not.
ksz
Od
paru miesięcy na łamach stołecznej "Gazety Praca" pytamy
prezesów warszawskich firm, co mówią żonom, gdy późno wracają
do domu, jaka rasa psa najbardziej symbolizuje ich charakter, a
także, czym zadziwili ich kandydaci do pracy.
-
Przede wszystkim na rozmowy kwalifikacyjne przychodzi wiele osób
kompletnie niezainteresowanych pracą - twierdzi prezes firmy
informatycznej Comtica Paweł Laskowski. To niejedyny prezes, który
ma kiepskie zdanie o kandydatach do pracy. Jerzy Ciszewski, prezes
Ciszewski Public Relations, na pytanie o to, co kandydatka wie o jego
firmie, usłyszał: - A czym państwo się zajmują? Podobnym polotem
popisał się kandydat do pracy w firmie farmaceutycznej
Janssen-Cilag, który zapytał jej prezesa Włodzimierza Kubiaka "co
to jest Janssen-Cilag?".
Ale
nie wszyscy chętni do pracy tak mało wiedzą. Bożena Skibicka,
prezes zarządu firmy specjalizującej się w oprogramowaniu do
zarządzania wiedzą MIS SA, usłyszała od kandydata, że "wie
wszystko".
Prezesi
są mało wyrozumiali. Choć wielu myśli o dalekich podróżach, nie
mogą takich ciągot zrozumieć u kandydatów. Roman Durka, prezes
Dell Computer Poland, marzy o wyprawie w Himalaje. Nie wie jednak, po
jakie licho ktoś pisał pracę o praktycznych aspektach turystyki
pieszej w Chinach.
Dyrektora
generalnego polskiego oddziału Microsoftu Tomasza Bochenka zauroczył
kandydat, który orzekł, że za dziesięć lat zostanie misjonarzem.
Przyszły zakonnik dostał pracę.
not. ksz