Zabawa'' w pomaganie
Jak
pomagać, aby nie zaszkodzić?
Pomaganie
to wcale nie jest prosta sprawa.
Obdarzenie nas zaufaniem to największa
Nagroda, jaką możemy dostać do drugiego
człowieka, nie każdy ją potrafi uszanować.
Problem
jest w tym, czy w kontakcie
Z
drugim człowiekiem postępować tak, jak
Podpowiada
rozum, czy kierować się uczuciami?
Skutkiem
myślenia jest między innymi
chłodna kalkulacja, czasem udawanie,
Manipulacja, a uczucia są zawsze prawdziwe.
Lecz
uczucia mogą wypływać
Z
negatywnych schematów, oceniamy innych
Przez
pryzmat naszych problemów, rzutujemy
na nich swoje uczucia. Uwagi wypowiadane
głośno mogą zaszkodzić. Gdy ktoś nam się
Zwierzaz kłopotów, trudno powstrzymać się
Do pocieszania, doradzania, osądzania,
Moralizowania, itd. A może Po prostu at
Druga osoba potrzebuje wygadać się I nasze
słuchanie
będzie największą pomocą?
Na
kilku pierwszych sesjach terapeuta
Spokojnie słucha naszych opowieści, nie
wtrąca się I nie ,,naprawia'' nas , choć nasze
słowa
są nieracjonalne. Zbyt szybkie negowanie prawdziwiści poglądów
może spowodować
U
osoby potrzebującej pomocy opór, zamknięcie
się.
Po
pewnym czasie, gdy terapeuta zdobędzie
Zaufanie swego klienta, próbuje ingerować
Wjego sposób myślenia. Wiele osób nie
Wytrzymuje
uwag terapeuty
I
rezygnuje z terapii, uwagi odbierane są jako
Krytyka, lepiej działać wg utartych
Negatywnych
schematów,
Bo
są znane, niż uczyć się czegoś nowego.
Ja sama miałam takie momenty,w których
myślałam,
że
terapeuta mnie nie lubi, Bo mnie krytykuje,
a skoro mnie nie lubi, za dużo MI nie pomoże,
więc może lepiej dać sobie spokój z terapią.
To była projekcja. Terapeutka przypominała
MI
moją matkę, która mnie stale krytykowała.
Jednak
przetrwałam te chwile słabości. DDA są przewrażliwieni na
własnycm punkcie I trzeba
wiedzieć, jak do nich dotrzeć, aby ich nie urazić,
Niewystraszyć, do każdego uczestnika terapii
Trzebamieć indywidualne podejście. Ale
Zdrugiej
strony... jeśli ktoś rezygnuje
Z
terapii na samym początku, może nie jest
Jeszcze gotowy, aby zmierzyć się ze swoimi
Problemami? Przetrwają ci, którzy mają
Dostateczniesilne
Ego.
Wracam
do ,,zabawy'' w pomaganie. Zwykły
człowiek nie jest specjalistą do pomagania.
Bardzo łatwo jest zrazić do siebie osoby, które
Namzaufają. Ja sama nieraz zachowywałam się
jak profesjonalistka patrząca chłodnym okiem
na
czyjeś problemy, często to drążenie problemów przez zadawanie
pytań do niczego nie prowadziło, oprócz ,,nakręcania się''
drugiej osoby, pojawiało się zniecierpliwienie: ,,Próbuję
uświadomić Tobie Twoje fałszywe poglądy, a Ty nic nie rozumiesz
I
nic w sobie nie zmieniasz!''
Tak
naprawdę to ja kierowałam się fałszywym poglądem, że mam wpływ
na drugiego człowieka,
że
jestem w stanie go zmienić Już się nie ,,bawię''
W
pomaganie. Są ludzie niereformowalni, którym można
W
kółko powtarzać to samo, a I tak nic do nich nie dotrze. Czasem MI
szkoda odpuścić, gdy widzę, że ktoś Sam sobie szkodzi, ale muszę
się z tym pogodzić, że nie mam wpływu na innych, mam tylko wpływ
na siebie
I
mogę zmieniać się na lepsze. Mogę jedynie słuchać innych ludzi
I cieszyć się z przebywania z nimi.