'Świat to labirynt, teatr, sen...' - która z koncepcji mówienia oświecie przez literaturę jest najbliższa twojemu sposobowi postrzegania rzeczywistości.
'Na
początku była nicość' (Księga Rodzaju).
Człowiek
od najdawniejszych czasów próbował zgłębić istotę
wszechświata. Wraz z jego rozwojem ewoluowały sposoby postrzegania
rzeczywistości i wyrażania jej. Najstarsze literackie zapiski
związane ze światem dotyczą dociekań genezy wszechrzeczy. Można
je odnaleźć w mitologicznej czy biblijnej kosmogonii. Księga
Rodzaju mówi: 'Na początku była nicość'. Podobny element można
odnaleźć w buddyjskich Sutrach:
Najpierw
była pustka, a zarazem pełnia. Nic było wszszystkim, a wszystko
niczym.'
Cóż
znaczą słowa wobec świata. Próby określenia i poznania świata
są niczym. Czy człowiek, istota biologiczna i śmiertelna, może
pojąć nieskończoność? Mimo całej wrażliwości i intelektu,
każdy jest jedynie ziarnkiem na nieogarniętej pustyni. Gdy zawieje
wiatr - przemija.
Od
wieków ftlozofowie podejmowali próbę poznawania świata, lecz
niezbyt daleko rozwinęły się ich teorie. Zawsze pozostają
wątpliwości. Co było początkiem? Co było wcześniej? Cóż
znaczą określenia: pustka, pełnia? Wszystko to nicość. Człowiek
jest jak mrówka. Owad zna jedynie swoje mrowisko i najbliższe
otoczenie. Nie może wyobrazić sobie różnorodności form świata
- nawet najbliższego mu lasu. Podobnie ludzie ze swoim ograniczonym
zmysłowym sposobem postrzegania, intuicją, uczuciami oraz
intelektem. Jak więc można nazwać jednoznacznie świat przy
pomocy tak ułomnego narzędzia, jakim jest konwencjonalny język?
Myślę, że nie można. Autor co najmniej może starać się ukazać
swój indywidualny, subiektywny sposób widzenia świata; jego
formy, genezy czy celu. Świata 'wielkiego' - kosmosu i całej
nieskończoności, świata 'małego' - który zamyka się w obrębie
kilku ulic i życia jednostki.
Wielokropek
pozostawiony w temacie wskazuje na tę nieograniczoność form.
Właśnie jako niepojęty i nie nazwany postrzegam świat. Może on
być zarówno labiryntem, teatrem, jak i snem. Może być wszystkim
i niczym - jest to względne i zależy od punktu widzenia.
Teatr
- kurtyna w górę.
Czy
życie ludzkie to przedstawienie, a wszechświat to scenografia?
Słowo teatr kryje w sobie wiele pojęć. Jedno z nich odnosi się
do przedstawienia kukiełkowego, gdzie bohater kierowany jest za
pomocą sznurków. Według mnie tak właśnie postrzegali
rzeczywistość starożytni Grecy. Człowiek ukazany w antycznej
mitologii osadzony był ze wszech stron fatum, nadprzyrodzonymi
mocami i nieodwracalnym losem, które to kierowały jego
poczynaniami i determinowały ich rezultat. Przykładem tego może
być los Heleny, która została obiecana Parysowi. Bogini Wenus
zaaranżowała całą sytuację, która umożliwiła porwanie
pięknej małżonki króla Menelaosa. Podobną sytuację dostrzegam
w Iliadzie Homera, gdzie wynik walk o Troję, jak również sam ich
przebieg, bezpośrednio zależał od bogów.
Odyseusz
(Odyseja Homera) za oślepienie Cyklopa, syna Posejdona, został
przeklęty przez Pana Mórz i skazany na dziesięcioletnią
tułaczkę, z której nie mógł powrócić do rodzinnej Italii.
Jego los, tak jak wielu innych antycznych bohaterów, został
narzucony przez wolę bogów. Byli oni tylko pionkami w wielkiej
grze prowadzonej przez nieśmiertelnych.
Podobną
sytuację odnajduję w Nowym wspaniałym świecie Aldousa Huxleya,
gdzie wszyscy bohaterowie zostali przedstawieni jako ludzie
bezwolni, sterowani przez wielką maszynę systemu. Henryk Foster,
główny bohater, nie mógł zrobić nic, co byłoby niezgodne z
zadaniami systemu rządzącego światem. Wszelkie próby, jakie
podejmował, aby uświadomić innych, napotykały na brak
zrozumienia. Postępowanie Henryka było obserwowane przez
rządzącego Mustafę Monda, który przeprowadzał swoisty
eksperyment i wszystko, co czynił bohater, było efektem
manipulacji. Innym przykładem zniewolenia jest postać Lenina,
który, programowany jak wszyscy, wiernie odgrywa nadaną mu rolę.
Postacie te były jak marionetki - manipulowane. Chciały czegoś
dokonać, a efekt ich działań często był odwrotny, gdyż to nie
one decydowały o tym, jak potoczą się losy. Myślę, że życie
często bywa takie, że próbujemy coś osiągnąć, lecz wszystko
sprzeciwia się naszej woli. Czasem odnoszę wrażenie, że
rzeczywiście jesteśmy jak lalki.
Czy
świat, w którym toczy się nasze życie, czy to nie jest spektakl?
Czym jest codzienność, jeśli nie jedną wielką grą pozorów?
Budzimy się i przywdziewamy nasze maski - tak zwane 'prawdziwe
oblicza'. Pod teatralnym strojem skrywamy uczucia, myśli i nasze
prawdziwe ,'ja'. Tę koncepcję ukazuje nam Witold Gombrowicz w
powieści pod tytułem Ferdydurke za pomocą metaforycznego pojęcia
- 'gęby'. Mają ją wszyscy. Tak jak Miętus i Syfon przybierali
sztuczne pozy, tak każdy mniej lub bardziej odgrywa 'siebie' przed
otoczeniem. Człowiek nie może uniknąć konwencji. Nawet
największy nonkonformizm staje się konformizmem, jak chociażby w
przypadku Stomila i Eleonory (Tango Stanisława Mrożka). Postacie
te, burząc wszelkie normy i zasady w imię wyzwolenia, w pewnym
momencie zatraciły pierwotny sens swojego buntu. Ich sprzeciw
stracił spontaniczność i stał się sztuczną pozą. Myślę, że
świat można nazwać teatrem, ale czy określenie teatr wyczerpuje
złożoność, wielorakość świata? Ludzie są jak aktorzy lub jak
reżyserzy własnych spektakli, lecz można inaczej spojrzeć na
rzeczywistość.
Jesteśmy
snem.
Myślę, że
jest to bliska mi koncepcja, lecz pojęcie sen kryje w sobie wiele
znaczeń. Sen czyj? - czy nasz?
Sen
- jaki? - dobry czy zły? Sen - a kiedy przebudzenie?
Już
w indyjskiej mitologii odnajdujemy porównania świata do snu. Cała
materia to Maja - bóg, złudzenie. Człowiek śni całe swoje
życie, a budzi się dopiero w momencie śmierci. Podobne koncepeje
można odnaleźe we współezesnej literaturze
fantastyczno-naukowej. W powieści 'Droga' Rogera-Żelaznego cały
świat został ukazany jako twór wyśmiany przez ogromnych bogów w
postaciach chińskich smoków. Skąd możemy widzieć, czy tak nie
jest? Nasz aparat poznawania przecież jest tak ubogi. Wielokrotnie
rano, gdy się budzę i pamiętam realizm całego snu, zastanawiam
się, co jest rzeczywiste. Gdy idę ulicą, myślę, czy zaraz
wszystko się nie skończy. Może jesteśmy tylko snem obłąkanego
boga lub narkotycznym snem bohatera opowiadania Richarda Dicksona
'Śnimy'. Gdy moje życie jest pełne smutku i cierpienia, a cały
świat wydaje się wrogi, postrzegam świat jak koszmar senny,
niczym z twórczości Franza Kafki. Kiedy pragnę osiągnąć jakiś
cel, a niespodziewane trudności, jak z powieści 'Zamek', krzyżuje
moje plany, rzeczywistość wydaje mi się marą, w której wszystko
jest możliwe. Czasem przeciwności losu są tak niewiarygodne, że
mogę uwierzyć w to, że za progiem czają się strażnicy, aby
mnie aresztować. Koncepcja świata - sennego koszmaru - jest mi
bardzo bliska. Dla wielu cierpiących właśnie taka jest
rzeczywistośe. Na strychach mają swe siedziby rządy, strażnicy
zjadają cudze śniadania ('Proces' Franz Kafka), a barmanka Frieda
może zostać małżonką każdego bez ceremonii ślubu ('Zamek'
Franz Kafka). Świat jest pełen paradoksów, a życie może być
koszmarem. Wszystko zależy od punktu widzenia. Kiedy ogarnia mnie
to, co potworne, gdy nie mogę uciec, czuję się spętany. Wreszcie
gdy budzę się z krzykiem, zalany potem, a koszmar nie mija, myślę,
że życie to sen.
Labirynt
'Zatrzasnęły się
wrota mrocznych lochów i stanąłem w progu nieskończoności, lecz
długa droga przede mną i łatwo tu zabłądzić.'
Czym
jest labirynt? Jest to pewnego rodzaju zagadka. Składa się z
krętych dróg i ślepych korytarzy. Trudno jest pokonać labirynt,
lecz na końcu zawsze czeka jakaś nagroda. Mogą się tego podjąć
tylko śmiałkowie, a nieliczni z nich wygrają. Myślę, że
mówienie o świecie jako o labiryncie jest słuszną koncepcją.
Świat jest pewnego rodzaju zagadką, a podejmowanie decyzji
życiowych wymaga ograniczonej siły i odwagi. Większość ludzi
jest niesionych przez prąd istnienia. Tylko nieliczne jednostki
mogą podjąć się marszu przez ten labirynt. Słabi są zgubieni
już w momencie startu.
Świat
jest wyzwaniem. Jest labiryntem dla indywidualisty. Dla człowieka
silnego, który z dumnie podniesioną głową wychodzi na przeciw
trudnościom. Takim kimś była Antygona (Antygona Sofoklesa). Była
ona silna psychicznie i dumna. Mimo że wiedziała, iż spotka ją
okrutna kara, nie dała zhańbić zwłok brata. Wbrew całemu światu
podjęła desperacką decyzję. W przeciwieństwie do 'śmiałych'
ludzi potrafiła się zdobyć na tak zdecydowany bunt. Nie dała
sobą manipulować jak kukiełka.
Aby
świat postrzegać jak labirynt, trzeba być nieugiętym i umieć
kierować się własną wolą - wyzywająco krzyczeć przeciwnościom
losu: 'Jam czarny jest wśród wichrów promień boży!' ('Lucifer',
Tadeusz Miciński). Konrad z III części Dziadów Adama Mickiewicza
również świadomie kierował swym życiem. Podjął wyzwanie i
wpłynął na swoje losy. Jego decyzja walki z Bogiem okazała się
zła i jej skutki były tragiczne. Było to jak gdyby wkroczenie w
ślepy tunel. Mimo to był to jego własny wybór, a nie uleganie
zewnętrznym czynnikom.
Zakończenie
'A jego imię
Legion - bo zaprawdę jest ich wielu.' (parafraza imienia diabła i
słów Chrystusa z Ewangelii według świętego Marka)
Legion,
a więc wielość - tak powinien nazywać się świat. Jeszcze
lepiej brzmiałoby nieskończoność. Bo jest on niepoznawalny.
Myślę, że rzeczywistości przedstawione w utworach literackich
nie są w stanie wyczerpać wszystkich sposobów postrzegania
świata. Myślę, że jest ich tyle, co ludzi albo nawet jeszcze
więcej, a każdy z nich jest subiektywny i niedoskonały.
Należałoby zapytać więc niczym starożytny filozof - czy
istnieje jedna niezależna prawda?
Czy
świat można sformułować jednoznacznie? Która z koncepcji
mówienia o świecie jest najdoskonalsza? Żadna. Wszystkie są w
równym stopniu prawdziwe, jak i fałszywe. To, co ktoś myśli
sobie o rzeczywistości, jest prawdą dla tego człowieka, a dla
innego może być niczym. Wszystko jest względne. Podchodzę
krytycznie do wszystkich sposobów postrzegania, bo jak można
ujrzeć niepoznawalne? Dlatego wszystkie koncepcje są mi równie
bliskie, jak i dalekie? Zależy to od sytuacji, w jakiej jestem.
Czasem patrzę na świat tak, czasem inaczej. Czasem rzeczywistość
jawi się jako sen, kiedy indziej czuję się manipulowany. Niekiedy
się buntuję i kroczę przez labirynt. Mój sposób postrzegania
świata to są te trzy kropeczki występujące w temacie. Widzę go
tak jak zapisane jest w wielu starożytnych kosmogoniach - jako
nieskończoność, jako pustkę i jako jedność zarazem: dobro i
zło, czerń i biel oraz wszystkie barwy tęczy. Ale ten punkt
widzenia jest równie fałszywy, jak i prawdziwy. Jest taki, jak
wszystkie inne - względny. Dlatego trudno mi sobie wyobrazić
jedyną koncepcję. Może również dlatego, że sam jestem zmienny
- 'Moje imię Legion - bo zaprawdę jest nas wielu.'