47. ZJEDNOCZENI NA ZAWSZE
30.5.1978 r.
Ludwika: Synu mój, to ja Ludwika. Gdybyś mógł, choć na chwilę ujrzeć nasze Niebo, wszystkie twoje kłopoty zniknęły by od razu. Wyobraź sobie głęboką ciemność, która cię otacza. W ciemności nikt nie czuje się dobrze.
Ta ciemność pochodzi od szatana, który jest źródłem ciemności ducha i jeszcze większej ciemności nocy. I oto, niespodziewanie, błysk światła niebieskiego rozprasza ciemność otaczającą ciebie i przemienia ją w światło rajskie...
Sprawy te trudno wam zrozumieć, bo wy kierujecie się wyobraźnią, jesteście jeszcze w drodze. Twój cel don Ottavio jeszcze jest daleki. Nie byliście i nie jesteście jednak sami w tych niepokojach.
Wiesz dobrze, że wszystkie dusze proste i pokorne dotrzymują swych obietnic. Toteż na mocy umowy "zjednoczeni zawsze w czasie i wieczności", nie odwróciłam nigdy spojrzenia od twej drogi i będę ci towarzyszyć aż do czasu przybycia w miejsce, które czeka na ciebie.
Teraz jesteś związany z dziełem, którego pragnie Bóg i co do którego uczynił już swój wybór. Ja zaś ze wszystkimi twymi przyjaciółmi z Nieba jesteśmy zawsze z wami. Żadnej więc obawy i niepewności. Wiesz, że Panu nie podoba się to, gdyż jest to oznaką braku zaufania i braku poddania się Jego Woli. Przecież On oczekuje od ciebie i od twych przyjaciół całkowitej i doskonałej ufności, całkowitego i doskonałego oddania się Jemu.
Jezus się nie spieszy, ale nie znaczy to, że nie interesuje się wami i nie dba o was. Byłoby to niedoskonałością, a u Jezusa wszystko jest nieskończenie doskonałe.