Dla Bosleya Crowthera z „New York Times" ten popis antypolskiej propagandy sprowadza się do „zestawienia w przedwojennej Polsce (...) dawnego i nowego porządku społecznego". W rzeczy samej, jak zauważył w typowej dla siebie, kiepsko napisanej recenzji, „Może polskie społeczeństwo było przed obecną wojną średniowieczne, uciskane przez klasę posiadaczy ziemskich, jak sugeruje In Our Time Warnerów. Może polscy arystokraci byli pyszni i gadadiwi (...}, [ale] dlaczego brać się za bicie trupa, jak w tym nowym filmie?". Publicysta Walter Winchell natychmiast pojął wymowę społeczną filmu, choć zignorował albo przeoczył jego wagę geopolityczną. W charakterystycznym dla siebie kolokwialnym skrócie podsumował film tak: „Wychowana daleko od szosy Idą Łupino wychodzi za Polaka błękitnej krwi (...) i robi z niego chłopa". Wiele lat później „Los Angeles Times" podsumował emisję filmu w telewizji słowami „Polski hrabia zostaje bojownikiem ruchu oporu". Służba w polskiej armii najwyraźniej nie kwalifikuje się jako opór.
John T. McManus z radykalnego nowojorskiego „Picture Magazine" był jednym z nielicznych, którzy naprawdę zrozumieli, co twórcy filmu mieli na myśli: pokazuje on „typowego polskiego ministra spraw zagranicznych", „zwolennika appe-asementu" i przyjaciela nazistów, „dinozaura", reprezentującego „klasę skomlącą", która uciekła z Polski, bo „Polska jest już martwa". Wielką zaletą filmu, jak wyjaśnił McManus, było to, że pomagał widzom zrozumieć „roszczenia wysuwane obecnie przez polski rząd na uchodźstwie". Tak jak tchórze i łajdacy, których ucieczkę widzimy w filmie, polski rząd w Londynie był bandą łotrów, którzy opuścili Polskę w potrzebie. Film „nie pozostawia miejsca na wątpliwości, kto powinien odziedziczyć po wojnie polską ziemię". McManus był wdzięczny, że „popularne medium" nareszcie obnażyło „dawną polską klasę rządzącą". Film przestrzegał przed polskim rządem na korzyść kierowanego
188
przez Sowietów reżimu, czemu McManus dał stosowne określenie „planowania lepszej Polski".
Z recenzji tych jasno wynika, że film St. Josepha i Kocha może nie okazał się szczególnie interesujący, ale jako atak polityczny nie miał sobie równych. Akurat wtedy, gdy amerykańskie społeczeństwo miało do wyboru poprzeć Warszawę lub Moskwę, Hollywood przedstawiło wizję Polski zasługującej na potępienie: przedwojenną Rzecząpospolitą Polską rządzili reakcjoniści i faszyści, którzy nieroztropnie uprawiali appeasement wobec Niemiec, a potem walczyli nieudolnie bądź uciekli. W rzeczy samej, ta sama klasa pasożytnicza, która porzuciła kraj na początku wojny, teraz twierdziła, że przemawia z Londynu w jego imieniu. Było tradycją w historii Polski, że taka nieodpowiedzialna szlachta zdradzała interes narodowy dla własnych korzyści. Rząd londyński był więc tylko ostatnim w tej groteskowej kawalkadzie. Polska zasługiwała na coś skrajnie odmiennego. Na prawdziwą Polskę składali się prości, uciskani ludzie, których przed rokiem 1939 wyzyskiwano. Zatem aby Polska była wolna, nie należy jej przywracać, lecz odbudować w zupełnie nowy sposób. In Our Time to atak na rząd polski i usprawiedliwienie zastąpienia go „innym". To stronnicza propaganda, przedstawiona w kluczowym momencie wojny. Ta wersja wydarzeń w najdrobniejszych szczegółach odzwierciedlała linię Kominternu w kwestii wojny. Recenzenci rozumieli, że film ma jasne i istotne implikacje polityczne. Zgadzali się z nimi albo się nimi nie przejmowali. Buhle i Wagner słusznie uważają In Our Time za „dzieło oferujące popularne wyjaśnienie".
Nawet jeśli obraz bolączek społecznych i błędów politycznych przedwojennego rządu byłby zgodny z prawdą, dlaczego poddawać Polskę, sojusznika, tak zawstydzającej analizie, zwłaszcza w latach 1943-1944, gdy jego cierpienie nie ulegało wątpliwości, n jego emigracyjny rząd pracował w skrajnie trudnych warunkach?
189