Syberia w oczach polskich zesłańców
z lat II wojny światowej
Na Syberię trafiła ludność przymusowo przesiedlona z ziem polskich w toku operacji deportacyjnych przeprowadzonych w lutym i czerwcu 1940 r. oraz w maju i czerwcu 1941 r. W lutym 1940 r. deportacja objęła przede wszystkim polskich osadników wojskowych i cywilnych kolonistów oraz służbę leśną, a także pewną liczbę rodzin urzędników państwowych, urzędników i działaczy samorządowych, kupców i przedstawicieli innych grup. Na Syberii znalazło się prawie 43 tys. osób, w tym prawie 79 % Polaków. Osiedlono ich głównie w obwodach omskim (7,3 tys.) i nowosybirskim (3,2 tys.), w Kraju Krasnojarskim (15,3 tys.) i Kraju Ałtajskim ( 6,2 tys.). W czerwcu 1940 r. władze radzieckie deportowały wojennych uchodźców z zachodnich i centralnych terenów Polski. Wysiedlono wówczas ponad 76 tys. osób. I znów niektóre rejony Syberii stały się głównym miejscem przymusowego osiedlenia. Ogromną większość wśród deportowanych tam ok. 29 tys. osób stanowili jednak Żydzi, natomiast Polaków było tylko niespełna 3,7 tys. Najwięcej osiedlono ich w obwodzie nowosybirskim (2,6 tys. wg stanu na koniec II kwartału 1941 r.). W innych jednostkach administracyjnych znalazły się grupy najwyżej parusetosobowe. W wyniku deportacji przeprowadzonych w maju i czerwcu 1941 r. na zesłaniu znalazło się kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców obszarów zaanektowanych przez ZSRR w latach 1939-1940, w tym także kolejna grupa obywateli polskich. O tej deportacji wiadomo jednak stosunkowo najmniej, a dotyczy to również informacji o strukturze społecznej i narodowościowej deportowanych oraz ich rozmieszczeniu. Skład deportowanych późną wiosną był, jak się zdaje najmniej jednorodny. Wedle dyrektyw NKWD deportowani mieli zostać wraz z rodzinami ludzie stanowiący element niepewny i niepożądany na obszarze nowych nabytków terytorialnych ZSRR. Pochodzili oni z różnych warstw społecznych i środowisk. Jak się wydaje w tej zbiorowości spory był odsetek zawodowej inteligencji, przedstawicieli klas średnich i robotników wykwalifikowanych. Miejscem docelowym deportacyjnych eszelonów były przede wszystkim: obwód nowosybirski (19,4 tys. osób), Kraj Ałtajski (17,4 tys. osób) i Kraj Krasnojarski (16,8 tys. osób). Dotychczas ujawnione źródła nie pozwalają na stwierdzenie jak wiele było wśród tej grupy osób narodowości polskiej, jednak wiadomo, że w tej wywózce znaleźli się już liczni przedstawiciele ludności ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej i stałych mieszkańców Kresów Wschodnich narodowości żydowskiej. [...]
Doznanie obcej przestrzeni, postrzeganej jako wroga i groźna, splatało się z doznaniem nowego statusu - statusu człowieka zniewolonego, dla którego owa przestrzeń zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym, jednostkowym, jak i grupowym, była "domem niewoli". Nowy krajobraz przyrodniczy i nowe otoczenie społeczne były interpretowane z punktu widzenia człowieka zniewolonego i człowieka należącego do odmiennej kultury. Dostrzeżone już w trakcie podróży, a pogłębione na miejscu przymusowego osiedlenia poczucie bezkresności syberyjskiej krainy splatało się z poczuciem bezradności w obliczu zniewalającego systemu. Owa bezkresność odczuwana była jako czynnik destrukcji, jako żywioł niosący rzuconemu tam człowiekowi nieszczęście i zgubę. Komponowała się w jedną całość z porażającą nędzą codziennej egzystencji i często słyszanymi zapewnieniami ze strony różnych funkcjonariuszy systemu, iż Polacy przyjechali tam "by zdechnąć". Z drugiej strony wrażliwość estetyczna, w tym także na piękno przyrody, nawet tej groźnej i wrogiej, to swoisty sprawdzian cywilizacyjny, przynajmniej w kulturze europejskiej. [...]
Natura była jednak przede wszystkim współuczestnikiem dramatu, czynnikiem zniewolenia: nie było od niej ucieczki. Nieprzebyta tajga, bezkresny step, mokradła czy wezbrane rzeki postrzegane były jako kolejni policjanci czuwający nad zesłańcami, napawający ich poczuciem bezsilności i beznadziejności, zagubienia i zatracenia w owym bezkresie [...] Przyroda Syberii była źródłem fizycznego cierpienia. W powszechnym skojarzeniu pojawia się w jej obrazie siarczysty mróz i śnieg. Te atrybuty syberyjskiej zsyłki były dokuczliwe same w sobie, ale dramat ludności polskiej polegał na braku odpowiedniego odzienia i obuwia, które pozwalałyby na w miarę bezpieczne dla zdrowia przebywanie na mrozie i śniegu i wykonywanie czynności związanych z przymusowym zatrudnieniem. Latem zesłańcy cierpieli natomiast za sprawą dokuczliwych owadów: roje komarów i muszek bezlitośnie kąsały wszelkie odsłonięte powierzchnie ciała, doprowadzając ludzi do rozpaczy. Przed insektami nie było ratunku także w mieszkaniach. Tam dla odmiany panoszyły się pluskwy, pchły, wszy i karaluchy. Nieustanna z nimi walka przynosiła tylko częściowe i krótkotrwałe sukcesy. Pamięć o tej udręce stanowi niezmiennie komponent opisów syberyjskiego losu.
Nawet jeśli w relacjach pojawia się obraz tajgi-żywicielki, która stawała się ratunkiem dostarczając leśnych owoców, ptasich jaj, czy choćby brzozowego soku jako antidotum na szkorbut, to przecież konieczność korzystania z tej jej funkcji jest dowodem upodlenia, głodu, nędzy. Wyprawa po runo syberyjskiej tajgi, mimo użycia tych samych słów dla jej opisania, nie miała nic wspólnego z sielskim obrazkiem grzybobrania, czy zbierania jagód w lesie nieopodal rodzinnego domu czy z wakacyjnymi przeżyciami. Była ponurą koniecznością dyktowaną walką o przeżycie w najbardziej egzystencjalnym znaczeniu i zarazem swoistą konfrontacją z groźnym żywiołem [...]Opisy krajobrazów w literaturze zesłańczej eksponują często nieobecności cech pożądanych. Określenia takie jak bezkres, bezmiar, bezimienność zawierają w sobie aspekt negatywności. Zwłaszcza, gdy obraz ten kontrastowany jest przez przypomnienie rodzinnych stron [...] Pamięć tamtego, "normalnego" była przeciwstawiana temu tutaj, "nienormalnemu". W pamiętnikach, mimo że pisane były w ogromnej większości już po powrocie z "innego świata", wielokrotnie pojawia się ten właśnie motyw zderzenia zawartości pamięci z realnym otoczeniem [...]
Zesłańcy przybywając na Syberię, wkraczając w nieznaną sobie przestrzeń, stopniowo dopiero rozpoznawali ją zarówno w sensie czysto fizycznym, odnoszącym się np. do szaty roślinnej, klimatu itp., jak i w sensie obowiązującej tam pragmatyki życia. Rozpoznawanie owo było zresztą procesem trwającym nie tylko przez okres zesłania, ale także potem, już po amnestii i formalnym odzyskaniu wolności, które nie było wszakże wyzwoleniem. W pamiętnikach zawarta jest ogromna ilość informacji o strategii owego rozpoznawania i swego rodzaju "oswajania" miejsca zesłania. Rozpoznawanie to dotyczyło również spotkanych w "innym świecie" ludzi, pełniących w nim różne role i wchodzących z późniejszymi pamiętnikarzami w rozmaitego rodzaju interakcje. Polacy coraz lepiej poznając ten świat nabywali sprawności w poruszaniu się w nim, potrafiąc dzięki temu osiągać sukcesy na miarę przetrwania, zdobycia szacunku, zapewnienia sobie awansu. Nawet jeśli zesłańcy dostrzegali, iż ich położenie nie było najgorsze, jeśli stykali się z pozytywnym do nich stosunkiem ze strony miejscowej ludności, nie zmieniało to pierwotnego postrzegania obcości rzeczywistości, w której się znaleźli, nie zmieniało poczucia zniewolenia. "Jest dobrze - zapisał jeden z nich. - Kołchoźnicy dobrzy. Ale tu jest cudza ziemia i cudzy ludzie".
Syberia to miejsce doświadczeń zbiorowych, gdzie osobiście doznane cierpienie splatało się z cierpieniem narodowym, wpisywało się w narodową martyrologię. Ta ostatnia występowała w dwóch perspektywach czasowych. Pierwsza, aktualna, obejmuje czas odmierzany od momentu pierwszej wywózki w lutym 1940 r., a w niej bezpośrednio umieszczony jest sam pamiętnikarz, jego bliscy, znajomi, szerzej - Polacy i obywatele polscy represjonowani przez ZSRR. Druga, historyczna, traktuje wojenne deportacje jako kolejne ogniwo od barskich konfederatów rozpoczynającego się łańcucha. Zesłańcy z lat 1940-1941 nie raz trafiali na jakiś ślad swych poprzedników, ale chyba nie te fakty, lecz funkcjonujący w ich świadomości obraz Sybiru i mit Sybiraka decydowały o spajaniu w jedno pasmo losu własnego i losu minionych pokoleń podążających tymi samymi szlakami. W tym sensie Syberia nie była ziemią nieznaną. Ów historyczny Sybir na trwałe zapisany był przecież w narodowej tradycji, jego obraz przekazywany był z pokolenia na pokolenia, utrwalany w szkolnej edukacji, literaturze i malarstwie. Wraz z tym rosła legenda Sybiraków. Jaki był rzeczywisty społeczny rozkład wiedzy o Syberii i polskich z nią związkach niezwykle trudno powiedzieć, nie jest to zresztą tutaj przedmiotem zainteresowania. Wydaje się jednak, iż poza kręgami inteligenckimi była to wiedza dość uboga i inna być nie mogła. Składało się na nią kilka obrazów zapisanych w szkolnym podręczniku, jakieś wyobrażenie z reprodukcji wiszącej w szkole raczej niż w domu, czasem ustny przekaz rodzinny. W grupach o wyższym poziomie wykształcenia, oczytania w literaturze, o żywszym kontakcie z kulturą artystyczną wiedza ta była nie tylko szersza, ale i inna, bowiem środowiska ziemiańskie czy inteligenckie, o szlacheckim głównie rodowodzie, były równocześnie nosicielem pamięci o insurekcyjnej przeszłości narodu i związanej z nią syberyjskiej martyrologii. I oto teraz spełniał się sybiracki los kolejnego pokolenia Polaków. W wielu pamiętnikach ten element daje się bardziej czy mniej wyraźnie odczuć, niejednokrotnie niosąc w sobie jakieś poczucie narodowego przeznaczenia, niekiedy dumy z przynależności do tego wielopokoleniowego łańcucha i z wpisanie samego siebie w Historię.
Ów martyrologiczny obraz Syberii w obu jego czasowych wymiarach miał wyraźne odniesienia do problematyki stosunków polsko-rosyjskich, nadając im przede wszystkim wymiar relacji ofiara - prześladowca. O stosunku do zesłańców wnioskować można przede wszystkim na podstawie relacji samych deportowanych, jest to zatem przede wszystkim obraz odbioru przez Polaków postaw i zachowań wobec nich, takich jakie utrwaliły się w ich pamięci. Dodać trzeba, że to problematyka szczególnie podatna na przemilczenia i zniekształcenia bądź łagodzące opisy i oceny zachodzących w tej sferze zjawisk, bądź przeciwnie - wyostrzające je. Pamiętnikarze raczej niechętnie mówią o traktowaniu ich samych w sposób poniżający, urągający ludzkiej godności. Częściej skłonni są odnosić to do całej grupy, a jeśli już do jednostki, to raczej do osoby trzeciej. Być może decyduje o tym swego rodzaju zażenowanie, iż było się tak traktowanym, prowadzące nie tyle do wypierania tego z pamięci, ile do niechęci upubliczniania podobnych doświadczeń. Na ogół pamiętnikarze wyraźnie rozdzielali stosunek do nich ze strony władz i rozmaitych funkcyjnych pracowników instytucji i przedsiębiorstw radzieckich od stosunku zwykłych ludzi, przy czym nie zawsze podział ten pokrywał się z dodatnią lub ujemną oceną tego stosunku. Równocześnie dają się zaobserwować odmienności w opisach zachowań i postaw miejscowej ludności w zależności od tego, jakiej była ona narodowości. Daleko przy tym do identyczności opinii zesłańców o danych grupach narodowościowych, co dodatkowo komplikuje uzyskiwany obraz. W ostatecznym rozrachunku decydowały, jak się zdaje, konkretne cechy charakterologiczne poszczególnych osób i warunki, w jakich kształtowały się wzajemne stosunki. Nie bez znaczenia były przy tym zachowania samych Polaków. [...]
Główną treść syberyjskiej codzienności stanowiły nieustanna troska o kawałek chleba oraz ciężka, często ponad siły praca. Obraz przeżyć związanych z tymi zjawiskami to w dużej mierze sens zesłańczego obrazu Syberii. Głód, pojęty najdosłowniej, fizycznie doświadczany, prowadzący do skrajnego wyczerpania, a nawet śmierci i głód jako widmo ciążące niemal dotykalną perspektywą nad większością zesłańców - to aż nadto wyraźnie utrwalony w pamięci polskich zesłańców atrybut syberyjskiej poniewierki. Jedni stykali się z nim niemal nieustannie, inni tylko incydentalnie, ale chyba nie było polskiej rodziny, której nie zajrzał on w oczy. Stałe niedożywienie, a jakże często właśnie balansowanie na skraju zagłady głodowej to problem nie tylko fizycznego doświadczenia, ale także zjawisko definiujące całą grozę położenia. W związku z nim miały miejsce dramatyczne przeżycia psychiczne, ono popychało do czynów łamiących dawny system wartości, czynów odczuwanych wówczas jako poniżenie samego siebie. Taki wymiar uzyskiwała przecież wielokrotnie kradzież, taki też wymiar miało uprawiane przez wielu, zwłaszcza przez dzieci, żebractwo. Ale ów syberyjski głód miał też i inne znaczenia. Ich treść wyznaczała heroiczna walka rodziców o zdobycie choćby garści pożywienia dla ginących na ich oczach dzieci, czy też wzajemne okłamywanie się członków rodziny i zapewnianie o własnej sytości, by dziecko lub rodzica zachęcić do skonsumowania ostatniego kawałka chleba czy ostatniego ziemniaka. Syberyjski głód to także zjawisko wyzwalające gesty ludzkiej solidarności, gesty zyskujące wartość ratowania życia. Wszystko to składało się na obraz Syberii i syberyjskiej gehenny Polaków w równie znaczący sposób jak opisy krajobrazów czy miejsc zamieszkania.
Syberia to dla większości pamiętnikarzy miejsce niewolniczej lub niemal niewolniczej pracy. Wyrąb tajgi, spław i obróbka drewna, praca w kopalniach - to najczęściej opisywane, niekiedy bardzo szczegółowo, formy eksploatacji polskich zesłańców. Dla ludzi siłą wyrwanych z rodzinnych domów i wywiezionych w nieznany, wrogi świat, wykonywana pod przymusem była przede wszystkim elementem zniewolenia, a zapędzający do niej komendant osiedla, nadzorca, przewodniczący kołchozu stawał się symbolem systemu. Zarazem jednak praca była podstawowym źródłem środków do życia, choć jakże często na przeżycie one nie wystarczały. Stawała się też płaszczyzną pewnej integracji z otoczeniem: w stosunkowo małym stopniu na północy do lata 1941 r., na niepomiernie większą skalę w Kazachstanie, ale po tzw. amnestii także i na innych obszarach. W jej toku i w związku z nią zesłańcy wchodzili w rozmaite stosunki ze współpracownikami różnych narodowości i kultur. Była także okazją poznawania mechanizmów funkcjonowania gospodarki radzieckiej, mentalności radzieckiego pracownika, umiejętności kadr zarządzających. Wszystkie te elementy znaleźć można w obrazach kreślonych ręką pamiętnikarza-Sybiraka. [...]
Elementem opisu Syberii jest także obraz najbliższego otoczenia, w którym przebywali zesłańcy: spiecposiołka, kołchozu, kopalni. To był mikroświat, w którym jedni przeżyli ledwie kilka, inni kilkanaście miesięcy, ale który dla innych pozostawał miejscem życia przez długich 6 lat. Zesłanie syberyjskie to czas bezdomności. Nie w tym sensie, iżby deportowani tam Polacy nie mieli dachu nad głową. To się w zasadzie nie zdarzało. Kwatera bardzo często jednak nie była domem w tradycyjnym sensie, a w sytuacji oderwania od ojczyzny i środowiska, w którym się wcześniej żyło rosła jednak waga mieszkania jako schronienia przed obcym, często wrogim otoczeniem. Tych funkcji kwatery zesłańców pełnić na ogół nie mogły, bądź pełniły je w bardzo ograniczonym zakresie. Zatłoczony często do granic możliwości barak nie mógł być miejscem zapewniającym izolację od opresyjnej rzeczywistości, dającym poczucie intymnego "bycia u siebie". W niewiele lepszych, a często nawet w gorszych warunkach znaleźli się zesłańcy, głównie z wiosny 1941 r., którzy na Syberii trafili do sowchozów i kołchozów. Przerażająco niski standard pomieszczeń, często brak elementarnego wyposażenia, konieczność obcowania z innymi ludźmi - to były czynniki silnie eksponujące odczucia nędzy, zniewolenia, poniżenia. Wspólne zamieszkiwanie w barakach w osiedlach specjalnych, czy w osadach przyfabrycznych, gnieżdżenie się razem z ludnością tubylczą, o odmiennych nawykach kulturowych, w jej pomieszczeniach - wszystko to odzierało mieszkanie z jego niezwykle istotnych funkcji przestrzeni kształtowania się więzi rodzinnych, związków z najbliższymi, schronienia przed obcym. Przez pryzmat tych czynników postrzegano i własne położenie, i otoczenie. Ileż bolesnego sarkazmu, swoiście odzwierciedlającego tragizm sytuacji, jest w lapidarnym opisie: "pod łóżkiem spiżarnia i szafa, w jednym końcu łóżka stołowy pokój, a w drugim końcu sypialnia, na ścianie szafa, tak że mamy jak w domu". Taki syberyjski "dom", na "cudzej ziemi", wśród "cudzych ludzi", był elementem obrazu Syberii zapamiętanego przez polskich zesłańców. [...]
W pamiętnikach polskich zesłańców inni mieszkańcy Syberii pojawiają się przede wszystkim w kontekście codziennych czynności, walki o przetrwanie, ewentualnie jako realizatorzy zniewolenia. Kontakty z miejscową ludnością w wypadku deportowanych na Syberię były do lata 1941 r. bardzo ograniczone. Większość mieszkała wszak w wyodrębnionych spiecposiołkach. Sytuacja zmieniła się po tzw. amnestii, gdy spora część tych, którzy w ogóle na Syberii pozostali przeniosła się czy to do ośrodków miejskich, czy do kołchozów. Tam zetknęli się jednak najczęściej z Rosjanami i Ukraińcami, a więc tymi grupami, z którymi kontakt mieli już wcześniej. Z innymi, rdzennymi mieszkańcami Syberii, którzy swoją egzotyką mogli w znacznie większym stopniu przyciągać uwagę Polaków, kontakty były sporadyczne i częściej dotyczyły pojedynczych osób niż zbiorowości. Rzadko owocowały szerszym odzwierciedleniem w pamiętnikach. Kontakt z tutejszym "obcym" ujmowany jest przede wszystkim w płaszczyźnie jego stosunku do sytuacji zesłańców. W pamiętnikach znaleźć można wiele informacji o ludziach prostych i o funkcjonariuszach systemu, o ich czynach pięknych i podłych. Miejsce pobytu jako kontekst tych stosunków nie ma tu jednak jakiegoś zasadniczego znaczenia, bowiem trudno byłoby dowieść odmienności pod tym względem Syberii od innych części imperium. Stosunkowo mało jest natomiast prób opisania miejscowych zbiorowości na podobieństwo etnologicznych obserwacji, w jakie obfitowało wiele pamiętników dziewiętnastowiecznych, a także sporo wspomnień wojennych z Kazachstanu czy Uzbekistanu.
Obraz Syberii wyłaniający się z zesłańczych relacji jest wieloaspektowy i wielowarstwowy. Niezwykle intersujący w warstwie opisu przyrody i społecznego otoczenia, kryje w sobie zarazem głębokie pokłady emocji zbudowanych na dramatycznym doświadczeniu. Jego analiza, której ledwie niektóre elementy zostały tu przedstawione, pozwala formułować wnioski dotyczące świata dawnych przeżyć, ale przede wszystkim odnoszące się do mechanizmów kształtowania się indywidualnej i zbiorowej pamięci. Jakkolwiek przez wiele lat społeczny obieg zesłańczego obrazu Syberii był nader ograniczony, czasem nie obejmując nawet najbliższych rodzin deportowanych, to jednak w wyniku opublikowania wielkiej ilości wspomnień Sybiraków sytuacja ta uległa już zmianie. Byłoby niezmiernie interesujące zbadanie czy i jak wpłynęło to na zmianę wyobrażeń Syberii funkcjonujących w polskim społeczeństwie. W szerszym zakresie należałoby także zbadać jak wyobrażenia te kształtowały się w przeszłości w różnych przekrojach społecznych i czasowych. Badania tego rodzaju mogłyby przynieść wyniki interesujące nie tylko z punktu widzenia miejsca i roli problematyki syberyjskiej w świadomości (zwłaszcza historycznej) Polaków, ale także ważne dla poznania zjawisk związanych z kształtowaniem się różnego rodzaju postaw wobec otoczenia, zarówno rodzimego, jak i międzynarodowego.