Na Wielkanoc

mgr Ewa Popielnicka

katechetka

Zespół Szkół Szkoła Podstawowa w Zagórzu

32-555 Zagórze; ul. Piłsudskiego

Spotkanie Świadków - na Wielkanoc


Współcześnie, na ulicy spotykają się trzej archaniołowie: Gabriel, Rafał, Michał. Rozmawiają.


(1)Rafał: Co za miłe spotkanie, już prawie rok, jak się nie widzieliśmy.

(2)Michał: Powoli stajemy się jak ludzie, zabiegani, zadyszani, nie mający na nic czasu.

(3)Gabriel: Skoro mówimy o ludziach... Czy zauważyliście, jak na siebie patrzą, jak się do siebie odnoszą? Co za zachowanie, co za maniery. Czasem aż boję się stanąć obok nich, bo widzę w nich tego, co wiecie...Wtedy w raju...

2: Dobrze, że jesteśmy odporni na jego wpływy, chociaż czasem ucieka się do bardzo inteligentnych, dobrze pomyślanych krętactw i kłamstw.

1: Nie mamy się za bardzo z czego cieszyć, bo nam nie poradzi, ale ludzie..., tych to zupełnie ogłupił, nic tylko mieć więcej i więcej wszystkiego, nieważne co by to było.

3: Tak, dla bogactwa i sławy zrobią wszystko, sprzedadzą nawet swoją prywatność, byleby zarobić. Nie liczą się z konsekwencjami.

1:Tak jak ci pierwsi, co do tego nic się na ziemi nie zmieniło.

2: A wiecie, co najbardziej mnie boli, że coraz częściej słyszę, że my i Ten Najważniejszy nie jesteśmy im do niczego potrzebni.

3: No, sam słyszałem, jak w autobusie rozmawiały dzieci, że teraz przy pomocy komputerów i innych sprzętów można wszystko zrobić. Nie potrzeba o nic prosić, co się chce to się ma, a Bóg i cała ta święta reszta to przeżytek, tylko przeszkadzają, bo tyle nie wolno robić, teraz jest jakiś post, mama do dyskoteki nie wypuści, muszą kłamać, że idą się uczyć do koleżanki czy kolegi, aby tylko wyjść z domu. A na dodatek coraz bliżej święta, zmniejszy się kieszonkowe, bo trzeba zapełnić lodówkę na dwa dni, a znowu będą musieli iść do kościoła z tymi głupimi koszykami i z jajkami. Będzie obciach. Już lepiej by było, gdyby księża kury na fermach poświęcili i też by było, po co tyle zachodu i to na dwa dni, gdzie trzeba będzie siedzieć w domu i robić głupie miny do rodziny, że wszystko jest O.K.

1: Masz rację Gabrielu. Z tego powodu nasz Szef zorganizował to spotkanie. Okazało się, że tam w górze panuje wielki smutek. Smutny jest Król wszechświata, Jego Matka, a nasza Królowa już nie wie, co ma robić. Otóż ludzie przestali wierzyć w to, czegośmy byli świadkami w Jerozolimie za Poncjusza Piłata. Bóg polecił, abyśmy udowodnili jeszcze raz ludziom, że nasz Pan, Jezus Chrystus naprawdę za nich umarł i zmartwychwstał. Z resztą popatrzcie, co jest na tych kartkach (pokazuje kartki) i jakie życzenia: (czytają na głos) oo, bazie, zajączki, pisanki, Smacznego jajka, Wesołej skaczącej pisanki, mokrego dyngusa. O co w tym chodzi?

2: To będzie bardzo trudne, gdyż ludzie bardziej wierzą w to, co wyczytają w horoskopach wydrukowanych w tanich gazetkach lub w to, co im powie wróżka, wolą wierzyć w tajemniczą moc kamyczków, kości, koralików, nadal łapią za guzik, gdy widzą kominiarza, a już nie wspomnę, co się dzieje, kiedy w kalendarzu pojawia się trzynasty dzień miesiąca. Ale największym autorytetem cieszą się ci, którzy występują w telewizji i mówią to, co ludzie chcą słyszeć, że nikt im niczego nie może nakazać, a wiara w to, co mówi Kościół, to już zupełna prehistoria, dinozaury i bajki.

3: Mam pomysł, użyjmy naszych wpływów na górze i zorganizujmy tu, na ziemi, spotkanie z tymi, którzy widzieli Tego, który wysłużył im zbawienie. Może to coś da?

1: Całkiem przyzwoity pomysł. Proponuję tak, ja zajmę się miejscem spotkania i reklamą oraz zapewnię widownię, a wy zorganizujcie gości.


Rozchodzą się, każdy coś robi: Gabriel rozrzuca ulotki, Michał i Rafał dzwonią do znajomych. Po chwili wchodzą zaproszeni goście: Maria Kleofasowa, Maria Magdalena, św. Piotr, św. Tomasz, św. Jan, Św. Paweł, Piłat, Abraham, Józef z Arymatei, Nikodem.

1: Cieszę się, że przybyliście na dzisiejsze spotkanie. Zostało ono zorganizowane z woli samego Najwyższego. Problem jest największej wagi: LUDZIE NIE WIERZĄ JUŻ W ZMARTWYCHWSTANIE! Wiemy, że to, co widzieliście wydarzyło się bardzo dawno, ale skoro przybyliście tutaj z góry, to czas tam inaczej jest liczony, tam chwila a tu lat tysiące. Wasze wspomnienia są wciąż żywe, dlatego pomóżcie nam na nowo przekonać przynajmniej tych, którzy tu przyszli, że TO się rzeczywiście wydarzyło.

Maria Kleofasowa: Trudne zadanie stawiasz przed nami Gabrielu. Nie dość, że tych, którzy tutaj przyszli, aby się z nami spotkać, dzieli od tamtych wydarzeń dwadzieścia wieków, to w dodatku ci, którzy doprowadzili do śmierci naszego Mistrza postarali się, aby i tę prawdę o wydarzeniach trzeciego dnia po Jego śmierci zafałszować.

Piłat: (z żalem)Ja czuję się za to szczególnie odpowiedzialny. Przecież to ja posłuchałem krzyczącego ludu, który był podburzany przez kapłanów żydowskich, to ja zignorowałem słowa przestrogi z ust mojej żony. Starałem się, ale za mało.

Św. Piotr: Bałeś się o swoją pozycję, o to, że możesz popaść w niełaskę u Cezara. Po prostu stchórzyłeś!

Piłat: A co ty zrobiłeś na dziedzińcu, czy żeś przyznał się do znajomości ze swoim Nauczycielem? Dopiero pianie kura cię obudziło!

2: Nie kłóćcie się teraz o to, kto, co i dlaczego. Nie po to tu jesteśmy. Sprawa jest o wiele poważniejsza.

Piłat: Kiedy wracam w wspomnieniach do ranka po żydowskim święcie to przypominam sobie, że służba obudziła mnie wcześnie, gdyż na Litostrothos powstał jakiś szum. Ubrałem się pospiesznie i wyszedłem na krużganek. Stamtąd zobaczyłem żydowską radę starszych, którzy wymachiwali rękami, ciągnęli się za brody. Byli czymś bardzo poruszeni. Przybyli do mnie z wieścią, że stała się rzecz okropna, uczniowie wykradli jego ciało z grobu. Zdziwiło mnie to, gdyż przy grobie postawione zostały straże. Byli to dobrze wyszkolenie wojownicy, którym za niewypełnienie obowiązków groziła śmierć. Czułem w tym jakiś podstęp, ale dla świętego spokoju nie próbowałem nic wyjaśnić. Bałem się prawdy. Wiedziałem jednak, że stało się coś, co przewyższało swoją mocą to wszystko, w co do tej pory wierzyłem jako Rzymianin. Tak więc ja nie mogę tutaj zbyt wiele pomóc. Wiem i tego będę bronił, że nikt nie mógł w żaden sposób wykraść ciała, otworzyć grobu.

3: W takim razie niech osoby, które były najbliżej tych wydarzeń, w które trudno jest nam uwierzyć, opowiedzą, jak wyglądał ten dzień.

Maria Magdalena: Wszyscy, którzy tu są wiedzą, kim byłam, zanim spotkałam Jezusa. On pierwszy mnie nie potępił, On przebaczył, wskazał nową drogę. Poszłam nią. Prowadziły mnie Jego ślady, dotarłam aż do grobu, gdzie towarzyszyłam w złożeniu ciała. Te godziny Jego męki były i dla mnie czasem nieprzerwanego cierpienia. Kiedy zobaczyłam jego umęczone i niewładne już ciało złożone w ramionach Matki, ogarnął mnie tak wielki żal i smutek, że trudno jest znaleźć jakiekolwiek słowa na opisanie tego co czułam.

Maria Kleofasowa: Musieliśmy się spieszyć ze złożeniem ciała do grobu, gdyż zbliżała się Pascha żydowska, a przepisy zabraniały pozostawiania ciał skazańców na krzyżu. Dobrze, że Józef z Arymatei zaproponował, że odstąpi swój, świeżo wykończony, grób.

2: Józefie, czy mógłbyś nam powiedzieć, jak wyglądał ten grób, który skrył w sobie umęczone ciało naszego Zbawiciela?

Józef z Arymatei: Nie sądziłem, że ten grób tak szybko zostanie użyty. Nie był to jakiś szczególny grób. Składał się z dwóch części: obie były drążone w zboczu wzgórza. W części przedniej znajdował się rodzaj sionki; w głębi otwierały się niskie drzwi, prowadzące do właściwego grobu. Sam grób był pomieszczeniem prawie kwadratowym o wymiarach 2,07 metra na 1,93 metra, a w jego ścianie znajdowała się jakby ławeczka mająca służyć jako miejsce spoczynku ciała.

3: A czym zamykano taki grób, współcześni nie są przyzwyczajeni do takich budowli.

Józef z Arymatei: Zamykany był bardzo ciężkim kamieniem, rodzajem kamienia młyńskiego, który umieszczony w lekko pochyłym łożysku cofał się łatwo, aby grób otworzyć; wtedy przytrzymywał go kołek. Ale wystarczyło zatyczkę tę wyjąć, aby ciężka masa ześliznęła się lekko i zamknęła wejście.

2: Ale jak ciało Jezusa znalazło się w grobie.

Józef z Arymatei: Poszedłem do Piłata i poprosiłem o zgodę na wydanie ciała Jezusa. Nie miałem z tym większych problemów.

Maria Magdalena: Całe szczęście, że Józef cieszył się poważaniem wśród ludzi i miał duże wpływy.

3: No dobrze, ale co dalej?

Jan: Wzięliśmy ciało Jezusa i przynieśliśmy je go grobu. Tutaj kobiety owinęły je w pogrzebowe chusty, tak, jak nakazywały przepisy.

Nikodem: Ja natomiast przyniosłem ze sobą 100 funtów aloesu i mirry, które zostawiliśmy w grobie do czasu powtórnego przybycia, gdyż musieliśmy się śpieszyć, ażeby zdążyć przed szabatem.

Św. Piotr: Całe święta przesiedzieliśmy w wieczerniku, tam, gdzie się rozstaliśmy z naszym Mistrzem. Modliliśmy się i czekali, co będzie dalej, czy nas też spotka taki sam los?

Maria Kleofasowa: Nie mogłyśmy się już doczekać końca święta. Skoro świt pobiegłyśmy do grobu. Zastanawiałyśmy się po drodze, kto nam odsunie kamień, chciałyśmy poprosić o to strażników. Jakie było nasze zdziwienie i zarazem przerażenie, kiedy zobaczyłyśmy na miejscu odsunięty kamień, a w środku brak ciała naszego Pana. Ile razy przypominam sobie te wydarzenia, tyle razy widzę tę pustkę wypełniającą grób.

Maria Magdalena: Nie wiedziałyśmy, co mamy zrobić!

Maria Kleofasowa: Nagle przed nami zjawił się anioł i powiedział nam rzecz nieprawdopodobną: że Jezus żyje, powstał z grobu. Kazał nam też wrócić do uczniów i powiedzieć im o tym. Nakazał też iść do Galilei. Tam miało nastąpić spotkanie.

Jan: Ale zanim tam poszliśmy, ja razem z Piotrem pobiegliśmy zobaczyć na własne oczy to, o czym nam oznajmiono. Nie mogliśmy uwierzyć słowom Marii i Magdaleny, ale chociaż zobaczyliśmy pusty grób, nadal niewiele rozumieliśmy.

Piotr: Dotarło do nas dopiero wtedy, kiedy Go ujrzeliśmy. Przeszedł przez drzwi, chociaż były zamknięte, nawet chciał zjeść rybę, aby udowodnić, że nie jest duchem, że ma ciało. W tym momencie zrozumieliśmy to wszystko, co do nas mówił, kiedy nauczał, o tym, że będzie cierpiał, że Go zabiją, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. To samo czeka nas.

Tomasz: Ja musiałem czekać dłużej na to, aby zobaczyć Go żywego. Wiem, nie okazałem wiary takiej jakiej żądał od nas wtedy, kiedy uciszał burzę na jeziorze, czy wtedy, gdy chodził po jeziorze. Jestem wdzięczny Chrystusowi, że mi wybaczył brak wiary.

3: Najpóźniej i chyba najbardziej nieoczekiwanie zmartwychwstałego Jezusa ujrzał Paweł. Czy możesz opowiedzieć tę historię, która całkowicie zmieniła twoje życie?

Paweł: Byłem pobożnym, dobrze znającym pisma Żydem. Skończyłem sławną szkołę u Gamaliela. Chciałem szybko zrobić karę, zabłysnąć. Byłem młody i nie brakowało mi ochoty do pracy. Gdzie tylko się dało szukałem wyznawców człowieka, którego nazywano Chrestosem, a który został ukrzyżowany i rzekomo zmartwychwstał. Byłem świadkiem wielu ukamienowań z Jego powodu, najbardziej zapamiętałem młodego Szczepana. Właśnie jechałem do Damaszku z listami polecającymi, kiedy zostałem oślepiony niezwykle jasnym światłem z nieba, spadłem z konia. Usłyszałem głos pytający mnie, dlaczego go prześladuję. Spytałem, kim on jest. Przedstawił się jako Jezus, którego ja właśnie prześladuję. Nakazał mi dotrzeć do Damaszku, tam zajął się mną Ananiasz. Od tej pory nie ustawałem w głoszeniu nauki Chrystusa. Najważniejszym faktem, zawsze przeze mnie podkreślanym było właśnie zmartwychwstanie. Nie zważałem na wyrzucanie mnie z miast, na uwięzienie, na niechęć okazywaną przez moich braci Żydów.

1: Abrahamie, a co ty masz wspólnego z tymi wszystkimi osobami?

Abraham: Wywodzimy się z tego samego narodu, oprócz Piłata, który jednak przez pełnioną funkcję jest z nami w jakiś sposób związany. Byłem niegodnym sługą Bożym, który jako pierwszy uwierzył, został wystawiony na próbę i przeszedł ją zwycięsko.

2: Jeszcze zwrócę się do Pawła. Napisałeś wiele pism do różnych gmin chrześcijańskich. Czy które z nich zasługują na szczególną uwagę, jeżeli mówimy o zmartwychwstaniu?

Paweł: Pisząc do chrześcijan zamieszkałych w Rzymie postawiłem im Abrahama, jego wiarę, za wzór do naśladowania. On wierzył w spełnienie obietnic danych przez Boga, a przecież już w raju obiecał, że ześle na ziemię Zbawiciela wszystkich ludzi. Sądzę, że na podsumowanie naszego spotkania najbardziej nadaje się list napisany do moich braci w Koryncie: Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest nasza wiara.(z mocą) Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał!

1: (zwraca się do publiczności)

Oni uwierzyli, bo zobaczyli, są żywymi świadkami, którzy otrzymali swoją nagrodę za wiarę. Ich świadectwa możemy spotkać na kartach najpiękniejszej księgi, która zawiera słowa życia. Jeżeli po tym spotkaniu jeszcze trudno wam uwierzyć, że Chrystus zmartwychwstał dla Waszego zbawienia, otwórzcie ją, jak najszybciej, tam znajdziecie odpowiedź na wasze wątpliwości.

My- archaniołowie, oni – świadkowie zmartwychwstania, życzymy wam, abyście w tym roku przeżyli swoje spotkanie z zmartwychwstającym i zbawiającym was Synem Bożym.

3




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Piesni na Wielkanoc
1466 Na wielką miłość Eleni (2)
Sałatka chrzanowa na wielkanocne śniadanie
Co świętujemy na Wielkanoc
Co to za wyprawa - D. Gellner (na Wielkanoc), PRZEDSZKOLE, Inscenizacje
Świąteczne, Życzenia na Wielkanoc, Życzenia na Wielkanoc
Zabawy na Wielkanoc
NA WIELKĄ MIŁOŚĆ (2)
Na wielką miłość
Mała litera automatycznie zamieniana na wielką, excel
szynka na wielkanoc, Przepisy (sprawdzone)
Kuchnia Potrawy Na Wielkanoc
adoracja na Wielką Sobotę, KATECHEZA DLA DZIECI, Adoracje na Wielki Post
bajeczka na wielkanoc, PRZEDSZKOLE, Inscenizacje
EW Pieczeń na Wielkanoc
50 przepisów na wielkanocny stół