Niech ten artykuł będzie moim głosem w dyskusji na temat roli czakr i szyszynki w rozwoju duchowym człowieka oczyma Georga Kavasillasa. Pozornie może się wydawać, że to o czym napiszę nie ma z tematem związku jednak dotrwajcie proszę do końca.
Jestem "zwierze naukowe". Wiem, że tym określeniem dla wielu własnoręcznie wtrącam się do klatki racjonalizmu i wyrzucam klucz ale chyba tylko inne "zwierzęta naukowe" wiedzą jak daleko prawdy są takie osądy. Nauka to przede wszystkim logika. Podejrzewam, że wiele osób nie docenia logiki widząc w niej zimne i nieubłagane ostrze odbierające ludziom nadzieję, marzenia i oczekiwania ale ktoś kto stosuje logikę w codziennym życiu widzi jak niedaleko "droga logiki" biegnie tuż przy "drodze serca".
Zadajmy sobie pytanie na jakich ideach opiera się świat w którym przyszło się nam urodzić? Przyszłam na świat w czasach, kiedy odbiornik telewizyjny był tylko czarno-biały, nie do końca pewnie rozbierano się w obecności włączonego Dziennika bo nie wiadomo było na pewno czy spikerzy nie podglądają. Człowiek wylądował na Księżycu i był to fakt niezaprzeczalny. Technika i nauka ją napędzająca zaczynały powoli wchodzić na wysokie obroty... a dziś? Każdy dzień przynosi rewelacje naukowe, które mają odmienić ludzkie życie - osiągnięcia medycyny ratujące życie, komunikacji, które mają poprawić sposób w jaki porozumiewamy się ze światem...
Czy świat tętniący nowinkami technicznymi podąża jednak ku lepszemu? Każdy z nas powie, że nie. Świat to, jakby na niego łaskawie nie spojrzeć to szamotanina jednostek w walce o prztrwanie w świecie w którym nienawiść jest sprzedawana na pniu jak świeże bułeczki. Celebryci fotografowani w negliżu, plotki, publiczne pranie brudów, autobiografie pisane tylko po to, żeby ujawnić tajniki życia innych osób, rywalizacja, materializm, populizm, kupczenie ciałem, konsumpcja rzeczy, które nie są nam potrzebne, imponowanie ludziom którymi w głebi ducha gardzimy, podleganie manipulacjom środwoick artystycznych, oddawanie prawa do decydowania i podejmowania własnych decyzji, stawiania własnych osądów wpędza nas w poczucie winy, że myśląc inaczej czynimy źle i stajemy się winni względem społeczeństwa, które tylko stara się zachować spokój w tym świecie szaleństwa i braku równowagi.
Mały odsetek światowego społeczeństwa odrzuca tą nienawiść, szuka ucieczki, zrozumienia własnego miejsca na świecie, cichego i własnego kącika, gdzie tylko on będzie dycedował o tym co dzieje się w jego świecie i jak. Tym się kierowałam kiedy lata temu ustanowiłam swoje Odległe Miejsce. W czasie medytacji stworzyłam miejsce na wiecznie zielonej łące, gdzie rosło jedno, pięknie samotne drzewo, gdzie nigdy prócz mnie samej nie było nikogo więcej. Tam pracowałam nad czakrami, przepływem energii, oddawaniem brudów, przyjmowaniem czystej energii... Standardowe techniki. Nigdy nie miałam negatywnych doświadczeń, co więcej, w czasie kiedy w mieszkaniu w kórym mieszkałam szalała pewna niezaspokojona, zła energia, im częściej pracowałam nad własnymi przepływami, tym mniej odczuwałam jej obecność i mniej nam doskwierała jej obecność.
Korzyści płynące z pracy nad sobą w taki sposób widziałam w swoim życiu na każdym kroku - przestałam być zakompleksioną nastolatką w okularach, uwierzyłam w siebie, zaczęłam pewnie acz biernie bronić swojej osoby kiedy atakowano mnie za wszystko co nie pasowało do obrazu osoby "płynącej z nurtem rzeki".
Z czasem zgłębiłam naukową stronę technik medytacyjnych i okazało się, że otacza nas morze wiedzy, która tłumaczy jak to działa, skąd płynie nasza wewnętrzna siła, jak czerpać z niej coś dla siebie i innych. Pojawiły się wiadomości o wibracjach, superstrunach, mechanika kwantowa, teoria energii punktu zerowego, nasz układ hormonalny odpowiadający na zmiany w układzie Ziemia-Księżyc. Szyszynka stała się dla mnie portalem dzięki któremu nasze ciała zyskują łączność z duszą i niezaprzeczalnie zarówno trzecie oko malowane na czołach Hindusek jak i informacje medyczne o tym jak szyszynka działa na nasze zdrowie stały się cegiełkami w tej ważnej dla nas teorii. Czy wiecie, że przesłaniając oczy okularami przeciwsłonecznymi, zaburzamy łączność szyszynki ze światem zewnętrznym? Szyszynka odbiera ciemność jako noc i przestaje pobudzać komórki naszej skóry do produkcji melaniny- stajemy się natychmiast bardziej podatni na oparzenia słoneczne i ryzykujemy zachorowaniem na raka skóry. To szyszynka potrzebuje "widzieć" światło Słońca, pławić się w jej blasku aby móc działać sprawnie, uruchamiać zegar biologiczny, produkować melatoninę i śladowe ilości innych hormonów. Nie tylko człowiek posiada szyszynkę, co właściwie obala mit o tym, że szyszynka została nam "dana" jako narzędzie dzięki któremu ulegamy manipulacjom. U karaluchów którym usunięto ośrodek maleńkiego mózgu w którym lokalizuje się odpowiednik szyszynki przestawały spać, po kilku tygodniach traciły siły, nie wychodziły na nocne polowania, w końcu rozwijały niesłychanje wielkości narośla nowotworowe i umierały.
Wszyscy zgadzamy się z tym, że Trzecie Oko stanowi ważny element kultur Dalekiego Wschodu. Buddyjscy mnisi, nie wiadomo skąd wiedzieli od zawsze, że dusza wciela się w ciało płodu w 49 dniu od zapłodnienia. Nowoczesna medycyna pokazuje, że tego samego dnia w płodzie zawiązuje się szyszynka. Żródło DMT- substancji psychodelicznej, której działanie wykorzystywali od tysiącleci szamani nabardziej pierwotnych kultur malując potem na ścianach jaskiń psychodeliczne wizje półludzi - półzwierząt, tryskających fontann energii, postaci nie z tego świata...
A więc zastosujmy tu "zwierzę naukowe" i "ścieżkę logiki". Co znajdujemy ma przeciwnych sobie końcach tego o czym tu wspomniałam? Nienawiść i Akceptację. Chaos i Porządek. Niepokój i Spokój. Można tak wymieniać bez końca.
W świetle tego co mówi się o naszym świecie - jest on stworzony i manipulowany od tysięcy lat na naszą niekorzyść aby trzymać nas od prawdy o Wszechświecie, odbierać nam nasze w nim miejsce, wykorzystywać na wszystkie możliwe sposoby, odbierać szczęście, spokój i dobrobyt zarówno materialny jak i duchowy.
Czy nasi ciemiężyciele nie zyskaliby więcej gdyby utworzyli utopijny świat ludzi zajętych rozwiajaniem się duchowo w zamkiętej przestrzeni kłamstwa które dla nas stworzyli? Nasze czakry, pięknie otwarte stałyby otworem dla każdego bytu zainteresowanego podłączeniem się do źródła mocy. Nasze szyszynki sprawnie działające otwierałyby portale z których negatywnie nastawione istoty przenikałyby do naszego wymiaru swobodnie palić, grabić i mordować w duchowym tego określenia znaczeniu.
Dlaczego odmawia się nam technik medytacyjnych? Dlaczego są powszechnie wykpiwane? Nie akceptowane przez Kościół Katolicki? Nie uczy się nas w szkołach technik uruchamiania swojego energetycznego jestestwa? Kłamie się na każdym kroku, że człowiek jest tylko chemicznie napędzaną maszyną, która po śmierci najpierw spleśnieje, potem zgnije, rozpadnie się w pył? Dlaczego udowodnione jest, że dieta wegetariańska oczyszcza szyszynkę skoro zachęca się nas do jedzenia mięsa? Dodaje się fluorki, konserwanty i słodziki do wody i jedzenia po to aby nasze szyszynki ulegly kalcyfikacji i siłą rzeczy abyśmy stali się dosłownie błądzącymi po omacku kawałami mięsa napędzanymi przez hormony póki coś się nie zepsuje i kawał mięsa nie zejdzie na jakąś nieuleczalną chorobę?
"Ścieżka logiki" podpowiada, że nasze czakramy i szyszynka mają zostać POZA naszym wpływem. Przecież spędzamy lata na poszukiwaniu prawdy o tym wszystkim czego się nam odmawia i wciąż powracają te same elementy negowane przez elity nami rządzące - trzymaj się z dala od duchowości, wcinaj paszę dla bydła, nie miej czasu na kontemplację a już broń cię ręka boska na medytację, wracaj do domu zmęczony, żeby mieć tyle siły aby paść do łóżka i przypadkiem nie zapaść w sen na jawie gdzie możesz odkryć prawdę o Sobie!
My WIEMY już, co jest opatentowane a co trzymane w szufladzie. Stosujemy to na co dzień - rozmawiamy z drzewami, kochamy zwierzęta, dbamy o ludzi, środowisko, medytujemy na każdym kroku, kiedy przystajemy na chwilę żeby docenić piękno kwiatka na parapecie albo zamykamy oczy i mruczymy tak samo jak kot którego głaszczemy - to wszystko medytacje. To wszystko podpowiedzi naszego Serca. I to wszystko płynie przez czakry, a swoje zwieńczenie znajduje tam - w szyszynce. Czujecie to? Gdzie "mieszkacie"? Ja mieszkam za oczami, kilka centymetrów dalej wgłąb głowy, ale drzwi do mojego Jestestwa mam otwarte tuż za mostkiem.
Na zakończenie opowiem Wam krótko pewną historię z życia, której pozwólcie być osądzoną przez Wasze Serca. Sami zdecydujecie czy to czego doświadczyłam było "samym złem ponadwymiarowych istot czyhających na moją energię" czy "momentem olśnienia i zrozumienia, że jestem cudem życia i jego źródłem". Wszystko dzięki szyszynce.
O tym, że spodziewam się dziecka jeszcze nie wiedziałam. Pewnego dnia, jak się okazało dopiero po 2 latach, w okolicy 49 dnia ciąży, kiedy według naukowców mój Synek dostał od Natury swoją szyszynkę a według buddystów w ciele mojego dziecka zawitała piękna dusza - tego dnia POCZUŁAM całą sobą - ciałem i duszą, że właśnie stało się coś niezwykłego. Świat zawirował kolorami, kontrastami, zapachami, światłami - rzeczywistość sprzed kilku minut zadźwięczała echem jakiegoś niewyobrażalnie pięknego zajścia. Stałam oniemiała, prawie na miękkich nogach chcąc zatrzymać to uczucie. W środku dnia, w pracy, kiedy wszystko minęło zadawałam sobie pytanie: "Co to na Boga było?" a jakaś część mnie odpowiadała: "Przecież wiesz! Pomyśl! Przecież wiesz!". I wiedziałam. Moja Szyszynka działająca sprawnie i kochana pełnią Serca dała mi tego dnia najpiękniejszy prezent - dowód na to czym jest Tworzenie Życia. Moja Szyszynka. Moje okno na Prawdziwą Mnie.
Monika "NinHur Saag" Wisniewska