Sens Tego Wszystkiego ⺻nman (2003)







Richard P. Feynman










Sens Tego Wszystkiego

Rozwa偶ania o 偶yciu, religii, polityce i nauce

















Trzy wyk艂ady Feynmana z 1963 roku, opublikowane po raz pierwszy w roku 1998



Prze艂o偶y艂 Stanis艂aw Bajtlik

Scan+ocr: zambari

Korekta: Mirek 20.12.2003



Niepewno艣膰 nauki



Chcia艂bym si臋 bezpo艣rednio odnie艣膰 do wp艂ywu nauki na inne dziedziny ludzkiej my艣li. Jest to problem, o kt贸rym pan John Danz szczeg贸lnie ch臋tnie dyskutowa艂. W pierwszym z moich wyk艂ad贸w b臋d臋 m贸wi艂 o naturze nauki i zwr贸c臋 przede wszyst­kim uwag臋 na istnienie w niej w膮tpliwo艣ci i niepewno艣ci. W drugim wyk艂adzie zajm臋 si臋 wp艂ywem pogl膮d贸w naukowych na kwestie polityczne, zw艂aszcza na problem wrog贸w kraju, i na zagadnienia religijne. W trzecim wyk艂adzie opisz臋, czym spo艂ecze艅stwo jest dla mnie (by艂bym, oczywi艣cie, w stanie po­wiedzie膰, jak je widzi uczony, ale pos艂u偶臋 si臋 tu jedynie osobi­st膮 perspektyw膮 i jakie znaczenie dla problem贸w spo艂ecznych mog膮 mie膰 przysz艂e odkrycia naukowe.

Co ja takiego wiem o religii i polityce? Kilku koleg贸w z wy­dzia艂贸w fizyki - tutaj i w innych miejscach - za艣mia艂o si臋 i stwierdzi艂o: 鈥濩hcia艂bym przyj艣膰 i us艂ysze膰, co masz do po­wiedzenia. Nigdy nie s膮dzi艂em, 偶e te sprawy ci臋 obchodz膮". Nie oznacza to, oczywi艣cie, 偶e kwestionowali moje zaintereso­wanie tymi tematami; my艣leli po prostu, 偶e nie o艣mieli艂bym si臋 o nich m贸wi膰.

Je艣li kto艣 wypowiada si臋 o wp艂ywie idei z jednej dziedziny na idee w innej, 艂atwo mo偶e si臋 o艣mieszy膰. W dzisiejszych cza­sach w膮skiej specjalizacji jest niezbyt wielu ludzi, kt贸rzy na ty­le g艂臋boko poznali dwa dzia艂y ludzkiej wiedzy, 偶e nie kompro­mituj膮 si臋 w kt贸rym艣 z nich.

Idee, kt贸re chc臋 tutaj przedstawi膰, s膮 stare. W tym, co po­wiem tego wieczoru, nie kryje si臋 w zasadzie nic ponad to, co mogliby powiedzie膰 filozofowie w XVII wieku. Po co wi臋c to wszystko powtarza膰? Poniewa偶 wci膮偶 rodz膮 si臋 nowe pokole­nia. Poniewa偶 w historii ludzko艣ci rozwijaj膮 si臋 wielkie idee i zapominamy o nich, je偶eli nie s膮 przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Wiele dawnych idei sta艂o si臋 cz臋艣ci膮 powszechnej wiedzy w takim stopniu, 偶e nie trzeba o nich m贸wi膰 lub ponownie ich t艂umaczy膰. Jednak idee zwi膮zane z problemami rozwoju nauki - na ile mog臋 to stwierdzi膰, rozgl膮daj膮c si臋 wok贸艂 - nie s膮 te­go rodzaju, by ka偶dy je akceptowa艂. To prawda, 偶e wielu je do­cenia. Zw艂aszcza na uniwersytecie cenione s膮 wysoko i by膰 mo偶e nie jeste艣cie dla mnie w艂a艣ciwymi s艂uchaczami.

Czuj膮c si臋 nowicjuszem w dziedzinie badania wp艂ywu idei z jednej dziedziny na inn膮 dziedzin臋, zaczn臋 od tego, na czym znam si臋 lepiej. Znam si臋 na nauce. Znam jej idee i jej meto­dy, jej stosunek do wiedzy, 藕r贸d艂a jej post臋pu, jej dyscyplin臋 umys艂ow膮. Dlatego w pierwszym wyk艂adzie b臋d臋 m贸wi艂 o na­uce, kt贸r膮 znam. Bardziej ryzykowne stwierdzenia przedstawi臋 w nast臋pnych dw贸ch wyk艂adach, na kt贸rych, jak wynika z og贸lnego prawa, publiczno艣膰 b臋dzie mniej liczna.

Czym jest nauka? Tego s艂owa u偶ywa si臋 zwykle na okre艣le­nie jednej z trzech rzeczy lub ich kombinacji. Nie s膮dz臋, by艣my musieli by膰 bardzo precyzyjni - nie zawsze warto wykazywa膰 si臋 daleko id膮c膮 dok艂adno艣ci膮. Czasami nauka oznacza spe­cjaln膮 metod臋 odkrywania rzeczy. Czasami przez nauk臋 rozu­miemy ca艂膮 wiedz臋, wynikaj膮c膮 z tego, co odkryli艣my. Bywa r贸wnie偶, 偶e to poj臋cie oznacza nowe rzeczy, kt贸re mo偶na ro­bi膰, kiedy co艣 odkryjemy, lub sam proces robienia nowych rze­czy. Ta ostatnia sfera jest zwykle nazywana technik膮. Je艣li jed­nak zajrzycie do dzia艂u nauki w tygodniku 鈥濼ime", to przekonacie si臋, 偶e w mniej wi臋cej 50% m贸wi si臋 tam o nowo odkrytych rzeczach, a w prawie 50% o tym, jakie nowe rzeczy mog膮 by膰 i s膮 wytwarzane. Dlatego nauka, w popularnym ro­zumieniu, cz臋艣ciowo oznacza te偶 technik臋.

Zamierzam om贸wi膰 te trzy aspekty nauki w odwrotnej kolej­no艣ci. Zaczn臋 od nowych rzeczy, kt贸re mo偶na robi膰 - to znaczy od techniki. Najbardziej oczywist膮 cech膮 nauki jest jej stosowal­no艣膰; w艂a艣nie dzi臋ki nauce dysponujemy wi臋kszymi mo偶liwo­艣ciami wytwarzania rzeczy. Nie trzeba chyba t艂umaczy膰, jakie znaczenie maj膮 te zwi臋kszone mo偶liwo艣ci. Ca艂a rewolucja prze­mys艂owa by艂aby niemal zupe艂nie niemo偶liwa bez rozwoju nauki. Dzisiejsza produkcja 偶ywno艣ci w ilo艣ciach wystarczaj膮cych do wy偶ywienia tak du偶ej populacji oraz kontrolowanie chor贸b - sa­mo to, 偶e ludzie mog膮 by膰 wolni i nie ma konieczno艣ci istnienia niewolnictwa dla potrzeb tak du偶ej produkcji - to z pewno艣ci膮 skutek rozwoju naukowych metod wytwarzania.

Ta zwi臋kszona zdolno艣膰 do robienia r贸偶nych rzeczy sama w sobie nie zawiera instrukcji obs艂ugi: czy wykorzystywa膰 j膮 do czynienia dobra, czy z艂a? Skutkiem tej zdolno艣ci jest albo do­bro, albo z艂o, zale偶nie od tego, jak si臋 z niej korzysta. Cieszy­my si臋 ze zwielokrotnionej produkcji, ale mamy problemy zwi膮zane z automatyzacj膮. Jeste艣my szcz臋艣liwi z powodu osi膮gni臋膰 medycyny, ale niepokoimy si臋 tempem wzrostu po­pulacji, wynikaj膮cym z tego, 偶e nikt nie umiera wskutek chor贸b, kt贸re wyeliminowali艣my. Albo jeszcze inny przyk艂ad. Ta sama wiedza na temat bakterii jest wykorzystywana w tajnych laboratoriach, gdzie ludzie pracuj膮 tak ci臋偶ko, jak tylko mog膮, nad stworzeniem bakterii, przeciwko kt贸rym nikt inny nie b臋dzie zdolny znale藕膰 lekarstwa. Cieszymy si臋 z rozwoju transportu powietrznego i jeste艣my pod wra偶eniem wielkich samolot贸w, ale jednocze艣nie przyt艂acza nas 艣wiadomo艣膰 straszliwego horroru wojny powietrznej. Jeste艣my zadowoleni z 艂膮czno艣ci mi臋dzynarodowej, ale niepokoi nas, 偶e mo偶emy by膰 tak 艂atwo 艣ledzeni. Podniecamy si臋 mo偶liwo艣ci膮 wyrusze­nia w kosmos, ale z pewno艣ci膮 i na tym polu nie da si臋 unik­n膮膰 trudno艣ci. Najbardziej znany z dylemat贸w tego rodzaju dotyczy bada艅 nad energi膮 j膮drow膮 i oczywistych problem贸w z nich wynikaj膮cych.



Czy nauka ma jak膮kolwiek warto艣膰?

Uwa偶am, 偶e umiej臋tno艣膰 wytwarzania rzeczy ma warto艣膰. To, czy skutek dzia艂ania jest rzecz膮 dobr膮, czy z艂膮, zale偶y od tego, jak si臋 z owej umiej臋tno艣ci korzysta, ale sama w sobie jest ona cenna.

Zabrano mnie kiedy艣 na Hawajach do 艣wi膮tyni buddyj­skiej. Cz艂owiek w 艣wi膮tyni rzek艂: 鈥瀂araz powiem ci co艣, czego nigdy nie zapomnisz. Ka偶dy cz艂owiek otrzymuje klucz do bram niebios. Ten sam klucz otwiera wrota piekie艂".

Tak samo jest z nauk膮. W pewnym sensie jest ona kluczem do bram niebios, ale ten sam klucz otwiera wrota piekie艂. Nikt nas nie poinstruowa艂, kt贸ra brama jest kt贸ra. Czy powinni艣my wyrzuci膰 klucz i nigdy nie wst膮pi膰 do nieba? Czy raczej powin­ni艣my si臋 mocowa膰 z problemem, w jaki spos贸b najlepiej sko­rzysta膰 z otrzymanego klucza? To, oczywi艣cie, bardzo powa偶­na kwestia, ale nie mo偶emy, jak s膮dz臋, zaprzecza膰, 偶e klucz do bram niebios jest cenny.

Znajdziemy tu wszystkie powa偶ne problemy odnosz膮ce si臋 do relacji pomi臋dzy spo艂ecze艅stwem i nauk膮. Kiedy m贸wi si臋 uczonemu, 偶e powinien by膰 bardziej odpowiedzialny za skut­ki swojego oddzia艂ywania na spo艂ecze艅stwo, w艂a艣nie zastoso­wania odkry膰 naukowych ma si臋 na my艣li. Je艣li prowadzisz ba­dania nad energi膮 j膮drow膮, to musisz te偶 zdawa膰 sobie spraw臋 z tego, 偶e mog膮 znale藕膰 szkodliwe zastosowanie. Mogliby艣cie zatem oczekiwa膰, 偶e w rozwa偶aniach tego rodzaju, prowadzo­nych przez uczonego, oka偶e si臋 to najwa偶niejszym tematem. Ja jednak nie b臋d臋 wi臋cej o tym m贸wi艂. S膮dz臋, 偶e okre艣lanie tych zagadnie艅 mianem naukowych jest przesad膮. S膮 to raczej kwestie humanitarne. Problem polegaj膮cy na tym, 偶e dzi臋ki nauce wiemy, jak wykorzysta膰 umiej臋tno艣ci, ale nie wiemy, jak je kontrolowa膰, nie jest problemem naukowym. Nie jest te偶 za­gadnieniem, na kt贸rym uczeni znaj膮 si臋 za dobrze.

Aby lepiej wyja艣ni膰, dlaczego nie chc臋 o tym m贸wi膰, pos艂u­偶臋 si臋 przyk艂adem. Jaki艣 czas temu, w roku 1949 lub 1950, po­jecha艂em do Brazylii kszta艂ci膰 fizyk贸w. W owych czasach by艂 realizowany bardzo ekscytuj膮cy program Point Four1. Wszy­scy spieszyli z pomoc膮 krajom rozwijaj膮cym si臋. Oczywi艣cie, tym, czego owe kraje potrzebowa艂y, by艂a wiedza techniczna.

W Brazylii mieszka艂em w Rio. W Rio pe艂no jest wzg贸rz, na kt贸rych stoj膮 domy zbudowane z po艂amanych desek pochodz膮­cych ze starych znak贸w, plansz itp. Ludzie s膮 niezwykle biedni. Nie maj膮 wodoci膮g贸w ani kanalizacji. 呕eby zdoby膰 wod臋, schodz膮 ze wzg贸rz, nios膮c na g艂owach stare kanistry na benzy­n臋. Id膮 do miejsca, gdzie buduje si臋 nowy budynek, bo tam mu­si by膰 woda do robienia betonu. Nape艂niaj膮 swoje pojemniki i wnosz膮 je na wzg贸rza. A potem widzisz wod臋 艣ciekaj膮c膮 ze wzg贸rz w d贸艂 w brudnych rynsztokach. To 偶a艂osny widok.

Tu偶 obok tych wzg贸rz, przy pla偶y Copacabana, znajduj膮 si臋 zachwycaj膮ce budynki, pi臋kne apartamenty i tym podobne rzeczy.

Zwr贸ci艂em si臋 do moich przyjaci贸艂 z programu Point Four: 鈥濩zy to jest problem braku odpowiedniej wiedzy technicznej? Czy oni nie wiedz膮, jak poprowadzi膰 wodoci膮gi na wzg贸rza? Czy oni nie wiedz膮, jak poprowadzi膰 rur臋 na szczyt wzg贸rza, tak by ludzie mogli przynajmniej wchodzi膰 do g贸ry z pustymi pojemnikami, a schodzi膰 z pe艂nymi?".

A wi臋c nie jest to problem wiedzy technicznej. Z pewno艣ci膮 nie, bo w pobliskich budynkach mieszkalnych s膮 rury i s膮 pompy. Dzi艣 to wiemy. Teraz s膮dzimy, 偶e jest to problem po­mocy ekonomicznej, ale nie mamy pewno艣ci, czy na tym spra­wa si臋 zako艅czy. Z kolei pytanie, ile kosztuje zbudowanie wo­doci膮gu i pompowanie wody na szczyt ka偶dego wzg贸rza, nie wydaje mi si臋 warte rozwa偶ania.

Cho膰 nie wiemy, jak rozwi膮za膰 problem, chcia艂bym zwr贸­ci膰 uwag臋, 偶e pr贸bowali艣my dw贸ch rzeczy: przekazania wie­dzy technicznej i pomocy ekonomicznej. Rozczarowali艣my si臋 w obu przypadkach i pr贸bujemy czego艣 innego. Jak przekona­cie si臋 p贸藕niej, podtrzymuje mnie to na duchu. Uwa偶am, 偶e ci膮g艂e poszukiwanie nowych rozwi膮za艅 jest tym, co nale偶y ro­bi膰.

Takie wi臋c s膮 praktyczne aspekty nauki - mo偶liwo艣ci robie­nia nowych rzeczy. S膮 one tak oczywiste, 偶e nie ma potrzeby o nich wi臋cej m贸wi膰.

Na kolejny aspekt nauki sk艂ada si臋 to, co ona obejmuje ­rzeczy, kt贸re zosta艂y odkryte. To jest w艂a艣nie jej plon. To jest z艂oto. To jest ekscytuj膮ce, to jest zap艂ata za dyscyplin臋 rozu­mowania i ci臋偶k膮 prac臋. Tej pracy nie wykonuje si臋 dla korzy­艣ci p艂yn膮cych z wdra偶ania w 偶ycie nowych osi膮gni臋膰. Moty­wem s膮 emocje zwi膮zane z odkryciami. By膰 mo偶e, wi臋kszo艣膰 was o tym wie. Jest jednak niemal niemo偶liwe przekazanie podczas wyk艂adu tym z was, kt贸rzy tego uczucia nie znaj膮, owego wa偶nego aspektu pracy naukowej, jej ekscytuj膮cej stro­ny, prawdziwego powodu, dla kt贸rego ludzie zajmuj膮 si臋 na­uk膮. A nie rozumiej膮c tego, gubicie istot臋 rzeczy. Nie mo偶ecie poj膮膰 nauki ani jej zwi膮zku z czymkolwiek innym, dop贸ki nie zrozumiecie i nie docenicie tej wielkiej przygody naszych cza­s贸w. Nie 偶yjecie pe艂ni膮 swojej epoki, je偶eli nie rozumiecie, z jak wielk膮 przygod膮 - a przy tym szalonym i podniecaj膮cym przedsi臋wzi臋ciem - macie do czynienia.

My艣licie, 偶e nauka jest nudna? Nie, nie jest. Bardzo trud­no to przekaza膰, ale spr贸buj臋. Zacznijmy od czegokolwiek, od pierwszej lepszej idei. Staro偶ytni wierzyli, na przyk艂ad, 偶e Zie­mia jest grzbietem s艂onia, kt贸ry stoi na 偶贸艂wiu p艂ywaj膮cym w bezdennym oceanie. Oczywi艣cie, pytanie, co podtrzymywa­艂o ocean, stanowi艂o ju偶 oddzieln膮 kwesti臋. Nie umiano w贸w­czas jej rozwi膮za膰.

Wierzenie staro偶ytnych stanowi艂o produkt wyobra藕ni. By­艂a to pi臋kna, poetycka idea. Zobaczmy, jak si臋 to przedstawia dzisiaj. Czy nasza idea tchnie nud膮? 艢wiat jest wiruj膮c膮 pi艂k膮, a ludzie s膮 przytrzymywani na niej ze wszystkich stron, niekt贸­rzy do g贸ry nogami. Obracamy si臋 jak na ro偶nie, wystawieni na wielki ogie艅. Kr膮偶ymy wok贸艂 S艂o艅ca. Czy jest co艣 bardziej romantycznego, bardziej ekscytuj膮cego?

A co nas przytrzymuje? Si艂a grawitacji, kt贸ra okazuje si臋 nie tylko w艂a艣ciwo艣ci膮 naszej planety, ale r贸wnie偶 tym, co sprawia, 偶e Ziemia jest okr膮g艂a, 偶e S艂o艅ce si臋 nie rozlatuje, a my kr膮偶ymy wok贸艂 S艂o艅ca, nie mog膮c, mimo naszych od­wiecznych wysi艂k贸w, si臋 od niego oddali膰. Grawitacja dzia艂a nie tylko w gwiazdach, ale wyst臋puje te偶 pomi臋dzy gwiazdami. Wi臋zi je w wielkich galaktykach, ci膮gn膮cych si臋 kilometrami we wszystkich kierunkach.

Wielu opisywa艂o Wszech艣wiat, ale on rozci膮ga si臋 jeszcze dalej, a jego granice s膮 r贸wnie nieznane, jak dno bezdennego oceanu z owej pierwotnej idei. Tak samo tajemnicze, tak samo budz膮ce l臋k i tak samo niekompletne jak poetyckie obrazy, kt贸­re obowi膮zywa艂y wcze艣niej.

Zauwa偶cie jednak, 偶e wyobra藕nia przyrody jest du偶o, du­偶o wi臋ksza ni偶 wyobra藕nia cz艂owieka. Kto艣, kto nie podgl膮da艂 jej, prowadz膮c jakie艣 obserwacje, nigdy nie potrafi艂by sobie wyobrazi膰, jakim cudem jest natura.

We藕my przyk艂adowo Ziemi臋 i czas. Czy kiedykolwiek czy­tali艣cie u jakiegokolwiek poety na temat czasu cokolwiek, co mog艂oby si臋 r贸wna膰 z realnym czasem, z d艂ugim, powolnym procesem ewolucji? Nie, pospieszy艂em si臋. Najpierw istnia艂a Ziemia bez 偶adnego 艣ladu 偶ycia. Przez miliardy lat ta kula kr臋­ci艂a si臋, nast臋powa艂y zachody s艂o艅ca, fale uderza艂y o brzegi, szumia艂o morze, a nie by艂o na niej niczego 偶ywego, co mog艂o­by by膰 tego 艣wiadkiem.2 Czy mo偶ecie poj膮膰, dobrze zrozumie膰 lub uchwyci膰 w ramach ca艂ego waszego systemu wyobra偶e艅, jaki jest sens 艣wiata, na kt贸rym nie ma niczego 偶ywego? Tak przywykli艣my do patrzenia na 艣wiat z punktu widzenia 偶ywych istot, 偶e trudno nam zrozumie膰, co znaczy nie by膰 偶ywym; a przecie偶 przez wi臋kszo艣膰 czasu na 艣wiecie nie by艂o niczego 偶ywego. Tak偶e i dzi艣 w wi臋kszo艣ci miejsc we Wszech艣wiecie prawdopodobnie nie ma niczego 偶ywego.

Albo samo 偶ycie. Wewn臋trzna maszyneria 偶ycia, chemia organizm贸w jest czym艣 pi臋knym. A okazuje si臋, 偶e ka偶de 偶ycie 艂膮cz膮 zwi膮zki z innym 偶yciem. Pewna cz臋艣膰 chlorofilu, wa偶nej substancji bior膮cej udzia艂 w przetwarzaniu tlenu w ro艣linach, ma swego rodzaju pier艣cieniow膮 struktur臋. Jest to ca艂kiem 艂ad­ny pier艣cie艅, zwany pier艣cieniem benzenowym. Zwierz臋ta, do kt贸rych i my si臋 zaliczamy, s膮 odleg艂e ro艣linom. Okazuje si臋 jednak, 偶e w naszym systemie wi膮zania tlenu, mianowicie we krwi, hemoglobina ma tak膮 sam膮, specyficzn膮 struktur臋. W centrum graniastych k贸艂ek znajduj膮 si臋 wprawdzie zamiast magnezu atomy 偶elaza, dlatego kolor jest czerwony, a nie zie­lony, ale w gruncie rzeczy chodzi o te same pier艣cienie.

Bia艂ka ro艣lin i bia艂ka ludzi maj膮 taki sam charakter. Nie­dawno odkryto, 偶e mechanizm produkuj膮cy bia艂ka w bakte­



je tlenek 偶elaza, decyduje fakt, i偶 niekt贸re z atom贸w s膮 elek­trycznie dodatnie, a inne elektrycznie ujemne i 偶e przyci膮gaj膮 si臋 wzajemnie w okre艣lonych stosunkach. Spostrzeg艂 te偶, 偶e elektryczno艣膰 wyst臋puje w okre艣lonych jednostkach, atomach. By艂y to znacz膮ce odkrycia, ale, co najwa偶niejsze, wypada je uzna膰 za jedne z najbardziej dramatycznych chwil w historii nauki, jedne z tych chwil, w kt贸rych wielkie obszary wiedzy 艂膮­cz膮 si臋 w jedno. Nagle dosz艂o do odkrycia, 偶e dwie pozornie r贸偶ne rzeczy s膮 r贸偶nymi przejawami tego samego. Zajmowa­no si臋 badaniem elektryczno艣ci i zajmowano si臋 chemi膮. Na­gle stwierdzono, 偶e s膮 to dwa aspekty tej samej rzeczy - prze­miany - chemiczne okaza艂y si臋 skutkami dzia艂ania si艂 elektrycznych. I wci膮偶 patrzymy na nie w taki spos贸b. Dlatego stwierdzenie, 偶e przywo艂ywane zasady s膮 stosowane przy chromowaniu, jest niewybaczalne.

Wiecie doskonale, 偶e gazety maj膮 standardowe podej艣cie do ka偶dego odkrycia w dziedzinie fizjologii: 鈥濷dkrywca uzna艂, 偶e jego osi膮gni臋cia mo偶na wykorzysta膰 przy leczeniu raka". Nie potrafi膮 jednak wyja艣ni膰 warto艣ci samego odkrycia.

Pr贸ba zrozumienia, w jaki spos贸b dzia艂a przyroda, stano­wi najpowa偶niejszy sprawdzian ludzkich zdolno艣ci umys艂o­wych. Wszystko polega na subtelnych wybiegach, pi臋knych, podobnych do st膮pania po linie drogach logicznego wniosko­wania, kt贸re trzeba przeby膰, by nie pope艂ni膰 b艂臋du przy prze­widywaniu, co si臋 stanie. Idee mechaniki kwantowej i teorii wzgl臋dno艣ci s膮 tego przyk艂adem.

Trzeci aspekt moich rozwa偶a艅 odnosi si臋 do nauki jako metody odkrywania rzeczy Ta metoda jest oparta na zasadzie, 偶e obserwacje przyjmuj膮 rol臋 s臋dziego, kt贸ry rozstrzyga, czy co艣 jest takie czy inne. Wszystkie pozosta艂e aspekty i cechy na­uki mog膮 by膰 bezpo艣rednio zrozumiane, je艣li pojmiemy, 偶e obserwacje s膮 najwy偶szym i ostatecznym s臋dzi膮 prawdziwo艣ci jakiej艣 hipotezy. U偶ywane w tym kontek艣cie s艂owo 鈥瀌owodzi膰" znaczy tak naprawd臋 鈥瀟estowa膰", w taki sam spos贸b, w jaki m贸wienie o alkoholu, 偶e jest pr贸by 100, oznacza wynik testu jego mocy. Innymi s艂owy, 鈥瀢yj膮tek potwierdza regu艂臋" albo 鈥瀢yj膮tek dowodzi, 偶e regu艂a jest b艂臋dna". Taka jest zasada na­uki. Je艣li istnieje wyj膮tek od jakiej艣 regu艂y i je艣li mo偶na tego dowie艣膰 obserwacyjnie, to regu艂a jest b艂臋dna.

Wyj膮tki od jakiejkolwiek zasady same w sobie s膮 najbar­dziej interesuj膮ce, poniewa偶 pokazuj膮 nam, 偶e stara zasada jest b艂臋dna. Wielce podniecaj膮ce jest wtedy znalezienie praw­dziwej zasady, je艣li taka w og贸le istnieje. Wyj膮tek poddaje si臋 badaniu wraz z innymi warunkami prowadz膮cymi do podob­nych zjawisk. Uczony stara si臋 znale藕膰 wi臋cej wyj膮tk贸w i okre­艣li膰 ich cechy. Jest to niezwykle podniecaj膮cy proces. Uczony nie pr贸buje unikn膮膰 wykazania, 偶e zasady s膮 b艂臋dne. Post臋p i satysfakcj臋 powoduje co艣 wr臋cz przeciwnego. Uczony stara si臋 wykaza膰, 偶e nie ma racji, mo偶liwie najszybciej.

Zasada przyznaj膮ca obserwacji rol臋 s臋dziego nak艂ada powa偶ne ograniczenia na to, jakiego rodzaju pytania mog膮 znale藕膰 odpowied藕. W艂a艣ciwie pozostaj膮 pytania, kt贸re maj膮 posta膰: 鈥濩o si臋 stanie, gdy to zrobi臋?". S膮 sposoby, by spr贸­bowa膰 i przekona膰 si臋 o tym. Pytania w rodzaju: 鈥濩zy powi­nienem to zrobi膰?" lub 鈥濲aka jest tego warto艣膰?" nie maj膮 tu racji bytu.

Je艣li co艣 nie wykazuje naukowego charakteru, je艣li nie mo偶e zosta膰 poddane testowi obserwacyjnemu, to nie znaczy, 偶e jest przebrzmia艂e, b艂臋dne lub g艂upie. Nie staramy si臋 przekonywa膰, 偶e nauka jest w jaki艣 spos贸b dobra, a inne rzeczy s膮 w jaki艣 spo­s贸b niedobre. Uczeni zajmuj膮 si臋 wszystkimi sprawami, kt贸re mo偶na analizowa膰 poprzez obserwacje, i w ten spos贸b powsta­je nauka. Zostaj膮 jednak rzeczy, w kt贸rych przypadku ta meto­da si臋 nie sprawdza. Nie znaczy to wcale, 偶e s膮 one niewa偶ne. Przeciwnie, pod wieloma wzgl臋dami okazuj膮 si臋 najwa偶niejsze. Za ka偶dym razem, gdy podejmujecie decyzj臋, co zrobi膰, zawsze pojawia si臋 s艂owo 鈥瀙owinienem", a nie da si臋 go wyprowadzi膰 jedynie z pytania: 鈥濩o si臋 stanie, gdy to zrobi臋?". Powiecie: 鈥濲a­sne, zastanawiamy si臋, co si臋 stanie, i wtedy decydujemy, czy chcemy, by to si臋 sta艂o, czy nie". Tego kroku uczony nie mo偶e jednak wykona膰. Jeste艣cie w stanie przewidzie膰, co si臋 stanie, ale potem musicie zdecydowa膰, czy tego chcecie czy nie.

W nauce mamy do czynienia z wieloma praktycznymi kon­sekwencjami, wynikaj膮cymi z przyj臋cia zasady, 偶e obserwacje odgrywaj膮 rol臋 s臋dziego. Obserwacje, na przyk艂ad, nie mog膮 by膰 niestaranne. Musicie zachowa膰 daleko id膮c膮 ostro偶no艣膰. Zanieczyszczenie w u偶ywanej aparaturze mo偶e wywo艂a膰 zmia­n臋 koloru. M贸g艂 on by膰 inny, ni偶 s膮dzili艣cie. Musicie bardzo dok艂adnie sprawdza膰 wyniki obserwacji, a potem sprawdza膰 ponownie, tak by uzyska膰 pewno艣膰, 偶e rozumiecie, w jakich warunkach byty prowadzone obserwacje, i 偶e nie interpretuje­cie b艂臋dnie tego, co zrobili艣cie.

To interesuj膮ce, 偶e staranno艣膰, kt贸ra jest cnot膮, bywa nie­kiedy b艂臋dnie rozumiana. Kiedy kto艣 stwierdza, 偶e co艣 zosta艂o zrobione w spos贸b naukowy, cz臋sto ma jedynie na my艣li sta­ranno艣膰. S艂ysza艂em ludzi m贸wi膮cych o naukowej eksterminacji 呕yd贸w w Niemczech. Nie by艂o w tym nic naukowego. Wy艂膮cznie staranno艣膰. Nie prowadzono tam 偶adnych obserwacji i nie sprawdzano ich w celu ustalenia czegokolwiek. W tym sensie za 鈥瀗aukowe" mog艂yby uchodzi膰 eksterminacje ludzi w czasach rzymskich i w innych okresach, kiedy nauka nie by艂a tak rozwi­ni臋ta jak dzi艣, a do obserwacji nie przywi膮zywano wi臋kszej wa­gi. W podobnych przypadkach ludzie powinni m贸wi膰 o 鈥瀞ta­ranno艣ci" lub 鈥瀊ezkompromisowo艣ci" zamiast 鈥瀗aukowo艣ci".

Ze sztuk膮 prowadzenia obserwacji wi膮偶e si臋 pewna liczba specjalnych metod. Du偶a cz臋艣膰 tego, co jest nazywane filozofi膮 nauki, zajmuje si臋 rozwa偶aniem tych metod. We藕my cho膰­by interpretacj臋 wynik贸w. Pos艂u偶my si臋 banalnym przyk艂adem. Istnieje taki s艂ynny dowcip o cz艂owieku, kt贸ry skar偶y si臋 przy­jacielowi na tajemnicze zjawisko. Bia艂e konie na jego farmie je­dz膮 wi臋cej ni偶 konie czarne. Niepokoi go to, ale nie potrafi te­go zrozumie膰 a偶 do chwili, gdy jego przyjaciel sugeruje, 偶e, by膰 mo偶e, ma on wi臋cej koni bia艂ych ni偶 czarnych.

Brzmi to 艣miesznie, ale pomy艣lcie, ile razy podobne b艂臋dy s膮 pope艂niane przy wydawaniu s膮d贸w r贸偶nego rodzaju. M贸­wicie: 鈥濵oja siostra by艂a przezi臋biona, a za dwa tygodnie...". Je艣li si臋 nad tym zastanowicie, dojdziecie do wniosku, 偶e to je­den z tych przypadk贸w, gdy bia艂ych koni jest wi臋cej. Rozumo­wanie naukowe wymaga pewnej dyscypliny i powinni艣my si臋 stara膰 kszta艂towa膰 t臋 dyscyplin臋, poniewa偶 nawet na najni偶­szym poziomie takie b艂臋dy s膮 niepotrzebne.

Inn膮 wa偶n膮 cech膮 nauki okazuje si臋 jej obiektywno艣膰. Ko­nieczne jest obiektywne patrzenie na wyniki obserwacji, gdy偶 tobie, obserwatorowi, jeden wynik mo偶e si臋 podoba膰 bardziej ni偶 inny. Powtarzasz do艣wiadczenie wiele razy, a poniewa偶 wy­st臋puj膮 nieregularno艣ci, powodowane na przyk艂ad przez prze­dostaj膮ce si臋 do uk艂adu zanieczyszczenia, wyniki kolejnych eksperyment贸w r贸偶ni膮 si臋 mi臋dzy sob膮. Nie kontrolujesz wszystkiego. Chcia艂by艣, 偶eby wynik byt taki, a nie inny. A za­tem wtedy, gdy dostajesz to, co chcesz, m贸wisz: 鈥濿idzicie, tak wychodzi". Wynik kolejnego na nowo powt贸rzonego do艣wiad­czenia okazuje si臋 inny. By膰 mo偶e, za pierwszym razem w uk艂adzie do艣wiadczalnym pojawi艂o si臋 zanieczyszczenie, ale ty zignorowa艂e艣 贸w fakt.

Te rzeczy wydaj膮 si臋 oczywiste, ale ludzie nie przywi膮zuj膮 do nich dostatecznej wagi przy rozstrzyganiu kwestii nauko­wych lub kwestii sytuuj膮cych si臋 na peryferiach nauki. Do pewnego stopnia mo偶e, na przyk艂ad, mie膰 sens analizowanie, czy akcje posz艂y w g贸r臋, czy spad艂y, zale偶nie od tego, co powiedzia艂 b膮d藕 czego nie powiedzia艂 prezydent.

Inne niezwykle wa偶ne spostrze偶enie g艂osi, 偶e im bardziej konkretna jest zasada, tym bardziej okazuje si臋 interesuj膮ca. Im bardziej definitywne stwierdzenia, tym bardziej interesuj膮ce jest ich sprawdzanie. Gdyby kto艣 zaproponowa艂, 偶e planety kr膮偶膮 wok贸艂 S艂o艅ca, poniewa偶 materia planetarna ma swego rodzaju tendencj臋, rodzaj ruchliwo艣ci, nazwijmy j膮 seksapilem, taka teoria mog艂aby r贸wnie偶 wyja艣ni膰 wiele innych zjawisk. Jest to wi臋c dobra teoria czy nie? Nie. W 偶aden bowiem spos贸b nie mo偶e si臋 r贸wna膰 z propozycj膮 uznaj膮c膮, 偶e planety poruszaj膮 si臋 wok贸艂 S艂o艅ca pod wp艂ywem si艂y centralnej, zmieniaj膮cej si臋 dok艂adnie odwrotnie do kwadratu odleg艂o艣ci od centrum. Ta druga teoria okazuje si臋 lepsza, poniewa偶 jest tak konkretna, 偶e w spos贸b oczywisty wydaje si臋 ma艂o prawdopodobne, by by艂 to jedynie przypadek. Jest tak definitywna, 偶e najmniejsze odst臋p­stwo od przewidywanego ruchu natychmiast by j膮 obali艂o. W przypadku pierwszej teorii planety mog艂yby si臋 porusza膰 bez ogranicze艅 w ca艂ej przestrzeni, a wy mogliby艣cie powiedzie膰: 鈥濿 porz膮dku, tak dzia艂a seksapil".

A zatem im bardziej zasada okazuje si臋 konkretna, tym jest pot臋偶niejsza. Im bardziej nara偶ona jest na obalenie przez od­krycie wyj膮tk贸w, tym bardziej interesuj膮ce i po偶yteczne wyda­je si臋 jej sprawdzanie.

S艂owa mog膮 by膰 pozbawione znaczenia. Je艣li s膮 u偶ywane w taki spos贸b, 偶e nie mo偶na wyci膮gn膮膰 jasnych wniosk贸w, tak jak w moim przyk艂adzie z seksapilem, to hipoteza, kt贸r膮 okre­艣laj膮, jest niemal pozbawiona warto艣ci, poniewa偶 pozwala wyja艣ni膰 niemal wszystko, zak艂adaj膮c, i偶 rzeczy s膮 obdarzone ruchliwo艣ci膮. Wielkie znaczenie przywi膮zuj膮 do tego filozofo­wie, kt贸rzy uznali, 偶e s艂owa musz膮 by膰 okre艣lone niezwykle dok艂adnie. C贸偶, nie zgadzam si臋 z tym. Uwa偶am, 偶e wielka precyzja definicji jest cz臋sto niewiele warta, a czasami - wr臋cz niemo偶liwa. Tak naprawd臋, najcz臋艣ciej nie jest mo偶liwa, ale tutaj nie b臋d臋 si臋 stara艂 tego udowodni膰.

Wi臋kszo艣膰 tego, co wielu filozof贸w m贸wi o nauce, dotyczy w rzeczywisto艣ci technicznych problem贸w, zwi膮zanych z d膮­偶eniem do upewnienia si臋, 偶e metoda dobrze dzia艂a. Nie mam poj臋cia, czy te techniczne problemy mog艂yby by膰 u偶yteczne w dziedzinach, w kt贸rych obserwacje nie s膮 rozstrzygaj膮ce. Nie mam zamiaru twierdzi膰, 偶e wszystko musi by膰 robione w taki sam spos贸b, kiedy u偶ywana jest odmienna ni偶 obserwa­cje metoda testowania. By膰 mo偶e, w innych dziedzinach dba艂o艣膰 o 艣ci艣le znaczenie termin贸w albo o konkretno艣膰 zasad i tak dalej nie jest tak wa偶na. Nie wiem.

Przy tym wszystkim pomin膮艂em co艣 bardzo istotnego. Powiedzia艂em, 偶e s臋dzi膮 rozstrzygaj膮cym o prawdziwo艣ci hipote­zy jest obserwacja. Ale sk膮d bierze si臋 hipoteza? Szybki post臋p i rozw贸j nauki wymaga, by istoty ludzkie wymy艣la艂y co艣, co mog艂yby testowa膰.

W 艣redniowieczu s膮dzono, 偶e ludzie po prostu dokonuj膮 wielu obserwacji i 偶e to same obserwacje sugeruj膮 prawa. Ale to tak nie dzia艂a. Wymagana jest o wiele wi臋ksza wyobra藕nia. Dlatego nast臋pna rzecz, o kt贸rej musimy powiedzie膰, dotyczy pochodzenia nowych hipotez, chocia偶 tak d艂ugo, jak d艂ugo one si臋 pojawiaj膮, nie ma to 偶adnego znaczenia. Potrafimy rozstrzyga膰, czy hipoteza jest poprawna czy nie, chocia偶 nie ma nic wsp贸lnego z tym, sk膮d si臋 ona wzi臋ta. Po prostu spraw­dzamy, czy pozostaje w zgodzie z obserwacjami. W nauce nie interesujemy si臋 wi臋c tym, sk膮d pochodzi hipoteza.

Nie ma 偶adnego autorytetu, kt贸ry decydowa艂by o tym, czym jest dobra hipoteza. Zatracili艣my potrzeb臋 odwo艂ywania si臋 do autorytetu, by rozstrzygn膮膰, czy hipoteza jest prawdzi­wa czy nie. Mo偶emy rozczytywa膰 si臋 w autorytetach i szuka膰 tam jakiej艣 sugestii. Potem mo偶emy wypr贸bowa膰 i przekona膰 si臋, czy by艂a ona prawdziwa czy nie. Je艣li nie jest prawdziwa, tym gorzej - w taki spos贸b 鈥瀉utorytety" trac膮 cz膮stk臋 swego 鈥瀉utorytetu".

Relacje pomi臋dzy uczonymi opiera艂y si臋 na pocz膮tku na dyskursie, podobnie jak dzieje si臋 to w 偶yciu codziennym. Do­tyczy to, na przyk艂ad, pierwszych dni fizyki. Ale dzi艣 relacje pomi臋dzy fizykami s膮 bardzo dobre. Podczas sporu naukowe­go po obu stronach zwykle ujawnia si臋 du偶o humoru i niepew­no艣ci. Obie strony obmy艣laj膮 do艣wiadczenia i proponuj膮 zak艂ady co do ich wynik贸w. W fizyce istnieje tak wielka liczba nagromadzonych rezultat贸w obserwacji, 偶e jest niemal niepodobie艅stwem wymy艣lenie hipotezy, kt贸ra by艂aby odmienna od sformu艂owanych wcze艣niej, i kt贸ra by艂aby jednocze艣nie zgod­na ze wszystkimi obserwacjami, jakie ju偶 zosta艂y wykonane. Z tego powodu, je艣li gdzie艣 dowiesz si臋 od kogo艣 czego艣 no­wego, przyjmujesz to za dobr膮 monet臋, a nie spierasz si臋, dla­czego ta osoba m贸wi, 偶e jest tak, a nie inaczej.

Rozw贸j wielu nauk nie zaszed艂 tak daleko i obecny ich stan przypomina sytuacj臋 z wczesnych lat fizyki, kiedy toczy艂o si臋 wiele spor贸w, powodowanych sk膮p膮 liczb膮 obserwacji. Wspo­minam o tym, poniewa偶 wydaje mi si臋 interesuj膮ce, 偶e gdy ist­nieje niezale偶ny spos贸b rozstrzygania o prawdzie, ludzkie re­lacje mog膮 sta膰 si臋 bezkonfliktowe. Wi臋kszo艣ci ludzi wydaje si臋 zadziwiaj膮ce, 偶e uczeni nie interesuj膮 si臋 przesz艂o艣ci膮 auto­ra hipotezy czy tym, dlaczego j膮 sformu艂owa艂. Wys艂uchujecie autora hipotezy i je艣li rzecz wydaje si臋 warta wypr贸bowania, je艣li sprawdzenie jest mo偶liwe, je艣li jest to rzecz odmienna od dotychczasowych i je艣li nie stoi w oczywistej sprzeczno艣ci z czym艣 obserwowanym wcze艣niej, uznajecie to za ekscytuj膮ce i warto艣ciowe. Nie musicie si臋 przejmowa膰 tym, jak d艂ugo au­tor hipotezy bada艂 spraw臋, ani dlaczego chce j膮 wam przeka­za膰. W tym sensie nie ma znaczenia, sk膮d si臋 bior膮 hipotezy. Ich prawdziwe 藕r贸d艂o pozostaje nieznane. Nazywamy je wy­obra藕ni膮 ludzkiego umys艂u, wyobra藕ni膮 tw贸rcz膮. To po prostu jeden z owych seksapili.

Zadziwiaj膮ce, 偶e ludzie nie wierz膮, i偶 w nauce jest miejsce na wyobra藕ni臋. Chodzi tu o bardzo interesuj膮cy rodzaj wy­obra藕ni, odmienny od wyobra藕ni artysty. Wielka trudno艣膰 pole­ga na pr贸bie wyobra偶enia sobie czego艣, czego nigdy wcze艣niej nie widzieli艣cie, co by艂oby w ka偶dym szczeg贸le zgodne z tym, co dotychczas uda艂o si臋 zaobserwowa膰, i co by艂oby odmienne od tego, o czym ju偶 my艣lano. Co wi臋cej, wasza propozycja mu­si by膰 konkretna, a nie mglista. To jest naprawd臋 trudne.

Podobnie to, 偶e w og贸le istniej膮 prawa, kt贸re mo偶emy sprawdza膰, jest swego rodzaju cudem. To, 偶e mo偶na odnale藕膰 zasad臋 - na przyk艂ad zale偶no艣膰 si艂y grawitacyjnej od odwrot­no艣ci kwadratu odleg艂o艣ci od centrum - stanowi swego rodza­ju cud. Jest to zupe艂nie niezrozumiale, ale stwarza mo偶liwo艣膰 wysuwania przewidywa艅, czyli m贸wi nam, czego si臋 powinni­艣my spodziewa膰 w wyniku do艣wiadczenia, kt贸rego jeszcze nie przeprowadzili艣my

Jest rzecz膮 interesuj膮c膮 i absolutnie podstawow膮, 偶e r贸偶ne zasady w nauce pozostaj膮 ze sob膮 w zgodzie. Poniewa偶 istnie­je wsp贸lny zbi贸r obserwacji, jedna zasada nie mo偶e prowadzi膰 do jakiego艣 przewidywania, a inna zasada do przewidywania odmiennego. Nauka nie jest wi臋c dziedzin膮 dla lokalnych spe­cjalist贸w, ma ona ca艂kowicie uniwersalny charakter. M贸wi艂em o atomach w fizjologii. M贸wi艂em o atomach w astronomii, elektryczno艣ci i chemii. S膮 one uniwersalne. Musz膮 by膰 wza­jemnie r贸wnowa偶ne. Nie mo偶na, ot tak, po prostu, wprowa­dzi膰 czego艣, co nie by艂oby z艂o偶one z atom贸w.

Jest rzecz膮 interesuj膮c膮, 偶e rozum dobrze sobie radzi z od­gadywaniem zasad, a zasady, przynajmniej w fizyce, ulegaj膮 redukcji. Poda艂em przyk艂ad wspania艂ej redukcji zasad w che­mii i nauce o elektryczno艣ci do jednej zasady, ale istnieje o wie­le wi臋cej przyk艂ad贸w podobnych zjawisk.

Zasady, kt贸re opisuj膮 przyrod臋, wydaj膮 si臋 matematyczne. Nie wynika to z tego, 偶e s臋dzi膮 s膮 obserwacje i nie jest to konieczno艣ci膮, by nauka by艂a matematyczna. Okazuje si臋, 偶e, przynajmniej w fizyce, mo偶ecie formu艂owa膰 matematyczne prawa, kt贸re pozwalaj膮 czyni膰 przewidywania. Dlaczego przy­roda jest matematyczna? To te偶 pozostaje tajemnic膮.

Dochodz臋 teraz do wa偶nego punktu. Stare prawa mog膮 okaza膰 si臋 b艂臋dne. Jak to si臋 dzieje, 偶e obserwacje mog膮 by膰 z艂e? Skoro sprawdzano je starannie, w jaki spos贸b okazuj膮 si臋 b艂臋dne? Dlaczego fizycy ci膮gle musz膮 zmienia膰 prawa? Odpowied藕 brzmi nast臋puj膮co: po pierwsze, prawa nie s膮 tym samym co obserwacje, a po drugie, do艣wiadczenia zawsze s膮 niedok艂adne. Prawa s膮 prawami zgadywanymi, ekstrapolacjami, a nie czym艣, co wynika bezpo艣rednio z obserwacji. S膮 one tym, co uda艂o si臋 odgadn膮膰 i co przesz艂o, jak na razie, przez sito. A p贸藕niej oka­zuje si臋, 偶e sito ma drobniejsze oczka ni偶 sita u偶ywane wcze艣niej i tym razem prawo nie przechodzi. Tak wi臋c prawa trzeba odga­dywa膰. S膮 one ekstrapolacjami w nieznane. Skoro nie wiemy, co si臋 stanie, nie pozostaje nam nic innego, jak zgadywa膰.

Kiedy艣 wierzono - odkryto - 偶e ruch nie wp艂ywa na ci臋偶ar przedmiotu, je艣li wi臋c rozkr臋cicie b膮ka i zwa偶ycie go, a nast臋p­nie zwa偶ycie go, kiedy ju偶 przestanie si臋 kr臋ci膰, to obie wagi oka­偶膮 si臋 takie same. Taki jest wynik obserwacji. Nie mo偶na jednak zwa偶y膰 czego艣 z dok艂adno艣ci膮 do niesko艅czonej liczby miejsc po przecinku, do miliardowych cz臋艣ci. Dzi艣 wiemy, 偶e wiruj膮cy b膮k wa偶y wi臋cej ni偶 b膮k, kt贸ry si臋 nie obraca, a r贸偶nica wynosi mniej ni偶 kilka miliardowych cz臋艣ci. Je艣li b膮k wiruje dostatecz­nie szybko, tak 偶e punkty na jego obwodzie zbli偶aj膮 si臋 do pr臋d­ko艣ci 300 000 kilometr贸w na sekund臋, wzrost jego wagi jest za­uwa偶alny - ale dopiero wtedy Pierwsze do艣wiadczenia by艂y wykonywane z b膮kami wiruj膮cymi z pr臋dko艣ci膮 znacznie mniej­sz膮 ni偶 300 000 kilometr贸w na sekund臋. Wydawa艂o si臋 w贸w­czas, 偶e masy b膮k贸w wiruj膮cych i spoczywaj膮cych s膮 dok艂adnie takie same, i kto艣 odgad艂, 偶e masa nigdy si臋 nie zmienia.

Jak niem膮drze! Co za g艂upiec! Przecie偶 to tylko odgadni臋­te prawo, ekstrapolacja. Dlaczego ten kto艣 zrobi艂 co艣 tak nie­naukowego? Nie ma w tym jednak niczego nienaukowego. Ist­nia艂a tylko niepewno艣膰. Nienaukowym by艂oby poniecha膰 odgadywania. Musimy tak robi膰, poniewa偶 ekstrapolacje s膮 jedyn膮 rzecz膮, kt贸ra ma jak膮kolwiek realn膮 warto艣膰. Jedynie zasada, na mocy kt贸rej przewidujemy, co te偶 si臋 stanie w przy­padku jeszcze przez nas nie wypr贸bowanym, jest warta tego, by j膮 pozna膰. Wiedza nie mia艂aby 偶膮dnej warto艣ci, gdyby wszystko, co mogliby艣cie mi powiedzie膰, dotyczy艂o tego, co zdarzy艂o si臋 wczoraj. Musimy przewidzie膰, co stanie si臋 jutro, je艣li co艣 zrobimy - nie, nie musimy, ale nosi to znamiona za­bawy Trzeba tylko chcie膰 si臋 wychyli膰.

W nauce ka偶de prawo, ka偶da zasada, ka偶de stwierdzenie wynik贸w obserwacji jest swego rodzaju podsumowaniem po­mijaj膮cym szczeg贸艂y, jako 偶e nic nie mo偶e by膰 powiedziane dok艂adnie. Badacz po prostu zapomnia艂, 偶e powinien by艂 sfor­mu艂owa膰 prawo w postaci: 鈥濵asa nie zmienia si臋 znacz膮co, je偶eli pr臋dko艣膰 nie jest za du偶a". Gra polega na podaniu zasa­dy i sprawdzeniu, czy przedostaje si臋 ona przez sito. W tym przypadku konkretna, odgadni臋ta zasada m贸wi艂a, 偶e masa ni­gdy si臋 nie zmienia. Ekscytuj膮ca mo偶liwo艣膰. Nic si臋 nie sta艂o, 偶e okaza艂a si臋 nieprawdziwa. By艂a niepewna, a nie ma nic z艂e­go w niepewno艣ci. Lepiej powiedzie膰 co艣, nie b臋d膮c pewnym, ni偶 w og贸le nic nie m贸wi膰.

Jest prawd膮 i jest to nieuniknione, 偶e wszystko, co w nauce m贸wimy, wszystkie wnioski s膮 niepewne, poniewa偶 s膮 jedynie wnioskami. Stanowi膮 one domys艂y na temat tego, co si臋 sta­nie, a nie mo偶emy wiedzie膰, co si臋 stanie, poniewa偶 nie wyko­nali艣my wszystkich mo偶liwych do艣wiadcze艅.

To ciekawe, 偶e wp艂yw ruchu wirowego na mas臋 b膮ka jest tak maty, 偶e mogliby艣cie powiedzie膰: 鈥濷ch, to nie robi 偶adnej r贸偶nicy". Niemniej wyprowadzenie prawa w poprawnej posta­ci - a przynajmniej prawa, kt贸re przesz艂oby przez kolejne sita, kt贸re stosowa艂oby si臋 do wielu nast臋pnych obserwacji - wy­maga ogromnej inteligencji, wyobra藕ni i rewizji naszej filozo­f, naszego zrozumienia przestrzeni i czasu. Odwo艂uj臋 si臋 tu do teorii wzgl臋dno艣ci. Okazuje si臋, 偶e pojawienie si臋 male艅­kich efekt贸w zawsze wymaga najbardziej rewolucyjnych mo­dyfikacji idei.

Uczeni przywykli zatem do zmaga艅 z w膮tpliwo艣ciami i nie­pewno艣ciami. Wszelka wiedza naukowa jest niepewna. To ob­cowanie z w膮tpliwo艣ciami i niepewno艣ciami okazuje si臋 wa偶­ne. Uwa偶am, 偶e ma wielk膮 warto艣膰, w dodatku rozci膮gaj膮c膮 si臋 poza nauk臋. Wierz臋, 偶e aby rozwi膮za膰 jakikolwiek problem, kt贸ry nigdy przedtem nie by艂 rozwi膮zany, musicie zostawi膰 otwarte drzwi dla nieznanego. Musicie dopuszcza膰 mo偶li­wo艣膰, 偶e nie macie racji. W innym przypadku, je艣li wyrobili艣cie sobie zdanie ju偶 wcze艣niej, mo偶ecie nie rozwi膮za膰 problemu.

Kiedy uczony m贸wi wam, 偶e nie zna odpowiedzi, jest igno­rantem. Kiedy m贸wi wam, 偶e domy艣la si臋, jak to dzia艂a, pozo­staje w niepewno艣ci. Kiedy jest niemal pewny, jak to b臋dzie dzia艂a膰, i m贸wi wam: 鈥瀂a艂o偶臋 si臋, 偶e to b臋dzie dzia艂a膰 w ten spos贸b", wci膮偶 dr臋cz膮 go pewne w膮tpliwo艣ci. Niebywa艂e zna­czenie dla post臋pu ma to, by艣my szanowali t臋 ignorancj臋 i te w膮tpliwo艣ci. Skoro w膮tpimy, to znaczy, 偶e poszukujemy no­wych hipotez w r贸偶nych kierunkach. Tempo rozwoju nauki nie zale偶y wy艂膮cznie od tempa dokonywania obserwacji. Znacznie wi臋ksze znaczenie ma tempo, z jakim kreujemy nowe rzeczy, kt贸re mo偶emy testowa膰.

Gdyby艣my nie byli w stanie, b膮d藕 nie pragn臋li, pod膮偶a膰 w nowych kierunkach, gdyby nie rodzi艂y si臋 w nas w膮tpliwo艣ci lub nie potrafiliby艣my rozpoznawa膰 niewiedzy, nie tworzyliby­艣my 偶adnych nowych hipotez. Nie by艂oby niczego, co warto by sprawdza膰, bo wiedzieliby艣my, co jest prawd膮. Dlatego to, co dzi艣 nazywamy wiedz膮 naukow膮, stanowi zbi贸r stwierdze艅 o r贸偶nym stopniu pewno艣ci. Niekt贸re z nich s膮 bardzo niepew­ne, inne niemal pewne, ale nie ma stwierdze艅 absolutnie pew­nych. Uczeni ju偶 do tego przywykli. Wiemy, 偶e mo偶na 偶y膰 z nie­wiedz膮. Niekt贸rzy m贸wi膮: 鈥濲ak mo偶esz 偶y膰, nie wiedz膮c?". Nie rozumiem, o co im chodzi. Zawsze 偶yj臋 w niewiedzy. To 艂atwe. Zale偶y mi na tym, by wiedzie膰, jak zdobywa膰 wiedz臋.

Prawo do w膮tpienia jest wa偶n膮 rzecz膮 w nauce i, jak s膮dz臋, w innych dziedzinach. Zrodzi艂o si臋 w walce. Walka toczy艂a si臋 o prawo do w膮tpienia, do 偶ycia w niepewno艣ci. Nie chcia艂bym, aby艣my zapomnieli o wadze tych zmaga艅 i przez zaniechanie pozwolili, by to przepad艂o. Jako uczony, kt贸ry zna wielk膮 war­to艣膰 filozofii niewiedzy i post臋p poczyniony dzi臋ki tej filozofii, post臋p b臋d膮cy owocem wolno艣ci my艣li, czuj臋 odpowiedzial­no艣膰. Czuj臋 odpowiedzialno艣膰 za g艂oszenie warto艣ci tej wol­no艣ci i nauczanie, 偶e w膮tpliwo艣ci nie nale偶y si臋 l臋ka膰, ale przyjmowa膰 je jako co艣, co otwiera przed nami nowe horyzon­ty. Domagam si臋 tej wolno艣ci dla przysz艂ych pokole艅.

W膮tpienie jest oczywist膮 warto艣ci膮 w nauce. Czy stanowi warto艣膰 w innych dziedzinach - pozostaje pytaniem otwartym i kwesti膮 nie tak oczywist膮. Mam zamiar poruszy膰 ten problem w nast臋pnych wyk艂adach i spr贸bowa膰 wykaza膰, 偶e w膮tpienie jest rzecz膮 wa偶n膮 i 偶e nie nale偶y si臋 go l臋ka膰, ma bowiem w og贸le wielk膮 warto艣膰.





Niepewno艣膰 warto艣ci





Wszyscy smucimy si臋, por贸wnuj膮c cudowne mo偶liwo艣ci, kt贸­re, jak si臋 wydaje, posiadaj膮 istoty ludzkie, z naszymi niewiel­kimi osi膮gni臋ciami. Wielokrotnie podkre艣lano, 偶e sta膰 nas na znacznie wi臋cej. 呕yj膮cy w koszmarze dawnych czas贸w ludzie marzyli o lepszej przysz艂o艣ci. My 偶yjemy w owej przysz艂o艣ci i cho膰 wiele z tamtych marze艅 si臋 spe艂ni艂o, wci膮偶, w du偶ym stopniu, snujemy takie same marzenia. Dzisiejsze nadzieje na przysz艂o艣膰 wygl膮daj膮 w du偶ej mierze tak samo jak te w przesz艂o艣ci. Swego czasu ludzie s膮dzili, 偶e ludzki potencja艂 nie by艂 wykorzystywany, poniewa偶 wi臋kszo艣膰 wykazywa艂a si臋 ignoran­cj膮; edukacja mia艂a przynie艣膰 rozwi膮zanie problemu. Uwa偶a­no, 偶e gdyby wszyscy ludzie zdobyli wykszta艂cenie, by膰 mo偶e, wszyscy staliby艣my si臋 kim艣 w rodzaju Woltera. Okaza艂o si臋 jednak, 偶e fa艂sz i z艂o mo偶e by膰 r贸wnie skutecznie nauczane, jak dobro. Edukacja jest pot臋偶nym narz臋dziem, ale mo偶e dzia艂a膰 w obu kierunkach. S艂ysza艂em, jak m贸wiono, 偶e kontakty po­mi臋dzy narodami powinny przyczynia膰 si臋 do zrozumienia, a wi臋c stanowi膰 rozwi膮zanie problemu wykorzystania mo偶li­wo艣ci ludzi. Ale 艣rodki 艂膮czno艣ci mo偶na podda膰 kontroli i za­blokowa膰. To, co jest przekazywane, mo偶e by膰 r贸wnie dobrze k艂amstwem, jak i prawd膮, propagand膮 lub prawdziw膮, warto­艣ciow膮 informacj膮. 艁膮czno艣膰 to pot臋ga, ale da si臋 jej u偶ywa膰 zar贸wno w celu szerzenia dobra, jak i z艂a. Nauki stosowane traktowano przez jaki艣 czas jako 艣rodek wyzwolenia cz艂owieka przynajmniej z k艂opot贸w materialnych i rzeczywi艣cie w tej dziedzinie zanotowano pewne osi膮gni臋cia; dobrego przyk艂adu dostarcza tu zw艂aszcza medycyna. Z drugiej strony, w tajnych laboratoriach uczeni pracuj膮 nad stworzeniem chor贸b, kt贸re inni staraj膮 si臋 eliminowa膰.

Ka偶dy nienawidzi wojny. Marzymy, by zapanowa艂 pok贸j. Nie ponosz膮c wydatk贸w na zbrojenia, mogliby艣my osi膮gn膮膰, co tylko chcemy. Ale pok贸j mo偶e s艂u偶y膰 zar贸wno dobru, jak i z艂u. W jaki spos贸b pok贸j mo偶e s艂u偶y膰 z艂u? Nie wiem. Przeko­namy si臋, je艣li kiedykolwiek zapanuje. Pok贸j to z pewno艣ci膮 pot臋ga, podobnie jak wsp贸艂czesne mo偶liwo艣ci techniczne, 艂膮czno艣膰, edukacja, praworz膮dno艣膰 i idea艂y wielu marzycieli. Obecnie mamy wi臋cej takich czynnik贸w do kontrolowania ni偶 staro偶ytni. Niewykluczone, 偶e radzimy sobie nieco lepiej, ni偶 oni by potrafili. Ale to, co powinni艣my by膰 w stanie czyni膰, wy­daje si臋 ogromne w por贸wnaniu z naszymi w膮tpliwymi osi膮g­ni臋ciami. Dlaczego tak jest? Dlaczego nie potrafimy si臋 zmieni膰? Poniewa偶 nawet najpot臋偶niejsze czynniki i zdolno艣ci nie nios膮 wyra藕nych instrukcji, jak z nich korzysta膰. Podam przyk艂ad. Wielkie nagromadzenie wiedzy na temat tego, w jaki spo­s贸b dzia艂a 艣wiat fizyczny, przekonuje nas jedynie, 偶e z tym dzia艂aniem jest zwi膮zana pewnego rodzaju bezsensowno艣膰. Nauka nie wypowiada si臋 bezpo艣rednio na temat dobra i z艂a. Od wiek贸w ludzie starali si臋 odnale藕膰 sens 偶ycia. Zdawali so­bie spraw臋, 偶e gdyby mo偶na by艂o nada膰 mu jaki艣 sens, wska­za膰 jaki艣 kierunek naszym dzia艂aniom, uwolnione zosta艂yby pot臋偶ne ludzkie mo偶liwo艣ci. Dlatego na pytanie o sens 偶ycia dawano bardzo wiele odpowiedzi. By艂y one jednak rozbie偶ne, a zwolennicy jednej idei patrzyli z przera偶eniem na dzia艂ania wyznawc贸w innej. Przera偶enie bra艂o si臋 st膮d, 偶e rozbie偶ne punkty widzenia spycha艂y wielkie mo偶liwo艣ci ludzkiej rasy w fa艂szyw膮, wprowadzaj膮c膮 ograniczenia 艣lep膮 uliczk臋. Tak naprawd臋 to w艂a艣nie historia wielkich potworno艣ci, zrodzo­nych z fa艂szywych przekona艅, pozwoli艂a filozofom u艣wiado­mi膰 sobie fantastyczne mo偶liwo艣ci i cudowne zdolno艣ci istot ludzkich.

Marzymy o znalezieniu w艂a艣ciwego kierunku. Jaki jest za­tem sens tego wszystkiego? Co mo偶emy powiedzie膰 dzi艣, by rozwik艂a膰 zagadk臋 istnienia? Je艣li we藕miemy wszystko pod uwag臋 - nie tylko to, co wiedzieli staro偶ytni, ale r贸wnie偶 to, co sami do dzi艣 odkryli艣my, a z czego oni wtedy nie zdawali so­bie sprawy - to s膮dz臋, 偶e musimy szczerze przyzna膰, i偶 nie znamy odpowiedzi. Uwa偶am jednak, 偶e przyznaj膮c to, praw­dopodobnie znale藕li艣my w艂a艣ciwy kierunek.

Przyznanie, 偶e nie wiemy i ci膮gle podtrzymywanie nasta­wienia, i偶 nie znamy kierunku, w kt贸rym musieliby艣my pod膮­偶a膰, dopuszcza mo偶liwo艣膰 zmiany, zastanawiania si臋, przyj­mowania nowych propozycji i nowych odkry膰. Wszystko to s艂u偶y rozwi膮zaniu problemu znalezienia sposobu robienia te­go, co ostatecznie chcemy, nawet je艣li nie wiemy, czego w isto­cie pragniemy.

Je艣li popatrzymy wstecz i si臋gniemy do najbardziej mrocz­nych epok, przekonamy si臋, 偶e zawsze 偶yli w nich ludzie, kt贸­rzy z ca艂ym przekonaniem i absolutnym dogmatyzmem w co艣 wierzyli. Ich stanowisko w tych sprawach by艂o tak zasadnicze, 偶e 偶膮dali, by ca艂a reszta 艣wiata si臋 z nimi zgadza艂a. A potem ­by dowie艣膰, 偶e to, co g艂osili, by艂o prawd膮 - robili rzeczy, kt贸re stanowi艂y zaprzeczenie deklarowanych przez nich przekona艅.

Dlatego - zgodnie z tym, co powiedzia艂em w poprzednim wyk艂adzie, a tutaj chc臋 powt贸rzy膰 - przyznawanie si臋 do nie­wiedzy i niepewno艣ci daje nadziej臋 na ci膮gie posuwanie si臋 ludzko艣ci w jakim艣 kierunku, kt贸ry nie zostanie zamkni臋ty, na zawsze zablokowany, jak mia艂o to miejsce w r贸偶nych okresach naszej historii. Twierdz臋, 偶e nie znamy sensu 偶ycia ani nie wie­my, jakie s膮 w艂a艣ciwe normy moralne, oraz 偶e nie odkryli艣my sposobu, by je wybra膰 i tak dalej. 呕adna dyskusja na temat warto艣ci moralnych czy sensu 偶ycia i tym podobnych spraw nie jest mo偶liwa bez powrotu do wielkiego 藕r贸d艂a system贸w moralnych i rozwa偶a艅 o sensie - a to stanowi domen臋 religii.

Z tego powodu uwa偶am, 偶e nie m贸g艂bym wyg艂osi膰 trzech wyk艂ad贸w na temat wp艂ywu idei naukowych na inne idee bez szczerego i pe艂nego om贸wienia zwi膮zk贸w pomi臋dzy nauk膮 i religi膮. Nie rozumiem nawet, dlaczego mia艂bym zacz膮膰 si臋 usprawiedliwia膰, 偶e to robi臋, zatem nie b臋d臋 kontynuowa艂 pr贸­by takiego usprawiedliwiania. Chcia艂bym jednak zacz膮膰 od rozwa偶a艅 nad kwesti膮 konfliktu, je偶eli taki istnieje, pomi臋dzy nauk膮 i religi膮. Obja艣ni艂em, lepiej czy gorzej, co rozumiem przez nauk臋. Teraz musz臋 wam powiedzie膰, co kryje si臋 dla mnie pod poj臋ciem religii. Jest to niezwykle trudne, by szczerze do niego podej艣膰, uproszcz臋 go i przejd臋 bezpo艣rednio do pytania: czy B贸g jest, czy go nie ma?

Takie poszukiwania, albo rozmy艣lania, oboj臋tnie, jak to nazwiemy, cz臋sto ko艅cz膮 si臋 wnioskiem, 偶e niemal na pewno B贸g istnieje. Z drugiej strony cz臋sto ko艅cz膮 si臋 wnioskiem, 偶e niemal na pewno b艂臋dem jest wierzy膰, i偶 B贸g istnieje.

Drug膮 trudno艣ci膮, kt贸r膮 napotyka studiuj膮cy nauki przy­rodnicze, a kt贸ra do pewnego stopnia stanowi o konflikcie po­mi臋dzy nauk膮 a religi膮, okazuje si臋 pewien niepok贸j pojawiaj膮­cy si臋 wtedy, gdy odebrali艣my wychowanie na dwa sposoby. Chocia偶 mo偶emy na gruncie teologicznym i na wysokim po­ziomie filozoficznym dowodzi膰, 偶e nie ma 偶adnego konfliktu, jest prawd膮, 偶e m艂ody cz艂owiek wywodz膮cy si臋 z religijnej ro­dziny, rozpoczynaj膮c studia w zakresie nauk 艣cis艂ych, wchodzi w sp贸r z samym sob膮 i swoimi przyjaci贸艂mi. Zatem istnieje pewnego rodzaju konflikt.

A zatem drugim 藕r贸d艂em jakiego艣 rodzaju konfliktu s膮 fak­ty lub, m贸wi膮c ostro偶niej, cz膮stkowe fakty, kt贸re poznaje w trakcie studiowania nauk 艣cis艂ych. Na przyk艂ad dowiaduje si臋 o rozmiarach Wszech艣wiata. Rozmiary Wszech艣wiata ro­bi膮 wra偶enie, a my jeste艣my w nim jedynie drobin膮 wiruj膮c膮 wok贸艂 S艂o艅ca. S艂o艅ce to zaledwie jedna z kilkuset milion贸w gwiazd w naszej Galaktyce, kt贸ra sama jest jedn膮 z miliard贸w galaktyk. Ponadto student poznaje bliskie powi膮zania pomi臋­dzy cz艂owiekiem i zwierz臋tami oraz jedn膮 form膮 偶ycia a inn膮, dowiaduje si臋 tak偶e, 偶e cz艂owiek pojawi艂 si臋 p贸藕no w d艂ugim i rozleg艂ym ci膮gu ewolucyjnym. Czy ca艂a reszta mo偶e by膰 za­ledwie konstrukcj膮, s艂u偶膮c膮 Jego stworzeniu? A przy tym wszystko wydaje si臋 zbudowane z atom贸w, zgodnie z nie­zmiennymi prawami przyrody. Nic nie mo偶e si臋 od nich uwol­ni膰. Gwiazdy s膮 zbudowane z tego samego i zwierz臋ta s膮 zbu­dowane z tego samego, tyle 偶e w przypadku tych ostatnich stopie艅 z艂o偶ono艣ci sprawia, i偶 w tajemniczy spos贸b pojawia si臋 偶ycie.

Wielk膮 przygod膮 okazuj膮 si臋 rozmy艣lania nad Wszech­艣wiatem poza cz艂owiekiem. Pozwalaj膮 zastanawia膰 si臋, czym by艂by on bez istot ludzkich, jak dzia艂o si臋 to przez wi臋ksz膮

cz臋艣膰 jego d艂ugiej historii i jak to jest teraz w ogromnej wi臋k­szo艣ci miejsc. Kiedy taki obiektywny obraz zostaje w ko艅cu skonstruowany, a tajemnica i majestat materii widniej膮 przed nami w ca艂ej krasie, wtedy przyjrzenie si臋 z powrotem cz艂owie­kowi jako skupisku materii, potraktowanie 偶ycia jako cz臋艣ci uniwersalnej, najg艂臋bszej tajemnicy przynosi doznanie, kt贸re jest bardzo rzadkie i niezwykle poruszaj膮ce. Zwykle ko艅czy si臋 to 艣miechem i refleksj膮 nad daremno艣ci膮 usi艂owa艅 zmierzaj膮­cych do zrozumienia, czym偶e jest ten atom we Wszech艣wiecie. Czym偶e jest ta istota - atom obdarzony ciekawo艣ci膮 - kt贸ry przygl膮da si臋 sobie i zastanawia, dlaczego w og贸le si臋 zasta­nawia? Zwykle takie naukowe rozwa偶ania prowadz膮 do prze­ra偶enia i tajemnicy, do zagubienia na granicy niepewno艣ci. Wydaj膮 si臋 jednak tak g艂臋bokie i tak istotne, 偶e teoria zak艂adaj膮ca, i偶 wszystko to jest scen膮, na kt贸rej B贸g obserwuje ludz­kie zmagania z dobrem i z艂em, okazuje si臋 niewystarczaj膮ca.

Niekt贸rzy powiedz膮, 偶e w艂a艣nie przed chwil膮 opisa艂em do­艣wiadczenie religijne. Bardzo dobrze. Mo偶ecie to nazywa膰, jak chcecie. Powiem wtedy, 偶e dzi臋ki prze偶yciu religijnemu tego rodzaju m艂ody cz艂owiek przekonuje si臋, i偶 religia wyznawana w jego Ko艣ciele nie wystarczy, by opisa膰, by ogarn膮膰 podobne do艣wiadczenie. B贸g tego Ko艣cio艂a nie jest do艣膰 pot臋偶ny

<strona>

By膰 mo偶e. Ka偶dy ma w艂asne zdanie.

Przypu艣膰my jednak, 偶e 贸w student rzeczywi艣cie dojdzie do wniosku, i偶 indywidualne modlitwy nie s膮 wys艂uchiwane. Nie pr贸buj臋 tutaj dowie艣膰 nieistnienia Boga. Staram si臋 jedynie, by艣cie cho膰 troch臋 zrozumieli 藕r贸d艂o trudno艣ci, jakie napoty­kaj膮 ludzie, kt贸rzy s膮 edukowani w dw贸ch odmiennych syste­mach. O ile mi wiadomo, nie mo偶na dowie艣膰, 偶e B贸g nie ist­nieje. Jest jednak prawd膮, 偶e trudno przyj膮膰 dwa odmienne punkty widzenia, wywodz膮ce si臋 z r贸偶nych 藕r贸de艂. Za艂贸偶my zatem, 偶e student okazuje si臋 szczeg贸lnie wymagaj膮cy i rze­czywi艣cie dochodzi do wniosku, i偶 indywidualna modlitwa nie jest wys艂uchiwana. Co si臋 wtedy dzieje? W贸wczas sk艂onno艣膰 do w膮tpienia przenosi si臋 u niego na problemy etyczne. Dzie­je si臋 tak, poniewa偶 zgodnie ze swoim wychowaniem przyjmu­je, 偶e warto艣ci moralne i etyczne pochodz膮 od s艂owa bo偶ego.

Skoro jednak B贸g, by膰 mo偶e, nie istnieje, to czy moralne i etyczne warto艣ci s膮 fa艂szywe? Niemniej przetrwa艂y one nie­mal nietkni臋te. W pewnych okresach niekt贸re z pogl膮d贸w mo­ralnych i etycznych jego religii mog艂y si臋 mu wydawa膰 b艂臋dne, musia艂 si臋 nad tym zastanawia膰, ale do wielu z nich w ko艅cu powr贸ci艂.

Nie potrafi臋 jednak na podstawie zachowania moich kole­g贸w ateist贸w, do kt贸rych nie nale偶膮 wszyscy uczeni, stwier­dzi膰, 偶e w jaki艣 szczeg贸lny spos贸b r贸偶ni膮 si臋 oni od uczonych wierz膮cych. Oczywi艣cie, ja sam zaliczam si臋 do niewierz膮cych. Wydaje si臋, 偶e odczucia moralne, stosunek do innych ludzi i samo cz艂owiecze艅stwo wygl膮daj膮 tak samo zar贸wno w przy­padku wierz膮cych, jak i niewierz膮cych. S膮dz臋, 偶e istnieje pew­na niezale偶no艣膰 pogl膮d贸w moralnych i etycznych od teorii bu­dowy Wszech艣wiata.

Nauka rzeczywi艣cie oddzia艂uje na wiele idei zwi膮zanych z religi膮, ale nie s膮dz臋, by w jakimkolwiek znacz膮cym stopniu wp艂ywa艂a na moralno艣膰 i pogl膮dy etyczne. Religia ma wiele aspekt贸w. Odpowiada na przer贸偶ne pytania. Chcia艂bym jed­nak podkre艣li膰 jej trzy aspekty.

Po pierwsze, religia m贸wi, jakie s膮 rzeczy i sk膮d si臋 wzi臋艂y oraz kim jest cz艂owiek i kim jest B贸g, jakie s膮 przymioty Boga i tak dalej. Dla cel贸w tych rozwa偶a艅 nazw臋 to metafizycznym aspektem religii.

Religia naucza te偶, jak post臋powa膰. Nie mam tu na my艣li ceremonii czy rytua艂贸w ani 偶adnych rzeczy tego rodzaju. Cho­dzi mi o to, jak post臋powa膰 w og贸le, jak by膰 moralnym. Mog­liby艣my nazwa膰 to etycznym aspektem religii.

Wreszcie, warto podkre艣li膰, 偶e my, ludzie, jeste艣my s艂abi. Potrzeba czego艣 wi臋cej ni偶 wra偶liwe sumienie, by post臋powa膰 w艂a艣ciwie. A nawet wtedy, gdy wydaje si臋 wam, 偶e wiecie, co powinni艣cie robi膰, nie zawsze post臋pujecie tak, jak by艣cie chcieli. Jeden z pot臋偶nych aspekt贸w religii dotyczy jej inspiru­j膮cego charakteru. Religia inspiruje do w艂a艣ciwego post臋powa­nia. Zreszt膮 nie tylko do tego. Religia stanowi 藕r贸d艂o inspira­cji w sztuce i w wielu innych dzia艂aniach podejmowanych przez istoty ludzkie.

Z religijnego punktu widzenia te trzy aspekty religii 艣ci艣le si臋 ze sob膮 wi膮偶膮. Przede wszystkim uwa偶a si臋, 偶e owe warto­艣ci moralne s膮 s艂owem bo偶ym. S艂owo bo偶e jest tym, co 艂膮czy etyczny i metafizyczny aspekt religii. Ponadto stanowi to r贸w­nie偶 藕r贸d艂o inspiracji. Je艣li dzia艂asz dla Boga i wype艂niasz Je­go wol臋, to w jaki艣 spos贸b 艂膮czysz si臋 z ca艂ym Wszech艣wiatem. Twoje dzia艂ania zaczynaj膮 mie膰 sens w szerszym wymiarze, a to jest inspiruj膮ce. Tak wi臋c te trzy aspekty s膮 艣ci艣le ze sob膮 z艂膮czone. Problem polega na tym, 偶e nauka czasami staje w sprzeczno艣ci z dwiema pierwszymi z tych kategorii, czyli z etycznym oraz metafizycznym aspektem religii.

Kiedy odkryto, 偶e Ziemia wiruje wok贸艂 w艂asnej osi i kr膮偶y wok贸艂 S艂o艅ca, wybuch艂a wielka wojna. Zgodnie z wierzeniami religijnymi owej epoki - tak by膰 nie mog艂o. Rozpocz膮艂 si臋 za­偶arty sp贸r, w kt贸rego wyniku - akurat w tym przypadku - reli­gia wycofa艂a si臋 ze stanowiska, 偶e Ziemia spoczywa w centrum Wszech艣wiata. To wycofanie si臋 z wcze艣niejszego stanowiska nie poci膮gn臋艂o jednak za sob膮 zmiany w religijnych pogl膮dach na moralno艣膰. Inny zajad艂y sp贸r powsta艂, kiedy odkryto, 偶e prawdopodobnie cz艂owiek pochodzi od zwierz膮t. Wi臋kszo艣膰 religii i w tym wypadku wycofa艂a si臋 z metafizycznego stano­wiska, kt贸re okaza艂o si臋 nieprawdziwe. Niemniej w pogl膮dach moralnych nie nast膮pi艂a szczeg贸lna zmiana. Owszem, Ziemia kr膮偶y wok贸艂 S艂o艅ca; dobrze, ale czy to m贸wi nam, 偶e nale偶y lub nie nale偶y nadstawia膰 drugiego policzka? W艂a艣nie konflikt zwi膮zany z aspektem metafizycznym jest podw贸jnie trudny, ja­ko 偶e pojawia si臋 sprzeczno艣膰 pomi臋dzy faktami. Nie tylko zreszt膮 pomi臋dzy faktami, lecz tak偶e - w nastawieniu. Proble­mem jest nie tylko rozstrzygni臋cie, czy S艂o艅ce kr膮偶y wok贸艂 Zie­mi czy nie; r贸wnie偶 nastawienie do fakt贸w inaczej przejawia si臋 w religii, a inaczej w nauce. W膮tpliwo艣膰, niezb臋dna do po­znawania przyrody, nie da si臋 艂atwo pogodzi膰 z poczuciem pewno艣ci, wynikaj膮cym z wiary, co zwykle jest zwi膮zane z g艂臋­bok膮 religijno艣ci膮. Nie wierz臋, by uczony m贸g艂 mie膰 t臋 sam膮 religijn膮 ufno艣膰, kt贸r膮 posiadaj膮 ludzie bardzo g艂臋boko wie­rz膮cy. Niewykluczone, 偶e mo偶e. Nie wiem. My艣l臋, 偶e to jest trudne. W ka偶dym razie wydaje si臋, 偶e metafizyczny aspekt re­ligii nie ma nic wsp贸lnego z etyk膮, a warto艣ci moralne znajdu­j膮 si臋 poza granicami kr贸lestwa nauki. Nie s膮dz臋, by te wszyst­kie konflikty wp艂ywa艂y na warto艣ci etyczne.

Powiedzia艂em przed chwil膮, 偶e warto艣ci etyczne pozostaj膮 poza granicami kr贸lestwa nauki. Musz臋 to uzasadni膰, ponie­wa偶 wielu ludzi ma przeciwne zdanie. S膮dz膮 oni mianowicie, 偶e do wniosk贸w na temat warto艣ci moralnych powinni艣my doj艣膰 w spos贸b naukowy.

Mam kilka powod贸w, by tak uwa偶a膰. Wiecie, jak to jest: je­艣li si臋 nie ma dobrego powodu, to trzeba poda膰 kilka powo­d贸w. Mam wi臋c cztery powody, by s膮dzi膰, 偶e moralno艣膰 znaj­duje si臋 poza granicami kr贸lestwa nauki.

Po pierwsze, w przesz艂o艣ci wyst臋powa艂y konflikty. Stano­wisko metafizyczne zmienia艂o si臋, ale w艂a艣ciwie nie mia艂o to wp艂ywu na pogl膮dy etyczne. Musi to stanowi膰 dla nas wska­z贸wk臋, 偶e te rzeczy s膮 od siebie niezale偶ne.

Po drugie, zauwa偶y艂em ju偶, 偶e istniej膮 - a przynajmniej ja tak uwa偶am - dobrzy ludzie, praktykuj膮cy chrze艣cija艅sk膮 ety­k臋, a nie wierz膮cy w bosko艣膰 Chrystusa. Przy okazji, zapo­mnia艂em wcze艣niej zaznaczy膰, 偶e przyjmuj臋 prowincjonalne spojrzenie na religi臋. Wiem, 偶e wielu ludzi wyznaje religie, kt贸­re nie s膮 religiami zachodnimi. M贸wi膮c jednak o problemie tak szerokim jak ten, lepiej zaj膮膰 si臋 szczeg贸lnym przyk艂adem. Je艣li jeste艣cie wyznawcami islamu, buddystami czy kim艣 in­nym, musicie po prostu przenie艣膰 moje wnioski, by przekona膰 si臋, jak to wygl膮da.

Po trzecie, o ile mi wiadomo, nigdzie w zbiorze naukowo ustalonej wiedzy nie wyst臋puje nic, co pozwala艂oby rozstrzyg­n膮膰, czy ewangeliczna zasada m贸wi膮ca, by post臋powa膰 tak, jak chcieliby艣my, by post臋powano wobec nas, jest dobra czy nie. Nie dostrzegam niczego, co pozwala艂oby to rozstrzygn膮膰 poprzez odwo艂anie si臋 do wiedzy naukowej.

Na koniec chcia艂bym wysun膮膰 ma艂y argument filozoficzny Nie jest to dziedzina, w kt贸rej czuj臋 si臋 pewnie. Mimo to pragn膮艂bym przedstawi膰 niewielki argument natury filozoficznej, by wyja艣ni膰, dlaczego z teoretycznych powod贸w uwa偶am, 偶e nauka i problemy moralne s膮 niezale偶ne. Wsp贸lnym og贸lno ludzkim problemem, tym wielkim pytaniem, jest zawsze: 鈥濩zy powinienem to zrobi膰?". Chodzi tu o pytanie dotycz膮ce dzia­艂ania. 鈥濩o powinienem zrobi膰? Czy powinienem zrobi膰 w艂a艣nie to?". W jaki spos贸b da si臋 odpowiedzie膰 na takie pytania? Mo偶emy je podzieli膰 na dwie cz臋艣ci. Mo偶emy zapyta膰: 鈥濲e艣li to zrobi臋, to co si臋 stanie?". Odpowied藕 nie u艂atwia nam pod­j臋cia decyzji, czy powinni艣my to zrobi膰. Istnieje jeszcze druga cz臋艣膰, kt贸ra brzmi: 鈥濩zy ja chc臋, by to si臋 sta艂o?". Innymi s艂owy, pierwsze pytanie - 鈥濲e艣li to zrobi臋, to co si臋 stanie?" - jest przynajmniej rozstrzygalne przy u偶yciu metod naukowych. W istocie owo pytanie ma typowo naukowy charakter. Nie oznacza to, 偶e wiemy, co si臋 stanie. Jeste艣my od tego dalecy. Nigdy nie wiemy, co si臋 stanie. Nauka jest bardzo elementar­na. Ale w kr贸lestwie nauki dysponujemy metod膮 radzenia so­bie z takim pytaniem. T臋 metod臋 mo偶na sformu艂owa膰 nast臋­puj膮co: 鈥濻pr贸buj, a zobaczysz". M贸wili艣my ju偶 o tym wcze艣niej. Dzi臋ki temu zgromadzisz informacj臋 i tak dalej. Za­tem pytanie: 鈥濲e艣li to zrobi臋, to co si臋 stanie?" jest typowym pytaniem naukowym. Z kolei pytanie: 鈥濩zy chc臋, by to si臋 sta艂o?" - w ostatecznym rozrachunku - takim nie jest. Dobrze, powiecie, je艣li to zrobi臋, to si臋 przekonam, 偶e wszyscy zostaj膮 zabici i, oczywi艣cie, ja tego nie chc臋. No tak, ale sk膮d wiecie, 偶e nie chcecie, by wszyscy ludzie zostali zabici? Widzicie, na koniec okazuje si臋, 偶e potrzebny jest jaki艣 s膮d ostateczny.

Mo偶ecie pos艂u偶y膰 si臋 inn膮 ilustracj膮 tego zagadnienia. Mogliby艣cie na przyk艂ad powiedzie膰: 鈥濲e艣li b臋dziemy realizo­wa膰 t臋 polityk臋 ekonomiczn膮, to przewidujemy, 偶e nast膮pi kry­zys, a my, oczywi艣cie, nie chcemy kryzysu". Zaczekajcie. Cho­cia偶 wiecie, 偶e wyst膮pi kryzys, nie wynika st膮d, i偶 go nie chcecie. Musicie os膮dzi膰, czy poczucie w艂adzy, kt贸re mogliby­艣cie dzi臋ki temu zdoby膰, czy pchni臋cie kraju w tym kierunku, s膮 wa偶niejsze ni偶 cena, jak膮 zap艂ac膮 cierpi膮cy ludzie. Zreszt膮 mo偶e nie wszyscy b臋d膮 cierpieli. A zatem na ko艅cu musi poja­wi膰 si臋 jaki艣 rodzaj s膮du ostatecznego, rozstrzygaj膮cego, co jest warto艣ci膮: czy ludzie s膮 warto艣ci膮, czy 偶ycie jest warto艣ci膮. Mo偶ecie ci膮gn膮膰 rozwa偶ania o tym, co si臋 stanie, coraz dalej i dalej, ale na samym ko艅cu musicie zdecydowa膰: 鈥濼ak, chc臋

tego" lub 鈥濶ie, nie chc臋 tego". Takie rozstrzygni臋cie jest jed­nak innej natury. Nie rozumiem, w jaki spos贸b sama wiedza o tym, co si臋 stanie, pozwoli艂aby ostatecznie podj膮膰 decyzj臋, czy czego艣 chcecie czy nie. Uwa偶am zatem, 偶e niemo偶liwe jest rozstrzyganie dylemat贸w moralnych przy u偶yciu metod na­ukowych i 偶e te dwie rzeczy s膮 niezale偶ne.

Zajm臋 si臋 teraz trzecim aspektem religii, zwi膮zanym z jej inspiruj膮cym charakterem. Sprowadza mnie to do zasadnicze­go pytania, kt贸re chcia艂bym zada膰 wam wszystkim, bo sam nie mam poj臋cia, jak brzmi odpowied藕. W dzisiejszym 艣wiecie in­spiracja, 藕r贸d艂o si艂y i otuchy w dowolnej religii 艣ci艣le 艂膮czy si臋 z jej aspektem metafizycznym. Chodzi o to, 偶e inspiracja bie­rze si臋 z dzia艂ania dla Boga, ze spe艂niania Jego woli i tak da­lej. Ten wyra偶ony w taki spos贸b emocjonalny zwi膮zek, silne poczucie tego, 偶e czynisz dobrze, zostaje os艂abione, Je偶eli po­jawia si臋 najmniejsza w膮tpliwo艣膰 co do istnienia Boga. Zatem je艣li istnienie Boga nie jest pewne, 贸w szczeg贸lny spos贸b czer­pania inspiracji zawodzi. Nie wiem, jak rozwi膮za膰 ten dylemat, czyli jak zachowa膰 rzeczywist膮 warto艣膰 religii, stanowi膮cej 藕r贸d艂o si艂y i odwagi dla wi臋kszo艣ci ludzi, a jednocze艣nie nie wymaga膰 absolutnej wiary w system metafizyczny. Mo偶ecie przypuszcza膰, 偶e da艂oby si臋 wynale藕膰 metafizyczny system re­ligii, kt贸ry wyrazi to wszystko w taki spos贸b, 偶e nauka nigdy nie znajdzie si臋 z nim w sprzeczno艣ci. Nie s膮dz臋, by by艂o mo偶­liwe pogodzenie wiecznie rozwijaj膮cej si臋 i wkraczaj膮cej w nie­znane obszary nauki z udzielanymi z g贸ry odpowiedziami na wa偶ne pytania i niespodziewanie si臋, i偶 pr臋dzej czy p贸藕niej od­kryjemy, 偶e niekt贸re tego rodzaju odpowiedzi s膮 b艂臋dne. Dla­tego nie uwa偶am, 偶e da si臋 unikn膮膰 konfliktu, je艣li wymagana jest absolutna wiara w system metafizyczny Nie wiem przy tym, jak zachowa膰 rzeczywist膮 warto艣膰 religii jako 藕r贸d艂a in­spiracji, je偶eli 偶ywimy co do niej w膮tpliwo艣ci. Jest to powa偶ny problem.

Cywilizacja zachodnia, jak s膮dz臋, opiera si臋 na dw贸ch wielkich dziedzictwach. Jednym jest duch naukowej przygody, przygody zwi膮zanej z wnikaniem w nieznane. Aby mo偶na by­艂o zbada膰 nieznane, trzeba najpierw rozpozna膰 je jako niezna­ne. Niepoznawalne tajemnice Wszech艣wiata musz膮 pozosta膰 nie poznane. Nale偶y zachowa膰 postaw臋, 偶e wszystko jest nie­pewne. Podsumowuj膮c: ujawnia si臋 tu pokora intelektu.

Drugie wielkie dziedzictwo to etyka chrze艣cija艅ska, pod­stawa dzia艂a艅 opieraj膮cych si臋 na mi艂o艣ci, braterstwie wszyst­kich ludzi, warto艣ci jednostki, pokorze ducha. Te dwa dzie­dzictwa s膮 z logicznego punktu widzenia ca艂kowicie zgodne. Ale logika to nie wszystko. Do przej臋cia idei potrzebne jest ser­ce. Je艣li ludzie powracaj膮 dzi艣 do religii, to do czego powraca­j膮? Czy wsp贸艂czesny Ko艣ci贸艂 jest miejscem, w kt贸rym cz艂owiek w膮tpi膮cy w Boga mo偶e znale藕膰 otuch臋? Co wi臋cej, czy mo偶e j膮 znale藕膰 cz艂owiek, kt贸ry nie wierzy w Boga? Czy wsp贸艂czes­ny Ko艣ci贸艂 jest miejscem, w kt贸rym mog膮 znale藕膰 otuch臋 i za­ch臋t臋 ludzie 偶ywi膮cy takie w膮tpliwo艣ci? Czy偶 dotychczas nie czerpali艣my si艂y i otuchy, by utrzyma膰 jedno z owych dw贸ch sp贸jnych dziedzictw w spos贸b podwa偶aj膮cy warto艣ci drugie­go? Czy to jest nieuniknione? W jaki spos贸b mo偶emy czerpa膰 inspiracj臋, ugruntowuj膮c te dwa filary zachodniej cywilizacji, tak by mog艂y trwa膰 razem, pe艂ne wigoru, nie l臋kaj膮c si臋 siebie wzajemnie? Nie wiem. To wszystko, co mog臋 powiedzie膰 na te­mat relacji pomi臋dzy nauk膮 i religi膮, religi膮, kt贸ra w przesz艂o­艣ci i wci膮偶 jeszcze jest 藕r贸d艂em kodu moralnego i inspiracji do przestrzegania tego kodu.

Dzisiejsze czasy, jak ka偶de inne, nie s膮 wolne od konflikt贸w pomi臋dzy narodami; obserwujemy na przyk艂ad konflikt po­mi臋dzy dwoma wielkimi mocarstwami, Rosj膮 i Stanami Zjed­noczonymi. Upieram si臋 przy tym, 偶e nie jeste艣my pewni na­szych pogl膮d贸w moralnych. R贸偶ni ludzie maj膮 r贸偶ne pogl膮dy na to, co dobre, a co z艂e. Je艣li sami nie jeste艣my pewni, co do­bre, a co z艂e, to jak mo偶emy rozstrzyga膰 w tym konflikcie? Na czym polega 贸w konflikt? Czy w wyborze pomi臋dzy gospodar­k膮 kapitalistyczn膮 i gospodark膮 kontrolowan膮 przez rz膮d jest rzecz膮 oczywist膮, kt贸ra strona ma racj臋? Musimy mie膰 w膮tpli­wo艣ci. Mo偶emy by膰 niemal pewni, 偶e kapitalizm jest lepszy od kontroli rz膮dowej, ale sami posiadamy w艂asn膮 kontrol臋 rz膮do­w膮. Mamy swoje 52%. czyli kontrol臋 przez podatek od docho­du przedsi臋biorstw.

Istnieje sp贸r pomi臋dzy religi膮 z jednej strony, zwykle uto偶­samian膮 z naszym krajem, i ateizmem z drugiej strony, uto偶­samianym 偶 Rosj膮. Dwa punkty widzenia - tylko dwa punkty widzenia - i 偶adnego sposobu rozstrzygni臋cia. Istnieje pro­blem warto艣ci ludzkich i warto艣ci pa艅stwowych, problem, jak reagowa膰 na przest臋pstwa przeciwko pa艅stwu - towarzysz膮 temu r贸偶ne opinie - mo偶emy jedynie zachowywa膰 w膮tpliwo­艣ci. Czy konflikt jest rzeczywisty? Chyba obserwujemy pewien post臋p w przemianie rz膮d贸w dyktatorskich w stron臋 demokra­tycznego ba艂aganu i demokratycznego ba艂aganu w stron臋 nie­co bardziej dyktatorskich rz膮d贸w. Niepewno艣膰, jak si臋 wydaje, nie oznacza konfliktu. Wspaniale. Ale ja w to nie wierz臋. Uwa­偶am, 偶e wyst臋puje zdecydowany konflikt. Uwa偶am, i偶 Rosja stanowi zagro偶enie, gdy twierdzi, 偶e znane jest rozwi膮zane problem贸w ludzko艣ci, 偶e wszystkie wysi艂ki maj膮 s艂u偶y膰 pa艅­stwu, poniewa偶 oznacza to, i偶 nie ma miejsca na innowacje. Ludzkiej machinie nie pozwala si臋 odkry膰 jej mo偶liwo艣ci, jej odmienno艣ci, jej nowych rozwi膮za艅 trudnych problem贸w, jej nowych punkt贸w widzenia.

Powstaniu rz膮du Stan贸w Zjednoczonych przy艣wieca艂a idea, 偶e nikt nie wie, jak stworzy膰 rz膮d albo jak rz膮dzi膰. Cho­dzi艂o o to, by wymy艣li膰 system rz膮dzenia w sytuacji, w kt贸rej nie wiecie, jak si臋 do tego zabra膰. Rozwi膮zanie tego problemu polega na stworzeniu systemu - podobnego do tego, kt贸ry mamy - w kt贸rym nowe idee mog膮 powstawa膰, by膰 sprawdza­ne i odrzucane. Tw贸rcy konstytucji znali warto艣膰 w膮tpienia. Na przyk艂ad w czasach, w kt贸rych 偶yli, nauka zd膮偶y艂a si臋 ju偶 rozwin膮膰 na tyle, by ujawni膰 mo偶liwo艣ci wynikaj膮ce z dopusz­czenia niepewno艣ci, warto艣膰 otwartych perspektyw. W膮tpisz, a to oznacza, 偶e kt贸rego艣 dnia pojawi si臋 nowa mo偶liwo艣膰. Ta otwarto艣膰 na nowe mo偶liwo艣ci stanowi szans臋. W膮tpienie i dyskusje maj膮 decyduj膮ce znaczenie dla post臋pu. Rz膮d Sta­n贸w Zjednoczonych okazuje si臋 pod tym wzgl臋dem rz膮dem nowego typu, jest nowoczesny i opiera sw膮 dzia艂alno艣膰 na za­sadach naukowych. I tu pojawia si臋 sporo ba艂aganu. Senato­rowie sprzedaj膮 swoje g艂osy na rzecz projektu budowy tamy w ich stanie, dyskusje staj膮 si臋 bardzo emocjonalne, lobby odbiera mniejszo艣ci szans臋 na w艂a艣ciw膮 reprezentacj臋 i tak dalej. Rz膮d Stan贸w Zjednoczonych nie jest doskona艂y, ale - by膰 mo­偶e, poza rz膮dem angielskim - jawi si臋 dzi艣 jako najlepszy rz膮d na 艣wiecie, najbardziej satysfakcjonuj膮cy, najnowocze艣niejszy. Mimo to wci膮偶 daleko mu do idea艂u.

Rosja jest krajem zacofanym. Och, technicznie jest wysoko rozwini臋ta. Opisywa艂em r贸偶nic臋 pomi臋dzy tym, co nazywam nauk膮 i technik膮. Niestety, sztuka in偶ynierska i rozw贸j tech­niczny nie daj膮 si臋 pogodzi膰 z t艂umieniem nowych idei. Wygl膮­da na to, 偶e - podobnie jak w czasach Hitlera, kiedy nie roz­wija艂a si臋 偶adna nowa nauka, a mimo to budowano rakiety ­w Rosji mo偶na obecnie budowa膰 rakiety. Przykro mi to m贸wi膰, ale jest prawd膮, 偶e post臋p techniczny, czyli zastosowanie na­uki, mo偶e nast臋powa膰 w warunkach braku wolno艣ci. Rosja jest krajem zacofanym, poniewa偶 nie nauczy艂a si臋, 偶e istnieje gra­nica, kt贸rej nie mo偶e przekracza膰 w艂adza rz膮du. Wielkie od­krycie Anglosas贸w - nie byli oni jedynymi, kt贸rzy o tym my艣le­li, ale poprzesta艅my na niezbyt odleg艂ej historii rozwoju tej idei - polega艂o na tym, 偶e mo偶e istnie膰 ograniczenie w艂adzy rz膮du. W Rosji nie istnieje swoboda krytykowania idei. Powie­cie: 鈥濷wszem, oni dyskutuj膮 o Stalinie". Jedynie w ograniczo­nym zakresie. Tylko do pewnego stopnia. Powinni艣my z tego skorzysta膰. Dlaczego my nie dyskutujemy o Stalinie? Dlacze­go nie przypominamy wszystkich problem贸w, jakie mieli艣my z tym 鈥瀌偶entelmenem"? Dlaczego nie wskazujemy na niebez­piecze艅stwa stwarzane przez rz膮d, w kt贸rym mo偶e zrodzi膰 si臋 co艣 podobnego? Dlaczego nie podkre艣lamy analogii stalini­zmu, kt贸ry jest krytykowany w Rosji, do tego, co si臋 w艂a艣nie te­raz w Rosji dzieje? W porz膮dku, w porz膮dku...

Widzicie, zdenerwowa艂em si臋... To tylko emocje. Nie powi­nienem si臋 tak zachowywa膰, poniewa偶 trzeba do tego podcho­dzi膰 bardziej naukowo. Nie uda mi si臋 was przekona膰, je艣li nie b臋dziecie wierzy膰, 偶e to, co m贸wi臋, jest racjonalnym, pozba­wionym uprzedze艅 rozumowaniem.

Mam jedynie niewielkie do艣wiadczenie z tymi krajami. Od­wiedzi艂em Polsk臋 i odkry艂em tam co艣 interesuj膮cego. Polacy s膮 narodem kochaj膮cym wolno艣膰, a znajduj膮 si臋 pod dominacj膮 Rosji. Nie mog膮 publikowa膰 tego, co chc膮, lecz wtedy, gdy tam by艂em, czyli rok temu, mogli m贸wi膰, co im si臋 podoba艂o; ale ­cho膰 wyda si臋 to do艣膰 dziwne - nie mogli tego publikowa膰. I tak w publicznych miejscach prowadzili艣my bardzo o偶ywio­ne dyskusje na wszelkie interesuj膮ce tematy. Przy okazji, naj­bardziej uderzaj膮c膮 rzecz膮, jak膮 zapami臋ta艂em z Polski, jest ich do艣wiadczenie z Niemcami. Okazuje si臋 ono tak g艂臋bokie, zatrwa偶aj膮ce i okropne, 偶e nie s膮 oni w stanie go zapomnie膰. Dlatego ca艂y ich stosunek do spraw zagranicznych wynika z obawy przed odrodzeniem Niemiec. Kiedy tam si臋 znajdo­wa艂em, pomy艣la艂em, 偶e by艂oby straszn膮 zbrodni膮 ze strony wolnego 艣wiata, gdyby pozwolono, by temu krajowi przydarzy艂o si臋 co艣 podobnego raz jeszcze. St膮d si臋 bierze ich akceptacja Rosji. Dlatego, widzicie, jak mi wyja艣niali, Rosjanie zdecydo­wanie trzymaj膮 pod kontrol膮 wschodnie Niemcy. Nie jest mo偶­liwe, by we wschodnich Niemczech odrodzili si臋 jacy艣 nazi艣ci. I nie ma 偶adnej w膮tpliwo艣ci, 偶e Rosjanie s膮 w stanie sprawo­wa膰 nad nimi kontrol臋. I w taki oto spos贸b istnieje ten bufor. Zaskakuj膮ce wydawa艂o mi si臋 to, 偶e nie zdawali sobie sprawy, i偶 jaki艣 kraj mo偶e ochrania膰 inny kraj, gwarantowa膰 jego bez­piecze艅stwo, nie dominuj膮c nad nim totalnie, nie zaznaczaj膮c w nim swojej obecno艣ci.

Cz臋sto te偶 r贸偶ni ludzie odwo艂ywali mnie na stron臋 i m贸wi­li, 偶e zdziwimy si臋, ale je艣li kiedy艣 Polska wyzwoli si臋 spod wp艂yw贸w Rosji, b臋dzie mia艂a sw贸j w艂asny rz膮d i stanie si臋 wol­na, to b臋dzie kroczy艂a mniej wi臋cej t膮 sam膮 drog膮. Powiedzia艂em: 鈥濩o przez to rozumiecie? Jestem zaskoczony. Czy chodzi wam o to, 偶e nie by艂oby wolno艣ci s艂owa?". 鈥濷ch, nie, mieliby­艣my wszystkie wolno艣ci. Kochaliby艣my te wolno艣ci, ale wci膮偶 mieliby艣my upa艅stwowiony przemys艂 i tym podobne rzeczy. Wierzymy w idee socjalizmu". Bytem zaskoczony, bo ja patrz臋 na t臋 kwesti臋 inaczej. Uwa偶am, 偶e problem nie polega na wy­borze pomi臋dzy socjalizmem i kapitalizmem, ale raczej pomi臋­dzy t艂umieniem idei i wolno艣ci膮 idei. Je艣li wolno艣膰 idei i socja­lizm s膮 lepsze ni偶 komunizm, to one przewa偶aj膮. I tak b臋dzie lepiej dla wszystkich. A je艣li kapitalizm jest lepszy ni偶 socja­lizm, to on zwyci臋偶y. Na razie mamy 52%... wi臋c...

To, 偶e Rosja nie jest wolna, sta艂o si臋 dla ka偶dego jasne. Tak偶e konsekwencje tego faktu dla nauki s膮 ca艂kiem oczywi­ste. Jednego z najlepszych przyk艂ad贸w dostarcza 艁ysenko; stworzona przez niego teoria genetyki g艂osi, 偶e cechy nabyte mog膮 by膰 przekazywane potomstwu. Prawdopodobnie kryje si臋 w tym pewna doza prawdy. Ogromna wi臋kszo艣膰 genetycz­nych powi膮za艅 jest jednak, ponad wszelk膮 w膮tpliwo艣膰, inne­go rodzaju i wi膮偶e si臋 z plazm膮 zarodkow膮. Niew膮tpliwie istnieje kilka przyk艂ad贸w, zaledwie kilka znanych ju偶 przyk艂a­d贸w, w kt贸rych cechy pewnego rodzaju s膮 przekazywane nast臋pnemu pokoleniu drog膮 bezpo艣redni膮. Nazywamy to dziedziczeniem cytoplazmatycznym. Rzecz w tym, 偶e w wi臋k­szo艣ci przypadk贸w procesy genetyczne maj膮 inny charakter, ni偶 g艂osi 艁ysenko. I tak popsu艂 on Rosj臋. Wielki Mendel, kt贸­ry odkry艂 prawa genetyki i stworzy艂 podstawy tej dziedziny, nie 偶yje. Ta nauka mo偶e si臋 rozwija膰 jedynie w krajach zachod­nich, bo w Rosji nie ma wystarczaj膮cej swobody, by pracowa膰 nad tymi zagadnieniami. Tamtejsi naukowcy musz膮 dyskuto­wa膰 i spiera膰 si臋 z nami ca艂y czas. Rezultat jest interesuj膮cy. Nie tylko dosz艂o w tym przypadku do zablokowania rozwoju biologii, kt贸ra, nawiasem m贸wi膮c, jest dzisiaj najaktywniej udoskonalan膮, najbardziej ekscytuj膮c膮 i najszybciej rozwijaj膮­c膮 si臋 nauk膮 na Zachodzie. W Rosji nic si臋 nie dzieje. Jedno­cze艣nie mogliby艣cie przypuszcza膰, 偶e z ekonomicznego punk­tu widzenia taka rzecz jest niemo偶liwa. Pos艂ugiwanie si臋 b艂臋dnymi teoriami dziedziczenia i genetyki sprawia, 偶e zasto­sowanie biologii w rolnictwie jest w Rosji zap贸藕nione. Nie po­trafi膮 tam w艂a艣ciwie rozwija膰 nowych odmian kukurydzy. Nie wiedz膮, jak wyhodowa膰 lepsze odmiany ziemniak贸w. Kiedy艣 wiedzieli. Zanim teorie 艁ysenki sta艂y si臋 obowi膮zuj膮ce, mieli najwi臋ksze na 艣wiecie zbiory ziemniak贸w. Dzi艣 nie mog膮 si臋 pochwali膰 niczym podobnym. K艂贸c膮 si臋 tylko z Za­chodem.

By艂 czas, kiedy ogromne problemy mieli fizycy. Obecnie fi­zycy ciesz膮 si臋 wielk膮 wolno艣ci膮. Jednak偶e nie stuprocentow膮 wolno艣ci膮. Istniej膮 r贸偶ne szko艂y my艣lenia, tocz膮ce ze sob膮 nie­ustanny sp贸r. Przedstawiciele ich wszystkich przyjechali na konferencj臋 do Polski3. Pobyt zosta艂 zorganizowany przez Pol­skie Biuro Podr贸偶y 鈥濷rbis". Oczywi艣cie, liczba pokoi hotelo­wych by艂a ograniczona i pope艂niono b艂膮d, umieszczaj膮c Ro­sjan w tym samym pokoju. Zeszli na d贸艂, daj膮c wyraz swemu oburzeniu: 鈥濸rzez siedemna艣cie lat nie odzywa艂em si臋 do tego cz艂owieka, a teraz mam by膰 z nim w jednym pokoju! ".

S膮 dwie szko艂y fizyki. I s膮 dobrzy faceci i 藕li faceci. To jest zupe艂nie oczywiste i bardzo interesuj膮ce. Istniej膮 w Rosji wiel­cy fizycy, ale fizyka rozwija si臋 znacznie szybciej na Zachodzie. Chocia偶 wydawa艂o si臋 przez jaki艣 czas, 偶e w Rosji powstanie co艣 wielkiego, to jednak do tego nie dosz艂o. Nie oznacza to, 偶e nie rozwija si臋 tam technika albo panuje zacofanie. Staram si臋 powiedzie膰, 偶e w takim kraju rozw贸j idei jest skazany na prze­gran膮.

S艂yszeli艣cie o ostatnich zjawiskach w sztuce wsp贸艂czesnej. Kiedy by艂em w Polsce, sztuka wsp贸艂czesna pojawia艂a si臋 w ma艂ych zau艂kach, na bocznych uliczkach. Sztuka nowoczes­na rodzi艂a si臋 w Rosji. Nie potrafi臋 oceni膰 warto艣ci sztuki no­woczesnej. W 偶adn膮 stron臋. Za to pan Chruszczow odwiedzi艂 jedno z takich miejsc i pan Chruszczow zdecydowa艂, 偶e to wy­gl膮da, jakby obrazy by艂y malowane o艣lim ogonem. Sta膰 mnie tylko na taki komentarz, 偶e on powinien wiedzie膰, co m贸wi.

Aby przybli偶y膰 wam problem, pos艂u偶臋 si臋 przyk艂adem Nie­krasowa, kt贸ry podr贸偶owa艂 po Stanach Zjednoczonych i W艂o­szech, wr贸ci艂 do domu i opisa艂, co widzia艂. Zosta艂 skarcony za, tu zacytuj臋 karc膮cego: 鈥濸odej艣cie typu fifty fifty, za bur偶uazyj­ny obiektywizm". Czy to jest kraj oparty na zasadach nauko­wych? Sk膮d nam w og贸le przysz艂o do g艂owy, 偶e Rosjanie w ja­kimkolwiek sensie dzia艂aj膮 wed艂ug zasad naukowych? Czy dlatego, 偶e tu偶 po rewolucji przyj臋li inne idee ni偶 te, wed艂ug kt贸rych post臋puj膮 dzisiaj? Nie jest zgodne z podej艣ciem na­ukowym odrzuca膰 zasad臋 fifty lifty - czyli nie rozumie膰, co dzieje si臋 w 艣wiecie, i wypacza膰 sensy; czyli by膰 艣lepym po to, by podtrzymywa膰 ignorancj臋.

Nic nie poradz臋, musz臋 powiedzie膰 wi臋cej o krytyce Nie­krasowa. Atak zosta艂 przypuszczony przez cz艂owieka o nazwi­sku Podgorny, kt贸ry by艂 pierwszym sekretarzem Komunistycz­nej Partii Ukrainy. Stwierdzi艂 on: 鈥濵贸wisz nam tutaj... [By艂o to podczas zebrania, na kt贸rym wspomniany delikwent w艂a­艣nie przemawia艂. Nikt jednak nie wie, co powiedzia艂, bo nie zo­sta艂o to opublikowane, w przeciwie艅stwie do krytyki, kt贸ra ukaza艂a si臋 drukiem). M贸wisz nam tutaj, 偶e b臋dziesz pisa艂 je­dynie prawd臋, wielk膮 prawd臋, rzeczywist膮 prawd臋, o kt贸r膮 wal­czy艂e艣 w okopach Stalingradu. To by艂oby w porz膮dku. Wszy­scy doradzamy ci, by艣 pisa艂 w ten spos贸b. [Mam nadziej臋, 偶e tak zrobi艂]. Twoje przem贸wienie i idee, kt贸re wci膮偶 popierasz, tr膮c膮 drobnomieszcza艅sk膮 anarchi膮. Partia i lud nie mog膮 i nie b臋d膮 tego tolerowa膰. Wy, towarzyszu Niekrasow, lepiej przemy艣lcie to sobie bardzo powa偶nie". Jak mo偶e ten nie­szcz臋艣nik przemy艣le膰 to powa偶nie? Jak ktokolwiek mo偶e po­wa偶nie my艣le膰 o byciu drobnomieszcza艅skim anarchist膮? Czy potracicie sobie wyobrazi膰 starego anarchist臋, kt贸ry jest jedno­cze艣nie drobnomieszcza艅ski? I jednocze艣nie 偶a艂osny? Ca艂a sprawa jest absurdalna. Dlatego mam nadziej臋, 偶e wszyscy mo偶emy wy艣mia膰 ludzi podobnych do Podgornego i jednocze艣­nie w jaki艣 spos贸b pr贸bowa膰 skontaktowa膰 si臋 z Niekrasowem i przekaza膰 mu wyrazy naszego uznania i szacunku dla jego odwagi, jako 偶e znajdujemy si臋 dopiero na pocz膮tku drogi, kt贸r膮 ma do przebycia cz艂owiek.

Tysi膮ce lat za nami. Przed nami przysz艂o艣膰 o nieznanej rozci膮g艂o艣ci. Mamy rozmaite mo偶liwo艣ci, ale czyhaj膮 na nas niebezpiecze艅stwa wszelkiego rodzaju. Ludzie byli w przesz艂o­艣ci skr臋powani, bo skr臋powane by艂y ich idee. Przez d艂ugie okresy cz艂owieka zag艂uszano. Nie b臋dziemy tego tolerowa膰. Mam nadziej臋, 偶e przysz艂e pokolenia uzyskaj膮 wolno艣膰, a z ni膮 prawo do pow膮tpiewania, do rozwoju, do kontynuowania przygody odkrywania nowych sposob贸w robienia rzeczy i roz­wi膮zywania problem贸w.

Dlaczego mocujemy si臋 z problemami? Jeste艣my dopiero na pocz膮tku drogi. Mamy wiele czasu na rozwi膮zywanie pro­blem贸w. Jedyny b艂膮d, jaki mo偶emy pope艂ni膰, polega na tym, 偶e w okresie pop臋dliwej m艂odo艣ci ludzko艣ci uznamy, i偶 znale藕li­艣my odpowiedzi. To jest to. Nikt inny nie mo偶e my艣le膰 o ni­czym innym. I zaczniemy t艂umi膰 wszelkie przejawy nieprawo­my艣lno艣ci. Skr臋pujemy cz艂owieka i pozostawimy wstanie ograniczonej 艣wiadomo艣ci dzisiejszych istot ludzkich.

Nie jeste艣my a偶 tacy m膮drzy. Jeste艣my t臋pi. Jeste艣my igno­rantami. Musimy kroczy膰 we w艂a艣ciwym kierunku. Wierz臋 w ograniczon膮 w艂adz臋 rz膮du. Wierz臋, 偶e rz膮d powinien by膰 kontrolowany na wiele sposob贸w. To, co podkre艣lam, stanowi jedynie wynik my艣lowych dywagacji. Nie chc臋 m贸wi膰 o wszyst­kim naraz. Zajmijmy si臋 ma艂ym wycinkiem, problemem umy­s艂owym.

呕aden rz膮d nie ma prawa decydowa膰 o prawdzie naukowej ani w 偶aden spos贸b okre艣la膰 charakteru badanych problem贸w. Podobnie, 偶aden rz膮d nie mo偶e okre艣la膰 warto艣ci estetycznej dzie艂 sztuki ani ogranicza膰 form literackiej czy artystycznej wy­powiedzi. Nie powinien te偶 deklarowa膰 prawdziwo艣ci ekono­micznych, historycznych, religijnych ani filozoficznych dok­tryn. Zamiast tego ma wobec swych obywateli obowi膮zek zapewnienia im wolno艣ci, tak by mogli oni przyczynia膰 si臋 do post臋pu i rozwoju ludzko艣ci. Dzi臋kuj臋.





Ten nienaukowy wiek





Kiedy zaproszono mnie do wyg艂oszenia wyk艂ad贸w imienia Johna Danza, ucieszy艂em si臋, 偶e b臋d臋 m贸g艂 trzykrotnie stawa膰 przed s艂uchaczami. Wiele bowiem my艣la艂em o g艂贸wnych tema­tach wyk艂ad贸w i chcia艂em, by moja wypowied藕 nie ograniczy­艂a si臋 tylko do jednorazowego przekazu, ale bym m贸g艂 rozwi­ja膰 te idee stopniowo i starannie w trzech wyk艂adach. Odkry艂em jednak, 偶e uda艂o mi si臋 rozwin膮膰 je stopniowo i sta­rannie, w pe艂ni, ju偶 w dw贸ch wyk艂adach.

Ca艂kowicie brakuje mi teraz dobrze przemy艣lanych tema­t贸w, ale wci膮偶 mam wiele niepokoj膮cych spostrze偶e艅 na temat 艣wiata, spostrze偶e艅, kt贸rym nie uda艂o mi si臋 nada膰 jakiej艣 oczywistej, logicznej i sensownej formy. Dlatego, skoro ju偶 zgodzi艂em si臋 wyg艂osi膰 trzy wyk艂ady, nie pozostaje mi nic inne­go, jak przedstawi膰 t臋 kompilacj臋 niepokoj膮cych mnie my艣li, cho膰 wszystko to nie jest do ko艅ca uporz膮dkowane.

By膰 mo偶e, kiedy艣, gdy co艣 mnie do tego zmobilizuje, przed­stawi臋 je w jednym, dobrze przygotowanym wyk艂adzie, zamiast robi膰 to, co teraz. A gdyby艣cie zacz臋li wierzy膰 w to, co powie­dzia艂em wcze艣niej, tylko dlatego, 偶e jestem uczonym i 偶e, jak wyczytali艣cie z programu, dosta艂em wiele nagr贸d i tak dalej, zamiast zastanawia膰 si臋 bezpo艣rednio nad problemami - czyli je艣li drzemie w was t臋sknota za autorytetem - sprawi臋, 偶e dzi­siejszego wieczoru pozb臋dziecie si臋 balastu tego rodzaju.

Po艣wi臋cam ten wyk艂ad wykazaniu, jak 艣mieszne wnioski i niespotykane stwierdzenia mo偶e wyg艂osi膰 kto艣 taki jak ja. Chc臋 zniszczy膰 zbudowany wcze艣niej obraz siebie jako autorytetu.

Widzicie, sobotni wiecz贸r to czas rozrywki, a wi臋c... S膮dz臋, 偶e wprawi艂em si臋 we w艂a艣ciwy nastr贸j i mo偶emy kontynuowa膰. Zawsze dobrze jest nada膰 wyk艂adowi taki tytu艂, aby nikt si臋



<brak strony?>

Je艣li jednak przestaniecie na chwil臋 o tym my艣le膰, przeko­nacie si臋, 偶e istniej膮 liczne, w wi臋kszo艣ci przypadk贸w banalne rzeczy, kt贸re s膮 nienaukowe - niepotrzebnie. Na przyk艂ad, na tej sali z przodu znajduj膮 si臋 wolne miejsca, cho膰 s膮 ludzie [stoj膮cy z ty艂u].

Kiedy rozmawia艂em z jakimi艣 studentami w czasie zaj臋膰, kt贸ry艣 z nich zada艂 mi nast臋puj膮ce pytanie: 鈥濩zy podczas ana­lizy informacji naukowej wyst臋puj膮 jakie艣 postawy lub do­艣wiadczenia, kt贸re mog艂yby si臋 przyda膰 przy analizie innych informacji?. (Swoj膮 drog膮, na koniec powiem, w jakim stop­niu dzisiejszy 艣wiat jest sensowny, racjonalny i naukowy. W wielkim. Zatem jedynie na pocz膮tku omawiam to, co z艂e. To jest zabawniejsze. Na koniec z艂agodniej臋. Uczepi艂em si臋 tego jako dobrego sposobu przedstawienia wszystkiego, co wydaje mi si臋 nienaukowe w 艣wiecie).

Chcia艂bym zatem rozwa偶y膰 niekt贸re ze sztuczek u偶ywa­nych przy ocenie idei. W nauce mamy t臋 przewag臋, 偶e potrafi­my si臋 ostatecznie odwo艂a膰 do do艣wiadczenia, co mo偶e nie by膰 osi膮galne w innych dziedzinach. Mimo to pewne sposoby oceny rzeczy, pewne do艣wiadczenia, niew膮tpliwie s膮 u偶yteczne na wiele sposob贸w. Zaczn臋 wi臋c od kilku przyk艂ad贸w.

Pierwszy z nich dotyczy tego, czy cz艂owiek wie, o czym m贸wi, czy to, co m贸wi, ma jak膮艣 podstaw臋 czy nie. Sztuczka, kt贸rej u偶ywam, jest bardzo prosta. Je艣li zadacie mu inteligent­ne pytania - to znaczy dog艂臋bne, przenikliwe, uczciwe, szcze­re, bezpo艣rednie pytania na temat, a nie pytania podchwytliwe - to szybko zap臋dzicie go w kozi r贸g. Podobny efekt osi膮ga dziecko zadaj膮ce naiwne pytania. Je艣li zadacie naiwne, ale istotne pytania, to niemal natychmiast oka偶e si臋, 偶e ta osoba, o ile jest uczciwa, nie zna odpowiedzi. To wa偶ne, by sobie z te­go zdawa膰 spraw臋. My艣l臋, 偶e mog臋 zaprezentowa膰 jeden z nie­naukowych aspekt贸w 艣wiata, kt贸ry prawdopodobnie by艂by o wiele lepszy, gdyby艣my podchodzili do wielu rzeczy bardziej naukowo. Pos艂u偶臋 si臋 przyk艂adem z dziedziny polityki. Przy­pu艣膰my, 偶e dwaj politycy ubiegaj膮 si臋 o urz膮d prezydenta i jeden z nich podr贸偶uje po rolniczej cz臋艣ci kraju. Zostaje za­pytany: 鈥濩o pan zamierza zrobi膰 w sprawie rolnictwa?".

Natychmiast odpowiada: to, to i tamto. Teraz przyje偶d偶a dru­gi kandydat i te偶 s艂yszy pytanie: 鈥濩o pan zamierza zrobi膰 w sprawie rolnictwa?". 鈥濶o wi臋c, nie wiem. Stara艂em si臋 uzy­ska膰 og贸lny obraz sytuacji, ale o rolnictwie nie mam poj臋cia. Wydaje mi si臋, 偶e to musi by膰 bardzo trudny problem, ponie­wa偶 od dwunastu, pi臋tnastu, dwudziestu lat ludzie pr贸bowali si臋 z nim upora膰, a wszyscy oni m贸wili przy tym, 偶e wiedz膮, jak to zrobi膰. A wi臋c to musi by膰 trudny problem. Dlatego za­mierzam sobie poradzi膰 z problemem rolnictwa, skupiaj膮c wok贸艂 siebie wielu ludzi, kt贸rzy co艣 o tym wiedz膮, przygl膮da­j膮c si臋 wszystkim naszym do艣wiadczeniom oraz po艣wi臋caj膮c temu pewn膮 ilo艣膰 czasu, i dopiero wtedy w rozs膮dny spos贸b doj艣膰 do wniosku, co robi膰. Teraz nie potrafi臋 wam z g贸ry okre艣li膰, jakie wyci膮gn臋 wnioski, ale mog臋 wam powiedzie膰, na jakich zasadach b臋d臋 si臋 opiera艂, staraj膮c si臋 nie obci膮偶a膰 za­nadto rolnik贸w indywidualnych. Je艣li pojawi膮 si臋 jakie艣 szcze­g贸lnie trudne sytuacje, to b臋dziemy musieli si臋 nimi zaj膮膰..." i tak dalej, i tak dalej.

Taki kandydat przepad艂by w ka偶dych wyborach w tym kra­ju. Tak uwa偶am. W ka偶dym razie nikt nigdy czego艣 podobne­go nie spr贸bowa艂. Ludzie maj膮 ju偶 zakodowane, 偶e musz膮 do­sta膰 odpowied藕 i 偶e kto艣, kto daje odpowied藕, jest lepszy od kogo艣, kto tej odpowiedzi nie daje. Dzieje si臋 tak, pomimo 偶e na og贸艂 jest odwrotnie. W rezultacie polityk musi udziela膰 od­powiedzi. Skutkiem tego obietnice polityk贸w nigdy nie s膮 do­trzymywane. To nieuchronna konieczno艣膰, ich spe艂nienie nie jest mo偶liwe. A zatem nikt nie wierzy w obietnice wyborcze. To z kolei powoduje lekcewa偶enie polityki, og贸lny brak szacunku dla ludzi, kt贸rzy staraj膮 si臋 rozwi膮zywa膰 problemy, i tak dalej. Dzieje si臋 tak od samego pocz膮tku (by膰 mo偶e, jest to uprosz­czona analiza). O wszystkim decyduje jednak nastawienie lu­dzi - pragn膮 otrzyma膰 odpowied藕, zamiast oczekiwa膰, a偶 znajdzie si臋 cz艂owiek, kt贸ry wie, jak znale藕膰 rozwi膮zanie.

Pora teraz przej艣膰 do problemu, kt贸ry r贸wnie偶 wyst臋puje w nauce - podam tylko jeden czy dwa przyk艂ady ka偶dej z og贸l­nych idei - a zwi膮zanego z tym, jak sobie radzi膰 z niepewno­艣ci膮. Pojawi艂o si臋 ju偶 wiele 偶art贸w dotycz膮cych niepewno艣ci.

Chcia艂bym przypomnie膰, 偶e mo偶ecie by膰 prawie pewni czego艣, nawet je艣li nie macie ca艂kowitej pewno艣ci. Nie musicie tak bar­dzo trzyma膰 si臋 艣rodka, wcale nie musicie by膰 po艣rodku. Lu­dzie cz臋sto pytaj膮 mnie: 鈥濶o, dobrze, jak mo偶esz nauczy膰 swoje dzieci, co jest dobre, a co z艂e, skoro tego nie wiesz?". Po­niewa偶 jestem niemal pewny, co dobre, a co z艂e. Nie jestem ab­solutnie pewny, niekt贸rzy eksperci mog膮 sprawi膰, 偶e zmieni臋 zdanie. Wiem jednak, czego chcia艂bym je nauczy膰. Inna spra­wa, oczywi艣cie, je艣li dziecko nie nauczy si臋 tego, co chcesz mu przekaza膰.

Chcia艂bym wspomnie膰 o pewnej nieco technicznej sprawie, kt贸ra pomo偶e zrozumie膰, jak sobie radzi膰 z niepewno艣ci膮. Jak to si臋 dzieje, 偶e co艣, co by艂o niemal na pewno fa艂szywe, staje si臋 niemal na pewno prawdziwe? W jaki spos贸b zmienia si臋 nasze do艣wiadczenie? Jak sobie radzimy ze zmianami stopnia naszej pewno艣ci, kt贸re s膮 skutkiem naszego zmieniaj膮cego si臋 do­艣wiadczenia? To wszystko jest do艣膰 skomplikowane, ale pos艂u­偶臋 si臋 raczej prostym, wyidealizowanym przyk艂adem.

Przypu艣膰my, 偶e dysponujecie dwiema teoriami przewidu­j膮cymi, co si臋 stanie. Nazw臋 je 鈥瀟eori膮 A鈥 i 鈥瀟eori膮 B". Teraz za­czynaj膮 si臋 komplikacje. Teoria A i teoria B. Przypu艣膰my, 偶e zanim dokonacie jakichkolwiek obserwacji, z takiego czy inne­go powodu - na przyk艂ad wcze艣niejszych do艣wiadcze艅, innych obserwacji, intuicji i tak dalej - jeste艣cie o wiele bardziej pew­ni teorii A ni偶 teorii B. O wiele bardziej pewni. Przypu艣膰my jednak, 偶e to, co zamierzacie obserwowa膰, stanowi test. Zgod­nie z teori膮 A nic nie powinno si臋 wydarzy膰, a zgodnie z teori膮 B - powinien pojawi膰 si臋 kolor niebieski. No, dobrze. Wykonu­jecie obserwacje i pojawia si臋 jaki艣 zielonkawy kolor. Przygl膮­dacie si臋 wtedy teorii A i m贸wicie: 鈥濼o jest bardzo ma艂o praw­dopodobne", a potem przygl膮dacie si臋 teorii B i stwierdzacie: 鈥濩o prawda, powinna by艂a pojawi膰 si臋 odmiana koloru niebie­skiego, ale niewykluczone, 偶e mo偶e powsta膰 jaki艣 zielonkawy odcie艅". W wyniku obserwacji teoria A zosta艂a os艂abiona, a teoria B wzmocniona. Je艣li kontynuujecie testy, to szanse, 偶e teoria B jest s艂uszna, wzrastaj膮. Tak przy okazji, nie jest dobrze powtarza膰 taki sam test w k贸艂ko. Niezale偶nie bowiem od tego, ile razy wyjdzie wam zielonkawy kolor, wci膮偶 nie b臋dziecie mog­li si臋 zdecydowa膰. Je艣li jednak znajdziecie wiele innych rzeczy odr贸偶niaj膮cych teori臋 A od teorii B, to przez nagromadzenie si臋 takich czynnik贸w uznacie, 偶e szanse teorii B rosn膮.

Przyk艂ad. Za艂贸偶my, 偶e jestem w Las Vegas. Spotykam ja­snowidza albo, powiedzmy, cz艂owieka, kt贸ry twierdzi, 偶e jest jasnowidzem, czy, m贸wi膮c bardziej precyzyjnie, ma zdolno艣膰 telekinezy, co oznacza, i偶 sam膮 my艣l膮 mo偶e wp艂ywa膰 na to, jak zachowuj膮 si臋 przedmioty. Ten facet podchodzi do mnie i m贸­wi: 鈥瀂ademonstruj臋 ci to. Staniemy przy ruletce i z wyprzedze­niem powiem ci przy ka偶dej grze, czy wypadnie czarne czy czerwone".

Zanim zaczn臋, przypuszczam, 偶e nie ma 偶adnego znacze­nia, jaki numer w tym celu obstawi臋. Tak si臋 sk艂ada, 偶e z po­wodu swojej wiedzy o przyrodzie, znajomo艣ci fizyki, jestem uprzedzony do jasnowidz贸w. Je艣li wierz臋, 偶e ten cz艂owiek jest zbudowany z atom贸w, a ja znam wszystkie - wi臋kszo艣膰 - spo­soby, w jaki atomy ze sob膮 oddzia艂uj膮, to nie widz臋 偶adnej bez­po艣redniej mo偶liwo艣ci, by jakiekolwiek dzia艂ania umys艂owe mog艂y wp艂yn膮膰 na spos贸b zachowania si臋 kulki. Zatem w wy­niku uprzednio zdobytego do艣wiadczenia i og贸lnej wiedzy bezwzgl臋dnie wyst臋puj臋 przeciwko jasnowidzom. Milion do jednego.

Teraz zaczynamy. Jasnowidz twierdzi, 偶e wypadnie czarne. Jest czarne. Jasnowidz zapowiada czerwone. Wypada czerwo­ne. Czy uwierzy艂em jasnowidzowi? Nie. Tak mog艂o si臋 zda­rzy膰. Jasnowidz zapowiada czarne. Jest czarne. Jasnowidz przepowiada czerwone. Jest czerwone. Niepokoj臋 si臋. Wygl膮­da na to, 偶e czego艣 si臋 dowiem. To si臋 powtarza, powiedzmy, dziesi臋膰 razy. Niewykluczone, 偶e zadzia艂a艂 tu przypadek, ale szanse na to s膮 jak jeden do tysi膮ca. Musz臋 teraz stwierdzi膰, 偶e prawdopodobie艅stwo tego, i偶 jasnowidz naprawd臋 ma t臋 moc, s膮 jak jeden do tysi膮ca, a wcze艣niej s膮dzi艂em, 偶e jak jeden do miliona. Czy zatem je艣li uda si臋 to jeszcze dziesi臋膰 razy, zo­stan臋 przekonany? Niezupe艂nie. Zawsze trzeba dopu艣ci膰 mo偶­liwo艣膰 alternatywnych teorii. Jest jeszcze inna teoria, o kt贸rej powinienem by艂 wspomnie膰 na pocz膮tku. Kiedy podchodzili艣my do sto艂u z ruletk膮, musia艂o przyj艣膰 mi do g艂owy, 偶e istnie­je zmowa pomi臋dzy jasnowidzem a tymi przy stole. To mo偶li­we. Cho膰 nie wydaje si臋, by ten facet mia艂 jakikolwiek kontrakt z Flamingo Club. Uznaj臋 wi臋c, 偶e szanse s膮 jak sto do jedne­go, i偶 tak nie jest. Niemniej po tym, jak odgad艂 dziesi臋膰 razy pod rz膮d, to - poniewa偶 jestem tak bardzo uprzedzony w sto­sunku do jasnowidz贸w - musz臋 uzna膰, 偶e taka zmowa istnie­je. Dziesi臋膰 do jednego. Wnioskuj臋 zatem, uznaj臋, 偶e dziesi臋膰 do jednego, jest to zmowa, a nie przypadek. Przy tym wci膮偶 uwa偶am, 偶e dziesi臋膰 tysi臋cy do jednego jest to oszustwo, a nie jasnowidztwo. W jaki spos贸b m贸g艂by on kiedykolwiek mnie przekona膰, 偶e naprawd臋 jest jasnowidzem, je艣li ja nadal nie pozbywam si臋 tego okropnego uprzedzenia, a teraz twierdz臋, i偶 mam do czynienia z oszustwem? Ot贸偶 mo偶e on przeprowa­dzi膰 inny test. Chocia偶by zabra膰 mnie do innego klubu.

Do pomy艣lenia s膮 te偶 inne sprawdziany. Mog臋 kupi膰 ko艣ci do gry. Mo偶emy usi膮艣膰 w pokoju i wypr贸bowa膰 je. Mo偶emy po kolei odrzuca膰 alternatywne teorie. Na nic nie zda si臋 jasnowi­dzowi stanie w niesko艅czono艣膰 przy tym konkretnym stole. Mo偶e sobie przepowiada膰 wyniki, ale dla mnie b臋dzie to tylko oszustwo.

Wci膮偶 jednak mo偶e przekona膰 mnie, 偶e jest jasnowidzem, robi膮c inne rzeczy Przypu艣膰my, 偶e idziemy do innego klubu i to dzia艂a; do jeszcze innego - i znowu dzia艂a. Kupuj臋 ko艣ci, te偶 dzia艂a. Bior臋 go do domu i buduj臋 st贸艂 do ruletki - dzia艂a. Jaki wyci膮gam wniosek? Stwierdzam, 偶e on jest jasnowidzem. Stwierdzam to, ale nie mam pewno艣ci. Uznaj臋 to z pewnym prawdopodobie艅stwem. Na podstawie tych wszystkich do­艣wiadcze艅 dochodz臋 do wniosku, 偶e z pewnym prawdopodo­bie艅stwem on jest jasnowidzem. Po czym odkrywam nowe rzeczy, na przyk艂ad, 偶e istnieje specjalna technika dmuchania k膮cikiem ust w spos贸b niezauwa偶alny i temu podobne zjawi­ska. Kiedy si臋 o tym dowiaduj臋, moja ocena prawdopodobie艅­stwa ponownie si臋 zmienia. Niepewno艣膰 pozostaje zawsze. Mo偶na jednak przez d艂ugi czas obstawa膰 przy wniosku, wyni­kaj膮cym z wielu test贸w, 偶e jasnowidztwo rzeczywi艣cie istnieje. Je艣li istnieje, to jestem pod wra偶eniem, poniewa偶 nie spodziewa艂em si臋 tego wcze艣niej. Nauczy艂em si臋 czego艣, czego wcze艣­niej nie zna艂em. Jako fizyk chcia艂bym bada膰 to zjawisko przy­rodnicze. Czy zale偶y ono od tego, jak daleko jasnowidz znaj­duje si臋 od kulki? A co b臋dzie, je艣li pomi臋dzy nim i sto艂em ustawimy szyb臋 lub papierow膮 przegrod臋? W taki w艂a艣nie spo­s贸b wyja艣nia si臋 podobne sprawy i odpowiada, co to jest ma­gnetyzm lub czym jest elektryczno艣膰. Wykonuj膮c wiele ekspe­ryment贸w, mo偶na by si臋 przekona膰, czym jest jasnowidztwo.

Przyk艂ad ten pokazuje, jak sobie radzi膰 z niepewno艣ci膮 i jak naukowo si臋 czemu艣 przygl膮da膰. To, 偶e mamy uprzedze­nia do jasnowidztwa w stosunku milion do jednego, nie ozna­cza, 偶e nigdy nie uznamy, i偶 kto艣 naprawd臋 jest jasnowidzem. Dwie rzeczy mog膮 spowodowa膰, 偶e nigdy nie przekonacie si臋, czy 贸w cz艂owiek jest jasnowidzem: je艣li liczba test贸w jest ogra­niczona i on nie zgodzi si臋 na wi臋cej, albo je艣li 偶ywicie od sa­mego pocz膮tku g艂臋bokie uprzedzenie, 偶e to jest niemo偶liwe.

Inny test, kt贸ry, jak si臋 to m贸wi, dzia艂a w nauce i prawdo­podobnie do pewnego stopnia dzia艂a艂by w innych dziedzinach, polega na tym, 偶e je艣li co艣 jest rzeczywi艣cie prawd膮, powtarza­nie obserwacji i poprawianie ich efektywno艣ci zwi臋ksza wyra­zisto艣膰 wynik贸w, a nie zmniejsza j膮. Chodzi o to, 偶e je艣li co艣 istnieje naprawd臋, a wy nie mo偶ecie temu si臋 dok艂adnie przyj­rze膰, bo szyba jest zamglona, czy艣cicie wi臋c szyb臋 i to co艣 oka­zuje si臋 lepiej widoczne. Wyrazisto艣膰 obrazu wzrasta, a nie maleje.

Dam przyk艂ad. Pewien profesor, o ile pami臋tam gdzie艣 w Wirginii, prowadzi艂 przez lata ca艂e do艣wiadczenia nad tele­pati膮, czyli czym艣 podobnym do jasnowidztwa. W pocz膮tko­wych eksperymentach chodzi艂o o to, by, pos艂uguj膮c si臋 tali膮 kart o r贸偶nych wzorach (pewnie wszystko to wiecie, bo takie karty by艂y w sprzeda偶y i ludzie u偶ywali ich do gry), odgadn膮膰, czy na karcie jest k贸艂ko, tr贸jk膮t i tak dalej, podczas gdy druga osoba my艣la艂a o tych kartach. Jedna osoba nie mog艂a obejrze膰 karty. Druga osoba widzia艂a kart臋 i my艣la艂a o niej. Ta pierwsza mia艂a odgadn膮膰, jaka to karta. Na pocz膮tku swoich bada艅 profesor uzyska艂 zdumiewaj膮ce efekty. Znalaz艂 ludzi, kt贸rzy mogli prawid艂owo odgadn膮膰 od 10 do 15 kart, podczas gdy zwyk艂e prawdopodobie艅stwo pozwala艂o na zgadni臋cie prze­ci臋tnie tylko 5. Co wi臋cej, niekt贸rzy z nich przy kolejnych kar­tach byli bardzo bliscy stuprocentowej skuteczno艣ci. Znako­mici jasnowidze.

Wysuni臋to liczne zastrze偶enia wobec tych bada艅. Mi臋dzy innymi zarzucano mu, 偶e nie zlicza艂 wszystkich przypadk贸w, w kt贸rych nie dochodzi艂o do odgadni臋cia. Skupia艂 si臋 tylko na tych nielicznych, w kt贸rych si臋 udawa艂o. W taki spos贸b nie da si臋 prawid艂owo przeprowadzi膰 analizy statystycznej. Wskazy­wano, 偶e w do艣wiadczeniu wyst臋powa艂o wiele widocznych b膮d藕 niewidocznych trop贸w, kt贸re umo偶liwia艂y przekazywanie sygna艂贸w od jednej osoby do drugiej.

Zosta艂y zg艂oszone rozmaite zastrze偶enia co do sposobu przeprowadzenia eksperymentu i u偶ywanych metod staty­stycznych. Organizacj臋 eksperymentu ulepszono. Wskutek te­go, cho膰 przeci臋tny wynik powinien odpowiada膰 5 odgadni臋­tym kartom, w d艂ugim ci膮gu pr贸b wynik wynosi艂 6,5. Nigdy nie osi膮gn膮艂 takiego wyniku jak 10, 15 czy 25 odgadni臋tych kart. Widzimy zatem, 偶e pierwsze do艣wiadczenia by艂y b艂臋dne. Kolej­ne do艣wiadczenia wykaza艂y, 偶e efekt obserwowany wcze艣niej nie istnieje. To, 偶e przeci臋tnie otrzymujemy 6,5, a nie 5, stwa­rza now膮 mo偶liwo艣膰, polegaj膮c膮 na tym, i偶 telepatia, co praw­da, istnieje, ale objawia si臋 na znacznie ni偶szym poziomie. Jest to nowa hipoteza. Gdyby bowiem pierwotny wynik by艂 praw­dziwy, po udoskonaleniu sposobu przeprowadzania do艣wiad­czenia zjawisko to te偶 powinno wyst臋powa膰. Znowu odgady­wano by po 15 kart. Dlaczego liczba ta spad艂a do 6,5? Poniewa偶 udoskonalili艣my metod臋. Mamy wi臋c wynik 6,5 ­nieco wy偶szy od oczekiwanej warto艣ci przeci臋tnej. Zg艂oszono dalsze, bardziej szczeg贸艂owe zastrze偶enia i zauwa偶one niewiel­kie efekty, kt贸re mog膮 by膰 odpowiedzialne za wynik. Wed艂ug profesora ludzie m臋cz膮 si臋 w trakcie eksperymentu. Jego zda­niem wyniki dowodzi艂y, 偶e im d艂u偶ej trwa艂 eksperyment, tym mniejsz膮 liczb臋 odgadni臋膰 uzyskiwali uczestnicy. Gdyby wy­kluczy膰 te gorsze wyniki, 艣rednia wychodzi艂aby nieco wi臋ksza od 5 i tak dalej. Dlatego kiedy uczestnik do艣wiadczenia stawa艂 si臋 zm臋czony, 2 lub 3 ostatnie wyniki by艂y odrzucane. Rzeczy tego rodzaju wzi臋to pod uwag臋. Okaza艂o si臋, 偶e telepatia wci膮偶 istnia艂a, ale ju偶 tylko na poziomie, kt贸ry 艣rednio wynosi艂 5.1. Zatem wszystkie do艣wiadczenia, kt贸re dawa艂y wyniki 6,5, byty b艂臋dne. Jak wi臋c potraktowa膰 owo 5? Mo偶emy i艣膰 dalej, rzecz jednak w tym, 偶e w do艣wiadczeniu zawsze wyst臋puj膮 b艂臋dy kt贸re s膮 bardzo trudne do uchwycenia i rozpoznania. Niemniej powodem, dla kt贸rego nie wierz臋, by badacze zjawiska telepatii wykazali jego istnienie, jest to, 偶e w miar臋 doskonalenia si臋 pomiar贸w uzyskiwano coraz gorsze wyniki. Wyra偶aj膮c to w skr贸cie: kolejne do艣wiadczenia obala艂y wyniki eksperyment贸w wcze艣niejszych. Je艣li w ten spos贸b spojrze膰 na owe do­艣wiadczenia, to mo偶emy by膰 usatysfakcjonowani.

Oczywi艣cie, telepatia i rzeczy tego rodzaju spotykaj膮 si臋 z du偶膮 niech臋ci膮. Dzieje si臋 tak dlatego, 偶e kojarz膮 si臋 one z mistycznym spirytualizmem i wszelkiego rodzaju hokusami­-pokusami rodem z XIX wieku. Uprzedzenia sprawiaj膮 偶e trudniej jest co艣 udowodni膰, ale je艣li to co艣 istnieje, mo偶e mimo wszystko liczy膰 na odkrycie.

Jednym z interesuj膮cych przyk艂ad贸w jest zjawisko hipnozy. Bardzo d艂ugo trwa艂o, zanim uda艂o si臋 przekona膰 ludzi, 偶e hip­noza naprawd臋 istnieje. Wszystko zacz臋艂o si臋 od pana Mesme­ra4, kt贸ry leczy艂 ludzi z histerii, sadzaj膮c ich wok贸艂 wanny Z ru­rami i ka偶膮c im si臋 ich trzyma膰, oraz stosowa艂 inne metody tego rodzaju. Cz臋艣ci膮 tych zjawisk by艂a jednak hipnoza, kt贸rej istnienia wcze艣niej nie zauwa偶ono. Mo偶ecie sobie wyobrazi膰 jak trudno by艂o, wychodz膮c od takiej tradycji, zainteresowa膰 kogokolwiek odpowiednimi eksperymentami. Na szcz臋艣cie dla nas wszystkich zjawisko hipnozy zosta艂o rozpoznane i zade­monstrowane ponad wszelk膮 w膮tpliwo艣膰, mimo swoich niezwyk艂ych pocz膮tk贸w. Zatem to nie dziwaczne pocz膮tki spra­wiaj膮, 偶e ludzie nabywaj膮 do czego艣 uprzedze艅. Zaczynaj膮 od uprzedzenia, ale po zbadaniu sprawy mog膮 zmieni膰 zdanie.

Inna og贸lna zasada tego rodzaju m贸wi, 偶e zjawisko, kt贸re rozwa偶amy, musi wykazywa膰 pewn膮 trwa艂o艣膰 lub sta艂o艣膰.



<strona>



Znaczy to, 偶e je艣li zjawisko jest trudne do zbadania, to obser­wowane w r贸偶nych sytuacjach powinno wykazywa膰 w mniej­szym lub wi臋kszym stopniu takie same cechy.

Je艣li rozpatrzymy cho膰by przypadek lataj膮cych talerzy, to natychmiast napotykamy trudno艣膰, polegaj膮c膮 na tym, 偶e nie­mal ka偶dy, kto zauwa偶y艂 lataj膮cy talerz, widzia艂 co艣 innego, je­偶eli tylko nie byt wcze艣niej poinformowany, co powinien wi­dzie膰. Tak wi臋c w rewelacjach o lataj膮cych talerzach wspomina si臋 o pomara艅czowych 艣wietlistych kulach; niebieskich sferach skacz膮cych po pod艂odze; szarych mgie艂kach, kt贸re znikaj膮; przypominaj膮cych nici babiego lata elementach rozp艂ywaj膮­cych si臋 w powietrzu; okr膮g艂ych, p艂askich, blaszanych obiek­tach, z kt贸rych wychodzi co艣 o 艣miesznych kszta艂tach, przypo­minaj膮cych nieco istoty ludzkie.

Je艣li w jakimkolwiek stopniu pojmujecie z艂o偶ono艣膰 przyro­dy i ewolucji 偶ycia na Ziemi, to mo偶ecie zda膰 sobie spraw臋 z niezmiernej rozmaito艣ci form, jakie 偶ycie potrafi przybiera膰. Ludzie m贸wi膮, 偶e 偶ycie nie mo偶e istnie膰 bez tlenu, ale pojawia si臋 ono przecie偶 pod wod膮. W rzeczywisto艣ci 偶ycie zacz臋艂o si臋 w morau. Organizmy musz膮 si臋 porusza膰 i by膰 unerwione. Ro艣­liny nie maj膮 nerw贸w. Zastan贸wcie si臋 tylko nad rozmaito艣ci膮 form 偶ycia. Dojdziecie wtedy do wniosku, 偶e co艣, co wychodzi z lataj膮cego talerza, nie mo偶e by膰 takie, jak opisuj膮 to ludzie. Bardzo ma艂o prawdopodobne. Ma艂o prawdopodobne, by lata­j膮ce talerze dotar艂y do nas w tej szczeg贸lnej epoce, nie wywo艂uj膮c wcze艣niej jakiego艣 poruszenia. Dlaczego niby nie pojawi艂y si臋 dawniej? Zastanawiaj膮ce, 偶e akurat teraz, kiedy nauka dostatecznie si臋 rozwin臋艂a, by dostrzec mo偶liwo艣膰 przenosze­nia si臋 z jednego miejsca w drugie, zjawiaj膮 si臋 lataj膮ce talerze.

Istniej膮 r贸偶ne argumenty o niepewnym charakterze, wyra­偶aj膮ce zasadnicze w膮tpliwo艣ci, czy lataj膮ce talerze docieraj膮 z Wenus - w istocie s膮 to bardzo du偶e w膮tpliwo艣ci. Tak du偶e, 偶e trzeba by wielu precyzyjnych do艣wiadcze艅, by zmieni膰 sta­nowisko. Brak zgodno艣ci i sta艂o艣ci w relacjach na temat obser­wowanego zjawiska oznacza, 偶e pewnie ono nie istnieje. Naj­prawdopodobniej go nie ma. Nie warto zwraca膰 na nie uwagi, p贸ki nie zacznie si臋 robi膰 bardziej klarowne.

Na temat lataj膮cych talerzy spiera艂em si臋 z wieloma lud藕­mi. (Przy okazji musz臋 wyja艣ni膰, 偶e cho膰 jestem uczonym, nie oznacza to, i偶 nie mi膮艂em kontakt贸w z istotami ludzkimi. Zwyk艂ymi istotami ludzkimi. Wiem, jakie s膮. Lubi臋 je藕dzi膰 do Las Vegas i rozmawia膰 z wyst臋puj膮cymi tam dziewczynami, hazar­dzistami i im podobnymi osobami. W艂贸czy艂em si臋 du偶o w swoim 偶yciu, dlatego znam zwyk艂ych ludzi). W ka偶dym ra­zie, jak ju偶 wiecie, spiera艂em si臋 z lud藕mi na pla偶y na temat la­taj膮cych talerzy. Zainteresowa艂o mnie ich uporczywe twierdze­nie, 偶e to jest mo偶liwe. I to prawda. To jest mo偶liwe. Zauwa偶ali oni przy tym, 偶e problemem nie jest wykazanie, czy to jest mo偶liwe czy nie, ale czy to si臋 zdarza czy nie; czy to prawdopodobnie istnieje czy nie, a nie czy to mog艂oby wyst臋­powa膰.

Zmierzam tym samym do ukazania czwartego rodzaju po­stawy wobec hipotezy, polegaj膮cej na dostrze偶eniu, 偶e pro­blem nie sprowadza si臋 do rozstrzygni臋cia, co jest mo偶liwe. Nie na tym to polega. Problem polega na rozstrzygni臋ciu, co jest prawdopodobne, co istnieje. Nic nie wynika z dowodzenia w k贸艂ko, 偶e nie mo偶emy udowodni膰, i偶 co艣 nie by艂o lataj膮cym talerzem. Musimy z wyprzedzeniem zadecydowa膰, czy mamy si臋 obawia膰 inwazji Marsjan. Musimy wyda膰 os膮d, czy co艣 jest lataj膮cym talerzem, czy to ma sens, czy to jest prawdopodob­ne. Czynimy to na podstawie o wiele bogatszego do艣wiadcze­nia ni偶 samo okre艣lenie, czy to po prostu jest mo偶liwe. Wiele bowiem rzeczy, kt贸re s膮 mo偶liwe, umyka uwadze przeci臋tnych osobnik贸w. Nie zdaj膮 oni sobie przy tym sprawy, jak wiele ist­nieje rzeczy, kt贸re mimo i偶 s膮 mo偶liwe, si臋 nie zdarzaj膮. Nie wiedz膮, 偶e jest niemo偶liwe, by zdarza艂o si臋 wszystko to, co uchodzi za mo偶liwe. Pojawia si臋 zbyt wiele ewentualno艣ci, wi臋c najprawdopodobniej cokolwiek wymy艣lisz jako mo偶liwe, nie oka偶e si臋 prawdziwe. W fizyce teoretycznej trzeba to uzna膰 za regu艂臋: niezale偶nie od tego, co facet wymy艣li, prawie zawsze jest to nieprawd膮. Dlatego w historii fizyki by艂o 5 czy 10 teorii, kt贸re okaza艂y si臋 prawdziwe. Tych w艂a艣nie poszukujemy. Nie oznacza to, 偶e wszystko jest fa艂szywe. Musimy jedynie ka偶d膮 rzecz sprawdza膰.

呕eby to zobrazowa膰, odwo艂am si臋 do przypadku, w kt贸­rym poszukiwanie tego, co mo偶liwe, zosta艂o pomylone z po­szukiwaniem tego, co prawdopodobne; rozwa偶臋 mianowicie beatyfikacj臋 Matki Seaton5. 呕y艂a 艣wi臋ta kobieta, kt贸ra czyni艂a du偶o dobrego dla wielu ludzi. Nie ma co do tego 偶adnej w膮t­pliwo艣ci - przepraszam, istnieje pewne ale. Ju偶 wcze艣niej og艂oszono, 偶e wykaza艂a si臋 heroiczno艣ci膮 cn贸t. Nast臋pny krok w katolickim systemie ustalania 艣wi臋to艣ci stanowi rozwa偶enie cud贸w. Zatem nast臋pny problem polega na rozstrzygni臋ciu, czy dokonywa艂a ona cud贸w.

Pewna dziewczyna zachorowa艂a na bia艂aczk臋. Lekarze nie potrafi膮 jej wyleczy膰. Pod presj膮 zrozpaczonej rodziny pr贸bu­je si臋 wielu rzeczy - r贸偶nych lekarstw i wszystkiego innego. W艣r贸d tych innych rzeczy wy艂ania si臋 mo偶liwo艣膰 przypi臋cia do prze艣cierad艂a dziewczyny wst膮偶eczki, kt贸r膮 dotykano ko艣ci Matki Seaton, a tak偶e zorganizowanie modlitwy kilkuset ludzi o jej wyzdrowienie. W rezultacie - nie, nie w rezultacie ­wkr贸tce stan dziewczyny ulega poprawie.

Zbiera si臋 specjalny trybuna艂, kt贸ry ma to zbada膰. Bardzo formalny, bardzo staranny, bardzo naukowy. Wszystko ma by膰 jak nale偶y. Ka偶de pytanie trzeba postawi膰 bardzo starannie. Wszystkie stawiane pytania zostaj膮 bardzo starannie zapisane w ksi臋dze. Powstaj膮 tysi膮ce stron tekstu, t艂umaczone na 艂acin臋 przed wysianiem do Watykanu. Obwi膮zuje si臋 je specjalnymi sznurkami i tak dalej. Trybuna艂 pyta lekarzy, jak oceniaj膮 ten przypadek. A oni wszyscy zgadzaj膮 si臋, 偶e nigdy czego艣 po­dobnego nie widzieli, 偶e by艂o to zupe艂nie niezwyk艂e, 偶e nigdy wcze艣niej u kogo艣 cierpi膮cego na ten rodzaj bia艂aczki choroba nie zatrzyma艂a si臋 na tak d艂ugo. Zrobione. To prawda, nie wie­my, co si臋 sta艂o. Nikt nie wie, co si臋 sta艂o. Mo偶liwe, 偶e zdarzy艂 si臋 cud. Pytanie nie dotyczy jednak tego, czy to mo偶liwe, 偶e zdarzy艂 si臋 cud. Chodzi jedynie o to, czy jest prawdopodobne, 偶e wydarzy艂 si臋 cud. Zadaniem trybuna艂u jest rozstrzygni臋cie, czy to prawdopodobne, 偶e zdarzy艂 si臋 cud. Problem polega na ustaleniu, czy Matka Seaton mia艂a z tym cokolwiek wsp贸lne­go. Och, w艂a艣nie to uczyniono. W Rzymie. Nie wiem jednak, jak to zrobiono, a w艂a艣nie w tym tkwi sedno sprawy.

Wyja艣nia si臋 problem, czy uleczenie ma cokolwiek wsp贸lne­go z modlitw膮 do Matki Seaton. Aby odpowiedzie膰 na podob­ne pytanie, nale偶a艂oby zebra膰 wszystkie przypadki, w kt贸rych modlono si臋 do Matki Seaton w intencji wyzdrowienia roz­maitych ludzi w r贸偶nych stadiach choroby. Nast臋pnie powinno si臋 por贸wna膰, jak cz臋sto nast臋powa艂o uzdrowienie tych ludzi w stosunku do przeci臋tnej cz臋sto艣ci wyzdrowie艅 os贸b, za kt贸re si臋 nie modlono, i dalej dzia艂a膰 w tym stylu. Taki jest uczciwy, bezpo艣redni spos贸b za艂atwienia podobnych spraw. Nie ma w tym niczego nieuczciwego, nie jest to 偶adne 艣wi臋tokradztwo. Je艣li bowiem zdarzy艂 si臋 cud, to przetrwa tak膮 pr贸b臋. Je艣li na­tomiast nie jest to cud, metoda naukowa odrzuci go.

Ludzie studiuj膮cy medycyn臋 i usi艂uj膮cy leczy膰 ludzi s膮 za­interesowani wszelkimi metodami, jakie tylko mo偶na zastoso­wa膰. Opracowali metody kliniczne (wszystkie te sprawy s膮 bardzo skomplikowane), w kt贸rych pr贸buj膮 wszelkiego rodza­ju lekarstw. I dlatego kobiecie si臋 poprawi艂o. Wiadomo te偶, 偶e tu偶 przed popraw膮 przesz艂a ona osp臋 wietrzn膮. Czy wydarze­nia te maj膮 ze sob膮 cokolwiek wsp贸lnego? S膮 wi臋c konkretne metody kliniczne pozwalaj膮ce sprawdzi膰, co mog艂o spowodo­wa膰 popraw臋 - mo偶na robi膰 por贸wnania i tak dalej. Problem nie polega na ustaleniu, 偶e zasz艂o co艣 zadziwiaj膮cego. Pro­blem polega na w艂a艣ciwym wykorzystaniu tego faktu do usta­lenia, co robi膰 dalej. Je艣li bowiem okaza艂oby si臋, 偶e ma to co艣 wsp贸lnego z modlitwami do Matki Seaton, warto by艂oby eks­humowa膰 cia艂o, co te偶 uczyniono, zebra膰 szcz膮tki, dotkn膮膰 ni­mi wielu wst膮偶eczek i przywi膮zywa膰 je do innych 艂贸偶ek.

Przejd臋 teraz do zasady innego rodzaju, a mianowicie do kwestii, 偶e nie ma sensu obliczanie prawdopodobie艅stwa jakiego艣 zdarzenia po tym, jak ono si臋 zdarzy艂o. Wielu uczonych nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak naprawd臋 po raz pierwszy spiera艂em si臋 na ten temat, kiedy by艂em doktorantem w Princeton i spotka艂em tam faceta z wydzia艂u psychologii, kt贸ry zajmowa艂 si臋 wybiegiem dla szczur贸w. To znaczy mia艂 on urz膮dzenie w kszta艂cie litery T, do kt贸rego wchodzi艂y szczury i biega艂y w prawo, potem w lewo i tak dalej. Psycholodzy po­s艂uguj膮 si臋 og贸ln膮 zasad膮, 偶e podobne testy nale偶y prowadzi膰 w taki spos贸b, by szanse na to, co si臋 zdarza przez przypadek, by艂y ma艂e, a konkretnie: mniejsze ni偶 1/20. Znaczy to, 偶e jed­no na dwadzie艣cia odkrywanych przez nich praw jest zapewne b艂臋dne. Statystyczne metody obliczania tego prawdopodo­bie艅stwa, takie jak rzuty monet膮 w przypadku, gdyby szczury losowo decydowa艂y si臋 skr臋ci膰 w prawo b膮d藕 lewo, s膮 艂atwe do opracowania. Ten cz艂owiek zaprojektowa艂 do艣wiadczenie, kt贸­re mia艂o nie pami臋tam ju偶 co wykaza膰, je偶eli tylko szczury p贸j­d膮, dajmy na to, zawsze w prawo. Nie pami臋tam dok艂adnie szczeg贸艂贸w. Musia艂 wykona膰 wiele test贸w, poniewa偶, oczywi­艣cie, mog艂y p贸j艣膰 w prawo przypadkowo; a 偶eby przypadko­wo艣膰 spad艂a poni偶ej jednej 1/20, trzeba powtarza膰 ekspery­ment wielokrotnie. Do艣wiadczenie by艂o trudne, ale on wykona艂 je odpowiedni膮 liczb臋 razy. Wtedy si臋 przekona艂, 偶e to dzia艂a. Szczury sz艂y w prawo, sz艂y w lewo i tak dalej. Ku swemu zdu­mieniu zauwa偶y艂 te偶, 偶e w臋drowa艂y w prawo i lewo na prze­mian, najpierw w prawo, potem w lewo, znowu w prawo, zno­wu w lewo. Przybieg艂 wtedy do mnie i powiedzia艂: 鈥濷blicz mi prawdopodobie艅stwo tego, 偶e b臋d膮 w臋drowa膰 na przemian, tak bym m贸g艂 wiedzie膰, czy jest mniejsze ni偶 1/20". Powiedzia­艂em: 鈥濸ewnie jest mniejsze ni偶 1/20, ale to nie ma znaczenia". Zapyta艂: 鈥濪laczego?". Odpowiedzia艂em: 鈥濸oniewa偶 nie ma 偶adnego sensu oblicza膰 prawdopodobie艅stwa po zdarzeniu. Widzisz, zauwa偶y艂e艣 co艣 osobliwego, wi臋c wyselekcjonowa艂e艣 osobliwy przypadek".

Dzisiejszego wieczoru, na przyk艂ad, do艣wiadczy艂em czego艣 niezwyk艂ego. Kiedy tutaj szed艂em, zobaczy艂em tablic臋 rejestra­cyjn膮 ANZ 912. Prosz臋 mi obliczy膰 prawdopodobie艅stwo, 偶e spo艣r贸d wszystkich tablic rejestracyjnych w stanie Waszyngton zauwa偶臋 akurat ANZ 912. No tak, to by艂oby 艣mieszne. Z tego samego powodu 贸w psycholog powinien zrobi膰 rzecz nast臋pu­j膮c膮: poniewa偶 kierunki w臋dr贸wki szczur贸w si臋 zmienia艂y, szczury przypuszczalnie wybiera艂y je naprzemiennie; gdyby wi臋c chcia艂 sprawdzi膰 t臋 hipotez臋, z prawdopodobie艅stwem 1/20, nie mo偶e tego robi膰 na podstawie tych samych danych, kt贸re pos艂u偶y艂y do jej sformu艂owania. Musi wykona膰 od po­cz膮tku inne do艣wiadczenie i przekona膰 si臋, czy szczury wybie­raj膮 kierunki naprzemiennie. Zrobi艂 to i si臋 nie sprawdzi艂o.

Wielu ludzi wierzy w rzeczy na podstawie anegdot, kt贸re obejmuj膮 tylko jeden przypadek zamiast du偶ej liczby zdarze艅. Przekazywane s膮 opowie艣ci o odmiennych rodzajach oddzia艂ywa艅. Ludziom przytrafia艂y si臋 r贸偶ne rzeczy, kt贸re zapami臋­tali, a teraz pytaj膮, jak je wyt艂umaczy膰. Ja te偶 pami臋tam przy­padki z mojego 偶ycia. Przytocz臋 tu dwa przyk艂ady najbardziej godne uwagi.

Pierwszy zdarzy艂 si臋, kiedy by艂em w budynku studenckiego bractwa w Massachusetts Institute of Technology. Znajdowa艂em si臋 na g贸rze i pisa艂em na maszynie wypracowanie na jaki艣 temat z filozofii. By艂em tym ca艂kowicie poch艂oni臋ty i nie my艣la艂em o niczym innym. Nagle, w zupe艂nie tajemniczy spos贸b przysz艂a mi do g艂owy my艣l, 偶e moja babka zmar艂a. Oczywi艣cie, teraz nieco przesadzam, jak si臋 to robi we wszystkich histo­riach tego rodzaju. Po prostu przez chwil臋 pomy艣la艂em o takiej mo偶liwo艣ci. Nie by艂o to silne przekonanie, wi臋c troch臋 przesa­dzam. To wa偶ne. Zaraz po tym na dole zadzwoni艂 telefon. Pa­mi臋tam to bardzo wyra藕nie z powodu, kt贸ry zaraz poznacie. Kto艣 odebra艂 telefon i zawo艂a艂: 鈥濰ej! Pete!". Ja nie mam na imi臋 Peter. Dotyczy艂o to kogo艣 innego. Moja babka cieszy艂a si臋 doskona艂ym zdrowiem i to nie mia艂o z ni膮 nic wsp贸lnego. Cho­dzi o to, 偶e powinni艣my zebra膰 du偶膮 liczb臋 takich przypadk贸w, by poradzi膰 sobie z tymi kilkoma wypadkami, kiedy mog艂o si臋 zdarzy膰 co艣 niezwyk艂ego. Mog艂o si臋 zdarzy膰. To mog艂o wyst膮­pi膰. Nie jest to niemo偶liwe, ale czy potem mamy wysun膮膰 przy­puszczenie, 偶e powinni艣my wierzy膰 w cud: 偶e mog艂em przepo­wiedzie膰 艣mier膰 w艂asnej babki na podstawie czego艣, co zrodzi艂o si臋 w mojej g艂owie? Inna sprawa, 偶e tego rodzaju anegdoty nie uwzgl臋dniaj膮 wszystkich warunk贸w. Dlatego opowiem wam inn膮, mniej szcz臋艣liw膮 histori臋.

Kiedy mia艂em 13 czy 14 lat, spotka艂em dziewczyn臋, kt贸r膮 bardzo pokocha艂em i z kt贸r膮 si臋 o偶eni艂em mniej wi臋cej 13 lat p贸藕niej. Jak si臋 przekonacie, nie jest to moja obecna 偶ona. Dziewczyna zachorowa艂a na gru藕lic臋, co ci膮gn臋艂o si臋 przez kil­ka lat. Kiedy zachorowa艂a, da艂em jej zegar, kt贸ry zamiast tar­czy i wskaz贸wek mia艂 du偶e, wyra藕ne wy艣wietlane cyfry. Zegar si臋 jej podoba艂. Ten prezent otrzyma艂a ode mnie w dniu, w kt贸­rym zachorowa艂a. Trzyma艂a go przy swoim 艂贸偶ku przez 4, 5, 6, 7 lat, w ci膮gu kt贸rych choroba coraz bardziej si臋 rozwija艂a. W ko艅cu umar艂a. Umar艂a o 9:22 wieczorem. Zegar zatrzyma艂 si臋 o 9:22 tego wieczoru i nigdy nie ruszy艂. Na szcz臋艣cie do­strzeg艂em w tej historii co艣, o czym powinienem wam powie­dzie膰. Po 5 latach dzia艂ania zegar zacz膮艂 szwankowa膰. Od cza­su do czasu musia艂em go naprawia膰, tak wi臋c tryby by艂y obluzowane. Po drugie, piel臋gniarka, kt贸ra zapisywa艂a godzi­n臋 zgonu w przyciemnionym pokoju, musia艂a uchwyci膰 i obr贸­ci膰 zegar, by lepiej widzie膰 cyfry, a nast臋pnie go odstawi膰. Gdy­bym tego nie zauwa偶y艂, czu艂bym si臋 zak艂opotany. Dlatego nale偶y by膰 bardzo ostro偶nym przy takich historiach i zapami臋­tywa膰 wszystkie okoliczno艣ci, gdy偶 nawet te, na kt贸re nie zwra­cacie uwagi, mog膮 stanowi膰 wyja艣nienie zagadki.

Podsumujmy: nie mo偶na niczego udowodni膰, je艣li co艣 po­jawi艂o si臋 tylko jeden czy dwa razy. Nale偶y bardzo starannie wszystko sprawdzi膰. Inaczej przy艂膮czymy si臋 do grona ludzi wierz膮cych w g艂upstwa wszelkiego rodzaju i nie rozumiej膮cych 艣wiata, w kt贸rym 偶yjemy. Nikt nie rozumie 艣wiata, w kt贸rym 偶yje, ale jedni s膮 w tym lepsi od innych.

Inn膮 metod膮, maj膮c膮 r贸wnie偶 zastosowanie, jest pr贸bko­wanie statystyczne. Odwo艂ywa艂em si臋 do tego, kiedy m贸wi艂em, 偶e starano si臋 tak przeprowadza膰 do艣wiadczenie, by jedna pr贸ba na 20 zako艅czy艂a si臋 sukcesem. Ca艂e zagadnienie zwi膮­zane z pr贸bkowaniem statystycznym ma nieco matematyczny charakter i nie b臋d臋 tutaj wchodzi艂 w szczeg贸艂y Og贸lna idea jest w pewnym sensie oczywista. Je艣li chcecie wiedzie膰, ilu lu­dzi ma ponad 180 cm wzrostu, to po prostu wybieracie ludzi przypadkowo i stwierdzacie, 偶e jakich艣 40 z nich spe艂nia ten warunek. Wysuwacie wi臋c przypuszczenie, 偶e mo偶e dotyczy to wszystkich. Brzmi to g艂upio. Ale jest i nie jest g艂upie. Je艣li wy­bieracie 100 os贸b, sprawdzaj膮c, kto przejdzie przez niskie drzwi, to dostaniecie b艂臋dny wynik. Je艣li wybierzecie setk臋, pa­trz膮c na swoich przyjaci贸艂, to otrzymacie z艂y wynik, bo rzecz dotyczy ludzi z tej samej cz臋艣ci kraju. Je艣li jednak wybierzecie setk臋 w spos贸b, kt贸ry, o ile mo偶na to stwierdzi膰, w og贸le nie jest zwi膮zany ze wzrostem wybieranych, to wtedy; gdy po艣r贸d 100 wy艂onicie 40 ludzi wy偶szych ni偶 180 cm, w 100 milionach znajdzie si臋 ich oko艂o 40 milion贸w. O ile wi臋cej czy o ile mniej - mo偶na to okre艣li膰 ca艂kiem dok艂adnie. Okazuje si臋, 偶e po to, by nie pomyli膰 si臋 o wi臋cej ni偶 1%, trzeba mie膰 pr贸bk臋 licz膮c膮 10 tysi臋cy. Ludzie nie zdaj膮 sobie sprawy, jak trudno osi膮gn膮膰 du偶膮 dok艂adno艣膰. Dla marnych 1-2% potrzeba 10 tysi臋cy pr贸b.

Metod臋 t臋 stosuj膮 ludzie oceniaj膮cy warto艣膰 reklamy tele­wizyjnej. Nie, oni raczej s膮dz膮, 偶e u偶ywaj膮 tej metody. To jest bardzo trudne zadanie, a najtrudniejsz膮 cz臋艣膰 stanowi wyb贸r respondent贸w spe艂niaj膮cych odpowiednie kryteria. Jak sk艂oni膰 przeci臋tnego cz艂owieka, by zainstalowa艂 w swoim domu ga­d偶et, kt贸ry pozwoli艂by stwierdzi膰, jakie programy telewizyjne ogl膮dali; albo co to za przeci臋tny cz艂owiek, kt贸ry zgodzi si臋 za pieni膮dze notowa膰, co ogl膮da艂; i na ile dok艂adnie zapisuje on po 15 minutach, kiedy rozlegnie si臋 sygna艂, co zobaczy艂? Nie wiadomo. Nie mamy zatem prawa orzeka膰 na podstawie tysi膮ca czy 10 tysi臋cy, a to wszystko, czym dysponuj膮 ludzie, kt贸rzy zajmuj膮 si臋 podobnymi sprawami i oceniaj膮, co ogl膮da­j膮 przeci臋tni widzowie. Nie ma bowiem w膮tpliwo艣ci, 偶e repre­zentatywna pr贸bka znajduje si臋 poza kontrol膮. Metody staty­styczne s膮 dobrze znane. Problem uzyskania w艂a艣ciwej pr贸bki jest bardzo powa偶ny i o tym wszyscy wiedz膮. Mamy tu wi臋c do czynienia z uprawnion膮 metod膮 naukow膮. Nie sprawdza si臋 ona tylko wtedy, gdy o tym nie wiecie. Potem z tego rodzaju bada艅 p艂yn膮 wnioski, 偶e wszyscy ludzie na 艣wiecie s膮 tak naiw­ni, jak to tylko mo偶liwe, a jedynym sposobem, by ich przeko­na膰, jest nieustanne obra偶anie ich inteligencji. Ten wniosek mo偶e by膰 poprawny. Z drugiej strony mo偶e by膰 fa艂szywy. Je艣li jest fa艂szywy, to pope艂niamy wielki b艂膮d. Jest zatem kwesti膮 sporej odpowiedzialno艣ci opracowanie sposob贸w sprawdza­nia, na jakie formy reklamy ludzie zwracaj膮 uwag臋.

Jak m贸wi艂em, znam wielu ludzi. Zwyk艂ych ludzi. I uwa­偶am, 偶e obra偶a si臋 ich inteligencj臋. Chodzi mi o r贸偶ne rzeczy. W艂膮czasz radio. Je艣li obdarzony jeste艣 jak膮kolwiek wra偶liwo­艣ci膮, to mo偶esz zwariowa膰. Ludzie jako艣 potrafi膮 - ja si臋 jesz­cze nie nauczy艂em - nie zwraca膰 uwagi na to, co s艂ysz膮. Nie wiem, jak to robi膰. I tak, przygotowuj膮c ten wyk艂ad, w艂膮czy艂em radio na trzy minuty i us艂ysza艂em dwie rzeczy.

Najpierw, kiedy w艂膮czy艂em radio, us艂ysza艂em muzyk臋 in­dia艅sk膮 - Indian z Nowego Meksyku, z plemienia Nawak贸w. Rozpozna艂em j膮. S艂ucha艂em ich w Gallup6 i urzekli mnie. Nie b臋d臋 tutaj pr贸bowa艂 na艣ladowa膰 ich 艣piew贸w wojennych, cho­cia偶 mia艂bym na to ochot臋. Kusi mnie. Ta muzyka jest bardzo interesuj膮ca, jest g艂臋boko zwi膮zana z ich religi膮 i jest czym艣, co oni szanuj膮. Dlatego uczciwie stwierdzam, 偶e by艂em zadowo­lony, i偶 w radiu mo偶na us艂ysze膰 co艣 interesuj膮cego. Wi膮za艂o si臋 to ze sfer膮 kultury. Musimy uczciwie to przyzna膰. Je艣li ma­my jednak powiedzie膰, co mo偶na by艂o us艂ysze膰 w ci膮gu trzech minut, to wymieni艂em dotychczas tylko jedn膮 z rzeczy. S艂ucha艂em dalej. C贸偶, troszeczk臋 oszukiwa艂em. Kontynuowa艂em s艂uchanie, bo muzyka mi si臋 podoba艂a. By艂a dobra. Sko艅czy艂a si臋, a spiker powiedzia艂: 鈥濿kroczyli艣my na wojenn膮 艣cie偶k臋, je艣li chodzi o wypadki samochodowe". Potem m贸wi艂 o tym, 偶e na­le偶y by膰 ostro偶nym, by unika膰 wypadk贸w. To nie obra偶a inte­ligencji. Nie obra偶a Indian Nawak贸w ani ich religii i ich idea艂贸w. S艂ucha艂em dalej, a偶 us艂ysza艂em, 偶e istnieje jaki艣 nap贸j dla ludzi, kt贸rzy my艣l膮 m艂odo, zwany chyba Pepsi-Cola. Powiedzia艂em sobie: 鈥濶o, dobrze, wystarczy". Zastanowi臋 si臋 nad tym przez chwil臋. Przede wszystkim sam pomys艂 jest idio­tyczny. Kogo ma si臋 tu na uwadze, m贸wi膮c o cz艂owieku, kt贸ry my艣li m艂odo? S膮dz臋, 偶e chodzi o osob臋, kt贸ra lubi robi膰 rze­czy stanowi膮ce domen臋 ludzi m艂odych. W porz膮dku, pozw贸l­my im tak my艣le膰. Powstaje te偶 nap贸j dla takich ludzi. Przy­puszczam, 偶e w dziale analiz firmy produkuj膮cej napoje o tym, ile doda膰 soku z limony, zdecydowano w nast臋puj膮cy spos贸b: 鈥濪obrze, produkowali艣my nap贸j dla zwyczajnych ludzi, ale musimy to zmieni膰. Przeznaczymy go nie dla zwyczajnych lu­dzi, lecz dla specjalnych, kt贸rzy my艣l膮 m艂odo. Wi臋cej cukru". Sam pomys艂, 偶e nap贸j jest przeznaczony dla ludzi, kt贸rzy my­艣l膮 m艂odo, wydaje si臋 absurdalny.

Tak wi臋c, wskutek dzia艂a艅 tego rodzaju jeste艣my nieustan­nie obra偶ani, nasza inteligencja jest wci膮偶 obra偶ana. Mam pomys艂, jak z tym walczy膰. Ludzie snuj膮, jak wiecie, r贸偶ne plany, a i FTC7 pr贸buje to jako艣 wyprostowa膰. Ja mam prosty plan. Wyobra藕cie sobie, 偶e kupili艣cie prawo do u偶ywania przez 30 dni 26 tablic og艂oszeniowych na obszarze wielkiego Seattle, z kt贸rych 18 jest o艣wietlonych. Na tych tablicach umieszczacie znak, kt贸ry m贸wi: 鈥濩zy twoja inteligencja zosta艂a obra偶ona? Nie kupuj tego produktu". Nast臋pnie kupujecie kilka odcink贸w reklamowych w telewizji i radiu. W 艣rodku jakiego艣 programu pojawia si臋 cz艂owiek m贸wi膮cy: 鈥濸rzepraszam, przykro mi, 偶e przerywam, ale je艣li uwa偶acie, i偶 jakakolwiek reklama obra偶a wasz膮 inteligencj臋 albo w jakikolwiek spos贸b wam przeszka­dza, to sugerujemy, by艣cie nie kupowali tego produktu". W贸w­czas wszystko zostanie naprawione mo偶liwie najszybciej. Dzi臋kuj臋.

Je艣li teraz ktokolwiek ma jakie艣 pieni膮dze, kt贸re chcia艂by wyrzuci膰, to radzi艂bym zrobi膰 eksperyment z okre艣leniem inte­ligencji przeci臋tnego telewidza. To interesuj膮ce pytanie. Oto szybki spos贸b sprawdzenia jego inteligencji. Cho膰 mo偶e nieco zbyt drogi. Powiecie: ,.To nie jest wa偶ne. P艂ac膮cy za reklam臋 musz膮 sprzeda膰 swoje towary". I dalej w tym stylu. Z drugiej strony wyobra偶enie, 偶e przeci臋tna osoba nie jest inteligentna, wydaje si臋 bardzo niebezpieczne. Nawet je艣li to prawda, nie powinno si臋 tego tak traktowa膰, jak si臋 traktuje.

Wielu reporter贸w gazet i komentator贸w zak艂ada, 偶e spo艂e­cze艅stwo jest g艂upsze od nich, 偶e nie potrafi zrozumie膰 rzeczy, kt贸rych oni sami nie rozumiej膮. Powiedzmy sobie, 偶e to jest 艣mieszne. Nie chc臋 twierdzi膰, 偶e oni s膮 bardziej t臋pi ni偶 prze­ci臋tny cz艂owiek, ale 偶e w pewnym sensie s膮 bardziej t臋pi ni偶 przeci臋tny cz艂owiek. Co mam powiedzie膰, je艣li musz臋 wyja艣ni膰 jakie艣 zagadnienie naukowe dziennikarzowi, a on pyta, o co chodzi? Wyja艣niam mu s艂owo po s艂owie, tak jak wyja艣nia艂bym swojemu s膮siadowi. On nadal nie rozumie, co mo偶e si臋 zda­rzy膰, bo nie naprawia pralek, nie wie, czym jest silnik czy cokol­wiek innego. Innymi s艂owy, nie ma 偶adnego do艣wiadczenia technicznego. Na 艣wiecie jest wielu in偶ynier贸w. Jest wielu ludzi o wyobra藕ni technicznej. Jest wielu ludzi m膮drzejszych od dziennikarza, powiedzmy, w dziedzinie nauki. Dlatego jego obowi膮zkiem jest przekaza膰 problem, niezale偶nie od tego, czy go rozumie czy nie, dok艂adnie w taki spos贸b, w jaki zosta艂 mu przedstawiony To samo odnosi si臋 do ekonomii i innych dzie­dzin. Dziennikarze zdaj膮 sobie spraw臋 z tego, 偶e nie rozumiej膮 skomplikowanych problem贸w handlu mi臋dzynarodowego, ale przekazuj膮 to, co kto艣 powiedzia艂, mniej wi臋cej do艣膰 dok艂adnie. Kiedy jednak chodzi o nauk臋, z takiego czy innego powodu, poklepuj膮 mnie i twierdz膮, pr贸buj膮c mnie otumani膰, 偶e otuma­niaj膮 ludzi, poniewa偶 otumanieni ludzie i tak nic nie zrozumie­j膮, bo oni sami, otumanieni, nie mog膮 tego zrozumie膰. Ale ja wiem, 偶e s膮 ludzie, kt贸rzy potrafi膮 zrozumie膰. Nie ka偶dy, kto czyta gazet臋, musi w niej rozumie膰 wszystkie artyku艂y. Niekt贸­rzy ludzie nie interesuj膮 si臋 nauk膮. Niekt贸rzy tak. Oni przynaj­mniej mog膮 si臋 dowiedzie膰, o co chodzi, zamiast czyta膰, 偶e u偶yto jakiego艣 pocisku atomowego, kt贸ry zosta艂 wystrzelony z maszyny o wadze 7 ton. Nie jestem w stanie czyta膰 artyku艂贸w w gazetach. Nie rozumiem, o co w nich chodzi. Na podstawie tego, 偶e maszyna wa偶y艂a 7 ton, nie potrafi臋 powiedzie膰, o jak膮 maszyn臋 chodzi. Dzi艣 znamy 62 r贸偶ne cz膮stki elementarne i chcia艂bym wiedzie膰, o jaki pocisk atomowy tu chodzi.

Pr贸bkowanie statystyczne i okre艣lanie za jego pomoc膮 cech ludzi jest bardzo wa偶ne. Staje si臋 samodzieln膮 dziedzin膮, u偶ywa si臋 go tak cz臋sto, 偶e musimy by膰 bardzo, bardzo ostro偶ni. Ma zastosowanie przy doborze personelu - przy egzami­nowaniu kandydat贸w - doradztwie ma艂偶e艅skim i podobnych rzeczach. Jest wykorzystywane przy naborze student贸w na uniwersytet w spos贸b, kt贸ry mi si臋 nie podoba, ale nie b臋d臋 si臋 tutaj wdawa艂 w dyskusj臋. Moje obiekcje przedstawi臋 ludziom, kt贸rzy decyduj膮, kto jest przyjmowany do California Institute of Technology A potem, kiedy ju偶 sko艅cz臋 si臋 z nimi spiera膰, wr贸c臋 i opowiem wam co艣 o tym.

Chcia艂bym jeszcze, pomijaj膮c problemy zwi膮zane z pr贸b­kowaniem, zwr贸ci膰 uwag臋 na jedn膮 wa偶n膮 rzecz. Nasila si臋 ten­dencja u偶ywania jako kryterium tego, co mo偶e by膰 mierzone. Tymczasem nastr贸j cz艂owieka, to, co on czuje w stosunku do r贸偶nych rzeczy, trudno jest zmierzy膰. Podejmowane s膮 stara­nia, by robi膰 korekty, przeprowadzaj膮c wywiad. To dobrze. 艁a­twiej jednak wykona膰 wi臋cej pr贸b i nie traci膰 czasu na wywiady. Wskutek tego licz膮 si臋 jedynie te czynniki, kt贸re mog膮 by膰 zmierzone, a dok艂adniej - o kt贸rych przypuszcza si臋, 偶e mog膮 by膰 zmierzone. Wiele wa偶nych rzeczy zostaje w ten spos贸b po­mini臋tych. Wielu ciekawych facet贸w si臋 nie liczy. Jest to wi臋c bardzo trudna dziedzina i wszystko nale偶y starannie spraw­dza膰. Na przyk艂ad pytania dotycz膮ce ma艂偶e艅stwa: 鈥濲ak ci si臋 uk艂ada z twoim m臋偶em?" i tym podobne, cz臋sto pojawiaj膮ce si臋 w magazynach, s膮 zupe艂nie pozbawione sensu. Chodzi tu mniej wi臋cej o co艣 takiego: 鈥濻prawdzono to na pr贸bce tysi膮ca par". A potem m贸wi膮 wam, jak oni odpowiedzieli, ka偶膮 por贸w­na膰 z waszymi odpowiedziami i na tej podstawie dowiecie si臋, czy jeste艣cie szcz臋艣liwi w ma艂偶e艅stwie. Wszystko odbywa si臋 nast臋puj膮co. Wymy艣lasz kilka pyta艅 w rodzaju: 鈥濩zy podajesz mu 艣niadanie do 艂贸偶ka?" i tym podobne. Nast臋pnie przeprowa­dzasz ankiet臋 w艣r贸d tysi膮ca ludzi. Dysponujesz niezale偶nym sposobem stwierdzenia, czy s膮 szcz臋艣liwi w ma艂偶e艅stwie - na podstawie zadawanych im innych pyta艅 lub czego艣 podobne­go. Nie ma to znaczenia. Nie stanowi to r贸偶nicy, nawet je艣li test jest doskona艂y. Potem robisz, co nast臋puje. Sprawdzasz, jak odpowiedzieli na pytanie o 艣niadanie w 艂贸偶ku ci wszyscy, kt贸­rzy s膮 szcz臋艣liwi, jak odpowiedzieli na inne pytanie, a potem jeszcze na inne. Zauwa偶cie, 偶e rzecz si臋 ma dok艂adnie tak samo jak przy wyborze drogi w prawo i w lewo w przypadku wy­biegu dla szczur贸w, o kt贸rym ju偶 opowiada艂em. Okre艣la si臋 prawdopodobie艅stwo czego艣 na podstawie jednej pr贸bki. Je艣li chce si臋 zrobi膰 to uczciwie, powinno si臋 powt贸rzy膰 ju偶 opraco­wany test, znaj膮c oczekiwane wyniki. Tymczasem zdecydowa­no, 偶e za to przyznaje si臋 5 punkt贸w, a za tamto 10. Zrobiono to w taki spos贸b, 偶e w艣r贸d sprawdzanego tysi膮ca par ci, kt贸rzy s膮 szcz臋艣liwi, uzyskuj膮 wspania艂y wynik, a ci, kt贸rzy nie s膮, maj膮 marny wynik. Teraz jednak potrzebny jest test testu. Nie mo偶na w tym celu u偶y膰 pr贸bki, kt贸ra zosta艂a wykorzystana do ustalenia sposobu punktacji. Nale偶y to zrobi膰 odwrotnie. Powinno si臋 niezale偶nie zastosowa膰 test do innej pr贸bki tysi膮ca par i przekona膰 si臋, czy szcz臋艣liwymi s膮 ci, kt贸rzy uzyskuj膮 du­偶o czy ma艂o punkt贸w. Nie robi si臋 tego, bo to zbyt k艂opotliwe. Kilka razy pr贸bowano, ale okaza艂o si臋, 偶e test nie jest dobry.

Je艣li zastanowimy si臋 nad wszelkimi k艂opotami zwi膮zanymi z nienaukowymi i osobliwymi rzeczami na 艣wiecie, zauwa偶ymy, 偶e wiele z nich nie wynika z trudno艣ci zwi膮zanych z ocen膮. Jest to przede wszystkim kwestia braku informacji. S膮 na przyk艂ad ludzie, kt贸rzy wierz膮 w astrologi臋, i z pewno艣ci膮 wielu z nich siedzi na tej sali. Astrolodzy twierdz膮, 偶e lepiej i艣膰 do dentysty w te, a nie inne dni. S膮 lepsze dni na latanie samolotem, je艣li urodzi艂e艣 si臋 takiego a takiego dnia, o tej godzinie. Wszystko zosta艂o wyliczone bardzo starannie w stosunku do po艂o偶e艅 gwiazd. Gdyby to by艂a prawda, okaza艂oby si臋 to bardzo intere­suj膮ce. Gdyby firmy ubezpieczeniowe post臋powa艂y zgodnie z zasadami astrologii, by艂yby zainteresowane zmian膮 stawek osobom, kt贸re, na przyk艂ad, maj膮 wi臋ksze szanse prze偶ycia po­dr贸偶y samolotem. Astrolodzy nigdy nie sprawdzili, czy ludzi, kt贸rzy nie powinni podr贸偶owa膰 danego dnia, rzeczywi艣cie spo­tyka gorszy los. Problem, czy jaki艣 dzie艅 jest dobry dla intere­s贸w czy nie, nigdy nie by艂 badany. Co z tego wynika?

By膰 mo偶e, to jednak prawda. Z drugiej strony mamy strasz­nie du偶o informacji 艣wiadcz膮cej o tym, 偶e to nie jest prawda. Poniewa偶 wiemy sporo o tym, jak wszystko dzia艂a, czym s膮 lu­dzie, jaki jest 艣wiat, czym s膮 te gwiazdy, czym s膮 planety, na kt贸re spogl膮damy, co sprawia, 偶e si臋 kr臋c膮, potrafimy te偶 dok艂adnie okre艣li膰, gdzie si臋 one znajd膮 za nast臋pne 2 tysi膮ce lat. Nie trzeba wcale sprawdza膰, aby dowiedzie膰 si臋, 偶e tak jest. Co wi臋cej, je艣li przyjrzymy si臋 dok艂adnie przewidywaniom r贸偶nych astrolog贸w, to zauwa偶ymy, 偶e nie zgadzaj膮 si臋 one ze sob膮. Za­tem co mamy robi膰? Nie wierzy膰 w to. Nie ma 偶adnych dowo­d贸w na prawdziwo艣膰 astrologii. To czysty nonsens. Jedynym powodem, dla kt贸rego mo偶na w to wierzy膰, jest zupe艂ny brak wiedzy o tym, czym s膮 gwiazdy i 艣wiat oraz jak wygl膮da cala reszta. Gdyby takie zjawisko mia艂o miejsce, by艂oby to bardzo niezwykle, bior膮c pod uwag臋 wszystkie inne znane zjawiska. Dop贸ki kto艣 nie zademonstruje tego za pomoc膮 prawdziwego do艣wiadczenia, rzetelnego testu, zbieraj膮c ludzi, kt贸rzy wierz膮, 偶e to dzia艂a, i tych, kt贸rzy nie wierz膮, nie ma powodu, by cze­mu艣 podobnemu po艣wi臋ca膰 uwag臋. Przy okazji, test tego ro­dzaju zosta艂 przeprowadzony w czasach, gdy rodzi艂a si臋 nauka. To ciekawa historia. Odkry艂em, 偶e kiedy nauka dopiero zaczyna艂a si臋 rozwija膰, w czasach, gdy ludzie uczyli si臋 odkrywa膰 drog膮 eksperymentu i temu podobne rzeczy, przeprowa­dzono do艣wiadczenie maj膮ce wykaza膰, czy na przyk艂ad misjo­narze - to brzmi g艂upio, ale to brzmi g艂upio tylko dlatego, 偶e obawiacie si臋 przeprowadzi膰 tak膮 pr贸b臋 - czy dobrzy ludzie, tacy jak misjonarze, kt贸rzy si臋 modl膮 i tak dalej, byli mniej ni偶 inni nara偶eni na morskie katastrofy. Kiedy misjonarze udawali si臋 w dalek膮 podr贸偶, sprawdzano, czy w wypadku zatoni臋cia statku mieli oni wi臋ksz膮 szans臋 uratowania si臋 ni偶 inni ludzie. Okaza艂o si臋, 偶e nie by艂o 偶adnej r贸偶nicy. Dlatego bardzo wielu ludzi nie wierzy, 偶e ma to jakie艣 znaczenie.

Gdy w艂膮czycie radio w Kalifornii, przekonacie si臋, 偶e jest bardzo wielu uzdrowicieli, kt贸rzy lecz膮 wiar膮. Nie wiem, jak to wygl膮da tutaj, u was, ale pewnie musi by膰 podobnie. Widzia艂em ich w telewizji. To kolejny przyk艂ad tych rzeczy, kt贸re mnie m臋­cz膮, kiedy usi艂uj臋 wyt艂umaczy膰, 偶e jest to raczej 艣mieszna propo­zycja. Ba, istnieje cala religia - powa偶ana i zwana scjentologi膮8 - oparta na idei uzdrawiania przez wiar臋. Gdyby takie uzdro­wienia by艂y prawdziwe, sprawdza艂oby si臋 to nie na poziomie anegdot opowiadanych przez kilka os贸b, ale drog膮 starannych test贸w, przy u偶yciu nowoczesnych metod klinicznych, stoso­wanych w ka偶dym innym przypadku leczenia chor贸b. Je艣li wierzycie w uzdrawianie wiar膮, to wykazujecie te偶 sk艂onno艣膰 do unikania innych sposob贸w leczenia. D艂u偶ej trwa, zanim, przyk艂adowo, zwr贸cicie si臋 do lekarza. Niekt贸rzy ludzie wierz膮 w to na tyle mocno, 偶e p贸藕niej docieraj膮 do doktora. Mo偶liwe, 偶e uzdrawianie wiar膮 nie jest a偶 tak skuteczne. Mo偶liwe - nie mamy pewno艣ci - 偶e nie jest. Dlatego ufno艣膰 w uzdrawianie wiar膮 mo偶e stanowi膰 zagro偶enie. A nie jest to sprawa banalna, tak jak wiara w astrologi臋, w kt贸rej przypadku tego rodzaju problem nie wyst臋puje: po prostu dla tych, kt贸rzy wierz膮, 偶e powinni zrobi膰 dan膮 rzecz okre艣lonego dnia, jest to niewygod­ne. By膰 mo偶e jednak - i chcia艂bym to wiedzie膰 - nale偶a艂oby to zbada膰 - ka偶dy ma prawo to wiedzie膰 - wi臋cej ludzi zosta艂o poszkodowanych ni偶 uleczonych z powodu wiary w uzdrowi­cielsk膮 moc Chrystusa. Trzeba by sprawdzi膰, czy powoduje to wi臋cej uzdrowie艅 ni偶 szkody. Mo偶e by膰 i tak, i tak. Nale偶y to zbada膰. Nie powinno si臋 tego zostawia膰 - i niech sobie ludzie w to wierz膮.

Nie tylko uzdrawiacze wiar膮 wyst臋puj膮 w radiu. Mo偶na tam r贸wnie偶 us艂ysze膰 ludzi, kt贸rzy u偶ywaj膮 Biblii, by zapo­wiada膰 wszelkiego rodzaju zjawiska. Zadziwiony s艂ucha­艂em cz艂owieka, kt贸remu si臋 uroi艂o, 偶e odwiedzi艂 Boga i otrzyma艂 od niego najr贸偶niejsze specjalne informacje dla swojej kongregacji i tym podobne rzeczy. No, tak, ten nie­naukowy wiek... Nie wiem, jak potraktowa膰 ten przypadek. Nie wiem, jakich metod u偶y膰, by wykaza膰, 偶e to istne szale艅­stwo. S膮dz臋, 偶e mamy do czynienia z og贸lnym brakiem zro­zumienia tego, jak skomplikowany jest 艣wiat oraz jak szcze­g贸lne i nieprawdopodobne by艂oby wyst膮pienie takiego zjawiska. Oczywi艣cie, nie wyka偶臋 tego bez przeprowadzenia dok艂adnych bada艅. By膰 mo偶e jeden ze sposob贸w polega艂by na pytaniu tych ludzi, sk膮d wiedz膮, 偶e to prawda, i przypo­minaniu, i偶 mog膮 si臋 myli膰. Nale偶y o tym przypomina膰; mo偶e to powstrzyma ich przed wysy艂aniem zbyt du偶ych pieni臋dzy.9

Oczywi艣cie, na 艣wiecie jest wiele zjawisk, na kt贸re nic nie mo偶na poradzi膰, kt贸re s膮 po prostu skutkiem og贸lnej g艂upoty. Wszyscy robimy g艂upie rzeczy i cho膰 wiemy, 偶e niekt贸rzy lu­dzie czyni膮 ich wi臋cej ni偶 inni, nie ma sensu ustalanie, kto w tym przoduje. Rz膮d podejmuje pewne wysi艂ki, by chroni膰 obywateli przed t膮 g艂upot膮, ale nie zawsze jest to stuprocento­wo skuteczne.

Wybra艂em si臋 kiedy艣, by przyjrze膰 si臋 miejscu na pustyni, kt贸rego kupno rozwa偶a艂em. Jak wiecie, inwestorzy sprzedaj膮 ziemi臋 - planuj膮 budow臋 nowego miasta. Plany s膮 podnieca­j膮ce. To b臋dzie wspania艂e. Musisz tam pojecha膰. Spr贸bujcie sobie wyobrazi膰 siebie na pustyni, gdzie nie ma nic poza we­tkni臋tymi w ziemi臋 tyczkami z numerami i nazwami ulic. I tak, jedziecie przez pustyni臋, usi艂uj膮c odszuka膰 czwart膮 ulic臋 i da­lej, do dzia艂ki numer 369, kt贸ra na was czeka. Zastanawiacie si臋. Stoicie tam, grzebi膮c czubkiem buta w piachu, a po艣red­nik t艂umaczy wam, dlaczego lepiej kupi膰 dzia艂k臋 naro偶n膮 - bo podjazd pozwoli 艂atwiej dosta膰 si臋 na ni膮 z boku. Gorzej, wierzcie albo nie, ale nagle si臋 okazuje, 偶e rozwa偶acie spraw臋 klubu pla偶owego, kt贸ry pojawi si臋 na wybrze偶u, zastanawiacie si臋, jaki b臋dzie regulamin cz艂onkostwa i ilu przyjaci贸艂 b臋dzie­cie mogli przyprowadzi膰. Przysi臋gam, znalaz艂em si臋 w takiej sytuacji.

Kiedy jednak nadchodzi moment, by kupi膰 ziemi臋, okazu­je si臋, 偶e stan wykona艂 wysi艂ek, by wam pom贸c. Istnieje bro­szura opisuj膮ca nieruchomo艣膰, o kt贸rej wam opowiadam, a po艣rednik m贸wi, 偶e jego obowi膮zkiem wobec prawa jest przekaza膰 wam j膮, by艣cie mogli si臋 z ni膮 zapozna膰. Daj膮 j膮 wam wi臋c do przeczytania, a tam znajdujecie informacj臋, 偶e jest to jedna z wielu podobnych transakcji dotycz膮cych nieru­chomo艣ci w stanie Kalifornia i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Wyczyta艂em tam jednak, 偶e cho膰, jak pisz膮, planuj膮 osiedli膰 tam 50 tysi臋cy ludzi, wody nie wystarcza nawet dla... i tu po­jawia si臋 liczba, kt贸rej nie przytocz臋, 偶eby nie mogli wytoczy膰 mi procesu, ale by艂a ona znacznie mniejsza - dok艂adnie nie pami臋tam - kszta艂towa艂a si臋 na poziomie 5 tysi臋cy, czy co艣 w tym rodzaju. Inwestorzy, oczywi艣cie, zdali sobie z tego spra­w臋 i informuj膮 nas, 偶e w艂a艣nie znale藕li wod臋 w innym miejscu, daleko st膮d, i 偶e zamierzaj膮 j膮 stamt膮d pompowa膰. Kiedy o to zapyta艂em po艣rednika, bardzo uprzejmie mi odpowiedzia艂, 偶e w艂a艣nie si臋 o tym dowiedzia艂, 偶e nie mia艂 czasu przeczyta膰 bro­szury wydanej przez stan. Hm...

Podam wam jeszcze inny przyk艂ad. By艂em w Atlantic City i zaszed艂em do jednego z tamtejszych punkt贸w sprzeda偶y, w ka偶dym razie, czego艣 w tym rodzaju. By艂o tam wiele miejsc do siedzenia, a zgromadzeni ludzie s艂uchali przemawiaj膮cego cz艂owieka. M贸wca okaza艂 si臋 bardzo interesuj膮cy. Wiedzia艂 wszystko o 偶ywno艣ci i opowiada艂 r贸偶ne rzeczy o od偶ywianiu. Pami臋tam wiele wa偶nych stwierdze艅, kt贸re poczyni艂, jak cho膰­by: 鈥濶awet robaki nie jad艂yby bia艂ej m膮ki". Rzeczy w tym sty­lu. By艂 w tym dobry. Brzmia艂o to interesuj膮co. Facet nie k艂ama艂 - no, mo偶e nie w przypadku robak贸w, ale podawa艂 rzetelne in­formacje o bia艂ku i podobnych sprawach. Potem przeszed艂 do om贸wienia Federat Pure Food and Drug Act (Federalnej usta­wy o czysto艣ci 偶ywno艣ci i lek贸w) i wyja艣ni艂, jak膮 zapewnia nam ochron臋. Wyt艂umaczy艂, i偶 ka偶dy produkt, o kt贸rym producent twierdzi, 偶e jest dobry dla zdrowia, 偶e pomo偶e nam uzyska膰 minera艂y i to, i tamto, musi by膰 oznaczony etykiet膮, zawieraj膮­c膮 informacj臋 o jego zawarto艣ci, dzia艂aniu, a wszystkie opisy jego zastosowania musz膮 by膰 jasno sformu艂owane na wypa­dek, gdyby zdarzy艂o si臋 co艣 z艂ego i tak dalej, i tak dalej. Wyja­艣nia艂 wszystko. Powiedzia艂em sobie: 鈥濿 jaki spos贸b mo偶e on cokolwiek zarobi膰?". I oto pojawiaj膮 si臋 butelki. Okazuje si臋, 偶e on sam sprzedaje jak膮艣 w艂asn膮 zdrow膮 偶ywo艣膰, oczywi艣cie, w br膮zowawej butelce. I tak si臋 w艂a艣nie sk艂ada, 偶e on dopiero co przyjecha艂, bardzo si臋 spieszy艂, nie mia艂 czasu naklei膰 ety­kiet na butelki. Ale oto, prosz臋, tu s膮 etykiety, kt贸re powinny trafi膰 na butelki, tu s膮 butelki, on sam strasznie si臋 spieszy, by je sprzeda膰, i oferuje osobno butelki, osobno etykiety, a naklei膰 mo偶na je samemu. Najpierw wyja艣ni艂, czego nie nale偶y robi膰, czego nale偶y si臋 obawia膰, a potem po prostu to zrobi艂.

Znam inny wyk艂ad, kt贸ry w pewnym stopniu przypomina w艂a艣nie opisany. To m贸j drugi wyk艂ad imienia Danza. Zacz膮­艂em go od wskazania problem贸w nienaukowych, problem贸w, kt贸rych rozwi膮za艅 nie mo偶emy by膰 pewni, szczeg贸lnie w spra­wach politycznych; m贸wi艂em, 偶e s膮 dwa kraje, Rosja i Stany Zjednoczone, kt贸re pozostaj膮 w stanie sporu. Nast臋pnie, na skutek czarodziejskiego hokus-pokus, okaza艂o si臋, 偶e to my je­ste艣my dobrymi, a oni z艂ymi bohaterami. A przecie偶 na samym pocz膮tku twierdzi艂em, 偶e nie da si臋 rozstrzygn膮膰, kt贸ra z dw贸ch stron jest lepsza. Co wi臋cej, to by艂a g艂贸wna teza wy­k艂adu. Tak wi臋c przy u偶yciu jakich艣 czar贸w stworzy艂em pewien stopie艅 wzgl臋dnej pewno艣ci, startuj膮c od niepewno艣ci. Opo­wiedzia艂em wam o butelkach i etykietach, a potem sam poja­wiam si臋 z etykiet膮 na butelce. Jak to zrobi艂em? Zastan贸wcie si臋 nad tym przez chwil臋. Jedyn膮 rzecz膮, kt贸rej mo偶emy by膰 pewni, gdy czujemy si臋 niepewni, jest to, 偶e nie mamy pewno­艣ci. Kto艣 m贸wi: 鈥濶ie, zapewne mam racj臋". W istocie jednak sztuczka w tym konkretnym wyk艂adzie - s艂aby punkt ca艂ego wywodu, co艣, co wymaga g艂臋bszego zastanowienia si臋 ­przedstawia si臋 nast臋puj膮co: przekonywa艂em, 偶e jest czym艣 dobrym zachowanie otwartych horyzont贸w, 偶e niepewno艣膰 jest cenna, 偶e wa偶niejsze jest, by pozwolono nam odkrywa膰 nowe rzeczy - zamiast wybiera膰 spo艣r贸d rozwi膮za艅, kt贸re mo­偶emy przedstawi膰 w tej chwili - 偶e wyb贸r rozwi膮zania, nieza­le偶nie, jak tego dokonamy teraz, jest wyborem du偶o gorszym od tego, co mogliby艣my osi膮gn膮膰, gdyby艣my poczekali i spr贸­bowali znale藕膰 co艣 innego. Ja dokona艂em w艂a艣nie takiego wy­boru i nie jestem go pewien. OK. W艂a艣nie obali艂em autorytet.

Z problemem niedostatecznej informacji i jemu podobny­mi, ale zw艂aszcza z kwesti膮 niedostatecznej informacji, wi膮偶膮 si臋 inne zjawiska, kt贸re s膮, jak uwa偶am, o wiele powa偶niejsze ni偶 kwestia astrologii.

Przygotowuj膮c ten wyk艂ad, zbada艂em co艣, co znajdowa艂o si臋 w moim mie艣cie, w centrum handlowym. Sta艂 tam sklep,

Americanism Center, Altadena America­nism Center. Wszed艂em, by zobaczy膰, co to takiego. Okaza艂o si臋, 偶e jest to organizacja ochotnik贸w. Na zewn膮trz, przed drzwiami wy艂o偶ono Konstytucj臋, Deklaracj臋 Praw i tak dalej, a tak偶e listy wyja艣niaj膮ce ich cele, kt贸rymi okazuj膮 si臋: obrona praw i tak dalej, a wszystko to zgodnie z Konstytucj膮, Dekla­racj膮 Praw i tak dalej. To cel og贸lny. Po prostu edukacja. Ofe­ruj膮 do sprzeda偶y ksi膮偶ki na r贸偶ne tematy, propaguj膮ce idee obywatelskie i tym podobne. W艣r贸d innych ksi膮偶ek maj膮 ste­nogramy obrad Kongresu, broszury na temat 艣ledztw prowa­dzonych przez Kongres i tak dalej. Wszyscy, kt贸rych to intere­suje, mog膮 je przeczyta膰. Organizuj膮 wieczorne spotkania grup zainteresowanych jakim艣 tematem i tak dalej. Poniewa偶 chcia艂em si臋 dowiedzie膰 jak najwi臋cej o prawach cz艂owieka, poprosi艂em - a jak m贸wi艂em, niewiele na ten temat wiedzia艂em - o ksi膮偶k臋 dotycz膮c膮 problemu prawa g艂osu dla czarnych na po艂udniu. Nie mieli nic. Przepraszam, mieli. By艂a tam jedna ksi膮偶ka, kt贸ra si臋 p贸藕niej znalaz艂a, oraz dwie pozycje, kt贸re zobaczy艂em k膮tem oka. Pierwsza z nich dotyczy艂a tego, co wed艂ug ojc贸w miasta Oksford dzia艂o si臋 w Missisipi10, druga za艣 to niewielka broszura pod tytu艂em The National Association for the Advancement of Colored People and Communism11.

Wda艂em si臋 w szczeg贸艂ow膮 dyskusj臋, bo chcia艂em zrozu­mie膰, o co chodzi. Przez chwil臋 rozmawia艂em z kobiet膮, kt贸ra wyja艣ni艂a mi, w艣r贸d innych rzeczy (rozmawiali艣my o wielu sprawach - robili艣my to w przyjaznej atmosferze, co pewnie was zdziwi), 偶e sama nie jest cz艂onkiem Birch Society12, ale 偶e mo偶e mi o nim opowiedzie膰, gdy偶 widzia艂a o nim jaki艣 film i tak dalej. W Birch Society nie siedzi si臋 okrakiem na baryka­dzie. Przynajmniej wiesz, za czym stoisz, ale nie musisz si臋 przy艂膮cza膰, je艣li nie chcesz. Tak rzecze pan Welch i tak w艂a艣nie dzia艂a Birch Society; je艣li wierzysz w ich spraw臋, to si臋 przy艂膮­czasz, je艣li nie, to nie powiniene艣. Brzmi to dok艂adnie jak w partii komunistycznej. Wszystko jest w porz膮dku, dop贸ki nie maj膮 偶adnej w艂adzy. Gdyby jednak zdobyli w艂adz臋, sytuacja zacznie wygl膮da膰 ca艂kiem inaczej. Pr贸bowa艂em jej wyja艣ni膰, 偶e to nie jest taka wolno艣膰, o jakiej si臋 m贸wi, 偶e w ka偶dej orga­nizacji musi by膰 mo偶liwo艣膰 dyskusji. Ze siedzenie okrakiem na barykadzie jest sztuk膮, 偶e jest trudne, ale wa偶ne, w przeciwie艅­stwie do 艣lepego kierowania si臋 w t臋 czy inn膮 stron臋. Lepiej po prostu dzia艂a膰, czy偶 nie, zamiast siedzie膰 na barykadzie? Nie, je艣li do ko艅ca nie wiemy, w kt贸rym kierunku i艣膰.

I tak, kupi艂em tam kilka rzeczy, przypadkowo wybieraj膮c spo艣r贸d tego, co mieli. Jedna z nich nosi艂a tytu艂 The Dan Smoot Report - to dobre nazwisko - i m贸wi艂a o Konstytucji. Przed­stawi臋 tu og贸ln膮 ide臋: Konstytucja by艂a dobra w tej postaci, w kt贸rej zosta艂a napisana. Natomiast wszystkie poprawki, kt贸­re zosta艂y przyj臋te, to po prostu pomy艂ki. Fundamentalizm, tym razem nie biblijny, ale konstytucyjny. Dalej autor przecho­dzi do ocen poszczeg贸lnych kongresman贸w na podstawie te­go, jak glosowali. M贸wi tam, bardzo otwarcie, po wyja艣nieniu ich pogl膮d贸w: 鈥濶ast臋puj膮ce uszeregowanie ocenia kongres­man贸w i senator贸w zale偶nie od tego, czy glosowali zgodnie czy sprzecznie z Konstytucj膮". Przypominam wam, 偶e ta oce­na jest wystawiona nie na podstawie opinii, ale fakt贸w. Wyni­ka z zapisu sposobu g艂osowania. Prawda. Nie ma w tym opi­nii. Po prostu zapis g艂osowa艅, a, oczywi艣cie, ka偶de g艂osowanie jest zgodne lub sprzeczne z Konstytucj膮. Naturalnie. Medicare13 jest sprzeczne z Konstytucj膮 i dalej w podobnym stylu. Pr贸bowa艂em wyja艣nia膰, 偶e gwa艂c膮 swoje w艂asne zasady. Zgod­nie z Konstytucj膮 g艂osowania powinny si臋 odbywa膰. Konstytu­cja nie zak艂ada, 偶e w ka偶dym przypadku, z g贸ry automatycz­nie nale偶y orzeka膰, czy co艣 jest dobre czy z艂e. W przeciwnym przypadku nikt nie zawraca艂by sobie g艂owy wprowadzaniem Senatu, by g艂osowa艂. Jak d艂ugo w og贸le istniej膮 g艂osowania, ich celem jest wyrobienie sobie zdania, jakie nale偶y wybra膰 rozwi膮zanie. Nikt nie potrafi okre艣li膰 zawczasu, co nale偶y ro­bi膰. W ten spos贸b zaprzecza si臋 w艂asnym zasadom.

Wszystko zaczyna si臋 bardzo 艂adnie, od dobra, mi艂o艣ci, Chrystusa i tym podobnych spraw i rozwija si臋 do chwili, w kt贸rej pojawia si臋 obawa przed wrogiem. Wtedy si臋 zapomi­na, jakie by艂y pocz膮tkowe cele. Wszystko odwraca si臋 na dru­g膮 stron臋 i zaczyna by膰 ca艂kowitym zaprzeczeniem tego, czym by艂o na pocz膮tku. Wierz臋, 偶e ci, kt贸rzy zaczynaj膮 niekt贸re z tych rzeczy, zw艂aszcza panie wolontariuszki z Altadeny, ma­j膮 dobre intencje i co nieco rozumiej膮, czym jest dobro, Kon­stytucja i tak dalej, ale schodz膮 na manowce w ca艂ym tym sys­temie. Jak to si臋 dzieje, nie umiem powiedzie膰. Nie wiem te偶, co robi膰, by temu zapobiega膰.

Zainteresowa艂em si臋 tym jeszcze bardziej i odkry艂em, czym zajmuje si臋 grupa zainteresowa艅. Je艣li nie macie nic przeciw­ko temu, to wam opowiem. Dali mi jakie艣 papiery. W pokoju by艂o wiele krzese艂; wyja艣nili mi, 偶e, owszem, tego wieczoru od­b臋dzie si臋 spotkanie, i wr臋czyli mi co艣 na temat, kt贸ry b臋dzie na nim poruszany. Chodzi艂o o S.P.X.R.A. W 1943 roku bada­cze z SPX -kt贸re okaza艂o si臋..., zaraz wam opowiem, co si臋 okaza艂o - zostali powo艂ani do wojska i z powodu swoich za­wodowych zainteresowa艅 stali si臋 oficerami wywiadu. Zajmo­wali si臋 odrodzeniem w Zwi膮zku Radzieckim u艣pionej od dawna dziesi膮tej zasady wojny. Parali偶. Widzicie wroga. U艣piony. Tajemniczy. Przera偶aj膮cy. Kap艂ani sztuki wojennej mieli swoje zasady prowadzenia wojen od czas贸w rzymskich legion贸w. Numer jeden. Numer dwa. Numer trzy. Oto numer dziesi臋膰. Nie potrzebujemy wiedzie膰, jaki by艂 numer siedem. Ca艂y ten pomys艂, 偶e istniej膮 od dawna u艣pione zasady prowa­dzenia wojny, a tym bardziej, 偶e jest jaka艣 dziesi膮ta zasada, tr膮ci absurdem. Na czym wi臋c polega zasada parali偶u? Jak mo偶na si臋 ni膮 pos艂u偶y膰? Generuje si臋 cz艂owieka-marionetk臋. Co mo偶na z nim zrobi膰? Rzecz nast臋puj膮c膮: ten program edu­kacyjny zajmuje si臋 wszelkimi dziedzinami, w kt贸rych dzia艂al­no艣膰 radziecka mo偶e doprowadzi膰 do sparali偶owania amery­ka艅skiej woli oporu. Rolnictwo, sztuka i wymiana kulturalna. Nauka, o艣wiata, 艣rodki masowego przekazu, finanse, ekono­mia, rz膮d, zwi膮zki zawodowe, prawo, medycyna, nasze si艂y zbrojne i religia - oto najbardziej wra偶liwe dziedziny. Innymi s艂owy, umiemy ju偶 wykaza膰, 偶e ka偶dy, kto powiedzia艂 co艣, z czym si臋 nie zgadzamy, zosta艂 sparali偶owany dzia艂aniem ta­jemniczej dziesi膮tej zasady prowadzenia wojny.

To zjawisko przypomina paranoj臋. Niemo偶liwe jest obale­nie dziesi膮tej zasady. Jedynie ci, kt贸rzy zachowali pewn膮 r贸w­nowag臋, pewne zrozumienie 艣wiata, pozwalaj膮ce dostrzec, 偶e pozostaje on w nier贸wnowadze, mog膮 my艣le膰, i偶 S膮d Najwy偶­szy - kt贸ry okazuje si臋 鈥瀒nstrumentem globalnego podboju" ­zosta艂 sparali偶owany. Wszystko jest sparali偶owane. Widzicie teraz, jaka przera偶aj膮ca jest wymy艣lona z niczego si艂a, jak straszn膮 ma moc, demonstrowan膮 raz za razem.

Oto, czym jest paranoja. Kobieta staje si臋 niespokojna. Za­czyna podejrzewa膰, 偶e jej m膮偶 sprawia jej k艂opoty. Nie chce wpu艣ci膰 go do domu. On usi艂uje dosta膰 si臋 do 艣rodka. Dowo­dzi w ten spos贸b, 偶e chce j膮 skrzywdzi膰. Sprowadza przyjacie­la, kt贸ry maj膮 przekona膰, by go wpu艣ci艂a. Ona wie, 偶e to przy­jaciel. W cz臋艣ci swej 艣wiadomo艣ci zdaje sobie spraw臋, 偶e wszystko to tylko g艂臋biej dowodzi jej strasznego przera偶enia i l臋ku, kt贸ry w sobie rozwija. Pojawiaj膮 si臋 s膮siedzi i staraj膮 si臋 j膮 uspokoi膰. Przez chwil臋 to dzia艂a. S膮siedzi wracaj膮 do swych dom贸w. Przyjaciel m臋偶a idzie ich odwiedzi膰. S膮 teraz porusze­ni i powiedz膮 m臋偶owi wszystkie z艂e rzeczy, kt贸re o nim od niej us艂yszeli. Och, kochany, co te偶 ona wygadywa艂a! On mo偶e te­raz u偶y膰 ich przeciwko niej. Ona dzwoni po policj臋. M贸wi: 鈥濨oj臋 si臋". Kto艣 usi艂uje si臋 dosta膰 do domu. Przyje偶d偶aj膮, pr贸­buj膮 z ni膮 rozmawia膰, widz膮, 偶e nie ma nikogo usi艂uj膮cego do­sta膰 si臋 do domu. Musz膮 odjecha膰. Ona wie, 偶e jej m膮偶 by艂 wa偶n膮 figur膮 w mie艣cie. Przypomina sobie, 偶e znal kogo艣 w policji. Policja jest jedynie narz臋dziem w tym spisku. Ich za­chowanie dowodzi tego. Spogl膮da przez okno i po drugiej stronie ulicy widzi kogo艣 wchodz膮cego do domu s膮siad贸w. O czym mog膮 rozmawia膰? W ogr贸dku dostrzega co艣 w krza­kach. Na pewno j膮 podgl膮daj膮 przez teleskop! P贸藕niej si臋 oka­zuje, 偶e by艂y to bawi膮ce si臋 dzieci. Ci膮g艂e i nieprzerwane na­kr臋canie spirali l臋ku, a偶 ca艂a ludno艣膰 w okolicy zostaje w to zaanga偶owana. Prawnik, do kt贸rego si臋 zwr贸ci艂a, by艂 przecie偶, jak sobie przypomnia艂a, prawnikiem przyjaciela jej m臋偶a. Le­karz, kt贸ry usi艂owa艂 skierowa膰 j膮 do szpitala, oczywi艣cie, musi by膰 po stronie jej m臋偶a.

Jedynym wyj艣ciem jest zachowanie pewnej r贸wnowagi, u艣wiadomienie sobie, 偶e to niemo偶liwe, by ca艂e miasteczko by­艂o przeciw niej, 偶eby wszyscy zwracali uwag臋 na tego szale艅ca, jej m臋偶a, 偶eby wszystkim chcia艂o si臋 robi膰 te rzeczy, 偶e to wszystko nie jest totalnym spiskiem. Wszyscy s膮siedzi, wszy­scy przeciwko niej. To niemo偶liwe. To po prostu niemo偶liwe. Jak wyja艣ni膰 to komu艣, kto zatraci艂 proporcje?

Tak samo jest z tymi lud藕mi. Brakuje im poczucia propor­cji. I dlatego uwierz膮 w mo偶liwo艣膰 radzieckiej dziesi膮tej zasa­dy prowadzenia wojny. Jedyny spos贸b, kt贸ry mog臋 przedsta­wi膰, to przerwa膰 t臋 gr臋 przez zwr贸cenie uwagi na nast臋puj膮c膮 rzecz. Oni maj膮 racj臋. Podobnie jak nasz przyjaciel z butelka­mi i nalepkami, Sowieci s膮 bardzo pomys艂owi i m膮drzy. Mog膮 nam nawet powiedzie膰, co z nami wyprawiaj膮. Widzicie, ci lu­dzie, owi badacze, tak naprawd臋 s艂u偶膮 Sowietom, kt贸rzy sto­suj膮 swoj膮 metod臋 parali偶owania nas. Oczekuj膮 od nas, by­艣my utracili zaufanie do S膮du Najwy偶szego, utracili zaufanie do departamentu rolnictwa, utracili zaufanie do uczonych i do wszystkich ludzi, kt贸rzy w jaki艣 spos贸b nam pomagaj膮, i tak dalej, i tak dalej. Chc膮, by艣my utracili zaufanie na r贸偶nych po­ziomach. Wtargn臋li do tego ruchu na rzecz wolno艣ci, kt贸rej wszyscy tak bardzo pragn臋li艣my, ze swoimi flagami, Konstytu­cj膮 i przej臋li go; wci膮偶 do niego si臋 wdzieraj膮 i w ko艅cu go spa­rali偶uj膮. Dow贸d. Wedle ich w艂asnych s艂贸w, z艂o偶onych pod przysi臋g膮 przed s膮dami Stan贸w Zjednoczonych, S.P.X.RA. jest g艂贸wnym autorytetem w Ameryce w kwestii dziesi膮tej za­sady. Sk膮d mog膮 to wiedzie膰? Istnieje tylko jedno 藕r贸d艂o. Zwi膮zek Radziecki.

Ta paranoja, to zjawisko - nie powinienem nazywa膰 tego paranoj膮 - nie jestem lekarzem - nie wiem - a zatem to zjawi­sko jest straszne i wyrz膮dzi艂o ludzko艣ci, a tak偶e jednostkom, wielkie krzywdy.

Jeszcze inny przyk艂ad tego samego zjawiska stanowi膮 s艂yn­ne Protoko艂y m臋drc贸w Syjonu, kt贸re s膮 fa艂szywym dokumen­tem. Twierdzi si臋, 偶e na spotkaniu 偶ydowskich starc贸w i przy­w贸dc贸w syjonistycznych dosz艂o do wypracowania planu opanowania 艣wiata. Mi臋dzynarodowi bankierzy, mi臋dzynaro­dowe, sami wiecie co..., wielka, wspania艂a maszyneria! Po pro­stu zatrata proporcji. Ale nie zosta艂o rozd臋te do takich rozmia­r贸w, 偶eby ludzie nie mogli w to uwierzy膰. W efekcie pojawi艂 si臋 jeden z najsilniejszych impuls贸w do rozwoju antysemityzmu.

Nawo艂uj臋 do bezwzgl臋dnej uczciwo艣ci. Uwa偶am, 偶e taka bezwzgl臋dna uczciwo艣膰 jest konieczna w dziedzinie polityki. S膮dz臋, 偶e dzi臋ki niej byliby艣my dzi艣 bardziej wolnymi lud藕mi.

Chcia艂bym tutaj zauwa偶y膰, 偶e ludzie nie s膮 uczciwi. Ucze­ni te偶 wcale nie s膮 uczciwi. Po prostu nie s膮. Nikt nie jest uczci­wy. Naukowcy nie s膮 uczciwi. A ludzie zwykle wierz膮, 偶e s膮. To powoduje, 偶e jest jeszcze gorzej. Za uczciwo艣膰 nie uwa偶am tu­taj tego, 偶e m贸wisz jedynie to, co jest prawd膮. Ale 偶e na艣wiet­lasz ca艂膮 sytuacj臋. Przedstawiasz wszystkie informacje ko­nieczne do tego, by kto艣 inny, kto jest inteligentny, m贸g艂 sam sobie wyrobi膰 zdanie.

Podam przyk艂ad zwi膮zany z pr贸bami j膮drowymi. Ja sam nie mam pewno艣ci, czy jestem za czy przeciw pr贸bom j膮dro­wym. Po obu stronach le偶膮 pewne racje. Uwalniane s膮 mate­ria艂y radioaktywne, pr贸by s膮 niebezpieczne, wojna jest bardzo z艂膮 rzecz膮. Nie wiem jednak, czy prawdopodobie艅stwo wywo­艂ania wojny jest wi臋ksze czy mniejsze z powodu pr贸b j膮dro­wych. Czy wojnie zapobiegn膮 przygotowania, czy te偶 brak przygotowa艅. Nie wiem tego. Dlatego nie pr贸buj臋 opowie­dzie膰 si臋 po 偶adnej ze stron. Dlatego mog臋 by膰 absolutnie uczciwy w tej kwestii.

Wielkim problemem jest, oczywi艣cie, pytanie o zagro偶enie radioaktywno艣ci膮. Uwa偶am, 偶e najwi臋ksze zagro偶enie i naj­trudniejszy problem zwi膮zany z pr贸bami j膮drowymi dotyczy ich efekt贸w w przysz艂o艣ci. 艢mier膰 i radioaktywno艣膰 powsta艂a w wyniku wojny by艂yby i tak du偶o straszniejsze ni偶 to, co po­woduj膮 pr贸by j膮drowe, a skutki test贸w dla przysz艂o艣ci s膮 o wie­le wa偶niejsze od nieznacznej ilo艣ci uwalnianego teraz promie­niowania. Jakie ilo艣ci? Promieniotw贸rczo艣膰 jest szkodliwa. Nikt nie odkry艂 po偶ytecznych skutk贸w promieniotw贸rczo艣ci. Dlatego je艣li zwi臋kszamy og贸lny poziom radioaktywno艣ci w atmosferze, produkujemy co艣, co nie jest dobre. A zatem pr贸by j膮drowe, w tym sensie, maj膮 z艂e skutki. Je艣li jest si臋 uczonym, to ma si臋 prawo i powinno艣膰 wskaza膰 na ten fakt.

Z drugiej strony problem dotyczy kwestii ilo艣ciowych. Py­tamy, jaka dawka promieniotw贸rczo艣ci jest szkodliwa. Mo偶na si臋 bawi膰 i wykazywa膰, 偶e zabijemy ni膮 10 milion贸w ludzi w ci膮gu nast臋pnych 2 tysi臋cy lat. R贸wnie dobrze mo偶na przy­j膮膰, 偶e je艣li wskocz臋 pod samoch贸d i zgin臋 w wypadku, to przy za艂o偶eniu, i偶 mia艂bym dzieci w przysz艂o艣ci, a one swoje dzieci i tak dalej, w ci膮gu nast臋pnych 10 tysi臋cy lat zabijam 10 tysi臋­cy ludzi, co mo偶e wynika膰 z jakiego艣 sposobu obliczania. Py­tanie polega na tym, jak wielki jest efekt. W ostatnim przypad­ku... (偶a艂uj臋, bo powinienem, oczywi艣cie, sprawdzi膰 te dane, ale sformu艂uj臋 to inaczej). Nast臋pnym razem, s艂uchaj膮c wyk艂a­du, zadajcie pytania, na kt贸re zwr贸ci艂em wam uwag臋, ponie­wa偶 ja zada艂em pewne pytania ostatnim razem, kiedy s艂ucha­艂em wyk艂adu, i pami臋tam odpowiedzi, ale nie sprawdzi艂em ich teraz i dlatego nie dysponuj臋 偶adnymi danymi, lecz przynaj­mniej postawi艂em pytania. Jak si臋 ma wi臋c wzrost omawianej radioaktywno艣ci do og贸lnych fluktuacji poziomu radioaktyw­no艣ci pomi臋dzy jednym a drugim miejscem na Ziemi?

Nat臋偶enie promieniowania t艂a w budynku drewnianym i budynku murowanym wygl膮da zupe艂nie inaczej. Drewno jest mniej radioaktywne ni偶 ceg艂y. Okaza艂o si臋, 偶e w owym czasie, kiedy zadawa艂em to pytanie, r贸偶nica by艂a mniejsza ni偶 r贸偶ni­ca pomi臋dzy wn臋trzem budynku drewnianego i murowanego. R贸偶nica pomi臋dzy poziomem morza a miejscem po艂o偶onym na wysoko艣ci oko艂o 1600 metr贸w by艂a co najmniej 100 razy wi臋ksza, ni偶 wynika艂oby z dodatkowej radioaktywno艣ci, po­wstaj膮cej wskutek przeprowadzania pr贸b j膮drowych.

Powiem teraz, 偶e je艣li cz艂owiek jest absolutnie uczciwy i chce chroni膰 ludno艣膰 przed skutkami promieniowania, a na­si przyjaciele uczeni cz臋sto powtarzaj膮, i偶 usi艂uj膮 tak post臋po­wa膰, to powinien zajmowa膰 si臋 najsilniejszymi efektami, a nie najs艂abszymi. Powinno si臋 raczej zwraca膰 uwag臋 na to, 偶e mieszkaj膮c w Denver14, nara偶amy si臋 na znacznie gro藕niejsz膮 dawk臋 promieniowania, 100 razy wi臋ksz膮 ni偶 pozosta艂o艣膰 po wybuchu bomby. Wszyscy ludzie mieszkaj膮cy w Denver po­winni wi臋c przenie艣膰 si臋 w ni偶ej po艂o偶one miejsca. Niemniej je­艣li mieszkacie w Denver, to nie wpadajcie w panik臋 - ten efekt jest ma艂y Mo偶na go zaniedba膰. Rzecz jednak w tym, 偶e efekt wybuchu bomb jest mniejszy ni偶 r贸偶nice pomi臋dzy miejscami po艂o偶onymi na ma艂ych i du偶ych wysoko艣ciach. Wierz臋 w to, cho膰 nie jestem absolutnie pewny. Prosz臋 was, by艣cie zadawa­li takie pytania, kt贸re pozwol膮 wam wyrobi膰 sobie zdanie, czy powinni艣cie bardzo uwa偶a膰 i nie wchodzi膰 do murowanych budynk贸w, zachowuj膮c przy tym podobny stopie艅 ostro偶no­艣ci, jakim si臋 wykazujecie, kiedy usi艂ujecie powstrzyma膰 pr贸by j膮drowe jedynie z powodu promieniotw贸rczo艣ci. Jest wiele po­wod贸w, dla kt贸rych mo偶ecie mie膰 bardzo silne przekonania polityczne. Ale to jest inny problem.

W nauce wiele czynnik贸w powoduje, 偶e jeste艣my bardzo zwi膮zani z rz膮dem i 偶e w wielu wypadkach brakuje nam uczci­wo艣ci. W szczeg贸lno艣ci, brak obiektywizmu pojawia si臋 przy raportowaniu i opisie korzy艣ci z wypraw na inne planety oraz przy relacjonowaniu zalet r贸偶nych przedsi臋wzi臋膰 kosmicz­nych. Rozwa偶cie jako przyk艂ad podr贸偶 sondy Mariner 2 na Wenus. Niebywale podniecaj膮ca wyprawa. Cz艂owiek potrafi艂 wys艂a膰 obiekt na odleg艂o艣膰 oko艂o 64 milion贸w kilometr贸w i jest to pi臋kne osi膮gni臋cie. Podobnie jak to, 偶e uda艂o si臋 do­trze膰 tak blisko Wenus i uzyska膰 obrazy z odleg艂o艣ci oko艂o 32 tysi臋cy kilometr贸w. Trudno mi nawet opisa膰, jak bardzo jest to podniecaj膮ce i jak bardzo interesuj膮ce. Zu偶y艂em na to wi臋­cej czasu, ni偶 powinienem.

Historia tego, co si臋 zdarzy艂o w trakcie podr贸偶y, by艂a za­r贸wno ekscytuj膮ca, jak i interesuj膮ca. Wydawa艂o si臋, 偶e misja si臋 nie powiedzie. W pewnym momencie trzeba by艂o wy艂膮czy膰 wszystkie instrumenty, poniewa偶 baterie traci艂y moc i ca艂a aparatura mog艂a przesta膰 dzia艂a膰. A potem uda艂o si臋 wszyst­ko z powrotem uruchomi膰. Problem z przegrzewaniem. Jedna rzecz po drugiej si臋 psu艂a, a potem zaczyna艂a dzia艂a膰. Wszyst­kie te wypadki i to podniecenie wynikaj膮ce z nowego rodzaju przygody... To tak, jak wysy艂a膰 Kolumba czy Magellana w po­dr贸偶 dooko艂a 艣wiata. By艂y bunty i by艂y problemy, statki si臋 roz­bija艂y, a wszystko sko艅czy艂o si臋 sukcesem. Fantastyczna spra­wa. Kiedy na przyk艂ad sonda si臋 przegrzewa艂a, gazety donios艂y: 鈥濸rzegrzewa si臋 i dzi臋ki temu du偶o si臋 uczymy". Czego mogli艣my si臋 nauczy膰? Je艣li cho膰 troch臋 si臋 na tym znacie, to wiecie, 偶e niczego nie mo偶na si臋 nauczy膰. Wystrze­liwujemy satelity na orbity w pobli偶u Ziemi i wiemy, na jakie promieniowanie s艂oneczne s膮 tam nara偶one... Wiemy to. Jak bardzo s膮 napromieniowane w pobli偶u Wenus? Dok艂adnie wiadomo, to wynika z dobrze znanego prawa odwrotnych kwadrat贸w. Im bardziej si臋 przybli偶amy, tym ja艣niejsze 艣wiat艂o widzimy. Proste. Zatem mo偶na 艂atwo okre艣li膰, w jakiej propor­cji pomalowa膰 sond臋 na bia艂o i czarno, by temperatura by艂a odpowiednia.

Jedyn膮 rzecz膮, kt贸rej si臋 nauczyli艣my, by艂o odkrycie, 偶e przegrzewanie wi膮za艂o si臋 nie z czym innym, jak z tym, i偶 son­da zosta艂a przygotowana w wielkim po艣piechu i w ostatniej chwili dokonano wewn膮trz niej pewnych zmian, prowadz膮cych do zwi臋kszonego poboru mocy, co powodowa艂o rozgrze­wanie do wy偶szej temperatury, ni偶 to zosta艂o zaprojektowane. Uzyskana wiedza nie mia艂a wiele wsp贸lnego z nauk膮. Nauczy­li艣my si臋, 偶e powinni艣my by膰 ostro偶ni, przygotowuj膮c sond臋 w takim po艣piechu i zmieniaj膮c nasze pomys艂y w ostatniej chwili. Dzi臋ki cudownemu zbiegowi okoliczno艣ci, kiedy sonda dotarta do celu, wszystko niemal dzia艂a艂o. Zgodnie z planem sonda mia艂a wykona膰 seri臋 zdj臋膰, przelatuj膮c wielokrotnie w pobli偶u Wenus. Mia艂a stworzy膰 obraz planety w postaci 21 pas贸w, jak na ekranie telewizora. Uzyska艂a jedynie 3 pasy. Do­brze. To by艂 cud. To by艂o wielkie osi膮gni臋cie. Kolumb powie­dzia艂, 偶e wyprawia si臋 po z艂oto i przyprawy. Nie zdoby艂 z艂ota, a i przypraw niewiele. Lecz jego wyprawa by艂a bardzo wa偶na i ekscytuj膮ca. Mariner zosta艂 wys艂any po to, by zgromadzi膰 bardzo wa偶ne informacje naukowe. Nie uzyska艂 ich. M贸wi臋 wam, 偶e nie uzyska艂 偶adnych wa偶nych informacji. No, dobrze, zaraz to skoryguj臋. Praktycznie 偶adnych. By艂o to jednak fanta­styczne i podniecaj膮ce osi膮gni臋cie. W przysz艂o艣ci wi臋cej z tego wyniknie. W gazetach napisano, 偶e podczas obserwacji Wenus sonda odkry艂a, i偶 temperatura pod powierzchni膮 ob艂ok贸w wy­nosi 800 stopni15 czy co艣 takiego. Wiedzieli艣my o tym wcze艣­niej. Mo偶na to te偶 potwierdzi膰 dzi艣, nawet teraz, za pomoc膮 teleskopu na g贸rze Palomar, dokonuj膮c pomiar贸w z Ziemi. Sprytnie. Ta sama informacja mog艂a by膰 uzyskana z Ziemi. Mam przyjaciela, kt贸ry tym si臋 zajmuje. W jego pracowni na 艣cianie wisi pi臋kna mapa Wenus, z poziomicami oraz plama­mi, oznaczaj膮cymi miejsca zimne i gor膮ce. Szczeg贸艂owa. Z Ziemi. Nie marne kilka pask贸w z paroma plamami gdzienie­gdzie. Owszem, otrzymano now膮 informacj臋 - 偶e Wenus nie ma pola magnetycznego podobnego do ziemskiego. Tej infor­macji nie mo偶na by艂o uzyska膰 z Ziemi.

Zdobyto te偶 bardzo interesuj膮ce dane o tym, co znajduje si臋 w przestrzeni po drodze mi臋dzy nami a Wenus. Trzeba przypomnie膰, 偶e je艣li nie zale偶y wam, by sonda trafi艂a w pla­net臋, to nie musicie montowa膰 na niej dodatkowych urz膮dze艅 koryguj膮cych tor lotu, wiecie, tych dodatkowych silnik贸w ra­kietowych do zmiany trajektorii. Po prostu j膮 wystrzeliwujecie. Dzi臋ki temu mo偶na umie艣ci膰 na niej wi臋cej instrument贸w, lep­szych instrument贸w, staranniej zaprojektowanych. Je艣li na­prawd臋 zale偶y wam na odkryciu, co znajduje si臋 w przestrzeni pomi臋dzy nami a Wenus, to nie musicie wcale robi膰 takiego wielkiego szumu wok贸艂 lotu na Wenus. Najwa偶niejsza uzyska­na informacja dotyczy艂a przestrzeni mi臋dzyplanetarnej. Je艣li zale偶y nam na tej informacji, to prosz臋, wystrzelmy kolejn膮 sond臋, kt贸ra wcale nie musi dolecie膰 do planety i by膰 wyposa­偶ona w ca艂膮 t臋 skomplikowan膮 aparatur臋 steruj膮c膮.

Innego przyk艂adu dostarcza program Ranger16. Nie mog­艂em znie艣膰, kiedy czyta艂em w gazetach, 偶e jedna sonda za dru­g膮, razem by艂o ich pi臋膰, nie dzia艂a艂y. I za ka偶dym razem uczy­li艣my si臋 czego艣, a potem przestawali艣my kontynuowa膰 program. Uczymy si臋 strasznie du偶o. Uczymy si臋, 偶e kto艣 zapomnia艂 zamkn膮膰 zaw贸r, 偶e kto艣 inny zabrudzi艂 odrobin膮 pia­sku cz臋艣膰 sondy. Czasami dowiadywali艣my si臋 czego艣, ale zwykle odkrywali艣my jedynie, 偶e mamy jaki艣 problem z na­szym przemys艂em, naszymi in偶ynierami albo uczonymi, 偶e po­ra偶ka naszego programu, kt贸ry zawi贸d艂 tak wiele razy, nie ma wiarygodnego i prostego wyja艣nienia. O ile mog臋 stwierdzi膰, nie musieliby艣my tyle razy ponosi膰 pora偶ki. Problem le偶y gdzie艣 w organizacji, technologii i wykonaniu instrument贸w. Trzeba wreszcie zda膰 sobie z tego spraw臋. Nie ma znaczenia, 偶e przy ka偶dej pora偶ce czego艣 zawsze si臋 dowiadujemy.

A tak przy okazji, ludzie pytaj膮 mnie: po co lecie膰 na Ksi臋­偶yc? Poniewa偶 to jest wielka naukowa przygoda. To r贸wnie偶 s艂u偶y rozwojowi techniki. 呕eby polecie膰 na Ksi臋偶yc, trzeba zbudowa膰 rozmaite instrumenty - rakiety i tak dalej - a rozw贸j technologii jest bardzo wa偶ny. Takie przedsi臋wzi臋cie uszcz臋艣li­wia uczonych, a jak uczeni s膮 szcz臋艣liwi, to mo偶e wymy艣l膮 co艣 innego, przydatnego dla wojska. Otwiera si臋 te偶 inna mo偶li­wo艣膰, a mianowicie bezpo艣rednie u偶ywanie przestrzeni ko­smicznej do cel贸w militarnych. Nie wiem, w jaki spos贸b, nikt tego nie wie, ale mo偶e si臋 okaza膰, 偶e jest jaki艣 spos贸b. W ka偶­dym razie, mo偶liwe, 偶e rozwijaj膮c militarne zastosowania lo­t贸w o dalekim zasi臋gu a偶 na Ksi臋偶yc, zapobiegniemy u偶yciu przez Rosjan jakich艣 艣rodk贸w militarnych, o kt贸rych jeszcze nie wiemy. Istniej膮 te偶 po艣rednie korzy艣ci dla wojska. Chodzi o to, 偶e buduj膮c wi臋ksze rakiety, mo偶emy p贸藕niej wykorzysta膰 je do bezpo艣redniego osi膮gania cel贸w na innej cz臋艣ci globu. R贸wnie dobrym uzasadnieniem s膮 cele propagandowe. Utra­cili艣my twarz przed 艣wiatem, pozwalaj膮c innym facetom wy­przedzi膰 nas w rozwoju technicznym. To dobrze, 偶e czujemy si臋 na si艂ach, by spr贸bowa膰 odzyska膰 t臋 twarz. 呕aden z tych powod贸w nie jest sam w sobie wystarczaj膮cy do uzasadnienia naszej wyprawy na Ksi臋偶yc. Wierz臋 jednak, 偶e je艣li rozwa偶ymy je wszystkie razem - plus inne powody, kt贸rych nie potrafi臋 poda膰 - to warto to robi膰.

Tak wi臋c jestem za. Chcia艂bym powiedzie膰 o jeszcze jednej rzeczy. Chodzi o to, sk膮d bierzemy nowe pomys艂y. M贸wi臋 o tym g艂贸wnie ku uciesze obecnych tu student贸w. Jak rodz膮 si臋 nowe idee? Zwykle robimy to, stosuj膮c analogi臋. Pos艂uguj膮c si臋 analogiami, pope艂niamy jednak cz臋sto wielkie b艂臋dy. To wielka sztuka spr贸bowa膰 spojrze膰 w przesz艂o艣膰, w epok臋 sprzed rozwoju nauki i poprzez analogi臋 stwierdzi膰, czy dzi艣 widzimy gdzie艣 co艣 podobnego i w czym mia艂oby si臋 to prze­jawia膰? Chcia艂bym si臋 w to pobawi膰. Na pocz膮tek zajmijmy si臋 czarownikami-uzdrowicielami. Czarownicy-uzdrowiciele twierdz膮, 偶e wiedz膮, jak leczy膰. Wewn膮trz chorego znajduj膮 si臋 duchy, kt贸re chc膮 si臋 wydosta膰. Trzeba je wydmucha膰 albo co艣 w tym rodzaju. Na艂贸偶 na siebie sk贸r臋 w臋偶a i za偶yj chinin臋 z ko­ry drzew. Chinina dzia艂a. Czarownik nie wie, 偶e stworzy艂 sobie b艂臋dn膮 teori臋 tego, co si臋 dzieje. Je艣li jestem cz艂onkiem plemie­nia i zachoruj臋, to id臋 do czarownika, by mnie uzdrowi艂. On wie o tym wi臋cej ni偶 ktokolwiek inny. Wci膮偶 jednak pr贸buj臋 mu powiedzie膰, 偶e nie wie, co robi, i 偶e kiedy艣 ludzie zbadaj膮 to, uwolni膮 si臋 od wszystkich jego skomplikowanych praktyk i dzi臋ki temu naucz膮 si臋 znacznie skuteczniejszych sposob贸w leczenia. Kim s膮 czarownicy-uzdrowiciele? Oczywi艣cie, psy­choanalitykami i psychiatrami. Je艣li przyjrzycie si臋 wszystkim skomplikowanym ideom, kt贸re rozwin臋li w niezwykle kr贸tkim czasie, je艣li por贸wnacie to z kt贸r膮kolwiek dziedzin膮 naukow膮 i u艣wiadomicie sobie, jak du偶o czasu mija艂o od pojawienia si臋 jednej idei do narodzin nast臋pnej, je艣li rozwa偶ycie wszystkie te struktury, wynalazki i skomplikowane rzeczy, mizmy i egoizmy, napi臋cia i si艂y, pchni臋cia i poci膮gni臋cia, to, m贸wi臋 wam, stwierdzicie, 偶e to nie mo偶e by膰 ca艂kowicie prawdziwe. Jeden m贸zg czy nawet kilka m贸zg贸w nie jest w stanie wyprodukowa膰 tego wszystkiego w tak kr贸tkim czasie. Przypominam wam jednak, 偶e je艣li jeste艣cie cz艂onkami plemienia, to nie macie ni­kogo innego, do kogo mogliby艣cie si臋 zwr贸ci膰 o pomoc.

A teraz pozwol臋 sobie na jeszcze troch臋 zabawy To b臋dzie przeznaczone specjalnie dla student贸w tego uniwersytetu. Rozwa偶a艂em przypadek arabskich uczonych w 艣redniowieczu. Oni sami mieli pewne osi膮gni臋cia naukowe, ale zajmowali si臋 przede wszystkim pisaniem komentarzy do prac swych wiel­kich poprzednik贸w. Tworzyli komentarze do komentarzy. Opi­sywali, co te偶 kto艣 napisa艂 na temat kogo艣 innego. Po prostu ca艂y czas komentowali. Pisanie komentarzy jest swego rodzaju chorob膮 umys艂u. Tradycja zostaje uznana za rzecz bardzo wa偶n膮. Natomiast swoboda formu艂owania nowych idei, szu­kania nowych mo偶liwo艣ci, bywa lekcewa偶ona, poniewa偶 zak艂adam wtedy, 偶e to, co by艂o, jest wa偶niejsze od tego, co ja sam mog臋 zrobi膰. Nie wolno mi zmienia膰 czegokolwiek ani nicze­go wymy艣li膰, ani zastanawia膰 si臋 nad czymkolwiek. No tak, ta­cy w艂a艣nie s膮 wasi profesorowie angielskiego. S膮 zag艂臋bieni w tradycji i pisz膮 komentarze. Oczywi艣cie, oni te偶 ucz膮 nas, niekt贸rych z nas, angielskiego. W tym miejscu analogia nie dzia艂a.

Je艣li b臋dziemy ci膮gn膮膰 analogi臋, to dojdziemy do wniosku, 偶e gdyby oni mieli nieco bardziej 艣wiat艂e spojrzenie na 艣wiat, pojawi艂oby si臋 wiele interesuj膮cych problem贸w. Zaraz, ile to

mamy cz臋艣ci mowy? Czy nie warto by wymy艣li膰 jeszcze jednej cz臋艣ci mowy? Och, nie!

W porz膮dku, a co ze s艂ownictwem? Czy nie mamy zbyt wielu s艂贸w? Nie, nie. Trzeba, by tworzyli idee. Mo偶e wi臋c ma­my za ma艂o s艂贸w? Nie. Jakim艣 przypadkiem, oczywi艣cie, przez cale wieki tak si臋 sk艂ada艂o, 偶e stworzyli艣my odpowiedni zas贸b wyraz贸w.

Pozwol臋 sobie teraz zej艣膰 na jeszcze ni偶szy poziom. Cho­dzi o zadawane zawsze pytanie: 鈥濪laczego Ja艣 nie potrafi czy­ta膰?". Ot贸偶 wynika to z ortografii. Fenicjanie 2, a mo偶e 3, 4 ty­si膮ce lat temu, mniej wi臋cej wtedy, stworzyli w ramach swego j臋zyka spos贸b przedstawiania d藕wi臋k贸w za pomoc膮 znak贸w. By艂 bardzo prosty. Ka偶demu d藕wi臋kowi odpowiada) znak. Ka偶demu symbolowi odpowiada艂 d藕wi臋k. Dlatego je艣li zna艂e艣 d藕wi臋ki odpowiadaj膮ce symbolom, to wiedzia艂e艣, jak powinny brzmie膰 s艂owa. Genialny wynalazek. Z biegiem czasu w j臋zyku angielskim to si臋 popsu艂o. Dlaczego nie mo偶emy zmieni膰 pi­sowni? Kto powinien to zrobi膰, je艣li nie profesorowie angiel­skiego? Gdy dysz臋 profesor贸w angielskiego narzekaj膮cych, 偶e po tylu latach nauki przychodz膮 na uniwersytet studenci, kt贸­rzy nie potrafi膮 poprawnie napisa膰 s艂owa 鈥瀙rzyjaciel", odpo­wiadam im, i偶 widocznie problem le偶y w sposobie zapisu tego wyrazu.

Mo偶na r贸wnie偶, je艣li si臋 chce, twierdzi膰, 偶e to sprawa sty­lu i pi臋kna j臋zyka, 偶e tworzenie nowych s艂贸w lub nowych cz臋­艣ci mowy mog艂oby to zniszczy膰. Nie mo偶na jednak twierdzi膰, 偶e zmiana zasad pisowni ma cokolwiek wsp贸lnego ze stylem. Nie istnieje 偶adna dziedzina sztuki ani 偶adna forma literacka, z jedynym wyj膮tkiem w postaci krzy偶贸wek, w kt贸rej pisownia wp艂ywa艂aby na styl. Krzy偶贸wki te偶 mog膮 by膰 uk艂adane na podstawie nowych zasad pisowni. Je艣li profesorowie angiel­skiego tego nie zrobi膮, a dajemy im na to dwa lata, je艣li po tym czasie nic si臋 nie zmieni - ale prosz臋 nie wymy艣la膰 trzech sposob贸w pisowni, tylko jeden, kt贸ry ka偶dy b臋dzie m贸g艂 opa­nowa膰 - je艣li odczekamy dwa, trzy lata i nie b臋dzie efekt贸w, to zwr贸cimy si臋 do filolog贸w i lingwist贸w, bo oni si臋 na tym zna­j膮. Czy wiecie, 偶e oni potrafi膮 zapisa膰 dowolny j臋zyk w takim alfabecie, i偶 mo偶na odtworzy膰 wymow臋 dowolnego obcego s艂owa? To rzeczywi艣cie jest co艣. Powinni wi臋c sobie poradzi膰 z angielskim.

Zleci艂bym im jeszcze jedn膮 rzecz. To wszystko pokazuje, oczywi艣cie, 偶e dowodzenie przez analogi臋 stwarza wielkie za­gro偶enia. Te zagro偶enia nale偶y wskaza膰. Nie mam czasu, by to zrobi膰, dlatego pozostawiam waszym profesorom angielskie­go wskazanie b艂臋d贸w rozumowania przez analogi臋.

Istnieje wiele dziedzin, po偶ytecznych dziedzin, w kt贸rych naukowy spos贸b rozumowania dzia艂a. W tej sprawie poczy­niony zosta艂 znaczny post臋p, cho膰 ja koncentrowa艂em si臋 na wskazywaniu negatywnych rzeczy. Chcia艂bym, 偶eby艣cie wie­dzieli, i偶 doceniam pozytywy. (Zdaj臋 sobie te偶 spraw臋, 偶e m贸­wi臋 za d艂ugo, dlatego jedynie je wymieni臋, chocia偶 wypaczy to proporcje. My艣la艂em, 偶e b臋d臋 mi膮艂 wi臋cej czasu). W wielu dziedzinach m膮drzy ludzie, pracuj膮c ci臋偶ko i pos艂uguj膮c si臋 sensownymi metodami, osi膮gn臋li znakomite rezultaty.

Uda艂o si臋 na przyk艂ad zorganizowa膰 systemy kontroli ru­chu drogowego. Wysoki poziom osi膮gni臋to w dziedzinie wy­krywania sprawc贸w zbrodni, zbierania i oceniania dowod贸w, kontrolowania emocji zwi膮zanych z dowodami i tak dalej.

Kiedy rozwa偶amy post臋p ludzko艣ci, nie powinni艣my si臋 ogranicza膰 jedynie do wynalazk贸w technicznych. Istnieje wiel­ka liczba pozatechnicznych wynalazk贸w, o kt贸rych nie wolno zapomina膰. Wynalazki w dziedzinie ekonomii: czeki, banki i tym podobne rzeczy. Mi臋dzynarodowy system finansowy jest cudownym wynalazkiem. Te wynalazki maj膮 podstawowe zna­czenie i stanowi膮 wielki post臋p. System ksi臋gowania na przyk艂ad. Ksi臋gowo艣膰 w przedsi臋biorstwach dzia艂a jak proces na­ukowy - chodzi mi o to, 偶e jest procesem nie tyle naukowym, co racjonalnym. Stopniowo rozwini臋ty zosta艂 system prawny. Mamy system prawa, 艂awnik贸w i s臋dzi贸w. Oczywi艣cie, istniej膮 liczne u艂omno艣ci i niedoskona艂o艣ci i nadal trzeba nad tym sys­temem pracowa膰, ale i tak jestem dla niego pe艂en podziwu. Tak偶e rozw贸j struktur rz膮dowych, kt贸ry zachodzi艂 przez lata. W pewnych krajach uda艂o si臋 rozwi膮za膰 du偶o problem贸w spo­sobami, kt贸re czasem rozumiemy, a czasem nie. Przypomn臋 wam o jednym, bo mnie niepokoi. 艁膮czy si臋 to z faktem, 偶e rz膮d ma rzeczywiste problemy z kontrolowaniem si艂. Zwykle najpot臋偶niejsze si艂y staraj膮 si臋 zdoby膰 kontrol臋 nad rz膮dem. To wspania艂e, 偶e kto艣, kto sam nie ma si艂y, mo偶e kontrolowa膰 ko­go艣 silnego, czy偶 nie? I tak, w Cesarstwie Rzymskim problemy z gwardi膮 pretoria艅sk膮 wydawa艂y si臋 nierozwi膮zywalne, ponie­wa偶 gwardia by艂a silniejsza ni偶 senat. Mimo to w naszym kra­ju mamy pewn膮 wojskow膮 dyscyplin臋, dzi臋ki kt贸rej armia ni­gdy nie pr贸buje bezpo艣rednio kontrolowa膰 senatu. Ludzie 艣miej膮 si臋 z musztry. Prowokuj膮 wojskowych bez przerwy. Nie­zale偶nie jednak od tego, jakie upokorzenia musieli oni znosi膰 z naszej strony, to my, cywile, wci膮偶 byli艣my w stanie kontro­lowa膰 armi臋! S膮dz臋, 偶e dyscyplina wojskowa, polegaj膮ca na znajomo艣ci miejsca w strukturze rz膮du Stan贸w Zjednoczo­nych, jest naszym wspania艂ym dziedzictwem, i jedn膮 z bardzo cennych rzeczy, i nie uwa偶am, 偶e powinni艣my prowokowa膰 wojsko, bo zniecierpliwione wy艂amie si臋 z tej samo narzuconej dyscypliny. Nie zrozumcie mnie 藕le. Armia ma wiele wykro­cze艅 na swoim koncie, podobnie jak wszyscy inni. Spos贸b, w jaki potraktowano pana Andersom, chyba tak si臋 nazywa艂, faceta, kt贸ry by艂 oskar偶ony o zamordowanie kogo艣, jest przy­k艂adem, co mog艂oby si臋 sta膰, gdyby armia przej臋艂a w艂adz臋.

Je艣li spojrze膰 w przysz艂o艣膰, to powinni艣my m贸wi膰 o roz­woju urz膮dze艅 mechanicznych, o mo偶liwo艣ciach, kt贸re si臋 otworz膮, kiedy b臋dziemy dysponowali niemal darmowym 藕r贸d艂em energii po opanowaniu kontrolowanej fuzji j膮drowej. W najbli偶szej przysz艂o艣ci odkrycia w dziedzinie biologii stwo­rz膮 problemy, o jakich nikt wcze艣niej nie my艣la艂. Bardzo szyb­ki rozw贸j biologii doprowadzi do wielu bardzo ekscytuj膮cych zjawisk. Nie mam tu czasu ich referowa膰, ale odsy艂am was do ksi膮偶ki Aldousa Huxleya, Nowy wspania艂y 艣wiat, wskazuj膮cej na niekt贸re rodzaje problem贸w, przed kt贸rymi stanie w przy­sz艂o艣ci biologia.

Wy艂ania si臋 jedna rzecz zwi膮zana z przysz艂o艣ci膮, o kt贸rej my艣l臋 korzystnie. Uwa偶am, 偶e wiele spraw idzie w dobrym kierunku. Przede wszystkim dzi臋ki rozwojowi telekomunika­cji liczne narody porozumiewaj膮 si臋 ze sob膮, nawet je艣li pr贸­buj膮 zamkn膮膰 swe uszy. Dzi臋ki temu nast臋puje wymiana roz­maitych opinii i trudno ukrywa膰 jakie艣 idee. Problemy, jakie maj膮 Rosjanie z panem Niekrasowem, b臋d膮 coraz powszech­niejsze.

Oto inna kwestia, kt贸rej chcia艂bym po艣wi臋ci膰 chwil臋 uwa­gi: problemy warto艣ci moralnych i s膮d贸w etycznych nale偶膮 do dziedziny, do kt贸rej nie mo偶e wkroczy膰 nauka, jak ju偶 o tym m贸wi艂em, i kt贸rej nawet nie potrafi臋 sformu艂owa膰. Widz臋 jed­nak jedn膮 mo偶liwo艣膰. By膰 mo偶e, istniej膮 jeszcze inne, ale ja dostrzegam jedn膮. Widzicie, potrzebny nam jest jaki艣 mecha­nizm, jaka艣 sztuczka, dzi臋ki kt贸rej b臋dziemy mogli wykona膰 wiarygodne obserwacje i stworzy膰 pewien schemat wybierania warto艣ci moralnych. W czasach Galileusza wysuwano powa偶­ne argumenty, dlaczego cia艂a upadaj膮, r贸偶nego rodzaju argu­menty dotycz膮ce o艣rodka, pchni臋膰 i poci膮gni臋膰. To, co zrobi艂 Galileusz, polega艂o na pomini臋ciu tych argument贸w i skon­centrowaniu si臋 na samym spadku cia艂 oraz okre艣leniu, jak szybko spadaj膮, a potem opisaniu tego. Z tym wszyscy mogli si臋 zgodzi膰. Rozwija艂 w tym kierunku badania dotycz膮ce kwe­stii, co do kt贸rych wszyscy si臋 zgadzali, tak d艂ugo, jak d艂ugo to tylko mo偶liwe, bez budowania teorii le偶膮cej u podstaw. Na­st臋pnie, stopniowo, na podstawie nagromadzonej wiedzy do­艣wiadczalnej, mo偶na, jak si臋 zdaje, budowa膰 satysfakcjonuj膮­ce teorie podstawowe. Na pocz膮tku rozwoju nauki trwa艂y, na przyk艂ad, straszne spory na temat natury 艣wiat艂a. Newton wykona艂 pewne do艣wiadczenia, kt贸re wykaza艂y, 偶e wi膮zka 艣wiat艂a rozszczepiona przez pryzmat nigdy wi臋cej nie da si臋 rozszcze­pi膰. Dlaczego musia艂 si臋 spiera膰 z Hooke'em? Musia艂 si臋 spie­ra膰 z Hooke'em ze wzgl臋du na obowi膮zuj膮ce w贸wczas teorie na temat tego, czym jest 艣wiat艂o. Nie spiera艂 si臋 o to, czy zja­wisko wyst臋puje. Hooke sprawdzi艂 za pomoc膮 pryzmatu, 偶e to by艂a prawda.

Istnieje jednak problem, czy mo偶liwe jest co艣 podobnego (dzia艂anie przez analogi臋) z problemami moralnymi. Wierz臋, 偶e nie da si臋 osi膮gn膮膰 porozumienia w sprawie skutk贸w, zgo­dy na sam wynik, cho膰, by膰 mo偶e, nie w kwestii powod贸w, dla kt贸rych post臋pujemy tak, jak post臋pujemy. W pierwszych wiekach chrze艣cija艅stwa, na przyk艂ad, trwa艂y dyskusje, czy sub­stancja Jezusa ba艂a taka sama jak substancja Ojca, czy te偶 by艂a to ta sama substancja co u Ojca. Doprowadzi艂o to do spor贸w pomi臋dzy (po prze t艂umaczeniu na grecki) homoio­usianami i homoousianami17. Mo偶ecie si臋 艣mia膰, ale ludzi spotyka艂a z tego powodu krzywda. Kwestionowano ich uczciwo艣膰, byli zabijani podczas k艂贸tni o to, czy zachodzi to偶samo艣膰, czy tylko podobie艅stwo. Powinni艣my z tego wyci膮gn膮膰 nauczk臋 i nie spiera膰 si臋 na temat tego, dlaczego si臋 zgadzamy, je艣li si臋 zgadzamy.

Dlatego uwa偶am encyklik臋 papie偶a Jana XXIII18, kt贸r膮 przeczytaniem, za jedno z najwi臋kszych wydarze艅 naszych cza­s贸w i wielki krok w przysz艂o艣膰. Nie potrafi艂bym znale藕膰 lepsze­go sposobu wyra偶enia moich pogl膮d贸w na sprawy moralne, na obowi膮zki i odpowiedzialno艣膰 ludzko艣ci, na stosunki po­mi臋dzy lud藕mi, ni偶 jest to zrobione w tej encyklice. Nie podzie­lam pewnych motywacji, stoj膮cych za niekt贸rymi ideami, wy­prowadzanymi od Boga. Osobi艣cie nie uwa偶am, by niekt贸re z tych idei by艂y w wyra藕ny spos贸b naturaln膮 konsekwencj膮 idei g艂oszonych przez wcze艣niejszych papie偶y. Z tym si臋 nie zga­dzam, ale nie b臋d臋 tego wy艣miewa艂 ani nie b臋d臋 si臋 spiera艂. Po­dzielam papieskie pogl膮dy na spraw臋 odpowiedzialno艣ci i obowi膮zk贸w ludzi. Uznaj臋 t臋 encyklik臋 za pocz膮tek, by膰 mo­偶e, nowego okresu, w kt贸rym zapomnimy o teoriach wyja艣nia­j膮cych, dlaczego w co艣 wierzymy, je偶eli tylko, w ko艅cu, zgodzi­my si臋 w sprawie tego, co nale偶y czyni膰.

Dzi臋kuj臋 bardzo. To by艂a dla mnie przyjemno艣膰.









Nota biograficzna



Richard P. Feynman urodzi艂 si臋 w 1918 roku w Brooklynie. W 1942 roku otrzyma艂 stopie艅 doktora na Uniwersytecie w Princeton. Mimo m艂odego wieku podczas drugiej wojny 艣wiatowej odegra艂 bardzo wa偶n膮 rol臋 w realizacji projektu 鈥濵anhattan" w Los Alamos. Nast臋pnie pracowa艂 w Cornell i Caltech. W 1965 roku Feynman, wraz z Julianem Schwingerem i Sin-Itiro Tomonag膮, otrzyma艂 Nagrod臋 Nobla za swoje prace z elektrodynamiki kwantowej.

Feynrnan zdoby艂 Nagrod臋 Nobla za rozwi膮zanie wa偶nych problem贸w elektrodynamiki kwantowej. Sformu艂owa艂 r贸wnie偶 teori臋, wyja艣niaj膮c膮 zjawisko nadciek艂o艣ci w ciek艂ym helu. Feynmann i Murray Gell-Mann napisali razem bardzo wa偶n膮 prac臋 na temat s艂abych oddzia艂ywa艅, odpowiedzialnych mi臋­dzy innymi za rozpady ~. W p贸藕niejszych latach Feynman przedstawi艂 partonowy model zderze艅 mi臋dzy wysokoenerge­tycznymi protonami, kt贸ry odegra艂 wa偶n膮 rol臋 w rozwoju teo­rii kwark贸w.

Opr贸cz tych osi膮gni臋膰 Feynman wprowadzi艂 do fizyki wie­le nowych metod obliczeniowych, z kt贸rych najwi臋ksze znaczenie maj膮 powszechnie stosowane diagramy Feynmana. Diagramy te, w wi臋kszym stopniu ni偶 jakakolwiek inna for­malna nowinka w najnowszej historii nauki, wp艂yn臋艂y na spo­s贸b konceptualizacji i obliczania przebiegu proces贸w elemen­tarnych.

Feynman byt r贸wnie偶 niezwyk艂ym nauczycielem fizyki. Ze wszystkich licznych nagr贸d, najbardziej byt dumny z Medalu Oersteda za Nauczanie, kt贸ry otrzyma) w 1972 roku. W 1963 roku ukaza艂o si臋 pierwsze wydanie Feynmana wyk艂ad贸w z fizyki.19 Zdaniem recenzenta 鈥濻cientific American", podr臋cznik ten 鈥瀓est trudny, ale bardzo tre艣ciwy i oryginalny鈥.

Po dwudziestu pi臋ciu latach jest to wci膮偶 podstawowy przewodnik po fizyce dla nauczycieli i najlepszych student贸w. D膮偶膮c do spopula­ryzowania wiedzy fizycznej w艣r贸d szerokiej publiczno艣ci, Feynman napisa艂 The Character of Physical Law i Q.E.D.: The Strange Theory of Light and Matter20. Feynman jest r贸wnie偶 au­torem wielu zaawansowanych monografii, kt贸re sta艂y si臋 kla­sycznymi 藕r贸d艂ami wiadomo艣ci dla badaczy i student贸w.

Richard Feynman zajmowa艂 si臋 tak偶e sprawami publiczny­mi. Powszechnie znana jest jego dzia艂alno艣膰 w charakterze cz艂onka komisji, badaj膮cej przyczyny katastrofy promu Chal­lenger, a zw艂aszcza s艂ynna demonstracja wra偶liwo艣ci uszczelek na zimno. Ten elegancki eksperyment wymaga艂 wy艂膮cznie szklanki wody z lodem. Mniej znany jest jego udzia艂 w pracach California State Curriculum Committee w latach sze艣膰dzie­si膮tych; Feynman walczy艂 w贸wczas o podwy偶szenie poziomu szkolnych podr臋cznik贸w.

Nawet najd艂u偶sza lista naukowych i pedagogicznych osi膮g­ni臋膰 Feynmana nie mo偶e w pe艂ni odda膰 jego osobowo艣ci. Czytelnicy jego 艣ci艣le naukowych publikacji wiedz膮, 偶e nawet w takich pracach mo偶na dostrzec odbicie jego 偶ywej i wszech­stronnej osobowo艣ci. Opr贸cz fizyki, w r贸偶nych fazach swego 偶ycia Feynman zajmowa艂 si臋 naprawianiem odbiornik贸w ra­diowych, otwieraniem sejf贸w, malowa艂, ta艅czy艂, a nawet rozszyfrowywa艂 hieroglify Maj贸w. Zawsze wykazywa艂 nienasyco­n膮 ciekawo艣膰 i by艂 wzorowym empirykiem.

Richard Feynman zmar艂 15 lutego 1988 roku w Los An­geles.



1 Wprowadzony przez rz膮d Stan贸w Zjednoczonych program pomocy eko­nomicznej i technicznej dla kraj贸w rozwijaj膮cych si臋. Nazwany tak dlate­go, 偶e wymieniony by艂 jako czwarty punkt w przem贸wieniu inauguracyj­nym prezydenta Tumana (przyp. t艂um.).

2 Wed艂ug wsp贸艂czesnych teorii 偶ycie na Ziemi pojawi艂o si臋 bardzo szybko po jej powstaniu. Wiek Ziemi ocenia si臋 na prawie 4,5 miliarda lat. S膮dzi si臋, 偶e 偶ycie na Ziemi istnieje od niemal 4 miliard贸w lat. Wiek ca艂ego Wszech艣wiata wynosi oko艂o 15 miliard贸w lat (przyp. t艂um.).

3 * Mowa o konferencji w Jabtonnie ko艂o Warszawy, kt贸rej tematem by艂y relatywistyczne teorie grawitacji. Odby艂a si臋 ona w dniach 25-31 lipca 1962 roku, a przyjecha艂o na ni膮 wielu wybitnych fizyk贸w z ca艂ego 艣wiata; poza Feynmanem m.in.: H. Bondi, B. S. Chandrasekhar, P. A. M. Dirac, R. P. Kerr, R. Penrose, D. W. Sciama, J. A. Wheeler. Uczestniczy艂o w niej te偶 dziesi臋ciu uczonych ze Zwi膮zku Radzieckiego (przyp. t艂um.).

4 Franz Anton Mesmer (1734-1815) - austriacki lekarz, tw贸rca odryuco­nej przez nauk臋 metody leczenia, zwanej mesmeryzmem (przyp. t艂um.)

5 Matka Seaton (1775-1821) - Elizabeth Ann Seaton (r贸wnie偶 spotykana pisownia nazwiska Seton); pierwsza Amerykanka kanonizowana przez Ko艣ci贸艂 katolicki, co mia艂o miejsce w 1975 roku. Po 艣mierci m臋偶a, w 1805 roku przesz艂a na katolicyzm. W 1809 roku z艂o偶y艂a 艣luby ub贸stwa, czysto­艣ci i pos艂usze艅stwa i za艂o偶y艂a zgromadzenie zakonne, z kt贸rego dzi艣 wy­wodzi si臋 6 grup zakonnic. Za艂o偶y艂a w Baltimore pierwsze szko艂y katolic­kie w Stanach Zjednoczonych. Prowadzi艂a dzia艂alno艣膰 charytatywn膮 (przyp. t艂um.).

6 Miasteczko w p贸艂nocno-zachodniej cz臋艣ci stanu Nowy Meksyk, w pobli­偶u rezerwat贸w Indian Nawak贸w i Zuni (przyp, t艂um.).

7 Federal Trade Commission - Federal艅a Komisja Handlu rz膮du Stan贸w Zjednoczonych (przyp. t艂um.).

8 Chodzi o ruch za艂o偶ony przez L. Rona Hubbarda na pocz膮tku lat pi臋膰­dziesi膮tych w Stanach Zjednoczonych, zarejestrowany o艅cjalnie jaka Ko­艣ci贸艂 Scjentologiczny w 1955 roku. Praktyki religijne s膮 w nim powi膮zane z praktykami typu psychoterapeutycznego (przyp. t艂um.).

9 W Stanach Zjednoczonych nieod艂膮czn膮 cz臋艣ci膮 program贸w kaznodziei telewizyjnych i radiowych jest nak艂anianie ludzi do posy艂ania im pieni臋dzy (przyp. t艂um.).

10 Chodzi o miasteczko Oksford w hrabstwie Lafayette, w p贸艂nocnej cz臋艣ci stanu Missisipi. Jesieni膮 1962 roku wybuch艂y tam zamieszki, w kt贸rych biali protestowali przeciwko przyj臋ciu pierwszego czarnego studenta, Ja­mesa H. Mereditha, na Uniwersytet Missisipi. Dzia艂o si臋 to na pocz膮tku realizacji programu desegregacji rasowej stanowego systemu o艣wiatowego (przyp. t艂um.).

11 Krajowe Stowarzyszenie dla Podnoszenia Poziomu Obywateli Koloro­wych - organizacja skupiaj膮ca ludzi r贸偶nych ras, za艂o偶ona w 1909 roku w celu walki na rzecz zniesienia segregacji i dyskryminacji rasowej, zwal­czania rasizmu i zapewnienia czarnym obywatelom ich konstytucyjnych praw. To dzi臋ki NAACP w 1954 roku S膮d Najwy偶szy Stan贸w Zjednoczo­nych wyda艂 decyzj臋 o zniesieniu segregacji rasowej w szko艂ach publicz­nych (przyp. t艂um.).

12 John Birch Society - organizacja za艂o偶ona w 1958 roku w Stanach Zjed­noczonych przez Roberta H. W. Welcha Jr., emerytowanego cukiernika z Bostonu. Deklarowanym celem organizacji jest zwalczanie komunizmu i promocja idei ultrakonserwatywnych. Nazwa pochodzi od Johna Bircha, ameryka艅skiego baptysty, misjonarza i oficera wywiadu, zabitego przez chi艅skich komunist贸w w 1945 roku (przyp. t艂um.).

13 Wprowadzony w 1965 roku, federalnie administrowany, obowi膮zkowy system ubezpiecze艅 zdrowotnych, obejmuj膮cy wi臋kszo艣膰 obywateli USA powy偶ej 65 roku 偶ycia (przyp. t艂um.).

14 Stolica stanu Kolorado, po艂o偶ona na wysoko艣ci oko艂o 1600 m n.p.m., co sprawia, 偶e nadano jej popularny w USA przydomek Mile High City ­鈥瀖iasto na wysoko艣ci jednej mili" (przyp. t艂um.).

15 Fahrenheita, czyli nieco ponad 400掳C; w rzeczywisto艣ci rozk艂ad tempe­ratury w atmosferze i na powierzchni Wenus jest du偶o bardziej skompliko­wany (przyp. t艂um.).

16 Seria pierwszych ameryka艅skich bezza艂ogowych sond ksi臋偶ycowych. Ranger 4 (1962) by艂 pierwszym ameryka艅skim statkiem kosmicznym, kt贸­ry dotar艂 do powierzchni Ksi臋偶yca - zgodnie z planem, rozbijaj膮c si臋 o ni膮. Powierzone zadania wype艂ni艂y ca艂kowicie jedynie 3 ostatnie sondy: Ran­ger 7, 8, i 9 (przyp. t艂um.).

17 Zwolennikami i przeciwnikami homouzji, od homoousios - 鈥瀢sp贸艂istot­ny", terminu przyj臋tego i wprowadzonego do Credo przez Sob贸r Nicejski I w 325 roku; spory na ten temat zosta艂y zako艅czone dopiero pot臋pieniem arianizmu przez Sob贸r Konstantynopolita艅ski I w 381 roku, cho膰 odrodzi­艂y si臋 w czasie reformacji (przyp. t艂um.).

18 Pacem in tenis - Pok贸j na Ziemi, og艂oszona w 1963 roku (przyp. t艂um.).

19 Feynmana wyk艂ady z fizyki zosta艂y wydane po polsku w pi臋ciu tomach. tz. 1.1; 1.2; 2.1; 2.2; 3. Na emule dost臋pne s膮 jest jedynie 1.1;2.1;3. (przypis Korekta)

20 Ksi膮偶ka zosta艂a przet艂umaczona na j臋zyk polski i jest dost臋pna na kazzie i emule. Jej tytu艂 to QED. Osobliwa teoria 艣wiat艂a i materii. (przypis Korekta)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Richard P Feynman Sens tego wszystkiego
Richard Feynman Sens Tego Wszystkiego
sens tego wszystkiego eioba
Feynman Richard P Sens tego wszystkiego
Feynman Sens Tego Wszystkiego
Feynman Richard P Sens tego wszystkiego(1)
Feynman Richard P Sens tego wszystkiego
Feynman Richard P Sens tego wszystkiego
Wszystkie wyklady 2003, Medycyna Ratunkowa - Ratownictwo Medyczne
Nie mo偶emy o wszystkim starszym osobom przypisa膰 tego stereotypu(1)
wszystkie Imiona 偶e艅skie, J, Jadwiga - Rodow贸d tego imienia jest germa艅ski
wszystkie Imiona m臋skie, 艁, 艁ukasz - pochodzenie tego imienia jest grecko - 艂aci艅skie, a w t艂umaczen
wszystkie Imiona m臋skie, 艁, 艁ukasz - pochodzenie tego imienia jest grecko - 艂aci艅skie, a w t艂umaczen
Sens i warto艣膰 czysto艣ci przedma艂偶e艅skiej, czystosc, Wszystko o czysto艣ci, czyli jak utrzyma膰 pi臋kno
Test II etapu 2003, 鈽嗏槅鈾 Nauka dla Wszystkich Prawdziwych 鈭 尉 味 蠅 鈭 鈭毬悸铰緃aslo nauka, 艣ci膮gi, Biologia
FIZJOLOGIA - wszystkie wej艣ci贸wki, Glikogen:•Zawarto艣膰 glicerolu w 1 gramie mi臋艣ni jest wielokr
Przemy艣lenia nt. tego przes艂ania Hator贸w - Tom Kenyon Word 97-2003