójsojusz angielsko-francusko-turecki.

Niemcy, które już 3 kwietnia, w największym sekrecie we­szły na drogę konkretnych przygotowań do wojny przeciw Polsce, z końcem tego miesiąca zapowiedziały (w mowie Hitlera) zerwa­nie ze swą dotychczasową polityką pozornej pokojowości, a przez podpisanie układu sojuszniczego z Włochami w dniu 22 maja —

415

sojuszu jak najbardziej agresywnego, zadały jawny cios nadzie­jom, że pokój uda się mimo wszystko uratować.

Europa, od dni Monachium zbliżająca się ku przepaści, teraz znalazła się już na samej jej krawędzi.

Aneksy

A. Chronologia wydarzeń: wrzesień 1938 — maj 1939 1

1938

WRZESIEŃ2

8 (czw.) WARSZAWA. Porozumienie polsko-węgierskie o współpracy w Europie środkowej.

20 (wt.) BERCHTESGADEN. Premier węgierski Imredy i minister spraw zagranicznych Kanya u Hitlera.

21 (śr.) PRAGA. Polska wypowiada umowę o ochronie mniejszości na­rodowych z 1925 r. i żąda analogicznego jak w sprawie Niemców sudeckich rozstrzygnięcia sprawy Polaków na Zaolziu.

22 (czw.) MOSKWA. Rząd ZSRR ostrzega Polskę przed akcją przeciw Czechosłowacji, grożąc wypowiedzeniem traktatu o nieagresji.

25 (niedz.) PRAGA. Czechosłowacja przedstawia poselstwu polskiemu propozycje w sprawie Zaolzia. WARSZAWA. Poseł czechosłowacki wręcza w polskim MSZ list pręż. Beneśa do pręż. Mościckiego.

27 (wt.) WARSZAWA. Odpowiedź pręż. Mościckiego dla pręż. Beneśa. PRAGA. Poselstwo RP przedstawia szczegółowe propozycje w sprawie Zaol­zia. PRAGA. Tajna propozycja unii słowacko-polskiej.

28 (śr.) LONDYN. Premier brytyjski Chamberlain, za pośrednictwem Mussoliniego, inicjuje zwołanie konferencji czterech mocarstw w związku z kryzysem czechosłowackim. PRAGA. Poselstwo węgierskie żąda analo­gicznego jak w sprawie Niemców sudeckich załatwienia również roszczeń węgierskich.

29 (czw.) MONACHIUM. Dyktat czterech mocarstw o okrojeniu Czecho­słowacji na rzecz Niemiec; wzmianka o roszczeniach polskich i węgier­skich.

30 (piąt.) PRAGA. Czechosłowacja przyjmuje dyktat monachijski. WAR­SZAWA—PRAGA. Ultimatum polskie w sprawie Zaolzia. MONACHIUM. Brytyjsko-niemiecka deklaracja o nieagresji.

1 Wymienia się tu z zasady tylko fakty poruszone w tekście książki.

2 Pominięte są fakty związane z konfliktem czechosłowacko-niemieckim, po dzające konferencję monachijską.

27 Europa...

prze-

417

PAŹDZIERNIK

l (sob.) PRAGA. Czechosłowacja przyjmuje ultimatum polskie.

l—10 Armia niemiecka okupuje pogranicze ziem czeskich w myśl dyk­tatu monachijskiego; wojsko polskie obsadza Zaolzie.

3 (pon.) LONDYN. Mowa promonachijska Chamberlaina. HELSINKI. Son­daż radziecki w sprawie zabezpieczenia w Zatoce Fińskiej.

3—12. Podróż niemieckiego ministra gospodarki Funka do stolic bałkań­skich (3: Belgrad, 6: Ankara, 12: Sofia) w celu zacieśnienia stosunków go­spodarczych.

4 (wt.) PRAGA. Ustępuje czechosłowacki minister spraw zagranicznych Krofta, jego następcą zostaje Chvalkovsky.

5 (śr.) PRAGA. BeneS pod naciskiem Niemiec rezygnuje z urzędu prezy­denta republiki. BERLIN. Niemieckie dowództwo wojskowe wypowiada się przeciw granicy polsko-węgierskiej. BUKARESZT—WARSZAWA. Rumunia interweniuje wobec Polski na rzecz Czechosłowacji. LONDYN. Churchill w parlamencie krytykuje politykę monachijską.

6 (czw,) BERLIN. Czechosłowacja akceptuje V strefę okupacyjną. ŻYLI-NA. Ultimatum nacjonalistów słowackich do Pragi żądające natychmiasto­wego przyznania autonomii dla Słowacji; rząd praski wyraża zgodę.

7 (piąt.) PRAGA—BRATYSŁAWA. Mianowanie pierwszego autonomicz­nego rządu słowackiego. WARSZAWA. Delegat węgierskiego ministra spraw zagranicznych Csaky omawia z polskim ministrem spraw zagranicznych Beckiem sprawę wspólnej granicy.

9—13. KOMARNO. Rokowania o nowej granicy czechosłowacko-węgier-skiej.

9 (niedz.) SAARBRUCKEN. Antytarytyjska mowa Hitlera.

10 (pon.) LONDYN. Brytyjski minister wojny Hore-Belisha o potrzebie wzmocnienia sił zbrojnych.

11 (wt.) PRAGA. Decyzja o utworzeniu pierwszego krajowego rządu kar-patoruskiego (Ukrainy Karpackiej).

12 (śr.) BERLIN. Wicepremier słowacki Durćansky u Goringa; Niemcy rezygnują z plebiscytu na ziemiach czeskich.

13 (czw.) BERLIN. Ambasador francuski Francois-Poncet doradza swe­mu rządowi zawarcie paktu o nieagresji z Niemcami.

13—14 (czw.—piąt.) BERLIN—BERCHTESGADEN. Czechosłowacki mini­ster spraw zagranicznych Chvalkovsky u Ribbentropa (13) i Hitlera (14).

14 (piąt.) RZYM. Niemcy zapytują, czy Włochy nie mają zastrzeżeń wo­bec planowanej deklaracji niemiecko-francuskiej. MONACHIUM. Były pre­mier węgierski Daranyi u Ritabentropa.

18 (wt.) BERCHTESGADEN. Ambasador Francois-Poncet na audiencji pożegnalnej u Hitlera, który proponuje podpisanie francusko-niemieckiej deklaracji o nieagresji.

19 (śr.) GAŁACZ. Polski minister spraw zagranicznych Beck konferuje z królem Karolem II i rumuńskim ministrem spraw zagranicznych Comne-

4t8

t

nem o granicy polsko-węgierskiej. BERLIN. Premier słowacki Tiso i min. Ourcansky u Ribbentropa.

19—21 (śr.—piąt.) WARSZAWA. Polityk słowacki Sidor w polskim Mi­nisterstwie Spraw Zagranicznych, rozmowa z Szembekiem i Beckiem.

20 (czw.) WARSZAWA. Wymiana not między Polską a Niemcami w spra­wie mniejszości niemieckiej na Zaolziu.

21 (piąt.) BERLIN. Narada wojskowa w sprawie zlikwidowania Czecho­słowacji. PARYŻ. Min. Bonnet wyraża zgodę na deklarację francusko-nie-miecką o nieagresji.

22—23 (sob.—niedz.) BERLIN—RZYM, Ribbentrop i Ciano rozmawiają telefonicznie o sporze czechosłowacko-węgierskim.

24 (pon.) BERCHTESGADEN. Ambasador polski Lipski u Ribbentropa, który przedkłada mu żądania niemieckie wobec Polski.

25 (wt.) BUKARESZT. Karol II i min. Comnen zapewniają o pomocy rumuńskiej dla Czechosłowacji w razie agresji węgierskiej. BRATYSŁAWA. Konsulat polski zapowiada polskie żądania graniczne.

27—29 (czw.—sob.) RZYM. Ciano i Ribbentrop konferują o planowanym bloku niemiecko-włosko-japońskim. Akceptacja Mussoliniego (29).

30 (niedz.) LONDYN. Król grecki Jerzy II z wizytą w W. Brytanii.

31 (pon.) WARSZAWA. Beck poleca Lipskiemu odrzucić żądania nie­mieckie.

LISTOPAD

1 (wt.) PRAGA. Polska żąda ustępstw terytorialnych na Spiszu i Orawie.

2 (śr.) WIEDEŃ. Niemiecko-włoski wyrok rozjemczy w sporze terytorial­nym węgiersko-czechosłowackim.

4 (piąt.) BUKARESZT. Regent Jugosławii oświadcza królowi rumuńskie­mu, że Mała Ententa przestała istnieć.

5 (sob.) BERLIN. Ribbentrop wysyła do Paryża projekt deklaracji nie-miecko-francuskiej.

7 (pon.) PARYŻ. Zamach H. Grynszpana na hitlerowskiego dyplomatę von Ratha.

8 (wt.) BRATYSŁAWA. Przymusowe zjednoczenie partii politycznych sło­wackich pod egidą klerofaszystowskiej partii “ludackiej".

9 (śr.) RZYM. Ambasador francuski Francois-Poncet składa pierwszą wi­zytę we włoskim MSZ.

10 (czw.) STAMBUŁ. Zgon prezydenta Turcji Atatiirka.

11 (piąt.) ANKARA. Nowym prezydentem Turcji wybrany Ismet Inónii; S.iikru Saragoglu nowym ministrem spraw zagranicznych.

12 (sob.) Pogromy Żydów w całych Niemczech.

15—16 (wt.—śr.) LONDYN. Król rumuński Karol II z wizytą w W. Bry­tanii.

16 (śr.) BUDAPESZT. Imredy tworzy nowy rząd węgierski. RZYM. Uzna-

27" 419

nie aneksji Etiopii przez W. Brytanię i wejście w życie układów brytyjsko-

-włoskich z kwietnia 1938,

19 (sob.) BERLIN. Ambasador polski Lipski u Ribbentropa: odrzucenie żądań niemieckich z 21 października.

20 (niedz.) BERLIN. Niemiecko-czechosłowacki ostateczny protokół de-limitacyjny i porozumienie o wzajemnej ochronie mniejszości narodowych.

22 (wt.) PRAGA. Ogłoszenie ustawy o autonomii Słowacji: Czechosłowa­cja przekształca się w Czecho-Słowację. PARYŻ. Francja informuje W. Bry­tanię, Polskę i ZSRR o projekcie deklaracji francusko-niemieckiej. BERCH-TESGADEN. Nowy ambasador francuski Coulondre składa Hitlerowi listy uwierzytelniające.

23 (śr.) MlSTEK. Czechosłowacko-polski protokół delimitacyjny na Za-olziu.

24 (czw.) PARYŻ. Konferencja w sprawie współpracy brytyjsko-francu-skiej, z udziałem obu premierów Chamberlaina i Daladiera, i ministrów spraw zagranicznych, Halifaxa i Bonneta. BERCHTESGADEN. Król ru­muński Karol II u Hitlera. BERLIN. Niemiecki komunikat urzędowy: za­powiedź wizyty Ribbentropa w Paryżu i podpisania deklaracji niemiecko-

-francuskiej. RZYM. Ciano telegrafuje do ambasady włoskiej w Berlinie o konieczności sprecyzowania kwestii sojuszu włosko-niemieckiego.

26 (sob.) MOSKWA—WARSZAWA. Komunikat polsko-radziecki o przy­jaznym uregulowaniu stosunków na podstawie obowiązujących umów.

27 (niedz.) Obsadzenie przez Polskę skrawków granicznych w Tatrach.

28 (pon.) ANKARA. Konferencja sztabów Porozumienia Bałkańskiego.

29 (wt.) RZYM. Francois-Poncet u Mussoliniego. PARYŻ. Nowy amba­sador włoski Guariglia składa listy uwierzytelniające prezydentowi Francji.

30 (śr.) LONDYN. Brytyjski minister handlu zamorskiego Hudson w par­lamencie o przeciwieństwach z Niemcami. RZYM. Mussolini projektuje akcję przeciw Albanii; w parlamencie demonstracja antyfrancuska. PRAGA. No­wym prezydentem republiki wybrany zostaje Hacha, dymisja rządu Sy-rovego, nowym premierem — Beran. ZAKOPANE. Polsko-czechosłowacki protokół delimitacyjny od strony Słowacji.

GRUDZIEŃ

5—6 (pon.—wt.) RZYM. Mussolini i Ciano naradzają się nad akcją prze­ciw Albanii.

6—7 (wt.—śr.) PARYŻ. Wizyta Ribbentropa we Francji, 6 XII podpisanie deklaracji francusko-niemieckiej o nieagresji.

9 (piąt.) MlSTEK. Dodatkowy układ delimitacyjny polsko-czechosłowacki na Zaolziu.

10 (sob.) BUDAPESZT. Csaky nowym ministrem spraw zagranicznych. 13 (wt.) LONDYN. Chamberlain potwierdza wobec prasy identyczność interesów W. Brytanii i Francji.

420

14 (śr.) PARYŻ. Bonnet w Komisji Spraw Zagranicznych wypowiada za­strzeżenia co do sojuszów z Polską i ZSRR. KŁAJPEDA. Wybory do sejmi­ku pod naciskiem hitlerowców.

15 (czw.) RZYM. Ambasador japoński w Berlinie Oshima u Mussolinie-go w sprawie trój przymierza, z ostrzem skierowanym przeciw ZSRR. BER­LIN—WARSZAWA. Ambasadorowie: Lipski u Ribtaentropa, Moltke u Be-cka.

17 (sob.) RZYM. Włochy wypowiadają układy z Francją z 1935 r.

19—21 (pon.—śr.) BUDAPESZT. Ciano z wizytą na Węgrzech, podkre­ślenie włoskiego poparcia dla dążeń węgierskich, w ramach Osi faszystow­skiej.

20—21 (wt.—śr.) BUKARESZT. Comnen ustępuje ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, 21 XII jego następcą zostaje Gafencu.

30 (piąt.) CHUST. Rząd autonomiczny Wołoszyna wprowadza urzędową nazwę kraju: Ukraina Karpacka.

1939

STYCZEŃ

2 (pon.) RZYM. Ciano zawiadamia Ribbentropa o zgodzie Mussoliniego na trójprzymierze włosko-niemiecko-japońskie.

5 (czw.) BERCHTESGADEN. Polski minister spraw zagranicznych Beck u Hitlera, który przedkłada mu żądania niemieckie wobec Polski. SZTOK­HOLM. Porozumienie Finlandii i Szwecji o Wyspach Alandzkich (fortyfi­kacje).

6 (piąt.) MONACHIUM. Beck rozmawia z Ribbentropem, który ponawia żądania.

7 (sob.) KŁAJPEDA. Nowy, prohitlerowski dyrektoriat Kraju Kłajpedz-kiego.

11—14 (śr.—sob.) RZYM. Brytyjski premier Chamberlain i minister spraw zagranicznych Halifax z wizytą we Włoszech.

13 (piąt.) BUDAPESZT. Węgry przystępują do paktu antykominternow-skiego.

15 (niedz.) ZAGRZEB. Opozycja chorwacka żąda samostanowienia dla kraju.

16 (pon.) BERLIN. Węgierski minister spraw zagranicznych Csaky u Hi­tlera i Ribbentropa.

16—20 (pon.—piąt.) GENEWA. Kolejna sesja Rady Ligi Narodów. Fińsko-szwedzki wniosek o remilitaryzacji Wysp Alandzkich.

18 (śr.) PARYŻ. Wprowadzenie dwuletniej służby wojskowej we Francji.

18—22 (śr.—niedz.) BELGRAD. Włoski minister spraw zagranicznych Cia­no konferuje z jugosłowiańskim premierem Stojadinoviciem o Albanii.

21 (sob.) BERLIN. Czechosłowacki minister spraw zagranicznych Chval-kovsky u Hitlera i Ribbentropa.

421

25—27 (śr.—piąt.) WARSZAWA. Niemiecki minister spraw zagranicznych Ribbentrop z wizytą w Polsce, ponawia żądania, które Beck odrzuca.

26 (czw.) BERLIN—WARSZAWA. Obchód pięciolecia polsko-niemieckiej deklaracji o nieagresji. RZYM. Król bułgarski Borys III z wizytą we Wło­szech, występuje przeciw Rumunii i Grecji. BERLIN—PRAGA. Policyjne porozumienie niemiecko-czechosłowackie przeciw komunistom. PARYŻ. Bon-net w Izbie Deputowanych podkreśla utrzymanie sojuszy francuskich w Eu­ropie środkowej i wschodniej.

30 (pon.) BERLIN. Hitler przemawia w Reichstagu, akcenty wojenne.

LUTY

1—2 (śr.—czw.) BELGRAD. Rumuński minister spraw zagranicznych Ga-fencu konferuje z premierem Stojadinoviciem.

2—4 (czw.—sob.) KOWNO. IX Konferencja Rady Porozumienia Bałty­ckiego.

2 (czw.) MOSKWA. Rząd ZSRR zrywa stosunki dyplomatyczne z Węgra­mi z powodu ich przystąpienia do paktu antykominternowskiego.

4 (sob.) PARYŻ. Bonnet poleca ambasadorowi francuskiemu w Berlinie wysondować sprawę gwarancji granic dla Czechosłowacji. PRAGA. Rząd postanawia demobilizację Armii. BELGRAD. Upadek Stojadinoyicia, nowym premierem zostaje Cvetković.

6 (pon.) BERLIN. Dyskusja między Ribbentropem a Coulondre'em o mo­wie Bonneta z 26 I. LONDYN. Chamberlain mówi o współdziałaniu wojsko­wym brytyjsko-francuskim w razie wojny. RZYM. Mussolini ustala termin agresji w Albanii na początek kwietnia.

8 (śr.) BERLIN. Ambasador francuski Coulondre składa w Auswartiges Amt notą werbalną w sprawie gwarancji granic czechosłowackich.

10 (piąt.) WATYKAN. Zgon papieża Piusa XI.

12 (niedz.) BERLIN. Nacjonalista słowacki Tuka u Hitlera.

14 (wt.) PRAGA. Posłowie niemieccy do parlamentu czechosłowackiego protestują przeciw rzekomemu prześladowaniu Niemców.

19 (niedz.) MOSKWA. Polsko-radziecki układ handlowy.

20—22 (pon.-śr.) BUKARESZT. VII sesja Stałej Rady Porozumienia Bał­kańskiego.

21 (wt.) ANKARA. Turcja uznaje rząd gen. Franco.

22 (śr.) PRAGA. Rząd czechosłowacki przypomina sygnatariuszom umowy monachijskiej sprawę gwarancji nowych granic.

25II—l III. WARSZAWA. Włoski minister spraw zagranicznych Ciano z wizytą w Polsce.

27 II—3 III. BERLIN. Polsko-niemieckie rozmowy o sprawach mniejszo­ści narodowych.

27 (pon.) LONDYN i PARYŻ. W. Brytania i Francja uznają rząd gen. Franco.

422

27 (wt.) BERLIN. Niemcy odpowiadają Francji na notę z 8 II.

28 II—l III. BELGRAD. Król bułgarski Borys III konferuje z regentem Jugosławii księciem Pawłem.

MARZEC

1 (wt.) BERLIN. Dyplomata czechosłowacki Masafik daremnie próbuje nawiązać kontakt z Auswartiges Amt.

2 (śr.) WATYKAN. Kardynał Pacelli wybrany papieżem jako Pius XII.

4—6 (piąt.—niedz.) WARSZAWA. Rumuński minister spraw zagranicz­nych Gafencu konferuje z Beckiem.

6—8 (niedz.—wt.) BERLIN i RZYM. Ambasadorowie japońscy, Oshima i Shiratori, zawiadamiają, że Japonia odrzuca projekt trójprzymierza.

7 (wt.) BRATYSŁAWA. Hitlerowski namiestnik Austrii Seyss-Inąuart na­mawia przywódców słowackich do rozbicia Czechosłowacji.

8 (śr.) MOSKWA. Komisarz spraw zagranicznych Litwinów przedstawia posłowi Finlandii Yrjo-Koskinen radzieckie propozycje terytorialne.

9 (czw.) LONDYN. Optymistyczne przemówienie Chamberlaina; Churchill za współpracą brytyjsko-radziecką. RZYM. Ciano przyjmuje wysłannika se­paratystów chorwackich.

9—10 (czw.—piąt.) BRATYSŁAWA. Kryzys rządu krajowego Słowacji, ak­cja na rzecz rozszerzenia autonomii lub secesji.

10 (piąt.) MOSKWA. Stalin w przemówieniu na XVIII Zjeździe WKPfn; ocenia sytuacją międzynarodową.

11 (sob.) BERLIN. Rozkaz w sprawie akupacji wojskowej ziem czeskich. PRAGA. Rząd czechosłowacki podejmuje akcję wojskową w Słowacji, ogła­sza stan wyjątkowy. BERLIN. Niemiecko-węgierski układ przewidujący zajęcie Ukrainy Karpackiej przez Węgry. HELSINKI. Ponowny sondaż ra­dziecki w sprawie bezpieczeństwa w Zatoce Fińskiej.

12 (niedz.) BRATYSŁAWA. Nacisk niemiecki na ogłoszenie samodzielno­ści Słowacji.

13 (pon.) BUDAPESZT. List regenta Węgier Horthyego do Hitlera z po­dziękowaniem za zgodę w sprawie Ukrainy Karpackiej. BERLIN. Były premier słowacki Tiso u Hitlera.

14 (wt.) BRATYSŁAWA. Krajowy Sejm Słowacki ogłasza niepodległość. PRAGA. Prośba prezydenta Hachy o przyjęcie u Hitlera. BUDAPESZT. Wę­gry żądają wycofania wojsk czechosłowackich z Ukrainy Karpackiej. CHUST. Premier Wołoszyn ogłasza niezależność Ukrainy Karpackiej i proponuje Niemcom objęcie nad nią protektoratu. MORAWSKA OSTRAWA. Wojska niemieckie rozpoczynają okupację ziem czeskich. BUKARESZT. Rumunia wysuwa pretensje do części Ukrainy Karpackiej.

15 (śr.) BERLIN. Hacha i Chvalkovsky pod naciskiem Hitlera wyrażają zgodę na zajęcie ziem czeskich przez Niemcy; początek okupacji wojskowej. BUDAPESZT. Węgry rozpoczynają inwazję na Ukrainie Karpackiej. BUDA-423

PESZT-BRATYSŁAWA. Węgry uznają państwo słowackie. MOSKWA. Po­seł czechosłowacki Fierlinger odmawia uznania “umowy" Hacha—Hitler.

15—18 (śr.—sob.) KARPACKA UKRAINA: wojska węgierskie w walce z ludnością okupują cały kraj i docierają do granicy polskiej.

16 (czw.) CHICAGO. Były prezydent Czechosłowacji Beneś składa wobec rządów: W. Brytanii, Stanów Zjednoczonych i ZSRR oraz Ligi Narodów pro­test przeciw “umowie" Hacha—Hitler. WARSZAWA—BRATYSŁAWA. Pol­ska uznaje państwo słowackie. PRAGA. Niemcy ogłaszają utworzenie Pro­tektoratu Czech i Moraw. BRATYSŁAWA. Premier słowacki Tiso prosi Hi­tlera o objęcie opieki nad Słowacją.

17 (piąt.) BIRMINGHAM. Brytyjski premier Chamberlain potępia akcję Niemiec w Czechosłowacji, zapowiada kontrakcję. RZYM. Ciano podkreśla wobec Niemiec włoskie cele w Chorwacji. WASZYNGTON. Departament Stanu potępia akcję niemiecką w Czechosłowacji. LONDYN i PARYŻ — BERLIN. W. Brytania i Francja protestują przeciw akcji niemieckiej w Cze­chosłowacji. LIZBONA. Portugalsko-hiszpański (rząd gen. Franco) traktat przyjaźni.

18 (sota.) BERLIN. Niemcy odmawiają przyjęcia protestu brytyjsko-fran-cuskiego w sprawie Czechosłowacji. MOSKWA. Rząd ZSRR przesyła amba­sadzie Rzeszy oświadczenie przeciw akcji niemieckiej w Czechosłowacji, od­mawiając uznania dokonanych zmian. LONDYN—MOSKWA. Rząd brytyj­ski zapytuje ZSRR o ewentualną pomoc dla Rumunii. BERLIN. Hitler mia­nuje ta. ministra spraw zagranicznych Neuratha “protektorem Rzeszy" w Protektoracie Czech i Moraw. WIEDEŃ. Parafowanie układu niemiecko-słowackiego o wojskowej i dyplomatycznej kontroli Niemiec nad Słowacją (podpisanie: 23 III).

20 (pon.) LONDYN. Brytyjski minister spraw zagranicznych Halifax w Iz­bie Lordów potępia politykę faktów dokonanych.

20—21 (pon.—wt.) RZYM. Włoski minister spraw zagranicznych Ciano przyjmuje nowego emisariusza chorwackiego.

21—24 (wt.—piąt.) LONDYN. Prezydent Francji Lebrun i minister spraw zagranicznych Bonnet z wizytą w W. Brytanii, rozmowy Bonnet—Halifax.

21 (wt.) WARSZAWA. W. Brytania proponuje Polsce udział w czterostron­nym porozumieniu: z Francją i ZSRR. MOSKWA. Analogiczna propozycja brytyjska. BERLIN. Ambasador polski Lipski u Ribbentropa, który ponawia żądania z 24 X 1938.

22 (śr.) LONDYN—PARYŻ. Wymiana not o pomocy wzajemnej. MOSKWA. Rząd ZSRR przyjmuje propozycję brytyjską. BERLIN. “Układ" niemiecko-~litewski o aneksji Kłajpedy przez Niemcy.

23 (czw.) KŁAJPEDA. Wkroczenie wojsk niemieckich i wjazd Hitlera. BERLIN. Podpisanie układu niemiecko-słowackiego (z 18 III). RZYM. Musso-lini projektuje “układ" z Albanią wprowadzający protektorat włoski. BUKA­RESZT. Niemiecko-rumuński układ gospodarczy. WARSZAWA. Beck wysu­wa projekt dwustronnego układu polsko-brytyjskiego. SŁOWACJA. Atak węgierski.

424

24 (piąt.) WARSZAWA. Odprawa w polskim MSZ w związku z roszcze­niami Niemiec; Beck zapowiada odrzucenie tych żądań.

25 (sob.) WARSZAWA. Instrukcja dla amb. Lipskiego w sensie jak wy­żej. BERLIN. Hitler rozmawia z gen. Brauchitschem o akcji zbrojnej prze­ciw Polsce.

26 (niedz.) BERLIN. Lipski u Ribbentropa; nieprzyjazna dyskusja.

27 (pon.) BURGOS. Rząd gen. Franco przystępuje do paktu antykomin-ternowskiego. WASZYNGTON. Prezydent Roosevelt upewnia Benesa, że aneksja ziem czeskich nie będzie uznana.

28 (wt.) WARSZAWA. Ambasador niemiecki Moltke u min. Becka: sta­nowcza deklaracja polska w sprawie Gdańska. MADRYT. Wkroczenie sił gen. Franco.

29 (śr.) PARYŻ. Premier Daladier odrzuca roszczenia włoskie.

30 (czw.) RZYM. Ciano ponownie przyjmuje emisariuszy chorwackich.

31 (piąt.) LONDYN. Premier Chamberlain oświadcza, że W. Brytania udziela Polsce gwarancji przeciw agresji. BUDAPESZT. Róże j m węgiersko-słowacki. BURGOS. Niemcy zawierają traktat przyjaźni z rządem gen. Franco.

KWIECIEŃ

l (sob.) WILHELMSHAYEN. Antybrytyjskie przemówienie Hitlera. LON-DYN-MOSKWA. Ambasador 'brytyjski wycofuje propozycję z 21 III.

3 (pon.) LONDYN. Premier Chamberlain mówi w Izbie Gmin o niebez­pieczeństwie stosowania przemocy. BERLIN. Hitler wydaje dowództwu sił zbrojnych polecenie opracowania planu “Weiss", skierowanego przeciw Pol­sce.

3—7 (pon.—piąt.) LONDYN. Polski minister spraw zagranicznych Beck z wizytą w W. Brytanii, rozmowy z Chamberlainem i Halifaxem.

4 (wt.) BUDAPESZT. Węgiersko-słowacki układ delimitacyjny.

5 (śr.) RZYM. Ciano ponownie rozmawia z separatystami chorwackimi; Włochy wysyłają ultimatum do Albanii; Węgry zawiadamiają Włochy o go­towości wystąpienia przeciw Jugosławii.

5—6 (śr.—czw.) INNSBRUCK. Włosko-niemieckie rozmowy sztabowe o za­warciu sojuszu.

6 (czw.) LONDYN—WARSZAWA. Wstępny układ brytyjsko-polski o po­mocy wzajemnej. BERLIN. Ambasador polski Lipski w Auswartiges Amt próbuje wyjaśnić podróż Becka do Londynu. TIRANA—RZYM. Propozycje albańskie zignorowane przez Włochy.

7 (piąt.) ALBANIA. Desant włoski; opór ze strony ludności; król Zog pro­ponuje pertraktacje, po czym opuszcza Tiranę.

8 (sob.) TIRANA. Siły włoskie okupują stolicę, przybywa Ciano. FLORI-NA. Król Zog i premier albański Kotta chronią się w Grecji. RZYM—ATE­NY. Wymiana zapewnień o neutralności między Włochami a Grecją. STAM-

425

BUŁ. Rumuński minister spraw zagranicznych Gafencu i turecki Saragogki konferują.

9 (niedz.) GENEWA. Protest albański wpływa do Ligi Narodów.

10 (pon.) ALBANIA. Wojska włoskie kończą obsadzanie kraju.

11 (wt.) LONDYN. Ambasador ZSRR Majski zapytuje w Foreign Office o kroki przeciw agresjom. RZYM—BRATYSŁAWA. Włochy uznają państwo słowackie. BUDAPESZT. Węgry występują z Ligi Narodów.

12 (śr.) BERLIN. Okólnik Ribtaentropa do placówek Rzeszy zapowiadają­cy represje wobec państw przyjmujących gwarancję brytyjską. TIRANA. “Konstytuanta" albańska uchwala unię z Włochami.

13 (czw.) WARSZAWA. Ambasador rumuński zapytuje w MSZ o możność rozszerzenia sojuszu polsko-rumuńskiego, Beck odmawia. LONDYN i PARYŻ. Chamberlain i Daladier ogłaszają udzielenie gwarancji brytyjsko-francuskiej Grecji i Rumunii. PARYŻ. Daladier potwierdza ważność sojuszu polsko-

-francuskiego. BUKARESZT. Premier Calinescu przyjmuje gwarancją bry-tyjsko-francuską. TIRANA. Albania występuje z Ligi Narodów.

14 (piąt.) LONDYN i PARYŻ — MOSKWA. Nowe propozycje brytyjsko-

-francuskie do ZSRR. RZYM. Aprobata unii włosko-albańskiej. ATENY. Premier Metaxas przyjmuje gwarancję brytyjsko-francuską.

14—17 (piąt.—pon.) RZYM. Góring we Włoszech, w rozmowach z Musso-linim i Cianem atakuje Polską.

15 (sofo.) WASZYNGTON. Prezydent Roosevelt wysyła orędzie do Hitlera i Mussoliniego w sprawie zachowania pokoju.

16 (niedz.) RZYM. Ofiarowanie korony albańskiej królowi włoskiemu.

17 (pon.) MOSKWA. Pozytywna odpowiedź ZSRR na propozycje brytyj-sko-francuskie.

18 (wt.) KRAKÓW. Beck spotyka się w pociągu z Gafencu.

18—20 (wt.—czw.) RZYM. Nowy premier węgierski Teleki i minister spraw zagranicznych Csaky konferują z Mussolinim i Cianem.

19—20 (śr.—czw.) BERLIN. Rumuński minister spraw zagranicznych Ga­fencu rozmawia z Hitlerem i Ribbentropem.

19 (śr.) PARYŻ. Ambasador ZSRR Suric przekazuje Bonnetowi pozy­tywną odpowiedź radziecką na propozycje brytyjsko-francuskie.

20 (czw.) SOFIA. Premier bułgarski Kjoseiwanow mówi o konieczności zwrotu Dobrudży Południowej przez Rumunią.

22—23 (sob.—niedz.) WENECJA. Jugosłowiański minister spraw zagra­nicznych Cincar-Marković konferuje z Cianem.

23—26 (niedz.—śr.) LONDYN. Rumuński minister spraw zagranicznych Gafencu z wizytą w W. Brytanii, konferuje z Chamberlainem i Halifaxem.

25—27 (wt.—czw.) BERLIN. Jugosłowiański minister spraw zagranicznych Gincar-Marković z wizytą w Niemczech, konferuje z Hitlerem i Ribbentro­pem.

26—28 (śr.—piąt) LONDYN. Izba Gmin przyjmuje ustawę o powszechnym obowiązku służby wojskowej.

426

27 (czw.) BERLIN. Memorandum niemieckie do Polski i W. Brytanii o a-nulowaniu układów z r. 1934 (z Polską) i 1935 (z W. Brytanią).

27—28 (czw.—piąt.) PARYŻ. Rumuński minister spraw zagranicznych Ga-fencu z wizytą we Francji, konferuje z Daladierem i Bonnetem.

28 (piąt.) BERLIN. Mowa Hitlera w Reichstagu o anulowaniu układów z Polską i W. Brytanią; atak na Roosevelta.

28 IV—5 V. ANKARA. Zastępca komisarza ludowego spraw zagranicz­nych ZSRR Potiomkin z wizytą w Turcji, rozmowy z min. Seracoglu i pre­zydentem Inonii.

29—30 (sob.—niedz.) BERLIN. Węgierski premier Teleki i minister spraw zagranicznych Csaky z wizytą w Niemczech, rozmowy z Hitlerem i Ribben-tropem.

29 (sob.) LONDYN i PARYŻ—MOSKWA. Nowa propozycja brytyjsko-francuska pod adresem ZSRR. MOSKWA. Litwinów zapytuje ambasado­ra polskiego Grzybowskiego o zasięg sojuszu polsko-rumuńskiego.

29 IV—2 V (sob.—wt.) RZYM. Rumuński minister spraw zagranicznych Gafencu z wizytą we Włoszech, rozmowy z Mussolinim i Cianem.

MAJ

2 (wt.) WARSZAWA—MOSKWA. Wymijająca odpowiedź Becka na zapy­tanie ZSRR o sojusz polsko-rumuński. WARSZAWA—PARYŻ. Beck zawia­damia ambasadora polskiego w Paryżu Łukasiewicza, że Polska nie chce gwarancji ze strony ZSRR.

3 (śr.) MOSKWA. Ustąpienie Litwinowa; prezes Rady Komisarzy Ludo­wych Molotow obejmuje także komisariat spraw zagranicznych.

4—6 (czw.—sob.) BELGRAD. Rumuński minister spraw zagranicznych Ga­fencu konferuje z regentem księciem Pawłem i min. Cincar-Markoviciem.

5 (piąt.) WARSZAWA. Min. Beck w sejmie odrzuca roszczenia niemiec­kie.

6 (sob.) BERLIN. Polemika niemiecka z przemówieniem Becka.

6—7 (sob.—niedz.) MEDIOLAN. Ciano i Ribbentrop omawiają przygotowy­wany układ sojuszniczy włosko-niemiecki.

7—10 (niedz.—śr.) SOFIA (7), BUKARESZT (8), WARSZAWA (10): zastęp­ca komisarza spraw zagranicznych ZSRR Potiomkin rozmawia z ministrami tego resortu: Bułgarii Kjoseiwanowem, Rumunii Gafencu i Polski Beckiem.

8 (pon.) LONDYN. Rząd brytyjski odrzuca propozycje radzieckie.

8—11 (pon.—czw.) WARSZAWA. Głównodowodzący armii litewskiej gen. Raśtikis z wizytą w Polsce, rozmowy w duchu przyjaznym.

10—14 (śr.—niedz.) RZYM. Regent Jugosławii książę Paweł i minister spraw zagranicznych Cincar-Marković z wizytą we Włoszech, konferują z Mussolinłm i Cianem.

10 (śr.) MOSKWA. Komunikat TASS o odrzuceniu przez W. Brytanię i Francję propozycji radzieckich. HELSINKI. Finlandia odrzuca ewentualność udzielenia jej gwarancji przez mocarstwa.

427

12 (piąt.) PARYŻ—WARSZAWA. Projekt protokółu interpretacyjnego do sojuszu polsko-francuskiego uzgodniony przez min. Bonneta i ambasadora Łukasiewicza. ANKARA. Wstępny układ o sojuszu brytyjsko-tureckim.

14 (niedz,) WARSZAWA. Okólnik MSZ do placówek za granicą stwier­dzający, że Polska nie chce układu sojuszniczego ze Związkiem Radziec­kim.

14—19 (niedz.—piąt.) PARYŻ. Polska delegacja wojskowa w Paryżu, kon­ferencje z dowództwem francuskim o nowej konwencji wojskowej; równo­cześnie rozmowy Łukasiewicz — Bonnet (rozpoczęte jeszcze w kwietniu) o protokóle interpretacyjnym do sojuszu polsko-francuskiego.

21—22 (niedz.—pon.) BERLIN. Włoski minister spraw zagranicznych Cia-no przybył do stolicy Niemiec, by podpisać (22) wraz z Ribbentropem trak­tat sojuszu niemiecko-włoskiego (tzw. pakt stalowy).

22—23 (pon.—wt.) GENEWA. Ostatnie zwyczajne posiedzenie Rady Ligi Narodów; odłożenie sprawy skargi czechosłowackiej i albańskiej oraz wnios­ku Finlandii i Szwecji w sprawie Wysp Alandzkich8.

23—31 WARSZAWA. Konferencja sztabowa polsko-brytyjska.

23 (wt.) BERLIN. Hitler wygłasza do dygnitarzy wojskowych i partyjnych mowę o sytuacji międzynarodowej, zapowiadając atak na Polskę i jej znisz­czenie.

31 (śr.) MOSKWA. Mołotow wygłasza przed Radą Najwyższą przemówie­nie o pokojowej polityce ZSRR; podkreśla m.in. zainteresowanie ZSRR spra­wą Wysp Alandzkich. BERLIN. Niemiecko-duński układ o nieagresji.

8 Kolejne posiedzenie Rady Ligi, wyznaczone na wrzesień, już się nie odbyło.

B. Obsada ważniejszych placówek dyplomatycznych w Europie w okresie 1938/1939

ATENY

Bułgaria: D. Sziszmanow, 6 VII 1935 Czechosłowacja: V. Pallier, l X 1935 Francja: G. Maugras, ... 1939 Jugosławia: M. Lazarević, 20 X 1937 Niemcy: V. Erbach-Schónberg, 15 X

1935 Polska: W. Schwarzburg-Guenther,

18 IV 1936

428

Rumunia: E. Filotti, ... 1938 St. Zjednoczone: L. MacVeagh, ... 1933 Turcja: R. Esref-tJnaydin, ... 1934 W. Brytania: S.P. Waterlow, .. , 1933 Włochy: R. Boscarelli, 20 IX 1935 ZSRR: N. I. Szaronow, 20 X 1937

BELGRAD

Bułgaria: I. Popów, 13 III 1937 Czechosłowacja: J. Lipa, 12 VII 1938 Francja: R. Brugere, 5 XI 1937 Grecja: R. Bibica-Rosetti, 5 XI 1936 Niemcy: V. von Heeren, 28 X 1933 Polska: R. Dębicki, 30 V 1935 Rumunia: V. Cadere, ... 1938

St. Zjednoczone: A. Bliss Lane, 23 X

1937

Turcja: Haydar Aktay 16 I 1929 Węgry: Gy. Bakach Bessenyey, 11 VII

1938 W. Brytania: R. H. Campbell, 12 X

1935 Włochy: M. Indelli, 7 XI 1936

BERLIN

Belgia: J. Davignon, 21 XI 1938 Bułgaria: P. Draganow, 22 IV 1938 Czechosłowacja: V. Mastny, 14 VII

1932 (do 16 III 1939) Dania: H. Zahle, l VII 1924 Estonia: K. Tofer, 6 X 1936 Finlandia: A. Wuorimaa, l VIII 1938 Francja: A. Franęois-Poncet, 21 IX

1931

Grecja: 1933 Japonia

K. Coulondre, 22 XI 1938 A. Rizo-Rangabe, 30 VIII

Sh. Togo, ... 1937 H .Oshima, 21 XI 1938 Jugosławia: A. Cincar-Marković, XII 1935

I. Andrić, ... III 1939 Litwa: J. Śaulys, 27 XI 1931 K. Skirpa, ... I 1939

19

Łotwa: E. Krevinś, 22 XI 1938 Niderlandy: H. M. van Haersma de

With, 16 XII 1938

Polska J. Lipski, 1933, jako ambasa­dor 15 XI 1934

Rumunia: M. Djuvara, 22 IV 1938 Słowacja: M. Cernak, ... IV 1939 St. Zjednoczone: H, R. Wilson, 3 III

1938

Szwecja: A. G. Richert, 11 III 1937 Turcja: H. Arpag, 26 V 1934 Watykan: C. Orsenigo, 30 V 1930 Węgry: D. Sztójay, 19 XII 1935 W. Brytania: N. Henderson, 30 IV

1937

Włochy: B. Attolico, 8 IX 1935 ZSRR: A. F. Mieriekałow, 13 VII 1938, G. A. Astachow, charge d'affaires, IV 1939

BRATYSŁAWA

Niemcy: E. Druffel, charge d'affaires,

... III 1933 Polska: M. Chałupczyński, charge

d'affaires, 16 III 1939

Węgry: Gy. Szabó, charge d'affaires, ... III 1939

BRUKSELA

Czechosłowacja: V. Slavik, 23 X 1931 Francja: P. Bargeton, l XII 1937

Niemcy: 1933

P. Bulow-Schwante, 14 X

429

Polska: M. Mościcki, 14 XII 1937 St. Zjednoczone: J. E. Davies, 20 VII 1938

W. Brytania: R. H. Clive, 10 VII 1937 Włochy: V. Lojacono, ... 1938

BUDAPESZT

Czechosłowacja: M. Kobr, 20 IV 1933 Francja: P. Guerlet, 28 I 1939 Jugosławia: S. Rasić, 10 X 1938 Niemcy: O. Erdmannsdorff, 11 V 1937 Polska: L. Orłowski, 4 VI 1936 Rumunia: R. Bossy, 21 XII 1936 Słowacja: J. Spiśiak, ... IV 1939 ' St. Zjednoczone: J. F. Montgomery, l VII 1933

Turcja: E. Behic, 10 XII 1928 Watykan: A. Rotta, 13 V 1930 W. Brytania: G, G. Knox, 28 X 1935 O. St. Clair O'Malley ...

II 1939 Włochy: L. O. Vinci-Gigliucci, 21 XII

1936 ZSRR: A. Bekzadian, 24 XII 1934

(do 3 II 1939)

BUKARESZT

Bułgaria: S. Kirów, 28 IV 1936 Czechosłowacja: F. Veverka, 7 VII

1937

Francja: A. Thierry, ... 1938 Grecja: K. Kóllas, 18 I 1934 Jugosławia: J. Ducić, ... V 1937 Niemcy: W. Fabricius; 9 IV 1936 Polska: R. Raczyński, 31 V 1938

St. Zjednoczone: F. M. Gunther, 23 X

1937

Turcja: H. Suphi Tanrior, 27 IV 1931 W. Brytania: R. H. Hoare, ... 1934 Węgry: L. Bardossy ... 1934 Włochy: P. Ghigi, ... 1938 ZSRR: P. Kukolew, charge d'affai-

res ...

HAGA

Belgia: J. Herry, 17 XI 1937 Francja: R. d'Arnauld de Vitrolles,

14 XII 1931

Japonia: I. Ishii, ... 1939 Niemcy: J. Zech-Burkersroda, 25 I

1928

Polska: W. Babiński, 13 VIII 1931 St. Zjednoczone: G. A. Gordon, 10 IX

1937

W. Brytania: N. Bland, 30 IX 1937 Włochy: P. Diana, ... 1938

HELSINKI

Estonia: R. Mollerson, 15 XII 1937 Francja: Ch. Magny, 20 I 1937 Łotwa: W. Schumans, 10 I 1933 Niemcy: W. Bliicher, 13 V 1935

430

Polska: H. Sokolnicki, 7 I 1936 St. Zjednoczone: G. F. Arthur Schoenfeld, 2 VII 1936

Szwecja: C. G. Heidenstam, 21 XI

1931 W. Brytania: Th. Maitland Snów, 31

III 1937

Włochy: V. E. Bonarelli, 1938 ZSRR: W. Dieriewianskij, 9 III 1938

KOPENHAGA

Francja: A. G. Bonnefoys-Sibour, 9

XII 1936

Niemcy: C. Renthe-Fink, 8 VIII 1936 Polska: J. Starzewski, 8 VI 1936 St. Zjednoczone: A. M. Owsley, ...

1937

Szwecja: C. F. H. Hamilton, 26 I 1935 W. Brytania: P. W. Ramsay, 18 X

1935

Włochy: G. Sapuppo, ... 1935 ZSRR: ...

KOWNO

Estonia: A. Warma, 16 III 1938 Francja: G. Dulong, 4 IX 1935 Łotwa: UL. Seja, 20 IX 1934 Niemcy: E. Zechlin: 14 II 1933 Polska: F. Charwat, 31 III 1938

St. Zjednoczone: O. J. C. Norem 26.

XI 1937 W. Brytania: T. H. Preston, charge

d'affaires ...

Włochy: G. Giura, 7 IX 1938 ZSRR: P. Krapincew, 22 II 1938

LONDYN

Belgia: E. Cartier de Marchienne, 20

VII 1927

Bułgaria: N. Momcziłow, 6 V 1938 Czechosłowacja: J. G. Masaryk, 27

VII 1925

K. Lisicky, charge d'affaires, ... X 1938 Finlandia: G. A. Gripenberg, 24 V

1933

Francja: Ch. Corbin, 24 V 1933 Grecja: Ch. Simopulos, 19 II 1935 Japonia: M. Shigemitsu, ... 1938 Jugosławia: D. Kasidolac, 20 VII 1937 Litwa: K. B. Balutis, ... 1934 Łotwa: K. Zarinś, 20 VII 1933

Niderlandy: J. P. Limburg-Stirum, 20

VII 1937

Niemcy: H. von Dirksen, 5 V 1938 Polska: E. Raczyfiski, l XI 1934 Rumunia: V. Grigorcea, ... 1936 V. V. Tilea, ... I 1938 St. Zjednoczone: J. P. Kennedy, 8 III

1938

Szwecja: B. Prytz, 8 VI 1938 Turcja: F. Okyar, 12 IV 1934

T. Riijtu Afas, 9 II 1939 Wągry: Gy. Barcza, ... 1938 Włochy: D. Grandi, 3 VIII 1932 ZSRR: I. M. Majskij, 8 XI 1931

431

MOSKWA

Belgia: G. Heyndrickx l VI 1938 Bułgaria: N. Antonow, 29 III 1936 Czechosłowacja: Z. Fierlinger, 7 X

1937

Estonia: A. Rei, ... 1937 Finlandia: A. A. S. Yrjo-Koskinen,

23 XII 1930 Francja: R. Coulondre, 11 XI 1936

P. E. Naggiar, ... XII 1938 Grecja: S. Marchetti, 5 V 1938 Japonia: Sh. Togo 4 XI 1938 Litwa: K. Baltrusaitis, 13 VII 1922 Łotwa: F. Kotzinś, 4 I 1937

Niemcy: F. W. von der Schulenburg,

3 X 1934

Polska: W. Grzybowski, 4 VII 1936 Rumunia: N. Dianu, 24 VI 1938 St. Zjednoczone: A. C. Kirk, charge

d'affaires a.i. (VII 1938—V 1939) Szwecja: W. Winther, 21 IV 1938 Turcja: Z. Apaydin, 10 VII 1935 Węgry: M. Jungerth-Arnóthy, 27 IV

1938 (do 3 II1939) W. Brytania: W. Seeds, ... I 1938 Włochy: A. Rosso, 9 X 1936

PARYŻ

Belgia: P. Le Teliier, 27 V 1938 Bułgaria: N. Bałabanow, ... XII 1938 Czechosłowacja: S. Osusky, 6 I 1920 Finlandia: H. Holma, 5 XII 1927 Grecja: N. Politis, 5 XII 1927 Japonia: Y. Sugimura, 28 VII 1937 Jugosławia: B. Purić: 24 VIII 1935 Litwa: P. Klimas, 17 VII 1925 Łotwa: O. Grosvald, 29 X 1934 Niderlandy: J. Loudon, 6 VI 1919 Niemcy: J. von Welczeck, 30 IV 1936 Polska: J. Łukasiewicz, 11 VII 1936

Rumunia: C. Cesianu, 17 VII 1930

Gh. Tdtarescu, 20 XII 1938 St. Zjednoczone: W. C. Bullitt, 13

IX 1936

Szwecja: E. Hennings, 14 IX 1934 Turcja: S. Davaz, l VII 1932 Watykan: V. VaZeri, 25 VII 1936 Węgry: A. Khuen-Hedervary, 11 II

1934

W. Brytania: C. E. Phipps, 26 VI 1937 Włochy: R. Guariglia, 29 XI 1938 ZSRR: J. Z. Surze, 26 VI 1937

PRAGA (do 16 III 1939)

Francja: V. L. de Lacroix, 22 III 1936 Jugosłowia: V. Protić, 27 X 1935 Niemcy: E. Eisenlohr, 5 II 1936

A. Hencke, charge d' affai-res, ... X 1938

Polska: K. Papee, 23 I 1937 Rumunia: R. Crutzescu, 24 V 1938

432

St. Zjednoczone: W. J. Carr, 15 IX

1937

Węgry: J. Wettstein. 27 VI 1933 W. Brytania: B. Cochrane-Newton,

11 III 1937

Włochy: F. Fransoni, 22 VIII 1938 ZSRR: S. S. Aleksandrowskij, 17 VII

1934

RYGA

Estonia: H. Rebane, 17 XI 1937 Finlandia: E. H. Palin, 8 VIII 1937 Francja: J. Tripier, 22 XII 1930 Litwa: ...

Niemcy: H. U. Kotze, 21 XII 1938 Polska: J. Kłopotowski, l VI 1938

St. Zjednoczone: J. C. Wiley, 5 X

1938

W. Brytania: Ch. W. Orde, 27 IV 1938 Włochy: D. Rogeri, ... 1936 ZSRR: S. Zotow, 15 XII 1937

RZYM (KWIRYNAŁ)

Belgia: A. Kerchove-Denterghem, 29

III 1938

Bułgaria: S. Pomenow, 5 XII 1934 Czechosłowacja: F. Chvalkovsky, 28

VII 1932 do 4 X 1938; V. Ćermak,

X 1938 (do 16 III 1939) Francja: A. Ffanęois-Poncet, 18 XI

1938

Grecja: P. A. Metaxas, 6 I 1931 Japonia: T. Shiratori, ... 1938 Jugosławia: B. Hristić, 16 XI 1937 Niemcy: H. G. Mackensen, 10 III 1938

Polska: B. Wieniawa-Długoszowski,

6 VI 1938 Rumunia: A. D. Zamfirescu, 27 IV

1938 St. Zjednoczone: W. Phillips, 24 IX

1936

Szwecja: E. de Wirsen, ... Turcja: H. Ragip Baydur, 4X111934 Węgry: F. Yillani, 4 III 1934 W. Brytania: E. Perth, 14 XI 1933,

P. Loraine, ... I 1939 ZSRR: B. E. Sztejn, 15 I 1935

SOFIA

Czechosłowacja: P. Maxa, 17 III 1931 Francja: R. Ristelhueber, l XII 1937 Grecja: K. Diamantopulos, 17 XII

1935

Jugosławia: M. Jurisić, 10 III 1936 Niemcy: E. Riimelin, 10 III 1923 Polska: A. Tarnowski, 2 VII 1930 Rumunia: Gh. P. Aurelian, 21 V 1938

St. Zjednoczone: R. Atherton, 21 XI

1937

Turcja: A. Sevki Berker, 4 V 1934 Węgry: O. Woracziczky, 15 VII 1937 W. Brytania: G. W. Rendel, 7 VI 1938 Włochy: G. Talamo, 26 III 1938 ZSRR. A. Ł. Ławrentjew, ... 1939

TALLINN

Finlandia: P. J. Hynuinen, 4 VIII

1933

Francja: J. Helleu, 10 IX 1933 Litwa: P. Dailide, 22 II1935

Łotwa: ...

Niemcy: H. Frohwein, 9 III 1936 Polska: W. Przesmycki, 19 I 1935 Włochy: C. Cicconardi... ZSRR: K. N. Nikitin, ... 1937

28 Europa...

433

WARSZAWA

Belgia: A. Paternotte de la Yaillee

4 VIII 1933

Bułgaria: P. Trajanow, 27 III 1936 Czechosłowacja: J. Slavik, 29 XI 1935 Dania: P. Schou, 7 IX 1937 Estonia: H. Markus, 18 I 1935 Finlandia: B. Kivikoski, 19 XI 1938 Francja: L. Noel, 29 V 1935 Grecja: K. A. Koiłaś, 20 XII 1935 Japonia: Sh. Sakoh, 10 XI 1937 Jugosławia: A. Vukcević, 26 X 1938 Litwa K. Skirpa, ... III 1938

J. Saulys, ... I 1939 Łotwa: I. Ekis, 7 IX 1938 Niderlandy: J. J. Bosch-Rosenthal, 8

IX 1937

Niemcy: H. A. von Moltke, 1931, jako

ambasador: 14 XI 1934 Rumunia: R. Franassovici, 31 V 1938 Słowacja: K. Klinovsky, charge d'ai-

faires, ... III 1939 St. Zjednoczone A. J. Drexel-Biddle,

Z VI 1937

Szwecja: J. Lagerberg, 9 II 1938 Turcja: F. Tek, 5 VIII 1932 Watykan: ł. Cortesi, 20 V 1937 Węgry: A. Hory, 2 V 1935 W. Brytania: H. W. Kennard, 14 I

1935 Włochy: P. Arone di Valentino, 21

VII 1936 ZSRR: P. Listopad, charge d'affaires,

od 1937. N. L Szaronow, 2 VI 1939

WATYKAN

Czechosłowacja: V. Radimsky, 9 VI

1928 (do 16 III 1939) Polska: S. Janikowski, charge d'af-

faires od XII 1937, K. Papee. ...

IV 1939

Francja: F. Charles-Roux, 27 VI 1932 Niemcy: D. von Bergen, 30 IV 1920 Włochy: P. Bonijazio, 12 X 1935 Węgry: G. Apor, ... 1939 W. Brytania: F. Osborne, 27 II 1936

DODATEK

ANKARA

Bułgaria: T. Christow, 12 VI 1936 Czechosłowacja: R. Freitscher, 30 III

1938 (do 16 III 1939) Francja: H. Ponsot, 16 V 1936; R.

Massigli, 13 I 1939 Grecja: R. Rafael, 25 I 1936 Jugosławia: B. Adzemović, 18 X 1938 Niemcy: A. F. W. Keller, 28 X 1935;

F. von Papen, 18 IV 1939 Polska: M. Sokolnicki, 12 VI 1936

Rumunia: A. Telemaąue, 30 XII 1938 St. Zjednoczone: J. MacMurray, 16

III 1936

Węgry: Z. Mariassy, 10 VI 1935 W. Brytania: P. Loraine, 15 II 1934

H. R. Knatchbull-Hugessen, 28 II

1939

Włochy: O. De Peppo, 26 VIII 1938 ZSRR: A. Terentjew, 21 IV 1938

434

TOKIO

Francja: Ch. Arsene-Henry, 12 III

1937

Niemcy: E. Ott, 28 IV 1938 Polska: T. Romer, 2 XI 1937 St. Zjedn.: J. C. Grew, 14 VI 1932

W. Brytania: R. L. Craigie, 11 IX 1937 Włochy: G. Auriti, 10 VII 1933 ZSRR: J. A. Malik, charge d'affaires od ... 1937 (ambasador od 1942).

WASZYNGTON

Belgia: R. Straten-Ponthoz, 18 I 1935 Bułgaria: D. Naumow, l V 1938 Czechosłowacja: V. Hurban, 30 XII

1936

Dania: O. Wadsted, 28 XII 1930 Finlandia: Ee. Jarnefelt, 18 I 1935 Francja: R. de Saint-Quentin, 3 III

1938

Grecja: D. Sikilianos, 8 V 1935 Japonia: H. Saito, 13 II 1935 Jugosławia: K. Fotić, 29 X 1935 Litwa: P. Zadeikis, 21 VII 1935

Niderlandy: A. Loudon, ... 1938 Niemcy: H. H. Dieckhojf, 18 V 1937 Polska: J. Potocki, 29 V 1936 Szwecja: W. F. Bostrom, 9 II 1926 Turcja: M. Munir-Ertegiin, 26 VI 1934 Węgry: J. Pelenyi, 28 XII 1933 Rumunia: R. Irimescu, 21 IV 1938 W. Brytania: R. C. Lindsay, 24 III

1930

Włochy: A. Colonna, ... 1938 ZSRR: A. A. Trojanowskij, ... XI 1933

Uwagi:

1. Wykropkowanie zamiast nazwiska oznacza bądź że w danym okresie placówka nie była obsadzona, bądź że brak ścisłych danych personalnych i kropki przy datach oznaczają brak dokładnych danych; data po nazwisku oznacza początek pełnienia funkcji, niekiedy nie było jednak możliwe dokładne określenie tej daty.

2. Nazwiska wieloczłonowe i z tytułami arystokratycznymi podano w formie moż­liwie najzwięźlejszej, z członem głównym jako najczęściej używanym, tytuły prze­ważnie opuszczono (z wyjątkiem ,,von").

3. Odrębnym drukiem wyróżniono szefów placówek mających tytuł ambasadora, wszyscy pozostali to posłowie nadzwyczajni, ministrowie pełnomocni; jedynie oddziel­nie wymieniono tymczasowych kierowników placówek, mających rangą charge d'af-faires (a.i. = ad interim).

4. Przedstawiciele ZSRR aż do r. 1941 posiadali określenie “połnomocznyj prłed-stawitiel" (w skrócie polpred), ale mieli rangę równą ambasadorom, w mniejszych państwach — ministrom pełnomocnym.

5. Reprezentanci Watykanu, tj. nuncjusze, mieli rangę ambasadorską.

28"

435

C. Premierzy i ministrowie spraw zagranicznych x

Państwo

Premier (od kiedy)

Minister spraw zagranicznych

Albania

Belgia Bułgaria

Czechosłowacja

rząd krajowy Słowacji rząd krajowy Rusi Podkarpac­kiej—Ukrainy Karpackiej Czechy i Morawy. Protektorat

Dania

Estonia

Finlandia

Grecja

Hiszpania (republika) (nacjonaliści)

Jugosławia

K. Kotta — V 1938

Sh. Verlaci 12 IV 1939

P. H. Spaak — 15 V 1938

G. Kjoseiwanow,

4 VII 1936, 22 X 1338

J. Syrovy

22 IX 1938, 4 X 1938

R. Beran

30 XI 1938

J. Tiso

7 X 1938, l XII 1938, 20 I 193E

A. Brody

9 X 1938

A. Wołoszyn

26 X 1938, l XII 1938 R. Beran, jw. A. Eliaś

27 IV 1939

Th. A. M. Stauning,

22 X 1935

K. Eenpalu

9 V 1938

A. K. Cajander

13 III 1937

I. Metaxas

6 VIII 1936

J. Negrin

15 VIII 1938, 12 II 1933

F. Franco Bahamonde

l X 1936, l IV 1939

M. Stojadinović

4 X 1937, 21 X 1938 D. Cvetković

5 II 1939

E. Libohova Xh. Dino P. H. Spaak2 G. Kjoseiwanow

K. Krofta, 1936 F. Chvalkovsky F. Chvalkovsky

P. R. Munch F. Akel

R. Holsti (do 16 XI

1938);

J. Erkko 12 XII 1938 I. Metaxas 5

J. Alvarez del Vayo F. Gómez Jordana M. Stojadinović 6 A. Cincar-Marković

1 Państwa europejskie (z wyjątkiem nie odgrywających roli w wydarzeniach okre­su 1938/1939) oraz Japonia i Stany Zjednoczone.

2 P. H. Spaak jako premier kierował także ministerstwem spraw zagranicznych.

s Autonomiczna Słowacja i autonomiczna Ruś Podkarpacka (Karpacka Ukraina) nie posiadały własnych ministerstw spraw zagranicznych.

* Protektorat Czechy i Morawy nie miał własnej polityki zagranicznej.

s Pod nominalnym kierownictwem premiera Metaxasa ministerstwem spraw za­granicznych kierował podsekretarz stanu N. Mavrudis.

8 Stojadinović jako premier faktycznie kierował także ministerstwem spraw za­granicznych, mając do pomocy jako wiceministra I. Andricia.

436

Litwa

Łotwa

Niderlandy

Niemcy

Norwegia

Polska

Portugalia

Rumunia

Słowacja 8

Szwecja

Turcja

Watykan

Węgry

V. Mironas

24 III, 5 XII 1938

K. Ulmanis

17 V 1334

H. Colijn

24 VI 1937

A. Hitler

30 I 1933

J. Nygaardsvold

20 III 1935

F. Sławoj Składkowskł

15 V 1936

A. de Oliyeira Salazar

23 X 1934

M. Cristea

31 III 1938, 2 II 1939

A. Całinescu

6 III 1939

J. Tiso

14 III 1939

P. A. Hansson

28 IX 1936

C. Bayar,

25 X 1937, 11 XI 1938

R. Saydam 25 I 1939

B. Imredy 14 V 1938

P. Teleki 16 II 1939

S. Lozoraitis 24 III 1938 J. Urfosys 5 XII 1938

V. Munters

J. A. N. Patijn

J. von Ribbentrop 4 II 1938 H. Koht

J. Beck 2 XI 1932

A. de Oliyeira

Salazar 7

N. P. Comnen

G. Gafencu

21 XII 1938, 6 III 1939

F. Durćansky R. J. Sandler

T. Rus.tii Aras

od 1925

S. Saraeoglu 11 XI

1938

S. Saragoglu

E. Pacelli

od 1930

L. Maglione

III 1939

K. Kanya

18 I 1933

B. Imredy

28 XI—10 XII 1938

S. Csaky 10 XII 1938

S. Csaky

7 Technicznym kierownikiem portugalskiego MSZ był jego sekretarz generalny, Ł,. Teixeira do Sampaio. s Od 14 III 1939.

437

W. Brytania

Włochy

ZSRR

N. Chamberlain

28 V 1937

B. Mussolinł

od 1922

W. M, Mołotow

od 1930

E. Halifax 25 II 1938 G. Ciano 9 VI 1936 M. M. Litwinów 25 VII 1939 W. M. Mołotow 4 V 1939

DODATEK

Japonia

Stany Zjednoczone '•

F. Konoye VI 1937 K. Hiranuma 5 I 1939

F. Konoye H. Arita

C. Hull 4 III 1933

9 Jak wiadomo w Stanach Zjednoczonych nie ma urzędu premiera, a głowa pań­stwa jest także szefem rządu.

D. Najważniejsze dokumenty dyplomatyczne *

WYKAZ DOKUMENTÓW

1. Porozumienie polsko-węgierskie, 9 (11—12) IX 1938

2. Dyktat monachijski, 29 IX 1938

3. Brytyjsko-niemiecka deklaracja o nieagresji, 30 IX 1938

4. Wymiana not o granicy polsko-czechosłowackiej, 30 IX—l X 1938

5. Wymiana not dotyczących granicy polsko-słowackiej, l XI 1938

6. Rektyfikacja granicy czechosłowacko-węgierskiej, 2 XI 1938

7. Ostateczne ustalenie granicy czechosłowacko-niemiecklej, 20 XI 1938

8. Ostateczne ustalenie granicy polsko-czechosłowackiej, 23 i 30 XI 1938

9. Komunikat polsko-radziecki, 26 XI 1938

10. Francusko-niemiecka deklaracja o nieagresji, 6 XII 1938

11. Aneksja ziem czeskich przez Niemcy, 15 III 1939

12. Dekret o utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw, 16 III 1939

13. Niemiecko-słowacki układ o ochronie, 18—23 III 1939

* Tylko dla okresu objętego niniejszą książką.

438

14. Niemiecko-litewskł układ o aneksji Kłajpedy przez Niemcy, 22 III 1939

15. Niemiecko-rumuński układ gospodarczy, 23 III 1939

16. Hiszpańsko-niemiecki układ przyjaźni, 31 III 1939

17. Protokół brytyjsko-polski o pomocy wzajemnej, 7 IV 1939

18. Brytyjsko-turecka deklaracja o pomocy wzajemnej, 12 V 1939

19. Niemiecko-włoskł układ sojuszu, 22 V 1939

20. Brytyjsko-francusko-radziecka wymiana not o pomocy wzajemnej, 25 V— —2 VI 1939

1. Porozumienie polsko-węgierskie dotyczące Europy środkowej ł

Warszawo, 9 (11—12)2 września 1938

Rząd Rzeczypospolitej Polskiej i Królewski Rząd Węgierski stwierdzają fakt posiadania wspólnych interesów w regionach Europy środkowej i pra­gnąc utrzymywać skuteczną współpracę polityczną, postanawiają, w przy­padku gdy jedno z obu państw uzna to za potrzebne, porozumiewać się w sprawie decyzji, które trzeba będzie powziąć, w celu uzgodnienia swojej polityki.

Tekst francuski w archiwum węgierskiego MSZ, ogł. M. K o ź m i ń s k i. cyt. dz. Polska l Wągry..., s. 58—59. Przekład własny.

i Rozumieć należy: ziem nad środkowym i dolnym Dunajem, przede wszystkim ówczesnej Czechosłowacji, a także Rumunii

* O dodatkowym zatwierdzeniu przez oba rządy w dniach 11 i 12 IX zob. M. K o ź-miński, jw., s. 107 przyp. 121, oraz S z e m b e k, IV, s. 264.

2. Tak zwany układ monachijskil

Monachium, 29 [30] 2 września 1938

Niemcy, Zjednoczone Królestwo, Francja i Włochy3, biorąc pod uwagę osiągnięte już w zasadzie porozumienie co do odstąpienia Niemcom obszaru zamieszkanego przez Niemców sudeckich, zgodziły się na poniżej wymie­nione terminy i warunki tej cesji oraz na zarządzenia, jakie mają być wy­dane, przy czym na mocy tego porozumienia każde z tych państw uważać się będzie za odpowiedzialne za kroki niezbędne do zapewnienia jego wy­konania:

1. Ewakuacja rozpocznie się l października.

2. Zjednoczone Królestwo, Francja i Włochy zgodne są co do tego, że ewakuacja tego obszaru zostanie zakończona 10 października, i to bez zni­szczenia jakichkolwiek istniejących urządzeń, oraz że Rząd Czechosłowacki ponosi odpowiedzialność za dokonanie ewakuacji bez uszkodzeń wspomnia­nych urządzeń.

3. Sposoby dokonania ewakuacji będą ustalone w szczegółach przez ko-

439

misję międzynarodową, złożoną z przedstawicieli Niemiec, Zjednoczonego Królestwa, Francji, Włoch i Czechosłowacji.

4. Obsadzanie stopniowe obszarów o przeważającej ludności niemieckiej przez wojska niemieckie rozpocznie się l października. Wskazane na załą­czonej mapie cztery obszary będą obsadzone przez wojska niemieckie w na­stępującej kolejności: obszar oznaczony jako nr I — 112 października, obszar oznaczony jako nr II — 213 października, obszar oznaczony jako nr III — 3, 4 i 5 października, obszar oznaczony jako nr IV — 617 paź­dziernika. Pozostały obszar o przeważającym zaludnieniu niemieckim bę­dzie niezwłocznie określony przez wyżej wymienioną komisję i obsadzony przez wojska niemieckie do dnia 10 października 4.

5. Wymieniona w punkcie 3 komisja międzynarodowa określi obszary, na których ma się odbyć plebiscyt. Obszary te będą obsadzone przez oddziały międzynarodowe aż do zakończenia plebiscytu. Ta sama komisja ustali spo­sób jego przeprowadzenia, biorąc za podstawę warunki przeprowadzenia plebiscytu na obszarze Saary 5. Komisja ustali również datę plebiscytu: data ta nie może jednak przypaść później niż na koniec listopada.

6. Ostatecznego ustalenia granic dokona komisja międzynarodowa. Ta sama komisja będzie również uprawniona do zaproponowania czterem mo­carstwom: Niemcom, Zjednoczonemu Królestwu, Francji i Włochom dopu­szczenia w pewnych wyjątkowych przypadkach nieznacznych odchyleń od ściśle etnograficznego określenia stref, które mają być przekazane bez ple­biscytu e.

7. Przewiduje się prawo opcji dla przenoszenia się na odstępowane ob­szary oraz dla opuszczania ich; z prawa opcji należy skorzystać w ciągu sześciu miesięcy licząc od dnia zawarcia niniejszego porozumienia. Komi­sja niemiecko-czechosłowacka ustali szczegóły opcji, rozważy sposoby ułat­wienia wymiany ludności oraz rozstrzygnie zasadnicze kwestie, które wy­nikną z tej wymiany.

8. Rząd Czechosłowacki zwolni w ciągu czterech tygodni, licząc od daty zawarcia niniejszego porozumienia, ze służby w wojsku i w policji tych wszystkich Niemców sudeckich, którzy pragnąć będą tego zwolnienia; w tym samym okresie Rząd Czechosłowacki zwolni z więzień tych Niemców su­deckich, którzy odsiadują karę za przestępstwa polityczne.

(Podpisy7)

ZAŁĄCZNIK DO POWYŻSZEGO POROZUMIENIA

1. Rząd JKM w Zjednoczonym Królestwie i Rząd Francuski przystąpiły do powyższego porozumienia na tej podstawie, że podtrzymują ofertę, za­wartą w punkcie 6. propozycji anglo-francuskich z dnia 19 września8, do­tyczącą zagwarantowania nowych granic Czechosłowacji przed niesprowoko-waną napaścią.

Z chwilą gdy sprawa polskiej i węgierskiej mniejszości w Czechosłowa-

440

cji będzie załatwiona, Niemcy i Włochy ze swej strony udzielą gwarancji Czechosłowacji».

2. Szefowie rządów czterech mocarstw oświadczają, że jeżeli zagadnienie polskiej i węgierskiej mniejszości w Czechosłowacji nie zostanie załatwio­ne w ciągu trzech miesięcy w drodze porozumienia pomiędzy zaintereso­wanymi Rządami, będzie ono przedmiotem nowej konferencji obecnych tu szefów Rządów czterech mocarstw 10.

DODATKOWE OŚWIADCZENIA "

1. Obecni tu czterej szefowie Rządów zgodzili się co do tego, by komisja międzynarodowa, przewidziana w podpisanym dziś przez nich porozumie­niu, składała się z: sekretarza stanu12 niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych, akredytowanych w Berlinie ambasadorów Wielkiej Bryta­nii, Francji i Włoch, oraz przedstawiciela, którego mianuje Rząd Czechosło­wacki.

2. Wszystkie kwestie mogące wyniknąć z przekazania obszarów będą uwa­żane za wchodzące w zakres kompetencji komisji międzynarodowej.

Oryginały: niemiecki, angielski, francuski i wioski w urzedowyph zbiorach do­kumentów dyplomatycznych odnośnych państw oraz w publikacjach poświęconych temu problemowi. Pierwszy przekład polski "wyszedł w warszawskim .,Zbiorze Do­kumentów" (dodatek do “Polityki Narodów") za r. 1938, nr 10, skąd go przedrukowali W. Kulski i M. Potulicki w WEP, s. 331—333 (bez dwu końcowych oświad­czeń dodatkowych); tenże tekst znalazł się także w zbiorze L. Gelberga (cyt. dz., t. II, s. 482—484, dokum. 141). Nieco inaczej wystylizowany przekład w polskim wy­daniu DiM, t. I, dokum. 35.

1 Tekst ten przedrukowuje się tu ponownie, jak w Rok, s. 477—478.

2 Dokument ten jest datowany 29 IX, ale został w istocie podpisany po północy, tj. 30 IX.

3 Kolejność rozmaita w tekstach układu zależnie od języka i litery, od której za­czyna się w tym języku nazwa danego państwa.

4 Był to obszar na północy Moraw i na zachodzie Śląska Opawskiego. s w styczniu 1935 r.

« W rezultacie Niemcy zrezygnowały z plebiscytu, zagarniając bez niego dalsze rozległe obszary.

7 Podpisy: Chamberlaina. Daladiera, Hitlera i Mussoliniego znajdowały się także pod każdym z załączników i dodatkowych postanowień.

8 Zob.: Rok, s. 477—479.

' Gwarancji nigdy nie udzielono.

i" Polska akcja na Zaolziu i arbitraż wiedeński z 2 XI uczyniły sprawę takiej kon­ferencji bezprzedmiotową.

11 Tych dwu oświadczeń nie ogłoszono w Rok.

" W praktyce niemieckiej “sekretarz stanu" (Staatssekretar) jest zastępca mini­stra, podczas gdy w innych krajach jest to równoznaczne z rangą ministra — kie­rownika resortu.

3. Deklaracja o nieagresji między Niemcami a Wielką Brytanią

Monachium, 30 września 1938 Wspólne oświadczenie Adolfa Hitlera i Neville'a Chamberlaina

Dziś odbyliśmy dalsze rozmowy i przyszliśmy wspólnie do przekonania, że zagadnienie stosunków niemiecko-angielskich ma jak największe znacze­nie dla obu krajów i dla Europy.

441

Wczoraj wieczorem podpisane porozumienie 1 oraz porozumienie niemie-cko-angielskie w sprawie floty2 uważamy za symbol pragnienia obu na­szych narodów już nigdy więcej nieprowadzenia ze sobą wojny.

Jesteśmy zdecydowani, by inne zagadnienia, obchodzące nasze oba kra­je rozważać metodą konsultacji oraz starać się w dalszym ciągu usuwać z drogi wszelkie powody do nieporozumień, żeby w ten sposób przyczynić się do utrzymania pokoju w Europie.

(Podpisy)

Tekst angielski i niemiecki mają charakter oryginałów; zob.: Documents on In­ternational Affairs, 1938 (London 1938), t. II, s. 291; DBFP, 3/II, dokum. 1228; Deutsch-land — England 1933—1939, Die Dokumente des deutschen Friedenswlllens. Hrsg. v. F. B e r b e r (Bssen 1940, tu cyt. wyd. IV, 1943), dokum 64; DiM, t. I, dokum. 39. Przekład polski: “Zbiór Dokumentów", J w. 1938 nr 10, s. 253; WEP, s. 454; L. G el­fa e r g, jw., t. II, s. 488—489. Dokument powyższy można znaleźć również w prasie z l X 1938 r.

i Tzn. porozumienie dotyczące Czechosłowacji.

! Układ z 18 VI 1935.

4. Rektyfikacja granicy polsko-czechoisłowackiej na Śląsku Cie­szyńskim

A) ULTIMATUM POLSKIE ZŁOŻONE W PRADZE PRZEZ POSŁA RP

Praga, 30 września 1938, gdz. 23.40

Panie Ministrze 1,

Rząd Polski uznał odpowiedź Rządu Czechosłowackiego z dnia 30 wrze­śnia na swoją notę z 27 września 1938 roku2 za całkowicie niewystarczającą i powodującą zwłokę, wobec czego mam zaszczyt z polecenia mego Rządu zakomunikować Panu, co następuje:

Rząd Polski od wielu miesięcy zwracał uwagę Rządu Czechosłowackiego na nie dający się utrzymać stan rzeczy istniejący na obszarach Czechosło­wacji zamieszkanych przez ludność narodowości polskiej. Wynikiem tych wystąpień była długotrwała korespondencja dyplomatyczna. Ostatnio w kry­tycznym momencie tej wymiany poglądów obustronnie stwierdzono, że nor­malizacja stosunków między Polską a Czechosłowacją może nastąpić przede wszystkim drogą cesji terytorialnej na rzecz Polski obszarów zamieszkanych przez ludność polską, łatwych do określenia na podstawie istniejących da­nych, a następnie drogą plebiscytu na obszarach zamieszkanych przez lud­ność mieszaną. Jego Ekscelencja pan prezydent Republiki Czechosłowackiej dr Edward Beneś w swym liście z dnia 22 bn%, wręczonym 26 tom., adreso­wanym do Jego Ekscelencji pana prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, ak­ceptował tę zasadę3. Oświadczenia Rządu Czechosłowackiego to potwier­dziły.

W wyniku tych oświadczeń Rząd Polski w swej nocie z 27 września 1938

442

roku sformułował konkretne propozycje, drogą których domagał się osta­tecznego rozwiązania tego problemu.

Wobec dramatycznej i groźnej sytuacji w rejonie pogranicznym Śląska Cieszyńskiego, Rząd Polski wysunął żądanie natychmiastowej cesji teryto­rialnej dwu powiatów, oznaczonych na mapie dołączonej do wyżej wspomnia­nej noty4.

Należy podkreślić fakt że Jego Ekscelencja pan prezydent Republiki Czechosłowackiej zechciał potwierdzić osobiście posłowi polskiemu w Pra­dze obietnicą pozytywnej odpowiedzi i że przedstawiciele dyplomatyczni Zjednoczonego Królestwa * i Republiki Francuskiej powiadomili Rząd Pol­ski w dniu 29 bm. że Rząd Czechosłowacki w pełni przyjął żądanie polskie i nawet przekazali dane określające wykonanie techniczne. Wiadomości te nie zostały potwierdzone a obietnice nie zostały spełnione.

Jest oczywiste, że wobec tych wszystkich okoliczności i wobec tego, że Rząd Polski nie może już polegać na oświadczeniach składanych w imieniu Republiki Czechosłowackiej, a zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, jest zmuszony domagać się w sposób jak najbardziej kategoryczny wykonania punktu 2. swojej noty z 27 września, a w szczególności:

1. Niezwłocznej ewakuacji przez wojsko i policję czechosłowacką tery­torium określonego w nocie wyżej wymienionej, w granicach jak na załą­czonej mapie, i przekazania definitywnie tego terytorium władzom wojsko­wym polskim.

2. Ewakuacji w ciągu 24 godzin, licząc od godziny 12.00 w południe dnia l października, obszaru zaznaczonego na dołączonej mapie.

3. Przekazanie reszty terytorium powiatów Cieszyn i Frysztat powinno być przeprowadzone definitywnie w ciągu 10 dni, licząc od wyżej określo­nej daty.

4. Przekazanie wymienionych obszarów powinno być przeprowadzone bez uszkodzenia, zniszczenia lub zabrania zakładów i obiektów użyteczno­ści publicznej. Wszystkie umocnienia i urządzenia służące celom obronnym powinny zostać rozbrojone.

5. Sposób wykonania i szczegóły ewakuacji reszty terytorium wymie­nionego wyżej w punkcie 3. zostaną podane przed godziną 12.00 w południe dnia 2 października 1938.

6. Inne sprawy wymienione w nocie polskiej z 27 września, tj. kwestię plebiscytu w innych rejonach, pozostawia się do późniejszego porozumienia między obu zainteresowanymi Rządami, nie wykluczając tu możliwości udziału czynników trzecich.

O ile chodzi o sprawy, które wynikną z przekazania wyżej wymienionych terytoriów, Rząd Polski gotów jest uregulować je z Rządem Czechosłowac­kim drogą negocjacji.

7. Rząd Czechosłowacki podejmie niezwłocznie kroki, by wszyscy oby­watele czechosłowaccy narodowości polskiej, pochodzący z powiatów Cie­szyn i Frysztat, odbywający obecnie służbę w armii czechosłowackiej, zostali zwolnieni ze służby i uprawnieni do powrotu do domów.

443

Rząd Czechosłowacki podejmie również kroki w celu zwolnienia więźniów politycznych narodowości polskiej.

8. Rząd Polski oczekuje odpowiedzi jednoznacznej, przyjmującej lub od­rzucającej żądania zawarte w niniejszej nocie, do godziny 12.00 w południe dnia l października. W razie odrzucenia lub braku odpowiedzi, Rząd Polski uważać będzie Rząd Czechosłowacki za jedynie odpowiedzialny za dalszy rozwój wypadków.

Zechce Pan przyjąć, Panie Ministrze, wyrazy mego bardzo wysokiego po­ważania.

Oryginał francuski pierwszy ogłosił L. B. N a m i e r (Europę In Decay. s. 297— —300); ostatnio w załączniku do IV t. S żem beka (s. 444—446); przekład polski; D. G e l b e r g, cyt. dz., t. II, s. 486—188, oraz S. Stanisławska (“Polityka", 1959 nr 7) jakoby z archiwum czechosłowackiego MSZ, na co również powołuje się G e l b e r g, jw., s. 486. przypis, co budzi wątpliwość, gdyż w archiwum tym jest właśnie francuski oryginał, którego kopię Beneś wręczył Namierowl do publikacji. Tu tekst polski w przekładzie własnym.

1 Nota adresowana była do czechosłowackiego ministra spraw zagranicznych K. Krofty.

« Całość korespondencji dyplomatycznej między Warszawą a Pragą w trzeciej de­kadzie września 1938 ogłosił we francuskim oryginale L. B. N a mi er (Europę In Decay, s. 285 i nast.).

' Tamże, s. 289—290.

* Ówczesne czechosłowackie powiaty: Czeski Cieszyn i Frysztat.

6 Tj. Wielkiej Brytanii.

B) ODPOWIEDŹ CZECHOSŁOWACKA

Praga, l października 1938

Panie Ministrze 1,

W odpowiedzi na Pańską notę z 30 września mam zaszczyt zakomuniko­wać Panu, że we wszystkich rokowaniach na temat ludności polskiej w Cze­chosłowacji Rząd Czechosłowacki ożywiony był chęcią przyjęcia poglądu, że problem ten powinien zostać rozwiązany drogą rozmów bezpośrednich, przy­jacielskich i szybkich pomiędzy obu Rządami.

Podczas gdy umowa monachijska z 29 września przewidziała dla rokowań pomiędzy obu Rządami termin trzymiesięczny, nota Rządu Czechosłowackie­go z 30 września zaproponowała terminy wyraźnie krótsze 2.

Zarówno z obiektywnego punktu widzenia, jak i w duchu, w którym została zawarta umowa monachijska, Rząd Czechosłowacki uważa nadal propozycje zawarte w jego nocie z 30 września za słuszne i sprawiedliwe.

Jednakże wobec noty Rządu Polskiego z 30 września i zmuszony do tego okolicznościami, Rząd Czechosłowacki przyjmuje propozycje zawarte w tej nocie.

W interesie samej miejscowej ludności polskiej i dla umożliwienia ewa­kuacji bez niebezpieczeństwa jakichkolwiek incydentów, Rząd Czechosło­wacki proponuje, by rzeczoznawcy wojskowi polscy i czechosłowaccy spotka­li się niezwłocznie w celu osiągnięcia porozumienia w sprawie procedury postępowania w szczegółach.

444

Rząd Czechosłowacki ponadto domaga się, by także po dokonaniu oku­pacji przez wojska polskie komunikacja na linii Bogumin—Żylina 3 została utrzymana i by komisja, mająca na celu ustalenie innych kwestii, mogła ostatecznie uregulować ten problem, wobec faktu, że wspomniana linia .stanowi jedyne połączenie między ważnymi okręgami czechosłowackimi4.

Zechce Pan przyjąć, Panie Ministrze, wyrazy mego bardzo wysokiego poważania 5.

Oryginał francuski ogłosił L. B. N a m i e r, jw., s. 301—302. Przekład własny, i Nota adresowana do posła polskiego (ministra pełnomocnego) w Pradze, K. Pa-peego.

* Do l XII 1938,

3 Polsce miał przypaść (i faktycznie przypadł) odcinek Bogumin—Mosty Śląskie (na granicy Słowacji), długości 60 km.

4 Nie było to połączenie jedyne, ale najlepsze i najsprawniejsze.

6 Notę doręczono w dn. l X 1938 o godz. 12.30 (L. B. N a m i e r, jw., s. 302).

5. Rektyfikacja granicy polsko-słowackiej

A) NOTA POSELSTWA POLSKIEGO W PRADZE DO CZECHOSŁOWACKIEGO MSZ

Praga, l listopada 1938

Panie Ministrze ',

Notą z l października 1938 Rząd Czechosłowacki przyjął propozycje za­warte w nocie Rządu Polskiego z 30 września, która w swoim punkcie 6. uwzględniała sprawę innych zagadnień pozostawionych do późniejszego po­rozumienia między obu Rządami.

W wyniku tego oba Rządy uzgodniły między sobą załatwienie drogą roz­mów bezpośrednich spraw związanych z wprowadzeniem w życie wymie­nionego punktu.

Ustaliły wytyczenie linii granicznej między Czechosłowacją a Polską zgodnie z dołączonymi mapami -.

Mieszana komisja delimitacyjna, złożona z fachowców, otrzyma zadanie szczegółowego wytyczenia tej linii na terenie granicznym:

(...) 3

II. W rejonie Czacy. (...)4

(2) w rejonie Jaworzyny (...)5

(3) W Pieninach (...)3

(4) [Nad Popradem] (...) s

(5) W rejonie Żegiestowa. (...)

(6) Przy linii kolejowej Łupków — Cisną (...)7

Mieszane komisje delimitacyjne rozpoczną swoje czynności niezwłocznie po wymianie niniejszych not8 i ukończą swoje prace: Komisja dotycząca punktu I — 15 listopada 1938 Komisja dotycząca punktu II — 30 listopada 1938.

445

Objęcie nowej linii granicznej przez władze czechosłowackie9 lub pol­skie nastąpi po ukończeniu wyżej wzmiankowanych prac — 16 listopada lub l grudnia 1938.

Specjalna umowa regulująca korzystanie ze stacji Hruszów 1D przez wła­dze polskie zostanie zawarta w ramach mieszanej technicznej komisji ko­lejowej.

Przez niniejszą wymianą not Rządy Czechosłowacji i Polski deklarują, że ostatecznie zakończyły sprawę rektyfikacji wspólnych granic u.

Zechce Pan przyjąć, Panie Ministrze, etc.

B) ODPOWIEDŹ CZECHOSŁOWACKA

Praga, l listopada 1938

Panie Ministrze,

Potwierdzając odbiór Pańskiej noty z l listopada 1938, mam zaszczyt potwierdzić Panu to, co następuje: (...)12 Zechce Pan przyjąć, Panie Ministrze, etc.

a) i b) Oryginał francuski: L. B. Nemier, jw.. s. 304—307. Przekład własny. W brzmieniu polskim dotąd nie ogłaszane.

' Nota adresowana do nowego czechosłowackiego ministra spraw zagranicznych F. Chvalkovskiego.

Map tych nie odnaleziono.

3 Opuszczono ustęp dotyczący dodatkowych drobnych przesunięć na Zaolziu.

4 Chodziło tu o linie, kolejową ze Zwardonia do Jabłonkowa, idącą przez Czacę (sarno miasto miało jednak pozostać w Słowacji).

5 Tzn. na Spiszu.

6 W pobliżu Piwnicznej.

7 Linia ta do tego czasu częściowo szła po terytorium Słowacji.

8 Tzn. noty polskiej ł odpowiedzi czechosłowackie] w tymże dniu.

9 Na Zaolziu zwrócono Czechosłowacji drobny skrawek koło wsi Morawka.

10 Między Boguminem a Ostrawą (obecnie: Ostrava-Hruśov).

11 Dodatkowo rząd polski zgłosił jeszcze roszczenia na Orawie.

12 Nota czechosłowacka powtarzała treść powyższej noty polskiej.

6. Rektyfikacja granicy czechosłowacko-węgierskiej

ORZECZENIE ARBITRÓW 1

Wiedeń, 2 listopada 1938

Opierając się na skierowanej przez Rząd Królestwa Węgier i Rząd Cze­chosłowacki2 do Rządu Niemieckiego i Rządu Królestwa Włoch prośbie o rostrzygnięcie w drodze arbitrażu nie załatwionej jeszcze między nimi sprawy terytoriów, które mają być odstąpione Węgrom, oraz na podstawie not wymienionych następnie w dniu 30 października między zainteresowa­nymi Rządami,

niemiecki minister spraw zagranicznych Rzeszy pan Joachim von Ribben-

446

trop i minister spraw zagranicznych JKM króla Włoch, cesarza Etiopii, hr. Galeazzo Ciano di Cortellazzo,

spotkali się w dniu dzisiejszym w Wiedniu i, po przeprowadzeniu ponow­nej rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Królestwa Węgier panem Kolomanem de Kanya i czechosłowackim ministrem spraw zagranicznych panem dr Franciszkiem Chvalkovskim 3, wydali w imieniu swych rządów następujące orzeczenie rozjemcze:

1. Na dołączonej mapie oznaczono obszary, które Czechosłowacja ma od­stąpić Węgrom. Wytknięcie granicy w terenie pozostawia się do wykonania komisji węgiersko-czechosłowackiej.

2. Opuszczanie przez Czechosłowację odstąpionych obszarów i obejmowa­nie ich przez Węgry rozpocznie się 5 listopada 1938 r. i powinno być doko­nane do dnia 10 listopada 1938 r. Komisja węgiersko-czechosłowacka ma nie­zwłocznie ustalić poszczególne fazy opuszczania 4 i obsadzania oraz wszelkie związane z tym okoliczności.

3. Do Rządu Czechosłowackiego należeć będzie dopilnowanie, żeby odstą­pione obszary przy ich opuszczaniu były pozostawione w należytym porząd­ku.

4. Poszczególne zagadnienia, mogące wyniknąć w związku z odstępowa­niem obszarów, a zwłaszcza kwestia przynależności państwowej i opcji, ma­ją być załatwione przez komisję węgiersko-czechosłowacka.

5. Również komisja węgiersko-czechosłowacka uzgodni szczegółowe po­stanowienia dla ochrony osób pochodzenia madziarskiego pozostałych na te­rytorium czechosłowackim, oraz osób pochodzenia niemadziarskiego, które znajdą się na obszarach odstąpionych 6. Komisja ta powinna zwłaszcza do­pilnować, ażeby grupa ludności pochodzenia madziarskiego, znajdująca się w Bratysławie, znalazła się w takiej samej sytuacji, jak i inne znajdujące się tam grupy narodowościowe.

6. W razie gdyby z powodu odstąpienia Węgrom obszarów wynikły dla pozostałego przy Czechosłowacji terytorium szkody i trudności w dziedzinie gospodarczej lub komunikacyjno-technicznej, Rząd Królestwa Węgier uczy­ni wszystko, co będzie dlań możliwe, żeby w porozumieniu z Rządem Czecho­słowackim te szkody i trudności usunąć.

7. W razie gdyby przy wykonywaniu tego orzeczenia rozjemczego nastrę­czyły się trudności lub wątpliwości, Rząd Królestwa Węgier i Rząd Czecho­słowacki porozumieją się w tej materii bezpośrednio. Gdyby w jakiejś po­szczególnej sprawie nie mogły one dojść do porozumienia, to sprawa ta bę­dzie przekazana do ostatecznego załatwienia Rządowi Niemieckiemu i Rzą­dowi Królestwa Włoch.

Orvginał w języku nieraieckini i włoskim, zob. np. ADAP, D/IV, aneks do nr 99 (s. 114). Przekład polski: WEP, s. 335—336; inny: L. Gelberg, cyt. dz., t. II. s. 490— —491 (nieznaczne różnice); powyżej przedruk z WEP.

1 Niemieckiego ministra spraw zagranicznych Ribbentropa i jego włoskiego kolegi Ciana.

* W tekstach ogłoszonych w WEP wszędzie “Czeskosłowackl".

3 Niemcy rozmawiali także z przedstawicielami Słowaków.

« Tzn. ewakuacji przez wojsko, policję i urzędy czechosłowackie.

5 Oczywiście chodzi przede wszystkim o Słowaków.

447

7. Nowa granica czechosłowacko-niemiecka 1

PROTOKÓŁ

Berlin, 20 listopada 1938

Niemiecka i czechosłowacka delegacja2 dla ustalenia granicy niemiecko-

-czechosłowackiej ustaliły, co następuje:

Granica między Rzeszą Niemiecką a Czechosłowacją powinna przebiegać wzdłuż linii zakreślonej na załączonej mapie l : 300 000 w kolorze niebiesko-

-czerwonym, ze wskazówką, że wszędzie tam, gdzie linia czerwona odchyla się od niebieskiej, za granicę uważa się linię czerwoną.

Dla ułatwienia prac wokół wytyczenia granicy wymieniona w ustępie 1. linia niebiesko-czerwona zostaje przeniesiona na załączoną mapę l : 75 000.

Mapa w podziałce l : 300 000 i mapa l : 75 000 stanowią zasadniczą część składową niniejszego aktu.

O tym wyniku zawiadamia się komisję międzynarodową 3.

Rządy Niemiecki i Czechosłowacki niezwłocznie podejmą czynności dla spowodowania prac niezbędnych do wytyczenia linii granicznej w terenie przez niemiecko-czechosłowacką komisję graniczną oraz dla przygotowania umowy o granicy państwowej 4.

Tekst niemieicki w archiwum czechosłowackiego MSZ, ogł. w cyt. dz. Abkommen von Milnchen (ed. V. K r a 1), s. 327—328. Przekład własny.

1 Ustalona przez działającą w Berlinie komisję międzynarodową, ustanowioną w Monachium.

2 Przedstawiciele rządu praskiego musieli bez dyskusji przyjmować dyktat nie­miecki.

3 Komisja ta przyjęła i zatwierdziła narzucone rządowi praskiemu przez Niem­ców bardzo krzywdzące postanowienia.

' Takiej ostatecznej umowy już nie zawarto.

i

8. Ostateczne ustalenie granicy polsko-czechoslowackiej

A) OD STRONY ZIEM CZESKICH1

Protokół delimitacyjny

Mistek, 23 listopada 1938

B) OD STRONY SŁOWACJI

Zakopane, 30 listopada 1938

W wykonaniu postanowień Porozumienia pomiędzy Rządem Rzeczypo­spolitej Polskiej a Rządem Republiki Czechosłowackiej 3, zawartego w for­mie not, wymienionych w Pradze w dniu l listopada 1938 r.4, Rząd Rzeczy-

448

pospolitej Polskiej i Rząd Republiki Czechosłowackiej (...)5 zgodziły się na następujące postanowienia:

Art. I. § 1. Granica państwowa polsko-słowacka 6 przebiega jak następuje:

A. W rejonie Czacy (...)

B. W rejonie Orawskim (...)

C. W rejonie Jaworzyny Spiskiej (...)

D. W rejonie Dunajca i Pienin (...)

E. W rejonie nad rzeką Popradem (...)

F. W rejonie Cygielki (...)

G. W rejonie Udawy (...)7

§ 2. Przebieg linii granicznej wyznaczony jest na załączonych do niniej­szego Protokółu delimitacyjnego planach o podziałce l : 25 000, stanowiących nierozłączną część niniejszego Protokółu delimitacyjnego. (...)8

Art. II. Do niniejszego Protokółu delimitacyjnego dołączonych jest dzie­więć protokółów, a mianowicie: (...) 9

Art. III. Wszelkie kwestie, które nie zostały objęte niniejszym Protokó­łem delimitaeyjnym lub dołączonymi do niego protokółami dodatkowymi, będą przekazane do uregulowania mieszanej Komisji Likwidacyjnej, która będzie wyznaczona przez Rządy obu Umawiających się Stron.

Art. IV. Protokół niniejszy sporządzony został w dwu oryginalnych egzemplarzach, każdy w języku polskim i słowackim 10, przy czym obydwa teksty są jednakowo miarodajne.

Tekst polski: WEP, s. 293—329. 1 Drobne przesunięcia na Zaolziu.

- W morawskim Mistku (obecnie: Frydek-Mistek) podpisano 23 XI liczne dodatko­we porozumienia szczegółowe o nowej granicy.

3 Wtedy już formalnie: Czecho-Slowackiej, lub Czesko-Słowackłej.

4 Zob. wyżej, dokum. 5.

f Faktycznie pertraktacje strona polska prowadziła z przedstawicielami rządu kra­jowego Słowacji, który jednak formalnie uprawnień do kontaktów z innymi krajami nie posiadał i dlatego mówi się tu o rządzie praskim.

6 Tak w oryginale, ale jest to nieścisłe, gdyż Słowacja wtedy nie była państwem i powinno być: granica polsko-czechosłowapka.

' Koło Łupkowa.

8 Teksty tych szczegółowych protokółów podaje WEP.

9 Mapek tych nie odnaleziono.

10 Pierwszy wypadek ułożenia układu międzynarodowego w języku słowackim.

9. Porozumienie między Polską a ZSRR

KOMUNIKAT

Moskwa i Warszawa, 26 listopada 1938

Szereg rozmów odbytych ostatnio między komisarzem ludowym spraw zagranicznych ZSRR Litwinowem a ambasadorem Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie Grzybowskim doprowadził do wyjaśnienia, że:

1. Podstawą stosunków między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem So­cjalistycznych Republik Rad są i nadal pozostają w całej swej rozciągłości

29 Europa... ' 449

wszystkie istniejące urnowy, łącznie z paktem o nieagresji polsko-sowieckim z dnia 25 lipca 1932 r. i że ten pakt zawarty na pięć lat, a sprolongowany dnia 5 maja 1934 r. na termin dalszy do 31 grudnia 1945 r. posiada dosta­tecznie szeroką podstawę., gwarantującą nienaruszalność stosunków pokojo­wych między obu państwami.

2) Oba Rządy ustosunkują się przychylnie do zwiększenia wzajemnych obrotów handlowych.

3) Oba Rządy są zgodne co do konieczności pozytywnego załatwienia sze­regu spraw wypływających ze wzajemnych stosunków umownych, a zwłasz­cza spraw zaległych, oraz likwidacji powstałych w ostatnich czasach incy­dentów granicznych 1.

Pierwotnie ogłoszono w “Monitorze Polskim" z 28X11938 i ,,Izwiestjach" z 27X1 1938. Przedruk: DHSPR, t. VI, dokum. 267 (także: S z em b e k, IV, s. 450), oraz SBZM, dokum. 54.

1 W związku z napięciem we wrześniu 1938 podczas kryzysu czechosłowackiego i koncentracją oddziałów wojskowych przy granicy.

10. Francusko-niemiecka deklaracja o nieagresji

Paryż, 6 grudnia 1938

P. Georges Bonnet, minister spraw zagranicznych Republiki Francus­kiej, i

p. Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych Rzeszy Nie­mieckiej,

działając w imieniu i z polecenia swych Rządów, uzgodnili podczas swego spotkania się w Paryżu w dniu 6 grudnia 1938, co następuje:

1. Rząd Francuski i Rząd Niemiecki podzielają całkowicie przekonanie, że stosunki pokojowe i dobrego sąsiedztwa pomiędzy Francją a Niemcami stanowią jeden z istotnych elementów konsolidacji sytuacji europejskiej oraz utrzymania pokoju powszechnego. Wobec tego oba rządy dołożą wszelkich wysiłków, żeby zapewnić rozwój stosunków w tym duchu pomiędzy ich krajami.

2. Oba Rządy stwierdzają, że pomiędzy ich krajami nie pozostała w za­wieszeniu żadna kwestia natury terytorialnej i uroczyście uznają za osta­teczną granicę pomiędzy ich krajami taką, jaka jest obecnie wytknięta.

3. Zastrzegając stosunki specjalne, łączące je z trzecimi mocarstwami1, oba Rządy zdecydowane są pozostawać z sobą w kontakcie we wszystkich sprawach, interesujących ich kraje, i porozumiewać się wzajemnie w razie gdyby dalszy rozwój tych spraw mógł spowodować trudności międzynaro­dowe.

Na dowód czego przedstawiciele obu Rządów podpisali niniejszą Dekla­rację, która niezwłocznie wchodzi w życie.

Sporządzono w dwóch egzemplarzach w języku francuskim i niemieckim, w Paryżu dnia 6 grudnia 1938 r.

450

MHK

Tekst oryginalny francuski i niemiecki w prasie Obu krajów z 7X111938; przedruk-LJF, dokuni. 28; ADAP, D/IV, dokum. 369; przekład polski: WEP, s. 455, w innej sty­lizacji: DiM, t. I, dokum. 42 (S. 274—275); w zbiorze D. Gelberga (cyt. dz. t. II, dokum. 146) tekst zgodny z WEP, z wyjątkiem ostatniego zdania (“Sporządzono..."), którego brak w WEP.

1 W tekście francuskim: puissances, w niemieckim: Miichte, co może oznaczać także: państwa.

11. Aneks ja ziem czeskich przez Niemcy

UKŁAD" PODYKTOWANY CZECHOM PRZEZ RZESZĘ

Berlin, 15 marca 1939

Fuhrer i Kanclerz Rzeszy przyjął dziś w Berlinie w obecności ministra spraw zagranicznych Rzeszy von Ribbentropa czechosłowackiego prezyden­ta drą Hachę i czechosłowackiego ministra spraw zagranicznych drą Chvalkoyskiego, zgodnie z wyrażonym przez nich życzeniem. Podczas tego spot­kania przeanalizowano z całkowitą szczerością poważną sytuację, jaka po­wstała w ostatnich tygodniach na dotychczasowym czesko-słowackim2 ob­szarze państwowym. Z obu stron dano wyraz jednomyślnemu przekonaniu, że celem wszystkich wysiłków musi być zapewnienie spokoju, porządku i po­koju w tej części Europy środkowej. Czesko-słowacki prezydent oświadczył, że służąc temu celowi i dla osiągnięcia ostatecznego uspokojenia składa los narodu i kraju czeskiego w pełnym zaufaniu w ręce Kanclerza Rzeszy Nie­mieckiej.

Kanclerz przyjął to oświadczenie i dał wyraz swej decyzji, iż weźmie naród czeski pod opiekę Rzeszy Niemieckiej i zabezpieczy mu rozwój auto­nomicznego życia narodowego w myśl jego odrębności.

Oryginał niemiecki: ADAP, D/VI, dokum. 229. Przekład: WEP, s. 341—342 (także: L. G e l b e r g, cyt. dz., t. II, dokum. 498; oba te zbiory niesłusznie piszą tu wyraz układ bez cudzysłowu — o układaniu się nie było mowy!).

1 Prośbę taką Chvalkovsky przesłał do poselstwa niemieckiego w Pradze w dn. 14 III po południu (fotokopia: J. S. H a j e k, Mnicłioi;).

2 Tak w oryginale.

12. Dekret o utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw

Praga, 16 marca 1939

(...)ł

Art. I (1) Terytoria byłej Republiki Czesko-Słowackiej zajęte przez woj­ska niemieckie w marcu 1939 r. należą odtąd do obszaru Wielkiej Rzeszy Niemieckiej 2 i podlegają jej opiece jako “Protektorat Czech i Moraw".

(2) Kanclerz Rzeszy3 może zarządzić odchylenia od tego przepisu dla po­szczególnych części tych obszarów, o ile wymagać tego będzie obrona Rzeszy.

Art. II (1) Niemieccy mieszkańcy Protektoratu stają się obywatelami nie-

29' 451

mieckimi i obywatelami Rzeszy w myśl przepisów ustawy o obywatelstwie Rzeszy z 15 września 1935 r. Odnoszą się tedy do nich również przepisy o ochronie niemieckiej krwi i niemieckiego honoru. Podlegają oni niemiec­kiemu sądownictwu.

(2) Pozostali mieszkańcy Czech i Moraw stają się obywatelami Protekto­ratu Czech i Moraw.

Art. III (1) Protektorat Czech i Moraw jest autonomiczny i administruje się samodzielnie.

2) Wykonuje on przysługujące mu prawa zwierzchnicze w ramach Pro­tektoratu, w harmonii z politycznymi, wojskowymi i gospodarczymi potrze­bami Rzeszy. Te prawa zwierzchnicze wykonywane będą przez własne orga­ny oraz własne władze z własnymi urzędnikami.

Art. IV. Zwierzchnik autonomicznego zarządu Protektoratu Czech i Mo­raw korzysta z ochrony i uprawnień honorowych głowy państwa. Zwierzch­nik Protektoratu musi dla wykonywania swego urzędu posiadać zaufanie Kanclerza Rzeszy.

Art. V (1) Jako strażnika interesów Rzeszy Kanclerz mianuje “Protektora Rzeszy w Czechach i Morawach". Jego siedzibą urzędową jest Praga.

(2) Protektor Rzeszy ma za zadanie jako zastępca Kanclerza i pełnomoc­nik Rządu Rzeszy dbać o przestrzeganie politycznych linii wytycznych Kan­clerza Rzeszy.

(3) Członkowie Rządu Protektoratu zatwierdzani są przez Protektora Rze­szy. Zatwierdzenie może być cofnięte.

(4) Protektorowi Rzeszy przysługuje prawo informowania się o wszyst­kich zarządzeniach Rządu Protektoratu, jak również udzielania temu Rzą­dowi rad. Ma on prawo sprzeciwić się zarządzeniom, mogącym okazać się szkodliwymi dla Rzeszy, a gdyby zwłoka mogła pociągnąć za sobą niebez­pieczeństwo, ma prawo wydać we wspólnym interesie konieczne zarządze­nia.

(5) Ogłaszanie ustaw, zarządzeń oraz innych przepisów prawnych, jako też publikacja zarządzeń administracyjnych i prawomocnych wyroków są­dowych ma być natychmiast przerwana, z chwilą gdy protektor Rzeszy wniesie sprzeciw.

Art. VI (1) Sprawy zewnętrzne Protektoratu, w szczególności zaś ochronę jego obywateli za granicą, obejmuje Rzesza. Rzesza będzie kierowała spra­wami zewnętrznymi w sposób odpowiadający wspólnym interesom4.

(2) Protektorat otrzymuje przedstawiciela przy Rządzie Rzeszy, z urzędo­wym tytułem “poseł" 5.

Art. VII (1) Rzesza udziela Protektoratowi ochrony wojskowej.

(2) Aby wykonywać tę ochronę, Rzesza utrzymywać będzie w Protekto­racie garnizony i urządzenia wojskowe.

(3) Protektorat może wystawiać własne formacje celem utrzymania we­wnętrznego bezpieczeństwa i porządku. Organizację, liczebność i uzbrojenie określa Rząd Rzeszy.

*

452

Art. VIII. Rząd Rzeszy posiada bezpośredni nadzór nad komunikacją, pocztą i łącznością telegraficzno-telefoniczną.

Art. IX. Protektorat należy do obszaru celnego Rzeszy Niemieckiej i pod­lega jej zwierzchnictwu celnemu.

Art. X. (1) Ustawowym środkiem obiegowym jest obok marki niemieckiej aż do odwołania korona.

(2) Stosunek wzajemny obu walut do siebie będzie określony przez Rząd Rzeszy 6.

Art. XI. (1) Rzesza może wydawać przepisy prawne obowiązujące Pro­tektorat, o ile wymaga tego wspólny interes.

(2) O ile zachodzi wspólna potrzeba, Rzesza może przejąć we własny za­rząd gałęzie administracji i ustanowić potrzebne do tego urzędy Rzeszy.

(3) Rząd Rzeszy może wydać zarządzenia potrzebne do utrzymania bez­pieczeństwa i porządku.

Art. XII. Obowiązujące obecnie na terytorium Czech i Moraw ustawodaw­stwo pozostaje w mocy o ile nie jest sprzeczne z duchem objęcia ochrony przez Rzeszę Niemiecką.

Art. XIII. Minister spraw wewnętrznych Rzeszy wyda w porozumieniu z zainteresowanymi ministerstwami Rzeszy przepisy prawne i administra­cyjne potrzebne do wykonania i uzupełnienia niniejszego dekretu7.

Prasa z 17 III 1938. ADAP, D/IV, dokum. 246. Przekład: WEP, s. 342—345; L. G e 1-b e r g, jw., t. II, dokum. 151.

1 Pominięto naciągnięty, pseudohistoryezny wstęp, mający uzasadnić rzekome pra­wa Niemiec do ziem czeskich.

2 Grossdeutsches Relch — nazwa używana od czasu aneksji Austrii, s W oryginale wszędzie: Fuhrer und Reichsttanzler.

* Oczywiście, w tej dziedzinie rząd Rzeszy nie brał zupełnie pod uwagę interesów czeski-h.

5 Pierwszym i jedynym posłem Protektoratu przy rządzie Rzeszy był sam Chyai-kovsky; nie figurował on na liście korpusu dyplomatycznego.

* Zadekretowano stosunek: l M = 10 Kć, co było bardzo niekoirzystne dla waluty czechosłowackiej; dotychczasowy stosunek wynosił: l M = 8 Kc.

7 Pod dekretem widniał podpis Hitlera i ministra spraw wewnętrznych Fricks, ale także spraw zagranicznych Ribbentropa.

13. Układ niemiecko-słowacki

(Wiedeń, 18 marca 1939) Berlin, 23 marca 1939 J

Po oddaniu się Państwa Słowackiego pod ochronę Rzeszy Niemieckiej2, Rząd Niemiecki i Rząd Słowacki postanowiły zgodnie uregulować w trakta­cie wynikające z tego konsekwencje. W tym celu niżej podpisani pełnomoc­nicy obu Rządów zgodzili się na następujące postanowienia:

Art. I. Rzesza Niemiecka obejmuje ochronę politycznej niezawisłości Pań­stwa Słowackiego oraz nienaruszalności jego terytorium.

Art. II. Dla przeprowadzenia przejętej przez Rzeszę ochrony, niemieckie siły zbrojne mają w każdym czasie prawo tworzenia wojskowych urządzeń oraz utrzymywania w nich załóg w sile uznanej przez Rzeszę za niezbędną,

453

w strefie, której granica od strony zachodniej przebiega granicą Państwa Słowackiego, od wschodniej zaś linią przechodzącą wschodnim krańcem Ma­łych Karpat, wschodnim krańcem Białych Karpat i wschodnim krańcem Gór Jawornickich. Rząd Słowacki wyda zarządzenia, aby niemieckim siłom zbrojnym oddane zostały do dyspozycji potrzebne do tych urządzeń tereny. Rząd Słowacki zgodzi się na zarządzenia konieczne dla wolnego od cła zaopatrzenia wojsk niemieckich oraz wolnych od cła dostaw z Rzeszy dla urządzeń wojskowych. W wyżej wspomnianej strefie wykonywać będą nie­mieckie siły ztorojne prawa zwierzchnictwa wojskowego. Osoby, posiadające obywatelstwo niemieckie, które na zasadzie prywatnej umowy zajęte są przy budowie urządzeń wojskowych w wyżej wspomnianej strefie, podlegają sądownictwu niemieckiemu.

Art. III. Rząd Słowacki organizować będzie własne siły zbrojne w ści­słym porozumieniu z niemieckimi siłami zbrojnymi.

Art. IV. W myśl przyjętego stosunku ochrony, Rząd Słowacki będzie stale prowadził swą politykę zagraniczną w ścisłym porozumieniu z Rządem Nie­mieckim.

Art. V. Układ ten wchodzi w życie natychmiast po podpisaniu i posiada ważność na 25 łat. Obydwa Rządy porozumieją się przed upływem tego okresu czasu w sprawie przedłużenia układu.

Na dowód czego pełnomocnicy obu Stron podpisali niniejszy układ w dwu egzemplarzach3.

ADAP, D/VI, dokurn. 40. przekład: WEP, s. 346; L. G e l b e r g, jw., dokum. 155.

1 Słowacy podpisali ten dokument w Wiedniu 18 III, ale Ribbentrop'uczynił to do­piero 23 III w Berlinie.

2 Zgodnie z telegramem Tisy do Hitlera z 15 III 1939.

» Wbrew zwyczajom międzynarodowym tylko w języku jednej strony, tj. w tym •wypadku w niemieckim.

i

14. Aneksja Kłajpedy przez Niemcy

UKŁAD NIEMIECKO-LITEWSKI

Berlin, 22 marca 1939

Kanclerz Rzeszy Niemieckiej i Prezydent Republiki Litewskiej postano­wili uregulować w drodze układu państwowego ponowne złączenie Teryto­rium Kłajpedy z Rzeszą Niemiecką, wyjaśnić sprawy nie załatwione między Niemcami a Litwą i w ten sposób otworzyć drogę dla przyjaznego ustalenia stosunków między obu krajami.

Art. I. Odłączone na mocy traktatu wersalskiego od Niemiec Terytorium Kłajpedy zostaje z dniem dzisiejszym ponownie złączone z Rzeszą Nie­miecką.

Art. II. Terytorium Kłajpedy zostaje niezwłocznie opróżnione z litewskich

454

sił wojskowych i policyjnych. Rząd Litewski postara się o to, ,by obszar ten przy ewakuacji pozostawiony został w porządku. Obie Strony, o ile zajdzie potrzeba, mianują komisarzy, którzy mają przeprowadzić przekazanie admi­nistracji nie znajdującej się w rękach władz autonomicznych Terytorium Kłajpedy2. Uregulowanie powstałych spraw, wypływających ze zmiany su­werenności państwowej, w szczególności spraw gospodarczych i finansowych, urzędniczych, jak również spraw dotyczących przynależności państwowej, zastrzeżone zostaje dla osobnego porozumienia.

Art. III. Biorąc pod uwagę potrzeby gospodarcze Litwy, stworzona zosta­nie w Kłajpedzie dla Litwy wolna strefa. Szczegóły zostaną załatwione we­dług wytycznych dołączonego do niniejszego układu załącznika3.

Art. IV. Dla wzmocnienia swej decyzji co do zapewnienia przyjaznego rozwoju stosunków między Niemcami a Litwą, obie Strony zobowiązują się nie uciekać się wzajemnie do stosowania przemocy ani nie popierać użycia przemocy skierowanej przeciwko jednej z Układających się Stron przez stronę trzecią.

Art. V. Układ niniejszy wchodzi w życie z chwilą podpisania. Na dowód czego pełnomocnicy obu Stron podpisali niniejszy układ. Sporządzono w dwu egzemplarzach w języku niemieckim i litewskim.

DWB2, dokum. 342; ADAP, D/V, s. 440—441. Przekład: WEP, s. 348—349.

1 Tu wymieniono nazwiska pełnomocników.

2 Tzn. państwowej administracji litewskiej.

3 WEP zamieszcza streszczenie tego' dokumentu.

15. Niemiecko-rumuński układ gospodarczy

Bukareszt, 23 marca 1939

Rzesza Niemiecka i Królestwo Rumunii, których intencją jest pogłębić dla dobra obu Krajów wzajemne stosunki gospodarcze, znajdujące się w cią­głym rozwoju, oraz dojść do współpracy o wielkim rozmachu i wreszcie osiągnąć cel utrzymania pokoju, zgodziły się (...)1 na następujące postano­wienia:

Art. I. Układające się Strony w celach wzajemnej współpracy oraz jako uzupełnienie istniejącego systemu regulowania wymiany gospodarczej mię­dzy Niemcami a Rumunią, przygotowują plan gospodarczy obliczony na kil­ka lat, który zachowa jako zasadę równowagę wzajemnej wymiany.

Plan gospodarczy uwzględni z jednej strony potrzeby importu niemiec­kiego oraz, z drugiej, możliwości rozwinięcia produkcji rumuńskiej, we­wnętrznych potrzeb rumuńskich, jak również konieczności wymiany gospo­darczej między Rumunią a państwami trzecimi.

W szczególności plan dotyczyć będzie spraw następujących:

l (a) Rozbudowa i kierowanie rumuńskiej produkcji rolnej. W tym celu, po uprzedniej wymianie doświadczeń właściwych organów obu Stron, roz­pocznie się również uprawa nowych produktów rolnych, jako też nastąpi

455

intensywniejsza uprawa dotychczasowych produktów, zaś przede wszystkim paszy, nasion oleistych i roślin włóknistych.

(b) Rozbudowa przemysłu rolniczego już istniejącego, jako też utworze­nie nowych gałęzi tego przemysłu oraz przedsiębiorstw zajmujących się uszlachetnianiem.

2 (a) Rozbudowa rumuńskiej gospodarki drzewnej i leśnej. (b) Stworzenie zakładów przemysłu drzewnego, o ile wydawać się to bę­dzie potrzebne z uwagi na 2 (a).

3 (a) Dostawa maszyn oraz instalacji przeznaczonych dla górnictwa ru­muńskiego.

(b) Stworzenie mieszanych spółek niemiecko-rumuńskich, mających na celu odkrycie i wykorzystanie miedzionośnych pirytów w Dobrudży, rud chromowych w Banacie, rud manganowych w okolicach Vatra Dornei - — Ros.teni; zbadana ma być również sprawa zużytkowania pokładów boksytu i rozbudowy przemysłu aluminiowego.

4. Stworzenie mieszanej spółki niemiecko-rumuńskiej, która zajmie się zbadaniem złóż olejów mineralnych i wykonaniem programu wierceń oraz przeróbki,

5. Współpraca w dziedzinie przemysłowej.

6. Utworzenie wolnych stref, gdzie zainstalowane zostaną przedsiębior­stwa przemysłowe i handlowe, oraz budowa w tychże wolnych strefach składów i urządzeń przeładunkowych, przeznaczonych dla żeglugi niemiec­kiej.

7. Dostawa sprzętu wojennego i ekwipunku dla armii rumuńskiej, ma­rynarki, lotnictwa, i przemysłu wojennego.

8. Rozbudowa linii komunikacyjnych oraz środków transportowych, sieci kolejowej i dróg wodnych.

9. Budowa przedsiębiorstw użyteczności publicznej.

10. Współpraca w interesie obu Stron, pomiędzy bankami niemieckimi i rumuńskimi, głównie w celu finansowania poszczególnych interesów.

Art. II. Komisje rządowe, przewidziane w art. 32 traktatu osiedleńczego, handlowego i nawigacyjnego niemiecko-rumuńskiego z dnia 23 marca 1935 r., powołane będą do wykonywania postanowień niniejszego traktatu.

Art. III. Komisje rządowe komunikować sobie będą wzajemnie zamie­rzenia stojące w związku z niniejszym traktatem. Decydują one o wykona­niu poszczególnych projektów.

Obydwa Rządy udzielą potrzebnego poparcia organizacjom gospodarczym i firmom, które zajmą się przygotowaniem i przeprowadzeniem projektów, przyjętych przez komisje rządowe, przez udzielenie zezwoleń, wymaganych ustawowo.

Art. IV. Wypłaty z Niemiec do Rumunii i odwrotnie, wynikające z ni­niejszego traktatu, dokonywane będą zgodnie z postanowieniami ogólnie obowiązującymi w niemiecko-rumuńskim obrocie płatniczym. Komisje rzą­dowe mogą zgodzić się, aby pewien procent wpływów za dostawy towarowe

456

przewidziane w art. I, ust. 7—9, i inne dostawy, zużytkować jako udziały w kapitałach i dla sfinansowania projektów wspomnianych w art. I.

Art. V. Niniejszy traktat podlega ratyfikacji. Wejdzie on w życie po wy­mianie dokumertów ratyfikacyjnych, która dokonana będzie w Berlinie w czasie możliwie najbliższym. Umawiające się Strony stosować będą po­stanowienia traktatu już z dniem podpisania.

Traktat pozostaje w mocy do 31 marca 1944 r. Jeżeli nie zostanie wypo­wiedziany na rok przed upływem tego terminu, ważność jego przedłuża się na czas nieokreślony3. W tym wypadku wypowiedzenie może nastąpić, z za­chowaniem rocznego terminu, z końcem każdego kwartału kalendarzowego.

Podpisano w Bukareszcie, w tekście rumuńskim i niemieckim, każdy w dwu egzemplarzach, dnia 23 marca 1939 r.

ADAP, D/VI, dokum. 78. Przekład francuski: “Affaires Danubiennes" 1939 nr 3 s. 119—121; przekład polski: WEP, s, 528—530.

1 Tu wymieniono nazwiska pełnomocników.

2 Chodzi o południową Bukowinę. '

3 Układ został przedłużony.

16. Niemcy i Hiszpania nacjonalistyczna

TRAKTAT PRZYJAŹNI

Burgos, 31 marca 1939

Kanclerz Rzeszy Niemieckiej i Szef Rządu Hiszpańskiego, stwierdzając wspólność interesów istniejącą między ich rządami, bliskość poglądów poli­tycznych i istniejącą między ich narodami więź żywej sympatii,

odczuwając głębokie zadowolenie, że wzajemny związek przyjaźni już dotychczas okazał się tak owocny,

oraz przekonani, że pogłębienie i wzmocnienie wzajemnych stosunków służyć będzie dobru obu narodów i ponadto stanowić ważny czynnik dla utrzymania wysokich wartości duchowych i utrwalenia pokoju,

postanowili swoje zgodne zamierzenia wzmocnić przez podpisanie ukła­du...1

Art. I. Układające się Strony będą stale pozostawać w kontakcie, by po­rozumiewać się w sprawach dotyczących ich wspólnych interesów w poli­tyce międzynarodowej. Gdyby ich wspólne interesy miały w jakikolwiek spo­sób być narażone na szwank wskutek wydarzeń międzynarodowych, Ukła­dające się Strony niezwłocznie podejmą rozmowy na temat kroków niezbęd­nych dla ochrony tych interesów.

Art. II. Układające się Strony zdają sobie sprawę z niebezpieczeństw, które wynikły dla ich krajów z działań Międzynarodówki komunistycznej i będą naradzać się stale co do kroków, które okażą się właściwe dla zwal­czania tych działań.

Art. III. Gdyby bezpieczeństwo lub inne żywotne interesy jednej z Ukła­dających się Stron zostały zagrożone z zewnątrz, druga Układająca się Stro-

457

na udzieli zagrożonej Stronie swego poparcia dyplomatycznego, by w miarę możliwości przyczynić się do usunięcia tego zagrożenia.

Art. IV. Wobec ścisłej przyjaźni, która łączy zarówno Niemcy, jak i Hisz­panie z Włochami, obie Układające się Strony przy realizowaniu ustaleń przewidzianych w artykułach od I do III zabiegać będą o zapewnienie także współdziałania ze strony Królewskiego Rządu Włoskiego.

Art. V. Żadna z Układających się Stron nie zawrze z innymi państwami układów lub jakichkolwiek porozumień, kierujących się bezpośrednio lub pośrednio przeciw drugiej Układającej się Stronie. Układające się Strony uzgadniają między sobą, że będą sobie wzajemnie komunikować układy lub porozumienia, dotyczące ich wspólnych interesów, już zawarte lub które bę­dą zawarte w przyszłości.

Art. VI. Gdyby jedna z Układających się Stron znalazła się w komplika­cjach wojennych z trzecim państwem, druga Układająca się Strona będzie unikać wszystkiego w dziedzinie politycznej, wojskowej lub gospodarczej, co mogłoby tamtej Układającej się Stronie przynieść szkodę lub korzyść jej przeciwnikowi.

Art. VII. Układające się Strony zawrą osobne porozumienia, które będą mogły przyczynić się do utrzymywania przyjacielskich stosunków między siłami zbrojnymi obu Stron i do wymiany doświadczeń wojskowych.

Art. VIII. Obie Układające się Strony położą nacisk na rozbudowę i po­pieranie wzajemnych stosunków kulturalnych. Realizację tej zasady uza­leżnia się od osobnego porozumienia.

Art. IX. Układające się Strony zgadzają się co do tego, że będą wzajemne stosunki gospodarcze między swymi krajami rozwijać w miarę możliwości i podkreślają swoje przekonanie, że Niemcy i Hiszpania uzupełniają się i są sobie bliskie w dziedzinie gospodarczej pod każdym względem. Realizację tych zasad uzależnia się od osobnych porozumień.

Art. X. Układ niniejszy podlega ratyfikacji i dokumenty ratyfikacyjne powinny być możliwie jak najszybciej wymienione w Berlinie. Układ ten obowiązywać będzie przez lat pięć od dnia wymiany dokumentów ratyfi­kacyjnych. Po upływie tego czasu, jeżeli nie zostanie on wypowiedziany w terminie sześciomiesięcznym przed jego wygaśnięciem, ważność jego zo­staje przedłużona na dalszych lat pięć i tak dalej w następnych okresach2.

ADAP, D/III, dokum. 773. Przekład własny.

1 Tu wymieniono nazwiska pełnomocników.

- Oczywiście układ stracił znaczenie z chwilą klęski Niemiec.

17, Wstępne porozumienie polsko-brytyjskie

Londyn, l kwietnia 1939

1. W rezultacie rozmów przeprowadzonych w Londynie w dniach od 4 do 6 kwietnia 1939 r. pomiędzy polskim ministrem spraw zagranicznych

458

imm

l

z jednej strony a premierem angielskim i sekretarzem stanu dla spraw za­granicznych J z drugiej strony, Rząd Polski i Rząd Jego Królewskiej Mości w Zjednoczonym Królestwie spisują następujące konkluzje:

I.

2. Rząd Polski i Rząd JKM zdecydowały oprzeć swą współpracę na trwa­łej podstawie przez wymianę wzajemnych zapewnień pomocy. Oba Rządy są zatem gotowe zawrzeć formalne porozumienie na zasadach następujących:

(a) Jeżeli Niemcy zaatakują Polskę, Rząd JKM niezwłocznie przyjdzie z pomocą Polsce;

(b) Jeżeli Niemcy będą usiłowały podważyć niezależność Polski sposoba­mi gospodarczej penetracji lub w jakikolwiek inny sposób, Rząd JKM po­prze Polskę w jej oporze wobec takich usiłowań. Jeśli Niemcy wówczas za­atakują Polskę, stypulacje punktu (a) będą zastosowane. W wypadku innej akcji niemieckiej, która zagrażałaby wyraźnie niezależności Polski i byłaby charakteru takiego, że Rząd Polski uważałby za żywotny interes przeciwsta­wić się jej siłą zbrojną, Rząd JKM przyszedłby niezwłocznie z pomocą Pol­sce.

(c) Polska wzajemnie udziela tych samych zapewnień Zjednoczonemu Królestwu.

(d) Rozumie się, że Rząd Polski i Rząd JKM będą się w pełni i szybko informować o jakichkolwiek wypadkach zagrażających niezależności każde­go z tych krajów.

3. Jako rękojmię swego zamiaru zawarcia formalnego porozumienia co do udzielenia pomocy Polsce w okolicznościach wyżej przewidzianych, Rząd JKM powiadomił Rząd Polski i oświadczył publicznie, że w razie, jeżeli w okresie potrzebnym dla zawarcia formalnego porozumienia wyszczególnio­nego w punkcie 2., nastąpiłaby jakakolwiek akcja wyraźnie zagrażająca nie­zależności Polski i której to akcji Rząd Polski uważałby za żywotny interes przeciwstawić się siłami zbrojnymi, Rząd JKM uważałby siebie za zobowią­zanego [tak w oryginale — H.B.] udzielić niezwłocznie Rządowi Polskiemu wszelkiego poparcia będącego w jego mocy.

4. Rząd Polski ze swej strony zaciąga wobec Rządu JKM wzajemnie takie samo zobowiązanie, które tak samo jak zobowiązanie zaciągnięte przez Rząd JKM weszło już w życie i pozostanie w mocy w ciągu okresu potrzeb­nego do zawarcia formalnego porozumienia wyszczególnionego wyżej w punkcie 2.

II.

5. Następujące punkty pozostają do załatwienia, zanim formalne poro­zumienie będzie mogło być zawarte:

(a) Rząd JKM pragnie, aby porozumienie formalne przewidywało, że jeśli Zjednoczone Królestwo i Francja uciekną się do wojny z Niemcami, dla prze­ciwstawienia się niemieckiej agresji w Europie zachodniej (Holandia, Belgia, Szwajcaria, Dania), to Polska przyjdzie im z pomocą. (P. minister Beck uznał

459

życiową wagę tej kwestii dla Zjednoczonego Królestwa i podjął się wzię­cia tej sprawy przez Rząd Polski poważnie pod rozwagę).

(b) Zobowiązania przyjęte przez Rząd JKM w stosunku do Polski na okres potrzebny dla zawarcia formalnego porozumienia zostały również przyjęte przez Francję. Rozumie się, że zobowiązania, które mają być przyjęte przez Rząd JKM w samym porozumieniu formalnym, powinny być przyjęte rów­nież przez Francję; sposób załatwienia tej sprawy byłby do omówienia z Rządem Francuskim.

III.

6. Rząd JKM pragnął włączyć do formalnego porozumienia stypulację, że Polska przyjdzie z pomocą Rumunii, jeśli ta ostatnia będzie zagrożona. Rząd Polski, uznając w pełni zobowiązania wzajemnej pomocy istniejące między Polską a Rumunią, uważał za przedwczesne wyrażenie określonej opinii co do tego, czy włączenie wypadku Rumunii do formalnego porozu­mienia jest pożądane. Rząd Polski uważa, że powinien omawiać tę sprawę w pierwszym rzędzie bezpośrednio z Rządami Rumuńskim i Węgierskim. W międzyczasie, gdyby rozwój wypadków w stosunku do Rumunii lub Wę­gier uczynił to pożądanym, Rząd Polski będzie niezwłocznie porozumiewał się z Rządem JKM. »

IV,

7. Rząd Polski i Rząd JKM są zgodne, że konkluzje wyżej spisane nie

będą stanowiły przeszkody dla żadnego z obu Rządów do zawierania dal­szych umów z innymi państwami w celu zabezpieczenia ich własnej nieza­leżności lub niezależności innych państw.

8. Rząd JKM ze swej strony zamierza:

(a) kontynuować już rozpoczętą z Rządem Rumuńskim wymianę poglą­dów dla rozwinięcia współpracy między Zjednoczonym Królestwem a Ru­munią i innymi państwami w celach wyżej wymienionych;

(b) zapoczątkować wymianę poglądów w podobnym celu z Rządami in­nych członków Bałkańskiej Ententy 2.

9. Rząd JKM, choć zdaje sobie sprawę z trudności stojących na drodze do włączenia Związku Sowieckiego do akcji takiej, jak wyżej przewidziana, nie­mniej jest nadal przekonany o znaczeniu utrzymania możliwie najlepszych stosunków z Rządem Sowieckim, którego sytuacja w tej sprawie nie mo­głaby być przeoczona.

10. Rząd Polski ze swej strony oświadcza, że gdyby Rząd JKM zaciągnął dalsze zobowiązania we wschodniej Europie, to zobowiązania te w żadnej mierze nie rozszerzyłyby zobowiązań przyjętych przez Polskę3.

11. W rozważaniu prób rozwoju współpracy, Rząd Polski podkreśla zna­czenie uwzględnienia pozycji państw wschodniobałtyckich.

IHGS. Ogł.: Szembek, IV, s. 716—718. Po angielsku: DBFP, 3/V, dokum. 16.

1 Taki był urzędowy tytuł szefa dyplomacji brytyjskiej.

2 Chodzi zatem o Grecję, Jugosławię i Turcją.

3 Oznacza to, że Polska nie czułaby się związana ewentualnym porozumieniem brytyjsko-radzieckim.

l

460

18. Porozumienie brytyjsko-tureckie (Deklaracja)1

Londyn i Ankara, 12 maja 1939

Rząd Zjednoczonego Królestwa i Rząd Turecki, nawiązawszy ścisły kon­takt, w trakcie przeprowadzonych dyskusji doszły do stwierdzenia, że ist­nieje między nimi zgodność poglądów.

Uzgodniono, że oba kraje zawrą ze sobą układ definitywny o długim okre­sie ważności, o charakterze wzajemnym w interesie swego bezpieczeństwa narodowego.

Do czasu zawarcia układu definitywnego Rząd Brytyjski i Rząd Turecki oświadczają, że w razie ataku agresji powodującego wojnę w regionie śród­ziemnomorskim gotowe będą do skutecznej współpracy i udzielą sobie wszel­kiego poparcia i wszelkiej pomocy w ramach swoich możliwości.

Niniejsza deklaracja, podobnie jak planowany układ, nie jest skierowana przeciw żadnemu narodowi 2, lecz ma na celu zapewnienie Wielkiej Brytanii i Turcji wzajemnej pomocy w razie konieczności.

Oba Rządy uzgodniły między sobą, że pewne kwestie, włączając tu do­kładniejsze określenie rozmaitych warunków, które mogłyby doprowadzić do wejścia w życie zobowiązań wzajemnych, wymagać będą ściślejszego zba­dania przed zawarciem układu definitywnego. Badania te są prowadzone.

Oba Rządy uznają, że jest również rzeczą niezbędną zapewnienie bezpie­czeństwa na Bałkanach i pozostają w kontakcie dla osiągnięcia tego celu w terminie możliwie najkrótszym.

Uzgodniono, że powyższe zobowiązania nie przeszkadzają ani jednemu, ani drugiemu Rządowi w zawieraniu układów z innymi stronami w ogólnym interesie utrwalenia pokoju3.

DBFP, 3/V, dokum. 451. Przekład własny.

1 Deklarację tę odczytali równocześnie w dn. 12 V1959 w parlamentach w Lon­dynie i Ankarze premierzy obu krajów.

s Faktycznie układ ten skierowany był przeciw Włochom.

3 Aluzja do toczących się wtedy rokowań brytyjsko-radzieckich. Przed Turcją stała konieczność zawarcia porozumienia z Francją.

19. Niemiecko-włoski traktat sojuszu

(“Pakt stalowy")

Berlin, 22 maja 1939

Kanclerz Rzeszy Niemieckiej i Jego Królewska Mość Król Włoch i Al­banii, Cesarz Etiopii, uważają, że nadszedł czas, by umocnić uroczystym paktem ścisłe więzy przyjaźni i solidarności istniejące między narodowo-socjalistycznymi Niemcami a faszystowskimi Włochami.

Po wytworzeniu przez ustalenie na zawsze wspólnej granicy między

461

Niemcami a Włochami niewzruszonej podstawy dla wzajemnej pomocy i poparcia, oba Rządy potwierdzają ponownie politykę już uprzednio między nimi uzgodnioną zarówno pod względem podstaw, jak i celów, która okazała się wysoce korzystna zarówno dla rozwoju interesów obu krajów, jak i dla utrwalenia pokoju w Europie.

Naród niemiecki i naród włoski, ściśle ze sobą złączone głęboką bliskością swoich światopoglądów i całkowitą wspólnością swoich interesów, są zdecy­dowane występować także w przyszłości jeden u boku drugiego i działać swymi połączonymi siłami na rzecz bezpieczeństwa na obszarze swej prze­strzeni życiowej i dla utrwalenia pokoju.

Na tej drodze wytyczonej przez historię Niemcy i Włochy zamierzają, wśród świata niespokojnego i będącego w stanie rozkładu, pełnić obowiązek zabezpieczenia podstaw kultury europejskiej.

W celu utrwalenia, drogą zawarcia układu, powyższych zasad...1

Art. I. Strony Układające się będą pozostawać w stałym kontakcie wza­jemnym w celu porozumiewania się we wszystkich sprawach dotyczących ich wspólnych interesów i powszechnej sytuacji europejskiej.

Art. II. W wypadku, w którym interesy Układających się Stron zosta­łyby zagrożone wskutek wydarzeń międzynarodowych o jakimkolwiek cha­rakterze, Strony rozpoczną niezwłocznie konsultacje w sprawie kroków, któ­re będzie należało podjąć dla ochrony tych ich interesów.

Gdyby bezpieczeństwo lub inne interesy życiowe jednej z Układających się Stron zostały zagrożone z zewnątrz, druga Strona Układająca się udzieli Stronie zagrażonej swego pełnego poparcia politycznego i dyplomatycznego w celu usunięcia tego zagrożenia.

Art. III. Gdyby, wbrew życzeniom i nadziejom Stron Układających się, doszło do wciągnięcia jednej z nich w komplikacje wojenne z innym pań­stwem lub z innymi państwami2, druga Układająca się Strona w charakte­rze sojusznika stanie obok tamtej ze swymi wszystkimi siłami zbrojnymi na lądzie, na morzu i w powietrzu.

Art. IV. W celu zapewnienia w wymienionym wypadku szybkiego wy­konania zobowiązań sojuszniczych zaciągniętych w art. III, Rządy obu Ukła­dających się Stron w najwyższej mierze pogłębią swoją współpracę w dzie­dzinie wojskowej i w dziedzinie gospodarki wojennej.

Podobnie oba Rządy pozostawać będą w stałym kontakcie dla przedsię­wzięcia innych kroków niezbędnych dla praktycznego wprowadzenia w życie postanowień niniejszego Paktu.

Oba Rządy w celach wymienionych w powyższych ustępach 1. i 2. utwo­rzą stałe komisje, które pozostawać będą pod kierownictwem obu mini­strów spraw zagranicznych.

Art. V. Strony Układające się zobowiązują się od chwili obecnej, że w wy­padku wojny prowadzonej wspólnie, zawierać będą rozejm i pokój tylko przy całkowitym wzajemnym uzgodnieniu.

Art. VI. Obie Strony Układające się, świadome ważności ich wspólnych stosunków z zaprzyjaźnionymi państwami3, zdecydowane są, by je utrzymy-

462

wać i rozwijać, za wspólnym porozumieniem, również w przyszłości, zgod­nie z ustalonymi interesami, które łączą je z tymi państwami.

Art. VII. Pakt niniejszy wchodzi w życie niezwłocznie z chwilą podpisa­nia. Obie Strony Układające się są zgodne co do ustalenia na lat dziesięć pierwszego okresu jego mocy obowiązującej. We właściwym czasie porozu­mieją się przed upływem tego terminu w sprawie przedłużenia ważności Paktu *.

W dowód czego pełnomocnicy podpisali niniejszy akt i przyłożyli na nim swoje pieczęcie.

Sporządzono w dwu egzemplarzach, w języku niemieckim i włoskim, które są jednakowo autentyczne.

ADAP, D/VI, dokum. 426; tekst włoski np. V. A r a l d i, 11 patto ł'acciaio, s. 283— —285. Tu przekład własny. Nieco odmiennie stylizowany: L. Gelberg, cyt. dz., t. II, dokum. 162.

1 Tu wymieniono pełnomocników.

2 po memiei-ku Macht, Machte, po włosku potenza, potenze, może oznaczać w tym wypadku państwa w ogóle lub mocarstwa.

3 Dotyczy przede wszystkim Japonii i Hiszpanii.

4 Pakt wygasł w momencie kapitulacji Włoch w lecie 1943 r.

20. Projekt porozumienia brytyjsko-francusko-radzieckiego

A) PROPOZYCJA BRYTYJSKO-FRANCUSKA 4

[Londyn i Paryż] 25 maja 1939

Rządy Zjednoczonego Królestwa, Francji i ZSRR, pragnąc w charakterze członków Ligi Narodów zwiększyć skuteczność zasady pomocy wzajemnej przeciw agresji, zasady zawartej w Statucie Ligi, osiągnęły następujące porozumienie:

1. Jeżeli Francja i Zjednoczone Królestwo znajdą się w stanie wojny z mocarstwem europejskim w wyniku albo

(1) agresji ze strony tego mocarstwa, skierowanej przeciw innemu pań­stwu europejskiemu2, wobec którego, zgodnie z jego życzeniem, one zobo­wiązały się do udzielenia pomocy przeciw takiej agresji, albo

(2) pomocy udzielonej przez nie innemu państwu europejskiemu, które zwróciło się z prośbą o taką pomoc, atoy przeszkodzić naruszeniu jego neu­tralności, albo

(3) agresji ze strony państwa europejskiego, skierowanej przeciw Francji lub Zjednoczonemu Królestwu —

ZSRR, postępując zgodnie z zasadami zawartymi w art. 16 ustępie l i 2 Statutu Ligi Narodów, udzieli Francji i Zjednoczonemu Królestwu wszelkiej możliwej pomocy i poparcia.

2. Jeżeli ZSRR zostanie wciągnięty w działania wojenne z mocarstwem europejskim wskutek albo

(1) agresji ze strony tego mocarstwa, skierowanej przeciw innemu pań­stwu europejskiemu, wobec którego, zgodnie z jego życzeniem, ZSRR zobo­wiązał się do udzielenia pomocy przeciw takiej agresji, albo

463

(2) pomocy udzielonej przez ZSRR innemu państwu europejskiemu, które zwróciło się z prośbą o taką pomoc, aby przeszkodzić naruszeniu jego neu­tralności, albo

(3 agresji ze strony mocarstwa europejskiego, skierowanej przeciw ZSRR —

Francja i Wielka Brytania, postępując zgodnie z zasadami zawartymi w art. 16, ustępie l i 2 Statutu Ligi Narodów udzielą ZSRR wszelkiej moż­liwej pomocy i poparcia.

3. Wszystkie trzy Rządy wspólnie uzgodnią metody, za pomocą których taka pomoc wzajemna i poparcie będą mogły, w razie konieczności, zostać udzielone w sposób jak najskuteczniejszy.

4. W razie pojawienia się okoliczności, które będą mogły wymagać wy­pełnienia zobowiązań o pomocy wzajemnej i poparciu, trzy Rządy niezwłocz­nie przystąpią do konsultacji w związku z wytworzoną sytuacją. Metody i zakres takiej sytuacji będą natychmiast przedmiotem rozważań między trzema Rządami,

5. Uzgodniono, że udzielenie pomocy i poparcia w wymienionych wyżej przypadkach nie powinno przynosić uszczerbku prawom i sytuacji innych państw.

6. Trzy Rządy powiadomią się wzajemnie o warunkach wszystkich zo­bowiązań, wymienionych wyżej w art. l, punkcie l, i w art. l, punkcie 2, jakie one już zaciągnęły. Jeżeli jeden z nich będzie chciał w przyszłości za­ciągnąć podobne zobowiązania, naradzi się najpierw z pozostałymi dwoma Rządami i przekaże im warunki każdego zaciągniętego w ten sposób zo­bowiązania,

7. Niniejsze porozumienie będzie obowiązywało w ciągu lat pięciu licząc od dnia dzisiejszego1.

Na nie mniej niż sześć miesięcy przed upływem wymienionego terminu trzy Rządy wspólnie rozważą sprawę jego przedłużenia ze zmianami lub toez.

DBFP, 3/V, dokum. 624 (przekład rosyjski: SBZM, dokum. 312). Tu przekład wła­sny.

1 Propozycja złożona w Moskwie przez ambasadora brytyjskiego 27 V. z Zapewne chodzić tu miało o Polskę i Rumunię.

B) KONTRPROPOZYCJA RADZIECKA1

Moskwa, 2 czerwca 1939

Rządy Wielkiej Brytanii, Francji i ZSRR, pragnąc nadać skuteczność przyjętym przez Ligę Narodów zasadom pomocy wzajemnej przeciw agresji, zawarły następujące porozumienie:

1. Francja, Wielka Brytania i ZSRR zobowiązują się do udzielania sobie wzajemnie niezwłocznie wszechstronnej skutecznej pomocy, jeżeli jedno z tych państw zastanie wciągnięte w działania wojenne z mocarstwem eu­ropejskim wskutek albo

464

(1) agresji ze strony tego mocarstwa przeciw któremukolwiek spośród tych trzech państw, albo

(2) agresji ze strony tego mocarstwa przeciw Belgii, Grecji, Turcji, Ru­munii, Polsce, Łotwie, Estonii, Finlandii, co do których zostało uzgodnione między Wielką Brytanią, Francją i ZSRR, że państwa te zobowiązują się bronić tych krajów przeciw agresji, albo

(3) w wyniku udzielenia pomocy przez jednego z trzech Kontrahentów innemu państwu europejskiemu, które zwróciło się z prośbą o tę pomoc, aby przeszkodzić naruszeniu jego neutralności.

2. Trzy Układające się Strony uzgodnią w najszybszym terminie metody, formy i rozmiar pomocy, która powinna być przez nie udzielona na podsta­wie art. 1.

3. W razie pojawienia się okoliczności, powodujących, zdaniem jednej z Układających się Stron zagrożenie agresją ze strony któregokolwiek mocar­stwa europejskiego, trzej Kontrahenci przystąpią niezwłocznie do konsulta­cji, aby zbadać sytuację i w razie potrzeby ustalić wspólnie czas niezwłocz­nego wprowadzenia w życie mechanizmu pomocy wzajemnej i sposób jego zastosowania, niezależnie od mogącej w danym razie wchodzić w grę pro­cedury w tych sprawach w Lidze Narodów.

4. Trzej Kontrahenci będą przekazywać sobie wzajemnie teksty wszyst­kich swoich zobowiązań w duchu zobowiązań przewidzianych w art. l w od­niesieniu do państw europejskich. Gdyby jeden z nich uważał za stosowne w przyszłości zaciągnąć nowe zobowiązania takiego rodzaju, przekonsultuje to uprzednio z obu pozostałymi Kontrahentami i przekaże im tekst (treść) zaciągniętego zobowiązania.

5. Trzej Kontrahenci zobowiązują się, w razie rozpoczęcia wspólnych działań przeciw agresji na podstawie art. l, zawrzeć rozejm lub pokój tylko na podstawie wzajemnego uzgodnienia.

6. Układ niniejszy wchodzi w życie równocześnie z porozumieniem, które powinno zostać zawarte zgodnie z art. 2.

7. Niniejszy układ obowiązywać będzie w ciągu lat pięciu licząc od dnia dzisiejszego. Na nie mniej niż sześć miesięcy przed upływem tego terminu trzej Kontrahenci rozważą sprawę jego przedłużenia ze zmianami lub bez.

SBZM, dokum. 315 (przekład angielski: DBFP, 3/V, dokum. 697). Tu przekład wła-Siny.

1 Wręczona przez Mołotowa ambasadorowi brytyjskiemu.

30

Źródła i literatura

Źródła archiwalne

Archiwum Akt Nowych, Warszawa: Ministerstwo Spraw Zagranicznych 1938—1939; Ambasada RP w Londynie; Poselstwo RP w Pradze

Instytut Polski i Muzeum gen. Sikorskiego, Londyn: Korespondencja dy­plomatyczna 1938—1939 (cyt.: IHGS)

Politisches Archiv des Auswartigen Amtes, Bonn: Poi. V, 1938—1939 (cyt. P.A.)

Public Record Office, Londyn: F.O. 371, British-Polish Relations, 1938—1939 (cyt: F.O. 371).

Źródła opublikowane

1. ZBIORY DOKUMENTÓW I MATERIAŁY WSPÓŁCZESNE

Adam M. i in., red.: Wiengrija i wtórują mirowaja wojna. Sekretnyje di-płomaticzeskije dokumienty iż istorii kanuna i pierioda wojny [przekl. z węg.]. Moskwa 1962 (cyt.: WWMW),

Akten żur deutschen auswartigen Politik. Serie D (1937—1945). Aus dem Archiv des deutschen Auswartigen Amtes. T. IV: Die Nachwirkungen von Miinchen. Oktober 1938 — Marz 1939. Baden-Baden 1951; t. V: Po-len, Siidosteuropa, Lateinamerika. Klein- und Mittelstaaten. Juni 1937 — — Marz 1945. Baden-Baden 1953. T. VI: Die letzten Monate vor Kriegs-ausbruch. Marz bis August 1939. Baden-Baden 1956 (cyt.: ADAP).

Appleman Williams W., ed.: The Shaping of American Diplomacy. II: 1900—1955. Chicago 1963.

Auswartiges Amt. 1939. Nr 2. Dokumente żur Vorgeschichte des Krieges. Berlin 1939 (cyt.: DWB2).

Auswartiges Amt. 1940. Nr 3. Polnische Dokumente żur Vorgeschichte des Krieges. Erste Folgę. Berlin 1940 (cyt.: DWB3).

Auswartiges Amt. 1939—41. Nr 7. Dokumente zum Konflikt mit Jugoslawien und Griechenland.. Berlin 1941 (cyt. DWB7).

Bene ś E.: Sest let exilu a druhe svetove valky.Reći, projevy a doku­menty z r. 1938—1945. Praha 1946.

B e r b e r F., ed.: Deutschland — England 1933—1939. Die Dokumente des deutschen Friedenswillens. Wyd. IV. Essen 1943.

— — ed.: Europdische Politik 1933—1938 im Spiegel der Prager Akten. Essen 1942.

466

British Blue Book 1939 — zob. Miscellaneous...

Bron M., wyd.: Wojna hiszpańska 1936—1939. Warszawa 1961.

Ceskoslovensko a norimbersky proces. Hlavni dokumenty norimberskeho

procesu o zlo&inech nacistu proti Ceskoslovensku. Praha 1946. C h u d e k J., opr.: Z raportów ambasadorskich Wieniawy-Długoszowskie-

go. “Zeszyty Historyczne PISM", 1957 nr 7. C i a no G., — zob. L' Europa verso la catastroje... Cieplewicz M., Zgórniak M., wyd.: Przygotowania niemieckie do

agresji na Polskę w świetle sprawozdań Oddziału II Sztabu Głównego

WP. Wrocław itd. 1969. Cyprian T., Są wieki J.: Sprawy polskie w procesie norymberskim,

Poznań 1956. Degras J., ed.: Soviet Documents on Foreign Policy. T. III: 1933—1941

London 1953.

Deutsches Weissbuch — zob. Auswartiges Amt. 1939. Documents diplomatiąues frangais 1932—1939. Deuxieme serie: 1936—1939.

T. XI: 3 septembre — 2 octobre 1938. Paris 1976; T. XII: 3 octobre —

30 novembre 1938, Paris 1978; T. XIII: l decembre 1938—31 janvier 1939,

Paris 1979; T. XIV: l jevrier—15 mars 1939, Paris 1980; T. XV: 16

mars—30 avril 1939, Paris 1981. Documents on British Foreign Policy 1919—1939. Ed. by E. L. Woodward

and R. Butler, assisted by M. Lambert. Series 3. T. III: 1938—1939. Lon­don 1950; t. IV: 1939. London 1951; t. V: 1939. London 1952 (cyt. DBPP). Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich. T. VI:

1933—193S. Warszawa 1967; t. VII: Styczeń 1939—grudzień 1943. War­szawa 1973 (cyt.: DHSP). Dokumienty i matieriały kanuna wtoroj mirowoj wojny. T. I—II — zob.

Ministerium... d. UdSSR i Ministerstwo ... ZSRR. Dr Józef Tiso, dr Ferdinand Durćansky a Alexander Mach pred sudom

narada. Diel L: Obzaloba. Bratislava b.r. [1946]. Durica M. S., ed.: La Slovacchia e le sue relazioni politiche con la

Germania. 1938—1945. Padova 1964. Eichholtz D., Schumann W., red.: Anatomie des Krieges. Berlin

1969. Europdische Politik 1933—1938 in Spiegel der Prager Akten. — zob. B e r-

ber F. Foreign Relations oj the United States. Diplomatic Papers. 1938, vol. I—II,

Washington 1955; 1939, vol. I—II, Washington 1956. Freund M., ed.: Geschichte des zweiten Weltkrieges in Dokumenten.

T. I—II. Freiburg—Munchen 1954. T. I: Der Weg zum Kriege 1938—

1939; t. II: Ań der Schwelle des Krieges 1939. Gelberg L.: Prawo międzynarodowe i historia dyplomatyczna. T. II.

Warszawa 1958. Gromyko A. A. i in., red.: SSSR w bor'bie za mir nakanunie wtoroj

30" 467

mirowoj wojny (Sientiabr'1938 g.—awgust 1939 g. Moskwa 1971 (cyt. SBZM). Hitler's Secret Conversations 1941—1944. New York 1953.

Instytut Historyczny im. Gen. Sikorskiego. Polskie akty dyplomatyczne odnoszące się do rokowań brytyjsko-jrancusko-sowieckich przed wy­buchem drugiej wojny światowej. Londyn 1955. Odbitka z kwartalnika “Bellona", zesz. styczeń—marzec 1955.

Jędrzejewicz W,., ed.: Diplomat in Berlin. 1933—1939. Papers and Meraoirs oj Józef Lipski, Ambassador oj Poland. New York—London 1968 (cyt.: Jądrzejewicz A).

— — ed.: Diplomat in Paris. 1936—1939. Papers and Memoirs oj Juliusz Łukasiewicz, Ambassador of Poland. New York—London 1970 (cyt.: J ę-drzejewicz B).

— — ed.: Poland in the British Parliament 1939—1945. Vol. I: British

Guarantees to Poland to the Atlantic Charter (March 1939—August 1941).

New York 1946.

KPP w obronie niepodległości Polski. Warszawa 1953. K.CS v boji za svobodu. Praha 1949. Kekkonen U., Neutrality. The Finnish Position. Speeches by... London

1973. Kennan G. F.: From Prague ajter Munich. Diplomatic Papers 1938—

1940. Princeton, N. J. 1968.

Kerekes L., red.: Allianz Hitler — llorthy — Mussolini. Budapest 1966. K rai V., ed.: Das Abkommen von Miinchen 1938. Tschechoslowakische di-

plomatische Dokumente. 1937—1939. Praha 1968 (cyt.: AM).

— — ed.: Die Deutschen in der Tschechoslowakei. 1933—1947. Dokumen-tensammlung. Praha 1964 (cyt.: DT).

Kulski W., Potulicki M., opr.: Współczesna Europa polityczna. Zbiór umów międzynarodowych 1919—1939. Kraków—Warszawa 1939 (cyt.: WEP).

Landau Z., Tomaszewski J., red.: Monachium 1338. Polskie doku­menty dyplomatyczne. Warszawa 1985.

L'Europa verso la catastrofe. 184 colloąui con Mussolini, Hitler, Franco, Chamberlain, Sumner Welles, Rustu Aras, Stoiadinović, Goring, Zog, Frangois-Poncet etę., uerbalizzati da Galeazzo Ciano, con 40 documenti diplomatici inediti. Milano 1948 (cyt.: EVC).

Les evenements survenus en France de 1933 d 1945. Temoignages et docu-ments recueillis par la Commission d'enquete parlamentaire. T. I—II: Rapport fażt au nom de la Commission chargee d'enqueter sur les eve-nements survenus en France de 1933 d 1945 par. M. Charles Serre rap-porteur general, depute. Paris, Assemblee Nationale, Premierę Legi-slative, Session de 1947 (...). Paris 1947.

Livre blanc grec — zob. Ministere Royal des Affaires Etrangeres...

Livre jaune francais — zob. Ministere des Affaires Etrangeres...

* Gwiazdką oznaczono artykuły z czasopism i dzieł zbiorowych.

468

Ministere des Affaires Etrangeres. Le Livre jaune franęais. Documents di-plomatiąues 1938—1939. Pieces relatives aux negotiations qui ont prece-de l'ouverture des hostilites entre l'Allemagne d'une part, la Pologne, la Grandę Bretagne et la France d'autre part. Paris 1939 (cyt.: LJF).

Ministere Royal des Affaires Etrangeres. Livre blanc grec. Documents di-plomatiąues L'agression de l'Italie contre la Grece. Athenes 1940.

Ministerstwo Inostrannych Diel SSSR. Dokumienty i matieriały kanuna wtoroj mirowoj wojny. T. I: Nojabr 1937—diekabr 1938 g. Moskwa 1848. Przekł. polski: Ministerstwo Spraw Zagranicznych ZSRR. Dokumenty i materiały z przedednia drugiej wojny światowej. T. I: listopad 1937—

grudzień 1938. Z archiwum niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagra­nicznych. Warszawa 1949. — Nowe wydanie rosyjskie, znacznie rozsze­rzone, w dwóch tomach. Moskwa 1981.

Ministierstwo Inostrannych Dieł SSSR. Dokumienty wnieszniej politiki SSSR. T. XXI: l janwaria—31 diekabria 1938. Moskwa 1977.

Miscellaneous Nr 9 (1939). Documents Concerning German—Polish Rela­tions and the Outbreak of Hastilities between Great Britain and Ge­rmany on September 3, 1939. Presented by the Secretary of State for Fo-reign Affairs to Parliament by Command of His Majesty. Cmd. 6106. London 1939 (cyt. BBB).

Mnichov v dokumentech. T. L: Zrada zdpadnich mocnosti na Ceskoslo-vensku. T. II: Zrada ceske a slovenske burźoasie na ćeskoslovenskem lidu. Praha 1958 (cyt.: MD).

Nowyje dokumienty iż istorii Miunchena. Moskwa 1958 (cyt. ND).

Otahalova L., Ćervinkova M., red.: Dokumenty z historie ćesko-slovenske politiky 1939—1943. Praha 1966. T. I—II.

Peace and War. United States Foreign Policy 1331—1941. Washington 1942.

Polska Biała Księga — zob. Republiąue de Pologne...

Radzieckie Biuro Informacyjne. O fałszerzach historii. Warszawa 1948.

Republiąue de Pologne. Ministere des Affaires Etrangeres. Les relations po-lono-allemandes et polono-sovietiques au cours de la periode 1933—1939. Recueil de documents officiels. Paris [1940] (cyt. PBK).

Rónnefarth H., E ul e r H., ed.: Konferenzen und Vertrdge. Vertrags-

-Ploetz. T. II: 1914—1939. [wyd. II]. Wurzburg 1959. Szinai M., S z ii c s L., ed.: The Confidential Papers of Admiral Horthy.

Budapest 1965. SSSR w bor'bie z'a mir nakanunie II mirowoj wojny. — zob. G r o m y k o

A. A. Wiengrija i wtoraja mirowaja wojna — zob. Adam M.

2. PAMIĘTNIKI I BIOGRAFIE A v o n — zob. E d e n A.

Badoglio P.: L'Italia nella Seconda guerra m.ondiale. Milano 1946. B e c k J.: Ostatni raport. Przedmową poprzedził M. Wojciechowski. War­szawa 1987.

469

B e n e s E.i: Pameti. Od Mnichova k nove vdlce a k novemu vitezstvi. Praha 1947.

— — Mnichovske dny. Praha 1968.

B i l a i n k i n G.: Maisky. Ten Years Ambassador. London 1944.

Bonn e t G.: Defense de la paix. Fin d'une Europę. Geneve—Paris 1948.

T. I: De Washington au Quai d'Orsay; t. II: De Munich d la guerre

(cyt.: Bonn e t A). Burckhardt C. J.: Meine Danziger Mission 1937—1939. Ziirich—Miin-

chen 1960; przekł. polski: Moja misja w Gdańsku. Warszawa 1970. Cadogan A. - zob. D i l k s D.

Chamberlain N.: The Struggle for Peace. London 1944. Churchill W. S.: Step by Step. London 1939.

— — The Second World War. T. I: The Gathering Storm. London 1948. Ciano G.: 1937—3938. Diario. Bologna 1948 (cyt.: Ciano A).

— — Diario. Volume primo 1939—1940. Milano 1948 (cyt.: Ciano B). Comnene N. P.: Preludi del grandę dramma (Ricordi e documenti di

un diplomatico). Roma 1947. Coulondre R.: De Staline a Hitler. Souvenirs de deux ambassades.

1936—1939. Paris 1950. Craig G., Gilbert F., ed.: The Diplomats 1919—1939. Princeton 1953.

Carnogursky P.: Z memoarovych stati. “Slovansky Pfehled", 1968

nr 6. Davies J. E.: Mission to Moscow. A Record oj Confidential Dispateh.es to

the State Department, Official and Personal Correspondence, Current

Diary and Journal Entries, Including Notes and Comment, up to Octo-

ber 1341. London 1942.

Dayignon J.: Berlin 1936—1940. Souvenirs d'une mission. Paris 1951. D ii k s D., ed.: The Diaries oj Sir Alexander Cadogan 1938—1945. Lon­don 1971. Dirksen H.: Mosfcau—Tokio—London. Erinnerungen und Betrachtungen

zu zwanzig Jahren deutscher Aussenpolitik 1919—1939. Stuttgart 1949. [Eden A. J.] The Earl of Avon: The Eden Memoirs. The Reckoning.

London 1965.

F e iling K.: The Life of Neville Chamberlain. London 1946. F i e r l i g e r Z.: Ve sluźbdch CSR. Pameti z druhego zahranićniho odboje.

T. I. Praha 1951. Flandin P. E.: PoZitique frangaise 1919—1940. Histoire contemporaine.

Paris 1946. Frangois-Poncet A.: Au Palais Farnese. Souvenirs d'une 'ambassa-

de d Rome 1938—1940. Paris 1961.

— — Souvenirs d'une ambassade d Berlin. Septembre 1931 — octobre

1938. Paris 1946; przekł. polski: Byłem ambasadorem w Berlinie. War­szawa 1968. G a f e n c u G.: Derniers jours de l'Europe. Un voyage diplomatiąue en

1939. Paris 1946.

470

G a melin M.: Servir. -T. I: Le prologue du drame 1930 — aout 1939 Paris 1946.

Gisevius H. B.: Bis zum bittern Ende. Ziirich 1946.

Gottwald K.: Deset let, Sbornik stati a projevu 1936—1946. Praha 1948.

G u a r i g l i a R.: Diplomatie difficile. Memoires 1922—1946. Traduit par L. Bonalumi. Preface de M. G. Bonnet. Paris 1955.

G ii n t h e r W.: Pióropusz i szpada. Wspomnienia ze służby zagranicz­nej. Paryż 1963.

H a s s e ł l U. v.: Vom andern Deutschland. Aus den nachgelassenen Ta-gebiichern 1938—1344. Ziirich—Wien 1948.

Henderson N.: Failure oi a Mission. Berlin 1937—1939. London 1940; przekł. polski: Nieudana misja. Warszawa 1970.

Hilger G.: Wir und der Kreml. Deutsch-sowjetische Beziehungen 1918—

1941. Erinnerungen eines deutschen Diplomaten. Frankfurt a/M—Be­rlin 1956. Hodża M.: Federation in Central Europę. Rejlections and Reminiscen-

ces. London 1942.

H o r t h y N.: Ein Leben jur Ungarn. Bonn 1953. [H u 11 C.]: The Memoirs o} Cordell Hull. New York—London 1948.

I—II.

Jackowski T. G.: W walce o polskość. Kraków 1972. Jacomoni di San Savino F.: La politica dęli' Italia in Albania.

[Bologna] 1965. Jouvanel B. dle: La derniere annee. Choses vues de Munich d la

guerre. Bruxelles 1947.

Każą s ów D.: Burni godini 1918—1944. Sofia 1948. Kegel G.: In den Sturmen unseres Jahrhunderts. Ein deutscher Kom-

munist iiber sein ungewohnliches Leben. Berlin 1984. Knatchbull-Hugessen H.: Diplomat in Peace and War. London

1949.

K o r d t E.: Nicht aus den Akten. Die Wilhelmstrasse in Frieden und Krieg. Erlebnisse, Begegnungen und Eindrilcke 1928—1945. Stuttgart

1950.

Kroił H.: Memoires d'un ambassadeur. Paris 1968. *Łukasiewicz J.: Wspomnienia i uwagi. DPDŻ 1947 nr 44, 46, 49,

50, 54 tj. z 20, 26 i 27 II i 4 III.

Macek V.: In the Struggle jor Freedom. New York 1957. Magistrat! M.: Ultalia a Berlina 1937—1939. Milano 1956. M a j s k i j I. M.: Wospominanija sowietskogo poślą. Moskwa 1964, t. I;

przekł. polski: Wspomnienia ambasadora radzieckiego. Warszawa 1970. Maśsigli R.: La Turąuie devant la guerre. Mission a Ankara'1939—

1940. Paris 1964.

Meissner O.: Staatssekretdr unter Ebert-Hindenburg-Hitler. Ham­burg 1950.

471

Meysztowicz J.: Czas przeszły dokonany. Wspomnienia ze służby w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w latach 1932—1939. Kraków 1984.

Mitkiewicz L.: Wspomnienia kowieńskie. Londyn 1968.

Moravec F.: Spión, jemuź nevefili. Toronto (Ont.) 1377.

Noel L.: L'agression allemande contre la Pologne. Paris 1946; przekł. polski: Agresja niemiecka na Polskę. Warszawa 1966.

— — Polonia Restituta. La Pologne entre deux mondes. Paris 1984,

Papen F.: Der Wahrheit eine Gasse. Miinchen 1952.

Paul-Boncour J.: Entre deux guerres. Souvenirs de la III Republi-que. T. III: Sur les chemins de la defaite. Paris 1946.

Pope A. U.: Maxim Litmnoff. London 1943.

[Raczy ński E.]: W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego. 1939—1945. Londyn 1960.

Rendel G.: The Sword and the Olive. Recollections of Diplomacy and the Foreign Office 1913—1954. London 1957.

Renn. L.: Wojna hiszpańska. Warszawa 1957.

Reynaud P.: Au coeur de la melee 1930—1945. Edition entierement re-novee de “La France a sauve l'Europe". Paris 1951.

Ribar L: Politicki zapisz. T. III—IV. Beograd 1951—1952.

Ribbentrop J.: Zwischen London und Moskau. Erinnerungen und letzte Aufzeichnungen. Leoni a. S. 1954.

Rintelen E.: Mussolini als Bundesgenosse. Erinnerungen des deutschen Militdrattaches in Rom 1936—1943. Stuttgart 1951.

Romeyko M.: Wspomnienia o Wieniawie i o rzymskich czasach. Lon­dyn 1969.

Schmidt P.: Statist auf diplomatischer Biihne 1925—1945. Erlebnisse des Chefdolmetschers im Auswdrtigen Amt mit den Staatsmannern Eu-ropas. Bonn 1949; skrócony przekł. polski: Statysta na dyplomatycznej scenie. Kraków 1965.

[Sidor K.]: Ako vznikol “Slovensky Stdt'? Karol Sidor o 14 marci 1939. Bratislaya 1945.

Sidor K.: Sest' rokov pri Vatikane. Scranton, Pa., 1947.

Starzeński P.: Trzy lata z Beckiem. Londyn 1972,

Stojadinović M.: Ni rat ni pakt .Jugoslavija izmedju dva rata. Bue-nes Aires 1963.

S t r a n g [W.]: Home and Abróad. London 1956.

Szathmaryova-Vlćkova V.: Putovdni za svobodou 1938—1945. Pra-ha 1946.

[S ze mb e k J.]: Diariusz i teki Jana Szembeka (1935—1939) T. IV: Diariusz i dokumentacja za rok 1938 i 1939. Opr. J. Zarański. Lon­dyn 1972.

Szymański A.: Zly sąsiad. Niemcy 1932—1939 w oświetleniu polskie­go attache wojskowego w Berlinie. Londyn 1959.

472

Templewood [Sir Samuel Hoare]: Ninę Troubled Years. London 1954.

Terlecki O.: Pulkownik Beck. Kraków 1985.

Ullein-Reviczky A.: Guerre allemande paix russe. La drame hon-greis, Neuchatel—Paris 1947.

V a n s i 11 a r t [R. G.]: Lessons oj my Life. London [1945].

Weizsacker E.: Erinnerungen. Miinchen—Freiburg 1950.

Welle s S.: The Time for Decision. London 1944.

Wodzicki R.: Wspomnienia. Gdańsk—Warszawa—Berlin. 1928—1939. Warszawa 1972.

Wysocki A.: Tajemnice dyplomatycznego sejfu. Warszawa 1974.

Zabiełlo S., opr.: Sprawa polska podczas H wojny światowej ro świe­tle pamiętników. Warszawa 1958.

Zarański J.: Świadek wydarzeń. Londyn 1968.

Opracowania

1. OPRACOWANIA MONOGRAFICZNE

* A d a na Mad'arsko a Mald dohoda v obdobi pfed druhou svetovu vdlkou

(1937—1938). “Ceskosloyensky Casopis Historicky", 1963 nr 6. Adamoyić S.: Zanik prvej ĆSR. Banska Bystrica 1945. Adamthwaite A.: France and the Corning of the Second World

War 1936—1939. London 1977. Arnort C., Jedlićka I. M.: Tajemstvi vyzvedaće A. 54. Praha 1965.

Przekł. franc., uzupełniony: Gheysens R., ed.: On l'appelait A. 54.

Paris 1966.

Araldi V.: II patto d'acciaio.. Roma etc.1961. Armstrong J. S.: Ukrainian Nationalism 1939—1945. New York 1955.

*Atanasova E.: L' attitude du peuple albanais et des milieux pro-gressistes dans le monde envers l'agression italienne en Albanie en avril 1939. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deuxieme guerre mondiale. 1937—1947. Conference interna-tionale, Sofia, 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

*Ataóv T.: The Policy of the Creat Power s towards Turkey on the Eve of the Second World War. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deuxieme mondiale. 1937—1951. Conference in-ternationale, Sofia, 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

*Avramovski Ż.: Ekonomiczeskije i politiczeskije cieli niemieckogo wywożą woorużenija w bałkanskije strany nakanunie wtoroj mirowoj wojny. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au de­but de la deuxieme guerre mondiale. 1937—1941. Conference Internatio­nale, Sofia, 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

*— — Pitanje podele Albanije u razgovorima Stojadinović—Cano janu-ara 1939. W: Godisnjak Pokrajinskog drźavnog arhiva. Priśtina 1965.

*— — Sukob interesu Velike Britanije i Nemaćke na Balkanu uoći dru-

473

gog svetskog rata. W: Istorija XX veka. T. II. Beograd 1964.

*— — Uticaj jugoslovensko-bugarskog pakta od 24 I 1937 na odnose izme-dju ćlanica Balkanskog sporazuma. “Jugoslavenski Istorijski Ćasopis", 1965 nr 2.

*Ballvora Sh. La resistance du peuple albanais et la crise du regime iasciste d'occupation, W: Deuxieme Conference des etudes albanologi-ques. T. II. Tiranę 1970.

* B a m b i t i s P. B.: Sowietsko-latwijskij pakt wzaimopomoszczii 5 oktia-

bria 1939 g. W: Woprosy nowoj i nowiejszej istorii. Moskwa 1958. B a r e s G. i in.: Odbój a revoluce. 1338—1945. Prana 1965.

*Bartlova A.: Przyczynek do historii stosunków polsko-slowackich w okresie międzywojennym. “Studia z dziejów ZSRR i Europy środko­wej", IX (1973).

B a s c h A.: The Danube Basin and the German Economic Sphere. Lon-don 1944.

Batowski H.: Agonia pokoju i początek wojny. Poznań 1969, 1979, 1984.

* — Dyplomacja niemiecka 1919—1945. Wyd. Katowice 1971.

* — red.: Irredenta niemiecka w Europie środkowej i poludniowo-wschod-niej przed II wojną światową. Katowice—Kraków 1971.

*— — La desagregation de l'Entente Balkaniąue 1939—1940. “Studia Bai-canica" (Sofia), 1971 nr 4.

*— — La politiąue etrangere polonaise pendant la crise de Munich. W: M a r e s A., ed., Munich 1938...

*— — Le voyo.ge de Joseph Beck en Roumanie en octobre 1938. W: Annu-aire polonais des offaires internationales 1959—1960. Warszawa 1960.

* — Rok 1938. Dwie agresje hitlerowskie. Poznań 1985.

*— — Sojusze wojskowe Czechosłowacji 1918—1938. PZ, 1961 nr 2.

* — — Józef Beck i Duff Cooper w Gdyni w sierpniu 1938. “Dzieje Najno­wsze", 1975 nr 3.

*— — Środkowoeuropejska polityka Polski 1932—1939. W: VIII Zjazd hi­storyków polskich. 1958. Warszawa 1960.

*— — Terytorium państwowe Czechosłowacji. PZ, 1950 nr 5—6. B e a r d Ch: A.: American Foreign Policy in the Making. 1932—1940. A Stu-dy in Responsibilities. [New Haven, Conn.] 1968.

* B e c k J.: Preliminarza polityczne do wojny 1939. “Zeszyty Historyczne"

(Paryż), 1971 nr 20. B e l o f f M.: The Foreign Policy oj Soviet Russia. T. II. 1936—1941. Wyd.

III. London 1953.

B i b e r D.: Nacizem in Nemci v Jugoslaviji. Ljubljana 1966. Bielovodsky A.: Severne hranice Slovenska. Bratislava 1946.

*Bieriezkin A. W.: Iz istorii amierikano-giertnanskich otnoszenij naka-nunie wtoroj mirowoj wojny (1938-—1939 gg.). “Nowaja i Nowiejszaja Isto-rija", 1964 nr 5.

474

*Boban L.: Ofco Maćekovih pregonora s grafom Canom. W: Istorija XX veka. T. VI. Beograd 1964.

* — — Zagrebaćke punktacije. W: Istorija XX veke. T. VI. Beograd 1964.

*Boczarow I. N.: Italo-jaszistskaja dipłomatija i miunchenskij sgoioor. “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1962 nr 1.

*Bodensieck H.: Die Politik der Zweiten Tscheslowakischen Republik (Herbst 1938 — Fruhjahr 1933}. “Zeitschrift fur Ostforschung" VI, Mar-burg (Lahn) 1957.

Bonnet G.: Le Quai d'Orsay sous trois republiąues. Paris 1961 (cyt. Bonn e t B).

Boratyński S.: Ochrona suwerenności niałych państw w praktyce sto­sunków międzynarodowych (1939—1945). Warszawa 1959.

Borisow J. W.: Sowietsko-francuzskije otnoszenija (1924—1345 gg.). Moskwa 1964.

Breecia A.: Jugoslavia 1939—1941. Diplomazia delia neutralitd. Univer-sita di Roma, Facolta di scienze politiche, 27. Eoma 1978.

Budurowycz B.: Polish-Soviet Relations 1932—1939. New York—Lon-don 1963.

* C a m p u s E.: Aspecte ale politicii externe a Romaniei in etapa post-munchenezd (octomvrie 1338—aprile 1939). “Studii §i materiale de istorie contemporanń", T. I. Bucures.ti 1956.

* — Intelegerea Balcanicd. Bucuregti 1972.

* — — Le role de la Roumanie dans la desagregation de la Pctite Enten-te. W: Nouvelles etudes d'histoire. Bucarest 1955.

* — Mica infelegere. Bucure§ti 1968.

*C haków D.: Niekotoryje aspiekty giermano-turieckich diplomaticzeskich otnoszenij w 1939 godu. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deuxieme guerre mondiale. 1937—1941. Confe-rence Internationale, Sofia, 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

*Chilston [Aretas], yiscount: Rearmament in Britain and France bet-ween the Munich Crisis and the Outbreak of War. W: Toynbee, ed.: The Eve of War 1339.

Chlebowczyk J.: Karol Śliwka i towarzysze walki. Katowice 1972.

* — Nad Olzą. Śląsk Cieszyński w wiekach XVIII, XIX i XX. Katowice 1971.

C h m e l a L.: Hospoddfska okupace Ćeskoslovenska, jeji methody a du-sledky. Znalecky posudek v procesu s K. H. Frankem. Praha 1946.

Chojnowski A.: Koncepcje polityki narodowościowej rządów pol­skich w latach 1921—1939. (Polska myśl polityczna XIX—XX wieku, 3). Wrocław 1979.

* C h u d e k J., opr.: Sprawa Bogumina w dokumentach polskich (Nie opu­blikowane dokumenty). “Sprawy Międzynarodowe", 1958 nr 9.

* — Wrześniowy kryzys czechosłowacki 1338 r. w raportach ambasadora Lipskiego. “Zeszyty Historyczne PISM", 1958 nr 7.

475

* — Z raportóio ambasadorskich Wieniawy-Długoszowskiego. “Zeszyty Hi­storyczne PISM", 1957 nr 6.

C h wo sto w W. M. i in.: Historia. dyplomacji. T. III: 1914—1939. War­szawa 1973 (przekł. z roś.) (cyt.: HD).

Ciało wic z J.: Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921—1939. Warsza­wa 1970.

Cień ciał a A. M.: Poland and the Western Powers. 1938—1939. A Stu-dy in the Interpendence of Eastern and Western Europę. London—To­ronto 1968.

*Cienciala A. M.: Problem niemiecki w świetle polityki mocarstw zachodnich wobec Wolnego Miasta Gdańska 1919—1939. “Studia Histo-rica Slavo-Germanica", 1973 nr 1.

*— — Misja pokoju CarZa J. Burckhardta. “Dzieje Najnowsze", 1974 nr 4. C i e ś l a k T.: Polska—Skandynawia w XIX i XX wieku. Warszawa 1973. C o l v i n I.: The Chamberlain Gabinet. London 1971.

*Constantinescu N., Chiper I. i in.: Les contradictions economi-ąues franco-allemandes et anglo-allemandes en Roumanie a la veille de la seconde guerre mondiale. W: Les grandes puissances et les Balkans a la veille et au debut de la deuxieme guerre mondiale 1937—1941. Con-ference internationale, Sofia, 21—26 avril. Sofia 1973.

Czarnecki B.: “Fali Weiss". Z genezy agresji hitlerowskiej przeciw Polsce. Warszawa 1961.

*Czempałow I. N.: Gierrnanskaja ekspansija na Bałkanach w 1933—

1938 gg. “Uczonyje Zapiski Uralskogo Gosud. Uniwiersitieta", 1958 nr 21.

*— — K istorii zakluczenija giermano-rumynskogo ekonomiczeskogo so-

głaszenija 1939 g. “Nowaia i Nowiejszaja Istorija", 1959 nr 1. Cesi a Poldci v minulosti. T. II. Praha 1967. Ćulłnović F.: Jugoslavija izmedju dva rata. Zagreta 1961. T. I—II.

* — — La politiąue de l'Italie et les divergences germano-italiennes dans les Balkans. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deuxieme guerre mondiale. Sofia 1973.

*Ćutkova M.: Nekolik pozndmek o boji jugoslavskeho lidu profi Mni-chovu v r. 1938. W: Hrozienćik J., red.: CesJcoslowensfco a Juho-sldvia. Bratislava 1968.

D a 11 e k R.: Franklin D. Roosevelt and American Foreign Policy, 1931—

1945. New York 1979.

*Danaś J.: O vzt'ahoch HSL'S s hitlerovskym Nemeckom v predve£er vzniku tzv. Slovenskeho statu. “Historicky Casopis", VII, Bratislava 1959, nr 1.

Dankelmann O.: Franco zwischen Hitler und den Westmdchten. Be­rlin 1970.

Dembiński H.: Odmowa uzn'ania -faktów dokonanych w najnowszym rozwoju prawa narodóiu (Mandżukuo, Abisynia, Austria, Czechosłowa­cja). Lublin 1939.

476

*Dimitrov I.: L'opinion publiąue bulgare et l'orientation de la poli-

tiąue exterieure de la Bulgarie a la veille de la seconde guerre mon-

diale. “Studia Balcanica" (Sofia), 1973 nr 7. Dollmann E.: Komo nazista. Milano 1951. Donosti M.: Mussolini e l'Europa. La politica estera fascista. Ronią

1945.

Dopierała B.: Gdańska polityka Józefa Becka. Poznań 1967. Dr es s H.: Slowakei und faschistische Neuordnung Europas. 1939—1941.

Berlin 1972. DuroselleJ. B.: La decadence. 1932—1939. Collection “Politiąue etran-

gere de la France". Paris 1979.

* — De Wilson d Roosevelt. Politiąue exterieure des Etats—Unis 1913—

1945. Paris 1960.

Duriea M. S.: Aussenpolitische Beziehungen der Slowakischen Repu­blik. Schriftenreihe des Slowakischen M. Cernak-Instituts, 9. Miinchen 1983.

E j duś Ch. T.: Oczerki nowoj i nowiejszej istorii Japonii. Moskwa 1955.

Eubank K.: Munich. Norman, Oki. 1965.

F alfa n S.: Slovenska otazka v Ceskoslovensku. Bratislava 1968.

Feierabend L.:Ve vladdch Druhe Republiky. New York 1961.

*Fiedorow W. G.: Finlandija i imperialisticzeskije dierżawy nakanunie wtoroj mirowoj wojny. “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1964 nr 6.

Fierlinger Z.: Zrada ceskoslovenske burzoasie a jejich spojencu. Praha 1951.

*Fischer Galati S.: Fascism in Romania. W: Sugar P. F., ed.:

Native Fascizm in the Successor States. Santa Barbara, Cal. 1971. Fraszeri K.: Istorija Albanii. Kratkij obzor. Tirana 1964. Freytagh-Loringhoven A. v: Deutschlands Aussenpolitik 1933—

1941. Berlin 1941.

* — Kriegsausbruch u. Kriegsschuld. Essen 1940. Friedlander S.: Hitler et les Etats-Unis. Geneve 1963. Gafencu G.: Preliminaires de la guerre a l'est. Fribourg 1944.

*Gaigalaite A.: Klaipedos Krosto uzgrobimas ,1939 metais. “Lietu-vos TSR Mokslq Akademijos Darbai", 1959 A 2(7).

Garlicka A.: Polska—Jugosławia 1934—1939. Z dziejów stosunków po­litycznych. Wrocław itd. 1979.

G a y d a V.: Italien und Frankreich. Berlin 1939.

*Gelberg L.: Anulowanie polsko-niemieckiej deklaracji przez III Rzeszę. “Sprawy Międzynarodowe", 1959 nr 6.

Giannini A.: L'Albania dali' indipendenza all'unione con l'Italia. Mi­lano 1939.

G ii bert M., Go 11 R.: The Appeasers. Loridon 1963; przekł. polski: Dżentelmeni w Monachium. Warszawa 1967.

Glasneck J., Kircheisen L: Turkei u. Ajghanistan, Brennpunkte d. Orientpolitik im II. Weltkrieg. Berlin 1968.

477

I

Graca B.: 14. marec 1933. Z dejin Komunistickej strony Slovenska (Sbor-nik t/stawu dejin KSS, I, 3). Bratislava 1959.

* G r o m a d a T. V.: Poland and Slovakia during the September—October Crisis 1938. W: Studies in Polish Civiliźation. New York 1971.

Gromy k o A. A. i in., red.: Istorija diplomatii. Izdanije wtoroje. T. IV; Diplomatija w gody wtoroj mirowoj wojny. Moskwa 1975 (przekł. polski, Warszawa 1982).

*Guarda-Nardini L.: La Rutenia Subcarpatica nella crisi ceco-slovaca del marżo 1939. W: II mondo slavo. T. IV. Padova 1972.

H a gen W.: Die geheime Front. Linz—Wien 1950.

H a j e k J. S.: Mnichów. Praha 1958.

H a j e k M.: Od Mnichom k 15. bfeznu. Prispevek k politickemu vyvoji će-skych zemi za pomnichovske republiky. Praha 1959.

Hartmann P.: Der Kampf urn, den Teschener Korridor. Berlin 1939.

H a s s G.: Von Miinchen bis Pearl Harbor. Berlin 1965.

H e n n i g Fr.: Scandinaria between East and West. New York 1950.

Hildebrandt K.: The Foreign Policy of the Third Reich (przekł. z niem.). London 1973.

H i l g e r G., M e y e r A.: The Incompatible Allies. Memoir-History of Ger­man—Soviet Relations 1918—1941. New York 1953.

Hillgruber A.: Hitler, Konig Carol u. Marschall Antonescu. Die deutsch-rumdnischen Beziehungen 1938—1944. (Veroffentlichungen des Institutes fur Europaische Geschichte, Mainz, V). Wiesbaden 1954, 1965.

Hoensch J. K.: Der ungarische Revisionismus und die Zerschlagung der Tschechoslowakei. Tiibingen 1967.

* — Die Slowakei und Hitlers Ostpolitik. Hlinkas Slowakische Volkspartei zwischen Autonomie und Separation 1938/1939. Koln—Graz 1965.

Ho f er W.: Die Diktatur Hitlers. Handbuch der deutschen Geschichte, IV'II. Konstanz 1964.

Holldack H.: Was wirklich geschah? Die diplomatischen Hintergrunde der deutschen Kriegspolitik. Darstellung und Dokumente. Miinchen 1949.

Hop tnę r J. B.: Yugoslavia in Crisis 1934—1941. New York—London 1962.

*Hradecny P.: Albanie. W: Stfedni a jihovychodni Europa ve vdlce

a rewluci 1939—1945. Praha 1969. H u s a k G.: Svedectvo o slovenskom ndrodnom povstani. Wyd. II. Brati-

slava 1969. II' k o V.: Borofba trudjaszczych Zakarpattja za wozz'jednannja z Rad-

janśkoju Ukrajinoju (1939—1944). Użhorod 1954. Islamów T. M. i in., red.: Istorija Wiengrii. T. III. Moskwa 1972.

*Jabłonka K.: Zmiany granicy na Spiszu i Orawie 1918—1945. W: B e r-g h a u z e n J., red.: Podhale w czasie okupacji 1939—1945. Warszawa 1972.

J a c o b s e n H. A.: Nationalsozżalistische Aussenpolitik 1933—1938. Fran­kfurt a/M 1968.

Jakobson M.: DipZomatie im jinnischen Winterkrieg 1939/40. Przekł. z ang. Wien—Diisseldorf 1973.

478

Jaksch W.: Europas Weg nach Potsdam. Wyd. II. Koln 1970. J a l a n t i H.: La Finlande dans l'etau germano-sovietique. Neuchatel 1966. Jareb J.: PoZo stoljeća hrvatske politike. Powodom Maćekove autobio-grafije, Buenos Aires 1960.

* J a ź k o w a A. A.: Motają Antanta i Miunchen. “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1967 nr 4, s. 61—71.

* — Rumynija nakanunie wtoroj mirowoj wojny. 1934—1939 gg, Moskwa 1963.

Jevsejev I. F.: Z dejin Zakarpatske Ukfajiny. Praha 1956.

Jędruszczak H. i T.: Ostatnie lata II Rzeczypospolitej 1935—1939. War­szawa 1970.

Johansson A.: Finlands sak. Svensk politik och opinion under vinter-kriget 1939—1940. Stockholm 1973.

Jouvenel R. de: Vlngt annees d'erreurs politiąues. Preface J. Baby. Paris 1947.

Juhasz Gy.: Hungarian Foreign Policy 1919—1945. [Przekł. z wag., wyd. oryg.: Magyarorszag kiilpolitikaja, 1974]. Budapest 1979.

Jurkiewicz J.: Watykan a Polska w okresie międzywojennym 1918—1939. Warszawa 1958.

* — — Węgry a Polska w okresie kryzysu czechosłowackiego 1938 r. “Spra­wy Międzynarodowe", 1958 nr 7—8.

* K a l b e E.: Bemerkungen zu den historischen Voraussetzungen der Sil-dosteuropapolitik des faschistischen deutschen Imperializmus. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deuxie-me guerre mondiale. 1937—1941. Conference mternationale, Sofia, 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

Kań A. S.: Wnieszniaja politika skandinawskich stran w gody wtoroj mi­rowoj wojny. Moskwa 1967.

Kańa O., Pavelka R.: Tesinsko v polsko-ćeskoslovenskych vztazich 1938—1939. Ostrava 1970.

Kazlauskas B.: L'Entente Baltiąue. Paris 1939.

Kirschbaum J. M.: Slovakia, Nation at the Crossroad of Central Eu­ropę. New York 1960.

K i s z l i n g R.: Die Kroaten. Der Schichsalsweg eines sudslawenvolkes. Graz—Koln 1958.

Komar S.: Czesi i Niemcy na ziemiach odzyskanych Śląska Cieszyńskiego. Katowice 1939.

Kor d t E.: Wahn und Wirklichkeit. Die Aussenpolitik des Dritten Reiches. Versuch einer Darstellung. Stuttgart 1948.

K o v a c s E.: Magyar-lengyel kapcsolatok a ket vildghdboru kozott. Buda­pest 1971.

*Kozeński J.: Kwestia słowacka w polityce III Rzeszy. SDZES, 1974, t. X.

*— — La politiąue nazie de vassalisation de la Slovaquie. “La Pologne et les affaires occidentales", 1971 VII/2.

47

*— — Rzesza hitlerowska wobec Czechosłowacji po układzie ru Monachium. PZ, 1969 nr 2.

Koźmiński M.: Polska i Węgry przed drugą wojną światową (paździer­nik 1938 — lorzesień 1939). Z dziejów dyplomacji i irredenty. Wrocław—

Warszawa—Kraków 1970. K rai V.: Spojenectvi Seskoslovensko-sovetske v evropske politice 1935—

1939. Praha 1970. K r a m e r J,: Irredenta a separatizmus v slovenskej politike 1918—1938.

(Studia o ich vzt'ahu). Bratislava 1957. Krasuski J.: Między wojnami. Polityka zagraniczna II Rzeczypospolitej.

Warszawa 1985. Kr i z mań B.: Vanjska politika jugoslavenske drźave 1918—1941. Zagreb

1975. Kr o f ta K.: Z dób nasi prvni republiky. Praha 1939.

*Kulski W. W:: The Anglo-Polish Agreement of Aug. 25, 1939. “The Polish Review", XXI, 1976 nr 1—2.

*Kupliński J.: Z dziejów wychodźstwa czechosłoioackiego w Polsce po

zaborze Czechosłowacji w r. 1939. SDZES, 1974 nr 10. K u t a k o w L. N.: Istorija sowietsko-japonskich dipłomaticzeskich otno-

szenij. Moskwa 1962.

* K v a C e k R.: Ceskoslovenska na jedndnich Male Dohody a Mad'arska

v letech 1936—1938. “Historicky Ćasopis", 1963 nr 3. Langenhove F. van: La Belgiąue en ąuete de securite. Bruxelles

1969. L, a n g e r W., G l e a s o n S. E.: The World Crisis and American Foreign

Policy T. I: The Challenge to Isolation 1937—1940. New York 1952.

*Lapter K.: Angielskie gwarancje dla Polski w r. 1939. “Sprawy Mię­dzynarodowe", 1959 nr 6.

* — — Polityka Becka. “Sprawy Międzynarodowe", 1958 nr 5.

L a t o u r C.: Siidtirol und die Achse Berlin—Rom 1938—1945. Stuttgart

1962. Łebie die w N. L: “Źeleznaja Gwardija", Karol II i Hitler (Iz istorii

rumynskogo faszyzma, monarchii i jeje wnieszniepoliticzeskoj “igry na

dwuch stołach"). Moskwa 1968. Leibrock O.: Der Sudosten, Grossdeutschland und das neue Europa.

Berlin 1941. Leone ini F.: La ąuestione dei Sudeti 1918—1938. (Collana di studź sull

Europa Orientale. Universitd di studź di Pudowa, 15) Padova 1976. L e o n h a r d t H. L.: Nazi Conąuest oj Danzig. Chicago 1942. L e v i n e H. S.: Hitler's Free City. A History of the Nazi Party of Danzig

1925—1939. Chicago—London 1973. Lipscher L.: L'udacfca autonomia, iluzie a skutoćnost'. Bratislava 1957.

* L i p s k i J.: Nowe przyczynki dotyczące wybuchu wojny polsko-niemiec-kiej w 1939 r. “Bellona" (Londyn), 1950 nr 1.

480

*— Stosunki polsko-niemieckie przed wybuchem wojny w świetle aktów norymberskich. “Sprawy Międzynarodowe" (Londyn), 1947 nr 2-4.

* Lip tak L.: Mad'arsko v slovenskej politike za II. svetovej vojny. W: Holotik L., red.: Nemecka otdzka a Ceskoslonensko. Bratislava 1962.

* —.Slouensko v 20. staroci. Bratislava 1968.

Ludin C. L.: Finland in the Second World War. Bloomington (Ind.) 1957.

*Lukeś F.: K diplomatickemu pozadi videńske arbitraże. “Historicky Casopis", 1962 nr 1.

* — Podwny mir. Praha 1968.

* — — Svedectvi ćs. diplomata. “Slovansky Pf ehled", 1968 nr 3.

Luz a R.: The Transfer of the Sudeten Germans. A Study of Czech—

German Relations. 1933—1338. New York 1964. L v o v a M.: Mnichov a Edward Beneś. Praha 1968.

Lossowski P.: Litwa a sprawy polskie 1939—1940. Warszawa 1982. Mac ar tnę y C. A.: October Fifteenth. A History of Modern Hungary

1929—1945. (Edinburgh University Publications, History, 6) Edinburgh

1957, t. I—II. Macartney C. A., Palmer A. W.: Independent Eastern Europę.

A History. London 1962.

Mackiewicz S.: Polityka Józefa Becka. Paryż 1960. Madajczyk Cz.: Faszyzm i okupacja 1938—1945. Wykonywanie okupacji

przez państwa Osi w Europie. Tom I: Ukształtowanie się zarządów; oku­pacyjnych. Poznań 1983.

M a j s k i j I. L: Kto pomagał Hitleru. Moskwa 1962. Mamatey V. S., Luz a R., red.: A History of the Czechoslovak Re-

public. 1918—1948. Princeton, N. J. 1973. Mason J. B.: The Danzig Dilemma. A Study in Peacemaking by Com-

promise. Stanford, Cal, 1946. Mastny V.: The Czechs under Nazi Rule. The Failure of Natiortal Resi-

st&nce. 1933—1942. New York—London 1971.

Mazurowa K.: Europejska polityka Francji 1938—1939. Warszawa 1974. Medlicott W. N.: British Foreign Policy sińce Versailles 1919—1939.

London 1968. M e y e r A. — zob. H i l g e r G.

*Miazgowski B.: Ślepcy nad przepaścią. “Polityka", 1965 nr l, 3 i 5. Mielnikow J. M.: SSzA i hitlerowskaja Giermanija 1933—1939 gg.

Moskwa 1959.

Michę l H.: La dróle de guerre. Paris 1971. Mik o s S.: Działalność Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej

w.Walnym Mieście Gdańsku 1920—1939. Warszawa 1971.

* Mik ulic z S.: Kłajpeda w okresie marzec—sierpień 1939. “Wojskowy Przegląd Historyczny", 1971 nr 1.

* — Kłajpeda w polityce europejskiej 1918—1939. Warszawa 1976.

31 Europa...

481

Mikus J. A.: Slovakia. A Political History 1918—1950. Milwaukee, Wisc.

1963. Mili e r K.: Belgian Foreign Policy between Two Wars 1919—1940, New

York 1951.

Mira G., zob. Salvatorelli L. M o i s u c V.: Diplomatia Romaniei s,i problema apdrdrii sweranitatii ęi

independentei nationale in perioada martie 1938 — mai 1940. Bucure§ti

1971.

Moltke K.: Za kulisami II wojny światowej. Warszawa 1955. M o r a v e c E.: Das Ende der Benesch-Republik. Die tschechoslowakische

Krise 1938. Prag 1941.

M o r d a l J.: La guerre a commence en Pologne. Paris 1968. Mourin M.: Ciano contre Mussolini. Paris 1960.

— — Les relations jranco-sovietiqu.es 1917—1967. Paris 1967. Na mię r L. B.: Diplornatic Prelude 1938—1939. London 1948.

— — Europę in Decay. A Study in Disintegration 1936—1340. London 1950. Navickas K,: The Struggle of the Lithuanian People for Statehood.

Yilnius 1971. Newman S.: Gwarancje brytyjskie dla Polski. Marzec 1939. Przeł.

J. Meysztowicz [przekł. z ang.] Warszawa 1981. Niekricz A. M.: Politika anglijskogo imperializma w Jewropie (Oktiabr'

1938 — sientiabr' 1939). Moskwa 1955. Nowiejszaja istorija arabskich stran. Moskwa 1968. Nurek M.: Polska w polityce Wielkiej Brytanii w latach 1936—1941.

Warszawa 1983.

Offner A. A.: American Appeasement. Cambridge, Mass. 1969. Orlof E.: Dyplomacja polska wobec sprawy słowackiej w latach 1938—

1939 Kraków 1980.

*— — Z najnowszej literatury o stosunkach polsko-słowackich w okresie międzywojennym. “Studia Historyczne", 1972 nr 1.

*Ort A.: Maić dohoda a Mnichów. “Ceskoslovensky Casopis Historicky",

1954 nr 4. Owsianyj I. D.: Tajna w kotoroj wojna rożdalaś. Moskwa 1971; przekład

polski Tajemnice narodzin II wojny światowej. Warszawa 1974. Pastusiak L.: Pół wieku dyplomacji amerykańskiej. 1898—1945. War­szawa 1974. Paterna E. i in.: DeutschZancI 1933—J939. Lehrbuch deutscher Geschichte.

Beitrage. 11. Berlin 1969. Patrascanu L.: Sub trei dictaturi. Bucuresti 1944, 1948, 1970, a także

w przekł. franc.: Sous trois dictatures. Paviowitsch K. St.: Równanie Allemagne 1936—1341. “Balcan Studies"

(Thessaloniki), XV/1, 1973. Pipinelis P. N.: Istoria tis exoterikis politikis tis Ellados 1923—1941.

Athine 1950.

482

Piszczkowski T.: Anglia a Polska 1914—1939. W świetle dokumentów

brytyjskich. Londyn 1975. Piwarski K.: Polityka europejska w okresie pomonachijskim (X 1938—

III 1939). Warszawa 1960.

* — Watykan a faszyzm. 1929—1939. Warszawa 1958. Polskie sily zbrojne w II wojnie światowej. T. I. Londyn 1951.

*Poniński A.: Wrzesień 1339 w Rumunii. “Zeszyty Historyczne" (Paryż),

1964 nr 6. Pop I. L: Czechosłowacko-wiengierskije otnoszenija (1935—1939). Moskwa

1972.

*Popi§teanu C.: Diplomatic Actions Carried out by Równania in the Spring and Summer of 1939. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deuxieme guerre mondiale. 1937—1341. Conference internationale, Sofia 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

* — Rom&nia 51 Antanta Balcanicd. Momente ?ż semnificatii de istorie di-

plomaticd. Bucure§ti 1968. Pritt D. N.: Light on Moscow. Somet Policy Analysed. London 1939.

* — Zimna wojna. Warszawa 1949.

*Prochazka Th.: The Delimitation of Czechoslovak—German Frontiers after Munich. “Journal of Central European Affairs", 1961 nr 2.

*— — The Second Republic. W: Mamatey V. S., Luz a R., red.: A History oj the Czechoslovak Republic 1918—1948. Princeton, N. J. 1973.

* Protokoły polsko-francuskich rozmów sztabowych w Paryżu w maju 1939 r.

Bellona" (Londyn), 1958 z. II, III, IV.

Pruszyński K.: Księga ponurych niedopowiedzeń. Warszawa 1957. Przyłudzki R.: Obraz gospodarczy Śląska Zaolziańskiego. Katowice 1939. Puntila L. A.: The Political History of Finland 1803—1966. Helsinki 1974. Puszkasz I. A., red.: Istorija Wiengrii w 3 tomach. T. III. Moskwa 1972.

* — Wiengrija wo wtoroj mirotooj wojnie. Wnieszniaja politika Wiengrii

(1938—1944 gg.). Moskwa 1963. Raczyńskł E.: The British-Polish Alliance, its Origin and Meaning.

London 1948. Raina P.: Stosunki polsko-niemieckie 1937—1939. Prawdziwy charakter

polityki Józefa Becka. Londyn 1975. Rauschning H.: Makers of Destruction. Meetings and Talks in Revo-

lutionary Germany. London 1942. Reichert G.: Dos Scheitern der Kleinen Entente. Internationale Bezie-

hungen im Donauraum von 1933 bis 1938. “Yeróffentlichungen des Su-

detendeutschen Archivs", 1971 nr 6. Ripka H.: Munich, Before and After. London 1939. R oo s H.: Polen und Europa. Studien żur polnischen Aussenpolitik 1931—

1933. Tiibingen 1957.

Rothstein A.: Spisek monachijski. Przel. z ang. T. Szafar. Warszawa 1961.

31- 483

Rcussillon D. de: Verites sur la Finlande. Paris 1946.

Salvatorelli L., Mira G.: Storia d'Italia nel periodo iascista. To-

rino 1959.

S a v u A. Gh.: Dictatura regald. Bucureęti 1970. Schumann W., Hass G., ed.: Deutschland im Zweiten Weltkrieg.

Bd. I, Berlin 1974. Se ton-Wa t s on H.: Eastern Europę between the Wars 1918—1941. Wyd.

II, New York 1962, Shirer W. L.: The Challenge of Scandinavia. Norway, Sweden, Denmark

and Finland in Our Time. Boston—Toronto 1955.

* — The Rise and Fali of the Third Reich. New York 1962. Sierpowski S.: Mniejszości narodowe jako instrument polityki między­narodowej 1919—1939. Poznań 1986.

* — Stosunki polsko-wloskie w latach 191$—1940. Warszawa 1975.

S i e w o s t j a n o w P. P.: Pieried wielikim ispytanijern. Wnieszniaja poli-

tika SSSR nakanunie Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny, sientiabr

1939 g. —i:ul 1941 g. Moskwa 1981.

S im o n e A.: Les hommes qui ont trahi la France. Paris 1946. Sipols W. J.: Diplomaticzeskaja borba nakanunie wtoroj mirowoj wojny.

Moskwa 1979.

* — Sowietskij Sojuz w borbie za mir i biezopasnost' 1933—1939. Moskwa 1974.

*Skrzypek A.: Kłajpeda jako zagadnienie międzynarodowe 1918—1939. “Dzieje Najnowsze", 1971 nr 3.

* — Strategia pokoju. Radziecka polityka zbiorowego bezpieczeństwa w Eu­ropie 1932—1939. Warszawa 1979.

Smelser R. M.: Das Sudetenproblem und das Deutsche Reich 1933— —1938. Von der Volstumspolitik żur nationalsozialistischen Aussenpolitik. Verójfentlichungen des Collegium Carolinum, 36, Miinchen 1980.

*Smirnowa N. D.: Iz istorii italjanskoj agriessii w Albanii. “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1957 nr 3.

*— — Obrazowanije Narodnoj Riespubliki Albanii 1339—1946. Moskwa 1960.

*— — Politika Italii na Balkanach w pieriod miunchenskogo krizisa. W: Les grandes puissances et les Balkans a la veille et au debut de la deuxieme guerre mondiale. 1937—1941. Conference internationale, Sofia, 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

Sobota E.: Co to byl Protekordt? Prana 1946.

* S t a n e k L: Vatikdn — spojenec l'udactva a tzv. Slovenskeho śtdtu. “Ćeskoslovensky Ćasopis Historicky", 1955 nr 1.

* — Zrada a pad. Hlinkovśti separatiste a tak zvany SlovenskH stdt. Praha

1958; przekł. polski: Zdrada i upadek. Warszawa 1962. Stanislawska S.: Polska o Monachium. Warszawa 1967.

*Stefanowicz J.: Gwarancje brytyjskie dla Polski w świetle narad gabinetu brytyjskiego. “Wojskowy Przegląd Historyczny", 1971 nr 1.

484

Stegar S. A.: Diplomatija Francii pieried wtoroj mirowoj wojnoj. Moskwa 1980.

* — — Franko-italijanskije otnoszenija nakanunie wtoroj mirowoj wojny

(Oktiabr' 1938 g. — awgust 1939 g.). “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1965

nr 5. Sugar P. F., red.: Native Fascim in the Successor States. Santa Barbara,

Cal. 1971. Szamsutdinow A. M., red.: Nowiejszaja istorija Turcii. Moskwa

1968. S z e f e r A.: Mniejszość niemiecka w Polsce i Czechosłowacji w latach

1933—1938. Katowice—Kraków 1967.

*Szemiakow A. A.: Wnieszniaja politika Rumynii pośle Miunchiena

(Oktiabr' 1938 g.—apriel' 1939 g.). “Nowaja i Nowiejszaja Istorija", 1968

nr 5. Szlepakow A.: Ukrajina w planach miżnarodnioji reakciji naperedodni

druhoji switowoji wijny. Kyjiw 1959. gar mai t i s R,, Żiugżda S., red.: Lietuvos TSR istorija. T. III: 1917—

1940. Yilnius 1965.

Slechta F.: Teśinsko, jeho prvni a druhe deleni. Karvinna 1946. Tarulis A. N.: Soviet Policy toward the Baltic States. Notre Damę, Ind.

1959. Tayłor A. J. P.: English History 1914—1945. Oxford 1965.

* — The Origins oj the Second World War. London 1963.

Tilkovszky L.: Juźne Slovensko v rokoch 1938—1945. Bratislaya 1972.

*— — Slovenska otdzka v politike mad'arskych vlddnucich tried v rokoch 1938—1945. W: Holotik L., red.: Prispevky k dejindm jaśizmu v Cesko-slovensku a Mad'arsku. Bratislava 1969.

Tor r e A. i in.: La politica estera italiana dal 1914 al 1943. Torino 1963.

Torzecki R.: Kwestia ukraińska w polityce III Rzeszy, 1933—1945. War­szawa 1972.

Toscano M.: Le origini diplomatiche del Patio d'Acciaio. Firenze 1956.

* — Storia diplomatica delia ąuestione dell'Alto Adige. Bari 1968. Toynbee A., Toynbee V. M., ed.: Survey of International Af-jairs

1939. London etc. (RIIA). Toynbee A., A s h t o n-G w a t k i n F., ed.: The World in March 1939.

Survey of International Affairs 1933—1946. London 1952.

*Trocka H.: Przygotowania militarne Niemiec hitlerowskich do agresji

na Gdańsk w 1. 1933—1939. “Wojskowy Przegląd Historyczny", 1960, nr 1. Truchanowskij W. G.: Istorija mieżdunarodnych otnoszenij i wniesz-

niej politiki SSSR 1917—1933 gg. T. I. Moskwa 1961. Uhlif F.: Teśinske Slezsko. Pfedmluvu napsal H. Ripka. Moravska Ostra-

va—Praha 1946. Ulbricht W.: Der jaschistische deutsche Imperialismus (1933—1345).

Berlin 1952.

485

*Valenta J.: Ceskoslovensko a Polsko v letech 1918—1945. W: Cesi

a Poldci v minulosti. T. II. Praha 1967. V a n k u M.: Molo Antonta 1920—1938. Titovo Użice 1969.

* — — Stav vlade Milana Stojadinovića prema minhenskom sporazumu.

W: Hroziencik J., red.: Ceskoslovensko a Juhosldvia. Bratislava

1968. Vavra F., Eibel J.: Viedenskd arbitraż — dósledok Mnichova, Brati-

slava 1963. V ł e t o r M.: Dejiny okupdcie juzneho Slovenska 1939—1945. Bratislava

1968.

Yillari L.: Italian Foreign Policy under Mussolini. New York 1956. Vnuk F.: Slovenskd otdzka na Zdpade v rokoch 1939—-40. Cleveland, Oh.

1974. V u k V.: Proti pfesile. Kapitoly z ćeskoslovenskych vojensk"ych osudu od

Mnichova po La Manche. London 1942. Walters F. P.: A History of the League of Nations. Wy d. II. London

etc. 1960.

* W a n d y c z P. S.: Foreign Policy of Edward Beneś. W: M a m a t e y V. S., Luz a R., ed.: A History of the Czechaslovak Republic 1318—1948. Prin-ceton, N. J. 1973.

* [Wanty E.]: Belgiąue et France 1920—1936. “Revue Gererale Belge", 1950.

*Weinstein J.: Scenariusz ministra Gafencu. “Zeszyty Historyczne (Pa­ryż), 1968 nr 13. W h e e l e r-B e n n e 11 J. W.: Munich. Prologue to Tragedy. London 1948.

* — The Nemesis of the Power. The German Army in Politics. 1918—1945. London 1954.

*Wierzbiański K.: Czechy a Polska. “Niepodległość" (Londyn), 1952

nr 4. W i s k e m a n n E.: Czech-s and Germans. A Study of the Struggle in the

Historie Provinces of Bohemia and Moravia. London 1938.

* — The Rome—Berlin Axis. A History of the Relations between Hitler and Mussolini. London 1949.

*Wiśniewska K.: Polska, Fr'ancja, Czechosłowacja na wiosnę 1938 r.

Studia Historyczne", 1973 nr 1. Wojciechowski M,: Stosunki polsko-niemieckie 1933—1939. Poznań

1965.

Wól f R. L.: The Balkans in Our Time. Cambridge, Mass. 1956. Wołków W. K.: Giermano-jugosławskije otnoszenija i razwał Maloj

Antanty. 1933—1938. Moskwa 1966.

* — Miunch,ensfcij sgowor i balkanskije strany. Moskwa 1978.

* — — O niekotorych osobiennostiach politiki garantij balkanskim stronom so storony zapadnych dierżaw wiesnoj 1939 g. W: Les grandes puissances et les Balkans d la veille at au debut de la deuxieme guerre mondiale. 1937—1941. Conference Internationale, Sofia 21—26 avril 1971. Sofia 1973.

486

*Woytak R.: Polish Military Intervention into Czechoslovakian Teschen

and Western Slovakia in September—November 1938. “East European

Quarterly", 1972 VI/3. Zaharia G.: Romania de la Miinchen la Viena. Contributie la studiul

politicii externe a Romaniei din anii 1938—1940. Bucures.ti 1969. Zeck H. F.: Die deutsche Wirtschaft und Sudosteuropa (Macht und Erde,

Hefte zum Weltgeschehen, 14). Leipzig—Berlin 1939. Zgórniak M.: Sytuacja militarna Europy w okresie kryzysu politycznego

1938 r. Warszawa 1979.

*Zsigmond L.: Ungarn und das Miinchner Abkommen. “Acta Historica"

(Budapest), 1959, vol. VI, nr 3—4.

Ż i w k o w a L.: Anglo-turskije otnoszenija 1933—1939. Sofia 1971. Żuków E. M., red.: Japoński] militarizm. Moskwa 1972.

2. OPRACOWANIA SYNTETYCZNE I ZBIOROWE

A nić Ż. i in., red.: The Third Reich and Yugostavia 1933—1945. Beograd

1977. Bosi K., ed.: Die Erste Tschechoslowakische Republik als multinationaler

Parteienstaat. Miinchen 1979.

B uszko J.: Historia Polski 1864—1948. Wyd. IV. Warszawa 1982. Czubiński A., red.: Rola mniejszości niemieckiej w rozwoju stosunków

politycznych w Europie 1918—1945. Poznań 1984. Davies N.: God's Playground. A History of Poland in Two Volurn.es.

Vol. II: 1795 to the Present. Oxford 1983. Dreyfus E. G., ed.: Les relations franco—allemandes 1933—1939. Collo-

ques internationaux du Centre National de la Recherche Scientifiąue. No.

563. Paris 1976. Dziewanowski M. K.: War at Any Price. World War II in Europę,

1939—1945. Englewood Cliffs, N. J., 1987. Funke M., ed.: Hitler, Deutschland und die Mdchte. Materialien żur Aus-

senpolitik des Dritten Reiches. Bonner Studien żur Politik und Zeit-

geschichte, 12. Diisseldorf 1976. Gro my k o A. A., P ono mar ie w B. N., red.: Istorija wnieszniej poli-

tiki SSSR 1917—1985 w dwuch tomach. Tom I: 1917—1945 gg. Moskwa

1986. Hristov A., red.: Mjunhenskiot dogovor i jugoslovenskite i ćehoslova-

skite narodi. Rejerati od simpoziumot odrźan na 5—6 oktomvri 1978 g.

vo Skopje. Skopje 1980. Mar es A., ed.: Munich 1983. Mythes et realites. (“Reyue des Etudes

Slaves" 52, 1—2). Paris 1979. Narocznickij A. Ł., red.: SSSR w borbie protiw faszystskoj agressii.

1933—1945. Moskwa 1976.

W a n d y c z P. S.: The United States and Poland. Boston, Mass., 1980. Zieliński H.: Historia Polski 1914—1939. Wrocław itd. 1983.

487

Żarnowski J., red.: Przyjaźnie i antagonizmy. Stosunki Polski z pań­stwami sąsiednimi w latach 1918—7939. Wrocław itd. 1979.

3. PRZEGLĄDY HISTORII POWSZECHNEJ, PRACE ZBIOROWE, ROCZ­NIKI, ENCYKLOPEDIE Baumont M.: La iaillite de la paix (1918—1939). T. II: De Vaffaire

ethiopienne a la guerre (1936—1939). (Peuples et civilisations, Histoire

generale, XX). Paris 1951. C a r r E. H.: International Relations between the Two World Wars, 1919—

1939. London 1948.

Der deutsche Imperialismus und der Weltkrieg. Materialien der wissen-schajtlichen Konierenz der Kommision der Historiker der DDR und der UdSSR. Berlin 1960.

Duroselle J. B.: Histoire diplomatiąue de 1919 a, nas jours. (Etudes politiąues et sociales, 7). VI wyd. Paris 1974.

Gathorne Hardy G. M.: A Short History of International Aj fair s, 1920 to 1939. Wyd. III. London 1947

Historia dyplomacji. T. III: 1914—1939. (Istorjia diplomatii. Izd. II, t. III); przekł. polski red. H. A 11 m a n. Warszawa 1973.

Holotik L. i in., red.: Nemeckd otdzka a Ceskoslovensko. Bratislava 1962.

Holotik L., red.: Prispevky k dejindm jaśizmu v Ceskoslouensku a Mad'arsku. Bratislava 1969.

Hrozienćik J., red.: Ceskoslovensko a Juhoslavia. Z dejin ćeskoslo-vensko-juhoslovanskych vzt'ahov. Bratislava 1968.

Zstorija dipłoroatii — zob. Gromyko A. A. i Historia dyplomacji.

Istorija Wielikoj Otieczestwiennoj Wojny Sowietskogo Sojuza. T. I: Podgo-towka i razwiazywanije wojny impierialisticzeskimi dierżawami. Moskwa 1960; przekł. polski: Historia Wielkiej Wojny Narodowej Związku Ra­dzieckiego 1941—1945. T. I: Przygotowanie i rozpętanie wojny przez mo­carstwa imperialistyczne. Warszawa 1964.

Les grandes puissances et les Balkans d la veille et au debut de la deu-xieme guerre mondiale. 1937—1941. Conference intern'ationale, Sofia, 21—

26 avril 1971. Sofia 1973 — “Studia Balcanica" 1973, t. 7. Renouvin P.: Les crises du XXe siecle. T. II: 1929—1945. (Histoire des

relations internationales, VIII). Paris 1958. S o j a k V., red.: O ćeskoslovenske zahranićni politice 1918—1939. Sbornik

stati. Praha 1958.

4. INFORMATORY

Almanach de Gotha. Annuaire genealogiąue, diplomatiąue et statistiąue 1938.

Gotha 1938.

[To samo] 1939. Gotha 1939. Bach-Thai J.: Chronologie des relations internationales de 1870 d nos

jours. Paris 1957.

488

Chronik des Krieges 1939/40. Berlin 1940.

Dictionnaire diplomatiąue international. T. IV. Paris s.a. (1946). Diplomaticzeskij slowar, w trioch tomach. T. I—III. Moskwa 1971. Hubners-Weltstatistik. 73. Ausgabe 1939 von Otto Hiibner's geographisch-

-statistischen Tabellen aller Ldnder der Erde. Neu bearbeitet von.

dr E. Roesner. Wien 1939.

Europę Gravitates to Precipice

The events which took place in Europę between the Munich Conference at the end of September, 1938 and the German agg-ression against Poland eleven months later led conseąuently to the Second World War which was to plunge the world in chaos and bring about generał destruction.

The span of time sińce the Munich Conference until the out-break of the war can be divided into some stages. Thus the unex-pected partition of Czechoslovakia in 1938, i.e. at the time when one could think the State would possibly preserve independence, belongs to the first stage. This stage could be connected with the Munich Conference and, to some extent, treated as its natural conseąuence.

At the same time fascist Germany which had initiated that affair was making preparations for the next stage at which the Western Powers which took part in the Munich Conference were to fix the effects of appeasement. According to the plans of the German government those Powers should also have accepted fu-ture German proceedings in Central and South-Eastern Europę. The most important political task for Germany was to isolate Poland and thus exclude any possibility of her contacts with her prospective allies.

These German exertions lasted until the beginning of March, 1939. At this stage the Polish government was the only one that opposed the German efforts.

At the third stage, which embraced March and the beginning of April, 1939 Germany annexed the rest of Czech territory and con-tributed to the rise of seemingly independent Slovakia which in fact was under the German control.

At the same time German captured Memel and impelled Rou-mania to sign a treaty which subdued entire Roumanian economy

490

to Berlin. It was also the time of the end of the Spanish Republic strangled by the fascists of that country aided by Germany and Italy.

It was relatively easy for the Germans to keep up appearences of appeasement at the second stage but at the third one German aggressive plans became at last clear. Thus the span of time sińce the second half of March may be treated as the fourth stage. At that time the Western Powers madę strenuous efforts to form a błoć against the predictable German aggression. Therefore they tried to arrange matters with the Soviet Union but they did it very hesitantly and inconseąuently. Besides they tried to help smaller Central and East-European States which were menaced by the fascists. Poland played ąuite an important role in this action but her leaders had misunderstood the significance of the Soviet Union and took a completely wrong stand. This Polish attitude towards the USSR was one of the main reasons for the incon-sistent policy of the Western diplomacy which resulted in weak-ening of the security of their states. And finally, at the last stage, Fascit Germany clearly revealed its aggressive plans having de-nounced the hitherto existing agreements with Poland and Great Britain. Soon after that Germany and Italy signed the so-called "Steel Pact" setting thus firm the Fascist Axis.

Thus the second half of March, 1939 was the beginning of a new epoch in Europę at which the policy of appeasement was to be gradually given up. Nevertheless there still were many follow-ers of appeasement who tried to stick to that policy even in the summer of that year, i.e. at the time when it was obvious that the war was about to break out. The Western Powers were in fact eager to accept the status quo in Europę after the partition of Czechoslovakia. It is worth noticing that the governments of the Western Powers were indignant not as much at the destruction as at the very fact of German infringing the agreement signed at the Munich Conference. The only aim of the proceedings of the said governments madę after the occupation was to prevent Ger­many and her allies from another annexation which would have resulted in an increase of the fascist power. The Western govern-ments were far from demanding restoration of independent Cze-choslovakia. The Soviet Union was the only Power which disap-

491

proved of the German annexations of 1938 and 1939 and lodged a complaint at the League of Nations.

To be surę, the Western Powers tried then to form a corrimon front against the fascit aggression but their proceedings were infirm of purpose and it was ąuite obvious that they would have compromised with the fascist States provided the latter had changed their political methods. Meanwhile the Western governments un-derestimated the proceedings of the only Power which was eager to fight against the fascist regimes and which possessed consi-derable military capacity; the French government as well as the British one neglected the importance of the Soviet Union.

The problem of Czechoslovakia may be the criterion by means of which the real value of the politics of the West-European Po­wers can be estimated. The Western governments did not demand the Germany should have acted according to the document signed at the Munich Conference which warranted the existence of in­dependent although pared Czechoslovakia. There was no declara-tion madę on the part of the Western governments which could be treated as a promise of help for Czechoslovakia. The protest lodged in Berlin after 16th March did not contain any suggestion of such a pronouncement. The said governments hesitated to mąkę any declaration concerning the case of Czechoslovakia even long after the war broke out.

Nevertheless, the annexation of Czech areas, the German proceedings in Roumania and Italian aggression in Albania madę the Western governments feel uneasy about the plans of the fas­cist Powers. The Western States feared that Poland could have submitted to German pressure which would reinforce the błoć of the fascist states. What was fully unlikely seemed to be initially justified because of the former diplomatic co-operation of the Ger­man and Polish governments for the partition of Czechoslovakia. However, the tensions between Poland and Germany which occured after October, 1938 were carefully hidden by both part-ners. That did not help the Western governments take in the actual situation. If the fears had come true and if Poland had come under the German control, then, having her eastern frontier safe, Germany could have jeopardized the Western Powers. One should also keep in mind that Great Britain was then completely

492

unprepared for the war. It was nearly the same situation in Fran­ce. Thus the crucial problem for British and French diplomacy was to recognize the true Polish attitudes towards Germany. Great Britain and France did their utmost in order to preserve Poland from submission to Germany. That was the source of all British and French advances to Poland. Therefore Great Britain unex-pectedly changed the course of her foreign policy and vouched for help to Poland in case of emergency, and, soon after that, sig-ned a bilateral agreement with Poland about mutual assistance. The agreement was also corroborated by France which resulted in a new Triple Entente. This alliance differed from that of 1914 in that Poland which had not politically existed in the time when the first one was madę, took in the new one the place of Tsarist Russia. Poland benefited by the fact that the Western Powers distrusted the USSR. On the other hand, the British and French governments could not overlook the importance of the Soviet Union. Both states tried therefore to mąkę an agreement with the USSR but their partial and imperfect attempts proved abortive. The con-seąuence of that policy was disastrous.

It was characteristic of the connections between Poland and the Western Powers that at the first stage the Western govern-ments did not intend them to be too close. Thus the independence of Poland was warranted but her frontiers were not, and, accord-ing to the wishes of the Western partners of Poland, the problem of Gdańsk was not at all to be mentioned in the treaty of alliance. It was due only to strenuous Polish diplomatic efforts that the conditions of the agreement proposed by the Western Powers were changed so that they could be accepted by Poland.

To be surę, the British guarantee of 31st March as well as the joint British and French guarantee for Greece and Roumania and, especially, the bilateral Polish—British agreement of 6th April were an evidence for an unprecendented turn of hitherto British foreign policy and were equal to giving up the policy of appease-ment. It is well known, however, that certain British manoeuyres did not correspond with the document of 31st March and with these of 6th and 13th April. Britain yacillated even in August of that year, i.e. just before the declaration of war which was a definite break with the past.

493

It should also be noted that the Italian attack against Albania which took place a day after the end of Beck's visit in London and on the very day on which the official statement of the agree-ment betwen Poland and Great Britain was released proved to the fascists' disbelief in a real change of the course of British policy. By means of the aggression Italy violated the Italian-Bri-tish agreement about the status quo in the Mediterranean. In fact, the British government did not consider the Italian aggression to be a violation of the agreement, the only British reaction being the ąuarantee of integrity for Greece. Anyhow, Great Britain negotia-ted subseąuently a treaty with Turkey and, later, a tripartite agreement between Great Britain and France on one side and Turkey on the other was signed. The aim of that agreement was to oppose other Italian aggressive moves.

Germany which as soon as on 3rd April started secret prepa-rations for the attack against Poland, revealed her plans by the end of that month. Hitler's aggressive speech was eąual to giving up German seemingly peaceful policy and the agreement between Germany and Italy signed on 22nd May proved the suspicions to be trae. Europę, which sińce the Munich Conference gravitated to war, was at that time on the edge of a precipice.

Translated by Andrzej Jankowski

Eepona cipeMHTCH B 6es/i;Hy

PesiOMe

MKHxeHCKoił KOHCpepenuMeM B KOHije ceHTa6pa 1938 ro,ąa n BoopyjKCHHOM arpeccneii mTjiepOBCKoił FepMaHHH npoTMB IIojibiiiM, cnycTH o.zpiHHa.zmaTB Mecaues nosace, XOA CGÓBITHM no-cjieflOBaTejiBHo ycTpeMJiajica K Boime, npM STOM K Bceo6mefł BOM-ne, KOTOpan JIMIIIB TOJIBKO nocjie flBaflu;aTii nHTM jieT nocjie nepBoii OHHTB noflBeprjia Mnp xaocy vi onycTomeHMio.

STOT nepMOA MOHCHO noflpasflejiMTb na HCCKOJIBKO STanoB. IlepBBiM 3Tan coeflMHaeTca c MiOHxeHCKoił KOHdpepeHij,iieii, ee ecTecTBeHHoe nocjieflCTBMe; cjieyjomnii 3Tan csasaH c HexocjiOBaKMii ee cocep;aMM B nocjie,a;Hiix neTBipex Mecau;ax 1938 roa, Kora em;e Kaaajiocb, HTO KpoxoTHoe rocyflapcTBO HexoB n cjiosaKOB CMOJKBT npo^epscaTbca.

FMTJiepoBCKaa Tepnaniia, sanuniUMK STOPO flejia, B STO

jie^yiomnii 3Tan. OH HOJiHcen 6bui IIOJIWTMKH snnwsMeHTa nyTCM npMHHTMH BMM MK)HxeHCKoro Rpe^aTejiBCTEa ero sanaflHbiMii a TaKJKe nyTGM ofl,o6peHMH Sana^OM oHepe7i;HBix 3axBaTHMHecKMX TepMaHMM B ijeHTpajibHoii M ioro-BOCTOHHoii Espone. OT-

M6CTO AOJIHCHbl 6BIJIM SaHHTB nOnBITKM MSOJIMpOBaHMa

OT Bcex, KTO MOF BBI eii npesocTaBHTB noMom;B. STU ne-Meti;Kiie MeponpnHTna npoaBMjmcb c nanajia MapTa 1939 rofla. Ha-

flO npMTOM flo6aBIITB, HTO MM6HHO CO CTOpOHBI IIOJIBILIt! npoaBMJIMCB

KOTOpBie yKasbiBajiH na TpyAHOCTM B ocymecTBJieHMM Eepjiima, peajmsosaHHbie no cnx nop flOBOJibHO jierKO. BecBMa 6ypHBie co6biTna coeflimaioTca c TpeTbMM 3TanoM, T. e. c MapTOM M nacTbio anpejia. B STO speMa

M cos^aHHa aKo6bi caMOCTOHTeJlBHOro cjiOBauKoro rocy^apcTEa KOHTpojiBK) repMaHMM, a TaKJKe noflCTpeKaeTCH BenrpMH K saxsaTy KapnaTCKOM YKpaHBBi. KpOMe Toro FepMarofH 3axBaTMJia Kjiaii-

495

M npMHyMJia PyMBiHMio npMHaTB aoroBOp, noAHMHaiomMH ee MHrepecoM peiixa. HTOBBI ne ocTaTBCH nosafln csoero napraepa, MTajraa snanajie anpejia sanajia Aji6aHMK. B STO spena KOHHMJiacB TaKsce aroHna McnancKOM pecnySjiMKM; B STOM CTpane TaKJKe BOCTOpJKecTBOBaji cpanmsM.

ECJIM na BTOPOM 3Tane Tepnanwa OBOJIBHO pesyjiBTaTMBHO nofl-ji;epJKMBajia BMAHMOCTB snnMSMeHTa, xaK B TpeTBeM 3Tane CBOM-MM 3axBaTHMHecKMMM MeponpiiaTPiaMii ona nanecjia eMy HOHTM CMepTejiBHBiii yaap. HaKoneu; na Banale, npaBa CJIMIIIKOM no3fl-HO, npocHyjincB. MTaK, co BTOpoii nojiOBMHBi MapTa OHepeflHoii nocjieMK)HxeHCKMił 3Tan, saKjnonaioiniiM K cosaHMio cppOHTa npoTMB 3axBaTHMHecKOM nojiMTMKM, c ynac-TM6M ,n;Byx 3anaHBix ^epscas, a TaKace .HIOBOJIBHO

MX nonBiTKM ^oroBOpa c CoBeTCKMM COIOSOM. Ha6juoaeTca cTpeMJieHue K noKpOBMTejiBCTBy

M HeÓOJIBHIMM rOCyapCTBaM U;eHTpajIBHOM M KrO-BOCTOHHOM

HBI, KOTOPBIM CTaji yrpojKaTB cpaniMCTCKMM MMnepnajiMSM. B STOM OTHonieHMM oT^ejiBHoe MecTO sanMMaer IIojiBina, Koropaa B STO speMa nrpajia IIOHTM pasHonpaBHyio poji& c 3anaflHBiMM flepJKa-saMM B MX MeponpMaTMax, HanpaBjieHHBix na co3,o;aHMe cppOHTa npoTMB arpeccopoB M o^HospeMeKHO npMHajia npMHi^MnMajiBHO B oSjiacTM HTO KacaeTca HenoHMManMa pojiM M snane-CCCP. ECJIM Henocjie,n;oBaTejiBHOCTB M HeMCKpenHOCTB IIOJIM-TMKM Sana^a no OTHomeHMio K CCCP, BBiSBannoM TBM, HTO CTOPOH-

HMKM 3nnM3MeHTa B flaJIŁHeMIIieM npMflepJKMBajIMCB CBO6M

Tau;MM, B MTore nosjiMaJia na M3Bpam;eHMe s^paBO

TMBHOM SeSOnaCHOCTM, TO OflHMM M3 BMHOBHMKOB aBMJI3CB 3fl6CB,

K coJKajieHHio, TorflauiHHa nojiMTMKa nojiBiim.

M HaKoneii;, na cjie^yiomeM naTOM 3Tane rMTJiepoBCKaa Fep-MaHMa yace OTKPBITO saasMJia o CBOMX HaMepeHMax, onposepraa

CBOM flOFOBOpBI C IIoJIBineM M BeJIMKOM BpMTaHM6M. O^HOBpeMeHHO

4)opMajiBHO ynpOHHaerca coios 4)aiuiiCTCKMX rocy^apcTB, HTO npo-

aBMJIOCB B SaKJIIOHeHMM, T.H. CTajIBHOTO naKTa, H6M6D;KO-MTaJIBaH-

CKoro coiosa.

Co BTOPOM nojiOBMHBi MapTa 1939 r. HaHMHaeTca TaKMM o6pa30M B MCTOPMM EsponBi Hosaa spa, nocTeneHHO onposepraioinaa HOJIM-TMKy snnMSMeHTa. CTOPOHHMKM 3TOM nojiMTMKM Hę corjiamajiMCB BnponeM c ee npoBaJIOM. Be^B Ha6jnoflaerca sazKe ee

496

JI6THM6 MeCHUBI 3TOFO rOAa, T.6. HenOCpeflCTBeHHO nepCA T6M,

ipMaHMH pasBHsajia BTOpyro MMposyio Boimy.

Ha caMOM ACJIB npoaBMJiocB HeroAOBaHMe, KOTopoe BBissaji sa-eaT HexocjioBaKMM repMaHMeił, TCM ne Menee STO HeroAOBaHMe paBMTejiBCTBeHHBix KpyroB Sanafta ne 6BiJio HanpaBJieno TOJIBKO POTMB nopa6oin,eHMH neniCKoro napocą, CKOJIBKO npoTMB Hapyme-MH AoroBOpa B MioHxeHe, nocjie KOToporo sana^RBie AepscaBBi

HaHMTGJIBHO npw6jIM3MJIMCB K npMHHTMIO HOBOIO nOJIOJKCHMa Reji.

IpeAnpMHHTBie TenepB perueHMa, nanpaBJieHHBie na npeAOTBpa-u;eHMe HOBBIX 3axBaTHMHecKMX MeponpMHTMił, GBIJIM CKOpee BBissa-

IBI T6M, HTO6BI npenHTCTBOBaTB M TBK CJIMIIIKOM Hpe3M6pHO ynpOH-

rMTJiepOBCKOM TepMaHMM (M ee corosHMKa — MTajiMM) M yse-ee noT6Hii,Majia nyTem HOBOPO 3axsaTa. B sanaAHBix CTO-

1MUaX OTHIOAB H6 yHMTBIBajIMCB Heo6xOAMMOCTB BOCCTaHOBJieHMH

aesaBMCMMocTM nopa6om,eHHBiM HapOAan. TOJIBKO CoBeTCKMM Coros pesKo ocyAMji anneKCMM 1938 M 1939 IOAOB, McnojiBsya B STOM

TaKHce JlMry HaijMM.

sanaAHBie A^pacaBBi HBiTajiMCB cosAaTB dppOHT npoTMB 3axsaTa, HO MX nonBITKM GBIJIM nojiOBMHnaTBie. OAnospeMenno STM rocyAapcTBa ae oTpMti,ajiM nonBiTOK B oTHomeHMM KOMnpOMMCCHBix CAGJIOK c arpeccopaMM, ecjiM SBI OHM oSasajiMCB MSMBHMTB noBeAeHMa. Ha SanaAe oTcyTCTBOBajio CTpeMJieHMe, M

AO6pOM BOJIM, HTOÓBI COSAaTB H6TKMM SOTOBOp C 3TMM

CTBOM, KOTOpOe XOT6JIO GeCKOMnpOMMCCHO npOTMBOHOCTaBMTBCH

arpeccopan M pacnojiarajio B STOM OTHomeHMM co6cTBeHHBiMM BBCB-Ma cepBesHBiMM cpeACTBaMM. B npaBMTejiBCTB6HHBix Kpyrax Ila-pnaca H JIoHAOHa ne noHMMajiM BOSMOJKHOCTeM CCCP. HaflO A&-

JK6 yTOHHMTB, HTO M H6 6BIJIO TBM CTpeMJieHMH, HTOÓOBI MX U,6-HMTB.

MM6HHO OTHOineHMe sanaAHBix AepacaB K HexocjiOBaii,KOMy BO-npocy na caMOM AeJie CBMAeTejiBCTByeT o cyTM MX HOJIMTMKM nocjie MapTa 1939 roAa. BMBCTO TOFO, HTOÓBI co Bceii 3HeprMeii BBICTynMTB na 3am,MTy CBOMX co6cTB6HHBix noAnMceM B MiOHxeHe, rapanTM-pyioiu,HX AaJJtHeiiinee cymecTBOBaHMe STOPO rocyAapcTBa, npaBAa, yace ypesannoro, sanaAHBie A^P^KasBi wsSerajiM sassjieHUM, no KO-

TOPBIM MOJKHO 6BIJIO CyAMTB, HTO OHM JKejiaiOT HOMOHB H6XaM M CJIO-

BaKaM B BoccTaHOBJieHMM nesasMCMMoro rocyAapcTBa. 3opMajiB-HBie npoTecTBi nepeAaHHBie B BepJiMHe c 15 MapTa ne


TaKMx nojiojKeHMM. Ha caMOM flejie enje flOJiro nocjie nanajia BTO-POM MMpoBofł BOMHbi 3ana,n;Hbie flepJKaBbi BOs^epscuBaJiHCb OT Ka-

KMX-JIM6o SaHBJieHMM B 3TOM OTHOUieHMM.

OflnaKO, OAHOspeMeHHO nocjie MapTa 1939 ro,ąa, ne TOJIBKO B CBHSH c T6M, HTO FepMaHMH yicpenMJiacb są CH6T saxsaTa neuic-Koro apcenajia, HO TaKHce BCJieflCTBMe HeMen.KHX ineponpMHTMM

B PyMblHHM M MTajIMHHCKMX —— B AjlSaHMM, B 3an3flHBIX CTOJIMH;aX

noHBMJiMCb onaceroiH no nosofly AajiBHeMuiMx HaMepeHMM cpaniMCT-CKMX rocyflapCTB. Hę 6&iJio TaKJKe ysepennocTM, nanpMMep, B OT-no3Mii;MM IIojiBniM, no noBOfly KOTOpoił noHBMjiMCt onace­, HTO ona Morjia §BI ycTynMTB BepjiMHy M eme B 6ojiBnien CTB-neHM yKpenMTB CBOMM noTeni^najiOM dppoHT arpeccMBHBix rocy-AapCTB. STO, ecTecTBeHHO, SBIJIO HBMBICJIMMO, TCM ne Menee coTpy,n;-HMHecTBo nojibCKOM M H6Meti;Koił flHnjiOMaTMH MM6HHO B nepwoji; HexocJioBau;Koro KpMSMca, co3Aajio nonsy AJIH T3KMX onaceHMM. HPMTOM yTaiiKa nepBBix nojiBCKO-HeMei^KMx neflopasyMeHMM nocjie 1938 r. ne paspemajia na neTKyio opMeHTau;Mio B peajibHOM Bem,eił. ECJIM 6bi STM onaceHMH ocym;ecTBMJiMCŁ M Ilojib-nia nanijiacb no^; repnancKOM KOHTPOJIBIO, Tor^a TepnanMa, cosep-nieHHO oSecnenennan c BocTOKa, nojiyHMJia GBI nojmyio CBo6o^;y no OTHouieHMro K Sana^y. OflHOBpeMeHHo naso noMHMTB, HTO B STO BpeMH BejiMKaH BpMTaHMH 6bijia coBepnieHHO ne nonroTOBjiena (<5paHti;MH — neMHoro Jiynuie) K npeflnojroacMTejibHOMy Boopy-

ZK6HHOMy KOHCpJIMKTy.

TaKMM oSpasoM TOHHOB onpe^ejieHMe HOSMUIMH HOJIBUIM ?;JIH

6pMTaHCKOM ^MnjIOMaTMM (M OflHOBpeM6HHO flJIH <3?paHn,MM) HBMJIOCB

caMoił 3Jio6o,n;HeBHOM sa^aneił, KOTOpan CBOAMJIBCB K TOMy, HTo6bi npeflOTBpaTMTB noflHMHenMe IIojibniM FepMaHMM. TaKOB renesMc Bcex 6pMTancKMx M cppani;y3CKMx MeponpnHTMM no oTHomeHMio K HojiBnie; TaKosa npMHMna CKOPOCTM, HTOÓBI nojiojKMTejib-nyio no3Mti;Mio HojibniM no OTHomeHMio K Sanasy onpe^ejiMTB CKO-peiiniMM oSpasoM. Bce STO nosjiMHJio na npnMO TBKM peBOJiionjMOH-HBIM PŁIBOK MHOCTpaHHoił HOJIMTMKM BBJIMKOM BpMTanMM, T.e. na rapaHTMio noMOHB HojiBnie, a no3JKe cowiacMe na ,n;ByxcTopOHHMM floroBop o BSaMMHOM noMOiu;M. <IpaHri;MH, yace aasno CEnsannan c IIoJibuieM, Morjia npMCoeAHHMTBCH K 3TOMy HOBOMy corjianieHMio, HTO cos^ajio corjiauienMe Tpex rocy^apCTE, noflo6HbiM o6pa3OM, KBK

B 1914 T., C T6M, HTO M6CTO U,apCKOM POCCMM SaHHJia Tenepb IlOJIb-

498

ma (Tor^a MMBHHO IIojiBma Hę BBicTyna-na na MejKAyHapoflHoii ape-ne, a TenepB JIOBKO nojiBSosajiacB cymecTByiomMM na Sanacje ne-flOBepweM no OTHomeHMK) K CoseTCKOMy Corosy). CCCP o^maito cymecTBOBaji M BBCMJI MHOFO. O6 STOM cpaKTe Kpym JIoHflOHa M IlapMJKa Hę MOIJIM 3a6BisaTB. Hę MOFJIM ne OTflaBaTB ce6e OTneTa B TOM, HTO BoenHBiM noTeHmiaji STOM sep-HcaBBi snaHMTejiBHO npeBBimaeT BOSMoacnocTii Ilojibmii. IIoaBM-JIMCB Tor^a, HM6HHO, nepsBie nonBiTKM corjianienna Banana c MOCK-BOH, HO KaK ynze ynoMMnajiocB BBiiue, OHM BIJIH HenocjieAOsaTejiB-HBie u nojiOBMHHaTBie npM OTcyTCTBMM noHMMaHMa nejiecooSpas-HOCTM M flo6poii BOJIM. BnocjieflCTBMM, KaK SHaeM, nojiyHMJica M3 STOPO POKOSOM pesyjiBTaT.

B OTHonieHMM csaseił c IIojiBmeii na^o TaKJKe OTMCTMTB secBMa cpaKT, HTO B nanajie OHM ne OTJinnajiMCB CBOMM xapaKTepOM. Ha Sana^e flejiajiM oroBOpKy, HTO ra-paHTnpyeTca HesaBMCMMOCTB nojiBCKOMy rocyflapCTBy, HO ne ra-paHTMpyerca npoHHOCTB ero rpanimaM. B nanajie SBIJIM TaK»ce no-

HBITKM BBIflejIMTB M3 3TMX rapaHTMM FflaHBCK. JlMIIIb TOJIBKO Ha-CTOMHMBBie Tpe60BaHMa nOJIBCKOM ^MnJIOMaTHM COSflaJIM yCJIOBMa

AJIH npMHaTHa HOJIBCKOM TOHKM spenna. TeM ne MeHee rocyaapcTBa, cyMejin, corjiauiaacB rapaHTwpOBaTB csasii c IIojiBrneM, Ms6escaTB oSasaHHOCTeM oTHOCMTejiBHO TM TeppMTOpMM nojiBCKoro rocyflapcTBa.

, 6pnTaHCKMe rapaHTMM OT 31 MapTa, M noSAHeMiuaa co-aHrjio-cppaHijyscKaa rapaHTMa rpenMM M PyMBiHMM, w. TO-ace ^ByxcTOpOHHoe nojiBCKo-GpMTaHCKoe coAramenMe OT 6 anpe-jia, narJia^HO CBMAeTejiBCTBOBajm M Hec^BixanHOM p,o CMX nop HOBO-

POT6 B MHOCTpaHHOM HOJIMTMK6 JIOHflOHa. 3TM CoSBITMa HOSBOJiaiOT

roBopMTB B KaKoił TO CTeneHM o HOBOM snoxe B esponeMCKOM nojiM-

TMK6 M OflHOBpeM6HHO 06 OKOHHaTeJIBHOM npeHe6peHC6HMM HOJIM-

TMKOM 9nnM3M6HTa. MBI snaeM, o^HaKO, HTO neKOTOpBie TOHKO-CTM STOM HOBOM 6pnTaHCKOH nojiMTMKM Hę BC6r,n;a OTseHajiM peine-HMaM OT 31 MapTa, a TaKHce 6 M 13 anpejia. HeKOTOpBie B STOM OTHomeHMM npoaBMjiMCB flasce erne B asrycTe, OKOHHaTejiBHoro paspBisa c npoinjiBiM, KOTOPBIM asjiajiocb Jienjie BOMHBI TepMaHMM.

Ha,n;o TaKace oSpaTMTB BHMMaHMe na dpaKT, HTO arpeccMa B Aji6anMM 7 anpejia, fleHB cnycTa nocjie OKonnanMa BM-

«' 499

aOHM3XMIf PDK3

BH

aa BH goBimiBH idauai 'moBuodu x Manta" XMHOH9XHons[ o BHodag -anodag a BdMM anH3HBdxoo

MlfBaodMtinaHHJT OMlOOHIfOH reJLHBCp Mig 'MaMIfBlpI O

doaoioln' MraHaMooadjB H3HoiirxBS oH^uaiBHHOHO BBM 'MOHMiiiirou Mondiiw MoraMHra waoao minasK

-adganadn o aMHairaBBE aDoimaBon BdairiMj MKad a Btooaw oioie ataHOH g 'Mmaifou aw^odn MsaojiOjKou MOHHaoa MOHj,adHHOH BH BifMiiAioa BiradiiB g asjA aniiBi MamiiBJKodio a K

SOIOD MMH

-nad^i-oHDs^nHBddp-oifJHB MMHHodoi,oxadJ, aanKson oifMaoxojb'oii aodoiOK 'BBM zi MaMHamBifioo iiKHgifajiMdBaKadii aiiHHamdaa

-BE 'MaMhd^i o Kdoaojadan M MMhadj MMiHBdBi MifHMneoa WMIG o MSBao g 'MMiragoD Afox AraamiiaHgirBt!1 giBaoaiDiBnadu imMif MifMmad Htfaa MHO '.Bdoaoiotf waMHatfiKadaou onnaiMM MifBiMHD an

JBrn MigaoH SHBKMif JHB airaK WOWBD BH -adow BH onb sn;B^s MMHaiźcsirgoo o MaMHBiMdg MOHMifag D

-00 BlfMHCHIfHBS 'am^HBd OJOHITOH 'BHirBiJI 'MadaJBIf MMHDiOMIHBdp

MOHOHBiMdg B Biodoaou oioiG MiiHajKadganadu o ia^Ca 'MaMHBiMdg MOHMirag M Mamiirou ^tfnjaw BdoaojoK o KMHanigooo OHHawadaoHtfo M snoKHOif a BJiag BJ.MS

Skorowidz nazwisk

Skorowidz nie obejmuje aneksów (bibliografii, dokumentów itd.). Hasła oznaczające autorów dzieł cytowanych w przypisach wydrukowano kursywą.

Adam M.: 36, 70

Adamović S.: 58

Aleksandrowskij Siergiej Siergieje-wicz (1889—1945), poseł radziecki w Pradze 1933—1939: 47, 191

Altenburg Giinther (ur. 1894), dyplo­mata niemiecki: 204, 242

Amort Ć.: 205, 212

Antonescu łon (1882—1946), marsza­łek rumuński, minister wojny

1939—1940, premier i szef państwa

1940—1944: 70

Appleman Williams W:. 378

Apponyi Geraldyna hr. (ur. 1915), królowa albańska (żona Zoga I): 290, 297

Araldi V.: 403, 405, 406

Arciszewski Mirosław (1892—1963), dyplomata polski, II wiceminister spraw zagranicznych: 54, 93, 194, 226, 275, 278, 317, 318, 321

Arone di Valentino Piętro, ambasa­dor włoski w Warszawie 1936— —1939: 43, 137, 398, 401

Arski S.: 275

Atanasowa E.: 295, 296

Atatiirk Kamal (Kemal) (1881—1938), prezydent Turcji od 1923: 359

Attlee Clement Richard (1883—1967), polityk brytyjski: 329

Attolico Bernardo (1880—1942), dy­plomata włoski 1935—1940 ambasa­dor w Berlinie: 15, 153, 173, 176, 178, 207, 269, 276, 399, 408

Avramovski Z.: 253, 255, 257, 288, 292, 293, 301, 358, 360, 366, 367

Babici L: 246, 305

Badoglio Piętro (1871—1956), mar­szałek włoski, szef sztabu główne­go 1933—1940: 394

Badoglio P.: 294, 394

Balbo Italo (1896—1940), marszałek włoski, gubernator Libii: 294, 395

Ballvora Sh.: 300

Baltrusaitis Jurgis (1873—1944), po­seł litewski w Moskwie: 130, 134

BamUtis P. B.: 320

Bareś G.: 211

Bartlovd A.: 55, 69

Basch A.: 253, 255

Batowski H.: 9, 13, 22, 28, 30, 41, 74, 100, 137, 217, 218, 232, 288, 352, 386, 390, 392

Baudouin Paul (1894—1965), polityk i finansista francuski: 179, 396

Baumont Maurice (1892—1981), histo­ryk francuski: 1963

Baumont M.: 163, 292, 293

Beck Józef (1894—1944), polski mi­nister spraw zagranicznych 1932—

1939: 31—33, 35—38, 40—47, 54, 58, 62, 63, 67—69, 71, 75—78, 83, 85, 87—89, 91—100, 105, 107—111, 113—

121, 126, 127, 130, 132, 134, 154, 165—167, 206, 222, 231, 236, 238, 254, 258, 259, 261, 262, 266—273, 275—

282, 284—287, 305, 314, 317—321, 324—326, 328, 331, 334—338, 344, 354—356, 362—365, 371—373, 375—

377, 382—384, 386—388, 401, 415

Beck J.: 8, 36, 37, 44, 56, 88, 95, 96,

128, 129, 132, 229, 232, 266, 268,

501

270—272, 277, 324, 329, 335, 337, 354, 362, 377

Beneś Edyard (1884—1948), czecho­słowacki mąż stanu, prezydent Re­publiki 1935—1938: 19, 20, 33, 34, 38, 42, 44, 76, 199, 309, 311

Beneś E.: 33, 34, 43, 47, 189, 190, 192, 193, 309

Beran Rudolf (1887—1957), polityk czechosłowacki, premier 1938—1939: 189, 191, 193, 204, 205, 209, 214, 221, 224, 225, 229, 230

Berber F.: 211, 333

Berghauzen J.: 57

Biber D.: 181, 182, 211

Bielovodsky A. (= Miiković A.): 66

Blomberg Werner (1878—1946), nie­miecki feldmarszałek, minister wojny 1935—1938: 375

Blondel Jules (1887—1975), charge d'affaires francuski w Rzymie 1938: 140

Bobem L.: 181

Bonnet Georges (1889—1973), polityk francuski, minister spraw zagra­nicznych 1938—1939: 42, 94, 141, 142, 144—146, 151—168, 179, 180, 192, 196, 197, 207, 266, 271, 272, 306— —308, 313, 317, 318, 322, 324—326, 328, 344, 345, 349—351, 357, 386—389

Bonnet G.: 8, 42, 43, 94, 141, 144—146, 150—154, 157, 162—164, 177, 179, 207, 269, 306, 308, 312, 317, 320—322, 325, 338, 345, 349, 350, 386—389, 407, 408

Boratyński S.: 298

Borisow J. W.: 156, 158, 166, 348

Borys III Koburg (1894—1943), król Bułgarii od 1918: 361

Bottcher Victor, polityk hitlerowski w Gdańsku: 285

Bratianu Gheorghe (1898—1945?), u-czony i polityk rumuński: 98, 253

Brauchitsch Walter (1881—1948), gen. (późn. marszałek) niemiecki, głów-

nodowodzący armii lądowej 1938: 282, 371

Bron M.: 322

Brugere Raymond (1875—1966), dy­plomata francuski, poseł w Belgra­dzie 1937—1940: 301

Budurowycz B.: 126, 130, 131, 133, 366

Bullitt William C. (1891—1967), dy­plomata amerykański, ambasador w Paryżu 1936—1940: 357

Burckhardt Carl J. (1891—1974), szwajcarski uczony i polityk, Wy­soki Komisarz Ligi Narodów w Gdańsku 1937—1939: 117, 121, 123, 272, 285, 373

Burckhardt C. J.: 110, 121, 272, 286

Biirckel Josef (1895—1944), polityk hitlerowski: 227

Butler R.: 14

Cadogan Alexander (1884—1968), dy­plomata brytyjski, stały podsekre­tarz stanu Foreign Office 1938—

1946: 16, 133, 177, 300, 327, 330, 334, 335, 348, 349, 407

Cadogan A.: 43, 330

Cajander A. K. (1879—1943), premier Finlandii 1937—1939: 342

Calinescu Armand (1893—1939), po­lityk rumuński, premier 1939: 254, 300, 301

Campbell Ronald H. (1883—1953), dy­plomata brytyjski, 1935—1939 po­seł w Belgradzie: 301, 314

Campus E.: 70, 72, 87, 288, 358

Chałupczyński Mieczysław (1893—

1945), dyplomata polski, charge d'affaires w Bratysławie 1939: 232 Chamberlain Neville (1869—1940), polityk brytyjski, 1937—1940 pre­mier: 13: 31, 108, 145, 146, 149, 150, 178, 198, 201, 292, 294, 298, 301, 307, 313, 314, 316, 319—321, 325, 327—

502

330, 332, 334, 344, 350, 356, 372,

383, 407

Charnberlain N.: 313, 314 Cheradame A.: 86 Chiper I.: 289

Chlebowczyk J.: 30, 49, 52, 195 Chmela L.: 212 Chudek J.: 41, 45, 109, 401 Churchill Winston Spencer (1874—

1965), brytyjski mąż stanu: 274,

344, 382

Churchill W. S.: 43, 145, 382 Chvalkovsky Frantiśek (1885—1944),

dyplomata czechosłowacki, 1938—

1939 minister spraw zagranicz­nych: 23, 59, 77, 81, 83, 189—195, 198—203, 205—208, 210, 212, 220, 221, 223, 224, 241, 310, 353

Cialowicz J.: 167

Ciano Galeazzo hr. (1903—1944), dy­plomata włoski, 1936—1943 minister spraw zagranicznych: 44, 62, 81, 83, 88, 99, 115, 133, 138, 142—145, 151, 165, 170—180, 188, 189, 193, 219, 238, 276, 277, 279, 286, 290—298, 353, 354, 357, 358, 366, 367, 374, 378, 382, 393, 395, 398—402

Ciano G.: 8, 43, 62, 75, 81, 82, 88, 115, 138, 139, 141—146, 151, 165, 173—

180, 188, 207, 213, 238, 257, 274, 276, 277, 286, 289, 290, 292—298, 322, 357, 366, 367, 374, 378, 382, 393—395, 398—402, 405—407

Cienciala (Cienciala) A. M.: 8, 30, 34, 35, 41, 48, 49, 94, 108, 110, 112, 114, 118, 122, 167, 268, 271, 272, 277, 280, 315, 317—319, 324, 326, 331, 334, 372, 405

Ciepielewicz M.: 371

Cincar-Marković Aleksandar (1889—

1948), dyplomata jugosłowiański 1939—1941 minister spraw zagra­nicznych: 182, 201, 292, 353, 358, 366, 367

Clayton, gen., szef brytyjskiej misji sztabowej do Polski w 1939 r.: 390

Codreanu Corneliu (1903—1938), fa­szysta rumuński, przywódca “Że­laznej Gwardii": 118, 252

Colvin łan, dziennikarz, korespon­dent “News Chronicie" w Berlinie 327, 332

Colvin L: 325—328, 330, 349

Comnen (Comnene) Nicolae Petrescu (1881—1958), dyplomata rumuński 1938 minister spraw zagranicznych: 36, 70, 89, 92, 94—96, 98—100, 133, 134, 236, 238

Comnene N. P.: 8, 35, 36, 70, 89, 92, £3, 95, 96, 98, 133, 236

Constantinescu N.: 289

Constantinescu-Iaąi P.: 254

Cooper Alfred Duff (1890—1954), po­lityk brytyjski, pierwszy lord ad­miralicji 1937—1938: 87, 274

Corbin Charles (1881—1970), dyplo­mata francuski, 1933—1940 amba­sador w Londynie: 307, 387, 388

Coulondre Robert (1885—1959), dy­plomata francuski, 1936—1938 am­basador w Moskwie, 1938—1939 w Berlinie: 120, 155—157, 162, 166— —168, 193, 197, 198, 207, 208, 269, 283, 307, 308, 315, 379, 381, 382, 407

Coulondre R.: 120, 156, 161, 162, 165, 166, 168, 197, 207, 208, 269, 283,308, 381, 382

Crolla Guido, dyplomata włoski, rad­ca ambasady w Londynie: 298

Crutzescu Radu, dyplomata rumuń­ski, 1938—1939 poseł w Pradze, od III 1941 w Berlinie: 41

C.^ky Stefan (Istran) (1894—1941), dyplomata węgierski, 1938—1941 minister spraw zagranicznych: 56, 67, 75, 77, 78, 82, 126, 239, 241, 332, 353, 354

Cvetković Dragisa (1893—1969), poli-

503

tyk jugosłowiański, premier 1939— —141: 182, 292

Cyprian T.: 375, 384

Czarnecki B.: 372

Czempałow 1. N.: 289

Carnogursky Pavol (ur. 1906), polityk słowacki, połonofil: 64, 226, 227

Carnogursky P.: 63, 224, 226

Catlos Ferdinand (ur. 1895), gen. sło­wacki, 1939—1944 minister obrony narodowej: 230

Cernak Matuś (1903—1955), poseł sło­wacki w Berlinie 1939—1944: 232

Cervinkovd M.: 208, 311

Culinović F.: 181. 182, 289, 292, 366

Cutkovd M.: 72

Dollmann Eugen, dyplomata niemiec­ki: 374

Dollmann E.: 374

Dopierala B.: 110, 272

Druffel Ernst, niemiecki konsul w Bratysławie 1939: 25, 191, 224, 227, 232

Durćansky Ferdinand (ur. 1906), 1939—1940 słowacki minister spraw zagranicznych: 79, 81, 218—222, 225—228, 230—232, 248

Durica M. S.: 25, 64, 66, 215, 224, 227, 228, 230, 232, 248

Duroselle Jean-Baptiste, historyk francuski: 163

Duroselle J. B.: 157, 163, 168, 378

Daladier Sdouard (1884—1970), poli­tyk francuski, premier 1938—1940: 31, 146, 150, 155, 156, 179, 284, 301, 318, 336, 338, 344, 396

Dankelmann O.: 323

Daranyi Kalman (1886—1939), poli­tyk węgierski: 81

Deakin E. W.: 393

De Bono Emilio (1866—1944), marsza­łek włoski: 395

Dejean Maurice (1899—1981), dyplo­mata francuski, sekretarz amba­sady w Berlinie 1938—1939: 208

Dianu Nicolae (ur. 1889), dyplomata rumuński, 1938—1940 poseł w Mo­skwie: 25

Dieckhoff Hans (1884—1952), dyplo­mata niemiecki, 1937—1938 amba­sador w Waszyngtonie: 310

Dilks D.: 8, 16, 43, 177, 256, 300, 307, 326—328, 333—335, 348 349, 382, 407, 408

Dimitrov I.: 305

Dirksen Herbert (1882—1955), dyplo­mata niemiecki, 1938—1939 amba­sador w Londynie: 307, 313, 315

Dirksen H.: 307

Eden Anthony (lord Avon) (1897— —1977), brytyjski mąż stanu i wie­lokrotny minister: 274, 312

Eden A.: 313

Eibel J.: 76, 80, 81

Eisenlohr Ernst (1882—1958), dyplo­mata niemiecki, 1936—1938 poseł w Pradze: 191

Ejdus Ch. T.: 178

Erdmannsdorff Otto (1888—1978), dy­plomata niemiecki, 1937—1941 po­seł w Budapeszcie: 242

Erkko Juho Eljas (1895—1965), mini­ster spraw zagranicznych Finlandii 1938—1939: 342

Eszterhazy Janos, przywódca mniej­szości węgierskiej w Czechosłowa­cji: 69

Eubank K.: 14, 16, 19

Fabian J.: 231, 249

Fabricius Wilhelm (1882—1964), dy­plomata niemiecki, 1936—1941 po­seł w Bukareszcie: 256, 301

Falfan S.: 217

Feierabend L.: 43

Feiling K.: 319

^w

i

504

Fierlinger Zdenek (1891—1976), dy­plomata czechosłowacki, 1937—1939 poseł w Moskwie: 124, 126, 127, 198, 212, 310, 311

Fierlinger Z.: 8, 35, 126, 127, 129, 198, 310

Fischer Galati S.: 252

Fornari Giovanni, włoski charge d'affaires w Atenach: 300

Forster Albert (1902—1947), działacz hitlerowski, 1930—1939 gauleiter w W. M. Gdańsku: 269

Franassovici Richard (ur. 1883), dy­plomata rumuński, 1938—1939 am­basador w Warszawie: 35, 36, 89, 92, 94, 95

Franco Francisco Bahamonde (1892— —1975), gen., dyktator Hiszpanii od 1939: 142, 174, 202, 322, 323

Francois-Poncet Andre (1887—1978), dyplomata francuski, 1931—1938 ambasador w Berlinie, 1938—1940 ambasador w Rzymie: 15, 19, 141, 142, 144, 145, 150—152, 154, 155, 159, 396, 406, 407

Francois-Poncet A.: 8, 16, 19, 142, 144, 396, 407

Frank Hans (1900—1946), polityk hi­tlerowski: 120

Frank Karl Hermann (1898—1946), działacz hitlerowski w Czechosło­wacji: 29, 214

Fraszeri K.: 290

Freytagh-Loringhoyen A., prawnik niemiecki: 160

Freytagh-Loringhoven A.: 160, 315

Friedlander S.: 308

Gabrieli Manlio, włoski attache woj­skowy w Tiranie: 296

Gafencu Grigore (1892—1957), poli­tyk rumuński, 1938—1940 minister spraw zagranicznych: 126, 236, 238,

245, 255, 258, 301, 353—359, 362, 366, 379

Gafencu G.: 252, 255, 353—357, 360, 362, 365—367

Gaigalaite A.: 262, 264

Gamelin Maurice (1872—1958), gen. francuski, 1935—1940 naczelny wódz: 387

Gamelin M.: 386

Gayda V.: 140

Gelberg L.: 33, 37, 42, 403—405

Gheysens R.: 205

Giannini A.: 300

Gilbert M.: 333

Gisevius H. B.: 228

Glasneck J.: 360

GZeascm S. E.: 357, 379

Głuchowski Janusz (1888—1964), gen. polski, I wiceminister spraw woj­skowych: 285

Goring , Hermann Wilhelm (1893—

1946), niemiecki marszałek, pre­mier Prus i minister lotnictwa: 19, 20, 25, 45, 94, 107, 117, 123, 125, 156, 208, 209, 219, 221, 224, 279, 377—379, 398, 399

Gotkiewicz M.: 65

Gottwald K.: 189

Graca B.: 194, 220, 225, 227

Grandi Dino (1895—1988), polityk włoski, 1932—1939 ambasador w Londynie: 142, 298

Greiser Arthur (1897—1946), hitle­rowiec, przewodniczący Senatu gdańskiego: 285

Gromada T. V.: 59

Grzybowski Wacław (1887—1959), po­lityk i dyplomata polski, 1936—

1939 ambasador w Moskwie: 127—130, 133, 134, 233, 250, 336, 337, 365

Guarda-Nardini L.: 111, 235 Guariglia Raffaele (1889—1970), dy-

505

plomata włoski, 1938—1940 amba­sador w Paryżu: 145, 165

Guariglia R.: 144, 165

Giinther-Schwarzburg Władysław (1885—1974), dyplomata polski, 1936—1941 poseł w Atenach: 290

Giinther-Schwarzburg W.: 290

Guzzoni Alfredo, gen., dowódca wojsk włoskich w Albanii 1939: 296

Hacha Emil (1872—1945), prezydent Czechosłowacji 1938—1939, prezy­dent Protektoratu Czech i Moraw 1939—1945: 191, 192, 207—214, 225, 226, 228, 230, 278, 306, 309, 310, 313, 355

Hagen W.: 223

Hajek J. S.: 207

Hdjek M.: 202—204, 206, 211—213

Halifax Edward Wood (1881—1959), brytyjski polityk i dyplomata, 1938—1940 minister spraw zagra­nicznych: 19, 145, 150, 292, 298, 307, 314, 316, 318, 319, 324—328, 330, 331, 334, 335, 337, 344, 346, 350, 356, 382, 388, 389

Hardy Kalman, ppłk., węgierski at­tache wojskowy w Berlinie 1938— —1940: 238

Hartmann P.: 49

Hass G.: 308, 309, 380, 384, 405

Hassell Ulrich von (1881—194), dy­plomata niemiecki: 275

Hassell V.: 275, 276

Haydar Aktay, poseł turecki w Bel­gradzie: 366

Heidrich Arnośt, dyplomata czecho­słowacki, delegat przy Lidze Naro­dów: 19

Hencke Andor (1895—1984), dyploma­ta niemiecki, charge d'affaires w Pradze: 191, 194, 207, 223, 224

Handerson Nevile (1882—1942), dy­plomata brytyjski, 1937—1939 am-

basador w Berlinie: 15, 16, 19, 307, 308, 382, 383

Henderson N.: 8, 15, 16, 19, 307, 308, 379, 383, 407

Henlein Konrad (1898—1945), przy­wódca Niemców sudeckich: 29, 192

Heski (von Hessen) Filip, książę (ur. 1896), polityk hitlerowski: 141, 151, 173

Hildebrandt K.: 280

Hillgruber A.: 70

Himmler Heinrich (1900—1945), po­lityk hitlerowski, naczelny dowód­ca SS, szef Gestapo: 374

Hiranuma Kiichiro (1867—1952), pre­mier japoński 1939: 178

Hitler Adolf (1889—1945), przywódca NSDAP, kanclerz III Rzeszy 1933— —1945: 6, 8, 13, 18—27, 31, 33, 45, 46, 70, 73—75, 81—83, 96, 106—108, 110, 111, 113 118, 122, 123, 141, 142, 149, 151, 154, 155, 157, 165, 169, 172, 176, 180, 187—190, 194, 199—201, 203, 204, 207—211, 213—215, 220, 221, 224, 225, 227—229, 232, 239, 240, 242, 243, 248, 252, 259, 260, 263, 266—269, 274, 278, 279, 282, 287, 290, 306—309, 313, 328, 329, 332 333, 337, 350, 355, 356, 371—382, 384, 385, 391, 394, 398, 399, 402, 403, 405, 407, 409, 415

Hlinka Andrej (1864—1938), polityk słowacki: 53—55, 58, 226

Hoare Reginald, brytyjski poseł w Bukareszcie 1935—1940: 134

Hodża Milan (1878—1944), polityk sło­wacki i czechosłowacki, premier 1935—1938: 189

Hoensch J. K.: 8, 25, 29, 59, 63, 64, 70, 72, 75, 76, 81, 82, 91, 215, 217, 219, 220, 222—224, 226—228, 230, 233, 235, 237, 239, 240, 242, 243, 247, 248

Hofer Walther, historyk szwajcarski: 163

506

Hofer W.: 153, 163, 252, 305, 380, 403, 405

Hohenzollern-Sigmaringen Fryderyk, ks.: 92

Holotik L.: 69, 214, 217, 228

Homola Bedfich, gen. czechosłowac­ki, komendant okręgu wojskowego w Bańskiej Bystrzycy: 225

Hoptner J. B.: 291, 292, 298, 301, 358, 366

Horthy de Nagybanya Miklos (1868—-—1957), admirał, regent Węgier 1920—1944: 68, 74, 82, 243, 248, 354

Hory Andras (1883—1971), dyploma­ta węgierski, 1935—1939 poseł w Warszawie: 55, 68

Hrabcik Frartisek (1894—1967), gen. czechosłowacki: 48

HradeSni/ J.: 293

Hristić Bosko (1889—1941), poseł ju­gosłowiański w Rzymie 1937—1940: 293—295, 298

Hrozienćik J.: 71, 72

Hrusovsky Frantisek (1903—1956), po­lityk słowacki: 64

Hudson Robert Spear (ur. 1886), bry­tyjski mnister handlu zagraniczne­go 1937—1940: 321

Hull Cordell (1871—1955), polityk amerykański, sekretarz stanu USA 1933—1944: 309

Hull C.: 309, 378

Hurban Yladimir (1883—1949), dyplo­mata czechosłowacki, od 1936 po­seł w Waszyngtonie: 212, 309, 311

Husak Gustav (ur. 1913), działacz czechosłowackiego ruchu robotni­czego, polityk, prawnik: 231

Husdk G.: 231

węgierski maj 1938—luty 1939: 74, 81

Indelli Mario, poseł włoski w Bel­gradzie 1936—1940: 293

Inonii Ismet (1884—1973), gen. i po­lityk turecki, prezydent Republiki 1938—1950: 358, 360

Inue M., dyplomata japoński, sekre­tarz ambasady w Warszawie: 120

lonita Gh. I.: 252.

Israelan W. L.: 171, 180

Jabłonka K.: 57 .

Jackowski T.: 273

Jacobsen H. A.: 171, 251

Jacobson J.: 148

Jacomoni Francesco, 1933—1939 po­seł włoski w Albanii: 296, 297

Jacomoni di San Savino F.; 290, 294— 297

Jakobson M,: 340, 342

Jaksch W.: 29

Jalanti H.: 340

Jareb J.: 181

Jaźkowa A. A.: 96, 252—254

Jedlićka M.: 205, 212

Jędruszczak H. i T.: 237, 281, 383

Jędrzejewicz W.: 8, 9, 34, 97, 107, 111, 112, 114, 116, 118, 154, 161, 279, 282, 284, 377, 381, 408

Jina Jan, dyplomata czechosłowacki, szef gabinetu Krofty: 47

Johansson A.: 341

Jordana y Souza Francisco Gómez (zm. 1944), hiszpański minister spraw zagranicznych 1936—1939: 322

Jurkiewicz J.: 56

Ickes Harold (1874—1952), amerykań­ski sekretarz spraw wewnętrznych 1933—1946: 274

Imredy Bela (1891—1946), premier

Kable E.: 289 Kań A. S.: 340, Kdńa O.: 30, 55

Kanya Kalman (Koloman) (1869— —1944), dyplomata węgierski,

507

1933—1938 minister spraw zagra­nicznych: 55, 68, 74—76, 79, 83, 239

Karadjordjević — zob. Paweł K.

Karmasin Franz, przywódca Partii Niemieckiej w Słowacji: 25, 217, 218, 220, 223

Karol II (1893—1953), król Rumunii 1830—1940: 35, 70, 89, 91—93, 95, 96, 99, 134, 135, 252, 253, 255, 359

Kasprzycki Tadeusz (1891—1978), gen. polski, minister spraw wojskowych 1935—1939: 386, 388

Keitel Wilhelm (1882—1946), gen. nie­miecki, szef OKW: 173, 175, 334, 372, 397—399

Kekkonen U.: 340

Kennan G. F.: 111, 204, 206, 210, 211, 215, 221, 235, 240, 244, 311

Kennard Howard (1878—1955), dyplo­mata brytyjski, 1934—1939 amba­sador w Warszawie: 35, 36, 41, 42, 44, 94, 195, 196, 222, 229, 281, 284, 314, 316—319, 321, 325, 328, 331

Keppler Wilhelm, działacz hitlerow­ski: 221, 227

Kerekes L.: 82, 85

Kircheisen I.: 360

Kirchmayer J.: 388

Kirk Alexander C. (1888—1979), dy­plomata amerykański, 1938—1941 charge d'affaires w Berlinie: 308

Kirschbaum J. M.: 230

Kjoseiwanow Georgi (1884—1960), po­lityk i dyplomata bułgarski, pre­mier 1936—1940: 361

Kłoczurak Stefan, polityk karpato-ruski: 242

Knatchbull-Hugesen Hughe (1886—

1971), dyplomata brytyjski, 1939—

1944 ambasador w Turcji: 301, 314

Knatchbull-Hugessen H.: 360 Kobr MiloS, dyplomata czechosło­wacki, poseł w Budapeszcie 1933—

1939: 244

508

Kobylański Tadeusz (ur. 1895), dy­plomata polski, 1936—1939 dyrek­tor departamentu politycznego MSZ: 54, 55, 58, 93, 359

Koldćek F.: 18

Komar S.: 50

Komarnicki Tytus (1896—1967), dy­plomata polski, delegat przy Lidze Narodów: 324

Konoye Fumimaro (1891—1945). pre­mier Japonii 1937—1939: 178

Kordt Theodor (1893—1962), dyplo­mata niemiecki, charge d'affaires w Londynie 1938—1939: 381

Kotta Konstantin (ur. 1889), premier Albanii 1936—1939: 178

KotzinS F.; poseł łotewski w Mo­skwie 1937—1940: 320

Kovdcs E.: 56

Kozeński J.: 14, 190, 215, 220, 224, 232, 233, 311

Koźmiński M.: 56, 69, 85, 91, 92, 235, 237, 239, 257

Król V.: 8, 9, 14, 20, 23, 32, 124, 126, 191, 198, 310

Kramer J.: 218

Krejći Ludvik (ur. 1890) generał bro­ni, czechosłowacki szef sztabu głównego: 47

Kfen J.: 211

Krizman B.: 182

Krno Ivan (ur. 1891), dyplomata cze­chosłowacki: 34, 36, 47, 59, 77, 83

Krofta Kamil (1876—1945), uczony i polityk czechosłowacki, 1935—1938 minister spraw zagranicznych: 23, 35, 36, 41, 43, 47, 59, 75, 76, 83, 189

Krofta K.: 43, 189

Króli H.: 359

Kriimmer E.: dyplomata niemiecki, 1938—1939 radca ambasady w War­szawie: 381

Krychtalek Yladimir, dziennikarz czechosłowacki: 204

JBI

i

Kulski W. W.: 9, 49 117, 334

Kundt Ernst (1897—1947), polityk su-detoniemiecki: 192

Kupliński J.: 246, 312

Kutakow L. N.: 120, 171, 172, 180

Kvaćek R.: 70

Kwiatkowski Eugeniusz (1888—1974), polityk polski i działacz gospodar­czy, minister skarbu i wicepremier 1935—1939: 37

Lacroix Yictor Leopold de (1878— —1948), dyplomata francuski, poseł w Pradze 1936—1939: 41

Laidoner Johan (ur. 1884), gen. głów­nodowodzący armii estońskiej: 391

Langenhove F. van: 149

Langer W. L.: 357, 379

Latour C.: 172

Laval Pierre (1883—1945), polityk francuski, wielokrotny premier i minister spraw zagranicznych: 138, 146

Lebiediew N. I.: 96, 98, 252, 253

Lebrun Albert (1871—1950), polityk francuski, 1932—1940 prezydent Re­publiki: 317, 325

Leger Alexs (1887—1975), dyplomata francuski, sekretarz generalny MSZ 1933—1940: 157, 158, 168

Leopold III (1901—1983), król belgij­ski 1934—1940/51: 355

Levine H. S.: 272

Lipski Józef (1894—1958), dyploma­ta polski, 1934—1939 ambasador w Berlinie: 32, 34, 45, 48, 90, 94, 97, 107, 108, 110—119, 126, 127, 131, 132, 266, 267, 276, 279, 280, 281—285, 317, 371—373, 376—379, 381

Lipski J.: 8, 45, 108, 112, 113, 116, 118, 269, 275, 279, 283, 332, 372, 376

Liptdk L.: 215, 217, 228

Listopad P.: radziecki charge d'af-faires w Warszawie od 1937: 38

Lisicky Kareł (1893—1966), dyploma­ta czechosłowacki, 1938—1940 charge d'affaires w Londynie: 193. 311

Litwinów Maksim Maksimowicz (1876—1951), dyplomata radziecki, komisarz ludowy spraw zagranicz­nych 1931—1939: 127, 128, 130—132, 134, 161, 198, 233, 250, 257, 309, 310, 315, 316, 319, 336, 337, 341—343, 345, 346, 351

Lloyd-George David (1863—1945), brytyjski polityk, przywódca Partii Liberalnej: 249, 330, 344

Loiseau Ch.: 86

Lozoraitis Stasys (ur. 1898), dyplo­mata litewski, 1934—1938 minister spraw zagranicznych: 262

Lukeś F.: 9, 17, 19, 24, 34, 41, 43, 47, 188, 189, 191, 194, 199, 203—207, 215, 221, 224, 225, 235, 240, 241

Luźa (Luza) R.: 18, 19, 192

Lvovd M.: 19

Łaciński Wacław (ur. 1891), konsul polski w Bratysławie 1932—1939: 222

Łossowski P.: 340

Łubieński Aleksander (1894—1951), dyplomata polski, dyrektor proto­kołu dyplomatycznego 1938—1939: 275, 276

Łubieński Michał Tomasz (1896— —1967), dyplomata polski, dyrek­tor Gabinetu MSZ: 42, 91—94, 118, 266, 268, 271, 279, 317

Łukasiewicz Juliusz (1892—1951), dy­plomata polski, 1936—1939 amba­sador w Paryżu: 154, 159, 161, 165, 167, 284, 318, 320, 338, 357, 386—390

Łukasiewicz J.: 9, 42, 166, 284, 318, 320, 336, 357, 387

Łychowski Tadeusz (1900—1967), dy­plomata polski: 134

509

Macartney C. A.: 76, 235, 238, 239,

255, 294 Mach Alexander (Śańo) (1902—1980),

faszystowski polityk słowacki: 218,

220, 222, 224, 226, 230, 234 Mackensen Hans Georg (1883—1947),

dyplomata niemiecki, ambasador

w Rzymie 1936—1943: 189, 277, 294 Macek Yladimir (1879—1964), polityk

chorwacki: 182 Macek V.: 181

Majskij Iwan Michajłowicz (1884—

1975), dyplomata radziecki, 1932—

1943 ambasador w Londynie: 256,

316, 319, 320, 330, 335, 337, 344, 345,

350, 408 Majskij I. M.: 313, 315, 316, 319, 330,

331, 333, 344, 346, 349, 350 Mamatey V. S.: 19 Manczew K.: 289

Mandel Georges (1885—1944)', polityk

francuski: 155 Mannerheim Carl Gustay E. (1867—

1951), finlandzki marszałek, głów­nodowodzący armią 1939—1940: 342

Masafik Hubert, dyplomata czecho­słowacki: 194, 203, 204

Masaryk Jan Garrigue (1886—1948), dyplomata i polityk czechosłowacki, poseł w Londynie 1925—1938: 193

Masaryk Tomas Garrigue (1850—

1937), czechosłowacki mąż stanu, filozof, 1918—1935 prezydent Repu­bliki: 86

Masaryk T. G.: 86

Massigli Renę (1888—1988), dyploma­ta francuski, 1939—1940 ambasador w Ankarze: 301, 359

Massigli R.: 359, 360, 362, 367

Mastny Yojtech (1872—195...), poseł czechosłowacki w Berlinie 1932—

1939: 15, 16, 19, 20, 25, 193, 202, 204, 207

V.: 208, 209, 211, 311

Maugras Gaston, dyplomata fran­cuski, poseł w Atenach od 1939: 301

Mazurowa K.: 139, 145, 150, 155, 156, 166, 307, 351, 383, 387

MecJlicott W. N.: 143, 178, 313

Mehmed Abid, albański charge d'af-faires w Paryżu: 298

Menemencioglu Numan, sekretarz generalny tureckiego MSZ: 360

Metaxas loannis (1871—1941), gen., premier i dyktator grecki: 301

Metaxas Petros A., grecki poseł w

Rzymie od 1931: 300 Miazgowski B.: 194 Michel H.: 388 Mikojan Anastas Iwanowicz (1895—

1978), radziecki komisarz do

spraw handlu zagranicznego: 133,

134

Mifcos S.: 110, 373 Mikulicz S.: 259, 261, 263, 264 Mifcus J. A.: 232, 233 Mira G.: 137, 138, 394 Mironas V. ks., premier litewski

1938—1939: 262 Mitkiewicz (Żółtek) Leon (1896—

1972), polski attache wojskowy w Kownie: 260, 391

Mitfciewicz L.: 259, 260

Mniszek Aleksander (1910—1972, dy­plomata polski: 325

Moisuc Yiorica, historyk rumuński: 245, 258

Moisuc V.: 9, 35, 36, 70, 72, ,89, 93, 96, 98, 99, 166, 238, 246 252, 253, 255—

258, 301, 327, 355—358, 362 Moltke Hans Adolf (1884—1943), dy­plomata niemiecki, poseł i amba­sador w Warszawie 1931—1939: 45, 97, 107, 109, 117, 119, 121, 266, 274, 276—278, 280, 284, 285, 372, 373, 377, 381, 400

Mołotow Wiaczesław Michajłowicz (1890—1986), polityk radziecki,

510

1931—1941 premier, od 1939 komi­sarz spraw zagranicznych: 132, 351, 365, 366, 407, 408

Monzie Anatol de (1876—1947), fran-| cuski polityk, 1938—1940 minister robót publicznych: 155

Moravec E.: 47

Mordal J.: 388

Mościcki Ignacy (1867—1946), prezy­dent RP 1926—1939: 33—35, 41, 44, 269, 270, 277

Mourin M.: 166, 348, 407

Murgaś Karol (ur. 1899), polityk sło­wacki: 218, 227

Mussolini Benito (1883—1945), Duce i premier włoski: 31, 75, 82, 90, 110, 115, 137—147, 149, 169, 170, 172—180, 182, 201, 213, 277, 290—294, 296, 300, 305, 316, 322, 357, 366, 374, 378, 379, 393—400, 403, 405—407

167, 263, 269, 272, 278, 284, 285, 320, 322, 356, 382, 386

Noel L.: 9, 36, 119, 133, 159, 161, 195, 200, 263, 270—272, 320, 365, 382, 383, 386

Ojjner A. A.: 176, 308

Ogiłvie-Forbes George (1891—1954), dyplomata brytyjski, radca am­basady w Berlinie 1937—1939: 331

Orlof E.: 55, 58, 69

Oshima Hiroshi (ur. 1886), gen., 1938—1939 ambasador japoński w Berlinie: 120, 121, 175, 177, 180

Osusky Stefan (1889—1973), dyplo­mata czechosłowacki, 1920—1940 poseł w Paryżu: 154, 158, 168, 212, 311, 312

Otdhalovd L.: 208, 311

Owsianyj I. D.: 333, 345

Namier Lewis Bernstein (1888—1960), historyk angielski: 163—165

Namier L.: 9, 33, 34, 37, 42, 43, 48, 49, 59, 113, 163, 165, 389

Navickas K.: 124, 259, 260, 261

Neumann Ernst, przywódca hitle­rowski w Kłajpedzie: 261

Neurath Konstantin (1873—1956), 1932—1938 niemiecki minister spraw zagranicznych, 1939—1942 protektor Czech i Moraw: 171, 214, 353

Newton Basil Cochrane (1889—1965), dyplomata brytyjski, 1937—1939 poseł w Pradze: 41, 198

Niekricz A. M.: 313—315, 319

Noel Bronisław Antoni (1907—1979), ppłk., polski attache wojskowy w Pradze: 47

Noel Leon (1888—1987), dyplomata francuski, ambasador w Warsza­wie 1935—1939: 41, 159, 161. 166,

Pałairet Michael (1882—1956), dyplo­mata brytyjski: 134

Palmer A. W.: 294

Papee Kazimierz (1889—1979), dy­plomata polski, 1936—1939 poseł w Pradze: 33, 34, 37, 41, 47, 49, 59, 196, 222, 224

Papen Franz (1879—1969), polityk i dyplomata niemiecki, 1939—1944 ambasador w Turcji: 359

Papen F.: 360

Pares Peter, konsul brytyjski w Bratysławie: 225

Pariani Alberto (ur. 1876), włoski generał, 1936—1939 podsekretarz stanu ministerstwa wojny: 173, 397, 398

Pasdk T.: 214

Pastusiak L.: 176, 378

Paterna E.: 375

Pdtra$canu L.: 254

Pavelić Ante (1889—1958), prawnik,

5*1

chorwacki faszystowski polityk: 182

Pavelka R.: 30

Paweł Karadjordjević (1893—1976), ks., regent Jugosławii 1934—1941: 162, 181, 291, 292, 358, 366

Payart Jean (1892—1969), dyplomata francuski: 408

Perth lord (Sir Eric Drummond) (1876—1951), brytyjski polityk i dyplomata, ambasador we Wło­szech 1933—1939: 143, 145, 292, 298

Petain Henri-Philippe (1856—1951). marszałek francuski, ambasador w Madrycie 1939—1940: 323

Phipps Eric (1875—1945), dyploma­ta brytyjski, 1937—1938 ambasa­dor w Berlinie; 1938—1939 w Pa­ryżu: 154, 307, 328

Piłsudski Józef (1867—1935), marsza­łek, polski mąż stanu: 268, 282

Pipinelis P. N.: 301

Piszczkowski T.: 338

Pius XI (Achille Ratti) (1857—1939),

papież 1922—1939: 180 Pius XII (Eugenio Pacelli) (1876—

1958), papież 1939—1958: 226

Plasari N.: 300

Poniński A.: 35, 71

Pop I. I.: 70, 75, 76, 235

Popięteanu C.: 288, 358

Potiomkin Władimir Pietrowicz (1878—1946), dyplomata i uczony radziecki, zastępca komisarza spraw zagranicznych ZSRR: 128, 129, 351, 353, 359, 360, 361, 363—

365

Potocki Józef (1895—1968), naczel­nik Wydziału Zachodniego w pol­skim MSZ: 326, 334

Potulicki M.: 9, 49, 117

Pozdniakow N. G., poseł radziecki w Kownie 1939: 262

Prchala Lev (1892—1965), gen. cze-

chosłowacki, 1939 na emigracji w

Polsce: 240, 242, 246, 312 Prochdzka Th.: 14, 17, 24, 25, 188,

192, 194 Prużinsky Mikulas, polityk słowacki,

minister w rządzie autonomicznym

1938—1939: 221 Puntila L. A.: 341, 342 Puszkasz A.: 68, 235, 239 Przyłudzki R.: 49

Raczyński Edward (ur. 1891), dyplo­mata polski, od 1934 ambasador w Londynie: 319, 325, 326, 328, 331, 334, 348

Raczyński E.: 9, 272, 319, 324, 326, 328, 331, 334, 348, 349

Raczyński Roger (1889—1945), poli­tyk i dyplomata polski, 1938—1940 ambasador w Bukareszcie: 89, 92, 94, 95, 359

Raina P.: 338

Raśtikis Stasys (ur. 1896), gen., głównodowodzący armii litewskiej: 260, 261, 391, 392

Ratyńska B.: 44

Rei August, poseł estoński w Mo­skwie: 320

Reichert G.: 70

Renn L.: 322

Renouvin Pierre (1893—1974), histo­ryk francuski: 163

Renouvin P.: 138, 163

Rewaj Fedor, przywódca Partii Jed­ności Ukraińskiej na Zakarpaciu: 242

Rewaj Julian, polityk karpatoruski: 242, 244

Reynaud Paul (1878—1966), 1938— —1940 minister finansów i premier 1940: 155

Reynaud P.: 138, 155

Ribar L: 305, 367

Ribbentrop Joachim (1893—1946), faszystowski polityk niemiecki,

512

1938—1945 minister spraw zagra­nicznych: 19, 23, 24, 45, 62, 75, 81, 82, 107, 111—119, 121, 123, 126, 127 131, 132, 147, 151—153, 155—168, 172—179, 182, 189, 190, 192, 193, 196, 197, 199, 200, 202, 204, 219, 220, 226, 240—242, 245, 248, 260, 262, 266—271, 273, 275—277, 279—286, 306—308, 315, 317, 332, 337, 355, 371—373, 375—378, 381, 399, 400, 402

Richthofen Herbert, dyplomata nie­miecki: 15, 24

Ripka H.: 192, 215

Romeyko M.: 143, 394, 398, 402

Roosevelt Franklin Delano (1882— —1945), prezydent Stanów Zjedno­czonych 1932—1945: 274, 308, 309, 378—380

Roos H.: 86, 100, 108, 111, 266, 272

Roussillon D.: 342

Rydz-Smigły Edward (1886—1941) polski marszałek, generalny in­spektor sił zbrojnych 1935—1939: 37, 266, 269

Sakoh Shynichi, ambasador japoński w Warszawie 1937—1939: 38, 120— —122

SalvatorelU L.: 137, 138, 394

Salvemini G.: 137

Saracoglu Siikrii (1891—1953), poli­tyk turecki, 1938—1943 minister spraw zagranicznych: 360

Savu A. Gh.: 252, 253, 255, 256

Sawicki J.: 375, 384

Schacht Hjalmar (1877—1970), poli­tyk i ekonomista niemiecki: 251

Schmidt Guido (1901—1957), polityk austriacki, od 1611—11 III 1938 mi­nister spraw zagranicznych: 172

Schmidt Paul Otto (1898—1970), tłu­macz niemieckiego MSZ 1923—

1945: 157, 160, 163, 164, 168, 209, 266, 267

Schmidt P. O.: 157, 163, 208, 266, 403

Schulenburg Friedrich Werner

(1875—1944), dyplomata niemiecki,

ambasador w Moskwie 1934—1941:

131, 310

Schumann W.: 375, 380, 384, 405 Schuschnigg Kurt (1896—1977), au­striacki polityk, kanclerz 1934—

1938: 208

Seeds William (1882—1973), dyplo­mata brytyjski, 1939—1940 amba­sador w Moskwie: 314, 315, 344, 346, 348, 408

Semkowicz Władysław (1887—1949), historyk polski: 56

Semkowicz W.: 57, 218

Seyss-Inąuart Arthur (1892—1946), austriacki hitlerowski polityk: 224

Shiratori Toshio (ur. 1887), ambasa­dor japoński w Rzymie 1938—1939: 395

Shirer W. L.: 9, 153, 206, 209, 228, 230, 260, 307, 308, 340, 342, 380, 384

Sidor Karol (1901—1953), polityk słowacki, kilkudniowy premier 1939: 57—59, 62, 66, 75, 219, 220, 222—224, 226—231

Sidor K.: 227—231

Sierpowski S.: 88, 276,. 396, 398, 401, 402

Simone A.: 179

Sipols W. J.: 339, 351, 366

Sivak Józef (1886—1959), polityk sło­wacki, 1939 chwilowo premier: 226, 230

Skrzypek A.: 259, 260, 264

Slavik Juraj (1890—1969), polityk i dyplomata czechosłowacki, 1936—

1939 poseł w Warszawie: 35, 206, 212, 222, 229, 306, 311 Slavik Yladimir, poseł czechosłowacki w Brukseli 1931—1939: 35, 306

33 Europa...

513

Sławiński Z., inż., działacz społecz­ny: 194, 312 Sławoj-Składkowski Felicjan, (1885—

1962), gen., polski premier 1936—1939: 37

Smetona Antanas (1874—1944), pre­zydent Litwy 1926—1940: 262

Smirnowa N. D.: 290, 294, 297

Sobota Emil (1892—1945), prawnik czeski: 210

Sobota E.: 208, 210, 211

Sokół Martin, (1901—1957), polityk słowacki, przewodniczący Sejmu 1939: 288

Sokolnicki Michał (1880—1967), pol­ski dyplomata i historyk, 1936—

1945 ambasador w Ankarze: 44 Stachiewicz Wacław (1894—1973),

gen., 1939 szef polskiego sztabu

głównego: 390 Stalin Josif Wissarionowicz (1879—

1953), radziecki mąż stanu: 133, 189, 237

Stanislawska S.: 30

Stanley Oliver (1890—1950), brytyj­ski minister handlu: 307, 319

Starzeński Paweł (1901—1971), dy­plomata polski, sekretarz Becka: 92, 337

Starzeński P.: 37, 44, 92, 95, 113, 116, 315, 317, 318, 334, 337, 354, 355, 373, 377, 383

Stawecki P.: 188

Stejanowicz J.: 319, 325—327, 331

Stąpniewski Władysław, działacz społeczny: 194

Stojadinović Milan (1888—1961), po­lityk jugosłowiański, 1936—1939 premier: 71, 72, 89, 179, 181, 182, 289—293, 366

Stojadinović M.: 72, 181, 289, 292

Strang William (1893—1978), dyplo­mata brytyjski: 134, 334

Sugar P. F.: 252

'Suric Jaków Zachariewicz (1882—

1952), dyplomata radziecki, 1937—1940 ambasador w Paryżu: 134, 154, 344—346, 349—351, 408 Sworakowski W.: 50

Syrovy Jan (1888—1971), czechosło-{ wacki generał, 1938 premier i mi-,1 nister obrony narodowej 1938—

1939: 191, 195, 196, 209, 211

Szamsutdinow A. M.: 361

Szaronow Nikołaj, dyplomata ra­dziecki, ambasador w Warszawie 1939: 365, 366

Szathmary Ladislay (1895—1946), dy­plomata czechosłowacki, 1938—1939 sekretarz poselstwa w Berlinie: 201, 202, 208

Szathmdryova-Vl&kovd V.: 193, 201, 208

Szejer A. 109

Szembek Jan (1881—1945), dyploma­ta polski, podsekretarz stanu w MSZ 1932—1939: 36, 38, 54, 58, 75, 88, 92, 93, 95, 113, 116, 118—121, 133, 134, 194, 219, 254, 261, 262, 267, 268, 271, 284, 305, 315, 317, 322, 326, 336, 382

Szembek J.: 9, 36—38, 40, 55, 56, 58, 69, 85, 88—91, 93, 95, 98, 110, 113—

115, 117, 118, 120, 121, 129, 132, 134, 137, 196, 226, 229, 237, 238, 242, 249, 257, 258, 263, 265—268, 270, 271, 278, 280, 281, 284, 311, 315, 317, 326, 328, 335, 354, 364, 365, 382, 383, 392, 401

Szinai M.: 74

Szklarska-Lohmannowa A.: 53, 57

Sztójay Dome (1883—1946), generał i dyplomata węgierski, 1935—1944 poseł w Berlinie: 85, 241, 332

Sziics L.: 74

Szymański Antoni (1894—1973), płk., polski attache wojskowy w Berli­nie 1936—1939: 377

Szymański A.: 270, 274, 276, 377

514

Śaulys Jurgis (1879—1948), litewski l dyplomata, 1939 poseł w Warsza-

i wie: 262, 263, 265, 392

filachta F.: 49, 51

Tarulis A. N.: 262, 320

Taylor A. J. P., historyk angielski: 163, 178

Taylor A. J. P.: 105, 149, 158, 163, 172, 209, 256, 313—316, 319, 327, 344, 388

Teleki Pal (1879—1941), polityk wę­gierski, premier od II1939: 79, 80, 83, 243, 353

Teplansky Pavol (1886—1969), poli­tyk słowacki, minister w rządzie Tisy 1938—1939: 224

Thierry Adrien (1885—1961), dyplo­mata francuski, 1938—1940 amba­sador w Bukareszcie: 301

Thomsen Hans, niemiecki charge d'affaires w Waszyngtonie 1938—

1941: 309

Thiimmel Paul, oficer Abwehry: 205 Tilea Vioril Yirgil (1896—?), poseł rumuński w Londynie 1939—1940: 255, 258

Tilkovszky L.: 69, 74, 75, 81, 84, 231 Tiso Józef (1887—1947), polityk sło­wacki, premier 1939: 55, 58, 59, 63, 75, 77, 79, 83, 218—220, 222, 224—

226, 228—231, 233, 355

Titulescu Nicolae (1883—1941), ru­muński mąż stanu, dyplomata, 1927—1936 minister spraw zagra­nicznych: 359

Togo Shigenori (1882—1950), amba­sador japoński w Berlinie 1937, potem w Moskwie od 1939: 395, 397

Torre A.: 171

Torzecki R.: 111, 120, 235, 237, 239, 241, 372

Toscano M,: 149, 171—173, 175—177, 179, 180, 375, 395—403, 406

Trampler K.: 23

Trocka H.: 272, 273, 373

Tuka Yojtech (1880—1946), klerofa-szystowski polityk słowacki: 217— —222, 224, 230, 231

Turauskas Eduardas (ur. 1896), po­seł litewski w Pradze 1934—1939: 263

Urbsys Juozas (ur. 1896), polityk li­tewski, minister spraw zagranicz­nych 1938—1940: 261—263

Valenta J.: 9, 30—33, 41, 49, 51, 65,

196, 311

Vanku M.: 70—72, 87 de Vaux-Saint-Cyr Christian (1888—

1951), francuski charge d'affaires w

Berlinie: 377

Vdvra F.: 76, 80, 81

Yeesenmayer Edmund, dyplomata hitlerowski: 223

Yerlaci Shevket, premier albański 1939: 297

Vezi F.: 295

Viest Rudolf (1890—1945), gen. cze­chosłowacki: 79

Vietor M.: 84, 85

Yillani Frigyes (Fryderyk) (ur. 1882), dyplomata węgierski, 1934—1940 poseł w Rzymie: 238

Vinci-Gigliucci Luigi, poseł włoski w Budapeszcie od XII 1936: 85

Vojta Hugo, gen. czechosłowacki: 225

Vnuk F.: 311, 312

Yórnle Janos, radca poselstwa wę­gierskiego w Pradze 1936—1938, po­tem wiceminister spraw zagranicz­nych: 241

Vuk V.: 209, 213

33'

515

Wahlback K.: 341

Walters Frank P. (1888—1976), za­stępca sekretarza generalnego Ligi Narodów: 123

Walters F. P.: 298

"Wandycz P.: 19

Wanty E.: 149

Warchałowski Jerzy (1897—1972), polski konsul generalny w Kró­lewcu 1936—1939: 270

Waterlow Sidney S. P., dyplomata brytyjski, poseł w Atenach 1933—

1939: 301, 314

Watt D.: 176

Weinstein J.: 354

Weizsacker Ernst (1882—1951), dy­plomata niemiecki, sekretarz sta­nu A. A. 1938—1943: 15, 24, 75, 150—152, 159, 166, 197, 198, 202—

204, 238, 241, 270, 272, 275, 279, 285, 308, 332, 371—373, 376, 377, 383

"Welczeck Johannes (1878—1972), dy­plomata niemiecki, 1936—1939: 153, 155, 157, 306, 315

Welles Sumner (1892—1961), zastępca amerykańskiego sekretarza stanu 1937—1943: 309

Welles S.: 165, 309

Werth Henrik, gen., szef węgierskie­go sztabu głównego 1938—1942: 243

"Wettstein de Westerheimb Janos (ur. 1887), węgierski poseł w Pra­dze 1935—1939: 75, 354

Weyers Józef (ur. 1896), konsul pol­ski w Kłajpedzie: 261

Wheeler-Bennett J. W.: 23

Wieniawa-Długoszowski Bolesław (1881—1942), polski generał i dy­plomata, 1938—1940 ambasador we Włoszech: 43, 94, 144, 401, 402

Wiktor Emanuel III (1869—1947),) król włoski 1900—1946: 300, 405 '

Wilson Hugh Robert (1885—1946), dyplomata amerykański, 1938 am­basador w Berlinie: 308

Wiskemann E.: 18, 176

Wiśniewska K.: 46

Wodzicfci R.: 116

Woermann Ernst (1888—1979), nie­miecki dyplomata, podsekretarz stanu MSZ 1939—1943: 203

Wohlthat Helmuth (1888—1982), nie­miecki działacz gospodarczy: 251, 253—256

Wojciechowski Marian, historyk pol­ski: 44, 48, 107

Wojciechowski M.: 9, 32, 33, 45, 62, 108, 111, 112, 125

Wołków W. K.: 70, 181, 289

Wołoszyn Augustyn (1874—1945), na­cjonalista ukraiński, premier au­tonomicznej Ukrainy Zakarpackiej 1938—1939: 237, 240—242, 244, 245

Woodward E. L.: 14

Woron Andrij, zakarpacki polityk ukraiński: 241

Woytak R.: 47, 64

Wysocki A.: 276

Zarański J.: 40, 377

Zechlin Erich Wilhelm, niemiecki po­seł w Kownie 1933—1940: 262

Zgórniak M.: 371

Zog I (Zogu Ahmed) (1895—1961), król Albanii 1928—1939: 280, 291— —297

Zsigmond L.: 68

Zvrśkovec Józef, dyplomata słowac­ki: 221

2ivković N.: 248, 289

Ziwkowa L.: 360

Żuków E. M.: 175

Skorowidz geograficzno-rzeczowy

Abisynia — zob. Etiopia

Addis-Abeba: 142, 170, 179

Adriatyckie Morze: 86, 96, 137, 295

Adua: 290

Adyga Górna: 176, 374, 396

Afganistan: 360

Africa Orientale Italiana: 139

Afryka: 138—140, 143, 146, 170, 179

Alandzkie Wyspy (Aland szw.; Ah-

yenanmaa fiń.): 340, 341 Albania: 138, 175, 180, 288—295, 297—

300, 305, 312, 322, 358, 366, 378,

396, 397, 411, 413, 415 Aleksandretta — zob. Hatay Algieria: 140 Alpy: 395

Alzacja: 149, 156, 267, 275 Anglia — zob. Wielka Brytania Ankara: 301, 314, 359—361 Anschluss (por. także Austria): 149,

172, 221, 223, 274, 289, 293, 374 Antiochia: 347 Antykominternowski pakt: 108, 112,

120, 125, 171, 182, 202, 239, 271, 323,

336, 367, 380 Appeasement: 107, 141, 179, 312, 356,

411, 412, 415

Ateny: 290, 300, 301, 314, 365 Atlantyk: 393, 406 Austria: 22, 23, 26, 29, 74, 88, 106,

122, 138, 143, 149, 169, 172, 181, 187,

202, 205, 221, 223, 232, 233, 260, 263,

274, 289, 291, 322, 374 Austria Dolna (Niederdonau): 21, 22,

29, 187 Austria Górna (Oberdonau) 21, 22, 29

Austro-Węgry: 21, 65, 74, 90, 139, 143,

246 Auswartiges Amt — zob. Niemcy

Bałkany (Bałkański Półwysep): 90, 137, 138, 169, 253, 257, 274, 288—

290, 319, 353, 360, 367, 396

Bałkańskie Porozumienie: 93, 137. 288, 290, 358, 361, 362, 366, 367

Bałtyckie Morze: 86, 87, 96, 264, 270, 340, 343—346, 384, 385

Bałtyckie państwa (bałtycki region): 87, 119, 130, 260, 262, 319, 343, 347, 350, 351, 353

Banovce: 227

Bańska Bystrzyca: 225

Batiowo (Batóvo): 246

Bawaria: 21, 29

Belgia: 149, 152, 336, 348, 390

Belgrad: 71, 72, 74, 89, 179, 181, 182, 291, 293, 298, 301, 314, 358, 366, 367

Berchtesgaden: 74, 111, 167, 208, 266, 268

Berlin: 14—16, 20, 23—26, 30—34, 38, 45, 46, 48, 49, 59, 63—65, 73, 76, 78, 81, 82, 85, 86, 90, 96—99, 105—107, 109—111, 114—118, 120, 121, 124, 125, 127, 131, 133, 134, 138, 141, 142, 146, 150—155, 158, 159, 167—

169, 171, 173—176, 178, 180, 182, 183, 187, 189—193, 197—205, 207, 208, 211, 214—221, 223, 225, 227—230, 232, 236, 238—245, 247, 250, 253, 254, 257, 259—261, 263, 269, 271—279, 281, 282, 285, 287, 292, 293, 301, 307, 308,

517

322, 327—329, 331—334, 336, 337, 353—356, 358, 366, 368, 371, 372, 377—379, 381—384, 391, 393—399, 402, 406, 407, 411, 413, 414

Besarabia: 120

Bieszczady: 65

Birmingham: 313

Bismarck" (okręt liniowy): 332

Bied: 70, 288

Bliski Wschód: 137, 257, 288, 314, 378

Bogumin (Bohumin, Oderberg): 32, 48, 106, 108, 109, 371

Bonn: 13, 64, 123

Bratysława: 25: 57—59, 62—64, 77, 80, 81, 83, 191, 215, 218—223, 225— —227, 229—232, 238, 249, 255, 265

Brenner: 402

Brno: 18, 20, 22

Bruck an der Leitha: 224

Bruksela: 15, 306, 355

Brytyjsko-tureeka deklaracja z 12 V 1939: 361

Budapeszt: 31, 32, 55, 69, 71, 73, 75, 77, 78, 81, 82, 85, 86, 90, 92, 94, 96, 98, 99, 179, 218, 223, 235, 237, 241— 245, 247—249, 257, 357

Bukareszt: 35, 71, 74, 86, 88, 89, 92, 95, 96, 110, 134, 179, 194, 236, 238, 239, 245, 253—256, 258, 259, 301, 315, 327, 349, 354, 356—359, 362, 364

Bukowina: 120, 237, 238

Bułgaria: 87, 148, 253, 254, 288, 289, 305, 360—362

Bydgoszcz: 284

Chiny: 38

Chodsko: 21

Chorwacja: 180, 181, 394, 395

Chust: 84, 221, 237, 239, 241, 244

Cieszyn: 37, 65, 76

Cieszyński powiat: 42, 48

Cieśniny (tureckie): 359

Czaca (Ćadca), Czadeckie: 39, 53, 57, 65

Czarne Morze: 86, 96, 346, 359 ,

Czecho-Słowacja — zob. Czechosło­wacja

Czechosłowacja: 13, 17, 19—21, 23— —27, 30—33, 35—38, 40—46, 48—53, 56, 58, 68—78, 80—83, 88, 95, 96, 98, 99, 105—107, 109, 124—126, 129, 134, 137, 142, 149, 150, 154, 156, 158, 159, 166—169, 178, 187—192, 195—204, 209, 210, 212, 215, 216, 219, 221, 223—225, 228—230, 232, 235—238, 246, 247, 251, 254, 277, 287, 305, 306, 309, 311, 312, 314, 329, 332, 384, 411

Czechosłowacko-radziecki sojusz: 189, 191, 202

Czechy: 13, 19, 20—23, 27—29, 40, 41, 59, 73, 77, 89, 187, 191, 195, 205, 206, 210, 212, 213, 215, 216, 225, 227, 229, 232, 233, 241, 251, 263—265, 280, 284, 293, 314, 317, 342, 354

Czerniowce: 238

Czerwone Morze: 139

Daleki Wschód: 339, 408

Dania: 379, 390

Deutschland" (pancernik niemiecki):

263 Departament Stanu — zob. Stany

Zjednoczone Devin: 25, 29, 219 Dodekanez: 361 Dunaj: 25, 69, 73, 76, 80, 92, 169, 172,

239, 289, 358, 367, 396 Dunaju region (państwa naddunaj-

skie): 73, 77, 92, 119, 169, 170, 176,

179, 239, 290, 366, 396 Durres (Durazzo): 296 Dżibuti: 139, 142, 170, 179

Egejskie Morze: 86, 361 Egipt: 143

518

Estonia: 260, 300, 320, 340, 343, 346

351 Etiopia: 138, 139, 141, 143, 290, 300

Fali Weiss": 334, 372

Finlandia: 340—343, 346, 351

Fińska Zatoka: 340, 341

Flórina: 297

Foreign Office — zob. Wielka Bry­tania

Francja: 13—15, 27, 38, 46, 82, 86, 106, 113, 116, 118, 121, 136—144, 146—160, 164, 167, 168, 171—179, 188, 192, 194, 197, 200, 201, 203, 211, 253, 255, 260, 263, 264, 266—268, 270, 275, 284, 301, 307, 308, 317—323, 325—330, 338, 343—351, 357, 360, 361, 377, 379, 385—387, 389, 390, 393—398, 400, 405, 408, 414

Francusko-niemiecka deklaracja z 6 XII 1938: 157

Francusko-radziecki sojusz: 154, 158,

165—168, 201, 343, 344 Frydecki powiat: 49, 50 Frysztat (Frysztacki powiat): 42, 48,

50 Gałacz: 92, 99

Gdańsk: 107, 110, 112, 114, 116—119, 121, 123, 174, 223, 266—273, 275— —277, 279, 281—286, 318, 335, 336, 348, 357, 373, 374, 382—384, 386—389,

391, 415

Hatay: 347, 360

Helsinki: 341, 342

Hiszpania: 138, 142, 143, 158, 169, 171,

180, 202, 287, 306, 321, 323, 348 Hiszpańska wojna domowa: 136, 138,

143, 158, 162, 169, 171, 178, 180, 287,

321—323, 412

Holandia: 332, 336, 348, 390 Hossbacha Protokół: 26 Hradczany: 210

Hulczyński Kraik (Hlucinsko): 21 Husinec: 19

Innsbruck: 180, 397, 398 Indyjski Ocean: 139, 393 Istria: 181

Jabłonkowska Przełęcz: 355

Jabłonków: 57

Japonia: 38, 120, 121, 125, 171, 175, 178,

192, 239, 264, 339, 393, 395, 396, 399,

403, 408

Jasynia (Korosmezo): 93, 238, 246, 250 Jaworzyna Spiska (Javotina): 54, 57,

65

Jihlawa: 18, 22

Jugosławia: 70—72, 74, 87, 94, 95, 162, 169, 176, 178, 179, 181, 182, 245, 255, 288—295, 298, 301, 305, 327, 348, 358, 360, 366—368

Gdynia: 114, 355

Genewa: 123, 324, 341, 352, 388, 389

Gestapo: 211, 213

Głodówka (Hladovka): 57, 65

Godesberg: 13, 21

Godesberskie memorandum: 14, 18—

22, 32, 34, 43 Grecja: 87, 288, 291, 293, 297, 300,

301, 344, 378, 415

Karelia: 342

Karpacka Ukraina (Ruś Podkarpac­ka): 53, 54, 56, 67, 70, 72, 73, 78, 79, 83—86, 88, 89, 93—95, 97, 98, 110— —112, 120, 122, 169, 170, 190, 213, 215, 216, 221, 229, 235—247, 249, 250, 254, 167, 275, 278, 286

Karpaty: 69, 73, 74, 82, 93, 97, 245, 270, 354

Katowice: 35, 354

519

Kilonia: 74

Kłajpeda: 118, 119, 123, 259—261,

263—265, 267, 280, 284, 286, 305, 315,

319, 320, 371, 411 Komarno: 76, 79—81 Korfu: 300 Korsyka: 139, 146 “Korytarz" — zob. Pomorze Kosowo: 291 Koszyce (Kassa): 80, 81, 83, 84, 170,

219, 241, 242, 247 Kowno: 260—262, 264, 391 Kraina: 181

Kraków: 56, 57, 64, 234, 354 Królewiec: 259, 270

Lago Maggiore: 148

Lavanssaceri (roś. Ławan-Sari): 341

Leningrad: 340—343

Leśnica: 65

Lewice (Levice): 84

Liberec (Reichenberg): 29

Libia: 140, 143

Lichtenstein: 378

Liga Narodów: 19, 114, 117, 121, 123,

125, 129, 143, 148, 150, 202, 268, 271,

272, 286, 297, 298, 324, 341, 352, 373,

386, 388, 408, 409, 413 Litwa: 32, 33, 124, 149, 251, 259, 260,

262—265, 280, 281, 320, 336, 343, 346,

364, 388, 391, 392

Locarno (Lokarneńskie układy): 148, 149

Londyn: 16, 19, 34, 36, 47, 76, 82, 89, 94, 99, 142, 145, 150, 167, 170, 171, 189, 193, 196, 198, 207, 222, 253, 255—258, 262, 272, 277, 284, 287, 293, 298, 300, 301, 307, 310, 311, 313, 315—322, 324—328, 332—335, 337, 338, 343—345, 348—351, 355, 356, 358, 359, 362, 364, 371, 372, 375— - 377, 380—383, 386—389, 397, 401, 406, 407, 413, 414, 415

Lotaryngia: 149, 156, 267 Luczeniec (Lućenec): 84 Lwów: 237, 354

Ławoczne: 246

Łotwa: 260, 320, 340, 343, 346, 351

Madryt: 287, 323

Mała Ententa: 70, 71, 87, 89, 93, 136, 288, 289

Małopolska: 233

Maroko: 323

Mediolan: 400, 407

Międzymorze": 86, 87, 97, 101

Mitteleuropa": 74

Mistek: 49, 211

Monachijska Konferencja (układ mo­nachijski): 13, 14, 16, 19—21, 24, 26—35, 37, 42, 44—46, 62, 72, 74—

76, 82, 105, 124, 126, 141, 149, 150, 158—160, 169, 173, 187—189, 192, 193, 198, 202, 203, 207, 236, 307, 308, 313, 316, 331, 332, 374, 413, 416

Monachium,: 15, 20, 22, 26—29, 31—35, 37, 42, 44—46, 62, 72, 74, 75, 81, 82, 127, 136, 138, 141, 150, 159, 160, 173, 187—189, 192, 195, 196, 198, 203, 216, 219, 236, 267—269, 279, 307, 313, 316, 331, 332, 374, 413, 416

Mongolia: 38

Morawa (rzeka): 25

Morawska Ostrawa: 20, 21, 196, 207, 208, 278

Morawy: 13, 20—23, 25, 27, 28, 29, 50, 73, 187, 195, 205, 206, 210, 212, 215—

217, 225, 232, 233, 246, 278, 293 Moskwa: 43, 47, 120, 124—130, 133, 134, 155, 166, 167, 198, 212, 233, 239, 307, 310, 311, 314—316, 319, 320, 325—327, 331, 335—337, 339, 344, 345, 349—351, 357, 362—365, 407, 408, 414 Mosty Śląskie: 48, 65

520

Mukaczewo (Munkacs): 80, 81, 83, 84,

237, 240, 246 Muszyna: 247, 249

Nadrenia: 122, 221

Nicea (Nizza): 144

Niemcy: 13—32, 34—36, 42—52, 59, 62, 63, 64, 66—68, 71—74, 76, 77, 79—83, 85, 86, 88, 90, 91, 94, 95, 97—100, 105—122, 124—127, 133, 134, 136, 138—141, 143, 145—153, 155—

161, 166—173, 175, 176, 178—183, 187—197, 199—219, 221, 223—225, 227—229, 232—236, 238—242, 244, 245, 248—287, 289, 291, 293, 294, 300, 305—314, 317, 318, 321—325, 327—

339, 341—346, 350, 351, 353—359, 361, 362, 364, 365, 371—381, 383—

385, 388, 391—396, 398-^103, 405—

408, 411, 412—415 Niemcy sudeccy: 18, 20, 26, 30, 31,

109, 187, 192, 199, 206, 217 Niemen: 261 Niemiecko-włoski sojusz — zob.

Stalowy Pakt" Nitra: 83

Nowe Zamki (Nove Zamky): 84 Nowy Targ: 65 NSDAP: 29, 274, 287

Ołomuniec: 18, 22

Orawa: 53, 55, 60, 64, 65, 72, 232

Orłowa (Orlova): 48

Orszowa: 358

Ostrawa — zob. Morawska Ostrawa

Oś Berlin-Rzym: 23, 86, 88, 125, 136, 138, 142, 143, 169, 171, 178, 182, 189, 198, 239, 277, 293, 305, 322, 323, 348, 357, 358, 366—368, 379, 394—396, 398, 412

Pakt Czterech: 32, 37, 307, 357 Palestyna: 378

Paryż: 19, 32, 47, 76, 82, 94, 99, 113, 116, 118, 119, 130, 133, 136, 138, 141—146, 149—155, 158, 159, 161, 162, 164, 165, 167, 168, 170, 171, 173, 174, 176, 177, 179, 189, 192, 196, 197, 198, 207, 208, 212, 255, 257, 262, 263, 284, 298, 301, 306, 308, 310—312, 314, 316, 318, 320, 322, 325, 328, 336, 343—346, 348, 349, 351, 355—357, 359, 360, 377, 380, 386—401, 406, 407, 413, 414

Petrżalka (Engerau): 25, 29

Piemont: 140, 237

Podhale: 65

Podkarpacka Ruś — zob. Karpacka Ukraina

Polska: 23, 27, 28, 30—38, 41—51, 53—

58, 62—66, 68—70, 72—78, 82, 83, 85, 87, 88, 91, 93—95, 97—100, 105—

127, 129, 131—134, 141, 144, 154, 155, 158, 159, 166—169, 178, 188, 192, 194—196, 200, 203, 206, 207, 213, 216, 219, 220, 222—224, 226—237, 239—

242, 246, 247, 249, 250, 254, 256, 258, 259, 262, 264—271, 273—277, 279—286, 301, 305, 314—319, 321, 324—338, 340, 343—351, 353—357, 359, 360, 363—365, 371—392, 397—

408, 411—415

Polsko-brytyjska deklaracja z 6IV 1939 (zob. także Polska, Wielka Brytania): 335, 337, 344, 355, 356, 372, 373, 377, 380, 384, 387—389, 414

Polsko-francuski traktat sojuszniczy (zob. także Francja): 154, 156, 159, 201, 319, 321, 326, 327, 334 338, 373, 380, 384, 387—389, 414

Polsko-niemiecka deklaracja o nie­agresji (1934): 380

Polsko-radziecki pakt o nieagresji (1932 i 1934): 132

Polsko-rumuński traktat gwarancyj­ny: 333

Połąga: 265

521

Pomorze: 108, 112, 117, 123, 174, 267, 271, 279, 281, 284, 372, 374, 375, 382, 383

Poprad: 65

Poznańskie — zob. Wielkopolska

Poznań: 123

Prachatice: 19

Praga: 16, 20, 28, 30, 31—33, 35—37, 40—42, 44-^7, 51, 52, 54, 55, 57— —59, 64, 66, 68, 69, 71, 75—79, 82, 83, 86, 111, 126, 158, 159, 187—194, 196, 198—201, 206, 207, 209—211, 214, 215, 217—228, 236, 238, 240, 241, 244, 252, 255, 261, 263, 265, 280, 287, 305, 306, 311, 313, 351, 356, 379

Preszowszczyzna: 247

Preszów: 277

Protektorat Czech i Moraw: 192, 210, 211, 213, 246, 305, 306, 309, 311

Prusy: 122, 123, 273

Prusy Wschodnie: 107, 117, 234, 263, 264, 266, 268, 279, 283, 343, 355

Quai d'Orsay — zob. Francja

Raciborski powiat: 29

Racibórz: 21, 29

Rimavska Sobota: 84

Riwiera: 167, 266

Rosja (carska): 86, 133, 414

Rumunia: 35, 36, 70—72, 74, 78, 83, 85, 87—100, 109, 118, 120, 127, 129, 134, 135, 137, 176, 216, 235—238, 242— —246, 249, 251—259, 278, 280, 286, 288, 300, 301, 305, 314, 315, 318, 324, 326, 328, 332, 334, 335, 339, 340, 342, 344—347, 349—351, 354—362, 367, 378, 391, 398, 399, 408, 411, 413, 415

Ruś Podkarpacka — zob. Karpacka Ukraina

Ryga: 340

Rzesza — zob. Niemcy

Rzym: 23, 32, 43, 74, 81, 82, 94, 125, 136, 137, 139, 141—143, 145—147, 150, 151, 158, 171—173, 175—180, 189, 193, 226, 261, 277, 286, 290, 292, 293, 297, 298, 300, 301, 322, 353, 357, 366—368, 374, 378, 379, 393—399, 406, 407

Rzymskie protokoły (1934, 1935): 136. 140, 144

Sabaudia: 140

Sahara: 139

Saint-Germain-en Laye (traktat): 181

Saksonia: 21

Saloniki: 288, 291

Sambor: 246, 247

Saranda (Saint Quaranta): 296

Serbia: 291

Shengjin (San Gioyanni di Medua): 296

Seiskan: 341

Sianki: 246, 247

Siedmiogród (Transylwania): 36, 83, 91, 238, 254

Sigetul Marmatiei (Marmaros Sziget): 93

Sinaia: 91

Skandynawia: 319

Słowacja: 20, 23, 25, 27, 29, 30, 48, 53—59, 62, 63, 65—67, 69, 72—74, 76—81, 84, 85, 88, 93, 96, 100, 169, 181, 183, 190, 193, 195, 202, 204, 205— —207, 210, 213, 215—219, 221—233, 235, 236, 238, 244, 246—251, 254, 264, 271, 278, 280, 284, 286, 306 310, 311, 342, 371

Snina: 249

Sobrance: 249

Sofia: 257, 361

Somalia: 139

Spisz: 53, 55, 57, 61, 64, 65, 72, 74, 232

St. Germain: 181 • . .


522

Stalowy Pakt": 402—405, 407—409, 412, 416

Stanisławów: 93, 246

Stany Zjednoczone: 176, 244, 305, 306,

308, 309, 311, 378, 379, 397 Stryj: 246 Styria: 181

Sucha Góra (Sucha Hora): 57, 65 Sudan: 139, 143

Sudecki kryzys — zoto. Sudety Sudety: 17, 26, 29, 88, 122, 260, 263 Sueski Kanał: 142, 170, 179 Suursari (Sur-Sari): 341 Svitavy: 20, 21 Switawski rejon: 22, 23 Sycylia: 140 Szczecin: 263 Szkocja: 383 “Szlonzakowcy": 50 Szwajcaria: 139, 140, 275 Szwecja: 340—342

Śląsk (Dolny i Górny): 21, 23, 28, 29,

31. 187, 233, 377, 283, 372 Śląsk Cieszyński (por. Zaolzie): 21, 30,

32. 49, 50, 53, 59, 212, 278 Śląsk Opawski: 21, 22 Śródziemne Morze: 139, 143, 144, 174,

298, 323, 360, 361, 415

Tallinn: 340

Tatry: 66, 232

Ticino (Tessin): 139

Tirana: 290, 294, 296, 297

Tirpitz" (okręt liniowy): 332

Tokio: 171, 178, 180, 307, 395

Toruń: 123

Trianon (traktat trianoński): 70, 80,

81, 245, 249 Tunezja: 140, 142, 145, 146, 170, 179,

211 Turcja: 288, 301, 315, 346, 347, 350,

351, 358—362, 366, 415

Tyrol: 176, 181, 267, 374, 403 Tytarssaari: 341

Ukraina: 114, 117, 120, 122, 178, 216,

268, 270, 271, 283 Ukraińcy: 70, 111, 119—121, 237, 241.

242, 244, 245, 247, 248, 267, 268, 372 Ukraińcy Zakarpaccy: 77, 79, 84, 91,

93, 236—243, 246—248, 250, 268 “Ustase": 182 Uż (rzeka): 247 Użhorod (Ungyar): 80, 81, 83, 84, 232,

237, 240, 246, 247 Użok: 248, 247

Vichy: 179

Vlora (Valona): 296

Warszawa: 30—36, 38, 40, 41, 43—46, 51, 55—58, 62, 64, 66, 68—70, 72, 73, 75, 78, 79, 83, 85, 86, 88, 89—93, 96—98, 105, 107, 109, 111—113, 116—

125, 127, 128, 130, 133, 134, 159, 166, 168, 180, 196, 197, 200, 206, 212, 220, 222, 226, 227, 229, 235, 237—

239, 241, 242, 245, 247, 254, 258, 262, 264, 266, 268—282, 294, 306, 310, 311, 314, 316, 317, 319, 320, 324, 327, 333, 334, 337, 348, 349, 354, 356 358, 359, 362, 363—365, 366, 372, 377, 379—382, 385, 387, 388, 390—392, 398, 400, 401

Waszyngton: 212, 308—311

Watykan: 231, 296

Wenecja: 291, 353, 358

Werona: 393, 400

Wersal (traktat wersalski): 22, 29, 148, 264

Węgry: 27, 30—32, 36, 45, 54—58, 66—

79, 81—85, 87—101, 109, 110, 112, 127, 137, 148, 169—171, 174, 176, 181, 188, 191, 203, 215—219, 222, 228, 229,

523

231, 232, 235—250, 253, 254, 257, 258, 267, 278, 286, 288, 289, 294, 305, 306, 335, 347, 354, 358, 367, 368, 391, 399, 411

Wiedeń: 62, 83, 218, 219, 221, 223, 225—227, 245, 267, 268

Wiedeński arbitraż 1938: 62, 66, 68, 83, 85—87, 113, 114, 170, 219, 235, 237, 239, 240, 268

Wielka Brytania: 13—15, 19, 38, 42, 82, 94, 137—139, 143, 147, 149, 150, 154, 160, 171, 177, 178, 188, 198, 203, 212, 232, 253, 255, 260, 264, 268, 270, 282, 285, 291, 292, 298, 301, 307, 308, 312, 314, 317, 320, 322—329, 331—333, 335—339, 342, 344—346, 347—350, 356, 361, 366, 377, 379, 380, 382, 383, 385, 387—389, 393—395, 397, 398, 400, 404, 408, 414, 415

Wielkopolska (Poznańskie): 25, 123, 273

Wilhelmshaven: 332

Wilno: 340

Witkowice: 21, 207

Wisła: 69

Włochy: 13—16, 43, 62, 66, 71, 74, 76, 80—83, 85, 87, 94—96, 121, 123, 127, 136—143, 145, 146, 151, 155, 157, 160, 169—173, 175—182, 188, 236, 238, 264, 267, 276, 277, 287—293, 295, 298, 300, 305, 306, 321—323, 333, 337, 357, 358, 361, 362, 366, 367, 374, 375, 378, 393—403, 406, 407, 411, 413, 415

Włosko-brytyjskie umowy 16 IV 1938: 298

Wolne Miasto — zob. Gdańsk

Wołoweć: 246

Wołyń: 107

Woronienka: 246

Wrocław: 160

Wspólnota Brytyjska: 314

Wszechniemcy austriaccy: 22, 122

Zagrzeb: 183

Zakarpacie: — zob. Karpacka Ukra­ina

Zakopane: 64, 65

Zaolzie: 28, 30—33, 39, 43, 44, 46, 47, 49—51, 53—55, 57, 64, 78, 105, 106, 108, 109, 119, 120, 127, 194, 195, 273, 311

ZSRR (Związek Radziecki, Rosja): 33, 38, 45, 47, 86, 97, 101, 105—107, 111, 118, 120, 123—133, 134, 135, 144, 150, 154—156, 158, 161, 166, 168, 170, 189, 191, 198, 200, 201, 233, 237, 247, 253, 254, 256, 257, 259, 262, 264 268, 270, 274, 279, 282, 287, 306, 309, 310, 312, 314—321, 325—328, 330, 335—337, 339—351, 355—361, 363—368, 373, 376, 379, 385, 389, 390, 395, 397, 398, 404, 407, 408, 412—414

Zwardoń: 57, 65

Żelazna Gwardia": 96, 118, 252, 253 Żydzi: 79, 115, 116, 153, 199. 217, 246,

274

Żylina: 48, 56, 77, 80 Żytnia Wyspa (Zitny Ostrov): 80

Spis portretów

1. Józef Beck, polski minister spraw zagranicznych 1932—1939

2. Jan Szembek, polski wiceminister spraw zagranicznych 1932—1939

3. Józef Lipski, ambasador Polski w Berlinie 1934—1939

4. Edward Raczyński, ambasador Polski w Londynie 1934—1945

5. Neville Chamberlain, premier brytyjski 1937—1940

6. Lord Edward Halifax, brytyjski minister spraw zagranicznych 1938— —1940

7. Edouard Daladier, premier francuski 1938—1940

8. Georges Bonnet, francuski minister spraw zagranicznych 1938—1939

9. Zdenek Fierlinger, poseł czechosłowacki w Moskwie 1937—1939 i od 1941

10. Frantisek Chvalkovsky, czechosłowacki minister spraw zagranicznych 1938—1939

11. Józef Tiso, premier krajowego rządu Słowacji 1938—1939 i państwa słowackiego od 1939

12. Pal Teleki, premier węgierski 1939—1941

13. Maksym Litwinów, komisarz spraw zagranicznych ZSRR 1931—1939

14. W. P. Potiomkin, zastępca ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR 1937—1940

15. Galeazzo Ciano, włoski minister spraw zagranicznych 1936—1943

16. Grigore Gafencu, rumuński minister spraw zagranicznych 1938—1940

Spis mapek

I. Obszary sudeckie .............. 17

II. Zaolzie i Czadeckie .............. 39

III. Orawa ................. 60

IV. Spisz .................. 61

V. Słowacja i Ruś Podkarpacka ........... 73

VI. Albania ................. 299

525

Treść

Przedmowa 5

Wykaz skrótów 8

CZĘŚĆ PIERWSZA: Okrojenie Czechosłowacji 11

I. Zabór niemiecki 13

II. Problem Zaolzia 30

III. Kwestia Spiszu i Orawy 53

IV. Rewizjonizm węgierski: arbitraż wiedeński 68

V. “Międzymorze" 86

CZĘŚĆ DRUGA: Kiedy następna agresja? 103

I. Złowróżbne propozycje Niemiec 105

II. Polska i ZSRR — wyrównanie stosunków 124

III. Francja i Włochy — bezcelowe spory 136

IV. Francja i Niemcy — nowy Pakt reński 148

V. Niemcy i Włochy — wzmacnianie “Osi" 169

CZĘŚĆ TRZECIA: Agresje “Osi" 185

I. Hitler w Pradze 187

II. “Państwo Słowackie" z łaski Niemiec 215

III. Dwie nowe agresje węgierskie 235

IV. Dwa wymuszenia niemieckie: Rumunia i Litwa 251

V. Przed zerwaniem polsko-niemieckim 266

VI. Proporcja 40 : 1 — Włochy : Albania 288

CZĘŚĆ CZWARTA: Przebudzenie 303

I. Pierwsze reakcje na zajęcie Pragi 305

II. Wielka Brytania i Polska — gwarancja bez pokrycia 324

III. Dyplomatyczna aktywność ZSRR 339

IV. Podróże dyplomatyczne 352

CZĘŚĆ PIĄTA: Zapowiedzi wojny 369

I. Niemcy i Polska — zerwanie 371

II. Blok faszystowski 393

526

Zakończenie 411

Aneksy 417

A. Chronologia wydarzeń 417

B. Obsada ważniejszych placówek dyplomatycznych w Europie 428

C. Premierzy i ministrowie spraw zagranicznych 436

D. Najważniejsze dokumenty dyplomatyczne 438

Źródła i literatura 466

Europę Grayitates to Precipice 490

Espona CTPCMJITCH B Sesflny 495

Skorowidz nazwisk 501

Skorowidz geograficzno-rzeczowy 517

Spis portretów i mapek 525

Redaktor: Aleksandra Feuer Redaktor techniczny: Miłosz Głowacki Korektorzy: Halina Głowacka, Teresa Piechocka

Printed in Poland

WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE . POZNAŃ 1989

Wydanie II. Nakład 4750+250 egz. Ark. wyd. 31,3; ark. druk. 33,0+0,5 wkł. Druk

czono w czerwcu 1989 r.

Zam. nr 39/88 Z 9/714 zlec. druk. 70508/88

POZNAŃSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE IM. M. KASPRZAKA

Poznań, ul. Wawrzyniaka 39


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
europa3
8 Piesi, Rowerzyści i Motocykliści 1 39 2
europa2020
35 39
39 SC DS300 R BMW 5 A 00 XX
39 06
39 40
pit 39
Mapy konturowe Europa
08 1993 39 46
39 1 W leśniczówce
39 Boys - Jesteś szalona, kwitki, kwitki - poziome
Wewnętrznie spójna Ukraina szansą młodego pokolenia na integrację z Europą
OFERTA Zeszyt 39, Niepełnosprawność
39, Semestr 1, Fizyka
Wewnętrznie spójna Ukraina szansą młodego pokolenia na integrację z Europą(1)
1-2 Test Europa średniowieczna 843-1493 gimn, gimnazjum i liceum
[39]Składniki herbat w zapobieganiu chorób układu krążenia, Bibliografia