1732


Jak wiemy święta Bożego Narodzenie nie rozpoczynają się od Wigilii, przygotowania do Świąt rozpoczyna Adwent. Jest to 4-tygodniowy cykl oczekiwania na święto Bożego Narodzenia; czas skupienia, postów, modłów i nabożeństw. Na Podlasiu początek Adwentu obwieszczano hałaśliwym trąbieniem na ligawach - tzw. otrąbienie Adwentu. Miały więc zamilknąć instrumenty muzyczne, ustać zabawy i tańce, nadejść bogobojność, modlitwa za zmarłych, którzy w tym czasie bardzo często odwiedzają żyjących. Żyło przekonanie, że do połowy listopada powinny zostać zakończone wszystkie ważne prace polowe i niektóre gospodarskie, związane z ziemią, której aż do wiosny nie wolno tknąć i niepokoić. Adwent był czasem wizyt sąsiadek przy wspólnie wykonywanych pracach, najczęściej przy tzw. szkubaczkach, podskubkach czyli na darciu pierza, ale też na przędzeniu. Czas ten upływał na pogaduszkach, plotkach oraz na kojarzeniu młodych par. Na wschodnich kresach Adwent nazywano czasem swadziebnym. Przygotowania do Świąt były rozpoczynane na długo przed wigilią. Gospodynie sprzątały domy a także pomagały gospodarzom w uprzątnięciu obejścia i zagrody. W wielu domach bielono izby a także przygotowywano ozdoby choinkowe. Oczyszczanie izby rozpoczynano od zdjęcia wszystkich pajęczyn, następnie przechodzono do bielenia kuchni gdyż była ona najbardziej okopcona. Później myto podłogi drewniane a podłogi z gliny posypywano żółtym piaskiem. Ważną czynnością była wymiana firanek z białej bibułki. Następnie dekorowano izbę i gałąź zwaną podłaźniczkiem. Była to ozdoba izby, w której spożywano wigilię. Umieszczano ją nad stołem wieszając u powały lub tragarza. Najstarsze podłaźniczki robione były z czubka jodełki zawieszonej wierzchołkiem w dół. Później przybrały kształt rozłożystego parasola. Podłaźniczkę obwieszano jabłkami, orzechami, łańcuchami z główek lnu i słomy, oraz białymi i kolorowymi opłatkami. Pośrodku zawieszano tzw. świat - kulistą lub graniastą złożoną konstrukcję, klejoną z opłatków. Najbardziej znanymi elementami wystroju wigilijnego w dawnej Polsce były snopy zboża, słoma, ziarno - symbole urodzaju i oczekiwanego dostatku w kolejnym roku. Słoma lub siano używane były również do wyściełania stołu, który przykrywano najlepszym białym obrusem. Na stół sypano również ziarno, kładziono bochenki chleba, jabłka. W celu pomyślnego przebiegu prac gospodarskich w nadchodzącym roku stół obwiązywano tęgimi sznurami. Koniecznym atrybutem świąt Bożego Narodzenia była gałąź zielona, jako symbol życia, zdrowia, pomyślnego dojrzewania i wzrostu roślin. Świeże gałązki świerkowe, jodłowe lub sosnowe przybijano do płotów, drzwi domów, wrót stodół. Strojono nimi wnętrza izb, głównie ściany i ramy obrazów z wizerunkami świętych Pańskich. Był też zwyczaj wieszania u powały rozwidlonych wierzchołków świerku lub samych gałązek, które bogato i kolorowo zdobiono. Choinki zaczęły być znane dopiero w XIX wieku Bardzo charakterystycznym i wyłącznie polskim elementem świątecznego wystroju były wyroby z opłatka, występujące na prawie całym obszarze Polski (z wyjątkiem ziem północnych i północno-zachodnich), które prawdopodobnie pojawiły się już w XVII wieku w domach szlacheckich. Ozdoby z opłatka były barwione i odznaczały się ogromną różnorodnością form: od drobnych wycinanek poprzez rozety (znane głównie w Polsce północno-wschodniej, szczególnie na Podlasiu) do tzw. "światów" - form przestrzennych, które najczęściej stanowiły kule, półkule, a także niespotykanie, barwne bryły. "Światy" popularne były w Polsce centralnej i wschodniej, lecz przede wszystkim w Polsce południowej. Pierwsze dekoracje na choinkach podobne były do tych, które zawieszano na "podłaźniczkach" - jabłka, orzechy, ciasteczka piernikowe, cukierki oraz świeczki. Snopki a także słomę i siano umieszczano zarówno w chłopskich chałupach, dworach szlacheckich jak i magnackich pałacach. Snopy, najczęściej cztery: z żyta, owsa, pszenicy i jęczmienia stawiano w kątach izby. Wnosząc je do wnętrza gospodarz składał życzenia "na szczęście", "na zdrowie", "na urodzaj i dobrobyt", "na to Boże Narodzenie - co by się wam darzyło i mnożyło". WIGILIA Nazwa Wigilia wywodzi się od łacińskich słów: "vigiliare" - czuwać oraz "vigilia" - czuwanie, straż nocna, warta. Z dniem oraz z nocą wigilijną, najdłuższą w roku, związane były liczne wierzenia. Wierzono więc, że ziemia się otwiera ukazując ukryte w niej skarby, że nieruchome i najcięższe nawet kamienie i głazy drżą i poruszają się, że w lesie zakwita paproć, a pod śniegiem trawa i kwiaty, zaś w sadach drzewa okrywają się kwiatami i natychmiast wydają owoce. Zwierzęta zaś leśne i pszczoły budzą się ze swego zimowego snu, aby uczcić Narodzenie Pańskie. Wszystkie zwierzęta leśne i domowe mogą w tę jedyną noc rozmawiać ze sobą ludzkim głosem, natomiast zwierzęta, które przed wiekami były obecne przy narodzeniu Jezusa, o północy przyklękają na chwilę przy swoich żłobach. Wierzono również, że woda w studniach zamienia się w miód lub wino, a w strumieniach i rzekach - w płynne złoto lub srebro. Według podań wszystkie te cuda mogły być jednak widziane wyłącznie przez ludzi bez grzechu. W Wigilie nie można było zbyt długo spać gospodynie od samego rana przygotowywały izbę i potrawy. Miały czas tylko do pojawienia się pierwszej gwiazdki. Wczesne wstawanie związane jest również z tym , że kto rano wstaje przez cały rok będzie pracowity i zdrowy. Kto upolował w tym dniu jakieś zwierzę, ten miał nadzieję udanych polowań w roku przyszłym. Jednak ten, kto się skaleczył, nie miał zbyt dobrych wizji na przyszłość. Zdrowie i bogactwo miała zapewnić kąpiel w naczyniu, do którego uprzednio wrzucono pieniążek. Kto pił wodę w Wigilię, ten miał zaznać pragnienia podczas żniw. Kobiety krzątały się po domu już od wczesnego ranka. Szczególną uwagę poświęcały trzepaniu kołder, ponieważ wierzyły, że w tym dniu nie może się w domu znajdować nic brudnego. Wróżyło to bowiem pojawienie się czarta czy diabła.W Wigilię przygotowywano również paszę dla zwierząt, drewno na opał i przynoszono wodę ze studni aby w kolejne 2 dni Świąt nie pracować gdyż było to niedozwolone. W Wigilię obowiązywał również ścisły post. Przed samym zapadnięciem zmroku rozpoczynano nakrywanie stołu świątecznego Za ów stół robiła odwrócona do góry dnem dzieża służąca do wyrabiania chleba. Nakrywano ją sianem co miało zapewnić obfite zbiory w ciągu następnego roku. Na siano kładziono biały obrus i przyozdabiano go gałązką świerku i ustawiano w niej świecę. W wystroju świątecznym w Polsce, i to zarówno w wiejskich chałupach, dworach szlacheckich i magnackich rezydencjach, najczęściej pojawiały się snopy zboża, słoma, siano, ziarna lnu, konopi, mak, groch, fasola. Snopki ustawiano w rogach izby bądź wieszano u powały, siano kładziono pod stołem. Słomę rozścielano na całej podłodze lub przykrywano nią ławy, na których siedziano przy wigilijnym stole. Czyniono tak na pamiątkę narodzenia się Dzieciątka w stajence oraz w intencji obfitych zbiorów. Trzeba było uważać również na sposób zachowania się i gesty, starano się nie kłócić i nie ubliżać innym, ponieważ wierzono, że jakie zachowanie w Wigilię, takie przez cały rok. Zakazano rąbać drewna, ponieważ w tym wypadku przez cały następny rok bolałaby głowa. Nie prano i nie rozwieszano bielizny, gdyż to wróżyło śmierć któregoś z domowników. Wierzono również, że ten, kto jest smutny w dzień Wigilii, czy też ma żałobę, ten przez cały następny rok taki będzie. Natomiast wesołe spędzenie tego dnia, wróżyło szczęście i pomyślność w roku przyszłym. W dniu wigilijnym nie wynoszono niczego z domu, ponieważ wierzono, iż w ten sposób ludzie ściągną na siebie nieszczęście i nie będą w stanie niczego się dorobić w przyszłym roku Istniało przekonanie, że w wigilijną noc dusze zmarłych opuszczają zaświaty i niewidzialne bądź w postaci ludzkiej jako żebracy czy pielgrzymi mogą nawiedzać domy swych bliskich. Należało więc w tym dniu dmuchać na krzesła i stołki zanim się na nich usiadło, nie wolno było spluwać na ziemię, wylewać nieczystości, szyć, prząść ani rąbać drew i z największą uwagą obchodzić się z ostrymi narzędziami, aby nie przestraszyć bądź nie zranić obecnego w pobliżu ducha. Kładziono też na stole dodatkowe nakrycie, pozostawiano resztki wigilijnych potraw czy kawałeczek opłatka. Takie zaproszenie duchów na wieczerzę wiązało się jednak z pewnym lękiem, proszono zatem, żeby po posiłku, odpoczynku i ogrzaniu się, wróciły do swojego świata. Do tradycji wigilijnej należy, aby do stołu zasiadała parzysta liczba osób. Nieparzysta wróży dla jednej niepowodzenie. Najbardziej unikano liczby 13. To właśnie od Ostatniej Wieczerzy feralna 13 bierze swój początek, kiedy to jako 13 biesiadnik przybył Judasz. Jeżeli ilość biesiadników była nieparzysta, wówczas w bogatszych lub szlacheckich domach zapraszano do stołu kogoś ze służby, w biedniejszych domach jakiegoś żebraka. Wieczerza rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdą, jaka ukaże się na niebie, na pamiątkę gwiazdy betlejemskiej. Wtedy wszyscy biesiadnicy rozpoczynają łamanie się opłatkiem. Do stołu zasiadano według wieku lub hierarchii. Do stołu powinna zasiąść parzysta ilość osób, w przeciwnym razie ktoś z domowników mógłby ubyć na zawsze z rodzinnego grona. Miejsca przy stole zajmowano głównie według starszeństwa, aby również według starszeństwa odchodzić z tego świata. Należy też skosztować wszystkich potraw, żeby nie zabrakło którejś podczas następnej wieczerzy wigilijnej. W całej Polsce wieczerzę wigilijną poprzedza ceremonia dzielenia się opłatkiem, świętym chlebem na znak pojednania, miłości, przyjaźni i pokoju. Podobnie czynią pomiędzy sobą wyznawcy prawosławia, dzieląc się przed wieczerzą wigilijną proskurą, zwaną także bułką przaśną. Bułeczki takie używane są również w prawosławnych obrzędach cerkiewnych. Charakterystyczny dla naszej tradycji świątecznej, wyłącznie polski obyczaj dzielenia się opłatkiem przed wieczerzą wigilijną wywodzi się z rytuałów starochrześcijańskich. Chleby, których nie użyto podczas misteriów religijnych i płytki chlebowe nazywano eulogiami. W okresie świątecznym Bożego Narodzenia wymieniały je pomiędzy sobą kościoły i bractwa zakonne, rozdawano je także wiernym, aby spożywali je ku chwale narodzonego Chrystusa na znak miłości chrześcijańskiej wspólnoty. W trosce o zdrowie w nadchodzącym roku, a także dostatek jedzenia nie wolno było wstawać od stołu, dopóki nie zjedli wszyscy. Po skończonej wieczerzy należało pójść do obory, stajni, kurnika, sadu, uli. Zwierzętom zanoszony był opłatek, czasami resztki jedzenia, specjalnie pieczony chleb, siano i ziarno ze stołu. Postne wigilijne menu musi zawierać barszcz czerwony lub zupę grzybową, śledzia, chociaż jedną potrawę rybną, jakąś potrawę z kapusty, kompot z suszonych owoców, kluski z makiem na słodko, ciasto makowe lub mak z bakaliami, piernik, owoce, orzechy i różne słodycze. Oprócz potraw niezwykłe były też zachowania ludzi przy stole. Każdej potrawy należało przynajmniej spróbować, aby zapewnić sobie obfitość w całym nadchodzącym roku. Wieczerzę wigilijną spożywano w całkowitym milczeniu, co uzasadnione było przez dawne biesiady zaduszne. Także w trosce o zdrowie i dostatek jedzenia w nowym roku, nie należało, aż do skończenia wieczerzy przez wszystkich, odchodzić od stołu ani kłaść łyżek na stole; jeśli zachodziła potrzeba łyżki trzymano w zębach.

Po skończonej uczcie nie sprzątano wigilijnego stołu. Na całą noc pozostawiano na nim naczynia, zastawę, resztki potraw i okruchy opłatków, a także butelkę wódki z przeznaczeniem dla dusz zmarłych. Po wieczerzy śpiewano kolędy, korzystając z tzw. kantyczek czyli śpiewników z zapisem nutowym. Po wieczerzy wigilijnej wszyscy udają się do kościoła na pasterkę, zwaną też północką. W drodze na pasterkę gospodarze dosłownie szaleli w swych furach aby jak najszybciej dotrzeć do kościoła gdyż miało to zapewnić szybki przyrost zboża i ogólny urodzaj w gospodarstwie. Zwyczaj wręczania sobie prezentów, dziś powszechnie praktykowany, wcześniej dotyczył tylko dzieci i to tylko z bogatych mieszczańskich domów. BOŻE NARODZENIE To jedno z największych świąt kościelnych, w świecie chrześcijańskim obchodzone od IV wieku naszej ery, w przeszłości w Polsce zwane Godami lub Godnymi świętami. Dzień Bożego Narodzenia zaczyna się od udziału w porannych nabożeństwach w kościele, przeżywany jest w atmosferze powagi i spokoju. W tym dniu należało powstrzymywać się od wszelkich prac; sprzątania, rąbania drewna, przynoszenia wody ze studni, a nawet nie wolno było rozniecać ognia, przeglądać się w lustrze ani też kłaść się w ciągu dnia na spoczynek ponieważ uważano to za obrazę nowonarodzonego Jezusa. W pierwszy dzień świąt nie urządzano zabaw ani wesel, a poza najbliższą rodziną nie przyjmowano i nie składano wizyt. Gospodarz mógł nie wpuścić osób spoza rodziny do swego domu. Obecnie zakazy te nie są już tak rygorystycznie przestrzegane jak w przeszłości, dotychczas jednak Boże Narodzenie spędza się w spokojnym i uroczystym nastroju i zwykle w gronie najbliższych.  Patronem drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia jest św. Szczepan, pierwszy męczennik chrześcijański. Dotychczas w tym dniu, głównie na wsi, święci się podczas nabożeństwa ziarna owsa lub innego zboża, na pamiątkę męczeńskiej śmierci świętego, który został ukamienowany. Później garść tego poświęconego ziarna dodaje się do ziarna siewnego. Pozostałym ziarnem obsypuje się księdza, kawalerowie obsypują nim panny, albo w domach wzajemnie obsypują się nim domownicy, sąsiedzi, znajomi. Zwyczajowo dzień św. Szczepana otwierał czas zabaw, obchodów kolędniczych, trwające aż do święta Matki Bożej Gromnicznej a niekiedy nawet do końca karnawału czyli do zapustów. Dzisiaj drugi dzień świąt Bożego Narodzenia to czas odwiedzin, spotkań, przyjęć i wesel. W dawnych czasach i przede wszystkim na wsi, gdzie rytm życia i pracy we własnym gospodarstwie odmierzały zmieniające się pory roku i związany z nimi terminarz najważniejszych robót, gdzie w okresie zimowym nie było pilnych prac rolniczych i domowych, można było świętować Boże Narodzenie, przez całe dwanaście dni, aż do święta Trzech Króli. W kościele przez wszystkie te dni, przez cały cykl świąteczny, trwały nabożeństwa i ceremonie ku chwale Bożego Narodzenia. Na wsiach dni od Bożego Narodzenia do Trzech Króli nazywane były Dwunastnicą, Szczodrymi Dniami lub Szczodrymi, Świętymi Wieczorami. Szczodre dni upływały na odwiedzinach sąsiedzkich, spotkaniach, pogawędkach, wspólnym śpiewaniu kolęd i wesołych zabawach. Wypoczynek stawał się udziałem nawet wiecznie zapracowanych kobiet - gospodyń domowych. Krótki dzień zimowy nie sprzyjał przędzeniu i tkaniu, tradycyjnym zajęciom kobiecym. Zwyczajowo w tym właśnie czasie, w dni szczodre, prace te kończono przed zapadnięciem zmroku. Wierzono że wieczorną pora w domach i obejściach mogą snuć się jeszcze dusze zmarłych, z łaski bożej przebywające tu od wigilii, i że kręcące się wrzeciona i kołowrotki mogłyby wyrządzić im krzywdę. Wierzono także (np. na Podlasiu i we wschodniej części Mazowsza), że w przędzy potrafi ukryć się diabeł, aby później, przez cały rok nękać ludzi i wyrządzać im szkody. Domy były świątecznie wysprzątane, a w spiżarniach nie brakowało świątecznych chlebów, placków i mięsa. Można więc było cieszyć się wypoczynkiem i świątecznym czasem.      W Dni Szczodre, a nierzadko i w dni późniejsze (aż do 2 lutego - święta Matki Boskiej Gromnicznej), przychodzili do domów kolędnicy - były to grupki dzieci i młodzieży, przeważnie z najbiedniejszych domów, w cudacznych przebraniach i z różnymi rekwizytami. Składali życzenia gospodarzom i obecnych w ich domach gościom, zabawiali ich swymi popisami: odgrywanymi zabawnymi scenkami i całymi przedstawieniami. Otrzymywali za to datki pieniężne i świąteczne jedzenie. Chodzenie po kolędzie, czyli po kweście świątecznej, połączonej z występami, dało początek oryginalnemu, amatorskiemu, wędrownemu teatrowi ludowemu, który jeszcze w połowie XX w. był - zwłaszcza na wsi - ogromnie popularny i lubiany.
W okresie świątecznym przychodziły do domów grupy kolędników różniące się pomiędzy sobą nie tylko ubiorem i akcesoriami, ale i repertuarem. Najwcześniej, bo już w wigilię w pobliżu domów pojawiali się gwiazdorzy - mali chłopcy z oświetloną gwiazdą, wykonaną własnoręcznie z listewek i kolorowej bibułki, osadzoną na wysokim drążku i obracaną przy pomocy nawleczonych na bloczki sznurków. Podchodzili pod okna domów i śpiewali kolędy. Ich przybycie, ich wielka kolorowa, wirująca i świecąca w ciemności gwiazda, witane było z radością. Wszędzie wynoszono im placek świąteczny, struclę, kiełbasę lub jabłka. Przyjmowano ich tym chętniej, że nie sprawiali kłopotu: nie wchodzili do chaty, nie wnosili tam błota i śniegu i w niczym nie zakłócali świątecznego porządku. Również przede wszystkim postać turonia i jego występy, znane w całej niemal Polsce, wzbudzały wiele emocji. Pierwowzorem tej postaci był, prawdopodobnie, tur żyjący dziko w puszczach polskich jeszcze w XVII w. Maskę turonia - masywną rogatą głowę z wielką kłapiącą paszczą - wyrabiano z drewna i obijano kożuchem lub innym futrem. Dla większego wrażenia jego paszczę wyklejano jaskrawoczerwonym suknem i umieszczano w niej gruby, czerwony, sukienny język oraz ostre zęby z gwoździ. Do ruchomej dolnej szczęki (zawieszonej na rzemykach i poruszanej przy pomocy sznurków lub drutów) przyklejano bródkę z nici lnianych lub konopnych, zaś do szczęki górnej - szpilki lub skórkę jeża. Osadzoną na drągu maskę turonia nosił najsilniejszy kolędnik, okryty derką lub kocem. Turoń skakał po izbie, kłapał paszczą, straszył kryjące się po katach dzieci, udawał że weźmie je na rogi, gonił uciekające przed nim z piskiem dziewczyny i próbował ukłuć je przybitymi do pyska kolcami jeża. Towarzyszył mu dziad, z wielkim różańcem zrobionym ze sznurka i drewnianych paciorków. Chodząca w tej grupie Cyganka wróżyła z kart, a Cygan starał się niepostrzeżenie kraść drobne przedmioty, aby po chwili sprzedawać je właścicielom. Próbował sprzedać im nawet samego turonia - ucieszne, dobre, spokojne bydlątko - aby pokazać jego siłę, sprawność i posłuszeństwo, dosiadał go, demonstrował skoki i harce tak forsowne, że turoń udając śmiertelne zmęczenie, padał na ziemię aby tam wyzionąć ducha. Następowała teraz scena wskrzeszenia turonia: dziad modlił się, inni ciągnęli go za rogi, dmuchali pod ogon, ale dopiero kiedy wlali mu do pyska trochę wódki turoń powracał do życia. Scena ta zamykała występ, po którym często następowała zabawa z tańcami, do których kolędujący chłopcy porywali obecne w izbie dziewczęta. Opuszczając dom kolędnicy wyśpiewywali podziękowanie za kolędę - czyli otrzymane datki i życzyli gospodarzom pomyślności i dobrych urodzajów w nadchodzącym roku, wołając:

Gdzie turoń chodzi
Tam żytko rodzi,
A gdzie nie chodzi tam się nie rodzi
Gdzie jego stopy tam staną kopy!

Przedstawienia o Bożym Narodzeniu, ludowe jasełka, odgrywane były także przez wędrowne grupy młodych domorosłych aktorów - amatorów, nazywane Herodami od imienia tytułowej postaci przedstawienia bardzo popularne na Podlasiu. Również i w tym wędrownym teatrzyku wątki biblijne mieszały się z licznymi elementami regionalnego folkloru i polskimi realiami. Tytułową postacią tego przedstawienia był król Herod; niekiedy towarzyszyła mu małżonka-Herodiada. W przedstawieniu występowała także świta królewska: marszałek, adiutant, żołnierze, dziad - pielgrzym, uczony Żyd - biegły w czytaniu i tłumaczeniu świętych ksiąg, a także anioł, diabeł, śmierć i grabarz. Czasami w zespole herodów występowały postacie z innych grup kolędniczych np.: turoń, konik, czy chłopiec z gwiazdą. W przedstawieniach herodowych nierzadko korzystano z tekstów w XIX i na początku XX w. wydawanych przez różne stowarzyszenia religijne. Druki te rozprowadzane były i udostępniane przez parafie, księży katechetów i nauczycieli. Korzystano także z ręcznych odpisów tych tekstów lub przekazywano je sobie ustnie, a następnie uczono się ich na pamięć. Wszystko to sprawiało, że podlegały one ciągłym przemianom językowym i wzbogacały się stale o nowe wątki. Pomimo to w przedstawieniach herodów, i w innych przedstawieniach o Bożym Narodzeniu, obowiązywał zawsze pewien zwyczajowy schemat: najpierw witano gospodarzy, później na scenę wchodził król Herod i inne postacie biorące udział w przedstawieniu. Opowiadało ono o zawiści, złości, i niegodziwości Heroda, który dowiedziawszy się od bywałego w świecie dziada - pielgrzyma i mądrego uczonego Żyda o narodzeniu w Betlejem Króla Świata, wydał straszliwy wyrok na wszystkie niemowlęta płci męskiej, rozkazał swym siepaczom pozabijać je i nie oszczędził nawet własnego syna. Mówiło ono także o rozpaczy, wyrzutach sumienia, strachu złego króla, a kończyła je pełna grozy scena z udziałem śmierci, grabarza i diabła. Nieprzekupna i nieubłagana śmierć ścinała ciosem swej kosy głowę (oczywiście sztuczną)króla, grabarz wykrzykiwał, że ciało króla - jak ciało każdego śmiertelnika - należy do niego, bo już kopie mu grób i nie pomogą tu złoto i wszelkie zaszczyty, a diabeł pomagając sobie widłami ciągnął zabitego króla do piekła i domagał się głośno jego mrocznej duszy wołając:

Mój Herodku za twe zbytki pójdź do piekła boś ty brzydki!

Sylwester  

Dzień 31 grudnia, który jest wigilią Nowego Roku nazywamy Sylwestrem. Nazywamy tak również wszystkie nocne zabawy, bale i wznoszone o północy toasty.
          W Polsce zabawy i hulanki sylwestrowe są stosunkowo świeżej daty. Jeszcze w XIX w. należały do rzadkości, a urządzano je głównie w miastach i to w najbogatszych domach. Znacznie starsze od nich są natomiast są zwyczaje ludowe. W przeszłości, w Polsce i zwłaszcza na wsi, wieczór sylwestrowy przypominał nieco wieczór wigilijny, tyle że podczas uroczystej wieczerzy nie zachowywano postu - a przeciwnie w miarą posiadanych zasobów raczono się różnymi mięsnymi przysmakami - i nie dzielono się opłatkiem.
     W wielu domach pieczono całe stosy małych chlebków i bułeczek zwanych bochniaczkami lub szczodrakami. Obdzielano nimi domowników na zdrowie i pomyślność oraz bydło w oborze żeby się dobrze chowało. Był to również dar - zwyczajowy gościniec - przeznaczony dla sąsiadów i kolędników których spodziewano się w dni następnym, a wiec w dniu Nowego Roku. Na Podlasiu zarówno w wigilię Nowego Roku, jak i w wieczór poprzedzający święto Trzech Króli pieczono figurki z ciasta. Wyobrażały one zwierzęta domowe: byczki, koniki, gąski, pieski, kurki itp., a także zwierzęta leśne, żyjące na swobodzie jelonki, zające, niedźwiedzie. Wszystkie nazywano poufale byśkami. Formowano z ciasta i następnie pieczono także i tzw. nowe latka. Były to kręgi z ciasta, do których przylepiano figurki zwierząt, a samym zaś środku umieszczano figurkę ludzką, wyobrażającą gospodarza, gospodynie z niemowlęciem na ręku, pasterza lub myśliwego. Figurki zwierzęce, czyli byśki dzielono pomiędzy domowników, przede wszystkim jednak rozdawano je dzieciom. Nowe latka wieszano najczęściej przy świętych obrazach, albo nad ołtarzykiem domowym, aby zapewniały szczęście i pomyślność w nowym roku.
          Wieczorem panny na wydaniu wróżyły sobie o miłości i małżeństwie (podobnie jak w wieczór andrzejkowy), np. wylewając wosk do wody.
     .

Nowy Rok

     Dzień Nowego Roku należy przeżyć w zgodzie i dobrym nastroju, przy dobrze zastawionym stole, aby cały rok był pomyślny, wesoły i dostani. Istniał niegdyś przesąd, że pierwsza osobą wchodząca do domu w Nowy Rok powinien być mężczyzna, bo jeśli jako pierwsza przestępowała próg niewiasta, wróżyło to kłótnie, kłopoty i swary przez cały rok.
     W dzień Nowego Roku, i najbliższe następujące po nim dni, składamy sobie życzenia. Powtarza się w nich staropolski, dość trudny do objaśnienia zwrot, drukowany również na świątecznych, noworocznych kartkach "Do siego Roku". Oznaczać ma on życzenia dostatniego i szczęśliwego, tego właśnie, zaczynającego się roku lub - jak chcą niektórzy - doczekania sędziwych lat, jak żyjąca rzekomo, przed wiekami, długowieczna Dorota, zwana Dosią. W każdym razie są to życzenia przyjazne, dobre i pogodne.
     W dzień Nowego Roku wróżono o pogodzie i urodzaju. Np. gdy dzień 1 stycznia był mroźny i jasny uważano, że jest to wróżba pomyślna, zapowiadająca przyszłe obfite plony. Wróżby te często ujmowane były w przysłowia:

Jak Nowy Rok jasny i chłodny - cały roczek pogodny i płodny

Gdy w Nowy Rok w nocy jasno - będzie w gumnach ciasno

Gdy Nowy Rok mglisty - zjedzą kapustę glisty

     Obserwowano również niebo i pogodę w ciągu dwunastu dni, od 1 stycznia począwszy, aby odgadnąć pogodę w kolejnych miesiącach roku.
     W Nowy Rok - tak jak w całym okresie świątecznym - przychodzili do domów kolędnicy. Wśród nich bywały grupy, które pojawiały się wyłącznie w tym dniu, np. kilkuletnie dzieci z ubogich rodzin zwane nowoleciętami, z zawieszonymi na plecach parcianymi torbami na żywność i mocnymi kijami w rękach, aby bronić się i oganiać przed podwórzowymi psami. Gdy weszły w obejście uderzały kijami w strzechę, w domu zaś zrzucały nimi słomę z belek powały, pozostała tam jeszcze po wigilijnym ciskaniu kop i wołały:

Przyszliśmy tu po kolędzie
Bo powiadali chłopaczki,
Żeście piekli szczodraczki, bochniaczki.
Dawaliście inny, dajcie i nam bidnym.
Jak nie macie szczodrateczków, dajcie chleba glon!
Dajcie spyrki spod ogona!
Zapłaci wam sam Pan Jezus i ten święty Jan

Wróżby Świąteczne

Szczęście
Jeśli chcesz wiedzieć czy w nowym roku się zakochasz, zjedz w Wigilię jabłko i policz ile miało pestek. Gdy liczba pestek jest parzysta to oznacza, że tak, a jeśli pestek będzie więcej niż sześć, to twoje szczęście będzie podwójne.

Pieniądze
Podczas wieczerzy dobrze jest mieć przy sobie nawet niewielką sumę pieniędzy, wówczas nie będzie nam ich brakowało przez cały rok,

Pieniądze
Łuska z karpia spożytego podczas wieczerzy wigilijnej, zachowana w portmonetce będzie przez cały rok przyciągać pieniądze,

Szczęście
Jeśli w Wigilię jako pierwszy gość przekroczy próg naszego domu mężczyzna, wtedy szczęście na pewno nas nie opuści, aż do następnej Wigilii. Jeśli pierwsza odwiedzi nas kobieta, wówczas zwiastuje to choroby i troski,

Szczęście
Przywłaszczenie sobie jakiegoś drobiazgu przynosi szczęście przez cały rok. Oczywiście rzecz trzeba właścicielowi w jakiś sposób niepostrzeżenie podrzucić. Nie należy natomiast niczego swojego pożyczać, bo wróży to straty,

Unikanie problemów
Przed kolacją wigilijną należy ściągnąć ze sznurów całe pranie. Jeśli zostanie choć jedna sztuka, to kłopoty z tego roku przeniosą się na kolejny,

Pomyślność i bogactwo
Dawniej, aby sprawdzić, czy nadchodzący rok przyniesie nam pomyślność i bogactwo, a przynajmniej ochroni przed głodem, słomę ze stołu wigilijnego rzucano na stragarz (belka pod stropem). To, ile ździebeł się zawiesiło, określało liczbę kop zboża jakie się zbierze w nadchodzącym roku. W tej sytuacji o wszystkim decydowała celność rzutu, więc sam zainteresowany miał na to znaczący wpływ. Współczesna architektura na ogół nie pozwala na stosowanie tej wróżby w opisany sposób. Jedynym wyjściem jest spędzenie Świąt Bożego Narodzenia u rodziny na wsi.

Zamążpójście
W wieczór wigilijny odbywają się również wróżby matrymonialne. Jedną z nich jest przepowiadanie, z którego kierunku będzie pochodził przyszły małżonek. Po kolacji panny wychodzą przed dom i wołają: “hop, hop, z której strony mój chłop?” - a następnie nasłuchują, skąd odezwie się echo, gdyż stamtąd miał nadejść przyszły mąż. Podobne znaczenie miał kierunek, z którego dochodziło szczekanie psa. Podobnie kijek wbity w stertę śmieci miał się przechylić w tę stronę, z której miał przyjść małżonek,

Zamążpójście
Pod obrus wigilijnego stołu, układamy siano, tak żeby było po trochę przy każdym talerzyku. Panna, która chce wywróżyć jak prędko wyjdzie za mąż, powinna wyciągnąć spod obrusa jedno źdźbło. Jeśli będzie ono jeszcze zielone - wróżba spełni się bardzo szybko, żółte - na zamążpójście trzeba jeszcze poczekać, natomiast szare - oznacza staropanieństwo,

Zamążpójście
Jeśli panna trze mak na wigilijne i świąteczne potrawy i wypieki, to oznacza, że wyjdzie za mąż w nadchodzącym roku,

Uniknięcie zdrady
W trakcie dzielenia się opłatkiem małżonkowie muszą uważać, by nawet najmniejszy okruszek nie upadł na ziemię. Jeśli tak się stanie, to w nadchodzącym roku w ich związku może pojawić się osoba trzecia.

Zdrowie
Do przepowiadania długości życia służą źdźbła siana - kto wyciągnie najdłuższe źdźbło ten ma długie życie przed sobą,

Długość życia
Po kolacji wigilijnej należy policzyć pestki pestki pozostałe po zjedzonych śliwkach. Ich liczba ma oznaczać lata, które pozostały nam do śmierci,

Śmierć w rodzinie
Inną wróżba przepowiadająca długość życia jest na podstawie dymu ze zdmuchniętej świecy. Gdy dym snuje się po pomieszczeniu jest wróżbą pomyślną, jeżeli zaś wyraźnie płynie w stronę okien lub drzwi to oznacza śmierć w rodzinie.

Pogoda na następny rok
Od pasterki do 6 stycznia, czyli święta Trzech Króli, trwa okres zwany potocznie dwunastnicą. Przez dwanaście dni z rzędu można wróżyć, jaka czeka nas pogoda w nadchodzących dwunastu miesiącach. A więc: 25 grudnia przepowiada pogodę na styczeń, 26 na luty, 27 na marzec, 28 na kwiecień itd.,

Urodzaj
Porzekadło ludowe mówi: “jak w wigilię jasno, to w stodołach ciasno”. Oznacza to, że jeżeli noc wigilijna jest gwiaździsta - to będzie urodzaj, kury będą znosiły dużo jaj, a w lesie znajdziemy dużo grzybów. Pochmurne niebo tego wieczoru zapowiada obfitość mleka.

Sylwester i Nowy Rok - wróżby

Żegnanie starego roku odbywało się głośno i wesoło. Istniała niepisana tradycja wyrządzania w ten wieczór różnego rodzaju żartów i figli. Po zapadnięciu zmroku młodzież wysypywała popiołem ścieżki łączące chaty w których mieszkali darzący siebie sympatią chłopak i dziewczyna, bądź mężatka i kawaler lub panna i żonaty. Rano ścieżka z popiołu na białym śniegu była bardzo widoczna, a cała wieś miała uciechę widząc kto ma się ku komu.

Powszechnym zwyczajem było zawiązywanie drzwi wejściowych, zamalowywanie okien popiołem, rozbieranie płotów lub zdejmowanie i chowanie furtek. Niekiedy właściciel zaginionych rzeczy długo nie mógł ich znaleźć, gdyż wywożono je daleko w las lub na pole. Przenoszono wozy i sanie. Zwyczaj ten zachował się u nas gdzieniegdzie do dziś. Niekiedy w poszukiwaniach pomagali sprawcy czynu, za obiecaną nagrodę.

W ten dzień zdecydowanie nie wolno sprzątać, bo "wymiata się" szczęście z domu. Gospodynie dawniej dbały, aby spiżarnia nie straszyła pustkami; to odganiało biedę w następnym roku.

Pomyślność przynosi nakręcenie zegarów tuż po północy. Kiedy zegar wybije północ, wówczas najstarsza osoba w rodzinie powinna szeroko otworzyć okno lub drzwi; w ten sposób zaprosi do środka Nowy Rok i życzliwe domowi duchy, a to co stare szybko opuści cztery ściany.

Rozwiedzione kobiety i panny, które chcą dowiedzieć się, jakie będzie imię ich przyszłego wybranka, po północy powinny pilnie nasłuchiwać prowadzonych dookoła rozmów. Pierwsze męskie imię, które usłyszą będzie prawdopodobnie imieniem przyszłego męża.

Ciekawym antykobiecym przesądem była wiara w to, co przynosi pierwszy gość witający w naszych progach. Wedle staropolskich wierzeń mężczyzna, a zwłaszcza blond włosy chłopiec wnosi do domu powodzenie i szczęście, zaś najgorszym, co może się zdarzyć jest wizyta kobiety- choćby olśniewała pięknem to i tak sprowadzać miała pecha i nieszczęście. Zwiastunem dobrego roku miały być też narodziny 1 stycznia dziecka.

.Jeśli chcesz się dowiedzieć czy zmienisz stan cywilny wstań wcześnie rano w Nowy Rok i wyjrzyj przez okno. Jesteś kobietą, a ujrzysz mężczyznę, to zamążpójście murowane. Jesteś mężczyzną, a zobaczysz kobietę, bez dwóch zdań niebawem się ożenisz. Oczywiście liczy się tylko ta osoba, którą zauważyliśmy jako pierwszą. Wróżenie rozpoczynało się od noszenia polan drzewa na opał; jeśli dziewczyna przyniosła parzystą ilość, to w nowym roku powinna wyjść za mąż. W tym dniu wróżono również z lanego na wodę wosku lub ołowiu, a z ukształtowanych figur przepowiadano przyszłość. Ożenku dotyczyły również wróżby z dwóch pływających skorupek orzecha z zapalonymi świeczkami - jeśli zbliżyły się do siebie, panna mogła w nowym roku liczyć na zamążpójście. Znany był też zwyczaj wróżenia z rzucanego buta. Stojąc lub siedząc tyłem do drzwi, dziewczęta rzucały przez ramię but. Jeśli spadł noskiem do drzwi, panna w najbliższym roku wychodziła za mąż. Wszystkie te wróżby przeniesiono później na katarzynki i andrzejki. W dzień Nowego Roku wróżono, jaka będzie pogoda i urodzaj. Np. gdy dzień 1 stycznia był mroźny i jasny uważano, że jest to wróżba pomyślna, zapowiadająca przyszłe obfite plony. Wróżby te często ujmowane były w przysłowia, np. "Jak Nowy Rok jasny i chłodny - cały roczek pogodny i płodny", "Gdy w styczniu ciepło na dworze - pustki będą w komorze".

Bibliografia:

  1. Wigilijne wróżby i obrzędy / Andrzej Gajewski //Co Słychać w Gminie, 2004 , nr 5 , s. 8-10.

  2. Boże Narodzenie : podlaskie zwyczaje i obrzędy / oprac. Bożena Lenczewska //Gaz. w Choroszczy, 2004/2005 , nr 85 , s. 9.

  3. J. Kamocki, Od andrzejek do dożynek, Warszawa, 1986.

  4. B. Ogrodowska, Wigilia Polska, Warszawa, 2002.

  5. B. Ogrodowska, Święta polskie : tradycja i obyczaj, Warszawa 2000.

  6. F. Złotkowski, Zwyczaje wsi Podlasia w połowie XX wieku, Biała Podlaska, 2006.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
K 1732
rossija otkryvaet ameriku 1732 1799
1732
1732
IMG 1732
1732
Hobby 1732; kieszeń listu z kalendarzem

więcej podobnych podstron