Atlantyda wyspa ognia
"Egipscy
kapłani powiedzieli Solonowi: Morze miało wyspę przed wejściem,
które wy nazywacie Słupami Heraklesa. Na tej wyspie, na
Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo. Ale
przyszły straszne trzęsienia ziemi, potopy, i nadszedł jeden dzień
i jedna noc okropna, a wyspa Atlantyda zanurzyła się pod
powierzchnią morza i zniknęła".
Platon
Timaios
Pomimo tego, że o Atlantydzie wspominam tylko w kontekście Stonehenge, postanowiłem zamieścić tu obszerny fragment bardzo ciekawego artykułu Krzysztofa Kowalskiego na ten temat. Kowalski, z wykształcenia archeolog jest dziennikarzem działu Nauka i Technika "Rzeczpospolitej". Zajmuje się od lat popularyzacją prahistorii Polski i świata jest autorem wielu artykułów o antropogenezie i książek o początkach cywilizacji.
"Świat się śmieje z atlantomanów, ale nikt poważnie Atlantydy nie szukał. Rozmaici fantaści, jeżdżąc palcami po mapie, lokowali ją we wszystkich miejscach znanych im z lekcji geografii. Dużo fiction, mało science. Tymczasem, obiektywnie, w prehistorii istnieje specyficzna luka, którą trzeba wypełnić. W zasadzie, dla każdej epoki można wyróżnić centrum świata. Obecnie są nim Stany Zjednoczone i Nowy Jork; wcześniej rolę tę odgrywała Wielka Brytania i Londyn, przed nimi Francja i Paryż, w renesansie Italia, w średniowieczu Bagdad, Damaszek i obszar kultury arabskiej, jeszcze dawniej, cofając się - Bizancjum, Rzym, Ateny, Kartagina, Mykeny, Knossos, Egipt, Sumer; u schyłku epoki kamienia, tzn. w V - IV tysiącleciu p.n.e. wiodącym cywilizacyjnie obszarem były - co stwierdzono w majestacie nauki - europejskie wybrzeża atlantyckie; w VI tysiącleciu północno-zachodnia Afryka. U schyłku epoki lodowcowej, 15 tys. lat temu, arcydzieła sztuki jaskiniowej powstawały od Uralu po Pireneje, rozległe centrum obejmowało Morawy i Ukrainę. Ale pomiędzy Lascaux i Altamirą sprzed 15 tys. lat i megalitami Afryki sprzed 8 tys. lat - gdzie wtedy było centrum? Archeologia tego nie udokumentowała. I dlatego, a nie ze względu na przekaz Platona i wątek sensacyjny, archeologia przystąpi w XXI wieku na serio do poszukiwania Atlantydy; nie wyspy, zniszczonej kataklizmem przyrodniczym, lecz centrum kultury na miarę schyłku epoki kamienia. Jeśli spoczywa ono - czego nie można wykluczyć - gdzieś na dnie Atlantyku, jedno jest pewne: dotychczas nie istniały możliwości, polityczne i techniczne do badań na głębokości 4 tys. metrów, równie trudnych i kosztownych, jak badania kosmiczne." (Kowalskie Krzysztof "Stare po nowemu" 2000)
FPRIVATE "TYPE=PICT;ALT=ryc. 12 P"
Maciej
Kuczyński we wstępie do "Atlantyda wyspa ognia" pisze:
"Literatura
na temat Atlantydy opiera sie na mocno utrwalonej tradycji; niemal
zawsze autorzy przedstawiają legendarną wyspę jako kraj wysoko
cywilizowany, wyrastający pod każdym względem ponad poziom
ówczesnej reszty świata." (Kuczyński
Maciej "Atlantyda wyspa ognia" 1984)
Tym
tropem podąża także jeden ze zwolenników teorii łączącej
Stonehenge z mityczną Atlantydą dr Jan Kryściak. Przypuszcza on,
iż istniało potężne, mające ogólnoświatowy zasięg Imperium
Atlantydy. Jego mieszkańcy "dysponowali nauką i techniką,
wobec której nasze osiągnięcia są jeszcze bardzo skromne".
Poznali technologie umożliwiające między innymi kosmiczne podróże,
budowali stacje orbitalne, oraz aby przedłużyć życie
przeszczepiali sobie serca. Pozostałych mieszkańców Ziemi,
"tkwiących w epoce kamiennej" używali jako siły roboczej
oraz potencjalnych dawców organów do przeszczepów. Upadek Imperium
nastąpić mógł wskutek katastrofy żywiołowej lub wewnętrznego
rozkładu elity władzy który spowodował wybuch rebelii.
"A
może z tym kromlechem w Stonehenge było trochę inaczej? Gdyby
władcy świata z Imperium Atlantydy zdecydowali się założyć na
wybrzeżu Atlantyku w dzisiejszej zachodniej Europie swoją kolonię,
to właśnie na użytek tych, co kolonią władali, takie
obserwatorium, umożliwiające prawidłową rachubę czasu, byłoby
niewątpliwie bardzo potrzebne. Mogło być też i tak, że właśnie
w zachodniej Europie znalazła się grupa rozbitków po upadku
Imperium. Nietrudno zgadnąć, że im także takie obserwatorium
byłoby wręcz konieczne. No tak, ale sprawa ma jeszcze jeden węzeł
do rozsupłania. Jeśli miało to być tylko obserwatorium
astronomiczne, to chyba byłoby obojętne z jakich kamieni będzie
ustawione. Tymczasem zbudowano je z dwóch rodzajów kamieni. Jedne
pochodzą, z kamieniołomów leżących całkiem blisko, ale inne
sprowadzono z odległości prawie 400 km! Dlaczego? Może chcieli
wskazać przyszłym pokoleniom, na jaki wysiłek techniczny było ich
stać, a może akurat te kamienie z daleka miały właściwości
konieczne do działania kromlechu nie tyko jako obserwatorium.(...)
Jaką więc rolę oprócz obserwatorium astronomicznego spełniał
ten obiekt? Może to tylko nieuzasadnione podejrzenie, a może kiedyś
się to jeszcze wyjaśni." (Kryściak
"Daniken, kosmismici i atlantydzi" 1997)
O związkach Stonehenge z Atlantydą pisze także Leszek Matela w książce Tajemnice wiedzy atlantydzkiej. Przytacza on tezę brytyjskiego badacza zagadek przeszłości i autora licznych książek John Mitchell 'a. Mitchell jest autorem teorii mówiącej, iż wiele starożytnych budowli, takich jak Stonehenge, Wielka Piramida w Gizie czy Świątynia Jerozolimska oparte są na identycznym systemie proporcji. W oparciu o analizę numerologiczną i gematrię (zmianę nazw na wartości liczbowe) angielski badacz stwierdził, iż Stonehenge miało służyć koncentracji, przechowywaniu i przekazywaniu energii solarnej. Według dawnej wiedzy Atlantydów, każda planet posiada swoją charakterystykę liczbową. Zestaw liczb z nią związany nazywa się niekiedy magicznym kwadratem. Sumując rzędy liczb w danym kwadracie, na jego przekątnych bądź obwodzie, uzyskujemy liczby reprezentatywne dla danej planety. Mitchell odkrył, że rozmiary Stonehenge są zbieżne z kwadratem Słońca:
1 |
35 |
3 |
34 |
32 |
6 |
30 |
8 |
28 |
27 |
11 |
7 |
13 |
23 |
22 |
21 |
14 |
18 |
24 |
17 |
16 |
15 |
20 |
19 |
12 |
26 |
9 |
10 |
29 |
25 |
32 |
2 |
33 |
4 |
5 |
36 |
L.
Matela zauważa: "Sumując różne ciągi cyfr kwadratu
uzyskujemy liczby: 36, 11, 74, 370 i 666. Liczby owe i ich
wielokrotności, według wiedzy atlantydzkiej, reprezentują moce
Słońca na Ziemi. Przyjrzyjmy się, co wynika z obliczeń Mitchella.
Otóż obwód kolistego nasypu ziemnego wynosi 370 jardów
megalitycznych, powierzchnia wpisanego weń sześciokąta 74000, zaś
powierzchnia wyznaczone przez wspomniane otwory zwane "Aubery
holes" 6660 jardów kwadratowych. Jeśli wewnątrz kręgu
wpiszemy 2 trójkąty tak, aby utworzyły one heksagram, wówczas ich
boki będą mierzyły 3330 cali, co stanowi zarówno połowę liczby
6660 jak i w przeliczeniu na stopy daje rozmiar 277,5. Po usunięciu
przecinka liczba ta stanowi sumę wszystkich kolejnych liczb od 1 do
74, natomiast w pierwotnej postaci równa jest długości promienia
koła o obwodzie 1746. Jak dowodzi dalej Mitchell, 1746 miało
wyrażać w symbolice kabalistycznej połączenie energii Słońca i
Ziemi. Ciekawe, że ta ostatnia liczba pojawia się w budowlach przy
których planowaniu i wznoszeniu tajemnicza wiedza Atlantów znalazła
praktyczne zastosowanie, np. przy analizie rozmiarów Wielkiej
Piramidy w Gizie. Niektórzy powiadają nawet, że powstawanie
specyficznego pola magnetycznego w obiektach atlantydzkich było
spowodowane pojawianiem się w jej rozmiarach właśnie wspomnianej
liczby.
Byłoby
to wielkim epokowym odkryciem, gdybyśmy na progu XXI wieku ponownie
poznali związek proporcji i wymiarów obiektów z ich właściwościami
energetycznymi.
Spadkobiercy
wiedzy atlantydzkiej wiedzieli przecież o tym i stosowali tę wiedzę
w praktyce." (Matela
Leszek "Tajemnice wiedzy atlantydzkiej" 2000)
Ciekawą
teorię sformułował włoski archeolog i astrofizyk z uniwersytetu w
Pizie - Vittorio Castellani. Twierdzi on, że niegdysiejsza Atlantyda
znajdowała się w dużej części w miejscu dzisiejszej Wielkiej
Brytanii! Pod koniec ostatniego zlodowacenia, 7 - 10 tysięcy lat
temu, platforma na której leży ta wyspa, była o wiele większa i
łączyła się z Francją. Poziom morza był w tedy o około 100
metrów niższy.
"Ocieplenie
pod koniec ostatniego zlodowacenia spowodowało podniesienie się
poziomu wód i zatopienie rozległych terenów Europy. To właśnie
był koniec Atlantydy. Kiedy zaczynałem swoje badania, byłem
przekonany, że wielka cywilizacja, nawet jeśli tragicznie
zniszczona, powinna pozostawić po sobie jakieś ślady. Sądzę, że
udało mi się je odnaleźć. Jeśli spojrzymy na atlantyckie
wybrzeża Europy, owe pozostałości są ewidentne. Trzeba je tylko
rozpoznać. Mam na myśli ślady tak zwanej kultury megalitycznej -
dolmeny, monolity i serie megalitów, takie jak Stonehenge. Wydaje
się, że postawił je właśnie lud przybyły znad Atlantyku lądem,
którego już nie ma, stanowiącym obecnie dno oceanu". (Kęciek
Krzysztof "Pogoń za Atlantydą" 2001)