Legenda o Bramie Krakowskiej w Szydłowie
Legenda napisana przez Ewę Michałowską- Walkiewicz
Powstanie miasta Szydłowa datuje się na rok 1329. Znajduje się tam piękny kościół św. Władysława, a także pozostałości muru obronnego z dobrze zachowaną Bramą Krakowską z tego samego okresu. Właśnie z nią wiąże się ciekawa legenda.
Pomysł wzniesienia bramy na cześć króla Kazimierza Wielkiego wszyscy mieszkańcy miasta szybko zaakceptowali. Jednakże jednym mankamentem stał się brak pieniędzy. Ludzie, postanowili wszędzie gdzie się tylko da, kwestować i zbierać potrzebne fundusze. A mieszkał wówczas w Szydłowie syn byłego wojewody, niejaki Janko. Janko był znany w okolicy z posiadania proroczych snów. Pewnego razu, wybrał się on na swoim gniadym koniu na targ po zakupy. Po drodze Janka i gniadego obstąpiła zgraja ujadających psów. Koń wystraszył się nie na żarty i ze strachu zrzucił Janka ze swojego grzbietu. Janko stracił przytomność. Ale dobrych ludzi w Szydłowie nie brakowało. Przyszedł mu z pomocą młynarz Maciej, u którego Janko przebywał aż trzy dni. Po tym czasie odzyskał świadomość i kazał Maciejowi, aby zebrał wszystkich mieszkańców Szydłowa, aby odwalili głaz przycmentarny, który pod swoim ciężarem skrywał nieprzebrane bogactwa i kosztowności. Radość mieszczan była przeogromna, gdy się okazało, że Janko mówił prawdę. Skończyło się więc poszukiwanie pieniędzy, aby wznieść ową Bramę Krakowską. Jedyną prośbą Janka, za pokazanie miejsca ukrytego skarbu była chęć spoczęcia opodal tej bramy, gdy dla Janka skończy się już czas ziemskiej egzystencji na tym padole. Ludzie zawsze byli wdzięczni Jankowi za tak wielką pomoc, zatem nikt nie chciał mu odmówić spełnienia jego osobliwej prośby. Jak tylko przyszła Śmierć, aby upomnieć się o jego duszę, ciało Janka spoczęło tuż przy Bramie Krakowskiej. Od tej pory regularnie o godzinie dwunastej, każdego pierwszego dnia miesiąca pokazuje się duch Janka, który pilnuje Bramy Krakowskiej, by nikt nie niszczył jej i nie dewastował. Jak głosi dalej stara legenda, pewnego razu w ciemną noc skradał się do miasta oszust i złodziej, który łatwym kosztem chciał się w krótkim czasie wzbogacić. Spacerujący wokół Bramy Krakowskiej duch Janka, zapytał się obcego, co tutaj robi i po co Brama Krakowska - widok od południa. Fot. K. Pęczalski przyszedł. Przybysz nie chciał udzielić Jankowi stosownej odpowiedzi, zatem duch uniósł go bardzo wysoko i pozostawił do rana na wierzchołku przydrożnego drzewa. Dopiero rano kupcy wędrujący na targ usłyszeli głos z drzewa i pomogli obcemu zejść na dół. Przestraszony przybysz postanowił nawrócić się i został kościelnym w okolicznym kościele św. Władysława. Tej nocy słychać było śmiech Janka, któremu udało się naprowadzić na dobrą drogę obcego przybysza. Od tej pory jeszcze bardziej starał się pomagać potrzebującym. Podobno, gdy ktoś szukał zaginionej osoby, udawał się w pobliże Bramy Krakowskiej i prosząc ducha Janka, zawsze otrzymywał pomoc. Zakochane pary, gdy wyznawały sobie miłość przy wspomnianej bramie, mogły liczyć na to, że ich związek będzie trwały i udany. A gdy ktoś w dzień świętego Jana przyszedł napić się gronowego wina w pobliże bramy, którą pilnował Janko, doznawał wszelkich uzdrowień i poprawy losu. Duch Janka i do czasów dzisiejszych pilnuje Bramy Krakowskiej, Może właśnie, dlatego wygląda ona okazale jak za czasów jej świetności w XIV stuleciu.
Zajrzyj na stronę miasta Szydłów